Rozdział 19

Powiem to po raz ostatnio, bo jestem tak wkur*****, że ledwo nad sobą panuję. Jak jeszcze raz ktoś mi zada to idiotyczne pytanie „kiedy next?", to nie wstawię nic przez kilka miesięcy. Prosiłam X razy, żeby tego nie robić i co?

Wstawiam rozdział tylko, dlatego że go skończyłam i kilka osób mnie do tego przekonało, ale to jest ostatni raz. Potem już mnie nic nie przekona. Mam nadzieję, że kolejny raz nie będę musiała do tego nawiązywać.

Rozdział 19

Harry zastanawiał się, co powinien myśleć o tym, co napisał mu Ron. Wyglądało na to, że Syriusz Black nie tylko był niewinny, ale też był jego ojcem chrzestnym. Jego przyjaciel był w niemniejszym szoku, że jego pupilek okazał się teoretycznie martwym zdrajcą jego rodziców. Kiedy tylko się o tym dowiedział, pobiegł do opiekuna swojego domu z prośbą. Musiał się natychmiast skontaktować ze swoimi rodzicami.

– Czemu znowu wpadasz do mojego gabinetu jak burza Potter? – spytał profesor, patrząc na niego z westchnieniem.

– Przepraszam, ale to bardzo ważne. Muszę pilnie porozmawiać z moimi rodzicami, bo coś czuję, że może dojść do nieszczęścia z czyjejś głupoty – powiedział.

Harry wcale nie przesadzał. Nieświadomie Ron dostarczał mu tylu informacji o sytuacji w Wielkiej Brytanii i samym ministerstwie, że szczerze wątpił, żeby tamtejsi czarodzieje, tak po prostu wysłuchali zbiega z Azkabanu. Musiał coś z tym zrobić. Nie znał Syriusza Blacka, ale skoro był jego ojcem chrzestnym, to chciałby go kiedyś poznać. Na razie jednak musieli go ratować.

Ron napisał mu, że animag wymknął się z zamku jakimś sobie znanym przejściem, a potem zamierzał aportować się do ministerstwa razem z tym nieszczęsnym szczurem. Harry wiedział jedno: to mógł być przysłowiowy strzał w kolano.

Profesor Collins popatrzył na chłopca, ale widząc, że ten nie odpuści, wrzucił trochę proszku Fiuu do kominka i wywołał farmę Potterów.

– Czy coś się stało? – spytał Gareth, który zauważył zielone płomienie w kominku. – Któryś z naszych dzieciaków nabroił? Niech zgadnę. Harry się w coś wpakował?

Harry wywrócił tylko oczami, ale nie dziwił się, że dziadek tak pomyślał. W końcu on najczęściej wpadał na dziwne pomysły. Wszyscy profesorzy z Ilermorny twierdzili, że od dawna nie mieli takiego ucznia jak on. Chłopiec był bardzo inteligentny, ale jednocześnie nie potrafił usiedzieć w miejscu. Musiał zawsze wyczerpać temat, który go interesował, sprawdzić osobiście jakieś tunele, opuszczone budynki i wymyślić sobie trening łucznictwa pod okiem pukwudgie. Ale to był właśnie Harry. Z drugiej strony dbał o swoich najbliższych i przyjaciół, i był gotowy skoczyć za nimi w ogień.

– Chodzi o Harry'ego, ale w nic się nie wpakował – powiedział profesor Collins. – Twierdzi jednak, że musi pilnie porozmawiać z rodzicami, zanim dojdzie do nieszczęścia.

– Zaraz ich zawołam – odparł Gareth.

– Dzień dobry profesorze Collins – odezwał się po kilku chwilach Alfred. – Czy możemy przejść?

– Zapraszam.

Chwilę później Alfred i Amanda stali już w gabinecie profesora, wysłuchując swojego najmłodszego syna. Chyba po raz pierwszy w życiu Harry był tak bardzo poważny, wyjaśniając im całą sytuację.

– Więc ten cały Syriusz Black siedział dwanaście lat w więzieniu za niewinność i nikt tego nie sprawdził? – spytała Amanda. – Co za idioci tam siedzą na stanowiskach?

– Karierowicze? – spytał Harry. – Mamo, proszę. Pomóżcie mu jakoś. Przecież jak on tam po prostu wejście, to ludzie wpadną w panikę i nikt nie będzie go pewnie chciał wysłuchać. Wiem, że go nie znam, ale to mimo wszystko mój ojciec chrzestny. Skoro już o nim wiem, to nie mogę tego tak zostawić.

Alfred i Amanda popatrzyli po sobie. Ich najmłodsze dziecko miało czasem ogromne poczucie sprawiedliwości, zwłaszcza jeśli ktoś został niesłusznie oskarżony. Nie uznawał czegoś takiego jak ogłoszenie kogoś winnym bez udowodnienia mu tego. Sami zresztą tak go wychowali, że nie można sądzić ludzi po pozorach, dlatego musieli teraz pomóc Syriuszowi.

– Nic się nie martw – powiedział Alfred. – Zajmiemy się wszystkim. Jeśli naprawdę jest niewinny, to na pewno uda się to udowodnić.

– Dziękuję – powiedział, przytulając się do nich mocno. – Kocham was.

– My ciebie też. Bardzo – zapewnili go, a potem wrócili na farmę. Musieli zwołać naradę rodzinną.

,,,

Syriusz Black pluł sobie w brodę, że po raz kolejny zachował się nieco zbyt pospiesznie i teraz odczuwał tego skutki. Wtedy też zareagował, zanim pomyślał i skończył w więzieniu bez procesu.

Kiedy zjawił się w ministerstwie z Peterem w klatce, wywołał koszmarne zamieszanie. Aurorzy natychmiast zaczęli ciskać w niego zaklęciami, zanim nie skrył się za fontanną i krzyknął, że znalazł prawdziwego mordercę. W tej całej głupocie miał szczęście, że przed Knotem zjawił się Kingsley Shacklebolt i kazał wszystkim opuścić różdżki. Oczywiście, kiedy tylko pojawił się minister, zaczął krzyczeć, że auror współpracuje z mordercą.

– Ten człowiek twierdzi, że znalazł prawdziwego mordercę – powiedział Kingsley. – Jeśli to prawda, to znalazł się w Azkabanie za niewinność – dodał ciszej. – W jakim świetle postawi to całe ministerstwo, jeśli okaże się, że to prawda? Należy się temu przyjrzeć.

W taki sposób Syriusz Black siedział już trzeci dzień w celi w ministerstwie. Nie wiedział, co się z nim stanie, ale Kingsley zapewnił go, że Peter również wylądował w celi, ale takiej pod specjalnym nadzorem.

– Wszyscy byli mocno zdziwieni, że nagle ktoś, kogo uważano za martwego, jednak żyje i ma się całkiem nieźle – powiedział. – To już jakiś plus.

– Czyli mnie wypuszczą? – spytał.

– Nie wiem. Knot nie lubi przyznawać się do błędów, bo postawi go to w złym świetle, ale bądźmy dobrej myśli.

Po trzech dniach w celi zaczął tracić nadzieję, że stąd wyjdzie jedna żywy. Wszyscy wiedzieli, że Knot to zwykły karierowicz, który boi się o własny stołek. Nienawidził trudności i kiedy coś stawało mu na drodze, chował głowę w piasek, udając, że nic takiego nie miało miejsca. Jego osoba była na pewno przez niego tak postrzegana.

Nagle przed jego celą pojawił się Kingsley i otworzył drzwi. Towarzyszył mu jakiś elegancko ubrany czarodziej.

– Proszę mnie zawołać, kiedy skończycie – powiedział.

– Oczywiście – zapewnił mężczyzna, wchodząc do celi. – Witam panie Black. Nazywam się Lance Donovan i jestem adwokatem.

– Nie przypominam sobie, żebym prosił o adwokata – przyznał Syriusz zaskoczony.

– Jestem tu na wyraźną prośbę pańskiego chrześniaka.

To jedno zdanie wystarczyło, żeby Syriusz podniósł się z twardej pryczy.

– Harry pana przysłał? Gdzie on jest? Wszystko z nim w porządku? – pytał.

– Proszę się uspokoić panie Black. Najpierw zajmiemy się panem, a potem porozmawiamy o pańskim chrześniaku. Słyszał o pańskiej sytuacji i poprosił o pomoc dla pana. Nie zna pana i wcześniej nie miał o panu pojęcia, ale kiedy dowiedział się, że był pan w więzieniu bezpodstawnie, nie mógł tego tak zostawić. Więc jeśli chce go pan kiedyś spotkać, to radzę się najpierw skupić na sobie.

Syriusz skinął głową i poczuł, że nagle zrobiło mu się jakoś tak lekko. Jego mały Harry usłyszał o jego kłopotach i chciał mu pomóc. To już było naprawdę dużo i nie mógł się doczekać, kiedy się spotkają, ale czuł, że ten prawnik miał rację. Nie pozna swojego chrześniaka, dopóki ciążyły na nim zarzuty za coś, czego nie zrobił. Najpierw musiał odzyskać wolność, chociaż bardzo chciałby już mieć to za sobą. Nigdy nie był specjalnie cierpliwy i Lily zarzucała mu często, że działał pochopnie, zamiast pomyśleć. Nie miała jednak problemów, żeby czasem zajął się chrześniakiem, a teraz wyglądało na to, że wspomniany chrześniak wyciągał go z bagna.

Kolejne dwie godziny spędzili, ustalając wszystko. Adwokat musiał znać wszystkie szczegóły, łącznie z ucieczką z Azkabanu. Syriusz dał mu też kilka kluczowych wspomnień, które mogły bardzo pomóc.

– Złożyłem już odpowiednie wnioski – zapewnił Lance. – Musi pan też złożyć wniosek o wpis do rejestru animagów. Utrzymujemy, że miał pan to zrobić, zanim trafił do Azkabanu, ale ponieważ został pan niesłusznie aresztowany, nie mógł pan tego zrobić.

W tym momencie Syriusz zgodziłby się na wszystko, byleby tylko znowu być wolnym czarodziejem. Oczywiście podpisał wniosek o zarejestrowanie się jako animag. Dwa dni później prawnik poinformował go, że wyznaczono datę jego procesu.

– Proszę się trzymać wszystkiego, co ustaliliśmy. Nie wiem, czy będą chcieli podać eliksir prawdy, ale nie możemy tego wykluczyć.

– Nie będę się sprzeciwiał – zapewnił Black.

W końcu nadszedł dzień procesu i Syriusz czuł, jak bardzo jest zdenerwowany. Musiał jednak zachować spokój, więc cały czas powtarzał sobie, że robi to dla chrześniaka. W końcu żaden chłopiec nie chciałby, żeby jego ojciec chrzestny był poszukiwanym mordercą.

Razem z prawnikiem zostali wprowadzeni do sali sądowej przez aurorów. Od razu został przykuty do krzesła łańcuchami. Idiotyczna procedura, ale nadal zachowywał spokój. Świadomość, że nie jest sam, dodawała mu sił. Zdziwił się, widząc wśród zebrany nie tylko Dumbledore'a, ale też Remusa. Nie widzieli się od dwunastu lat. Wiedział, że jego przyjaciel w tym roku uczy w Hogwarcie Obrony Przed Czarną Magią, ale nie mógł się wtedy z nim zobaczyć. Był jednak pewien, że Remus zdawał sobie sprawę z jego obecności. Nie miał pojęcia, co Lupin myślał o całej sytuacji, ale skoro tu był, to mogło oznaczać, że również wierzył w jego niewinność.

Kilka minut później Knot odczytał akt oskarżenia i spojrzał na Syriusza.

– W pańskim imieniu złożono wniosek o powtórny proces – powiedział.

– Pan wybaczy ministrze – odezwał się prawnik Donovan, stając obok krzesła, na którym siedział Syriusz. – Ale nie można mówić o powtórnym procesie, jeśli ten pierwszy w ogóle się nie odbył.

Na sali natychmiast podniosły się głosy. Harry naprawdę załatwił Syriuszowi świetnego prawnika, skoro ten tak wnikliwie wszystko sprawdził i wyciągał teraz takie informacje.

– A pan to...?

– Lance Donovan. Jestem prawnikiem pana Blacka i poproszono mnie o dokładne sprawdzenie jego sprawy – powiedział mężczyzna. – Mogą sobie państwo wyobrazić moje zdziwienie, kiedy okazało się, że mój klient trafił do Azkabanu bez procesu.

Knot miał na tyle przyzwoitości, żeby wyglądać na nieco zażenowanego, kiedy podniosły się kolejne głosy. Nawet Dumbledore popatrzył na ministra znacząco.

– Od kiedy to do Azkabanu trafiają ludzie bez procesu Korneliuszu? – spytał.

– To musiało być jakieś niedopatrzenie i okropna pomyłka – powiedział Knot.

– Zaiste była to okropna pomyłka – powiedział Lance. – Dwanaście lat w Azkabanie za niewinność. Zdaje pan sobie sprawę, co będzie, kiedy dowie się o tym opinia publiczna?

– Jeszcze nie wiadomo, czy oskarżony naprawdę jest niewinny. Został zatrzymany, siedząc wśród ciał zabitych mugoli i śmiejąc się jak szaleniec. Nic nie wskazywało na to, że to nie on jest winny.

– A mimo to nie został przesłuchany. Mogło mu zostać podane Veritaserum i byłoby po problemie. Poszedł pan na łatwiznę. Ludziom może się to bardzo nie spodobać.

– Panie Donovan, czy pan próbuje mnie szantażować?

– Ależ skąd. Uświadamiam tylko panu, że jeśli pan tego nie naprawi, ludzie są skłonni pana zlinczować. Zaczną się bać, że również trafią do Azkabanu, jeśli tylko ich zachowanie będzie nieco odbiegać od normy.

To sprawiło, że minister niemal jawnie się zapowietrzył. Lance patrzył na to z nieukrywaną satysfakcją, a potem rozpoczął się proces. Najpierw przesłuchano Syriusza, który zgodził się pokazać wspomnienia, które dostał od niego prawnik. Zapewnił też, że wyraża zgodę na przesłuchanie go pod wpływem eliksiru prawdy. Już samo to zrobiło wrażenie na wszystkich zebranych. Naturalnie głównym daniem było wprowadzenie na salę sądową rzekomo martwego Petera Pettigrew. Na jego widok ludzie zaczęli podnosić głosy.

– Czy on nie powinien być martwy?

– Przecież znaleziono tylko jego palec.

– Zostaliśmy oszukani?

– Drodzy państwo – uciszył ich Lance. – Jak widzicie, ten mężczyzna jest jak najbardziej żywy. I to on był strażnikiem tajemnicy Lily i Jamesa Potterów. Pierwotnie miał nim być mój klient, ale doszedł do wniosku, że jako najbliższy przyjaciel Jamesa Pottera, jego wybór będzie zbyt oczywisty. Namówił więc swoich przyjaciół na zamianę, która okazała się brzemienna w skutkach – dodał, podchodząc do skutego łańcuchami Petera. Machnął różdżką, odkrywając jego przedramię, na którym widniał Mroczny Znak. Natychmiast po sali przetoczyły się zaskoczone głosy. – Jak wszyscy widzicie, ten mężczyzna jest zwolennikiem Sami-Wiecie-Kogo. Wykorzystał swoją pozycję przyjaciela, żeby zdradzić. Nie obchodziło go, że ktoś zginie. Że zginą niewinni, młodzi ludzie i ich dziecko. Miał na względzie jedynie własne korzyści.

Godzinę później Syriusz Black wychodził z sali sądowej jako wolny człowiek, oczyszczony ze wszystkich zarzutów i z przyznanym odszkodowaniem za bezpodstawny pobyt w więzieniu. Odzyskał też swoją różdżkę, ale najbardziej ucieszył się, kiedy Remus podbiegł do niego i uściskał go mocno.

– Strasznie wychudłeś – powiedział, wywołując tym śmiech u Syriusza.

– Menu w Azkabanie pozostawia wiele do życzenia – przyznał.

– Dlaczego nie przyszedłeś do mnie, kiedy włamałeś się do Hogwartu? – spytał Remus.

– Sam nie wiem. Chyba byłem tak samo skołowany, jak zażenowany, że znalazłem się w takiej sytuacji, a w Azkabanie nie myśli się o wolności. Obecność dementorów nie sprzyja logicznemu myśleniu.

– To prawda – odezwał się nagle Dumbledore, podchodząc do nich. – Dobrze cię widzieć Syriuszu.

– Albusie. – Black skinął mu głową.

– Naprawdę mogłeś do nas przyjść, jak tylko zjawiłeś się w Hogwarcie.

– Nie ufałem nikomu. W końcu nikt wcześniej nie zainterweniował w mojej sprawie.

– W tamtym czasie zaniedbano wiele spraw. Przypilnuję Korneliusza, żeby sprawdził wszystkie akta, czy jeszcze ktoś nie siedzi za niewinność. Tak bardzo boi się teraz o swoje stanowisko, że zrobi wszystko, co mu zasugeruję.

Syriusz jedynie skinął głową. Nadal nie ufał ludziom poza nielicznymi jednostkami. Musiał ponownie się tego nauczyć.

– Panie Black – odezwał się Lance. – Mamy jeszcze kilka spraw do omówienia.

– Oczywiście. Przepraszam. Muszę jeszcze załatwić kilka formalności. Niedługo się zobaczymy Remusie.

Lupin skinął głową. Sam musiał też wracać do Hogwartu i zająć się uczniami. Posada nauczyciela była naprawdę odpowiedzialna i wymagająca.

– Muszę panu naprawdę podziękować – przyznał Syriusz, kiedy znaleźli się w pustym biurze, które prawnik wykorzystywał na czas zajmowania się jego sprawą. – Jest pan niezwykle skuteczny.

– Na tym polega moja praca. Na wyciąganiu moich klientów z kłopotów i pilnowaniu ich interesów – powiedział z lekkim uśmiechem. – Moja praca została opłacona, więc tym nie musi się pan przejmować, ale mam jeszcze wiadomość od pańskiego chrześniaka.

– Od Harry'ego?

– Zgadza się. Prosił jednak, żeby zachował pan wszystko dla siebie. Ma swoje powody i chciałby, żeby je pan uszanował.

– Oczywiście.

Lance wyjął po chwili z kieszeni małą kulę. Syriusz rozpoznał ten magiczny artefakt. Służył do przekazywania ustnych wiadomości. Widział w środku kłębki dymu, świadczące o tym, że ktoś chciał mu coś przekazać. Po wysłuchaniu wiadomości, kula stawała się ponownie przeźroczysta. Dotknął jej powoli końcem różdżki, aktywując.

– Hej – dało się słyszeć chłopięcy głos i animag pierwszy raz od dawna miał wrażenie, że się rozpłacze. – Nie wiem, co powinienem powiedzieć, bo się nie znamy, ale skoro dowiedziałem się, że mam ojca chrzestnego, to postanowiłem zostawić ci wiadomość. Ze mną jest wszystko w porządku, mam przyjaciół, uczę się i ogólnie jestem szczęśliwy. Pewnie cię to trochę rozczaruje, ale uważam, że na razie nie możemy się spotkać. Nie dlatego, że nie chcę. Uznałem, że na razie musisz doprowadzić swoje życie do porządku. Domyślam się, że tak długi pobyt w więzieniu nie był łatwy i teraz zajmie nieco czasu, żeby wszystko dla ciebie wróciło do normy. Więc bez pośpiechu, ale obiecuję, że jak będę gotowy na spotkanie, to poproszę pana Donovana, żeby wszystko zorganizował. Trzymaj się i zadbaj o siebie, a wtedy pomyślimy co dalej.

Syriusz poczuł lekkie rozczarowanie, że nie będzie mógł teraz spotkać się z Harrym, ale rozumiał, co ten chciał mu powiedzieć. Faktycznie musiał najpierw dojść do ładu sam ze sobą. Minęło tyle lat, że musiał na powrót nauczyć się, jak żyć w społeczeństwie, doprowadzić do porządku dom rodzinny i zająć się swoim zdrowiem, a na to faktycznie potrzeba było sporo czasu.

Musiał też w jakiś dyskretny sposób podziękować młodemu Weasleyowi. W końcu przez niego stracił swojego pupila i przeżył szok, kiedy okazało się, że szczur jednak nie jest szczurem. Nie mówiąc już o tym, że pomimo strachu chłopak go nie wydał. Zdecydowanie zasłużył na wyrazy wdzięczności.

---

I jak? Podobało się?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top