Dziwne wyznanie
Kiedy byliśmy pod moim blokiem odezwałam się:
-To tutaj. Dzięki za miłą pogawędkę. Cieszę się że cie poznałam.
-Też się cieszę że poznałem taką fajną dziewczynę.
Po jego słowach zarumieniłam się. A on dodał:
-Mam nadzieję, że mogę liczyć na twój numer telefonu?
-Myślę, że nic się nie stanie jak ci go podam.
Po tych słowach zapisałam mu mój numer w jego telefonie. Później pożegnaliśmy się i każdy poszedł w swoją stronę.
Weszłam do mieszkania, wykąpałam Nukę i poszłam się położyć. Była godzina dziewiąta, kiedy otrzymałam sms'a :
Dzięki za wspaniale spędzony czas. Kolorowych snów i do zobaczenia znów.
Po przeczytaniu tych słów uśmiechnęłam się do telefonu po czym odpisałam :
Mam nadzieję, że znowu się zobaczymy, bo bardzo miło mi się z Tobą rozmawiało. Dobranoc. :*
Długo nie mogłam zasnąć. Cały czas myślałam nad tym cudownym spotkaniem i nie mogłam doczekać się następnego. Wkrótce udało mi się zasnąć.
Rano obudził mnie dźwięk budzika. Wyłączyłam go i poszłam się ogarnąć. Zjadłam śniadanie i wyszłam na autobus, gdyż dojeżdżałam do szkoły. Pod blokiem niemal mnie zamurowano. Zobaczyłam go jak stał pod moim blokiem i najwyraźniej na kogoś czekał. Kiedy mnie zobaczył powiedział z uśmiechem:
-Nareszcie myślałem, że się nie doczekam.
-Cześć. Nie spodziewałam się ciebie. Dlaczego nie zadzwoniłeś?
-Bo to miała być niespodzianka. Jak tam Nuka? Noe uciekła?
-Niespodzianka się udała. A co do Nusi to dobrze nie uciekła.
-To dobrze. Chodź bo się spóźnisz.
-Mam nadzieję że zdajesz sobie sprawę, że ja do szkoły dojeżdżam ?
-Trudno. Dotrzymam ci towarzystwa w autobusie. - powiedziawszy to uroczo się uśmiechnął.
W drodze do szkoły rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Jeszcze nigdy tak przyjemnie nie upłynęła mi podróż. Gdy stanęliśmy pod budynkiem zapytał się mnie o której kończą mi się zajęcia.
-O 15.00 a co ? - zapytałam.
- A nic tak się po prostu pytam. - odparł z tajemniczym cudownym uśmieszkiem .
-Do zobaczenia wkrótce.
- pa -odparłam i weszłam do środka.
Lekcje mijały mi szybko. Po skończeniu zajęć wyszłam z budynku i nie wierzyłam własnym oczom. Na parkingu stał Ren oparty o piękne czerwone Ferrari. Kiedy tylko na mnie spojrzał uśmiechnął się i ruszył w moją stronę.
-Podoba się? -zapytał
-Czy to twoje auto?
-A kogo by innego? -odparł i znowu posłał mi swój piękny uśmiech. -To co jedziemy?
-Jedziemy.
Jechaliśmy przez las. Była to dłuższa droga,ale o wiele bardziej ją lubiłam. W pewnym momencie zatrzymaliśmy się. Ren odezwał się pierwszy:
-Muszę co coś wyznać. Bardzo cię polubiłem, więc uczciwie będzie jeśli się o czymś dowiesz.
-Mów śmiało.-zachęciłam
-Boję się że jeśli ci powiem to źle to odbierzesz i mnie znienawidzisz. -powiedział zaglądając mi głęboko w oczy. - nie jestem w pełni człowiekiem i potrzebuję twojej pomocy.
- Skoro nie jesteś w pełni człowiekiem to kim? - zapytałam nie dowierzając w to co przede chwilą usłyszałam.
- No więc jestem tygrysem.
- Co ?!?!?!?!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top