Wyniki konkursu ''Turniej Smoków''

Podium:

1. "W ogień się obrócisz - one-shot" TheGasMaskBoy 98,5pkt
2. "Spalić wiedźmę" demon_of_books 86pkt
3. "Wybór Feniksa" Anna_Sand 74pkt
4. "Styczniowa noc" FannyBrawne99 72,5pkt
5. "Demon" PogromcaSmokow 71pkt
6. "Przemijanie" hoolywaater 65pkt
7. "Blask księżyca" Gruszel 57pkt
8. "Fire On Fire" KulinaKoralikowska 47pkt

Nagrody:

1. miejsce - recenzja pracy wykonana przez wybranego recenzenta. Okładka do dowolnej autorskiej książki bądź konkursowego opowiadania, wykonana przez wybranego grafika. Wywiad oraz naklejka.

2. miejsce - recenzja pracy wykonana przez wybranego recenzenta. Okładka do dowolnej autorskiej książki bądź konkursowego opowiadania, wykonana przez wybranego grafika oraz naklejka.

3. miejsce - okładka do dowolnej autorskiej książki bądź konkursowego opowiadania, wykonana przez wybranego grafika oraz naklejka.

Kopia wywiadu z TheGasMaskBoy za zajęcie I miejsca w konkursie:

„Jedna osoba niczego nie uratuje, gdy tysiące innych nie będą dawać czegoś od siebie." — Fantastyczny wywiad prowadzony przez AmeliaP14 z TheGasMaskBoy – zwycięzcą pierwszego miejsca w "Turnieju Smoków" – na temat inspiracji, dobrych książek i magii współczesnego świata.

Z: Dzień dobry! To wielki zaszczyt móc gościć Cię tutaj, w głównym gmachu siedziby Bractwa.

TGMB: Dzień dobry! Ja również bardzo się cieszę, że tu jestem i mam możliwość udzielenia wywiadu.

Z: Kawy, herbaty, a może innego trunku?

TGMB: Wody, oczywiście.

Z: Proszę bardzo. (częstuje wodą) Możemy zaczynać?

TGMB: Oczywiście. (upija łyka i prostuje się w fotelu)

Z: Na początek coś prostego. Jakim cytatem opisałbyś swój dzisiejszy dzień?

TGMB: O, tu mnie Pani zagięła już na samym starcie! (śmiech) Niestety (mówi po dłuższej chwili namysłu) pamiętam go tylko po angielsku:

"Let's cycle the power — turn it off and on again. The system needs a reboot."* Pochodzi on z książki zatytułowanej „Świat Pyłu" B.V. Larson. Mam ochotę zresetować ten dzień i zacząć go od nowa.

Z: Chyba większość z nas ma czasem na to ochotę. Nie ukrywam, że ja również zrobiłabym to dzisiaj z lubością. Przejdźmy jednak do pytania, które dość mocno nurtuje nas, skład jury, od pewnego czasu: Co skłoniło Cię do takiej interpretacji słowa "ogień"?

TGMB: Zawsze widziałem głównie dwa opisy ognia, jako niszczycielską siłę lub życie. Odczuwałem to za niesamowite spłycenie. Jak ktoś taki, jak człowiek, próbuje nadać opis i charakter żywiołowi? Ogień jest czymś więcej, postarałem się oddać więcej jego aspektów, chociaż wiem, że to jest niewykonalne.

Z: Wspomniałeś, że „widziałeś opisy" i to skłoniło Cię do ugryzienia tematu od tej, wyróżniającej się spośród innych zgłoszonych opowiadań, strony. Czym zatem inspirujesz się, pisząc na co dzień? Jacy pisarze stanowią dla Ciebie wzór – wyznacznik jak według Ciebie wyglądać książka?

TGMB: Inspiruję się wszystkim, czym mogę, inspirację znajduję wszędzie. Sny, książki, muzyka czy gry komputerowe rozszerzają moje horyzonty i sprawiają, że chcę powiedzieć "Tak, muszę stworzyć coś genialnego, jak to. Muszę to oddać we własnych słowach."
Wielu autorów mnie ciągnie do przodu, zwłaszcza Brandon Sanderson, B.V. Larson, Michał Gołkowski czy Leigh Bardugo. Każdy z nich pisze inaczej, dlatego czuję, że też mogę pisać inaczej i nadal pisać dobre historie. Z tego powodu, nie ma tutaj żadnego wyznacznika dobrej książki – kiedy czytasz dobrą książkę, to po prostu to czujesz, raczej od pierwszej strony aż do końca, nie rozkładasz lektury na czynniki pierwsze.

Z: W pełni się zgadzam z Tobą, że dobrą książkę po prostu czuć. Każdy ma jednak pewne gusta, które determinują jego postrzeganie powieści. Masz może zatem swoją receptę na idealną książkę — także taką, którą byś z chęcią przeczytał?

TGMB: Nie mógłbym powiedzieć, że mam receptę na idealną książkę oraz na idealną lekturę. Pewnie mam swoje ukryte preferencje, typu "duża ilość dialogów" czy "ciekawe opisy miejsc", ale one wcale nie wpływają na to, czy książkę lubię. Gdy sam piszę – piszę, jak czuję. Nie mam zasad, moje opowiadania i inne dzieła również. Przeczytam i napiszę wszystko, co wpadnie mi do ręki, lub głowy.

Z: Co do samego procesu tworzenia – czy nim przelewasz pomysły na papier, rozwijasz je w wyobraźni?

TGMB: Nie powiedziałbym, że rozwijam coś w wyobraźni. To raczej zależy od tego, na jakiej podstawie piszę: jeżeli jest to sen, to od razu zapisuję wszystko. Nic nie dodaję, nic nie zmieniam. Jeśli czerpię inspirację z czegoś bez obrazu czy słów, to dopiero puszczam moją wyobraźnię z długiego łańcucha. Wystarczy mi samo zaplanowanie początku w głowie, przy pomocy mojej fantazji, aby rozpocząć pisanie.

Z: Zdarzyło Ci się kiedyś odnieść wrażenie, że Twój sen/sceny tworzone w wyobraźni zatarły Ci się z rzeczywistością?

TGMB: Na szczęście moje sny i wyobraźnia pisarska są bardzo wyraźnie rozdzielone od rzeczywistości. O ile czasami chodzę (a raczej siedzę) z głową w chmurach, to nadal jestem świadomy swojego otoczenia. Jakbym potrafił prowadzić dwie rozmowy na żywo jednocześnie, bez gubienia wątku i pomyłek. Trudno mi to określić.

Z: Wielu pisarzy wspomina o nagłych przypływach weny. Czy Tobie również zdarzają się takie pisarskie "odloty"?

TGMB: (śmiech) Nie, nie zdarzają mi się, chociaż, nie ukrywam, chciałbym dać się czasami ponieść.

Z: Jednak pisanie musi Ci iść dość płynnie, w końcu na swoim profilu masz całkiem sporo opublikowanych prac. Jeśli się nie mylę, to należą one do działu fantastyki/sci-fi. Dlaczego piszesz akurat w tych gatunkach literackich?

TGMB: Od dziecka uwielbiałem inne światy. Fascynuje mnie uczenie się o nich, odkrywanie faktów, historii, legend, mitów. Flora i fauna, magia, bronie, ubiór, język. Wszystko, cieszę się tym, jak małe dziecko. Pragnąłem od zawsze zrobić coś takiego. Stworzyć żywy świat, patrzeć jak się pod moją pieczą rozwija. Fantasy i sci-fi mi najbardziej to umożliwiają, w dodatku, gdy masz swój świat, to nie muszę pisać z pewnymi narzuconymi zasadami z góry. Ułatwia to trochę sprawę.

Z: Skoro już jesteśmy przy temacie fantastycznych światów, jakie jest Twoim zdaniem najbardziej magiczne zjawisko, które możemy zaobserwować w otaczającej nas rzeczywistości, lecz nie stoi za tym żadna nadprzyrodzona siła?

TGMB: Technologia. Uwielbiam technologię. Wiążę z nią swoją przyszłość i mam zamiar rozwijać się w tym w kilku kierunkach. Jest to niesamowite, jak wiele ludzki, wolny umysł potrafi zdziałać. Wystarczyło tylko kilka setek lat, a wspięliśmy się tak wysoko i nie poprzestajemy na tym. Samochody, loty w kosmos, przesyłanie danych na odległości setek kilometrów. To przecież niesamowite!
Ogólnie rozwój techniki jest dla mnie czymś świetnym i nie wiem, co innego mogłoby z tym konkurować. I czy dałoby wygrać z czymś tak magicznym.

Z: Ostatnie pytanie, nieco z dziedziny science fiction: Gdybyś miał opisać idealnego człowieka, który zapobiegłby końcowi świata, na kim byś się wzorował?

TGMB: Jeżeli chodzi o kiedyś żyjącą osobę, to uznałbym, że nikt. Nikt nie nadawałby się na to, gdyż już nawet w obecnych czasach, gdy świat się na naszych oczach sypie, nie ma magicznego bohatera, który załatwiłby wszystko. Jest wiele osób, które ma wpływ na ratowanie świata, z różnych aspektów tych małych "apokalips", ale żadna z nich nie jest tym idealnym człowiekiem, kimś boskim, kto zapobiegnie końcu świata. Nie istnieje taka osoba, może być ona figurą teoretyczną, gdyż praktycznie to każdy powinien składać się na taką osobę. Jedna osoba niczego nie uratuje, gdy tysiące innych nie będą dawać czegoś od siebie.

Jeśli chodzi o kogoś z książek i filmów, to również nikt. Chociaż byłoby kilka postaci, które byłby tego bliskie, ale nadal za daleko.

Z: Pozwolę sobie Cię zacytować: „Jedna osoba niczego nie uratuje, gdy tysiące innych nie będą dawać czegoś od siebie". To piękne słowa. Myślę, że zasługiwałyby na miano złotej myśli i honorowe miejsce obok tych powszechnie znanych.
Nie ukrywam, podczas czytania Twojego shota „W ogień się obrócisz" wielokrotnie miałam ochotę krzyknąć do świadków zniszczenia niesionego przez ogień i zabijanych przez niego ludzi: „Uratuj ich!", lecz jak słusznie zauważyłeś teraz, podczas naszej rozmowy, niewiele by to zmieniło. Może by ta postać uratowała jedną, dwie, ale nie powstrzymałaby to żywiołu. Do tego trzeba by czegoś więcej. I teraz w pełni rozumiem, co chciałeś wtedy przekazać.
To zdanie, które zacytowałam, ma bardzo głębokie brzmienie i sądzę, że powinniśmy oddać czytelnikom nieco przestrzeni, żeby je przemyśleli.
Czy na koniec naszej rozmowy chciałbyś coś im bezpośredenio przekazać?

TGMB: Nie ma uniwersalnych zasad przy pisaniu historii, świata czy postaci. Pisanie do szuflady, pisanie na czysto czy planowanie czegoś latami nie świadczy o waszej książce, tylko ona sama. Po prostu piszcie, każda wasza myśl jest warta zapisania i zapamiętania. "Exegi monumentum aere perennius" jak to pewien człowiek zapisał bardzo dawno temu, posłużcie się jego mądrością i również stwórzcie własny pomnik ze słów.

Z: Jestem pewna, iż czytelnicy wezmą sobie do serca Twoje dzisiejsze słowa. Do mnie, osobiście, bardzo one przemówiły i z wielką przyjemnością kontynuowałabym tę rozmowę, jednak czas nas ogranicza.
Dziękuję za wartościowy wywiad, głębokie wynurzenia i refleksyjne myśli, które przed nami odkryłeś. Mam nadzieję, że to nie ostatni raz, kiedy mamy przyjemność gościć Cię w naszych progach.

TGMB: Również mam taką nadzieję, że kiedyś znów się zobaczymy. Życzę świetnego dnia.

Z: Wzajemnie i jeszcze raz serdecznie gratuluję wygranej.

*„Let's cycle the power — turn it off and on again. The system needs a reboot."— w wolnym tłumaczeniu: Pobudźmy zasilanie — wyłączmy i potem włączmy jeszcze raz. System potrzebuje się zresetować.

Korekta wywiadu: muszkiiet

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top