1.
☪
Strużki gęstej, czarnej krwi ciągnęły się po białych kafelkach, rażąco się na nich odcinając. Jej źródłem było głębokie rozcięcie w czole drobnej, kobiecej postaci, która leżała na podłodze próbując wątłymi ramionami ochronić resztę ciała. Jednak była ona zbyt krucha, aby stawić opór takiemu przeciwnikowi. Wściekły brunet ostatni raz zamachnął się nogą, na której miał ciężkie buty i zanurzył je w miękkim ciele ofiary. Ta wydała bezgłośny krzyk, próbując ostatni raz się obronić. Po chwili młoda kobieta obróciła się w niebieski pył; chwilę wisiała nad podłogą, a następnie rozpłynęła się w powietrzu.
- Głupia idiotka- mruknął mężczyzna, wycierając krwawiące kostki w białą koszulę. Machnięciem dłoni zawołał do siebie sługę pilnującego drzwi, aby podszedł do niego. Ten wykonał rozkaz i stanął wystraszony przed swoim panem, czekając na polecenie.
- Natychmiast ma tu się zjawić Taehyung- prychnął, a chłopak już wybiegł w poszukiwaniu doradcy.
Demon obojętnie przeszedł obok miejsca umazanego krwią, bardziej zajęty swoimi brudnymi pierścieniami. Syknął i szybkim ruchem zdjął je z palców, rzucając w kąt wielkiej sali. Nie zamierzał nosić niczego, co miało na sobie ślad niewartych dusz. Przecież szczury nigdy nie dorosną lwom do pięt.
Skrzypnięcie drzwi zaalarmowało o przybyciu kolejnej osoby; ciche kroki kierowały się w stronę postaci siedzącej na krześle obitym czerwonym, miękkim materiałem. Stanął obok niego i schyliwszy głowę, wypowiedział słowa:
- Kazałeś mi przyjść, panie?
Demon wykrzywił usta w uśmiechu, a jego czy rozbłysły tym blaskiem, którego zawsze Taehyung się obawiał. Pokiwał głową, po czym odpowiedział że zacznie planować wyjazd. W głowie jednak miał myśl, która nigdy go nie opuściła odkąd zaczął pracować dla demona.
Mówili, lepiej po śmierci iść na dno piekła, niż dostać się do Min Yoongiego.
☪
- Co do chuja jest nie tak z tym pudłem - wykrzyczał zirytowany chłopak, rzucając ów rzecz na podłogę. Kartonowe ściany jeszcze bardziej się rozleciały, a młodzieniec z nadąsaną miną skrzyżował ręce - pierdolę tą robotę, gdzie jest Hoseok gdy go potrzeba?
Brązowowłosy westchnął, wziął pudełko i odstawił na półki pokryte kurzem. Przeczesał swoje falowane włosy i dając na twarz najbardziej fałszywy uśmiech wyszedł z namiotu. Jego oczom ukazał się typowy widok, dla takich uliczek na których pracował. Mała, wąska droga usłana kamieniami, szare i brudne domy; nędzne oraz ubogie, ledwo dające ochronę przed zimnem. Pomiędzy nimi, ściśnięte stały stanowiska starych kobiet, sprzedające rzeczy aby ich rodziny miały co jeść: od wisiorków rzekomo mających oczyszczać duszę, woreczki z ziołami, napary a także wiele innych "magicznych" dupereli. Naiwni się na to nabierali, częściowe przez smutne historyjki o głodnych dzieciach i tyrającym mężu. Oczywiście, niektóre panie mówiły prawdę, ale większa część wieczorem zabierała pieniądze i śmiejąc się z tych ludzi, szła ze sobą na łyka alkoholu. Stał także i ich interes, prowadzony przez rudego Jung Hoseoka. A on musiał dla niego pracować.
- Widzę, że już jesteś gotowy - wygramolił się wcześniej wspomniany chłopak, jednak Jeongguk nadal stał naburmuszony. W rękach trzymał skrzynię, która mieściła w sobie nowy towar. Postawił go obok koło kilku innych takich samym drewnianych, następnie pochyliwszy się złapał młodszego za końcówki spodni i pociągnął w swoją stronę. Ten tylko machnął, chcąc się uwolnić a króliczy uśmiech wrócił na jego twarz. Mógł nienawidzić tej pracy, ale rudego traktował jak starszego brata. W przekomarzaniach przerwał im niski głos, a chłopcy szybko ustawili się do pionu, o mało nie grzmotając głową w głowę drugiego.
- Tak, panowie? - zaświergotał Hoseok, a dwójka nowoprzybyłych drgnęła na wesoły ton sprzedawcy - zapraszam do środka.
Szybko zniknął za materiałem namiotu, a reszta z niepewnością weszła za nim. Wnętrze było miło czerwone, kolor nie drażnił oka a wręcz przeciwnie, otulał człowieka spokojem i ciszą. Wygodnie rozsiedli się na kanapie, a pomiędzy nimi znajdował się stół. Gospodarz wyciągnął łokcie na blat i oparł o dłonie twarz.
- Coś specjalnego? Płeć, wiek, może kolor skóry, bądź jakiejś inne osobiste preferencje?
- Myślę, że płeć nie ma znaczenia, reszta też. Chcę, aby tylko wykonywał obowiązki tak jak należy- głos zajął niższy z mężczyzn, wpatrując się w Hoseoka.
- Dobrze - westchnął, po czym kiwnął w stronę swojego pomocnika - przynieś mi pudło, okey?
Jeongguk ostrożnie wyszedł, i wszedł do drugiego pokoju, zasłoniętego czarnym materiałem. Na półkach piętrzyły się kartony, niektóre miały ślady niedawnego użytkowania a były także takie, które były zasypane toną kurzu. Chłopiec wybrał jeden z najbliżej stojących pudeł i uniósł go. Ostrożnie przeniósł i postanowił na blat przed Jungiem. Ten mu podziękował i od razu zaczął myszkować ręką w zawartości.
- O mam! - wyciągnął niebieską kulkę, która nieśmiało i powolnie zaczęła kręcić się na jego dłoni - dusza Kim Jongdae, niewiele ponad dwadzieścia lat. Trafił do mnie po tym jak zaatakowano go podczas występu w operze. Niecodzienny przypadek.
Postawił kulkę, a raczej duszę na stoliku i zabrał następną. Różniła się od tamtej, była biała i praktycznie się nie ruszała.
- A to jest Kim Yoongsun. Była piękna z niej dziewczyna jak i księżniczka, a o jej czystą duszę każdy się zabiegał, kiedy wpadła na spacerze w prądy rzeki i utonęła.
Wszyscy przyglądali się tej kuleczce, jednak czarnowłosy nie okazał jej zainteresowania.
- Panie, sądzę że ona może być dobrym wyborem - rzekł brunet po jego stronie, ale jego wypowiedz została zignorowana.
- Chcę kogoś innego - rzekł ostro, bawiąc się czarnymi rękawiczkami.
Rudy tylko się zaśmiał, po czym pochylił się nad pudłem. Dłuższy czas tkwił nad nim, doszukując się czegoś, co po chwili z radosnym okrzykiem wyjął. Czerwona bryła kręciła się niespokojnie.
- Samobójstwo, przyczyny nie znamy. Był on rycerzem, i to bardzo dobrym, chociaż już kilka lat u mnie leży. Imię? Byun Baekhyun.
- Biorę go - powiedział bez zastanowienia, po czym odwrócił się i zmroził każdego wzrokiem - ma być u mnie jutro w pałacu, dostawa to wasza sprawa.
- Gdzie? Mógłby pan podać chociaż imię.
- Min Yoongi.
A Hoseok poczuł jak drżą mu ręce.
☪
Wieczorny wiatr rozwiewał włosy przechodniom, wścibsko wlatując do otwartych okien i skacząc między gałęziami drzew. Świat przygotowywał się do nocy, podczas której zaczną nabierać sił na jutro. Oprócz pojedynczych jednostek, które tak jak Hoseok i jego przyjaciel Jimin siedzieli nad rzeką.
- Czyli mówisz, że przyszedł do ciebie ten Min Yoongi? - zapytał z niedowierzaniem Park, wlepiając swoje oczy w drugiego. Po raz setny przetargał grzywkę i wygiął usta w kłódkę - nie żartujesz ze mnie?
Hobi westchnął, odchylając głowę do tyłu oraz przymykając oczy dał się porwać uczuciu zimna i wiatru na jego skórze. Sam wiedział, że z tym gościem jest coś nie tak. Rzadko wyczuwał tak mocną duszę, tak bardzo pragnionych przez takich jak on. Umiał wyczuwać ją u każdego stworzenia, zbierać je po śmierci i ustalić wszystkie szczegóły życia tej osoby. Jednak z demonem był ten problem, że był silniejszy od niego. A energia u Yoongiego aż przywierała go do muru, byłaby istnym diamentem w jego kolekcji. Zbierał ją wiele lat, niejednokrotnie wykonywał dobre transakcje i jego duszę były unikatowe. Ale nie jak Mina.
- Mówiłem ci tyle razy Jimin, że jestem pewien. Też się tego nie spodziewałem, no i Gguk jak zawsze nie posprzątał. Ale zwinął mi niezłą duszę, dostanę za nią tyle pieniędzy, że będę ci podstawiał żarcie do końca życia.
Oczy Jimina błyszczały z podekscytowania, a jego łapki były zaciśnięte w powietrzu.
- Naprawdę!?
- Nie - parsknął, gdy dostał w ramię.
Obydwaj położyli się na trawie wpatrując się w niebo. Ich myśli szalały im w głowie, a niewypowiedziane słowa nie chciały uciec z ust. W końcu blondyn podniósł głowę i popatrzył się na starszego:
- Mam pomysł Hobi, i to ci się spodoba.
☪
Kochajmy gguka w tym ff ok 🤧
Przepraszam że tak późno;( musiałam dużo pracować na początku wakacji ale dałam rade i jest dosyć krótki rozdział 💜 napewno są błędy bo mimo że sprawdzałam to 8292 razy to nadal jestem pewna że są
Na jakie postacie czekacie ?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top