Gdyby twoje uczucie nie przeminęło
miałem wstawić w grudniu, ale pieprzyć to; jutro wywiadówka więc mogę sobie zniknąć z aktualkami >m>
HOSEOK
Była dopiero czwarta rano, a ja już nie mogłem spać. Chodziłem po salonie, opatulony kocem niczym mały dzieciak, i gadałem do siebie pod nosem, próbując zrozumieć sens w zdaniach, które wypowiedziałem. Zachowywałem się bardziej dziwacznie niż zwykle, ale nic dziwnego, skoro Yoongi zgodził się umówić ze mną na randkę.
Chyba umrę z radości, a potem powrócę do życia i znowu padnę.
— Bożebożeboże, jeszcze tylkoo.. dwanaście godzin i się spotkamy!
— Hoseok, ja wiem, że jesteś debilem i często ci odpierdala, ale teraz przechodzisz samego siebie.
Podskoczyłem w miejscu, niemalże natychmiast łapiąc poduszkę w dłonie, żeby wycelować nią w zniesmaczoną twarz Nari. Rzuciłem kocyk za siebie i pogroziłem jej palcem, mierząc jednocześnie wzrokiem mordercy. Dziewczyna przyszła do mnie naprawdę późno w nocy w stanie gorszym niż ja po rozstaniu. Nie wiedziałem co się wydarzyło, dopóki nie zaparzyłem jej herbaty, a ona wszystko mi opowiedziała. Została odrzucona, znowu.
— Czemu mnie obrażasz, hm? - fuknąłem, wciąż mierząc w nią mięciutką bronią.
— Bo stoisz przede mną kompletnie nagi, twój pindol lata na wszystkie strony świata, a kocyk w panterkę dodaje ci tylko plus dziesięć do wyglądu.— Pokiwała głową na potwierdzenie swoich słów. — Nadawałbyś się na sesję u Jongina, skarbie.
— A weź się pierdol.
—Sama nie lubię, a nikt mnie nie chce. — uśmiechnęła się szeroko, przez co przewróciłem oczyma. Złapałem za kocyk leżący na oparciu kanapy po czym owinąłem go sobie wokół pasa. Najlepiej kilka razy i przez kilka warstw, żeby nic więcej nie zauważyła. I to wcale nie dlatego, że się jej wstydziłem, skądże, ona po prostu uwielbiała podglądać nagich mężczyzn, a potem ich obrazy wiszą na ścianach w jej małym mieszkanku — do którego boję się wejść odkąd ujrzałem swój rysuneczek. Nadal się głowię jak udało jej się odnaleźć tego jebanego pieprzyka...
—Jak ty uwielbiasz doprowadzać mnie do szewskiej pasji, to jest jakieś twoje hobby?
— Co? Nieee, nie mam czasu żeby go tak marnować. — parsknęła śmiechem, a ja zająłem miejsce naprzeciwko niej.
—Jednak to robisz.
— Pff, po czym to stwierdzasz?
— Po tym, że właśnie dźgasz mnie paznokciem w czoło i próbujesz schować tam kilka słoneczników. — mruknąłem. — Kobieto ja nie mam żadnych zmarszczek, żebyś ładowała mi tam żarcie jak wiewiórka do dziupli.
— Jesteś jakiś nerwowy. — Nari napuszyła policzki, robiąc w moją stronę jedno ze swoich specjalnych aegyo, które już na mnie nie działało. — Ja wiem, że masz dzisiaj tę randkę ale proszę cię, Hosiek, zachowuj się jak koń, a nie jak osioł.
—To żeś mi humor poprawiła, no powiem ci, że się nie udało.
—Dzidzia Jung ma humorki?
— Nie modeluj głosu na tą starą kobietę spod dziesiątki, bo wbiję ci patelnię na twarz i nawet Sehun cię wtedy nie zechce.— zagroziłem, próbując przybrać najgroźniejszą minę na jaką było mnie stać. Jednakże wykrzywiona twarz Nari tak bardzo mnie rozbawiła, że nie mogłem pozbierać się z podłogi przez kilka długich minut.
—Nariś-ciaaaan~
—Czego chcesz przyszły kawałku kiełbasy?— warknęła, podchodząc do mojej lodówki.
— Dlaczego masz takie brzydkie usta?
— Bo obrażałam cię zbyt często.
— Ooo, a dlaczego twoje oczy są takie krzywe?
— Ponieważ jestem Azjatką, i ty też tak przypominam, więc z natury jesteśmy krzywi.
—Ranisz, wiesz? — odchrząknąłem. —A dlaczego tak bardzo śmierdzi ci z ust?
—Bo był w nich twój język.
—Chyba zwymiotuję. —Zerwałem się z podłogi i pędem ruszyłem do mojej sypialni, słysząc tylko chrumkanie dziewczyny. Tak naprawdę w głębi mojej marnej duszyczki bardzo dziękowałem blondynce za poprawienie mi humoru jeszcze bardziej. Z nią zawsze najlepiej mi się rozmawiało i byłem pewien, że mogłem jej powierzyć każdy swój sekret. Chociażby ten najmniejszy i najbardziej wartościowy, mimo że znaliśmy się krócej niż ja z Taehyungiem, to ufałem jej bardziej niż jemu. Nari w przeciwieństwie do Kima była bardziej rozważna, często ratowała mi tyłek i mimo późniejszych tortur, bardzo ją za to szanowałem.
Kim był ogólnie rzecz biorąc idiotą, dodatkowo był kompletnym debilem i jeśli mogłem liczyć także jego pieniądze to każdy z nich był jedną zabraną komórką rozsądnego myślenia. Kochałem go jak brata i spędziłem z nim najlepsze lata mojego życia, ale nasza przyjaźń została rozjechana jak kot na drodze, kiedy ja dojrzałem, a on wciąż latał za Jeonggukiem licząc, że ten w końcu przestanie się kurwić i go pokocha.
— Dobra. Najpierw fryzjer, potem bubble tea no i jeszcze wypad z Nari do sklepu z bielizną.
Westchnąłem cierpiętniczo, rzucając swoje półnagie ciało na łóżko. Tak dawno na nim nie spałem, że przez chwilę odnosiłem wrażenie, że leżę w zupełnie innym mieszkaniu. Dodatkowo zapach perfum Yoory całkowicie już wyparował, a moja poduszka nadal waliła mydłem na kilometr, że postanowiłem sobie tak odpocząć. Minutkę może dwie, ewentualnie pół godzinki, ale nie więcej! Miałem jeszcze do załatwienia kilka rzeczy i wiewiórkową Nari w kuchni, która zapewne wyżre mi zapasy zupek chińskich na kilka miesięcy, a ja niestety nie miałem za co kupować kolejnych opakowań w końcu wszystko wydawałem na rachunki do mojego mieszkania oraz mojego małego studia tanecznego, którego już nie używałem.
***
Gdyby nie fakt, że spałem ponad sześć godzin to po przebudzeniu przez Nari dałbym jej zjebę i poszedł spać dalej, ale cholera! To było aż sześć godzin, które zmarnowałem w tak banalny sposób. Won zajęła miejsce na kanapie w moim salonie i kazała mi się szybko ogarnąć, kiedy ona dokończy nowy odcinek Doctor Stranger. Lekarzyna w dramie był cholernie przystojny więc liczyłem na to, że dziewczyna szybko się w nim zadurzy, a ja poproszę Taehyunga o telefon do Minho, który da mi numer do Lee Jong Suk'a i spiknę blondynkę z aktorzyną.
Niestety nie przyjaźniłem się już z Kimem, a Won była w końcu lesbijką, jednakże to nie przeszkadzało mi w knuciu planu, który i tak nigdy nie będzie miał miejsca.
— Jeśli wyżresz mi wszystkie żelki to cię zabiję! —krzyknąłem z łazienki, odkładając golarkę na miejsce. Spłukałem resztki piany oraz włosów z twarzy, po czym wytarłem się ręcznikiem. Udało mi się nie zaciąć ani razu, dodatkowo nowa woda kolońska którą się oblałem, pachniała naprawdę niesamowicie, iż czułem, że to będzie mój najszczęśliwszy dzień w życiu!
— Dobra, zamknij usta kochanie bo znowu cię pocałuję!
—Nawet tak nie mów! To była najgorsza pobudka w całym moim życiu!
Mówiłem poważnie. Na początku myślałem, że mam na twarzy tonę jedzenia, a mój pies je ze mnie zjada, lecz kiedy zorientowałem się, że nie mam psa, a Nari zapewne zapychała się moją marynowaną wołowiną - szybko połączyłem fakty. To było jedno z najstraszniejszych przeżyć w całym moim życiu.
W każdym bądź razie opuściłem łazienkę po zaledwie trzydziestu minutach w których zdążyłem wziąć naprawdę gorący prysznic, przebrać się w ulubiony golf oraz szare spodnie z dziurami, ale i narzuciłem ukochany czarny płaszcz w którym wydawałem się wyższy o co najmniej głowę. Założyłem szybko buty po czym odciągnąłem wkurwioną Nari od telewizora i wpychając jej trampki w rączki, szybko wypchnąłem ją z mieszkania, zaraz je za sobą zamykając.
Byłem tak cholernie podekscytowany, że to właśnie blondynka musiała kierować samochodem w obie strony, a w sklepie z bielizną to ja przynosiłem jej najciekawsze koronkowe majteczki czy staniki przez co inne kobiety obgadywały nas za plecami. Nari chyba miała mnie dość bo po godzinie opuściliśmy sklep z dwoma dużymi reklamówkami pełnymi bielizny, której dziewczyna zapewne nigdy nie założy.
Co ja tam wiem, straciłem zainteresowanie kobietami kiedy ujrzałem Yoongiego po raz pierwszy, ale to nie znaczy, że zapomniałem o Yoorze, którą spotkaliśmy wchodząc do fryzjera. Nie odezwaliśmy się do siebie ani słowem, aczkolwiek Won mając wolne dłonie, podstawiła jej haka i sprawnie nią popchnęła. Moja była wylądowała na stoisku do robienia lodów i zapewne cała została pokryta śmietaną oraz czekoladą, ale nie mogłem się temu przyjrzeć ponieważ blondynka wepchnęła mnie głębiej i zabierając reklamówki podeszła do jednej z fryzjerek.
Żegnaj stara fryzuro, witaj zabójcza czernio.
***
Czułem się jak jebany robocik, bo cholera jasna! Yoongi stojąc pod tym drzewem wyglądał tak ślicznie, że miałem ochotę go tylko złapać w ramiona i schować przed każdym, który by tylko krzywo na niego spojrzał. Min założył chyba najbardziej opinające czarne rurki jakie miał w szafie, przez co jego nogi wyglądały jak dwie długie kości które przy mocniejszym podmuchu wiatru tylko się przewrócą, a na górę narzucił tylko długi szary sweter. Mimo że nie znaliśmy się jakoś bardzo długo - bo zaledwie kilka miesięcy - to mogłem doskonale stwierdzić, że starszy lubował się w zbyt wielkich ubraniach.
Nie powiem, że mi się to nie podobało, bo było wręcz przeciwnie. Uwielbiałem patrzeć jak jego drobne ciało topi się w warstwie materiału, ale jedyne co mnie niepokoiło to jego coraz to bledsza skóra. Spędzaliśmy w słońcu naprawdę wiele godzin, przez co czułem się już jak afro amerykanin, a on ciągle pozostawał biały. Jaśniał coraz bardziej, a ja przez chwilę miałem wrażenie, że słońce tak często odbijało się od jego pięknego uśmiechu, iż sam zaczął mienić się jak to słońce.
Już chciałem przyśpieszyć kroku, nawet mocno zacisnąłem opakowanie z bransoletką przygotowaną specjalnie dla mniejszego, i mocno do siebie przytulić kiedy tak po prostu się zatrzymałem. Yoongi podciągnął rękawy i schylił się aby zawiązać sznurowadła, ale ta zwykła czynność nie przykuła mojej uwagi, tylko zaczerwienione bandaże na jego nadgarstkach.
Tymczasem myśli bruneta pełne były tylko strachu i wewnętrzego cierpienia, które w końcu chciało dać upust. Min jednak skutecznie tłumił te uczucia, uśmiechając się szczerze do każdego fałszywego człowieka na świecie. Liczył skrycie na to, że wszystkie błędy przeszłości i największy grzech na jaki się zdobył w końcu zostaną mu wybaczone. W końcu męczył się z tym już dobre siedem lat; zdecydowanie zbyt długo, dodatkowo czas który mu pozostał, a raczej jego coraz to większy brak tak mocno go przerażał.
Pragnął tylko wrócić do Daegu i ponownie zagrać swoją pierwszą miłość na pianinie, lecz jego miłostka od dawna była w posiadaniu swojej drugiej połówki pewnie do tej pory naśmiewając się z jego licealnego wygłupu. W końcu co nastoletni Yoongi mógł wiedzieć o miłości, kiedy zamiast uczuć i ciepła rodzinnego widział tylko bójki, słyszał kłótnie, a zamiast czegoś do szkoły kupował kilka gramów marihuany?
Nic nie wiedział, a przynajmniej dopóki nie poznał Hoseoka, którego ciepłe ramiona otuliły go mocno, a usta delikatnie musnęły go w czoło.
— Jak się miewa moje słońce? — zaśmiał się radośnie, nieumiejętnie próbując odwrócić wzrok od zakrwionych bandaży. Na próżno.
On wie.
— Bardziej przypominam księżyc, a ty słońce. — mruknął. — Wolę podziwiać jak błyszczysz.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top