Levi x Reader (Kochanie)
Razem z moim przyjacielem wyszliśmy z klasy.
-Levi! (Reader)! Czekajcie!- Krzyknęła Hanji za nią szli Erwin i Mike. Staneliśmy i poczekaliśmy na nich.
-Coś się stało?- Spytałam.
-Wpadłam na pomysł.- Uśmiechnęła się Hanji.
-Pewnie coś głupiego.- Powiedział Levi przeczesując moje (kolor/długość) włosy. Zawsze lubił się nimi bawić.
-No ej. Mamy w środe wycieczkę, no nie?- Spytała, pokiwaliśmy głowami. Erwin przysunął się bliżej.
-Powiedz wreszcie o co chodzi.- Stwierdził Erwin.
-Sprawdzałam, że są to mieszkania z łazienką i dwoma pokojami dwu i trzyosobowymi. Więc może byśmy wzięli takie mieszkanie na wycieczce i byli razem.- Powiedziała z uśmiechem.
-Czemu nie. Co ty na to Levi?- Spytałam patrząc na bruneta, który bawił się moimi włosami.
-Nie mam nic przeciwko, jeśli Erwin i Mike też w to wchodzą.- Powiedział.
-Jasne w końcu ktoś musi je pilnować.- Powiedział Mike.
-W takim razie widzimy się jutro rani przed szkołą z walizkami!- Zapiszczała Hanji i razem z Erwinem i Mikem poszli dalej. Westchnęłam.
-Co jest?- Spytał Levi.
-Zapowiada się długa wycieczka.- Stwierdziłam.
-Yhm. Przyjechać rano po ciebie?- Spytał, gdy szliśmy do szatni. Powoli się ubieraliśmy.
-Jak możesz.- Wyszliśmy na dwór, mimowolnie zatrzęsłam się pod wpływem chłodnego wiatru. Mimo końca marca nadal było chłodno.
-Chodźmy do samochodu.- Stwierdził i pociągnął mnie za sobą do czarnego Audi TT. Otworzył mi drzwi od pasażera, a sam zajął miejsce kierowcy.
-Levi wpadniesz do mnie?- Spytałam obserwując jego twarz. Uśmiechnął się delikatnie.
-Jasne. Zamówmy może pizze na wynos.- Powiedział zajeżdżając na parking przed pizzernią. Do mnie jechaliśmy już z dwoma pizzami. Weszliśmy do mieszkania i udaliśmy się do kuchni. Wyjął kieliszki i wino z plecaka. Spojrzałam zdziwiona.- Twoich rodziców dziś nie ma, prawda?- Skinęłam głową.- Więc skoro i tak jesteśmy już spakowani w przeciwieństwie do reszty to nie będzie chyba problemu jak zanocuje u ciebie?- Spytał.
-Jasne, że nie.- Powiedziałam uśmiechając się do niego.
-To dobrze. (Reader) podobasz mi się od dawna i chciałbym być dla ciebie kimś więcej niż tylko przyjacielem. Znaczy ja... ja ciebie... bo... kocham cię.- Powiedział czerwony jak nigdy. Podeszłam do niego i pocałowałam go w usta.
-Levi też cię bardzo lubię.- Teraz on mnie pocałował. Po chwili oderwaliśmy się od siebie by zjeść pizze i napić się wina. Levi był ubrany w białą koszulę i czarną kamizelkę. Wyglądał cudownie.
-O czym myślisz?- Spytał.
-O niczym takim.- Odparłam zażenowana. Wziął kokardkę z wina w zęby i z kieliszkiem wina w dłoni przechylił głowę patrząc na mnie.- Levi czy my teraz jesteśmy parą?
-Tak głuptasie.- Powiedział sadzając mnie sobie na kolana i całując. Przytuliłam się do niego.- Mhy... Jeszcze.- Powiedziałam rozmarzona.
-Mamy całą wycieczkę dla siebie kociaku. Idziemy spać.- Powiedział biorąc mnie na ręce w stylu panny młodej. Udaliśmy się do łazienki.
-Nasze piżamy są w szafie.- Powiedziałam. Skinął głową i wyszedł by po chwili wrócić z piżamami. Stałam akurat w samej bieliźnie. Szybko się zasłoniłam czerwona.
-Nie wstydź się kochanie.- Powiedział całując mnie w kark. Odwróciłam się, był w samych bokserkach. Odwróciłam wzrok od niego.- Bierzemy prysznic czy kąpiel w wannie?- Powiedział przyciągając mnie do siebie.
-Prysznic.- Odparłam. Poczułam jak ściąga ze mnie bieliznę. Umyliśmy się i poszliśmy spać. Rano zjedliśmy śniadanie, spakowaliśmy prowiant, zapakowaliśmy moje dwie walizki do bagażnika i ruszyliśmy pod mieszkanie Levia po jego torbę. Najlepsze, że jeszcze u niego w torbie miałam swoje rzeczy. Levi mieszkał sam w bloku. Pojechaliśmy pod szkołę i razem z innymi pojechaliśmy na wycieczkę. Nie działo się nic ciekawego poza jednym razem, gdy Levi znosił mnie na barana, gdyż w ostatnią wyprawę źle stanęłam i bolała mnie noga. W piątek wieczorem wróciliśmy pod szkołę. Razem z Levim pojechałam do niego. Zaparkował w podziemnym garażu i razem z walizkami i torbą pojechaliśmy windą na 3 piętro. Weszliśmy do jego mieszkania. Na wprost miałam jego gabinet, a po lewo łazienkę. Za ścianą skręcało się w prawo i wchodziło do salono-kuchni. Na wprost salonu był pokój Levia i balkon.
-Co powiesz na kolację z winem?- Spytał. Był piątekwieczorem, więc przytaknęłam. Zrobił naleśniki i nalał czerwonego wina. Przyspokojnej muzyce z radia zjedliśmy. Levi sprzątnął i rozwiązał czerwony krawat.Rozpiął dwa pierwsze guziki koszuli. Skinął na mnie palcem i spojrzał znacząco.
Podeszłam do niego i pocałowałam go. Przyciągnął mnie do siebie łapiąc za moje biodra. Zarzuciłam mu ręce na szyję. Podniósł mnie, a ja oplotłam go nogami w pasie. Całując mnie wniósł do sypialni. Położył na łóżku i związał ręce krawatem. Zdjął swoją i moją koszulę. Zdjął mi stanik i zaczął całować moją szyję znacząc ją malinkami. Nie mogąc się powstrzymać zaczęłam jęczeć. Zadowolony przeniósł się na moje piersi. Jedną lizał i przygryzał, a drugą gniótł ręką. Głośniej zajęczałam.
-Chce cię dotknąć.- Powiedziałam między jękami. Rozwiązał mi ręce, a ja złapałam go za ramiona. Rozebrał nas do końca. Poślinił dwa palce i włożył w moją kobiecość. Kompletnie oszalałam, gdy zaczął nimi ruszać. Wyjął je i oblizał. Rozchylił mi nogi i wszedł we mnie. Skrzywiłam się , ale po chwili ból zmienił się w cudowną rozkosz. W pewnym momencie wręcz oszalałam jęcząc i dysząc pod nim.
-Chyba znalazłem twój punkt G, kochanie.- Powiedział i pocałował mnie. Patrzyliśmy sobie w oczy. Gdy osiągnęliśmy spełnienie padliśmy obok siebie. Wtuliłam się w niego, a on objął mnie ramieniem i pocałował w czoło. Uśmiechnęłam się pod nosem, po czym usnęliśmy.
.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-
Koleżanka założyła się ze mną, że jeśli dzień w dzień do piątku włącznie będę wstawiać one shoty to w sobotę robimy sobie imprezę na jej koszt, a jak nie to na mój. W tym wypadku rozdział do Clauda czeka na lepsze czasy po imprezowe.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top