Taka przyjemna gwiazdka, czyli "Gwiazda zagłady". Część 2/2

107. "Ląd, na którym znaleźli się Grzegorz i Andromeda okazał się być Longyearbyen 'm."

(Kurwa, ta zjebana odmiana aż kuje po oczach.)

~*Nie rozumiem, dlaczego kiedyś nie mogłam sprawdzać swoich opowiadań po napisaniu.*~

~Dobrze, że w tamtym okresie czasu nie pisałaś CV.~

~*Weź nawet nie strasz, bo nie będę mogła spać w nocy. ;_;*~

108. "Dwójka ucieszyła się na wieść o tym, gdyż było już bardzo blisko Oceanu Grenlandzkiego i zdobyciu Sagitty, czyli gwiazdy, której dwójka poszukiwała."

\Jakbyśmy zapomnieli, po co szli nad ten nieistniejący ocean./

~*Ale licznik słów...*~

\;=;/

~Wiedz, że jest WYBITNIE ŹLE, jeśli Rivienna używa emotikonki.~

\.../

~Moja wina, że rzadko ich używasz?~

\Cicho być./

~:D~

109. "Mimo wszystko, ucieczka nie pomogła Andromedzie. W pewnym momencie, kamienie uderzyły w nią, przez co dziewczyna została tak poraniona, że aż upadła na ziemię..."

~*Bowiem Grzegorz i Andromeda zaczęli spierdalać przed lawiną kamieni, która na nich spadała. A poza tym, oczywiście, znowu ucierpiała Andromeda. ;=;*~

(Czemu ty kiedyś miałaś spoko pomysły, ale chujowo pisałaś?)

~*Chyba każdy tak miał, ale w moim przypadku to był przykład pokurwienia.*~

~To wiemy.~

~*EJJJ!!!*~

~;"D~

110. "[...] Gdy zaś chłopak był przy niej, wyciągnął ze swojej torby wodę utlenioną i ostatnią paczkę bandaży, po czym odkaził rany dziewczyny, po czym zabandażował je. [...]"

\Przynajmniej nie miał nieskończonej ilości tych bandaży./

~*Wkurwiłabym się, gdyby tak było.*~

(Ale w sumie, Grzegorz to Gary Stu, więc jak na niego to dziwne, że nie miał ich nie wiadomo ile.)

~Wystarczy to, że wzięły się z dupy.~

~*Jak wszystko w tym opku.*~

111. "[...] - Grzegorz...Dziękuję...Dziękuję ci za to...

- Oj, nie musisz dziękować. Ja to robię dla twojego dobra. – Rzekł Grzegorz.

[...]"

~*Kolejna cierpi na Nadkropkozę Pospolitą.*~

\A poza tym, czy on jest pewien, że nie robi tego dla pieniędzy?/

(W sumie, jakby moja BFF była taką debilką, to bym ją dawno wydziedziczył.)

\Jak można wydziedziczyć przyjaciela?/

(W Opkolandii wszystko jest możliwe.)

\W sumie.../

112. "Rozdział XXII – Zdobycie gwiazdy i zniszczenie Ziemi."

(Nie ma to jak spoiler już w tytule rozdziału.)

~Wyższy poziom patologii, który pojawiał się w praktycznie każdym opku Ramoninth.~

~*Te opka są tak durne, że bym je wydziedziczyła, gdyby nie fakt, że zamierzam kiedyś napisać je znacznie lepiej.*~

~Czekam~

113. "Kilkanaście dni po przygodzie z lawiną, Grzegorz i Andromeda doszli do Oceanu Grenlandzkiego. Kiedy tam byli, ujrzeli również helikopter. Widząc go, Andromeda powiedziała z radością w głosie:

- Tak! Nie będziemy musieli wracać na piechotę!

- No, ja też się cieszę. – Powiedział Grzegorz.

[...]"

~Kolejna rzecz, która wzięła się z dupy. Czemu mnie to nie dziwi.~

(A poza tym, lenie. Skoro daliście radę przejść do nieistniejącego Oceanu Grenlandzkiego pieszo, to dacie radę także wrócić.)

~*Byłbyś zajebistym nauczycielem WF-u w przeciętnym liceum.*~

(Nieee...To nie dla mnie.)

~*Mam pomysł na FanFiction.*~

(A mogłem siedzieć cicho...)

~*:D*~

114. "[...] Po chwili zaś ujrzeli jakąś łódkę z jednym wiosłem. [...]"

\Kolejna rzecz, która wzięła się z dupy. SUPER./

~Ale się rozpiszę w końcowej analizie...~

(Nie tylko ty.)

~*To będzie cięęężki dzień. ;_;*~

115. "[...] - Jako, iż obydwoje nie możemy wiosłować, bo wiosło jest tylko jedno, to kto wiosłuje? Ja, czy ty?

- Ja będę wiosłował. Ty się nie przemęczaj. – Odpowiedział Grzegorz.

[...]"

\Ja bym tej debilce kazała wiosłować, bo przecież ona nic nie robiła, poza sprawianiem problemów./

~*Ja w sumie też bym to zrobiła.*~

(Każdy z funkcjonującym mózgiem by to zrobił.)

116. "W pewnym momencie chłopak ujrzał na niebie błysk. Po kolejnej zaś chwili, poczuł, że na jego obolałe i poranione od ratowania Andromedy ręce spadła gwiazda której poszukiwał wraz z Andromedą. [...]"

(A było po prostu zostawić tę debilkę na pastwę losu.)

~*Ale wtedy nie byłoby tej pseudo atmosfery.*~

(. . . <- Kropki lagu w mózgu.)

~Wiem, też nie wiem jak to skomentować.~

~*Nie tylko wy. ;=;*~

117. "[...] Na dodatek, w tym momencie Grzegorz mógł zobaczyć jak wyglądała sama gwiazda. Ku zdziwieniu Grzegorza, wyglądała ona tak, jak rysuje się gwiazdy. Na dodatek, tak jak smuga, mieniła się wszystkimi kolorami świata."

~*Co chcesz, Gregory. Przynajmniej miała oryginalny design.*~

(Zawsze coś oryginalnego w tym paszołwoństwie.)

~PASZOŁWOŃSTWO XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD~

(Słowotwórstwo :D)

118. "Godzinę później, gdy chłopak się obudził, ujrzał, że Andromeda nadal spała. Chłopak przestraszył się, że dziewczyna zamarzła. Od razu do niej podszedł i sprawdził czy żyje. Na szczęście żyła ona. Chłopak odetchnął z ulgą. Postanowił on czekać na moment w którym Andromeda się obudzi..."

~*Bowiem na początku, w trakcie płynięcia, zasnęła Andromeda, a po złapaniu gwiazdy na ten sam pomysł wpadł Grzegorz, jak coś.*~

~W ogóle, widzę że znowu mamy tą samą, autystyczną sytuację.~

~*Ona powielała się w wielu moich opowiadań.*~

\Ja już mam dość na dziś. Skończmy./

~*Zanalizujemy jeszcze tylko ten rozdział, a ostatni zostawimy na jutro.*~

119. "Kolejną godzinę później, gdy Andromeda obudziła się, ujrzała przed sobą Grzegorza, który się do niej uśmiechał. Po chwili zaś powiedział:

- Patrz, co udało mi się zdobyć, gdy ty spałaś.

Po czym pokazał dziewczynie gwiazdę. Andromeda od razu ją chwyciła i zaczęła oglądać. Po chwili zaś uśmiechnęła się. Grzegorzowi, widząc ją szczęśliwą, miło się zrobiło. Tak dawno nie widział on jej uśmiechniętej..."

(Nie, tak serio uśmiechał się pewnie dlatego, bo wyobrażał sobie poćwiartowaną Andromedę.)

~*I ty twierdzisz, że jesteś normalny?*~

(Nie twierdzę tak. Wiem, że jestem pojebany i dobrze mi z tym. :>)

~Piona!~

(✋)

~*Chyba muszę zmienić towarzystwo na normalniejsze. ;_;*~

~:D~

120. "Po chwili zaś, chłopak chwycił wiosło, włożył je do wody i zaczął wiosłować w kierunku powrotnym. Po parunastu minutach zaś, gdy byli na lądzie, Andromeda ukucnęła i położyła gwiazdę na ziemi. W tym momencie gwiazda oraz jej smuga zmieniły na chwilę kolor na czerwony. Po chwili zaś wszystko wróciło do normy.

- Dlaczego nic się nie dzieje? – Spytał w pewnym momencie Grzegorz.

- Musimy poczekać tydzień. W tym czasie zdążymy wrócić do domu, spakować się i ruszyć w drogę powrotną. – Odpowiedziała Andromeda.

[...]"

(Widać ta gwiazda to bomba z opóźnionym zapłonem.)

\Ciekawe w ogóle, jak ona doprowadza do zagłady świata./

~*Dowiesz się w następnym rozdziale. Obecnie nie będę spoilerować.*~

121. "Po tej rozmowie oboje weszli do helikoptera. Gdy tam byli, Grzegorz poszedł do kabiny pilota i usiadł na siedzeniu, po czym zapiął pasy. Po chwili zaś ruszył. Andromeda tymczasem usiadła na normalnym siedzeniu i zapięła pasy. Po chwili helikopter ruszył..."

\Czas w tym akapicie dziwnie zapierdala./

~*Jak widać, czasoprzestrzeni też zaczęło się nudzić.*~

(W sumie, nie tylko jej.)

~*Ale dobra, na dziś to koniec. Ostatni rozdział zanalizujemy jutro. Potem już tylko format i analizy końcowe.*~

~Bogu dzięki, bo już zaczyna mnie to nudzić.~

(Nie tylko ciebie, Grzegorz. Nie tylko ciebie.)

122. "Rozdział XXIII – Przygotowania, powrót do domu i odzyskanie honoru."

(Kurwa, początek analizy na dziś i już taki kwiatek. Kolejny spoiler już w tytule rozdziału.)

~*To była u mnie norma w tamtym okresie czasu.*~

(Ja jebe, dajcie mi karabin.)

~Mam tylko dezintegrator.~

(Może być.)

~<Podaje>~

(Danke)

~*O, mówisz po niemiecku.*~

(Chwila...Cholera! Ramoninth, to przez ciebie!)

~*:DDD*~

123. "[...] - No, ale jeśli nie chcemy zginąć wraz z planetą, musimy pośpieszyć się. Mamy tylko tydzień.

- No, racja. – Przyznał Grzegorz.

[...]"

~*Ale obecna ja chce abyście zdechli, więc powinno wam to wystarczyć.*~

\Każdy z funkcjonującym mózgiem tego pragnie./

~Czyli na stówę nie dawna Ramoninth.~

(Boże, ta szczerość. xDDD)

~:D~

124. "Po tej rozmowie, oboje zaczęli pakować wszystkie swoje rzeczy które wzięli na Ziemię z Silver Planet, nie zapominając oczywiście o gwieździe. [...]" 

\Na cholerę im była ta gwiazda?/

~*A chuj wie. Może po prostu ładnie wyglądała, czy coś. Albo zajebałaby ich z Glocka, gdyby ją zostawili.*~

\Wyobraziłam sobie gwiazdę napierdalającą z Glocka./

~JEZU XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD~

\Wiem/

125. "[...] Jako, iż gwiazdę położyli na ziemi w poniedziałek, w niedzielę wzięli wszystkie swoje rzeczy i po raz ostatni wyszli ze swojego starego domu i po raz ostatni zamknęli drzwi na klucz. [...]"

(Wiecie, w poniedziałek, aby pierdolec dawnej Ramoninth mógł łatwiej policzyć tydzień.)

~*Nie, lol, prawdopodobnie to było po to, aby równo było.*~

(O, wreszcie ktoś mnie rozumie.)

~Ja jebe. ;=;~

~*(;"D)*~

126. "Jednak, Grzegorz wiedział, że bez dowodu mu i Andromedzie nie uwierzą. Postanowił on więc poczekać do poniedziałku. Kiedy ten dzień nastał, jako iż lunius w którym byli, był zwrócony w kierunku Ziemi, Grzegorz wyciągnął telefon i włączył w nim kamerę. Kiedy to zrobił, zaczął nagrywać to, jak ziemia powoli rozpadała się a po chwili wybuchała. Gdy zaś Andromeda to zauważyła, spytała:

- Dlaczego ty to nagrywasz?

- Bez dowodu nigdy nam nie uwierzą. – Odpowiedział Grzegorz.

[...]"

~*OMG! Oni mieli mózgi! OOO.OOO*~

~CUD! *.*~

\A poza tym, meh. Spodziewałam się, że zagłada Ziemi będzie wyglądała bardziej epicko./

~*W sumie, to przedstawienie złe nie jest. Zawsze lepsze to niż kolejne przebiegunowanie.*~

~Weź ;-;~

127. "[...] Gdy tam byli, wypakowali się, po czym Grzegorz, jako iż chciał jakoś upublicznić ten filmik dla mieszkańców Silver Planet. Wrzucił on więc go do Internetu. Wszyscy, którzy widzieli filmik, wiedzieli, że jest on prawdziwy, bo nie było dowodów, że jest przerobiony oraz w rzeczywistości nie był przerabiany."

(A dlaczego oni tak szybko w to uwierzyli?)

\Widać niedojebanie to choroba zakaźna./

~*A poza tym, pierwszemu zdaniu ewidentnie czegoś brakuje.*~

~Ogólnie temu opku czegoś brakuje.~

128. "[...] Dzięki temu, wszyscy zaczęli mieć szacunek do Grzegorza i Andromedy, gdyż sami nie umieliby czegoś takiego dokonać. Na ulicach nie wyśmiewali się z nich, nie rzucali w nich kamieniami oraz nie bili ich. Ustępowali im za to miejsce, gdy przechodzili i ogólnie byli dla nich mili.


Od teraz życie Grzegorza i Andromedy wróciło do normy i nie miało już tego typu problemów...

KONIEC"

\Kurwa, jakie szybkie to przejście w tych akapitach./

~A poza tym, ostatnie zdanie jest takie samo jak w przeciętnym opku dawnej Ramoninth.~

~*I tak najpiękniejsze jest ostatnie słowo tego fragmentu.*~

(Boże, nareszcie koniec. ;=;)

~*Jeszcze tylko format, analiza końcowa i wrzucamy na Wattpada.*~

_______________________________________________  

Jezu, nareszcie skończyłam analizować to szataństwo. Męczyłam się z tym chyba cztery dni, ale nie dziwne, bo to opko było nie dość, że nudne to jeszcze wkurwiające. Po prostu cieszę się, że mam je już za sobą oraz, że jednak nie było tak długie jak pierwotnie przypuszczałam. Na szczęście kolejne opko, które planuję zjechać, będzie znacznie krótsze niż to tutaj i na sto procent analiza nie będzie miała dwóch części. W każdym razie, przejdźmy teraz do przyjemniejszej części, czyli do naszych wywodów końcowych:

~*W tej łopencji wkurwiały mnie hipernierealistyczności, których było znacznie więcej niż w mych innych opkach. Po prostu dało się je w wypadku tego pacjenta wyłapać praktycznie na każdym kroku, a to dobrze nie świadczy. No, bo na przykład jakim cudem Grzegorz przeżył pierdolnięcie z całej siły wagonem metra? Powinno to mu pogruchotać wszystkie wnętrzności i powinien zejść. Albo jakim cudem Andromeda przeżyła przygnieciona częścią budynku? Nawet jeśli jakimś cudem by z tego wyszła, powinna zostać kaleką do końca życia. W ogóle, dlaczego kiedy była burza lub spadały meteoryty oni nie schowali się jak normalni ludzie do jakiegoś bloku? Przecież na ich miejscu każdy normalny by to zrobił. Albo reakcje Grzegorza i Andromedy. Coś się stało, ale oni od tak to przyjmują, bez słowa negacji, bo warum nicht. Sytuacji nierealistycznych było jeszcze więcej, ale nie będę ich wszystkich wymieniała, bo to nie ma sensu. Po prostu w opowiadaniach powinno się unikać takich sytuacji, bo inaczej czytelnik po prostu wyjdzie, gdyż nie będzie mu się chciało czytać przepełnionego hipernierealistycznościami gówna.*~

\W tym opku denerwowały mnie rzeczy i postacie biorące się znikąd. No, bo dajmy na to pirokineza Andromedy, która została wykorzystana tylko raz. Przecież potem mogłaby ona wykorzystać ją w pozostałych dwóch walkach z jej i Grzegorza wrogami oraz przy okazji w Sztokholmie, do ogrzania ich. A tymczasem jej moc pojawiła się tylko w opisie i prologu, aby nie było, że w ogóle się nie objawiła. Poza tym, sami Patryk i Mateusz pojawili się tylko trzy razy, mimo iż w sumie powinni pojawić się więcej razy, to wtedy może w opku zadziałoby się coś ciekawego. Oprócz tego, sam Dawid pojawił się tylko raz oraz został może z dwa razy wspomniany, a również dzięki niemu mógłby pojawić się tutaj jakiś ciekawy wątek i może historia nie byłaby taka nudna. Poza tym, z dupy wzięło się wiele przedmiotów, jak gazeta w torbie Andromedy, bandaże i woda utleniona u Grzegorza oraz wiele innych rzeczy i sytuacji w sumie też. W historiach powinno się tego unikać, aby czytelnik nie miał ochoty spierdolić już po prologu./

~W tej historii wkurzało mnie to co Ramoninth i Riviennę oraz bohaterowie. Było ich pięciu, jednak według mnie dawali się we znaki. Zacznijmy od Grzegorza, gdyż on jest największym debilem do zjechania. No po prostu prawie ciągle srał na punkcie Andromedy, co w pewnym momencie zaczynało być irytujące. Wiadomo, że przeciętny człowiek martwi się o swoich przyjaciół, ale kurwa bez przesady! Grzegorz ewidentnie przesadzał, bo cokolwiek stało się jego przyjaciółce, ten od razu panikował. A w końcu Andromeda nie była małym dzieckiem i umiała sobie poradzić, więc Gregory mógłby dramatyzować tylko w wyjątkowych sytuacjach, gdyby dziewczynie stało się naprawdę coś złego. Sama Andromeda lepsza nie była, bo cokolwiek złego się działo, to praktycznie zawsze tylko jej. Podejrzewam, że wagon metra partolnął w Grzegorza tylko po to, aby choć raz ten debil ucierpiał. No, bo na serio, ja rozumiem, że ktoś może mieć w życiu niebywałego pecha, ale bez przesady. Przecież złe sytuacje nie powinny przytrafiać się tylko jej, bo w końcu Grzegorz nie jest nieśmiertelny i jemu też coś złego mogłoby się przytrafić. Dzięki temu nie miałoby się wrażenia, że Andromeda to przerysowana kurwa.


Patryk, Mateusz i Dawid wkurzali mnie w zasadzie w tej samej kwestii, dlatego ich zjadę razem. Po prostu pojawili się, Patryk i Mateusz, trzy razy, a Dawid tylko raz. Jaki w tym jest sens? Przecież ich pojawienie się więcej razy mogłoby jakoś ubarwić fabułę, która była już i tak drętwo poprowadzona. No, bo po prostu po co wprowadzać bohaterów, jeśli nawet nie zamierza się ich wykorzystać więcej niż raz lub trzy razy? To nie ma sensu, bo czytelnik nawet nie zdążył się z daną postacią utożsamić. To tak jak wwalanie rzeczy lub sytuacji na siłę. Nie pomaga opowiadaniu, a wręcz jeszcze bardziej je kompromituje. Raz wprowadzonych bohaterów, zważywszy na to, że z tego co pamiętam nie mieli być epizodyczni, powinno się wykorzystać wiele razy, co jak wspominałem, mogłoby ubarwić fabułę.


Postacie wprowadzane do historii powinny być ciekawe, odpowiednio stworzone i takie, aby czytelnik mógł odczuwać w związku z nimi odpowiednie emocje, czyli żeby albo pokochał bohatera, polubił go od tak, po prostu albo go znienawidził lub mu współczuł i tak dalej. W końcu, gdyby nie było bohatera, nie można by było pociągnąć historii. Dlatego powinno się spędzić nad ich kreowaniem więcej czasu niż tylko dwie minuty.~

(W tym opowiadaniu irytowało mnie to, co Ramoninth, Riviennę i Grzegorza oraz wszechobecna nuda. Znaczy okej, fabuła mogłaby być nawet w porządku. Można by stworzyć historię, w której główni bohaterowie byliby tymi złymi i, wraz z innymi podobnymi ludźmi, zostaliby zesłani na inną planetę, na której byliby odizolowani od Ziemian, dzięki czemu nie zagrażaliby już im. Jednak, któregoś dnia, dwoje głównych bohaterów, w jakiś tam sposób mogłoby utracić swój dotychczasowy honor, jednak owy powód trzeba by było wymyślić i jakoś sensownie uargumentować, bo ten z opka jest zjebany. Mogliby przez to stać się pośmiewiskiem wśród ichniejszej społeczności, a żeby odzyskać honor przez jakiś SENSOWNY I UARGUMENTOWANY powód zechcieliby zniszczyć Ziemię. Mogliby jakoś wrócić na ową planetę i tam kombinować jak zniszczyć naszą planetę. To mógłby być pierwszy wątek.


Drugim wątkiem mógłby być wątek Patryka i Mateusza, którzy w jakiś sensowny sposób dowiedzieliby się o powrocie głównych bohaterów na Ziemię oraz ich planie. Mogliby również próbować im przeszkodzić, aż w końcu mogłaby pojawić się ta gwiazda, która po dotknięciu Ziemi mogłaby ją zniszczyć. Grzegorz i Andromeda, której swoją drogą wypadałoby zmienić imię, mogliby ją zobaczyć oraz w jakiś sensowny sposób mogłoby się okazać, że dziewczyna wie o tej gwieździe oraz o tym, że można ją złapać na jakimś oceanie, ale nie Grenlandzkim, bo taki NIE istnieje. Mogliby oni wyruszyć w podróż po tę gwiazdę i przy okazji mogliby nagrywać live z ich podróży, aby mieszkańcy ich planety łatwiej im uwierzyli, przy okazji jakoś streamując to do ichniejszego Internetu. 


Trzecim wątkiem mógłby być wątek Dawida, który w jakiś SENSOWNY I DOBRZE WYTŁUMACZONY sposób oraz z jakiegoś SENSOWNEGO powodu nie dostał się na planetę, na którą zostali zesłani złoczyńcy. Mógłby pojawiać się wielokrotnie oraz próbować zabić głównych bohaterów. Czy by mu się to udało czy nie, to już pozostawiam do wyboru. Ogólnie któryś z głównych bohaterów podczas podróży mógłby zginąć, co mogłoby dodać ciekawą scenę do historii, ale oczywiście to nie musiałoby nastąpić. No, ale koniec końców główni bohaterowie mogliby jakoś pokonać swoich wrogów oraz Dawida, złapać gwiazdę, zniszczyć Ziemię i wrócić na swoją planetę. Tam mogliby odzyskać honor i przestać być pomiatanymi przez społeczeństwo. 


I takie coś mogłoby być znacznie ciekawsze niż to, co nam przedstawiono! Fabuła, poza faktem, że została ciekawie wymyślona, powinna być również ciekawie poprowadzona. Po prostu to w głównej mierze od poprowadzenia fabuły zależy sukces opowiadania!)


Wspólnie: Ale po napisaniu tego opka od nowa, mogłoby być ciekawe!

_______________________________________________  

Wkrótce: "Opko, którego mi żal, czyli "Rosenrot"."

~Jeśli Ramoninth jest żal opka, to wiedz, że jest dla niego nadzieja.~

~*Żal mi go po tych urywkach, które pamiętam. Mogłoby być z niego coś fajnego, ale jak zwykle, nie pykło.*~

(Tobie to ogólnie życie nie pykło. A w ogóle, komuś się podobało? xD)

~*Nie wiem. Nie zachowały się żadne komentarze z bloga, na którym niegdyś było.*~

\A w ogóle, nudzi ci się, Elektronik? Rozpisałeś się jak cholera./

(<Zerka do góry.> O, faktycznie. :D)

~*Czemu wszyscy, którzy przychodzą po Grzegorzu, mają jakiś słowotok?*~

(Hehe :D)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top