Slavia by mnie zabił, czyli "odnowiona" wersja gówna z siódmego rozdziału. 3/4
~
~
W tym momencie, Grzegorz zaśmiał się, po czym powiedział:
- Wspomniałem, że ona umie czytać w myślach? Więc w obrębie 30[0000000000000000000000000000000000000000000...0000000000000000000000000] km od niej, najlepiej nie obrażać jej słownie jak i w myślach. Takie tam, zero prywatności. [Władimir Putin Lubi to!]
Po czym podszedł do Laury i powiedział do niej:
- Lauro, skarbie, zostaw go. Zabijesz go, gdy nie będzie nam już potrzebny.
|Wielbię cię. xD|
~Oj no wieeem. xD~
- NIE ZOSTAWIĘ GO!!! MA ZGINĄĆ, CIUL PIERDOLONY!!! – Krzyknęła.
- Skarbie...Proszę cię. Oni są nam jeszcze potrzebni. – Odparł ~*orkan*~ Grzegorz, po czym drugi raz w życiu, ~*A ten stalker skąd to wie?!*~ pocałował ją. W tym momencie, Laura niechętnie puściła mnie.
I dobrze. Byłem cały blady z powodu braku powietrza. Nie mogłem oddychać. Czułem, że zaraz zemdleję. [Bądźże cicho. ;_;] Dobrze, że w odpowiednim momencie mnie ona puściła. Jednak, po chwili rzekła z niechęcią w głosie:
- Eh...No dobra...Niech ci będzie.
Po tej rozmowie, we czwórkę ruszyliśmy w kierunku odpowiedniego bloku...
|Jakby wszystko było w porządku.|
Po znalezieniu się w odpowiednim miejscu, poszliśmy do odpowiedniego mieszkania. Kiedy znaleźliśmy się przed drzwiami i spróbowaliśmy je otworzyć, okazało się, że były one otwarte.
~
~
[Czekałam na ten gif. XDDD]
~^-^~
Od razu cicho je otworzyliśmy. W tym momencie, zobaczyliśmy, że Katerin najprawdopodobniej nas nie zauważyła. Od razu zaszliśmy ją od tyłu, |( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)| po czym Andromeda chwyciła jakąś metalową rurkę, która ~*została podstawiona przez imperatyw narracyjny*~ leżała na podłodze i z całej siły uderzyła Katerin w głowę. Chwilę później, dziewczyna upadła nieprzytomna na podłogę...
W tym momencie, związałem ją, po czym podniosłem i zniosłem do piwnicy. Gdy tam się znaleźliśmy, ujrzeliśmy lasery. Widząc je, ~*orkan*~ Grzegorz wyłączył przeszkodę za pomocą przycisku, który ujrzał na ścianie. Następnie, podeszliśmy do sejfu, posadziliśmy Katerin na podłodze i chcieliśmy otworzyć drzwiczki. Jednak, w tym momencie, na ekraniku drzwi, ujrzeliśmy wielki napis:
|"SORKI, MASŁO SIĘ SKOŃCZYŁO."|
~*😨😨😨😨😨😨😨😨*~
„WPROWADŹ SZEŚĆ HASEŁ."
- KURWA!!! Musiała tu jeszcze hasła ustawić! – Krzyknęła Laura.
- W sumie nie dziwne. Tuba jest cenna, więc idiotyzmem by było pozostawienie ją na pastwę losu. – Odparł ~*orkan*~ Grzegorz.
I w sumie miał rację. Jednak, po tych słowach, zaczęliśmy się głowić nad pierwszym hasłem. Po paru minutach, Laura spytała z irytacją w głosie:
~– Kurwa, co za zjebane miejsce. W ogóle nie ma tu poków!~
- Ma ktoś pomysł, jakie może być pierwsze hasło?
- Teoretycznie powinno to być jakieś niemieckie zdanie, jak zawsze zresztą, ale praktycznie cholera wie, jakie tu może być. – Odpowiedział ~*orkan*~ Grzegorz.
Zaczęliśmy więc dalej myśleć. Jednak, w pewnym momencie, gdy dalej głowiliśmy się nad hasłem, usłyszeliśmy dźwięk wysyłania SMS-a. W tym momencie, Andromeda spytała:
[– Ciekawe czy dostałam tę pracę jako dostawca Uber Eats?]
- Ktoś z was właśnie wysłał SMS-a? Bo ja nie, zostawiłam telefon w domu.
~Powiedz mi, jak to jest żyć bez mózgu?~
- Nie, ja nie. Praktycznie nie korzystam z telefonu. – Odpowiedziałem
- Ani ja. Mój telefon jest wyładowany. – Odrzekła Laura.
- Ja też nie. Prawie w ogóle nie korzystam z telefonu. A SMS-ów z niego nie wysyłam. – Odparł Grzegorz.
W tym momencie wiadomo było, że była to Katerin. Myślała, że ktoś jej pomoże? Really? ~*Boooże, ale zalatuje gimbusami.*~ Od razu się odwróciliśmy, po czym złamałem Katerin rękę|, ale ta nie krzyknęła, bo była córką Chucka Norrisa| i krzyknąłem:
- Zostaw ten telefon!!! Nikt cię nie uratuje!!!
Chwilę później, Andromeda przystawiła jej do głowy pistolet~, który pojawił się znikąd~ i powiedziała:
- Gadaj, jakie są hasła, albo zginiesz marnie.
- Spierdalaj. – Rzekła Katerin.
~UUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUU!!! ALE POOOCIIISK! <Ziew>~
Po tych słowach, Andromeda chciała pociągnąć za spust. Jednak, w tym momencie, Katerin rzekła:
- No dobra, dobra, już mówię. Pierwsze hasło to „Przepiękna niezapominajka.". Po ~*filipińsku*~ niemiecku. Od tyłu.
- Kurrrrrr....Nie mogłaś po angielsku?! – Spytała Andromeda.
- Nie. – Odpowiedziała Katerin.
- Przecież to łatwe..."Przepiękna niezapominajka" to po niemiecku „Wunderschön vergissmeinnicht". Wystarczy wpisać to od tyłu." – Rzekł ~*orkan*~ Grzegorz, po czym podszedł do odpowiedniej klawiatury i wpisał hasło. Chwilę później, na ekraniku pojawił się napis:
|"🤓 <--- Ładny portret nowonarodzonego Dejwida znalazłem?"|
~*JEZU XDDD*~
„HASŁO „thcinniemssigrev nöhcsrednuW" [X.X] ZAAKCEPTOWANO!"
Po czym pierwsza z sześciu kłódek otworzyła się. W tym momencie, Andromeda rzekła:
- Gadaj zaraz, jakie jest drugie hasło.
- „Cudowny tulipan". Po [antarktydzku] niemiecku. Od tyłu. – Odpowiedziała Katerin.
- Ja pierdolę...Że też musiałam w szkole uczyć się tego pieprzonego francuskiego... ~*ZAJEBAĆ FRANCUZÓW!!!*~ - Rzekła ~Pizdoklepka~ Andromeda.
- Wymówka tygodnia. Ja też w szkole uczyłam się francuskiego, a jakoś umiem i niemiecki. Mniejsza. Kolejne łatwe hasło. Przecież „Cudowny tulipan" to po niemiecku „Wunderschön tulpe". Wystarczy napisać to od tyłu. – Odparła Laura, po czym podeszła do odpowiedniej klawiatury i napisała odpowiednie hasło. Po chwili, na ekraniku pojawił się napis:
~*"▶️ <--- Naciśnij, aby wyciszyć Andromedę."*~
|x"D|
„HASŁO „eplut nöhcsrednuW" |X.X| ZAAKCEPTOWANO!"
Po czym druga z sześciu kłódek otworzyła się. W tym momencie, Laura rzekła:
- A teraz gadaj, jakie jest trzecie hasło.
- „Przegrać zawody". Po [grenlandzku] niemiecku. Od tyłu. – Odparła Katerin.
- No kurwa! Musisz wymyślać takie trudne hasła?! – Krzyknąłem
- Przecież to jest banalne. „Przegrać zawody" to po niemiecku „Verlieren wettkämpfe". ~Hehe...~ Wystarczy napisać to od tyłu. – Powiedział ~*orkan*~ Grzegorz, po czym wpisał odpowiednie hasło do komputera. Kilka chwil później, na ekraniku pojawił się napis:
~"🔌+ 🚿 = Odciążenie świata od Andromedy!"~
|Takie true. x"D|
„HASŁO „efpmäkttew nereilreV" ZAAKCEPTOWANO!"
Po czym kłódka [siódma] trzecia z sześciu się otworzyła. W tym momencie, powiedziałem:
- Ok. A teraz gadaj, jakie jest czwarte hasło.
- „Zmywać tablicę." Po |pierdolcowatemu| niemiecku. Od tyłu. – Odpowiedziała Katerin.
- To już czwarte hasło, a ona nic trudnego nie potrafi wymyślić. Przecież to jest banalne. „Zmywać tablicę" to po niemiecku „Spülen tafel". Wystarczy wpisać to od tyłu. – Odparła Laura, po czym podeszła do komputera i wpisała w nim odpowiednie hasło. W tym momencie, na ekraniku pojawił się napis:
["📥<--- Nawet strzałka chce spierdolić przed Andromedą. Pomóż strzałce!"]
~*Jak ja kocham nabijać się z tej pizdy. xD*~
|Nie tylko ty. x'D|
„HASŁO „lefat nelüpS" ZAAKCEPTOWANO!"
Po czym kłódka czwarta z sześciu się otworzyła. Po paru sekundach, Andromeda rzekła:
- A teraz – jeśli nie chcesz zginąć, gadaj jakie jest piąte hasło.
- „Mam wiele do zrobienia". Po niemiecku. Od tyłu. – Powiedziała Katerin.
- No rzesz kurwa. To już przedostatnie hasło, więc mogłabyś się wysilić, aby nam utrudnić, jak to zwykle bywa. |Nie jęcz.| Przecież to jest cholernie łatwe. „Mam wiele do zrobienia" to po niemiecku „Ich habe viel zu tun". Wystarczy napisać to od tyłu. – Odparł ~*orkan*~ Grzegorz, po czym wprowadził odpowiednie hasło do komputera. I po paru sekundach, na ekraniku pojawił się napis:
~"🔬<--- Ten mikroskop służy do szukania mózgu Andromedy, ale coś mu nie idzie. Pomóż mikroskopowi!"~
|Boże XD|
„HASŁO „nut uz leiv e~-~bach h~*T*~cI" ZAAKCEPTOWANO!"
Po czym kłódka piąta z ~*czterech*~ sześciu otworzyła się. W tym momencie, ~*orkan*~ Grzegorz rzekł:
- Jeszcze tylko chwila dzieli nas od zwycięstwa. Gadaj jakie jest szóste hasło.
- Ależ ty naiwny. Myślisz, że powiem ci ostatnie hasło? Pojebało? – Rzekła Katerin.
- Andromedo... - Powiedział ~*orkan*~ Grzegorz do Andromedy.
W tym momencie, Andromeda chciała pociągnąć za spust. Jednak, po chwili, Katerin rzekła:
- No dobra, dobra. Już wam mówię, tylko [nie zabierajcie mi Świeżaków.] mnie nie zabijajcie. Ostatnie hasło to „Czasem daje mi odpisać zadanie domowe.". Po [dubstepowemu] niemiecku. Od tyłu.
- Czy ciebie dziewczyno pojebało? Jak to możliwe, aby być takim idiotą i do sejfów z tak cennymi rzeczami dawać banalne hasła? Przecież „Czasem daje mi odpisać zadanie domowe." To po niemiecku „Manchmal lässt er mich die Hausaufgabe abschreiben." Wystarczy napisać to od tyłu. – Rzekł ~*orkan*~ Grzegorz, po czym wpisał ostatnie hasło do komputera. Po kilku chwilach na ekraniku pojawił się napis:
„HASŁO „nebierhcsba ebagfusauaH eid hcim re tssäl lamhcnaM" ZAAKCEPTOWANO!
MIŁEGO KORZYSTANIA Z ~*MOCY WPIERDOLU!*~ TUBY!"
Po czym kłódka szósta z |dwóch| sześciu się otworzyła. Zazdroszczę im znajomości niemieckiego. [Hmm, to nie wiem. Może NAUCZ SIĘ TEGO JĘZYKA, DOWNIE?!] No, ale mniejsza. |Oni wszyscy mają zajebiste podejście do życia. xD| Chwilę później, główne drzwi do sejfu zostały otwarte. Widząc to, Laura chwyciła tubę i schowała ją do kieszeni[, jak przystało na prawilnego Polaka]. Po zrobieniu tego, sejf automatycznie się zamknął.
Po paru chwilach spytałem Grzegorza:
- A mogę ją zabić?
~*
*~
- Zabić to nie ma sensu, bo przecież dzięki niej mamy tą [*tę] tubę, ale możesz ją pomęczyć. – Odpowiedział ~*orkan*~ Grzegorz.
W tym momencie, wraz z Andromedą, która się do mnie przyłączyła, zaczęliśmy znęcać się nad bezbronną Katerin. Kilkadziesiąt minut później, gdy Katerin była już maksymalnie wykończona, z bólu zemdlała...
Po skończonym męczeniu, Andromeda spytała:
- I co teraz z nią zrobimy?
- Ja to bym ją dobił. - Rzekłem
|What. xD|
- W sumie i tak nie jest już nam potrzebna, więc możecie ją dobić. - Powiedział ~*orkan*~ Grzegorz.
W tym momencie, gdy chcieliśmy już to zrobić, ujrzeliśmy Patryka i |Patryka| Mateusza (przypomniałem sobie w końcu jak się nazywają. Yay!). ~Suuuper -_-~ Czy oni nie mają nic do roboty, tylko nam przeszkadzać? Po chwili, Laura spytała:
- No nie. Nie macie nic do roboty, tylko trucie innym dupy?
- Owszem, mamy, ale obiecaliśmy chronić Katerin. Więc, jeśli wam życie miłe – zostawcie ją! – Odparł Patryk.
- Pojebało cię chłopczyku. – Rzekłem
~Uwaga...
~
~*|[JEZU XDDD]|*~
Po tej rozmowie, rozpoczęła się walka. Szala zwycięstwa przelewała się to na naszą stronę, to na stronę Patryka i Mateusza. Jednak, w pewnym momencie, niestety, wygrali Patryk i [Patryk] Mateusz. Pchnęli oni Laurę w kierunku ściany z wbudowanym generatorem prądu~*, o którym wcześniej mowy nie było.*~. Jako, że generator był włączony, po chwili przez ciało Laury przepłynął prąd. Parę sekund później, przeraźliwie [jak polonista widzący pismo dysortografa] krzyknęła ona z bólu i osunęła się nieprzytomna na ziemię...
W tym momencie, odwróciliśmy się. Po zrobieniu tego, ~*orkan*~ Grzegorz, od razu podszedł do nieprzytomnej Laury i sprawdził, czy żyła ona. Później okazało się, że tak, jednak ledwo ledwo. Chwilę później, dało się słyszeć, że odetchnął on z ulgą. Następnie, podniósł Laurę i wraz z nami, jako iż nie mieliśmy już co tam robić, wróciliśmy do naszego statku kosmicznego. Po paru minutach, gdy byliśmy w środku, ~*orkan*~ Grzegorz wyjął z kieszeni nieprzytomnej Laury tubę, podał ją nam, a następnie poszedł do kokpitu. My zaś, zaczęliśmy kończyć budowę maszyny...
*Oczami ~*Tępej Pizdoklepki*~ Andromedy. ~*Na jedno wychodzi.*~*
Parę tygodni później, ja i Dawid |*Dejwid| skończyli [Kurwa, to jakaś plaga! Teraz zmiana narracji jest w pierwszym zdaniu!] |Widać, Ramoninth, że nie chciało ci się tego pisać i napierdalałaś CTRL+A, CTRL+C i CTRL+V.| ~*#TakByło*~ ~Jezu ;_;~ budować maszynę. Kiedy zaś to nastąpiło, Dawid rzekł:
- No. I już skończyliśmy. Jeszcze tylko ta jedna część i wszystko będzie gotowe w 100 %. |Won mie z tą spacją!|
W tym momencie, kiedy wypowiedział te słowa, poczuliśmy, że pojazd, w którym się znajdowaliśmy, ruszył. Czując to, powiedział on:
- Wiesz, coś czuję, że oni nasze rozmowy podsłuchują.
[No shit, Sherlock.]
- No w sumie może masz racje. No, bo przecież niemożliwe, aby nie wychodząc tu od tygodnia wiedzieli, że już skończyliśmy. – Odparłam
Po tej rozmowie, zaczęliśmy czekać, aż wylądujemy. Po paru minutach zaś, kiedy tak się stało, ujrzeliśmy, że drzwi do pomieszczenia, w którym byliśmy, otworzyły się. Od razu wyszliśmy na zewnątrz. Kiedy już byliśmy na dworze, pierwszy raz od tygodnia ujrzeliśmy Grzegorza i Laurę. Chwilę później, ~*orkan*~ Grzegorz spytał:
- Dobra. To gdzie teraz mamy iść?
- Do tamtego bloku. – Odpowiedziałem, ~*Lolix, Andromeda zmieniła płeć.*~ wskazując na odpowiedni budynek.
Po tych słowach, gdy chcieliśmy już ruszyć, Laura rzuciła się na Dawida, |*Dejwida| po czym chwyciła go z całej siły za szyję i krzyknęła:
- NIE JESTEM BRZYDKA, SKURWYSYNU!!! I NIE ŚMIEJ SIĘ Z MOJEGO WZROSTU ORAZ WYGLĄDU!!!
~
~
W tym momencie, ~*orkan*~ Grzegorz zaśmiał się, po czym powiedział:
- Wspomniałem, że ona umie czytać w myślach? Więc w obrębie 30[00000000000000000000000000000000000000000...00000000000000000000000000000] km od niej, najlepiej nie obrażać jej słownie jak i w myślach. Takie tam, zero prywatności. [ISIS Lubi to!]
Po czym podszedł do Laury i powiedział do niej:
- Lauro, skarbie, zostaw go. Zabijesz go, gdy nie będzie nam już potrzebny.
|~👏~|
- NIE ZOSTAWIĘ GO!!! MA ZGINĄĆ, CIUL PIERDOLONY!!! – Krzyknęła. |KROPKA, SPADAJ!|
- Skarbie...Proszę cię. Oni są nam jeszcze potrzebni. – Odparł ~*orkan*~ Grzegorz, po czym pocałował ją. W tym momencie, Laura niechętnie puściła go.
I dobrze. Już się bałam, że go zabije. Nie chciałabym stracić jedynej osoby, którą zaczynałam już darzyć sympatią. [To nic, że tego nie okazywała.] Jednak, po chwili rzekła z niechęcią w głosie:
- Eh...No dobra...Niech ci będzie.
Po tej rozmowie, we czwórkę ruszyliśmy w kierunku odpowiedniego bloku...
~*Jakby nic się nie wydarzyło.*~
Po znalezieniu się w odpowiednim miejscu, poszliśmy do odpowiedniego mieszkania. Kiedy znaleźliśmy się przed drzwiami i spróbowaliśmy je otworzyć, okazało się, że były one otwarte. |XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD| Od razu cicho je otworzyliśmy. W tym momencie, zobaczyliśmy, że Katerin najprawdopodobniej nas nie zauważyła. Od razu zaszliśmy ją od tyłu, |( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)| po czym chwyciłam jakąś metalową rurkę, która ~została podstawiona przez scenarzystów~ leżała na podłodze i z całej siły uderzyłam Katerin w głowę. Chwilę później, dziewczyna upadła nieprzytomna na podłogę...
W tym momencie, Dawid |*Dejwid| związał ją, po czym podniósł i zniósł do piwnicy. Gdy tam się znaleźliśmy, ujrzeliśmy lasery. Widząc je, ~*orkan*~ Grzegorz wyłączył przeszkodę za pomocą przycisku, który ujrzał na ścianie. Następnie, podeszliśmy do sejfu, posadziliśmy Katerin na podłodze i chcieliśmy otworzyć drzwiczki. Jednak, w tym momencie, na ekraniku drzwi, ujrzeliśmy wielki napis:
["ZIEMNIAKI ZJEDZONE?!"]
~XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD~
„WPROWADŹ SZEŚĆ HASEŁ."
- KURWA!!! Musiała tu jeszcze hasła ustawić! – Krzyknęła Laura.
- W sumie nie dziwne. Tuba jest cenna, więc idiotyzmem by było pozostawienie ją na pastwę losu. – Odparł ~orkan~ Grzegorz.
W sumie była to prawda. Jednak, po tych słowach, zaczęliśmy się głowić nad pierwszym hasłem. Po paru minutach, Laura spytała z irytacją w głosie:
|– Ja pierdolę, gazu nie wyłączyłam!|
- Ma ktoś pomysł, jakie może być pierwsze hasło?
- Teoretycznie powinno to być jakieś niemieckie zdanie, jak zawsze zresztą, ale praktycznie cholera wie, jakie tu może być. – Odpowiedział ~*orkan*~ Grzegorz.
No to zaczęliśmy dalej myśleć. Jednak, w pewnym momencie, gdy dalej głowiliśmy się nad hasłem, usłyszeliśmy dźwięk wysyłania SMS-a. W tym momencie, spytałam:
|– Lolix, kto mi spami na Instagramie?|
- Ktoś z was właśnie wysłał SMS-a? Bo ja nie, zostawiłam telefon w domu.
~*Mózg chyba też zostawiłaś.*~
- Nie, ja nie. Praktycznie nie korzystam z telefonu. – Odpowiedział Dawid. |*Dejwid|
- Ani ja. Mój telefon jest wyładowany. – Odrzekła Laura.
- Ja też nie. Prawie w ogóle nie korzystam z telefonu. A SMS-ów z niego nie wysyłam. – Odparł ~*orkan*~ Grzegorz.
W tym momencie wiadomo było, że była to Katerin. Myślała, że ktoś jej pomoże? Naiwna to ona jest. Od razu się odwróciliśmy, po czym Dawid |*Dejwid| złamał Katerin rękę[, ale ona nie krzyknęła, bo nie miała nerwów] i krzyknął:
- Zostaw ten telefon!!! Nikt cię nie uratuje!!!
Chwilę później, przystawiłam jej do głowy pistolet~, który wziął się z dupy~ i powiedziałam:
- Gadaj, jakie są hasła, albo zginiesz marnie.
- Spierdalaj. – Rzekła Katerin.
~*|[~<Zieeew>~]|*~
Po tych słowach, chciałam pociągnąć za spust. Jednak, w tym momencie, Katerin rzekła:
- No dobra, dobra, już mówię. Pierwsze hasło to „Przepiękna niezapominajka.". Po ~*emojiowatemu*~ niemiecku. Od tyłu.
- Kurrrrrr....Nie mogłaś po angielsku?! – Spytałam
- Nie. – Odpowiedziała Katerin.
- Przecież to łatwe..."Przepiękna niezapominajka" to po niemiecku „Wunderschön vergissmeinnicht". Wystarczy wpisać to od tyłu." – Rzekł ~*orkan*~ Grzegorz, po czym podszedł do odpowiedniej klawiatury i wpisał hasło. Chwilę później, na ekraniku pojawił się napis:
|"🤳 <--- Chciałem zrobić selfie z gównem, ale Andromeda się odsunęła."|
~*Boże x"D*~
„HASŁO „thcinniemssigrev nöhcsrednuW" ZAAKCEPTOWANO!"
Po czym pierwsza z sześciu kłódek otworzyła się. W tym momencie, rzekłam:
- Gadaj zaraz, jakie jest drugie hasło.
- „Cudowny tulipan". Po |lennyfaceowatemu| niemiecku. Od tyłu. – Odpowiedziała Katerin.
- Ja pierdolę...Że też musiałam w szkole uczyć się tego pieprzonego francuskiego... ~*FRANCUZI NA STOS! A szczególnie ich prezydent.*~ - Rzekłam
- Wymówka tygodnia. Ja też w szkole uczyłam się francuskiego, a jakoś umiem i niemiecki~*, bom fajna.*~. Mniejsza. Kolejne łatwe hasło. Przecież „Cudowny tulipan" to po niemiecku „Wunderschön tulpe". Wystarczy napisać to od tyłu. – Odparła Laura, po czym podeszła do odpowiedniej klawiatury i napisała odpowiednie hasło. Po chwili, na ekraniku pojawił się napis:
["🙅♂️ <--- Andromeda ma tak krzywą mordę, że aż muszę się zasłonić rękoma przed tą brzydotą."]
|To takie true. xD|
„HASŁO „eplut nöhcsrednuW" ZAAKCEPTOWANO!"
Po czym druga z sześciu kłódek otworzyła się. W tym momencie, Laura rzekła:
- A teraz gadaj, jakie jest trzecie hasło.
- „Przegrać zawody". Po ~*fangirlowemu*~ niemiecku. Od tyłu. – Odparła Katerin.
- No kurwa! Musisz wymyślać takie trudne hasła?! – Krzyknął Dawid. |*Dejwid|
- Przecież to jest banalne. „Przegrać zawody" to po niemiecku „Verlieren wettkämpfe". ~Hehe...~ Wystarczy napisać to od tyłu. – Powiedział ~*orkan*~ Grzegorz, po czym wpisał odpowiednie hasło do komputera. Kilka chwil później, na ekraniku pojawił się napis:
~"👩👦👦 👩👧👧 👨👦 👨👧 👨👧👦 👨👦👦 👨👧👧 <--- Zgadnij, czyja to rodzina.
Podpowiedź: Nigdy nie będzie to rodzina Andromedy i Dawida."~
~*Fani nas zajebią, ale walić to. xD*~
„HASŁO „efpmäkttew nereilreV" ZAAKCEPTOWANO!"
Po czym kłódka trzecia z [jednej] sześciu się otworzyła. W tym momencie, Dawid |*Dejwid| powiedział:
- Ok. A teraz gadaj, jakie jest czwarte hasło.
- „Zmywać tablicę." Po |gimbusowemu| niemiecku. Od tyłu. – Odpowiedziała Katerin.
- To już czwarte hasło, a ona nic trudnego nie potrafi wymyślić. Przecież to jest banalne. „Zmywać tablicę" to po niemiecku „Spülen tafel". Wystarczy wpisać to od tyłu. – Odparła Laura, po czym podeszła do komputera i wpisała w nim odpowiednie hasło. W tym momencie, na ekraniku pojawił się napis:
["🛬 <--- Poświęcę załogę, aby zajebać Andromedę."]
|XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD|
„HASŁO „lefat nelüpS" ZAAKCEPTOWANO!"
Po czym kłódka czwarta z sześciu się otworzyła. Po paru sekundach, rzekłam:
- A teraz – jeśli nie chcesz zginąć, gadaj jakie jest piąte hasło.
- „Mam wiele do zrobienia". Po |hebrajsku| niemiecku. Od tyłu. – Powiedziała Katerin.
- No rzesz kurwa. To już przedostatnie hasło, więc mogłabyś się wysilić, aby nam utrudnić, jak to zwykle bywa. ~*Nie jęcz, tylko bierz, jak dają.*~ Przecież to jest cholernie łatwe. „Mam wiele do zrobienia" to po niemiecku „Ich habe viel zu tun". Wystarczy napisać to od tyłu. – Odparł ~*orkan*~ Grzegorz, po czym wprowadził odpowiednie hasło do komputera. I po paru sekundach, na ekraniku pojawił się napis:
~"🚷 <--- Zakaz wstępu dla Andromedy."~
[x""""D]
„HASŁO „nut uz leiv e|-|bach h[T]cI" ZAAKCEPTOWANO!"
Po czym kłódka piąta z sześciu otworzyła się. W tym momencie, ~*orkan*~ Grzegorz rzekł:
- Jeszcze tylko chwila dzieli nas od zwycięstwa. Gadaj jakie jest szóste hasło.
- Ależ ty naiwny. Myślisz, że powiem ci ostatnie hasło? Pojebało? – Rzekła Katerin.
- Andromedo... - Powiedział ~*orkan*~ Grzegorz do mnie.
W tym momencie, chciałam pociągnąć za spust. Jednak, po chwili, Katerin rzekła:
- No dobra, dobra. Już wam mówię, tylko mnie [nie okradajcie ze Świeżaków.] nie zabijajcie. Ostatnie hasło to „Czasem daje mi odpisać zadanie domowe.". Po ~*śląsku*~ niemiecku. Od tyłu.
- Czy ciebie dziewczyno pojebało? Jak to możliwe, aby być takim idiotą i do sejfów z tak cennymi rzeczami dawać banalne hasła? Przecież „Czasem daje mi odpisać zadanie domowe." To po niemiecku „Manchmal lässt er mich die Hausaufgabe abschreiben." Wystarczy napisać to od tyłu. – Rzekł ~*orkan*~ Grzegorz, po czym wpisał ostatnie hasło do komputera. Po kilku chwilach na ekraniku pojawił się napis:
|"♨️ <--- Toksyczne wyziewy z dupy Andromedy."|
~XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD leżę XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD~
„HASŁO „nebierhcsba ebagfusauaH eid hcim re tssäl lamhcnaM" ZAAKCEPTOWANO!
MIŁEGO KORZYSTANIA Z |MOCY WPIERDOLU!| TUBY!"
Po czym kłódka szósta z ~*trzech*~ sześciu się otworzyła. Też bym chciała znać niemiecki, jak oni. [TO SIĘ KUFA NAUCZ!] No, ale mniejsza. Chwilę później, główne drzwi do sejfu zostały otwarte. Widząc to, Laura chwyciła tubę i schowała ją do kieszeni|, jak przystało na Polaka.|. Po zrobieniu tego, sejf automatycznie się zamknął.
Po paru chwilach Dawid |*Dejwid| spytał Grzegorza:
- A mogę ją zabić?
~Co. xD~
- Zabić to nie ma sensu, bo przecież dzięki niej mamy tą [*tę] tubę, ale możesz ją pomęczyć. – Odpowiedział ~*orkan*~ Grzegorz.
W tym momencie, Dawid |*Dejwid| wraz ze mną, gdyż się do niego przyłączyłam, zaczęliśmy znęcać się nad bezbronną Katerin. Kilkadziesiąt minut później, gdy Katerin była już maksymalnie wykończona, z bólu zemdlała...
Po skończonym męczeniu, spytałam:
- I co teraz z nią zrobimy?
- Ja to bym ją dobił. – Rzekł Dawid. |*Dejwid|
[Wat. xD]
- W sumie i tak nie jest już nam potrzebna, więc możecie ją dobić. – Powiedział ~*orkan*~ Grzegorz.
W tym momencie, gdy chcieliśmy już to zrobić, ujrzeliśmy naszych wrogów. Czy oni musza [Pieprzona literówka.] nam przeszkadzać? Po chwili, Laura spytała:
- No nie. Nie macie nic do roboty, tylko trucie innym dupy?
- Owszem, mamy, ale obiecaliśmy chronić Katerin. Więc, jeśli wam życie miłe – zostawcie ją! – Odparł Patryk.
- Pojebało cię chłopczyku. – Rzekłem
~*O, Andromeda znowu zmieniła płeć. A poza tym, nikt. tak. kufa. nie. gada. xD*~
Po tej rozmowie, rozpoczęła się walka. Szala zwycięstwa przelewała się to na naszą stronę, to na stronę naszych wrogów. Jednak, w pewnym momencie, niestety, wygrali Patryk i |Patryk| Mateusz. Pchnęli oni Laurę w kierunku ściany z wbudowanym generatorem prądu~, który wcześniej nie został wspomniany.~. Jako, że generator był włączony, po chwili przez ciało Laury przepłynął prąd. Parę sekund później, przeraźliwie [jak matematyk widzący błąd w obliczeniach] krzyknęła ona z bólu i osunęła się nieprzytomna na ziemię...
W tym momencie, odwróciliśmy się. Po zrobieniu tego, ~*orkan*~ Grzegorz, od razu podszedł do nieprzytomnej Laury i sprawdził, czy żyła ona. Później okazało się, że tak, jednak ledwo ledwo. Chwilę później, dało się słyszeć, że odetchnął on z ulgą. Następnie, podniósł Laurę i wraz z nami, jako iż nie mieliśmy już co tam robić, wróciliśmy do naszego statku kosmicznego. Po paru minutach, gdy byliśmy w środku, ~*orkan*~ Grzegorz wyjął z kieszeni nieprzytomnej Laury tubę, podał ją nam, a następnie poszedł do kokpitu. My zaś, zaczęliśmy kończyć budowę maszyny...
[<Ziew>]
*Oczami Patryka.*
~Nareszcie, chociaż na dwie perspektywy, znaczna zmiana scenerii. -_-~
Ten dzień zaczął się zwyczajnie. Postanowiłem pójść do meliny ~*<Niucha> Czujecie? Lekko pachnie kanonem!*~ Mateusza, aby pograć mu trochę na nerwach. Kiedy zaś już byłem u niego w domu, w pewnym momencie, gdy oglądaliśmy telewizję, ~<ZIEEEW>~ dało się słyszeć dźwięk mojego telefonu. Od razu sprawdziliśmy, co to było. Okazało się, że był to SMS od Katerin. W tym momencie, od razu odczytaliśmy, co tam było. W treści było napisane tylko:
„Proszę...Pomóżcie mi...|Dejwid zajebał mi Świeżaki...|"
- To oni już na nią napadli? – Spytał Mateusz.
[Nie, na grzyby poszli. -_-]
- Najwidoczniej tak. No, ale musimy jej pomóc! – Odpowiedziałem. |Kropka, spierdalaj!|
Po tej rozmowie, oboje wyszliśmy z domu Mateusza, po czym udaliśmy się do bloku, w którym mieszkała Katerin. Następnie poszliśmy do jej mieszkania. Kiedy sprawdziliśmy, czy drzwi były zamknięte, ku naszemu zdziwieniu okazały się otwarte. ~*XDDDDDDDD*~ Po wejściu do środka, usłyszeliśmy z piwnicy głos Andromedy, która mówiła:
- I co teraz z nią zrobimy?
- Ja to bym ją dobił. - Dało się słyszeć głos Dawida. |*Dejwida|
[Co. xD]
- W sumie i tak nie jest już nam potrzebna, więc możecie ją dobić. - Dało się słyszeć głos Grzegorza.
Po usłyszeniu tego, oboje zeszliśmy na dół. Gdy już się tam znaleźliśmy, ujrzeliśmy nieprzytomną, związaną Katerin leżącą na podłodze oraz Andromedę, Dawida, |*Dejwida| Laurę i Grzegorza, którzy chcieli ją dobić. Jednak, nie zrobili tego, gdyż ujrzeli nas.
- No nie. Nie macie nic do roboty, tylko trucie innym dupy? – Spytała Laura.
- Owszem, mamy, ale obiecaliśmy chronić Katerin. Więc, jeśli wam życie miłe – zostawcie ją! – Odparłem
- Pojebało cię chłopczyku. – Rzekł Dawid. |*Dejwid|
~Nikt. Tak. Nie. Gada. XD~
Po tej rozmowie, rozpoczęła się walka. Szala zwycięstwa przelewała się to na stronę Dawida, |*Dejwida| Andromedy, Grzegorza i Laury, to na naszą stronę. Jednak, w pewnym momencie, wygraliśmy my. Pchnęliśmy Laurę w kierunku ściany z wbudowanym generatorem prądu[, o którym wcześniej nie było mowy, bo po co.]. Na szczęście okazało się, że generator był włączony, przez co po chwili przez ciało Laury przepłynął prąd. Parę sekund później, przeraźliwie |jak osoba rysująca w "Paint Tool SAI", gdy padnie prąd| ~*#True*~ krzyknęła ona z bólu i osunęła się nieprzytomna na ziemię...
W tym momencie, ~*orkan*~ Grzegorz, Dawid |*Dejwid| i Andromeda odwrócili się. My natomiast, korzystając z okazji, podnieśliśmy Katerin i wróciliśmy do mieszkania...
Tymczasem, gdy przenieśliśmy nieprzytomną Katerin do jej mieszkania, położyliśmy ją na łóżku, po czym przecięliśmy liny, którymi była ona związana. Następnie, widząc, że jej ręka była najprawdopodobniej złamana, ~*Gdyż byliśmy cyborgami.*~ usztywniliśmy ją jakąś deską, która [została podrzucona przez scenarzystów] leżała na podłodze. Po zrobieniu tego, zaczęliśmy czekać, aż dziewczyna się obudzi...
Parę minut później, ujrzeliśmy, że Katerin się obudziła. Chwilę później, gdy zauważyła nas, spytałem:
- O, już się obudziłaś. Powiesz więc, co zaszło w tej piwnicy?
|( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)|
W tym momencie, opowiedziała ona o wszystkim oraz o tym, dlaczego podała im hasła. Kiedy skończyła, rzekłem:
- Eh...Oni to już tacy zawsze są, byli i będą. Ale mniejsza. Może ci w czymś pomóc?
- Nie, nie trzeba. Poradzę sobie. Ale dzięki za troskę. – Odpowiedziała Katerin.
- Oj, nie ma za co. – Powiedziałem
Po tej rozmowie, ja i Mateusz posiedzieliśmy jeszcze trochę z Katerin, |( ͡° ͜ʖ ͡°)| po czym poszliśmy do swoich domów.
*Oczami Mateusza.*
Ten dzień zaczął się zwyczajnie i miałem nadzieję, że będzie tak do końca. Ależ naiwny byłem... ~Potwierdzam. Naiwność twoja i twojego przygłupiego kolegi jest porażająca.~ W pewnym momencie, usłyszałem dzwonek do furtki. Od razu sprawdziłem, kto to był. Okazało się, że to ta żółta pokraka, ~*O, znowu zapachniało kanonem, tak lekko.*~ Patryk. Mimo wszystko wpuściłem go do mieszkania. Kiedy zaś już był w środku, w pewnym momencie, kiedy oglądaliśmy telewizję, ~<ZIEEEEEW>~ dało się słyszeć dźwięk mojego telefonu. Od razu sprawdziliśmy, co to było. Okazało się, że był to SMS od Katerin. W tym momencie, od razu odczytaliśmy, co tam było. W treści było napisane tylko:
„Proszę...Pomóżcie mi...|Dejwid zajebał mi Świeżaki...|"
- To oni już na nią napadli? – Spytałem
|No nie kurwa, polują na skrzydlate jelenie. -_-|
~Skrzydlate jelenie xD~
- Najwidoczniej tak. No, ale musimy jej pomóc! – Odpowiedział Patryk.
Po tej rozmowie, oboje wyszliśmy z mojego domu, po czym udaliśmy się do bloku, w którym mieszkała Katerin. Następnie poszliśmy do jej mieszkania. Kiedy sprawdziliśmy, czy drzwi były zamknięte, ku naszemu zdziwieniu okazały się otwarte. [XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD] Po wejściu do środka, usłyszeliśmy z piwnicy głos Andromedy, która mówiła:
- I co teraz z nią zrobimy?
- Ja to bym ją dobił. - Dało się słyszeć głos Dawida. |*Dejwida|
~*Co. xD*~
- W sumie i tak nie jest już nam potrzebna, więc możecie ją dobić. - Dało się słyszeć głos Grzegorza.
Po usłyszeniu tego, oboje zeszliśmy na dół. Gdy już się tam znaleźliśmy, ujrzeliśmy nieprzytomną, związaną Katerin leżącą na podłodze oraz Andromedę, Dawida, |*Dejwida| Laurę i Grzegorza, którzy chcieli ją dobić. Jednak, nie zrobili tego, gdyż ujrzeli nas.
- No nie. Nie macie nic do roboty, tylko trucie innym dupy? – Spytała Laura.
- Owszem, mamy, ale obiecaliśmy chronić Katerin. Więc, jeśli wam życie miłe – zostawcie ją! – Odparł Patryk.
~Wal się.~
- Pojebało cię chłopczyku. – Rzekł Dawid. |*Dejwid|
~Nikt. Tak. Kufa. Nie. GADA! xD~
Po tej rozmowie, rozpoczęła się walka. Szala zwycięstwa przelewała się to na stronę Dawida, |*Dejwida| Andromedy, Grzegorza i Laury, to na naszą stronę. Jednak, w pewnym momencie, wygraliśmy my. Pchnęliśmy Laurę w kierunku ściany z wbudowanym generatorem prądu[, o którym wcześniej nie było mowy.]. Na szczęście okazało się, że generator był włączony, przez co po chwili przez ciało Laury przepłynął prąd. Parę sekund później, przeraźliwie [jak gimbus bez karty kredytowej w McDonald's] krzyknęła ona z bólu i osunęła się nieprzytomna na ziemię...
W tym momencie, ~*orkan*~ ~Weźże się już zamknij. -_-~ ~*Nie xD*~ Grzegorz, Dawid |*Dejwid| i Andromeda odwrócili się. My natomiast, korzystając z okazji, podnieśliśmy Katerin i wróciliśmy do mieszkania...
Tymczasem, gdy przenieśliśmy nieprzytomną Katerin do jej mieszkania, położyliśmy ją na łóżku, po czym przecięliśmy liny, którymi była ona związana. Następnie, widząc, że jej ręka była najprawdopodobniej złamana, [a zauważyliśmy to dzięki naszym cyborgowym oczom,] usztywniliśmy ją jakąś deską, która ~została podstawiona przez scenarzystów.~ leżała na podłodze. Po zrobieniu tego, zaczęliśmy czekać, aż dziewczyna się obudzi...
Parę minut później, ujrzeliśmy, że Katerin się obudziła. Chwilę później, gdy zauważyła nas, Patryk spytał:
- O, już się obudziłaś. Powiesz więc, co zaszło w tej piwnicy?
|( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)| ~*Ech... -_-*~
W tym momencie, opowiedziała ona o wszystkim oraz o tym, dlaczego podała im hasła. Kiedy skończyła, Patryk rzekł:
- Eh...Oni to już tacy zawsze są, byli i będą. Ale mniejsza. Może ci w czymś pomóc?
- Nie, nie trzeba. Poradzę sobie. Ale dzięki za troskę. – Odpowiedziała Katerin.
- Oj, nie ma za co. – Powiedział Patryk
Po tej rozmowie, ja i Patryk posiedzieliśmy jeszcze trochę z Katerin, |( ͡° ͜ʖ ͡°)| po czym poszliśmy do swoich domów.
*Oczami Katerin.*
~*FunFact #1: Wiecie, że zanalizowaliśmy już ponad czterdzieści stron trzeciego rozdziału?*~
|O cholera, to w chuj dużo!|
~*Właśnie wiem. A kolejny ma sto cztery strony. ;_;*~
~<Cicho płacze.>~
[O chuj, nareszcie przełączyłaś muzykę! ^-^]
~*:3*~
Ten dzień zaczął się normalnie, jak każdy inny. Miałam nadzieję, że będzie tak do końca. Niestety, to byłoby zbyt piękne. ~*Fajny spoiler.*~ W pewnym momencie, gdy szukałam czegoś, poczułam się obserwowana. [Bo jam jest debilka i nie zamknęłam drzwi do mieszkania na klucz i trzysta kłódek.] Nie przejęłam się tym jednak. I to był mój błąd. |Błędem było uczenie się przez ciebie o zdaniach pojedynczych.| Po kilku chwilach, poczułam mocne uderzenie w tył głowy. Jęknęłam z bólu, ~To nic, że wcześniej nie było o tym wspomniane.~ a po chwili osunęłam się nieprzytomna na ziemię...
Parę minut później, obudziłam się. Kiedy otworzyłam oczy, ujrzałam, że siedziałam związana w swojej piwnicy. Chwilę później, usłyszałam jakiś kobiecy głos, który mówił:
|– Kto lubi marchewki?|
- Ma ktoś pomysł, jakie może być pierwsze hasło?
- Teoretycznie powinno to być jakieś niemieckie zdanie, jak zawsze zresztą, ale praktycznie cholera wie, jakie tu może być. – Dało się słyszeć jakiś nienaturalny, gruby~*, zajebisty*~ męski głos.
W tym momencie, wiedziałam, że to co mówił mi Patryk, było prawdą. Od razu spróbowałam wyciągnąć telefon z kieszeni. Kiedy zaś mnie się to udało, [bo jam jest Mary Sue,] napisałam SMS-a do Patryka i Mateusza o treści:
„Proszę...Pomóżcie mi...|Dejwid zajebał mi Świeżaki...|"
Po czym wysłałam. Jednak, w tym momencie zorientowałam się, że nie wyciszyłam komórki, ~Idiotka~ przez co dało się słyszeć dźwięk wysłania SMS-a...
Po chwili dało się słyszeć, że jedna z dziewczyn, która tam była, spytała:
[– Mieliście kiedyś taki spam na Messengerze, że wam telefon w kosmos wyjebało?]
- Ktoś z was właśnie wysłał SMS-a? Bo ja nie, zostawiłam telefon w domu.
~Mózg też zostawiłaś.~
- Nie, ja nie. Praktycznie nie korzystam z telefonu. – Odpowiedział jeden z chłopaków.
- Ani ja. Mój telefon jest wyładowany. – Odrzekła druga z dziewczyn.
- Ja też nie. Prawie w ogóle nie korzystam z telefonu. A SMS-ów z niego nie wysyłam. – Odparł drugi z chłopaków.. ~*Jest tylko jedna kropka lub trzy. Nie ma nic pomiędzy.*~
W tym momencie, odwrócili się, po czym jeden z nich złamał mi rękę|, ale ja nie krzyknęłam, bo byłam córką Chucka Norrisa| i krzyknął:
- Zostaw ten telefon!!! Nikt cię nie uratuje!!!
Ręka mnie mocno bolała, ale nie krzyczałam, aby nie dawać im satysfakcji. ~Wiesz, padalcu, że w takim wypadku NIE DA SIĘ nie krzyczeć?~ Chwilę później, jedna z dziewczyn przystawiła mi do głowy pistolet|, który wziął się z dupy| i powiedziała:
- Gadaj, jakie są hasła, albo zginiesz marnie.
- Spierdalaj. – Rzekłam
~<Zasypia>~
~*<Szturcha> E! Jeszcze kilka stron!*~
~:<~
Po tych słowach, chciała ona pociągnąć za spust. Jednak, w tym momencie, rzekłam:
- No dobra, dobra, już mówię. Pierwsze hasło to „Przepiękna niezapominajka.". Po ~*aminokwasowemu*~ niemiecku. Od tyłu.
- Kurrrrrr....[Po pierwsze, za dużo kropek. Po drugie, chujowo to wygląda. Było dokończyć to przekleństwo, kofa.] Nie mogłaś po angielsku?! – Spytała
- Nie. – Odpowiedziałam
- Przecież to łatwe..."Przepiękna niezapominajka" to po niemiecku „Wunderschön vergissmeinnicht". Wystarczy wpisać to od tyłu." – Rzekł jeden z chłopaków, po czym podszedł do odpowiedniej klawiatury i wpisał hasło. Chwilę później, na ekraniku pojawił się napis:
~*"FUCK THIS SHIT, LET'S START A RIOT!"*~
|We czwórkę tylko o tym marzymy, analizując to gówno.|
„HASŁO „thcinniemssigrev nöhcsrednuW" ZAAKCEPTOWANO!"
Po czym pierwsza z sześciu kłódek otworzyła się. W tym momencie, Andromeda (uff...W końcu przypomniałam sobie, jak oni się nazywali.) |👍| rzekła:
- Gadaj zaraz, jakie jest drugie hasło.
- „Cudowny tulipan". Po [węglowodorowemu] niemiecku. Od tyłu. – Odpowiedziałam
- Ja pierdolę...Że też musiałam w szkole uczyć się tego pieprzonego francuskiego... ~*ZAKURWIĆ FRANCUZÓW, A ICH KRAJ WYSADZIĆ ATOMÓWKĄ!*~ - Rzekła Andromeda.
- Wymówka tygodnia. Ja też w szkole uczyłam się francuskiego, a jakoś umiem i niemiecki. Mniejsza. Kolejne łatwe hasło. Przecież „Cudowny tulipan" to po niemiecku „Wunderschön tulpe". Wystarczy napisać to od tyłu. – Odparła Laura, po czym podeszła do odpowiedniej klawiatury i napisała odpowiednie hasło. Po chwili, na ekraniku pojawił się napis:
|"Dupa mnie boli."|
~*x"D Najambitniejsze zdanie ever.*~
|Wiem xD|
„HASŁO „eplut nöhcsrednuW" ZAAKCEPTOWANO!"
Po czym druga z sześciu kłódek otworzyła się. W tym momencie, Laura rzekła:
- A teraz gadaj, jakie jest ~siódme~ trzecie hasło.
- „Przegrać zawody". Po |ametystowemu| niemiecku. Od tyłu. – Odparłam
- No kurwa! Musisz wymyślać takie trudne hasła?! – Krzyknął Dawid. |*Dejwid|
- Przecież to jest banalne. „Przegrać zawody" to po niemiecku „Verlieren wettkämpfe". ~Hehe...~ Wystarczy napisać to od tyłu. – Powiedział ~*orkan*~ ~-_-~ Grzegorz, po czym wpisał odpowiednie hasło do komputera. Kilka chwil później, na ekraniku pojawił się napis:
~"👩❤️👩 <--- Lolix, znalazłem starych Andromedy."~
~*Pierdolnęłam x"D*~
„HASŁO „efpmäkttew nereilreV" ZAAKCEPTOWANO!"
Po czym kłódka trzecia z [dwóch] sześciu się otworzyła. W tym momencie, Dawid |*Dejwid| powiedział:
- Ok. A teraz gadaj, jakie jest czwarte hasło.
- „Zmywać tablicę." Po ~biblijnemu~ niemiecku. Od tyłu. – Odpowiedziałam
- To już czwarte hasło, a ona nic trudnego nie potrafi wymyślić. Przecież to jest banalne. „Zmywać tablicę" to po niemiecku „Spülen tafel". Wystarczy wpisać to od tyłu. – Odparła Laura, po czym podeszła do komputera i wpisała w nim odpowiednie hasło. W tym momencie, na ekraniku pojawił się napis:
|"What the hell?"|
~*Idealne podsumowanie dotychczasowej, zanalizowanej części tego gówna. xD*~
„HASŁO „lefat nelüpS" ZAAKCEPTOWANO!"
Po czym kłódka czwarta z sześciu się otworzyła. Po paru sekundach, Andromeda rzekła:
- A teraz – jeśli nie chcesz zginąć, gadaj jakie jest piąte hasło.
- „Mam wiele do zrobienia". Po |padalcowemu| niemiecku. Od tyłu. – Powiedziałam
- No rzesz kurwa. To już przedostatnie hasło, więc mogłabyś się wysilić, aby nam utrudnić, jak to zwykle bywa. ~*Nie jęcz.*~ Przecież to jest cholernie łatwe. „Mam wiele do zrobienia" to po niemiecku „Ich habe viel zu tun". Wystarczy napisać to od tyłu. – Odparł ~*orkan*~ Grzegorz, po czym wprowadził odpowiednie hasło do komputera. I po paru sekundach, na ekraniku pojawił się napis:
["Wszystkiego najlepszego!
PS. Umrzyj"]
~*Jest wiele osób, którym chciałabym to powiedzieć.*~
„HASŁO „nut uz leiv e|-|bach h[T]cI" ZAAKCEPTOWANO!"
Po czym kłódka piąta z sześciu otworzyła się. W tym momencie, ~*~NIE!~ E! To moja kwestia! ~:D~*~ Grzegorz rzekł:
- Jeszcze tylko chwila dzieli nas od zwycięstwa. Gadaj jakie jest szóste hasło.
Pojebało? Nie ze mną takie rzeczy. Po chwili rzekłam:
- Ależ ty naiwny. Myślisz, że powiem ci ostatnie hasło? Pojebało?
- Andromedo... - Powiedział Grzegorz do Andromedy.
W tym momencie, Andromeda chciała pociągnąć za spust. Jednak, po chwili, rzekłam:
- No dobra, dobra. Już wam mówię, tylko ~*zostawcie moje Świeżaki.*~ mnie nie zabijajcie. Ostatnie hasło to „Czasem daje mi odpisać zadanie domowe.". Po ~acetylenowemu~ niemiecku. Od tyłu.
- Czy ciebie dziewczyno pojebało? Jak to możliwe, aby być takim idiotą i do sejfów z tak cennymi rzeczami dawać banalne hasła? Przecież „Czasem daje mi odpisać zadanie domowe." To po niemiecku „Manchmal lässt er mich die Hausaufgabe abschreiben." Wystarczy napisać to od tyłu. – Rzekł Grzegorz, po czym wpisał ostatnie hasło do komputera. Po kilku chwilach na ekraniku pojawił się napis:
|"Ziemniaki niezjedzone, nie ma tuby."|
~*Boże, to byłby przegryw. xD*~
„HASŁO „nebierhcsba ebagfusauaH eid hcim re tssäl lamhcnaM" ZAAKCEPTOWANO!
MIŁEGO KORZYSTANIA Z ~*MOCY WPIERDOLU!*~ TUBY!"
Po czym kłódka szósta z [dwóch] sześciu się otworzyła. Chwilę później, główne drzwi do sejfu zostały otwarte. Widząc to, Laura chwyciła tubę i schowała ją do kieszeni~*, jak przystało na typowego Polaka.*~. Po zrobieniu tego, sejf automatycznie się zamknął.
Po chwili, Dawid |*Dejwid| spytał Grzegorza:
- A mogę ją zabić?
[Wat. xD]
- Zabić to nie ma sensu, bo przecież dzięki niej mamy tą [*tę] tubę, ale możesz ją pomęczyć. – Odpowiedział Grzegorz.
W tym momencie, Dawid, wraz z Andromedą, która się do niego przyłączyła, zaczęli znęcać się nade mną. Kilkadziesiąt minut później, gdy byłam już maksymalnie wykończona, z bólu zemdlałam...
Paręnaście minut później, kiedy się obudziłam, ujrzałam, że leżałam na łóżku w swoim mieszkaniu. Chwilę później, ujrzałam Patryka i ~Patryka~ |Klony jebane. xD| ~Prawda? xD~ Mateusza. Gdy zauważyli oni, że się obudziłam, Patryk spytał:
- O, już się obudziłaś. Powiesz więc, co zaszło w tej piwnicy?
|( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)|
W tym momencie, opowiedziałam o wszystkim oraz o tym, dlaczego podałam im hasła. Kiedy skończyła, ~*I znowu zmiana narracji. EKSTRA. -_-*~ Patryk rzekł:
- Eh...Oni to już tacy zawsze są, byli i będą. Ale mniejsza. Może ci w czymś pomóc?
- Nie, nie trzeba. Poradzę sobie. Ale dzięki za troskę. – Odpowiedziałam
- Oj, nie ma za co. – Powiedział Patryk.
Po tej rozmowie, on i Mateusz posiedzieli jeszcze trochę ze mną, |( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)| po czym poszli do swoich domów. Ja natomiast, poleżałam jeszcze trochę, po czym wstałam i zajęłam się swoimi codziennymi sprawami... |Jak gdyby nigdy nic.|
~*I tym optymistycznym akcentem zanalizowaliśmy już trzy rozdziały i prolog. Jutro, już na serio, nie analizujemy. Muszę się przez jeden dzień psychicznie przygotować do ponad stu stron męki i wam radzę to samo.*~
~To będzie cięęężki czwartek. ;_;~
~*Wiem, ale w końcu musimy to gafno zanalizować. Na szczęście piąty i ostatni rozdział ma tylko jedenaście stron.*~
|Przynajmniej tyle.|
__________________________________________________
|O nie...Te linie źle świadczą.|
~Analiza jest jak czekolada. Mówisz sobie "już starczy", a pięć minut później...~
~*Niestety. 😖To jest złe uzależnienie.*~
Rozdział IV – Pięć tygodni.
~*Sto cztery strony... ;_;*~
~Nie ;_;~
TYDZIEŃ I:
Tydzień ten dla naszych bohaterów zaczął się przyjemnie, ale niekoniecznie tak się skończył...
|Fajny spoiler już na początku.|
PONIEDZIAŁEK – CZWARTEK:
Na początku nowego miesiąca, marca, ~Już niedługo! ^-^~ |;___;| podczas budowy maszyny, Dawid powiedział do Andromedy:
- Miejmy nadzieję, że w końcu uda nam się skończyć tą [*tę] maszynę i, że zdążymy do kwietnia.
- Eee...Już niewiele zostało. Na pewno skończymy. – Odparła Andromeda.
~*Bo jesteśmy idealni.*~
Jednak, po chwili, gdy zaczęli kontynuować budowę, Dawid |*Dejwid| pomyślał:
„Eh...Od kilku miesięcy czuję do niej coś więcej niż tylko przyjaźń...Muszę jej to w końcu wyznać."
~*NIENIENIENIENIE!!! Nie chcę czytać dalej! ;_; <Chowa się za Grzegorzem.> NIENIENIENIENIENIENIENIE! Błagam! ;_;*~
~Już się boję, co tam jest. ;___;~
|Nie tylko ty. ;___;|
Po czym, postanowił, że dziś będzie idealny dzień, aby jej to wyznać. Powiedział, więc:
|– Śmierdzisz jak stare skarpety.|
~
~
[BOŻE X"D]
- Andromedo...Muszę ci coś powiedzieć. Ja...Ja cię kocham...|Rzygam tą wymuszoną słodkością.| Nie wyobrażam już sobie życia bez ciebie, ...Kiedy mówisz, czuję się tak, jakbym słyszał ~infradźwięki, których i tak nie słychać. Łeb zaczyna napierdalać i spać się chce.~ |Szczerość. xD| ~No co? xD~ najpiękniejszy dźwięk na ziemi, ...Kiedy się śmiejesz, jest to ~tak zajebiste, jak patrzenie na zwłoki lisa.~ |Boże, przestań. xD| ~Jeszcze nie bóg, ale pracuję nad tym. xD~ |Jakiż ty skromny. xD| ~Wiem xD~ najpiękniejszy widok na świecie...Bez ciebie po prostu nie da się żyć... ~Usuń to "nie" i będzie obiektywne zdanie.~ |XDDD|
W tym momencie nastała cisza. Słychać było tylko dźwięk silników. [Z których było słychać ciche mruczenie kota Ramoninth.] ~*<333*~ W pewnym momencie, dziewczyna spytała ze łzami ~wkurwu~ |XDDD Jebłem| szczęścia w oczach:
- Oh, Dawid...Naprawdę?
["Mamy ponad dwadzieścia pięć tysięcy słów...Kiedy jebnie limit?" - pomyślał Dejwid.]
- Naprawdę...Ciebie nigdy bym nie okłamał... - Odpowiedział Dawid. |*Dejwid|
W tym momencie, dziewczyna rzuciła mu się w ramiona. Jednak, parę sekund później, zaczęli się oni pierwszy raz w życiu całować. ~*Za chwilę...ZA CHWILĘ... x"D*~ Czuli się podczas tego tak, jakby czas się dla nich zatrzymał. Liczyła się tylko ta chwila. Jednak, ich chwilę pocałunku, przerwał znany im głos Laury, która mówiła:
~*NARESZCIE! XD*~
- Ekhm...
W tym momencie, Dawid |*Dejwid| i Andromeda od razu odwrócili się. Kiedy to zrobili, ujrzeli Grzegorza [Mendla] ~Och, no... -_-~ ~*[xDDD]*~ i Laurę. W pewnym momencie, Grzegorz rzekł:
- Nie mam nic przeciwko temu, żebyście czuli do siebie coś więcej, niż tylko przyjaźń, ale, do cholery nie okazujcie tego wszędzie, gdzie się da!
Po chwili zaś, on jak i Laura wrócili do kokpitu, gdyż stamtąd przyszli...
~
Kocham siebie. x"D~
~*xDDDD Kocham ten moment, mimo upływu lat. xDDD*~
Kiedy natomiast Dawid |*Dejwid| i Andromeda zostali sami, Andromeda spytała ściszonym głosem:
-, [PRZECINEK, WYPIERDALAJ STĄD!] Co on tak się nas uczepił?
- Pewnie sam nie zaznał miłości ~*Spoko, zrobię ci harem z moich OC.*~ ~To ja wolę być niekochany... ;___;~ ~*xDDD*~ i chce naszą zniszczyć. Ale my mu nie damy tej satysfakcji. – Odpowiedział Dawid. |*Dejwid|
Po chwili zaś, wrócili do tego, co zaczęli robić przed całowaniem się...
|( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)|
~*Chociaż w święto zmarłych mógłbyś przestać spamić leniaczami.*~
|O chuj, to dziś? O.o|
~*Tak. A ja szukam pretekstu, abyś przestał spamić. xD*~
|-_-|
Tymczasem, gdy Grzegorz i Laura wrócili do kokpitu, ~*ZARAZ BĘDZIE! XD*~ przez jakiś czas siedzieli w ciszy. Jednak, w pewnym momencie, ON|IACZ| pomyślał:
„Eh...Ona [Laura] ~No chyba nie Andromeda. 😨~ jest taka piękna...Jest po prostu ideałem ~kwasu siarkowego.~ |JEZU XDDD| kobiety nieprzepuszczonym przez Photoshop...[A skąd wiesz?] A jej charakter jest po prostu zbliżony do mojego. ~Ooo... <3~ Na dodatek te jej piękne oczy...|~ZAMKNIJ SIĘ!~ Ej! Wara od mojej kwestii! ~:D~| Każdy może w nich zatonąć, mimo iż są one dość małe, co zresztą dodaje jej uroku...A to, że jest taka niska, sprawia, że jest jeszcze bardziej cudowna...Jej głos...Coś pięknego...Najlepszy dźwięk, który można usłyszeć na tym świecie, ...Kiedy się śmieje...Jest to ~widok zdechłego kota.~ |XDDD| najpiękniejszy widok na Ziemi...A kiedy ją przytulam...Czuję się, jakbym trzymał w objęciach cały swój świat, [Piękny ten przecinek.] ...Kiedy płacze lub cierpi...Nie mogę na to patrzeć...Wtedy aż serce mnie się kraja, ... ~*Tymczasem w drugim tygodniu.*~ Kiedy śpi...Wygląda tak uroczo i niewinnie...Ja...Ja chyba ją kocham...Ona jest jedyna taka...Nie Wiem [Niemiecki?] jak jej to powiedzieć...W ogóle pierwszy raz tak o kimś myślę...W końcu muszę zebrać się na odwagę i jej to wyznać...Ona jest cudowna..."
~*A ona nie mogła przeczytać jego myśli. -_-*~
Po czym postanowił, że ten dzień będzie idealny, aby jej o tym powiedzieć. Lecz, zaczął on od niewinnego pytania:
|– Lubisz smyrgać koty po ich główkach?|
[XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD]
- Czy ktoś ci kiedyś mówił, że jesteś urocza?
- Nie...Wszyscy mi mówili, że jestem okropna...brzydka...Że nie należy mnie się miłość...przyjaźń, ...że powinnam się zabić, ...że, po co żyję, jak nikt mnie nie chce... - Odpowiedziała Laura ze łzami w oczach.
~Przynajmniej cię nie okłamywali, psujo kanonu.~
-, [PRZECINEK, WON!] Bo musisz wiedzieć, że jesteś urocza. I nie słuchaj się tych, co ci mówią inaczej, bo oni kłamią. – Odpowiedział Grzegorz.
- Oh, Grzegorz...Naprawdę? – Spytała Laura ze łzami w oczach.
- Tak...Ciebie bym nie okłamał. – Odpowiedział
- Oh... - Rzekła, po czym przytuliła się do niego. On natomiast ją objął. Parę sekund później, powiedział:
-, Bo ja ci muszę coś powiedzieć...Nie wiem jak ci to powiedzieć, gdyż mówię to pierwszy raz w swoim życiu, ale...ale...Ja cię kocham...Ty po prostu powodujesz, że moje życie staje się, choć trochę bardziej urozmaicone...Jesteś tym, czego można najbardziej pragnąć...~Nie, tak na serio to nie, bardziej pragnę zagłady świata.~ |Kocham twoją szczerość. xD| Wystarczy nawet twoja sama egzystencja, aby czuć się szczęśliwszym. Ten, kto cię ma, ma prawdziwy skarb ~ścieków~ ~*X"D*~ Wszechświata.
W tym momencie nastała cisza. Chwilę później, Laura rozpłakała się ze szczęścia, po czym spytała:
- Oh, Grzegorz...Naprawdę?
- Oczywiście...Jesteś jedyną osobą, której nigdy bym nie okłamał...- Rzekł
W tym momencie, dziewczyna mocniej się do niego przytuliła. Parę minut później, kiedy go puściła ich twarze zaczęły się do siebie przybliżać. ~*ZA CHWILĘ! XDDD*~ Po chwili zaś zaczęli się, pierwszy raz w ich życiu, całować. Czuli się podczas tego, jakby czas się zatrzymał. ~*JESZCZE MOMENT! XDDD*~ Nigdy wcześniej się nie całowali. Jednak, w pewnym momencie, usłyszeli oni taki dźwięk, jakby drzwi do kokpitu automatycznie się otworzyły. Nie przejęli się tym jednak. Obchodziła ich w tym momencie tylko chwila. Sekundę później, usłyszeli głos Andromedy, która mówiła:
- Ups...Przepraszam bardzo...
A następnie dźwięk zamykających się drzwi od kokpitu. Jednak i tym się nie przejęli, gdyż liczyła się dla nich tylko ta chwila...
Tymczasem, gdy Andromeda wyszła z kokpitu i podeszła do Dawida, |*Dejwida| rzekła:
- Szczyt hipokryzji.
- A co? – Spytał Dawid. |*Dejwid|
- Oni to się tam całują, a jak my to robimy, to mają nam za złe. – Odpowiedziała dziewczyna.
~
KOCHAM SIEBIE! X"D~
- Eh, ...Co za ludzie...Pewnie niedługo będą chcieli zniszczyć naszą miłość. Najpewniej wykorzystają ten moment jak zachorujesz. Ja to wiem. Wtedy nie dadzą ci zostać w domu. Pozwolą dopiero jak prawie zemdlejesz. Jednak mi nie pozwolą się tobą zaopiekować. Później uznają w magiczny sposób, że nie opłaca się odstawiać nas na weekend do domu i każą nam harować siedem dni w tygodniu. ~*Macie spoiler tego, co stanie się potem. SUPER! -_-*~ |-__-| Nie możemy im jednak dać tej satysfakcji. – Odparł chłopak.
- Miejmy nadzieję, że wszystko się dla nas dobrze skończy. – Odparła
- Zapomniałaś? Przecież wisi nad nami wyrok śmierci. Gdy wykonamy wszystko, co chcą – zamordują nas. – Przypomniał
~Czy wspominałem, że kocham siebie?~
~*Dwa razy.*~
~Nie zaszkodzi powtórzyć trzeci raz. xD~
- Ach, no tak... - Rzekła
Po tej rozmowie, wrócili do swoich czynności, czyli do budowy maszyny...
PIĄTEK – NIEDZIELA:
Po wylądowaniu w piątek po południu przed odpowiednim blokiem, gdy Dawid |*Dejwid| i Andromeda wyszli z pojazdu, dziewczyna rzekła ze łzami w oczach:
- To...To ja idę do siebie...
Po czym chciała odejść. Jednak, w tym momencie, poczuła, że ktoś chwycił ją za rękę i nie zamierzał puścić. Od razu odwróciła się ona. Gdy to zrobiła, ujrzała Dawida, |*Dejwida| który powiedział:
- Nie idź tam. Serce mnie się kraja, gdy patrzę, jak cierpisz, ...Choć ze mną. Ja się tobą zaopiekuję...
- Oh, Dawid |*Dejwid|...Naprawdę? – Spytała ze łzami szczęścia w oczach.
- Naprawdę...Ja cię kocham i nie mogę pozwolić, żebyś cierpiała... - Odpowiedział chłopak.
Po tych słowach, dziewczyna rzuciła mu się w ramiona. On natomiast ją objął. Jednak, po paru minutach, gdy emocje opadły, oboje ruszyli w kierunku domu Dawida |*Dejwida|...
~*Lol, to on w poprzednie weekendy wysyłał tę tępą pizdę do jej komórki? O.o*~
~Nie próbuj zrozumieć czegoś, co nie istnieje. W tym wypadku logiki.~
Od wieczoru natomiast, zaczął prześladować ich pech...
Gdy Andromeda wieczorem wyszła na spacer, na początku nic się nie działo. Kiedy jednak wracała do domu, w pewnym momencie poczuła, że ktoś ją czymś mocno uderza [Siema, zmiano czasu! Dawno cię nie było!] w głowę. Po chwili dziewczyna upadła nieprzytomna na ziemię...
~*NIENIENIENIENIENIENIE!!! ZARAZ BĘDĄ ZŁE OPISY! ;___;*~
|<Płacze>|
W tym samym momencie, w innym miejscu Dawid |*Dejwid| zaczynał niepokoić się o Andromedę. Miała szybko wrócić. Ubrał się, więc, po czym wyszedł z mieszkania i ruszył śladem dziewczyny. W pewnym momencie ujrzał nieprzytomną Andromedę leżącą na ziemi. Koło niej stało dwóch mężczyzn, którzy rzucali w nią kamieniami. ~Przyłączyłbym się do nich.~ Dawid, widząc to, od razu krzyknął:
- Zostawcie ją natychmiast!
Po chwili jednak poczuł, że ktoś od tyłu uderza go czymś bardzo mocno w głowę. Chłopak jęknął z bólu, po czym osunął się ogłuszony na ziemię...
Paręnaście minut później, gdy chłopak obudził się, ujrzał niebo. Czuł, że jest przez kogoś ciągnięty. Było mu słabo. Słyszał swoje słabe oddechy i wolne bicie serca. Czuł, że zaraz ponownie zemdleje. |<Płacze>| Po chwili jego głowa opadła bezwładnie na bok i chłopak ponownie zemdlał...
Trzy godziny później, ~*~Logiki tu nie ma.~ ;'-(*~ gdy Dawid |*Dejwid| obudził się, czuł się bardzo słabo. Słyszał swoje bardzo słabe oddechy i wolne bicie serca. Czuł, że zaraz może po raz trzeci zemdleć. Na dodatek było mu duszno. [Nie ;_;] Po chwili poczuł, że zaraz zwymiotuje. Nie miał jednak sił, aby wstać. ~*<Chowa głowę w ramieniu Grzegorza i cicho płacze nad swoją dawną mentalnością.>*~ Czuł, że zaczął go mocno boleć brzuch. Miał uczucie, że zaraz naprawdę zwymiotuje. ~Powiedziałbym, że idę się powiesić, ale dziś to nie na miejscu. ;-;~ Po chwili jego głowa bezwładnie opadła w bok. Po chwili zwymiotował on na podłogę. |<Rozpacza>| Powtórzyło się to jeszcze pięć razy, po czym chłopak nie miał już, czym wymiotować. Jednak, brzuch nadal go bardzo mocno bolał. Po chwili, z bólu zemdlał on... [Ufff...]
Tymczasem, godzinę później, gdy Andromeda obudziła się, czuła się słabo. Nie miała sił, aby wstać. Kilka minut później zaś, jej głowa opadła na bok. W tym momencie dziewczyna ujrzała, że jest w [zmianie czasu.] jakieś starej komórce. Chwilę później, na łóżku obok, ujrzała nieprzytomnego Dawida. |*Dejwida| Dziewczyna, mimo tego, że nie miała sił, podniosła się i podeszła do niego, po czym sprawdziła, czy żyje on. Na ~nie~szczęście żył. Podniosła, więc go, po czym wyszła z komórki i ruszyła do domu Dawida. |*Dejwida|
Paręnaście minut później, gdy dziewczyna tam doszła i weszła, poszła do pokoju Dawida, |*Dejwida| po czym położyła go na jego łóżku i zaczęła czekać, aż ten się obudzi...
Dwie godziny później, gdy Dawid |*Dejwid| obudził się, nadal czuł się bardzo słabo. Również było mu duszno i ciężko mu się oddychało, mimo iż widział on, że był u siebie. Minutę później, ~*STOPER!*~ ujrzał nad sobą Andromedę. Widząc ją, spytał:
-, Co...Co się stało?
[– Gówno się rozlało. – odpowiedziała kulturalnie (G)Andzia.]
W tym momencie dziewczyna opowiedziała mu o wszystkim, co pamiętała. Gdy skończyła, Dawid |*Dejwid| powiedział:
- Dziękuję...Dziękuję, że mnie...Że mnie tam nie zostawiłaś...
- Oj nie musisz dziękować. Nigdy bym cię tam nie zostawiła. - Rzekła
Od teraz, przez dwa dni zaczęła się ona nim opiekować. Jednak, Andromedę również zaczęło coś brać. ~Ebola może. Błagam, oby to była Ebola.~ Cały czas chodziła w bluzach, gdyż było jej zimno, nie miała apetytu i była blada. Dawid |*Dejwid| zaczął się o nią martwić. W końcu, w niedzielę po południu, zebrał się na siłach, aby pójść do dziewczyny i sprawdzić, co z nią było. Gdy zaś wszedł do pokoju Andromedy, aby sprawdzić, co z nią było i jej jeszcze raz za to wszystko podziękować, ujrzał Andromedę, która wyglądała tak, jakby zaraz miała stracić przytomność. Chłopak spytał ją:
- Skarbie, dobrze się czujesz?
~*Idealnie, jak pleśń w włączonej spalarce.*~
|Jebłem xD|
Jednak, dziewczyna nie odpowiedziała. Nie miała siły, aby odpowiedzieć. Po chwili zaś, zemdlała ona.
Dawid, |*Dejwid| widząc to, od razu do niej podbiegł. Kiedy przy niej był, starał się ją jakoś obudzić. Niestety, dziewczyna nadal była nieprzytomna. Chłopak podniósł, więc i położył na jej łóżku. Kiedy to zrobił, zaczął czekać, aż ona się obudzi. |~*ZAMKNIJ RYJ!*~ Ej! To moja kwestia! ~*XD*~|
Paręnaście minut później, gdy dziewczyna obudziła się, ujrzała nad sobą Dawida, |*Dejwida| który widząc, że Andromeda się obudziła, powiedział:
- Nareszcie się obudziłaś. W ogóle, dlaczego wtedy tak nagle zemdlałaś?
[– Bo dowiedziałam się, że "Half-Life 3" nigdy nie wyjdzieee! 😭– odpowiedziała Tępa Pizda.]
-, Bo...Bo źle się czułam...I nadal źle się czuję... - Odpowiedziała dziewczyna.
- Hmm...Może jesteś chora? W sumie ja też nie mam jeszcze sił, aby np. jutro tam iść. Więc co zrobimy? - Rzekł
- Zadzwonię do Grzegorza ~*Mendla*~ i mu o tym powiem. – Odpowiedziała Andromeda.
Po tym, Dawid |*Dejwid| położył się koło niej, a dziewczyna chwyciła telefon i zadzwoniła do Grzegorza ~*Mendla*~...
Tymczasem, ON|IACZ|, powoli zasypiał z nudów, w swojej bazie. Jednak, w pewnym momencie, usłyszał telefon. Od razu sprawdził, kto się do niego dobijał. Kiedy ujrzał, że była to Andromeda, mimo wszystko odebrał. Po zrobieniu tego, spytał:
~*– ♪DALEEEJ, JEDZIEMY NA MAXA! HEJ! PO PROSTU DALEEEJ, JEDZIEMY NA MAXA! HEJ!♪*~
~BOŻE XDDDDDD~
-, Czego chcesz?
~Kanon?! Wróciłeś! ;'-)~
- Muszę ci powiedzieć, że ja i Dawid |*Dejwid| nie możemy jutro przyjść. Ja nie mogę wstać, gdyż jestem chora i słaba, a Dawid |*Dejwid| źle się czuje od paru dni.
- A co mnie to obchodzi? Przejąłbym się, gdybyś mi powiedziała, że Laura umiera lub gdyby ją zabijali na moich oczach. Macie przyjść, jeśli chcecie jeszcze żyć. – Rzekł Grzegorz.
~Kanon! ;'-)~
Po tych słowach, Andromeda próbowała przekonać jeszcze Grzegorza |Mendla|, aby im darował, jednak ten był nieubłagalny...
~Kanonuś! ;"-)~
Po skończonej rozmowie, Dawid spytał:
~*– ♪Jest impreza u Cygana, my musimy tam być! Będzie można do rana skrzyżować i wbić!♪*~
|XD Jebłem|
- I co powiedział?
~*– ♪Bania u Cygana, bania u Cygana, bania u Cygana do rana! Bania aż do rana, hej, do rana, hej, do rana, bania u Cygana do rana!♪*~
~x"""D~
- Cytuję: „A co mnie to obchodzi? Przejąłbym się, gdybyś mi powiedziała, że Laura umiera lub gdyby ją zabijali na moich oczach. Macie przyjść, jeśli chcecie jeszcze żyć.". Więc musimy tam przyjść. – Odpowiedziała
- Eh...Zastanawiam się, czy my przypadkiem nie trafiliśmy do Krainy Grzybów. ~*Onie. To na fazie TEGO pisałam to gafno. ;_;*~ ~Dlatego to opko jest pojebane! I wszystko jasne!~ Wiesz, „Dostać się do niej łatwo, ale z powrotem jest już, powiedzmy, troszeczkę gorzej.". – Odparł Dawid. |*Dejwid|
- Heh...Coś w tym jest. – Powiedziała Andromeda.
Po chwili zaś, Dawid |*Dejwid| rzekł:
- Wiesz, ja już nabieram pewności, że on na 101% nie jest człowiekiem. – Rzekł Dawid. |*Dejwid|
~Odwal się ode mnie! ;'-(~
-, Czemu tak ci ta pewność wzrosła? – Spytała Andromeda.
- Mam na to mnóstwo dowodów. [Oczy mi płoną. Zbyt profesjonalne to to jest na opko. W sensie słownictwo zbyt profesjonalne.] Po pierwsze, jego może zabić tylko dezintegrator. ~*Wtedy...Mogłam w to wierzyć.*~ Nie jest to normalne, bowiem człowieka może zabić nawet poderżnięcie gardła. Po drugie, popatrz na jego zachowanie. Nie wykazuje żadnych cech ludzkich. Nie śpi, ~*Skąd wiesz?*~ a nie jest zmęczony, nie ma potrzeb fizjologicznych, ~*Slavia nie patrzy?*~ |Chyba nie.| ~*Ufff...*~ może przeżyć nawet sto lat bez picia i jedzenia, nie dotykają go żadne dolegliwości, np. choroby. ~Kocham siebie, po prostu. <3~ Znaczy zdarzają mu się przejawy cech ludzkich, co poniekąd, tak jak to, że coś jest w stanie go uśmiercić, pokazuje, że nie jest idealny, ~*JEST! :<*~ lecz zdarza się to nawet raz na sześćset ~sześćdziesiąt sześć~ lat. Po trzecie COŚ lub KTOŚ go wskrzesza zawsze, gdy jest kolejna data końca świata. Normalnego człowieka nie da się wskrzesić. Po czwarte popatrz na niego. On w ogóle nie pokazuje swojej twarzy, tylko ukrywa ją pod kapturem. ~Jestem po prostu zbyt przystojny. Jeszcze moja zajebistość by was przedwcześnie zabiła.~ |Skromność to twoja cecha podstawowa. xD| ~Wiem xD~ To znaczy, że albo jego twarz to po prostu czaszka bez skóry czy mięśni, jak u szkieletu,
~
~
~*
*~
jest bardzo oszpecona lub nienaturalna dla człowieka. Albo jest z antymaterii. [WAT xD] Po piąte – jego oczy. ~*Takie piękneee... <Rozmarzona>*~ ~;_;~ ~*Zrobię sobie takie! Tylko najpierw skończę liceum, studia medyczne i potem biotechnologię. <3*~ ~Boję się tej Fangirl. ;_;~ Normalny człowiek ma takie oczy jak ja czy ty, ma brwi, tęczówki, soczewki, rzęsy. On ma po prostu żółte oczy w kształcie rombu ~*Typowy przykład fałszywego wspomnienia. Ja to tak zapamiętałam, ale tak naprawdę Grzegorz w kapturze wygląda tak:
<Wczytałam stary rysunek, bo nowy znowu ma focha.>*~
~Czyż nie jestem cudny? <3~
~*JESTEŚ :**~
i tyle, a mimo to – widzi. Po szóste, jego nos. Wiem, że to szczegół, ale czy znasz człowieka, który ma nos na pół twarzy? ~Odwal się! ;'-(~ No właśnie. Po siódme. On zna WSZYSTKIE języki świata, gdyż, na ten przykład, jak raz poszedłem do kokpitu się ich o coś spytać, ujrzałem kątem oka, że czyta on, jak gdyby nigdy nic, książkę w języku suahili, a obok leżała książka również w jakimś rzadkim języku. Normalny człowiek w ciągu całego swojego życia nie pozna WSZYSTKICH języków świata. Zna się również na WSZYSTKICH dziedzinach życia, zna WSZYSTKIE dane na temat WSZYSTKICH ludzi, zna CAŁY Wszechświat, wie jak ten cały bajzel powstał i jak się skończy, zna CAŁY świat w 100%, zna charaktery, wady, zalety, wygląd itp. KAŻDEGO człowieka na świecie, zna CAŁĄ najnowszą i jeszcze nawet nieistniejącą technologię, co dla normalnego człowieka jest nie do pojęcia. ~*Ożeń się ze mną.*~ |Biedak xD| ~;_;~ Po ósme, on może przeżyć bez powietrza. Nie udusi się, ani po czasie, z powodu braku tlenu nie straci przytomności. Normalny człowiek bez powietrza zemdlałby, a po krótkim czasie także udusiłby się. Po dziewiąte, na CAŁYM świecie nie ma danych na jego temat. ~Tajne bazy danych NASA...~ ~*Morda, nie psuj. :<*~ ~:D~ Nie ma jego dokładnej daty urodzenia, ~*Sześćset sześćdziesiąty szósty rok.*~ informacji o rodzicach, itd. Żadne państwo o nim nie wie. Wiadomo, że coś ma zniszczyć świat, ale nikt nie wie, kto za tym stoi. ~To ja! :*~Jego dane są tylko w tajnych bazach danych NASA, ~*A, ok. Jednak wie.*~ jednak są to tylko jego rok urodzenia, imię, nazwisko, to od ilu lat próbuje unicestwić ludzkość, kiedy ostatni raz próbował i kogo do tego celu wynajął. Po dziesiąte. Jego wiek. W chwili obecnej ma on 1370 lat. ~^-^~ Normalny człowiek nawet 130 lat nie dożyje, a co dopiero 1370. Po jedenaste. Jego nazwisko. Ma on na nazwisko „Antychryst", co nie? ~Ładnie, czyż nie? ^-^~ A przecież ŻADEN normalny człowiek nie wpadłby na to, aby zmienić sobie nazwisko na właśnie takie lub nadać je własnemu dziecku. ~*Ja takie dam własnemu dziecku. xD*~ |*W szkole* Antychryst, do odpowiedzi! XD| Po za tym, Antychryst kojarzy się z Pismem Świętym, a dokładniej z Apokalipsą wg. Św. Jana. A on właśnie, chce zniszczyć świat. Coś musi w tym być. – Uargumentował chłopak.
~Lol, nie. To po prostu zbieżność. _-_~
- Mnie tam „Antychryst" kojarzy się z moją szkołą, gdyż tak nazywano w niej metalowców i satanistów, ale mniejsza. ~*Powiedziałabym coś, ale mózg mnie się zlagował.*~ Co do tych twoich argumentów, to jest to szczera prawda, jednak, nie żebym go jakoś broniła, ~*Szmata*~ ~;__;~ ale on w stosunku do Laury zachowuje się bardzo ludzko, gdyż zachowuje się tak, jakby czuł do niej coś więcej. Dba o nią, ciągle jak się pojawia, to ona jest koło niego, a poza tym słyszałeś jego słowa, które powiedział przez telefon. Rzekł, cytuję: „Przejąłbym się, gdybyś mi powiedziała, że Laura umiera lub gdyby ją zabijali na moich oczach.". To coś znaczy. I w ogóle to jego twarz nie może być czaszką jak u szkieletu, gdyż przecież całował się z Laurą.– Powiedziała dziewczyna.
- No niby tak, jednak jeszcze jeden argument mam na to, że Grzegorz nie jest człowiekiem. Posiada on dwie nadprzyrodzone zdolności, których nie ma żaden normalny człowiek. Potrafi się, bowiem teleportować oraz teleportować innych do jakichś np. pomieszczeń, czy nawet, do, kurwa, teraz jestem całkowicie szczery, skomplikowanych figur geometrycznych umiejscowionych w jakieś przestrzeni, a także potrafi przesuwać ich boki, aby kogoś zgnieść. ~*Jeszcze tak jakby zatrzymuje rzeczywistość (nie umiem tego wytłumaczyć, to trzeba obejrzeć część 2 "Sąsiedzi - Apokalipsa" z tej paczki, co ją wam zalinkowałam w FanFiction "Sąsiedzi: 2012 [Kontynuacja]") i kontrolować pogodę ("Sąsiedzi - 2012, część 2."). A w czwartym rozdziale FanFiction dopierdalam mu jeszcze dwie moce. :3*~ – Odparł
- To, skoro według ciebie nie jest z gatunku ludzkiego, to, kto go urodził, skoro nie ludzka kobieta? Nie mógł on pojawić się z niczego. – Zapytała
~*Pojawił się z czystej zajebistości.*~
- Możliwe, że powstał z niczego albo urodziły lub stworzyły go istoty nadprzyrodzone i zesłały na Ziemię, aby ją zniszczył. – Odpowiedział
~Lol, fajna historia. Chcę taką.~
- Jest tylko mały problem. Istoty nadprzyrodzone nie istnieją. – Zauważyła
- Skąd wiesz? Widziałaś kiedyś taką? Właśnie. We Wszechświecie może być wiele interesujących rzeczy, o których zwykłemu śmiertelnikowi nie przyszło pomyśleć. – Odrzekł ~*Debil*~ |.| ~*No co? Nie wierzę w kosmitów.*~ |Lolix, ja w sumie też nie. xD|
- Mam jeszcze jedno pytanie. Gdzie on trafia po śmierci? – Spytała
~*Do alternatywnego świata, który też chce zniszczyć. xD*~
- Z tego, co kiedyś słyszałem, trafia do niebytu ~*Z lekcji filozofii: BYT JEST, CZY GO NIE MA? XD*~ |XDDD| ~*Autentyczne zdanie z drugiej lekcji w tym roku. xD*~ |BOŻE XDDD| lub próżni, jak wolisz, gdyż jest tam ciemno. Po znalezieniu się w tym miejscu, czeka na ponowne ożywienie. Co prawda, może się teleportować na Ziemię lub inne planety, aby oglądać je z perspektywy ducha, więc na pewno się tam nie nudzi. Jego zwłoki zostają w miejscu, gdzie go zabito, a duch trafia właśnie w to miejsce, o którym przed chwilą wspomniałem. – Odpowiedział
- Tak naprawdę nigdy nie dowiemy się, kim lub czym on jest i jaka była jego przeszłość. Jest jak początek wszystkiego. Nic o nim nie wiadomo, tylko powstają hipotezy. – Wyciągnęła wnioski Andromeda.
~To profesjonalne słownictwo w opku mnie zabija od środka. |_|~
|TA EMOTKA! XDDD|
~Cudna, czyż nie? xD~
- To prawda. Jest jedną z tych postaci i bytów materialnych, o których nie wiemy nic. – Zakończył rozmowę Dawid. |*Dejwid|
~*
Kocham swoje obecne wyobrażenie. <3333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333*~
Po tej rozmowie, zaczęli oni dalej leżeć i czekać na poniedziałek...
Tymczasem, w bazie Grzegorza i Laury ON|IACZ| niezmiernie się nudził. Czasem chciał zasnąć i przespać resztę dnia, jednak nie mógł. ~*BO BYŁ IDEALNY! <3*~ ~Ratunku ;_;~ Po chwili zaś ujrzał on w drzwiach Laurę. Jednak była ona smutna. Na dodatek jej twarz była bledsza niż zwykle. Wyglądała tak słabiutko, że aż Grzegorz, pierwszy raz w swoim życiu, czuł, że krajało mu się serce, gdy ją widział. Chwilę później, spytał on spokojnym głosem:
~*Co w wypadku jego głosu musiało być niezmiernie trudne.*~
~True :-(~
- Lauro, ...Co ci się stało, skarbie?
- Źle się czuję...Słabo mi...Brzuch mnie boli...~*Nadkropkozę mam...*~ W głowie mnie się kręci...Mdli mnie...Zimno mi...Wszystko mnie boli... - Odpowiedziała słabym głosem dziewczyna.
- Biedactwo...Ja ci nie umiem pomóc...[O, siema niespójności. Dawno was nie było.] Na razie spróbuj się położyć. Może ci przejdzie. – Rzekł
Po tych słowach, dziewczyna zrobiła, to, co poradził jej Grzegorz. Kiedy zaś wyszła ona z pokoju, ten pomyślał:
„Tak mi jej żal...Miejmy nadzieję, że to nic poważnego..."
Jednak, zaczął on dalej oczekiwać na następny dzień. W międzyczasie ~*Czas jest jeden. Międzyczas jest tylko w sporcie.*~ zastanawiał się, co mogło stać się jego ukochanej...
Wieczorem zaś, postanowił pójść sprawdzić, co było z jego ukochaną. Kiedy wszedł do pokoju, usłyszał, że płakała ona. Żal mu się jej zrobiło. Od razu podszedł do niej i spytał:
|– Kupić ci ziemniaki?|
~*X"D*~
- Skarbie, co ci się dzieje? Dlaczego płaczesz? – Spytał
- Tak mnie wszystko boli...Tak mi zimno...Tak bardzo źle się czuję... Chyba będę chora... - Odpowiedziała z płaczem.
- Biedactwo...Jutro na ten tydzień zostań w domu. Jesteś zbyt słaba, a ja nie darowałbym sobie, gdyby przeze mnie coś ci się stało. – Odparł
~*Ooo...<3*~
W tym momencie ona słabo się do niego uśmiechnęła. W tym momencie, Grzegorz, pierwszy raz w swoim życiu poczuł, że zrobiło mu się cieplej na sercu. Po chwili, drugi raz w swoim życiu, pocałował Laurę, po czym okrył ją kołdrą i wyszedł z pokoju...
TYDZIEŃ II:
W tym tygodniu Dawid |*Dejwid| i Andromeda zaczęli się przekonywać, że Grzegorz ich nienawidzi... ~*KANON! <3*~
PONIEDZIAŁEK – CZWARTEK:
W poniedziałek rano zaś, kiedy Grzegorz zamierzał wyjść, aby udać się po Dawida |*Dejwida| i Andromedę, zajrzał jeszcze do Laury. Po wejściu do jej pokoju ujrzał, że nie spała już ona. Widząc to, powiedział on do niej:
[– Lubisz kręcić mleko?]
~Co. xDDDD~
[XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD]
- Wychodzę, skarbie.
- Proszę...Nie zostawiaj mnie... - Odparła Laura.
- Wybacz mi...Niestety muszę...- Rzekł
|Zajebiste priorytety. xD|
~Wiem xD~
Po tych słowach, podszedł do niej, pocałował ją i wyszedł...
Kiedy zaś po parudziesięciu minutach zabrał Dawida |*Dejwida| i Andromedę spod bloku i powrócił do Wszechświata, siedząc sam w kokpicie, czuł taką dziwną pustkę. Pierwszy raz w życiu czuł się taki samotny... ~*Masz mnie! :**~ ~To ja chyba wolę samotność... ;_;~ ~*😭*~ ~No już, nie płacz. <Przytula>~ ~*😄*~ Jednak, chwilę później, usłyszał on otwierające się drzwi od kokpitu. Od razu odwrócił się. Kiedy to zrobił, ujrzał Andromedę. Widząc ją, spytał:
-, Czego znów chcesz?
- Błagam...Pozwól mi wrócić do domu do czasu, gdy wyzdrowieję...Źle się czuję... - Odpowiedziała Andromeda.
- A weź spierdalaj. Masz tu być do momentu, w którym zrobicie wszystko, co J A będę chciał. - Odparł
~Kanon! Kanon wrócił! <3~
~*Mówiłam, że tak będzie. :>*~
Po tych słowach, Andromeda próbowała go jeszcze trochę przekonać, aby jej darował, ale on był nieubłagalny. ~Kocham siebie.~ Po powrocie do Dawida |*Dejwida|, ten spytał:
- I co?
- Nie pozwolił... - Odpowiedziała słabym głosem Andromeda.
- A to cham pieprzony. Ja...- Zaczął, jednak nie dokończył, gdyż usłyszał z kokpitu głos Grzegorza, który mówił:
- SŁYSZAŁEM!!!
~*ZAJEB ICH! Jak można tak obrażać ideał!*~
~A było tak miło, gdy o mnie nie pamiętała...~
|Ona już tak ma. Trzeba to przeżyć.|
- Nawet pogadać nie można. Ja wiem, że gdy on ci w końcu pozwoli zostać w domu, mnie po jakimś czasie na weekendy będzie tu więził, abym nie mógł ci pomagać... - Powiedział ściszonym głosem Dawid. |*Dejwid|
~*Cieszycie się z zaspoilerowanego rozdziału?*~
-, |A KYSZ, PRZECINEK!| W co myśmy się wpakowali... - Odparła Andromeda.
Jednak, po tej rozmowie, zaczęli kontynuować budowę maszyny. Od teraz, Andromeda ciągle próbowała przekonać Grzegorza [Mendla], aby pozwolił jej wrócić na czas choroby do domu. Aż w końcu...
PIĄTEK – NIEDZIELA:
W piątek popołudniu, gdy Andromeda z wycieńczenia prawie zemdlała, Grzegorz w końcu pozwolił jej zostać na następny tydzień w domu. |Ach, jakiż ty łaskawy. xD| ~No co? Podłogę by mi sobą ujebała. xD~
|
TE PRIORYTETY! XDDD|
~WIEM XX""DD~
Po wylądowaniu przed odpowiednim blokiem, Dawid |*Dejwid| podniósł osłabioną Andromedę i wyniósł ją z pojazdu, a następnie zaniósł do domu. Po znalezieniu się tam, przeniósł ją do jej pokoju i położył na jej łóżku. Od teraz opiekował się swą ukochaną. ~*Debil*~ Przynosił jej wszystko, czego potrzebowała, mierzył jej temperaturę oraz był przy niej. |Idiota| Oprócz tego, poszli do lekarza, który przepisał Andromedzie odpowiednie leki. [Kretyn] Po lekarzu, Dawid |*Dejwid| zaprowadził dziewczynę do domu i sam poszedł do apteki. ~Pojeb~ Po powrocie, zaczął jej podawać leki zgodnie z zaleceniami... ~*Debil*~
Tymczasem, gdy Grzegorz wrócił do bazy, od razu udał się do pokoju Laury.
- I co, najdroższa? Lepiej się czujesz? – Spytał, wchodząc do jej pokoju.
[– Lubisz ziemniaki? – odpowiedziała]
~*xD*~
- Nie...Jeszcze gorzej... - Odpowiedziała, zwijając się z bólu.
W tym momencie on nie wytrzymał. Wyjął telefon, po czym zadzwonił po lekarza. Kiedy zaś to zrobił, dziewczyna spytała:
-, Po co to zrobiłeś?
~– Bo jakbyś zdechła, to nie miałby kto mi bazy pucować na błysk i bym musiał sam zapierdalać. – odpowiedziałem~
|Kocham twoje priorytety. xD|
~Oj wieeem. xD~
- Ja chcę dla ciebie jak najlepiej, skarbie. Nie mogę patrzeć, jak cierpisz. – Odpowiedział
W tym momencie nastała cisza...
Po parunastu minutach, gdy przyjechał lekarz i zbadał dziewczynę oraz przepisał jej leki, Grzegorz od razu poszedł po nie do apteki. ~*Fajne rymy.*~ Po powrocie, zgodnie z tym, co powiedział lekarz, podawał swojej ukochanej odpowiednie leki. Było tak w sobotę i niedzielę. Aż w końcu...
~*"HALF-LIFE"*~ TYDZIEŃ III:
|Za dużo wymagasz od życia.|
~*Wiem, niestety. :<*~
W tym tygodniu, Dawid |*Dejwid| już zaczynał rozumieć, że Grzegorz jest przeciwko niemu i Andromedzie. ~Kocham Cię, Kanon. Wyjdziesz za mnie?~
PONIEDZIAŁEK – CZWARTEK:
W poniedziałek rano, Grzegorz powiedział do Laury, jeszcze przed jego wyjściem:
- Dobrze skarbie. Przez ten tydzień, dla twojego dobra zostań jeszcze w domu. Dwa razy dziennie, tj. rano i ~rano~ wieczorem, bierz te leki, które ci w weekend podawałem. Nie wychodź także z bazy, bo możesz się gorzej rozchorować. Do sklepu nie musisz iść, bo załatwiłem ci jedzenie i picie na cały tydzień.
~Bo jestem fajny.~
~*Wiadomix*~
- Dziękuję ci... - Powiedziała Laura.
- Oj, nie musisz dziękować. Ja cię po prostu kocham i nie chcę, aby coś gorszego ci się stało. – Odparł
W tym momencie dziewczyna słabo się do niego uśmiechnęła. Grzegorzowi, widząc to, aż milej się zrobiło. Chwilę później, podszedł on do niej, pocałował ją i wyszedł z pokoju i z bazy...
Po znalezieniu się w statku kosmicznym, gdy leciał po Dawida, |*Dejwida| w pewnym momencie szyderczo się zaśmiał. Chwilę później, pomyślał:
, „Ale mam zajebisty pomysł. Teraz Dawida, |*Dejwida| a później i Andromedę będę na weekend przetrzymywał w statku kosmicznym. No, co? Za dużo uranu się marnuje na latanie w dwa miejsca naraz."
|Chyba znalazłem idola.|
~^-^~
Gdy zaś zabrał już Dawida |*Dejwida| i wrócił do Wszechświata, w pewnym momencie krzyknął do niego:
- DAWID! |*Dejwid| Chodź tu na chwilę!
Chwilę później, gdy ten już przyszedł, Grzegorz rzekł:
- Mam taką sprawę. Postanowiłem, że teraz ty, a później i Andromeda nie będziecie wracali na weekend do domu. Jako iż ja muszę wracać do bazy, choćby w tym tygodniu, bo jak widzisz jestem tu sam, będę najpierw ciebie, a później i Andromedę przetrzymywać w statku kosmicznym. A tylko czegoś dotkniecie – zginiecie marnie.
~*:* Przysługujesz się całej ludzkości. <3*~
~^-^~
-, CO?! ALE DLACZEGO?! Zwykle nie miałeś problemów, że wracaliśmy na weekend do domu! – Krzyknął Dawid. |*Dejwid|
- Za dużo uranu się marnuje, aby latać w dwa miejsca na raz. – Odpowiedział Grzegorz.
~*Przynajmniej znasz najlepsze sposoby na wytwarzanie energii elektrycznej. ^-^*~
- URANU?! – Krzyknął Dawid. |*Dejwid|
- Tak, uranu. A myślisz, że za tymi ścianami to, co jest? Materiał budulcowy ściany? Serio? Są tam generatory prądu i zdalnie sterowane reaktory. Albo myślisz, że dlaczego z silników wydobywa się niebiesko biały ogień? Właśnie. To wszystko zasługa uranu i plutonu – 235. – Odpowiedział Grzegorz.
Po tej rozmowie, Dawid |*Dejwid Koperfilc| ~*XDDD*~ wrócił do głównego pomieszczenia statku kosmicznego i zaczął kontynuować maszynę...
Tymczasem, Andromeda zaczęła czuć się coraz lepiej. Z każdym dniem było jej coraz lepiej. Aż w końcu, w czwartek, zadzwoniła do Grzegorza |Mendla|, aby po nią przyleciał, gdyż już czuła się dobrze, po czym udała się pod odpowiedni blok. Paręnaście minut później, gdy znalazła się już w statku kosmicznym, rzuciła się w ramiona Dawidowi. |*Dejwidowi| Po parunastu minutach, gdy go puściła, ujrzała, że chłopak był smutny. Od razu spytała go:
[– Lubisz kręcić wodę?]
~CO. XDDD~
[XD]
- Ej, ...Co się stało? Nie mów mi, że teraz ty będziesz chory.
- Nie, nie o to chodzi...Po prostu Grzegorz na weekend zamierza nas przetrzymywać w statku kosmicznym koło swojej bazy, gdyż jak mówi, „Za dużo uranu się marnuje, aby latać w dwa miejsca na raz.". Ale ja i tak wiem, że chodzi o wykończenie nas. – Odpowiedział Dawid. |*Dejwid|
~Ten to ma opóźniony zapłon.~
- Eh, ...Ale co my będziemy jedli i pili? Teraz to, co jakiś czas coś nam dają, a tak? – Spytała Andromeda.
- Właśnie pewnie o to chodzi, że nic. On na 100 % chce, abyśmy się wycieńczyli i cierpieli z głodu, pragnienia i bólu te dwa dni. – Odparł Dawid. |*Dejwid|
~:3 Uwielbiam siebie.~
Po tej rozmowie nastała cisza. Zaczęli oni, więc ze strachem czekać, na popołudnie następnego dnia...
PIĄTEK – NIEDZIELA:
Kiedy Grzegorz doleciał do bazy, zamknął na klucz statek kosmiczny, z obecnymi tam Dawidem |*Dejwidem| i Andromedą, po czym wszedł do środka bazy. Po znalezieniu się tam, poszedł do Laury. Kiedy był w jej pokoju, spytał:
- I jak się czujesz?
- Już lepiej, ...Ale jeszcze nie mam siły, aby wstawać. – Odpowiedziała
- Tym lepiej, że już tak nie cierpisz. – Odparł Grzegorz.
Po tej rozmowie, posiedział on przy niej jeszcze trochę, po czym poszedł do pokoju i zajął się swoimi codziennymi sprawami... |~*NIE! Bo naślę na ciebie LeckerSweet, aby nawijała ci do znudzenia o tej jej kreskówce "Kod Lyoko".*~ ;_;|
Jednak, w niedzielę, postanowił pójść zobaczyć, jak tego dnia czuła się Laura. Jednak, zanim doszedł do pokoju, ujrzał Laurę, która rzuciła mu się w ramiona. Widząc to, rzekł:
- O, już zdrowa. To dobrze...
- Tak...Tak ci dziękuję...Jesteś taki dobry dla mnie...W dzieciństwie uratowałeś mnie przed śmiercią z zimna, a teraz przed śmiercią z cierpienia... - Powiedziała Laura.
- Oj, nie musisz dziękować. – Odparł
- Nie wiem, jak mogę ci się odwdzięczyć... - Rzekła
- Już to robisz. Pomagając mi odwdzięczasz się za wszystko, co dobrego dla ciebie zrobiłem. – Odrzekł
~. <- Kropka komentarza.~
Po tej rozmowie, parę minut później, Laura puściła go, po czym zajęła się swoimi sprawami. On natomiast, pierwszy raz od dwudziestu pięciu lat, czuł się wycieńczony pracą. Czuł, że musiał usnąć, gdyż ledwo trzymał się na nogach. Poszedł, więc do głównego pomieszczenia i usiadł na sofie, która tam była. Chwilę później, poczuł, że jego oczy zaczęły się zamykać. Parę minut później, pierwszy raz od dwudziestu pięciu lat – zasnął... [Ty to masz wytrzymałość w tym FF.] ~Bo jestem zajebisty. :3~
Tymczasem, Dawid |*Dejwid| i Andromeda, którzy byli o głodzie i pragnieniu przetrzymywani w statku kosmicznym, cierpieli z głodu, pragnienia i bólu...
Dawid |*Dejwid| był cały blady. ~*Onie*~ Oprócz tego, widać i słychać było, że z każdą chwilą było mu coraz bardziej duszno, |;_;| gdyż szybko i głęboko oddychał oraz cały się pocił. [<Płacze>] Oprócz tego, po trzech dniach głodówki, mocno bolał go brzuch, przez co z bólu stękał. ~Help ;_;~
Andromeda natomiast głośno i szybko oddychała. ~*;___;*~ Z pragnienia była bardzo słaba i nie mogła wstać. |<Rozpacza>| Jej głowa bezwładnie leżała na kolanach Dawida. |*Dejwida| Oprócz tego, także mocno bolał ją brzuch z tego głodu...
Nie wiedzieli, czy dożyją następnego dnia. Aż w końcu...
TYDZIEŃ IV
W tym tygodniu od wtorku Laura i Grzegorz kłócą się o byle błahostkę, przez co cierpi Laura oraz dziewczyna poznaje prawdę o Grzegorzu.
~*
MUSIAŁAM ;D*~
~Wiem, wiem, jestem zajebisty. :3~
~*I skromny. xD*~
~To przede wszystkim. xD~
PONIEDZIAŁEK – CZWARTEK.
Następnego dnia, gdy obudził się ON|IACZ|, ujrzał, że miał spuszczoną głowę. Gdy zaś ją uniósł, pierwszy raz od sześciuset ~sześćdziesięciu sześciu~ lat, poczuł, że bolała go głowa i to mocno. Mimo wszystko, wstał z sofy i ruszył na
Przedpokój. ~*Specjalnie sprawdziłam dla was Worda. Ta dziwna spacja i wielka litera serio tu są.*~ [Esu ;_;] Kiedy zaś tam się znalazł, w pewnym momencie ujrzała go Laura. Widząc jego stan, spytała normalnym tonem:
- Grzegorz? Coś ci się stało?
- Błagam cię, nie krzycz...Tak mnie dziś głowa boli... - Odpowiedział
- To może zostaniesz dziś w bazie, skoro nie najlepiej się czujesz? – Rzekła ściszonym głosem dziewczyna.
- Muszę tam lecieć, choćby, dlatego, że tylko ja umiem prowadzić ten statek kosmiczny... ~Wiem, jestem idealny. <3~ Nie chcę, abyś przy próbie startu się zabiła...Ten, kto próbował startować tym statkiem kosmicznym, nie przeżył więcej niż pięciu sekund... - Powiedział
~*WIEM! WIEM! WIEM! Każ sterować tym pojazdem Andromedzie! Błagam!*~
~Good Idea, ale raczej w łopku to się nie stanie.~
Kiedy zaś udali się do statku kosmicznego, Laura ujrzała, że Grzegorz otwierał go kluczami, co znaczyło, że był zamknięty, mimo iż ON|IACZ| nigdy nie zamykał pojazdu na klucz. Widząc to, spytała ściszonym głosem:
-, Dlaczego tak nagle zamknąłeś ten pojazd na klucz?
- Później ci opowiem... - Odpowiedział Grzegorz.
Po tej rozmowie, weszli oni do kokpitu, po czym, ku zdziwieniu Laury od razu ruszyli do Wszechświata, a nie po Dawida |*Dejwida| i Andromedę. Po znalezieniu się we Wszechświecie, jak co poniedziałek rano, poszła ona sprawdzić, czy Dawid |*Dejwid| i Andromeda byli w pojeździe. Okazało się, że tak, jednak byli w takim stanie, jak po trzech dniach niejedzenia i niepicia. ~*Lolix, jakim cudem oni przeżyli? Powinni paść.*~ |Mary Sue i Gary Stu...| ~*A, no tak. ;-;*~ Widząc to, ucieszyła się ona, gdyż mogło to znaczyć, że zdechną. ~Lofciam ją. <3~ Lecz, chcąc nie chcąc musiała ona dać im jeść i pić. ~:-(~ Po zrobieniu tego, wróciła do kokpitu, po czym usiadła na swoim siedzeniu...
Jednak, w pewnym momencie, dziewczyna, widząc, że on rzeczywiście nie najlepiej się czuł, rzekła:
- Może po prostu spróbujesz się przespać?
- Może to i dobry pomysł...Spróbuję... - Odparł
Po tej rozmowie, spróbował zasnąć. Po paru minutach, poczuł, że jego oczy zaczęły się zamykać. Kilka chwil później, jego głowa opadła w dół, po czym usnął on|IACZ|...
Godzinę później, kiedy Grzegorz się obudził, czuł się lepiej. Nie bolała już go głowa, dzięki czemu już nie cierpiał. W pewnym momencie zaś, usłyszał głos Laury, która pytała:
- O, już się obudziłeś. I jak się czujesz?
- Już lepiej. – Odpowiedział Grzegorz.
- To w sumie dobrze. – Odparła dziewczyna.
[A ta zajebista rozmowa została wam przedstawiona przez Grzegorza i Laurę.]
Po tych słowach, nastała cisza. Przez godzinę panował spokój. Jednak, po godzinie stało się coś, co zaważyło o dalszym ciągu tego tygodnia...
Otóż, po tej godzinie Grzegorz i Laura zaczęli sprzeczać się o jakąś błahostkę, związaną z szykowaną apokalipsą. ~<3~ Sprzeczka ta przerodziła się w kłótnię. ~<33~ Po kłótni, Laura nie wytrzymała i wybiegła do łazienki. Po znalezieniu się tam, aby rozładować emocje, wyjęła żyletkę, którą nosiła przy sobie na wszelki wypadek i zaczęła się ciąć. ~<333~ |Boję się ciebie. ;_;| ~^-^~ Po parunastu minutach, gdy skończyła, zabandażowała sobie pocięte ręce i schowała je pod bluzą, po czym wróciła do kokpitu...
Jednak, teraz cały tydzień wyglądał właśnie tak. Laura najczęściej cięła się w nocy, pod pretekstem wyjścia do toalety, gdyż wtedy nikt nic nie podejrzewał...
A noc w statku kosmicznym Grzegorza i Laury wyglądała zawsze tak samo....
W pojeździe panował mrok. [Zdziwiłabym się, gdyby napierdalało światłem.] Byli oni, bowiem we Wszechświecie, a Grzegorz zawsze na noc wyłączał generatory prądu, gdyż był bardzo przewrażliwiony na punkcie Laury od dwóch minionych wypadków i nie chciał, aby np. gdyby szła ona do toalety, jakiś generator ją poraził prądem i zabił. ~Podświadomie pewnie tego pragnąłem.~ Panowała tam również idealna cisza. Dawid |*Dejwid| spał na siedząco, pod ścianą, niedaleko niedokończonej maszyny. Zwykle miał opuszczoną głowę, która leżała na jego klatce piersiowej i wolno oddychał. [Bez tej informacji nasze życie nie byłoby kompletne.] Obok niego spała na leżąco ~Szkoda, że nie na stojąco.~ Andromeda. Zawsze najmocniej jak mogła przytulała się do chłopaka, gdyż czuła się dzięki temu bezpieczniej. W kokpicie natomiast, Laura spała zawsze z głową położoną na kolanach Grzegorza. ~Ooo... <3~ Sam Grzegorz natomiast, zwykle był jedyną nieśpiącą osobą na pokładzie, gdyż mógł wytrzymać nawet 100 lat bez snu i nie umrzeć z wycieńczenia. Jednak, czasem ciszę przerywały kroki najczęściej Laury i Andromedy, gdy któraś z nich szła do toalety. Lecz tak, była po prostu idealna cisza. Nie było słychać nawet silników, gdyż Grzegorz, jako iż chciał mieć w nocy idealną ciszę na rozmyślania, wyłączał pełną moc silników i ustawiał na mniejszą, która tak nie hałasowała, jak to mówił.
~"Czy jak włożę łeb Patryka do turbosprężarki to umrze?" – myślałem co noc.~
|Jebłem xD|
Jednak, te noce dla Laury były inne. Po każdorazowej kłótni wymykała się ona do łazienki i cięła się...
Aż w końcu...
|DUN DUN DUUUN~kierka~ E! To moja kwestia! ~xD~|
PIĄTEK – NIEDZIELA.
Po powrocie do bazy i zamknięciu Dawida |*Dejwida| i Andromedy w statku kosmicznym, po wejściu do bazy, Grzegorz i Laura, znów zaczęli się kłócić o jakąś błahostkę. W tym momencie, Laura wybiegła z płaczem do swojego pokoju. Grzegorz natomiast, ciągle jeszcze wściekły, poszedł do łazienki i się tam zamknął. |( ͡° ͜ʖ ͡°)| Po znalezieniu się tam, poczuł, że zrobiło mu się słabo. Było mu gorąco, a kilka chwil później, było mu także duszno. ~Mówiłem, że jestem człowiekiem, a wy mi nie wierzyliście! :<~ Chwilę później, pomyślał on:
„Ostatnio coś za nerwowy jestem...Muszę się opanować...Eh...Znów mi jest słabo, gorąco i duszno...Chyba ponownie mi naprawdę bardzo wysoko ciśnienie skoczyło..."
~*Sto trzydzieści dziewięć uT.*~
~Tak się nie mierzy ciśnienia...~
~*Wiem, jaja sobie robię. xD*~
Jednak, w pewnym momencie, jako iż był w łazience sam, postanowił po raz drugi w życiu zdjąć swój płaszcz, |( ͡° ͜ʖ ͡°)| i ponownie zobaczyć sam siebie w lustrze. Chwilę później, gdy już to zrobił, stanął przed lustrem...
W tym momencie, pierwszy raz dało się zobaczyć jego twarz oraz jego samego. Twarz Grzegorza była cała szara. Oczy miał żółte, jednak były one w całości tego koloru. ~*Co ty nie powiesz, narratorze.*~ Nie było tam białek itp. Nos miał normalny, a nie jak mogłoby się wydawać, widząc go w płaszczu, na pół twarzy. Usta miał koloru szarego. Wydawałoby się, że były one pomalowane, jednak tak nie było. To był ich naturalny kolor. Jego włosy były czarne, jednak były normalne, [Przecinek, spieprzaj!] Głowę miał zwykłą, a nie spiczastą, jak mogłoby się wydawać. Jednak, dłonie miał ciemnofioletowe, z długimi palcami. Na sobie miał czarny strój, z którego wydobywał się czarny gaz, od którego mogłyby się podusić wszystkie żywe istoty, oprócz Grzegorza.
~Po pierwsze: Lol, jaki ja brzydki. Po drugie, to na chuj nosiłem ten płaszcz, jak mógłbym zajebać wszystkich gazem?~
~*Logika, której nie ma.*~
Chwilę później, pomyślał on:
„A może pokazałbym się jej i powiedział jej prawdę o sobie? Eh...Nie mogę, ...Ale...Może..."
„NIE! Nie możesz tego nikomu powiedzieć!" – Usłyszał w głowie znajomy głos.
~*O!!! Jak w "The Last Days of Earth"! <3*~
„Ojcze...Miałeś już nie kontrolować moich myśli, dopóki nie skończę z Ziemią...Obiecałeś!" – Pomyślał Grzegorz.
„Wiem, wiem, ...Ale czasem muszę." – Usłyszał w głowie odpowiedź.
~"Ty chuju!" – pomyślałem~
~*Dobry syn. xD*~
~Wiem xD~
„Eh...No, ale pozwól mi, chociaż Laurze...Ona nigdy tego nikomu nie zdradzi. Przecież znam ją ponad dwadzieścia lat i wiem, że mogę jej zaufać." – Pomyślał
, „Kim jest Laura?" – Usłyszał w głowie pytanie.
„Ohm...Nawet nie wiem jak to nazwać. Znalazłem ją w 2013 roku ~Co do chuja. Przecież w 2012, według zepsutego kanonu...~ ~*L.O.G.I.K.A - Loudowa Orgia Gówna I Krzemu Amerykańskiego.*~ [Pierdolnęłam xD] na Antarktydzie i przygarnąłem ją. Od teraz jest ona u mnie i mi pomaga. Ale jak widać gówno z tego wszystkiego wychodzi." - Odpowiedział
, „Ale jesteś pewien, że ona nic nikomu nie powie? Nikt przecież się o nas nie może dowiedzieć." – Usłyszał ponownie pytanie.
„Tak, na pewno. Jak jej się coś powie, to ona zawsze to zrobi." – Odpowiedział
„No...Dobrze, możesz jej powiedzieć. ALE PAMIĘTAJ! Przestrzeż ją przed tym, aby nikomu innemu o tym nie powiedziała!" – Usłyszał odpowiedź.
„Dzięki. Ale...Chwila! Czy ona nie udusi się od tego gazu, który się ze mnie wydobywa? Nie chcę, aby coś jej się stało!" – Rzekł
~*A ja chcę i tyle powinno wystarczyć.*~
„Czekaj, zaraz to załatwię." – Usłyszał odpowiedź.
Po tym, głos na chwilę uciszył się. Jednak, chwilę później, Grzegorz ponownie usłyszał ten sam głos w głowie:
„Zrobione. Już się nie udusi."
„Mam nadzieję, że nie chciałeś mi przez to powiedzieć, że JĄ ZABIŁEŚ?!" – Pomyślał, ze strachem.
„Nieee....Nie zabiłem jej. Jesteś po prostu przewrażliwiony na jej punkcie. W ogóle ostatnio jesteś za bardzo ludzki, że tak powiem." – Odpowiedział głos.
„Wiem...Coś się ze mną dzieje...Tylko nie wiem, co." – Powiedział Grzegorz.
[Nadkropkoza Attack Super Effective]
„Minie ci to, kiedyś. Niektórzy z nas, po znalezieniu się na innej, obcej planecie, czasem są tacy bardziej jak mieszkańcy tej planety, niż jak my, ale to mija z czasem." – Odpowiedział głos.
Po tych słowach rozmowa zakończyła się. W tym momencie, Grzegorz wyszedł z łazienki i wyłączył światło. Gdy to zrobił, poszedł do pokoju Laury, |PRZECINEK, KURWA!| Im był bliżej, tym bardziej słyszał jej płacz. Słysząc to, żal mu się jej robiło. Kiedy zaś doszedł do pokoju, usiadł koło dziewczyny i przytulił ją do siebie. Laura, czując to, wiedziała, że był to Grzegorz, jednak odwróciła się. Kiedy to zrobiła, po ujrzeniu jego prawdziwej postaci, przeraziła się. Widać to było, po jej oczach, które się trochę powiększyły. Chwilę później, spytała ze strachem w głosie:
- K-Kim t-ty jesteś? I c-co tu robisz? J-Jak się tu z-znalazłeś?
~Tepłem się~
- Lauro...To ja. Grzegorz. – Odpowiedział
- GRZEGORZ?! To ty tak wyglądasz bez swojego płaszcza?! – Krzyknęła
- Tak, skarbie. To ja w całej okazałości. – Odpowiedział
- A-Ale ty nawet nie wyglądasz jak człowiek! No może trochę, ale w większej części nie! Kim ty jesteś?! – Spytała
-, Bo ja...Nie jestem człowiekiem. Wyglądam jak człowiek, ale nim nie jestem. Możesz mi wierzyć lub nie, ale jestem istotą nadprzyrodzoną. – Odpowiedział
~Lol, ale fajnie! Ja tak chcę!~
- C-Co? J-Jak to? Jakim cudem?! Przecież istoty nadprzyrodzone nie istnieją! – Powiedziała zmieszana.
- Istnieją. Właśnie znasz jedną. W ogóle, muszę ci powiedzieć coś o sobie. Tak naprawdę nie nazywam się Grzegorz Antychryst. Dano mi takie imię i nazwisko przed wyruszeniem na Ziemię. Nazwisko „Antychryst" dano mi po tym, jak ojciec szukał wyjebistego nazwiska, ale nie mógł znaleźć, a chciał, aby było z jakieś religii. ~*Zajebiste usprawiedliwienie, no nie ma chuja we wsi.*~ No i, wreszcie, zrezygnowany, podczas przeszukiwania Pisma Świętego, trafił na ostatnią księgę i na Antychrysta. I to wybrał. Naprawdę nazywam się Xyasch Xygamish.~O LOLIX, ja to imię i nazwisko chcę! ^-^~ Ale nazywaj mnie, jak nazywałaś. Na Ziemi jestem tylko po to, aby ją zniszczyć. Rasa, z której pochodzę, pała nienawiścią do Ziemi z jakiegoś-tam-powodu. Jednak, aby ją zniszczyć, czekali na odpowiednią osobę. I najprawdopodobniej byłem nią ja, bo mnie tu wysłali. ~*O NIEEE...ROBIŁAM Z MOJEGO HUSBANDO GARY'EGO STU! :<*~ Niby jestem wyjebiście idealny, ale jednak nie. Bo nikt nie przewidział, że nie jestem do końca nieśmiertelny oraz idealnie idealny. Ale da mnie się wskrzesić, więc to idzie na plus. Oprócz tego posiadam wiedzę absolutną. Wiem WSZYSTKO. Znam WSZYSTKIE języki świata, znam się również na WSZYSTKICH dziedzinach życia, ~Ale nie przeszkodziło mi to w kłamaniu dwa tygodnie temu, że nie mogłem pomóc Laurze.~ znam WSZYSTKIE dane na temat WSZYSTKICH ludzi, znam CAŁY Wszechświat, wiem jak ten cały bajzel powstał i jak się skończy, znam CAŁY świat w 100%, znam charaktery, wady, zalety, wygląd itp. KAŻDEGO człowieka na świecie, znam CAŁĄ najnowszą i jeszcze nawet nieistniejącą technologię i wiele innych. ~*Ożeń się ze mną.*~ Co do mnie samego, to nikt nie może się o moim rzeczywistym życiu dowiedzieć. Nie wiem, czemu, ale po prostu nikt nie może. Chociaż niektórzy ludzie, jeśli się o mnie dowiedzą, mówią różne rzeczy na mój temat, czasem takie, które są prawdziwe, jednak dla nich są to hipotezy. Ten gaz, który się ze mnie wydobywa jest śmiertelny dla ludzi na ziemi. Ale ty się nie udusisz. Mój ojciec załatwił, abyś się nie udusiła, gdyż ja mogę z nim rozmawiać za pomocą myśli, tak jak i z innymi z mojej rasy, więc ubłagałem go, abym mógł powiedzieć ci o mnie prawdę. Ale ty, błagam cię najmocniej, nie mów nikomu o mnie prawdy. Nie chcę mieć kłopotów. I taka ciekawostka na koniec. Wiesz, że to, że ze mną się tak długo zadajesz sprawiło, że pod względem śmiertelności jesteś teraz taka jak ja? – Opowiedział
~*Loool, ja też tak chcę!*~
~Dobrze, że to tak nie działa na serio.~
~*:<*~
- No dobrze, nie powiem nikomu, przysięgam. Ale...Czemu się tak nawet przede mną ukrywałeś? – Spytała
- Zakazano mi mówić komukolwiek. Nikt nie może wiedzieć, kim ja jestem, bo nie skończyłoby się to dla mnie dobrze. – Odpowiedział
- Ej, zaraz! Czyli może mnie od teraz zabić tylko to, co ciebie? – Spytała
- Tak. I ciebie teraz także da się wskrzesić. – Odpowiedział
- Łooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooo! – Powiedziała
W tym momencie zaśmiał się on, ukazując swoje zęby, które nie były zwykłe. Były to długie kły, jak u wampira. W tym momencie, Laura powiedziała ze strachem:
- Ty masz kły zamiast zębów! Błagam, nie rób mi krzywdy!
- Nic ci nie zrobię, skarbie. Nie chcę robić ci krzywdy. Poza tym ciebie nigdy bym nie skrzywdził. – Odpowiedział
~Chyba, że wypijesz moje piwo.~
|Wielbię cię. xD|
-, Ale to robisz od paru tygodni...Krzywdzisz mnie psychicznie tymi kłótniami... - Powiedziała ze łzami.
- Przepraszam, skarbie...Coś się ze mną dzieje...Te kłótnie działają źle także na mnie, bo mi ciśnienie zbyt wysoko skacze i robi mnie się słabo, ale nie panowałem nad sobą...Wybacz mi... - Rzekł
- Proszę cię...Nie krzywdź mnie już tak... - Odparła
W tym momencie, odsłoniła ona swoje dłonie, które były całe pocięte i pokazała mu, po czym powiedziała:
- To wszystko przez ciebie. Przez te kłótnie. Nie wytrzymuję już.
- Skarbie! PO JASNĄ CHOLERĘ ty się cięłaś?! – Krzyknął
[– Bo fejm na Snapchacie mnie się nie zgadza. – odpowiedziała Laura.]
- Nie daję już rady...Tak bardzo cierpię psychicznie, że muszę to jakoś wyładować... - Odpowiedziała
- Kochanie...Nie tnij się już...Błagam...Zrobię dla ciebie wszystko, tylko nie wykańczaj się... - Rzekł
- To nie powoduj kłótni...To wystarczy... - Odparła
- Postaram się, kochanie... - Powiedział
|Lol, oni tam wszyscy cierpią na Nadkropkozę.|
Po tej rozmowie, posiedział przy niej jeszcze trochę, po czym oboje wstali i zajęli się swoimi sprawami...
Jednak, w pewnym momencie, ujrzał ON|IACZ|, że przyszła do niego Laura. Po chwili zaś usłyszał, jak Laura pytała swoim uroczym ~jak gówno~ głosikiem:
- Grzegorz, mogę pożyczyć twoją kartę kredytową?
~– Jasne, tylko kup mi piwo. – odpowiedziałem~
- A po co ci moja karta kredytowa, skarbie? Przecież masz swoją. – Spytał Grzegorz.
-, Ale na twojej nigdy nie kończą się pieniądze, a na mojej kończą. A chcę dziś pójść na duże zakupy. – Odpowiedziała dziewczyna.
~*DAJ! DAJ! DAJ! DAJ! <Biega za Grzegorzem.> DAJ! DAJ! DAJ!*~
~NIE. W prawdziwym świecie ta karta by NIE zadziałała.~
~*WARUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUU...UUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUM?! :<*~
~BO MA PIĘCIOCYFROWY PIN. XD A opcję zbliżeniową wyłączyłem. XD~
~*<Płacze tak głośno, że słychać ją w Australii.> NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!! ;"-(*~
- No to lepiej jednak weź moją kartę kredytową, rzeczywiście. – Odparł
Po tej rozmowie, podał jej kartę, po czym Laura ubrała się i wyszła.
Kiedy zaś Grzegorz został sam, pomyślał:
„Eh...Ona jest taka piękna...Jest po prostu ideałem kobiety nieprzepuszczonym przez Photoshop... ~*WIEMY*~ A jej charakter jest po prostu zbliżony do mojego. Na dodatek te jej piękne oczy...Każdy może w nich zatonąć, mimo iż są one dość małe, co zresztą dodaje jej uroku... |WIEMY| A to, że jest taka niska, sprawia, że jest jeszcze bardziej cudowna...Jej głos...Coś pięknego...Najlepszy ~*Najgorszy~ dźwięk, który można usłyszeć na tym świecie, ...Kiedy się śmieje...Jest to najpiękniejszy ~*najbrzydszy~ widok na Ziemi...A kiedy ją przytulam...Czuję się, jakbym trzymał w objęciach cały swój świat, ...Kiedy płacze lub cierpi...[Przekreślony tekst]Nie[/Przekreślony tekst] mogę na to patrzeć...Wtedy aż serce mnie się kraja, ...Kiedy śpi...Wygląda tak uroczo i niewinnie...Ja...Ja ją kocham... ~WIEMY~ Ona jest jedyna taka... Ona jest Cudowna..." [Deutsch?]
Jednak, chwilę później, postanowił napić się wina. ~E, mam ochotę na piwo. :<~ Podszedł, więc do jednej z gablotek, otworzył ją i wyjął butelkę czerwonego wina, po czym nalał trochę do kieliszka, schował butelkę do odpowiedniego miejsca, usiadł na kanapie i pijąc wino, zaczął rozmyślać o swej ukochanej:
[ZAMKNIJ MORDĘ!]
„Ona...Ona jest czymś cudownym...Właściwie to kimś. Jest tak urocza...Gdyby była wyższa, nie byłaby już tak cudowna...Oczywiście ma ona swoje wady...Każdy je ma. Nawet ja. Ale mimo wszystko, jest taka..."
Jednak nie dokończył myśli, gdyż usłyszał w swojej głowie znajomy głos [Slade'a]:
„UUUUU....Ktoś tu się zakochał..."
„OJCZE!!! Miałeś nie kontrolować więcej moich myśli!!!" – Pomyślał Grzegorz ze złością.
„Oj, no wiem. Ale czasem po prostu muszę." – Odpowiedział
~"Umrzyj, choju." – pomyślałem~
, „Ale może nie wtedy, gdy staram się znaleźć wszystkie możliwe zalety Laury?" – Pomyślał Grzegorz.
„Oj, przepraszam...Tak jakoś wyszło...Heh..." – Usłyszał odpowiedź.
„Taa...Tak jakoś wyszło...Zawsze „przypadkowo" zaczynasz kontrolować moje myśli, gdy myślę o prywatnych sprawach." – Pomyślał z irytacją Grzegorz.
Jednak, chwilę później, przestał on już rozmyślać o Laurze, gdyż wkurzało go to, gdy jego ojciec kontrolował jego PRYWATNE myśli. |Kim Dzong Un Lubi to!| Lecz, chwilę później, usłyszał otwierające się drzwi do bazy. Parę sekund później, zobaczył wielką kupę zakupów, wchodzącą do domu.
~
Wyobraziłem to sobie. XD~
~*Chuj, zaraz jebnie kolejny limit obrazów.*~
Od razu rzekł:
- Lauro, ty w ogóle gdzieś tam jesteś?
~*– Nie, kurwa, na Karaiby wyjechałam. – odpowiedziała kulturalnie Laura.*~
- Tak, jestem. Po prostu trochę dużo kupiłam. – Odpowiedziała dziewczyna.
- Trochę...Chyba W CHOLERĘ DUŻO!!! Coś ty tam nakupowała?! – Spytał Grzegorz.
- No, więc tak. Zacznijmy od tego, co kupiłam do jedzenia. W większości są to słodycze. Kupiłam wieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeelką [Gimbusiarskie przeciąganie liter jest!] Nutellę, sześć paczek chipsów, colę, dwa kartony donutów, cztery zestawy na wynos z McDonald 's, jak będziesz chciał, to się z tobą podzielę, dwa zestawy na wynos z KFC, ~*<Rzyg>*~ dziesięć dużych czekolad, karton batonów, dwie pizzę, kurczaka, trochę owoców i warzyw, dwa opakowania z wodą, trzydzieści opakowań żelków, cztery lizaki, dwadzieścia torebek gorącej czekolady, fantę, mirindę, 7up i Sprite. Z ubrań kupiłam sobie wszystkie bluzki i buty, jakie mnie się spodobały w przeciągu całego mojego życia, cztery sukienki, dwie spódnice i dwie pary pantofli. Z zestawów do makijażu kupiłam cztery lakiery do paznokci, zmywacz do nich i kredkę do oczu. Z gadżetów kupiłam PS3, PS4, PS2, XBOX 360, XBOX ONE, PSP, PSP VITA, gry do nich, wszystkie płyty moich ulubionych wykonawców, kartę do Spotify, PS Store, Sklepu Play na 150 zł, wszystkie książki, które lubię, Zniszcz Ten Dziennik, To Nie Książka, iPhone, MP4, wszystkie filmy, które lubię, parę długopisów, cienkopisów, zestawy do rysowania, malowania, rzeczy do malowania, naklejki oraz nowy komputer! I tylko tyle. – Opowiedziała Laura.
|~Puścić kobietę do sklepu bez limitu pieniężnego.~|
|~<Patrzą na siebie.>~|
|~Jak my się dobrze rozumiemy. xD~|
- Ja pierdolę...Puścić ciebie samą do sklepu... - Rzekł Grzegorz.
W tym momencie Laura zaśmiała się. Grzegorzowi, widząc i słysząc to, milej się zrobiło. Chwilę później zaś, oddała ona kartę kredytową Grzegorzowi ~*Ja bym ją sobie zajebała.*~ ~To dostałabyś wpierdol. :-)~ |Ten uśmiech nienawiści. xD| i poszła do pokoju rozpakowywać zakupy...
Kiedy zaś Grzegorz został sam, pomyślał:
„Na cholerę ja dawałem jej tą kartę kredytową? Przecież ona, nie mając limitów pieniężnych, może wykupić pół sklepu!"
Jednak, mimo tego, włączył on telewizję i zajął się swoimi sprawami, czyli oglądaniem TV...
~Ambitnie w chuj.~
Tymczasem, Laura, po wypakowaniu zakupów, wzięła Nutellę i łyżkę i zaczęła ją jeść. Jednak, w połowie, dziewczynie zrobiło się słabo z przejedzenia. Czuła, że zaczął ją mocno boleć brzuch. ~*Niet ;_;*~ Oprócz tego mdliło ją. Czuła, że zrobiło jej się gorąco oraz, że zaraz zwymiotuje. |<Płacze>| Postanowiła, więc pójść do Grzegorza, gdyż wiedziała, że on jeden może jej pomóc...
Tymczasem, do powoli przysypiającego Grzegorza, przyszła Laura. Od razu on się pobudził, widząc ją.
Jednak, dziewczyna była blada. Słychać było jej słabe oddechy. Widać było, że dłonią trzymała się za brzuch, co mogło znaczyć, że ją bolał. [Idę umrzeć. Pierwszy listopada stanie się moim świętem.] Grzegorz, widząc ją, pierwszy raz w życiu, poczuł ból w sercu. Było mu jej tak żal...
Chwilę później, dziewczyna usiadła koło niego. Ten zaś, widząc ją, spytał:
- Kochanie, ...Co ci się stało?
- Słabo mi...Brzuch mnie mocno boli...Chyba mam temperaturę...Mgli mnie...Chyba będę wymiotować...Gorąco mi...[Nadkropkozę mam...] - Odpowiedziała słabym głosem Laura.
- Wiesz...Pójdź do łazienki, spokojnie zwymiotować...Może poczujesz się, choć trochę lepiej. – Poradził Grzegorz.
Po tej rozmowie, dziewczyna wyszła do łazienki, zwymiotować. Chwilę później, dało się słyszeć, jak wymiotowała. Powtórzyło się to jeszcze sześć razy, po czym nie miała ona już, czym wymiotować. Kiedy Grzegorz to słyszał, pomyślał:
„Pewnie się znów przejadła. A mówiłem jej kiedyś, że mimo tego, iż ma zajebistą przemianę materii ~*Jebana Mary Sue.*~ nie powinna tyle jeść, bo to może jej zaszkodzić. Ale cóż...Nie opieprzę jej z tego powodu przecież. Obiecałem, że nie będę się z nią już kłócił."
Gdy zaś wróciła ona do pokoju, była jeszcze bledsza. Chwilę później, podeszła do Grzegorza, po czym przytuliła się do niego, a chwilę później, zasnęła...Widząc to, ON|IACZ|, pomyślał:
„Biedactwo...Jak mi jej żal..."
Po czym przytulił ją do serca...
Gdy zaś dziewczyna się obudziła, [Szybko] Grzegorz spytał:
- I jak, skarbie? Lepiej?
- Tak, już tak... - Odpowiedziała dziewczyna.
- Tym lepiej. – Odparł ON|IACZ|.
- W ogóle to opowiesz mi w końcu, dlaczego zamykasz statek kosmiczny na klucz? – Spytała Laura.
W tym momencie, ON|IACZ| opowiedział jej o wszystkim. Kiedy skończył, dziewczyna powiedziała:
- I dobrze im tak. Niech zdychają, ciule pierdolone.
- Dalej masz im za złe? – Spytał Grzegorz.
- TAK!!! Nigdy im tego nie daruję! – Krzyknęła
~:*~
W tym momencie nastała cisza. Po chwili zaś, zajęli się oni swoimi sprawami...
Tymczasem, Dawid |*Dejwid| i Andromeda, ponownie cierpiąc z głodu, pragnienia i bólu, siedzieli na podłodze statku kosmicznego. W pewnym momencie, Andromeda spytała słabym głosem:
-, Dlaczego...Dlaczego oni nas tak nienawidzą?
- Oni są cholernymi egoistami...Poza sobą świata nie widzą, oprócz siebie nawzajem... ~*To zdanie być sens mieć.*~ - Rzekł wycieńczonym głosem Dawid |*Dejwid|.
- Błagam...Niech to się wreszcie skończy... - Odparła Andromeda.
Jednak, po tej rozmowie, dalej siedzieli w cierpieniach...
Tymczasem, wieczorem, gdy Laura przebrała się już w piżamę i umyła, wcisnęła się na sofę koło Grzegorza, położyła się obok oraz mocno przytuliła do niego. Jako, iż w pokoju było ciemno, |Dalej, Grzegorz! Wykorzystaj okazję!| ~Kurwa, lepiej nie, bo jeszcze spłodzę większego pojeba niż Laura, Dawid i Andromeda razem wzięci. xD~ |Ty, faktycznie, lepiej w tym wypadku nie próbować. xD| a ona bała się ciemności, czuła się bezpieczniej przytulona do kogoś lub do czegoś. Chwilę później, Grzegorz przytulił ją do siebie. I parę minut później, usnęli oni...
TYDZIEŃ V.
Jest to tydzień opierdalania się całej czwórki i oczekiwania na 13 kwietnia...
PONIEDZIAŁEK – PIĄTEK. [Kropka, spadaj!]
Następnego dnia, gdy Grzegorz się obudził, od razu odwrócił się. Gdy to zrobił, ujrzał, że Laura nadal leżała przytulona do niego i spała. Widząc to, pomyślał on:
„Eh...Jak ona uroczo wygląda, gdy śpi..."
Po czym chciał wstać. Jednak, w pewnym momencie, uświadomił sobie, że jeśli chciałby wstać, mógłby obudzić Laurę, a nie chciał tego robić, gdyż dziewczyna śpiąc wyglądała tak słodko... ~Oooo...<3~ Postanowił, więc czekać, aż ta się obudzi. Jako, iż był poniedziałek, sprawdził on godzinę. Kiedy to zrobił, okazało się, że była dopiero 6:00.
„Eee...Jeszcze trzy godziny. Mam czas." – Pomyślał po zobaczeniu tego.
Następnie zaś, zaczął czekać, aż Laura się obudzi...
Godzinę później, dziewczyna obudziła się. Kiedy to zrobiła, ujrzała, że nadal była przytulona do Grzegorza [Mendla], który nie spał już od najprawdopodobniej godziny. Widząc to, od razu spytała ona go:
- Nie nudziło ci się leżeć tu tak przez godzinę nic nie robiąc?
- Owszem, trochę mnie się nudziło, jednak gdybym wstał, to ty mogłabyś się obudzić, a śpiąc wyglądasz tak uroczo, że aż żal cię budzić... - Odpowiedział
W tym momencie, zaśmiała się ona. Grzegorzowi, widząc to, aż milej się zrobiło. Chwilę później, powiedziała ona:
- Dziękuję, że tak mówisz.
- Oj, nie musisz dziękować. To tylko prawda jest. – Odparł Grzegorz.
Po tej rozmowie, poleżeli oni jeszcze parę minut, po czym wstali i zaczęli szykować się do kolejnego tygodnia opierdalania się w kokpicie statku kosmicznego i obserwowania, jak Dawid |*Dejwid| i Andromeda odwalają za nich całą robotę...
Jednak, w pewnym momencie, już na statku kosmicznym, usłyszeli oni otwierające się drzwi do kokpitu. Gdy odwrócili się, ujrzeli Andromedę, która rzekła:
- Maszyna już skończona. Co teraz mamy robić?
- Czekać na 12 kwietnia, czyli do piątku. – Odpowiedział Grzegorz.
Od tego momentu, zaczęli oni opierdalać się jeszcze bardziej. Do czasu...
|DAM DAM DAAAM!|
*Oczami ~*Boga Wszechmogącego*~ Grzegorza.*
~*Lol, pieprzyć to. Nie mam już siły analizować kolejnych czterech narracji. Dokończymy jutro.*~
~Dzięki Bogu...~
~*Chuj, analizujemy dalej. xD*~
~:<~
Akcję ostatnich pięciu tygodni mogę opisać tylko tak:
TYDZIEŃ I:
Tydzień ten zaczął się przyjemnie, ale niekoniecznie tak się skończył...
[Jak wszyscy wiemy, spoilery są fajne.]
PONIEDZIAŁEK – CZWARTEK:
Ten tydzień zaczął się normalnie. Po znalezieniu się we Wszechświecie, zaczęliśmy oczekiwać, aż nasi Murz...Eee...pomocnicy |Lol, znalazłem idola. ;'-)| ~^-^~ skończą maszynę. W pewnym momencie, gdy ja i Laura wyszliśmy do pomieszczenia głównego, ujrzeliśmy, ...ŻE ONI SIĘ CAŁOWALI! Ohyda. ~*Chwilę później... xD*~ ~Wielbię siebie. xD~ W pewnym momencie, Laura rzekła:
- Ekhm...
W tym momencie, Dawid |*Dejwid| i Andromeda od razu odwrócili się. Kiedy to zrobili, ujrzeli nas. W pewnym momencie, rzekłem:
- Nie mam nic przeciwko temu, żebyście czuli do siebie coś więcej, niż tylko przyjaźń, ale, do cholery nie okazujcie tego wszędzie, gdzie się da!
~:D~
Po chwili zaś, ja jak i Laura wróciliśmy do kokpitu, gdyż stamtąd przyszliśmy...
Tymczasem, gdy wróciliśmy do kokpitu, przez jakiś czas siedzieliśmy w ciszy. Jednak, w pewnym momencie, pomyślałem:
~"Lol, ale mam ujebane szyby. Trzeba zaprzęgnąć Andromedę i Dejwida do pucowania."~
|X"D|
„Eh...Ona jest taka piękna...Jest po prostu ideałem kobiety nieprzepuszczonym przez Photoshop... ~*Skąd wiesz?*~ A jej charakter jest po prostu zbliżony do mojego. ~<3~ Na dodatek te jej piękne oczy...Każdy może w nich zatonąć, mimo iż są one dość małe, co zresztą dodaje jej uroku...A to, że jest taka niska, sprawia, że jest jeszcze bardziej cudowna...Jej głos...Coś pięknego...Najlepszy dźwięk, który można usłyszeć na tym świecie, ... [Taki piękny jak gówno w turbosprężarce.] ~Jebłem xD~ Kiedy się śmieje...Jest to najpiękniejszy widok na Ziemi... ~Piękny jak widok zdechłego lisa.~ A kiedy ją przytulam...Czuję się, jakbym trzymał w objęciach cały swój świat, ...Kiedy płacze lub cierpi...Nie mogę na to patrzeć...Wtedy aż serce mnie się kraja, ...Kiedy śpi...Wygląda tak uroczo i niewinnie...Ja...Ja chyba ją ~nienawidzę~ kocham...Ona jest jedyna taka...Nie Wiem |Deutsch?| jak jej to powiedzieć...W ogóle pierwszy raz tak o kimś myślę...W końcu muszę zebrać się na odwagę i jej to wyznać...Ona jest cudowna..."
[A mimo jej wyczepistych mocy, nie mogła przeczytać jego myśli.]
~*Wtedy rozdział byłby krótszy i byśmy umarli ze smutku.*~
Po czym postanowił, ~*CTRL+A, CTRL+C i CTRL+V*~ że ten dzień będzie idealny, aby jej (Laurze, kurwa. LAURZE!) ~Lolix, wiemy. Nigdy nie zakochałbym się w tej piździe Andromedzie.~ O tym powiedzieć. Lecz, zacząłem od niewinnego pytania:
- Czy ktoś ci kiedyś mówił, że jesteś ~zjebana~ urocza?
- Nie...Wszyscy mi mówili, że jestem okropna...brzydka...Że nie należy mnie się miłość...przyjaźń, ...że powinnam się zabić, ...że, po co żyję, jak nikt mnie nie chce... - Odpowiedziała Laura ze łzami w oczach.
~– Lol, dobrze ci mówili. A teraz leć pucować szyby od zewnątrz i od środka, bo specjalnie nie zassałem ich próżniowo od środka, abyś miała co robić.~
|Idę zakładać religię wyznawców ciebie. xD|
-, Bo musisz wiedzieć, że jesteś urocza. I nie słuchaj się tych, co ci mówią inaczej, bo oni kłamią. – Odpowiedziałem
- Oh, Grzegorz...Naprawdę? – Spytała Laura ze łzami w oczach.
- Tak...Ciebie bym nie okłamał. – Odpowiedziałem
- Oh... - Rzekła, po czym przytuliła się do mnie. Ja natomiast ją objąłem. Parę sekund później, powiedziałem:
-, Bo ja ci muszę coś powiedzieć...Nie wiem jak ci to powiedzieć, gdyż mówię to pierwszy raz w swoim życiu, ale...ale...Ja cię ~nienawidzę. A nie, ja to mówię każdemu, kogo spotkam. xD~ kocham...Ty po prostu powodujesz, że moje życie staje się, choć trochę bardziej ~zjebane~ urozmaicone...Jesteś tym, czego można najbardziej pragnąć...Wystarczy nawet twoja sama egzystencja, aby czuć się szczęśliwszym. Ten, kto cię ma, ma prawdziwy skarb ~Sosnowca~ Wszechświata.
W tym momencie nastała cisza. Chwilę później, Laura rozpłakała się ze szczęścia, po czym spytała:
- Oh, Grzegorz...Naprawdę?
~– Nie kurwa, strzępie ryja bez powodu. – odpowiedziałem kulturalnie.~
- Oczywiście...Jesteś jedyną osobą, której nigdy bym nie okłamał...- Rzekłem
W tym momencie, dziewczyna mocniej się do mnie przytuliła. Parę minut później, kiedy mnie puściła nasze twarze zaczęły się do siebie przybliżać. ~*ZARAZ! XD*~ Po chwili zaś zaczęliśmy się, pierwszy raz w naszym życiu, całować. Czułem się podczas tego, jakby czas się zatrzymał. Nigdy wcześniej się nie całowałem. Jednak, w pewnym momencie, usłyszeliśmy taki dźwięk, jakby drzwi do kokpitu automatycznie się otworzyły. Nie przejęliśmy się tym jednak. Obchodziła nas w tym momencie tylko chwila. Sekundę później, usłyszeliśmy głos Andromedy, która mówiła:
- Ups...Przepraszam bardzo...
A następnie dźwięk zamykających się drzwi od kokpitu. ~*KOCHAM TWOJĄ HIPOKRYZJĘ! XD*~ ~Wiem :D~ Jednak i tym się nie przejęliśmy, gdyż liczyła się dla nas tylko ta chwila...
PIĄTEK – NIEDZIELA:
Po wylądowaniu w piątek po południu przed odpowiednim blokiem, gdy Dawid |*Dejwid| i Andromeda wyszli z pojazdu, ruszyliśmy w kierunku naszej bazy. Na początku było normalnie. Lecz...
Od wieczoru natomiast, zaczął prześladować nas pech...
[Fajny spoiler.]
Wieczorem, gdy powoli zasypiałem z nudów, w swojej bazie, w pewnym momencie, usłyszałem telefon. Od razu sprawdziłem, kto się do mnie dobijał. Kiedy ujrzałem, że była to Andromeda, mimo wszystko odebrałem. Po zrobieniu tego, spytałem:
~– Co robisz w niedzielę? Bo szmata do czyszczenia podłóg mi potrzebna.~
|JEZU XDDD|
-, Czego chcesz?
- Muszę ci powiedzieć, że ja i Dawid |*Dejwid| nie możemy jutro przyjść. Ja nie mogę wstać, gdyż jestem chora i słaba, a Dawid |*Dejwid| źle się czuje od paru dni. – Rzekła
Ciekawe, co mnie to interesuje...
~*Wyjdź za mnie. Razem będziemy krytykować świat.*~
|Ty i Grzegorz to byłoby złe połączenie. ;_;|
~*~:D~*~
- A co mnie to obchodzi? Przejąłbym się, gdybyś mi powiedziała, że Laura umiera lub gdyby ją zabijali na moich oczach. Macie przyjść, jeśli chcecie jeszcze żyć. – Rzekłem
Po tych słowach, Andromeda próbowała przekonać mnie jeszcze, abym im darował. Nie, nie pozwoliłem im. ZAPIE*DALAĆ DO ROBOTY, KURWA!
~*Kocham cię.*~
~Wiem :D~
Po tej rozmowie, ja dalej niezmiernie się nudziłem. Czasem chciałem zasnąć i przespać resztę dnia, jednak nie mogłem. [Bo byłem idealny.] Po chwili zaś ujrzałem w drzwiach Laurę. Jednak była ona smutna. Na dodatek jej twarz była bledsza niż zwykle. Wyglądała tak słabiutko, że aż pierwszy raz w moim życiu, czułem, że krajało mnie się serce, gdy ją widziałem. Biedactwo...Chwilę później, spytałem spokojnym głosem:
|Co w wypadku twojego głosu musiało być w pierdziec trudne.|
~True ;"-(~
- Lauro, ...Co ci się stało, skarbie?
[– Kurwa, zapomniałam zapisać ten ostatni level w tej twojej grze i cofnęło do pierwszego poziomu. – odpowiedziała Laura.]
~<Przeładowuje dezintegrator.> Ta zniewaga krwi wymaga!~
|XD|
- Źle się czuję...Słabo mi...Brzuch mnie boli...W głowie mnie się kręci...Mdli mnie...~*Nadkropkozę mam...*~ Zimno mi...Wszystko mnie boli... - Odpowiedziała słabym głosem dziewczyna.
- Biedactwo...Ja ci nie umiem pomóc... ~To nic, że w wersji z tego GównoFiction potrafiłem WSZYSTKO i jeszcze więcej.~ Na razie spróbuj się położyć. Może ci przejdzie. – Rzekłem
Po tych słowach, dziewczyna zrobiła, to, co jej poradziłem. Kiedy zaś wyszła ona z pokoju, pomyślałem:
„Tak mi jej żal...Miejmy nadzieję, że to nic poważnego..."
Jednak, zacząłem dalej oczekiwać na następny dzień. W międzyczasie ~*Ja się na ten temat już wypowiadałam.*~ zastanawiałem się, co mogło stać się mojej ukochanej...
Wieczorem zaś, postanowiłem pójść sprawdzić, co było z moją ukochaną. ~*Pierdolę, nie analizuję dalej. Lol, jutro nie będziemy tego zjeżdżać, bo idę do kina na "Thor: Ragnarok" w 4D.*~ |A nie miałaś tej analizy opublikować w tę niedzielę?| ~*Lol, napisałam na tablicy, że będzie za tydzień.*~ ~Spryciura.~ ~*Lepiej pisać analizę dwa lata i napisać porządną, niż zjebaną w dwie godziny.*~ [W sumie racja.] Kiedy wszedłem do pokoju, usłyszałem, że płakała ona. Żal mnie się jej zrobiło. Od razu podszedłem do niej i spytałem:
~– Możesz zamknąć mordę? Ludzie tu próbują spać.~
|X"D|
- Skarbie, co ci się dzieje? Dlaczego płaczesz?
- Tak mnie wszystko boli...Tak mi zimno...Tak bardzo źle się czuję... Chyba będę chora... - Odpowiedziała z płaczem.
- Biedactwo...Jutro na ten tydzień zostań w domu. Jesteś zbyt słaba, a ja nie darowałbym sobie, gdyby przeze mnie coś ci się stało. – Odparłem
W tym momencie ona słabo się do mnie uśmiechnęła. W tym momencie, pierwszy raz w swoim życiu poczułem, że zrobiło mnie się cieplej na sercu. Po chwili, drugi raz w swoim życiu, pocałowałem Laurę, po czym okryłem ją kołdrą i wyszedłem z pokoju...
TYDZIEŃ II:
W tym tygodniu Dawid |*Dejwid| i Andromeda chyba zaczęli się przekonywać, że ~*w kinie puszczają zajebiste rzeczy. A nie, to ja po dzisiejszym zobaczeniu, że w Arkadii leci jakiś film katastroficzny.*~ ich nienawidzę... ~:-)~
PONIEDZIAŁEK – CZWARTEK:
W poniedziałek rano zaś, kiedy zamierzałem wyjść, aby udać się po Dawida |*Dejwida, do chója!| ~*Ta literówka. xD*~ |Piękna, czyż nie? xD| i Andromedę, zajrzałem jeszcze do Laury. Po wejściu do jej pokoju ujrzałem, że nie spała już ona. Widząc to, powiedziałem do niej:
~– Szyby mi wypucuj.~
|
|
- Wychodzę, skarbie.
- Proszę...Nie zostawiaj mnie... - Odparła Laura.
- Wybacz mi...Niestety muszę...- Rzekłem
|Z.A.J.E.B.I.S.T.E PRIORYTETY! XDDD|
~Wiem xD~
Jak mi się jej żal robiło...
Po tych słowach, podszedłem do niej, pocałowałem ją i wyszedłem...
Kiedy zaś po parudziesięciu minutach zabrałem Dawida |*Dejwida| i Andromedę spod bloku i powróciłem do Wszechświata, siedząc sam w kokpicie, czułem taką dziwną pustkę. Pierwszy raz w życiu czułem się taki samotny... ~Lepsza samotność niż psychofangirl. ;-;~ ~*:D*~ Jednak, chwilę później, usłyszałem otwierające się drzwi od kokpitu. Od razu odwróciłem się. Kiedy to zrobiłem, ujrzałem Andromedę. Widząc ją, spytałem:
~– O, zajebiście. Pucuj szyby.~
-, Czego znów chcesz?
- Błagam...Pozwól mi wrócić do domu do czasu, gdy wyzdrowieję...Źle się czuję... - Odpowiedziała Andromeda.
- A weź spierdalaj. Masz tu być do momentu, w którym zrobicie wszystko, co J A będę chciał. - Rzekłem
~Kocham siebie. xD~
Po tych słowach, Andromeda próbowała mnie jeszcze trochę przekonać, abym jej darował. Nie daruję. Ta pinda ma tu harować do usranej śmierci! ~*[:*******]*~ ~Wiem xD~ Jednak, w pewnym momencie usłyszałem, że Dawid |*Dejwid| nazwał mnie chamem pierdolonym. Jak miło. Nikt mi dawno komplementów nie prawił. ~Hehe... :D~ Jednak, krzyknąłem do nich:
- SŁYSZAŁEM!!!
Jednak, od teraz, Andromeda ciągle próbowała przekonać mnie, abym pozwolił jej wrócić na czas choroby do domu. Aż w końcu...
PIĄTEK – NIEDZIELA:
W piątek popołudniu, gdy Andromeda z wycieńczenia prawie zemdlała, w końcu pozwoliłem jej zostać na następny tydzień w domu. ~No co, podłogę by mi skaziła, a kwas siarkowy jest drogi.~ |Jak ja cię uwielbiam. xD| ~Wiem :D~ Niech pozna łaskę pana. ~Ach, jakiż ja łaskawy. ;D~ Po wylądowaniu przed odpowiednim blokiem, gdy wróciłem do bazy, od razu udałem się do pokoju Laury.
- I co, najdroższa? Lepiej się czujesz? – Spytałem, wchodząc do jej pokoju.
- Nie...Jeszcze gorzej... - Odpowiedziała, zwijając się z bólu.
W tym momencie nie wytrzymałem. Wyjąłem telefon, po czym zadzwoniłem po lekarza. Kiedy zaś to zrobiłem, dziewczyna spytała:
-, Po co to zrobiłeś?
~– Bo lubię patrzeć, jak ktoś wykonuje autopsję na jeszcze żywej osobie. – odpowiedziałem~
~*;_;*~
~:D~
- Ja chcę dla ciebie jak najlepiej, skarbie. Nie mogę patrzeć, jak cierpisz. – Odpowiedziałem
W tym momencie nastała cisza...
Po parunastu minutach, gdy przyjechał lekarz i zbadał dziewczynę oraz przepisał jej leki, od razu poszedłem po nie do apteki. Po powrocie, zgodnie z tym, co powiedział lekarz, podawałem swojej ukochanej odpowiednie leki. Było tak w sobotę i niedzielę. Aż w końcu...
~*HALF-LIFE*~ TYDZIEŃ III:
W tym tygodniu, Dawid |*Dejwid| już chyba zaczynał rozumieć, że jestem przeciwko niemu i Andromedzie. ~Bo jestem THE BEST. :D~ ~*Wiadomix*~
PONIEDZIAŁEK – CZWARTEK:
W poniedziałek rano, powiedziałem do Laury, jeszcze przed moim wyjściem:
- Dobrze skarbie. Przez ten tydzień, dla twojego dobra zostań jeszcze w domu. Dwa razy dziennie, tj. rano i ~*rano*~ wieczorem, bierz te leki, które ci w weekend podawałem. Nie wychodź także z bazy, bo możesz się gorzej rozchorować. Do sklepu nie musisz iść, bo załatwiłem ci jedzenie i picie na cały tydzień.
- Dziękuję ci... - Powiedziała Laura.
- Oj, nie musisz dziękować. Ja cię po prostu kocham i nie chcę, aby coś gorszego ci się stało. – Odparłem
W tym momencie dziewczyna słabo się do mnie uśmiechnęła. Widząc to, aż milej mnie się zrobiło. Chwilę później, podszedłem do niej, pocałowałem ją i wyszedłem z pokoju i z bazy...
Po znalezieniu się w statku kosmicznym, gdy leciałem po Dawida, |*Dejwida| w pewnym momencie szyderczo się zaśmiałem. Chwilę później, pomyślałem:
, „Ale mam zajebisty pomysł. Teraz Dawida, |*Dejwida| a później i Andromedę będę na weekend przetrzymywał w statku kosmicznym. No, co? Za dużo uranu się marnuje na latanie w dwa miejsca naraz."
Gdy zaś zabrałem już Dawida |*DEJWIDA!| i wróciłem do Wszechświata, w pewnym momencie krzyknąłem do niego:
- DAWID! |*Dejwid| Chodź tu na chwilę!
Chwilę później, gdy ten już przyszedł, rzekłem:
- Mam taką sprawę. Postanowiłem, że teraz ty, a później i Andromeda nie będziecie wracali na weekend do domu. Jako iż ja muszę wracać do bazy, choćby w tym tygodniu, bo jak widzisz jestem tu sam, będę najpierw ciebie, a później i Andromedę przetrzymywać w statku kosmicznym. A tylko czegoś dotkniecie – zginiecie marnie.
~*Zajeb ich od razu.*~
~A kto skończy maszynę?~
~*Fuck*~
-, CO?! ALE DLACZEGO?! Zwykle nie miałeś problemów, że wracaliśmy na weekend do domu! – Krzyknął Dawid. |*Dejwid|
- Za dużo uranu się marnuje, aby latać w dwa miejsca na raz. – Odpowiedziałem
- URANU?! – Krzyknął Dawid. |*Dejwid|
- Tak, uranu. A myślisz, że za tymi ścianami to, co jest? Materiał budulcowy ściany? Serio? Są tam generatory prądu i zdalnie sterowane reaktory. Albo myślisz, że dlaczego z silników wydobywa się niebiesko biały ogień? Właśnie. To wszystko zasługa uranu i plutonu – 235. – Odpowiedziałem
A co on myślał? Że to wszystko zasila węgiel? Srly Srly? |Grzegorz, jesteś gimbusem?| ~Nie. To Ramoninth była niedojebana.~ Mniejsza. Po tej rozmowie, Dawid |*Dejwid| wrócił do głównego pomieszczenia statku kosmicznego...
W czwartek, zaś, zadzwoniła do mnie Andromeda, abym po nią przyleciał, gdyż już czuła się dobrze. Paręnaście minut później, gdy znalazła się już w statku kosmicznym, ruszyłem do Wszechświata i zacząłem czekać na następny dzień...
PIĄTEK – NIEDZIELA:
Kiedy doleciałem do bazy, zamknąłem na klucz statek kosmiczny, z obecnymi tam Dawidem |*Dejkurwawidem!| i Andromedą, po czym wszedłem do środka bazy. Po znalezieniu się tam, poszedłem do Laury. Kiedy byłem w jej pokoju, spytałem:
~*APISK! x2*~
|Znów?|
~*Uczulenie na opko. ;-;*~
- I jak się czujesz?
- Już lepiej, ...Ale jeszcze nie mam siły, aby wstawać. – Odpowiedziała
- Tym lepiej, że już tak nie cierpisz. – Odparłem
Po tej rozmowie, posiedziałem przy niej jeszcze trochę, po czym poszedłem do pokoju i zająłem się swoimi codziennymi sprawami... |( ͡° ͜ʖ ͡°)|
Jednak, w niedzielę, postanowiłem pójść zobaczyć, jak tego dnia czuła się Laura. Jednak, zanim doszedłem do pokoju, ujrzałem Laurę, która rzuciła mnie się w ramiona. Widząc to, rzekłem:
- O, już zdrowa. To ~źle~ dobrze...
- Tak...Tak ci dziękuję...Jesteś taki dobry dla mnie...W dzieciństwie uratowałeś mnie przed śmiercią z zimna, a teraz przed śmiercią z cierpienia... - Powiedziała
- Oj, nie musisz dziękować. – Odparłem
- Nie wiem, jak mogę ci się odwdzięczyć... - Rzekła
- Już to robisz. Pomagając mi odwdzięczasz się za wszystko, co dobrego dla ciebie zrobiłem. – Odrzekł em ~*Ta spacja naprawdę tu jest.*~ [;___;]
Po tej rozmowie, parę minut później, Laura puściła mnie, po czym zajęła się swoimi sprawami. Ja natomiast, pierwszy raz od dwudziestu pięciu lat, czułem się wycieńczony pracą. Czułem, że musiałem usnąć, gdyż ledwo trzymałem się na nogach. Poszedłem, więc do głównego pomieszczenia i ~padłem zmęczony na glebę.~ usiadłem na sofie, która tam była. Chwilę później, poczułem, że moje oczy zaczęły się zamykać. Parę minut później, pierwszy raz od dwudziestu pięciu lat – zasnąłem... ~*Czy wspominałam, że cię kocham?*~ ~Wiele razy.~ ~*To dobrze. :3*~
TYDZIEŃ IV
W tym tygodniu od wtorku Laura i ja kłóciliśmy się o byle błahostkę, przez co cierpiała Laura oraz była ona pierwszą osobą, która poznała moją tajemnicę...
~*
Nie mogłam się powstrzymać. <3*~
PONIEDZIAŁEK – CZWARTEK.
Następnego dnia, gdy obudziłem się ujrzałem, że miałem spuszczoną głowę. Gdy zaś ją uniosłem, pierwszy raz od sześciuset [sześćdziesięciu sześciu] lat, poczułem, że bolała mnie głowa i to mocno. Mimo wszystko, wstałem z sofy i ruszyłem na przedpokój. Kiedy zaś tam się znalazłem, w pewnym momencie ujrzała mnie Laura. Widząc mój stan, spytała normalnym tonem:
- Grzegorz? Coś ci się stało?
- Błagam cię, nie krzycz...Tak mnie dziś głowa boli... - Odpowiedziałem
- To może zostaniesz dziś w bazie, skoro nie najlepiej się czujesz? – Rzekła ściszonym głosem dziewczyna.
- Muszę tam lecieć, choćby, dlatego, że tylko ja umiem prowadzić ten statek kosmiczny...Nie chcę, abyś przy próbie startu się zabiła...Ten, kto próbował startować tym statkiem kosmicznym, nie przeżył więcej niż pięciu sekund... - Powiedziałem
~*Wsadzę tam wszystkich moich wrogów...*~
~Won mie z nimi. Podłogę będę musiał odkażać, tak samo jak powietrze.~
|Jaka szczerość. xD|
Kiedy zaś udaliśmy się do statku kosmicznego, Laura ujrzała, że otwierałem go kluczami, [PRZECINEK, WYKURWIAJ!] Po chwili, spytała ściszonym głosem:
-, Dlaczego tak nagle zamknąłeś ten pojazd na klucz?
~– Przewożę ropę naftową, a już jakiś chuj zajebał mi dwie beczki. – odpowiedziałem~
- Później ci opowiem... - Odpowiedziałem
Po tej rozmowie, weszliśmy do kokpitu, po czym, od razu ruszyliśmy do Wszechświata. Po znalezieniu się we Wszechświecie, jak co poniedziałek rano, poszła dać im (Andromedzie i Dawidowi |*Dejwidowi|) jeść i pić. Po zrobieniu tego, wróciła do kokpitu, po czym usiadła na swoim siedzeniu...
Jednak, w pewnym momencie, widząc, że ja rzeczywiście nie najlepiej się czułem, rzekła:
- Może po prostu spróbujesz się przespać?
- Może to i dobry pomysł...Spróbuję... - Odparłem
Po tej rozmowie, spróbowałem zasnąć. Po paru minutach, poczułem, że moje oczy zaczęły się zamykać. Kilka chwil później, moja głowa opadła w dół, po czym usnąłem...
Godzinę później, kiedy się obudziłem, czułem się lepiej. Nie bolała już mnie głowa, dzięki czemu już nie cierpiałem. W pewnym momencie zaś, usłyszałem głos Laury, która pytała:
- O, już się obudziłeś. I jak się czujesz?
- Już lepiej. – Odpowiedziałem
- To w sumie dobrze. – Odparła dziewczyna.
Po tych słowach, nastała cisza. Przez godzinę panował spokój. |Kim Dzong Un Nie lubi tego!| Jednak, po godzinie stało się coś, co zaważyło o dalszym ciągu tego tygodnia...
Otóż, po tej godzinie ja i Laura zaczęli sprzeczać się o jakąś błahostkę, związaną z szykowaną apokalipsą. Sprzeczka ta przerodziła się w kłótnię.
~– Ja biorę Rosję i Niemcy, a ty Honolulu i Luksemburg. – zacząłem
– Pierdol się! Ja biorę Rasiję i Deutschland! – rzekła
– Wal się na mordę! Te kraje są zbyt zajebiste jak na ciebie!
– Gówno prawda! Ja jestem najlepsza, to biorę najlepsze kraje!
– Ryj, psie niewierny!
[...]~
|Kocham ten dialog. Taki prawdziwy. x'D|
Po kłótni, Laura nie wytrzymała i wybiegła do łazienki. ~Chuj ci w dupę, autorze, moja linia dialogowa jest lepsza.~ Po parunastu minutach zaś, gdy zastanawiałem się, co tam tyle robiła, wróciła do kokpitu... ~*Srała, a miała zatwardzenie, so...*~
Jednak, teraz cały tydzień wyglądał właśnie tak.
Aż w końcu...
|DAM DAM DAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAM!|
PIĄTEK – NIEDZIELA.
Po powrocie do bazy i zamknięciu Dawida |*Dejffida| i Andromedy w statku kosmicznym, po wejściu do bazy, ja i Laura, znów zaczęliśmy się kłócić o jakąś błahostkę. W tym momencie, Laura wybiegła z płaczem do swojego pokoju. Ja natomiast, ciągle jeszcze wściekły, poszedłem do łazienki i się tam zamknąłem. |( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)| Po znalezieniu się tam, poczułem, że zrobiło mi się słabo. Było mi gorąco, a kilka chwil później, było mi także duszno. ~Mówiłem! Jestem człowiekiem! :<~ Chwilę później, pomyślałem:
„Ostatnio coś za nerwowy jestem...Muszę się opanować...Eh...Znów mi jest słabo, gorąco i duszno...Chyba ponownie mi naprawdę bardzo wysoko ciśnienie skoczyło..."
~*Ale jesteście pewni, że Slavia nie patrzy?*~
|Tak|
Jednak, w pewnym momencie, jako iż byłem w łazience sam, postanowiłem po raz drugi w życiu zdjąć swój płaszcz, |( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)| i ponownie zobaczyć sam siebie w lustrze. Chwilę później, gdy już to zrobiłem, stanął [Znowu zmiana narracji...] przed lustrem...
W tym momencie, pierwszy raz od jakiegoś czasu, zobaczyłem sam siebie bez kaptura. Moja twarz była cała szara. Oczy miałem żółte, jednak były one w całości tego koloru. ~*No shit, Sherlock.*~ Nie było tam białek itp. Nos miałem normalny, a nie jak mogłoby się wydawać, widząc mnie w płaszczu, na pół twarzy. Usta miałem koloru szarego. Wydawałoby się, że były one pomalowane, jednak nie, nie jestem transwestytą, czy kimś. |A może?| ~WON~ |:D| To był ich naturalny kolor. Moje włosy były czarne, jednak były normalne. Głowę miałem zwykłą, a nie spiczastą, jak mogłoby się wydawać. Jednak, dłonie miałem ciemnofioletowe, z długimi palcami. Na sobie miałem czarny strój, z którego wydobywał się czarny gaz, od którego mogłyby się podusić wszystkie żywe istoty, oprócz mnie, naturalnie. ~Ale byłem debilem i nie wytrułem nim całego świata.~
Chwilę później, pomyślałem:
„A może pokazałbym się jej i powiedział jej prawdę o sobie? Eh...Nie mogę, ...Ale...Może..."
„NIE! Nie możesz tego nikomu powiedzieć!" – Usłyszał w głowie znajomy głos ~*Slade'a*~.
„Ojcze...Miałeś już nie kontrolować moich myśli, dopóki nie skończę z Ziemią...Obiecałeś!" – Pomyślałem
„Wiem, wiem, ...Ale czasem muszę." – Usłyszałem w głowie odpowiedź.
„Eh...No, ale pozwól mi, chociaż Laurze...Ona nigdy tego nikomu nie zdradzi. Przecież znam ją ponad dwadzieścia lat i wiem, że mogę jej zaufać." – Pomyślałem
, „Kim jest Laura?" – Usłyszałem w głowie pytanie.
„Ohm...Nawet nie wiem jak to nazwać. Znalazłem ją w 2013 roku na Antarktydzie i przygarnąłem ją. |Siema, niespójności! Dawno się nie widzieliśmy!| Od teraz jest ona u mnie i mi pomaga. Ale jak widać gówno z tego wszystkiego wychodzi." - Odpowiedziałem
, „Ale jesteś pewien, że ona nic nikomu nie powie? Nikt przecież się o nas nie może dowiedzieć." – Usłyszałem ponownie pytanie.
„Tak, na pewno. Jak jej się coś powie, to ona zawsze to zrobi." – Odpowiedziałem
„No...Dobrze, możesz jej powiedzieć. ALE PAMIĘTAJ! Przestrzeż ją przed tym, aby nikomu innemu o tym nie powiedziała!" – Usłyszałem odpowiedź.
„Dzięki. Ale...Chwila! Czy ona nie udusi się od tego gazu, który się ze mnie wydobywa? Nie chcę, aby coś jej się stało!" – Rzekłem
„Czekaj, zaraz to załatwię." – Usłyszałem odpowiedź.
Po tym, głos na chwilę uciszył się. Jednak, chwilę później, ponownie usłyszałem ten sam głos w głowie:
„Zrobione. Już się nie udusi."
„Mam nadzieję, że nie chciałeś mi przez to powiedzieć, że JĄ ZABIŁEŚ?!" – Pomyślałem, ze strachem.
~*Jaki byłby w tym sens?*~
|To opko ogólnie nie ma sensu.|
„Nieee....Nie zabiłem jej. Jesteś po prostu przewrażliwiony na jej punkcie. W ogóle ostatnio jesteś za bardzo ludzki, że tak powiem." – Odpowiedział głos.
„Wiem...Coś się ze mną dzieje...Tylko nie wiem, co." – Powiedziałem
„Minie ci to, kiedyś. Niektórzy z nas, po znalezieniu się na innej, obcej planecie, czasem są tacy bardziej jak mieszkańcy tej planety, niż jak my, ale to mija z czasem." – Odpowiedział głos.
Po tych słowach rozmowa zakończyła się. W tym momencie, wyszedłem z łazienki i wyłączyłem światło. Gdy to zrobiłem, poszedłem do pokoju Laury. Im byłem bliżej, tym bardziej słyszałem jej płacz. Słysząc to, żal mnie się jej robiło. ~A bardziej żal tego, że wyła jak alarm przeciwatomowy.~ |WYOBRAZIŁEM TO SOBIE. XDDD| Kiedy zaś doszedłem do pokoju, usiadłem koło dziewczyny i przytuliłem ją do siebie. Laura, czując to, najprawdopodobniej wiedziała, że byłem to ja, jednak odwróciła się. Kiedy to zrobiła, po ujrzeniu mojej prawdziwej postaci, przeraziła się. Widać to było, po jej oczach, które się trochę powiększyły. Chwilę później, spytała ze strachem w głosie:
- K-Kim t-ty jesteś? I c-co tu robisz? J-Jak się tu z-znalazłeś?
~*A-A t-ta w-wypowiedź z-została z-zajebiście n-napisana.*~
- Lauro...To ja. Grzegorz. – Odpowiedziałem
- GRZEGORZ?! To ty tak wyglądasz bez swojego płaszcza?! – Krzyknęła
- Tak, skarbie. To ja w całej okazałości. – Odpowiedziałem
- A-Ale ty nawet nie wyglądasz jak człowiek! No może trochę, ale w większej części nie! Kim ty jesteś?! – Spytała
-, Bo ja...Nie jestem człowiekiem. Wyglądam jak człowiek, ale nim nie jestem. Możesz mi wierzyć lub nie, ale jestem istotą nadprzyrodzoną. – Odpowiedziałem
- C-Co? J-Jak to? Jakim cudem?! Przecież istoty nadprzyrodzone nie istnieją! – Powiedziała zmieszana.
~Żelazny dowód: Żyję na tym świecie już piętnaście wieków.~
|Żeś se cheat na nieśmiertelność włączył.|
~:D~
- Istnieją. Właśnie znasz jedną. W ogóle, muszę ci powiedzieć coś o sobie. Tak naprawdę nie nazywam się Grzegorz Antychryst. Dano mi takie imię i nazwisko przed wyruszeniem na Ziemię. Nazwisko „Antychryst" ~Ładne, czyż nie? ^-^~ dano mi po tym, jak ojciec szukał wyjebistego nazwiska, ale nie mógł znaleźć, a chciał, aby było z jakieś religii. No i, wreszcie, zrezygnowany, podczas przeszukiwania Pisma Świętego, trafił na ostatnią księgę i na Antychrysta. ~Ale wolałbym mieć na nazwisko Apollyon. Pasowałoby do mnie. :3~ ~*Ech... -_-*~ I to wybrał. Naprawdę nazywam się Xyasch Xygamish. ~Od dziś tak do mnie mówcie.~ [Język sobie połamiemy.] ~Wiem :D~ Ale nazywaj mnie, jak nazywałaś. Na Ziemi jestem tylko po to, aby ją zniszczyć. Rasa, z której pochodzę, pała nienawiścią do Ziemi z jakiegoś-tam-powodu. Jednak, aby ją zniszczyć, czekali na odpowiednią osobę. I najprawdopodobniej byłem nią ja, bo mnie tu wysłali. [#GaryStu] Niby jestem wyjebiście idealny, ale jednak nie. Bo nikt nie przewidział, że nie jestem do końca nieśmiertelny oraz idealnie idealny. Ale da mnie się wskrzesić, więc to idzie na plus. Oprócz tego posiadam wiedzę absolutną. Wiem WSZYSTKO. Znam WSZYSTKIE języki świata, znam się również na WSZYSTKICH dziedzinach życia, znam WSZYSTKIE dane na temat WSZYSTKICH ludzi, znam CAŁY Wszechświat, wiem jak ten cały bajzel powstał i jak się skończy, znam CAŁY świat w 100%, znam charaktery, wady, zalety, wygląd itp. KAŻDEGO człowieka na świecie, znam CAŁĄ najnowszą i jeszcze nawet nieistniejącą technologię i wiele innych. ~*Mamo, znalazłam męża! Jest ode mnie starszy o ponad tysiąc lat, ale wiek to tylko liczba!*~ ~Jebłem xD~ Co do mnie samego, to nikt nie może się o moim rzeczywistym życiu dowiedzieć. Nie wiem, czemu, ale po prostu nikt nie może. Chociaż niektórzy ludzie, jeśli się o mnie dowiedzą, mówią różne rzeczy na mój temat, czasem takie, które są prawdziwe, jednak dla nich są to hipotezy. Ten gaz, który się ze mnie wydobywa jest śmiertelny dla ludzi na ziemi. [O loool, nazwa planety małą literą. No teraz to dowaliłaś. xD] ~*Lolix, faktycznie. xD*~ Ale ty się nie udusisz. Mój ojciec załatwił, abyś się nie udusiła, gdyż ja mogę z nim rozmawiać za pomocą myśli, tak jak i z innymi z mojej rasy, więc ubłagałem go, abym mógł powiedzieć ci o mnie prawdę. Ale ty, błagam cię najmocniej, nie mów nikomu o mnie prawdy. Nie chcę mieć kłopotów. I taka ciekawostka na koniec. Wiesz, że to, że ze mną się tak długo zadajesz sprawiło, że pod względem śmiertelności jesteś teraz taka jak ja? [Zabójca kanonu będzie wiecznie żywy. :-(] ~*ALE MAM POMYSŁ NA ONE-SHOTA! :3*~ [Już się boję...] ~*Chuj, opowiadanie rozdziałowe, w którym będą sądzone wszystkie postacie z moich opek. Kto za, niech oznacza się w komentarzach.*~ ~JESTEM ZA! Zrób ze mnie sędzię! Proooszę!~ ~*OK :3*~ ~:*~ – Opowiedziałem
- No dobrze, nie powiem nikomu, przysięgam. Ale...Czemu się tak nawet przede mną ukrywałeś? – Spytała
~– Bo masz mordę jak skarpeta.~
~*|[xDDDD]|*~
- Zakazano mi mówić komukolwiek. Nikt nie może wiedzieć, kim ja jestem, bo nie skończyłoby się to dla mnie dobrze. – Odpowiedziałem
- Ej, zaraz! Czyli może mnie od teraz zabić tylko to, co ciebie? – Spytała
~– Yes, bitch. I zaspoilerowałbym tu najnowszy FanFiction Ramoninth, ale wiem, że LeckerSweet gdzieś tu się ukrywa i mogłaby zobaczyć, więc LOL NIE ZROBIĘ TEGO. xD~
- Tak. I ciebie teraz także da się wskrzesić. – Odpowiedziałem
- Łooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooo! – Powiedziała
[Mózg mi zdechł.]
W tym momencie zaśmiałem się, ukazując swoje zęby, które nie były zwykłe. Były to długie kły, jak u wampira. W tym momencie, Laura powiedziała ze strachem:
- Ty masz kły zamiast zębów! Błagam, nie rób mi krzywdy!
~– Lol, tylko wypiję ci krew, bo mi żelaza brakuje. – odpowiedziałem~
- Nic ci nie zrobię, skarbie. Nie chcę robić ci krzywdy. Poza tym ciebie nigdy bym nie skrzywdził. – Odpowiedziałem
-, Ale to robisz od paru tygodni...Krzywdzisz mnie psychicznie tymi kłótniami... - Powiedziała ze łzami.
- Przepraszam, skarbie...Coś się ze mną dzieje...Te kłótnie działają źle także na mnie, bo mi ciśnienie zbyt wysoko skacze i robi mnie się słabo, ale nie panowałem nad sobą...Wybacz mi... - Rzekłem
- Proszę cię...Nie krzywdź mnie już tak... - Odparła
W tym momencie, odsłoniła ona swoje dłonie, |A nie ręce? NIESPÓJNOŚCI! -_-| które były całe pocięte i pokazała mu, [I znowu zmiana narracji... <Ziew>] po czym powiedziała:
- To wszystko przez ciebie. Przez te kłótnie. Nie wytrzymuję już.
- Skarbie! PO JASNĄ CHOLERĘ ty się cięłaś?! – Krzyknąłem
- Nie daję już rady...Tak bardzo cierpię psychicznie, że muszę to jakoś wyładować... - Odpowiedziała
- Kochanie...Nie tnij się już...Błagam...Zrobię dla ciebie wszystko, tylko nie wykańczaj się... - Rzekłem
- To nie powoduj kłótni...To wystarczy... - Odparła
- Postaram się, kochanie... - Powiedziałem
Po tej rozmowie, posiedziałem przy niej jeszcze trochę, po czym oboje wstaliśmy i zajęliśmy się swoimi sprawami... |( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)|
Jednak, w pewnym momencie, ujrzałem, że przyszła do mnie Laura. Po chwili zaś usłyszałem, jak Laura pytała swoim uroczym ~jak woda w ściekach~ głosikiem:
- Grzegorz, mogę pożyczyć twoją kartę kredytową?
- A po co ci moja karta kredytowa, skarbie? Przecież masz swoją. – Spytałem
-, Ale na twojej nigdy nie kończą się pieniądze, a na mojej kończą. A chcę dziś pójść na duże zakupy. – Odpowiedziała dziewczyna.
~*ZMIENIAJ PIN I DAWAJ!*~
~Lol, nie. xD~
- No to lepiej jednak weź moją kartę kredytową, rzeczywiście. – Odparłem
Po tej rozmowie, podałem jej kartę, po czym Laura ubrała się i wyszła.
Kiedy zaś zostałem sam, pomyślałem:
„Eh...Ona jest taka piękna...Jest po prostu ideałem kobiety nieprzepuszczonym przez Photoshop... ~*Wiemy. Nie musisz się powtarzać.*~ A jej charakter jest po prostu zbliżony do mojego. Na dodatek te jej piękne ~jak gówno kota~ |XDDD| oczy...Każdy może w nich zatonąć, mimo iż są one dość małe, co zresztą dodaje jej uroku...A to, że jest taka niska, sprawia, że jest jeszcze bardziej cudowna...Jej głos...Coś pięknego ~jak karaluch~...Najlepszy dźwięk, który można usłyszeć na tym świecie, ...Kiedy się śmieje...Jest to najpiękniejszy ~jak błoto~ widok na Ziemi...A kiedy ją przytulam...Czuję się, jakbym trzymał w objęciach cały swój świat, ...Kiedy płacze lub cierpi...Nie mogę na to patrzeć...Wtedy aż serce mnie się kraja, ...Kiedy śpi...Wygląda tak ~zjebanie, że aż mi mózg przez nogi wychodzi~ |XXDD| uroczo i niewinnie...Ja...Ja ją kocham...Ona jest jedyna taka... Ona jest Cudowna... [Deutsch?]"
Jednak, chwilę później, postanowiłem napić się wina. ~Lol, dziś mam ochotę na piwo, a sklepy nieczynne. :<~ Podszedłem, więc do jednej z gablotek, otworzyłem ją i wyjąłem butelkę czerwonego wina, po czym nalałem trochę do kieliszka, schowałem butelkę do odpowiedniego miejsca, usiadłem na kanapie i pijąc wino, zacząłem rozmyślać o swej ukochanej:
[Zamknij ryj.]
„Ona...Ona jest czymś cudownym...Właściwie to kimś. Jest tak urocza ~jak las nocą~...Gdyby była wyższa, nie byłaby już tak cudowna...Oczywiście ma ona swoje wady...Każdy je ma. Nawet ja. Ale mimo wszystko, jest taka..."
Jednak nie dokończyłem myśli, gdyż usłyszałem w swojej głowie znajomy głos:
„UUU~*Fenyloalanina?*~UU....Ktoś tu się zakochał..."
„OJCZE!!! Miałeś nie kontrolować więcej moich myśli!!!" – Pomyślałem ze złością.
„Oj, no wiem. Ale czasem po prostu muszę." – Odpowiedział
, „Ale może nie wtedy, gdy staram się znaleźć wszystkie możliwe zalety Laury?" – Pomyślałem
„Oj, przepraszam...Tak jakoś wyszło...Heh..." – Usłyszał |I znowu zmiana narracji. <Ziew>| odpowiedź.
„Taa...Tak jakoś wyszło...Zawsze „przypadkowo" zaczynasz kontrolować moje myśli, gdy myślę o prywatnych sprawach." – Pomyślałem z irytacją.
Jednak, chwilę później, przestałem już rozmyślać o Laurze, gdyż wkurzało mnie to, gdy mój ojciec kontrolował moje PRYWATNE myśli. Lecz, chwilę później, usłyszałem otwierające się drzwi do bazy. Parę sekund później, zobaczyłem wielką kupę zakupów, wchodzącą do domu. |Wyobraziłem to sobie. xDDD| Od razu rzekłem:
- Lauro, ty w ogóle gdzieś tam jesteś?
- Tak, jestem. Po prostu trochę dużo kupiłam. – Odpowiedziała dziewczyna.
- Trochę...Chyba W CHOLERĘ DUŻO!!! Coś ty tam nakupowała?! – Spytałem
- No, więc tak. ~*Nie zaczyna się zdania od "Więc".*~ Zacznijmy od tego, co kupiłam do jedzenia. W większości są to słodycze. Kupiłam wieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeelką [Gimbus Mode: ON] Nutellę, sześć paczek chipsów, colę, dwa kartony donutów, cztery zestawy na wynos z McDonald 's, jak będziesz chciał, to się z tobą podzielę, dwa zestawy na wynos z KFC, ~*<Rzyg>*~ dziesięć dużych czekolad, karton batonów, dwie pizzę, kurczaka, trochę owoców i warzyw, dwa opakowania z wodą, trzydzieści opakowań żelków, cztery lizaki, dwadzieścia torebek gorącej czekolady, fantę, mirindę, 7up i Sprite. Z ubrań kupiłam sobie wszystkie bluzki i buty, jakie mnie się spodobały w przeciągu całego mojego życia, cztery sukienki, dwie spódnice i dwie pary pantofli. Z zestawów do makijażu kupiłam cztery lakiery do paznokci, zmywacz do nich i kredkę do oczu. Z gadżetów kupiłam PS3, PS4, PS2, XBOX 360, XBOX ONE, PSP, PSP VITA, gry do nich, wszystkie płyty moich ulubionych wykonawców, kartę do Spotify, ~*TIDAL lepszy.*~ PS Store, Sklepu Play na 150 zł, wszystkie książki, które lubię, Zniszcz Ten Dziennik, To Nie Książka, iPhone, MP4, wszystkie filmy, które lubię, parę długopisów, cienkopisów, zestawy do rysowania, malowania, rzeczy do malowania, naklejki oraz nowy komputer! I tylko tyle. – Opowiedziała Laura.
|~Nie dać kobiecie limitów pieniężnych...~|
- Ja pierdolę...Puścić ciebie samą do sklepu... - Rzekłem
W tym momencie Laura zaśmiała się. ~*JASNY CHUJ! ;_;*~ [Co się stało?] ~*Nie, nic. Złe wspomnienie tak nagle mnie się przypomniało. ;_; KURWA, ZNOWU! ;_;*~ |Czyli?| ~*Kiedyś, jak moja babcia miała działkę, nocowałam raz u niej. Była noc i, gdy babcia ledwo co wyłączyła telewizor, ja przypadkowo spojrzałam na niego. Był to stary telewizor z tym grubym ekranem, które przez chwilę, po wyłączeniu, są jeszcze białe. Zawsze się tego bałam. I do dziś boję się patrzeć w nocy na dopiero co wyłączone telewizory, mimo iż plazmowe tak nie mają.*~ ~Szczerze? Ta historia była ciekawsza, niż to FanFiction.~ ~*I właśnie teraz mam przed oczami ten ekran. ;_;*~ ~<Przytula> Spróbuj to wyrzucić z pamięci.~ ~*<Odwzajemnia>*~ Widząc i słysząc to, milej mnie się zrobiło. Chwilę później zaś, oddała mi ona kartę kredytową i poszła do pokoju rozpakowywać zakupy...
Kiedy zaś zostałem sam, pomyślałem:
~"Czy jak wsadzę łeb Mateusza do pralki to umrze czy zmądrzeje?"~
|XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD|
„Na cholerę ja dawałem jej tą [*tę] kartę kredytową? Przecież ona, nie mając limitów pieniężnych, może wykupić pół sklepu!"
Jednak, mimo tego, włączyłem telewizję i zająłem się swoimi sprawami, czyli oglądaniem TV...
~*Ambitna robota, nie ma co.*~
Jednak, w pewnym momencie, gdy powoli przysypiałem przyszła do mnie Laura. Od razu się pobudziłem, widząc ~jej krzywą mordę.~ ją.
Jednak, dziewczyna była blada. Słychać było jej słabe oddechy. ~*Onie*~ Widać było, że dłonią trzymała się za brzuch, co mogło znaczyć, że ją bolał. [<Płacze>] Widząc ją, pierwszy raz w życiu, poczułem ból w sercu. Było mi jej tak żal...
Chwilę później, dziewczyna usiadła koło mnie. Widząc ją, spytałem:
- Kochanie, ...Co ci się stało?
- Słabo mi...Brzuch mnie mocno boli...Chyba mam temperaturę...Mgli mnie...~*Nadkropkozę mam...*~ Chyba będę wymiotować...Gorąco mi... - Odpowiedziała słabym głosem Laura.
- Wiesz...Pójdź do łazienki, spokojnie zwymiotować...Może poczujesz się, choć trochę lepiej. – Poradziłem
Po tej rozmowie, dziewczyna wyszła do łazienki, zwymiotować. Chwilę później, dało się słyszeć, jak wymiotowała. Powtórzyło się to jeszcze sześć razy, ~*Ta to ma stalowy żołądek.*~ po czym nie miała ona już, czym wymiotować. Kiedy to słyszałem, pomyślałem:
„Pewnie się znów przejadła. A mówiłem jej kiedyś, że mimo tego, iż ma zajebistą przemianę materii [#MarySue] nie powinna tyle jeść, bo to może jej zaszkodzić. Ale cóż...Nie opieprzę jej z tego powodu przecież. Obiecałem, że nie będę się z nią już kłócił."
Gdy zaś wróciła ona do pokoju, była jeszcze bledsza. Chwilę później, podeszła do mnie, po czym przytuliła się do mnie, a chwilę później, zasnęła...Widząc to, pomyślałem:
„Biedactwo...Jak mi jej ~nie~ żal..."
Po czym przytuliłem ją do serca...
Gdy zaś dziewczyna się obudziła, spytałem:
- I jak, skarbie? Lepiej?
- Tak, już tak... - Odpowiedziała dziewczyna.
- Tym lepiej. – Odparłem
- W ogóle to opowiesz mi w końcu, dlaczego zamykasz statek kosmiczny na klucz? – Spytała Laura.
W tym momencie, opowiedziałem jej o wszystkim. Kiedy skończyłem, dziewczyna powiedziała:
- I dobrze im tak. Niech zdychają, ciule pierdolone.
~:*~
- Dalej masz im za złe? – Spytałem
- TAK!!! Nigdy im tego nie daruję! – Krzyknęła
~:**~
W tym momencie nastała cisza. Po chwili zaś, zajęliśmy się swoimi sprawami...
Wieczorem zaś, gdy Laura przebrała się już w piżamę i umyła, wcisnęła się na sofę koło mnie, położyła się obok oraz mocno przytuliła do mnie. Jako, iż w pokoju było ciemno, |Dalej, Grzegorz! Trza wykorzystać okazję!| ~Lol, lepiej nie ryzykować spłodzeniem największego debila na świecie. ;P~ |W sumie racja. xD| a ona bała się ciemności, ~*Jak macie telewizor RTC, to nie dziwne.*~ czuła się bezpieczniej przytulona do kogoś lub do czegoś. Chwilę później, przytuliłem ją do siebie. I parę minut później, usnęliśmy...
TYDZIEŃ V.
Jest to tydzień opierdalania się i oczekiwania na 13 kwietnia...
PONIEDZIAŁEK – PIĄTEK.
Następnego dnia, gdy się obudziłem, od razu odwróciłem się. Gdy to zrobiłem, ujrzałem, że Laura nadal leżała przytulona do mnie i spała. Widząc to, pomyślałem:
„Eh...Jak ona uroczo wygląda, gdy śpi..."
~Ta...Tak uroczo jak gnojówka na wsi.~
Po czym chciałem wstać. Jednak, w pewnym momencie, uświadomiłem sobie, że jeśli chciałbym wstać, mógłbym obudzić Laurę, a nie chciałem tego robić, gdyż dziewczyna śpiąc wyglądała tak słodko ~jak cytryna~...Postanowiłem, więc czekać, aż ta się obudzi. Jako, iż był poniedziałek, sprawdziłem godzinę. Kiedy to zrobiłem, okazało się, że była dopiero 6:00.
„Eee...Jeszcze trzy godziny. Mam czas." – Pomyślałem po zobaczeniu tego.
Następnie zaś, zacząłem czekać, aż Laura się obudzi...
Godzinę później, dziewczyna obudziła się. Widząc to, że nie spałem od godziny, od razu spytała:
- Nie nudziło ci się leżeć tu tak przez godzinę nic nie robiąc?
~Liczyłem kafelki na ścianach.~
|XDDD|
- Owszem, trochę mnie się nudziło, jednak gdybym wstał, to ty mogłabyś się obudzić, a śpiąc wyglądasz tak uroczo, że aż żal cię budzić... - Odpowiedziałem
W tym momencie, zaśmiała się ona. Widząc to, aż milej mnie się zrobiło. Chwilę później, powiedziała ona:
- Dziękuję, że tak mówisz.
- Oj, nie musisz dziękować. To tylko prawda jest. – Odparłem
Po tej rozmowie, poleżeliśmy jeszcze parę minut, po czym wstaliśmy i zaczęliśmy szykować się do kolejnego tygodnia opierdalania się w kokpicie statku kosmicznego i obserwowania, jak Dawid |*Dejwid| i Andromeda odwalają za nas całą robotę...
Jednak, w pewnym momencie, już na statku kosmicznym, usłyszeli [Ech...I znowu zmiana narracji. -_-] otwierające się drzwi do kokpitu. Gdy odwróciliśmy się, ujrzeliśmy Andromedę, która rzekła:
- Maszyna już skończona. Co teraz mamy robić?
- Czekać na 12 kwietnia, czyli do piątku. – Odpowiedziałem
Od tego momentu, zaczęliśmy opierdalać się jeszcze bardziej. Do czasu...
*Oczami Laury.*
Te ostatnie pięć tygodni, opisać mogę tylko tak:
TYDZIEŃ I:
Tydzień ten zaczął się przyjemnie, ale niekoniecznie tak się skończył... |Epickie te spoilery.|
PONIEDZIAŁEK – CZWARTEK:
Ten tydzień zaczął się normalnie. Po znalezieniu się we Wszechświecie, zaczęliśmy oczekiwać, aż nasi pomocnicy skończą maszynę. W pewnym momencie, gdy ja i Grzegorz wyszliśmy do pomieszczenia głównego, ujrzeliśmy, ...ŻE DAWID |*Dejwid| I ANDROMEDA SIĘ CAŁOWALI! Fuj. ~*Parę minut później... xD*~ W pewnym momencie, rzekłam:
- Ekhm...
W tym momencie, Dawid |*Dejwid| i Andromeda od razu odwrócili się. Kiedy to zrobili, ujrzeli nas. W pewnym momencie, Grzegorz rzekł:
- Nie mam nic przeciwko temu, żebyście czuli do siebie coś więcej, niż tylko przyjaźń, ale, do cholery nie okazujcie tego wszędzie, gdzie się da!
~*ZA CHWILĘ! XDDD*~
Po chwili zaś, on jak i ja wróciliśmy do kokpitu, gdyż stamtąd przyszliśmy...
Tymczasem, gdy Grzegorz i ja wróciliśmy do kokpitu, przez jakiś czas siedzieliśmy w ciszy. Jednak, w pewnym momencie, Grzegorz spytał:
- Czy ktoś ci kiedyś mówił, że jesteś ~brzydka jak gówno w kiblu?~ urocza?
- Nie...Wszyscy mi mówili, że jestem okropna...brzydka...Że nie należy mnie się miłość...przyjaźń, ...że powinnam się zabić, ...że, po co żyję, jak nikt mnie nie chce... - Odpowiedziałam ze łzami w oczach.
-, Bo musisz wiedzieć, że jesteś ~brzydka jak woda po parówkach~ urocza. I nie słuchaj się tych, co ci mówią inaczej, bo oni kłamią. – Odpowiedział
- Oh, Grzegorz...Naprawdę? – Spytałam ze łzami w oczach.
- Tak...Ciebie bym nie okłamał. – Odpowiedział
- Oh... - Rzekłam, po czym przytuliłam się do niego. On natomiast mnie objął. Parę sekund później, powiedział:
-, Bo ja ci muszę coś powiedzieć...Nie wiem jak ci to powiedzieć, gdyż mówię to pierwszy raz w swoim życiu, ale...ale...Ja cię ~zajebię za dwie minuty. Fajnie, nie?~ |Jezu xDDD| kocham...Ty po prostu powodujesz, że moje życie staje się, choć trochę bardziej urozmaicone...Jesteś tym, czego można najbardziej pragnąć [in the Sosnowiec City] ~*|~XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD~|*~...Wystarczy nawet twoja sama egzystencja, aby czuć się szczęśliwszym. Ten, kto cię ma, ma prawdziwy skarb ~*Sosnowca*~ Wszechświata.
Oh...Pierwszy raz w życiu ktoś mnie pokochał... ~Zajebisty ten opis uczuć, nie ma co.~
W tym momencie nastała cisza. Chwilę później, rozpłakałam się ze szczęścia, po czym spytałam:
- Oh, Grzegorz...Naprawdę?
- Oczywiście...Jesteś jedyną osobą, której nigdy bym nie okłamał... - Rzekł
W tym momencie, mocniej się do niego przytuliłam. Parę minut później, kiedy go puściłam nasze twarze zaczęły się do siebie przybliżać. ~*ZARAZ! XDDD*~ Po chwili zaś zaczęliśmy się, pierwszy raz w ich życiu, całować. Czułam się podczas tego, jakby czas się zatrzymał. Czułam się błogo...Nigdy wcześniej się nie całowałam. Jednak, w pewnym momencie, usłyszeliśmy taki dźwięk, jakby drzwi do kokpitu automatycznie się otworzyły. Nie przejęliśmy się tym jednak. Obchodziła nas w tym momencie tylko chwila. Sekundę później, usłyszeliśmy głos [Tępej Pizdy] Andromedy, która mówiła:
- Ups...Przepraszam bardzo...
A następnie dźwięk zamykających się drzwi od kokpitu. Jednak i tym się nie przejęliśmy, gdyż liczyła się dla nas tylko ta chwila...
Kiedy zaś skończyliśmy się całować, zaczęliśmy ponownie siedzieć w ciszy...
PIĄTEK – NIEDZIELA:
Po wylądowaniu w piątek po południu przed odpowiednim blokiem, gdy Dawid |*Dejwid| i Andromeda wyszli z pojazdu, ruszyliśmy do naszej bazy. Po znalezieniu się tam, wszystko było normalne. Jednak...
Od wieczoru natomiast, zaczął prześladować nas pech...
|Epickie spoilery.|
Wieczorem, w pewnym momencie, zaczęłam się źle czuć. Było mi słabo i mdliło mnie. Na dodatek było mi zimno i czułam, że miałam temperaturę. Na dodatek wszystko mnie bolało i kręciło mnie się w głowie. Od razu poszłam do Grzegorza [Mendla] ~:D~, gdyż czułam, że tylko on mógł mi pomóc. Kiedy zaś tam byłam i gdy on mnie ujrzał, chwilę później, spytał on spokojnym głosem:
[W wypadku twojego głosu to serio musiało być trudne.]
~True :-(~
- Lauro, ...Co ci się stało, skarbie?
- Źle się czuję...Słabo mi...Brzuch mnie boli...W głowie mnie się kręci...[Nadkropkozę mam...] Mdli mnie...Zimno mi...Wszystko mnie boli... - Odpowiedziałam słabym głosem.
- Biedactwo...Ja ci nie umiem pomóc...|Siema, niespójności. Dawno was nie było.| Na razie spróbuj się położyć. Może ci przejdzie. – Rzekł
Po tych słowach, zrobiłam, to, co poradził mi Grzegorz. Po znalezieniu się w pokoju położyłam się na łóżku. Jednak, z każdą chwilą czułam się coraz gorzej...Aż w końcu...
Wieczorem zaś, w pewnym momencie, kiedy aż płakałam z bólu, ujrzałam, że przyszedł do mnie Grzegorz. Kiedy zobaczył, w jakim byłam stanie, od razu podszedł do mnie i spytał:
~– Możesz przestać udawać i wracać do pucowania szyb?~
|Kocham twoje podejście do życia. xDDD|
~Wieeem xDDD~
- Skarbie, co ci się dzieje? Dlaczego płaczesz?
- Tak mnie wszystko boli...Tak mi zimno...Tak bardzo źle się czuję... Chyba będę chora...[Przecież już jesteś chora, na Nadkropkozę.] - Odpowiedziałam z płaczem.
- Biedactwo...Jutro na ten tydzień zostań w domu. Jesteś zbyt słaba, a ja nie darowałbym sobie, gdyby przeze mnie coś ci się stało. – Odparł
W tym momencie ona słabo się do niego uśmiechnęłam. ~*Najlepsza zmiana narracji w jednym zdaniu, jaką kiedykolwiek widziałam. xD*~ Po chwili, drugi raz w swoim życiu, pocałował mnie, po czym okrył mnie kołdrą i wyszedł z pokoju...
TYDZIEŃ II:
W tym tygodniu jeszcze bardziej niż poprzednio cierpiałam...
~Awww <3~
PONIEDZIAŁEK – CZWARTEK:
W poniedziałek rano zaś, kiedy Grzegorz zamierzał wyjść, aby udać się po Dawida |*Dejwida| i Andromedę, zajrzał jeszcze do mnie. Po wejściu do mojego pokoju, najprawdopodobniej ujrzał, że nie spałam już, gdyż powiedział do mnie:
- Wychodzę, skarbie.
- Proszę...Nie zostawiaj mnie... - Odparłam.
- Wybacz mi...Niestety muszę...- Rzekł
|Mam zajebiste priorytety, wiesz.|
Po tych słowach, podszedł do mnie, pocałował mnie i wyszedł...
I przez cały tydzień leżałam cierpiąca w domu. Wstawałam tylko do toalety, umyć [dupę] się lub aby coś zjeść lub czegoś się napić. Z każdym dniem czułam się coraz gorzej. Bałam się, że nie dożyję piątku. Lecz...
PIĄTEK – NIEDZIELA:
W piątek popołudniu, w pewnym momencie, usłyszałam otwierające się drzwi do bazy, a następnie kroki. Wiedziałam, że był to Grzegorz. Chwilę później, ujrzałam go.
- I co, najdroższa? Lepiej się czujesz? – Spytał, wchodząc do jej pokoju.
~*Lol, co to za zajebista nuta leci mi w słuchawkach? <Sprawdza> A, ok. Wiem już.*~
- Nie...Jeszcze gorzej... - Odpowiedziałam, zwijając się z bólu.
W tym momencie wyjął on telefon, po czym zadzwonił po lekarza. Kiedy zaś to zrobił, spytałam:
-, Po co to zrobiłeś?
~– Bo się nudzę, idiotko. -_- – odpowiedziałem~
- Ja chcę dla ciebie jak najlepiej, skarbie. Nie mogę patrzeć, jak cierpisz. – Odpowiedział
W tym momencie nastała cisza...
Po parunastu minutach, gdy przyjechał lekarz i zbadał mnie oraz przepisał mi leki, Grzegorz od razu poszedł po nie do apteki. ~*Fajnie to zdanie brzmi, tak swoją drogą.*~ Po powrocie, zgodnie z tym, co powiedział lekarz, podawał mi odpowiednie leki. Było tak w sobotę i niedzielę. Aż w końcu...
~*HALF-LIFE*~ TYDZIEŃ III:
W tym tygodniu, zaczęłam powoli powracać do zdrowia. [Szkoda...]
PONIEDZIAŁEK – CZWARTEK:
W poniedziałek rano, Grzegorz powiedział do mnie, jeszcze przed jego wyjściem:
~*Zdziwiłabym się, gdyby to nastąpiło po jego wyjściu.*~
- Dobrze skarbie. Przez ten tydzień, dla twojego dobra zostań jeszcze w domu. Dwa razy dziennie, tj. rano i |rano| wieczorem, bierz te leki, które ci w weekend podawałem. Nie wychodź także z bazy, bo możesz się gorzej rozchorować. Do sklepu nie musisz iść, bo załatwiłem ci jedzenie i picie na cały tydzień.
- Dziękuję ci... - Powiedziałam.
- Oj, nie musisz dziękować. Ja cię po prostu kocham i nie chcę, aby coś gorszego ci się stało. – Odparł
W tym momencie słabo się do niego uśmiechnęłam. Chwilę później, podszedł on do mnie, pocałował mnie i wyszedł z pokoju i z bazy...
Jednak, od następnego dnia, zaczęłam czuć się coraz lepiej. |:-(| Wiedziałam, że w końcu wyzdrowieję i nie będę musiała cierpieć. Z każdą chwilą było mi coraz lepiej, ale mimo to, nadal brałam leki i nie wychodziłam z bazy, jak kazał Grzegorz. ~*W końcu Boga trzeba się słuchać, czyż nie?*~ Aż wreszcie...
PIĄTEK – NIEDZIELA:
W pewnym momencie, w piątek po południu, usłyszałam otwierające się drzwi do bazy, a następnie kroki. Kilka chwil później, ujrzałam Grzegorza wchodzącego do mojego pokoju. Po chwili, spytał:
- I jak się czujesz?
- Już lepiej, ...Ale jeszcze nie mam siły, aby wstawać. – Odpowiedziałam
- Tym lepiej, że już tak nie cierpisz. – Odparł Grzegorz.
Po tej rozmowie, posiedział on przy mnie jeszcze trochę, po czym poszedł do siebie do pokoju...
~*Najzajebistsza scena ever.*~
Jednak, w niedzielę, mogłam już normalnie wstać. Od razu podniosłam się z łóżka i wyszłam z pokoju. Po zrobieniu tego, ujrzałam Grzegorza, który najwidoczniej do mnie szedł. Od razu podbiegłam do niego i rzuciłam mu się w ramiona. Chwilę później, on rzekł:
- O, już zdrowa. To ~źle~ dobrze...
- Tak...Tak ci dziękuję...Jesteś taki dobry dla mnie...W dzieciństwie uratowałeś mnie przed śmiercią z zimna, a teraz przed śmiercią z cierpienia... - Powiedziałam
- Oj, nie musisz dziękować. – Odparł
- Nie wiem, jak mogę ci się odwdzięczyć... - Rzekłam
- Już to robisz. Pomagając mi odwdzięczasz się za wszystko, co dobrego dla ciebie zrobiłem. – Odrzekł
Po tej rozmowie, parę minut później, puściłam go, po czym zajęłam się swoimi sprawami...
TYDZIEŃ IV
W tym tygodniu od wtorku ja i Grzegorz kłóciliśmy się o byle błahostkę, przez co cierpiałam ja oraz poznałam (WRESZCIE!) Prawdę ~*Ewidentnie, za dużo niemieckiego.*~ o Grzegorzu.
~*
Wybaczcie. To jest silniejsze ode mnie. <3*~
~^-^~
[<333333333333333333333333333333333333333333333333333333]
PONIEDZIAŁEK – CZWARTEK.
Następnego dnia, gdy obudziłam się, ubrałam się i wyszłam z pokoju. Po zrobieniu tego, ujrzałam Grzegorza. Jednak, zdawało mnie się, że coś mu się stało. Od razu spytałam normalnym tonem:
- Grzegorz? Coś ci się stało?
- Błagam cię, nie ~drzyj mordy jak syrena policyjna.~ |X"D| krzycz...Tak mnie dziś głowa boli... - Odpowiedział
- To może zostaniesz dziś w bazie, skoro nie najlepiej się czujesz? – Rzekłam ściszonym głosem.
- Muszę tam lecieć, choćby, dlatego, że [Tu jest ewidentnie za dużo przecinków.] tylko ja umiem prowadzić ten statek kosmiczny...Nie chcę, abyś przy próbie startu się zabiła...Ten, kto próbował startować tym statkiem kosmicznym, nie przeżył więcej niż pięciu sekund... - Powiedział
Kiedy zaś udaliśmy się do statku kosmicznego, ujrzałam, że Grzegorz otwierał go kluczami, co znaczyło, że był zamknięty, mimo iż ON|IACZ| nigdy nie zamykał pojazdu na klucz. Widząc to, spytałam ściszonym głosem:
-, Dlaczego tak nagle zamknąłeś ten pojazd na klucz?
- Później ci opowiem... - Odpowiedział Grzegorz.
Po tej rozmowie, weszliśmy do kokpitu, po czym, ku mojemu zdziwieniu od razu ruszyliśmy do Wszechświata, a nie po Dawida |*Dejwida| i Andromedę. Po znalezieniu się we Wszechświecie, jak co poniedziałek rano, poszłam sprawdzić, czy Dawid |*Dejwid| i Andromeda byli w pojeździe. Okazało się, że tak, jednak byli w takim stanie, jak po trzech dniach niejedzenia i niepicia. [Kurwy jebane, cheaty na nieśmiertelność włączyli.] Widząc to, ucieszyłam się, gdyż mogło to znaczyć, że zdechną. ~:*~ Lecz, chcąc nie chcąc musiałam dać im jeść i pić. Po zrobieniu tego, wróciłam do kokpitu, po czym usiadłam na swoim siedzeniu...
Jednak, w pewnym momencie, widząc, że ON|IACZ| rzeczywiście nie najlepiej się czuł, rzekłam:
- Może po prostu spróbujesz się przespać?
- Może to i dobry pomysł...Spróbuję... - Odparł
Po tej rozmowie, spróbował zasnąć. Po paru minutach i po paru minutach – usnął...
|To drugie zdanie nie ma sensu. xD|
~Jak to całe opko.~
Godzinę później, ujrzałam, że Grzegorz się obudził. Od razu spytałam:
- O, już się obudziłeś. I jak się czujesz?
- Już lepiej. – Odpowiedział ~*orkan*~ ~Nosz...~ ~*:D*~ Grzegorz.
- To w sumie dobrze. – Odparłam
Po tych słowach, nastała cisza. Przez godzinę panował spokój. Jednak, po godzinie stało się coś, co zaważyło o dalszym ciągu tego tygodnia...
Otóż, po tej godzinie Grzegorz i ja zaczęliśmy sprzeczać się o jakąś błahostkę, związaną z szykowaną apokalipsą. Sprzeczka ta przerodziła się w kłótnię. Po kłótni, nie wytrzymałam i wybiegłam do łazienki. Po znalezieniu się tam, aby rozładować emocje, wyjęłam żyletkę, którą nosiłam przy sobie na wszelki wypadek i zaczęłam się ciąć. [Super. Liczę na to, że zdechniesz, dziwko psująca kanon.] Po parunastu minutach, gdy skończyłam, zabandażowałam sobie pocięte ręce[, tym bandażem, co to się z dupy wziął] i schowałam je pod bluzę, po czym wróciłam do kokpitu...
Jednak, teraz cały tydzień wyglądał właśnie tak. Najczęściej cięłam się w nocy, pod pretekstem wyjścia do toalety, gdyż wtedy nikt nic nie podejrzewał...
Noce dla mnie były inne. Po każdorazowej kłótni wymykałam się do łazienki i cięłam się...
Aż w końcu...
PIĄTEK – NIEDZIELA.
Po powrocie do bazy i zamknięciu statku kosmicznego, po wejściu do bazy, Grzegorz i ja, znów zaczęliśmy się kłócić o jakąś błahostkę. |Kłócicie się jak stare, dobre małżeństwo.| ~Ryj~ |:D| W tym momencie, wybiegłam z płaczem do swojego pokoju. Po znalezieniu się tam, usiadłam na łóżku i zaczęłam płakać. Tak bardzo cierpiałam...Jednak, w pewnym momencie usłyszałam kroki, a następnie taki dźwięk, jakby ktoś otwierał drzwi. Po tym, usłyszałam, że ktoś siadał koło mnie, a następnie przytulał mnie. Wiedziałam, że był to ~*orkan*~ ~...~ Grzegorz, jednak odwróciłam się. Kiedy to zrobiłam, ujrzałam KOGOŚ INNEGO! Nie Grzegorza! Przeraziłam się. Chwilę później, spytałam ze strachem w głosie:
- K-Kim t-ty jesteś? I c-co tu robisz? J-Jak się tu z-znalazłeś?
~– P-Przyszedłem c-cię z-zajebać.~
- Lauro...To ja. Grzegorz. – Odpowiedział
CO?! JAK TO?!
~Tak to. Robią ze mnie nadludzia, więc siedź cicho.~
- GRZEGORZ?! To ty tak wyglądasz bez swojego płaszcza?! – Krzyknęłam
- Tak, skarbie. To ja w całej okazałości. – Odpowiedział
- A-Ale ty nawet nie wyglądasz jak człowiek! No może trochę, ale w większej części nie! Kim ty jesteś?! – Spytałam
-, Bo ja...Nie jestem człowiekiem. Wyglądam jak człowiek, ale nim nie jestem. Możesz mi wierzyć lub nie, ale jestem istotą nadprzyrodzoną. – Odpowiedział
- C-Co? J-Jak to? Jakim cudem?! Przecież istoty nadprzyrodzone nie istnieją! – Powiedziałam zmieszana.
- Istnieją. Właśnie znasz jedną. W ogóle, muszę ci powiedzieć coś o sobie. Tak naprawdę nie nazywam się Grzegorz Antychryst. ~Ale mam zajebiste nazwisko. ^-^~ Dano mi takie imię i nazwisko przed wyruszeniem na Ziemię. Nazwisko „Antychryst" dano mi po tym, jak ojciec szukał wyjebistego nazwiska, ale nie mógł znaleźć, a chciał, aby było z jakieś religii. ~*Ale nie, serio, to chujowe wytłumaczenie.*~ No i, wreszcie, zrezygnowany, podczas przeszukiwania Pisma Świętego, trafił na ostatnią księgę i na Antychrysta. I to wybrał. Naprawdę nazywam się Xyasch Xygamish. ~Przywłaszczam sobie to imię i nazwisko. ^-^~ Ale nazywaj mnie, jak nazywałaś. Na Ziemi jestem tylko po to, aby ją zniszczyć. Rasa, z której pochodzę, pała nienawiścią do Ziemi [Chyba Ziemian, ale co ja tam wiem.] z jakiegoś-tam-powodu. Jednak, aby ją zniszczyć, czekali na odpowiednią osobę. I najprawdopodobniej byłem nią ja, bo mnie tu wysłali. Niby jestem wyjebiście idealny, ale jednak nie. Bo nikt nie przewidział, że nie jestem do końca nieśmiertelny oraz idealnie idealny. Ale da mnie się wskrzesić, więc to idzie na plus. Oprócz tego posiadam wiedzę absolutną. Wiem WSZYSTKO. Znam WSZYSTKIE języki świata, znam się również na WSZYSTKICH dziedzinach życia, znam WSZYSTKIE dane na temat WSZYSTKICH ludzi, znam CAŁY Wszechświat, wiem jak ten cały bajzel powstał i jak się skończy, znam CAŁY świat w 100%, znam charaktery, wady, zalety, wygląd itp. KAŻDEGO człowieka na świecie, znam CAŁĄ najnowszą i jeszcze nawet nieistniejącą technologię i wiele innych. ~*Babciu! Mam męża! ^-^*~ ~xDDD~ Co do mnie samego, to nikt nie może się o moim rzeczywistym życiu dowiedzieć. Nie wiem, czemu, ale po prostu nikt nie może. Chociaż niektórzy ludzie, jeśli się o mnie dowiedzą, mówią różne rzeczy na mój temat, czasem takie, które są prawdziwe, jednak dla nich są to hipotezy. Ten gaz, który się ze mnie wydobywa jest śmiertelny dla ludzi na ziemi. Ale ty się nie udusisz. Mój ojciec załatwił, abyś się nie udusiła, gdyż ja mogę z nim rozmawiać za pomocą myśli, tak jak i z innymi z mojej rasy, ~<Wpisuje w Google.> "Jak ukraść moce swojemu sobowtórowi z opka?"~ więc ubłagałem go, abym mógł powiedzieć ci o mnie prawdę. Ale ty, błagam cię najmocniej, nie mów nikomu o mnie prawdy. Nie chcę mieć kłopotów. I taka ciekawostka na koniec. Wiesz, że to, że ze mną się tak długo zadajesz sprawiło, że pod względem śmiertelności jesteś teraz taka jak ja? – Opowiedział
- No dobrze, nie powiem nikomu, przysięgam. Ale...Czemu się tak nawet przede mną ukrywałeś? – Spytałam
- Zakazano mi mówić komukolwiek. Nikt nie może wiedzieć, kim ja jestem, bo nie skończyłoby się to dla mnie dobrze. – Odpowiedział
|Ramoninth by cię zamknęła w piwnicy.|
~Więc tak wygląda piekło. ;_;~
~*:D*~
- Ej, zaraz! Czyli może mnie od teraz zabić tylko to, co ciebie? – Spytałam
- Tak. I ciebie teraz także da się wskrzesić. – Odpowiedział
[Zabójczyni kanonu już na zawsze pozostanie bezkarna. ;'-(]
- Łooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooo! – Powiedziałam
|Debilizm Mode: ON|
W tym momencie zaśmiał się on, ukazując swoje zęby, które nie były zwykłe. Były to długie kły, jak u wampira. W tym momencie, powiedziałam ze strachem:
- Ty masz kły zamiast zębów! Błagam, nie rób mi krzywdy!
- Nic ci nie zrobię, skarbie. Nie chcę robić ci krzywdy. ~Wypiję ci tylko krew, bo żelazo mnie się kończy.~ Poza tym ciebie nigdy bym nie skrzywdził. – Odpowiedział
-, Ale to robisz od paru tygodni...Krzywdzisz mnie psychicznie tymi kłótniami... - Powiedziałam ze łzami.
- Przepraszam, skarbie...Coś się ze mną dzieje...Te kłótnie działają źle także na mnie, bo mi ciśnienie zbyt wysoko skacze i robi mnie się słabo, ale nie panowałem nad sobą...Wybacz mi... - Rzekł
- Proszę cię...Nie krzywdź mnie już tak... - Odparłam
W tym momencie, odsłoniłam swoje dłonie, ~*A nie ręce? Super! Niespójności! :**~ które były całe pocięte i pokazałam mu, po czym powiedziałam:
- To wszystko przez ciebie. Przez te kłótnie. Nie wytrzymuję już.
- Skarbie! PO JASNĄ CHOLERĘ ty się cięłaś?! – Krzyknął
- Nie daję już rady...Tak bardzo cierpię psychicznie, że muszę to jakoś wyładować... - Odpowiedziałam
- Kochanie...Nie tnij się już...Błagam...Zrobię dla ciebie wszystko, tylko nie wykańczaj się... - Rzekł
- To nie powoduj kłótni...To wystarczy... - Odparłam
- Postaram się, kochanie... - Powiedział
Po tej rozmowie, posiedział przy mnie jeszcze trochę, po czym wstaliśmy i zajęliśmy się swoimi sprawami... |( ͡° ͜ʖ ͡°)|
Jednak, w pewnym momencie, postanowiłam pójść na wielkie zakupy. Poszłam, więc do Grzegorza i spytałam:
- Grzegorz, mogę pożyczyć twoją kartę kredytową?
~– Wal się. – odpowiedziałem kulturalnie.~
|Kultura level: Grzegorz Antychryst|
- A po co ci moja karta kredytowa, skarbie? Przecież masz swoją. – Spytał Grzegorz.
-, Ale na twojej nigdy nie kończą się pieniądze, a na mojej kończą. A chcę dziś pójść na duże zakupy. – Odpowiedziałam
~*<Próbuje złamać pin Grzegorza, aby włączyć opcję zbliżeniową.>*~
~Hehe...Próbuj, próbuj. x'D~
- No to lepiej jednak weź moją kartę kredytową, rzeczywiście. – Odparł
Po tej rozmowie, podał mi kartę, po czym ubrałam się i wyszłam. Poszłam do jakiegoś supermarketu i zaczęłam szaleć. Wystawić mnie na brak limitu pieniężnego to szaleństwo. Hehe. |Wiemy. W końcu jesteś kobietą.| Jednak, kiedy kupiłam już tak dużo, że zakupy zasłaniały całą mnie, wróciłam do bazy. ~*Swoją drogą, ciekawe jak ona te zakupy doniosła.*~ |Magia Mary Sue.| Kiedy się tam znalazłam, parę sekund później, usłyszałam, że Grzegorz pytał:
- Lauro, ty w ogóle gdzieś tam jesteś?
- Tak, jestem. Po prostu trochę dużo kupiłam. – Odpowiedziałam
- Trochę...Chyba W CHOLERĘ DUŻO!!! Coś ty tam nakupowała?! – Spytał Grzegorz.
- No, więc tak. [Nie zaczyna się zdania od "więc".] Zacznijmy od tego, co kupiłam do jedzenia. W większości są to słodycze. Kupiłam wieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeelką ~Gimbus Mode: Permanent ON~ Nutellę, sześć paczek chipsów, colę, dwa kartony donutów, cztery zestawy na wynos z McDonald 's, jak będziesz chciał, to się z tobą podzielę, dwa zestawy na wynos z KFC, ~*<Rzyg>*~ dziesięć dużych czekolad, karton batonów, dwie pizzę, kurczaka, trochę owoców i warzyw, dwa opakowania z wodą, trzydzieści opakowań żelków, cztery lizaki, dwadzieścia torebek gorącej czekolady, fantę, mirindę, 7up i Sprite. Z ubrań kupiłam sobie wszystkie bluzki i buty, jakie mnie się spodobały w przeciągu całego mojego życia, cztery sukienki, dwie spódnice i dwie pary pantofli. Z zestawów do makijażu kupiłam cztery lakiery do paznokci, zmywacz do nich i kredkę do oczu. Z gadżetów kupiłam PS3, PS4, PS2, XBOX 360, XBOX ONE, PSP, PSP VITA, gry do nich, wszystkie płyty moich ulubionych wykonawców, kartę do Spotify, ~*TIDAL jest lepszy.*~ PS Store, Sklepu Play na 150 zł, wszystkie książki, które lubię, Zniszcz Ten Dziennik, To Nie Książka, iPhone, MP4, wszystkie filmy, które lubię, parę długopisów, cienkopisów, zestawy do rysowania, malowania, rzeczy do malowania, naklejki oraz nowy komputer! I tylko tyle. – Opowiedziałam
|~Wystawić kobietę na brak limitów pieniężnych...~|
- Ja pierdolę...Puścić ciebie samą do sklepu... - Rzekł Grzegorz.
W tym momencie zaśmiałam się. Chwilę później zaś, oddałam kartę kredytową Grzegorzowi i poszłam do pokoju rozpakowywać zakupy...
Po jakimś czasie, po wypakowaniu zakupów, wzięłam Nutellę i łyżkę, i zaczęłam ją jeść. Omnomnomonomnonomonom! xD ~*To było tak żałosne, że aż słuchawki Bluetooth mnie się wyładowały.*~ [A poza tym, EMOTKA W OPOWIADANIU?! ;_;] Jednak, w połowie, zrobiło mnie się słabo z przejedzenia. |Dobrze ci tak, pindo.| Czułam, że zaczął mnie mocno boleć brzuch. Oprócz tego mdliło mnie. Czułam, że zrobiło mnie się gorąco oraz, że zaraz zwymiotuję. [<Płacze>] Postanowiłam, więc pójść do Grzegorza, gdyż wiedziałam, że on jeden może mi pomóc...
Kiedy się tam znalazłam, chwilę później, usiadłam koło niego. Ten zaś, widząc mnie, spytał:
- Kochanie, ...Co ci się stało?
- Słabo mi...Brzuch mnie mocno boli...Chyba mam temperaturę...Mgli mnie...|Nadkropkozę mam...| Chyba będę wymiotować...Gorąco mi... - Odpowiedziałam słabym głosem.
- Wiesz...Pójdź do łazienki, spokojnie zwymiotować...Może poczujesz się, choć trochę lepiej. – Poradził Grzegorz.
Po tej rozmowie, wyszłam do łazienki, zwymiotować. Chwilę później, zaczęłam wymiotować. Powtórzyło się to jeszcze sześć razy, [gdyż mam tytanowy żołądek] po czym nie miałam już, czym wymiotować. Gdy zaś wróciłam do pokoju, podeszłam do Grzegorza, po czym przytuliłam się do niego, a chwilę później, zasnęłam...
Gdy zaś po jakimś czasie się obudziłam, Grzegorz spytał:
- I jak, skarbie? Lepiej?
~"Mam nadzieję, że gorzej." – pomyślałem~
- Tak, już tak... - Odpowiedziałam
~"Kurwa" – pomyślałem~
- Tym lepiej. – Odparł ON|IACZ|.
- W ogóle to opowiesz mi w końcu, dlaczego zamykasz statek kosmiczny na klucz? – Spytałam
W tym momencie, ON|IACZ| opowiedział mi o wszystkim. Czyli on po prostu przetrzymywał tam o głodzie i pragnieniu Dawida |*Dejwida| i Andromedę! Genialne! Że też wcześniej na to nie wpadliśmy! Kiedy skończył, powiedziałam:
- I dobrze im tak. Niech zdychają, ciule pierdolone.
~:*~
- Dalej masz im za złe? – Spytał Grzegorz.
- TAK!!! Nigdy im tego nie daruję! – Krzyknęłam
~:**~
W tym momencie nastała cisza. Po chwili zaś, zajęliśmy się swoimi sprawami... |( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)|
Wieczorem zaś, gdy przebrałam się już w piżamę i umyłam [dupę], wcisnęłam się na sofę koło Grzegorza, położyłam się obok oraz mocno przytuliłam do niego. Jako, iż w pokoju było ciemno, |( ͡° ͜ʖ ͡°)| a ja bałam się ciemności, ~*Jak macie telewizor RTC, to i ja bym się bała.*~ czułam się bezpieczniej przytulona do kogoś lub do czegoś. Chwilę później, ~*orkan*~ Grzegorz przytulił mnie do siebie. ~Wyobraziłem to sobie. xDDD~ I parę minut później, usnęliśmy...
TYDZIEŃ V.
Jest to tydzień opierdalania się nas wszystkich i oczekiwania na 13 kwietnia...
PONIEDZIAŁEK – PIĄTEK.
Następnego dnia, gdy obudziłam się, ujrzałam, że nadal byłam przytulona do Grzegorza, który nie spał już od najprawdopodobniej godziny. Widząc to, od razu spytałam go:
- Nie nudziło ci się leżeć tu tak przez godzinę nic nie robiąc?
- Owszem, trochę mnie się nudziło, jednak gdybym wstał, to ty mogłabyś się obudzić, a śpiąc wyglądasz tak uroczo, ~jak gówno w rurach~ że aż żal cię budzić... - Odpowiedział
W tym momencie, zaśmiałam się. Chwilę później, powiedziałam:
- Dziękuję, że tak mówisz.
- Oj, nie musisz dziękować. To tylko prawda jest. – Odparł ~*orkan*~ Grzegorz.
Po tej rozmowie, poleżeliśmy jeszcze parę minut, po czym wstaliśmy i zaczęliśmy szykować się do kolejnego tygodnia opierdalania się w kokpicie statku kosmicznego i obserwowania, jak Dawid |*Dejwid| i Andromeda odwalają za nas całą robotę...
Jednak, w pewnym momencie, już na statku kosmicznym, usłyszeliśmy otwierające się drzwi do kokpitu. Gdy odwróciliśmy się, ujrzeliśmy Andromedę, która rzekła:
- Maszyna już skończona. Co teraz mamy robić?
~– Podłogę myć. – odpowiedziałem~
- Czekać na 12 kwietnia, czyli do piątku. – Odpowiedział ~*orkan*~ Grzegorz.
Od tego momentu, zaczęliśmy opierdalać się jeszcze bardziej. Do czasu...
*Oczami Dawida. |*Dejwida|*
To, jak potoczyło się nasze życie w czasie ostatnich pięciu tygodni, mogę opisać tylko tak.
~*Lol, przerwa. Idę do kibla.*~
|Ufff...|
TYDZIEŃ I:
Tydzień ten się przyjemnie, ale niekoniecznie tak się skończył...
[Na chuj ty waliłaś spoilerami?|
~*Kiedyś, na serio, myślałam że to podbudowywało napięcie. xD*~
[Pierdolnęłam x"D]
PONIEDZIAŁEK – CZWARTEK:
Na początku nowego miesiąca, marca, podczas budowy maszyny, powiedziałem do Andromedy:
- Miejmy nadzieję, że w końcu uda nam się skończyć tą maszynę i, że zdążymy do kwietnia.
|Jesteście idealni, więc nie macie się czym przejmować, Dejwidzie.|
- Eee...Już niewiele zostało. Na pewno skończymy. – Odparła Andromeda.
Jednak, po chwili, gdy zaczęliśmy kontynuować budowę, pomyślałem:
„Eh...Od kilku miesięcy czuję do niej coś więcej niż tylko przyjaźń...Muszę jej to w końcu wyznać."
Po czym, postanowiłem, że dziś będzie idealny dzień, aby jej to wyznać. Powiedziałem, więc:
- Andromedo...Muszę ci coś powiedzieć. Ja...Ja cię kocham...Nie wyobrażam już sobie życia bez ciebie, ...Kiedy mówisz, czuję się tak, jakbym słyszał ~wybuch atomowy. Cud, że jeszcze nie ogłuchłem.~ |Twoja szczerość jest najlepsza. xD| ~Wiem xD~ najpiękniejszy dźwięk na ziemi, ...Kiedy się śmiejesz, jest to ~takie uczucie, jak widok grubej baby w legginsach.~ [Ale nie tak drastycznie. ;_;] najpiękniejszy widok na świecie...Bez ciebie po prostu [Przekreślony tekst]nie[/Przekreślony tekst] da się żyć...
W tym momencie nastała cisza. Słychać było tylko dźwięk silników~*, z których leciało techno.*~. W pewnym momencie, dziewczyna spytała ze łzami szczęścia w oczach:
- Oh, Dawid...Naprawdę?
- Naprawdę...Ciebie nigdy bym nie okłamał... - Odpowiedziałem
W tym momencie, dziewczyna rzuciła mi się w ramiona. Jednak, parę sekund później, ~*ZA MOMENT! XD*~ zaczęliśmy się pierwszy raz w życiu całować. Czułem się podczas tego tak, jakby czas się dla mnie zatrzymał. Liczyła się tylko ta chwila. Było mi tak błogo, całując ją...|Dobra, zamknij mordę.| Jednak, naszą chwilę pocałunku, przerwał znany nam głos Laury, która mówiła:
- Ekhm...
W tym momencie, ja i Andromeda od razu odwróciliśmy się. Kiedy to zrobiliśmy, ujrzeliśmy Grzegorza i Laurę. W pewnym momencie, Grzegorz rzekł:
- Nie mam nic przeciwko temu, żebyście czuli do siebie coś więcej, niż tylko przyjaźń, ale, do cholery nie okazujcie tego wszędzie, gdzie się da!
Po chwili zaś, on jak i Laura wrócili do kokpitu, gdyż stamtąd przyszli...
~
~
Kiedy natomiast zostaliśmy sami, Andromeda spytała ściszonym głosem:
[– Masz na dragi?]
~*Lol, tego debila pewnie nawet na gumę za dziesięć groszy nie stać. xD*~
-, Co on tak się nas uczepił?
- Pewnie sam nie zaznał miłości ~*👋*~ ~Wybieram samotność. ;_;~ i chce naszą zniszczyć. Ale my mu nie damy tej satysfakcji. – Odpowiedziałem
Po chwili zaś, wróciliśmy do tego, co zaczęliśmy robić przed całowaniem się...
[Fascynujące przejście.]
Jednak, w pewnym momencie, Andromeda potrzebowała czegoś od Grzegorza. Poszła, więc do kokpitu, a ja kontynuowałem budowanie maszyny. W pewnym momencie, gdy wyszła z kokpitu i podeszła do mnie, rzekła:
[– Lol, oni tam ziemniakami handlują.
– Pierdolisz?! Za ile?! – zawołał rozradowany Dejfid.]
~*Mam pomysł. Napiszę kiedyś remake tego FanFiction z naszymi liniami dialogowymi!*~
~<Odświeża Wattpada, popadając w nałóg.>~
~*;'D*~
- Szczyt hipokryzji.
- A co? – Spytałem
- Oni to się tam |( ͡° ͜ʖ ͡°)| całują, a jak my to robimy, to mają nam za złe. – Odpowiedziała dziewczyna.
~*Aż mnie ręka zaswędziała.*~
- Eh, ...Co za ludzie...Pewnie niedługo będą chcieli zniszczyć naszą miłość. Najpewniej wykorzystają ten moment jak zachorujesz. Ja to wiem. Wtedy nie dadzą ci zostać w domu. Pozwolą dopiero jak prawie zemdlejesz. Jednak mi nie pozwolą się tobą zaopiekować. Później uznają w magiczny sposób, że nie opłaca się odstawiać nas na weekend do domu i każą nam harować siedem dni w tygodniu. Nie możemy im jednak dać tej satysfakcji. – Odparłem
[Epicki spoiler całego (prawie) rozdziału.]
- Miejmy nadzieję, że wszystko się dla nas dobrze skończy. – Odparła
- Zapomniałaś? Przecież wisi nad nami wyrok śmierci. Gdy wykonamy wszystko, co chcą – zamordują nas. – Przypomniałem
~:*~
- Ach, no tak... - Rzekła
Po tej rozmowie, wróciliśmy do swoich czynności, czyli do budowy maszyny...
|Jakby nic się nie stało.|
PIĄTEK – NIEDZIELA:
Po wylądowaniu w piątek po południu przed odpowiednim blokiem, gdy ja i Andromeda wyszliśmy z pojazdu, dziewczyna rzekła ze łzami w oczach:
- To...To ja idę do siebie...
Po czym chciała odejść. Nie mogłem jej na to pozwolić. Kochałem ją i nie mogłem patrzeć, jak cierpiała. [A mimo to, w poprzednie weekendy nie mogłem jej zaproponować, aby mieszkała u mnie, taki ze mnie zimny drań.] Od razu chwyciłem ją za rękę. Chwilę później, gdy ona się odwróciła, powiedziałem:
- Nie idź tam. Serce mnie się kraja, gdy patrzę, jak cierpisz, ...Choć ze mną. Ja się tobą zaopiekuję...
- Oh, Dawid |*Dejwid|...Naprawdę? – Spytała ze łzami szczęścia w oczach.
- Naprawdę...Ja cię kocham i nie mogę pozwolić, żebyś cierpiała... - Odpowiedziałem
Po tych słowach, dziewczyna rzuciła mnie się w ramiona. Ja natomiast ją objąłem. Jednak, po paru minutach, gdy emocje opadły, oboje ruszyliśmy w kierunku mojego domu...
|<Rzyga tęczą.>|
Od wieczoru natomiast, zaczął prześladować nas pech...
[<Rzyga spoilerami.>]
Gdy Andromeda wieczorem wyszła na spacer, na początku nic się nie działo. Jednak, gdy długo nie wracała, zacząłem się niepokoić. Bałem się, że coś mogło się jej stać. Nie wiadomo. Ktoś mógł ją porwać, czy coś. ~Za wiele wymagasz od życia.~ Od razu ubrałem się i wyszedłem z mieszkania, i ruszyłem śladem dziewczyny. ~*Debil*~ W pewnym momencie ujrzałem nieprzytomną Andromedę leżącą na ziemi. Koło niej stało dwóch mężczyzn, którzy rzucali w nią kamieniami. ~Ja bym dołączył.~ Widząc to, od razu krzyknąłem:
- Zostawcie ją natychmiast!
Po chwili jednak poczułem, że ktoś od tyłu |( ͡° ͜ʖ ͡°)| uderzył mnie czymś bardzo mocno w głowę. Jęknąłem z bólu, po czym osunąłem się ogłuszony na ziemię...Nie pamiętam, co było potem...
Paręnaście minut później, gdy ocknąłem się, ujrzałem niebo. Czułem, że byłem przez kogoś ciągnięty. Było mi słabo. Słyszałem swoje słabe oddechy i wolne bicie serca. ~*Onie*~ Czułem, że zaraz ponownie zemdleję. Po chwili moja głowa opadła bezwładnie na bok i ponownie zemdlałem...
Trzy godziny później, [Widzicie? Nawet logika uciekła.] gdy obudziłem się, czułem się bardzo słabo. Słyszałem swoje bardzo słabe oddechy i wolne bicie serca. |<Płacze>| Czułem, że zaraz mogę po raz trzeci zemdleć. Na dodatek było mi duszno. ~<Teleportuje się do niebytu.> ;___;~ Po chwili poczułem, że zaraz zwymiotuje. Czułem się tak słabo...Jakby ktoś wstrzyknął mi truciznę... Nie miałem jednak sił, aby wstać. ~*Help ;_;*~ Czułem, że zaczął mnie mocno boleć brzuch. Miałem uczucie, że zaraz naprawdę zwymiotuję. [<Chowa się w piwnicy.> ;___;] Po chwili moja głowa bezwładnie opadła w bok. Po chwili zwymiotowałem na podłogę. Powtórzyło się to jeszcze pięć razy, ~*<Cicho płacze nad swoją dawną mentalnością.>*~ po czym nie miałem już, czym wymiotować. Jednak, brzuch nadal mnie bardzo mocno bolał. Po chwili, z bólu zemdlałem... [Nareszcie... ;_;]
Dwie godziny później, gdy obudziłem się, nadal czułem się bardzo słabo. Również było mi duszno i ciężko mnie się oddychało, mimo iż widziałem, że byłem u siebie. Minutę później, ~*Siema stoper! Dawno się nie widzieliśmy!*~ ujrzałem nad sobą Andromedę. Widząc ją, spytałem:
[– Kupiłaś te ziemniaki?]
-, Co...Co się stało?
W tym momencie dziewczyna opowiedziała mi o wszystkim, co pamiętała. Gdy skończyła, powiedziałem:
- Dziękuję...Dziękuję, że mnie...Że mnie tam nie zostawiłaś...
- Oj nie musisz dziękować. Nigdy bym cię tam nie zostawiła. - Rzekła
|Kretynka. Ja na jej miejscu bym tego downa dobił.|
Od teraz, przez dwa dni zaczęła się ona mną opiekować. Jednak, Andromedę również zaczęło coś brać. Widziałem to. Cały czas chodziła w bluzach, mimo iż było ciepło. Nie miała apetytu i była blada. Zacząłem się o nią martwić. W końcu, w niedzielę po południu, zebrałem się na siłach, aby pójść do dziewczyny i sprawdzić, co z nią było. Gdy zaś wszedłem do pokoju Andromedy, aby sprawdzić, co z nią było i jej jeszcze raz za to wszystko podziękować, ujrzałem Andromedę, która wyglądała tak, jakby zaraz miała stracić przytomność. Spytałem ją:
- Skarbie, dobrze się czujesz?
~*– Zajebiście, jak mrówka na Jowiszu.*~
|X"D Jebłem|
Jednak, dziewczyna nie odpowiedziała. Po chwili zaś, zemdlała ona.
Widząc to, od razu do niej podbiegłem. Kiedy przy niej byłem, starałem się ją jakoś obudzić. |"Szkoła" na TVN leci!| Niestety, dziewczyna nadal była nieprzytomna. Podniosłem, więc i położyłem na jej łóżku. Kiedy to zrobiłem, zacząłem czekać, aż ona się obudzi. Tysiąc pytań przelatywało mi przez głowę. Dlaczego zemdlała? Może jest chora? Co jej się stało? Dlaczego dziwnie się zachowywała? Dzwonić po pogotowie? Czekać? ~Broń Boże, abyś zadzwonił po lekarza.~
Jednak, paręnaście minut później, ujrzałem, że zaczęła się ona budzić. Od razu do niej powiedziałem:
- Nareszcie się obudziłaś. W ogóle, dlaczego wtedy tak nagle zemdlałaś?
[– "Half-Life 3" jednak nie wyjdzie i się po prostu załamałam. – odpowiedziała dziewczyna.]
-, Bo...Bo źle się czułam...I nadal źle się czuję... - Odpowiedziała dziewczyna.
- Hmm...Może jesteś chora? W sumie ja też nie mam jeszcze sił, aby np. jutro tam iść. Więc co zrobimy? - Rzekłem
- Zadzwonię do Grzegorza i mu o tym powiem. – Odpowiedziała Andromeda.
Po tym, położyłem się koło niej, a dziewczyna chwyciła telefon i zadzwoniła do Grzegorza...
Paręnaście minut później, po skończonej rozmowie, spytałem:
- I co powiedział?
- Cytuję: „A co mnie to obchodzi? Przejąłbym się, gdybyś mi powiedziała, że Laura umiera lub gdyby ją zabijali na moich oczach. Macie przyjść, jeśli chcecie jeszcze żyć.". Więc musimy tam przyjść. – Odpowiedziała
~*Kanonik! <3*~
- Eh...Zastanawiam się, czy my przypadkiem nie trafiliśmy do Krainy Grzybów. Wiesz, „Dostać się do niej łatwo, ale z powrotem jest już, powiedzmy, troszeczkę gorzej.". – Odparłem
~*Ty weź się tu nie powołuj na to dzieło sztuki, bo jesteś za głupi, aby w ogóle to oglądać.*~
- Heh...Coś w tym jest. – Powiedziała Andromeda.
Po chwili zaś, rzekłem:
- Wiesz, ja już nabieram pewności, że on na 101% nie jest człowiekiem.
-, Czemu tak ci ta pewność wzrosła? – Spytała Andromeda.
[– Mój down mentalny mi to powiedział. – odpowiedziałem]
- Mam na to mnóstwo dowodów. Po pierwsze, jego może zabić tylko dezintegrator. ~*Nie tylko, ale nic więcej nie powiem, bo musiałabym zaspoilerować ostatni rozdział mego najnowszego FanFiction.*~ Nie jest to normalne, bowiem człowieka może zabić nawet poderżnięcie gardła. [Można je przeżyć, ale rzadko to się zdarza.] |Nic nie mów.| [Sorki...Zapomniałam, że to drażliwy temat.] Po drugie, popatrz na jego zachowanie. Nie wykazuje żadnych cech ludzkich. Nie śpi, a nie jest zmęczony, nie ma potrzeb fizjologicznych, może przeżyć nawet sto lat bez picia i jedzenia, nie dotykają go żadne dolegliwości, np. choroby. ~*Dobrze, że Slavia tego nie widzi.*~ Znaczy zdarzają mu się przejawy cech ludzkich, co poniekąd, tak jak to, że coś jest w stanie go uśmiercić, pokazuje, że nie jest idealny, lecz zdarza się to nawet raz na sześćset |sześćdziesiąt sześć| lat. Po trzecie COŚ lub KTOŚ go wskrzesza zawsze, gdy jest kolejna data końca świata. Normalnego człowieka nie da się wskrzesić. Po czwarte popatrz na niego. On w ogóle nie pokazuje swojej twarzy, tylko ukrywa ją pod kapturem. To znaczy, że albo jego twarz to po prostu czaszka bez skóry czy mięśni, jak u szkieletu,
[
]
jest bardzo oszpecona lub nienaturalna dla człowieka. Albo jest z antymaterii. Po piąte – jego oczy. Normalny człowiek ma takie oczy jak ja czy ty, ma brwi, tęczówki, soczewki, rzęsy. On ma po prostu żółte oczy w kształcie rombu ~*Jak już mówiłam, typowe złe wspomnienie.*~ i tyle, a mimo to – widzi. Po szóste, jego nos. Wiem, że to szczegół, ale czy znasz człowieka, który ma nos na pół twarzy? No właśnie. Po siódme. On zna WSZYSTKIE języki świata, gdyż, na ten przykład, jak raz poszedłem do kokpitu się ich o coś spytać, ujrzałem kątem oka, że czyta on, jak gdyby nigdy nic, książkę w języku suahili, a obok leżała książka również w jakimś rzadkim języku. Normalny człowiek w ciągu całego swojego życia nie pozna WSZYSTKICH języków świata. Zna się również na WSZYSTKICH dziedzinach życia, zna WSZYSTKIE dane na temat WSZYSTKICH ludzi, zna CAŁY Wszechświat, wie jak ten cały bajzel powstał i jak się skończy, zna CAŁY świat w 100%, zna charaktery, wady, zalety, wygląd itp. KAŻDEGO człowieka na świecie, zna CAŁĄ najnowszą i jeszcze nawet nieistniejącą technologię, co dla normalnego człowieka jest nie do pojęcia. ~*Mamo! Szykuj ślub! Mam męża! ^-^*~ ~xD~ Po ósme, on może przeżyć bez powietrza. Nie udusi się, ani po czasie, z powodu braku tlenu nie straci przytomności. ~Chcę tak.~ Normalny człowiek bez powietrza zemdlałby, a po krótkim czasie także udusiłby się. Po dziewiąte, na CAŁYM świecie nie ma danych na jego temat. Nie ma jego dokładnej daty urodzenia, [Sześćset sześćdziesiąty szósty rok] informacji o rodzicach, itd. Żadne państwo o nim nie wie. Wiadomo, że coś ma zniszczyć świat, ale nikt nie wie, kto za tym stoi. Jego dane są tylko w tajnych bazach danych NASA, jednak są to tylko jego rok urodzenia, imię, nazwisko, to od ilu lat próbuje unicestwić ludzkość, kiedy ostatni raz próbował i kogo do tego celu wynajął. ~*Kosmitów*~ ~Nie ten rok.~ Po dziesiąte. Jego wiek. W chwili obecnej ma on 1370 lat.
~*Mama: Ale Zosiu, on jest od ciebie starszy o pieprzone TYSIĄC TRZYSTA PIĘĆDZIESIĄT TRZY LATA! Nie możesz za niego wyjść!
Ja: Jebać to! Wiek to tylko liczby!
Babcia: Nie możesz za niego wyjść.
BFF: Nie możesz za niego wyjść.
Putin: Nie możesz za niego wyjść.
Kim Dzong Un: Nie możesz za niego wyjść.
Ja: <Szykując ślub.>
GRZEGORZ! Zrób coś!*~
~XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD Pierdolnąłem xD~
Normalny człowiek nawet 130 lat nie dożyje, a co dopiero 1370. Po jedenaste. Jego nazwisko. Ma on na nazwisko „Antychryst", co nie? ~Ładnie, nieprawdaż? ^-^~ A przecież ŻADEN normalny człowiek nie wpadłby na to, aby zmienić sobie nazwisko na właśnie takie lub nadać je własnemu dziecku. ~*Lol, nazwę mojego syna Grzegorz Antychryst. xD*~ |XDDD| Po za tym, Antychryst kojarzy się z Pismem Świętym, a dokładniej z Apokalipsą wg. Św. Jana. A on właśnie, chce zniszczyć świat. Coś musi w tym być. – Uargumentowałem
~Wal się. Jestem normalny. xD~
- Mnie tam „Antychryst" kojarzy się z moją szkołą, gdyż tak nazywano w niej metalowców i satanistów, ale mniejsza. [OK. Co kraj, to obyczaj.] Co do tych twoich argumentów, to jest to szczera prawda, jednak, nie żebym go jakoś broniła, |Pizda.| ale on w stosunku do Laury zachowuje się bardzo ludzko, gdyż zachowuje się tak, jakby czuł do niej coś więcej. Dba o nią, ciągle jak się pojawia, to ona jest koło niego, a poza tym słyszałeś jego słowa, które powiedział przez telefon. Rzekł, cytuję: „Przejąłbym się, gdybyś mi powiedziała, że Laura umiera lub gdyby ją zabijali na moich oczach.". To coś znaczy. I w ogóle to jego twarz nie może być czaszką jak u szkieletu, gdyż przecież całował się z Laurą.– Powiedziała dziewczyna.
- No niby tak, jednak jeszcze jeden argument mam na to, że Grzegorz nie jest człowiekiem. Posiada on dwie ~*Fanka poprawia: cztery*~ nadprzyrodzone zdolności, których nie ma żaden normalny człowiek. Potrafi się, bowiem teleportować oraz teleportować innych do jakichś np. pomieszczeń, czy nawet, do, kurwa, teraz jestem całkowicie szczery, skomplikowanych figur geometrycznych umiejscowionych w jakieś przestrzeni, a także potrafi przesuwać ich boki, aby kogoś zgnieść. ~*O dwóch innych umiejętnościach rozpisywałam się przy okazji analizy narracji trzecioosobowej.*~ – Odparłem
- To, skoro według ciebie nie jest z gatunku ludzkiego, to kto go urodził, skoro nie ludzka kobieta? Nie mógł on pojawić się z niczego. – Zapytała
~*Powstał z czystej zajebistości.*~
- Możliwe, że powstał z niczego albo urodziły lub stworzyły go istoty nadprzyrodzone i zesłały na Ziemię, aby ją zniszczył. – Odpowiedziałem
~Lol, chcę taką historię.~
- Jest tylko mały problem. Istoty nadprzyrodzone nie istnieją. – Zauważyła
- Skąd wiesz? Widziałaś kiedyś taką? Właśnie. We Wszechświecie może być wiele interesujących rzeczy, o których zwykłemu śmiertelnikowi nie przyszło pomyśleć. – Odrzekłem
|Profesjonalne rozmowy w opku...Chyba mi mózg umarł.|
- Mam jeszcze jedno pytanie. Gdzie on trafia po śmierci? – Spytała
~*A do jakiegoś zadupia pod Krakowem.*~
- Z tego, co kiedyś słyszałem, trafia do niebytu ~*BYT JEST, CZY GO NIE MA?! XD*~ |XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD| lub próżni, jak wolisz, gdyż jest tam ciemno. Po znalezieniu się w tym miejscu, czeka na ponowne ożywienie. Co prawda, może się teleportować na Ziemię lub inne planety, aby oglądać je z perspektywy ducha, więc na pewno się tam nie nudzi. Jego zwłoki zostają w miejscu, gdzie go zabito, a duch trafia właśnie w to miejsce, o którym przed chwilą wspomniałem. – Odpowiedziałem
- Tak naprawdę nigdy nie dowiemy się, kim lub czym on jest i jaka była jego przeszłość. Jest jak początek wszystkiego. Nic o nim nie wiadomo, tylko powstają hipotezy. – Wyciągnęła wnioski Andromeda.
C.D.N, bo pierdolnął limit zdjęć. Znowu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top