Somebody to you.
-Czy...czy bałaś się latać ze Spidermanem na linie? - zapytała nieśmiało dziewczynka mnąc palce i kiwając się na boki. Wyglądała przeuroczo w różowej sukience ala księżniczka.
Zendaya uśmiechnęła się.
-Może na początku, bo to jednak było bardzo wysoko. Ale w końcu to superbohater, wiedziałam, że nic mi z nim nie grozi. No i było super! - zaznaczyła jednocześnie machając głową, że wcale nie.
Widownia wybuchła śmiechem. Tom wzruszył ramionami, co tylko zwiększyło salwę śmiechów. Zaplótł ręce na klatce piersiowej nerwowo tupiąc nogą. Dobrze, że stół zasłonięty był dużym, ciężkim obrusem, bo można by to odczytać jako jego niechęć. Już widział te nagłówki gazet, zostałby pożywką na dobre kilka tygodni.
Celebryta się znalazł.
Wcale nie było tak, że nie chciał porozmawiać z fanami. Uwielbiał wszystkie spotkania, te większe i mniejsze; możliwość wymienienia kilku zdań z idolem dla wielu było spełnieniem największych marzeń. Och, jak dobrze znał to uczucie. Sam był w takiej sytuacji niespełna półtora roku temu. Jake Gyllenhaal zjadł z nim wtedy kolację i o boże, nie pamiętał nawet co dokładnie wtedy zamówił, ale pamiętał jak ubrany był jego autorytet i że oczy błyszczały mu jakby ktoś zamknął w nich gwiazdy. Miał to szczęście, że wieczór ten nie był ich pierwszym i ostatnim, później było ich więcej i więcej. Wywiady, tour promujący najnowszą odsłonę Spidermana, pokoje hotelowe naprzeciwko siebie. To musiało się tak skończyć. Nigdy nie zapomni dnia, gdy dowiedział się, że jego uczucia są odwzajemnione. To było czyste szaleństwo. Przepadłem, tak totalnie – powiedział mu wtedy opierając swoje czoło o jego. Odpowiedź tylko spotęgowała trzepot motylków w brzuchu – To jest nas dwóch.
To nie był zwykły związek, to było coś więcej. Nie mogli się do siebie oderwać, nie odrywali wzroku od telefonu gdy byli osobno, nie potrafili funkcjonować bez siebie. Niestety Jake nie mógł się pojawić tutaj, w San Diego, bo to że jego postać wraca w trzeciej części było najbardziej strzeżoną tajemnicą stacji. Tom już dawno przestał liczyć sms'y, które dostawał od ekipy, że ma trzymać język za zębami. Jakby był kurwa małym dzieckiem. Okey, zdarzyło mu się wcześniej kilka razy zaspoilerować parę faktów, których zdecydowanie nie powinien, ale dojrzał tak? Jest innym człowiekiem teraz. Kurde, ma faceta. I to jakiego faceta. Nadal nie ujawnili się ze swoją relacją, znaczy nigdy nie dementowali plotek, wręcz sami je tworzyli, ale fakt był taki, że gdyby już to zrobili duże grono osób nie wzięło by tego na poważnie.
I to właśnie działało chłopakowi na nerwy. Uruchamiając Instagram nauczył się, że w sieci trzeba być po prostu sobą. Nie tworzyć wizerunku, w który się samemu nie wierzy. Autentyczność przede wszystkim. I jak do cholery miał być szczery z fanami, gdy nie wiedzieli o jego związku? Ile razy był bliski chwycenia Jake'a za rękę, od dosłownego rzucenia mu się na szyję. Nie miał pojęcia jakim cudem Gyllenhaal był tak opanowany. Przed fotografami rzecz jasna, bo w pokoju...
-Tom?
Głos Jacoba przywrócił go do rzeczywistości. Przyjaciel nie ukrywał charakterystycznego wyrazu twarzy. Dobrze wiedział, o kim myślał Holland.
-Tak? Tak. Jestem. Przepraszam, zamyśliłem się – wyrzucił poprawiając się na krześle jednocześnie besztając w myślach.
Boże, skup się. Ci ludzie przyszli tu dla ciebie!
-A o czy myślałeś ? - zapytał nastolatek, którego pytania nie usłyszał wcześniej. Fuck, wolałbyś nie wiedzieć. Rumieniec wpełzł mu na policzki.
-O was, naszych fanach. Że niesamowicie jest móc się z wami spotkać, jak z najlepszymi przyjaciółmi.
Głośne awww wypełniło wielką salę. Chociaż z tego wybrnął, bo mogłoby być kiepsko. Przejechał dłonią po włosach. Myśl pozytywnie. Za parę godzin wrócisz do pokoju hotelowego, walniesz się na łóżko, zadzwonisz do Jake'a i zajmiesz go swoją zbereźną gadką. Jezu, kiedyś całą noc grałby na playstation objadając się Cheetosami. Jak miłość zmienia ludzi.
-O co wcześniej pytałeś, za nim odleciałem?
-Jak czujesz się z tym, że jesteś idolem dla wielu młodych ludzi? Chcą być tacy jak ty.
Skąd ten gościu się wyrwał? Poczuł, że bicie serca przyspiesza. Jak miał niby na to odpowiedzieć? Oczywiście, było to niesamowite uczucie, w tak młodym wieku być kimś kogo ludzie chcą naśladować. Niestety, zawsze jest druga strona medalu. Presja jaka spada na twoje barki jest nie do zniesienia. Tom odczuwał jej ciężar coraz bardziej. Jake był niesamowitym ukojeniem w tych ciężkich chwilach, ale nie mógł sprawić, że zniknie całkowicie. Należeli do świata show biznesu; raz do niego wejdziesz już nigdy nie wyjdziesz. Do największych wyzwań należało znalezienie równowagi, niedanie się wciągnąć w sidła plotek. Gdy robisz to co kochasz, a Tom był zakochany w swojej pracy, nic innego nie powinno się liczyć.
-To... - zaśmiał się rozluźniając atmosferę – niezwykły zaszczyt. Każdego dnia staram się być lepszy, bo wiem że wielu na mnie liczy. Tak, czasem jest to ciężkie szczególnie dla osoby, która wciąż jest tu świeżakiem, ale myślę, że posiadanie obok siebie prawdziwych przyjaciół, ludzi, którzy cię wspierają sprawia, że chcesz to robić – klepnął Jacoba po plecach, a Zendaya go objęła.
Tłum zaczął klaskać. Tak bardzo żałował, że nie ma tu Jake'a. Spojrzałby na niego, może chwycił za rękę, a może pocałował. Pokazałby ludziom kto jest jego idolem, dla kogo chce się starać. Dla kogo codziennie wstaje z łóżka. Kto sprawia, że jest szczęśliwy. Przejechał wzrokiem po całej sali wciąż trzymając mikrofon przy ustach. Fani zmarszczyli czoło zdezorientowani.
-Oczywiście – wyjąkał wstając i przechodząc na sam środek sceny, o mało nie potykając się o kable ; obsada spojrzała po sobie – niektórzy są tu nieobecni, a im również należy się podziękowanie.
Przełknął ślinę. Kątem oka zarejestrował Jona Favreau, który kiwał głową z uznaniem. Skubany dopiął swego. To on z najbliższych mu osób naciskał, by był szczery ze sobą i tego nie ukrywał. Dopiero teraz to rozumiał, lepiej późno niż wcale.
-Znacie to uczucie... - zaczął krążyć w jedną i drugą stronę – gdy spotykacie kogoś i od razu czujecie coś niesamowitego? Nie tylko drżą wam dłonie czy oddech przyspiesza, ale zaczynacie się relaksować i po prostu jest wam dobrze. Chcecie to powtórzyć, znów poczuć ten super dreszcz – przystanął i potarł nerwowo kark – Tak się składa, że opisuje wam moje pierwsze spotkanie z osobą, która – przeciągnął ostatnią literę – wywróciła moje życie do góry nogami, a potem je poskładała, tym razem w odpowiedni sposób. Widzicie, wszyscy jak tu siedzicie jesteście moimi przyjaciółmi, nawet kamerzyści – parsknięcie śmiechem – i chcę być z wami szczery. A ukrywanie, że się za kimś nie tęskni, że wcale nie myśli się o nim dwadzieścia cztery godziny na dobę jest cholernie trudne.
Odwrócił się za siebie dostrzegając uśmiechy swoich przyjaciół. Jacob nawet pokazał kciuki w górę szczerząc się jak dziecko. Teraz albo nigdy. Od tego nie ma odwrotu, nie będzie nic wymyślał. Fani kręcili się na swoich miejscach z podniecenia, wychwycił jak szepczą, że chyba mówi o mężczyźnie. Oczywiście, że o tym pomyśleli, teraz wszystko zaczęło im się układać w jedną całość.
-Chyba...znalazłem się we właściwym miejscu o właściwym czasie.
O Chrystusie Przenajświętszy! Tom o mało nie wypuścił mikrofonu z dłoni, gwałtownie obracając się na boki próbując zlokalizować skąd dochodzi ten głos. Ten niski, piękny głos. Otworzył szeroko buzię niezbyt wiedząc co ma teraz zrobić. Podążył za wzrokiem widowni, która jak na zawołanie odwróciła się za siebie i uruchomiła aparaty w telefonach. Jake Cholerny Gyllenhaal wyłonił się z zacienionego miejsca przy wejściu na salę i niczym rycerz w srebrnej zbroi kroczył pomiędzy krzesełkami patrząc tylko i wyłącznie na Hollanda.
Przejechał językiem bo dolnej wardze, a chłopak przełknął ślinę z wielkim trudem.
-To wszystko co Tom powiedział jest jak najbardziej zgodne z prawdą. Przecież hej, my sami zdementowaliśmy pogłoski o bromance i nazywaliśmy naszą relację romans. Więc mój mężu, czy mógłbyś zdementować jeszcze jedną nieprawdziwą informację?
Holland schodził po schodkach jak zahipnotyzowany.
-Z wielką przyjemnością, przypomnij mi tylko jaką, dobrze? Zawsze gdy się zjawiasz jakoś tak odlatuję.
Kroczyli ku sobie jak w każdym filmie dla nastolatków, gdy główni bohaterowie pokonali już wszystkie przeszkody i mogą być razem. Czubki ich butów otarły się o siebie, zatrzymali się. Internet właśnie eksplodował.
-Właściwie twoje własne słowa, „moje życie miłosne do tej pory to niestety same rozczarowania".
-Chyba wiem jak to zdementuję.
Upuścił mikrofon na ziemię (najwyżej zapłaci tu się ważniejsze rzeczy teraz dzieją) i przywarł wreszcie do Jake'a tak bardzo spragniony jego smaku. Zaplótł ręce na jego karku i poczuł jak Gyllenhaal przyciąga go do siebie owijając swoimi ramionami. On również tęsknił jak cholera. Ekipa była w San Diego od kilku dni, a po otrzymaniu sms'a od Zendayi po zapytaniu jej jak w rzeczywistości czuję jego ukochany (czuł, że ten próbuje się maskować) złapał najszybszy samolot jaki się dało. Status gwiazdy w tej konkretnej sytuacji bardzo się przydał.
Tłum wstał z miejsc i wiwatował tak głośno, że panele na sąsiednich salach zostały na chwilę przerwane. Błyskom fleszy nie było końca. Oderwali się od siebie tylko dlatego, że koniec końców powietrza musiało im kiedyś zabraknąć. Roześmiali się wesoło mocno przytulając. W powietrzu poniósł się gwar zadawanych pytań, jedni przekrzykiwali drugich. Tom poczuł jak ogromny kamień spada mu z serca. Tak, wywołał nie małą sensację, ale wreszcie był w zgodzie ze samym sobą. To był prawdziwy Tom Holland, bez tajemnic, zresztą wszyscy wiedzieli, że nie był dobry w ukrywaniu ich. Wtulił się w bok ukochanego, gdy z pomocą ochrony opuszczali salę. Pomachali przed wyjściem przyjaciołom będącym na scenie, a raczej na stole bo to po nim skakali z radości przez ostatnie minuty. Tak, nawet Favreau.
Zdjęcie, które zrobiono im chwilę przed namiętnym pocałunkiem trafiło na okładkę wielu magazynów. Nawet sam New York Times zrobił osobną stronę o tym niesamowitym i niespodziewanym coming oucie. A sama para stała się pożywką dla mediów na wiele długich tygodni, a Tom pierwszy raz nie miał nic przeciwko.
Miesiąc później...
-Witam, witam i dzień dobry. Z tej strony Greg James, wasz ulubiony prowadzący porannego programu w Radiu 1. Dzisiaj, oj będzie się działo, bo oto w studiu siedzi ze mną najgorętsza para tego roku, Tom Holland i Ryan Reynolds, który na potrzeby tegoż programu przyjmie tożsamość Jake'a Gyllenhaala * jingiel *
TH: (śmiech) Hej, mam dwadzieścia pięć lat, nie będę się ograniczał.
JG: To nigdy nie wyjdzie z mody.
GregJ: Panowie, chciałbym was poinformować, że na tę specjalną okazję przygotowałem szampana i słodkie przekąski. Widzowie zapewne już wiedzą o co chodzi. Bardzo się cieszę, że to właśnie ze mną spędzicie swoją publiczną miesięcznicę. Wielkie brawa!
TH: Serio, to już tyle minęło?!
JG: Jakbyś wcale nie zakreślał serduszkiem dni w kalendarzu.
TH: Ej, gościu!
GregJ: Jake, chyba Tom nie spodziewał się, że to ujawnisz aczkolwiek słuchacze już cię za to wielbią.
TH: Przepraszam bardzo i to ja rzucam spoilerami?
JG: Pragnę przypomnieć, że ty pierwszy o nas powiedziałeś. (seksowne mrugnięcie)
TH: Ty również! Pięć sekund później! (Jake gładzi chłopaka po ramieniu na co ten odpowiada uśmiechem)
GregJ: Awww, uwielbiam was. Zatem właśnie, wśród pytań fanów najczęściej pojawia się to dotyczące waszego ukrywania. Planowaliście pozostać w cieniu przez jakiś czas? Wiedzieliście kiedy chcecie wyjść z szafy i tak dalej?
TH: Właściwie nigdy nie powiedzieliśmy sobie: „Hej, ale nikomu nie mówimy o naszym związku" albo „Nie chcę żeby fani się dowiedzieli". Wychodziliśmy na scenę i robiliśmy to co do nas należało. Śmialiśmy się, patrzyliśmy na siebie, trzymaliśmy się za ręce i tak dalej.
JG: Dokładnie, ale były też takie momenty, gdy odpuszczaliśmy pewne sytuacje, które konkretnie wskazywałyby na naszą relację. Wiesz...ciężko jest to tak jednoznacznie określić. Niby zachowywaliśmy się wobec siebie naturalnie, ale cichy głosik z tyłu głowy pozostał. Aczkolwiek, przynajmniej ja wiedziałem, że jak już się to wydarzy i ludzie się dowiedzą, będzie to totalnie spontaniczne.
TH: Zgadzam się. Plus chyba nikt nie jest zdziwiony, że to byłem ja.
JG: Tego też byłem pewien. (chichot). Osobiście już dawno temu powiedziałem, że gdybym zaczął się interesować mężczyznami, patrz któryś wpadnie mi w oko (Tom dumnie wypina pierś do przodu) nie bałbym się tego czy uciekał przed tym. Stało się, czemu miałbym w ogóle coś z tym zrobić. I myślę, że rola Jacka Twista otworzyła mi szerzej umysł na te sprawy. Oczywiście wcześniej również miałem takie zdanie, ale po premierze filmu jeszcze bardziej do mnie dotarło, że nie powinienem się tego wstydzić.
GreJ: A jak było w twoim przypadku Tom? Pamiętam, że podczas całego tour do Far From Home pojawiały się komentarze na temat waszej dwójki i wielu ludzi zaciekle broniło, że miałeś dziewczyny więc na pewno jesteś hetero.
TH: Też je widziałem i szczerze, strasznie mnie wkurzały. Okey, nigdy się nie wypowiedziałem na ten temat, ale fakt że miałem wcześniej dziewczyny nie oznacza, że nie mogę być z facetem. Szufladkowanie ludzie według mnie jest totalnie porąbane, każdy z nas jest inny, nie ma dwóch takich samych osobowości. Ludzie na przestrzeni lat się zmieniają, dorastają, dojrzewają. Tak samo było ze mną. Moi rodzice są wspaniali i zawsze powtarzali mi, że każda miłość jest piękna, bo to właśnie jest miłość. Prawdopodobnie moje wcześniejsze podboje sercowe długo nie wytrzymywały bo musiałem odkryć prawdziwego siebie. Oczywiście żadnego z nich nie żałuję, wiele mnie nauczyły i dzięki nim jestem tu gdzie jestem.
GregJ: Widzę, że Jake nie odrywa od ciebie wzroku.
JG: Takie piękne rzeczy mówi to co się dziwić. (Tom się rumieni)
GregJ: Czy jest na sali lekarz, chyba mam zawał! (śmiech) A propos rodziny i rodziców, jakie były ich reakcje? Wiedzieli wcześniej czy odpalili telefon i zobaczyli zdjęcie was całujących się namiętnie?
TH:Boże to by było coś!
JG: Twoja mama oprawiłaby to w ramkę.
TH: A myślisz, że co wisi nad jej łóżkiem.
(wybuch śmiechu)
TH: Jeśli chodzi o moją mamę, przypomniałem sobie moment, gdy jej powiedziałem o tym, że Jake mi się podoba. Mamy bardzo otwartą relację, mówimy sobie o wszystkim, czasem wielu rzeczy nie chciałbym wiedzieć. Ale wracając, przyjechałem na weekend do domu, miałem dwa dni przerwy. A więc moja mama wyciągnęła wino, usiedliśmy na kanapie i troszkę plotkowaliśmy. W końcu jakoś tak temat zszedł na to, że jestem szczęśliwy i ona to zauważa w rozmowach na kamerkach czy przez telefon. Że jestem jakby żywszy; mamy zawsze takie rzeczy wyczuwają. Pociągnęła mnie za język no i wyjawiłem jej, że bardzo, ale to bardzo podoba mi się Gyllenhaal. I uwaga co odpowiedziała: Skarbie, totalnie cię rozumiem. Wiesz, że razem z twoim tatą chcemy dla ciebie jak najlepiej. Najważniejsze byś był szczęśliwy i dumny z siebie.
JG: Och, to słodkie.
TH: Słuchajcie dalej, jezu znowu będę zażenowany. Chwilę później rzuciła niby od niechcenia:Gdyby sam Jake Gyllenhaal był chłopakiem mojego syna, to trochę tak jakby był ze mną.
(kolejny wybuch śmiechu)
TH: Po tym wstałem i milcząc pobiegłem do pokoju krzyczeć w poduszkę.
JG: Przypomnij mi o tym jak będziemy jechać do twoich rodziców na obiad, kupię jej wielki bukiet kwiatów.
TH: A chcesz wrócić do domu czy spędzić resztę życia w jej piwnicy?
JG: Jeśli ty również byłbyś w pakiecie nie mam nic przeciwko.
TH: Boże, tak właśnie drodzy słuchacze wygląda związek z panem Gyllenhaalem. Co chwilę rzuca mega słodkie teksty a ja się dosłownie rozpływam i nie jestem w stanie myśleć. Dziękuję.
GregJ: Muszę zastosować to na mojej żonie.
JG: Najlepsza metoda, sam widzisz.
TH: No i przez ciebie nie odpowiedziałem na całe pytanie, eh. Moja rodzina wiedziała właściwie od samego początku, nie było sensu się z tym ukrywać. Od tamtej pory są wielkim wsparciem i cieszę się, że należą do grona osób, które to rozumieją.
JG: To bardzo ważne by mieć obok siebie ludzi, którzy cieszą się razem z tobą. Moi rodzice z początku byli w lekkim szoku, ale to dlatego że nie mam z nimi takiego kontaktu jak na przykład Tom ze swoimi; z czasem stali się bardzo otwarci i wręcz ubóstwiają tego pana po mojej lewej. Mamy taką zasadę, w sumie bardziej tradycję, że jak gość dostanie w prezencie od mojej mamy kawałek ciasta to znaczy, że obdarzyła go zaufaniem i polubiła. Tom po pierwszym spotkaniu wrócił do domu z całą blaszką szarlotki.
TH: Przez parę dni nie ruszałem się z łóżka, taka była pyszna.
GregJ: Boże, jakie to piękne. Uwielbiam szarlotkę, muszę zdobyć numer do twojej mamy Jake.
TH: Ja...
JG: Nie! Nie podawaj!
TH:Jezu, przecież żartuję. A więc ten numer to...
(śmiech)
GregJ: Po waszym wywiadzie robię sobie przerwę i mierzę cukier, przysięgam... Fani, których poprosiłem o zadawanie pytań, co było niezbyt mądrym pomysłem, bo zablokowali cały serwer, pytali też o twoją siostrę Jake, Maggie, po tym jak wrzuciła to cudne zdjęcie całej waszej trójki.
TH: O boże tak, to z kolacji w „Sushi Go Go". Jeden z najlepszych wieczorów w moim życiu.
JG: Tak, w moim też. ( odchrząknięcie ) Tom, zakryj uszy jeśli nie chcesz znowu się rozpłynąć.
TH: Człowieku, serio myślisz, że po tym co powiedziałeś je zakryję!
JG: Ostrzegałem, a więc, moja siostra też wcześnie się o nas dowiedziała. I bardzo podobnie jak mama Hollanda, po prostu to zauważyła. Przegadaliśmy całą noc, a kilka tygodni później spotkała Toma i serio, z ręką na sercu, moment w którym zobaczyłem tę dwójkę, te dwie najważniejsze dla mnie osoby razem w restauracji gdy śmieją się i rozmawiają jakby znali się od wieków, to była najpiękniejsza chwila w moim życiu i przysięgam wzruszyłem się wtedy.
TH: To dlatego pobiegłeś niby odebrać telefon!
JG: Przecież nie będę ryczeć na środku restauracji. (Tom całuje Jake'a w policzek)
GregJ: Ależ się tu duszno zrobiło, a tak na serio, choć pracuję w radiu i mam przyjemność rozmawiać z najróżniejszymi gwiazdami, dawno nie byłem świadkiem takiej miłości. Ona aż bije po oczach, fajnie jest mieć dowód, że na tym świecie może jeszcze być dobrze. Zmierzam właśnie, jak się domyślacie do jednego z tych cięższych pytań. Czego się najbardziej baliście w związku z ujawnieniem? Czy w ogóle było coś takiego?
TH: Uff, rzeczywiście z kategorii nie tych lekkich. Powiem tak, nigdy nie bałem się, że ktoś mógłby dowiedzieć się, że nie jestem hetero. To zawsze był dla mnie najmniejszy problem. Rzeczą, którą się przejmowałem było pojawienie się tak zwanych „ekspertów". Wiecie, ludzi, którzy nagle wyskakują nie wiadomo skąd z dobrą radą. „Jesteś za młody by rozumieć co czujesz", „Co ty możesz wiedzieć o miłości?", „Robi to tylko dla promocji filmu" i tak dalej. Tak, jestem jeszcze szczeniakiem według niektórych patrząc na wiek, ale nie jestem idiotą. Doskonale wiem co czuję, to ja żyję w moim ciele i to ja odbieram jego reakcje. Jeśli komuś nie podoba się, że jestem sobą, to nigdy go nie zadowolę. I nie mam zamiaru.
GregJ: To niesamowite jak dojrzały jesteś. Chodzi mi oto, że właśnie wielu ludzi patrzy, a nie słucha. Masz to szczęście, że wyglądasz bardzo młodo i myślę, że to biorą za pewnik. Młody czyli głupi, czyli nie wie wszystkiego. Wybaczcie, ale ja jestem po czterdziestce i na pewno nie wiem wszystkiego. Tak samo wcale nie mam nie wiadomo jakiego doświadczenia.
JG: Dokładnie, mogę powiedzieć to samo. Widziałem opinie na mój temat, że to dziwne, że tak wychwalam Toma i według nich to sztuczne. Wszystko co kiedykolwiek powiedziałem i powiem o Tomie Hollandzie jest jak najbardziej szczere. To nie tajemnica, że go podziwiam. Ciężko pracuje, daje z siebie sto procent i więcej, oddaje całego siebie w role, które gra; dla mnie to niesamowite. I czułem się zaszczycony mogąc go obserwować na planie, tak wiele się od niego nauczyłem. Jeśli chodzi o rzeczy, o które się bałem, to miałem taki okres nazwałbym to paniki. Martwiłem się, że mój wiek może wpłynąć na jego opinię publiczną. I choć ja nigdy nie zwracałem na to uwagi, wiedziałem, że inni będą. Chciałem się tym nie przejmować, ale niestety, w pewnym momencie to ze mną wygrało. To był ciężki okres (Tom chwyta Jake'a za rękę) i udało mi się to przetrwać tylko z pomocą tegoż pana. A dzisiaj pytania o różnicę wieku staram się ignorować, w końcu to ja jestem w związku, nie dziennikarze, i jestem przeszczęśliwy.
GregJ: Och to widać gołym okiem. Wiadomo ludzie będą gadać zawsze i wszędzie, nieważne na jaki temat, jakiś sobie znajdą. Kurcze, chłopaki, uwielbiam was. Zatrzymałbym was tu nawet cały dzień, ale mnie zabiją za to, a nie ukrywam kocham swoje życie.
TH: My też. Albo wiesz co, może oddam ci Gyllenhaala na parę godzin, ja skoczę się wyspać i wtedy mi go oddasz. On strasznie chrapie w nocy, no nie daje mi spać.
JG: Co?! Nieprawda!
(śmiech Grega)
TH: To tak jakby ktoś chciał od nas wyciągnąć jakieś pikantne szczególiki, no i mogłem się zemścić za początek wywiadu.
JG: Przebiegłe to takie...
TH: Też cię kocham skarbie.
GregJ: I ja was również. Oczywiście na pewno w przyszłości jeszcze sobie pogadamy, w każdym razie już teraz zapraszam, ściskam was mocno. Mówił dla was Greg James w audycji gwiazdorskiej, jeszcze raz serdeczne podziękowania dla Toma Hollanda i Ryana...ups, mój błąd...i dla Jake'a Gyllenhaala za pojawienie się u mnie o tak nieludzkiej porze. Wracajcie do łóżka, a wy drodzy słuchacze chwytajcie swój kubek z gorąca kawą i z uśmiechem na ustach zbierajcie się do pracy, będę wam towarzyszył za chwilę w liście przebojów Radia 1, stawkę rozpoczyna nieśmiertelny utwór „What a feeling" Irene Cara ze ścieżki dźwiękowej do Flashdance.
TH: To my tanecznym krokiem sobie stąd wyjdziemy. Dziękujemy za tak orzeźwiający poranek. Do usłyszenia!
JG: Już wiem co sobie obejrzymy dzisiaj wieczorem, dzięki za podsunięcie pomysłu. Miłego dnia, tak, tak już wstaję. Ej, mam swoje lata!
(koniec audycji)
Dwie godziny później...
Tom mocniej wtulił się w klatkę piersiową ukochanego napawając się jego ciepłem. Poczuł słodki pocałunek na czubku swojej głowy i uśmiechnął się mrucząc pod nosem pod wpływem gestu.
-Takie poniedziałki to ja lubię.
Gyllenhaal westchnął.
-Ja też, ale nie możemy się za bardzo przyzwyczajać. Za tydzień ty rozpoczynasz zdjęcia, a ja muszę ogarnąć biuro. Parę projektów się nawarstwiło, a nie lubię załatwiać papierów na ostatnią chwilę.
Tom dźwignął się na ramionach i zmienił pozycję wślizgując na uda mężczyzny.
-Ale dopiero za tydzień. - wymruczał tuż przy jego wargach, by chwilę później złożyć na nich słodki pocałunek.
Jake nie zamierzał tak szybko przerywać i z pomocą dłoni na plecach chłopaka przysunął go do siebie pogłębiając pieszczotę. Tom wplótł palce w miękkie włosy bruneta delikatnie głaszcząc tył jego głowy. Och, wiedział jak bardzo mężczyznę to kręci, już teraz zaczynał drżeć pod nim. Kochał tego faceta jak jeszcze nigdy nikogo nie kochał. Był całym jego światem, wszystkie myśli odkąd tylko się spotkali krążyły wokół niego. Zdyszany oparł mokre od potu czoło o czoło Jake'a i przegryzł najdelikatniej jak umiał jego dolną wargę. Chryste, gdyby kilka lat temu ktoś mu powiedział, że będzie robił takie rzeczy z jednym ze swoich największych idoli, wyśmiałby tę osobę. A teraz proszę, najgorętsze ciało Hollywood w całości należało do niego i w całości było mu oddane. Boże, jakie to było niesamowite. Wyprostował się i palcem wskazującym zaczął obrysowywać mięśnie brzucha Gyllenhaala. Ten, przeniósł ręce z bioder chłopaka na jego łydki głaszcząc je ruchem w górę i dół.
-Za głośno myślisz, aż tu na dole słyszę.
Tom prychnął, znów będąc pod wrażeniem jak dobrze ten mężczyzna go zna.
-O czym tak myślisz?
Holland przeniósł wzrok na oczy Jake'a i westchnął.
-Naprawdę przejmowałeś się moją karierą? Że mój związek z tobą mógłby na nią źle wpłynąć...
Ta kwestia nie dawała mu spokoju odkąd opuścili stację radiową. Ukochany nigdy wcześniej o tym nie wspominał; właśnie zawsze rzucał swój słynny tekst, że ma w nosie opinie innych i niech sobie wsadzą swoje przekonania. Wypuścił powietrze z płuc czując dłoń na swoim poliku.
-Tom, nie muszę ci chyba mówić jak bardzo ważne dla aktora są pierwsze występy przed kamerą. Twoja droga nabierała tempa, ale wciąż się budowała. Nie chciałem jej w tym przeszkodzić, nie chciałem zmieniać jej koncepcji. Wolałem stać z boku i obserwować. Do momentu aż sam mnie na nią nie wciągnąłeś... – chłopak cmoknął jego dłoń – i nie zobaczyłem na własne oczy, że ta konstrukcja nie jest przez to zła, jest po prostu inna.
-Ciekawsza, przystojniejsza, zabawniejsza, bardziej podniecająca...
Mężczyzna parsknął śmiechem niespodziewanie zamieniając ich miejscami, teraz to chłopak leżał pod nim.
-No już, już bo się zapowietrzysz.
-Kocham cię Jake, mocno, słodko i prawdziwie. - powiedział Holland zaplatając dłonie na karku partnera.
-A ja ciebie Tom, tak, że bardziej się chyba nie da.
Cmoknięcia i zmysłowe jęki wypełniły pokój na trzecim piętrze hotelu Langham. Mieli dla siebie calutki tydzień, by spędzić go jak tylko zechcą. Potem wrócą do pracy i rozplanują sobie kolejny, pod siebie, by przebywać razem jak najdłużej. Tak właśnie wyglądało ich życie teraz. Gdy już leżeli cali spoceni, czerpiąc jak najwięcej z postorgazmicznej aury przypomnieli sobie ostatnie pytanie, które zadano im podczas pierwszego wywiadu po wydarzeniu w San Diego; czy sądzicie, że słynne stwierdzenie „ jedyny mężczyzna, który na ciebie zasługuje, to ten sam, który uważa odwrotnie" jest prawdziwe?
Spojrzeli wtedy na siebie i chwycili się za ręce. Byli tam, przez pewien czas sami trwali w tym stanie, w tym stwierdzeniu...ale zrozumieli i nauczyli się, że jeśli jest na świecie jakiś przepis na miłość to brzmi on właśnie tak: pozwól sobie.
Pozwól sobie na miłość.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top