Zły brat "The Last Days of Earth", czyli pierwotna wersja tegoż FF.
Oceniają:
~* - Ja
| - Slade
* - Brother Blood
~ - Grzegorz Antychryst
Miałam zanalizować teraz coś innego, ale muszę, po prostu MUSZĘ zjechać oryginał "The Last Days of Earth", gdyż jeden rozdział rozpierdala wszystko. W każdym razie, jest to FanFiction, w którym pojawia się Laura, nie niszcząc przy tym kanonu. Jednak, to opko będzie wyjątkowe, bo zjedziemy również opis bohaterów i fabuły. No co? Muszę się trochę pośmiać, a moje dawne opisy bohaterów i fabuły były zjebane. W analizie lecimy starym systemem, wiadomix czemu.
~*Vegi z nami nie ma? O.O*~
|Te opka ją wkurwiły, więc postanowiła od nich odpocząć.|
~*Ale...Kto będzie żartował z srania? Przecież to klasyk! xD*~
*Ja mogę. xDDD*
~A Slade będzie dopierdalał podteksty i mamy komplet. x'D~
|Najlepiej xD|
Zaczynajmy!
____________________________________________
Bohaterowie
Bohaterowie g*(ł)*ówni:
~*A ten już. xD*~
*Trza się wczuć w rolę. XD*
Grzegorz ~*Lubię Ziemniaki*~ ~Najlepsze drugie imię EVERRR! xDDD~ Antychryst <nie komentować nazwiska, takie było w serii, nie ja to wymyśliłam.> |Po chój tu ten dopisek?| ~*Niedojebanie. Lol, nie, tak na serio to ja ten opis chyba na Zapytaj dodawałam do oceny (#logika) i dlatego byłam niedojebana mentalnie.*~ *<Patrzy w dół.> Dalej jest tyyylko gorzej. ;=;* ~<Płacze>~
Od setek lat próbuje zniszczyć *kible publiczne* ~*Mogę mu w tym pomóc. Boję się Toi Toi. ;_;*~ *Nie dziwne. ;_;* świat. Jednak, jego próby zawsze kończą się nie powodzeniem. |ZAJEBIŚCIE. Pierwsza literówka już w OPISIE BOHATERÓW. ;_;| *Dalej może być tylko gorzej. '='* ~*TA EMOTKA XDDD*~ *:D* Mimo wszystko stara się on tego dokonać. Na początku akcji opowiadania ma on 1*5476734467647*347 lat, ~Więcej cyfr nie dało się dokurwić? xD~ *Nie xD* a w momencie "pełnej" |Na co tu cudzysłów, ich don't wiem.| akcji ma 135*2894782934739827438927489321732686387263821*3 lata. ~Ale aż tak mnie nie postarzaj! :<~ *:DDD* <nie komentować, nie moja wina, że jak się odejmie od roku akcji tego ff'a rok urodzenia tej postaci to tyle wychodzi>. |Znów zbędny dopisek...Meh...|
Laura Schwarz
~*Teraz ma inne nazwisko.*~
*Wyższy poziom spierdolenia umysłowego. Niemieckie nazwiska przy polskich imionach. ;=;*
~Boże ;_;~
Jest ona realistycznie nastawioną do życia dziewczyną. Mimo to, we wszystkim potrafi znaleźć plusy i minusy. ~*Bo. Tak. Mają. REALIŚCI, KURWA!*~ Ma ona zwykłe poczucie humoru. W dzieciństwie została porzucona przez swoich sadystycznych rodziców na Antarktydzie, ~*|*~<ZIEEEEW>~*|*~ a po dwóch latach odnalazł ją Grzegorz. ~*Jakim cudem przeżyła, nawet Bóg nie wie.*~ Jednak, jako iż była porzucona w wieku przedszkolnym, nie pamiętała w późniejszych latach, że takie coś miało miejsce. Dowiaduje |Zmiana czasu. Zajebiiiście. ;-;| się ona o tym w wieku 16 lat. Na początku akcji opowiadania, ma |1678|5 lat, a w momencie "pełnej" *Znów cudzysłów? ;-;* akcji ma 16 lat. Interesuje się pisarstwem i malarstwem. |Widzę wiele zainteresowań...| ~*Pierwotna wersja Laóry była niedojebana.*~ *LAÓRY XDDD* ~*:D*~ Ma wiele marzeń, z czego jedno z nich w czasie akcji ff zostało spełnione. ~*CZY WY WIDZICIE TEN SPOILER ZAKOŃCZENIA?!?! _-_*~ |Ewidentnie, wyższy poziom spierdolenia.| Jej zaletami jest to, że jest przyjacielska, szczera, miła, sprawiedliwa i tolerancyjna. Mimo to, ma swoje wady. Bywa spóźnialska, jest niecierpliwa, w wieku 16 lat zaczęła być czasem psychopatyczna, |Ale pamiętajmy, że jest przyjacielska, szczera, miła, sprawiedliwa i tolerancyjna. XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD|
~
~
bywa wredna oraz gadatliwa. W wieku 5 lat, z wyglądu była niska i *gruba* szczupła. Miała długie, czarne włosy. Jej oczy były niebieskie. ~*Boże, jaka Mary Sue. ;-;*~ Posiadała nos jak haczyk oraz małe, wąskie usta. ~*A nie mówiłam? A NIE MÓWIŁAM?! ;_;*~ |To dopiero opis bohaterów, a ja już chcę umrzeć. ;-;| Na sobie nosiła najczęściej bluzki z jakimś obrazem. W tym wieku nosiła również czarne rajstopy oraz czerwoną spódnicę w kratkę. Buty przez nią noszone najczęściej były koloru czarnego. *Argh, za dużo czarnego. ;=;* ~*Niedojebanie Attack Super Effective.*~ W wieku 16 lat natomiast, z wyglądu się trochę zmieniła, jednak nie za bardzo. |Noależoczywiście ;"=";| ~*BOŻE, TA EMOTKA XDDDDDDDD*~ |x'D| Dalej była szczupła i niska. *Nie, tak serio to miała metr dwadzieścia wzrostu i ważyła dziewięćdziesiąt kilo.* ~*Kula daje fula. xDDD*~ *XDDD* Miała czarne, długie i |karbowane| ~*Co. xD*~ |No co? Ona i tak nie jest normalna. XD| pofalowane włosy. Jej oczy w dalszym ciągu były niebieskie. *Zdziwiłbym się, gdyby zmieniły kolor.* Ciągle miała nos jak *gówno* |WYOBRAZIŁEM TO SOBIE XDDDDDDDDDD| haczyk oraz małe, wąskie usta. Tym razem lubiła nosić jednokolorowe bluzki oraz czarną kurteczkę z prawdziwego futra. ~*Greenpeace leci ci wpierdolić.*~ Lubiła też nosić czerwone i czarne *Nosz...* rurki. Buty które były jej ulubionymi, to Vansy. |No ależ oczywiście. Każdy, dosłownie KAŻDY w opkach musi mieć te jebane buciory.| W swoje 16 urodziny zyskała umiejętność *srania z Polski do Stanów Zjednoczonych bez wychodzenia z kibla.* ~XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD~ czytania w myślach.
Bohaterowie pierwszoplanowi:
Andromeda Lopez <mówiłam już, że ff jest alternatywny, więc...> |Zamknij mordę, karakańcu pojebańcu.|
~*A poza tym, zakrzywienie czasoprzestrzenne nadal trzyma, widzę.*~
*Zważywszy na to, że w prologu akcja skacze o jedenaście lat, czyli do dwa tysiące dwudziestego czeciego...*
|Jezu ;"=";|
Dziewczyna poszkodowana przez los. |Standard| Jej rodzice ją nienawidzili, nie miała przyjaciół. *Zamknij się, bo zaraz otworzysz portal do Creepypastolandii.* Od 10 lat mieszka w starej komórce stojącej na jakimś pustkowiu. |Jakbyś napisała w Sosnowcu, byłoby krócej i na jedno by wyszło.| Któregoś dnia, jej życie się jednak zmienia...W chwili obecnej ma ona 20|00000000000000000000000000000000000| lat. Interesuje się ona książkami i filmami. *Kolejna z wieloma zainteresowaniami.* Jej zaletami jest to, że jest miła, pomocna i uczciwa. Jej wadami zaś jest to, że jest czasem wredna, |Ale jest miła, nie zapominajmy.| bywa spóźnialska oraz często używa sarkazmu.
~O, a ta nie dostała rozbudowanego opisu.~
~*Bo ja tylko opis Laóry pisałam samodzielnie. Resztę kopiowałam z poprzednich FanFiKtion.*~
|Czas umrzeć.|
Dawid *Stolec* Miller
Chłopak, który tak jak Andromeda jest poszkodowany przez los. Nie miał przyjaciół, swoich rodziców stracił w wypadku, tak samo jak swoją dziewczynę. *Jasna cholera, zamknij ten portal do Creepypastolandii!* Od tego czasu prawie nigdzie nie wychodzi, jedynie do sklepu. Jednego dnia zaś, jego życie również *zaczyna srać* ~*JAK? xD*~ *To Opkolandia. Tu wszystko jest możliwe. xD* się zmienia...W chwili obecnej ma on 21 lat. |Bo OCZYWIŚCIE musi być starszy od Pizdoklepki o co najmniej rok. ;"=";| Interesuje się najnowszą technologią i broniami. |KOLEJNY Z WIELOMA ZAINTERESOWANIAMI!!!| Jego zaletami jest to, że ma poczucie humoru, nie jest wredny oraz jest cierpliwy. Zaś jego wadami jest to, że jest małomówny, bywa niesprawiedliwy oraz złośliwy.
Patryk Cilpior <nie komentować nazwiska, nie moja wina, że takie było w serii xD.>
|Kiedy poznałem jego nazwisko, ryłem chyba z dwie godziny. xDDDDDDDDD|
Wróg Grzegorza. Wraz z Mateuszem próbuje mu przeszkodzić w *sraniu* |XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD| jego celach. Zawsze mu to wychodzi~, bo jest jebańcem leśnym~. Jednak, któregoś dnia, coś się nie udaje... ~*BOŻE, CZY TY WIDZISZ TEN SPOILER ZAKOŃCZENIA?!?!!?!?!?!?!?!?!? -.-*~ |Spierdolenie wkracza na coraz wyższy poziom. ;"=";| W chwili obecnej ma on 2|0|0 lat. ~On jest taki głupi, że nawet trzydziestki nie dożyje. xDDD~ Interesuje się sportem i informatyką. ~*Ale Slavia nie patrzy?*~ |Chyba nie.| Jego wadami jest to, że bywa okrutny, bywa impertynencki ~*Do dziś nie wiem, co to znaczy <Sprawdza w słowniku> Impertynent - «osoba zachowująca się wobec kogoś arogancko, obraźliwie» . Dobra, pasuje.*~ oraz jest mściwy. Jego zaletami zaś jest to, że jest zdyscyplinowany, ~XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD... <Dwa lata później.> DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD~ życzliwy, dobry oraz uczynny.
Mateusz Okupowski <nie komentować, nazwisko to było w odcinku nawiązującym do serii. ;P> *Ta zjebana emotka... -.-*
Również jest on wrogiem Grzegorza. Razem z Patrykiem stara się przeszkodzić mu w *sraniu* jego celach. Cały czas mu się to udaje. Któregoś dnia jednak, coś się zmienia... ~*Boże, widzisz i nie grzmisz...*~ ~Bóg: Grzmię, ale papier nie przewodzi prądu.~
*
*
W chwili obecnej ma on 20 lat. . ~*Lol, myślałam że w Wordzie dodałam do tego zdania jakiś komentarz, dlatego na Wattpad jest kropka, spacja i kropka, ale nie. To jest tu naturalnie. ;_;*~ |Chryste ;_;| Jego wadami jest to, że bywa chytry,
~
~
~*JEZU XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD*~
~:D~
bywa niedokładny oraz jest rozrzutny. Jego zaletami zaś jest to, że jest spokojny, ~XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD~ sprawiedliwy, cierpliwy ~*XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD*~ oraz uczciwy. ~Boże, jebnąłbym śmiechem jeszcze raz, ale zaraz od tego śmiechu się uduszę. xDDD~
Katerin Morgan
~*A imię tego karakańca dalej źle napisane. ;-;*~
|No ja pierdolę...|
Normalna dziewczyna, jednak wiedziała bardzo dużo o tym, co mogło się stać 13 kwietnia. ~*Wiadomo, o który rok chodzi, ale i tak wypadałoby nawriteować.*~ Posiadała również przedmiot, dzięki któremu możliwe było skończenie całego planu Grzegorza. Poznaje ona Patryka ~*Patrick and The Small Guya~ i Mateusza **Matheo* i zaczyna im pomagać. W chwili obecnej ma ona 19 lat. Interesuje się literaturą i komputerami. |Ja już nic nie mówię. ;-;| Jej zaletami jest to, że ma poczucie humoru, jest bezinteresowna i jest miła. Jej wadami jest to, że bywa upierdliwa, gadatliwa i ironiczna.
~*To dopiero opisy bohaterów, a ja już mam dość. ;=;*~
*Nie tylko ty. ;=;*
|Może być tylko gorzej. ;_;|
____________________________________________
Fabuła
W roku 2013, rok po wybuchu na Antarktydzie, ~Jaki rok? Prolog dzieje się w styczniu, a wybuch nastąpił w grudniu dwa tysiące dwunastego.~ ~*Nie ma to jak niespójności w opisie fabuły. ;-;*~ ponownie zostaje ożywiony Grzegorz~*eł*~ Antychryst~*eł*~. ~Grzegorzeł Antychrysteł. Zajebiście. xD~ ~*:D*~ Kiedy widzi, że znajduje się na Antarktydzie, szuka drogi powrotnej do miejsca, z którego przybył na drugi kraniec *gówna* ~*XDDDDDDDDDDDDD*~ świata. W czasie poszukiwań, znajduje on na śniegu jakąś dziewczynkę. Z dziwnych powodów robi mu się jej trochę żal. ~OOC~ ~*Wszyscy tu są OOC.*~ ~<Płacze, wylewając morze łez.> WHYYY!!! ;_;~ Po krótkiej rozmowie przygarnia on ją. Razem wracają do Polski. Kilka lat później, gdy dziewczyna ma już 16 lat, odkrywa JEGO tajemnicę i mimo wszystko postanawia mu pomóc w realizacji jego celu. ~Ach, jaki ja zajebisty. xD~ W międzyczasie ~*Międzyczas nie istnieje, chyba że w sporcie. Czas jest jeden.*~ dowiaduje się o swojej przeszłości. Natomiast kilka miast dalej, JEGO wrogowie już zmierzają w kierunku ich bazy, aby ponownie im przeszkodzić...
~*JEZU, MÓWIŁAM! Kolejne zagięcie czasoprzestrzenne! XDDD*~
~MATKO XDDDDDDDDDDDDDDD~
____________________________________________
Prolog
Był 21 grudnia 2013 roku. ~Aaa, dobra. Zwracam honor. Pomyliło mnie się przez to, że obecna wersja tego łopłopłopka zaczyna się w styczniu.~ Rok po wybuchu na Antarktydzie. Tego dnia, ponownie ożywiony został Grzegorz Antychryst. ~*AWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWW YEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAHHHHHHHHHHHHHHHH!!!*~ *Jaki zaciesz. xD* ~*Moja wina, że Grzegorz jest zajebisty? <3*~ ~Oj wieeem. :D~ *I skromny... xD* ~Wieeem :D~ Kiedy zaś został już ożywiony, ujrzał, że nadal był w miejscu w którym został zabity. Jednak, zauważył on również, że nie miał jak wrócić do miejsca z którego przybył. Postanowił więc pójść i poszukać czegoś, czym mógłby ponownie wrócić do Polski...
|Kurwa, zajebiście. Widać zostawał wskrzeszony już tyle razy, że kolejny ma już gdzieś. xD|
~True xD~
Kilkanaście minut drogi później, ujrzał on na śniegu jakąś leżącą postać. Z ciekawości podszedł on trochę bliżej, aby zobaczyć kto to był *i spytać, czy lubił srać.* |Najlepsze pytanie, jakie można zadać zamarzającej osobie. xD| *:D*. Okazało się, że była to jakaś dziewczynka w wieku przedszkolnym. Leżała na śniegu najprawdopodobniej od kilku lat, *JAKIM CUDEM PRZEŻYŁA?!?!?!?!?!?!?!?!?!* ~*Magia Opkolandii.*~ *;=;* gdyż była wychudzona i widać było, że bardzo trzęsła się z zimna. W tym momencie, gdy widział on ją, nie wiedzieć czemu, zrobiło mu się jej żal. ~*OOC jak chujem strzelił.*~ Trochę się tym zdziwił, gdyż nigdy wcześniej ne ~*Sprawdziłam Worda. Ta literówka ewidentnie tu jest.*~ *Jak można palnąć takiego byka? xDDD* ~*Niedojebanie weszło na wyższy poziom. xDDD*~ było mu NIKOGO żal. Mimo to, postanowił on podejść do niej...
Tymczasem, Laura, |*Laóra| ~*XDDD*~ bo tak miała na imię dziewczynka, była całkowicie zmarznięta. Bała się, że Antarktyda będzie jej grobem. *To powinno nastąpić wieki temu.* Po chwili usłyszała ona czyjeś kroki. Nie zwróciła jednak na to uwagi. Myślała, że ten ktoś sobie pójdzie i jej nie zauważy. ~*Mr Nobody, kurwa.*~ |Jak ktoś wytłumaczy mi fabułę tego filmu, dam mu ciastko.| ~*A ja dorzucę sto złotych.*~ Jednak, po chwili poczuła ona na swoim zmarzniętym ciele czyjąś *dupę*
~
~
|XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD|
*:D*
dłoń. Po chwili zaś, usłyszała czyiś gruby ~**zajebisty*~ głos. Mówił on:
- Dziewczynko...*Lubisz srać?*
|Najlepsze pytanie, jakie można zadać w takim momencie. xD|
*Co nie? :D*
W tym momencie odwróciła ona głowę. Gdy to zrobiła, zauważyła jakąś postać, którąś skądś kojarzyła... ~Kurwa, kolejna. ;===;~
Ten ktoś kto stał obok niej, miał na sobie brązową szatę. *DŻIZAS, WYRAFINOWANE SŁOWNICTWO W OPKU! NIE MOŻE BYĆ! OOO.OOO* ~*OMG! OOO.OOO*~ |***.***| ~CUD! OOO.OOO~ Nie było widać jego twarzy, a jedynie świecące się, żółte *dupy* ~WYOBRAZIŁEM TO SOBIE! XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD~ oczy i długi nos. W jednej ręce trzymał on nieregularnie wygięty kij. ~*Tak nieregularnie, że ja bardzo podobny od czterech lat mam w domu.*~
Po chwili zaś przypomniała sobie, kto to był. Jej matka, przed porzuceniem jej na Antarktydzie, opowiadała jej o NIM ~No do cholery! :<~ i na końcu swoich opowiadań zawsze mówiła:
- I mam nadzieję, że cię znajdzie i zabije. Będziesz miała to, na co zasługujesz.
~:D~
|Zajebista matka, nie ma co. xD|
~*xD*~
W tym momencie przestraszyła się ona. Przełknęła ze strachu ślinę, a jej oczy trochę powiększyły się. Przez to wydało się, że ona się JEGO bała. Po chwili jednak, usłyszała jak ON|IACZ| powiedział:
- Nie bój się mnie. Nie zamierzam ci nic zrobić. Podszedłem tu, aby spytać co ty tu robisz? Gdzie są twoi rodzice?
*– Sram. A moi rodzice są w pobliskim kiblu publicznym. Zaraz wrócą.*
~*Kibel publiczny na Antarktydzie. xD*~
*No co? Naukowcy też muszą srać. xDDD*
- Nie wiem gdzie są...Porzucili mnie tu dwa lata temu...I teraz tu od dwóch, no przepraszam, prawie dwóch, bo nie licząc jednego dnia marznę i od dwóch lat *sram śniegiem* |Ewidentnie możesz przejąć rolę Vegi. xDDD| *:D* głoduję... - Odpowiedziała
- Dlaczego mówisz, że marzniesz tu od prawie dwóch lat, nie licząc jednego dnia? Przecież tu jest zawsze zimno. - Spytał
*Poza tymi okresami w historii Ziemi, gdy jebło przebiegunowaniem.*
~*Psujesz.*~
*>:D*
- 21 grudnia roku poprzedniego chyba coś w oddali wybuchło, bo ciepło doszło aż tutaj...I to był jedyny dzień, kiedy choć przez chwilę nie czułam zimna, a jedynie ciepło... - Odpowiedziała
*– Nie, nic nie wybuchło. To ja walczyłem z moimi wrogami na to, kto głośniej wysra śnieg. – odparł Grzegorz.*
~
~
~*JEZU XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD*~
|X"DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD|
*:D*
W tym momencie nastała cisza. Słychać było tylko mroźny, Arktyczny ~*Przymiotnik wielką literą...Super. -_-* ~ wiat*e*r. W czasie ciszy, Grzegorz pomyślał:
"Niezłą siłę wybuchu miał*o to sranie Patryka* |XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD| ten impulsator, skoro doszło to aż tu..."
Po chwili jednak, powiedział:
- Wiesz, skoro nie ma tu nigdzie w pobliżu twoich rodziców to chodź ze mną.
- Naprawdę? Nie zostawisz mnie tu na śmierć? - Spytała zdziwiona.
~– Ktoś mi musi szyby w bazie pucować. :D – odparłem~
|Grzegorz i jego priorytety. xD|
~:D~
- Nie. Nie narzucasz się mi to nie mam po co ciebie zabijać. - Odpowiedział
~*OOC jak chujem strzelił. #2*~
Po tej rozmowie, Laura |*Laóra| wstała i wraz z NIM ruszyła w kierunku powrotnym. ~*Powiedziałabym, że hipernierealizm atakuje, ale w jej sytuacji każdy by tak zrobił.*~ Jednak, w czasie drogi, w pewnym momencie ujrzała ona duży krater w ziemi. Widząc to, od razu spytała:
- Co tu się stało?
*–Patryk zbyt mocno wysrał śnieg i ot co się stało. – odpowiedział Gregory.*
~Jezu xDDD~
- Eh...Kiedyś ci to opowiem. Teraz nie jestem pewien, czy zrozumiesz i uznasz to za prawdę. - Odpowiedział
~Zgodnie z Pierwszym Prawem Logiki Opek, uwierzy.~
~*Zacznę pisać prawa opek. Trzeba stworzyć nowom ksionszkem.*~
~Nowom ksionszkem. xDDD~
~*No co? :DDD*~
Po tej rozmowie, ponownie ruszyli oni w dalszą drogę. ~*Jakby kompletnie nic się nie stało.*~ Gdy już paręnaście minut później znaleźli sposób w jaki mogliby wrócić do Polski~*, ale nie wspomniano o tym ani słowem, bo po chuj,*~ po czym wyruszyli w drogę powrotną. ~To zdanie sens mieć bardzo jakby tak.~ Po powrocie do bazy Grze|grzegrzegrze|gorza, ~Grzegrzegrzegrzegorza. Zajebiście. xDDD~ |:D| ten zajmował się Laurą |*Laórą| i w międzyczasie, ~*Ja już się wypowiadałam na ten temat.*~ w piwnicy, w tajemnicy przed nią próbował zniszczyć *gówno* |xDDD| świat. Z czasem, gdy dziewczyna wzrastała, zapominała o swojej przeszłości oraz zastanawiała się, co Grzegorz robił w piwnicy... |Lennyfaceował się.| ~*Wyobraziłam sobie Gregory'ego, strzelającego z rąk Lenny Face'ami. xDDD*~ ~BOŻE XDDDDDDDDDDDDDDDDDDD~
11 lat później...
|DUN DUN DUUUN!|
Laura |*Laóra| miała już 1|1|6 lat. W tym wieku, oprócz zmiany swojego charakteru, swoich zainteresowań i wyglądu, zyskała również umiejętność czytania w *gównie* |Najlepsza moc na świecie. xD| *Co nie? xDDD* myślach. Przydało jej się to jednego dnia do odpowiedzenia na jej pytanie "Jak wyglądała moja przeszłość?" oraz "Co Grzegorz robi w tej piwnicy?". ~*Ach, te spoilery tego, co się stanie akapit dalej... -.-*~ *Nie mam słów. ;=;*
Otóż, któregoś dnia, Grzegorz zaczął się zastanawiać:
*"A może by tak powtórzyć walkę na sranie śniegiem sprzed dwunastu lat?"*
~XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD~
"Ona ma już 16 lat...Może jest to odpowiedni moment, aby powiedzieć jej, że nie znalazła się tu znikąd, tylko, że w roku 2013 znalazłem ją na Antarktydzie... I może...Nie...Nie powiem jej przecież, że próbuję w tajemnicy przed nią zniszczyć *kible publiczne* świat...Do..."
~*Lol, ale te myśli były naciągane.*~
Jednak w tym momencie jego myśli przerwał głos Laury, |*Laóry| która mówiła:
- A więc to tak! Znalazłeś mnie w wieku 5 lat na Antarktydzie i nawet mi o tym nie powiedziałeś! I jak możesz próbować zniszczyć świat?!
~– Jestem zajebisty, więc wszystko mi wolno. – odpowiedziałem zgodnie z prawdą, po czym dodałem:
- A teraz wracaj do mycia kibla dupą, bo to fajnie wygląda.~
~*Mycie kibla dupą. xDDD*~
~:D~
- Skąd ty możesz tak nagle o tym wiedzieć?! Przecież ci nawet tego nie powiedziałem! - Rzekł
- Zapomniałeś, że w moje 16 urodziny jakimś |"|dziwnym cudem|"| zyskałam umiejętność czytania w *gównie* myślach? - Spytała
- Ah no tak...Głupia umiejętność...Nie dość, że ci się do niczego nie przyda w życiu, to jeszcze tylko powoduje, że się za szybo dowiadujesz o różnych rzeczach. - Powiedział
- A skąd wiesz? Może mnie się kiedyś do czegoś przyda. - Odparła
*Na przykład do przewidzenia, kiedy Grzegorz będzie srał trawą.*
~XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD~
|BOŻE XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD|
~*Pierdolnęłam xDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD*~
Po tej rozmowie, oboje zajęli się swoimi codziennymi sprawami. |Jakby NIC się nie stało...| Jednak, od tego momentu, Laura |*Laóra| postanowiła mimo wszystko pomóc mu w realizacji JEGO celu. ~*Siema, hipernierealistyczność! Bałam się, że już nas nie odwiedzisz!*~ I od tego momentu, ponownie zostały ściągnięte na nich kłopoty...
|DAM DAM DAAAM!|
~*Ale nudy...*~
|Jak każde twoje stare łopłopłopko.|
~*Niestety... :<*~
____________________________________________
Rozdział I - Informacja i wyruszenie w drogę.
~*♪DALEEEJ, JEDZIEMY NA MAXA, HEJ! PO PROSTU DALEEEJ, JEDZIEMY NA MAXA, HEJ!♪*~
|Jezu, a ta już. xD|
~*No co? :D*~
Tymczasem, trochę dalej, gdy Patryk ~*Patrick and The Small Guy~ i Mateusz **Matheo* siedzieli w domu Mateusza **Matheo* i oglądali telewizję, ~I to jest powód ich debilizmu.~ w pewnym momencie, ponownie w wiadomościach dało się zobaczyć informację o tym, że za rok możliwość upadku *wielkiego kibla publicznego* ~*WYOBRAZIŁAM TO SOBIE XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD*~ ~XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD~ asteroidy na Ziemię wzrosła o 30 %. ~*O zajebiście. Liczebnik napisany nie słownie. -_-*~ W tym momencie, Mateusz **Matheo* powiedział:
- Eee...Nic nie będzie. Ile miało być już tych końców świata i nadal nic się nie stało.
~Już niedługo. ^-^~
- Wiesz, ale słyszałeś przecież, że możliwość wzrosła o 3|00|0 %, ~Marzenia...~ co daje już 60 %. Nie pamiętasz, że niedawno było tylko 30 % szans? - Rzekł Patryk. ~*Patrick and The Small Guy~
- Czy myślisz, że...? - Zapytał Mateusz. **Matheo*
- Tak. Myślę, że ON|IACZ| znów powrócił. - Powiedział Patryk. ~*Patrick and The Small Guy~
- Musimy mu przeszkodzić, bo inaczej dojdzie do sedna swojego celu i *wysra* ~JAK? XDDD~ *Magia Opkolandii. xD* zniszczy świat! - Odparł Mateusz. **Matheo*
Po tej rozmowie, oboje wyszli z domu i ruszyli w kierunku bazy Grzegorza z roku 2012, gdyż podejrzewali, że tam jest. ~Oczywiście, bez żadnego słowa refleksji. A poza tym, co oni, mają nawigację w dupie?~ ~*Wyobraziłam to sobie. XDDD*~ ~:D~ Jednak, w pewnym momencie drogi, postanowili wrócić się po Katerin |*Kaczkotetrin| i wraz z nią wyruszyć w drogę. Weszli oni do bloku w którym mieszkała dziewczyna, po czym zapukali do drzwi jej **kibla* ~*W sumie, w jej wypadku pasuje. xDDD*~ mieszkania. Po chwili otworzyła ona. Gdy ujrzała Patryka ~*Patrick and The Small Guya~ i Mateusza, **Matheo* spytała:
- Czego wy znów ode mnie chcecie?
*–Robimy zawody, kto szybciej sra. Chcesz wziąć udział? – spytał Matheo*
~*Najlepsze pytanie, jakie można zadać znajomemu. xDDD*~
*Co nie? xD*
W tym momencie Patryk ~*Patrick and The Small Guy~ opowiedział jej o tym, po co do niej przyszli. Gdy skończył, ta rzekła:
- No dobrze, mogę wam pomóc...
|I te dramatyczne trzy kropki...|
*Co nie...*
Po tych słowach, cała trójka wyszła z bloku i ruszyli oni w odpowiednim kierunku. Jednak, po paru minutach drogi, ujrzeli oni Andromedę ~**Gandziomedę*~ i Dawida. |*Dejwida| ~*A poza tym, to było w chuj naciągane.*~ Widząc ich, od razu podeszli do nich i spytali:
- A wy gdzie się wybieracie?
*– Do kibla publicznego, zrobić zawody na sranie. – odpowiedział Dejwid*
~*Boże xDDD*~
*Jeszcze nie Bóg, ale pracuję nad tym.*
~Ależ ty skromny. Lubię cię! :D~
*I wzajemnie. :D*
- Zabić JEGO. Myślisz, że mu kiedykolwiek daruję, że prawie zabił Andromedę? ~**Gandziomedę*~ - Odpowiedział Dawid. |*Dejwid|
~*Ja bym mu za to pokojową nagrodę Nobla dała. Każdy człowiek z funkcjonującym mózgiem by tak zrobił.*~
- To świetnie się składa, bo my także zmierzamy w tamtym kierunku. Możemy więc udać się tam razem. - Rzekł Patryk ~*Patrick and The Small Guy~
- Ej, właśnie. Dawid, |*Dejwid| przecież masz ten samochód terenowy, który mieści pięć*set* osób. Możemy nim się tam udać. - Zaproponowała Andromeda. ~**Gandziomeda*~ *A poza tym, to jest tak naciągane, że aż ściana odpadła.*
- Dobry pomysł. - Rzekł Dawid. |*Dejwid|
Po tej rozmowie, cała piątka udała się pod dom Andromedy ~**Gandziomedy*~ i Dawida, |*Dejwida| po czym wsiedli oni do samochodu terenowego. Patryk, ~*Patrick and The Small Guy~ Mateusz **Matheo* i Katerin |*Kaczkoterin| usiedli za kierowcą, gdyż były tam trzy miejsca, Dawid |*Dejwid| usiadł za kierownicą, a Andromeda ~**Gandziomeda*~ koło Dawida. |*Dejwida| ~*A w ogóle, ta informacja była nam niezbędna. -_-*~ Po chwili, gdy wszyscy zapięli *dupy* ~*BOŻE XDDDDDDDDDDDDDDDDDDD*~ ~JEBŁEM XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD~ |XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD| *:D* pasy i zamknęli drzwi, samochód ruszył w drogę..
~*Koniec rozdziału.*~
|Krótko dość.|
~*Wiem. Ogólnie ilość stron w tym FanFiKtion wygląda tak:
Rozdział II: Jedna strona.
Rozdział III: Dwie strony i kilka linijek.
Rozdział IV: Jedna strona.
Rozdział V: Jedna strona.
Rozdział VI: Dwie strony.
Rozdział VII: Jedna strona i kilka linijek.
Rozdział VIII: Jedna strona i trzy linijki.
Rozdział IX: Niecała strona.
Rozdział X: Dwie strony i kilka linijek.*~
~Boże, jakie luksusy! \O/~
|Nie może być!|
~*Ja ten FanFiKtion pisałam na siłę, so...*~
*Idę się zabić, zw.*
____________________________________________
Rozdział II – Gałąź *z gówna*
~Chryste, Sebastian, ogarnij się. xDDD~
*No co? Żarty z gówna i srania są najlepsze! xDDD*
Kiedy zaś tak jechali, w pewnym momencie Dawid |*Dejwid| spytał:
- Ej, słuchajcie. Wy z NIM tyle walczycie, to powinniście wiedzieć. Czy on w ogóle jest śmiertelny?
~Tak, ale nie da się mnie zabić na stałe. ^-^~
~*Cheater*~
~:D~
*Aż dziw bierze, że dr. Hax jeszcze cię nie dopadł. xD*
~:DD~
- Chyba nie. Nie ważne czym byśmy go zabili, po paru latach i tak *zaczyna srać śniegiem.*
~
~
powraca. - Odpowiedział Patryk. ~*Patrick and The Small Guy~
- To po co go zabijacie? - Spytała Katerin. |*Kaczkoterin|
~Bo są debilami.~
- Żeby nie dopuścić do zagłady świata. - Odpowiedział Mateusz. **Matheo*
~W sumie, to też ma sens.~
Po tej rozmowie, dalej jechali oni *po kostki w gównie* ~*Jezu xDDD*~ w ciszy. ~Mam dziwne wrażenie, że powyższy dialog został napisany jako zbędny zapychacz.~ ~*To nie wrażenie. To brutalna rzeczywistość.*~ *;=;* Niestety, w pewnym momencie wjechali oni do jakiegoś lasu. Jako, iż Dawid |*Dejwid| był trochę zamyślony, nie zauważył tego. *Ślepota postępuje.* Przez to nie mógł kazać czterem pasażerom zamknąć *dup* ~*XDDDDDDDDDDDDDDDDDDD*~ okien. Przez to, w pewnym momencie, jedna z gałęzi dostała się do samochodu i uderzyła z impetem w *dupę* ~*JAK? XDDD*~ *Magia Opkolandii znowu nam towarzyszy. xDDD* twarz Andromedy. ~**Gandziomedy*~ W tym momencie dziewczyna krzyknęła z bólu. |( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)| ~O Boże, a ten już. xDDD~ |Poziom analiz trza podtrzymywać. XDDD|
Tymczasem, Dawid, |*Dejwid| słysząc to, od razu pobudził się i na wszelki wypadek zatrzymał *sranie z oczu* |Boże, wyobraziłem to sobie. XDDDDDDDD| ~xDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD~ samochód. Po zrobieniu tego, odwrócił się w kierunku swojej ukochanej, aby sprawdzić, czy nic jej się nie stało. Po zrobieniu tego, ujrzał, że Andromeda ~**Gandziomeda*~ trzymała się za *dupę* ~*XDDDDDDDDDDDDDDDDDD*~ twarz. Widząc to, chłopak od razu spytał:
- Kochanie, co ci się stało?!
~*- Sos z kebaba był taki ostry, że zaczęło mnie jebać w twarzy. - odpowiedziała Gandziomeda.*~
|XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD|
W odpowiedzi dziewczyna pokazała mu swoją poranioną *mózgownicę* ~Ale ona jej nie ma...~ *Ach, no tak. ;=;* twarz. Dawid, |*Dejwid| widząc to, od razu położył sobie dziewczynę na k|utas|olanach, ~Kutasolanach. Zajebiście. xDDD~ *Slade chyba nie skończył jeszcze gimnazjum. xDDDDDDDDDD* |:D| po czym odkaził jej rany i zabandażował je. ~*Debil*~ Po zrobieniu tego, ponownie posadził dziewczynę na siedzeniu. *Ja bym ją wyjebał przez okno.* ~Każdy myślący człowiek by to zrobił.~ Gdy już to zrobił, ta rzekła:
- Dziękuję ci...
- Oj nie ma za co. Nie mogę dopuścić do tego, abyś cierpiała. - Powiedział |Kretyn|
Po tej rozmowie, cała piątka ponownie ruszyła w odpowiednim kierunku...
~*Koniec rozdziału.*~
|Był nudny jak but.|
~*Właśnie wiem. W kolejnych nie lepiej.*~
*Help... ;=;*
____________________________________________
Rozdział III – Wypadek
*<Patrzy z nadzieją.>*
~*W trzecim rozdziale? Oni padną dopiero w dziesiątym. Nie, to nie był spoiler, bo opis bohaterów już zaspoilerował łopłopłopko.*~
*Jakoś wytrzymamy...*
Reszta drogi minęła |nie|normalnie. Niestety, w jej trakcie Dawid |*Dejwid| zaczął mieć dziwne przeczucie, że zaraz *odpadnie mu dupa* ~XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD~ *:D* się coś stanie. |Jebany Gary Stu. Do gazu.| ~Polecam ci, Slade, zmienić nazwisko na Hitler.~ |:D| Oczywiście powiedział on:
- Słuchajcie, mam wrażenie, że zaraz *zaczniemy srać olejem* ~Co. xD~ *:D* się coś może stać.
- Eee...Nic się nie stanie. Nie martw się. - Rzekła Katerin. |*Kaczkoterin|
- Miejmy taką nadzieję... - Odparł Dawid. |*Dejwid|
Po tej rozmowie dalej jechali w ciszy. Niestety, po parunastu minutach, gdy przejeżdżali koło jakiegoś klifu, w pewnym momencie wpadli w poślizg*, który pojawił się od tak, z dupy.*. Przez to, Dawid |*Dejwid| stracił kontrolę nad *życiem* ~*To nastąpiło wieki temu.*~ pojazdem i zaczęli oni, po kilku minutach spadać *w górę* ~*JAK? XDDD*~ *Magia Opkolandii. xD* ~*Mam ochotę narysować mapę Opkolandii i Creepypastolandii. xD*~ ~<Zakrada się do pokoju Ramoninth, chowa się i zaczyna czekać.>~ ~*Grzegorz, wyłaź z tej szuflady, widać cię.*~ ~:<~. Po mocnym uderzeniu w ziemię, wszyscy stracili *gówno* |XDDDDDDDDDDDDDDD| przytomność...
Kilka minut później, Dawid |*Dejwid| obudził się. Gdy otworzył oczy, ujrzał, że leżał w *morzu gówna* |Sebastian, serio, ogar. xxDDD| *Nie :D* zniszczonym samochodzie. Wszystko widział jak przez mgłę. Słyszał również swoje głębokie oddechy. ~*KURWA NIE! ;___;*~ |___;| *TA EMOTKA XDDD* |:D| Na dodatek czuł krew na swojej *|NIE xDDD| :D* bluzce. Gdy zaś spuścił *dupę* ~*BOŻE XDDDDDDDDDDDD*~ oczy, gdyż czuł, że nie mógł poruszać *uszami* ~*Zdziwiłabym się, gdyby taki down jak on, umiał to.*~ głową, ujrzał, że na jego bluzce była krew. |No shit, Sherlock.| Znaczyło to, że gdzieś pod nią miał zranioną skórę.
~
~
Chciał on się odwrócić, aby sprawdzić, co z jego ukochaną oraz z Patrykiem, ~*Patrick and The Small Guyem~ Mateuszem **Matheo* i Katerin, |*Kaczkoterin| jednak czuł, że nie mógł się poruszać. Po chwili, ponownie zemdlał... ~*Bogu dzięki...*~
Godzinę później, chłopak zaczął odzyskiwać przytomność. ~*A ta hipernierealistyczność była zajedwabista.*~ Przed otwarciem oczu, ujrzał białe *gówno* ~Za dużo białej czekolady.~ *XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD* |CHRYSTE XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD| ~*XDDDDDDDDDDDDD*~ ~:D~ tło. Po chwili poczuł, że ktoś go klepał po po|ś|l|adku|iczku. ~Boże, Slade, ogarnij się. xDDD~ |:DDD| Kilka chwil później, usłyszał głos Andromedy, ~**Gandziomedy*~ która mówiła:
- Dawid...|*Dejwid| Dawid...|*Dejwid| *Wysraj te oczy, idioto.* ~*XDDDDDDDDD*~ Obudź się...Dawid...|*Dejwid|
Nie mógł on jednak otworzyć o|dbytu|czu. ~Poziom tej analizy zatrzymał się na pierwszej klasie gimnazjum. xDDD~ Po kilku chwilach udało mu się obudzić. Po |r|ot|*z|warciu oczu, ~*Kuźwa, aż się zakrztusiłam ze śmiechu. xDDD*~ ujrzał nad sobą twarz Andromedy, ~**Gandziomedy*~ która widząc, że *dupa* Dawid*a nadal była brudna jak sto pięćdziesiąt* ~*Moglibyśmy pisać scenariusze do poważnych filmów. xDDD*~ *Się wie. xDDD* się obudził, spytała:
- Co za |nie|szczęście, że żyjesz...
- Andromedo...~**Gandziomedo*~ Koch|uj|anie...~Kochujanie. Tak. xDDD~ |No co? :D| Co się stało? I gdzie ja jestem? Nic nie pamiętam... - Spytał słabym głosem.
~*- Zesrałeś się na maskę, ty pijaku, a potem nago odtańczyłeś makarenę, śpiewając przy tym "You Spin Me Round" w wykonaniu Danzela. - odpowiedziała Gandziomeda, napierdalając Dejwida pustą butelką po wódce.*~
~
~
~*Jutro będę normalna. xD*~
|Dlaczego jutro?|
~*Bo jutro nie mam polskiego z prof. Matuszewskim. xDDD*~
|A, no tak. xDDD|
- Podczas jazdy wpadliśmy w *gówno Grzegorza*
~
~
|XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD|
~*Pierdolnęłam xDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD*~
*:D*
poślizg. Straciłeś kontrolę nad *sraniem* ~*XDDD*~ samochodem. Po chwili zaś, spadliśmy w dół klifu. Od tego, wszyscy straciliśmy przytomność. Po godzinie, gdy się obudziłam, ujrzałam, że leżałam w zniszczonym samochodzie. |"|O dziwo,|"| mimo iż siedziałam na przedzie, nic mi się nie stało*, bo byłam Mary Sue*. Oczywiście od razu odwróciłam się. Ujrzałam, że ty, Patryk, ~*Patrick and The Small Guy~ Mateusz **Matheo* i Katerin |*Kaczkoterin| byliście nieprzytomni. Ty byłeś najbardziej poszkodowany. |Jest!| Właściwie byłeś jedynym poszkodowanym, |JEST!| gdyż tamtej trójce nic się nie stało, ponieważ byli na tyle. Natomiast tobie lała się krew z *dupy* ~Męski okres. xDDD~ ~*XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD*~ głowy oraz parę centymetrów od serca miałeś ranę, z której też lała się krew. ~*Jakim cudem przeżył, nie wiadomo.*~ *Wiadomo. Był Gary Stu.* ~*/"="/*~ *TA EMOTKA XDDD* ~*Czyż nie? :D*~ Od razu odpięłam pasy, wyszłam i otworzyłam drugie drzwi, po czym odpięłam twoj|ą dupę|e ~*Slade! :D*~ |xD| pasy i wyciągnęłam cię z samochodu. Po zrobieniu tego, wzięłam apteczkę i odkaziłam oraz zabandażowałam ci rany. Po zrobieniu tego, schowałam ją, a następnie wyciągnęłam z samochodu **dupy* ~JEZU XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD~ *:D* Patryka, ~*Patrick and The Small Guy'a~ Mateusza **Matheo* i Katerin. |*Kaczkoterin| Po tym, próbowałam cię obudzić, jednak ciągle byłeś nieprzytomny. Więc, jako iż nie miałam co robić, wyjęłam skrzynkę z narzędziami i zaczęłam próbę naprawienia samochodu, która |"|o dziwo|"| mi się udała~*, bo byłam Mary Sue*~. Po naprawieniu, schowałam skrzynkę i podeszłam do ciebie, po czym zaczęłam kolejną próbę obudzenia ciebie, która tym razem się powiodła. - Opowiedziała
- Dziękuję ci skarbie, że mnie tam nie zostawiłaś... - Powiedział|a Dejwidzia| ~*XDDD*~
- Nigdy bym tego nie zrobiła. - Rzekła
~Debilka~
Po tej rozmowie, jako iż Dawid |*Dejwid| nie miał siły, aby *srać oczami* ~Sebastian, błagam. xDDD~ *:D* wstać, dziewczyna położyła jego głowę na k|utas|olanach ~Znowu? xDDD~ |No :D| i zaczęła czekać, aż pozostała trójka odzyska przytomność...
Kolejną godzinę |*hipernierealistyczność| później, gdy Patryk, ~*Patrick and The Small Guy~ Mateusz **Matheo* i Katerin |*Kaczkoterin| obudzili się, ujrzeli niebo. Po podniesieniu się z ziemi, ujrzeli, że leżeli na jakieś *słonecznej* ~*Chciałabym...*~ łące. Na dodatek zauważyli naprawiony już samochód oraz Andromedę ~**Gandziomedę*~ i Dawida, |*Dejwida| który leżał na jej *dupie* ~*To musiałoby zabawnie wyglądać. xDDD*~ *Co nie? xD* kolanach. Chwilę później zaś, dziewczyna powiedziała:
- O, już się obudziliście.
- No, ale...Co się stało? - Spytał Patryk. ~*Patrick and The Small Guy~
|- A ty, pijaku, odtańczyłeś shuffle dance na obesranej masce samochodu, śpiewając przy tym "Friday" Rebbeci Black. - odpowiedziała Gandziomeda, napierdalając w Patrick and The Small Guy'a puszką po piwie.|
~*XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD*~
W tym momencie dziewczyna opowiedziała im o wszystkim. Gdy skończyła, Mateusz **Matheo* rzekł:
- Ale przynajmniej żyjemy...
*- No ty to powinieneś zdechnąć, pijaku, bo chciałeś wyrwać opony i powiesić je na drzewie jako bombki. - odparła Gandziomeda, napierdalając w Matheo samochodem.*
|BOŻE XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD|
Po tej rozmowie, w piątkę weszli do samochodu. ~*Jakby nic się nie stało.*~ Jednak, jako iż Dawid |*Dejwid| był jeszcze *pod wpływem alkoholu* słaby, Andromeda ~**Gandziomeda*~ musiała go przenieść. Nie było problemu, gdyż dziewczyna umiała prowadzić samochód. |Jebana Mary Sue.| Posadziła więc Dawida |*Dejwida| koło miejsca kierowcy, zapięła mu *dupę* |XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD| pasy i zamknęła drzwi. Po zrobieniu tego, usiadła za kierownicą, po czym ruszyła w odpowiednim kierunku...
~*Koniec rozdziału.*~
~Bogu dzięki, bo już zaczynał mnie się nudzić.~
|Nie tylko tobie, Grzegorz. Nie tylko tobie.|
____________________________________________
Rozdział IV – Drzewo
Kilkanaście godzin później od wypadku, Dawid |*Dejwid| powiedział do swojej ukochanej:
- Skarbie...Mam już siłę, aby *srać oczami* ~*Początek rozdziału, a Sebastian już napierdala o sraniu. xDDD*~*:D* prowadzić samochód. Możemy się zamienić.
Po tych słowach, Andromeda zatrzymała samochód, po czym oboje wyszli z samochodu i *odtańczyli makarenę na dachu samochodu* ~*Jebłabym ze śmiechu, jakbym to zobaczyła. xDDD*~ zamienili się miejscami. Parę minut później, Dawid |*Dejwid| zaczął dalej *srać oczami* |Boże xDDD| *Jeszcze nie Bóg, ale pracuję nad tym. :>* ~Uwielbiam cię. xD~ prowadzić samochód w kierunku bazy Grzegorza. W pewnym momencie, przejeżdżali oni obok jednego drzewa, które wyglądało tak, jakby zaraz miało się *zesrać* ~*JAK?! xD*~ *Opkolandia jak zwykle pomaga. xD* przewalić. I w pewnym momencie... |DAM DAM DAAAM!|
Kilka minut później, drzewo to zaczęło się przewracać. Chwilę później, uderzyło ono w środek dachu samochodu. Po uderzeniu, Dawid |*Dejwid| od razu zatrzymał się. Po zrobieniu tego, widząc, że dach jest zgnieciony, spytał:
- Nikomu nic się nie stało?
- |Niestety| Nie. - Odpowiedzieli Patryk, ~*Patrick and The Small Guy~ Mateusz, **Matheo* Katerin |*Kaczkoterin| i Andromeda. ~**Gandziomeda*~
Po tej rozmowie, cała piątka wyszła z samochodu. Po zrobieniu tego, Patryk, ~*Patrick and The Small Guy~ Mateusz **Matheo* i Dawid |*Dejwid| zaczęli próbę podniesienia drzewa i przewalenia go na drugą stronę lasu którym jechali. Po parunastu minutach udało im się to|, bo byli Gary Stu| i drzewo już nikomu nie zagrażało. |Szkoda...|
Po wykonaniu tego, zaczęli oni próbę naprawienia *dupy Dawida*
~
~
dachu. Wyjęli w tym celu skrzynkę z odpowiednimi narzędziami i zaczęli przywracać dach do porządku. Po parudziesięciu minutach, udało im się to dokonać*, gdyż byli idealni*. Po wykonaniu tego, schowali skrzynkę do bagażnika, po czym wraz z Andromedą ~**Gandziomedą*~ i Katerin |*Kaczkoterin| wsiedli do samochodu, po czym usiedli na swoich miejscach, zamknęli drzwi i zapięli *dupy* ~*Ewidentnie możesz przejąć rolę Vegi. xDDD*~ *:D* pasy.
Chwilę później, już drugi raz naprawianym samochodem, ruszyli oni w odpowiednim kierunku...
~*Koniec rozdziału.*~
|Ło chłolera, tak szybko? O.o|
~*Te rozdziały są bardzo krótkie.*~
~Bogu dzięki...~
____________________________________________
Rozdział V - W ostatniej sekundzie.
|DUN DUN DUUUN~kierka~ Nosz kurwa, Grzegorz! :< ~:D~|
Po uderzeniu drzewa w środek dachu samochodu piątki, nic się nie działo. Spokojnie przejechali oni przez resztę lasu, po czym wyjechali na jakąś prostą drogę|, prowadzącą do Krainy Grzybów| ~*Wiele bym za to dała.*~. Jazda przez nią również nie sprawiła żadnych problemów. *Zdziwiłbym się, gdyby tak było.* Niestety, nie na długo. W pewnym momencie jednak, Dawid |*Dejwid| ponownie zaczął mieć złe przeczucia. ~*Pierdolony Gary Stu.*~ Oczywiście powiedział on:
~*- Widzicie te wielkie grzyby? Chyba dojeżdżamy do Krainy Grzybów. Fajnie, co nie?*~
- Mam wrażenie, że zaraz możemy się z kimś lub z czymś zderzyć...
- Eee...Nic się nie stanie. Jesteś po prostu przewrażliwiony. - Rzekł Patryk. ~*Patrick and The Small Guy~
~*Ja bym mu uwierzyła, zważywszy na to ostatnie zdarzenie.*~
- No nie wiem. Ostatnim razem Katerin |*Kaczkoterin| mówiła podobnie i co? Spadliśmy z *kibla publicznego* ~Sebastian chyba za bardzo wczuł się w rolę Vegi. xDDD~ ~*Ktoś musi podtrzymywać poziom. xDDD*~ klifu. - Powiedział Dawid. |*Dejwid|
Po tej rozmowie, zapanowała cisza. Rzeczywiście tak było. |Jebane zdania pojedyncze.| Istniała więc szansa, że i tym razem uderzyliby oni w kogoś lub coś, ~*To pewnie ci skubańce odjebali łeb psu Jutro! NA STOS!*~ ~Jezu xDDD~ |A poza tym, nie psu Zbigniewowi?| ~*Były dwa psy. Pies Zbigniew miał głowę, a pies Jutro jej nie miał.*~ *Że o czym wy pierdolicie?* ~*O piątym odcinku Krainy Grzybów. xD*~ *;=;* ~*|:D|*~ albo stałoby się coś niezbyt miłego. Aż w końcu... |DAM DAM DAAAM!|
Kilkanaście minut później, Dawid ujrzał przed sobą *srającą dupę* ~*XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD*~ drzewo. Oczywiście starał się je ominąć, aby uniknąć kolizji. Niestety, w tym momencie w samochodzie zaczęło coś szwankować. |Oczywiście "przypadkowo".| Gdy byli oni już blisko zderzenia, Dawidowi |*Dejwidowi| udało się ominąć *srającą dupę* |XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD| drzewo. Po ominięciu, zatrzymał on samochód. Po zrobieniu tego, cały blady ze strachu, powiedział:
- Ja muszę wyjść na chwilę *się wysrać*...
|Najlepsze, co można by zrobić w takim momencie. xDDD|
*Co nie? xD*
- No, lepiej wyjdź. W takim stanie możesz spowodować tylko jakiś wypadek... - Rzekła Andromeda. ~**Gandziomeda*~
|Ale mógłby was zabić i cały świat byłby szczęśliwy.|
Po tych słowach, chłopak wyszedł z samochodu i usiadł na ziemi. Musiał się przewietrzyć, gdyż było mu słabo ze strachu. *Przed oczami ciągle miał tą srającą dupę.* ~*Ciągle z tego ryję. xDDD*~ ~Nie tylko ty. xDDD~ Bał się, że w tym stanie mógł spowodować wypadek i zabić swoją ukochaną, Patryka, ~*Patrick and The Small Guy'a~ Mateusza, **Matheo* Katerin |*Kaczkoterin| i siebie. ~Przynajmniej przysłużyłby się ludzkości. NO ALE NIE.~ Po parunastu minutach, miał on już siłę na prowadzenie pojazdu. Wstał więc z trawy, wsiadł do samochodu, zamknął drzwi, zapiął *dupę* |Jprdl xDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD| *:D* pasy i ruszył. Od teraz, reszta ich drogi wyglądała |nie|normalnie...Do czasu... |DUN DUN DUUUN!|
~*Koniec rozdziału.*~
|Znowu krótko, ale to dobrze. To łopko jest takie nudne, że nie chce się go czytać.|
~*Następny rozdział jest dłuższy. Ma dwie strony.*~
~Szaleństwo xD~
~*Co nie? xD*~
____________________________________________
Rozdział VI - ~Mordercza~ Opona i walka.
Po kilku godzinach drogi przez miasto, piątka ponownie wjechała do lasu. ~*A liczyłam na to, że trafią do Krainy Grzybów i Małgosia ich zajebie, tak jak to zrobiła z Doliną Kwiatów.*~ *To by było za piękne.* Podczas jazdy, Dawid |*Dejwid| ponownie zaczął mieć złe przeczucia, *bo jak dobrze wiemy, był Gary Stu.* jednak już nic nie mówił, aby nie uchodzić za narzekacza. |O, czyli miał szczątki mózgu.| ~Nie może być! \O/~ Pocieszał się jednak myślą, że może nic się nie stanie. ~*Debil*~ Niestety, nie wiedział, jak bardzo się mylił... |Pieprzone spoilery. -_-|
W pewnym momencie drogi, usłyszeli oni taki dźwięk, jakby opona w samochodzie została *wysrana* ~*Wyobraziłam sobie człowieka srającego oponą. xDDDD*~ |XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD| przebita. Jednak, jako iż na ich drodze nie było niczego, ~*Przecinek, won!*~ ostrego, co mogłoby przebić oponę, powstało podejrzenie, że KTOŚ im ją przebił. ~*No shit, Sherlock.*~ Mimo tego, wyszli oni na zewnątrz. *Każdy z funkcjonującym mózgiem w tym momencie by to zrobił.* Po znalezieniu się tam, Dawid |*Dejwid| wyjął zapasowe koło ze swojego bagażnika. Po zrobieniu tego, zaczął je wymieniać. Gdy już to po paru minutach zrobił, jako iż nie chciał zaśmiecać środowiska, |bo był jebanym pseudo ekologiem,| starą oponę włożył do *swojej bardzo pojemnej dupy.* ~*XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD*~ bagażnika.
Gdy to zrobił, chcieli oni wrócić do samochodu|, aby dalej wzajemnie się pieprzyć. ( ͡° ͜ʖ ͡°)| *A już myślałem, że Slade nie będzie dodawał podtekstów. xDDD* |:D|. Jednak, w tym momencie poczuli smród dymu. Od razu odwrócili się oni. Po zrobieniu tego, ujrzeli dym, ~Co ty nie powiesz...~ a po chwili wychodzącą z niego postać. Chwilę później, gdy dym opadł, ujrzeli oni jakąś dziewczynę, na oko 16*89* letnią. Widać po niej było, że była wrogo nastawiona w stosunku do nich. *Srała na was ogniem?* ~*XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD*~
- Kim ty jesteś, kto cię tu przysłał i co tu robisz? - Spytał po chwili Patryk. ~*Patrick and The Small Guy~
~*Nazywam się Alicja Antychryst i...chwila...Cholera, to nie ten FanFiction! :<*~
- A co cię to obchodzi? Mam po prostu zadanie zabicia was i tyle! - Powiedziała
Po tej rozmowie, standardowo zaczęła się walka. ~*Szybko*~ Szala zwycięstwa przelewała się to na stronę Patryka, ~*Patrick and The Small Guy'a~ Mateusza, **Matheo* Dawida, |*Dejwida| Katerin |*Kaczkoterin| i Andromedy, ~**Gandziomedy*~ a to na stronę Laury, |*Laóry| czyli dziewczyny z którą walczyli. ~To było do przewidzenia.~ Walka trwała dość długo, jednak walczący nie zastanawiali się ile. *Co było normalne.* Patryk, ~*Patrick and The Small Guy~ Mateusz, **Matheo* Dawid, |*Dejwid| Katerin |*Kaczkoterin| i Andromeda ~**Gandziomeda*~ dążyli do pokonania Laury |*Laóry| i odesłania jej do miejsca z którego przybyła, *czyli do piekła,* a Laura |*Laóra| dążyła do celu, który kazał jej wykonać Grzegorz, ~*<333*~ ~;_;~ ~*:D*~ czyli do zabicia piątki. Jednak, w pewnym momencie, lepiej zaczęli sobie radzić przeciwnicy dziewczyny. ~Noależoczywiście ;=;~ Laura, |*Laóra| widząc, że przegrywała, postanowiła się jakoś ulotnić. Wzięła więc jeszcze jedną kulkę dymną, którą miała i rzuciła ją na ziemię. Po chwili wydobył się dym. |A ja myślałem, że wata cukrowa...|
~
~
Kiedy Patryk, ~*Patrick and The Small Guy~ Mateusz, **Matheo* Dawid, |*Dejwid| Katerin |*Kaczkoterin| i Andromeda ~**Gandziomeda*~ byli zdezorientowani, Laura |*Laóra| po po prostu uciekła. Jako, iż nie potrafiła się teleportować, był to jej sposób na *sranie* ~Zajebisty sposób, nie ma co. xDDD~ ucieczkę.
Paręnaście minut później, gdy dym opadł, Patryk, ~*Patrick and The Small Guy~ Mateusz, **Matheo* Dawid, |*Dejwid| Katerin |*Kaczkoterin| i Andromeda ~**Gandziomeda*~ ujrzeli, że nigdzie nie było dziewczyny z którą walczyli. Pomyśleli oni, że po prostu zwiała. |Jak to wydedukowałeś, Sherlocku?| Wsiedli więc w samochód i po chwili ruszyli w odpowiednim kierunku. *Jakby nic się nie stało...* W czasie drogi, Dawid |*Dejwid| rzekł:
- Wiecie co, ten pech który nas prześladuje, chyba nie jest przypadkowy...
~Jasne, że nie jest. To imperatyw narracyjny zarządził, co zarządził i to się dzieje.~
- Czy myślisz, że...? - Spytał Patryk. ~*Patrick and The Small Guy~
- Tak. Myślę, że ON|IACZ| powoduje te wszystkie nieszczęścia które nas spotykają.
~
~
|Jezu xDDDDDDDDDDDDDDD|
~*Ale fakt, oni mają opóźniony zapłon o jakieś dwa lata.*~
I jeszcze ta dziewczyna która pojawiła się znikąd i nie chciała powiedzieć kim jest i kto ją przysłał... - Odpowiedział
- A on ma w ogóle jakieś nadprzyrodzone zdolności? - Spytała Katerin. |*Kaczkoterin|
*Jakby to było najważniejsze w tym momencie. -___-*
- Teleportowanie innych do jakiegoś prostopadłościanu czy czego tam, teleportowanie siebie i powodowanie tornad na pustyni. I tylko tyle wiemy. - Odpowiedział Mateusz. **Matheo*
~*Jeszcze miał dwie kolejne, tylko zapomniałam jakie, a teraz nie chce mnie się sprawdzać. No i jeszcze wliczmy te, które ja mu dojebałam w FanFiction. :3*~
- A tu magia! Nagle nam uprzykrza życie na odległość! - Rzekł Dawid. |*Dejwid|
~*To chyba wchodzi w kontrolowanie rzeczywistości, c'nie? (Czyli kolejną jego moc, właśnie sobie przypomniałam.)*~
- Jak w typowym amerykańskim filmie. - Odparła Andromeda. ~**Gandziomeda*~
~Mnie to FanFiction ogólnie wygląda na jeden, wielki, niedopieczony hamerykański film.~
- Hah. No w sumie racja. - Powiedział Patryk. ~*Patrick and The Small Guy~
Po tej rozmowie, dalej jechali oni w ciszy. |Jakby NIC się nie stało.| Myśleli oni, że już normalnie dojadą do bazy Grzegorza. ~Hehe :D~ Jednak... |DUN DUN DUUUN!|
~*Koniec rozdziału.*~
~Bogu dzięki, bo już zaczynał się robić debilny.~
~*Jak to całe łopłopłopko.*~
____________________________________________
Rozdział VII - Jazda, jazda i po jeździe. **Sranie, sranie i po sraniu.*
~Chryste, Sebastian, ogar. xD~
*Nie :D*
W pewnym momencie, zauważyli oni, że samochód stanął i za żadne skarby świata nie chciał *srać benzyną*
~*<W szkole>
Nauczycielka: Dzieci, po co samochodowi benzyna?
Sebastian: Aby mógł srać!*~
~XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD~
ruszyć. W tym momencie, Andromeda ~**Gandziomeda*~ spytała Dawida |*Dejwida|:
- Ej, co jest? Dlaczego ten samochód nie chce ruszyć?
*- Gów...eee...to znaczy benzyna się skończyła, pojebusie. - odpowiedział kulturalnie Dejwid.*
- Najprawdopodobniej paliwo się skończyło. ~No shit, Sherlock.~ Na całe szczęście wożę w bagażniku butlę z benzyną|, o której wcześniej nie wspomniałem, bo po chuj.|. Poczekajcie tu chwilę i nigdzie nie wychodźcie*, bo rozstrzelam*. - Odpowiedział Dawid. |*Dejwid|
Po tych słowach, chłopak wyszedł na zewnątrz i otworzył bagażnik. Po zrobieniu tego, *nasrał do środka i zamknął bagażnik.* |Jebłem xDDDDDDDDDDDDDDD| wyjął butlę z benzyną i zaczął napełniać nią samochód. Gdy zaś skończył, włożył pustą butlę do bagażnika, zamknął go i wszedł do samochodu. Po zrobieniu tego, chwilę później, ruszył w dalszą drogę. *Amen*
Jednak, w czasie drogi, w pewnym momencie spytał on:
- Włączyć radio?
~- NIE! - odkrzyknęli Ramoninth, Slade, Sebastian i Grzegorz.~
- TAK! - Odpowiedziała cała czwórka.
W tym momencie chłopak zaśmiał się, po czym je włączył. Gdy to zrobił, okazało się, że trafił na wiadomości. |Typowy amerykański film, nie ma co.| Mówiono w nich o tym, że szansa na uderzenie asteroidy w Ziemię wzrosła o kolejne 30~000000000~ %. Słysząc to, Patryk ~*Patrick and The Small Guy~ powiedział:
- FUCK ~*THAT SHIT, LET'S START A RIOT!*~! Już 90*000* % szans! Musimy się pośpieszyć, bo inaczej już nic nie pomoże i Grzegorz zniszczy świat!
~:*~
- Miejmy nadzieję, że zdążymy i, że uda nam się go i ewentualnie jego pomocnika pokonać. ~*Nic nie spoilerujący spoiler, bo opis postaci i tak zaspoilerował: Nie uda wam się.*~ - Rzekł Mateusz. **Matheo*
- Eh...Same z nim macie problemy, prawda? - Spytała Katerin. |*Kaczkoterin|
~Chujom chciało się w dwa tysiące dziewiątym niszczyć asteroidę i się mi narażać, to teraz mają przesrane do końca życia.~
- No~*m*~... - Odparł Patryk. ~*Patrick and The Small Guy~
- A od ilu lat się już tak z nim męczycie? - Spytała Andromeda. ~**Gandziomeda*~
- Pierwszy raz było to w 2009 roku, gdy ~*miałam osiem lat*~ niszczyliśmy asteroidę która prawie, że uderzyła w Ziemię. ~*Kiedy pierwszy raz oglądałam "Sąsiedzi - Apokalipsa", miałam szczerą nadzieję, że jednak jebnie.*~ ~Kocham cię. :*~ ~*I nawzajem. :**~ Później, gdy "zniszczyliśmy" go dezintegratorem, mieliśmy 3|33| lata spokoju. W 2012 roku, musieliśmy pokonać i go i pośpieszające przebiegunowanie Ziemi. ~But...~ ~*Cicho. To były lata interpretacji.*~ ~Aaa...~ Skończyło się to wybuchem impulsatora na Antarktydzie. ~Chuje jebane. W ostatniej sekundzie. :<~ No i kolejny raz jest teraz. - Odpowiedział Mateusz. **Matheo*
Po tej rozmowie nastała cisza. Dalsza droga wyglądała normalnie. ~*Chrzanione zdania pojedyncze.*~ Ale tylko przez pewien czas... |DUN DUN DUUUN!|
~*Koniec rozdziału. Następny ma stronę i trzy linijki, więc krótki jak cholera.*~
|Dobrze, że przynajmniej rozdziały tego tałatajstwa nie mają ponad stu stron.|
~Weź nawet nie przypominaj. ;-;~
*Słyszałem, że to była droga przez mękę.*
~I to jak. ;-;~
____________________________________________
Rozdział VIII - Chwilowa przerwa *na sranie*.
~*W sumie, w końcu muszą się wysrać. xD*~
Przez paręnaście godzin wszystko było normalne. ~*Właśnie uświadomiłam sobie, że w tym FanFiKtion jednak nie będzie rozpierdalającego rozdziału. Pisałam kiedyś inną wersję tego FF, na szczęście zaginęła ona, w której oni jechali do bazy Gregory'ego TRZYNAŚCIE LAT! xDDD*~ ~Błagam, znajdź to. xDDD Chcę pocisnąć bekę. xDDD~ ~*Wątpię, aby się znalazło, ale poszukam. xDDD*~ Patryk, ~*Patrick and The Small Guy~ Mateusz, **Matheo* Dawid, |*Dejwid| Katerin |*Kaczkoterin| i Andromeda ~**Gandziomeda*~ mieli w samochodzie wesoło *jak w kiblu publicznym podczas biegunki.* ~*Idealne porównanie. xDDD*~. Dawid |*Dejwid| puścił muzykę z telefonu, a czas umilali też sobie *sraniem przez szybę na przechodniów.* ~Zajebista rozrywka. xDDD~ rozmową. Było im naprawdę wesoło. Niestety, ta chwila radości musiała zostać przerwana... |:D|
W pewnym momencie, gdy na chwilę nastała cisza całkowita i słychać było tylko dźwięk samochodu, Dawidowi |*Dejwidowi| zrobiło się słabo. Czuł się źle. ~*A to zdanie pojedyncze jest wyewidencjonowaną przesadą.*~ Słyszał swoje wolne oddechy. *Kurwa nie. ;_;* Zrobił się on cały blady. ~<Płacze>~ Bał się, że zaraz zemdleje. ~*<Rozpacza>*~ Zatrzymał więc samochód. |Te zdanie pojedyncze są wyewidencjonowaną przesadą.| Po zrobieniu tego, Andromeda, ~**Gandziomeda*~ widząc stan Dawida, |*Dejwida| spytała:
~*- I co żeś narobił? Mówiłam, abyś tyle nie srał, bo ci się dupa z mózgiem się zrośnie.*~
~
~
|XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD|
*BOŻE X"DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD*
~*:D*~
- Dawid, |*Dejwid| wszystko w porządku?
- Muszę na chwilę wyjść...Źle się czuję... - Odpowiedział chłopak, po czym wyszedł z samochodu.
Po wyjściu, usiadł on na trawie. Nie był w stanie prowadzić pojazdu. Bał się, że zemdlałby za kierownicą, uderzyłby w coś i zabiłby swoj*e gówno* ~*Jakie priorytety. xDDD*~ |Jak priorytety Grzegorza. xDDDDDDD| ~:D~ą ukochaną, Patryka, ~*Patrick and The Small Guy'a~ Mateusza, **Matheo* Katerin |*Kaczkoterin| i siebie. Musiał odpocząć...
Tymczasem, w samochodzie, gdy Patryk, ~*Patrick and The Small Guy~ Mateusz, **Matheo* Katerin |*Kaczkoterin| i Andromeda ~**Gandziomeda*~ czekali na Dawida, |*Dejwida| w pewnym momencie Katerin |*Kaczkoterin| spytała:
*- Lubicie srać przez okno?*
~*Najlepsze pytanie, jakie można by zadać w tym momencie. xDDD*~
*Co nie? :D*
- Co mu się tak nagle stało?
- Nie wiem. Tak nagle się źle poczuł. - Odpowiedziała Andromeda. ~**Gandziomeda*~
~*No srał za dużo i mu się dupa z mózgiem zrosła.*~
~XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD~
Po paru minutach, ujrzeli oni, że do samochodu wszedł Dawid, |*Dejwid| w już lepszym stanie. Po zapięciu *|NIE XDDD| :D* pasów, przed wyruszeniem, Andromeda ~**Gandziomeda*~ spytała:
- Lepiej się już czujesz? Jeśli nie, to ja mogę *srać* prowadzić za ciebie.
~Jak można srać za kogoś? xDDD~
*W Opkolandii wszystko jest możliwe. xDDD*
- Już mi lepiej. Dziękuję za troskę. - Odpowiedział chłopak *i obsrał Gandziomedę*.
|Chciałbym to zobaczyć. xDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD|
~Nie tylko ty. xDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD~
*Ja w sumie też chciałbym. xDDDDDDDDDDDDDDDDD*
- Oj, nie musisz dziękować. - Rzekła
Po tej rozmowie, ruszyli oni w dalszą drogę. Nie musieli wprawdzie długo jechać. Byli już niedaleko bazy Grzegorza *i zdań pojedynczych*. Nie spodziewali się oni, jak pójdzie ostateczna walka i, że będzie miała ona duży wpływ na losy ludzkości... ~Nie dziwne. W końcu zmierzali do ocalenia świata.~
~*Koniec rozdziału. Następny nawet strony nie zajmuje. xDDD*~
|I, swoją drogą, jak tak na niego patrzę, rozdział dziesiąty można by z nim scalić.|
~*Ale wtedy rozdziałów byłoby mniej i moja dawna ja umarłaby w otchłani smutku i rozpaczy.*~
*Twoje niedojebanie było przeogromne. ;=;*
____________________________________________
Rozdział IX - Do wnętrza bazy.
Parę godzin później, dojechali oni pod bazę Grzegorza. Po znalezieniu się *pod składowiskiem ziemniaków* ~*Muszę kiedyś napisać remake tych FanFiction z naszymi liniami dialogowymi i dopiskami.*~ ~Czekam :D~ niedaleko, Dawid |*Dejwid| powiedział:
- Jesteśmy
Po tym słowie, odpięli oni pasy i wyszli na zewnątrz. Po znalezieniu się tam, ujrzeli, że głównym wejściem nie wejdą, gdyż było ono pilnie strzeżone*, bo opkowy Grzegorz jednak miał mózg*. Zważywszy na to, że niektórzy żołnierze wynajęci przez Grzegorza w 201*1*2 roku jeszcze żyli, teraz służyli oni jako ochrona *kibli* ~XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD~ budynku. Piątka musiała więc odnaleźć inne wejście do środka. Zaczęli się więc rozglądać.
W pewnym momencie, ujrzeli oni jakieś wejście do podziemi. Widząc, że prawdopodobieństwo, że to jedyna droga do ich wspólnego wroga to tylko ta, weszli tam. ~*Kurwa, z tego opka można by było zrobić typowy, amerykański film. Fakt, że byłby niedojebany i na Filmweb zebrałby oceny jeden na dziesięć, ale jednak.*~ Po znalezieniu się w środku, ujrzeli tunel. Jednak był on taki, że można było iść przez niego tylko pojedynczo, albo w rządku. ~Gęsiego, jak dzieci w przedszkolu.~ ~*W sumie oni jeszcze, psychicznie, nie ukończyli tego etapu, zważając na ich niedojebanie, so...*~ Jako iż wszyscy chcieli dojść do środka, ustawili się w rządku i gęsiego~, jak dzieci w przedszkolu,~ ruszyli przed siebie. Tunel miał wiele rozwidleń, *bo Grzegorz był jedyną postacią w tym opku z funkcjonującym mózgiem,* najprawdopodobniej po to, aby potencjalny, niechciany gość zabłądził. |No shit, Sherlock.| Mimo to, grupa postanowiła iść prosto. Okazało się to strzałem w dziesiątkę. ~*No ależ oczywiście. /'='/*~ *TA EMOTKA XDDD* ~*Cudowna, czyż nie? xD*~ W pewnym momencie ujrzeli oni jakieś większe pomieszczenie w tunelu. Była tam drabina oraz właz. Przez dziury w włazie widać było światło, co znaczyło, że było u góry na 99 % główne pomieszczenie bazy ich wroga. ~*Po pierwsze, to zdanie zostało źle napisane. Po drugie, skąd takie podejrzenia? Zawsze to mogłaby być kuchnia, kibel lub jakieś pomieszczenie mieszkalne.*~ ~Ale to Mary Sue i Gary Stu. Oni wiedzą wszystko i jeszcze więcej.~
Weszli oni więc na górę po drabinie. Po znalezieniu się tam, ujrzeli...
|DAM DAM DAAAM!|
~*I koniec rozdziału.*~
*Serio? To rzeczywiście dziesiąty można by z tym scalić i nic by się nie stało.*
~*Dla mojej dawnej mnie by się stało, bo byłoby mniej rozdziałów, a co za tym idzie, mniej znaków w liczniku.*~
~Dlaczego byłaś taka niedojebana?~
~*Każdy tak miał, tylko ja chyba byłam boginią aŁtoreczek. W jeden miesiąc mogłam napisać pięć gównianych opowiadań i tyle samo one-shotów.*~
|Boże ;_;|
____________________________________________
Rozdział X - Ostateczna walka *o prawa do kibli publicznych*.
~Chciałbym zobaczyć taką walkę. xDDD~
~*Nie tylko ty. xDDD*~
Po znalezieniu się tam, ujrzeli Grzegorza i dziewczynę z którą *wspólnie srali na przechodniów.* ~Zajebiste hobby. xDDD~ *Co nie? :D* walczyli. Po chwili zaś, oboje odwrócili się. W pewnym momencie, Patryk, ~*Patrick and The Small Guy~ widząc tą **tę* dziewczynę koło Grzegorza, powiedział:
- Uuuuu...|Litery powinno się przedłużać maksymalnie trzy razy, bo inaczej to chujowo wygląda.| Grzegorz ma dziewczynę! Haha...
~Po pierwsze, to było baaardzo śmieszne. Normalnie humor na poziomie gimnazjum. Po drugie, według niezliczonych FanFiction Ramoninth, które mają powstać, mam mieć łącznie cztery dziewczyny, so...~
~*Chcę zrobić z ciebie prawilną postać fikcyjną. W sumie mnie się udaje, bo LeckerSweet pisała, że oglądała tę serię na CDA i, że jej się podobała. Jestem z siebie taka dumna. ;'-)*~
~Ło kurwa. Nie spodziewałem się, że ktokolwiek to obejrzy. O.o~
~*Ja też nie. ;D*~
W tym momencie cała czwórka się zaśmiała. W tym momencie Grzegorz powiedział:
- Ha, ha, ha...Najpierw pomyśl, a potem mów. Przecież ona jest za młoda, a poza tym po co mi dziewczyna, jak i tak skończyłaby pewnie na stole do tortur lub jako służąca.
|Lubię cię.|
~Wieeem :D~
~*;_;*~
|~:D~|
- Sadysta... - Rzekł Mateusz. **Matheo*
- Dzięki za komplement. - Powiedział Grzegorz.
~:D~
- Czyli jest taką twoją pomocnicą? - Spytał Dawid. |*Dejwid|
~- W sumie można tak powiedzieć. Wiesz, jak fajnie wygląda, gdy czyści kible dupą? - odpowiedziałem~
|Chryste xDDDDDDDDDDD|
~:DDD~
- Nie. Ona mi pomaga z własnej, nie przymuszonej woli~*, bo jest fajna*~. - Odpowiedział Grzegorz.
- To skąd tu się wzięła? - Spytał Mateusz. **Matheo*
~- Zmaterializowałem ją sobie. - odparłem~
- Długa historia. - Odpowiedział Grzegorz.
Po tej rozmowie, tradycyjnie zaczęła się walka. |Szybko| W czasie walki, nagle, znikąd, zatrzymał się czas.
~*
*~
Nie wiadomo było, czy walka trwała minutę, godzinę, dzień, tydzień, miesiąc czy rok. W pewnym jednak momencie, Patryk ~*Patrick and The Small Guy~ pomyślał:
*"A gdyby tak powtórzyć walkę na sranie śniegiem..."*
~Chciałbym to zobaczyć. xDDDDDDDDDD~
~*Me too. XDDDDDDDDDDDDDDDD*~
"A gdyby tak użyć tych jego dezintegratorów..."
Jednak w tym momencie ujrzał, że pomieszczenie z dezintegratorami zostało |wyjebane w kosmos| ~*"Portal 2"?*~ |Jak odjebało im sufit i była akurat noc, to tak. xD| zamknięte. Po chwili zaś, Laura |*Laóra| rzekła:
- Nie myśl o tym.
- Że też musisz umieć czytać w myślach... - Rzekł Mateusz. **Matheo*
Po tej rozmowie, walka została kontynuowana. W pewnym momencie, Laura |*Laóra| wpadła na pomysł. Wepchnęła ona Patryka ~*Patrick and The Small Guy'a~ i Mateusza **Matheo* do zbiornika z kwasem|, który pojawił się z dupy|. Katerin |*Kaczkoterin| natomiast zastrzelił Grzegorz. Dawida |*Dejwida| i Andromedę ~**Gandziomedę*~ natomiast, Laura |*Laóra| ogłuszyła i wyrzuciła poza teren bazy. ~Jaki w tym sens? Nie lepiej byłoby ich także zajebać?~ ~*To opko ogólnie nie ma sensu.*~
Gdy zaś w pomieszczeniu zostali już tylko Grzegorz i Laura, |*Laóra| czas ponownie zaczął *srać* ~*Ach, ta Opkolandia. xDDD*~ płynąć. Po ich pokonaniu, Grzegorz powiedział:
- No i tak ma być.
|Zajebisty sposób na okazanie radości. xDDD|
~Co nie? :D~
- No. I widzisz? Przydała mi się umiejętność czytania w myślach. - Rzekła Laura. |*Laóra|
- No choć raz to nas uratowało. - Powiedział
Po tej rozmowie, wrócili oni do kończenia maszyny którą zaczęli... ~*Jakby kompletnie NIC się nie stało...*~
Godzinę później, |Widzę, że hipernierealistyczność tak łatwo nie odpuszcza.| gdy Dawid |*Dejwid| i Andromeda ~**Gandziomeda*~ obudzili się, ujrzeli, że byli poza bazą. Po chwili jednak, ujrzeli oni, że z bazy wydostaje *O, siema zmiano czasu! Już się bałem, że nas nie odwiedzisz!* się niebieski |Znowu?| ~*Chyba miałam jakąś obsesję na punkcie tego koloru.*~ promień. Okazało się, że był on od maszyny do nakierowywania asteroid.
W tym momencie, Dawid |*Dejwid| ujrzał, że Andromeda ~**Gandziomeda*~ patrzyła na to ze strachem. *Nie może być! Jej mózg jednak funkcjonował! OOO.OOO* ~CUD! \O/~ Widząc to, chłopak przytulił ją, po czym |zgwałcił ją ( ͡° ͜ʖ ͡°)| ~Jakiż ty subtelny. xDDD~ |:D| powiedział:
- Nie bój się kochanie. Przygotowałem dla nas na wszelki wypadek schron, *o którym wcześniej nie było ani słowa, bo po cholerę,* który w 99 % był tworzony z myślą o tobie. ~*Debil*~
- Naprawdę? - Spytała zdziwiona dziewczyna.
*- Lol, nie. Chciałem sprawdzić, jak zareagujesz. Tak na serio ten schron jest dla mnie, a ty będziesz zdychać poza nim. - odpowiedział zgodnie z prawdą Dejwid.*
~Chciałbym, aby tak było. xD~
- Naprawdę. Przecież muszę ciebie chronić. *Kretyn* Naturalnie ja będę tam z tobą, ale budując go, w większości myślałem o tobie. |Niedojeb| - Rzekł
- Dziękuję ci... - Powiedziała
- Oj, nie musisz dziękować. To dla twojego dobra. ~Idiota~ - Odparł
Po tej rozmowie, wsiedli oni w samochód i ruszyli w kierunku swojego domu. ~*Jakby NIC A NIC się nie stało.*~ Gdy zaś tam się znaleźli, weszli do mieszkania i zebrali potrzebne rzeczy. |Router, komputer, telefon, telewizor, odtwarzacz płyt CD, głośniki, łóżko i ewentualnie jedzenie oraz picie.| ~*Właśnie opisałeś typowego gimbusa w sytuacji zagrożenia.*~ |Wiem, ale oni tacy są. xD| ~*W sumie... xD*~ Po zrobieniu tego, zeszli do schronu...
Paręnaście dni później, w Ziemię uderzyła *toaleta publiczna* ~*WYOBRAZIŁAM TO SOBIE! XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD*~ asteroida. Po jej uderzeniu zginęli wszyscy, oprócz Grzegorza, Laury, |*Laóry| Dawida |*Dejwida| i Andromedy. ~**Gandziomedy*~ Ten pierwszy przeżył gdyż był nieśmiertelny, ~No nie do końca, ale w sumie...~ ta druga dlatego, gdyż była w bazie Grzegorza, do której nie dotarło nic z tej asteroidy, ~*bo jak wiemy, Grzegorz jest zajebisty,*~ a ci dwaj ostatni dlatego, że byli w schronie.
Od teraz ich życie zmieniło się. Na zawsze... |DUN DUN DUUUN!|
KONIEC
|Czej. Jak to koniec? To ostatnie zdanie wskazywało na to, że to łopłopłopko miało jakąś kontynuację.|
~*Nie miało. Ja kiedyś tak pisałam zakończenia, aby *ekhm* powstawały interpretacje. Tylko nie byłam tak zajebista jak Slavia, więc NO CÓŻ... ;-;*~
~W sumie, może to i dobrze, że to już koniec. Następna część mogłaby być o wieeele gorsza.~
*Niektóre historie powinny zostać niedopowiedziane.*
~*I tym optymistycznym akcentem przejdę do formatu, a potem zajmiemy się analizą końcową.*~
~Hehehehehe... :D~
~*O Boże. ;_;*~
~:DDD~
____________________________________________
Uch, nareszcie zanalizowaliśmy to gówno. FanFiction do tej nieszczęsnej serii mam jeszcze dwa, czyli nieodnowiona wersja "Kierunek - Zagłada" i niezależny FanFiction "W drodze do władzy", jednak kolejna analiza będzie zjeżdżać inne opko, gdyż nie mogę ciągle wałkować tego samego pod rząd, bo po prostu mam już tego dość. Jednak cieszę się, że już jesteśmy bliżej niż dalej końca. Od razu mówię, że po tych nieszczęsnych FanFiction będę zjeżdżać moją serię one-shotów "Okropny brat", czyli też będzie źle. W każdym razie, teraz przejdźmy do milszej części analizy, czyli do końcowych wywodów:
~*W tym opowiadaniu denerwowały mnie reakcje bohaterów. Nie były one realistyczne, co bardzo szkodowało. No, bo na przykład Patryk i Mateusz dowiedzieli się o coraz szybciej postępującej możliwości upadku asteroidy na Ziemię oraz o tym, że prawdopodobnie odpowiedzialny był za to Grzegorz, albo choćby na końcu, po zabiciu Patryka, Mateusza i Katerin, Dawid i Andromeda oraz Grzegorz i Laura w ogóle się tym nie przejęli. Takich sytuacji było więcej, ale te dwie zapamiętałam. Na ich miejscu, po dowiedzeniu się z telewizji takiej rzeczy, wiedząc że to była prawda, normalny człowiek byłby pod wpływem wielu negatywnych emocji i raczej powinno to zostać ukazane w tekście. Tak samo wiedząc, że spełnienie danego marzenia jest blisko, człowiek byłby pod wpływem wielu pozytywnych emocji, które również warto byłoby opisać. To znacznie ubarwiłoby tekst i uczyniłoby go ciekawszym, a nie takie przeskakiwanie z takiego momentu do dalszej akcji, od tak. Bohaterowie w opowiadaniu, szczególnie takim, które dzieje się w prawdziwym świecie, powinni być tworzeni jak najbardziej realistycznie.*~
|W tej historii wkurwiały mnie rzeczy pojawiające się z dupy, a trochę ich było. Na przykład, Dawid i Andromeda, którzy od tak, znikąd, pojawili się w okolicy Patryka i Mateusza, gdy ci akurat ich szukali, butla z benzyną w samochodzie Dawida, sam samochód terenowy, zapasowa opona, itd. Owszem, tychże sytuacji było o wiele więcej, ale nie ma sensu ich wszystkich wypisywać. Jeśli chce się coś wstawić do tekstu, wcześniej powinno być chociaż krótkie uzasadnienie dla pojawienia się danego przedmiotu/postaci, aby nie powodować u czytelnika mindfucka. W końcu, w rzeczywistości nic nie pojawia się od tak. Nie, te pięćdziesiąt złotych, które ktoś znalazł na ulicy również nie pojawiło się znikąd, bo ktoś je wcześniej musiał zgubić. Tak samo jest w opowiadaniach, a szczególnie tych bazujących na prawdziwym świecie. Pojawienie się rzeczy i postaci powinno być poprzedzone wcześniejszymi akapitami, aby wyglądało to jak najbardziej realistycznie.|
*W tym opku wkurzały mnie hipernierealistyczne sytuacje, których trochę było. Dwie, które najbardziej rzuciły mnie się w oczy, to fakt, że Laura przeżyła na Antarktydzie dwa lata oraz to, że protagoniści byli nieprzytomni godzinę. Co do przeżycia Laury, to na serio nie wiem, jakimi zajebistymi mocami ona dysponowała, że bez niczego udało jej się przetrwać na tym kontynencie dwa lata. Normalnie, w takiej sytuacji w jakiej ona była rzucona na Antarktydę, człowiek powinien zamarznąć po kilku godzinach, a ten karakaniec wytrzymał tam dwa lata. Ja rozumiem, że nielogicznym byłaby śmierć jednej z głównych postaci w prologu, ale powinno się wymyślić do tego jakieś wytłumaczenie. Co do nieprzytomności protagonistów przez godzinę, to nie wiem, jak mocno oni musieli się pierdolnąć, skoro to było możliwe. Normalnie człowiek jest nieprzytomny przez kilka minut, wiadomo, nie dotyczy śpiączki. No, ale że to są bohaterowie opka, to może mają jakieś, niepodane nam, wyjaśnienie. Jednak, w opowiadaniach powinno się zawierać jak najwięcej realizmu, aby nie wychodziło takie barachło jak tu.*
~W tym FanFiction irytowało mnie to, co Ramoninth, Slade'a i Sebastiana oraz wszechobecna nuda i narrator. Zacznijmy od nudy, gdyż tu mam trochę więcej do opowiedzenia. W samym łopłopłopku nie działo się praktycznie NIC ciekawego. Fakt, prolog i pierwszy rozdział miały jakiś potencjał, ale później widać było, że zostały pisane na siłę. Fabuła fakt, miała potencjał, ale została zjebanie poprowadzona. Można by było napisać opowiadanie, w którym po ponownym wskrzeszeniu, Grzegorz, (jak już wielokrotnie wspominałem, nie zamierzam utożsamiać się z tym opkowym niedojebem) znajduje na Antarktydzie Laurę, która przeżyła tam w jakiś LOGICZNIE WYJAŚNIONY sposób. Po krótszej bądź dłuższej rozmowie przygarnia ją i razem, w jakiś sposób, wracają do Polski. Mija ileś tam lat i Laura, jako iż w momencie jej znalezienia na drugim końcu świata była mała, zapomina o swojej przeszłości, ale któregoś dnia, w jakiś sposób dowiaduje się o tym albo od Grzegorza, albo poznaje swoją przeszłość przez przypadek i przy okazji dowiaduje się o prawdziwym celu jej opiekuna. Na początku nie może w to uwierzyć i nie chce przyjąć prawdy do wiadomości. Grzegorz próbuje udowodnić jej, że to, czego się dowiedziała, było prawdą i przy okazji drugim wątkiem może być to, że Patryk i Mateusz dowiadują się o zbliżającej się apokalipsie oraz o tym, że ponownie stoi za nią Grzegorz, i próbują mu w tym przeszkodzić. W pewnym momencie, można też dać wątek, w którym Laura z jakiegoś powodu godzi się z prawdą i przyłącza się do któreś ze stron konfliktu. To byłoby ciekawe! A nie takie barachło, które tutaj dostaliśmy.
Druga sprawa, to narrator trzecioosobowy. Do samego wyboru tej narracji w tym FanFiction nic nie mam, bo jednak wątpię, aby narracja pierwszoosobowa została tutaj dobrze użyta, ale to, co mnie denerwowało w jej wykorzystaniu tu, to fakt, jak zostawała opisywana akcja. Od pewnego momentu, w ogóle zapomniano o tym, że w łopku istnieli też Grzegorz i Laura, i narrator koncentrował się tylko na opowiadaniu wątku Patryka, Mateusza, Katerin, Dawida i Andromedy. A jak wszyscy wiemy, narrator trzecioosobowy jest wszechwiedzący, więc akcja powinna być opisywana też z perspektywy Grzegorza i Laury, a nie zachowywać się tak jak kamerka, latająca tylko wokół ich przeciwników. Narrator trzecioosobowy to fajna sprawa, ale powinno się go używać umiejętnie, aby akcja zostawała ciekawie przedstawiona.~
Wspólnie: Ale po napisaniu tego od nowa, to opowiadanie mogłoby być nawet fajne!
____________________________________________
~*No i znowu, Grzegorz rozpisał się na dwa akapity.*~
*Lepsze to, niż standardowy blok tekstu.*
|Chyba by mi oko spłonęło, gdyby nie oddzielił tych akapitów.|
~*Ale fakt, cholernie się rozpisał.*~
~Po prostu, jak zacznę temat, to gadam aż go wyczerpię. Tak jest i w przypadku analiz. ^-^~
|W sumie, w wypadku analizatorni to się chwali. xD|
*Nauczyciele polskiego już budują ci ołtarzyk, Grzegorz. xD*
~Jakiż ja fajny. xDDD~
|I skromny. xD|
~Wieeem xDDD~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top