Levi X Reader (Właściciel)
Moja siostra Hanji zapowiedziała, że wpadnie ze swoim kotem. Zobaczyłam, która godzina i poszłam do ogrodu.
-(Reader)!- Wrzasnęła Hanji machając do mnie. Niosła klatkę, w której coś powarkiwało.
-Hej Hanji. -Powiedziałam odbierając od niej klatkę. Mignęły mi kobaltowe ślepia.
-To jest Levi. Ma 7 lat. Siostra możesz się nim zaopiekować?- Spytała.
-Tak, ale co się stało?- Spojrzałam na nią zaniepokojona.
-Erwin ma uczulenie na kocią sierść. No i nie chcę go pozbawiać życia. Przyjmiesz go pod swój dach?- Zrobiła sarnie oczy.
-O ile ode mnie nie ucieknie. Z tego co wiem koty nie lubią zmian.- Powiedziałam i wyciągnęłam rękę przed klatkę by mógł się ze mną zapoznać. Powąchał ją i polizał po czym zaczął się o nią ocierać.
-To ja was zostawię. Lecę Erwin!- Wrzasnęła i tyle ją było widać. Patrzyłam zdziwiona na znikającą sylwetkę. Czarny kot wyszedł z klatki i udał w głąb domu. Poszłam za nim. Wskoczył na sofę i usiadł.
-time skip-
Levi mieszkał ze mną od trzech miesięcy. Zwykle był spokojny, ale miał pedantyczną naturę. Weszłam do salonu i na sofie, którą zwykle zajmował Levi siedział brunet z kocimi częściami ciała.
-Kim pan jest?- Spytałam. Położył rękę na oparcie sofy i spojrzał na mnie.
-Nie poznajesz współlokatora?- Spytał. Oparł głowę na dłoni. Westchnął i poklepał miejsce obok siebie. Usiadłam w swoim fotelu na przeciwko niego.
-Więc kim jesteś?- Spytałam ponownie.
-Jestem Levi. -Westchnął.- Hanji nie mogła zmienić mnie w człowieka, wiec zaczęła się spotykać z Erwinem. A że ten ma uczulenie to się poddała i chciał się mnie pozbyć.
-Czyli, że co? Zmieniłam cię w człowieka?!- Krzyknęłam zdumiona.
-Nie krzycz. Wcześniej już byłem człowiekiem. Jednak zmieniamy się w zwierzęta by znaleźć partnera. Wygląda na to, że będziesz dla mnie idealną partnerką.- Powiedział i wstał. Podszedł do mnie i pocałował w usta. Zniknęły mu uszy i ogon.
-Jak?- Spytałam.
-Mówiłem. Teraz będziemy partnerami.- Powiedział całując mnie w usta. Wziął telefon i zadzwonił. -Victor jutro wracam do roboty... Tak, znalazłem... Nie! Jest moja... Zamknij się.- Warknął i się rozłączył.
-Co?- Spojrzałam zaskoczona.
-Od teraz (Reader) jesteśmy parą.- Powiedział sadzając mnie sobie na kolana i całując w usta.
.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-
O coś takiego chodziło?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top