Gdybym tylko mógł sprawić ci radość

ktoś tęsknił? nie? spoko; bo ja tak

Hoseok i Yoongi nie mieli nawet chwili aby spotkać się jeszcze jeden raz w ciągu najbliższego tygodnia. Jung zmuszony był wziąć nadgodziny ze względu na podwyższenie się rachunku za mieszkanie, zaś Min pracował w schronisku jeszcze ciężej niż zwykle przez co praktycznie pięć nocy spędził w pracy. 

—Oh, jestem wykończony.. — jęknął cierpiętniczo Jung, zajmując miejsce na jednym z wolnych krzeseł. Razem z Nari jeszcze nie otworzyli kawiarenki, mając dobrą godzinę do ustalonego czasu, a mimo wszystko chłopak jak tylko przyszedł już narzekał dziewczynie o swoich problemach. Won jednak miała to wszystko gdzieś, starając się wymyślić sposób, aby pogodzić ze sobą Taehyunga oraz Hoseoka. 

— Dzięki, że mnie słuchasz, kochanie, naprawdę. 

—Słucham cię przecież, po prostu się zamyśliłam. — burknęła dziewczyna, mniej niemiłym tonem niż zwykle co niestety uszło uwadze chłopaka. — A! Właśnie! Zapomniałam ci wczoraj powiedzieć czegoś ważnego, bo wyrwałeś stąd tak szybko, że nawet się odwrócić nie zdążyłam. 

— Przepraaaaszam, chciałem dostać się do tej kwiaciarni na rogu i kupić jakieś ładne kwiaty Yoongiemu, ale okazało się, że jest czynna tylko do dwudziestej. — westchnął. — Co chciałaś mi powiedzieć?

— Tylko tyle, że twoja zmiana kończy się dziś po siedemnastej. Ja i Irene postanowiłyśmy zgodzić się z panem Ryuukim, że weźmiemy się za zmiany dekoracji więc jutro też masz wolne. — Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko w stronę przyjaciela, który natychmiast podniósł się z krzesła i mocno ją przytulił. 

— Jesteś najlepszą przyjaciółką jaką kiedykolwiek miałem! Kocham cię, Nari! Kocham, kocham i kooooocham! — Hoseok cieszył się niczym dziecko, a Nari nie miała zamiaru psuć humoru chłopakowi swoimi problemami, które coraz bardziej zaczynały ją dręczyć. Bała się także odrzucenia z jego strony i to nie ze względu, iż zakochała się w przyjacielu, bo takie coś nie miało dla niej możliwości istnienia. Obawiała się tylko, że gdy Hoseok dowie się, że zachorowała na HIV już nigdy więcej nie będzie chciał z nią rozmawiać i jedyne co będzie robił w jej kierunku to rzucanie obelgami czy spore uniki. 

— Też cię lubię, Hobi. — Poklepała przyjaciela po plecach, po czym odsunęła się od niego powoli i ruszyła w stronę baru. Jung szybko wyciągnął z kieszeni telefon, po czym wszedł w skrzynkę kontaktową starając się dostrzec w spamie jakąkolwiek wiadomość od Yoongiego. Niestety nie znalazł żadnej, ale to nie sprawiło iż poczuł się odrzucony czy smutny. Uradował się, bo miał świetną okazję aby odwiedzić ukochane miejsce swojego prawie chłopaka.

Nieważne, że nie pytał go o nic takiego, on po prostu czuł, że Yoongi jest tym jedynym i nie zamierzał odpuszczać. W końcu Min nie odzywał się do niego od tygodnia, ale podczas ostatniego spotkania nic nie poszło w złym kierunku i żaden się na siebie nie obraził, więc Hoseok uważał, że wszystko jest okej.

Szkoda tylko, że bardzo się mylił.

***

Wybiła siedemnasta kiedy do kawiarenki zawitał ostatni gość, a Hoseok mógł bez problemu przygotować się do wyjścia. W niezwykłym tempie zrzucił z siebie fartuch i przywdział ulubiony szary płaszcz, chowając do kieszeni telefon, kluczyki oraz portfel. Był tak bardzo uradowany, że nawet nie zauważył jak w pomieszczeniu pojawia się Won Nari, opierając się po chwil kilku o ścianę z lekkim uśmiechem na twarzy.

— O! Nari! Nie strasz mnie proszę, chcesz abym dostał zawału? — Jung złapał się za miejsce na klatce i podszedł do przyjaciółki, szczerząc się niczym ostatni kretyn. Blondynka zauważyła, że chłopak coś zauważył więc szybko poprawiła swoją pozycję i złapała za kołnierz jego płaszcza w celu poprawienia.

— Przepraszam. — westchnęła. — Poza tym, jeśli już tak bardzo chcesz się starać i ułożyć sobie życie z tym swoim Yoongim, to powinieneś wyglądać jak mężczyzna, a nie jak cieć - to po pierwsze. Po drugie, przyprowadź go tutaj kiedyś. Chciałabym go poznać i mu podziękować.

— Podziękować?

Hoseok wydawał się być trochę zmieszany.

— Dzięki niemu uśmiechasz się jeszcze bardziej niż wtedy kiedy byłeś jeszcze z Yoorą. Jestem naprawdę bardzo szczęśliwa, że w końcu wychodzisz na prostą, Nadziejko. — Nari spojrzała się na przyjaciela ze łzami w oczach, a kiedy ten to zauważył niemalże natychmiast ukrył ją w swoich ramionach wiedząc, że stało się coś złego skoro Won zaczęła opowiadać o Yoorze i rozkleiła się przy tym.

— Co się dzieje, Nari-chan? Ktoś cię skrzywdził?

— Co?

— Pytam, czy ktoś cię skrzywdził bo jeśli tak to tylko powiedz kto, a obiecuję, że już nigdy więcej nie ustanie na nogach bez kul. — Wymamrotał Jung, a co Nari cicho się zaśmiała.

— Nikt mnie nie skrzywdził, ale..

— Ale?

— Możemy o tym porozmawiać kiedy indziej? — Won odsunęła się delikatnie po czym dłonią otarła łzy z policzków. — Kim Min Ji wysłała mi sms, że niedługo tutaj wpadnie więc lepiej żeby cię nie było, bo zrobi karczemną awanturę, a tego chyba nie chcesz. Prawda?

Hoseok czuł się rozdarty. Z jednej strony chciał opuścić kawiarenkę, zdobyć najpiękniejsze kwiaty jakie tylko znajdzie i wręczyć je Yoongiemu razem z biletami do opery, którą ten tak bardzo uwielbiał; lecz z drugiej strony czuł, że jego nogi wrosły w ziemię. Nari była w końcu jego najlepszą przyjaciółką, pomijając Taehyunga, na którego Jung był totalnie obrażony, a widok jak silnie jest przygnębiona przygnębiał i jego. 

W końcu jednak pokręcił głową i wtulił dziewczynę w swój tors ponownie. 

— Jestem uparty, kochana, więc albo porozmawiamy teraz albo teraz. Innej opcji nie widzę. — Parsknął cicho, ściskając jej ciało delikatnie. Won tylko westchnęła cierpiętniczo wiedząc, że ten już jej nie odpuści. Mimo iż chciała wyjawić mu prawdę to stwierdziła, że takie rozmowy mogą popsuć chłopakowi popołudnie, a bardzo jej zależało na jego szczęściu.

— Po prostu Taemin może zostać ojcem. — Wydukała coś na poczekaniu.

— O-ojcem? — Zdziwił się Hoseok. — Przecież ten związek był tylko dla picu! Nie mów, że wy ten tego..

— Związek to związek.— Bąknęła, wyswobadzając się z jego objęć. Poprawiła wpadającą jej do oczu grzywkę po czym zabrała się za wyciąganie kolorowych kartonów ze schowka na miotły. Jung dopiero po kilku chwilach otrząsnął się z transu w jaki zapadł i już chciał pomóc dziewczynie, aby w swoim stanie nie musiała nosić niczego ciężkiego, lecz ta kazała mu spierdalać i pracować nad prawdopodobnym związkiem niżeli siedzieć z nią w brudnym lokalu.

Cóż, Hoseok wybiegł z pomieszczenia tak szybko jak Won mu kazała, ignorując oczywiście mordercze spojrzenie nowo przybyłej współpracownicy do lokalu, która już chwilę po zatrudnieniu wybrała sobie ofiarę nad którą będzie chciała się znęcać. Oczywiście nie sądziła, że Nari jej na to nie pozwoli.

  — Dobra, jest siedemnasta jedenaście.  — Mruknął, spoglądając na swój stary zegarek, wolną dłonią owijając gruby szal wokół szyi. Uśmiechnął się do siebie, odwracając w stronę odbijającej jego posturę szyby. Przyjrzał się sobie i stwierdził, że trafił w dziesiątkę ubierając na siebie nowy ciemno brązowy płaszcz. — Jeszcze zdążę. 

***

Hoseok przemierzał ulice z ogromnym uśmiechem na ustach i bukietem przepięknych żonkili, które mimo swego okrutnego znaczenia były ulubionymi Min Yoongiego. Jung skręcił po raz ostatni trafiając na niemalże opuszczone osiedle, gdzie poza jedną ledwo migającą lampą nie było widać nic więcej. Jakby tego było mało nagle z nieba zaczął pruszyć śnieg, a chłopak nie wiedząc do końca gdzie iść, mknął przed siebie starając się dojrzeć cokolwiek w tlącym się mroku.

Mimo wczesnej pory ciemność zasłoniła Seul, a minusowa temperatura sprawiała wrażenie jakby zwiedzało się zupełnie inny kraj. 

  — Hobi? Co ty tutaj robisz? 

Jung omało nie dostał zawału kiedy postać mniejszego uformowała się kilka kroków przed nim. Hoseok mimo słabej widoczności postać Yoongiego widział doskonale, tak samo i ogromnego dobermana, którego ten trzymał na krótkiej smyczy.

Chłopak przefarbował włosy na biało przez co ich kolor zlewał się z lśniącą w świetle księżyca mleczną skórą, jednakże oczy koloru węgielków, rumiane lice i lekko spuchnięte malinowe wargi sprawiały, że wyglądał jak ludzka wersja małego bałwanka. Różniła ich tylko kolorystyka nosa i brak ust w prawowitej wersji zlepka trzech śnieżnych kul. 

Jung podrapał się po potylicy, nieznacznie kraśniejąc na twarzy. Wystawił przed siebie bukiet z kwiatami i uniósł kąciki ust w górę. 

  — To dla ciebie, Yoongi hyung.  — Wykrztusił. 

Mina rozczulił dany gest więc kiedy tylko uspokoił dziwnie cieszącego się Yuto (bowiem tak naprawdę nazywał się pies), odebrał od chłopaka zebrane kwiaty i powąchał je, powolnie przymykając powieki. — Dziękuję, Hobi. 

Trwali tak kilka chwil, dopóki Yoongi ponownie się nie odezwał.

  — Ale wciąż nie zdradziłeś mi co tutaj robisz.

 — Jesteś strasznie dociekliwy, hyung. — Mruknął Jung, marszcząc przy tym nos. — Chciałem się po prostu z tobą zobaczyć.

  — Hobi..

 — Wiem, jestem dziecinny i-

  — Nie o to mi chodziło, duh.  — Jęknął cierpiętniczo Yoongi, zaraz uśmiechając się dziąsłowo. Yuto zaszczekał radośnie, wprawiając obu chłopaków w jeszcze radośniejszy nastrój. — Może i jesteś dziecinny, ale przy tym uroczy.

  — Pff, to ja powinienem był to mówić. 

 — Pyskuj tak dalej, a udławisz się tymi kwiatkami.  

  — Yoongi nooo..   

  — Jesteś uparty.  — Westchnął Min, jednakże widząc jak bardzo Jung jest zdenerwowany; dźwięk uderzających trzęsących dłoni mógł nawet usłyszeć, stwierdził, że koniec jego pracy nadszedł nieubłaganie.

  Hoseok już chciał coś z siebie wykrztusić, ba, nawet otworzył usta, ale w danym momencie rozbrzmiał dźwięk telefonu. Jung przestraszył się, że coś się stało i Nari dzwoni do niego z prośbą, szybko wyciągnął go z kieszeni, lecz widząc nadchodzące połączenie od Taehyunga; po prostu patrzył na wyświetlacz z grymasem.

  — Odbierz, może to coś ważnego.  — Yoongi uniósł dłoń lekko w górę. — I nawet nie waż się tego lekceważyć. Zaraz wrócę, tylko skoczę po rzeczy i odprowadzę Yuto. 

I zniknął w mroku wciąż ekscytując się widokiem lśniących żonkili, zostawiając Hoseoka pełnego niepokoju i obaw. 

  — Czego chcesz, Tae?

 — Błagam, musimy porozmawiać. To pilne!




Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top