6
Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Byłam prawie pewna, że informacje podane na stronie nie były prawdziwe. Co to znaczy, że królewska rodzina nie żyje?! Przecież Asriel był na dole, więcz obok. Zaczęłam czytać artykuł jeszcze raz. Czwartą ofiarą była młoda dziewczyna - miała na imię Frisk. Dzięki temu wiedziałam, że na 100% artykuł jest wymyślony.
Zaśmiałam się w duchu. Co za idiota miałby pisać, że nie żyję razem z kozią rodziną? Po chwili namysłu wydawało mi się to jeszcze bardziej niepokojące i podejrzane. Po szybkim sprawdzeniu czy to przypadkiem nie była strona z jakimiś wymyślonymi historiami, postanowiłam przeczytać artykuł do końca, a dokładnie o mordercy. Z informacji wynikało, że dziewczyna, która dokonała zbrodni, była chora psychicznie i przewieziono ją do psychiatryka. Na stronie nie było żadnego zdjęcia więc nie mogłam określić czy osoba, która wcześniej mnie śledziła, była sprawcą morderstwa.
Postanowiłam pojechać do ośrodka gdzie powinna znajdować się zabójczyni chociaż miałam co do tego wątpliwości. Nie rozumiałam czemu uznawali nas za martwych. Przecież nie mogło zatajenie śmierci rodziny królewskiej być takie proste! Z burzą myśli w głowie usunęłam historie przeglądarki, zamknęłam laptopa i udałam się na dół. Zaczęłam się spowrotem ubierać do ponownego wyjścia lecz zatrzymał mnie głos mojego przyjaciela.
- Gdzie idziesz? Dopiero co przyszłaś i już znowu wychodzisz? - zapytał się Asriel stojąc w progu kuchni w różowym fartuchu. Wyglądał strasznie zabawnie i słodko.
- Wychodzę na chwilę, muszę załatwić jedną sprawe. Nie spiesz się z robieniem obiadu. To nic poważnego, ale może mnie przez dłuższy czas nie być. - odpowiedziałam z poczuciem żalu, że musiałam okłamać go po raz kolejny. Gdyby dowiedział się gdzie zamierzam pójść, napewno by nie pozwoliłby opuścić dom tak łatwo. Miałam nadzieję, że nie zacznie dopytywać się o szczegóły mojego wyjścia.
- Wszystko dobrze? Trochę mnie wystraszyłaś kiedy wpadłaś do domu z zakupami. - znów spojrzał na mnie z troską. Strasznie zaczął się o mnie martwić od czasu mojego koszmaru. To było bardzo miłe z jego strony, że się o mnie martwił, ale nie mogłam mu opowiedzieć moich zmartwień. To był mój problem, z którym musiałam się rozprawić sama. Nie chciałam mieszać w to także Asriela.
- Wszystko w porządku, to nie było nic poważnego. Wrócę zanim się obejrzysz. - powiedziałam uśmiechając się w jego stronę i wyszłam z domu obawiając się, że będzie nalegał, żebym została. Obawiałam się, że nie byłabym w stanie mu odmówić.
Szybkim krokiem skierowałam się w stronę kolejnego przystanka autobusowego, wyjmując telefon by sprawdzić jak mogłabym najszybciej dojechać do psychiatryka. Zakładając kaptur kurtki na głowę sprawdziłam trasę i zaczęłam lekko się oglądać by sprawdzić czy mnie ktoś znów nie śledzi. Gdy doszłam na przystanek po chwili przyjechał mój autobus, do którego wsiadłam. Miałam pare przesiadek zanim trafiłam do celu więc przez całą drogę skupiłam się tylko na tym.
Time skip
Po jakiejś godzinie dotarłam do ośrodka. Był przeogromny. Stałam przez chwilę tylko gapiąc się na niego nie do końca pewna co zrobić i czy to co robiłam było dobrym wyborem. Otrząsnęłam się z myśli wchodząc do środka zanim zdąrzyłam się rozmyślić. "Nie ma odwrotu, tak szybko się nie poddam." pomyślałam w głowie czując jak wypełnia mnie DETERMINACJA.
Kiedy weszłam do psychiatryka ukazał mi się potężny hol z paroma krzesłami, drzwiami, scjodami prowadzące na piętro i recepcją, za którą stała jakaś pani. W pomieszczeniu siedziały jakieś 4 osoby zajęte czytaniem lub pisaniem na telefonie, a co chwile przebiegali pracownicy od drzwi do drzwi. Trochę zmieszana widokiem, który gdzieś już widziałam, podeszłam do lady chcąc pogadać z recepcjonistką, która była zajęta jakimiś papierami.
- Em...przepraszam. Chciałam dowiedzieć się... czy pewna osoba dalej przebywa w tym ośrodku. - powiedziała nie wiedząc jak poukładać słowa. Dopiero wtedy przypomniało mi się, że nie znałam tożsamości morderczyni co nie pomagało mi w odszukaniu jej.
Po moim pytaniu pani z recepcji spojrzała na mnie z lekkim strachem i zmieszaniem. Pomyślałam na początku, że to przez moje czerwone oczy, jednak ona przez dłuższy czas się nie odzywała. Wydawało mi się to dziwne.
- J-jasne, oczywiście. O kogo dokładnie chodzi? - spytała się kobieta kierując swój wzrok w stronę komputera. Przeklinając siebie w duchu, że nie sprawdziłam dokładnie zabójczyni, postarałam się jakoś wyjaśnić kogo szukam.
- Właściwie...nie znam imienia ani nazwiska tej osoby. Przybyła tutaj 5 lat temu gdy...została oskarżona o morderstwo 4 osób. - odpowiedziałam mając nadzieję, że tyle informacji wystarczy. Okazało się, że miałam rację gdyż recepcjonistka po chwilowym grzebaniu w komputerze ponownie zwróciła się w moją stronę.
- Osoba, o którą pani pyta, aktualnie nie znajduje się w naszym ośrodku. - oznajmiła kobieta za ladą.
- Jak to nie znajduje? Gdzie teraz przebywa? - zapytałam trochę zestresowana, że moje przypuszczenia co do tożsamości śledzącej mnie osoby, mogą się sprawdzić.
- Nie mogę podać pani informacji gdzie aktualnie zamieszkuje. Osobę, o którą pani pytała, wypisano 3 dni temu. - odpowiedziała recepcjonistka. Nie chciało mi się w to wierzyć. Chciałam dowiedzieć się więcej.
- Nie mogłabym się dowiedzieć czegoś więcej? W internecie widnieje strona, która mówi, że nie żyję! - powiedziałam z frustracją, że nikt jeszcze nie zdjął fałszywego artykułu.
Recepcjonistka wyglądała na zaniepokojoną moim zachowaniem. Czyżbym przesadziła?
- Ja chętnie zaspokoję pani ciekawość. - usłyszałam męski głos za sobą. Odwróciłam się i ujrzałam faceta z indedyfikatorem zawieszonymna szyji - wyglądało na to, że tam pracował.
- Naprawdę? Dziękuję. - powiedziałam z wdzięcznością, widząc kątem oka wyraz ulgi na twarzy recepcjonistki. Pracownik się uśmechnął i skinął ręką bym za nim poszła. Ruszyłam za nim w stronę schodów. Na pierwszym piętrze ukazał się korytarz z niezliczoną ilością drzwi z tabliczkami. Mężczyzna otworzył pokój z napisem "Wydział informacji pacjentów". W pomieszczeniu było dosyć przytulnie - na środku stało biurko z dwoma krzesłami po obu stronach, przy ścianach stały wielkie regały z segregatorami i na drewnianej podłodze leżał zielony dywan, który świetnie się komponował z roślinami, na parapecie przy oknie za stołem, o takim samym kolorze. Po szybkim obejrzeniu gabinetu, zajęłam miejsce naprzeciwko gospodarza pomieszczenia. Ten natomiast zaczął szperać w komputerze i przez chwilę trwała cisza gdyż nie byłam przekonana czy to ja powinnam ją przerwać.
- Spodziewaliśmy się twojej wizyty. - powiedział nagle pracownik, który zatkał mnie swoim stwierdzeniem. Nie miałam zielonego pojęcia skąd wiedzieli, że zawitam to tej placówki. - Pewnie masz mase pytań. Spokojnie, na wszystkie odpowiem.
Po tym zdaniu zaczęłam się zastanawiać jakie pytanie powinnam zadać. Postanowiłam pominąć wiedze ośrodka o moim przyszłym przybyciu i stwierdziłam, że powinnam najpierw zapytać o nieprawdziwych informacjach w internecie.
- Czemu nikt nie skasował strony związanej z moim morderstwem? Nie wierzę, że nikt jej nie zauważył po 5 latach. Myślę, że raczej każdy wie, że posiada fałszywe informacje, ale ktoś kto nie jest z miasta mógłby w to uwierzyć. - stwierdziłam uważnie patrząc na twarz mężczyzny. Wyrażała współczucie i lekkie zmieszanie, które próbował ukryć. Po sekundzie zastanowienia westchnął.
- Przykro mi to mówić, ale informacje w artykule są prawdziwe. - odpowiedział poważnym głosem. Zachciało mi się śmiać. Nie chciałam w to uwierzyć, NIE, nie MOGŁAM w to uwierzyć. Spojrzałam na niego pytająco. Za nim zdążyłam coś powiedzieć facet mi przerwał.
- Przybyłaś tu by sprawdzić kto jest tym mordercą, który popełnił zbrodnie w domu, w którym aktualnie mieszkasz, prawda? Otóż mimo iż obecnie ta osoba została wypisana, dalej mamy nagrania z kamer z pokoju, w którym przebywała. - powiedział wracając wzrokiem w stronę monitora. Ja zamilkłam z ulgi i lekkiego zdenerwowania. Chciałam wreszcie zobaczyć sprawcę tego strasznego wydarzenia, lecz troszeczkę się denerwowałam.
Po paru minutach pracownik spojrzał na mnie zmartwiony i z obawą.
- Chciałbym cię jeszcze o coś prosić. Cokolwiek co zobaczysz na nagraniu może być szokujące. Zachowaj spokój, okej? - spytał poważnie na mnie spoglądając. Ja, nie wiedząc do końca o co chodzi, przytaknęłam głową z obawą. Mężczyzna widząc moją reakcję, włączył filmik i przekręcił ekran bym go widziała. Z przerażenia i niedowierzania nie mogłam się ruszyć.
Na monitorze było widać dziewczynę w krótkich, prostych włosach w białych ciuchach rzucającą się po pokoju. Miała wielki opatrunek w okolicy brzucha, który był lekko brudny od krwi. Dźwięk musiął być wyciszony gdyż nie słyszałam jej krzyków. Przez chwilę była zwrócona tyłem i kiedy się odwróciła czułam jak w środku coś mnie ściska.
Ujrzałam zapłakaną, wykrzywiąną z bólu i cierpienia twarz z różanymi policzkami i czerwonymi oczami, które przewiercały mnie na wylot.
Morderczynią byłam JA.
------------------------------------------------------
Hoi! Jak tam rozdział? Ktoś się tego spodziewał? ... Mam nadzieję, że nie XD Słaba jestem w pisaniu intrygi z "podwójnym dnem", ale takie koncepcje mi się strasznie podobają. Myślę, że trochę to spierniczyłam, lecz starałam się jak mogłam. Przepraszam jeszcze za złe przedstawienie psychiatryka. Jestem pewna, że na 100% napisałam to źle, ale nie potrafię lepiej ;-;
Obrazek na górze ma takie samo źródło jak poprzednie (patrz pierwszy rozdział).
Chciałam jeszcze podziękować za ponad 100 odczytów. Cieszę się, że komuś się to gówno podoba XD Za wszestkie gwiazdki też dziękuję :3
Uwaga! Do końca książki zostało mało rozdziałów! Będą jeszcze jakieś 1/2 i potem napiszę 2 różne zakończenia: złe i dobre. Tak by wszczyscy byli zadowoleni.
To tyle z mojej strony. Boi!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top