Pierwotne nie znaczy dobre, czyli "Sąsiedzi - 2036".
Tę analizę dedykuję
Ponieważ tym komentarzem:
Zmotywowała mnie do dokończenia tej analizy, dzięki czemu możecie się nią cieszyć już dzisiaj.
______________________________________________
Oceniają:
~* - Ja
| - Slade
[] - Vega
Zostawmy na chwilę opowiadania o Miejscach Przeznaczenia, mimo iż mam ich jeszcze dwa. To opowiadanie jest pierwotną wersją mego FanFiction "Sąsiedzi: 2036", które widnieje na mym profilu. Jest ono długie ze względu na to, że owa wersja zawiera również perspektywy różnych bohaterów. Miał być to epicki FanFiction zawierający zajebiste przygody i dorównujący zajebistością oryginalnej serii, ale jak zwykle, coś nie pykło.
~*Gdzie jest Sebastian? Dlaczego z nami nie ocenia?*~
|Po tym twoim ostatnim opku, oszalał kompletnie. Musiałem przed nim chować broń, bo by nas pozabijał. A teraz zamknął się w izolatce i nie chce wyjść, szczególnie gdy ty przechodzisz obok.|
[Brawo, Ramoninth. -.-]
~*No co? Skąd miałam wiedzieć, że to by tak na niego wpłynęło?*~
Zaczynajmy!
_______________________________________________
Prolog
[Ja pierdolę, jaki długi. ;_;]
Zbliżał się 13 kwietnia 2036 roku. Dzień niby miał być zwyczajny, jak każdy inny. ~*Tak samo jak te zdania pojedyncze.*~ Niestety, okazało się, że ten dzień miał być Dniem Zagłady. |Jest taki film.| Do Ziemi zbliżała się asteroida, która mogłaby roznieść w kosmos wszystko. |Zero oryginalności. W każdym twoim opku to jest.| ~*Bo to najłatwiejsze tematy do opisania.*~ |. <- Kropka rozpaczy.| Jednak, aby nie wzbudzać paniki, nie powiedziano o tym zwykłym ludziom. [Chociaż jedna, realistyczna sytuacja.] Jako iż pozostało jeszcze parę miesięcy do tego wydarzenia, ci którzy o tym wiedzieli, starali się coś z tym zrobić. Na domiar złego, w tym samym miesiącu w którym rozpoczęto starania, w Polsce, w Żarnowcu wybuchła elektrownia jądrowa. |Czarnobyl? A co ty tu robisz?| ~*Chciałam być oryginalna. Cóż...*~ Co było najbardziej dziwne, promieniowanie skaziło tylko okolice miejsca wybuchu. |Bo to jest logiczne.| Jednak, najdziwniejsze miało się dopiero zacząć...
Tymczasem, parę metrów dalej, na jakimś pustkowiu, godzinę po wybuchu, Grzegorz Antychryst ~*OMG MÓJ NAJPIERWSIEJSZY IDOL!!! :********~ |Pozwól, że nie skomentuję...|, który od 24 lat [AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!! LICZBA NAPISANA NIESŁOWNIE!!!] |Boże, kolejna. -_-| był martwy, ni z tego, ni z owego się przebudził. Nie zdziwił się tym jednak zbytnio, gdyż już w roku 2009 został zabity, a parę lat później coś lub ktoś go wskrzesił lub wskrzesiło. Po chwili zaś, gdy chciał ruszyć w drogę powrotną, mimo tego iż był parę metrów dalej od elektrowni jądrowej, ujrzał, że jest ona zniszczona, jak po wybuchu. ~*PIERDUT!*~
"Czyli tym razem przez to znów żyję..." - Pomyślał po zobaczeniu tego.
|Co za szybko wyciągnięty wniosek...|
Po chwili jednak, ruszył w kierunku swej dawnej bazy z roku 2012.
Gdy już się tam znalazł, po wejściu do środka, zastał kompletne spustoszenie. Oprócz starych maszyn i pojazdów, nie było tam prawie niczego innego. Po chwili rozglądania, na podłodze, ujrzał on jakąś gazetę. ~*Która pojawiła się znikąd.*~ Z ciekawości postanowił podnieść ją i sprawdzić co w niej jest. Gdy już to zrobił, ujrzał, ~*CO TU ROBI TEN JEBANY PRZECINEK?!?!?!?!?!*~ na pierwszej stronie artykuł o tym, że 13 kwietnia 2036 roku, w Ziemię ma walnąć asteroida, a po uderzeniu rozniosłaby wszystko w kosmos.
"Kolejna szansa...Muszę ją wykorzystać. Tylko przydałby się ktoś do pomocy...Wiem. Wynajdę sobie jakieś dwie poszkodowane przez los osoby, gdyż takim to już wszystko jedno." - Pomyślał po przeczytaniu.
Po chwili, zaczął on szukać jakiegoś sposobu na odnalezienie takich osób...
|Polecam fejsika.|
W tym samym czasie, w innym miejscu, w starej komórce stojącej na jakimś pustkowiu pod Sosnowcem, siedziała dziewczyna o imieniu Andromeda. Płakała ona. [AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA...
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!! ZDANIE POJEDYNCZE I TO PRZESADZONE!] |...|
Ciągle nie mogła pogodzić się ze swoim losem. Nie mogła uwierzyć, że jej rodzice tak ją nienawidzili, że w wieku 10 lat wyrzucili ją na bruk |CO XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD I nikt się nie skapnął?!|, mimo iż powinni zajmować się nią do 18 roku życia. Po paru minutach szlochania, usłyszała ona telefon. Zdziwiła się, gdyż przecież nie miała przyjaciół, a jej opiekunowie nie chcieli jej znać. ~*Standard*~ Sekundę później, spojrzała na ekranik komórki. Ujrzała tam nieznany numer. Mimo wszystko, postanowiła odebrać, gdyż wydawało jej się, że może |I znowu ta pierdolona zmiana czasu...| być to coś ważnego. Gdy przyłożyła słuchawkę do ucha, powiedziała:
- T-tak?
[- Seven days... - Usłyszała w słuchawce czyiś nieznany głos.]
- Czy dodzwoniłem się do Andromedy Lopez? - Dało się słyszeć w słuchawce męski głos.
- No tak, a bo co? - Spytała dziewczyna.
[Jaka kulturalna...]
- Słuchaj. Słyszałem, że podobno jesteś znienawidzona przez wszystkich. ~*A jakim cudem nasz Grzesiu o tym wiedział, tego nie wie nikt.*~ |Pewnie z Facebooka. Dzisiaj nawet osoby bez Internetu go mają.| Jako iż wiem, że takim osobom jak ty to już jest wszystko jedno co się stanie, |Ale takie osoby nadal mają instynkt przetrwania.| to chciałem się ciebie spytać, czy pomogłabyś mi nakierować asteroidę która ma uderzyć za parę miesięcy w Ziemię? - Powiedział
- Znów jakaś asteroida ma walnąć? No, ale w sumie mogę ci pomóc...Mnie to już nic nie obchodzi... |A INSTYNKT?!| ~*A poza tym, od tak się zgodziła? Przecież on mógł kłamać.*~ - Odpowiedziała
- Dobrze. Więc czekaj na mnie za dwa dni pod najbliższym blokiem. - Rzekł
Po chwili zaś połączenie zakończyło się. Po zakończonej rozmowie, dziewczyna odłożyła telefon i położyła głowę na stole przy którym siedziała. Wiedziała już, że jej życie się zmieniło...Na zawsze... |DUN DUN DUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUN!|
W tym samym momencie, parę metrów dalej, w jednym z budynków, w pierwszym mieszkaniu, przy jednym z biurek ~*Ten w choj dokładny opis mnie rozpierdzielił.*~ siedział chłopak o imieniu Dawid. Był on smutny. [AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!! MOJE OCZYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYY!!!] ~*Fajną masz dziewczynę, Slade.*~ [On to chyba cały harem ma.]
|
░░░░░░░░░░░░▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄░░░░░░░░░░░░
░░░░░░▄▄████▀▀▀▀▀░░░░░░▀▀█▄▄░░░░░░░░░
░░░▄██▀▀░░░░░░░░░░░░░░░░░░▀██▄░░░░░░░
░░▄█▀░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░▀█▄░░░░░
░██░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░▀█▄░░░░
██░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░▀█▄░░░
██░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░▄▄▄░░▀█░░░
█░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░▀██▄░░██░░
█░░░░░████░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░█▄░
█░░░░░▀▀▀█░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░██░
█░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░▄▄▄▄█████▀░█▄
█░░░░░░░░░░▄▄▄▄▄██████▀▀▀▀▀▀░░░░░░░██
█░░░░▄█████▀▀▀▀▀░▄▄▄████░░░░░░░░░░░██
██░░░░░░░░░░░░░░░░▀░░░░░░░░░░░░░░░░██
▀█▄░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░█▀
░▀█░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░▄█░
░░██░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░██░
░░░██░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░▄█░░
░░░░▀██▄░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░▄▄█▀░░░
░░░░░░▀██▄░░░░░░░░░░░░░░░░░▄▄█▀░░░░░░
░░░░░░░░░▀██▄░░░░░░░░░░░▄▄█▀░░░░░░░░░
░░░░░░░░░░░░▀██▄▄▄▄▄▄▄▄█▀░░░░░░░░░░░░
░░░░░░░░░░░░░░░░░░█░░░░░░░░░░░░░░░░░░
░░░░░░░░░░░░░░░░░░█░░░░░░░░░░░░░░░░░░
░░░░░░░░░░░░░░░░░░█░░░░░░░░░░░░░░░░░░
░░░░░░░░░░░░░░░░░░█░░░░░░░░░░░░░░░░░░
░░░░░░░░░░░░░░░░░░█░░░░░░░░░░░░░░░░░░
░░░░░░░░░░░░░░░░░░█░░░░░░░░░░░░░░░░░░
|
Ciągle nie mógł pogodzić się ze stratą swoich rodziców oraz swej dziewczyny, mimo iż od jednego i drugiego minęły już trzy lata. ~*To się fachowo depresja zwie.*~ Na domiar złego, przez to zaczął pić alkohol, aby "utopić" w nim swe smutki. |Aż mnie się pić zachciało. Poczekajcie, idę się napić.| [Wódki?] |Nie, wody. -_- Wódki przecież nie mamy, bo Ramoninth The Terminator namber łan wszystko wychlała.| [A, no tak.] Po paru minutach siedzenia w samotności, pierwszy raz od trzech lat usłyszał dźwięk swego telefonu. Kiedy zaś spojrzał na ekranik, ujrzał jakiś nieznany numer. [To pewnie Szejtan.] Mimo wszystko postanowił odebrać, gdyż wydawało mu się, że jest to coś ważnego. ~*A te przecinki zostały dobrze postawione.*~ Po odebraniu, powiedział on:
- Ta-tak?
- Czy dodzwoniłem się do Dawida Millera? - Dało się słyszeć w słuchawce męski głos.
~*- Pierdol się. - Odpowiedział kulturalnie Dejwid.*~
- No tak, a co? - Spytał chłopak.
- Słuchaj. Słyszałem, że podobno straciłeś wszystkich na których ci zależało. |Ten stalker chyba wie wszystko.| Jako iż wiem, że zapewne wszystko ci już jedno |Mam ci napisać definicję instynktu przetrwania?|, to chciałem cię spytać, czy chciałbyś pomóc mi w nakierowaniu asteroidy która ma walnąć w Ziemię? - Spytał
[- Spierdalaj - Odparł kulturalnie Dejwid Koperfild.]
- W sumie mam już wszystko gdzieś |A INSTYNKTY?!?!?!?!?!?!?!?!?!??!?!?!?!?|, więc ostatecznie mogę ci pomóc... - Rzekł Dawid.
- Dobrze. Więc za dwa dni czekaj na mnie pod najbliższym blokiem. - Rzekł
Po tej rozmowie, Dawid wiedział już, że jego życie zmieniło się...Na zawsze... |DUN DUN DUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUN!|
Dwa dni później, gdy Dawid doszedł [( ͡° ͜ʖ ͡°)] |Kurwa, kolejna. -_-| do odpowiedniego bloku, ujrzał koło niego (bloku) również jakąś dziewczynę. Gdy zaś podszedł do niej, ta najwyraźniej go zauważyła, gdyż spytała:
- Ty też czekasz na tego tajemniczego kogoś, kto pewnie i do ciebie dzwonił?
|- Nie, czekam na dostawcę ziemniaków z gliny. - Odpowiedział nonszalancko Dejwid Kóperfjld.|
[To napisanie nazwiska. xDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD]
- Tak, ja też na niego czekam. - Odpowiedział chłopak.
Po chwili zaś, Dawid, widząc, że mimo wszystko dziewczyna jest smutna, postanowił trochę ją zagadać.
~*- ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)? ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°). ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)!*~
|Ja z wami nerwowo nie wytrzymam... --.--|
- W ogóle jak się nazywasz? - Spytał
- Andromeda Lopez. A ty? - Odpowiedziała
- |Tęiwith Cóbęsfjelid.| ~*Widzę, że umiesz popełniać tyle błędów co ja, gdy bawię się w pokemona.*~ Dawid Miller. - Odrzekł chłopak, po czym dodał:
- Ale...Skąd ten ktoś wiedział, że jestem poszkodowany przez los?
- Ty też? - Spytała Andromeda.
- Tak...Straciłem trzy lata temu w wypadku samochodowym ~*Inteligencję*~ rodziców i dziewczynę. Od teraz siedziałem cały czas w domu, wychodziłem tylko do sklepu. Wszystkie swoje smutki topiłem w alkoholu... - Odpowiedział
- Ja...Mnie moi rodzice nienawidzili. |Nie dziwię się.| W wieku 10 lat, czyli 10 lat temu wyrzucili mnie na bruk...Od tego momentu musiałam radzić sobie sama...Mieszkałam w starej komórce...Nie miałam przyjaciół... - Rzekła, po czym się rozpłakała.
|Boże, kto opowiada takie rzeczy dopiero co poznanej osobie? -____________________________________________________________________________________________________________-|
Widząc to, Dawidowi żal się jej zrobiło, mimo iż dopiero co ją spotkał. Podszedł on do niej, po czym objął ją i powiedział:
[- ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)? Poczujesz się lepiej! ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°).]
|.................................... <- Kropki rozpaczy.|
- Hej...Nie płacz...Twoje życie już nie będzie takie jak kiedyś, po tym co teraz się zaczyna...Nie przejmuj się...Zapomnij o tym...
W tym momencie nastała cisza. Po chwili zaś dało się poczuć mocny wiatr, a po sekundzie przed blokiem wylądował ogromny ~*Ziemniak*~ statek kosmiczny. ~*Wolałabym zimnioka.*~ Kiedy już stał, jego drzwi otworzyły się. Dawid i Andromeda popatrzyli po sobie, po czym weszli do środka. W tym momencie wejście zamknęło się i statek ruszył...
*Oczami Grzegorza*
Mimo tego, że od 24 lat byłem martwy, któregoś dnia, w -jak się później okazało- roku 2036 się obudziłem. Niby mnie to nie zdziwiło, bo przecież tak samo było w 2009, ale zastanowiło mnie jedno: Co ja robiłem w ŻARNOWCU, jak zabito mnie na ANTARKTYDZIE? |Może się tam przetelepałeś? Kto wie.| Po chwili zaś znalazłem źródło tego, co mnie ożywiło. Był to rozwalony najprawdopodobniej poprzez wybuch reaktor. [Czarnobyl lubi to!] Po zobaczeniu tego, postanowiłem ruszyć do swej bazy z roku 2012. Kiedy się tam znalazłem, ujrzałem, że było tam całkowicie pusto. Nie było nikogo, a oprócz broni i różnych pojazdów nie było prawie niczego. Po sekundzie na podłodze ujrzałem jakąś gazetę. |Bo scenarzyści są fajni.| Z ciekawości podszedłem i podniosłem ją, po czym sprawdziłem co tam jest [O NIEEEEEEEEEEEE! Zmiana czasu!] napisane. Na pierwszej stronie było napisane, że 13 kwietnia 2036 roku w Ziemię ma uderzyć asteroida, w konsekwencji czego rozniosłaby wszystko w kosmos. Postanowiłem wykorzystać kolejną szansę. Jednak, uznałem, że dobrze będzie wynająć sobie kogoś do pomocy. |W ogóle, na luj jest tu to streszczenie akcji, tylko paczadłami Ksżęfkósżą?| ~*Te błędy mnie rozkurwiają. xD*~ Poszukałem więc jakichś dwóch osób najbardziej poszkodowanych przez los, gdyż przecież takim to najczęściej wszystko jedno. |Oddychaj spokojnie...| Na pierwszy ogień poszła jakaś dziewczyna o imieniu [(G)Andzia] Andromeda. Zadzwoniłem do niej, zaproponowałem jej to, żeby mi pomogła i zgodziła się. |Bo była debilką.| Później tak samo było z jakimś chłopakiem o imieniu |Tęjivjik Cubęsfjlid| Dawid. Oczywiście kazałem im za dwa dni czekać pod najbliższym blokiem. Po dwóch dniach, poleciałem tam swym statkiem kosmicznym. Czekali tam. [AAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!] Po chwili zaś weszli do środka. W tym momencie ruszyłem w drogę.
*Oczami [(G)Andzi] Andromedy*
Dzień zaczął się tak jak zwykle. Wstałam, ubrałam się i poszłam do pobliskiej toalety, aby umyć zęby. Na szczęście nikt mnie nie zauważył. Gdy wróciłam do mojej komórki, w której mieszkałam, usiadłam przed biurkiem. Po chwili zaczęłam płakać. ~*I nakurwiać zdaniami pojedynczymi.*~ Ciągle, mimo upływu dziesięciu lat, nie mogłam pogodzić się z tym, że byłam samotna, że nikt mnie nie chciał, nie lubił i nie kochał. [Bo nie byłaś tak fajna jak Tri.] A w dodatku cierpiałam z tego powodu, że rodzice mnie nienawidzili. Po parunastu minutach usłyszałam dźwięk telefonu. Ogromnie się zdziwiłam. Cały czas samotna, bez kontaktu z nikim, a tu nagle telefon! |Pustelnicy jakoś żyją bez telefonu.| Spojrzałam na ekranik. Ujrzałam tam nieznany numer. ~*I napis "Zostaw te zdania pojedyncze w spokoju, idiotko.".*~ Mimo wszystko odebrałam, gdyż mogło to być coś ważnego. Po chwili, gdy spytałam się o co chodzi, w słuchawce odezwał się jakiś nienaturalny, męski głos. Zaproponował mi on pomoc w nakierowaniu asteroidy na lot kolizyjny z Ziemią. Jako, iż mam wszystko gdzieś |Spokojnie...Wdech...Wydech...Tylko cierpliwość może nas uratować.|, to zgodziłam się. Ten tajemniczy ktoś kazał mi czekać za dwa dni pod najbliższym blokiem. Oczywiście wiedziałam już, że moje życie na zawsze się zmieniło. Po dwóch dniach zaś, poszłam pod najbliższy blok. Paręnaście minut później ujrzałam jakiegoś chłopaka. Oczywiście spytałam go, czy również czeka na tego tajemniczego kogoś. Okazało się, że tak. Później zagadał mnie on. Spytał, jak się nazywam. Odpowiedziałam mu i spytałam jak on ma na imię. Okazało się, że zwał się |Tęvfjig| Dawid. Po chwili spytał, jak ten ktoś na kogo mieliśmy czekać mógł wiedzieć, że jest on poszkodowany przez los. ~*A ja dołączam się do pytania o sens tego streszczenia.*~ Spytałam go, czy |Lubi ściany tekstu.| w takim razie on również nie ma łatwego życia. Odpowiedział, że tak i opowiedział o tym, jak stracił rodziców, dziewczynę, o tym, jak siedział całe dnie w domu i topił swe smutki w alkoholu. Później, ja opowiedziałam mu o swoim życiu, po czym nie wytrzymałam i rozpłakałam się. W tym momencie, o dziwo, podszedł on do mnie, objął mnie i rzekł:
[- ( ͡° ͜ʖ ͡°)?]
- Hej...Nie płacz...Twoje życie już nie będzie takie jak kiedyś, po tym co teraz się zaczyna...Nie przejmuj się...Zapomnij o tym...
Zamurowało mnie. Myślałam, że będzie mnie sztucznie pocieszać, a tu takie słowa. Po sekundzie poczuliśmy mocny wiatr. Kiedy unieśliśmy głowy, ujrzeliśmy lądujący, ogromny |Lenny Face| ~*Wyobraziłam to sobie. xDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD*~ statek kosmiczny. Po jego wylądowaniu otworzyły się drzwi. Oboje popatrzyliśmy po sobie, po czym weszliśmy do środka. W tym momencie wejście zamknęło się i pojazd ruszył.
*Oczami Dawida*
Dzień zaczął się jak zwykle. Wstałem, umyłem zęby [dupę] i ubrałem się. Po zrobieniu tego, poszedłem do sklepu po coś na śniadanie i jak co dzień po alkohol. |Poczekajcie, znowu mnie się pić chce.| [Weź mu ktoś kup trochę wódki, bo nam wodę wychleje. ;-;] ~*Wolę, aby wychlał całe światowe zapasy wody, niż żeby mu potem po pijaku coś odbiło.*~ Po powrocie zjadłem śniadanie, po czym z alkoholem [Dobrze, że Slade poszedł się napić. ;-;] usiadłem przy biurku i rozmyślając ~*Na luj tu ten imiesłów przymiotnikowy czynny?*~ o tym co stało się trzy lata temu, czyli o utracie rodziców oraz mojej dziewczyny. To wszystko było takie smutne... Wszystkie smutki, jak zwykle topiłem w alkoholu |Ledwo wróciłem i znowu mnie się pić chce. ;-;|. Po parunastu minutach zaś, usłyszałem dźwięk telefonu. Zdziwiło mnie to, gdyż od trzech lat nikt do mnie nie dzwonił. Gdy zaś spojrzałem na ekranik komórki, ujrzałem jakiś nieznany numer. Mimo wszystko postanowiłem odebrać, gdyż wydawało mi się, że to coś ważnego. Kiedy przyłożyłem słuchawkę do ucha i spytałem o co chodzi, usłyszałem nienaturalny, męski głos. Taki, jakby był modyfikowany w Audacity, na liczbie -15. [Znawca się znalazł.] Po chwili, ten tajemniczy ktoś spytał, czy pomógłbym mu w nakierowaniu asteroidy na lot kolizyjny z Ziemią. [A ja odpowiedziałem, aby się pierdolił.] |( ͡° ͜ʖ ͡°)| ~*Kurwa, nawet Slade'a Lennyfacemania dotknęła. ;'-(*~ Naturalnie, jako iż mnie już nic nie obchodzi |KURWA!!!|, zgodziłem się. Wtedy ten ktoś kazał mi czekać za dwa dni pod najbliższym blokiem. Po chwili połączenie zakończyło się. W tym momencie odłożyłem telefon. Wiedziałem, że moje życie zmieniło się. Ale, mimo wszystko, dwa dni później udałem się pod ten blok. Gdy się tam znalazłem, ujrzałem jakąś dziewczynę, która najprawdopodobniej mnie zauważyła, gdyż spytała, czy też czekam na tego tajemniczego kogoś. Ja odpowiedziałem, że tak. Po chwili ujrzałem, że jest ~*Zmiana czasu. To baaardzo dobrze świadczy o tym opku.*~ ona smutna. Postanowiłem ją jakoś zagadać. Spytałem, jak się nazywa. Okazało się, że na imię jej |(G)Andzia| Andromeda. Po sekundzie ~*STOPER*~ spytała mnie, jak ja się nazywam. Oczywiście odpowiedziałem jej, po czym spytałem, jak ten ktoś kto do nas zadzwonił mógł wiedzieć o tym, że jestem poszkodowany przez los. W tym momencie Andromeda spytała, czy ja też jestem nieszczęśliwy w życiu. Odpowiedziałem, że tak i opowiedziałem jej swą historię. |Bo jestem popierdolony.| Gdy skończyłem, ona opowiedziała mi o tym, jak to jej rodzice ją |( ͡° ͜ʖ ͡°)| ~*U Slade'a choroba Lennyfacenizmu idzie za daleko. DO IZOLATKI!*~ |Ale tam już się Seba zamknął.| ~*Nie szkodzi. xD*~ nienawidzili, jak w wieku dziesięciu lat wyrzucili ją na bruk, jak musiała sama sobie radzić i o tym, że mieszkała w starej komórce i na domiar złego nie miała przyjaciół. Po chwili rozpłakała się. Mimo, iż dopiero ją znałem, żal mi się jej zrobiło. |Bo byłem idiotą.| Podszedłem do niej, objąłem ją |( ͡° ͜ʖ ͡°)| [Eh...], po czym powiedziałem:
- Hej...Nie płacz...Twoje życie już nie będzie takie jak kiedyś, po tym co teraz się zaczyna...Nie przejmuj się...Zapomnij o tym...
W tym momencie nastała cisza. Po minucie poczuliśmy mocny wiatr. Kiedy unieśliśmy głowy, ujrzeliśmy ogromny statek kosmiczny, który właśnie ~*srał*~ lądował. Gdy już stał, otworzyły się drzwi do niego. Popatrzyliśmy po sobie, po czym weszliśmy do środka. W tym momencie wejście zamknęło się, a następnie pojazd ruszył. _______________________________________________
Rozdział I - Poznanie i budowa maszyny.
Po wystartowaniu statku kosmicznego, w pewnym momencie Andromeda spytała Dawida:
|- ( ͡° ͜ʖ ͡°)?|
- Ej i co teraz?
- Nie wiem. Musimy czekać najprawdopodobniej na tego kogoś, kto do nas dzwonił. - Odpowiedział chłopak.
Po tej rozmowie, zaczęli czekać. Paręnaście minut później, gdy dwójka zaczęła powoli przysypiać z nudów, dało się poczuć, że pojazd zatrzymuje się. ~*A czas zmienia.*~ Kiedy zaś wyjrzeli oni przez okienko które było w pojeździe, ujrzeli, że są ~*NO KURWA!!!*~ w przestrzeni kosmicznej, a statek w którym byli unosi ~*NOSZ KURWA!!!*~ się jak gdyby nigdy nic. Po chwili zaś usłyszeli, że jedne z drzwi otwierają się. ~*KURWA MAĆ!!!*~ Od razu oboje obrócili się. Kiedy to zrobili, przy jednych drzwiach, ujrzeli tego tajemniczego kogoś.
Nie było widać jego twarzy, gdyż była ona zasłonięta przez kaptur. Widać było tylko żółte |Dobrze, że nie czerwone.|, świecące się oczy oraz nos. Był on odziany w jakiś płaszcz. W ręku trzymał jakiś nienaturalnie wygięty kij. ~*Tak nienaturalnie, że aż widziałam w rzeczywistości kilka kijów tak wygiętych, jak jego.*~
Gdy Dawid i Andromeda go ujrzeli, Dawid pomyślał:
"O kurwa! On na serio istnieje! Mamy przerąbane..." |W tych myślach jest za mało przekleństw.|
Po chwili zaś, Andromeda spytała tą ~**tę*~ osobę:
- To ty do nas wtedy dzwoniłeś?
- Tak. - Odpowiedział
Po tym, mimo iż wydawałoby się, że rozmowa toczyła się dalej, ten ktoś, kogo właśnie Dawid i Andromeda ujrzeli, powiedział im co mają zrobić, po czym wrócił skąd przyszedł. |Szybko|
Dwójka miała zacząć budować odpowiednią maszynę.
|
|
Kiedy rozpoczynali tworzenie, dziewczyna spytała:
- E, wiesz kto to był?
- Tak, wiem... - Odpowiedział Dawid.
- No to kto to był? - Spytała
- Grzegorz Antychryst. Myślałem, że on nie istnieje, a jednak... - Odpowiedział chłopak.
- Say what? Nigdy o kimś takim nie słyszałam. - Rzekła dziewczyna.
~*- Jak śmiesz... - Odparł Dawid i zajebał (G)Andzię.*~
- No to już usłyszałaś. - Powiedział Dawid.
Po tej rozmowie, zaczęli oni kontynuować to, co mieli zrobić...
Tymczasem, na Ziemi, Patryk i Mateusz, jak zwykle oglądali telewizję. W pewnym momencie, pierwszy raz odkąd było o tym wiadomo, w telewizji pojawiła się informacja o tym, że w Ziemię ma uderzyć asteroida i, że ma to się stać 13 kwietnia 2036 roku. [JEBUDU!]
- Czyli jak co roku...Nic się nie stanie. - Rzekł Mateusz.
- Nic? A pamiętasz, co było 24 lata temu? I 27 lat temu? - Spytał Patryk.
- No nie. Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że... - Zaczął Mateusz.
- Tak. Sądzę, że ON|IACZ| znów powrócił. - Powiedział Patryk.
Po chwili zaś usłyszeli telefon. Kiedy zaś go odebrali, na ekraniku, pojawił się znajomy obraz, czyli znany im z roku 2012 szef korporacji "Globus Corporation"* |Jaka nazwa firmy. xDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD| ~*Nie moja wina, że tak się w serii, do której jest ten FanFiction, nazywa.*~. Gdy zaś Mateusz go ujrzał, pokazał to Patrykowi i powiedział:
- E, |zabić go?| pamiętasz go?
- Znów? - Spytał Patryk
- Tak, znów. - Odpowiedziała osoba która do nich zadzwoniła.
[Jak kulturalnie...]
~*A poza tym, ta odpowiedź nie pasuje do Globusa, czyli szefa tej korporejszyn.*~
- No dobra, o co ci tym razem chodzi? Znów jakieś przebiegunowanie ~*Google Chrome podkreśla to słowo na czerwono, tak samo jak Word, mimo iż coś takiego jak przebiegunowanie rzeczywiście istnieje. Brawo.*~ się zbliża? - Zapytał Patryk.
- Nie tym razem. Teraz ma być powtórka z roku 2009. Na dodatek Grzegorz Antychryst wrócił i chce nakierować asteroidę na lot kolizyjny z Ziemią. Wynajął już do tego celu dwie osoby, które zgodziły się mu pomóc. Musicie ich powstrzymać, jeśli chcecie żyć. W dodatku jedna osoba posiada przedmiot, dzięki któremu Grzegorz mógłby skończyć maszynę do nakierowania asteroidy. Musicie więc i przed tym go powstrzymać. - Odpowiedział
- No dobra, ale skąd my mamy wiedzieć, kim jest ta osoba posiadająca ten przedmiot? Przecież na świecie jest tyle ludzi... - Spytał Mateusz.
- Ta osoba to niejaka Katerin [AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!! ŹLE NAPISANE IMIĘ! WSZYSCY DO SCHRONUUUUUUUUUUUU!] |. . . <- Kropki żenady.| Morgan. Mieszka w bloku niedaleko waszych domów. - Odrzekł, po czym się wyłączył.
Po tej rozmowie, na chwilę nastała cisza. Po chwili zaś, Patryk rzekł:
|- ( ͡° ͜ʖ ͡°)!!!|
- No to co. Trzeba poznać tą Katerin aby w ogóle wiedzieć kto to jest.
Po tych słowach, oboje zebrali się do wyjścia, po czym wyszli. Kiedy byli już na zewnątrz, udali się do odpowiedniego budynku, poszli do odpowiedniego mieszkania i zadzwonili do mieszkania. Po chwili oczekiwania, otworzyła im jakaś dziewczyna.
Na oko miała z 19 lat. Jej oczy były nienaturalne, gdyż miały kolor czarny. ~*Pfff...Da się mieć tak bardzo piwne oczy, aby wyglądały na czarne, więc pierdol się, narratorze.*~ Jej włosy były również koloru czarnego. Miała ona na sobie ciemno różową bluzkę oraz czarne spodnie. Na nogach miała założone buty, jednak były one koloru limonkowo - czarno - niebieskiego.
Po chwili ciszy, spytała ona:
- A wy to kim jesteście i co ode mnie chcecie?
|- ( ͡° ͜ʖ ͡°). - Odparł Patryk i przystąpił do działania.|
[;___________;]
|Aż mam ochotę spin-off napisać. ( ͡° ͜ʖ ͡°)|
[;__________________;]
W tym momencie Patryk opowiedział jej o wszystkim, o czym miał jej powiedzieć. Po paru minutach, gdy doszedł do momentu, w którym powiedział o tym, co jej grozi, ta rzekła:
- Kurde...I jak ja niby mogę tego uniknąć?
|KTO BY W TO UWIERZYŁ DOPIERO CO POZNANYM OSOBOM??!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!|
- Możemy ci pomóc z tego wybrnąć. - Rzekł Mateusz.
- W sumie, jak wam się chce, to czemu nie. A w ogóle, czy to wy jesteście odpowiedzialni za ten wybuch na Antarktydzie który miał miejsce 24 lata temu**? - Spytała
- Tak. A skąd o tym wiesz? - Spytał Patryk.
- Bo oprócz tego, że ma uderzyć asteroida, to jeszcze o tym w telewizji mówią. - Odpowiedziała dziewczyna. ~*W końcu to Polska, więc to nie dziwne.*~
W tym momencie na chwilę cisza. ~*A jak skutecznie jabłko?*~ Po chwili zaś, jako iż Katerin wiedziała już, że może im ufać |CO XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD|, wpuściła ich na chwilę do swego mieszkania...
W tym samym czasie, w innym miejscu, [Dejwid Koperfild] Dawid i Andromeda byli już w połowie budowania maszyny. Szło im całkiem nieźle, gdyż wszystkie jak dotąd potrzebne materiały były pod ręką. Jednak, w pewnym momencie, Dawid rzekł:
- Ej, my nawet jak to skończymy to nie będziemy mogli tego uruchomić. Brakuje tu jednej części, czyli takiej tuby z jakimś niebieskim płynem, który posiada tylko Katerin Morgan...
- No to trzeba będzie się do niej udać... - Usłyszeli za sobą znajomy już głos.
W tym momencie, gdy dwójka się odwróciła, Andromeda spytała:
- A wiesz w ogóle, gdzie ona mieszka?
~*- W Zadupiu Górnym. - Odpowiedział Gregory.*~
- Ja wiem. Mieszka w tym bloku który stoi niedaleko tych dwóch domów jednorodzinnych które stoją koło siebie. - Rzekł Dawid. [To wiele im powiedziało.]
Po tej rozmowie, postanowili w najbliższym czasie udać się do Katerin...
*Oczami |Pierdolosława| ~*NIE OBRAŻAJ MEGO BYŁEGO MENSZA, BO CIĘ ZAJEBIĘ!!!*~ Grzegorza*
W pewnym momencie lotu, gdy doleciałem do odpowiedniego miejsca, czyli do Wszechświata, zatrzymałem statek kosmiczny i wyszedłem, aby kazać tej dwójce zbudować odpowiednią maszynę. Kiedy już wyszedłem, ta dziewczyna spytała, czy to ja do niej i do Dawida zdzwoniłem. Haha, a co ona myślała? ~*Ta wypowiedź do niego nie pasuje.*~ Oczywiście odpowiedziałem, że tak, po czym kazałem im zbudować odpowiednią maszynę. Kiedy to zrobiłem, wróciłem skąd przyszedłem. Po paru godzinach [Ale spidran.] usłyszałem, jak mówią o brakującej części do tej maszyny oraz o tym kto ją posiada. Wyszedłem więc do nich, po czym powiedziałem, że ~*Lubię makaron.*~ trzeba będzie się do niej udać. Przy okazji jeszcze dowiedziałem się, że mieszka ona niedaleko domów moich dawnych wrogów. W najbliższym czasie trzeba się do niej po tą rzecz udać.
*Oczami ~*|[Debilki]|*~ Andromedy*
Kiedy tak leciałam z Dawidem w tym statku, w pewnym momencie spytałam, czy wie on, co teraz trzeba zrobić. Odpowiedział on, że najprawdopodobniej należy |się zabić i poszatkować| ~*Slade, ty psycholu. ;_;*~ |Taka moja natura. :3| czekać na tego tajemniczego kogoś, kto do nas dzwonił. Po chwili zaś, gdy wyjrzeliśmy przez okno, które było w pojeździe, ujrzeliśmy, że byliśmy w[Wygwizdowie Dolnym]e Wszechświecie, a pojazd zatrzymał się i wisiał w powietrzu. Po minucie usłyszeliśmy, że jedne z drzwi otwierają. Odwróciliśmy się. [To zdanie pojedyncze jest przesadą.] Kiedy to zrobiliśmy, ujrzeliśmy tego kogoś. Tak naprawdę do końca nie wiadomo kto to jest. Oczywiście, jak to ja, spytałam go, czy to on do nas dzwonił. Okazało się, że |też kochał zdania pojedyncze.| tak. Po chwili kazał on nam zbudować odpowiednią maszynę, po czym wrócił skąd przyszedł. W tym momencie, ja, wraz z Dawidem, zajęłam się tym, czym powinniśmy. W pewnym momencie spytałam go, czy wie kim był ten ktoś, kogo zobaczyliśmy. Okazało się, że ~*nie*~ wiedział. Był to, jak mówił Dawid, Grzegorz Antychryst. Dziwnie się nazywał. |Powiedziała dziewczyna mająca na imię Andromeda.| No, ale wracając do rzeczy, budowa maszyny szła nawet łatwo, gdyż wszystkie materiały były pod ręką. W pewnym momencie jednak, Dawid rzekł, że nawet jeśli skończylibyśmy tę maszynę, to i tak nie uruchomilibyśmy jej, bo brakuje ostatecznej części, czyli jakieś tuby z niebieskim płynem w środku, którą posiada tylko niejaka Katerin Morgan. Po chwili usłyszeliśmy znajomy już głos, który mówił:
- No to trzeba będzie się do niej udać...
Oczywiście i ja i Dawid odwróciliśmy się. Po chwili, ja zapytałam, czy wie w ogóle gdzie ona mieszka. Okazało się, że wiedział [Dejwid Koperfild] Dawid. Gdy już się dowiedzieliśmy, gdzie ona mieszkała, postanowiono, że w najbliższym czasie się do niej wybierzemy. Ciekawe, czy będzie można ją zabić... |CO XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD Toż to bardziej nierealistyczne niż jeffowe fanfiki!|
*Oczami [Dejwida Koperfilda] Dawida*
Kiedy tak lecieliśmy tym statkiem kosmicznym, w pewnym momencie Andromeda spytała mnie, czy wiem co teraz mamy robić. Odpowiedziałem jej, że najprawdopodobniej mamy czekać na tego kogoś, kto do nas dzwonił. Po paru minutach, gdy wyjrzeliśmy przez okno które było w pojeździe, ujrzeliśmy, że jesteśmy w kosmosie, a statek jak gdyby nigdy nic, unosi się. ~*Wkurwia mnie ta zmiana czasu.*~ Po chwili usłyszeliśmy, że jedne z drzwi otwierają się. Wraz z Andromedą obróciłem się. I w tym momencie ujrzeliśmy tego, komu mieliśmy pomóc. Był to Grzegorz Antychryst. Nie wiedziałem, że on na serio istnieje. Po chwili zaś Andromeda spytała go, czy to on do nas dzwonił. Okazało się, że tak. [Wkurwiają mnie te zdania pojedyncze.] Po sekundzie kazał on nam zbudować odpowiednią maszynę, po czym wrócił skąd przyszedł. Oczywiście, wraz z Andromedą zabraliśmy się do pracy. W pewnym momencie spytała ona, czy wiem, kto to był. Odpowiedziałem jej prawdę, czyli, że ~*nie*~ wiem. Okazało się, że ona o nim nigdy nie słyszała. No, ale wróciliśmy do budowy. |...| Na początku szło nam łatwo, gdyż wszystkie materiały były pod ręką. Niestety, w pewnym momencie okazało się, że brakuje jednego najważniejszego elementu, dzięki któremu można by włączyć maszynę, czyli takiej tuby z niebieskim płynem. ~*W ogóle, to skąd Dejwid Koperfild o tym wie?*~ [Tego to najwięksi mędrcy nie wiedzą.] Oczywiście powiedziałem to Andromedzie oraz to, że tą tubę posiada niejaka Katerin Morgan. W tym momencie, usłyszeliśmy za sobą znajomy głos, który mówił:
- No to trzeba będzie się do niej udać...
~*A, właśnie: W STRESZCZENIACH NIE MA JEBANYCH DIALOGÓW!!!*~
W tym momencie odwróciliśmy się. Kiedy to zrobiliśmy, Andromeda spytała, czy w ogóle wie on, gdzie ona mieszka. Oczywiście, jako iż ja wiedziałem, to odpowiedziałem na to pytanie, mimo iż nie było skierowane do mnie. |Bo jam jest cham.| Gdy to wypowiedziałem, postanowiono, że w najbliższych dniach trzeba będzie się do niej udać. Nie wiem dlaczego, ale mimo iż nie znam tej Katerin, mam ochotę ją zabić... |............................................................ <- Kropki załamania.|
*Oczami Patryka*
Dzień zaczął się tak jak zwykle. Czyli od oglądania telewizji. [To zdanie pojedyncze jest przesadą i to ewidentną.] W pewnym momencie, usłyszałem dzwonek. Gdy wyjrzałem, okazało się, że znów przyszedł do mnie ten czub, czyli Mateusz. Oczywiście, tradycyjnie wpuściłem go. Kiedy już wszedł, w telewizji, której nie wyłączyłem, dało się zobaczyć wiadomość o tym, że 13 kwietnia 2036 roku, w Ziemię ma uderzyć asteroida. Kiedy to zobaczyliśmy, Mateusz powiedział, że będzie jak co roku, czyli nic się nie stanie. Ja, wtedy mu przypomniałem o tym, co prawie stało się w 2009 i 2012 roku. Wtedy zrozumiał, że chodziło mi nie tylko o samą asteroidę, ale też o to, że ON|IACZ| najprawdopodobniej wrócił. Po chwili zaś, usłyszeliśmy dźwięk telefonu. Gdy Mateusz go odebrał, okazało się, że znów zadzwonił do nas [Szatan] ten szef tej swojej korporacji. Jak można się domyśleć, powiedział nam o tym, że ON|IACZ|*** naprawdę ponownie wrócił i zamierza nakierować asteroidę na lot kolizyjny z Ziemią oraz o tym, że musimy mu przeszkodzić [To brzmi tak, jakby mieli przeszkodzić temu szefowi.] i w tym oraz w tym |Tymtym|, żeby nie zdobył tuby z jakimś niebieskim płynem potrzebnej do budowy jego maszyny. Okazało się, że tą tubę ma niejaka Katerin, która mieszka niedaleko nas. Po całej rozmowie, oboje poszliśmy do niej i zadzwoniliśmy do jej mieszkania. Po chwili otworzyła nam i spytała się, co od niej chcemy. Wtedy ja powiedziałem jej |- ( ͡° ͜ʖ ͡°). I zabrałem się do roboty. Trochę się opierała, ale było warto.| ~*Co jest z tobą dziś nie tak? ;___;*~ |Wszystko xD| o wszystkim. Kiedy skończyłem, ona spytała, jak ma z tego wybrnąć. W tym momencie Mateusz zaproponował jej |To samo, co ja wcześniej. Zgodziła się.| ~*;___;*~ pomoc w wybrnięciu z tego. Zgodziła się. |O, zgadłem. Co prawda nie w tym kontekście, ale jednak.| Później zaś spytała, czy to my byliśmy odpowiedzialni za ten wybuch na Antarktydzie który miał miejsce 24 lata temu. Odpowiedziałem, że tak i spytałem SKĄD ONA O TYM WIE? Okazało się, że z telewizji. [A niby skąd indziej?] Po chwili ciszy, jako iż najprawdopodobniej wiedziała, że można nam zaufać |XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD| i wpuściła nas na chwilę do siebie. Pogadaliśmy trochę, zapoznaliśmy się i po parunastu minutach, wyszliśmy do siebie.
*Oczami Mateusza*
Dzień zaczął się normalnie. Postanowiłem, że pójdę do Patryka trochę go pomęczyć. |( ͡° ͜ʖ ͡°)| ~*Ech...Po prostu dajmy mu spamować Lenny Face, kiedy chce. ;-;*~ [Tak będzie lepiej. ;_;] Kiedy doszedłem |( ͡° ͜ʖ ͡°)| do jego domu, co nie trwało długo, gdyż jego chata stoi koło mojej, zadzwoniłem do furtki. Po chwili otworzył mi. Gdy zaś weszliśmy do jego domu, w telewizji, która nie była wyłączona akurat były wiadomości o tym, że 13 kwietnia 2036 roku w Ziemię miała walnąć asteroida. Nie wierzyłem w to. Powiedziałem, że będzie jak co roku, czyli nic się nie stanie. W tym momencie Patryk spytał się mnie, czy pamiętam, co było 24 i 27 lat temu. Wtedy spytałem go, czy nie myśli o tym, że ON|IACZ| znów powrócił. Okazało się, że tak myślał. Po chwili zaś usłyszeliśmy dźwięk telefonu. Odebrałem go. Kiedy to zrobiłem, na ekraniku ujrzałem tego szefa tej swojej korporacji. Oczywiście pokazałem to Patrykowi i spytałem, czy go pamięta. Po chwili zaś, osoba która do nas zadzwoniła, powiedziała o tym, że ON|IACZ| na serio powrócił i zamierza nakierować asteroidę na lot kolizyjny z Ziemią. Powiedział, że musimy go przed tym powstrzymać oraz nie dopuścić do tego, aby ukradł tubę z jakimś niebieskim płynem, która potrzebna jest do budowy jego maszyny. Dowiedzieliśmy się, że tubę posiada niejaka Katerin [Wkurwia mnie to źle napisane imię.] ~*Nie tylko ciebie.*~ Morgan, która mieszka w bloku obok naszych domów. Po zakończonej rozmowie, poszliśmy do niej. Gdy byliśmy pod jej mieszkaniem, zadzwoniliśmy dzwonkiem. Po chwili otworzyła nam i spytała, co od niej chcemy. W tym momencie Patryk |Odpowiedział:
- ( ͡° ͜ʖ ͡°).
I przystąpił do działania. Trochę się opierała, ale warto było, z tego co było widać.|
~*Trza cię wpierdzielić do izolatki, ówcześnie związując. ;__;*~
[Jestem za. ;___;]
opowiedział jej o wszystkim oraz o tym, co jej grozi. Spytała ona więc, jak mogłaby z tego wybrnąć. Zaproponowałem jej |To samo, co Patryk. Zgodziła się bez wahania i dobrze, bo było przyjemnie.| ~*;____; Boję się jego zbereźnego humoru. ;____;*~ [Nie tylko ty. ;___;] więc, że możemy jej pomóc. Zgodziła się ona. Po chwili zaś spytała, czy to ~*Tu ewidentnie brakuje jednego słowa.*~ byliśmy odpowiedzialni za ten wybuch na Antarktydzie który nastąpił 24 lata temu. W tym momencie Patryk odpowiedział, że tak i spytał, skąd ona o tym wiedziała. Okazało się, że z telewizji. W tym momencie nastała cisza. Po chwili, jako iż najprawdopodobniej wiedziała ona, że można nam zaufać |To jest tak głupie i hipernierealistyczne. xD|, wpuściła nas na chwilę do siebie. Pogadaliśmy, zapoznaliśmy się, po czym paręnaście minut później wróciliśmy do siebie.
*Oczami Katerin*
Dzień zaczął się normalnie. Zjadłam śniadanie, umyłam się, ubrałam i uczesałam. Kiedy to zrobiłam, zeszłam na dół, do mojego sejfu, gdyż jako iż mieszkam na parterze, to mogę sobie na to pozwolić. |Burżuj| Kiedy tam byłam, podeszłam do sejfu, wpisałam wszystkie sześć haseł i sprawdziłam czy tuba którą mam w posiadaniu nie została ukradziona. Okazało się, że była na miejscu. Zamknęłam więc sejf, podeszłam do wyjścia, włączyłam lasery i wróciłam do mieszkania, po czym poszłam do siebie do pokoju i zaczęłam czytać książkę. ~*Odmiennaś, jak na standardy dwudziestego pierwszego wieku.*~ Paręnaście minut później, usłyszałam dzwonek do drzwi. Zdziwiłam się, gdyż nie miałam zapowiedzianych gości. Mimo wszystko postanowiłam otworzyć, gdyż wydawało mi się, że mogłoby to być coś ważnego. Gdy otworzyłam, ujrzałam jakichś dwóch chłopaków. Spytałam, co ode mnie chcą. W tym momencie jeden z nich |odpowiedział:
- ( ͡° ͜ʖ ͡°).
I przystąpił do działania. Na początku opierałam się, ale w końcu uległam. Było przyjemnie.|
~*Zabij mnie ktoś. ;___;*~
opowiedział mi o wszystkim oraz powiedział, co mi grozi. Przeraziłam się, gdyż z jego opowiadań wynikało, że prawdopodobnie zostanę zabita, a tuba którą posiadam zostanie ukradziona. Spytałam więc, jak mogę z tego wybrnąć. Wtedy drugi z nich zaproponował |to samo co poprzedni. Zgodziłam się bez wahania i dobrze, bo znowu było przyjemnie. Walić to, że robiliśmy TO w progu mego domu i każdy mógł zauważyć, a tym bardziej usłyszeć.| [To ostatnie zdanie mnie dobiło. xD], że mogą mi pomóc. Zgodziłam się. Po chwili zaś zapytałam, czy to oni byli odpowiedzialni za wybuch który nastąpił 24 lata temu na Antarktydzie. Wtedy jeden z nich odpowiedział, że tak i spytał skąd o tym wiem. Odpowiedziałam, że z telewizji. W tym momencie nastała cisza. ~*I zdania pojedyncze po cichu wróciły.*~ Po chwili, jako iż wiedziałam, że mogę im zaufać |XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD|, wpuściłam ich na chwilę do mieszkania. Poznaliśmy się i pogadaliśmy trochę. Okazało się, że jeden z nich nazywa się Patryk, a drugi Mateusz. Po parunastu minutach zaś, wyszli oni, a ja zajęłam się swoimi sprawami.
*Globus Corporation - Fikcyjna korporacja
|
|
z serii do której piszę FanFiction.
**W ostatnim filmie twórcy tej serii do którego piszę ff było o wybuchu na Antarktydzie. Okazało się, że tak najprawdopodobniej mogłaby zakończyć się seria do której jest to, co tu piszę. ~*Niestety, jest ona niedokończona. ;-"(*~ |*Pociesza i przytula.*|
***Tak w widoku akcji przez Patryka i Mateusza będę opisywać Grzegorza. ~*Po chuj?*~
_______________________________________________
Rozdział II - Pierwsza walka z wrogami i wypadek. |DUN DUN DUUUUUUUUUUUUUUUUUUN!|
Parę dni później, jednego ranka, gdy Mateusz oglądał telewizję, w pewnym momencie usłyszał dzwonek do furtki. Na początku pomyślał, że Katerin |chce zaznać powtórki| [. . . <- Kropki rozpaczy nad twą mentalnością.] coś chce, jednak gdy wyjrzał za okno, ujrzał Patryka. Mimo wszystko wpuścił go do mieszkania. Kiedy już byli w domu, Patryk zaproponował:
- Ej, może polecielibyśmy jakimś statkiem kosmicznym przeszkodzić tej całej trójce?
- Idioto, skąd wynajdziesz statek kosmiczny? - Spytał Mateusz.
|Pewnie, jak wszystko, zmaterializuje się z dupy.|
- Może jakiś na złomowisku znajdziemy. - Odpowiedział Patryk.
[CO XDDD]
Po tej rozmowie, wyszli oni z domu Mateusza i udali się na pobliskie złomowisko. Po chwili, o dziwo ujrzeli jakiś statek kosmiczny. ~*Jakim cudem on się tam znalazł?!*~ Gdy weszli do środka, zauważyli kluczyki. [Nie mam słów na tą nierealistyczność.] Kiedy sprawdzili, czy pojazd działa, ~*Bo zmiany czasu mają się dobrze.*~ ku ich zdziwieniu okazało się, że działał. |No oczywiście.| Popatrzyli oni po sobie, po czym usiedli na odpowiednich miejscach i ruszyli. ~*Mimo, iż nie było wspomniane, że któryś z nich potrafił pilotować statek kosmiczny.*~
Paręnaście minut później, gdy już byli we Wszechświecie, bardzo szybko odnaleźli statek Grzegorza. Widząc go, otworzyli drzwi, po czym bardzo szybko przeskoczyli do odpowiedniego miejsca... |JAKIM CUDEM?!?!|
Tymczasem, w innym miejscu |...|, Dawid i Andromeda ciągle kończyli budować maszynę. W pewnym momencie zaś, usłyszeli otwierające się drzwi. Tym razem były to jednak drzwi wejściowe.
- Co do... ~*Wtedy nie stosowałam przekleństw w opowiadaniach, jak coś. Mimo iż gdzieś wcześniej było kilka przekleństw. -.-*~ - Powiedział po chwili Dawid.
Po tych słowach wraz z Andromedą odwrócił się. Kiedy to zrobił, ujrzał jakichś dwóch chłopaków. Widząc ich, Andromeda od razu spytała:
- Czego wy tu chcecie?
- A jak myślisz? Po to, aby wam przeszkodzić. |Zważając na pytanie, odpowiedź powinna zaczynać się od "Chcemy".| - Odpowiedział Patryk.
- Co za ludzie... - Rzekł Dawid przewracając oczami.
Po tej rozmowie, zaczęła się walka. Na początku wygrywali Dawid i Andromeda i szło im to bardzo dobrze. |Fuck Logic| Jednak, po parunastu minutach, Patryk pchnął dziewczynę w kierunku odsłoniętego generatora prądu, dzięki któremu na statku był prąd. Po chwili krzyknęła
[
]
ona z bólu, a po sekundzie osunęła się nieprzytomna na podłogę.
Widząc to, Dawid od razu do niej podbiegł, aby |( ͡° ͜ʖ ͡°)| sprawdzić, czy żyje ona. Nie chciał, aby coś złego jej się stało. Kiedy zaś się odwrócił, Patryk i Mateusz korzystając z okazji przeskoczyli na swój statek kosmiczny dzięki któremu się tam znaleźli i wrócili skąd przybyli.
W tym samym momencie, gdy chłopak był już przy dziewczynie, sprawdził, czy ta żyje. Po chwili usłyszał jej ciche oddechy. ~*Umarł ze smutku po dowiedzeniu się tego.*~ Odetchnął więc z ulgą, po czym podniósł nieprzytomną i posadził ją pod jedną ze ścian, a następnie zaczął czekać, aż ta się obudzi.
W tym samym czasie, gdy Grzegorz usłyszał przeraźliwy krzyk Andromedy, wzruszył tylko ramionami, po czym pomyślał:
"A niech cierpi."
~*O, nareszcie coś pasującego do tej postaci.*~
Godzinę później, gdy Andromeda obudziła się, czuła się słabo. Nie miała sił, aby wstać. Na dodatek wszystko co widziała w zasięgu jej wzroku było zamazane. Słyszała również swoje głośne oddechy. |WDEEEEEEEEEEEECH, WYYYYYYYYYYYYYYDECH, WDEEEEEEEEEEEEECH, WYYYYYYYYYYYYYDECH...| Po chwili zaś, przed swoimi oczami, ujrzała Dawida, który widząc, że dziewczyna się obudziła spytał:
- Jak |nie|dobrze, że żyjesz...W ogóle nic ci nie jest?
- Nie...Nic... - Odpowiedziała słabym głosem dziewczyna.
Po tej rozmowie, zaczęła ona czekać na moment, w którym będzie mogła się poruszać. Godzinę później zaś, gdy odzyskała siły, Dawid pomógł jej wstać, po czym oboje ponownie wzięli się za tworzenie maszyny. W pewnym momencie zaś, Dawid spytał:
- Wiesz kim oni byli?
- Tak wiem. Jeden z nich nazywa się ~*Down Pospolitus Idiotus*~ Patryk, a drugi [Debil Pierdoła Wkurwus] Mateusz. Skądś ich kojarzę, tylko nie wiem skąd. - Odpowiedziała dziewczyna.
Po tej rozmowie, wrócili oni do pracy...
*Oczami Grzegorza*
Kiedy tak sobie przebywałem w kabinie pilota, w pewnym momencie usłyszałem otwierające się drzwi wejściowe. Po chwili zaś okazało się, że do statku znów wdarli się ci moi wrogowie. Nie zareagowałem jednak, gdyż ~*miałem to w dupie.*~ przecież Andromeda i Dawid mają za zadanie również z nimi walczyć. ~*A to nie jest zbyt Grzegorzowate.*~ Po parunastu minutach zaś, usłyszałem przeraźliwy krzyk Andromedy. Nie przejąłem się tym. Co mnie ona obchodzi. Ważne, żeby skończyła z Dawidem tą maszynę i tyle. ~*A to jest Grzegorzowate.*~
*Oczami |(G)Andzi| Andromedy*
Gdy tak kończyłam wraz z Dawidem budowę tej maszyny, w pewnym momencie usłyszeliśmy otwierające się drzwi. Jednak były to drzwi wejściowe. W tym momencie Dawid powiedział:
- Co do...
Po czym obróciliśmy się. Kiedy to zrobiliśmy, ujrzeliśmy ~*debili*~ dwóch chłopaków. Oczywiście spytałam, czego oni tu chcieli. Jak można by się spodziewać, chcieli nam przeszkodzić. |A myślałem, że chcieli was zaprosić na piknik.| W tym momencie, Dawid, przewracając oczami, powiedział:
- Co za ludzie...
Po tych słowach zaczęła się walka. Na początku wygrywaliśmy my, jednak w pewnym momencie, wygrali oni. Pchnęli mnie w kierunku odsłoniętego generatora prądu. Gdy w niego trafiłam, w pewnym momencie poczułam, że przez moje ciało przepłynął prąd. Krzyknęłam przeraźliwie z bólu,
~*
*~
po czym osunęłam się nieprzytomna na ziemię. Godzinę później, gdy obudziłam się, czułam się słabo. Nie miałam sił, aby wstać. Wszystko widziałam jak przez mgłę. |Napierdalałam zdaniami pojedynczymi.| Słyszałam również swoje głośne oddechy. Po chwili ujrzałam Dawida, który widząc, że się obudziłam, powiedział:
- Jak [nie]dobrze, że żyjesz...W ogóle nic ci nie jest?
Ja odpowiedziałam słabym głosem, że nic mi nie było. Po tej rozmowie, jako iż byłam słaba i nie mogłam wstać, musiałam czekać na odzyskanie sił. Gdy już po kolejnej godzinie mogłam się podnieść, Dawid pomógł mi wstać, po czym zaczęliśmy kończyć maszynę. W pewnym momencie, spytał on, czy wiem, kim byli ci, co nam przeszkodzili. Opowiedziałam mu o tym. Kiedy skończyłam, wróciliśmy do pracy.
*Oczami Dawida*
Kiedy wraz z Andromedą kończyłem budować maszynę, w pewnym momencie usłyszeliśmy otwierające się drzwi. Jednak były to drzwi wejściowe. Po usłyszeniu tego, powiedziałem:
- Co do...
Po czym, wraz z Andromedą obróciłem się. Gdy to zrobiliśmy, ujrzeliśmy jakiś dwóch chłopaków. Oczywiście, Andromeda spytała, czego oni tam chcieli. Jak można by się spodziewać, odpowiedzieli, że chcieli |Zaprosić nas na grilla.| nam przeszkodzić. Wtedy ja powiedziałem:
- Co za ludzie...
Po czym przewróciłem oczami. ~*A nie na odwrót?*~ Po chwili zaś, standardowo zaczęła się walka. Najpierw wygrywałem ja i Andromeda, jednak w pewnym momencie wygrali oni. Jeden z nich pchnął dziewczynę w kierunku odsłoniętego generatora prądu. Po uderzeniu, krzyknęła ona przeraźliwie z bólu,
[
]
po czym osunęła się nieprzytomna na podłogę. Od razu do niej podbiegłem. Zaczynałem ją lubić i nie chciałem, aby zginęła. ~*Oszukuj się dalej.*~ Kiedy do niej podbiegłem, sprawdziłem, czy oddychała. Po chwili dało się słyszeć jej słabe oddechy. Odetchnąłem z ulgą. Żyła. Podniosłem więc ją i posadziłem pod jedną ze ścian. Kiedy to zrobiłem, zacząłem czekać, aż się obudzi. I godzinę później, odzyskała przytomność. Gdy się obudziła, widziałem, że była słaba. Nie zdziwiłem się. Mimo wszystko, dla pewności spytałem:
- Jak |nie|dobrze, że żyjesz...W ogóle nic ci nie jest?
W tym momencie odpowiedziała słabym głosem, że nic jej nie jest. Po kolejnej godzinie zaś, gdy odzyskała siły, pomogłem jej wstać, po czym wróciliśmy do dokańczania maszyny. W pewnym momencie budowy, spytałem, czy wiedziała ona, ~*czemu jesteśmy głupi*~ kim byli ci, którzy nam przeszkodzili. Okazało się, że wiedziała. Powiedziała mi, że jeden z nich nazywa się ~*Down Pospolitus Idiotus*~ Patryk, a drugi [Debil Pierdoła Wkurwus] Mateusz oraz, że ona skądś ich kojarzy, tylko nie pamięta skąd. Po tej rozmowie, wróciliśmy do pracy.
*Oczami Patryka*
Tego dnia, wraz z Mateuszem postanowiłem, że |pójdziemy do Catheri...em...Katerin, trzymajmy się opka, w wiadomym celu ( ͡° ͜ʖ ͡°).| ~*Po skończeniu analizy, lądujesz związany w izolatce.*~ polecimy jakimś statkiem kosmicznym aby przeszkodzić tej całej trójce. Jako iż ani ja ani on nie posiadamy czegoś takiego, postanowiliśmy skądś to wziąć. ["]O dziwo["], na złomowisku, które jest niedaleko, odnaleźliśmy to, co szukaliśmy. |"|Co dziwne|"|, w środku były kluczyki, a sam pojazd działał. Postanowiliśmy go sobie "pożyczyć". Wsiedliśmy więc do środka i ruszyliśmy. Gdy byliśmy we Wszechświecie, szybko odnaleźliśmy statek Grzegorza. Oczywiście podlecieliśmy i otworzyliśmy drzwi, po czym szybko przeskoczyliśmy. Kiedy byliśmy w odpowiednim miejscu, po chwili dwójka, która tam była, ~*zesrała się*~ odwróciła się. Po paru minutach, zaczęła się walka. Na początku wygrywali oni, jednak w pewnym momencie wygraliśmy my. Pchnąłem dziewczynę w kierunku odsłoniętego generatora prądu. Po chwili krzyknęła ona przeraźliwie z bólu,
|
|
a po sekundzie osunęła się nieprzytomna na podłogę. W tym momencie, gdy chłopak odwrócił się, my szybko przeskoczyliśmy do siebie, zamknęliśmy drzwi i wróciliśmy na Ziemię, do swoich domów...
*Oczami Mateusza*
Dzień rozpoczął się normalnie. Jednak, w pewnym momencie, usłyszałem dzwonek do furtki. Na początku pomyślałem, że Katerin |chce powtórki z wczoraj ( ͡° ͜ʖ ͡°)| [Zwiążmy go trzema warstwami lin.] coś chce, ale później, gdy wyjrzałem za okno, ujrzałem tego pierdołę, czyli Patryka. Mimo wszystko, wpuściłem go do domu. Kiedy już weszliśmy, zaproponował on, żebyśmy polecieli jakimś statkiem kosmicznym i przeszkodzili tej całej trójce. Ja spytałem, skąd on niby zamierza wziąć statek kosmiczny, jak przecież nie jesteśmy bogaci i nie mamy takich rzeczy. Wtedy on powiedział, że możemy poszukać na złomowisku. [...] Wyszliśmy więc. Kiedy doszliśmy do złomowiska, po chwili ujrzeliśmy przedmiot naszych poszukiwań. Gdy weszliśmy do środka, ujrzeliśmy kluczyki. |Oczywiście| Po sprawdzeniu, czy pojazd działał, okazało się, że był sprawny. Popatrzyliśmy po sobie, po czym usiedliśmy na odpowiednich miejscach i ruszyliśmy. Paręnaście minut później,gdy byliśmy we ~*Władywostoku*~ Wszechświecie bardzo szybko odnaleźliśmy statek Grzegorza. Oczywiście podlecieliśmy do niego, otworzyliśmy drzwi i bardzo szybko przeskoczyliśmy. Gdy byliśmy tam, gdzie zamierzaliśmy, ujrzeliśmy jakąś dwójkę osób. Podejrzewam, że to pomocnicy Grzegorza. ~*Ty mój Kapitanie Oczywisty...*~ Po chwili odwrócili się oni. Po parunastu minutach, rozpoczęła się walka. Na początku wygrywali oni, jednak w pewnym momencie wygrywaliśmy my. Patryk w pewnym momencie pchnął dziewczynę w kierunku otwartego generatora prądu. Po chwili krzyknęła ona przeraźliwie z bólu
[
]
i osunęła się nieprzytomna na podłogę. Kiedy zaś chłopak się odwrócił, my szybko przeskoczyliśmy do siebie, zamknęliśmy drzwi i wróciliśmy na Ziemię, do swych domów. _______________________________________________
Rozdział III – Porwanie |DUN DUN DUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUN!|
~*Boże, jakie to długie. ;_;*~
Parę tygodni później, Dawid i Andromeda skończyli budować maszynę. Kiedy złożyli już to wszystko do kupy, chłopak powiedział:
- No. Już skończyliśmy. Jeszcze brakuje tej jednej części i wszystko będzie w 100% gotowe.
W tym momencie, poczuli zaś, że statek w którym byli, ruszył. Po sekundzie, gdy wyjrzeli oni za okienko, które było w pojeździe, ujrzeli, że zmierzają w kierunku Ziemi.
- Wiesz, coś czuję, że on nasze rozmowy podsłuchuje. - Powiedziała dziewczyna po zobaczeniu tego.
|Bo ma zmowę z AEGIS i czatuje na rozmowę o Mel, aby ją do niego sprowadzić.|
- Być może. Bo skąd on by tak nagle wiedział, nie wychodząc tu od paru tygodni, że już to skończyliśmy? - Spytał
|A to, co powiedziałem o AEGIS, nic ci nie wyjaśnia, idioto?|
- W sumie racja. - Rzekła
Po tej rozmowie, zaczęli oni czekać, ~*CO TU ROBI TEN PIERDOLONY PRZECINEK?!*~ na moment w którym dolecą do celu. Paręnaście minut później, statek kosmiczny wylądował, niedaleko domu Katerin. Po zatrzymaniu się, drzwi pojazdu otworzyły się, aby dwójka mogła wyjść. Gdy zaś znaleźli się na zewnątrz, pierwszy raz od paru tygodni, ujrzeli Grzegorza, który również wyszedł. Po chwili spytał:
- No dobra. To gdzie teraz musimy iść?
~*- Do Wygwizdowa Dolnego. - Odpowiedział Dejwid Koperfild.*~
- Do tego bloku. - Powiedział Dawid, wskazując na [śmietnik] odpowiednie miejsce.
Po minucie, ~*STOPER!*~ |Z serii: Fanka PG analizuje.| cała trójka ruszyła we wskazanym kierunku. Po znalezieniu się na klatce schodowej, weszli do pierwszego mieszkania, czyli do miejsca w którym mieszkał ich cel. O dziwo drzwi były otwarte. ~*Bo Katerin to idiotka.*~ Po cichym wejściu do domu Katerin, dało się zobaczyć, że była ona odwrócona i najprawdopodobniej wcale nie zauważyła, że ktoś |chciał ją zgwałcić ( ͡° ͜ʖ ͡°)| do niej przyszedł.
Tymczasem, Katerin szukała w swojej szafie jednej rzeczy. Po paru minutach poczuła się obserwowana. Nie przejęła się tym jednak. |CO XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD| I to był jej błąd. Kilka sekund później, poczuła, że ktoś uderza ją czymś bardzo mocno w głowę. Chwilę później, dziewczyna osunęła się ogłuszona na podłogę...
***
Paręnaście minut później, gdy obudziła się ona, ujrzała, że jest w pomieszczeniu, w którym znajdował się sejf z tubą. Poczuła również, że była związana. [Zdziwiłabym się, gdyby tak nie było.] Kilka sekund później, usłyszała, jak ktoś mówił:
- Cholera! Jeszcze musiała tu ustawić hasło.
|I ty się dziwisz?|
- Tuba bardzo cenna, więc nie dziwne. - Dało się słyszeć kobiecy głos.
~*O, (G)Andzia myśli.*~
W tym momencie Katerin zrozumiała, że to co powiedział jej Patryk, stało się naprawdę. Postanowiła ona, mimo tego, że była związana, wyjąć z kieszeni swój telefon i napisać SMS-a do Patryka i Mateusza, aby mu ~*Katerin to gender?*~ pomogli. Gdy już napisała i wysłała, zorientowała się, że przecież nie wyciszyła całkowicie telefonu, przez co dało się słyszeć dźwięk wysłania wiadomości. ~*A mnie swędzi ucho.*~ [Fascynujące]
W tym samym czasie, gdy Grzegorz, Dawid oraz Andromeda próbowali rozgryźć jakie jest hasło do sejfu, usłyszeli dźwięk czyjegoś telefonu.
- Ktoś z was [ma debilizm wrodzony?] wysłał właśnie SMS-a? - Spytała Andromeda.
- Ja nie. Nie mam przy sobie telefonu. - Powiedział Dawid.
- Ja też nie wysłałam. Zostawiłam telefon w domu. - Rzekła dziewczyna.
[A Gregory się nie odezwał?]
~*Z tego wniosek, że nie.*~
W tym momencie cała trójka zrozumiała, że to najprawdopodobniej była Katerin. |Co za błyskotliwość!| Odwrócili się więc oni, po czym Dawid powiedział:
- Katerin! Zostaw ten telefon i tak ci nikt nie pomoże!
Po czym podszedł do niej i złamał jej jedną z rąk |Jakim cudem ona po tym nie krzyknęła, tego nikt nie wie.|, aby nie mogła już więcej wysłać SMS-a. Po chwili zaś, Andromeda powiedziała:
- A teraz gadaj, jakie jest hasło?
- A co jeśli nie powiem? - Odpowiedziała pytaniem na pytanie.
[Niekulturalna suka.]
W tym momencie Dawid przystawił jej pistolet do głowy. ~*O którym wcześniej nie było mowy.*~ W tym momencie dziewczyna rzekła:
- Pierwsze hasło to "Przepiękna niezapominajka". Po niemiecku. ~*JEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!*~ |Jaki zaciesz. xD| Od tyłu.
W tym momencie Andromeda rzekła:
- Eee...A nie mogłaś po angielsku?
~*JAK MOŻNA NIE ZNAĆ NIEMIECKIEGO?! TO SKANDAL!!! NA STOS!*~
- Nie. - Powiedziała Katerin.
- Przecież to jest bardzo proste. "Przepiękna niezapominajka" po niemiecku to "Wunderschön vergissmeinnicht" ~*Miałam kiedyś to drugie słowo jako hasło do Wi-Fi. xD*~ [;___;]. Wystarczy to napisać od tyłu. - Rzekł po chwili Grzegorz, po czym podszedł do klawiatury i napisał te wyrazy od tyłu. Gdy to zrobił, na ekraniku dało się zobaczyć napis:
"Hasło "thcinniemssigrev nöhcsrednuW" |Umarłem ;_;| zaakceptowano!"
W tym momencie, jedna z sześciu automatycznie sterowanych kłódek została otwarta. Pozostało jeszcze pięć.
- Gadaj jakie jest drugie hasło. - Powiedział po sekundzie Grzegorz.
~*- Spierdalaj - Odpowiedziała kulturalnie Katerin.*~
- "Cudowny tulipan". Po niemiecku. Od tyłu. - Rzekła
- Zawsze wymyśli coś trudnego... - Powiedziała Andromeda.
- Przecież to jest łatwe. "Cudowny tulipan" to po niemiecku "Wunderschön tulpe". Wystarczy wpisać to od tyłu i tyle. - Rzekł [Kto?] ~*Pewnie Grzegorz, bo on jedyny z tej trójki idiotów zna niemiecki.*~, po czym odwrócił się w kierunku klawiatury i wpisał odpowiednie wyrazy od tyłu. Po chwili dało się zobaczyć na ekraniku napis:
"Hasło "eplut nöhcsrednuW" |;______;| ~*Ty, Slade, to powinieneś stosować emotikonę "_;" xD*~ |Wyśmiewasz się z tego, że częściowo jestem ślepy?| ~*Ups...*~ |*Wyciąga miecze.*| ~*;___;*~ zaakceptowano!"
Po chwili druga kłódka została otwarta. Pozostały jeszcze cztery.
- Ile tego jeszcze? No dobra, gadaj trzecie hasło, bo cię zastrzelę. - Odparł [Dejwid Koperfild] Dawid.
- "Przegrać zawody". Po niemiecku. Od tyłu. - Powiedziała Katerin.
- Ja ją chyba zaraz zabiję... - Rzekł chłopak.
- Za co? Za tak łatwe hasła? Przecież "Przegrać zawody" po niemiecku to "Verlieren wettkämpfe". - Powiedział Grzegorz, po czym wpisał odpowiednie słowa na klawiaturze. Gdy to zrobił, na ekraniku pojawił się napis:
"Hasło "efpmäkttew nereilreV" |Moje oko... ;___;| zaakceptowano!"
W tym momencie trzecia z kłódek otworzyła się. Pozostały jeszcze trzy.
- Gadaj mi tu jakie jest czwarte hasło. - Powiedziała Andromeda.
- "Zmywać tablicę". Po niemiecku. Od tyłu. - Rzekła Katerin.
- Mam ochotę ją zabić za takie trudne hasła... - Odparła dziewczyna.
- Przecież to jest banalne~*, idioto.*~. "Zmywać tablicę" po niemiecku to "Spülen tafel". - Rzekł Grzegorz, po czym podszedł do klawiatury i wpisał odpowiednie słowa. Po chwili na ekraniku pojawił się napis:
"Hasło "|e|lefa[n]t nelüpS" zaakceptowano!"
W tym momencie czwarta z kłódek otworzyła się. Zostały jeszcze dwie.
- Natychmiast gadaj jakie jest piąte hasło, albo zginiesz marnie. - Zagroził Dawid.
- "Mam wiele do zrobienia". Po niemiecku. Od tyłu. - Odparła dziewczyna.
- Wymyśl coś trudnego. Przecież to jest łatwe. "Mam wiele do zrobienia" po niemiecku to "Ich habe viel zu tun". - Rzekł lekko [wkurwiony] poirytowany Grzegorz, po czym wpisał na klawiaturze odpowiednie słowa. W tym momencie na ekranie pojawił się napis:
"Hasło "nut uz leiv e|-|ba[c]h hcI" zaakceptowano!"
W tym momencie przedostatnia kłódka otworzyła się. Pozostała już tylko jedna.
- Gadaj ostatnie hasło. - Rzekł Dawid.
~*- Pierdol się. - Odpowiedziała nonszalancko dziewczyna.*~
- Nie ma tak łatwo. - Powiedziała Katerin.
W tym momencie Dawid chciał pociągnąć za spust i zastrzelić dziewczynę. Zanim jednak to zrobił, ta rzekła:
- Dobra, dobra już wam powiem tylko mnie nie zabijajcie. Ostatnie hasło to "Czasem daje mi odpisać zadanie domowe", po niemiecku i od tyłu.
- Ja nie wierzę, jak można dawać tak łatwe hasła do sejfu z cennymi rzeczami. |Wiesz, Grzesiu. Katerin to idiotka.| Przecież "Czasem daje mi odpisać zadanie domowe" to po niemiecku "Manchmal lässt er mich die Hausaufgabe abschreiben". - Rzekł poirytowany Grzegorz, po czym wpisał na klawiaturze odpowiednie zdanie. Po chwili na ekraniku pojawił się napis:
"Hasło "nebierhcsba ebagfuasuaH eid hcim re tssäl lamhcnaM" |<Umiera>| zaakceptowano!
Miłego korzystania z tuby!"
Po czym ostatnia kłódka otworzyła się. Gdy to się stało, otworzone zostały również okrągłe drzwi od sejfu. W tym momencie dało się zobaczyć tubę z niebieskim płynem, który się świecił. ~*Jak grzyb atomowy.*~ Gdy już można było ją wyjąć, Andromeda chwyciła ją. Gdy to zrobiła, sejf automatycznie [wybuchł] ~*Chciałabym*~ zamknął się.
***
- A mogę ją zabić? - Spytał Dawid Grzegorza.
- Zabić to nie ma po co, gdyż przecież dzięki niej mamy tą tubę, ale możesz ją pomęczyć. - Odpowiedział
W tym momencie, chłopak, wraz z Andromedą, która również postanowiła się do tego przyłączyć, zaczęli męczyć bezbronną Katerin.
|
|
Kilkadziesiąt minut później, gdy była ona już maksymalnie wykończona, z bólu zemdlała... [Ta złamana ręka to pikuś.]
W tym samym momencie, Patryk i Mateusz, którzy jak zwykle oglądali telewizję, w pewnym momencie usłyszeli dźwięk SMS-a. Gdy zaś włączono ~*Po co tu ten imiesłów, na Juliusza Słowackiego?*~ telefon, na który przyszła wiadomość, okazało się, że była ona od Katerin. Po otworzeniu SMS-a, dało się zobaczyć tylko wiadomość o treści:
|"( ͡° ͜ʖ ͡°) dziś wieczorem?"|
[Czterema warstwami lin.]
"Pomóżcie..."
- To oni już się do niej wpakowali? - Spytał Mateusz po przeczytaniu tego.
- Najprawdopodobniej tak. No, ale musimy jej pomóc. |Wiesz dlaczego. ( ͡° ͜ʖ ͡°)| - Odpowiedział Patryk.
Po tej rozmowie, oboje wyszli z domu Mateusza i poszli do odpowiedniego bloku. Kiedy tam byli, ujrzeli, że drzwi do mieszkania dziewczyny są [Zmiana czasu, zmiana czasu wszędzie.] otwarte. Od razu weszli oni do niego. Kiedy to zrobili, usłyszeli głosy dochodzące z piwnicy.
- I co teraz z nią zrobimy? - Dało się słyszeć głos Andromedy.
- Ja to bym ją dobił. - Dało się słyszeć głos Dawida.
- W sumie i tak nie jest już nam potrzebna, więc możecie ją dobić. - Dało się słyszeć głos Grzegorza.
Po usłyszeniu tego, oboje zeszli na dół. Gdy już się tam znaleźli, ujrzeli nieprzytomną, związaną Katerin leżącą na podłodze oraz Andromedę, Dawida i Grzegorza, którzy chcieli ją |( ͡° ͜ʖ ͡°)| [Pięcioma] dobić. Jednak, nie zrobili tego, gdyż ujrzeli Patryka i Mateusza.
- No nie. To znów wy?! - Spytała z ironią |?| ~*¯\_ツ_/¯*~ w głosie Andromeda.
- Tak. W ogóle nie ważcie się jej nic zrobić. - Powiedział Mateusz.
- Bo co? - Spytał Dawid.
Po tej rozmowie rozpoczęła się walka. Na początku wygrywali Andromeda, Dawid i Grzegorz, jednak w pewnym momencie wygrali Patryk i Mateusz. Pchnęli oni Andromedę w kierunku drzwi od sejfu.
- Zawsze ja. Co wy ode mnie chcecie? - Spytała dziewczyna po uderzeniu w drzwi.
|- ( ͡° ͜ʖ ͡°). - Odpowiedział Patryk i przystąpił do działania.|
[Slade, bo nas czytelnicy zjadą za ten zboczony humor.]
~*Hej, chwila. Podteksty w serii, do której jest ten fanfik były normą, więc tak naprawdę Slade tylko do niej dość mocno nawiązuje.*~
|:-)|
[;_;]
Po chwili zaś, jako iż nie mieli już co do roboty, wyszli tylnym wyjściem ~*O którym nie było mowy.*~, po czym poszli do statku kosmicznego i ruszyli skąd przylecieli.
Tymczasem, Patryk i Mateusz, gdy zostali sami, podeszli do nieprzytomnej Katerin i odwiązali liny zawiązane na jej ciele, po czym Patryk podniósł ją z ziemi i zaniósł na górę, po czym położył na jej łóżku. Kiedy to zrobił, jako iż widać już było, że ręka dziewczyny jest złamana ~*Ktoś tu ma rentgena w oczach.*~, usztywnił ją za pomocą deski, która leżała na podłodze [Scenarzyści to dobrzy ludzie.] oraz za pomocą bandaży. Gdy zaś to zrobił, wraz z Mateuszem zaczął |czynić powinność. ( ͡° ͜ʖ ͡°)| czekać, aż dziewczyna się obudzi...
Dwie godziny później, gdy Katerin się obudziła, czuła się słabo. Nie miała sił, aby się ruszyć |oraz bolała ją dupa. ( ͡° ͜ʖ ͡°)|. Po chwili zaś poczuła, że jej prawa ręka jest czymś usztywniona. Po chwili zaś, ujrzała ona Patryka i Mateusza. W pewnym momencie, Patryk, widząc, że dziewczyna się obudziła, powiedział:
- Nareszcie się obudziłaś. Tak w ogóle to jak doszło do tego, co się zdarzyło w piwnicy?
W tym momencie opowiedziała ona im o wszystkim oraz o tym, dlaczego musiała podać hasła do sejfu. Gdy skończyła, Patryk rzekł:
- Eh...Oni to są dziwni. [Co ty nie powiesz...] No, ale dobrze, że przynajmniej żyjesz. W ogóle to może ci w czymś pomóc? Bo widać, że chyba sobie nie poradzisz...
- Nie, naprawdę nie trzeba...Poradzę sobie...Ale dziękuję za troskę... - Odpowiedziała
- Oj, nie musisz dziękować. - Rzekł Patryk.
Po tej rozmowie, pogadali oni jeszcze trochę, po czym Patryk i Mateusz musieli wracać do siebie do domu. Katerin natomiast poleżała jeszcze godzinę, po czym gdy odzyskała siły, wstała i zajęła się swoimi codziennymi sprawami. |~*NIE*~ Ej! Nie wtrącaj się w moje kwestie!| ~*:D*~
*Oczami Grzegorza*
Gdy tak siedziałem w kabinie pilota, w pewnym momencie usłyszałem, jak Dawid powiedział, że maszyna została skończona i, że brakuje tej jednej części. W tym momencie, postanowiłem, że to odpowiedni moment na zabranie tej Katerin tej tuby. Ruszyłem więc statkiem kosmicznym w kierunku Ziemi. Paręnaście minut później, doleciałem do odpowiedniego miejsca. Po wylądowaniu, otworzyłem drzwi główne, aby Dawid i Andromeda mogli wyjść, po czym sam wyszedłem na zewnątrz. Gdy tam byłem, spytałem, gdzie teraz mieliśmy iść. Okazało się, że trzeba było pójść do najbliższego bloku. Gdy minutę później się tam znaleźliśmy, poszliśmy do odpowiedniego mieszkania, które o dziwo było otwarte. ~*Aby ułatwić wam zadanie.*~ Weszliśmy tam, po czym Dawid podszedł do Katerin i |przystąpił do rzeczy. ( ͡° ͜ʖ ͡°)| ogłuszył ją. Po zrobieniu tego, Andromeda związała ją, po czym zaciągnięto ją na dół, do piwnicy. Gdy zaś tam byliśmy, Dawid, który niósł Katerin, puścił ją, po czym podszedł do sejfu i chciał go otworzyć. Jednak, w tym momencie okazało się, że trzeba wpisać tyle haseł ile jest kłódek, czyli sześć. Paręnaście minut później, gdy nadal nie mogliśmy dojść, jakie jest pierwsze hasło, dało się słyszeć jakiś dźwięk telefonu. W tym momencie Andromeda spytała, czy któryś z nas nie [miał debilizmu pospolitego.] wysłał właśnie SMS-a. Okazało się, że nie. W tym momencie było wiadome, że to zrobiła Katerin. Odwróciliśmy się więc. Było tak, jak myśleliśmy. Po chwili, Dawid powiedział:
- Katerin! Zostaw ten telefon i tak ci nikt nie pomoże!
M~*ony*~ądre słowa. Po chwili zaś, podszedł do niej i złamał jej jedną z rąk, aby nie mogła więcej wysłać SMS-a. |A ona nie krzyknęła z bólu, po po co.| Oczywiście kazaliśmy jej gadać jakie są hasła. Aby łatwiej je od niej wyciągnąć, Dawid przystawił jej pistolet [O którym nie było mowy.] do głowy, aby w razie czego ją zastrzelić. Powiedziała wszystkie hasła. Oczywiście musiały być łatwe. Kiedy już otworzyliśmy sejf, Andromeda wyjęła z niego tubę. Po zrobieniu tego, Dawid spytał, czy może zabić Katerin. Nie widziałem sensu, aby zabijać osobę, dzięki której mieliśmy tą tubę, ale pozwoliłem Dawidowi i Andromedzie trochę ją pomęczyć. Gdy zaś paręnaście minut później, zemdlała ona z bólu, Andromeda zapytała co teraz mieliśmy z nią zrobić. Dawid odpowiedział, że najchętniej to by ją dobił. Jako, iż mnie ona nie obchodzi ~*Grzegorzowato*~, pozwoliłem im ją dobić. Jednak, nie zdążyli tego zrobić, gdyż w to wszystko musieli się wtrynić Patryk i Mateusz. No jak zwykle. Oczywiście Dawid i Andromeda zaczęli z nimi walczyć, no, ale niestety znów przegrali. Po chwili, jako iż nie było sensu już dłużej tam być, wyszliśmy tylnym wyjściem |O którym nie wspomnieliśmy.|, poszliśmy do statku kosmicznego i ruszyliśmy skąd przylecieliśmy.
*Oczami Andromedy*
Gdy wraz z Dawidem skończyliśmy budować maszynę, powiedział on:
- No. Już skończyliśmy. Jeszcze brakuje tej jednej części i wszystko będzie w 100 % gotowe.
W tym momencie dało się poczuć, że statek ruszył. Gdy wyjrzeliśmy przez okienko, ujrzeliśmy, że zmierzamy w kierunku Ziemi. W tym momencie ja powiedziałam:
- Wiesz, coś czuję, że on nasze rozmowy podsłuchuje.
|Wiesz...Zmowa z AEGIS.|
W tym momencie Dawid odpowiedział:
- Być może. Bo skąd on by tak nagle wiedział, nie wychodząc tu od paru tygodni, że już to skończyliśmy?
Ja odpowiedziałam, że w sumie racja. Paręnaście minut później zaś, poczuliśmy, że pojazd ląduje. Kiedy już wylądował, otworzyły się drzwi, abyśmy mogli wyjść. Gdy zaś byliśmy na zewnątrz, pierwszy raz od paru tygodni ujrzeliśmy Grzegorza. Po chwili zaś spytał on, gdzie teraz mamy iść. W tym momencie Dawid wskazał odpowiedni budynek. Oczywiście ruszyliśmy w jego kierunku. Po znalezieniu się tam, weszliśmy do pierwszego mieszkania, które o dziwo było otwarte. [Bo Katerin to idiotka.] Weszliśmy tam cicho, po czym Dawid podszedł do Katerin i |przystąpił do działania. Katerin długo się opierała, ale w końcu uległa. ( ͡° ͜ʖ ͡°)| ~*Ale serio, fani nas za tą wyjątkowo zboczoną część zlinczują.*~ ogłuszył ją. Kiedy już leżała ona nieprzytomna na ziemi, ja podeszłam do niej i związałam ją. Po chwili Dawid podniósł ją. Gdy to zrobił, wszyscy [*My] troje ruszyliśmy na dół do piwnicy. Gdy tam byliśmy, Dawid położył ją na podłodze, po czym podszedł do sejfu i chciał go otworzyć. Jednak, w tym momencie dało się zobaczyć, że aby otworzyć drzwi od sejfu należy wpisać tyle haseł ile jest kłódek, czyli sześć. Oczywiście zaczęliśmy się głowić nad hasłami. Gdy paręnaście minut później nadal nie mogliśmy rozgryźć pierwszego hasła, w pewnym momencie dało się słyszeć taki dźwięk, jakby ktoś wysłał SMS-a. W tym momencie spytałam, czy to któryś z nas ~*miał debilizm wrodzony*~ wysłał SMS-a. Okazało się, że nie. Było więc wiadomo, że zrobiła to Katerin. Odwróciliśmy się. Gdy to zrobiliśmy, Dawid powiedział:
- Katerin! Zostaw ten telefon i tak ci nikt nie pomoże!
Po czym podszedł do niej i złamał jej jedną z rąk, aby nie mogła już więcej napisać wiadomości. [A ta nie krzyknęła z bólu.] Po chwili zaś kazaliśmy jej gadać jakie są hasła. Aby łatwiej poszło, Dawid przystawił jej pistolet do głowy. Zaczęła gadać. SEJF MA SAME NIEMIECKIE HASŁA! ~*Ja bym srała z radości.*~ No, ale gdy paręnaście minut później otworzyliśmy sejf, wyjęłam z niego tubę. Po zrobieniu tego, Dawid spytał Grzegorza, czy może zabić Katerin. Mógł ją tylko pomęczyć. Ja również się do tego przyłączyłam. Paręnaście minut później zaś, gdy zemdlała już ona, ja spytałam, co mamy teraz z nią zrobić. Dawid odpowiedział, że najchętniej to by ją dobił. W tym momencie, Grzegorz mu na to pozwolił. |Jaj!| Po chwili jednak, nie zdążono ~*Znowu imiesłów nie tam, gdzie powinien być.*~ jej dobić, a zobaczyliśmy TYCH CZUBÓW. Czyli Patryka i Mateusza. [Znowu przesadzone zdanie pojedyncze.] Naturalnie ja i Dawid zaczęliśmy z nimi walczyć. Na początku myśmy wygrywali. Jednak, w pewnym momencie oni wygrali. Pchnęli mnie w kierunku drzwi od sejfu. W tym momencie powiedziałam:
- Zawsze ja. Co wy ode mnie chcecie?
Po chwili jednak, gdy się podniosłam, jako iż nie było tam nic do roboty, wraz z Dawidem i Grzegorzem wyszłam tylnym wyjściem. [O którym nikt nie wspomniał.] Gdy zaś byliśmy na zewnątrz, weszliśmy do statku kosmicznego i ruszyliśmy skąd przylecieliśmy.
*Oczami [Dejwida Koperfilda] Dawida*
Kiedy po parunastu tygodniach, wraz z Andromedą w końcu skończyliśmy budować tą maszynę, ja powiedziałem:
- No. Już skończyliśmy. Jeszcze brakuje tej jednej części i wszystko będzie w 100% gotowe.
W tym momencie dało się poczuć, że statek kosmiczny na którym byliśmy ruszył. Po wyjrzeniu przez okienko, dało się zobaczyć, że zmierzaliśmy w kierunku ~*czarnej dziury*~ Ziemi. W tym momencie Andromeda powiedziała tym swoim słodkim |jak cytryna| głosem:
- Wiesz, coś czuję, że on nasze rozmowy podsłuchuje.
|Zmowa z AEGIS, co nie?|
W tym momencie ja rzekłem:
- Być może. Bo skąd on by tak nagle wiedział, nie wychodząc tu od paru tygodni, że już to skończyliśmy?
Po wypowiedzeniu tego, ona powiedziała, że w sumie racja. Jak miło się jej słucha...~*Tak miło, jak rzępolenie po francusku.*~ [Czemu ty tak nienawidzisz Francji i francuskiego?] ~*Nie wiem. Nieuzasadniona nienawiść.*~ No, ale po chwili dało się poczuć, że pojazd ląduje. Po zatrzymaniu się, otworzyły się drzwi, abyśmy mogli wyjść. Kiedy byliśmy na zewnątrz, pierwszy raz od parunastu tygodni ujrzeliśmy Grzegorza. Po chwili, spytał on, gdzie teraz mieliśmy iść. Ja odpowiedziałem, że w kierunku najbliższego bloku, po czym na niego wskazałem. Chwilę później ruszyliśmy w jego kierunku. Po wejściu, udaliśmy się do pierwszego mieszkania, które o dziwo było otwarte [Bo Katerin nie ma mózgu, tylko iPhone.] i weszliśmy po cichu do niego. Po znalezieniu się tam, ja podszedłem do Katerin i |przystąpiłem do działania. Długo się wyrywała, ale koniec końców uległa. ( ͡° ͜ʖ ͡°)| [Sześcioma ;-;] ogłuszyłem ją. Gdy to zrobiłem, podeszła do niej Andromeda i związała ją. Po zrobieniu tego, ja podniosłem ją, po czym ruszyliśmy do piwnicy. Po zalezieniu się tam, położyłem Katerin na podłodze po czym podszedłem do sejfu i chciałem go otworzyć. Niestety, w tym momencie okazało się, że do odblokowania drzwi trzeba było wpisać tyle haseł ile było kłódek. W tym momencie wraz z Andromedą i Grzegorzem zaczęliśmy głowić się nad hasłami. Paręnaście minut później, gdy nadal nie mogliśmy dojść do tego jakie jest hasło, usłyszeliśmy taki dźwięk, jakby ktoś wysłał SMS-a. W tym momencie Andromeda spytała nas, czy to my przypadkiem nie [mieliśmy debilizmu wrodzonego] wysłaliśmy wiadomości. Okazało się, że nie. Wiadomo już więc było, że zrobiła to Katerin. Odwróciliśmy się, po czym ja powiedziałem:
- Katerin! Zostaw ten telefon i tak ci nikt nie pomoże!
Po czym podszedłem do niej i złamałem jej jedną z rąk, aby nie mogła już więcej wysłać SMS-a. [A ona miała chwilową analgezję wrodzoną, bo nie krzyknęła z bólu.] Po chwili kazano jej gadać jakie są hasła. Aby łatwiej poszło, zagroziłem jej zastrzeleniem i przystawiłem jej pistolet ~*O którym wcześniej nie wspomniałem.*~ do głowy. Zaczęła gadać. Ale ona jest dziwna. Kto normalny dawałby hasła PO NIEMIECKU i OD TYŁU do sejfów?! ~*Ja*~ [Dejwid się pytał, kto normalny.] ~*EJ!*~ [:D] No, ale nic. Gdy już otworzyliśmy sejf, Andromeda wyjęła tubę. Po chwili ja spytałem, czy mogę zabić Katerin. Grzegorz pozwolił mi ją tylko pomęczyć. Do męczenia jej przyłączyła się Andromeda. Gdy zaś Katerin zemdlała z bólu, Andromeda spytała, co teraz mamy z nią zrobić. Ja rzekłem, że najchętniej bym ją dobił. W tym momencie Grzegorz zgodził się. Jednak nie zrobiliśmy tego, gdyż przyszli Patryk i Mateusz. Ja i Andromeda zaczęliśmy z nimi walczyć. Na początku my wygrywaliśmy, jednak w pewnym momencie, oni pchnęli Andromedę w kierunku drzwi od sejfu. Po chwili, gdy ona już wstała, całą trójką, jako iż nie mieliśmy już co tam robić, wyszliśmy tylnym wyjściem. ~*O którym nie było mowy.*~ Po znalezieniu się na zewnątrz, weszliśmy do statku kosmicznego i ruszyliśmy skąd przylecieliśmy.
*Oczami Katerin*
Ten dzień zaczął się jak zwykle. Na początku zjadłam śniadanie, umyłam się, ubrałam i uczesałam. Później zaś zaczęłam szukać w szafie jednej rzeczy. Podczas poszukiwań, w pewnym momencie poczułam, że ktoś |wiadomo co chce zrobić. Długo się wyrywałam, ale w końcu uległam. Było przyjemnie. ( ͡° ͜ʖ ͡°)| [Siedmioma ;_;] uderza mnie czymś bardzo mocno w głowę. Od uderzenia, osunęłam się nieprzytomna na ziemię. Parędziesiąt minut później obudziłam się. Gdy otworzyłam oczy, poczułam, że jestem związana. |Mam ochotę napisać spin-offa. ( ͡° ͜ʖ ͡°)| ~*Slade, czy ty coś dziś piłeś? Zboczony humor nie jest u ciebie normalny.*~ |Trochę piwa rano. :>| ~*I wszystko jasne. ;_;*~ Na dodatek ujrzałam, że byłam we własnej piwnicy. Po chwili usłyszałam, jak ktoś mówił:
- Cholera! Jeszcze musiała tu ustawić hasło.
~*A czego się spodziewali?*~
Po chwili dało się jeszcze słyszeć kobiecy głos, który mówił:
- Tuba bardzo cenna, więc nie dziwne.
W tym momencie wiedziałam już, że to, co powiedział mi Patryk, było prawdziwe. Mimo tego, że byłam związana, postanowiłam wyjąć z kieszeni telefon i wysłać SMS-a do Patryka i Mateusza, aby mi pomogli. Kiedy to zrobiłam i wysłałam, okazało się, że nie do końca wyciszyłam telefon. |Bo byłam debilką.| Dało się słyszeć dźwięk wysłania SMS-a. W pewnym momencie, ci którzy mnie tak urządzili, odwrócili się. Po chwili jeden z nich, powiedział:
- Katerin! Zostaw ten telefon i tak ci nikt nie pomoże!
Skąd on wiedział, że tak się nazywam? [Pewnie twego Facebooka śledzi.] Sekundę później, podszedł do mnie i złamał mi jedną rękę, abym nie mogła wysłać więcej wiadomości. ~*W tym momencie, moja nieistniejąca analgezja wrodzona się pojawiła i nie krzyknęłam z bólu.*~ To bardzo bolało, jednak nie krzyknęłam z bólu, aby nie dać im satysfakcji. |W tym wypadku, brak krzyku nie jest możliwy.| Po chwili kazali mi gadać jakie są hasła do sejfów. Jeden z nich przystawił mi pistolet do głowy, więc musiałam mówić. Gdy już otworzyli sejf, dziewczyna, która również mnie tak urządziła, wyjęła tubę z sejfu. Później zaczęli mnie oni męczyć do tego stopnia, że zemdlałam z bólu. Dwie godziny później, gdy obudziłam się, czułam się słabo. Nie miałam sił, aby wstać. Na dodatek miałam takie uczucie, jakby moja ręka była usztywniona|, a dupa bolała. ( ͡° ͜ʖ ͡°)| ~*...*~ |A i jeszcze potajemnie czytałem to, co jest w zielonej teczce Ramoninth namber tu.| ~*O Boże. ;_; Wolę tam nie zaglądać w takim razie. ;_;*~ . Po chwili ujrzałam Patryka i Mateusza. W pewnym momencie Patryk powiedział:
- Nareszcie się obudziłaś. Tak w ogóle to jak doszło do tego, co się zdarzyło w piwnicy?
W tym momencie opowiedziałam im o wszystkim oraz o tym, dlaczego musiałam powiedzieć hasła. Kiedy skończyłam, Patryk powiedział:
|- ( ͡° ͜ʖ ͡°)?|
- Eh...Oni to są dziwni. No, ale dobrze, że przynajmniej żyjesz. W ogóle to może ci w czymś pomóc? Bo widać, że chyba sobie nie poradzisz...
W tym momencie ja rzekłam, że poradzę sobie i podziękowałam za troskę. Wtedy on powiedział, że nie muszę dziękować. Później porozmawialiśmy ze sobą jeszcze trochę, po czym oni wyszli. Ja poleżałam jeszcze godzinę, po czym, gdy odzyskałam siły zajęłam się swoimi sprawami.
*Oczami Patryka*
Dzień zaczął się jak zwykle. Tego dnia, postanowiłem pójść do tego czuba, Mateusza. Kiedy tam poszedłem, wpuścił on mnie do mieszkania. Gdy tam byliśmy, w pewnym momencie usłyszeliśmy dźwięk SMS-a. Gdy włączyliśmy telefon na który przyszła wiadomość, ujrzeliśmy, że była ona od Katerin. Od razu ją otworzyliśmy. W treści było tylko:
|"( ͡° ͜ʖ ͡°) dziś wieczorem?"|
"Pomóżcie..."
Po przeczytaniu tego, Mateusz spytał:
- To oni już się do niej wpakowali?
W tym momencie ja odpowiedziałem:
- Najprawdopodobniej tak. No, ale musimy jej pomóc. |Bo wiesz, co nas inaczej ominie. ( ͡° ͜ʖ ͡°)|
Po tych słowach, wyszliśmy z jego domu i udaliśmy się do domu Katerin. O dziwo drzwi były otwarte. |Bo Katerin to idiotka.| Po wejściu do mieszkania, usłyszeliśmy głosy dochodzące z piwnicy. Najpierw dało się słyszeć głos Andromedy. Mówiła ona:
- I co teraz z nią zrobimy?
Później dało się słyszeć głos Dawida. Mówił on:
- Ja to bym ją dobił.
W tym momencie usłyszeliśmy, głos Grzegorza, który mówił:
- W sumie i tak nie jest już nam potrzebna, więc możecie ją dobić.
Po usłyszeniu tego, zeszliśmy na dół. Po znalezieniu się tam, ujrzeliśmy nieprzytomną, związaną Katerin, leżącą na podłodze oraz Dawida i Andromedę, którzy chcieli ją dobić. Jednak, odwrócili się. Gdy nas zobaczyli, parę minut później, zaczęła się walka. Na początku wygrywali oni, jednak w pewnym momencie wygraliśmy my. Pchnąłem Andromedę w kierunku drzwi od sejfu |i przystąpiłem do działania. Wyrywała się, ale w końcu uległa. ( ͡° ͜ʖ ͡°)| [;_;]. Po chwili, gdy ona już wstała, wraz z Dawidem i Grzegorzem, wyszli tylnym wyjściem. Gdy już ich nie było, podniosłem Katerin z ziemi, po czym odwiązałem liny, którymi była związana i zaniosłem ją na górę, po czym położyłem na jej łóżku. Po zrobieniu tego, jako iż widać było, że jedną z rąk miała złamaną, usztywniłem ją jakąś deską która leżała na podłodze ~*Kocham scenarzystów.*~ oraz bandażami, po czym wraz z Mateuszem zacząłem |czynić powinność. ( ͡° ͜ʖ ͡°)| [Trzeba Slade'a związać na dwa miechy i do izolatki.] ~*Koniecznie*~ czekać, aż ona się obudzi. Dwie godziny później, obudziła się. Gdy to zobaczyłem, powiedziałem:
- Nareszcie się obudziłaś. Tak w ogóle to jak doszło do tego, co się zdarzyło w piwnicy?
W tym momencie ona opowiedziała nam o wszystkim oraz o tym, dlaczego musiała podać hasła. Gdy skończyła, ja rzekłem:
- Eh...Oni to są dziwni. No, ale dobrze, że przynajmniej żyjesz. W ogóle to może ci w czymś pomóc? Bo widać, że chyba sobie nie poradzisz...
W tym momencie ona odpowiedziała, że poradzi sobie sama i podziękowała za troskę. Ja powiedziałem, że nie ~*Bez tego "nie" byłoby lepiej.*~ musi dziękować. Później, porozmawialiśmy z nią trochę, po czym wyszliśmy do swoich domów.
*Oczami Mateusza*
Dzień zaczął się jak zwykle, od tego co zwykle. W pewnym momencie jednak, usłyszałem dzwonek do furtki. Gdy wyjrzałem przez okno, ujrzałem tą pierdołę życiową, czyli Patryka. Mimo wszystko, wpuściłem go. Kiedy już wszedł, paręnaście minut później, usłyszeliśmy dźwięk SMS-a. Od razu włączyliśmy telefon na który przyszedł SMS, po czym sprawdziliśmy od kogo on był. Był on od Katerin. Od razu otworzyliśmy wiadomość. W treści było tylko:
|"( ͡° ͜ʖ ͡°) dziś wieczorem?"|
[A może zwiążemy go łańcuchami?]
~*Dobry pomysł.*~
|;____;|
"Pomóżcie..."
Po przeczytaniu tego, ja spytałem:
- To oni już się do niej wpakowali?
W tym momencie Patryk odpowiedział:
- Najprawdopodobniej tak. No, ale musimy jej pomóc.
Po tych słowach, wyszliśmy z mojego domu i poszliśmy do mieszkania Katerin. Kiedy weszliśmy do bloku, ujrzeliśmy, że jej mieszkanie jest otwarte. [Bo była debilką.] Weszliśmy tam. Gdy byliśmy w środku, z piwnicy dało się słyszeć głosy. Najpierw usłyszeliśmy Andromedę, która mówiła:
- I co teraz z nią zrobimy?
Po chwili dało się słyszeć Dawida. Mówił on:
- Ja to bym ją dobił.
Gdy on wypowiedział te słowa, usłyszeliśmy głos Grzegorza, który powiedział:
- W sumie i tak nie jest już nam potrzebna, więc możecie ją dobić.
Po usłyszeniu tego, zeszliśmy na dół. Po znalezieniu się tam, ujrzeliśmy nieprzytomną, związaną Katerin leżącą na podłodze. Obok niej stali Dawid i Andromeda, którzy chcieli ją dobić. Jednak nie zrobili tego. Gdy usłyszeli, że do nich zeszliśmy, odwrócili się. Po paru minutach, zaczęła się walka. Na początku oni wygrywali. Jednak, w pewnym momencie wygraliśmy my. Patryk pchnął Andromedę w kierunku drzwi od sejfu. ~*Tu powinna być zboczona wersja historii by Slade, ale chyba wreszcie się ogarnął.*~ |<W tle.>
|
Chwilę później, gdy ona się podniosła, wraz z Dawidem i Grzegorzem wyszła tylnym wyjściem. Kiedy w piwnicy zostaliśmy tylko my i Katerin, Patryk podszedł do niej i odwiązał ją, po czym podniósł ją. Gdy to zrobił, poszliśmy na górę. Po znalezieniu się w mieszkaniu, Patryk położył Katerin na jej łóżku i, jako iż widać było, że jej jedna z rąk jest złamana, usztywnił on ją za pomocą deski która leżała na podłodze ~*I którą kochani scenarzyści podrzucili.*~ oraz za pomocą bandaży, po czym zaczęliśmy czekać, aż ona się obudzi. Dwie godziny później, obudziła się ona. Gdy to ujrzeliśmy, Patryk powiedział:
- Nareszcie się obudziłaś. Tak w ogóle to jak doszło do tego, co się zdarzyło w piwnicy?
W tym momencie ona opowiedziała nam o wszystkim oraz o tym, czemu musiała powiedzieć hasła do sejfu. Gdy skończyła, Patryk ponownie rzekł:
- Eh...Oni to są dziwni. No, ale dobrze, że przynajmniej żyjesz. W ogóle to może ci w czymś pomóc? Bo widać, że chyba sobie nie poradzisz...
W tym momencie ona powiedziała, że sobie poradzi oraz podziękowała za troskę. W tym momencie Patryk powiedział, że nie musi dziękować. Później porozmawialiśmy z nią jeszcze trochę, a następnie wyszliśmy do siebie do domów.
~*Sorki, że pod koniec mało komentowaliśmy, ale to wina tego, że właściwie akcja była tym samym, tylko oczami Matiego.*~
_______________________________________________
Rozdział IV - Miesiąc (nie)miłego odpoczynku.
~*Dziewiętnaście stron. ;_;*~
|<Cicho płacze.>|
Kiedy zaś Grzegorz, Dawid i Andromeda dolecieli do miejsca z którego przylecieli, Dawid wraz z Andromedą zaczął dokańczać maszynę. Włożyli oni tubę w odpowiednie miejsce. Gdy to zrobili, Dawid powiedział:
- No, nareszcie to skończyliśmy.
- No. Tylko co teraz? Przecież do 13 kwietnia jeszcze 43 dni. - Spytała dziewczyna.
- Nie wiem. Musimy |spierdalać| poczekać. - Odpowiedział chłopak.
Tymczasem, Grzegorz, który słyszał ich rozmowę, pomyślał:
"Hmm...Skoro jeszcze 43 dni do 13 kwietnia, a asteroida ma uderzyć tego 13 kwietnia ~*Captain Obvious?*~, to nie ma sensu włączać teraz tej maszyny. I nie ma sensu ich tutaj przetrzymywać. Może pozwolę im na ten miesiąc wrócić do domów..." ~*Zbyt miło jak na Grzegorza.*~
Po chwili zaś ruszył w kierunku Ziemi.
W tym samym czasie, Dawid i Andromeda poczuli, że statek ponownie ruszył. Kiedy zaś wyjrzeli przez okienko, ujrzeli, że lecą w kierunku Ziemi. Paręnaście minut później, zatrzymali się przed blokiem, przed którym parę miesięcy temu czekali na Grzegorza. Po chwili drzwi statku otworzyły się. Dawid i Andromeda popatrzyli po sobie, po czym wyszli. Kiedy to zrobili, ujrzeli Grzegorza, który widząc, że dwójka już wyszła, powiedział do nich:
~*- A teraz was zabiję.
Po czym ich zasztyletował.*~
- Jako, iż do kwietnia jeszcze dużo czasu, uznałem, że nie ma sensu was przetrzymywać. Postanowiłem, że na ten miesiąc wrócicie do swoich domów. Po miesiącu znów czekajcie tutaj na mnie.
Po czym wrócił do swego pojazdu i wystartował. Gdy zaś Dawid i Andromeda zostali sami, dziewczyna ze łzami w oczach powiedziała:
- To...To ja wracam do swojej starej komórki...
Po czym chciała odejść. Jednak, w tym momencie poczuła, że ktoś chwycił ją za rękę. Gdy się odwróciła, ujrzała [Dejwida Koperfilda] Dawida, który powiedział:
- Nie idź tam. Nie mogę patrzeć, jak tak cierpisz. Na ten miesiąc chodź do mnie do domu. Ja się tobą zajmę.
Po chwili zaś, pierwszy raz odkąd znał Andromedę, pocałował ją. Po minucie, która dla dziewczyny trwała wieczność, chłopak uśmiechnął się do niej. Dziewczyna odzwajemniła uśmiech. Chwilę później oboje ruszyli w kierunku domu Dawida. |To jest takie sztuczne...| Po znalezieniu się w mieszkaniu, chłopak zaprowadził dziewczynę do pokoju który miał przez miesiąc być jej.
Nie wiedzieli oni jednak, że ten miesiąc nie będzie przyjemny... |DUN DUN DUUUUUUUN!|
Pierwszy tydzień był normalny. Andromedą zajmował się Dawid i nie pozwalał jej wracać wspomnieniami do przeszłości. Dziewczyna czuła się wreszcie dla kogoś ważna... [Sztuczność aż wypływa.]
Drugiego tygodnia, zaczęło się jednak źle dziać. W poniedziałek, drugiego tygodnia, gdy Andromeda wieczorem wyszła na spacer, na początku nic się nie działo. Kiedy jednak wracała do domu, w pewnym momencie poczuła, że ktoś ją czymś mocno uderza w głowę. |JEBS!| Po chwili dziewczyna upadła nieprzytomna na ziemię...
W tym samym momencie, w innym miejscu Dawid zaczynał niepokoić się o Andromedę. ~*Boże, co za kretyn.*~ Miała szybko wrócić. Ubrał się więc, po czym wyszedł z mieszkania i ruszył śladem dziewczyny. W pewnym momencie ujrzał nieprzytomną Andromedę leżącą na ziemi. Koło niej stało dwóch mężczyzn, którzy rzucali w nią kamieniami. [Na chuj? Nie wiadomo.] Dawid, widząc to, od razu krzyknął:
- Zostawcie ją natychmiast!
Po chwili jednak poczuł, że ktoś od tyłu uderza go czymś bardzo mocno w głowę. Chłopak jęknął z bólu po czym osunął się ogłuszony na ziemię...
Paręnaście minut później, gdy chłopak obudził się, ujrzał niebo. Czuł, że jest przez kogoś ciągnięty. Było mu słabo. Słyszał swoje słabe oddechy i wolne bicie serca. ~*O nie. Te opisy powracają. ;_;*~ Czuł, że zaraz ponownie zemdleje. Po chwili jego głowa opadła bezwładnie na bok i chłopak ponownie zemdlał...
Trzy godziny później, gdy Dawid obudził się, czuł się bardzo słabo. Słyszał swoje bardzo słabe oddechy i wolne bicie serca. ~*<Rozpacza>*~ Czuł, że zaraz może po raz trzeci zemdleć. Na dodatek było mu duszno. ~*<Płacze>*~ Po chwili poczuł, że zaraz zwymiotuje. Nie miał jednak sił, aby wstać. Czuł, że zaczął go mocno boleć brzuch. ~*<Idzie się powiesić.>*~ Miał uczucie, że zaraz naprawdę zwymiotuje. Po chwili jego głowa bezwładnie opadła w bok. |. . . <- Kropki zażenowania.| Po chwili zwymiotował on na podłogę. Powtórzyło się to jeszcze pięć razy, po czym chłopak nie miał już czym wymiotować. Jednak, brzuch nadal go bardzo mocno bolał. Po chwili, z bólu zemdlał on... ~*Nareszcie...*~
Tymczasem, godzinę później, gdy Andromeda obudziła się, czuła się słabo. Nie miała sił, aby wstać. Kilka minut później zaś, jej głowa opadła na bok. W tym momencie dziewczyna ujrzała, że jest w jakieś starej komórce. Chwilę później, na łóżku obok, ujrzała nieprzytomnego Dawida. Dziewczyna, mimo tego, że nie miała sił, podniosła się i podeszła do niego, |Przynajmniej ona nie jest pizdą.| po czym sprawdziła, czy żyje on. Na szczęście żył. Podniosła więc go, po czym wyszła z komórki i ruszyła do domu Dawida.
Paręnaście minut później, gdy dziewczyna tam doszła i weszła, poszła do pokoju Dawida po czym położyła go na jego łóżku i zaczęła czekać, aż ten się obudzi...
Dwie godziny później, gdy Dawid obudził się, nadal czuł się bardzo słabo. Również było mu duszno i ciężko mu się oddychało, mimo iż widział on, że był u siebie. Minutę później, ~*STOPER!*~ ujrzał nad sobą Andromedę. Widząc ją, spytał:
- Co...Co się stało?
[Mleko się wylało.]
W tym momencie dziewczyna opowiedziała mu o wszystkim co pamiętała. Gdy skończyła, Dawid powiedział:
- Dziękuję...Dziękuję, że mnie...że mnie tam nie zostawiłaś...
- Oj nie musisz dziękować. Nigdy bym cię tam nie zostawiła. - Rzekła dziewczyna.
~*"Szkoda" - Pomyślała Ramoninth.*~
Od tego momentu, przez resztę tygodnia, musiała się ona zajmować Dawidem, gdyż ten nie miał sił, aby wstać z łóżka. ~*Nie musiała. Mogła go olać.*~ Jednak, przez ten tydzień, chłopak zauważał, że dziewczyna zaczynała źle wyglądać. Sama nic nie jadła oraz często chodziła w bluzach mimo iż było ciepło...
Tydzień później, gdy Dawid wreszcie mógł wstać, poszedł do pokoju Andromedy, aby jej za to podziękować. Kiedy zaś tam wszedł, ujrzał Andromedę, która wyglądała tak, jakby zaraz miała stracić przytomność. Chłopak spytał ją:
- Skarbie, dobrze się czujesz?
[- A jak myślisz, kretynie? - Odpowiedziała kulturalnie (G)Andzia.]
Jednak, dziewczyna nie odpowiedziała. Nie miała siły aby odpowiedzieć. Po chwili zaś, zemdlała ona.
Dawid, widząc to, od razu do niej podbiegł. Kiedy przy niej był, starał się ją jakoś obudzić. Niestety, dziewczyna ~*strzeliła kopytami.*~ nadal była nieprzytomna. Chłopak podniósł więc i położył na jej łóżku. Kiedy to zrobił, zaczął czekać, aż ona się obudzi.
Paręnaście minut później, gdy dziewczyna obudziła się, ujrzała nad sobą Dawida, który widząc, że Andromeda się obudziła, powiedział:
- Nareszcie się obudziłaś. W ogóle dlaczego wtedy tak nagle zemdlałaś?
[- Bo mnie się nudziło. - Odpowiedziała]
- Bo...Bo źle się czułam...I nadal źle się czuję... - Odpowiedziała dziewczyna.
- Hmm...Może jesteś chora? Leż na razie, ja się tobą zaopiekuję. - Rzekł Dawid.
I rzeczywiście, od teraz opiekował się nią. Przynosił jej wszystko, czego potrzebowała oraz był przy niej. Po tygodniu jednak, było widać co choroba zrobiła z dziewczyną. Była ona wychudzona. Nie miała sił, aby się poruszać. Czuła, że umrze. |Ile bym za to dał...| Dawidowi, widząc ją w takim stanie, żal się jej robiło. [A mimo to, nie dzwonił po lekarza.] Któregoś zaś dnia, po prostu zadzwonił po lekarza. [O, dziękuję.] Kiedy już przyjechał, zbadał Andromedę i przepisał jej leki, Dawid poszedł po nie, po czym podawał je dziewczynie. ~*W tym zdaniu ewidentnie brakuje słowa.*~ I rzeczywiście, po kolejnym tygodniu, dziewczyna wreszcie wyzdrowiała. Kiedy mogła już chodzić, powiedziała do Dawida:
- Dziękuję ci, że się mną opiekowałeś...
- Oj, nie musisz dziękować. Nie pozwolę, abyś cierpiała. - Powiedział Dawid.
I od teraz, ostatni ich tydzień wolności, wyglądał normalnie. Jednak, któregoś dnia, Andromedzie przypomniała się jej przeszłość. Nie wytrzymała. Ze łzami w oczach, podkradła Dawidowi żyletkę, po czym zamknęła się w pokoju i płacząc cięła się.
~*
*~
Po chwili zaś usłyszała otwierające się drzwi do pokoju. Nie zwróciła jednak na to uwagi. Sekundę później, usłyszała jednak głos Dawida, który mówił:
[- Podetnij sobie tętnicę!]
- Ej, ej, ej! Co ty robisz?!
- Tnę się...Nie widać? - Odpowiedziała nadal z płaczem dziewczyna.
- No widzę. ~*To na chuj pytasz, co ona robi?*~ Ale dlaczego to robisz?! - Spytał chłopak.
W tym momencie Andromeda opowiedziała mu dlaczego się cięła. Kiedy skończyła, podszedł on do niej, usiadł koło niej i przytulił ją, po czym powiedział:
- Nie tnij się z tego powodu...Nie ma sensu...Masz jeszcze mnie...
~*- Pierdol się. - Odpowiedziała nonszalancko dziewczyna.*~
Po tych słowach, gdy zapanowała cisza, Dawid zabandażował dziewczynie rany na rękach, po czym powiedział:
- W ogóle...Ja chcę ci coś powiedzieć...Ale się trochę wstydzę...
- No mów... - Rzekła
- Andromedo...Ja...Ja cię kocham. Naprawdę. Ciebie się po prostu nie da nie kochać... |Da.| Jesteś najlepsza...Nie wyobrażam sobie teraz życia bez ciebie...W dodatku można by ciebie słuchać godzinami...Nie rozumiem, jak twoi rodzice cię nie kochali... |Normalnie. Jakby ta idiotka była moją córką, też bym jej nie kochał.| - Powiedział Dawid.
W tym momencie nastała cisza. Po chwili zaś Andromeda rozpłakała się ze szczęścia, po czym przytuliła się do Dawida i powiedziała przez łzy:
- Oh Dawid...Naprawdę?
[- Nie, na niby. - Odpowiedział Dejwid Koperfild.]
- Naprawdę...Przecież nigdy bym cię nie okłamał. - Odpowiedział chłopak.
W tym momencie, Andromeda powiedziała:
- Nie wiedziałam, że ktoś mnie pokocha...Rodzice mi mówili, że nie zasługuję na miłość... |Oni tylko mówili prawdę.|
- Oj, oni kłamali... - Rzekł Dawid.
Po chwili zaś, gdy emocje opadły, Andromeda wraz z Dawidem zajęli się swoimi sprawami...
Tydzień później, udali się oni pod odpowiedni blok, aby czekać tam na Grzegorza. Aby umilić sobie oczekiwania, zaczęli rozmawiać na różne tematy.
| - ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)? - Spytał Tęvfijt Cóubędfrjlid.
- ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)! - Odpowiedziała (G)Andzia.|
[Chciałabym zobaczyć ludzi gadających leniaczami. xD]
~*To byłoby śmieszne. xD*~
Paręnaście minut później, poczuli oni mocny wiatr. Gdy zaś unieśli głowy, ujrzeli lądujący statek kosmiczny Grzegorza. Kiedy zaś wylądował, po chwili otworzyły się drzwi. W tym momencie, Dawid i Andromeda weszli do środka. Chwilę później, drzwi zamknęły się, a pojazd ruszył...
*Oczami Grzegorza*
Gdy tak któregoś dnia siedziałem w kabinie pilota, w pewnym momencie usłyszałem rozmowę Dawida i Andromedy. Z ich rozmowy wynikło, że do Dnia Zagłady są jeszcze 43 dni. Jako, iż nie było sensu przetrzymywać ich na statku, aby się nudzili, postanowiłem, żeby na miesiąc wrócili do swoich domów. ~*Zbyt miłe, jak na niego.*~ Ruszyłem więc w kierunku Ziemi. Paręnaście minut później, doleciałem do budynku, przed którym lądowałem parę miesięcy wcześniej. Gdy już zatrzymałem pojazd, otworzyłem drzwi główne, aby Dawid i Andromeda mieli jak wyjść, a następnie sam wyszedłem. Gdy byłem na zewnątrz, ujrzałem, że dwójka już wyszła. Oczywiście |zasztyletowałem ich| powiedziałem im o wszystkim, po czym wróciłem na statek i ruszyłem w stronę z której przyleciałem.
*Oczami Andromedy*
Kiedy dolecieliśmy już do miejsca z którego przybyliśmy zabrać tubę, ja i Dawid zajęliśmy się dokończeniem maszyny, czyli włożyliśmy do jej wnętrza tubę. Po zrobieniu tego, Dawid powiedział:
- No, nareszcie skończyliśmy.
W tym momencie ja spytałam:
- No. Tylko co teraz? Przecież do 13 kwietnia jeszcze 43 dni.
Po powiedzeniu tego, Dawid odpowiedział:
~*- Może zajebiemy Wszechświat?*~
- Nie wiem. Musimy poczekać.
Po chwili jednak poczuliśmy, że pojazd, w którym byliśmy ruszył. Kiedy wyjrzeliśmy za okienko, ujrzeliśmy, że zmierzamy w kierunku ~*Pipidówka Wielkiego*~ Ziemi. Paręnaście minut później, wylądowaliśmy koło tego samego bloku, przed którym parę miesięcy temu czekaliśmy na Grzegorza. Po zatrzymaniu się, drzwi otworzyły się. W tym momencie, ja i Dawid popatrzyliśmy po sobie, po czym wyszliśmy na zewnątrz. Kiedy to zrobiliśmy, po chwili ujrzeliśmy Grzegorza, który powiedział:
~*- Jakieś ostatnie słowa, dekle?*~
- Jako, iż do kwietnia jeszcze dużo czasu, uznałem, że nie ma sensu was przetrzymywać. Postanowiłem, że na ten miesiąc wrócicie do swoich domów. Po miesiącu znów czekajcie tutaj na mnie. ~*Wkurwia mnie to, że Grzegorz nie jest tutaj nieczułym skurwielem, jak w serii.*~
Po czym wrócił do swojego statku kosmicznego i wystartował.
Kiedy ja i Dawid zostaliśmy sami, powiedziałam ze łzami w oczach:
~*- A myślałam, że nas zabije. :-(*~
- To...To ja wracam do swojej starej komórki...
Po czym już chciałam odejść, jednak w tym momencie poczułam, że ktoś chwycił mnie za rękę. W tym momencie odwróciłam się. Kiedy to zrobiłam, ujrzałam [Dejwida Koperfilda] Dawida. Po chwili powiedział on:
- Nie idź tam. Nie mogę patrzeć, jak tak cierpisz. Na ten miesiąc chodź do mnie do domu. Ja się tobą zajmę.
Po czym pierwszy raz odkąd mnie znał, pocałował mnie. Po minucie, która trwała dla mnie wieczność, on uśmiechnął się do mnie. Odwzajemniłam jego uśmiech. Chwilę później, ruszyliśmy w kierunku jego domu. |Wesoła gromadka.|
Pierwszy tydzień był normalny. Dawid się mną opiekował i był przy mnie. [Tak jak psychofan powinien.] W końcu czułam się dla kogoś ważna.
Drugiego tygodnia, nie było już tak różowo. Jednej nocy, gdy poszłam na spacer, paręnaście minut później, gdy chciałam wrócić do domu, poczułam, że ktoś mnie uderza czymś bardzo mocno w głowę. Chwilę później upadłam ogłuszona na ziemię. ~*Robiąc jebitne salto.*~ [Wyobraziłam to sobie. xD]
Kiedy zaś obudziłam się, czułam się słabo. Nie miałam sił, aby wstać. Chwilę później, moja głowa bezwładnie opadła na bok. W tym momencie ujrzałam, że leżałam na łóżku, w jakieś starej komórce. Na łóżku obok mnie, leżał nieprzytomny Dawid. Bałam się, że został zabity. |Szkoda, że tak się nie stało.| Mimo, iż nie miałam sił, wstałam z łóżka i podeszłam do niego, po czym sprawdziłam, czy oddychał. Na [nie]szczęście oddychał, jednak bardzo słabo, tak jakby zaraz miał umrzeć. Nie wiedziałam, co mam zrobić. Mogłam jedynie zabrać go do domu. ~*Albo wezwać pogotowie.*~ Zrobiłam to. Paręnaście minut później zaś, gdy byłam w domu, poszłam do jego pokoju i położyłam go na łóżku i zaczęłam czekać, aż on się obudzi.
Dwie godziny później, ujrzałam, że zaczął się budzić. Podeszłam więc do niego. Kiedy zaś mnie ujrzał, spytał, co się stało. Ja opowiedziałam mu to, co pamiętałam. Gdy skończyłam, on podziękował mi za to, że go tam nie zostawiłam. Ja rzekłam, że nigdy bym tego nie zrobiła.
~*Szkoda. Mogło być ciekawie, ale nie.*~
Jednak, od tego momentu musiałam się nim zajmować, gdyż on nie miał sił, aby wstać z łóżka. Niestety, podczas opieki nad nim, zaczęłam słabo się czuć. Nie miałam apetytu i cały czas było mi zimno. [Szkoda, że ci oczy focha nie strzeliły i nie dostały zaćmy.] Tydzień później, gdy byłam w swoim pokoju, nagle zrobiło mi się bardzo słabo i duszno. Czułam, że zaraz zemdleję. Chwilę później, usłyszałam otwierające się drzwi do pokoju, a następnie głos Dawida, który mówił:
- Skarbie, dobrze się czujesz?
|- A jak myślisz, idioto? - Odpowiedziałam|
Nie odpowiedziałam jednak. Nie miałam sił na odpowiedzi. Po chwili zaś straciłam przytomność...
Paręnaście minut później, gdy obudziłam się, nadal źle się czułam. Po chwili nad sobą ujrzałam Dawida, który widząc, że już się obudziłam, powiedział:
~*- No i czemu nie zdechłaś jak należy?*~
- Nareszcie się obudziłaś. W ogóle dlaczego wtedy tak nagle zemdlałaś?
Wtedy ja odpowiedziałam, że dlatego, bo źle się czułam i, że nadal się źle czułam. Wtedy on powiedział:
- Hmm...Może |wreszcie umrzesz?| jesteś chora? Leż na razie, ja się tobą zaopiekuję.
I od teraz opiekował się mną. Przynosił mi wszystko czego potrzebowałam oraz był przy mnie. Po tygodniu jednak, widać było, co zrobiła ze mną choroba. Byłam wychudzona oraz słaba. Czułam, że umrę. [Szkoda, że tak się nie stało.] Na |nie|szczęście, Dawid zadzwonił po lekarza, który przepisał mi odpowiednie leki. Kiedy wyszedł, Dawid poszedł po nie do apteki, a gdy już je kupił, zaczął mi je podawać. Dzięki nim przeżyłam i wyzdrowiałam.
|
|
Ostatni tydzień wolności, był dla mnie na początku zły. Przypomniałam sobie swoją przeszłość. Nie wytrzymałam już. Ze łzami w oczach poszłam do łazienki i zabrałam żyletkę Dawida, po czym zamknęłam się w pokoju i z płaczem zaczęłam się ciąć. ~*Było sobie jakimś cudem serce podciąć.*~ Chwilę później, usłyszałam otwierające się drzwi do pokoju. Nie przejęłam się tym. Jednak, po sekundzie usłyszałam głos Dawida, który mówił:
- Ej, ej, ej! Co ty robisz?!
~*- Nie widzisz, dałnie? - Odparłam*~
Wtedy ja odpowiedziałam:
- Tnę się...Nie widać?
Wtedy on rzekł:
- No widzę. |To po luj pytasz?| Ale dlaczego to robisz?!
W tym momencie opowiedziałam mu dlaczego to robiłam. Gdy skończyłam, on podszedł do mnie, usiadł koło mnie i przytulił mnie, po czym powiedział:
[- Podetnij sobie tętnicę.]
- Nie tnij się z tego powodu...Nie ma sensu...Masz jeszcze ~*Jabłka*~
... ~*Po chuj są tu te kropki?*~ |Tego nikt nie wie.|
W tym momencie, gdy zapanowała cisza, on zabandażował mi pocięte ręce. Chwilę później, powiedział:
- W ogóle...Ja chcę ci coś powiedzieć...Ale trochę się wstydzę...
Kiedy to powiedział, ja rzekłam:
- No mów...
I w tym momencie powiedział on coś, czego nigdy nie zapomnę, a mianowicie:
- Andromedo...Ja...Ja cię |nienawidzę| kocham. Naprawdę. Ciebie się po prostu nie da nie kochać...|Da się. Wszystko się da.| Jesteś najlepsza |*najgorsza|...Nie wyobrażam sobie teraz życia bez ciebie...W dodatku można by ciebie słuchać godzinami...Nie rozumiem, jak twoi rodzice cię nie kochali...|Bo była ponadczasową debilką.|
Po tych słowach nastała cisza. Chwilę później, rozpłakałam się z radości, przytuliłam się do niego i powiedziałam:
- Oh Dawid...Naprawdę?
Wtedy powiedział on:
~*- Nie.
*~
- Naprawdę...Przecież nigdy bym cię nie okłamał.
Chwilę później, ja rzekłam:
- Nie wiedziałam, że ktoś mnie pokocha...Rodzice mi mówili, że nie zasługuję na miłość...
Gdy to powiedziałam, Dawid rzekł, że moi rodzice kłamali... |Tak na serio, mówili prawdę.|
Gdy zaś emocje opadły, zajęliśmy się swoimi sprawami. |( ͡° ͜ʖ ͡°)| ~*Ech...A miałam nadzieję...*~ |Nadzieja matką głupich.|
Tydzień później, poszliśmy pod blok pod którym mieliśmy czekać na Grzegorza. W czasie oczekiwań, rozmawialiśmy na różne tematy.
| - ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)? - Spytał Dejwid.
- ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)! - Odkrzyknęłam|
~*xD*~
Paręnaście minut później, poczuliśmy mocny wiatr. Unieśliśmy głowy. Po zrobieniu tego, ujrzeliśmy statek kosmiczny Grzegorza, który lądował. Gdy już się zatrzymał, otworzyły się drzwi do niego. Weszliśmy do środka. Po znalezieniu się w środku, drzwi zamknęły się, a pojazd ruszył...
*Oczami Dawida*
Kiedy już przylecieliśmy do tego miejsca z którego wyruszyliśmy, wraz z Andromedą zacząłem kończyć maszynę, czyli po prostu włożyliśmy w odpowiednie miejsce tubę. Po zrobieniu tego, powiedziałem:
- No, nareszcie to skończyliśmy.
Kiedy wypowiedziałem te słowa, Andromeda rzekła swoim słodkim ~*jak cebula*~ głosem:
- No. Tylko co teraz? Przecież do 13 kwietnia jeszcze 43 dni.
Po tych słowach, ja rzekłem:
- Nie wiem. Musimy poczekać.
Chwilę później, poczuliśmy, że statek na którym się znajdowaliśmy, ruszył. Po wyjrzeniu przez okienko, okazało się, że zmierzaliśmy w kierunku ~*Pipidówka Średniego*~ Ziemi. Paręnaście minut później, wylądowaliśmy przed blokiem koło którego czekaliśmy parę miesięcy temu na Grzegorza. Po zatrzymaniu się, otworzyły się drzwi. Ja i Andromeda popatrzyliśmy po sobie, po czym wyszliśmy. Kiedy byliśmy na zewnątrz, po chwili ujrzeliśmy Grzegorza, który powiedział:
~*- It's Time To Die, Bitch!
Po czym wyjął karabin i nas rozstrzelał, na oczach mającej wszystko w dupie straży miejskiej.*~
- Jako, iż do kwietnia jeszcze dużo czasu, uznałem, że nie ma sensu was przetrzymywać. Postanowiłem, że na ten miesiąc wrócicie do swoich domów. Po miesiącu znów czekajcie tutaj na mnie.
~*To jest takie...takie niegrzegorzowate.*~
Po czym wrócił do swojego statku kosmicznego i wystartował.
Kiedy zaś ja i Andromeda zostaliśmy sami, ona ze łzami w oczach powiedziała:
- To...To ja wracam do swojej starej |Gdyby na Wattpad dało się wykreślać słowa, skreśliłbym to drugie. xD| komórki.
Po czym chciała odejść.
Kiedy ją taką widziałem, tak mi się jej żal zrobiło...Nie mogłem pozwolić jej cierpieć. Chwyciłem ją za rękę, po czym gdy ona się odwróciła, powiedziałem:
- Nie idź tam. Nie mogę patrzeć, jak tak cierpisz. Na ten miesiąc chodź do mnie do domu. Ja ~*cię zabiję.*~ się tobą zajmę.
Po czym pierwszy raz odkąd ją znałem, pocałowałem ją. Po minucie, uśmiechnąłem się do niej. Ona odwzajemniła mój uśmiech. Chwilę później, razem poszliśmy do mego domu. |W rytm "Du Hast".|
Pierwszy tydzień naszego wolnego miesiąca, wyglądał normalnie. Opiekowałem się Andromedą, ~*Bo jam jest Fanboy.*~ gdyż chciałem, aby poczuła się doceniona. Byłem dla niej dobry, aby wiedziała, że na mnie może polegać.
Niestety, od drugiego tygodnia nie było już tak wesoło. W poniedziałek wieczorem, Andromeda wyszła na spacer. Miała szybko wrócić. Gdy długo nie wracała, zaczynałem się niepokoić. Ubrałem się więc, wyszedłem z mieszkania i poszedłem [ją zajebać za to, że się spóźnia.] śladem dziewczyny. Paręnaście kroków później, ujrzałem nieprzytomną Andromedę leżącą na trawie. Koło niej stało dwóch mężczyzn i obrzucało ją kamieniami. ~*Od tak, dla jaj.*~ Widząc to, od razu krzyknąłem:
- Zostawcie ją natychmiast!
Po chwili jednak, poczułem, że ktoś od tyłu uderza mnie czymś bardzo mocno w głowę. Jęknąłem z bólu, po czym upadłem nieprzytomny na ziemię...
Paręnaście minut później, obudziłem się. Kiedy otworzyłem oczy, ujrzałem niebo. Czułem również, że ktoś mnie ciągnie. Czułem się słabo. ~*<Płacze nad swoją dawną mentalnością.>*~ Słyszałem swoje słabe oddechy i wolne bicie serca. Poczułem się tak, jakbym zaraz miał ponownie zemdleć. ~*<Rozpacza>*~ Chwilę później, moja głowa bezwładnie opadła na bok, a kilka sekund później, straciłem przytomność...
Trzy godziny później, gdy obudziłem się, poczułem, że leżę na jakimś łóżku. Widziałem również półmrok. Czułem się bardzo słabo. Nie miałem siły, aby się w ogóle poruszyć. ~*<Idzie zawisnąć.>*~ Słyszałem swoje bardzo wolne oddechy oraz słabe bicie serca. W pewnym momencie zaś, poczułem, że zrobiło mi się duszno. ~*Ratunkuuu... ;_;*~ |Rozumiem cię. ;-;| Co sekundę było mi coraz bardziej duszno. Z każdą chwilą coraz ciężej mi się oddychało. Bałem się, że po raz trzeci stracę przytomność. ~*<Płacze rzewnymi łzami.>*~ |<Przytula>| Chwilę później poczułem, że zaczął mnie mocno boleć brzuch. Czułem, że zaraz zwymiotuje. ~*Dlaczego ja tak bardzo lubiłam to wszystko opisywać?*~ Nie miałem jednak sił, aby wstać i pójść szukać toalety. Chwilę później oczy zaszły mi mgłą, a brzuch coraz mocniej mnie bolał. [Nie wierzę, że obecna wersja tego chłamu jest o wiele lepsza. ;_;] Miałem uczucie, że jedzenie które jadłem jest już w przełyku. Chwilę później, moja głowa bezwładnie opadła w bok. Kilka sekund później, zwymiotowałem na podłogę. Powtórzyło się to pięć razy. ~*Kill Me*~ Gdy już nie miałem czym wymiotować, czułem, że brzuch nadal mnie boli. Chwilkę później, z bólu ponownie straciłem przytomność... ~*W końcu...*~
Dwie godziny później, gdy obudziłem się, nadal czułem się bardzo słabo. O dziwo, mimo iż widziałem, że byłem u siebie w domu, nadal było mi z każdą chwilą coraz bardziej duszno oraz coraz ciężej oddychałem. Kilka sekund później, ujrzałem nad sobą Andromedę. Widząc ją, spytałem słabym głosem, co się stało. Wtedy ona opowiedziała mi to, co pamiętała. Gdy skończyła, podziękowałem jej za to, że nie zostawiła mnie tam nieprzytomnego. Ona odpowiedziała, że nie zrobiłaby tego. ~*Ja bym to zrobiła.*~
Jednak, od tego momentu nie miałem sił, aby podnieść się z łóżka. Opiekowała się więc mną Andromeda. Jednak, gdy przychodziła do mnie, widziałem, że cały czas nosiła swetry, mimo iż było gorąco, jak na marzec. [Chyba wie, co się stanie w nocy o północy.] Na dodatek nie miała apetytu. Tydzień później, gdy mogłem wstać z łóżka, poszedłem do jej pokoju, aby podziękować jej za troskę. Gdy jednak wszedłem, ujrzałem, że Andromeda wyglądała tak, jakby zaraz miała zemdleć. Spytałem więc ją, czy czuje się dobrze. |Powiedziała, abym spierdzielał.| Nie odpowiedziała. Chwilę później, straciła przytomność. Od razu po zobaczeniu tego, podbiegłem do niej i próbowałem ją obudzić. Niestety, nie dało się. Podniosłem ją więc z podłogi i położyłem na łóżku, a następnie zacząłem czekać, aż ta się obudzi. Tysiące pytań przelatywały mi przez myśl. Czemu zemdlała? Czemu słabo wyglądała? ~*Czemu była debilką?*~ Dzwonić po pogotowie? Czekać? Dlaczego nie miała apetytu? Dlaczego chodziła w swetrach i bluzach? Może jest chora? Co jej się stało?
Paręnaście minut później, ujrzałem, że zaczęła się budzić. Widząc to, od razu spytałem, dlaczego zemdlała. Odpowiedziała, że to dlatego, że źle się czuła oraz, że po przebudzeniu również źle się czuła. Wtedy ja powiedziałem, że może jest chora. |Captain Obvious znowu ratuje sytuację.| Również kazałem jej leżeć i powiedziałem, że się nią zaopiekuję.
I opiekowałem się nią. Dbałem o nią, przynosiłem jej wszystko, co potrzebowała i siedziałem przy niej. Po tygodniu zaś, dało się zobaczyć, co choroba z nią zrobiła. Była ona wychudzona. Płakała. Była także słaba. Tak mi jej żal było, że aż zadzwoniłem po lekarza. ~*Debil. A mogła zdechnąć.*~ Kiedy zaś przepisał leki, od razu pobiegłem do apteki aby je kupić, po czym podawałem je Andromedzie. |Debil| Dzięki nim, przeżyła ona i wyzdrowiała. ~*<Płacze>*~ Kiedy mogła już chodzić, podziękowała mi.
Któregoś dnia, ostatniego tygodnia naszej wolności, poszedłem do jej pokoju, gdyż chciałem przy niej pobyć. Kiedy wszedłem do jej pokoju, ku mojemu przerażeniu, ujrzałem, że CIĘŁA SIĘ ONA! Od razu spytałem, co ona robi! Odpowiedziała, że się cięła. |Ta sytuacja mnie rozśmiesza. xD| Wtedy ja spytałem, DLACZEGO! I ona opowiedziała mi, że to dlatego, że przypomniała jej się jej przeszłość i ona nie wytrzymywała. W tym momencie podszedłem do niej, usiadłem koło niej i przytuliłem ją, po czym powiedziałem:
- Nie tnij się z tego powodu...Nie ma sensu...Masz jeszcze mnie...
~*- Spierdalaj - Odpowiedziała nonszalancko.*~
Kiedy zaś nastała cisza, zabandażowałem jej pocięte ręce. Chwilę po tym, postanowiłem powiedzieć jej prawdę, czyli to, że tak naprawdę ją kocham. Rzekłem:
- W ogóle...Ja chcę ci coś powiedzieć...Ale trochę się wstydzę...
Kiedy wypowiedziałem te słowa, ona powiedziała:
- No mów...
W tym momencie przemogłem się i powiedziałem:
- Andromedo...Ja...Ja cię ~*nienawidzę*~ kocham. Naprawdę. Ciebie się po prostu nie da nie kochać...Jesteś [najgorsza] najlepsza...Nie wyobrażam sobie teraz życia bez ciebie...W dodatku można by ciebie słuchać godzinami...Nie rozumiem, jak twoi rodzice cię nie kochali... |Już się na ten temat wypowiadałem.|
Po tych słowach nastała cisza. Chwilę później, ona rozpłakała się. Widać było, że ze szczęścia. Sekundę później przytuliła się do mnie i powiedziała:
- Oh Dawid...Naprawdę?
Wtedy ja powiedziałem:
[- Lolz, nie. Jesteś taka głupia, że nawet spłuczka cię nie kocha.]
- Naprawdę...Przecież nigdy bym cię nie okłamał.
Kilka sekund później, ona rzekła:
- Nie wiedziałam, że ktoś mnie pokocha...Rodzice mi mówili, że nie zasługuję na miłość...
Po tych słowach, ja rzekłem, że jej rodzice ją okłamywali. To prawda. Jak można tak okłamywać ją? ~*W końcu jest debilką, czyż nie?*~
Kiedy zaś emocje opadły, wzięliśmy się za swoje zajęcia.
Tydzień później, udaliśmy się pod odpowiedni blok. Gdy tam byliśmy, zaczęliśmy czekać na Grzegorza. Czas oczekiwań umilaliśmy sobie rozmową.
|- ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)? - Spytałem
- ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)! - Odparła|
[Kisnę ;'D]
Paręnaście minut później, poczuliśmy mocny wiatr. Po uniesieniu głowy, ujrzeliśmy statek kosmiczny Grzegorza, który lądował. Po zatrzymaniu się, drzwi otworzyły się. Weszliśmy do środka, po czym drzwi się zamknęły, a pojazd ruszył.
&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&
Inna wersja tego rozdziału (jeden moment zmienia też całe opowiadanie, dlatego jest to nieoficjalna wersja [jest ona tylko z punktu widzenia obserwatora wydarzeń]).
|<Płacze>|
INFORMACJA: Wszystko inne co dzieje się w oryginalnym rozdziale, dzieje się w przeciągu weekendów w opowiadaniu, więc nie będę tego opisywać, bo po co. :-)
Rozdział IV – Złe dni.
Kiedy zaś Grzegorz, Dawid i Andromeda dolecieli do miejsca z którego przylecieli, Dawid wraz z Andromedą zaczął dokańczać maszynę. Włożyli oni tubę w odpowiednie miejsce. Gdy to zrobili, Dawid powiedział:
- No, nareszcie to skończyliśmy.
- No. Tylko co teraz? Przecież do 13 kwietnia jeszcze 43 dni. - Spytała dziewczyna.
- Nie wiem. Musimy poczekać najprawdopodobniej do jutra, bo wolne mamy tylko w weekendy. - Odpowiedział chłopak. ~*Bo tak wygląda tydzień roboczy.*~
Po tej rozmowie, pogadali oni jeszcze ze sobą cały dzień.
Zaś następnego dnia, poczuli oni, że pojazd ruszył. Po wyjrzeniu za okienko, ujrzeli, że zmierzali w kierunku |Pipidówka Wielkiego| Ziemi. Zaczęli więc czekać na moment dolecenia do celu.
Paręnaście minut później, zatrzymali się oni koło tego samego bloku co zwykle. Chwilę później, po wyjściu, ujrzeli, że drzwi za nimi się zamknęły, a pojazd ruszył.
Postali oni jeszcze chwilę, po czym, przed pójściem do domu Dawida, ten powiedział:
~*- Lubię kotlety.*~
- Coś czuję, że ten weekend nie skończy się dobrze...
- Dlaczego tak uważasz? – Spytała Andromeda.
[- ¯\_ツ_/¯ - Odpowiedział Dejwid Koperfild.]
- Nie wiem...Po prostu mam przeczucie, że coś może się stać. – Odpowiedział chłopak.
- Przesadzasz... - Rzekła dziewczyna. |Kolejna ignorantka.|
Po chwili jednak ruszyli oni do domu. Cała sobota minęła im bez najmniejszego problemu. Wszystko było tak, jakby oni chcieli. Nie działo się nic złego. Niestety, niedziela nie była już tak spokojna...
W niedzielę, gdy Dawid wreszcie mógł wstać, poszedł do pokoju Andromedy, aby jej za to podziękować. ~*Nie ma to jak ucinać pół rozdziału.*~ Kiedy zaś tam wszedł, ujrzał Andromedę, która wyglądała tak, jakby zaraz miała stracić przytomność. Chłopak spytał ją:
- Skarbie, dobrze się czujesz?
Jednak, dziewczyna nie odpowiedziała. Nie miała siły aby odpowiedzieć. Po chwili zaś, zemdlała ona.
Dawid, widząc to, od razu do niej podbiegł. Kiedy przy niej był, starał się ją jakoś obudzić. Niestety, dziewczyna nadal [lubiła papier] była nieprzytomna. Chłopak podniósł więc |Brakuje słówka "ją".| i położył na jej łóżku. Kiedy to zrobił, zaczął czekać, aż ona się obudzi.
Paręnaście minut później, gdy dziewczyna obudziła się, ujrzała nad sobą Dawida, który widząc, że Andromeda się obudziła, powiedział:
- Nareszcie się obudziłaś. W ogóle dlaczego wtedy tak nagle zemdlałaś?
~*- Z papieru. - Odpowiedziała (G)Andzia.*~
- Bo...Bo źle się czułam...I nadal źle się czuję... - Odpowiedziała dziewczyna.
- Hmm...Może jesteś chora? Leż na razie, ja się tobą zaopiekuję i przy okazji zadzwonię do Grzegorza, aby mu powiedzieć, że jesteś chora i nie masz siły wstać i jutro tam przyjść. - Rzekł Dawid, po czym wyjął telefon, wybrał numer Grzegorza i zadzwonił. Po chwili w słuchawce dało się słyszeć głos Grzegorza, który mówił:
- Czego ty znowu chcesz?
~*Odpowiedź pasująca do charakteru Grzegorza. Brawo.*~
W tym momencie Dawid powiedział mu wszystko, co miał mu do powiedzenia. Gdy skończył, ten powiedział:
- A co mnie to interesuje? Ma jutro przyjść, jeśli nie chce zginąć. Ty też masz przyjść, jeśli również chcesz żyć.
~*Nareszcie! Zachowanie Grzegorza pasuje do jego charakteru!*~
Po tych słowach połączenie zakończyło się. W tym momencie Dawid powiedział:
- Dzwoniłem do Grzegorza i on powiedział, cytuję: „A co mnie to interesuje? Ma jutro przyjść, jeśli nie chce zginąć. Ty też masz przyjść, jeśli również chcesz żyć.". Więc niestety musisz jutro tam być...
- Ale...Ale jak ja wstanę? Nie mam sił, aby się podnieść... - Rzekła dziewczyna.
- Pomogę ci. Nie chcemy chyba zginąć, nie? – Odparł Dawid.
|Mam nadzieję, że chcecie.|
Po tej rozmowie, chłopak posiedział przy niej jeszcze godzinę, po czym poszedł do siebie...
Następnego dnia, Dawid pomógł swojej przyjaciółce wstać i zaprowadził ją pod odpowiedni blok. Gdy tam byli, zaczęli czekać na Grzegorza. Czas umilili sobie rozmową.
| - ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)? - Spytał Dejwid Koperfilc.
- ¯\_ᴗ‿ᴗ_/¯ - Odpowiedziała (G)Andzia.|
[Koperfilc. Jebłam xD]
Chwilę później, poczuli mocny wiatr. Gdy unieśli głowy, ujrzeli jego statek kosmiczny. Kiedy zaś ten wylądował, otworzyły się do niego drzwi, aby dwójka mogła wejść. Po wejściu zaś, wejście zostało zamknięte i pojazd ruszył...
Jednak, od tego momentu było widać co choroba zrobiła z dziewczyną. Była ona wychudzona. Nie miała sił, aby się poruszać. Czuła, że umrze. ~*<Modli się o to.>*~ Dawidowi, widząc ją w takim stanie, żal się jej robiło...
Dziewczyna próbowała wybłagać Grzegorza, aby pozwolił jej zostać w domu, bo ona nie ma siły aby cokolwiek zrobić. Ten jednak nie zgadzał się na to. ~*Nareszcie charakter Grzegorza do niego pasuje.*~ Któregoś jednak dnia, gdy Andromeda prawie zemdlała, Grzegorz w końcu pozwolił jej wrócić do domu i być tam do momentu w którym nie wyzdrowieje. |Logicznie| Nie pozwolił on jednak Dawidowi być przy niej i zajmować się nią. ~*[|JEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!|]*~ Chciał on zniszczyć ich przyjaźń. Jednak, nie udawało mu się to. Co weekend, do momentu w którym Grzegorz nie uznał, że nie opłaca mu się ich na dwa dni odstawiać na ziemię i znów po nich przylatywać, Dawid zostawiał dziewczynie na cały tydzień jedzenie i picie. Jednak, gdy nie mógł już być przy swej przyjaciółce, ta musiała sobie radzić sama... |Tak! Lubię Grzegorza.|
Któregoś jednak dnia, Andromeda ni z tego, ni z owego zaczęła powracać do zdrowia. ~*[|<Płaczą>|]*~ Czuła się znacznie lepiej. Wiedziała, że niedługo będzie mogła zobaczyć swego przyjaciela. Jednego dnia zaś, całkowicie wyzdrowiała. Zadzwoniła więc ona po Grzegorza, aby po nią przyleciał, po czym poszła pod odpowiedni blok.
Gdy się tam znalazła, zaczęła czekać. Paręnaście minut później, poczuła ona mocny wiatr. Od razu uniosła głowę. Po zrobieniu tego, ujrzała lądujący statek kosmiczny. Gdy zaś ten wylądował, otworzyły się drzwi do niego. Dziewczyna od razu tam weszła. Po wykonaniu tego, wejście zamknęło się za nią, po czym pojazd ruszył.
Andromeda natomiast, widząc Dawida podbiegła do niego i się do niego przytuliła. Tak dawno go nie widziała... ~*I dobrze tak tej debilce.*~
Paręnaście minut później, kiedy emocje już opadły, oboje porozmawiali ze sobą. Ich życie od teraz wyglądało normalnie...
Do czasu... |DUN DUN DUUUUUUUUUUUUUUUN!|
*****************************************************************
_______________________________________________
Rozdział V - Koniec świata. [Happy End, widzę.]
Kiedy zaś tak lecieli, w pewnym momencie poczuli, że statek kosmiczny zatrzymał się. Chwilę później, dało się słyszeć otwierające się drzwi. Dwójka odwróciła się. Kiedy to zrobili, ujrzeli pierwszy raz od miesiąca ~*Ulubieńca wszystkich normalnych ludzi.*~ Grzegorza. Po chwili powiedział on:
- Dobra. Już jutro 13 kwietnia. Waszym zadaniem jest teraz włączyć tą maszynę.
|Bo jam jest leń i tego nie zrobię.|
Po czym pociągnął za dźwignię. Kiedy to zrobił, dach pojazdu częściowo rozsunął się. O dziwo, mimo iż trójka stała, nie wyssało ich w próżnię. [W końcu są idealni, czyż nie?] Kiedy zaś dach był rozsunięty, Andromeda uruchomiła sprzęt. Po chwili dało się zobaczyć asteroidę Apophis* ~*O, przypis będzie.*~, którą chwycił promień maszyny i ustawił na lot kolizyjny z Ziemią. Od teraz trzeba na końcowe efekty pracy czekać 24 h...
Następnego dnia, godzinę przed uderzeniem asteroidy w naszą planetę, w Ziemię zaczęły spadać same meteoryty. ~*A nie na Ziemię?*~ Niszczyły one wszystko, w co wleciały. Ludzie, będący w tej chwili na ulicach, zaczęli uciekać w poszukiwaniu schronienia. W czasie ucieczki, wiele ludzi ginęło. |Nie dziwne.| Budynki oraz inne budowle były niszczone. Wszystko przewalało się na ziemię lub na ludzi. [Jak miło.]
Godzinę później, w naszą planetę uderzyła asteroida. ~*Jajz!*~ Po uderzeniu, wytworzyła ona falę uderzeniową, która obiegła całą planetę niszcząc wszystko na swojej drodze.
Tymczasem, Grzegorz, Dawid i Andromeda oglądali to wszystko ze statku kosmicznego ustawionego w bezpiecznej odległości, jednak tak, żeby można było widzieć wszystko, co działo się na Ziemi...
Dwie godziny później, gdy wszystko się skończyło, cały świat był zniszczony. ~*Zdziwiłabym się, gdyby tak nie było.*~ Na ziemi leżały gruzy budynków i innych budowli oraz zwłoki ludzi. W niektórych miejscach stały zniszczone budowle. Od teraz, ludzie którzy przeżyli, musieli walczyć o przeżycie na zniszczonej planecie...
Tymczasem, Katerin, która również była na ulicach w chwili uderzeń meteorytów, również uciekała. Mimo wszystko, o dziwo przeżyła. ~*W końcu jest Mary Stół, czyż nie?*~ Jednak, kiedy uderzyła w Ziemię asteroida, fala uderzeniowa, odepchnęła dziewczynę w kierunku jednego z ocalałych budynków. Od mocnego uderzenia dziewczyna zemdlała.
Paręnaście minut później, obudziła się ona. Kiedy otworzyła oczy, ujrzała, że ktoś ją ciągnie. Chwilę później, ponownie zemdlała...
*Oczami Grzegorza*
Kiedy doleciałem do odpowiedniego miejsca, za pomocą jednego z przycisków wysunąłem dźwignię do rozsuwania części dachu. Po zrobieniu tego, wyszedłem z kabiny pilota, po czym powiedziałem do Dawida i Andromedy:
- Dobra. Już jutro 13 kwietnia. Waszym zadaniem jest [się zabić] teraz włączyć tą maszynę.
Po czym pociągnąłem za dźwignię. Gdy dach się rozsunął, Andromeda włączyła maszynę. Chwilę później dało się zobaczyć, że promień wydobywający się ze sprzętu nakierował asteroidę Apophis na lot kolizyjny z Ziemią. Odczekaliśmy te 24 h, po czym podlecieliśmy na bezpieczną odległość do Ziemi, ale także na taką, na której można by oglądać wszystko, co się działo. Nie mogłem uwierzyć, że wreszcie po parunastu latach się udało... |Jej. <- Kropka neutralności.|
*Oczami Andromedy*
Kiedy tak lecieliśmy, w pewnym momencie poczuliśmy z Dawidem, że statek zatrzymał się. Chwilę po zatrzymaniu, usłyszeliśmy otwierające się drzwi. Odwróciliśmy się. Gdy to zrobiliśmy, pierwszy raz od miesiąca ujrzeliśmy ~*Najlepszą postać z tego chłamu.*~ Grzegorza, który po chwili powiedział:
- Dobra. Już jutro 13 kwietnia. Waszym zadaniem jest teraz włączyć tą maszynę.
Po czym pociągnął za jakąś dźwignię. Gdy to zrobił, część dachu rozsunęła się. O dziwo, nie wyssało nas w próżnię oraz mogliśmy oddychać, chociaż ciężko się oddychało. ~*W końcu byliśmy idealni, czyż nie?*~ Chwilę później, podeszłam do maszyny i uruchomiłam ją. Po paru minutach dało się zauważyć, że promień maszyny nakierował asteroidę Apophis na lot kolizyjny z Ziemią. W tym momencie dach się zasunął. Musieliśmy teraz odczekać 24 h. Po tym czasie, statek kosmiczny ruszył w kierunku Ziemi i ustawił się na bezpieczną odległość, ale także na taką, że można było normalnie oglądać to, co się działo. Nie wiem dlaczego, ale nie obchodziło mnie to. Żyłam, więc miałam to co się działo z Ziemią gdzieś. ~*No i prawilnie.*~
*Oczami Dawida*
Gdy lecieliśmy tak tym statkiem, w pewnym momencie, poczułem z Andromedą, że pojazd zatrzymał się. Kilka chwil po zatrzymaniu, usłyszeliśmy otwierające się drzwi. W tym momencie obróciliśmy się. Kiedy to zrobiliśmy, pierwszy raz od miesiąca ujrzeliśmy ~*Mego byłego idola.*~ Grzegorza, który po chwili rzekł:
- Dobra. Już jutro 13 kwietnia. Waszym zadaniem jest teraz włączyć tą maszynę.
Po czym pociągnął jakąś dźwignię. W tym momencie, część dachu rozsunęła się. O dziwo nie wyssało nas poza pojazd, mimo iż staliśmy oraz dało się oddychać, choć oddychało się ciężko. ~*Ja już się na ten temat wypowiadałam.*~ Minutę później, Andromeda podeszła do maszyny i włączyła ją. Parę minut później, dało się ujrzeć, że promień machiny nakierował asteroidę Apophis na lot kolizyjny z Ziemią. W momencie ujrzenia tego, dach zasunął się. Trzeba było teraz czekać 24 h. Po tym czasie, statek ruszył w kierunku naszej planety i ustawił się w bezpiecznej odległości, ale też w takiej, żeby można było normalnie patrzeć na to, co się działo. Szczerze, nie wiem czemu, ale miałem gdzieś co tam się działo. Ja i Andromeda żyliśmy, więc nie interesowało mnie to. |Bo jesteś Polakiem. Polacy tak mają.|
*Oczami Katerin*
Ten dzień zaczął się jak zwykle. Niestety, nie na cały czas. Gdy byłam na ulicy i wracałam do domu, w pewnym momencie ujrzałam, że z nieba zaczynają spadać meteoryty. Niszczyły wszystko. Oczywiście, tak jak inni ludzie zaczęłam uciekać w poszukiwaniu schronienia. |Przynajmniej instynkty ci działały.| Mimo tego, że budynki przewalały się, udało mi się od nich uciec i przeżyć. ~*Bo jam jest Mary Su.*~ Kiedy już meteoryty przestały spadać, pomyślałam, że to już koniec. Jednak był to mój błąd. To był początek końca. W pewnym momencie, na niebie dało się zobaczyć błysk jaśniejszy od słońca. [Wiadomo jaki grzyb?] Wiedziałam, że jest to asteroida. Zaczęłam ponownie uciekać. W pewnym momencie, po uderzeniu, fala uderzeniowa wytworzona przez asteroidę odepchnęła mnie w kierunku ocalałego budynku. ~*Fale uderzeniowe tak nie działają.*~ Od mocnego uderzenia w zewnętrzną ścianę zemdlałam...
Paręnaście minut później, gdy otworzyłam oczy, wszystko widziałam jak przez mgłę. Czułam, że oddalam się od miejsca w które uderzyłam. Dopiero po chwili zorientowałam się, że jestem przez kogoś ciągnięta. Chwilę później, ponownie zemdlałam...
*Oczami Patryka*
~*Który w rozdziale się nie pojawił.*~
Dzień zaczął się zwyczajnie. Niestety, na krótko. Kilka godzin później, dało się zobaczyć, że z nieba spada ściana meteorytów. Niszczyły wszystko. Zabijały wszystkich. ~*Napierdalały zdaniami pojedynczymi.*~ Wkrótce jeden z meteorytów trafił |*w| dom i mój i Mateusza. Nie zdążyliśmy uciec. Przykryły nas gruzy. Jak się później okazało, dzięki temu, że nie wyszliśmy z nich od razu, przeżyliśmy. Kilka minut później, dało się słyszeć huk, a następnie można było usłyszeć falę uderzeniową. Gdy wszystko ucichło, wyszedłem spod gruzów mojego domu. Gdy byłem na powierzchni, ujrzałem, że wszystko, oprócz nielicznych bloków było w gruzach. ~*I wszyscy żyli długo i szczęśliwie.*~ Po chwili ujrzałem, że podszedł do mnie Mateusz. Po chwili powiedział:
- Jednak im się udało...
- No...Niestety... - Odpowiedziałem
Po tej rozmowie, poszliśmy poszukać kogoś żywego. W pewnym momencie, gdy doszliśmy do niegdyś głównej ulicy miasta, w pewnym momencie pod jednym z bloków ujrzeliśmy nieprzytomną Katerin. Od razu do niej podeszliśmy, aby sprawdzić, czy żyje. O dziwo, żyła. |Mary Sójka miałaby zginąć?| Wzięliśmy więc ją i ruszyliśmy w kierunku powrotnym...
*Oczami Mateusza*
~*Którego również w rozdziale nie było.*~
Ten dzień rozpoczął się zwyczajnie. Jednak tylko na parę godzin. Te parę godzin później, gdy znudzony wyglądałem przez okno, w pewnym momencie, w oddali zobaczyłem spadającą ścianę meteorytów. Niszczyły wszystko co stanęło im na drodze. Zabijały każdego, w kogo trafiły. Parę minut później, jeden taki meteoryt zniszczył dom mój i Patryka. ~*Szkoda, że was nie zabił.*~ Nie zdążyliśmy uciec. Przygniotły nas gruzy. Jak się później okazało, dobrze, że od razu nie wyszliśmy spod szczątków naszych domów. Chwilę po zakończeniu spadania meteorytów, dało się słyszeć huk, a następnie falę uderzeniową. Gdy zaś wszystko ucichło, wygrzebałem się spod gruzów. Po zrobieniu tego, zastałem gorsze zadupie niż to, na którym kiedyś mieszkałem.
|
|
Wszystko, oprócz nielicznych budynków zostało zmiecione w pył. Chwilę później ujrzałem Patryka. Podszedłem do niego, po czym powiedziałem:
- Jednak im się udało...
- No...Niestety... - Rzekł Patryk.
~*Globus już jedzie wam wpierdolić.*~
Po tej rozmowie, ruszyliśmy na poszukiwania kogoś żywego. Paręnaście minut później, doszliśmy do dawnej, głównej ulicy. Niegdyś zatłoczona, obecnie była owiana przeraźliwą ciszą. Wiał tylko wiatr. Kilka chwil później, ujrzeliśmy pod jednym z ocalałych bloków nieprzytomną Katerin. Od razu do niej podeszliśmy i sprawdziliśmy czy żyła. Na [nie]szczęście była żywa. Wzięliśmy więc ją i ruszyliśmy w kierunku powrotnym...
CDN
|CDN? ;_;|
~*Módl się, aby druga część przepadła w nicości. ;___;*~
*Apophis- Asteroida, która niby ma uderzyć w Ziemię 13 kwietnia 2036 lub 2029 roku. |Ci ludzie nawet zdecydować się nie umieją.| Jednak, szansa na to to 1%. ~*Miała jebnąć w dwa tysiące czwartym i nic się nie stało, więc...*~ W dodatku, nie wiem czy to prawda, ale tak czytałam w komentarzach na YouTube pod filmikami dotyczącymi roku 2036, ta asteroida jest zbyt mała, aby rozwalić całą Ziemię. Nie wiem jednak, czy to prawda, więc nie posądzajcie mnie jak coś o kłamstwo. [Pewnie kłamstwo, bo wiesz. Komentarze na YouTube.]
_______________________________________________
Ło Boże, jakie to było długie i nudne. Normalnie aż się wierzyć nie chce, że odnowiona wersja jest o wiele lepsza. No, ale standardowo, mała analiza od nas.
~*Wkurwiały mnie błędy interpunkcyjne i, co może was zdziwić, długość. Jak zwykle, przecinki były stawiane w losowych miejscach, no bo to już był standard. Co do długości, to ogólnie nie mam nic do długich rozdziałów, ale w tym wypadku były one tak nudne, że parę razy przerywałam analizowanie.*~
|Denerwowały mnie nierealistyczne sytuacje. No, bo dajmy na to, jakim cudem, Katerin której imię zostało źle napisane, po złamaniu ręki, nie wydarła się z bólu na cały blok, mimo iż nie miała analgezji wrodzonej? Albo skąd u Dawida wziął się pistolet? Na te oraz inne pytania nigdy nie otrzymamy odpowiedzi.|
[Wkurwiały mnie zdania pojedyncze oraz nudność FanFiction. Serio, większość zdań pojedynczych można było połączyć w jedną całość i o wiele lepiej by się to prezentowało. Co do nudności FanFiction, to co prawda, działo się coś, ale było to nudne, a niepotrzebne opisy akcji z perspektywy poszczególnych bohaterów były tylko po to, aby wydłużyć rozdziały, co właśnie czyniło je nudnymi.]
Razem: Ale w obecnej wersji, ta historia jest fajna!
.
.
.
[Bierze łańcuchy.]
~*Bierze taśmę klejącą.*~
|
|
~*[<Gonią>]*~
_______________________________________________
Wkrótce:
"Ja pierdolę kurwa mać, czyli moje stare rysunki."
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top