Opko, którego mi żal, czyli "Rosenrot".
Oceniają:
~* - Ja
<> - Tristitia
~ - Grzegorz Antychryst
To opko pisałam mając dwanaście lat, więc nie powinien was zdziwić fakt, że większość sytuacji pojawia się od tak, bo akurat wpadły mi do głowy i nie są potem w żaden sposób wykorzystywane. Ogólnie w tej historii wszystko zapierdala jak pendolino z silnikami odrzutowymi, więc strzeżcie się. Lecimy starym systemem, bo rozdziały są w miarę krótkie, szczególnie prolog. Opowiadanie miało przedstawiać historię głównej bohaterki, Andromedy Madison, której marzeniem było przepłynięcie dookoła świata statkiem, co w końcu wraz z przyjaciółmi realizuje. Jednak, coś idzie nie tak i zaczyna się właściwa część historii. Ogólnie to opko miało być przygodowe, z nutką tajemnicy, bo część akcji miała obracać się wokół pewnej szczecińskiej stoczni, której nazwa nie jest podana, bo jedyna szczecińska stocznia jaką znam to "Gryfia", a nie chciałam robić jej antyreklamy, trochę dramatu też chyba tam miało być no i ogólnie miało być ciekawie z dużą ilością przygód, ale ostatecznie coś mi nie wyszło. Jednak, to opko najbardziej chcę przebudować, a to już o czymś świadczy.
~*To opko chyba było modyfikowane, bo widzę też daty z dwa tysiące czternastego roku w ostatnich modyfikacjach.*~
~Ogólnie ty kiedyś czytałaś swoje stare opka, ale nic z nimi nie robiłaś, bo uważałaś, że były idealne.~
<Nie ma to jak brak skromności.>
~*Wieeem :D*~
Zaczynajmy!
_____________________________________________
Bohaterowie
Bohaterka g~(~ł~)~ówna:
<O Jezu, a ten już sobie jaja robi. xDDD>
~No co? Trzeba podtrzymywać poziom analiz. xDDD~
Andromeda Madison
~*Tego nazwiska potem nigdzie, w żadnym innym opowiadaniu nie wykorzystałam, bo zapomniałam, że ono w ogóle istnieje.*~
~Gratuluję xDDD~
~*Wiem :D*~
W chwili obecnej ma ona 2<0>0 lat. ~*NIE STRASZ! ;_;*~ Ma jedno marzenie. Od dzieciństwa marzy aby opłynąć cały świat statkiem. ~No coś ci bardzo nie pyknie. :D~ Interesuje się podróżami i poezją. <Wiele zainteresowań widzę.> Jej zaletami jest to, że jest pracowita, uczciwa i prawdomówna. Jej wadami zaś jest to, że bywa egoistyczna, kłótliwa i niecierpliwa. ~*Ale pamiętajmy, że jest pracowita.*~
Bohater pierwszoplanowy:
Dawid Carter
W chwili obecnej ma on 21 lat. ~Bo NATURALNIE musi być starszy od głównej bohaterki przynajmniej o rok. ;=;~ Ma wiele marzeń. ~*Których oczywiście nie wymieniono, bo po cholerę coś wymyślać.*~ Interesuje się budową statków i podróżami. ~*Wybaczę, bo to jeden z pracowników stoczni.*~ Jego zaletami jest to, że jest szczery, cierpliwy i ma poczucie humoru. Zaś jego wadami jest to, że czasem używa sarkazmu, bywa leniwy i bywa złośliwy. Obecnie pracuje w stoczni. ~*Mówiłam?*~
Bohater epizodyczny:
~*Który wcale taki epizodyczny nie jest. Bohaterami epizodycznymi bardziej mogliby być rodzice głównej bohaterki oraz taka dwójka innych pracowników stoczni.*~
<Zgaduję, że wtedy nie wiedziałaś do końca kim jest bohater epizodyczny?>
~*Correct ;_;*~
~A z Google to nie łaska było skorzystać?~
~*A na chÓj? xDDD*~
~-_-~
Grzegorz Turner
W chwili obecnej ma on 2~*2*~3 lata. Jest dyrektorem stoczni. Ma on wiele marzeń. <Po cholerę wymienić chociaż kilka istotnych.> Interesuje się statkami i czytelnictwem. Jego wadami jest to, że jest sadystyczny, mściwy, podstępny i nikczemny. ~*W sumie, to ujawni się w opku. CUD. *.**~ ~OMG! OOO.OOO~ <Matko! *.*> Jego zaletami zaś jest to, że bywa miły, czasem jest pomocny oraz jest prawdomówny. ~*To nic, że jest sadystą, jest mściwy, podstępny i nikczemny.*~ Dyrektorem stoczni jest od 20 lat. <Lol, to co on, w wieku trzech lat został dyrektorem stoczni? xDDD> ~*Aż wstyd się przyznać, że dopiero teraz zauważyłam tę niespójność. xDDD*~ ~A poza tym, łatafak. On powinien jeszcze studiować.~ ~*To opko nigdy nie było logiczne.*~ ~Wait, Dawid też powinien jeszcze studiować.~ ~*Sens dawno spierdolił.*~
_____________________________________________
Prolog
~*Który nie zajmuje nawet całej strony.*~
~O ja jebe. ;_;~
~*W tamtym okresie czasu pisałam bardzo krótkie prologi.*~
<Ale wiesz, że nie każde opowiadanie musi mieć prolog?>
~*Teraz wiem. Kiedyś nie wiedziałam.*~
~Przynajmniej cierpienie będzie krótsze.~
~*W sumie...*~
Pewnego dnia urodziła się dziewczynka. ~*Kiedyś lubiłam rozpoczynać prolog od krótkiej historii danej postaci.*~ ~Opko Attack Super Effective~ Rodzice ucieszyli się, że urodziła im się dziewczynka. <Bo jakby urodził się chłopiec, to pewnie by go wydziedziczyli.> Postanowili dać jej imię wzięte od nazwy znajdującej się najbliżej Drogi Mlecznej galaktyki – Andromedy. ~*Nie tak dawno dowiedziałam się, że imię dziewczynki w Polsce musi kończyć się na "A". Nie wiem, ile w tym prawdy, ale wątpię, aby jakikolwiek urzędnik przyjął imię "Andromeda" do akt urodzenia. xD*~ ~In the Opkolandia all can happen.~ ~*JEZU XDDD*~ ~:D~ W swoim dzieciństwie zyskała dużo przyjaciół. Jednak była trochę inna niż wszystkie dzieci. <Meh> W wieku trzech lat zaczęła marzyć o tym, aby w przyszłości opłynąć cały świat statkiem. W wieku pięciu lat, kiedy nauczyła się ładnie rysować, ~Daruję, bo w rzeczywistości trafiają się uzdolnione plastycznie dzieci.~ zaczęła rysować plany statku, który chciała w przyszłości zbudować. Rodzice zaczęli się dziwić, że ich córka zamiast zajmować się zabawą rysuje projekty statków. ~*Po pierwsze, nie ma to jak zmiana czasu. A po drugie, co w tym dziwnego? Różni ludzie, różne zainteresowania. Mieszkała w Szczecinie, stocznia była za rogiem pewnie, to nie dziwo.*~ Andromeda nie wiedziała jeszcze, że w przyszłości, kiedy już zbuduje statek, będzie miała niemiłe przeżycia... <No zajebiście. Nie ma to jak spoiler w ostatnim zdaniu pierwszego akapitu prologu. -_-> ~*Kiedyś myślałam, że takie coś podbudowuje atmosferę.*~ ~XDDDDDDDDDDD~ ~*Wiem xDDD*~
Tego samego dnia, w tym samym mieście, a mianowicie Szczecinie, ~*<3*~ urodził się chłopiec. ~*Zgaduję, że w tym samym roku. Jak w takim razie mógł być o rok starszy od Andromedy?*~ ~Tego nie wiedzą nawet najwięksi mędrcy Wszechświata.~ Jego rodzice ucieszyli się, że urodził im się chłopiec. <Jakby urodziła się dziewczynka, to pewnie zasiliłaby pobliski dom dziecka.> Postanowili dać mu imię po jego zmarłym kuzynie, czyli Dawidzie. ~Który strzelił kopytami tylko po to, aby ten popierdolec mógł mieć tak na imię.~ Chłopiec w swoim dzieciństwie zyskał mało przyjaciół, jednak nie przeszkadzało mu to. <Dobrze, że znowu nie była to pierdoła bez przyjaciół.> Dzieci dziwiły się z tego, kim chce być w przyszłości. Chciał pracować w stoczni. ~Co w tym dziwnego? Skoro mieszka w Szczecinie, to nie powinno to nikogo dziwić.~ Jego rodzice również byli zdziwieni. Wszyscy w jego rodzinie byli albo informatykami, albo pisarzami, a nagle Dawid chciał pracować w stoczni. <I co w tym kurwa dziwnego? Może nie pociągało go codzienne napierdalanie w klawiaturę lub w sumie znowu nawalanie w klawiaturę, tylko pisząc historie. Bo wiecie:
--> Nie każdy humanista chce iść na polonistykę.
--> Nie każdy biol-chem chce iść na medycynę.
--> Nie każdy mat-fiz chce iść na informatykę.
Ludzie są różni. Może akurat pasją Dawida były statki.>
Dawid nie wiedział, że kiedy w przyszłości zacznie pracować w stoczni spotka go dziwna przygoda... ~DUN DUN DUUUN!~
~*That's it. Oto cały prolog.*~
<Tak mało? O.o>
~*Mówiłam, że nie zajmuje nawet strony? Mówiłam.*~
~Ile ma kolejny?~
~*Rozdział I: Trzy strony.
Rozdział II: Trzy strony.
Rozdział III: Dwie strony.
Rozdział IV: Trzy strony.
Rozdział V: Dwie strony.
Rozdział VI: Trzy strony.
Rozdział VII: Trzy strony.
Rozdział VIII: Cztery strony.
Rozdział IX: Dwie strony.
Rozdział X: Trzy strony.*~
<Praktycznie każdy rozdział ma trzy strony.>
~*Wiem, szczerze dopiero teraz to zobaczyłam. Tak po prostu wyszło.*~
_____________________________________________
Rozdział I – „Obiecaj, że przeżyjesz"
~*Kiedyś w tytule rozdziału pojawiała się kwestia, którą któryś z bohaterów w pewnym momencie wypowiadał. Chyba podłapałam to na jakimś blogu z opowiadaniem, którego tytułu obecnie nie pamiętam, ale uważam, że to zbędny spoiler.*~
~Dlaczego ty to kiedyś publikowałaś na blogu?~
~*Bo myślałam, że to opko było dobre.*~
~'='~
~*Wiem ;-;*~
W wieku 18 lat, Andromeda postanowiła, że spełni swoje marzenie które miała od dzieciństwa, i zbuduje statek, aby przepłynąć nim cały świat. Jednak, aby tego dokonać potrzebowała dużo, bardzo dużo metalu. ~Nie było wspomniane, aby ona umiała budować statki.~ ~*Ale ona była Mary Sue. A Mary Sue wszystko potrafi.*~ <W sumie, to jedno z twoich pierwszych opek. ;=;> Pomyślała:
„Hmm. Ale skąd ja wezmę tyle metalu potrzebnego na budowę statku? Wiem!"
Andromeda poszła do sąsiedniego pokoju, gdzie byli jej rodzice, i powiedziała do nich:
- Mamo, tato, czy moglibyście Mi przynieść bardzo, bardzo dużo metalu?
~Nie ma to jak walić prosto z mostu. xD~
- Ależ córeczko, po co Ci <To nie list!> metal? – Spytali ją rodzice.
- Nie mogę Wam teraz powiedzieć. Dowiecie się w swoim czasie. – Powiedziała
- No dobrze. – Odpowiedzieli jej rodzice.
~*A ten hipernierealistyczny dialog został wam przedstawiony przez Andromedę i jej rodziców.*~
Kilka dni później, rodzice przynieśli jej dwa ogromne pudła metalu. Powiedzieli do Andromedy:
- Proszę córko, oto Twoje pudła z metalem.
- Dziękuję! – Powiedziała Andromeda.
~Kuźwa, to wszystko jest takie hipernierealistyczne...~
~*To było jedno z moich pierwszych opek.*~
~Nie mogłaś go potem sprawdzić?~
~*To by było zbyt proste.*~
Kiedy rodzice wyszli, Andromeda wzięła swoje projekty statku, pudła z metalem, i udała się do wyjścia. Kiedy rodzice zobaczyli, że wychodzi spytali się ją:
- Andromedo, gdzie idziesz?
<W sumie, nie powinni się aż tak jej o to pytać, bo przecież ich córka była pełnoletnia.>
~*Kuźwa, koniec na dziś. Wiem, to dopiero początek pierwszego rozdziału, ale puściłam tę analizę, aby się od niej nie wymigiwać. Dokończymy jutro, jak wrócę z Siedlec.*~
~Mnie w sumie też to opko wkurwia.~
<Nie tylko ciebie.>
- Idę na dwór, aby wykorzystać ten metal. Ta rzecz, którą zamierzam zbudować nie zmieści się w domu, więc muszę ją zbudować na dworze. – Powiedziała Andromeda
~Zdziwiłbym się, jakby statek zmieścił się w pokoju.~
~*Po opkach można się wszystkiego spodziewać.*~
- No dobrze, jak musisz... - Powiedzieli jej rodzice.
<Hipernierealistyczność tego opka zaraz wyleje się z monitora.>
Po wyjściu Andromedy z domu, jej rodzice zaczęli zastanawiać się, po co ich córce był metal, i co zamierza z niego zbudować.
- Pamiętasz, jak w dzieciństwie zamiast bawić się z przyjaciółmi zajmowała się projektowaniem statków? – Powiedział ojciec Andromedy do jej matki.
- Chyba nie sądzisz, że... - Powiedziała matka Andromedy, <Co oni kofa, imion nie mają?> ~*Z tego wniosek, że nie.*~ ~\'_=_'/~ ~*BOŻE, TA EMOTKA! XDDDDDDDDDDDDDDDD*~ ~Cudna, czyż nie? x"""D~ ale ojciec jej przerwał.
- Tak. Myślę, że ona właśnie chce zbudować statek, i spełnić swoje marzenie opływając świat dookoła. W końcu mieszkamy koło morza, ~*Kurwa, typowi Polacy. Szczecin do chuja nie jest nad morzem, tylko nad Odrą i wbić mi to sobie do głowy. -_-*~ więc to jest bardzo możliwe. – Powiedział ojciec
~To z powodu tego dialogu tak wczoraj brechtałaś?~
~*Tak, ale nie tylko. xDDD*~
Tym czasem ~*JEZU, TA LITERÓWKA! XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD*~ <O LOOOL! XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD> ~Jak można jebnąć takiego byka? xDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD~ Andromeda zaczęła budować swój statek. Na szczęście nikt nie zwracał uwagi na to co robi, gdyż budowa statków w tym mieście była codziennością. <Może i tak, ale tylko kofa w stoczni. Powinni się zainteresować, że jakaś randomowa typiara buduje statek.> ~*Ale opko...*~ <\';=;'/> ~*BOŻE XDDDDDDDDDD*~ <;"D> Po dwóch dniach, Andromeda zakończyła swoje dzieło. <CO KURWA?!?!?!?!?!?!?!?!?! TAK SZYBKO?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!> ~Toż to jawny przykład Mary Sue. ;=;~ ~*Wiem, byłam niedojebana. ;-;*~ Pomyślała:
„Statek gotowy, ale jeszcze przydałaby się jego nazwa. Wiem. Nazwę go od nazwy Mojego ulubionego albumu zespołu Rammstein, ~*O, w końcu dobrze zapisałam nazwę tego świętego zespołu.*~ czyli Rosenrot". ~Nie zdziwiłbym się, jakby statek Andronmedy wyglądał tak samo jak ten z okładki tego albumu.~
Po zakończonej budowie i wymyśleniu nazwy, Andro~n~meda udała się do swoich sześciu najlepszych przyjaciół, i zapytała się ich:
- Hej! Czy chcielibyście razem ze mną opłynąć cały świat dookoła za pomocą zbudowanego przeze mnie niedawno statku?
- Oczywiście, że chcemy! – Odpowiedzieli jej przyjaciele.
~Boże, jakie to hipernierealistyczne. I oni w ogóle nie kwestionowali tego, jakim cudem Gandzia zbudowała ten pojazd?~
<I ty kiedyś myślałaś, że to jest realistyczne?>
~*Da ;_;*~
~Dżezis ;=====;~
Kilka dni później, wiedzieli już o tej wyprawie rodzice przyjaciół, a następne kilka dni później – media. <A to Andronmeda jakaś znana była, że media się tym zainteresowały? Chociaż w sumie...Randomowy babsztyl zbudował statek w dwa dni, więc mogli się tym zainteresować.> Kiedy Andromeda i jej szóstka przyjaciół wsiedli na statek i odpływali ich rodzice machali im na pożegnanie. Nie wiedzieli jeszcze, że ta podróż nie okaże się szczęśliwą... ~Bożejakispoilernojajebekurwamaćjakmożnatakspoilerowaćwłasneopkownimsamymnojajebeczyniemożnabybyłojakośinaczejpróbowaćpodnieśćatmosferęanienapierdalaćspoileraminokurwaaa!!!~ ~*Geez, jaki tasiemiec. xDDD*~ ~NiemaczasunaspacjexDDD~
2,5 MIESIĄCA PÓŹNIEJ
Statek „Rosenrot" dopłynął właśnie ze swoją załogą na Antarktydę. ~Aaa, to nie był Rosenrot! To był Borealis!~ ~*No kurwa mać. xDDD*~ ~Innego wytłumaczenia nie znajduję. xDDD~ Kiedy byli bardzo blisko lądu, postanowili zawrócić. Jednak w tym momencie systemy kontroli statku odmówiły posłuszeństwa. ~*Mam teorię! To sam Till Lindemann się do was przeteleportował, pogmerał w systemach kontroli statku abyście utknęli w lądzie Antarktydy, aby jebnąć zdjęcie na okładkę albumu!*~ <Kurwa, zajebiście. xDDD> ~*:D*~ Statek utknął w lodowym lądzie Antarktydy. ~*:D*~
- I co teraz? – Spytali się Andromedy jej przyjaciele.
- Wiem, że to nie jest miła nowina, ale na 99 % taka jest prawda, że możemy zostać tu na zawsze, i – niestety -, ~Myślniki, won!~ także umrzeć. – Powiedziała Andromeda
Wszyscy zaczęli się bać czekającej ich śmierci. <Boże, jak ta akcja zakurwia. ;-;> Pierwszego dnia od uwięzienia w lodowym lądzie Antarktydy z zimna umarły dwie osoby. ~:D~ Kolejnego dnia, cztery. ~:DD~ Kiedy ostatni z przyjaciół Andromedy umierał, ~:DDD~ powiedział do Andromedy:
- Mam do Ciebie prośbę, Andromedo. Obiecaj Mi, po prostu, że nie umrzesz tutaj, tak jak my. Obiecaj, że przeżyjesz. <Tak kurwa, bo to kompletnie od niej zależy. Jakbym była z nią na tym statku, to bym ją dawno zajebała za to, że wpakowała nas w kłopoty. A potem ją zjadła.> ~*Kogo ja stworzyłam. ;_________;*~ <:D>
- Obiecuję... - Powiedziała Andromeda.
Po tych słowach, ostatni z jej przyjaciół którzy płynęli z nią statkiem zmarł. ~:DDDD~ Andromeda została sama. ~:DDDDD~ ~*Kurwa, bo nam się Grzegorz podnieci. xDDD*~ ~;"D~ Przez pierwsze dni żywiła się tym, co zostało z zapasów. Kiedy wszystko się skończyło, zaczęła głodować, gdyż nie miała co jeść, a co gorsza i pić. ~Watthekurwafak. Na Antarktydzie żyje w pierdziec zwierząt, więc mogłaby sobie z jakiegoś czegoś ze statku zrobić broń, zakurwić jakiegoś zwierzaka, zarąbać jego skórę i zrobić sobie ubranie. Zwierzęta arktyczne mogłaby zjadać, a wodę z oceanu w jakiś sposób ogrzewać, na przykład w skórze któregoś ze zwierząt. ;===================;~ ~*WATTHEKURWAFAK XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD*~ ~;"D~
Tym czasem, ~*ZNOWU XDDDDDDDDDDDDDDDDDD*~ <x"DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD> ~JEZU XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD~ w oddalonej bardzo daleko Polsce, a dokładniej w Szczecinie ~*<33*~ wszyscy oczekiwali powrotu statku „Rosenrot" i jej <Chyba jego.> załogi. Kiedy po 3,5 miesiącach statek nie powrócił, w wiadomościach i gazetach zaczęto podawać prawdopodobną przyczynę. Mówiono:
~"Statek się zesrał, dlatego nie wraca."~
~*Co. xDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD*~
~:D~
„Statek „Rosenrot" i jego załoga nie powraca, mimo iż miała powrócić 1,5 miesiąca temu. Najprawdopodobniejszą przyczyną tego, jest –niestety- ~Myślniki, wypierdalać!~ zatonięcie statku, lub jego utknięcie w lodowym lądzie Antarktydy. ~*No co ja ci poradzę, że Till zdjęcia do okładki potrzebował.*~ ~Jezu xDDDDDDDDD~ ~*;"""D*~ Na 99 % wszyscy nie żyją." ~*:D*~
Całe miasto ogarnął smutek...
--------------------------------------------------------------------------------------------
Od Autorki
Tak, tak wiem, że ten rozdział jest długi. ~*Prolog jednego mego przyszłego FanFiction ma dwadzieścia sześć stron, więc pierdol się, ja cię proszę.*~ Ma w sumie ponad sześćset znaków. <I nikogo to nie interere.> Ale rozdziały powinny być w sumie długie. ~Chuj z długością, ważne aby dobre były.~ Wiem także, że skończyłam tak nagle, ale właśnie tak miało być. :-)
--------------------------------------------------------------------------------------------
_____________________________________________
Rozdział II – „Jednak nie wszyscy są martwi..."
~*Boże, co za spoiler. ;'=';*~
~Ile gówna dzisiaj analizujemy?~
~*Do piątego rozdziału. Resztę zjedziemy jutro.*~
Najbardziej smutni byli rodzice osób, które płynęły statkiem „Rosenrot". Płakali dniami i nocami. ~<Ziew>~ ~*Wiecie, Grzegorz to dobry, miły i współczujący człowiek. xDDD*~ ~Wiem :D~ Mówili do siebie:
- Dlaczego to musiało się stać?
- Czy aby na pewno wszyscy nie żyją? Może jeszcze ktoś przeżył?
- Już nigdy ich nie zobaczymy.
~*No kurwa, co ja poradzę, że akurat w tamtym momencie Till potrzebował zdjęcia do okładki.*~
~Najlepsze pocieszenie dla rodziców załogi. xDDD~
~*Co nie? :D*~
Po dwóch latach od dowiedzenia się o tym, wszyscy powoli zaczęli zapominać o katastrofie. <KURWA CO?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?! TAK KURWA SZYBKO?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!> ~*Pamięć złotej rybki widzę.*~ Jednak nie wiedzieli oni o tym, że za parę lat stanie się coś, co zmieni ich życie... ~DAM DAM DAAAM!~
30 LAT PÓŹNIEJ
W stoczni szczecińskiej budowany był nowy statek. Miała to być rewolucja
~*
https://youtu.be/rmgZjm-S9dc
*~
~No po prostu kurwa wiedziałem, że wkleisz jakąś jego nutę. xDDD~
~*Musiałam :D*~
w budowie tych maszyn. Wszyscy w stoczni byli zadowoleni z tego, że mogą budować ten statek. Za rok miało odbyć się jego przetestowanie. ~Czyt. zdetonowanie go. :DDDDDDDDDD~ ~*No zajebiście, nie ma co. xDDD*~ ~:D~
Jednak szef stoczni nie był szczęśliwy. I to wcale nie z powodu budowy statku. <Jebane zdania pojedyncze.> Co noc męczył go jeden i ten sam sen, a mianowicie taki:
Na początku snu, szef podchodził do swojego najbardziej zaufanego pracownika, czyli Dawida <*Dejfffittta> ~*JEZU XDDDDDD*~ <;"D> i mówił:
- Pamiętasz katastrofę statku „Rosenrot"? Mam przeczucie, że nie wszyscy na tym statku są martwi. Nazwij nasz najnowszy statek „Rosenrot II~IIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIII~" ~*Najlepszy numer statku na świecie. xDDD*~ ~Ja bym swój tak nazwał. :D~ ~*No zajebiście. xDDD*~ ~:DDD~ i popłyń nim na Antarktydę sprawdzić, czy to na pewno prawda.
- Ale szefie, czy pan zwariował? Ten statek jest uwięziony w lodzie od dobrych 30 lat! Na 100 % ~*Till już wrócił.*~ ~RAMONINTH! XDDD~ ~*;"D*~ wszyscy, którzy nim płynęli są martwi! – Mówił Dawid.
- Płyń ~*ty kurwo jebana, albo po Bieruta zadzwonię*~! – Kazał szef
<Wspaniała motywacja. xD>
~*Wiem :D*~
W tym momencie Dawid <*Dejfffittt> wsiadał do statku i płynął w stronę Ant<y>arktydy. ~*Antyarktyda. Wspaniale. xD*~ <Ubarwiam opko. :D> Po 2,5 miesiącach statek „Rosenrot II~V~" ~*co. xd*~ ~TA REAKCJA! X"DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD~ ~*;"""""""D*~ dopływał do statku „Rosenr<*p>ot". ~*Rosenpot. Tak. xD*~ <Mamy dziś zjebany humor. xDDD> ~*Wiem xD*~ Dawid widział tam człowieka...
~*Fajny ten spoiler jest, co nie? -______________________________________________-*~
~Idę zawisnąć, zw.~
W tym momencie Grzegorz, czyli szef stoczni ~Ale że ja?~ ~*Nie kurwa, to nie FanFiction.*~ ~😭😭😭~ ~*Weź wypierdalaj. xD*~ ~Nie :D~ zawsze się budził. Po roku męczenia przez ten sen, doszedł do wniosku, że to jednak może być prawda. ~*Mówiłam? ;=;*~ ~\'-_________________-'/~ ~*BOŻE XDDDDDDDDDDDDD*~ ~Wiem, cudna emotka. xD~ Jednego dnia, kiedy statek był skończony, podszedł do swojego zaufanego pracownika, czyli Dawida, <*Dejfffittta> i powiedział:
- Dawidzie, <*Dejfffidzie> muszę Ci coś powiedzieć...
- Tak? – Powiedział Dawid <*Dejfffittt>
- Pamiętasz katastrofę statku „Rosenrot"? Mam przeczucie, że nie wszyscy na tym statku są martwi. Nazwij nasz najnowszy statek „Rosenrot II~X~" ~*Do jasnego pierdolonego. xD*~ ~:D~ i popłyń nim na Ant<y>arktydę sprawdzić, czy to na pewno prawda. – Powiedział Grzegorz~ewicz~ ~*Co. xDDD*~ ~Ubarwiam opko. :D~
- Ale szefie, czy pan zwariował? Ten statek jest uwięziony w lodzie od dobrych 31 lat! <A nie czydziestu?> ~*Niespójności!*~ Na 100 % ~*Till wrócił do Niemiec.*~ ~No ja cię zapierdolę. xDDD~ ~*Też ubarwiam opko. ;"D*~ wszyscy, którzy nim płynęli są martwi! – Powiedział Dawid <*Dejfffittt>
- Płyń ~*ty kurwo jebana, bo jak zadzwonię po Bieruta to nie będzie już tak miło*~! – Rozkazał szef
<Najlepszy szef. xDDD>
~*Wiem :D*~
Następnego dnia, czyli w dzień testowania czy statek przepłynie tą samą trasę co „Rosenrot" i powróci bezpiecznie do Pols~*z*~ki, ~Polszka. Nowy kraj. xDDD~ ~*:D*~ Dawid <*DeJjJfFfiTtT> ~Co. xD~ <Dawid spokemoniał. :D> wsiadł do niego i odpłynął. Kiedy tak płynął pomyślał:
„Grzegor~*s~z~czyna~ ~*GRZEGOSZCZYNA XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD*~ ~No co? To jego prawilne imię. :D~ chyba oszalał. Jakim cudem ktoś mógłby przeżyć 31 lat na Antarktydzie bez jedzenia i wody? ~A te zwierzęta i ocean to nic ci nie mówią?~ To musiałby być chyba ktoś nieśmiertelny." ~*Aaa, czyli Andromeda to córka mojej nauczycielki od WOS-u! I wszystko jasne!*~ ~Wat. xDDD~ ~*Kobieta ciągle przychodzi do szkoły i nigdy nie choruje, skubana.*~ <:O> ~*A my ciągle modlimy się, aby raz nie przyszła.*~ ~Zajebiści uczniowie, nie ma co. xDDD~ ~*Nie nasza wina, że kobieta przynudza.*~
2,5 MIESIĘCY PÓŹNIEJ
<Kurwione przeskoki czasowe.>
~***~
~*Czy tobie mózg wypadł? xDDD*~
~Brakuje mi trzech gwiazdek. :-(~
~*Jezu xDDD*~
Dawid <*Dejwideł> dopływał już do statku „Rosenr<*k>ot". ~*Rosenkot. Jeszcze lepiej. xDDD*~ <:D> Na szczęście systemy kontroli statku nie zawiodły, ~*gdyż Till nie potrzebował kolejnego zdjęcia do okładki,*~ <Spierdalaj xD> ~*A kto będzie kopiował? :D*~ <:-(> ~*;"D*~ i chłopak bezpiecznie zatrzymał swój statek obok statku „Rosenr<*t>o<ugh>t". ~*Rosentought. No do cholery. xDDD*~ <Ja tylko ubarwiam łopłopłopko. :D> Kiedy go zatrzymywał, zobaczył na statku obok człowieka, a dokładniej kobietę. Miała ona głowę schowaną w <dupie> nogach. ~*Jak można mieć głowę schowaną w dupie? xDDD*~ <Magia Opkolandii. :D> Była strasznie wychudzona. Dawid, <*Spierdzieliłwid> ~*JEZU CHRYSTE X"DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD*~
~
~
<;"D>
po tym jak zobaczył ją w takiej pozycji pomyślał:
„Jednak nie wszyscy są martwi. Z tego co wiem tak nie wyglądają trupy. Poza tym z trupa już dawno zostałyby kości. ~A może Śmierć postanowiła cię strollować i to jest trup?~ To jednak musi być ostatnia żywa osoba na tym statku. Tylko skąd Grzegorz mógł to wiedzieć?"
Dawid podpłynął swoim statkiem „Rosenrot II" bliżej statku „Rosenrot" ~i rozjebał go :D~. ~*Byłbyś najlepszym pisarzem na świecie. xD*~ ~Wiem :D~ Aby przejść na statek, i przy okazji się nie zabić wpadając do lodowatej wody, Dawid <*Diwad> położył deski~, które wzięły się z dupy~.
„Przydadzą się również, aby później wejść na statek. Poza tym jeśli ta dziewczyna jest naprawdę żywa, to zabrałbym ją ze sobą, ~*A po chuj?*~ <Wiecie, bo Ramoninth to dobra i miła dziewczyna. :D> ~*;"D*~ a po jej stanie widać, że nie miałaby siły przeskoczyć z statku na statek." – Pomyślał Dawid<eł>
Dawid<ły> podszedł do dziewczyny i przykucnął obok niej. Położył jej ręce na ~( ͡° ͜ʖ ͡°)~ ~*No kurwa mać. -_________________________________________________________-*~ ~:D~ kolanach i powiedział:
- Hej...~Masz dwa złote na piwo?~
~*To chyba wyższy poziom uzależnienia od alkoholu. Przepłynąć cały świat po dwa złote na piwo. xDDD*~
~Ja bym tak zrobił dla jaj. :D~
~*A spierdalaj, ty pojebie. xD*~
~;"D~
Dziewczyna podniosła ~dupę~ głowę.
~*Brawo, zjebałeś atmosferę. xDDD*~
~Wiem 8)~
--------------------------------------------------------------------------------------------
Od A~ch~u~jodjeżdżam~torki
~*Achujodjeżdżamtorki xDDD*~
~#Słowotwórstwo :D~
Tak, wiem, że rozdział jest trochę krótszy od rozdziału pierwszego, ale chciałam napisać go:
1. Dobrze
~
Ten rozdział jest zjebany.~
~*Jak moje dawne życie.*~
<Ta. Szczerość. xD>
2. Chciałam skończyć tak nagle.
I mam nadzieję, że Mi to wyszło. :-)
~*No kurwa niezbyt. XD*~
--------------------------------------------------------------------------------------------_____________________________________________
Rozdział III – „Kim jesteś?"
~- Czystą zajebistością. - odpowiedziałem zgodnie z prawdą.~
<Jesteś taki skromny. xD>
~Wiem :D~
- Kim jesteś? – Spytała się dziewczyna.
Na jej twarzy widać było, że ~srała~ płakała.
~*Brawo. Pierwsze zdanie rozdziału, a ty już zjebałeś atmosferę. xDDD*~
~To moja mocna strona. :D~
- Jestem Dawid Carter, i pracuję ~*jako podłoga w pociągach*~
~
~
~*Wiem xD*~
<Weź ty idź spać. xDDD>
~*Na chuj? xD*~
w stoczni szczecińskiej. Mój szef kazał Mi tutaj przypłynąć najnowszym, zbudowanym przez nas ~pociągiem Kolei Mazowieckich~ ~*CO. XDDD*~ ~:D~ statkiem, ponieważ miał przeczucia, że tutaj, na tym statku mógł być jeszcze ktoś <martwy> żywy. – Powiedział chłopak~*, po czym dodał:
- No i zagroził mi, że jak tu nie przypłynę, to zadzwoni po Bieruta. Chuj z tym, że Bierut nie żyje od wielu lat, ale nasz szef wszystko potrafi.*~
~Chciałbym to usłyszeć w rzeczywistości. XD~
~*Ja w sumie też. xDDD*~
- Ja jestem Andromeda Madis<pierd>o<li>n<a>. – Powiedziała dziewczyna
~Wspaniałe jest to jej nazwisko. XD~
<Wiem :D>
Po chwili milczenia, Dawid<owa Dupa> ~*Kurwa, jesteśmy niedojebani. xD*~ ~To widać. xD~ powiedział:
- Mam do Ciebie ~*To nie list, kofffffffa.*~ dwa pytania, jedno może okazać się naprawdę głupie. Tak w ogóle to jakim cudem Ty jeszcze żyjesz? I dlaczego płakałaś?
- Żyję, ponieważ mogę przetrwać w takich warunkach 30 lat. ~*Kolejna rzecz, która wzięła się z dupy i nie zostanie do niczego wykorzystana.*~ A płaczę dlatego, ponieważ jestem głodna, spragniona i zmęczona, ~Bo jam debilka.~ ponieważ z zimna nie mogę zasnąć, oraz dlatego, iż wiem, że niedługo umrę. W końcu od katastrofy tego statku minęło już 3<3>1 lat... - Powiedziała Andromeda
- Mogę Cię stąd zabrać do Pols<eszel>ki. ~*Polseszelki. Nie no, koniec analizy na dziś, bo zaczynacie pierdolić. xDDD*~ <;"D> – Powiedział Dawid
- Naprawdę? Zrobiłbyś to dla Mnie? – Powiedziała Andromeda z nadzieją w głosie.
~*— Nie :D — odpowiedział Dejfffittt i odleciał w kierunku zachodzącego słońca.*~
<Jezu XDDD A w ogóle, już żeś wróciła z Łochowa?>
~*Dopiero wracam, ale wieje nudą, więc dokończymy na razie analizę tego rozdziału, bo reszty przy sobie nie mam.*~
~¤~
~*WAT. XDDDD*~
~Też analizuję z telefonu. :D~
- Oczywiście! – Powiedział Dawid <*Dejfffittt>
Po tym jak Dawid <*Dejfffittt> to powiedział, pomógł Andromedzie wstać i zaprowadził ją na statek „Rosenrot II~XIX~". ~*Czy ty tworzysz nową matematykę? XD*~ ~Da :D~ ~*Jezu xDDDD*~ ~Jeszcze nie Jezus, ale pracuję nad tym.~ <Jakiż ty skromny.> ~Wiem :D~ Po tym jak przeszli na pokład Dawid <*Dejfffittt> zabrał deski, zaprowadził Andro~n~medę pod pokład i poszedł włączyć autopilota, ~No dobra, daruję, bo ten statek miał być rewolucją w ich budownictwie.~ aby mogli stąd odpłynąć do Polski.
Kiedy Andromeda została na chwilę sama pod pokładem pomyślała:
~*"Kurwa, gdzie są ci kurwieni kontrolerzy, chcę ich powkurwiać tym, że mam elektroniczny bilet."*~
<Najlepsze, co mogłaby w tym momencie pomyśleć. xDDD>
~*Wiem xDDD*~
„Jak tutaj ciepło! Od 31~1~ lat nie było Mi <To nie list, do chÓja!> tak dobrze!"
Po chwili do Andro~n~medy przyszedł Dawid <*Dejfffittt>. Powiedział do niej:
- Już nadeszła ta godzina, o której zazwyczaj jem obiad. Czy zjadłabyś <się> go ze mną? ~*TRISTITIO! X"DDD*~ <;'DDDDDDD>
- Oczywiście! – Powiedziała Andro~n~meda.
Wtedy Dawid <*Dejfffittt> poszedł wraz z nią do jadalni, która również była pod pokładem. Kiedy Andro~n~me~n~da ~*Andronmenda. Tak. XD*~ ~Wiem, idealnie ją scharakteryzowałem. :D~ zjadła, widoczne było, że trochę przytyła. Z obecnych 10 kilogramów, jej waga zmieniła się na 20 kilogramów, ponieważ jedzenie które było na obiad było dość tłuste. <JAKIM KURWA CUDEM ONA TAK SZYBKO PRZYTYŁA?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!> ~*Magia Opkolandii. ;=;*~
Po zjedzeniu obiadu Andro~n~meda założyła jedną z kurtek które wisiały przy wyjściu na pokład i wyszła. ~Ja bym jebnął się spać, ale to tylko ja.~ Stanęła przed barierką i zaczęła oglądać świat. Po chwili podszedł do niej Dawid <*Dejfffittt>. Kiedy Andro~n~meda go zobaczyła powiedziała do niego:
~*— Kurwa, patrz! Pociąg! \O/*~
~Na oceanie? xDDD~
~*No co? Jesteśmy w Opkolandii. :D*~
~W sumie...xD~
- Dziękuję Ci, że uratowałeś Mnie przed śmierc~*dz~ią.
<Brawo Grzegorz, zjebałeś atmosferę. XD>
~:D~
- Oj nie ma za co. – Powiedział Dawid <*Dejfffittt>
Stali tak i patrzyli się przed siebie dobre 5<55> godzin. ~*Ja bym padła z nudów.*~ <Jak każdy normalny człowiek.> Po tym czasie nadszedł czas, kiedy zwykle je się kolację, więc Dawid <*Dejfffittt> i Andro~n~meda zeszli pod pokład do jadalni na kolację. Po kolacji Andro~n~meda poszła do sypialni i położyła się spać. ~*Też chcę do tego pływającego hotelu.*~ Chwilę jeszcze leżała i patrzyła się przez małe okienko. Widziała tam tylko góry lodowe, i wodę po której płynął statek. Po chwili ze zmęczenia za<*e>s<r>nęła. ~*No kurwa mać. XD*~ <:D>
--------------------------------------------------------------------------------------------
Od Aut~yzmat~orki
~*Autyzmatorki. Da. xDDDD*~
~Nie ma to jak słowotwórstwo. XD~
Wiem, wiem, że ten rozdział jest krótszy, ale lepiej napisać krótszy rozdział a dobry, niż długi, a taki sobie, co nie? :-) <Tak, tylko że ten rozdział nie jest ani trochę dobry.>
--------------------------------------------------------------------------------------------_____________________________________________
Rozdział IV – „Ile będziemy jeszcze płynąć?"
~Sto wieków.~
~*No kuźwa cudownie. Zdechną przez tyle czasu. xD*~
~O to chodzi. :D~
Następnego dnia Andro~n~meda mimo tego, że spała poczuła czyiś dotyk na swoim ~( ͡° ͜ʖ ͡°)~ ~*Wyjdź. <- Kropka wkurwu.*~ ~Nie :D~ ramieniu. Od razu się obudziła, i odwróciła się na drugi bok, aby sprawdzić, czy to uczucie jest prawdziwe, czy tylko coś jej się wyd<*sr>aje. ~*Czy my serio znowu będziemy powtarzać odpierdol z wczorajszego wieczora? xDDD*~ ~Why not? xD~ Kiedy się odwróciła, zobaczyła nad sobą Dawida, <*Dabwidła> ~*CO. xDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD*~ <:D> który powiedział:
- No wstawaj już, śpiochu. Jest już godzina 13~3~:00! ~*Nie ma tylu godzin! xD*~ ~Od teraz są. :D~
~*- Chuj ci w dupę. - odpowiedziałam, przekręciłam się na drugi bok i poszłam spać dalej.*~
~( ͡° ͜ʖ ͡°)~
~*GRZEGORZ! xD*~
~;"D~
- Naprawdę aż tyle spałam? – Spytała się Andro~n~meda.
- Najwidoczniej byłaś bardzo zmęczona po wczorajszych wydarzeniach. – Powiedział Dawid. <*Dafffittt>
~Bo wiecie, wydarzenia z poprzedniego rozdziału były w pytę męczące.~
Kiedy Andro~n~meda wstała, poszła razem z Dawidem <*Dankwidem> ~*Weź ty przestań ćpać. xDDD*~ <Ale ja nie ćpam! xD> ~*Nie, w ogóle. xDDD*~ do jadalni, gdyż nadeszła już pora obiadowa. Po obiedzie Andro~n~meda nie miała, co robić, więc założyła jedną z kurtek, które wisiały przy wyjściu na pokład i wyszła zobaczyć jak daleko już dopłynęli wciągu ~*Lolix, znowu literówka. xDDD*~ ~JEZU XDDDDDDDD~ jednego popołudnia. Okazało się, że przepłynęli naprawdę bardzo <*w chuj> dużo. ~*Jak kulturalnie. xD*~ <Wiem :D> Wpływali już prawie na inny kontynent. <Ale zapierdol ma ten statek.> ~Pewnie ma silnik atomowy pod kołami.~ ~*Koła u statku? Wat? xDDD*~ ~To Opkolandia, tu wszystko jest możliwe. xDDD~
„Ciekawe, ile jeszcze będziemy płynąć, aż dotrzemy do Pols<asan>ki. ~*Fajne nazwy ma ten nasz kraj. xD*~ <C'nie? :D> Pójdę się spytać Dawida." <*Diewida> ~*No zajebiście. xD*~ <:D> – Pomyślała Andro~n~meda.
Weszła pod pokład, gdyż tam obecnie był Dawid<ły>. Kiedy go znalazła, zapytała się go:
~*- ֎ <- Pacz, zara zginiemy! xD*~
~JEZU XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD~
~*No co? Staram się ubarwić opko! xDDD*~
- Hej, wiesz ile jeszcze będziemy płynąć?
- 2,5 ~wieku~ miesiąca. – Powiedział Dawid<o-kibel>.
~*DAWIDO-KIBEL XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD*~
<No on jest taki, że jego to tylko w kiblu utopić. xD>
- Aż tyle? – Spytała się ~*Kurwa, "się", spierdalaj mi stąd!*~ Andro~n~meda.
- Tak. W końcu dopiero, co wypływamy poza Ant<y>arktydę. – Powiedział<a Warszawa> Dawid<y>.
~*
*~
<Wiem ;"D>
- No w sumie masz rację. – Powiedziała Andro~n~meda.
Po tej rozmowie Andromeda znów wyszła na pokład. Tym razem zobaczyła, że są już na innym kontynencie. ~Kurna, znowu wam Till rozjebał statek?~
~*Ej, ale wyobraziłam sobie statek płynący po lądzie. XD*~
<x"DDD>
„Eh. Już widzę miny osób, które będą w porcie szczecińskim, kiedy Mnie zobaczą. Pewnie im szczęki opadną, gdyż to według ich niemożliwe, abym wytrzymała tyle na Ant<y>arktydzie bez jedzenia, wody i ciepłych ubrań." – Pomyślała Andro~n~meda.
~Mogłabyś sobie poradzić, kurwico, gdybyś tylko zastosowała się do moich wcześniejszych rad.~
Kiedy tak stała i myślała usłyszała za sobą kroki.
„To na 100 % ~*Till*~ Dawid. ~Co my tak Rammsteinujemy tutaj? xD~ ~*Jezu, to słowotwórstwo. XD A poza tym, po prostu tytuł opka pasuje. xD*~ ~W sumie...~ W końcu oprócz jego i Mnie ~*i Tilla*~ nie ma na tym statku żadnej żywej duszy."
Jej myśli się sprawdziły. Po chwili obok niej stanął Dawid <*Dejfffittt>. Spytał się jej:
- Na co tak patrzysz?
- Oglądam sobie po prostu świat, bo co innego mogę na tym statku robić. – Powiedziała Andro~n~meda.
~*Napierdalać combosy w CS-ie.*~
~Genialne zajęcie.~
~*No co? :D*~
- Masz rację, że jak już się tak płynie jeden dzień to na tym statku zaczyna wiać nudą. – Powiedział Dawid
~*To było wziąć jakieś scrabble czy inne gówno, to byście sobie pograli. Chociaż nie, scrabble nie, bo wygrany skończyłby za burtą. Już ja bym się o to postarała. xd*~
~Czemu to "xd" mnie rozpierdala? x"D~
~*Nie wiem, ale mnie też. xD*~
- Ej, a tak w ogóle to, ~*Nie czepiamy się interpunkcji, bo to nie ma sensu, ale ten przecinek jest KUFA PRZESADĄ. ;-;*~ kto prowadzi ten statek, jeśli nie Ty? Przecież oprócz Ciebie i Mnie na tym statku nie ma żadnej żywej duszy. – Powiedziała ze strachem w głosie Andro~n~meda.
~*↓
*~
~Wyobraziłem go sobie jako sternika. XD~
~*Boże xDDD*~
- Spokojnie, zaopatrzyliśmy w stoczni ten statek w autopilot. – Uspokoił ją Dawid. <*Dejdejdej> ~*CO XDDDDDDD*~ <;"D>
- To dobrze, że o tym pomyśleliście. – Powiedziała Andro~n~meda.
- Wiem. Nasz szef nawet nam przypominał, żebyśmy wbudowali w ten statek auto~*casco*~pilota. <Autocasco na statek. No cudnie. xD> ~*:D*~ – Powiedział Dawid. <*Dejłid>
I tak sobie rozmawiali na różne tematy oglądając przy tym świat, aż w końcu nadeszła godzina 19:00 czyli pora kolacji. ~*Ja dawno zdechłabym z nudów.*~ <Nie tylko ty.> Po jej zjedzeniu, Andromeda wyszła sobie jeszcze na pokład, gdyż nie była jeszcze zmęczona, a nie miała co robić. ~Boże, znowu na ten pokład. Okna byś w kajutach umyła!~ ~*Jakiś ty wyrozumiały. xD*~ ~Jakbym tam z nią był, zaprzągłbym ją do mycia okien. :D~ O godzinie ~2~21:00 ~*Czy tobie serio brakuje Slade'a? xD*~ ~Nie, ale ktoś musi podtrzymywać poziom. :D~ poczuła się śpiąca. Zeszła pod pokład, zdjęła kurtkę i poszła spać. Jednak ta noc nie należała do przyjemnych, bowiem przyśnił jej się koszmar. Koszmar którego bała się potem jeszcze przez dwa dni, mimo iż wiedziała, że jest nieprawdziwy... ~Też bym srał ze strachu, jakby przyśniła mnie się Andromeda jako premier Polski.~ ~*WEŹ NAWET TAK NIE STRASZ! ;___________;*~ ~Fakt, to zbyt drastyczne. ;_____;~
------------------------------------------------------------------------------------------
Od Aut~mistąd~orki
~*Autmistądorki. To słowotwórstwo idzie za daleko. xDDD*~
~Ale beka jest. :D~
Ten rozdział może jest trochę nudnawy, <Jak twoje życie.> ~*Nie, ale akurat moje życie kiedyś serio było nudne.*~ ale w Moich opowiadaniach niestety już tak jest, że środkowe rozdziały są nudnawe. No cóż, trzeba to jakoś przetrwać. :-) ~Twoje dawne opka ogólnie były nudnawe.~
-----------------------------------------------------------------------------------------_____________________________________________
Rozdział V – „Nigdy nie zepchnę Cię do wody."
~:-(~
~*GRZEGORZ! xDDD*~
~No co? :D Nienawidzę Gandziomedy.~
<Nicht only ty.>
~*BOŻE XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD*~
<:D>
A koszmarny sen Andro~spierdol~medy ~*Androspierdolmeda. Najlepsze imię, które przyjąłby każdy urząd <celny> Co ma urząd celny do imion? xDDD <Chuj wie. :D>*~ był następujący:
Było w nim, że Andro~n~meda wstaje sobie spokojnie następnego dnia. Na statku nie słychać kroków Dawida, <*Dafffittta> co jest bardzo dziwne, gdyż Andro~n~meda zawsze budzi się po nim. Dziewczyna pomyślała sobie:
„Cóż, może wczoraj Da<ł>wid<ły> ~Dałwidły! Do odpowiedzi!~ ~*Jebłabym ze śmiechu, jakbym to usłyszała. XD*~ ~Nie tylko ty. x"D~ późno poszedł spać, i dziś sobie odsypia. Nie będę mu przeszkadzać."
Andro~n~meda założyła jedną z kurtek i wyszła na pokład pooglądać świat, gdyż jak zwykle jej się nudziło. Po chwili stania przy barierce poczuła, że ktoś spycha ją do wo~*ó~dy. ~*Zamknij ryj, pijaku. xDDD*~ ~No co? Mam ochotę na wódkę. :D~ ~*Piłeś ją wczoraj. -_-*~ ~No i? :D~ W locie zdążyła się obrócić. Zobaczyła tą osobę. Był nią ~*Till z aparatem fotograficznym. Skubany, znowu potrzebował zdjęcia do okładki. Ale spoko Gandziu, jak zrobi zdjęcie, to może cię wyłowi.*~ ~Najlepszy narrator na świecie. xD~ ~*Wiem :D*~ Dawid. Na twarzy miał szyderczy uśmiech. ~:d~ ~*XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD*~ ~Wiem, też ryję. XD~
W tym momencie Andro~n~meda obudziła się. Zobaczyła, że jest noc, a zegarek w jej sypialni pokazuje 01:~6~00. ~*Co. xD*~ ~Jeszcze sześćdziesiąt sześć minut! ^-^~ ~*Lecz się na nogi, bo na mózg już za późno. xD*~ ~:D~ Dziewczyna pomyślała sobie:
„To tylko sen, koszmarny sen. Na szczęście jestem <nie>bezpieczna."
Jednak mimo tych myśli Andro~n~meda bała się, że kiedy nadejdzie dzień Dawid <*Niedałwideł> ~*Idź spać. xD*~ <Jest siedemnasta dopiero. :D> ~*Kurwa ;=;*~ <;"D> zepchnie ją do wody. ~*A poza tym, na chuj Dawid miałby to zrobić? Przecież nie po to ratował jej dupę, aby teraz ją zajebać.*~ ~Może znormalniał.~ ~*Won. xD*~ ~Nie :D~ Po chwili leżenia na łóżku i patrzenia się w małe okienko statku, w jej sypialni zapaliło się światło <i spaliło statek>. Andro~n~meda ~*Kurna, nie chce mnie się już analizować. Dokończymy kiedyś tam.*~ <Ufff...> odwróciła się i zobaczyła Dawida, <*Dejfffittta> ~Meh, jednak analizujemy? ;-;~ ~*Zrobiłam taki zajebisty kolaż, że aż zachciało mnie się analizować. A potem walnę zbiór kolaży na Wattpad. :>*~ ~;=;~ ~*Oczywiście u mnie będzie jechał na innych zasadach, bo co.*~ ~#TypowaRamoninth xD~ ~*No co? Jeśli zasady to drzwi, które każdy delikatnie otwiera, to ja lubię z buta wjeżdżać.*~ <Boże, to porównanie. xDDD> ~*:D*~ który widząc, że Andro~n~meda nie śpi zapytał się jej:
~- Kurwa mać, do snu pizdo albo po Putina zadzwonię.~
~*Najlepszy towarzysz podróży na świecie. xDDD*~
~Ja bym tak powiedział. :D~
~*Lecz się. xD*~
~:D~
- Dlaczego nie śpisz? Wiesz, która godzina? Już dawno powinnaś spać.
~*- 🖕 - odpowiedziała kulturalnie Andronmenda.*~
- Wiem, która jest godzina, i wiem, że powinnam dawno spać, ale nie mogę zasnąć, ponieważ przyśnił Mi się straszny <jak interpunkcja w tym opku> sen. – Powiedziała Andro~n~meda.
Dawid <*Niedorobionwid> ~*Co. xD*~ <:D> podszedł do niej, i usiadł na jej łóżku. Powiedział:
~- Tobie to ogólnie mordę trzeba przefiltrować. Jakbym miał tak szpetny ryj jak ty, to też bym miał koszmary co noc.~
~*Wiecie, Grzegorz jest dobrym, miłym i kulturalnym człowiekiem. xD*~
~Wiem :D~
- Może chcesz Mi go opowiedzieć?
- No dobrze. – Powiedziała Andro~n~meda
I zaczęła opowiadać swój koszmarny sen Da~ł~wid~ł~owi ze wszystkimi szczegółami. Kiedy skończyła, powiedziała jeszcze:
- Wiem, że to może wydać się głupie, ale po tym, co Mi się przyśniło, boję się, że jutro zepchniesz Mnie do wody...
Dawid <*Dejfit> roześmiał się.
~- Ja nie, ale załatwiłem, aby młot Thora to zrobił. - rzekł~
<Weź ty idź się leczyć. xD>
~Na cholerę? Ramoninth kocha mnie takim, jaki jestem. :D~
~*:********************************************~
~Właśnie :D~
<. . .>
~:D~
- Nigdy nie wepchnę Cię do wody. Ja nie zabijam ludzi, a szczególnie nie w taki sposób. A teraz nie myśl już o tym, i spokojnie zaśnij. – Powiedział Dawid, <*Dejłid> po czym wyszedł z pokoju gasząc ~*dupę*~ światło.
~
~
<BOŻE XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD>
~*:D*~
Po chwili Andromeda zasnęła. Następnego dnia, jak zwykle obudził ją Dawid. <*Tęfjłt> ~*Jezu, te błędy. xDDD*~ <#NawiązaniaTime! :D> Po śniadaniu Andro~n~meda, jak co dzień wyszła na pokład. Po chwili stania przy barierce usłyszała kroki.
„O kurdę..." ~*TA LITERÓWKA! XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD*~ <Boże, jak można walnąć takiego byka? xDDD> ~CHRYSTE X"""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD~ – Pomyślała, i automatycznie się odwróciła.
Zobaczyła za sobą wchodzącego na pokład Dawida, <*Tłęłida> ~*Co. xDDD*~ <;"D> jakby z zamiarem zepchnięcia jej do wody.
- Spokojnie. Przecież wiesz, że nie zepchnę Cię do wody. Ja w rzeczywistości nie jestem taki jak w Twoim śnie. – Powiedział Dawid, <*ADdiw> ~*No jeszcze lepiej. xDDD*~ <Poukładałam litery w jego imieniu alfabetycznie. :D> ~*Ja jebe. xDDD*~ po czym się szyderczo uśmiechnął i podszedł do Andro~n~medy.
Kiedy już to zrobił zepchnął Andro~n~medę do wody. ~*:d*~ ~CHRYSTE XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD~ ~*Wiem xD*~
W tym momencie dziewczyna obudziła się. Tym razem był już dzień.
„No nie, znowu miałam koszmar o tym, że Dawid <*Tłęłit> wpycha Mnie do wody. Przecież ja nie czytam na tym pokładzie żadnych książek – horrorów, ~Na jasny pierun tu myślnik?~ ~*Niedojebanie Attack Super Effective*~ a tym bardziej nie oglądam filmików na YouTube, <Nie wmówisz mi, że nie wzięłaś telefonu.> więc nie wiem czemu mam takie sny." – Pomyślała
Po chwili wstała z łóżka, ubrała się, założyła kurtkę i wyszła na pokład. <Wiecie, bo NIC się nie stało.> Dawid <*Tęfjt> już tam był. Miał smutną minę. Wyglądał, jakby płakał. ~DUN DUN DUUUN!~
------------------------------------------------------------------------------------------
Od Auto~mnieprzejechało~rki
~*Weź ogranicz to słowotwórstwo. xDDD*~
~Ale beka! ;"D~
~*xd*~
~CHRYSTE XDDDDDD~
~*:D*~
Zgadujemy!
1. Co mogło stać się Dawidowi?
~*Premium na Spotify pewnie mu się skończyło.*~
2. Czy ma to jakiś związek z rodzicami tych dwóch osób?
<. <- Taktyczna kropka komentarza.>
3. A może szef do niego zadzwonił i mu coś powiedział?
~Pewnie wylał go z roboty. I kto teraz będzie robił jako podłoga w pociągach?~
<Andromeda>
~*JEZU XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD*~
<No co? Ona tylko do tego się nadaje. xDDD>
:-) ~<- Uśmiech nienawiści.~
------------------------------------------------------------------------------------------ _____________________________________________
Rozdział VI – „Nie może Ci tego zrobić!"
~<Ostrzy miecz.> Ktoś coś mówił?~
~*Wiecie, Grzegorz jest bardzo delikatny i dobry. xDDD*~
~:D~
Andro~n~meda podbiegła do Dawida <*Dejłita> i spytała się:
- Dawid! Co Ci się stało?
~- Dupa mi się z mózgiem zrosła. - odpowiedział Dejłit.~
~*Za dużo srał i oto efekty.*~
<Genialnie. xDDD>
~*:D*~
- Nie wiem jak Ci to powiedzieć... - Powiedział Dawid <*Tęfjłot> ~*Zabrałabym ci klawiaturę, ale wtedy nie będziesz miała jak analizować.*~ <>:D>
- Moi rodzice nie żyją? Tylko szczerze! – Powiedziała Andro~n~meda ze strachem w głosie.
~*Egoistyczna dziwka.*~
- Nie, nie, Twoi rodzice żyją i mają się dobrze, i są zdrowi, ale Mój szef zadzwonił do Mnie dzisiaj wściekły, i powiedział, że jak wrócę, to, to...Mnie zabije. – Powiedział szczerze Dawid
~XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD[...]DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD Co tu się właśnie odjebało? Dlaczego jego szef chce go zabić? Przecież nic nie zwiastowało takiego obrotu spraw.~
~*¯\_ツ_/¯ <- Emotka "A chuj wie.".*~
~;=;~
- On nie może Ci tego zrobić! Nie pozwolę mu! Zrobię wszystko, co się da, aby Cię nie zabił! – Powiedziała Andro~n~meda
<Wysadź stocznię wraz z szefem. Wtedy on nic już nie zrobi Dejłidowi.>
~*Nie ma to jak brutalne podejście do sprawy.*~
<Humanitarne sposoby są chujowe. :D>
~*Właśnie widać. xD*~
- Naprawdę? – Powiedział Dawid <*Domestos> ~*Co. xDDD*~ <:D> z nadzieją w głosie patrząc się na Andro~n~me~n~dę.
- No pewnie! Po pierwsze lubię pomagać ludziom, ~<Ziew>~ a po drugie pomoc za pomoc. Ty uratowałeś Mnie od śmierci na statku „Rosenrot", to ja uratuję Cię od śmierci z rąk Twojego szefa~, którego inicjały to G.A~. ~*To nie fanfik! xD*~ ~:-(~ – Powiedziała Andro~n~meda.
Dawid <*Tłołit> przytulił Andro~n~medę mówiąc:
- Dziękuję, dziękuję...
2,5 MIESIĘCY PÓŹNIEJ
~***~
<...>
~Nadal mi ich brakuje. :-(~
Wszyscy mieszkańcy Szczecina zebrali się w porcie, aby uczcić minutą ciszy zaginięcie statku „Rosenrot" i jego ofiar. Byli tam także rodzice Andro~n~medy. Po chwili wszyscy zebrani zobaczyli na morzu czarny punkt, który zbliżał się do portu. ~*Jednak okazało się, że to tylko Schleswig Holstein pomylił kierunki świata i dopłynął nie tam, gdzie trzeba, więc nikt się tym nie przejął.*~ ~W sumie, to opko nigdy nie było realistyczne, więc nie zdziwiłoby mnie to. xD~ Po kilku minutach widać już było co to jest. Był to statek, a na boku miał napisane:
„ROSENROT II
SZCZECIN~*USIO*~"
Wszyscy wiedzieli już, że to statek, który został wybudowany w stoczni szczecińskiej, i miał za zadanie przepłynąć tą samą trasę, co statek „Rosenrot". Po chwili statek zatrzymał się w porcie, i wyszedł z niego Dawid, <*Tłęłitełeł> ~*No jeszcze lepiej. xD*~ <Wiem :D> z...Andro~n~medą.
Wszyscy byli zadowoleni, a jednocześnie zdziwieni. Mówili między sobą:
- Czy to nie ta dziewczyna która płynęła statkiem „Rosenrot"?
- Tak, to ta.
- Ale jakim cudem ona żyje?
- Widzi pani, <ona jest Mary Sue.> cuda się zdarzają.
Po chwili Andro~n~meda i Dawid <*Tęfjtof> zeszli na ląd. Andro~n~meda po chwili zobaczyła swoich rodziców, którzy, mimo tego, iż mieli ponad 40 lat wyglądali na 20 latków. ~*Kolejni Mary Sue i Gary Stu.*~ Kiedy podbiegła przytuliła się do rodziców. Rodzice powiedzieli do niej:
- Andro~n~medo! Ty żyjesz! Ale jakim cudem?
- Ojj <Litery przeciąga się maksymalnie trzy razy, bo inaczej to chujowo wygląda.> długa historia. Opowiem Wam w domu. – Powiedziała Andro~n~meda.
Przed pójściem z rodzicami do domu Andro~n~meda podeszła do Dawida <*Tęfjelfita> i powiedziała mu:
- Jeszcze raz, dziękuję Ci za ratunek. I nie martw się o swojego szefa. Ja pewnie się domyślę, jak on chce Cię zabić, <gdyż jestem Mary Sue> i przyjdę Ci z pomocą.
- Dziękuję, że chcesz Mnie uratować. I tak w ogóle nie musisz dziękować, za to, że Cię uratowałem. – Powiedział Dawid<ętka>.
Po tej krótkiej rozmowie, Andro~n~meda pożegnała się z Dawidem i poszła do rodziców którzy już na nią czekali. W drodze do domu Andro~n~meda zaczęła opowiadać im historię swojego przeżycia. Kiedy skończyła, jej rodzice powiedzieli:
<- Kurwa, a myśleliśmy, że zdechniesz. :-(>
~*Nie ma to jak dobrzy rodzice. xDDD*~
<Czyli ty i Gregory Antichrist. :D>
~Boże xDDD~
- Ten Dawid, <*Tłęłit> to musi być chłopak o dobrym sercu. A tak między nami, to mamy Ci coś do powiedzenia. Wiesz, my też jesteśmy inni. Jesteśmy, no jakby Ci to powiedzieć...nieśmiertelni. Cała nasza rodzina jest śmiertelna, łącznie z Tobą, oprócz nas. – Powiedzieli jej rodzice.
~*Końcówka dialogu jest niespójna. xD*~
~A poza tym, to wszystko jest niespójne. Czy czasem Gandzia nie jest nieśmiertelna? I na chuj to tu wstawiać, jak nie zostanie nigdzie użyte?~
~*#Niedojebanie*~
~;====================================================;~
- Ale jakim cudem? To jest realnie niemożliwe! – Powiedziała Andro~n~meda.
- Jak widać to jest możliwe. – Powiedzieli jej rodzice.
Dziewczyna spokojnie doszła do domu wraz z rodzicami. ~*Jakby nic się nie stało.*~ Nie wiedziała jednak, że po trzech latach, stanie się coś, co tylko ona może uratować... <Jebane spoilery.>
------------------------------------------------------------------------------------------
Od Auto~psjoto~rki
~*Ja już nic nie mówię. xDDD*~
~:D~
1. Czy to coś ma związek z Dawidem?
~*Oczywiście, że tak i każdy może się tego domyślić.*~
2. Jak Andromeda to coś uratuje?
<Jest Mary Sue, więc pewnie po prostu pomyśli, że chce to uratować i to uratuje.>
3. Czy jej się to w ogóle uda?
~Mary Sue miałoby się nie udać?~
4. Gdzie to się stanie?
~*W Zadupiu Górnym pewnie.*~
Zgadujcie! Tak, wiem, że już pod drugim rozdziałem daję Wam takie zagadki, ale chcę sprawdzić, czy przewidzicie, co będzie w następnym rozdziale. :-) ~*Chuj z tym, że nikt nigdy nie czytał tego opka.*~
------------------------------------------------------------------------------------------
~*Dobra, już serio koniec analizy na dziś.*~
~Dzięki Bogu...~
____________________________________________
Rozdział VII – „O niego się nie martw".
~Już go zabiłem.~
~*Początek analizy na dziś, a ten od razu. xD*~
~No co? :D~
~*A poza tym, dzisiaj powinniśmy dokończyć analizę. Nigdzie się poza dom nie wybieram.*~
~Bogu dzięki, bo chcę już walnąć dwa akapity.~
~*;_;*~
~:D A poza tym, gdzie jest Tristitia?~
~*Śpi jeszcze, leń jeden, może niedługo wstanie.*~
Po trzech latach od szczęśliwego powrotu statku „Rosenrot II~IV~" ~*Ja już nie komentuję tej nowej matematyki. xD*~ ~Wiem, prof. Dobrzycka byłaby ze mnie dumna. xD~ ~*No jak cholera. xD*~ do Szczecin~*usi*~a, ~Tak, rozumiemy, kochasz Szczecin, ale bez przesady. ;=;~ ~*Ale Szczecinusio to najpiękniejsze miasto w Polsce!*~ ~Psychol ;=;~ Andro~n~meda nie słyszała już żadnych wieści o Dawidzie. ~*Dejffficccie~ Zdziwiło ją to, gdyż przez te trzy lata zawsze przychodził ją odwiedzić. ~*Jakbym ja miała kontakt z taką debilką, to te trzy lata musiałabym odkażać powietrze wokół siebie. I statek przy okazji, aby nikt inny się nie zatruł.*~ ~Nie ma to jak lubienie wykreowanej przez siebie postaci. :D~ ~*Andromeda to taka spierdolina, że nawet obecna ja jej nie lubię. xD*~ Jej rodzice również byli zaniepokojeni, gdyż polubili już chłopaka. ~Zgaduję, że nowego chłopaka ich córki.~ ~*W tym opku nie było wątku miłosnego.*~ ~O.O~ ~*Też się zdziwiłam, jak sobie to uświadomiłam.*~ Andro~n~meda codziennie chodziła do stoczni i pytała się szefa co się stało z Dawidem. ~*Dejfffitttem.~ Jednak on jej zawsze odpowiadał:
~- Lubię srać.~
~*Najlepsze, co mógłby odpowiedzieć jakikolwiek szef na pytanie co się stało z jednym z jego pracowników. xDDD*~
~Wiem :D~
- O niego się nie martw. Nic mu nie jest.
~*Taaa... :D*~
Kiedy ostatni raz wróciła ze stoczni i położyła się spać, zaczął ją męczyć naprawdę dziwny sen, który powtarzał się co noc. ~*Dżezis, kolejna z proroczymi snami. Nie, to nie był spoiler, bo każdy powinien domyślić się, że tak będzie.*~
Było w nim, że Andro~n~meda słyszy pukanie do drzwi. ~*Tak, w całym tym śnie następuje zmiana czasu z przeszłego na teraźniejszy.*~ ~Brak słów. Po prostu BRAK SŁÓW. ;=;~ Kiedy otwiera, widzi w progu jednego z pracowników stoczni, który ze łzami w oczach mówi:
<- Kibel nam wyjebało.>
~*Kurwa, najlepsze co zapłakany pracownik jakiegokolwiek zakładu mógłby powiedzieć. xDDD*~
~A poza tym, już żeś wstała, Tri?~
<Spałabym jeszcze dłużej, ale dla Wielkiego Elektronika spać można chyba tylko do ósmej, bo nie dał mnie się wyspać dłużej. ;=;>
~*;"D*~
- Nie wiem jak Ci to powiedzieć... nasz szef wysłał Dawida <*Wida> ~*Co ten Dawid, "Da" zgubił?*~ <Jest taki zjebany, że nie zasługuje na "Da". :D> ~*Boże xDDD*~ <Jeszcze nie bóg, ale pracuję nad tym. :D> ~Jesteś taka skromna. xDDD~ <Wiem :D> aby obleciał helikopterem cały świat. Jednak ten helikopter okazał się starociem, które w każdej chwili może się rozbić. ~Na cholerę tracić hajs na wysyłanie helikoptera na złomowisko. Przecież można pozbyć się go na niezamieszkałym kontynencie i jeszcze zabić debila przy okazji! Normalnie ten szef upiecze dwie pieczenie na jednym ogniu!~ ~*Jesteś bardzo humanitarny. ONZ byłoby z ciebie dumne. xD*~ ~C'nie? :D~ Niestety, Dawid <*Dejwid Koperfilc> już nim poleciał. Jeśli doleci do Ant~y~arktydy, to najprawdopodobniej się rozbije. ~*Ta Antarktyda jest tu jakimś Trójkątem Bermudzkim?*~ <Tutaj to chyba serio Antyarktyda.> ~*Wspaniały ten twój świat. xD*~ <;"D> Tylko Ty możesz go uratować. ~*Bo OCZYWIŚCIE tylko Mary Sue może tego dokonać. ;=;*~
- Zrobię co mogę, aby uratować go przed śmiercią! – Mówi Andro~n~meda.
~Wyrecytuj "Hamleta" po suahili i od tyłu, to może ci się uda.~
~*"Bytka albo niebytka, oto jest zapytka.". Wiem, że to po czesku, ale chuj z tym. xD*~
~Ciekawe, czy na serio to tak brzmi po czesku. xD~
<*Sprawdza* Nie wiem, bo translator nie tłumaczy jak trzeba.>
~*Może jest tu jakiś znawca języka czeskiego i nam powie. xD*~
Po chwili zamyka drzwi i biegnie do rodziców.
- Muszę lecieć Waszym helikopterem na Ant<y>arktydę! – Mówi
~*Kolejna rzecz, która tak jak to opko wzięła się z dupy.*~
~Czemu mnie to nie dziwi.~
- Ale po co? – Pytają się jej rodzice.
W tym momencie Andro~n~meda opowiada rodzicom to co powiedział jej pracownik ~*elektrowni jądrowej*~ stoczni. ~Jezu, znowu masz fazę na reaktory? ;=;~ ~*No :D*~ ~;===;~
- W takim razie, pozwalamy Ci wziąć nasz helikopter i polecieć na Ant<y>arktydę go uratować! - Mówią rodzice.
~*A ja kiedyś myślałam, że Gandzia nie jest Mary Sue, ale ona nią jest. Nigdzie wcześniej nie było wspomniane, aby umiała prowadzić helikoptery.*~
~Ale się rozpiszę na końcu. :D~
~*<;___;>*~
~;"D~
Andromeda wsiada do helikoptera i odlatuje na Ant<y>arktydę. Po dwóch dniach lotu dolatuje na Ant<y>arktydę. Kiedy przelatuje nad uwięzionym w lodzie statkiem „Rosenrot" widzi tam człowieka ~*z aparatem fotograficznym*~. ~Znowu? xDDD~ ~*No co? Teraz Till fotografuje spadający helikopter. :D*~ ~Boże xDDD~
W tym momencie Andromeda zawsze gwałtownie się budzi. <Jebane zmiany czasu.> Pewnego dnia dziewczyna poszła do rodziców i opowiedziała im swój sen.
- To tylko sen, sny czasem się sprawdzają, ale w większości nie. Więc nie masz się co martwić. – Powiedzieli jej rodzice.
~*Ale ten oczywiście się sprawdzi, bo Gandzia to Mary Sue.*~
Kiedy Andro~n~meda wyszła z pokoju pomyślała:
„Jednak mimo wszystko boję się, że Dawidowi <*Dejłidowi> może się coś stać. Czemu jego szef go tak nienawidzi"? ~Ten znak zapytania powinien być w cudzysłowie.~ ~*Teraz to wiem. Kiedyś nie wiedziałam.*~
TYMCZASEM...
~O, nauczyłaś się pisać to słowo bez błędów.~
~*Lepiej późno niż wcale.*~
~A w ogóle: ***~
<Znów? ;-;>
~No co? To lepiej wygląda niż taki przeskok czasowy.~
~*A poza tym, Boże jaki ten Wattpad jest zjebany. ;=;*~
<Why?>
~*Tylko mi zasięg Wi-Fi spadnie o jedną kreskę, a ten już, że brak połączenia internetowego. ;=;*~
~Jezu ;-;~
W stoczni, jej szef, czyli Grzegorz ~Wiemy, pamiętamy jak on się nazywa.~ udał się do gabinetu. Powiedział do siebie:
- Dawida <*Dejfita> już się pozbyłem. Mam nadzieję, że jego przyjaciółka Andro~n~meda nic o tym nie wie. ~*To na jasny pierdolec kazałeś mu ją ratować? Było go zabić przed tym.*~ ~Logika to nie ten level widać.~ Zresztą i tak zagroziłem, że jeśli któryś z pracowników cokolwiek jej o tym powie, to skończy tak samo jak Dawid. <*Dejfffittt>
TYMCZASEM NA ANTARKTYDZIE
<Tyle tu przeskoków czasowych co w "Okropny brat 2".>
~*Ty weź nawet nie przypominaj. ;=;*~
~***~
<Chyba byś sobie nie darował. xD>
~Brakuje mi ich. :-(~
Dawid <*Dejwid> dolatywał już do końca Ant<y>arktydy, czyli tam, gdzie znajdował się statek „Rosenrot". Jednak kiedy chciał zawrócić, poczuł, że helikopter spada w dół. ~*No sorki, ale Till znowu potrzebował zdjęcia do okładki, a że ujrzał debila lecącego helikopterem, to nie jego wina.*~ <Przynajmniej przysłużyłby się światu. xD> ~*W sumie... xD*~ Postanowił wyskoczyć. Na szczęście wziął ze sobą spadochron. ~Ten sam, o którym nie było mowy.~ Kiedy wyskoczył, wylądował na statku, a helikopter spadł, i wbił się w ziemię. <Jakim cudem, nie wiadomo.> Dawid <*Tępit> ~*Wiecie, PIT jest wszędzie.*~ <O Boże. xDDD> ~*:D*~ pomyślał:
„Widać, że będę tutaj musiał zostać. Została Mi~*lanówkowi*~ już ostatnia deska ratunku. Andromeda..."
~Po pierwsze: Wat. xDDD
Po drugie: W sumie, Gandzia sama obiecała mu, że go uratuje, więc nie dziwo, że to o niej pierwszej pomyślał.~
~*No co? Skoro "Mi" jest wielką literą, to zapewne chodzi o Milanówek! :D*~
~<Odinstalowuje Ramoninth "Skycash".>~
~*NIEEE!!! I jak ja teraz będę kupowała bilety Kolei Mazowieckich lub WKD? ;"-(*~
~O to chodzi. :D~
DWA LATA PÓŹNIEJ
~Mam nadzieję, że Dawid jednak nie jest takim debilem i zastosuje się do mych rad z początku odnośnie przeżycia na Antarktydzie.~
~*Za wiele wymagasz.*~
~Wiem, ale nadzieja umiera ostatnia.~
<Oraz jest matką głupich.>
~EJ!~
<;"D>
W rocznicę zaginięcia statku „Rosenrot" i jego załogi, szczęśliwego dopłynięcia statku „Rosenrot II" do Polski i powrotu Andro~n~medy, ~No to pewnie obalą cysternę wódy z okazji tylu rocznic.~ ~*Wyobraziłam to sobie. xDDD*~ ~Wiem, bo ja też. ;"D~ Andro~n~meda siedziała sobie spokojnie w domu i czytała książkę „Mikołajek". ~*Przynajmniej gust czytelniczy ma. Cud!*~ Po chwili usłyszała pukanie do drzwi...
------------------------------------------------------------------------------------------
Od Auto~mispierdoliło~rki
Rozdział wydaje Mi się znacznie ciekawszy od poprzednich. A Wam? :-) <A nam nie, bo jest zbyt wiele przeskoków czasowych oraz hipernierealistyczności.>
------------------------------------------------------------------------------------------____________________________________________
Rozdział VIII – „Tylko Ty możesz go uratować!"
<Boś Mary Sue.>
„A to kto dobija się do Mnie o 18:00? Znów jakieś ulotki rozdają?" – Pomyślała Andro~n~meda.
~*Gdyby w taki sposób rozdawali ulotki, zaminowałabym wejście do bloku. Albo domofon.*~
~Mam pomysł! Rozdawaj ulotki, aby sobie dorobić! :D~
~*Dlaczego, mając wybór, mam stać się kimś, kogo nienawidzę?*~
<Najgorsi rozdawacze ulotek to ci, którzy widzą, że ich ignorujesz i przy okazji słuchasz muzyki, ale i tak wpierdalają ci się z tym gównem pod nos. Dotyczy to też ankieterów.>
~*Przerabiam to co sobotę w centrum, wracając z dodatkowego niemieckiego. Na szczęście dziś go nie mam, więc nie będę tego przerabiać.*~
Jednak ona, jak to ona odkrzyknęła „JUŻ IDĘ!" położyła książkę na stole i poszła otworzyć drzwi. Kiedy to zrobiła zobaczyła w nich pracownika stoczni, który miał łzy w oczach. <Chwila. Skąd ten stalker wiedział, gdzie mieszkała Andromeda?> ~*W sumie, Gandzia była w pewien sposób popularna, a jak nie to, to może Dawid mu powiedział.*~
- Co się stało? – Spytała Andro~n~meda.
- Nie wiem jak Ci to powiedzieć... nasz szef wysłał Dawida <*Dejvida> aby obleciał helikopterem cały świat. Jednak ten helikopter okazał się starociem, które w każdej chwili może się rozbić. ~Bo wiesz, nasz szef chce upiec dwie pieczenie na jednym ogniu.~ Niestety, Dawid <*Dejłit> już nim poleciał. Jeśli doleci do Ant<y>arktydy, to najprawdopodobniej się rozbije. ~*Co już dawno nastąpiło, ale w sumie skąd ten bezimienny pracownik mógł o tym wiedzieć.*~ Tylko Ty możesz go uratować! – Powiedział pracownik.
- Zrobię co mogę, aby uratować go przed śmiercią! – Powiedziała Andro~n~meda.
~*To teraz wyrecytuj "Hamleta" po chińsku na wskroś.*~
~Jako iż jest Mary Sue, zrobi to w dwie minuty.~
~*;=;*~
Po zamknięciu drzwi Andro~n~meda ~wróciła do czytania książki, mając Dejłita w dupiu.~ ~*Najlepsza przyjaciółka. xD*~ ~:D~ pobiegła do pokoju w którym jej rodzice oglądali telewizję, ~Jak ambitnie. Powinni obalać cysternę wódy wraz ze społeczeństwem szczecińskim.~ ~*GRZEGORZ! xDDD*~ ~:D~ i powiedziała im:
- Muszę lecieć Waszym helikopterem na Ant<y>arktydę!
- Ale po co miałabyś tam lecieć? – Spytali ją rodzice.
- Przed chwilą zadzwonił do naszych drzwi jeden z pracowników stoczni. Powiedział Mi~*lanówkowi*~, <Nosz... xD> ~*No co? :D*~ że ich szef wysłał Dawida <*Tłęłiła> aby obleciał helikopterem cały świat. Niestety, helikopter okazał się starociem które w każdym momencie może spaść na ziemię i się rozbić. <Gdyż szef stoczni chce przysłużyć się światu w ten sposób.> Dawid <*Dejwid> leci już nim w kierunku Ant<y>arktydy. Jednak jeśli tam doleci, najprawdopodobniej się rozbije. ~*Co już nastąpiło, ale w sumie skąd Andromeda miała to wiedzieć.*~ – Powiedziała Andro~n~meda.
- W takim razie, pozwalamy Tobie polecieć naszym helikopterem na Ant<y>arktydę. – Powiedzieli jej rodzice.
Andromeda wsiadła do helikoptera i odleciała w stronę ~zachodzącego słońca, koniec opka.~ ~*Chciałabym, ale jeszcze, nie licząc tego rozdziału, zostały nam dwa.*~ <Dobrze, że nie dwadzieścia dwa.> ~*Ty weź nawet tak nie strasz. ;_;*~ Ant<y>arktydy, aby ratować Dawida. <*Dejłida>
TYMCZASEM NA ANTARKTYDZIE
<Boże, spal te przeskoki czasowe. ;=;>
~***~
~*On chyba serio tęskni za tymi trzema gwiazdkami.*~
~Tak jest. :-(~
Dawid powoli umierał już na statku „Rosenrot" z zimna, głodu i pragnienia.
~Po pierwsze: To niech schowa się do którejś z starych kajut. Tam powinno być ciepło.
Po drugie: Debilu, było się zastosować do moich rad z początku, które dawałem Andromedzie.
Po trzecie: Powiedziałbym, że powinieneś dawno paść, ale przecież jesteś Gary Stu.~
Myślał:
„Czy ja naprawdę tu umrę? Czy Andro~n~meda wie w ogóle, że tu jestem?"
<Oczywiście, że wie, bo gdyby nie wiedziała, to opko mogłoby być ciekawe i wszyscy byśmy zginęli.>
Po chwili takiego myślenia wpadł na pomysł. Pomyślał:
„Jeśli Andromeda o tym wie, i jest już blisko statku powinna usłyszeć to co zawołam."
Po chwili zawołał:
- Andromedo, jeśli Mnie słyszysz, pomóż Mi~*lanówkowi*~!
~Po pierwsze: W sumie dobry pomysł, ale wypadałoby go jakoś ciekawiej pociągnąć.
Po drugie: Jezu, a ty znowu z tym Milanówkiem. xDDD~
~*No co? Milanówek to ładne miasto. :D*~
~Ale bez przesady! xDDD~
~*:D*~
TYMCZASEM, W INNYM MIEJSCU
<Cholerne przeskoki czasowe. Jakby nie można było ciekawiej pociągnąć akcji. Wiem, że czasem można takie coś walnąć, ale do cholery, nie tyle razy pod rząd!>
~*Opisy nie były dostępne dla levelu, który wtedy miałam.*~
~Było cheatować.~
~*Wyjdź i nie wracaj. xDDD*~
~A kto rozpisze się na dwa akapity?~
~*;=;*~
~;"D A poza tym: ***~
<No do cholery! xD>
~Brakuje mi ich. :-(~
Andro~n~meda leciała helikopterem już jeden dzień. Pomyślała:
„Jeszcze tylko dzień, i będę na Antarktydzie. Mam nadzieję, że <Warszawa> Dawid<y> wytrzyma."
~*Nie ma to jak psuć nieistniejącą atmosferę. xD*~
~Jak można zepsuć coś, co nie istnieje? xDDD~
~*W Opkolandii wszystko jest możliwe.*~
Drugiego dnia była już na Antarktydzie. ~*Hmmm...Właśnie sprawdziłam ile leci się samolotem do Kapsztadu i najkrócej leci się tam piętnaście godzin. Na Antarktydę wiadomo, nie doleci się samolotem, ale helikoptery są, z tego co właśnie sprawdziłam, szybsze od samolotów, więc powinna dolecieć szybciej, z tego co wywnioskowałam, ale mogę się mylić.*~ <Ale to Opkolandia. Ona nigdy nie miała sensu.> ~*Niestety wiem. ;=;*~ Kiedy dolatywała do statku „Rosenrot" usłyszała znajomy głos, który wołał:
- Andromedo, jeśli Mnie słyszysz, pomóż Mi~*lanówkowi*~!
~Powiedziałbym, abyś wyszła i nie wracała, ale ktoś musi kopiować rozdziały.~
~*:D*~
„To Dawid<ełeł>! Ale co on robi na statku „Rosenrot"? Pewnie tam się rozbił..." – Pomyślała dziewczyna.
~No co ty nie powiesz...~
Po chwili skierowała helikopter w kierunku statku. ~*Debilka*~
Dawid <*Dejfid> poczuł mocny wiatr, jakby nad nim przelatywał helikopter. Spojrzał w górę, i zobaczył zbliżający się w kierunku niego czarny helikopter. Od razu go rozpoznał. Był to helikopter rodziców Andro~n~medy. <A jako iż nie było nigdzie wcześniej wspomniane, aby on wiedział o tym, że rodzice Andronmedy mieli helikopter, można powiedzieć, że to wzięło się z dupy.>
„Jestem uratowany! Dziękuję Ci, Andro~n~medo!" – Pomyślał Dawid. <*Dejwid>
Po chwili helikopter wylądował, wiatr ustał. ~*Temu zdaniu brakuje literki "a".*~ Chwilę po tym wyszła z niego Andro~n~meda. Dawid<ełełełeł> ~Wspaniałe imię. xDDD~ <Wiem :D> powiedział:
- Andro~n~medo! Dziękuję Ci, że po Mnie przyleciałaś!
- Oj nie ma za co! A teraz choć ze mną do helikoptera. – Powiedziała dziewczyna.
Kiedy weszli do helikoptera i ruszyli, Andro~n~meda zapytała się Dawida:
- Tak w ogóle to jak wylądowałeś na tym statku?
- Kiedy nad nim przelatywałem, nagle helikopter zaczął spadać, ponieważ ~*Till znowu potrzebował zdjęcia do okładki.*~ ~No do cholery. xDDD~ ~*No co? Ja tylko staram się ubarwić opko. :D*~ jakaś część od niego, najprawdopodobniej z powodu starości odleciała. <Tobie to mózg odleciał.> Nie chciałem się zabić, więc wyskoczyłem z niego. Oczywiście ze spadochronem. ~*To zdanie pojedyncze jest wyewidencjonowaną przesadą.*~ I tak wylądowałem na statku. A tak w ogóle to skąd wiesz, że szef chciał Mnie za<pierdolić>bić ~*Nie ma to jak kultura słowa. xDDD*~ <:D> w taki sposób? – Powiedział Dawid. <*Daffid>
- W rocznicę zaginięcia statku „Rosenr~*b~o~ugh~t" ~*Rosenbought. Wspaniale. xDDD*~ i jego załogi, szczęśliwego dopłynięcia statku „Rosenrot II~0~" ~*No wspaniale. Co to za liczba? xDDD*~ ~¯\_ツ_/¯~ do Polski i Mojego powrotu, o godzinie 18~1~:00 ~*Tobie serio brakuje Slade'a. xDDD*~ ~Po prostu podtrzymuję poziom. :D~ ktoś zapukał do drzwi Mojego mieszkania. Kiedy otworzyłam, ujrzałam pracownika stoczni, który miał łzy w <dupie> oczach. ~Brawo, zjebałaś atmosferę. Jak się z tym czujesz? xDDD~ <Zajebiście. 8)> Kiedy go zapytałam co się stało, on opowiedział Mi~*lanówkowi*~ o tym. – Powiedziała Andro~n~meda
~Co ty masz z tym Milanówkiem? xDDD~
~*Robię sobie bekę z tego, że te zwroty są napisane wielką literą. xD*~
- Obawiam się, że on też nie będzie mieć łatwego życia z szefem stoczni. – Powiedział Dawid<owski>
- Dlaczego? - Spytała się dziewczyna.
- Ja już go znam. Zapewne po Moim odlocie powiedział pracownikom, że jeśli cokolwiek Tobie powtórzą – zostaną zabici. – Powiedział
~Chryste, ale dlaczego on tak nagle chce ich wszystkich mordować? Znaczy dobra, można by wprowadzić coś takiego, że szef stoczni to jakiś ukryty psychopata, ale trzeba to wcześniej wprowadzić, co tutaj nie zostało zrobione!~
- Niech on już się nie martwi. Uratuję go od śmierci. W końcu to dzięki niemu mogłam uratować Ciebie. – Powiedziała Andro~n~meda
<A ta z kolei by wszystkich ratowała, co też wcześniej nie zostało wprowadzone.>
~*Też mnie to wkurwia. Byłam taka niedojebana.*~
Po tej rozmowie nadeszła noc. Andro~n~meda włączyła autopilota, i wraz z Dawide<łe>m poszła spać. <Wiecie, bo kompletnie NIC A NIC się nie stało.> Następnego dnia kiedy obudzili się, Andro~n~meda powiedziała:
- No, już jutro będziemy w Pols<z>ce.
~*Polszka. Tak. xDDD*~
<:D>
- To świetnie! – Powiedział Dawid<ełełełełełełełełeł>
~*Współczuję jego rodzicom. xD*~
Następnego dnia dolecieli do Pols<eszel>ki, ~*Znowu się w to bawimy? xD*~ <Czemu nie? :D> a dokładniej do Szczecin~usi~a. Kiedy helikopter zbliżał się do wylądowania, pierwszą osobą która go zobaczyła był szef stoczni. ~DAM DAM DAAAM!~ Po ujrzeniu kto nim leci był wściekły. <:D>
------------------------------------------------------------------------------------------
Od Auto~k~r~ator~ki
I kolejny rozdział napisany! <A jako iż był zjebany, to nie ma czym się chwalić.> Piszę je dość szybko, ponieważ jak Mi~*lanówkowi*~ się strasznie nudzi, to włączam Worda i piszę rozdziały. ~*A, że dawnej mnie wielokrotnie się nudziło, to macie tutaj skutek tego.*~ <Nic tylko zajebać dawną ciebie, Ramoninth.> ~*Ale wtedy obecnej mnie by nie było.*~ <Kurwa!> ~*I ty byś nie istniała. ;"D*~ <No do cholery! :-(> ~*;""""D*~ A dlaczego Worda? Ponieważ chcę napisać to opowiadanie bez błędów, a Word posiada wbudowaną autokorektę. :-) ~Która, jak nie raz się przekonaliśmy, często zawodzi.~
------------------------------------------------------------------------------------------____________________________________________
Rozdział IX – „O Andromeda..."
~( ͡° ͜ʖ ͡°)~
~*Weź ty ogranicz internety. ;-;*~
~Nie :D~
- Skąd ona wiedziała, że wysłałem Dawid<eł>a na Ant<y>arktydę? ~Wiesz, ziom, to Mary Sue, więc z automatu wszystko wie.~ Już wiem! Powiedział to drugi z Moich najbardziej zaufanych pracowników. Zdrajca! <Widzisz, nikomu w dzisiejszych czasach nie można ufać. Nie dość, że cię zdradził, to pewnie teraz bomby w stoczni podkłada.> ~*Ale mam pomysł na naprawę opka.*~ <Nie ;_;> ~*;"D*~ – Powiedział do siebie Grzegorz<eł>, czyli szef stoczni. ~*Kurwa, wiemy. Nie zapomnieliśmy jak on ma na imię.*~ <Licznik słów...> ~*A no tak, zapomniałam. ;=;*~
Po chwili wszedł do stoczni, aby zabić tego pracownika. ~Nie ma to jak subtelność. xD~
Kiedy helikopter wylądował, Andro~n~meda powiedziała do Dawida <*Dejfffittta>:
- Widziałam, kiedy lądowaliśmy, że Twój szef wchodzi ~*Ach, te zmiany czasu.*~ do stoczni strasznie wściekły. Musimy tam pójść, zanim będzie za późno! – Powiedziała
<Ani mi się waż!>
Kiedy Dawid<oszczyna> ~Dawidoszczyna. Jeszcze lepiej. xD~ <No co? Ubarwiam jego imię. :D> i Andro~n~meda weszli do stoczni, nikogo nie widzieli. Pewnie dlatego, że była godzina 19:00. <A zdania pojedyncze i to przesadzone atakowały pełną parą.> Po chwili doszli do drzwi prowadzących do gabinetu szefa. Słychać stamtąd było krzyki pracownika, ~( ͡° ͜ʖ ͡°)~ ~*Mam ruter wyłączyć?*~ ~Nawet tak nie żartuj. ;_;~ ~*-_-*~ ~;"D~ który krzyczał:
- Nieeeee!
~Po pierwsze: Ale dramatyczny krzyk. To powinno być napisane capsem.
Po drugie: Litery można przeciągać tylko trzy razy, bo inaczej to chujowo wygląda.~
Proszę! Nie zabijaj Mnie! Pomocy!
- Możesz sobie krzyczeć, ale nikt Cię nie słyszy! Jesteśmy tutaj sami! – Powiedział szef
~
~
~*Chyba muszę usunąć te trzy zdjęcia leniaczy z dysku. xD*~
~NIEEE!!! :-(~
~*x"D*~
Po chwili drzwi ~pierdnęły~ trzasnęły. ~*Brawo, zjebałeś atmosferę. xD*~ ~Wiem i mi z tym dobrze. :D~ Szef trzymający nóż z zamiarem wbicia go w serce pracownika odwrócił się i powiedział zmieszany:
- O Andro~n~meda! Eee...co Ty tu robisz?
<- Sram - odpowiedziała Andromeda>
~*Najlepsze, co mogłaby w takim momencie powiedzieć. xDDD*~
<Wiem x"D>
- Oj Ty już dobrze wiesz co! Chciałeś go zabić! – Powiedziała
- Eee...nie, wcale nie chciałem.... – Powiedział szef
~Weź ty sobie znajdź lepsze wymówki, bo te są badziewne.~
- A ten nóż? ~*A poza tym, znowu ten nóż. Na świecie istnieją inne bronie białe, które mogłyby zostać tutaj wykorzystane, ale nie. Wszystko musi się odbywać na Jeffa.*~ Poza tym mam dowody! Nagrałam to co krzyczał pracownik i co mówiłeś Ty na dyktafon, ponieważ i tak zamierzam Cię podać do sądu za już drugą próbę zabójstwa. <To nic, że nie było wspomniane o tym, aby ta pierdoła cokolwiek nagrała.> – Powiedziała Andro~n~meda
- No to mam przechlapane. – Powiedział Grzegorz
Andro~n~meda oczywiście już wcześniej zadzwoniła po policję. ~Kolejna rzecz, która wcześniej nie została wspomniana. Super.~ Kiedy Grzegorz (szef stoczni) ~*Kurwa, przerwa, bo ten nawias mnie wkurwił. A poza tym, mój zegarek się piekli, że już godzinę siedzę na dupie bez ruchu.*~ <Bogu dzięki. ;=;> wypowiedział te słowa, do pokoju wpadła policja. <To jest tak hipernierealistyczne, szczególnie w tym kraju.> Kiedy zaprowadzali Grzegorza do radiowozu, pracownik powiedział:
~- Lubię srać.~
~*Najlepsze, co mógłby powiedzieć ktokolwiek w jego sytuacji. xDDD*~
~Tylko ubarwiam opko. :D~
- Dziękuję Ci, Andro~n~medo za ratunek. Gdyby nie Ty, mógłbym już nie żyć. – Powiedział
~Wiecie, jakby to nastąpiło, to opko byłoby choć trochę oryginalniejsze i wszyscy byśmy zginęli.~
- Oj nie ma za co! A gdybyś Ty Mi~*lanówkowi*~ ~Znów? xDDD~ ~*Muszę jakoś dotrwać do końca tego szataństwa. xD*~ wtedy nie powiedział tego, co powiedziałeś, mogłoby z nami nie być także Dawid<eł>a! – Powiedziała Andro<n>meda.
Po chwili cała trójka wyszła ze stoczni, pożegnali się, i rozeszli się w swoje strony. ~*Jakby NIC się nie stało.*~ Następnego dnia, odbyła się sprawa sądowa, przeciw Grzegorzowi. ~*Coś za szybko, ale w sumie w tym opku wszystko lubi zapierdalać.*~ W sądzie byli wszyscy Ci, <No ta wielka litera to już przesada. xD> którzy mieli zeznawać, czyli Andro~n~meda, Dawid <*Dejwid> i pracownicy stoczni. Po rozprawie Grzegorz został zamknięty w więzieniu za dwie próby zabójstwa. ~Lepiej nie pisać na ile i nie ściągać na siebie beki przyszłych analizatorów.~
Następnego dnia po tym Andro~n~meda wybrała się w kolejną podróż. <Podróżniczka się znalazła.> Podróż dookoła świata...helikopterem... ~DAM DAM DAAAM!~
------------------------------------------------------------------------------------------
Od Auto~niedziała~rki
Po zakończeniu tego rozdziału mogłoby się wydawać, że to już koniec opowiadania, co nie? Ale to jeszcze nie koniec. <Niestety> Końcówka nadejdzie w następnym, X rozdziale. ~Broń Boże, abyś "dziesiątym" napisała słownie.~ Będzie on trochę krótszy. :-) ~*Ten rozdział i tak był krótki, na szczęście.*~
------------------------------------------------------------------------------------------____________________________________________
Rozdział X – „Przepraszam..."
~*Za całe zło które kiedykolwiek popełniłam i wrzuciłam do blogosfery.*~
~Całe zło, które waży łącznie 10 MB.~
<Dobrze, że nie GB.>
~*Weź, bo nie będę mogła w nocy spać. ;_;*~
Andro~n~meda, za zgodą rodziców pożyczyła ich helikopter, aby oblecieć świat. Leciała sobie spokojnie, nic nadzwyczajnego się nie stało. ~*Gdyż Till wrócił już do Niemiec.*~ Andro~n~meda myślała:
„Ciekawe po co ja wzięłam do helikoptera tą bombę? ~Tak, tą samą, o której nie było mowy.~ No cóż, ja to już od dzieciństwa taka dziwna jestem."
<Nie jesteś dziwna, lol. Ty spójrz na Ramoninth. Kto normalny jeździ pociągami bez celu?>
~*Ale ja mam cel! Jadę do jakieś miejscowości, nabijam kilometry w Mi Band 2 i wracam!*~
<Zajebisty cel. ;=;>
~*:D*~
Po dwóch dniach, dziewczyna doleciała na Ant<y>arktydę. Kiedy przelatywała nad statkiem „Rosenrot" nagle przed oczami zaczęła widzieć sceny które odbywały się na statku „Rosenrot". ~*Nie zapomnieliśmy przez ten jeden rozdział jak nazywał się jej statek, serio.*~ Utknięcie w lodzie, śmierć przyjaciół, prośba umierającego przyjaciela, samotność, uratowanie przez Dawida, <*Dejfffittta> pomoc Dawidowi <*Dejłidowi> po pięciu latach...
Kiedy Andro~n~meda zobaczyła to przed swoimi oczami, nie chciała już, aby ten statek tutaj był, przynosił niemiłe wspomnienia, i zagrażał innym osobom które kiedykolwiek znajdą się na Antarktydzie. ~*No tak, bo oczywiście jakiś statek nie mógłby sobie przez wieczność stać wbity w lód. Poza tym, jak miałby przynosić złe wspomnienia, jak raczej to ostatnia wizyta Andromedy na Antarktydzie? Oprócz tego, ten statek raczej nikomu nie zagrozi, bo nikt z własnej woli, oprócz naukowców, się tu nie znajdzie.*~ Nacisnęła przycisk wysuwający bombę z helikoptera. W tym samym momencie wysunął się również przycisk, którego kliknięcie spowodowałoby spuszczenie bomby na statek. ~To wszystko jest takie naciągane, że aż tynk z sufitu odpadł.~ Andro~n~meda powiedziała do siebie:
- Przepraszam cię statku, ale niestety muszę...
<- Chuj ci w dupę. - odpowiedział statek i odpłynął.>
~*Zajebiście xDDD*~
<Wiem :D>
W tym momencie przelatywał tamtędy też helikopter Dawida. <*Dejwida> ~*A poza tym, kolejne naciąganie. Nie było nigdzie wspomniane, aby on także oblatywał świat dookoła helikopterem.*~ Kiedy chłopak zobaczył, co chce <No hejka, zmiano czasu!> zrobić Andro~n~meda kliknął przycisk otwierający wyświetlany monitor helikoptera i zadzwonił przez Skype ~Ktoś jeszcze w ogóle z niego korzysta? Teraz wszyscy na Discord się przerzucili.~ do Andro~n~medy. Kiedy Andro~n~meda usłyszała ten dźwięk zaraz odebrała. ~*Ja bym to zignorowała i zrzuciła tę atomówkę na statek.*~ Kiedy to zrobiła Dawid <*Dejfit> powiedział:
- Nie rób tego! Wiem, że chcesz to zrobić z powodu wspomnień. Wiem także, że większość z nich była niemiła, ale spójrz też na jedno wspomnienie. To, kiedy Cię uratowałem. ~*Miłe w chuj. Fakt, została uratowana, ale przed tym straciła przyjaciół oraz trzydzieści lat na tym lodowym kontynencie.*~ Czy to nie jest miłe wspomnienie? Gdyby nie ja, najprawdopodobniej byś już nie żyła. <I wszyscy bylibyśmy szczęśliwi.> Poza tym opracowałem metodę, którą mógłbym wyciągnąć ten statek z lodu, i naprawić go w minutę. ~Gdyż jestem Gary Stu oraz nigdy wcześniej o tym nie wspomniałem.~ Popatrz...
W tym momencie na ekranie pokazał się helikopter Dawid<ł>a, który leci ~*I znowu ta zmiana czasu. -_-*~ w kierunku statku. Kiedy helikopter doleciał do odpowiedniego miejsca wyciągnął metalową rękę, i zaczął wyciągać statek. Kiedy to zrobił, od razu zabrał się do jego naprawy, aby „Rosenrot" nie utonął. ~Boooże, to jest takie hipernierealistyczne. -_-~ ~*Jak każde moje dawne opko.*~ Kiedy skończył, ekran znów zmienił się na normalny, i Dawid<eł> powiedział:
~*- Weź ktoś zajeb tych debili z dodatkowego niemieckiego aby nie spamowali na Messengerze.*~
<A co?>
~*No, bo od rana ten debil Michał Sobieski, tak specjalnie napisałam jego imię i nazwisko, a nuż to czyta i zrozumie, że jest idiotą, narzeka że nikt nie napisał mu o tym, że dzisiaj nie ma dodatkowego niemieckiego. A nie dość, że nie było go tydzień temu, gdy pani to mówiła, to jeszcze nie zapytał wcześniej, więc nie dziwo, że zastał dzisiaj zamknięty Instytut.*~
~Debili nie zrozumiesz.~
~*Właśnie wiem. -_-*~
- Widzisz? Czy naprawdę warto niszczyć ten statek? Zastanów się...
- Rzeczywiście, przekonałeś Mnie. Nie warto niszczyć tego statku. Poza tym to było marzenie Mojego życia. ~To samo, które sprowadziło na ciebie jakieś trzydzieści osiem lat nieszczęść.~ – Powiedziała Andro~n~meda
Chwilę po wypowiedzeniu tych słów, dziewczyna nacisnęła przycisk chowający bombę, oraz przycisk który ją spuszczał. Dawid<eł> zobaczył to, i powiedział:
- Dobry zrobiłaś wybór. <Chyba "podjęłaś".> A teraz... choć, popłyniemy nim do Szczecin~*usi*~a. Wystarczy, że wyskoczymy ze spadochronem, ~o którym nie wspomnieliśmy,~ najpierw włączając w naszych helikopterach autopiloty, aby one same doleciały do celu. ~*W jakiej rzeczywistości my żyjemy?*~ ~Opkowej~ – Powiedział
- Dobrze. – Odpowiedziała Andro~n~meda.
Jak zaplanowano, tak zrobiono. ~*Nie ma to jak niepotrzebne imiesłowy.*~ Kiedy Andro~n~meda i Dawid <*Dejłid> znaleźli się na statku, spojrzeli w niebo. Helikoptery rzeczywiście leciały w odpowiednim kierunku. <Ja już nic nie mówię na temat tych hipernierealistyczności.>
- No to co? Płyniemy! – Powiedział<a Warszawa> Dawid<y>.
~*Brak mi słów na twego pierdolca. xD*~
<:D>
Dwa dni później, w Szczecinie wszyscy zebrani w porcie zobaczyli dwa puste helikoptery, które sterowane autopilotami poleciały do swoich miejsc pobytu. Ludzie dziwili się, gdyż takie widoki nie są codziennością. ~*Nie pierdol.*~
2,5 MIESIĘCY PÓŹNIEJ
~***~
~*Ech... -_-*~
~Naprawdę mi ich brakuje. :-(~
Wszyscy zebrali się w porcie Szczecińskim, ~*Widzicie? Szczecin jest tak idealny, że musiałam napisać przymiotnik wielką literą!*~ ~-_-~ ~*Ty mnie nie rozumiesz!*~ ~No jak mam rozumieć kogoś, kto sra z powodu jakiegoś miasta?~ ~*No, ale SZCZECIN! <3*~ ~...~ ~*:D*~ aby uczcić 36<6> rocznicę zaginięcia statku „Rosenrot" i jego załogi. Po chwili zobaczyli na morzu ciemny punkt zbliżający się do portu. Kiedy punkt był wystarczająco blisko, można było zobaczyć, że to statek~*, którego sternikiem był Till.*~. ~Nawet pod koniec opka? xD~ ~*Czemu nie? :D*~ Po chwili wszyscy zobaczyli napis, który na nim widniał, a mianowicie:
<"DUPA">
~*Zajebista nazwa statku. xDDD*~
<Wiem :D>
„ROSENROT
SZCZECIN~*UŚ*~"
Ludzie byli zdziwieni jak nigdy. Zaczęli mówić między sobą:
- Ale jakim cudem?
- Może to kolejny „Rosenrot"?
~*Ej właśnie, kto szefuje stocznią, gdy Grzegorz jest w pierdlu?*~
~¯\_ツ_/¯ Oczywiście nie zostanie to wspomniane, bo po luj.~
- Nie, w tym mieście zostały zbudowane tylko dwa statki o nazwie „Rosenrot". A poza tym jeśli to byłby trzeci statek o tej nazwie, to nazywałby się „Rosenrot III~V~". ~*Lecz się. xD*~ ~Nie :D~
Kiedy statek zatrzymał się, wyszli z niego Dawid<owski> i Andro~n~me~n~da. Kiedy zeszli na ląd, ludzie zaczęli zadawać im mnóstwo pytań. <Jakich, nigdy się nie dowiemy.>
Po dwóch cudach, które stały się w tym mieście, Szczecin nazwano „Miastem cudów"... ~*<3*~
------------------------------------------------------------------------------------------
Od Aut~yzmatakuje~orki
I to już jest koniec, Moi drodzy. ~Bogu dzięki.~ Myślę, że opowiadanie się podobało. <Było chujowe jak twoje dawne życie.> Jeśli chcecie wiedzieć, czy wyjdą jeszcze kiedyś jakieś opowiadania, ~*A wiadomo, że wyszły, no zobaczcie ile części ma ta analizatornia aż do tego momentu.*~ przeczytajcie Mój opis. :-) ~Spierdalaj~
------------------------------------------------------------------------------------------
~*Dobra, idę jebnąć jakiś kolaż związany z którąś z moich OC, zrobię format i analiza końcowa.*~
~Hehehe... :D~
<Oł noł. ;_;>
~;"D~
~*To będą cięęężkie chwile. ;_;*~
~:D~
____________________________________________
Jezu, nareszcie to skończyliśmy. Znowu analizowaliśmy to kilka dni, gdyż po prostu było ono tak hipernierealistyczne i nudne przy okazji, że nie chciało się nad tym siedzieć przez cały dzień. No, ale na szczęście mamy je już za sobą. Ogólnie, według mnie, to opko mogłoby być na serio fajne i chyba jako pierwsze zostanie przeze mnie naprawione, ale tutaj to po prostu istna patologia. Jednak teraz, przejdźmy do przyjemniejszej części analizy, czyli do naszych wywodów końcowych:
~*W tym opku najbardziej wkurzały mnie hipernierealistyczności oraz bohaterowie. Zacznijmy od tego drugiego, gdyż tutaj mam najwięcej do napisania. Bohaterów, o których można jakkolwiek się wypowiedzieć, było tylko trzech. Zacznijmy od głównej bohaterki czyli od Andromedy. Problem zaczyna się już przy samej kwestii jej imienia, bo przecież nikt normalny w naszym kraju nie pozwoliłby nazwać tak dziecka. Jej imię powinno brzmieć jakoś normalnie, a nie wydumanie, bo w końcu jesteśmy w Polsce. Poza tym, ona nie miała zdefiniowanego charakteru oraz była swoistą Mary Sue. No, bo jaka normalna kobieta, w sumie normalny facet też by nie dał rady, wybudowałaby statek i to zapewne takiej wielkości:
W cholerne dwa dni? A poza tym, robiła jeszcze wiele rzeczy, które nie zostały w żaden sposób wytłumaczone, jak na przykład umiała sterować statkiem czy prowadzić helikopter, no i kurwa wytrzymała ponad trzydzieści lat, nie ruszając dupy ze statku uwięzionego na Antarktydzie, od tak sobie. Przez to była po prostu denerwująca i nie dało się z nią w żaden sposób utożsamić, przez co czytelnik tylko czekał aż to opowiadanie się skończy. A przecież, skoro była główną bohaterką, to przeciętny czytelnik powinien móc się z nią utożsamić!
Kolejną cholerą do zjechania jest Dawid. Po pierwsze, jakim cudem on mógł pracować w stoczni mając dwadzieścia jeden lat oraz być starszym od Andromedy o rok, skoro oboje urodzili się tego samego dnia tego samego miesiąca tego samego roku? Niespójności to to co kochamy, jak widać. W każdym razie, on znów nie miał zdefiniowanego charakteru. Był po prostu taki nijaki, że nie dziwo, że szef stoczni chciał go zarąbać. No serio, on nie miał zdefiniowanego charakteru jeszcze bardziej niż Andromeda, co bardzo szkodowało. Szczerze, on był chyba tylko po to, aby uratować Andromedę z Antarktydy, aby potem ta sama dziewczyna uratowała z tego samego miejsca jego, no i po to, aby naprawić statek Rosenrot. A Dawid też się praktycznie cały czas pojawiał! Tak jak w wypadku Andzi, powinno się zdefiniować jego charakter i tego się trzymać, bo inaczej bohater jest nudny i nieciekawy, a tego chyba nie chcemy.
Ostatnią postacią do opierdolenia jest szef stoczni, czyli Grzegorz. Był chujowy, ale jego lubiłam najbardziej z tego opka, co by nie było i jego lubię najbardziej do dziś, więc to daje mu szansę na sukces. Po pierwsze, jak on mógł być szefem stoczni od dwudziestu lat, będąc ledwo o dwa lata starszym od Dawida? Grzegorz również powinien jeszcze studiować z takim wiekiem. Poza tym, on był zmienny jak kameleon. Znaczy tak, mógłby być ukrytym psychopatą i mógłby chcieć z jakiegoś sensownego powodu zabić Dawida, tylko trzeba by było mu wymyślić motyw, aby był bardziej wiarygodny. W ogóle, on nie musiałby od razu być szefem na samym początku opowiadania. Mógłby nienawidzić Dawida, ale mógłby być po prostu dajmy na to młodym zastępcą szefa stoczni. I jak coś, w Szczecinie nie tylko "Gryfia", ma prawo bytu, więc ta stocznia mogłaby być nazwana, ale mogłaby być fikcyjna oraz Grzegorz mógłby być jej współzałożycielem. Potem, po tych trzydziestu latach, prawowity szef mógłby odejść na emeryturę, a Grzegorz mógłby przejąć władzę i teraz próbować zarąbać Dawida. Nie no, to mogłoby być ciekawe, szczerze mówiąc. Jednak Grzegorzowi przydałaby się przebudowa charakteru i motyw, aby był jeszcze bardziej zajebisty niż jest.
Po prostu bohaterów powinno się stworzyć tak, jak my, ludzie, jesteśmy stworzeni. W końcu to opowiadanie dzieje się w naszym świecie, więc powinno się stosować do zasad naszej rzeczywistości, aby postacie były jak najbardziej wiarygodne. W każdym razie, przejdźmy do kolejnej części narzekania, czyli do hipernierealistyczności. Było ich co nie miara i dawały się we znaki na każdym kroku praktycznie. No, bo na przykład jakim cudem, Andromeda w tak młodym wieku umiała prowadzić statek i helikopter? Dlaczego szef stoczni był jaki był? Skąd rodzice głównej bohaterki skołowali tyle metalu i to jeszcze bez zbędnego gadania? Dlaczego przyjaciele Andromedy nie zakwestionowali tego, że ich przyjaciółka od tak, własnymi rękoma zbudowała statek? Skąd dziewczyna wzięła bombę, którą chciała wysadzić swoje dzieło życia? Jakim cudem Dawid, od tak sobie, naprawił ten statek? Dlaczego Andromeda, nie ruszając dupy ze statku, przeżyła na nim ponad trzydzieści lat? Dlaczego od tak pojawił się wątek nieśmiertelności jej rodziny, skoro nie zostało to nigdy wykorzystane? Sytuacji było jeszcze więcej, a na żadne z naszych pytań nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Jednak, niektóre historie powinny zostać niedopowiedziane, więc to może i dobrze. Po prostu jeśli coś dzieje się w naszym świecie, to powinno się zachować jego prawa, aby czytelnik nie chciał porzucić lektury po pierwszym rozdziale.*~
<W tym opowiadaniu najbardziej denerwowało mnie to, co Ramoninth, rzeczy które pojawiły się z dupy i teksty od autorki na końcu każdego rozdziału. Zaczynając od rzeczy, które wzięły się z dupy, to po prostu widać to było na prawie każdym kroku. A to znikąd wzięła się bomba w helikopterze Andromedy, a to od tak okazało się, że rodzice głównej bohaterki posiadali helikopter, a to Dawid i potem Andromeda znikąd mieli spadochrony i tak dalej. Tego powinno się po stokroć unikać, jeśli chce się stworzyć wiarygodne opowiadanie. Wiadomo, w życiu nic nie bierze się znikąd, mimo iż czasem można mieć takie wrażenie. Tak, mimo iż nikt nigdy nie widział budowy McDonald's, to one też nie biorą się znikąd. Wszystko, co zamierza się wrzucić do opowiadania, powinno się wprowadzić wcześniej oraz dana rzecz powinna pojawić się jeszcze kilka razy, aby nie miało się wrażenia, że coś pojawiło się od tak, bo imperatywowi narracyjnemu zechciało się coś wrzucić. Inaczej po prostu jeszcze bardziej odechciewa się czytać historię, a nie o to chodzi autorowi.
Kolejną kwestią są teksty od autorki na końcu każdego rozdziału. Wiem, że w czasach blogów wielu autorów tak robiło, ale z tego co wiem, nie robiono tego nagminnie. Takie teksty pojawiały się tylko wtedy, gdy autor/autorka miał/miała coś ważnego do przekazania. Tu zaś, psuło tylko i tak już zepsuty całokształt historii. Naprawdę, gdyby usunąć te końcowe teksty, opowiadanie na niczym by nie straciło. Te końcowe wstawki miały służyć jako informator, a nie jako zbędny zapychacz, który miał dodać słów do licznika. Niby to tylko kwestia techniczna, ale jednak, przynajmniej mnie, denerwowała w czasie analizowania. Powinno się to stosować tylko, jeśli chce się o czymś ważnym poinformować.>
~W tej historii irytowało mnie to, co Ramoninth i Tristitię oraz to, jak została pociągnięta fabuła oraz akcja pędząca jak pendolino. Zacznijmy od fabuły, gdyż na jej temat mam najwięcej do powiedzenia. Ogólnie opowiadanie z taką fabułą jak tutaj mogłoby być bardzo fajne, ale niestety tutaj wyszło gówno. Można by stworzyć historię, w której główna bohaterka, której imię wypadałoby zmienić na bardziej ludzkie, od dzieciństwa interesuje się statkami i, żeby miała łatwiej w życiu, mieszka w Szczecinie. Mogłaby też chcieć przepłynąć cały świat własnoręcznie skonstruowanym statkiem. Jej rodzice mogliby być nieco zdziwieni jej marzeniem, ale mogliby to akceptować. Przy okazji mogliby prowadzić firmę produkującą helikoptery, co mogłoby być usprawiedliwieniem dla posiadania przez nich takowego. Dziewczyna, w wieku dwudziestu lat, mogłaby podczas studiów zacząć również odkładać pieniądze, które potem mogłaby przeznaczyć na zlecenie wybudowania owego statku pobliskiej stoczni. Po zakończeniu owego kierunku mogłaby uzbierać odpowiednią sumę pieniędzy oraz zostać wsparta finansowo przez rodziców i, któregoś dnia, umówić się na spotkanie z szefem stoczni, z którym miałaby omówić szczegóły budowy jej nowego statku. Tutaj mogłaby pierwszy raz zetknąć się z tym złym, czyli z zastępcą prawowitego szefa. Na przykład prawowity szef z jakiegoś powodu nie mógłby tego dnia stawić się w pracy i dziewczyna zostałaby zmuszona do omówienia szczegółów budowy z zastępcą. Ogólnie sam zastępca już mógłby wzbudzać podejrzenia, na przykład tym, że pracownicy stoczni by się go bali, na przykład poprzez atmosferę, którą wokół siebie by stwarzał i ogólnie podczas omawiania szczegółów budowy statku atmosfera mogłaby być dość niepokojąca. W każdym razie, koniec końców budowa Rosenrot mogłaby się zacząć, a dziewczyna przy okazji wzięłaby jakieś kursy sterowania takowym pojazdem, no bo do łatwych to nie należy. Także mogłaby już mieć wraz z przyjaciółmi ustalone, że po zakończeniu budowy, w siódemkę popłynęliby statkiem w podróż dookoła świata.
Aż w końcu, po latach, budowa statku zostałaby ukończona i nadszedłby dzień wypłynięcia w podróż. Główna bohaterka i jej przyjaciele byliby żegnani przez wiele osób, no i w końcu by wypłynęli. Po jakimś tam czasie, mogliby dopłynąć do Antarktydy i z różnych powodów wbić się statkiem w ląd. No i mogłoby się zacząć. Próbowali by przeżyć, ale powoli przyjaciele głównej bohaterki by umierali, mogłoby też dochodzić do kanibalizmu, oczywiście po skończeniu się zapasów normalnego jedzenia. Koniec końców mogłaby zostać tylko nasza protagonistka. Mogłaby teraz zejść na ląd i zacząć zabijać tamtejsze zwierzęta dla skóry, bo w końcu normalne ubrania też uległyby zniszczeniu oraz po to, aby jakoś ogrzewać wodę, dla jedzenia, aby przeżyć, bo w końcu jej dawni przyjaciele też by się skończyli, a także mogłaby robić broń choćby z kości swych współtowarzyszy oraz z kości zwierząt. Dzięki temu mogłoby się jej udać przeżyć w tamtych terenach ponad trzydzieści lat.
Kolejnym wątkiem mógłby być wątek relacji na linii Dawid - Grzegorz oraz afera w związku z zaginięciem statku. Znaczy właściciele stoczni nie musieliby być oskarżeni, bo przecież wiadomo, że wypadki się zdarzają i to nie musiała być wina tego, kto budował. A jako iż żyjemy w Polsce, afera mogłaby się ciągnąć nawet dwadzieścia lat. Poza tym, w stoczni mógłby być budowany drugi Rosenrot, aby przepłynął tą samą trasę co oryginał oraz aby sprawdzić przyczyny braku powrotu statku. Także zastępcę szefa mogłyby męczyć sny z tym związane, niekoniecznie zgodne z rzeczywistością, bo skąd Grzegorz mógłby wiedzieć, jak to wszystko przebiegło. Mogłoby to być związane na przykład z tym, że ten czułby się winny temu wszystkiemu, bo dajmy na to to on koordynował budowę i teraz mogłoby go poczucie winy męczyć. Również mogłoby to się wiązać z relacjami jego i Dawida. Na przykład Dawid mógłby być bardzo zaangażowany w budowę pierwowzoru, przez co Grzegorz mógłby nawet podświadomie obwiniać go o tragedię, co nie musiałoby być zgodne z rzeczywistością, co mogłoby, oczywiście rozłożone w czasie, prowadzić do chęci zamordowania Dawida.
No, ale statek mógłby zostać ukończony i Dawid, wraz z iluś tam osobową załogą mógłby wypłynąć w podróż. Po jakimś czasie dopłynęli by na Antarktydę i zobaczyli wbity w lód Rosenrot. Po podpłynięciu bliżej, mogliby spostrzec jakieś zejście ze statku, co mogłoby znaczyć, że ktoś jednak tam jeszcze żył. Po zeskoczeniu na ląd, mogliby odnaleźć główną bohaterkę, w ogóle powiedzmy, że dam jej roboczo na imię Klara, która byłaby nieufna wobec nich oraz po tych trzydziestu latach ciężko byłoby się z nią dogadać. No, ale zgodziłaby się na powrót do Polski i mogliby wrócić na Rosenrot II. Następnie, płynąc do Polski, w końcu mogłoby się udać Dawidowi i jego załodze dotrzeć do Klary i dowiedzieć co dokładnie działo się tego feralnego dnia oraz przez kolejne trzydzieści lat. Potem podczas podróży mogłyby się dziać różne rzeczy, jak na przykład zadzwonienie Dawida do Grzegorza i poinformowanie go o wszystkim i tak dalej. Aż w końcu dopłynęliby do Polski, wszyscy byliby zszokowani, ale jednocześnie uradowani, że ktokolwiek przeżył tyle lat. Potem Klara spotkałaby się z rodzicami, wszyscy byliby szczęśliwi i w ogóle.
W końcu mógłby zginąć pierwszy szef stoczni, na przykład w jakimś wypadku, który mógłby być przypadkowo spowodowany przez Dawida, co spotęgowałoby nienawiść Grzegorza do niego, bo na przykład prawowity szef byłby kimś ważnym dla Grzegorza. Oczywiście ten mógłby się dowiedzieć tego choćby od innego pracownika, który mógłby być skłócony z Dawidem i mógłby chcieć to wykorzystać przeciwko niemu, wiedząc czym mogłoby to grozić. I mogłoby się zacząć. Grzegorz mógłby z jakichś powodów wysłać wadliwym czymkolwiek Dawida na Antarktydę, na przykład z jakiegoś powodu związanego ze statkiem Rosenrot, z tym pierwotnym jak coś. Tam Dawid mógłby się rozbić na owym statku i przeżyć kilka miesięcy, po czym Klara mogłaby go uratować, bo jakoś by się dowiedziała o tym wszystkim, na przykład od jakiegoś pracownika. Potem, kiedy by go uratowała i wróciliby do Polski, dowiedzieliby się o tym, że Grzegorz planuje zabicie tego pracownika, który powiedział to, co stało się z Dawidem Klarze. Coś by tam się działo w związku z tym, no i koniec końców Grzegorz i ten pracownik, który pośrednio przyczynił się do wysłania Dawida na Antarktydę oraz, co by nie było, próby morderstwa na swym kumplu z pracy trafiliby do więzienia. Potem, z jakiegoś powodu, Klara i Dawid znów trafiliby na Antarktydę i dziewczyna mogłaby chcieć zniszczyć ten nieszczęsny statek, ale Dawid w jakiś sensowny sposób przekonałby ją, aby tego nie robiła. Potem wróciliby do Polski i happy end. Ale historia mogłaby mieć drugą część, która mogłaby obracać się wokół Grzegorza oraz tego pracownika, który wyjawił mu, że to Dawid stał za śmiercią pierwszego szefa stoczni.
I to by było super, a nie to co dostaliśmy! Fabuła to jedno, ale trzeba umieć ją ciekawie rozwinąć, aby porwała czytelników! Ostatnią kwestią była akcja pędząca jak pendolino. Serio, wszystko działo się bardzo szybko i nieprzemyślenie. A to Andromeda i jej kumple płynęli sobie na Antarktydę i tam utknęli, a to szef od tak chciał zarąbać Dawida, tu nagle okazuje się, że rodzina Andromedy jest nieśmiertelna, nagle mija trzydzieści lat i tak dalej. Wiecie o co mi chodzi, nie? W opowiadaniach powinno się tego unikać, bo to bardzo szkoduje. W głowie czytelnika pojawia się mnóstwo pytań bez odpowiedzi, owy czytelnik nie nadąża za akcją i w końcu odpuszcza. Akcję powinno się dawkować, aby można było za nią nadążyć, bo przecież żaden szanujący się autor nie chce odstraszać swoich czytelników, co nie?~
Wspólnie: Ale po napisaniu tego opowiadania od nowa, mogłoby być świetne!
____________________________________________
Wkrótce: "Powrót do piekła, czyli "Okropny brat 3" [One-Shot]"
~*Jesteś z siebie dumny, Grzegorz? Zapisałeś łącznie prawie trzy i pół strony Worda! xD*~
~O cholera. :D Serio?~
~*Tak. Właśnie sprawdzałam.*~
~Ale wy też się nieźle rozpisałyście, jak na was. ;"-)~
<No, bo to opowiadanie mogło być genialne, ale zostało gównianie napisane.>
~*Chyba wezmę się za pisanie urywków do naprawionej wersji.*~
~Jeśli Ramoninth planuje odnowić jakieś opko od zaraz, wiedz że jest dla niego nadzieja.~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top