Erwin x Reader


Wybrałam się do Kołbieli by wyczyścić pomnik moich pradziadków przed wszystkimi świętymi. Zabrałam ze sobą wiadro, szmatę, ludwik i pastę. (Do pomnika, nie jedzenia.) Podjechałam pod cmentarz, a następnie poszłam pod bramę. Pomnik stał blisko starej studni obok której jakiś blondyn mył pomnik. Nie zwracając na niego zbytniej uwagi zestawiłam wszystkie znicze. Wyczyściłam i zapastowałam pomnik. Z tylu zniczy zostawiłam cztery, które jeszcze się paliły. Wyrzuciłam wypalone i poszłam do samochodu odnieść rzeczy do sprzątania. Przed cmentarzem kupiłam kwiaty i dwa znicze. Postawiłam to na pomniku i usiadłam na ławeczce obok. Zaczęłam wspominać minione chwile w ich towarzystwie, aż w końcu zbudziło mnie wiadro zimnej wody. Gwałtownie wstałam i zobaczyłam obok siebie wysokiego blondyna, który mył pomnik obok. Z trudem pohamowywał śmiech.

-To nie jest zabawne.- Powiedziałam i odwróciłam się na pięcie, lecz blondyn złapał mnie za nadgarstek.

-(imię) nie gniewaj się. Tylko tak mogłem zwrócić twoją uwagę.- Powiedział blondyn. Przyjrzałam mu się.

-Erwin?- Spytałam niepewnie.

-Tak. Wracamy razem?- Spytał.

-Jestem samochodem. Nie da rady.- Powiedziałam.

-Tym lepiej. Liczyłem nawet na to. Co byś powiedziała bym w ramach przeprosin zrobił nam kolację?- Spytał uśmiechnięty.

-Nie mam nic przeciwko i tak dobrze wiesz, gdzie co się znajduje. Chodź, muszę się przebrać.- Powiedziałam i w towarzystwie blondyna wróciłam do domu. Moje mieszkanie znajdowało się na drugim piętrze. Miało dwie sypialnie, łazienkę, salon połączony z kuchnią i małą suszarnio-pralnię.

-Ładnie tu u ciebie.-Powiedział podziwiając przedpokój.

-Przecież możesz się tu przeprowadzić.- Powiedziałam. Erwin był moim przyjacielem od przedszkola, a od jakiegoś czasu darzyłam go poważniejszym uczuciem.

-Dobra to ja zabieram się za gotowanie. Wino jest jak zawsze w szafce obok lodówki?- Spytał, na co pokiwałam głową. Poszłam do mojej sypialni skąd wzięłam suchą różową bieliznę, krótkie zielone szorty plażowe i luźny biały T-shirt z niebieskim napisem :"Jestem cool.", który pożyczyłam jakiś czas temu od Erwina. Wzięłam ciepły prysznic i przebrałam się w przyniesione ubrania. U mnie w mieszkaniu zawsze było 27*C odkąd zaczął się sezon grzewczy. Weszłam do kuchni skąd rozchodził się miły zapach. Zobaczyłam Erwina w samych spodniach. Widać też mu było gorąco.

-Pijemy wino czy likier?- Spytałam przyglądając mu się.

-Może białe lub różowe wino? Robię karbonarę.- Powiedział uśmiechając się do mnie, a ja mogłam podziwiać jego wyrzeźbioną klatkę piersiową. Podeszłam do szafki i stanęłam na stołku przeglądając butelki. Wyjęłam różowe półsłodkie wino i likier. Postawiłam to na stole w salonie. Wyjęłam cztery kieliszki i otwieracz, a następnie talerze i sztućce. Chcąc by było milej zdjęłam fioletowy bukiecik róż, który był świeczką i ją zapaliłam. Stwierdziłam, że daje mało światła, więc dostawiłam jeszcze dwie czerwone piramidki.

-Będziemy pić herbatę?- Spytałam opierając się o blat oddzielający kuchnię od salonu.

-Raczej nie. Gotowe.- Powiedział i skierował się do stolika z garnkiem i łyżką wazową. Usiadłam przy stoliku czteroosobowym na przeciwko Erwina, który nałożył nam jedzenie na talerze. Otworzył różowe wino i nalał nam do kieliszków. W ciszy zaczęliśmy jeść.

-Erwin co u ciebie słychać?- Spytałam.

-Skończyłem technikum gastronomiczne i teraz jestem na trzecim roku usług gastronomicznych. Póki co dorabiam w kawiarence, ale mam plany zaczepić się w jakiejś restauracji jako kucharz, a co u ciebie?- Spytał przerywając swoją wypowiedź.

-Jestem po technikum logistycznym i zaczęłam drugi rok zarządzania logistycznego. Pracuję w firmie kurierskiej jako logistyk. Masz naprawdę talent kucharski. Będę się chyba musiała do ciebie wpraszać na obiadki.- Powiedziałam z uśmiechem popijając wino.

-Wiesz mógłby ci robić też śniadania i kolację jeśli byś chciała. Podobasz mi się (imię). Tak bardziej niż tylko przyjaciółka.- Powiedział patrząc w bok.

-Też mi na tobie zależy. Bardziej niż na przyjacielu.- Powiedziałam i przytuliłam się do niego.

-Jeśli mi pozwolisz to bym z tobą zamieszkał. Oczywiście jeśli chcesz.- Powiedział, a ja pocałowałam go w usta.

-Nie mam nic przeciwko, ale trzeba by było przywieść tu twoje rzeczy.- Powiedziałam z uśmiechem.

-Więc zakładaj długie spodnie i podjedziemy po moje rzeczy kochanie.- Powiedział Erwin. Poszłam do sypialni i założyłam długie spodnie, gdy wyszłam Erwin był już ubrany, a świeczki zgaszone. Założyłam kurtkę i buty.

-Idziemy?- Skinął głową na tak. Zeszliśmy do garażu w podziemiu i wsiedliśmy do mojej Suzuki.

-Mieszkasz dalej z rodzicami w tym samym miejscu?- Spytałam wyjeżdżając z garażu.

-Tak. Nie stać mnie na wynajęcie czegoś w mieście. Mniej tracę na dojazd.- Powiedział.

-To teraz będziesz mieszkać ze mną. Będziesz mieć bliżej?- Spytałam skręcając na obrzeża miasta, z którego musieliśmy wyjechać.

-Od ciebie będę mieć 20 minut piechotą. Poza tym będę mieć miłe towarzystwo.- Powiedział uśmiechając się . W końcu zajechaliśmy pod jego dom. Był to mały zielony domek jednorodzinny. Wyszliśmy z samochodu i udaliśmy się do środka, gdzie przywitali nas jego rodzice. Jego mama była blondynką o piwnych oczach, a ojciec tak jak Erwin wysokim blondynem o niebieskich oczach i takich samych gęstych brwiach.

-(imię) przyjechałaś do Erwina w odwiedziny? Tak dawno cię nie widzieliśmy, ale ty wypiękniałaś.- Mówiła mama Erwina.

-Dziękuję pani bardzo. Tak właściwie przyjechaliśmy by Erwin mógł się spakować.- Powiedziałam w uścisku jego mamy.

-Jak to? Wyjeżdżacie gdzieś?- Spytała.

-Przeprowadzam się do (imię). Będziemy razem mieszkać.- Powiedział Erwin i poszedł do swojego pokoju, zostawiając mnie na łaskę jego rodziców.

-(imię) czy wy jesteście razem?- Pokiwałam głową.- To świetnie. Mam nadzieję, że się nie rozejdziecie i niedługo staniecie na ślubnym kobiercu.- Mama Erwina gadała dalej uradowana, a jego ojciec zaszył się w pokoju syna.- Pewnie jesteś ciekawa o czym gadają.- Spojrzałam na nią nie rozumiejąc o co jej może chodzić.- No Erwin ze swoim ojcem. Chodź podsłuchamy.- Udałyśmy się przed pokój i stanęłyśmy przed drzwiami.

-Tato daj spokój. Kocham (imię) i zamierzam się z nią związać na zawsze. Jest dla mnie idealną osobą. I nie zamierzam tego zmieniać przez twoje widzi mi się.- Powiedział Erwin.

-Przecież ona jest dla ciebie nieodpowiednia. Przecież nic z nią nie będziesz mógł zaplanować. Nie nadaje się na partnerkę życiową.- Powiedział ojciec mojego chłopaka.

-To, że ty chciałeś by mama była kurą domową nie znaczy, że ja też chcę taką kobietę. (imię) jest osobą silną i niezależną, chociaż jako kucharka jest beznadziejna to jest świetną partnerką. Nie zmienie zdania, a ty jeśli jej nie zaakceptujesz to więcej nas nie zobaczysz. -Powiedział Erwin i wyszedł z pokoju z dwoma walizkami. Postawił je na korytarzu przy mnie i wrócił się jeszcze do pokoju. Wzięłam jedną walizkę i wyszłam na zewnątrz włożyć ją do bagażnika. Zaraz stanęła druga. Spojrzałam na mamę Erwina, która ją przyniosła. Uśmiechnęła się do mnie.

-Zaopiekuj się moim synem. Ze swoim ojcem zawsze się kłócili, więc mam nadzieję, że z tobą będzie mu lepiej.- Powiedziała. Wróciłam z nią do mieszkania i zastałam Erwina z trzema walizkami. Bez słowa wzięłam jedną walizkę i żegnając się z mamą Erwina wyszłam na dwór zapakować walizkę. Erwin szybko przyszedł do mnie i zapakował ostatnie. W ciszy wróciliśmy do mieszkania. Oczywiście skorzystaliśmy z windy by nie dźwigać walizek.

-Wpakowujesz się do mnie do szafy czy do drugiej w pokoju obok?- Uśmiechnął się do mnie.

-Najpewniej będziemy musieli kupić szafę, by twoje ciuchy mogły się pomieścić.- Powiedział.

-Dobra, ale to już nie dzisiaj. Zajmuję łazienkę.- Powiedziałam i nalałam wody do wanny. Dodałam soli do kąpieli i cynamonowy olejek oraz jakiejś piany. Weszłam do wanny i się położyłam. Ktoś zapukał do drzwi.- Proszę.- Drzwi otworzyły się, a w nich stanął Erwin. Podszedł do brzegu wanny i ukucnął uśmiechając się do mnie.

-Mogę się z tobą umyć?- Spytał. Pokiwałam głową. Wstał i rozebrał się. Zrobiłam mu miejsce za sobą w wannie. Wszedł i usiadł za mną. Przyciągnął mnie do siebie i oparł głowę na mojej, a rękami opatulił mnie w pasie. Zaczął całować moje włosy.

-Erwin nie.- Powiedziałam. Spojrzał na mnie nie rozumiejąc.

-Czemu? Jest ktoś inny?- Jego uścisk wzmógł się.

-Nie, ale brzuch mnie boli.- Powiedziałam, a on zaczął kołysać się ze mną w ramionach.

-I tak cię kocham (imię).- Powiedział Erwin. Posiedzieliśmy tak jeszcze trochę, a następnie umyliśmy się nawzajem. Ubraliśmy się w piżamy na ramiączka i krótkie spodenki. Przynajmniej w moim przypadku, gdyż Erwin założył tylko bokserki. Położyłam wszystko w koszu na brudne pranie przy pralce i poszłam do sypialni. Erwin leżał na łóżku od ściany. Położyłam się obok niego i użyłam jako poduszki, gdyż przez swoje gabaryty zajmował większość łóżka. Poczułam jak zaciska ręce na mojej talii. Było mi tak wygodnie, że usnęłam.

-time skip-

Obudził mnie miły zapach. Rozejrzałam się po pokoju, ale nie zobaczyłam nigdzie Erwina. Wstałam i udałam się do kuchni. Erwin stał przy kuchence, mieszając coś na patelni. Podeszłam do niego od tyłu i przytuliłam się do jego pleców.
-Co takiego pitrasisz?- Spytałam. Był w bokserkach i moim zielonym fartuszku w arbuzy.

-Jajecznicę. Lubisz?- Spytał.

-Lubię jak ty gotujesz.- Powiedziałam i podebrałam z patelni za co dostałam po ręku.

-Gorące. Oparzysz się.- Powiedział i zaczęliśmy się śmiać. W dobrych nastrojach zjedliśmy śniadanie. Wstawiliśmy wszystko do zmywarki i usiedliśmy na kanapie pod kocem z gorącą czekoladą z mlekiem (mój nałóg, gdy zimno na dworze). Za oknem padał deszcz, więc włączyliśmy sobie komedię na telewizorze. "Las Vegas" i starsze osoby zachowujące się jak nastolatki. Przytuliłam się do Erwina, a on objął mnie ramieniem. Nagle zadzwonił telefon Erwina, który ten odebrał i włączył na głośnik.

-Hejka Erwin! Dzwonię do ciebie ze sprawą. Czy możemy u ciebie przenocować przed konkursem?- Spytał kobiecy głos.

-Hanji ja już nie mieszkam z rodzicami, a tam gdzie obecnie mieszkam nie mogę o tym decydować.- Powiedział.

-Erwiniuś proszę. Z Levim nie sprawimy wam kłopotu. Porozmawiaj ze swoją partnerką. Proszę.- Błagała Henji.

-Dobra zgadzam się, tylko się uspokój.- Powiedziałam.

-Dzięki. Wpadniemy wieczorem, tylko gdzie mieszkacie?- Spytała, a w tle usłyszeliśmy chrząknięcie.

-Wpadnijcie po nas na dworzec centralny.- Odparł męski głos w telefonie.

-Dobra. Dajcie znać o której będziecie byśmy zdążyli dojechać po was.- Powiedziałam kładąc się na kolanach Erwina z telefonem w ręce.

- Planowo pociąg będzie o 18:40. Jeśli będzie jakieś opóźnienie to damy znać. Dziękuję.- Powiedział i się rozłączył. Spojrzałam na Erwina, a on na mnie. Położyłam dłoń na jego policzku i pociągnęłam go do siebie i pocałowałam.

-Kochanie wiesz, że będziesz teraz gotować dla czterech osób i musisz przenieść się do mojej szafy?- Spytałam.

-Wiem kotku, ale i tak zmieściłem się w NASZEJ szafie. Nie przeszkadza mi, że będę gotować dla naszej czwórki. Ty jesteś moją ukochaną, a oni przyjaciółmi. Nie przeszkadza ci, że Levi będzie wszędzie sprzątać?- Spytał.

-Przecież jest posprzątane. Ty jakiegoś wielkiego bałaganu nie robisz, gotując.- Powiedziałam.

-Levi jest pedantem i perfekcjonistą w każdym calu, więc znajdzie wiele rzeczy do poprawy. Nie będzie ci to przeszkadzać?- Spytał.

-Nie.- Przytuliłam się do niego. Posiedzieliśmy tak, ale musiałam się zbierać do pracy. Temu to dobrze. Zero pośpiechu. Ubrałam się i pożegnałam z Erwinem, buziakiem w policzek. Udałam się do pracy, gdzie cały czas przerzucałam papiery i wprowadzałam dane do systemu. W końcu wybiła godzina 16:00, przejrzałam wszystko i gotowe zestawienie zaniosłam szefowi. Zebrałam się do wyjścia. Gdy dotarłam do domu było już po 17:00. W mieszkaniu przywitała mnie dziwna cisza i ciemność. Zostawiłam ubranie w sieni i weszłam do salonu. Zapaliłam światło i zobaczyłam Erwina z bukietem kwiatów. Miał moje ulubione herbaciane róże. (przyjmijmy, że tak jest)

-(imię) kocham cię i chciałbym byś została moją żoną. Czy wyjdziesz za mnie?- Spytał, a ja zauważyłam pierścionek przy bukiecie. Chwilę się zastanowiłam, po czym powiedziałam.

-Zgadzam się. Też cię kocham.- Pocałowaliśmy się, ale za pikał telefon.

-Levi pisze, że za kwadrans będą na miejscu. Jedziemy po nich, kochanie?- Spytał Erwin.

-Nie mamy wyjścia, w końcu im to obiecaliśmy.- Powiedziałam i pocałowałam go, po czym wyszliśmy by odebrać jego przyjaciół.


-------------------------------------------------------------------------------------

Już niedługo ukaże się jeszcze Erwin x Reader i Farlan xReader.  Podajcie kogo byście chciały, bo ostatnio ktoś cały czas chce Erwina.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top