Poradnik młodego sekciarza, czyli „Naucz się uczyć" Sebastiana Leitnera.

Oto święty rysunek, który będzie chronił nas podczas tej drogi przez piekło:

___________________________________________________

1. Poniższa analiza nie przywłaszcza sobie cytatów ani zdjęć pochodzących z książki "Naucz się uczyć", bo w sumie kto normalny chciałby przywłaszczać sobie fragmenty tego NadGówna. Analiza jest napisana na mocy prawa cytatu.

"Wolno przytaczać w utworach stanowiących samoistną całość urywki rozpowszechnionych utworów oraz rozpowszechnione utwory plastyczne, utwory fotograficzne lub drobne utwory w całości, w zakresie uzasadnionym celami cytatu, takimi jak wyjaśnianie, polemika, analiza krytyczna lub naukowa, nauczanie lub prawami gatunku twórczości."

2. Żeby mi ktoś w komentarzach nie zaczął bóldupić, powiem tyle, że tak, w tej analizie jest w pizdet obrażania aŁtora tego gniota, ale przekonacie się, że skurwiel sam sobie na to zapracował.

3. Ta analiza jest specjalem na trzynaście tysięcy wyświetleń, dlatego z całego serca dziękuję za te wyświetlenia, za siedemset dziewięćdziesiąt cztery gwiazdki i cztery tysiące komentarzy. Cieszę się, że tu jesteście i to czytacie, bowiem dzięki temu wiem, że analizy nie są pisane jak do ściany. :*

4. Nie zmuszam was do niczego, ale polecam podczas czytania tej analizy włączyć nutę z medii, gdyż moim zdaniem bardzo pasuje do całokształtu analizowanej książki. Taka mała rada, jakby ktoś nie miał czego słuchać. ;-)

___________________________________________________

Oceniają:

~* – Ja

| – Slade

\/ – Rivienna

~ – Grzegorz Antychryst

Dzisiaj to naprawdę mamy ciężki orzech do zgryzienia, bowiem zdecydowałam się, że jako specjal dam wam analizę poradnika „Naucz się uczyć" autorstwa Sebastiana Leitnera, który jakby ktoś nie wiedział, był niemieckim publicystą. Jego poradnik, z założenia, miał nauczyć ludzi jak się...uczyć, a także, z tego co widzę w przedsłowiu tejże książki, mogę wywnioskować, że drugim celem Leitnera było danie nadziei oraz pomoc uczniom przeciętnych szkół na całym świecie w tym, aby oprócz faktu, żeby nauczyli się uczyć, również przestali czuć się debilami, jak to po przeciętnej lekcji w szkole można się poczuć. Cele były szczytne, ale autorowi coś wybitnie nie wyszło i kuźwa mam niezbite wrażenie, że gościu tak na serio chciał stworzyć jakąś sektę i mu się KURWA UDAŁO, BO TA KSIĄŻKA NA LUBIMYCZYTAC.PL MA SAME POZYTYWNE OPINIE, A NAJNIŻSZA TO JEBANE PIĘĆ GWIAZDEK, MIMO IŻ KSIĄŻKA NIE JEST WCALE TAK DOBRA. Na dodatek jest tu dużo obrażania wszystkiego, co jest inne niż Leitner sobie wymarzył, wiem o tym, bo ja i moje poglądy nie raz dostaliśmy podczas lektury tej książki po mordzie, bo według Leitnera wszystko, co nie jest takie, jakie on by chciał, jest ZŁE, ba, Leitner w pewnym momencie nawet obraża niektóre, że tak to powiem, typy uczniów, brawo matole, obraziłeś tych, których chciałeś bronić, nawet obraża Bogu ducha winnego psychologa dwudziestego wieku, chyba, Alfreda Bineta, który nic złego nie zrobił, wbrew pozorom, a nawet autor tego poradnika w pewnym momencie obraża, w jednym zdaniu, ale jednak, nawet Bogu ducha winnych Amerykanów! Poza tym, w tej książce jest dużo sekciarskiego gadania, niektóre wręcz można by podłożyć zamiast oryginalnych kwestii Kane'a z „Command and Conquer" i pasowałyby jak ulał, a także poradnik zawiera wiele pojebanych i nie pasujących do tematu metafor i porównań. Ta książka jest tak chujowa, że zaraz tym wstępem zapełnię jedną stronę Worda. Już wiecie, z jaką torturą będziemy mieli do czynienia w tej analizie. Cele były szczytne, ale coś wybitnie autorowi nie wyszło.

~To jest jedyny wstęp do analizy, który zajął całą stronę Worda.~

~*Ta książka jest tak chujowa, że musiałam wiele we wstępie napisać, aby czytelnicy ogarnęli, z jaką torturą będziemy mieli do czynienia.*~

|Ta książka ogólnie jest wkurwiająca i serio zalatuje jakąś sektą.|

~*Jedyne, co dobrego Leitner zrobił w życiu, to wymyślił fiszki. Bowiem tak, fiszki są dobre i zajebiste, myślicie, że czemu mam cztery z angielskiego, ale pewna metoda nauki pokazana w tej książce, która również używa tych fiszek, jest już CHUJNIĄ.*~

\Niestety to prawda. No ale zaczynajmy już tę analizę, bo trzeba pokonać to gówno./

~*W sumie racja.*~

Zaczynajmy! ;=;

___________________________________________________

1. „Niniejsza książka zrodziła się ze złości – ze złości na autokratyczną i zarozumiałą butę, z którą wszędzie i w każdej szkole dyskryminuje się, upokarza i pozbawia nadziei tych rzekomo nieuzdolnionych, nieutalentowanych, „głupich" lub „leniwych" uczniów, tak jakby z natury byli ludźmi drugiej kategorii, ułomnymi i nierokującymi na poprawę. Pierwszym i głównym celem tej książki jest przełamanie tego stereotypu krzywdzącego wielu ludzi, przede wszystkim w sercach i umysłach tych, którzy sami są nim dotknięci."

~*Tak, to jest pierwszy akapit przedsłowia. W każdym razie, jak widzimy tutaj, Sebastian Leitner miał serio szczytne cele pisząc ten poradnik, ale jak widać, one nie wystarczyły, o czym dowiemy się później.*~

~A mnie to od razu i tak wygląda jak coś, co mógłby powiedzieć Kane.~

~*Nie tylko tobie, Grzegorz. Nie tylko tobie.*~

\A poza tym, ja tam się nie znam, ale chyba w szkołach nie traktuje się uczniów jak ludzi drugiej kategorii. Tak, system nauczania na dziewięćdziesięciu procentach globu jest do dupy, no ale już nie przesadzajmy tak./

~*Ja tam nigdy nie czułam się traktowana jak podludź, właściwie tylko raz, w tym roku, przez nauczycielkę od matematyki o inicjałach M.K jako debil, ale to nie tylko ja tak miałam.*~

~A poza tym, czemu słowo „lenistwo" zostało napisane w tym akapicie w cudzysłowie? Przecież istnieje takie pojęcie i użyte w odpowiednich sytuacjach jest jak najbardziej sensowne oraz stosowne.~

|A poza tym, ta książka nie przełamuje stereotypów. Ba, w jednym momencie Leitner wręcz ZACHĘCA, aby myśleć stereotypami, ale to w odpowiednim momencie. Tak tylko zapowiadam, co nas czeka.|

~*Ta książka jest chujowa już od pierwszych chwil. Brawo, autorze. ;=;*~

2. „Książka, którą Czytelnik ma przed sobą, ma dodać odwagi i dostarczyć szeregu wskazówek, w jaki sposób, samodzielnie się ucząc, można sobie pomóc [...]"

~*Mnie nie dodała odwagi. Przy tej książce czułam się jeszcze bardziej jak debil, tylko dlatego, że przy niektórych opisach Leitner wyśmiewał tych, którzy myślą i uczą się inaczej niż autor, czyli w tym też mnie.*~

|Kurwa, czwarta strona Worda nam wchodzi. XD W każdym razie, ta książka może zawiera wskazówki, ale dotyczące NAJBARDZIEJ CHUJOWEJ METODY Z UŻYCIEM FISZEK, KTÓRE SĄ FAJNE, JAK COŚ, DO NAUKI! ;=;|

~Leitner ogólnie w tej książce serio tworzy sektę. O-o...Chyba już się powoli skapnąłem jaką. Ta książka zalatuje coachingiem...Czyżby to Leitner to zapoczątkował?! ;_;~

~*W necie nie ma informacji, aby to on rozpopularyzował też i coaching, ale tak jak spojrzeć na tę książkę bardziej...*~

\Jeżeli tak było, to ten karakan STWORZYŁ PIEKŁO. ;=;/

~*Kurwa, mówiłam, że stworzył sektę? Mówiłam. ;=;*~

3. „Lekturę tej książki polecam [...] każdemu, kto potrafi już na tyle dobrze czytać, aby zrozumieć spójny, logiczny wywód, zarówno uczniom czy studentom, jak i pracującym dorosłym, którzy wyswobodzili się już spod szkolnej presji; tym wszystkim strapionym i zatroskanym ludziom, których trudności związane z nauką zdają się przerastać, ale także tym wszystkim zainteresowanym i bystrym osobom, które chcą po prostu uczyć się szybciej i systematyczniej niż dotychczas."

\Tutaj widzimy moi państwo, że Leitner zapowiada wojnę lepszym i sensowniejszym metodom nauki oraz zaczyna jechanie po osobach uczących się innymi metodami./

~*A poza tym, Leitner, spierdalaj. Nie czytam twojej książki z własnej woli, była ona dodana do limitowanej edycji fiszek, które kupiła mi mama, więc musiałam to gówno czytnąć, aby się nie zmarnowało.*~

|Poza tym, szybka nauka w sumie nie zależy też w stu procentach od metody. Jedni uczą się szybciej, inni wolniej, ludzie nie przyswajają materiału z tą samą szybkością.|

~Tak w ogóle, ten fragment o umiejętności czytania już sugeruje, że ta książka jest przeznaczona dla jakieś elity intelektualnej, czytaj wyznawców sekty Leitnera, mimo iż kurwa miała być dla wszystkich ludzi.~

~*I pomyśleć, że to dopiero pierwsza strona tych tortur...*~

~Niestety...~

4. „[...] tryb szkolnego sposobu uczenia się przypominał do tej pory rozprawę sądową z Procesu F. Kafki, czyli proces od początku do końca bezsensowny i niezrozumiały – z zagmatwanym oskarżeniem i wyrokiem niedającym się racjonalnie pojąć; proces budzący grozę, w którym oni sami musieli odgrywać rolę oskarżonego."

~Kurwa, co to za edgy porównanie? Tak, wiem, że taka książka istnieje, w sumie nie czytałem jej, ale chuj z tym, chodzi mi o to, że porównanie systemu nauczania do systemu sądownictwa ma się nijak. To tak jakby porównywać chleb do pieczarki.~

~*W tej książce...Dobra, sorki za przerwę, już jestem. Byłam zbawiać świat dając tej książce negatywne recenzje na stronie Empiku oraz lubimyczytac.pl. W każdym razie, w tej książce ogólnie jest masa niepasujących do tematu porównań oraz metafor.*~

|Przygotowana na hejt? XD|

~*Na lubimyczytac.pl gówno mi zrobią, bo tam można tylko dać lub nie dać plusa przy recenzji, przy opcji czy recenzja była pomocna. A na stronie Emipku można tylko ocenić przydatność lub brak przydatności recenzji, więc nawet nie odczuję, jak sekta Leitnera zwali mnie się na głowę, szczególnie że na stronie Empiku jest tylko jedna, a jakże, pozytywna opinia na temat tego pomiotu szatana. ;p*~

\A szkoda, chciałabym zobaczyć twoją wojnę z sektą Leitnera./

|Jakaś ty miła. xD|

\Wiem/

~*To raczej się nie stanie, chyba że...Moment...Kurde, na lubimyczytac.pl można gadać z innymi przez priv, więc tak mogą rozpętać wojnę.*~

~Odeślesz im link do tej analizy i problem z głowy. xD~

~*W sumie, racja. xD*~

5. „[...] Zawód nauczyciela będą w przyszłości wykonywać przeważnie kobiety."

~*Tu stajemy tylko na moment, jak coś, to jest ostatnie zdanie jakiegoś edgy przemówienia autora do kobiet, które strasznie podlizuje dupy feministkom. Gościu kurwa przyszłość przewidział, patrzcie no.*~

\Jak określić Leitnera: Wersja zjebana Kane'a./

~*Powiedziałabym, że Kane'a nie da się podrobić, bo w końcu jest bogiem, ale cholerka, on przecież w jednej z cutscenek z „Command and Conquer 2: Tiberian Sun" powiedział, że wie, że nie jest bogiem, ale jest blisko. :/*~

|Skromność podobna do skromności naszego Grzegorza. xD|

~Dzień dobry! :D~

~*A było tak spokojnie. XD*~

|~:D~|

6. „[...] kobiety mogą najwięcej skorzystać z tej książki [...]"

~*Takiego wała, podlizywanie dupy feministkom leci dalej. W każdym razie, ja tam jestem za równością płci, więc nie lubię, jak ktoś wywyższa jedną lub drugą płeć. Moim zdaniem, po pierwsze to nikt z funkcjonującym mózgiem nie wyniesie wartościowych rzeczy z tej książki, no chyba, że planuje dołączyć do istniejącej sekty, a nie tak jak ja zaprzedać duszę Brotherhood of NOD, a po drugie, pomijając to: każdy z każdej książki, niezależnie od płci, może wynieść tyle samo.*~

|Wreszcie przyznałaś, że jesteś fangirl, brawo. W każdym razie, może gościu był fanem feministek i dlatego tak podlizywał się kobietom?|

~*Nie zdziwiłoby mnie to, mimo iż Leitner żył w dwudziestym wieku.*~

~Ej, ale los wiedział, że Leitner jest karakanem. Leitner urodził się co prawda w tysiąc dziewięćset dziewiętnastym roku, ale w Niemczech, hehe, a zmarł w tysiąc dziewięćset osiemdziesiątym dziewiątym. Nawet los uznał, że na doczekanie prawdziwej wolności Europy to on nie zasługuje. xD~

|Kurwa, faktycznie. XD|

7. „W niektórych miejscach książka może stwarzać wrażenie, jak gdyby była atakiem skierowanym przeciwko nauczycielom jako taki. W rzeczywistości tak nie jest."

~*Nie kłam gościu, on w tej książce obraża wszystkich, a nauczycieli sobie wybitnie upodobał.*~

~Nie dość, że książka chujowa, to autor jeszcze kłamie.~

~*A to jest złe combo.*~

8. „[...] opisana w rozdziale pierwszym kartoteka autodydaktyczna [...]"

\O patrzcie, bóg sekty przybył./

~*Tak. TO jest ta nudna i chujowa metoda nauki Sebastiana Leitnera. Nie będę tłumaczyła, na czym ona polega, bowiem w pierwszym rozdziale zostanie to wyjaśnione. Wiedzcie tylko, że tu to gafno zostaje idealizowane do granic możliwości. A tak w ogóle, przypomniało mnie się, że muszę spalić tą kartotekę autodydaktyczną, która była dołączona do wersji limitowanej fiszek. Jestem pewna, że to przez to gówno mam takiego pecha, że rozbiłam szybę, szybkę w telefonie i rower mnie się rozjebał.*~

~Brawo, kurwa. XD~

~*No co? X"""D*~

|W każdym razie, kurwa wszystkie fiszki które masz są z wydawnictwa, które wydało ten gównoporadnik.|

~*Na śmietnik z nimi.*~

\Mam ochotę napisać opowiadanie Ty vs. Sekta Leitnera./

~*#Czytałabym xDDD*~

9. „[...] wskazówki dotyczące programowania karteczek do nauki [...]"

|Co do chuja? Kto normalny w kontekście tworzenia fiszek używa słowa „programowanie"? xDDD|

\Ten gościu używa tego słowa na każdym kroku. xDDD/

|Wiem i to mnie rozpierdala. XDDD|

~*Wydaje mnie się, że ten padalec używa tego słowa tylko po to, aby brzmiało bardziej profesjonalnie. To nic, że nie pasuje.*~

~Najprawdopodobniej tak jest.~

10. „Oddajemy do Państwa rąk książkę, która z niezrozumiałych powodów nigdy wcześniej nie ukazała się w Polsce. Jej oryginalna wersja ma już blisko 40 lat i wciąż cieszy się niesłabnącą popularnością – w Niemczech właśnie ukazało się jej 18. wydanie..."

~*KURWA, ZAPOMNIAŁAM O TEKŚCIE „OD WYDAWCY". XDDD W każdym razie, no nie wiem. Może inne wydawnictwa chciały chronić nasz kraj przed tym gównem? No ale nie, sekciarze zaprzęgnęli sobie do roboty jakieś polskie wydawnictwo i starania chuj trafił.*~

~Brawo kurwa, ty ciamajdo. XDDD W każdym razie, to jest przerażające, że to sekciarskie gówno ciągle jest tak samo popularne. To oznacza, że ludzie po prostu nie używają mózgów podczas czytania książek i nie filtrują potrzebnych informacji od tych, które są po prostu złe.~

|Ogólnie może chodzić o to, że ludzie nie umiejący kompletnie się uczyć sięgają po każde możliwe rozwiązanie, ale to na serio jest straszne, że nie widzą, iż w tej książce autor obraża wszystko i wszystkich, którzy myślą inaczej oraz są inni niż autor, a także daje tyle sekciarskiej papki oraz, co by nie było, trochę manipulacji też w tym poradniku jest.|

\Nasze społeczeństwo ogólnie jest ogłupione przez media i przez PiS oraz te wszystkie niepotrzebne programy jak pięćset plus. Znaczy tak, pięćset plus niektórym rodzinom serio się przydaje, ale przez to gówno podatki są większe oraz powstał nowy zawód – robiacz dzieci. A nie, sorki, on jutro zdechnie, bo od jutra pińcet plus też na pierwsze dziecko./

~*Nie wymawiaj tego przy mnie, bo mnie kurwica strzela. W każdym razie, nie tylko media są winne, także winę ponosi kościół i religia. Jednak to fakt, że nasze społeczeństwo jest głupie, w większości, więc łatwiej nim manipulować. A chwila, to dzieło jest uznane za klasykę, a często takie dzieła to GÓWNO.*~

~E! Skończta z edgy gadaniem i lecim z analizą!~

~*|\:DDD/|*~

~Ja pierdolę. xDDD~

11. „[...] Mamy nadzieję, że przedstawione przez niego metody nauki i propozycje ćwiczeń pomogą spełnić oczekiwania wszystkich, którzy nabyli tę książkę, licząc na szybki rozwój swoich zdolności samodzielnego uczenia się. Jesteśmy przekonani, że jeśli będą Państwo postępować zgodnie ze wskazówkami autora, w krótkim czasie nabędą Państwo właściwych nawyków, które naukę uczynią nie tylko łatwiejszą, ale przede wszystkim skuteczną."

~*Czy wydawcy zadali sobie trud, aby przeczytać tę książkę? Sądząc po tych głupotach, które wypisali w tym fragmencie, szczerze wątpię. Jego metoda nauki to dno i wodorosty, oczywiście już wiecie, że chodzi mi jedynie o kartotekę autodydaktyczną. Ta książka spełnia tylko wymagania bezmózgich lemingów podążających za wszystkim, co im się powie, czyli brawo, działa na większość polskiego społeczeństwa.*~

~Pewnie przeczytali jedynie opinie na zagranicznych portalach i uznali, że o chuj, same pozytywne opinie, wydajemy.~

~*Nie zdziwiłabym się, gdyby tak było.*~

12. „Jednocześnie prosimy o wyrozumiałość – nie wszystkie poglądy, które autor przedstawił w niniejszej książce, są dziś akceptowane – świat idzie do przodu, a wraz z postępem zmieniają się zasady współżycia społecznego. Pamiętajmy jednak, że książka ta powstawała na początku lat siedemdziesiątych XX w. i zapatrywania na pewne aspekty życia, nawet u najbardziej postępowych autorów, nieco odbiegały od dzisiejszych standardów."

~*Nie będę miała wyrozumiałości dla książki, w której obraża się osoby myślące inaczej niż autor, w której obrażana jest nawet cała narodowość (Amerykanie) oraz Bogu ducha winny psycholog (Alfred Binet), a także która jest biblią sekty Leitnera.*~

~Ewidentnie, wydawcy tej książki jej nie przeczytali lub też łatwo łapią się na manipulacje.~

|Ciągle nie rozumiem, jak można było wydać tę książkę.|

~*U nas w kraju została ona wydana w dwa tysiące jedenastym roku, a wtedy zaczynał się bum na szukanie nowych i skutecznych metod działania. Może to popchnęło wydawców do tego haniebnego kroku.*~

\Mamy już dziesięć stron Worda, a nawet nie doszliśmy do pierwszego rozdziału. To proszę państwa jest definicja czystej chujozy./

|Kane byłby zawiedziony Leitnerem.|

~*Kane jakby zobaczył Leitnera to pewnie by go zajebał. Chuj z tym, że Kane nie zabija bez powodu, w tym wypadku powód pojawiłby się sam.*~

\Czy wy będziecie ciągle porównywali Leitnera do Kane'a?/

~*My ich nie porównujemy, miernoty społecznej nie da się porównać do takiej zajebistości jak Kane, pokazujemy różnice między nimi. A Kane najbardziej pasuje, bo w tym poradniku jest dużo sekciarskiego gadania, a Kane to lider Brotherhood of NOD.*~

\.../

~*|;"""D|*~

13. „Niniejsze wydanie jest zatem w pewnym stopniu wydaniem skróconym, ale i mocno odświeżonym, tak aby dostarczyło państwu jak najwięcej rzetelnej i praktycznej wiedzy."

~*Mimo iż ta książka nie dostarcza żadnej nowej wiedzy, jedynie marnuje czas czytelnika.*~

\Ewidentnie widać, że wydawcy nawet nie otworzyli tej książki przed jej wydaniem. No znaczy oprócz tłumacza, który musiał to przekładać, ale to logiczne./

~*Albo otworzyli, tylko są podatni na manipulacje, tak jak reszta czytelników.*~

~Kuźwa, brzmisz tu jak ktoś wyzwolony spod okowów sekty. XDDD~

~*No sorki, ale ktoś musiał zauważyć prawdę na temat tej książki. Nie moja wina, że padło na mnie. XDDD*~

14. „Życzymy więc przyjemnej lektury, a jednocześnie gwarantujemy, że zastosowanie w praktyce rad i wskazówek autora przyniesie znakomite efekty."

\Szkoda, że nie jest tak w rzeczywistości./

~*Jak mówiłam, autor miał szczytne cele, ale wybitnie mu nie wyszło.*~

|Ogólnie nie polecamy wam, czytelnicy tej Samoanalizatorni, czytać tej książki. Wystarczy to, że my musimy się nacierpieć.|

~No chyba, że ktoś chce się pomęczyć, aby z nami potem podyskutować, to proszę bardzo. Ebook jest na chomikuj.pl.~

15. „Co wyuczone, to wyuczone"

~*Pogrubioną czcionką i kursywą będą pisane różne nazwy rozdziałów, co do których musimy się trochę wypowiedzieć. W każdym razie, ten tytuł jest nierealistyczny. To, czego człowiek się nauczy, jeżeli nie będzie tego powtarzał, to zapomni ową rzecz.*~

\Akurat „przypadkiem" drugi rozdział traktuje o zapominaniu. Czyżby Leitner był hipokrytą?/

~*Był, bowiem później w książce to udowodnił.*~

\A, no tak./

|W każdym razie, równie dobrze mógłby to być chwyt, aby zachęcić czytelnika do przeczytania rozdziału.|

~*W sumie, racja. No ale dobra, koniec na dziś. Już mnie się znudziło.*~

~Nie tylko tobie, Ramoninth. Nie tylko tobie.~

\I nie tylko wam./

16. „[...] Pobieżny obserwator mógłby wziąć go za studenta teologii, ponieważ co parę chwil, po upływie kilku minut czytania, podnosił wzrok ku niebu i poruszał bezdźwięcznie wargami jakby w modlitwie. [...]"

~*Ten fragment dotyczy jakiegoś wspomnianego wcześniej ziomeczka, który sobie siedział przy kawiarni i się uczył, jak coś. W każdym razie, jakim tępym trzeba byłoby być, aby uznać go za studenta teologii? Wiele osób uczy się w ten sposób. Myślicie, że czemu nadal umiem budowę komórki zwierzęcej, roślinnej i bakteryjnej, mimo iż za chuja od gimnazjum tego nie powtarzałam?*~

~Chyba każdy z funkcjonującym mózgiem chociaż raz w życiu uczył się tak, jak ten gościu wspomniany w tej książce.~

\No ale wiecie, sekta Leitnera nie dopuszcza normalnych metod nauki./

~*A, no tak. ;=;*~

17. „[...] Ten młody człowiek uczył się. Przynajmniej uważał, że w ten sposób może się czegoś nauczyć. [...]"

~*Uwaga, nadchodzi wkurw. No ależ oczywiście, bowiem chuj w dupę tym, którzy uczą się inaczej. Ja w taki sposób, w JEBANE PIĘĆ MINUT nauczyłam się budowy trzech typów komórek i, mimo iż mam w dupie powtarzanie tego, nadal to pamiętam i wiem do czego służą mitochondria, cytoplazma, ściana komórkowa, wakuole i tak dalej, i tak dalej. Każdy uczy się tak, jak mu wygodniej. Ja uczę się na wiele różnych sposobów, ale nie wychwalam ich pod niebiosa.*~

|No ale sekta Leitnera nie dopuszcza do siebie myśli na temat istnienia innych metod nauki.|

\Mam gdzieś to, że nie powinniśmy w analizie obrażać autora, ale Leitner to debil, po prostu debil. Jedyne co mu w życiu wyszło to stworzenie fiszek, a tak to wkurwia wszystkich normalnych./

~*Trzeba jakoś nazwać sektę Leitnera. Może Brotherhood of Flashcards? XDDD*~

~No zajebiście, kurwa. XD Wcaaale nie widać inspiracji inną nazwą. XDDD~

~*;"""D*~

18. „Mógłby zostać niezgorszym prawnikiem, adwokatem średniego formatu, zacnym sędzią lub wiernym urzędnikiem, ale to, że jemu i tysiącom innych studentów rzeczywiście uda się ten podniebny lot, należy przypisać raczej kwestii przypadku niż podejmowanym przez niego wysiłkom w uczeniu się. To, że zostanie mu w pamięci choćby kilka przepisów postępowania upadłościowego, będzie graniczyć z cudem. Jest to jeden z najznakomitszych dowodów na prawie nieograniczoną wydajność ludzkiego umysłu – cud porównywalny z fenomenem silnika benzynowego, który byłby w stanie funkcjonować, gdyby w baku miał słodką wodę, a w misce olejowej – smołę."

~*Kurwa mać, jak ta książka mnie wkurwia, a dopiero zaczęliśmy analizę pierwszego rozdziału. Może po prostu ta konkretna metoda nauki działa na tego studenta i faktycznie nauczy się czegoś za jego pomocą? No ale nie kurwa, nie uczysz się tak jak Leitner, to skończysz jako Lime Juicer (tak się nazywają osoby ładujące hulajnogi elektryczne Lime, jak coś) i nie ma dla ciebie nadziei.*~

~Kuźwa, książka się ledwo zaczęła, a ten spierdol już obraża uczniów, którzy uczą się tak, jak im jest wygodniej. No zajebiście w chuj.~

|Nie rozumiem, jak ludziom może się ten pseudo poradnik podobać. Trzeba chyba być masochistą aby to polubić.|

\Jak widać są podatni na manipulacje, bowiem innego rozwiązania nie znajduję./

~*Wstyd mi za nasze polskie społeczeństwo oraz też za społeczeństwo niemieckie, bowiem w Niemczech to gówno też jest wielbione, że tyle jest tu i tam bezmózgów ślepo podążających za wszystkim, co im się powie.*~

19. „Takich ambitnych studentów można spotkać we wszystkich miastach i krajach na świecie."

~*To chyba dobrze, że wszędzie znajdą się ambitni studenci, co nie?*~

\Oczywiście, że dobrze, ale na sto procent Leitner chciał tu ukryć jakiś atak na studentów./

~*Najprawdopodobniej tak jest, tylko akurat tutaj nie umiem nic wyczuć.*~

~Ja to bym Leitnera przejechał hulajnogą elektryczną, gdyby nie fakt, że ten zjeb już nie żyje.~

|Jesteś taki miły. xDDD|

~Wiem :D~

20. „[...] wszyscy uczą się, uczą się, uczą się. [...] pism Lenina, złotych słów Mao, przemówienia Lincolna pod Gettysburgiem [...]"

~Po chuj ktoś miałby uczyć się pism Lenina, mądrości życiowych Mao czy przemówienia Lincolna?~

~*Nie wiem, może są przedmioty na studiach, na których się to przydaje.*~

~W sumie, po studiach można się wszystkiego spodziewać.~

~*A i uwaga, na dole wjedzie wkurw na kolejny akapit.*~

|\~;___;~/|

21. „Nie chodzi jednak o to, czego się uczą, ale o to, jak się uczą. Niektórzy uczą się nawet, co jest szczególnie zadziwiające, pedagogiki i psychologii, co dawałoby im tę niezwykłą okazję, by nauczyć się samemu technik uczenia się. Niestety, nie robią tego. Także swoją wiedzę przyswajają w taki sposób, jak uczył się postępowania upadłościowego wspomniany młodzieniec – zerkając co chwilę w niebo i szepcząc bezdźwięczne, bezowocne modlitwy. Uprawiają pole swojego umysłu niczym indyjscy chłopi – już tylko w bardzo odległych zakątkach kraju – obrabiający swoją ziemię za pomocą drewnianych pługów, metodami wywodzącymi się ze starożytności i średniowiecza, z zapałem i bez rozumu, wytrwale, ale bezmyślnie. Uczą się na tyle nieracjonalnie, że cały uczony świat naszych czasów powinien wyć ze złości i rozpaczy – ale nikt słowem się nie odzywa.

          Harują niczym fellachowie. Marnują swój czas i nasze pieniądze. Rujnują swoją przyszłość i tym samym naszą, która byłaby przyszłością umysłu, a bardziej konkretnie: przyszłością racjonalnego uczenia się."

~*Kurwa, jeżeli kiedykolwiek miałby na Ziemię spaść meteoryt z Tyberium, to błagam, aby PIERDOLNĄŁ W GRÓB TEGO NIEDOJEBANEGO ZJEBA PIERDOLONEGO! JAK MNIE TEN FRAGMENT KURWA WKURWIŁ!!! KAŻDY UCZY SIĘ TAK, JAK MU JEST WYGODNIEJ I TAKIMI METODAMI, JAKIE NA NIEGO DZIAŁAJĄ!!! NIKT NIE JEST GORSZY PRZEZ TO, ŻE UCZY SIĘ INACZEJ!!! GDYBY WSZYSTKIE METODY NAUKI NIE DZIAŁAŁY, TO KURWA NIKT BY ICH NIE UŻYWAŁ, TY SPIERDOLONY CWELU!!! MAM KURWA NADZIEJĘ, ŻE GRÓB LEITNERA TO PO PROSTU DÓŁ Z ZALANYMI GIPSEM ZWŁOKAMI TEGO ZJEBA!!!*~

~Jeeezu, jaki wkurw, ale nie dziwne. Skoro ludzie kończą szkoły i studia oraz odnoszą sukces zawodowy, to znaczy, że uczą się dobrze i, że dane metody nauki, które wykorzystywali, na nich działają.~

~*Może jakby ten fragment wypowiedział Kane, to bym umiała to przetrawić bez wkurwu, no ale do chuja, to jest poradnik o nauce. Nie powinno się w nim obrażać uczniów!*~

\Teraz to ja jeszcze bardziej nie rozumiem, jak to gówno może się komukolwiek podobać./

|To tylko udowadnia, że większość społeczeństwa to debile lub osoby podatne na manipulacje. Ja rozumiem, że gusta są różne, no ale bez przesady! Ja tam nie polubiłbym książki, w której na każdym kroku autor kogoś obraża!|

~*Dobrze, że Leitner nie dożył naszych czasów, bowiem musiałabym wybrać się do Niemiec i spuścić mu sromotny wpierdol.*~

22. „Istnieje całe mnóstwo nowoczesnych i praktycznych instytutów, organizacji i kursów, które przekazują materiał szkoleniowy rzeczywiście w sposób bardziej praktyczny i zrozumiały. Jednak w najistotniejszej kwestii także one zawodzą."

\Tak kurwa, brawo, obrażaj jeszcze kursy./

~*Mówiłam, że ten zjeb obraża wszystko i wszystkich, co tylko jest inne od jego sposobu myślenia? Mówiłam.*~

|Współczuję żonie Leitnera. Nie rozumiem, jak ona mogła być w związku z takim niedojebem społecznym. Wiem, że w analizie nie powinno się obrażać autora analizowanego czegokolwiek, ale ten debil sam sobie na to zasłużył.|

\Skoro on obraża wszystkich, to my mamy prawo obrażać jego./

23. „[...] Jednak w kwestii tego, jak się uczyć, powyższe opracowanie zawiera jedynie puste, nic niemówiące frazy."

~*Może dlatego, że Leitner obecnie miał zamiar zanalizować REKLAMĘ jakiegoś kursu? W reklamach nie jest podane absolutnie wszystko odnośnie reklamowanej rzeczy, bo nie o to chodzi.*~

~Widać, że gościu nigdy nie miał telewizora lub nie wie, jak działa reklama.~

24. „„Do dzieła!" – pisze autor tej pozycji. Najprawdopodobniej ma w tym miejscu na myśli zabranie się do nauki. Przytoczone poniżej rady nie są nawet warte papieru, na którym są wydrukowane:

      „Sporządź plan tego, jak chcesz podzielić czas". Student nie dowiaduje się jednak, co ma w tym podzielonym czasie robić. Uczyć się? Oczywiście. Ale jak – pozostaje przemilczane.""

~*I tu mamy dowód na to, że Leitner to zjeb, któremu nawet psychiatryk by nie pomógł. Po pierwsze, miernoto społeczna, analizowałeś REKLAMĘ JEBANEGO KURSU! Po drugie, widać tu, że uważa, że jego metoda jest najlepsza i w ogóle wypierdalać od boga mej sekty, tylko on ma prawo egzystować. Poza tym, studenci to nie debile, taka ogólna rada wystarcza im, aby ogarnąć, o co chodziło autorowi. Nie ma co, nie dość, że Leitner obraża uczniów, to jeszcze ma ich za osoby inteligentne inaczej. Brawo.*~

~Nie ma to jak obrażać tego, komu chciało się pomóc.~

|Leitner to debil i sam to udowadnia tym pseudo poradnikiem.|

25. „„Lepiej przerobić mniej niż za dużo na jeden raz" – zgadza się. Ale co znaczy „przerobić"? Na ten temat broszura milczy."

\Może dlatego, że każdy z funkcjonującym mózgiem zna definicję słowa „przerobić"? Nie trzeba tłumaczyć tego, co każdy wie./

|Ewidentnie, Leitner robi ze studentów idiotów.|

~*Od teraz będę pisała jego nazwisko małą literą, bo oficjalnie straciłam do tego patafiana jakikolwiek szacunek. Wiem, że tak nie powinno się robić w analizie, ale sami widzicie, że leitner nie zasługuje nawet na odrobinę szacunku jaką jest wielka litera w nazwisku.*~

~Nie dziwne. Sam na to zapracował.~

\Na szczęście zdechł ponad dwadzieścia lat temu, więc nawet tego nie przeczyta./

~*A nawet jakby, to on i tak nie znał polskiego, z tego co wiem.*~

\A w sumie racja./

26. „„Najlepiej jest zabrać się do pracy tam, gdzie panuje spokój, jest dobre oświetlenie i nikt, i nic nie będzie przeszkadzać" – cóż za wyśmienita rada! A może autor uważa, że niektórzy studenci bez szczególnej przyczyny preferują hałas, złe oświetlenie i obojętne jest im to, że ktoś im w trakcie nauki przeszkadza?!"

|Jezu, ogarnij się, zjebie. Te rady są pisane pod większą część uczniów, a poza tym, autor tych rad nie zabrania nauki w przeciwnych warunkach. On tylko stwierdza, jak większości jest się lepiej uczyć.|

~*Wiadomo, że wszystko pisze się pod większość, a mniejszość po prostu stosuje odwrotność tych rad. No ale leitner najwidoczniej nie poznał jeszcze tej tajemnej wiedzy i już raczej nie pozna, bo zdechł.*~

~Na szczęście niedługo jego pseudoanaliza reklamy tego jakiegoś kursu dobiega końca.~

~*Całe szczęście.*~

27. „„Następnie proszę kilka razy, w skupieniu, przeczytać poszczególne fragmenty" – to brzmi już konkretniej, poza kilkoma istotnymi kwestiami: „kilka razy" – to znaczy ile? Trzy? Pięć? Dziesięć razy? „W skupieniu" – a co to ma znaczyć? Na baczność, z wciągniętym brzuchem, wzrokiem utkwionym na wprost? A może w asanie – pozycji osób ćwiczących jogę, które dzięki całkowitej kontroli nad ciałem chcą uwolnić ducha?"

\Ten leitner staje się coraz bardziej żałosny./

|Nie tak, jakby już nie był od samego jego urodzenia. Poza tym, należy przeczytać to tyle razy ile uważa się za potrzebne. Dla jednego może to być raz, a dla innego dwadzieścia razy. A w skupieniu to każdy z funkcjonującym mózgiem wie jak.|

~*Kuźwa, mieliśmy dziennie analizować jeden rozdział, ale mnie kurwa szlag trafił. Jeszcze jedna strona i koniec analizy na dzisiaj.*~

~Dzięki Bogu, bo i mnie to wkurwia.~

~*Nie tylko ciebie, Grzegorz. Nie tylko ciebie.*~

|\Nie tylko was./|

28. „Musieć się czegoś nauczyć – to sformułowanie ciągle brzmi jak jakaś kara, wyrok skazujący na uciążliwe prace przymusowe. Czynnikiem zaostrzającym tę karę jest to, że udręce należy stawić czoła w całkowitej samotności, bez pomocy osób trzecich i bez instrukcji, w jaki sposób można łatwiej zrealizować zamierzone cele."

~*Bowiem nauka w szkole to faktycznie udręka, gdyż uczymy się rzeczy, które nigdy nam się nie przydadzą. Po kurwę na przykład na medycynie będą mi układy równań lub logarytmy? Mogą się przydać tylko na pierwszym roku, a potem wypierdalać z mojego pola. A poza tym, nie trzeba uczyć się samemu. Mam w klasie taką grupkę osób, którzy codziennie, po lekcjach oraz w weekendy, jeździli do biblioteki i uczyli się razem. Wiele im to dało, co uwidaczniały sprawdziany.*~

~A co do instrukcji, to w Internecie jest wiele poradników, jak się uczyć i są one znacznie lepsze od tego pełnometrażowego gówna.~

~*Wszystko jest lepsze od tego gówna.*~

|A poza tym, nauka może być też przyjemna, jak na przykład nauka języka obcego poprzez oglądanie ulubionego serialu w języku, którego właśnie chce się nauczyć.|

\Ogólnie nauka może być przyjemna, ale tylko tego, co daną osobę naprawdę interesuje. Nauka w szkole to faktycznie męczarnia./

~*A szczególnie w drugiej liceum.*~

~Zajebiste podsumowanie. xDDD~

~*Wiem :D*~

29. „[...] Samo uczenie się – proces przyswajania i zapamiętywania informacji – pozostawia się uczniowi, jego samotnej pracy w domu, jego bezradnym, często rozpaczliwym wysiłkom, przenikliwości człowieka zabłąkanego na bezkresnej pustyni.

         Należy docenić odwagę, z jaką, pomimo to, tak wielu uczniów podejmuje tę próbę – i ogrom pracy, dzięki której chcą zbliżyć się do swojego celu. Zbierają wszystkie swoje siły i zasiadają do biurka. Chwytają za źródło, z którego czerpią wiedzę: książkę, materiały szkoleniowe, notatki w zeszytach. [...]"

\Ta propaganda zaczyna się wylewać z tej książki. Kuźwa, uczniowie są tu robieni na jakichś nadludzi, mimo iż leitner wcześniej tych samych uczniów obrażał. Hipokryzja aż kłuje w oczy./

|A poza tym, co do nauki samotnej zostało już to wspomniane punkt wyżej. A i nie żeby coś, uczniowie przeciętnych szkół nie mają wyboru. Jeżeli chcą zdać, muszą się uczyć.|

~*Tak w ogóle, to teraz mam wrażenie, że ten zjeb obraża tu rzeczy, z których można się uczyć, jak na przykład notatki.*~

\W wypadku tej książki nie zdziwiłoby mnie, gdyby tak było./

~*W każdym razie, koniec na dzisiaj. Nie wiem, ile będziemy analizować to gówno, ale na sto procent bardzo długo. Dzisiejsza dawka fragmentów wkurwiła mnie niemiłosiernie.*~

~I nie dziwo.~

30. „[...] Sądzą, że proces uczenia się ma coś wspólnego z wysiłkiem, kojarzą wysiłek z pracą mięśni, naprężają mięśnie karku, pleców, barków itp. – praca umysłowa musi więc powodować bóle głowy."

~*Kto normalny tak robi? Mnie podczas nauki jedynie szyja napierdala od schylania się przez długi czas.*~

|Ja tam nie znam nikogo, kto w taki sposób kojarzyłby naukę.|

~Może leitner tak kojarzył naukę i nawypisywał takie głupoty w swym pseudo poradniku.~

~*Szczerze, nie zdziwiłoby mnie to.*~

31. „Czynność „zastanawiania się" wydaje im się szczególnie ważna. Zamiast po prostu sprawdzić w słowniku, niektórzy przez długie minuty wlepiają wzrok w jakieś obce i wrogie im słowo, jak gdyby chcieli je zahipnotyzować."

\No nie wiem, może taki ktoś po prostu wie, co dane słowo znaczy i teraz stara się je sobie przypomnieć? O tym ten zjeb nie pomyślał./

|Ten zjeb w ogóle nie myślał.|

\A, no fakt./

32. „[...] Ktoś szczególnie naiwny odklepie dany materiał owe siedem lub piętnaście razy za razem i myśli, że sprawa jest załatwiona."

~*Najwidoczniej te siedem lub piętnaście razy danej osobie w zupełności wystarczyło. Chyba w takich momentach zawsze będę przytaczać to, że w pięć minut nauczyłam się budowy trzech typów komórek i mimo upływu lat nadal to pamiętam.*~

~Nie dziwne, bo to pasuje jako kontrargument tego pseudo wywodu leitnera.~

|A dalej ta gówniana pseudo książka, bowiem nawet na miano książki to nie zasługuje, jest tylko gorsza.|

~*Niestety...*~

33. „Gdy powtarza się treść książek lub skryptów, „zastanawianie się" przybiera czasem dość absurdalne formy. Uczeń otwiera książkę na jakiejś stronie, czyta pierwsze zdanie, próbuje potem za wszelką cenę przypomnieć sobie drugie, które miało następować po nim i tak dalej. Kto chce podejść do sprawy bardziej „systematycznie", ten powtarza także lekcje z dnia poprzedniego; następnego dnia – także te z przedwczorajszego, kolejnego – te z przedprzedwczorajszego. Najpóźniej po trzech tygodniach nie starcza nawet czasu na wszystkie powtórki, nie mówiąc już o nowym materiale. [...]"

~*Ja w ten sposób, który jest przedstawiony w drugim zdaniu, uczyłam się wierszy, gdy kazano nam się je uczyć na pamięć. Zawsze miałam z nich czwórki i piątki, tylko raz dostałam trzy.*~

\Bowiem każdy uczy się tak, jak jest mu wygodniej i w ten sposób, który na daną osobę działa. Tak naprawdę nie da się nikogo nauczyć jak ma się uczyć, gdyż każdy jest inny i powinien odnaleźć własną metodę nauki. Można tylko owe sposoby podpowiedzieć./

|No ale jak widać, sekta leitnera uważa inaczej.|

~Od dziś na jego sektę będziemy mówili Brotherhood of Flashcards. Spodobała mnie się ta nazwa. XDDD~

|Brawo, kurwa. xDDD|

~;"""D~

34. „Uczeń zawodowiec uczy się, z korzyścią dla swojego zdrowia psychicznego, tylko bezpośrednio przed egzaminem, a samouk – laik poddaje się i stwierdza, że on na naukę zrobił się już za stary."

\Jeżeli ktoś się poddaje, to musi mieć ku temu jakiś powód i nie oznacza, że taki człowiek jest gorszy. A poza tym, czy ten pierdolec właśnie zachęca uczniów do nauki dzień przed egzaminem? Ja wiem, że wielu ludzi tak robi, ale to nie oznacza, że to jest dobre./

~*Ja w tym roku szkolnym, minionym oczywiście, miałam wielokrotnie ochotę się poddać przez to, jak uczyła, a właściwie nie uczyła nas nowa spierdolona nauczycielka matematyki oraz ta stara, nie spierdolona zresztą też. I czy czuję się przez to gorsza? Nie, bowiem miałam powód aby otrzeć się wielokrotnie o tę granicę chęci poddania się.*~

~No ale jeżeli jesteś inny niż leitner, to w zdaniu aŁtora tego pseudo poradnika jesteś gorszy i skończysz jako Lime Juicer lub woźny w podstawówce.~

~*Prędzej jako ten woźny, bo Lime Juicer wydaje się stosunkowo przyjemnym zawodem. Co prawda nie na całe życie ten zawód jest, no ale wiecie.*~

~A, fakt.~

35. „[...] Tajniki uczenia się nie są nauczane, chociaż powinno to być głównym przedmiotem szkolnym, najważniejszym ze wszystkich."

\Mówiłam już wcześniej, że tak naprawdę nie da się nauczyć kogokolwiek tego, jak ma się uczyć, można podpowiedzieć mu metody, ale ten ktoś sam musi wybrać własną./

~*Mów do słupa, a słup jak dupa.*~

~Zajebiste podsumowanie. X"""DDDD~

~*Wiem xDDD*~

36. „[...] Język ojczysty jest głównym przedmiotem szkolnym do osiemnastego roku życia, pomimo to większość osiemnastolatków nie jest w stanie nawet wygłosić, bez jąkania się i pocenia, krótkiego przemówienia okolicznościowego na rodzinnej imprezie weselnej."

|Może dlatego tak się dzieje, bo w takich sytuacjach każdego normalnego człowieka zjada stres, nawet jeżeli jest bardzo dobrze przygotowany.|

\Albo dana osoba jest cholernie nieśmiała, co też może się zdarzyć./

~*No ale nie. Brotherhood of Flashcards wie lepiej. Ja kuźwa nawet boję się zadzwonić do głupiego serwisu i spytać o koszt jakiejkolwiek usługi, a co dopiero gdybym miała nawet przed moją niewielką rodziną jakieś przemówienie wygłaszać.*~

~Bowiem wiecie, w opinii leitnera jeżeli jesteś inny od niego – jesteś gorszy.~

~*Mam nadzieję, że leitner nie miał dzieci, bowiem świat nie zniósłby kolejnych zjebów.*~

|Weź nawet tak nie strasz. ;_;|

37. „[...] tego, jak mają przyswoić wiedzę z notatek, nikt im nie zdradza. Często też uciekają z tych wykładów na wagary, co przeważnie okazuje się sensownym zaoszczędzeniem czasu. [...]"

|Czy ten patafian właśnie zachęca uczniów do chodzenia na wagary?!|

\No zajebiście, napisz poradnik jak się uczyć i zachęcaj w nim uczniów, aby łazili na wagary. To na pewno doda twojej książce wiarygodności./

38. „[...] zaszywają się w domu i „uczą się" tak, jak potrafią. Oczywiście oni tego nie potrafią."

~A może potrafią, tylko mają własne metody uczenia się, które na nich akurat działają? Nie samą kartoteką autodydaktyczną człowiek żyje.~

~*Kurwa, miałam swoją spalić i znów zapomniałam. No dobra, jak mama wyjdzie do szklarza szybę przyciąć, to się zabiorę za to.*~

\Wspaniały plan na dzień dzisiejszy. xD/

~*No co? Dzisiaj mam w planach pojechać do serwisu dać telefon do naprawy, potem do kina i gdzieś jeszcze wcisnąć palenie kartoteki autodydaktycznej. :D*~

~Zajebisty plan. xDDD~

~*Wiem :D*~

39. „Pedagogika, po stuleciach wytężonych wysiłków, osiągnęła jedynie to, że istnieje rzesza nauczycieli, którzy potrafią uczyć w stopniu akceptowalnym. [...]"

|Tak, idioto. Obrażaj też pedagogikę, bo why not.|

~*Ten leitner, jak widać po tej książce, nie ma szacunku do nikogo. Dokładnie tak, jak my nie mamy szacunku do niego, tylko on w wersji mega strong.*~

~Ten debil nie zasługuje nawet na minimalny szacunek. Sam sobie na to zapracował.~

~*To akurat fakt.*~

40. „Niezwykle rzadko objawia się cud w postaci jakiegoś naukowca, który udziela także wskazówek, jak się uczyć. Okazują się one jednak często dość płytkie i czasem wprost śmieszne. [...]"

|Śmieszne to są porównania i metafory leitnera, których uświadczymy później w tym gówno poradniku. W późniejszych rozdziałach gościu starał się być wybitnie głęboki i inteligentny, a wyszedł jak woda w kiblu.|

\A poza tym, brawo. Ten debil znowu kogoś wyśmiał, czyli Bogu ducha winnych naukowców./

~*Ciekawe, czy już dano hejty mej opinii odnośnie tego gówna na lubimyczytac.pl...Nie, nadal mam tylko jednego plusika przy opinii. Na empik.com na razie nic się pod moją recenzją nie dzieje, więc jest OK.*~

~Członkowie Brotherhood of Flashcards jeszcze śpią jak widać.~

~*Najważniejsze jest to, że ta książka jest niedostępna na stronie Empiku.*~

|Niestety, w Internecie można kupić nawet e-booki tego, więc wolni nie jesteśmy.|

~*Niestety...*~

41. „Całe mnóstwo porad dotyczy pory dnia, w której najlepiej się uczyć, jest to jednak kwestia indywidualna: istnieją ranne ptaszki oraz tacy, którzy wolą pracować w nocy. Pewne szczególnie śmieszne zalecenie każe uczyć się bezpośrednio przed zaśnięciem, gdyż wtedy najwięcej można zapamiętać. Uczeń oczywiście, kiedy siada do nauki, musi być wypoczęty. Pomija się jednak milczeniem, co ma zrobić, gdy go ta praca zaraz zmęczy. Naturalnie uczeń nie może być głodny, gdy zabiera się do nauki, ale pełen brzuch także nie sprzyja pracy umysłowej.

          Niektóre z tych wymysłów noszą znamiona naukowych, na przykład ostrzega się ucznia, żeby nie uczył się zbyt dużo na jeden raz; już nawet niewielkie zwiększenie dawki materiału o jeden punkt prowadzi do znacznego podwyższenia współczynnika zapominania. W zamian za to udziela mu się serdecznej rady, aby odpowiednio podzielił sobie materiał do nauczenia, bo dzięki temu najwięcej osiągnie.

         Ten, kto chciałby posłuchać wszystkich tych rad i zgodnie z nimi działać, nie byłby w stanie w ogóle zabrać się do nauki. [...]"

~*Wiem, długi fragment, ale tego nie wypadało dzielić, gdyż trzeba było ten akapit ukazać w całości, a właściwie prawie w całości, gdyż ostatnie zdanie nie jest tak istotne. W każdym razie, to o czym wspomina leitner, to są tylko porady. Można się do nich zastosować lub nie, zależy od tego, jak komu się wygodniej uczyć.*~

\Poza tym, fakt, że wypadałoby się uczyć przed snem nie jest śmieszny, tylko prawdziwy. To faktycznie działa, a przynajmniej na większość ludzi i po obudzeniu się rzeczywiście pamięta się więcej./

|Kolejne głupie zdanie to o tym zmęczeniu. Każdy wie, że jeżeli dana praca zmęczy ucznia, to powinien odpocząć, gdyż nie można uczyć się na siłę.|

~Co do jedzenia, to po prostu trzeba być najedzonym, a nie głodnym, gdyż wtedy myśli się tylko o tym, aby coś zjeść ani przejedzonym, gdyż wtedy najczęściej człowiek jest rozleniwiony.~

~*Nie wiem, kto normalny zezwolił na wydanie tej książki. Jakbym to ja miała ją wydać, po przeczytaniu do końca odmówiłabym zrobienia tego, gdyż ta książka, poza atakowaniem wszystkiego, co jest inne od aŁtora również traktuje uczniów, wiecie, tych ludzi, którym ten pseudo poradnik rzekomo ma pomóc, za debili.*~

\Z natury rzeczy poradniki powinny być neutralne, a tutaj ciągle można natrafić na atakowanie kogoś w różnoraki sposób, no i na sekciarskie gadanie, do którego dojdziemy niedługo, co nie powinno mieć miejsca w poradnikach./

~Nie wiem, co ludzie z wydawnictwa sobie myśleli, wydając to. Jeżeli jakimś cudem czyta nas jakiś pracownik wydawnictwa Cztery Głowy: Co wami kierowało, kiedy podejmowaliście decyzję o wydaniu tego gówna?~

42. „Tylko niewielu uczniom udaje się, częstokroć przez przypadek i nieświadomie, odkryć niektóre z tych trików, które w ogóle umożliwiają racjonalne podejście do uczenia się, i czynią oni to, co amerykański psycholog Burrhus Frederic Skinner uważał za warunek każdego efektywnego sposobu uczenia się: tworzą w głowach własny program uczenia się. Ten, komu się to uda, zostaje obwołany geniuszem, talentem, zostaje uznany za lepszego człowieka."

~*Według przypisów, Burrhus Frederic Skinner był amerykańskim psychologiem, jednym z twórców behawioryzmu, to tak tylko piszę, jeżeli ktoś nie wie, o kim mowa. W każdym razie, tak naprawdę każdy uczeń może uczyć się skutecznie. Wystarczy, że odnajdzie w gąszczu metod nauki tą, która akurat mu odpowiada. Nie róbmy z ludzi, którzy dobrze się uczą, nadludzi, gdyż takich osób jest wiele na świecie.*~

|A poza tym, nie uznaje się za geniuszy osób, które mają własny program uczenia się. Każdy sobie coś takiego wypracowuje, świadomie lub nie, ale jednak, bowiem inaczej nie dałoby się uczyć.|

~No ale wiecie. Jesteś inny od leitnera – jesteś gorszy.~

~*Niestety, taka jest logika tego zjeba.*~

43. „Pozostali uczą się dalej, o ile jeszcze tli się w nich nadzieja, ale ich starania stracą wkrótce jakikolwiek sens. [...]"

\Kurwa mać. Każdy ma prawo uczyć się własnymi metodami, jeżeli okazują się dla niego skuteczne. Nie tylko metoda leitnera jest efektywna, na każdego działa coś innego./

~*Ja na przykład uczę się za pomocą notatek, czasem za pomocą map myśli oraz przy użyciu fiszek, ale nie używając kartoteki autodydaktycznej, spokojnie, nie jestem sekciarzem aby to robić, bo leitner tak powiedział. Czy czuję się przez to gorsza? Nie, bowiem te metody nauki na mnie działają i faktycznie dzięki nim coś zapamiętuję.*~

~Ciekawe, czy istnieje na świecie człowiek, który uczy się za pomocą kartoteki autodydaktycznej.~

|Tak zapewne robią fanatycy leitnera.|

~A, no tak. ;=;~

~*Tak w ogóle, koniec na dzisiaj. Idę wpierdolić czekoladę, ubrać się i jak zdążę przed wyjściem, to spalić kartotekę autodydaktyczną, która była w zestawie z tą książką.*~

\PLAN ROKU. xDDD/

~*Wiem xDDD*~

44. „Ale kto pyta o zasługi? Tylko fakty się liczą. Niepodważalnym faktem jest to, że osoby starsze trudniej się uczą i przekwalifikowują, że nie są w stanie przestawić się radykalnie i całkowicie – dlaczego? Ponieważ nie nauczyły się tego.

\Nie, kurwa, tak dzieje się dlatego, ponieważ starsze osoby po prostu wolniej się uczą. Z wiekiem tak się po prostu dzieje i jest to naturalne./

|A poza tym, gdyby zasługi się nie liczyły, to Nagroda Nobla i inne tego typu by nie istniały.|

45. „[...] dla czterdziesto- i pięćdziesięciolatków nauka stanie się życiową koniecznością."

~*Z tego co wiem, jeżeli nie chce się być debilem, to nauka jest koniecznością przez całe życie.*~

~Człowiek uczy się całe życie i głupi umiera. Chociaż leitner chyba nie stosował się do pierwszej części tego powiedzenia.~

|GRZEGORZ!!! XDDDDD|

~No co? Taka prawda. ;"""D~

46. „O potrzebie uczenia się przez całe życie (long live Education, éducation permanente) usłyszeć można z ust wszystkich przemawiających pedagogów. Jednak wyobrażenie tych samych mówców, że można rozwiązać problem za pomocą swoistej explosion scolaire, czyli ekspozycji edukacyjnej, przedłużenia (przynajmniej moralnego) obowiązku szkolnego do około pięćdziesiątego roku życia, jest urojeniem naiwnym i iluzjonistycznym.

~Nikt normalny nie miałby w planach zrobić czegoś takiego, bowiem wtedy ludzie właściwie nie mogliby pracować i gospodarka by upadła.~

~*A poza tym, w szkołach chodzi tylko o to, aby zdawać aż do ukończenia studiów, zrobić magisterkę i później, ewentualnie, inne tytuły naukowe i iść do pracy.*~

|Skąd w ogóle leitner wytrzasnął coś takiego?|

~Pewnie z dupy.~

|Po nim nie zdziwiłbym się tego.|

47. „Każdy może nauczyć się dziesięciu języków"

~*Nie, nie każdy. Nauczenie się dziesięciu języków jest bardzo trudną rzeczą i tylko niewielu się to udaje.*~

|To jest chyba możliwe tylko wtedy, gdy będzie się uczęszczało na kursy intensywne z tych języków, bowiem inaczej się po prostu nie da.|

\Znaczy nauczenie się więcej niż trzech języków jest możliwe, bowiem na świecie są osoby, które znają na przykład siedem języków, ale samemu, bez kursów intensywnych na sto procent nie da się tylu nauczyć./

~No ale jak zwykle, leitner wie lepiej.~

\A, no tak. ;=;/

48. „Wiemy także, z dużą dozą prawdopodobieństwa, że rzeczy takie jak wrodzone zdolności, odziedziczony talent czy dana przez naturę inteligencja występują w bardzo ograniczonym stopniu, jeśli w ogóle występują. Mamy powody, by sądzić, że wszystkie te cechy są nabyte, a tym samym wyuczalne i nauczalne; [...]"

|Prosty przykład wrodzonej zdolności: słuch muzyczny. Tego raczej nie da się nauczyć, z tym trzeba się urodzić.|

~*Kolejny przykład wrodzonej zdolności: pamięć fotograficzna. Z tego co mi wiadomo, tego nie da się nauczyć.*~

~Ale faktem jest, że inteligencja nie jest dana raz na całe życie i można ją rozwijać.~

\CUD! LEITNER POWIEDZIAŁ COŚ Z SENSEM! \O//

~Ale zaraz spierdoli to w kolejnym akapicie.~

\Ech.../

49. „Heinrich Schliemann, kupiec, a zarazem odkrywca Troi, nauczył się w trakcie swojego żywota tuzina języków i był z tego powodu uważany za geniusza. Ale możemy pójść o zakład, że każdy normalny i ponoć tylko średnio utalentowany człowiek dokona tego samego, jeżeli posłuży się racjonalnymi metodami uczenia się."

~*Uwierz, zjebie, nie każdy może nauczyć się więcej niż trzech języków. Niektórym po prostu, mimo ćwiczeń, nauka języków obcych przychodzi z trudem, nie ważne jaką metodę nauki stosują.*~

|No ale jak wiemy, to co mówi leitner jest rzeczą świętą, więc...|

~No chyba tylko dla jego wyznawców.~

\On jest takim Jerzym Ziębą, tylko w innej wersji. A, no i z Jerzego Zięby oraz tego, co produkuje, można cisnąć srogą bekę, a książka leitnera po prostu wkurwia./

~*Moja mama jest zafascynowana tym, co wygłasza i sprzedaje Jerzy Zięba. HELP.*~

~Dla twojej mamy nie ma w takim razie ratunku. ;_;~

~*Niestety ;_;*~

50. „[...] Ten, kto nie umie pływać, utonie zaraz w tym miejscu, w którym wszedł do wody. [...]"

|Co jest kłamstwem, bowiem wchodzi się w miejscach płytkich, gdzie nie ma szans na utopienie się, chyba, że ktoś wciśnie ci głowę pod wodę.|

~No i chyba, że ktoś wrzuci daną osobę w najgłębsze miejsce danego zbiornika wodnego, ale w sumie w takiej sytuacji nie ma mowy o samodzielnym wejściu do wody.~

51. „[...] nauczenie się dziesięciu języków obcych nie dowodzi u zdrowego człowieka specjalnych uzdolnień wrodzonych, elitarnej konstytucji albo magicznej łaski boskiej."

~*Co to jest ta elitarna konstytucja? Tak było w książce, ja niczego tu nie wymyślałam. A poza tym, w pewnym sensie dowodzi to tych cech, gdyż nauczenie się tylu języków jest W CHUJ TRUDNE.*~

~No chyba, że uczy się języków z tej samej grupy językowej. Wtedy wystarczy znać jeden, a resztę łatwiej się nauczyć.~

\Świadczy to też o niezwykłym samozaparciu danej osoby, bowiem trzeba być wyjątkowo zawziętym, aby w życiu nauczyć się tylu języków./

|No ale jak wiemy, to co mówi leitner jest rzeczą świętą.|

~*Tak w ogóle, przerwa. Idę zjeść śniadanie i następna część tej książki do analizy, która jest moją ulubioną. xD*~

~<Zerka> O kurwa, nie. xDDDD~

~*Wiem, pojebany będzie ten fragment. X""D*~

52. „Gdy powyższa konkluzja stanie się powszechnie znana, rozpocznie się jedna z największych rewolucji w historii ludzkości. Nie będzie to rewolucja ani sił politycznych, ani rozwoju techniczno-gospodarczego w stylu odkrycia koła, maszyny parowej lub energii atomowej. Będzie to rewolucja umysłowa, największa od czasów wynalezienia języka i pisma; pomimo to zmieni ona za jednym uderzeniem oblicze świata w sposób silniejszy i trwalszy niż wszystkie wcześniejsze rewolucje.

        Gdy będzie można najpierw nauczyć się uczenia się, gdy ustaną zawiłe, bezowocne i próżne wysiłki, które dzisiaj niesłusznie noszą to miano, wtedy każdy będzie mógł zostać, przynajmniej w połowie, Schliemannem: również myślenie twórcze jest najwidoczniej procesem wyuczalnym, choć jego reguły nie zostały jeszcze dostatecznie zbadane.

       To wszystko może brzmieć dość utopijnie i trochę egzotycznie, jednak nie wolno nam zapomnieć, co wydarzyło się dopiero tysiąc lat temu, a zatem, biorąc pod uwagę historię ludzkości, stosunkowo niedawno. Prosta umiejętność czytania i pisania była wtedy świadectwem nadzwyczajnej jakości umysłowej, którą tylko wybrańcy mogli się poszczycić – dzisiaj włada nią każdy uczeń szkoły podstawowej. Cesarze i królowie byli często analfabetami, a proste operacje rachunkowe, które dzisiaj wykonuje każdy przeciętny licealista, mogłyby w tamtych czasach wprawiać najznakomitszych uczonych w zdumienie.

        Brama do przyszłości została już otwarta, musimy ją tylko przekroczyć i w sposób zdecydowany wykorzystać w praktyce zasady uczenia się, które już dawno zostały wynalezione i wypróbowane. Dotychczas dzieje się to jedynie w niewystarczającym stopniu lub w ogóle nie ma miejsca. Ciągle nie dostrzega się możliwości i szans, które są już teraz w zasięgu ręki. Jednak winę za to ponosi nie tylko stan naszej wiedzy o uczeniu się.

       To dziedzina nauki, która nie wyrosła jeszcze z lat dziecięcych. Przypomina ona bardziej teatr działań wojennych niż solidnie ugruntowaną teorię. Jest podzielona na tuzin szkół, które walczą ze sobą na noże. Używa rozmaitych terminów dla określania tych samych zjawisk i tych samych pojęć do nazwania przeróżnych faktów. Eksperymenty prowadzone w jej ramach są precyzyjnie opracowane, jednak w żaden sposób nie mogą być ze sobą porównywane. To arena walki rozmaitych ideologii i stereotypów we wszystkich możliwych odcieniach.

       Pomimo to na łonie tej nauki wykiełkowała wiedza, która zmieni oblicze ludzkości. W niniejszej książce zajmiemy się jej tajnikami. Uczynimy to jedynie w takim stopniu, w jakim jest to konieczne dla zrozumienia powiązań i wykorzystania we własnym zakresie tych skarbów, które do tej pory spoczywały w ukryciu.

      Ta książka nie ma stanowić katalogu najnowszych teorii dydaktycznych, nawet w formie pobieżnej. Zamiarem jej autora jest splądrowanie pewnej dziedziny nauki po to, aby przyswajanie wiedzy uczynić Czytelnikowi łatwiejszym i przyjemniejszym."

~*Sorki, że tyle tego jest, ale nie mogłam tego podzielić na mniejsze fragmenty, bowiem nie miałoby to najmniejszego sensu. Akurat ten podrozdział dumnie zatytułowany „Największa rewolucja" trzeba poznać w całości, aby zrozumieć jego zjebanie. W każdym razie, do skomentowania tego pojebaństwa mam tylko jeden gif:

Nie mogę z tym fragmentem, tylko ten gif to idealnie opisuje. xDDD*~

~Ja też nie mogę z tym fragmentem. xDDD Jestem pewien, że to przemówienie do członków leitnerowskiej sekty. xDDD~

|Nie wiem, co ćpał aŁtor pisząc ten długi akapit, ale ja też chcę spróbować.|

\Ten akapit jest tak gówniany, że komentuje się sam przez się./

~*Ten akapit zabiera nam robotę. Oddawaj nam pracę, ty skurwysynu.*~

~Zajebiście, kurwa. xDDD~

~*;"""D*~

53. „[...] Ten dźwięk był na razie, przynajmniej dla jego gruczołów trawiennych, bodźcem obojętnym, pozbawionym znaczenia, „indyferentnym". [...]"

~*Tutaj jesteśmy tylko na kilka chwil. Jak coś, to obecnie leitner opisuje eksperyment profesora Iwana Pawłowa, tego który przeprowadzał eksperyment z już słynnymi psami Pawłowa. Chyba każdy z was go kojarzy, bowiem ten eksperyment jest bardzo dobrze znany na świecie. Jesteśmy tu tylko z jednego powodu: patrzcie, jaki leitner jest zajebisty, używa takich profesjonalnych słów jak „indyferentny". =_=*~

~Znając życie, nawet nie wiedział, co to słowo znaczy i wjebał je tylko po to, aby brzmiało bardziej profesjonalnie.~

~*Po leitnerze wszystkiego można się spodziewać.*~

54. „Kiedy pierwszy raz opowiadano nam w szkole o tym eksperymencie, [...]"

~*Ciągnik stop. W jakiej normalnej szkole na jakimkolwiek przedmiocie jest przytaczany ten eksperyment? Mi w szkole nikt o tym nie mówił, nawet nie pamiętam jak dowiedziałam się o psach Pawłowa. Chyba z Internetu, ale pewności nie mam. W każdym razie, nie ze szkoły.*~

|A poza tym, uwaga! Nadchodzi on! DOWÓD ANEGDOTYCZNY! *Fanfary*|

~Którego nie ma sensu przytaczać, bo nic on nie wnosi.~

\Nie zdziwiłabym się, gdyby się okazało, że został wjebany tylko po to, aby tekstu było więcej./

~*Zapewne tak było.*~

55. „[...] Naukowcy to fanatyczni teoretycy, często bardziej fanatyczni niż ideolodzy i założyciele religii. [...]"

~*Tak, debilu. Obrażaj też naukowców, mimo iż sam w życiu za wiele nie osiągnąłeś. Jesteś jak dziennikarze w TVP, tylko z nich można pocisnąć bekę i wiadomo, że na TVP propaganda PiS-owska musi się zgadzać, więc tam hejcenie, w ich wypadku, opozycji musi być.*~

|A poza tym, skoro on tak uważa, to co powie o Albercie Einsteinie? Albo o Marii Skłodowskiej-Curie? Też uzna ich za fanatycznych teoretyków?|

\Znając tego zjeba, wszystko jest możliwe./

56. „[...] cała sztuka uczenia się nie jest niczym innym niż umiejętnością nowego, dotychczas nieznanego, reagowania na określone bodźce. [...]"

~No...Każdy to wie. Dlaczego dawać takie oczywistości w poradniku dotyczącym uczenia się?~

\Znając życie po to, aby było więcej tekstu i aby poradnik wyglądał na mądrzejszy./

~A, no tak. ;=;~

57. „[...] w ówczesnej psychologii więcej uznania niż teoria wyłożona przez badacza zdobyła zastosowana metoda."

~*Co jest kurwa logiczne, bowiem praktyka jest znacznie ważniejsza niż teoria.*~

~To wiadome, więc nie wiem, czemu ten fragment zdania brzmi tak, jakby aŁtor się temu dziwił.~

|Może dlatego, że jego mózg wyjechał na Hawaje?|

~*A, no fakt.*~

58. „[...] wgląd (wyjaśnimy to pojęcie później), [...]"

~*Przyjrzyjcie się temu, bowiem taką technikę pisania leitner stosuje bardzo często.*~

~Skoro nie zamierza tego pojęcia wyjaśniać teraz, to po co wspomina o nim w tym momencie?~

~*Szczerze, nie mam pojęcia.*~

|A poza tym, dlaczego pisze „wyjaśnimy" zamiast „wyjaśnię"? Z tego co wiem, leitner był jedynym autorem tego pseudo poradnika.|

~Może był komunistą?~

~*Szczerze, wątpię. Czytałam jego historię na Wikipedii i można po niej wywnioskować, że raczej nie był za komuną.*~

\Czyli jest po prostu niedojebany. Wyjaśnione./

|Albo jeszcze ktoś pisał z nim tę książkę, tylko ten chuj całą pracę i niezasłużony sukces sobie przywłaszczył.|

~*Akurat tego się nie dowiemy, ale nie zdziwiłoby mnie, gdyby tak było.*~

59. „Jednakże w swoich przekonaniach posunął się nieco za daleko i przy formułowaniu niektórych definicji popełnił szereg pomyłek, które jak grzech pierworodny trawią tę dziedzinę do dziś."

~*Pawłow, jak coś. Nie masz prawa obwiniać go o to, że popełnił błędy, bowiem miał do tego prawo. On pierwszy badał to, co badał, więc miał prawo się pomylić, bowiem Iwan Pawłow był tylko człowiekiem i również nie był nieomylny.*~

~A poza tym, nie znam się na psychologii, ale jestem pewien, że wnioski Pawłowa na sto procent zostały skorygowane przez późniejszych naukowców. Nauka nie stoi w miejscu i idzie do przodu, a błędy poprzedników poprawiają ich następcy.~

|No ale leitner najwidoczniej nie wiedział nawet takiej podstawowej rzeczy.|

\Współczuję matce leitnera, że urodziła takiego zjeba./

~*Chyba każdy z funkcjonującym mózgiem jej współczuje.*~

60. „[...] Pomimo to, wbrew doświadczeniom i rozsądkowi, słowo reakcja wciąż jeszcze używane jest przez niektórych psychologów, jak stara chorągiew pułku, którego już dawno nie ma."

~*"reakcja

1. «działanie lub zajęcie jakiegoś stanowiska jako odpowiedź na coś»

2. «zachowanie się żywego organizmu wywołane przez jakieś bodźce»

3. «przemiana jednych substancji w inne»

4. «siła wywierana przez jedno ciało materialne na drugie ciało zgodnie z trzecią zasadą dynamiki»

5. «polityczny i ekonomiczny opór przeciw zmianom społecznym»

6. «konserwatywne ugrupowanie dążące do przywrócenia poprzedniego stanu rzeczy»"

Według słownika sjp.pwn.pl oraz według innych słowników słowo „reakcja" jest normalnym słowem i występuje w wielu kontekstach, niż tylko w jednym. Dlaczego więc psychologowie mieliby nie mieć możliwości używania go?*~

~Poza tym, słowo „reakcja" jest używane na co dzień przez każdego i jest ono normalnym, zdefiniowanym w słownikach słowem, więc nie wiem, czemu leitner tak się go czepia.~

|Bowiem leitner tak uważa, a jak robisz coś innego, niż on każe, to możesz równie dobrze iść się zabić.|

~*Najgorsze jest to, że dopiero kończymy analizować pierwszy rozdział, a do końca książki zostało ich jeszcze osiem. ;=;*~

\Ja pierdolę. ;=;/

61. „[...] Ta waśń psychologów utrudnia nam nauczenie się uczenia na tyle, na ile dzisiaj jest to możliwe."

\Tak naprawdę nikt nikomu tego nie utrudnia. Jest wiele metod nauki i każdy może sobie wybrać taką, jaka na niego działa./

|No ale według leitnera istnieje tylko metoda nauki za pomocą kartoteki autodydaktycznej.|

\A, no tak. ;=;/

62. „[...] gdy jakiś bodziec i reakcja choćby tylko jeden jedyny raz nastąpią krótko po sobie, to powiązanie między tymi dwoma zjawiskami zostanie wytworzone w pełnej okazałości. [...]"

~*To również jest rzeczą oczywistą, więc nie wiem po co pisać takie oczywistości w poradniku na temat nauki. Chyba wszyscy wiele razy przekonali się, że to zdanie na serio działa. Ja na przykład do dzisiaj nie lubię chodzić do osiedlowego warzywniaka, tylko dlatego, że raz, gdy byłam mała, ekspedientka na mnie z byle powodu nakrzyczała i tym samym mnie przestraszyła.*~

~Ja raz tknąłem kabel, ale jakiś debil nie raczył go odłączyć, mimo iż był nieizolowany i kopnął mnie prąd. Od teraz zawsze odłączam nieizolowane kable.~

|Każdy wiele razy w swym życiu przekonał się, że to zdanie jest prawdziwe, więc nie ma po co wspominać takich oczywistości w poradniku.|

\No ale leitner wie lepiej./

63. „[...] gdy ktoś czegoś się uczy, ten uczy się tego albo natychmiast i całkowicie, albo wcale."

\Kolejne zdanie wzięte z dupy. Nie każdy uczy się natychmiast, bowiem jeżeli tak by było, to na świecie byliby sami geniusze. Większość ludzi potrzebuje trochę czasu, aby przyswoić wiedzę./

~*Poza tym, można materiał zapamiętać tylko częściowo, a drugiej części się nie nauczyć. W szkole jest to bardzo często obserwowane.*~

~Świat w żadnej dziedzinie nie jest czarno-biały, no ale jak widać leitner nie opanował tej wiedzy.~

64. „Ostrożni naukowcy zadowalali się niezobowiązującymi twierdzeniami, choćby takimi, że zapamiętywane informacje pozostawiają w umyśle „ślady" lub „pola śladów". Czym jednak jest taki „ślad"? Czy są to może kopyta odciśnięte na trawie, niedźwiedzie łapy na śniegu czy odciski mikroskopijnych mrówek myślowych, pełzających po ścianach komórek mózgu? I czy te mrówki muszą ponownie chodzić po swoich śladach, żeby owe „ślady" dostatecznie głęboko się wryły? I jaka jest ziemia – czy jakiś wiatr może te „ślady" rozwiać?"

\Ten leitner jest takim debilem, czy tylko udaje? Chyba każdy zna definicję słowa „ślad"./

~*"ślad

1. «znak pozostawiony na podłożu po przejściu lub przejeździe kogoś lub czegoś»

2. «znaki świadczące o tym, że coś istniało lub działo się»

3. «znikoma ilość czegoś»"

„engram (ślad pamięciowy) «zmiana pozostawiona w układzie nerwowym przez konkretne przeżycie»"

Tak ciężko sprawdzić to, w naszym wypadku, w Internecie, a w wypadku leitnera w pierwszym lepszym słowniku?*~

~Jak widać, leitner wolał pisać te autystyczne porównania i robić z siebie idiotę.~

\A robienie z siebie idioty bardzo dobrze mu szło./

65. „W pierwszym stadium eksperymentu nauczono grupę wypławków, że muszą one uciekać przed światłem, ponieważ w przeciwnym razie czeka je porażenie prądem. Kiedy nauczyły się tego zachowania, rozdrobniono je i oddano na pożarcie innym wypławkom, dla których światło do tej pory nie stanowiło niczego znaczącego i nie wiązało się z jakimkolwiek niebezpieczeństwem, w języku naukowym był to dla nich „indyferentny bodziec". Wynik eksperymentu był zaskakujący. Robaki z drugiej grupy wraz ze zmielonymi pozostałościami swoich pobratymców skonsumowały także ich wiedzę. Od tej pory, chociaż nie uczyły się wcześniej tego nawyku, zaczęły także unikać światła."

~*Opis tego eksperymentu dałam tu jako ciekawostkę. Sprawdziłam w Internecie, czy leitner nas nie wkręcał, bowiem ten eksperyment brzmiał zbyt niewiarygodnie i tak, taki eksperyment faktycznie został przeprowadzony przez Jamesa Vernona McConnella z Uniwersytetu w Michigan i tak, wyniki były takie, jak opisano je tutaj.*~

~Czyli aby twoja klasa nauczyła się matematyki, musicie zjeść mózg waszej nauczycielki.~

~*Zajebista rada, tylko w przypadku ludzi, po pierwsze, to nie działa, a po drugie, jeżeli zje się ludzki mózg, można zachorować na chorobę kuru, na którą nie ma lekarstwa i umierać w cierpieniach. Nie opłaca się. xD*~

|Zajebista debata, nie ma co. xDDD|

~*~:D~*~

66. „[...] zwierzęta, które nauczyły się odczuwać lęk przed ciemnością, zostały unicestwione. W końcu Ungar podał ekstrakt z ich mózgów myszom, które uprzednio nie zostały poddane warunkowaniu i dlatego, podobnie jak szczury przed ich „specyficzną terapią", z natury rzeczy uczulone były na światło. Sukces tego eksperymentu był opisywany we wszystkich dziennikach. Myszy, które nie miały jeszcze nigdy z ciemnością żadnych bolesnych doświadczeń, zaczęły się nagle zachowywać jak szczury, które elektrowstrząsami przepędzano do światła. Zaczęły się bać ciemności i preferowały jasność."

~*Kolejny opis eksperymentu, który dałam tu jako ciekawostkę. Również sprawdziłam jego prawdziwość w Internecie, aby mieć pewność, że leitner nas nie wkręca i taki eksperyment faktycznie został przeprowadzony przez George'a Ungara i wyniki były takie, jak tutaj opisywane.*~

~~*Nie, to, że myszy i szczury są wyżej ewolucyjnie niż wypławki nie sprawia, że to działa na ludzi.*~ :-( ~*No ja pierdolę. xDDD*~ ;"""D~

67. „[...] wyników tych badań nigdy nie udało się potwierdzić. [...]"

~*No właśnie.*~

~To skoro nie udało się ich potwierdzić, to po co te eksperymenty zostały tutaj przytoczone?~

~*Szczerze, nie mam pojęcia.*~

|Może po prostu jako ciekawostki naukowe.|

~*Być może. W każdym razie, właśnie zanalizowaliśmy cały rozdział i, co za tym idzie, koniec analizy na dzisiaj.*~

~Dzięki Bogu, bo już zaczęło mnie się nudzić.~

~*Nie tylko tobie, Grzegorz. Nie tylko tobie.*~

|\I nie tylko wam./|

68. "Załóżmy, że chcemy nauczyć się języka włoskiego. [...]"

~*Tu jesteśmy tylko na moment. Potem przekonacie się, że leitner ma jakąś obsesję na punkcie języka włoskiego.*~

~On ogólnie ma obsesję na wielu punktach.~

~*To niestety prawda.*~

69. "[...] będziemy musieli więcej czasu poświęcić na naukę słówek i zwrotów. [...]"

|To zależy. Są ludzie, którzy bardzo szybko uczą się słówek i zwrotów.|

\Ale, jak już się przekonaliśmy, według leitnera na świecie istnieje tylko on i jego Brotherhood of Flashcards./

|A, no tak. ;=;|

70. "Zakładamy, że dziennie przyswoimy sobie do 30 słówek. Licząc w ten sposób dalej, przyjmujemy, że jeżeli codziennie będziemy się uczyć 30 słówek i wyrażeń, to w 30 dni miesiąca nauczymy się przynajmniej 900 zwrotów w języku włoskim.

Jest to naprawdę dobra podstawa, by poradzić sobie w codziennych sytuacjach, w jakich może znaleźć się potencjalny turysta, który od czasu do czasu chce przede wszystkim coś zjeść, sfotografować warte utrwalenia miejsca, wypić coś i przespać się. [...]"

\Co nie jest możliwe, bowiem nie codziennie każdemu chce się uczyć./

~*A poza tym, ja wiem, że włosi to skurwysyny, którzy nie lubią uczyć się języków obcych, ale sądzę, że w miejscach czysto turystycznych da się z nimi porozumieć po angielsku.*~

~Co prawda nigdy we Włoszech nie byłem, ale podejrzewam, że tak właśnie jest.~

\A poza tym, co ma znajomość języka do fotografowania czegokolwiek? Przecież podczas robienia zdjęć nie trzeba się porozumiewać z innymi./

~*Ja właśnie też tego nie ogarniam. No ale jak wiemy, leitner wie lepiej.*~

71. "[...] Po jakimś czasie kompletnie zrezygnuje z zamiaru nauczenia się języka włoskiego, co skutkuje tym, że podczas kolejnych podróży na południe Europy preferować będzie te restauracje, w których danie pasta asciutta znajdzie w tłumaczeniu na jego ojczysty język lub uda mu się zamówić ów makaron na migi."

~Wspominaliśmy wyżej, że na sto procent w miejscowościach czysto turystycznych istnieje możliwość porozumienia się w języku angielskim.~

\Na stówę tak jest, bowiem inaczej to byłby czysty debilizm. Turyści mają prawo podróżować, ale nie mają obowiązku znać włoskiego. Angielski to język międzynarodowy i w miejscach czysto turystycznych sprzedawcy i inni tacy muszą się do tego dostosować./

|A poza tym, skoro zrezygnował z nauki tego języka, to mam na to dwie hipotezy: albo uznał, że język włoski jednak mu się nie przyda, albo przyjął na siebie zbyt dużą dawkę materiału do nauki.|

~*Leitner i tak uzna, że to dlatego, bo nie uczył się za pomocą jego metody.*~

~Bowiem leitner to zjeb.~

~*To wiadome nie od dziś.*~

72. "[...] Nie jest także znany żaden przypadek mówiący o tym, by udało się komuś w kontakcie z kapitanami, inżynierami stoczniowymi czy portowcami zdobyć jakąś szczególnie zasługującą na wzmiankę wiedzę z zakresu budowy okrętów, nawigacji albo nawet techniki załadunku wodnych środków transportu. [...]"

~Chciałem to skomentować, ale mózg od tej głupoty leitnera mnie się zaciął.~

~*Nie wiem, po co ten padalec napisał taki fragment. Przecież to logiczne, bowiem w taki sposób nie da się czegoś odpowiednio nauczyć.*~

~Może leitner chciał wyjść na mądrego, a wyszło jak zwykle: głębokie jak woda w kiblu.~

|Wspaniałe porównanie. XDDD|

~Wiem xD~

73. "[...] Nawet BBC poszerzyło swoją ofertę programową o striptizowy kurs językowy..."

|Co do chuja? xDDD Było coś takiego? Jak tak, to czemu nikt mi nie powiedział?|

~*Nie mam pojęcia, ale zważywszy na fakt, że pod koniec książki leitner raz pierdolnął kłamstwo na całe półtorej strony, to nie zdziwię się, jeżeli to jest kłamstwem.*~

~Zajebiście, nie ma to jak kłamać w poradniku.~

~*Na szczęście mam Internet, więc mogłam zweryfikować jego kłamstwa.*~

|W takim razie fakt, że ta „książka" ma zwolenników jest jeszcze bardziej przerażający.|

~*Niestety to prawda.*~

74. "[...] nasze wspomnienia to molekularne rysunki, wykonane na niezniszczalnym materiale, których nie można wymazać, podobnie jak znaków runicznych wyrytych w kamieniu."

\Czy ten idiota właśnie porównał wspomnienia, wiecie, jedne z impulsów nerwowych w mózgu, najlepszym biologicznym superkomputerze na świecie, do jebanych rysunków?/

~W którymś momencie ten kurwidoks porównuje mózg do pończochy, także no.~

\Coraz bardziej przekonuję się o debilizmie leitnera./

~Współczuję jego rodzicom tak zjebanego syna.~

~*Chyba każdy normalny im współczuje.*~

75. "Wyobraźmy sobie bibliotekę, do której się w nocy włamano i z której skradziono wszystkie katalogi, wszystkie książki zaś przestawiono w inne miejsce. Biblioteka stałaby się tak samo bezużyteczna, jak gdyby strawił ją pożar."

~*Pierdolisz głupoty, leitner. W dzisiejszych czasach są katalogi komputerowe, można by to łatwo naprawić.*~

~Ogólnie w czasach tego zjebsona też nie byłoby aż tak ogromnej tragedii, dałoby się to łatwo naprawić.~

|Kurde, znowu pasuje to porównanie z wodą w kiblu.|

~*Ej, a wiecie, że jutro narysuję rysunek Zardonic vs. leitner i walnę w medii do tej analizy? :D*~

~Wyjdź, pojebie. xD~

~*Gdzie, skoro siedzę na zewnątrz?*~

|To wyjdź do budynku.|

~*Co kurwa. xDDD*~

|:D|

76. "[...] w międzyczasie [...]"

~*Nie ma czegoś takiego jak międzyczas, chyba że w sporcie. Czas jest jeden, do kurwy.*~

\Czemu czepiasz się takich szczegółów?/

~*Bo nienawidzę leitnera i będę czepiać się każdej drobnostki.*~

\Ja jebe./

~*:D*~

77. "[...] Pomimo to wszystkie karty nadal tam są, niestety nie są dostępne na każde zawołanie."

~*Znowu jakieś autystyczne metafory? A poza tym, wiem, na sprawdzianach można to najbardziej odczuć.*~

~Autystyczne metafory to jeden z symboli tego pseudo poradnika.~

~*Niestety*~

78. "[...] Jeżeli nie możemy tego od razu odnaleźć, to tylko dlatego, że szukamy w złym miejscu, w złej książce, na złej kartce, w złej komórce mózgowej; ponieważ zgubiliśmy się, poszukując utraconej informacji w labiryncie naszej biblioteki, nieuporządkowanej, a pomimo to tak bogatej."

\Mózg mi umiera od tych metafor. Kurła, to poradnik, a nie powieść, tu nie ma miejsca na metafory!/

~*Widać leitner chciał być inteligentny, ale jego inteligencja jest nawet niższa niż ludzi odpowiedzialnych za reklamę Fanty sprzed dwóch lat.*~

~A uwierzcie, takie porównanie serio świadczy o Naddebilizmie Całkowitym leitnera. Swoją drogą, ciekawe co mu przyszło do głowy aby wsadzać metafory do poradnika.~

~*Nie mam pojęcia. Może któryś z naszych czytelników ma koncepcję.*~

79. "Przyjmijmy, że jakiś uczeń uczy się w jeden dzień nie tylko jednego rozdziału, lecz nawet kolejnych dwóch. Potem okazuje się, że materiał z pierwszej lekcji jest wypierany, przynajmniej częściowo, przez materiał z drugiego rozdziału. Pierwsza lekcja lepiej zapadłaby w pamięć, gdyby ten uczeń pozwolił temu materiałowi (i sobie samemu) odpocząć, zamiast przysypywać go informacjami z drugiego rozdziału. [...]"

~*Chyba zawsze w takich sytuacjach będę podawać swój przykład jako dowód na to, że nie zawsze to działa. Ja tam mogę w pięć godzin nauczyć się jednego rozdziału złożonego z pięciu lub więcej tematów i dostać ze sprawdzianu minimum czwórkę.*~

~No ale według leitnera jeżeli jest się innym niż on, to należy się spalić, bo nie ma dla ciebie przyszłości.~

~*Jak mnie ten zjeb partaczony denerwuje.*~

~Każdego z funkcjonującym mózgiem denerwuje.~

|Gdzie jest jego grób? To pojadę tam z miotaczem płomieni.|

~Będziesz na pierwszej stronie wiadomości. XD~

|:D|

80. "To samo dzieje się także w przeciwnym kierunku. Druga lekcja, jeśli uczymy się jej zaraz po pierwszej, zostanie o wiele gorzej zapamiętana, niż gdybyśmy zdecydowali nauczyć się tylko jednej lekcji w ciągu tego dnia. [...]"

~*Nie doceniasz mocy mojej i osób z mojej klasy.*~

\Ja rozumiem, że wiele osób ma tak, jak w tym fragmencie, ale nie da się tego przeżyć, zważywszy na to, że cały pseudo poradnik obraża osoby, które uczą się i zapamiętują inaczej./

|Na serio, nie wiem co podkusiło leitnera do napisania poradnika, w którym obraża wszystko i wszystkich.|

~*Leitner był publicystą, czyli jednym z rodzajów miernot społecznych, którym nie wyszło w lepszych zawodach. Pewnie zazdrościł innym, którzy coś osiągnęli.*~

~W sumie, jak patrzę na przyszłe cytaty do analizy, to nie zdziwiłbym się, gdyby tak było.~

81. "Szczególnie trudno przebiega proces uczenia się, gdy uczeń przyswaja sobie błędne informacje. W takim przypadku, aby nauczyć się tych prawdziwych, musi najpierw oduczyć się niewłaściwych; taka operacja wymaga więcej niż podwójnego wysiłku. [...]"

~To zależy, jak bardzo błędne są te informacje i ile ich jest.~

\Zależy to też od szybkości, z jaką ktoś się uczy i zapamiętuje oraz od tego, jak szybko zapomina./

~*Dla przykładu: mi poprawne nauczenie się grania na flecie „Siała baba mak" w podstawówce, po nauczeniu się błędnej gry tego utworu, zajęło dwie godziny. Innemu mogłoby zająć dwa dni, a jeszcze innemu pół godziny. To zależy do człowieka.*~

\No ale zgodnie z odwiecznym prawem sekty leitnera, jesteś inny = pal się, chuju./

|Niestety...|

82. "[...] Czujemy wtedy wyraźnie, jak to niechciane nazwisko przecisnęło się do przodu, stoi w rozkroku na jakiejś ścieżce nerwowej i blokuje dostęp do świadomości temu, które jest przez nas pożądane. [...]"

~*Mogę umrzeć?*~

~Siedź tu, kurwa, ktoś musi cytaty kopiować. W każdym razie, znowu mamy do czynienia z autystyczną metaforą, tylko tutaj autyzm zalewa nas jak Ocean Południowy kiedyś zaleje świat.~

~*Masz zajebiste priorytety, Grzegorz. xD W każdym razie, leitner przez takie metafory zaczyna być coraz bardziej żałosny.*~

~:D A poza tym, nie wiem co leitner chciał osiągnąć takimi żałosnymi metaforami.~

\Pewnie chciał być fajny, ale coś mu nie wyszło./

~*Najprawdopodobniej*~

83. "[...] Można to łatwo osiągnąć, gdy sprzęgnie się na przykład wysoki dźwięk dzwonka z pożywieniem, a niski z biciem, po czym odstawi się pożywienie oraz przestanie się bić psa, a następnie zacznie się posługiwać tylko dzwonkami. [...]"

~Ciesz się, że nie wpisałeś zamiast psa koty, bo musiałbym cię zabić, mimo iż nie żyjesz.~

~*Ja tam nienawidzę psów, oprócz kilku ras, ale i tak zawsze boli mnie serce, gdy ktoś znęca się nad jakimkolwiek zwierzęciem. Jak na przykład oglądam Let's Play z „Command and Conquer: Red Alert" to zawsze cierpię wewnętrznie, gdy autor tego gameplay'u stworzy psy bojowe i po chwili te psy giną i wydają takie przeszywające duszę skomlenie. :-(*~

|To chyba wyższy poziom miłości do zwierząt.|

~Wolę koty.~

~*Wiem, ty nazi kociarzu. XD*~

~:D~

84. "Dające się często zaobserwować zaburzenia zachowań młodych mężczyzn w stosunku do kobiet mogą opierać się na podobnym wzorcu psycho-mechanicznym: bodziec jest jeden i ten sam - jest nim kobiecy wdzięk, który skłania młodzieńca do dwóch całkowicie różnych typów reakcji - zbliżenia się do kobiety lub jej unikania."

|A może nie wiem, ma jakieś powody aby unikać kobiet? Może kiedyś jakaś kobieta się nad nim znęcała?|

\Albo z jakiegoś innego powodu ma fobię przed kobietami, wszakże taka istnieje?/

~Lub na przykład z jakiegoś innego powodu boi się kobiet?~

~*A może ma po prostu irracjonalny lęk przed kobietami? Ja mam kilka irracjonalnych lęków, więc lęk przed kobietami też u kogoś mógłby być irracjonalny.*~

~No ale nie, leitner, debil z psychologii, o czym udowodni nie raz, wie lepiej.~

~*W sumie dobrze, że ten ćwok nie żyje, to możemy go bezkarnie wyzywać.*~

~Zawsze to jakiś plus.~

85. "Powyższe rozważania skłaniają nas do wyciągnięcia smutnego wniosku, że człowiek, który próbuje się więcej nauczyć, także więcej będzie musiał zapomnieć."

~*Nauczcie mnie tej magicznej techniki. Też chciałabym umieć łatwo zapominać.*~

~Tak ma każdy normalny, a ty do normalnych się nie zaliczasz, więc...~

~*EJ!!!*~

~;"""D~

86. "Wie także, że dopuści się błędu autodydaktycznego, [...]"

~*Przestań używać tego słowa, bowiem mam wrażenie, że zaraz bóg sekty wjedzie.*~

|Akurat niedługo włącza mu się tryb hejcenia wszystkich innych metod, bo wiecie, nasz śmieć społeczny musi się dowartościować.|

~*Ciągle nie wierzę, jakim cudem ludzie w wydawnictwie dopuścili to do sprzedaży. A w jednym momencie przekonamy się, że ci z wydawnictwa jednak przeczytali tę książkę.*~

~Jak widać są tak samo łatwi do zmanipulowania jak ci wszyscy idioci, którzy wystawiają tej książce pozytywne opinie. Tak, rozumiem że gusta są różne, ale nie wierzę, że komuś podobał się poradnik, w którym wszystko i wszyscy są obrażani.~

\To jest kurwa przerażające./

~Niestety wiem. ;=;~

87. "Co ma zatem zrobić? Czy ma zacząć studiować, oprócz anatomii, inne, skrajnie odmienne przedmioty, które nie są wymagane na egzaminie? Może składnię języka chińskiego lub osobliwości muzyki dwunastotonowej? [...]"

\Kto tak kurwa robi, kiedy uczy się do jakiegokolwiek egzaminu? To zbytnia strata czasu!/

~Zjebson i jego sekta zapewne tak robią.~

\A, no tak./

88. "W naszym wypadku oznaczałoby to, że - przykładowo - słówka z włoskiego, których chcemy się nauczyć, powtarzać musimy możliwie jak najczęściej. Niezwykle banalna prawda, przy czym nie jest nawet mądra, ponieważ dwadzieścia lub trzydzieści powtórzeń jednego i tego samego słówka, które uczeń Thorndike'a wykona za jednym zamachem, nie zakoduje owego słowa lepiej w pamięci niż sześć lub siedem powtórzeń."

|A skąd wiesz? Ludzie są różni i różna ilość powtórzeń działa na każdego z nas.|

~*Ja raz przed chemią w pierwszej gimnazjum, gdy nauczycielka miała nas odpytywać z skrótów pierwiastków chemicznych, powtórzyłam odpowiednie, które miały być na odpytywaniu na przerwie przed lekcją łącznie dwadzieścia razy każde. Zgadnijcie, kto dostał piątkę.*~

~Czy ty zawsze na swoim przykładzie będziesz negować twierdzenia leitnera? XD~

~*Tak, bowiem po jego gównoporadniku wychodzi na to, że mój mózg działa na innych obrotach. XD*~

|A wiecie, że ten kurw społeczny będzie też obrażał ludzi z pamięcią fotograficzną?|

~*Wiem, wkurwiłam się podczas przepisywania tego fragmentu, bowiem sama posiadam taki typ pamięci. Co prawda nie idealnie idealny i czasem nie działa, ale wielokrotnie się ujawnił.*~

\Trzeba zajebać leitnera./

|Ten spierdoks już nie żyje. XD|

\Jebać to./

89. "[...] powtórzenia rozłożone w długim okresie pozwalają zapamiętać materiał łatwiej i lepiej niż tzw. uczenie skumulowane.

       Ile powtórzeń i w jakich odstępach czasu? Na to wścibskie, ale uzasadnione pytanie, padające z ust uczniów, szacowna nauka nie potrafi jednak udzielić odpowiedzi albo udziela jej lakonicznie. Kto stawia to pytanie, zostaje wciągnięty w akademicki spór na temat celowości tak zwanego przeuczenia się."

\Nauka nie potrafi na to pytanie odpowiedzieć z prostego powodu: bowiem ilość powtórzeń zależy kurwa mać od tego, ile kto ich potrzebuje./

|To zaczyna być jeszcze bardziej żenujące, ale i smutne zarazem. Wyobraźcie sobie, że jesteście śmieciem społecznym do kwadratu (bycie śmieciem społecznym i bycie publicystą w jednym) i nic wam w życiu nie wyszło oprócz stworzenia fiszek. No i aby się dowartościować w swym nędznym życiu piszecie książkę, w której obrażacie wszystko i wszystkich, którym udało się coś osiągnąć i dzięki temu, że ta książka staje się popularna dowiadujecie się, że na świecie jest jeszcze więcej przegrywów, a nie tylko wy.|

~*Szczerze, mi nawet nie jest żal leitnera. Ja jak chcę się dowartościować po pewnych historiach związanych ze mną i jazdą na rowerze, o których dowiecie się później, bo nadarzy się lepsza okazja, które zdarzyły się, gdy byłam w podstawówce, wskakuję na hulajnogę elektryczną i z satysfakcją wyprzedzam wszystkich rowerzystów, a nie kaleczę świat.*~

|Jak widać debilizm leitnera rozjebał wszystkie normy.|

90. "Przeuczenie wymaga na pewno więcej czasu i nerwów, przydatne jest zatem najwyżej przy przyswajaniu szczególnie ważnego materiału. Dlatego nie jest ono żadnym rozwiązaniem - wręcz przeciwnie."

~*Każdy wie, że przeuczenie się nie jest dobrą metodą nauki.*~

~Po prostu należy uczyć się tyle, ile się potrzebuje, a nie tak, aby się przemęczyć.~

|No ale niestety w tej książce jest również dużo oczywistych oczywistości.|

~Captain Obvious nigdy nie zawodzi.~

\Tutaj taka zajebista persona jak Captain Obvious nie skażała swych rąk, po prostu leitner to zjeb./

~A, no fakt. ;=;~

91. "Cóż zatem począć? Uczyć się, uczyć i jeszcze raz uczyć? Uczyć się bez jakiegokolwiek systemu, niezmordowanie i bezsensownie, z cichą nadzieją, że - być może - coś kiedyś zapamiętamy?"

|Nie, miernoto, trzeba po prostu wypracować swój system nauki oraz uczyć się tyle, ile się potrzebuje.|

~*W Internecie jest dużo poradników na temat nauki pisanych przez zwykłych Internautów, w których jest dużo różnych metod nauki, spośród których można wybrać własną.*~

|No ale jak się przekonaliśmy, dla leitnera istnieje tylko i wyłącznie jego metoda nauki.|

~*Niestety*~

92. "Choćby w kwestii uczenia się słówek - zaleca się raz na tydzień powtarzanie ostatnich 10 stron zeszytu ze słówkami, raz na miesiąc - ostatnich 40 stron, a po każdych trzech miesiącach - powtarzanie wszystkich zeszytów. [...]"

~*Aż mnie się rysik zaciął z zażenowania. Poproszę o jakieś dowody na to, że tak jest. Nie wiem, jakiś artykuł naukowy na ten temat, nazwisko naukowca, który to sprawdzał lub nawet zwykłego nauczyciela, który przeprowadził taki eksperyment. Bowiem na razie to ja tu widzę tzw. Wise word, jeżeli dobrze piszę. Chyba dobrze, bowiem Google tak mi to wyświetla. W każdym razie, nie wiecie co to wise word? To takie coś jak dowód anegdotyczny, tylko jeszcze gorsze. Popularny przykład to „pewien naukowiec..." czy „pewien polityk..." i tego typu wise word doświadczymy pod koniec książki. No ale wise word to jest nawet ten fragment, bowiem to taki dowód bez źródła, który, zgodnie ze słowem „wise"ma wyglądać mądrze.*~

|Nawet nie wiedziałem, że to się tak nazywa.|

~*Ja tam się o tym dowiedziałam z filmiku Wojtiego 2000, w którym obalał owianą złą (i słusznie) sławą prezentację „Odebrać dzieciom niewinność.". Doedukowałam się tam w kwestii takich manipulacji jak wise word.


Tak w ogóle, Wojti, jeżeli to jakimś cudem czytasz, to pozdrawiam. Zajebisty jesteś, uwielbiam twoje filmiki, mimo iż jestem, że to tak określę, widzem-ninja i nic nie komentuję.*~

|Byłaby beka, jakby się zagubił w Internecie, przybył tu i to przeczytał. xD Wracając do tematu, bowiem zaczął nam się tu off-top, to ja sądzę, że to po prostu kłamstwo wymyślone na kolanie. Ilość i częstotliwość powtórzeń zależy od tego, ile dany ludź potrzebuje.|

\Niestety, śmieć społeczny wie lepiej, o czym się przekonaliśmy nie raz i jeszcze nie raz przekonamy./

93. "Powyższy system może rzeczywiście zadziałać, jeśli uczeń będzie ściśle przestrzegać ustalonego harmonogramu, jednak będzie potrzebował do tego więcej wytrwałości, niż można przypuszczać przy opisywaniu całego tego procesu."

~A to nie jest możliwe, bowiem nie codziennie ma się ochotę na naukę.~

~*Ogólnie przez to nauka systematyczna właściwie możliwa nie jest, bo nie da się uczyć codziennie.*~

|To akurat jest niestety smutna prawda.|

~*Ale pocieszające jest to, że zawsze można być bardziej systematycznym, a nie uczyć się dzień przed. Postaram się tak uczyć w nadchodzącym roku szkolnym, bo wiecie: MATURA za rogiem.*~

~Powodzenia xd~

~*Boska reakcja. xDDDDDD*~

~;"""D~

94. "[...] Ze słówkami, których uczeń się nauczył i których nie zapomniał, uczeń nie może nic zrobić, chociaż powinien przywitać się z nimi radośnie, jak ze starymi znajomymi, uciąć z nimi pogawędkę, coś z nimi przedsięwziąć. Ale tak się niestety nie dzieje. Zalegają mu w żołądku jak nieżywe, zimne kamienie, [...]"

~*Kamienie to są w nerkach, biologiczny kurwidołku. A poza tym, znowu mamy upośledzoną metaforę nic a nic nie pasującą do poradnika.*~

~Takich w tej książce niestety jest dużo, AŻ ZA dużo.~

~*I my oraz w przyszłości też i czytelnicy musimy przez to przebrnąć. ;=;*~

\Ktoś musi zbawić świat i, jak widać, padło na nas./

~*Zardonic zbawia świat swoją muzyką, a my tą analizą.*~

|Zajebiste podsumowanie. xDDD|

~*Co nie? :D*~

95. "Nauczyciele starej szkoły zaczną być może w tym miejscu z pogardą kręcić nosem i snuć wywody o lenistwie, braku zapału do nauki lub słabym charakterze ucznia. Z czoła musi się lać pot - przecież bez pracy nie ma kołaczy... Ci nauczyciele powiedzą, że właśnie ta ciężka praca i ten zapał odróżnia dobrego ucznia od złego, poważnego i odpowiedzialnego pracownika od lekkomyślnego, płaczliwego nicponia. Po raz kolejny więc zapał do nauki zrównany zostaje z cnotliwą odmianą masochizmu, a przewinienia pedagogiki akademickiej przypisane zostaną tym uczniom, którzy nie są zdolni do takich perwersji i poświęceń."

~*Tak się wkurwiłam, że aż jebłam rysikiem o biurko. Nauka JEST ciężką pracą, w końcu niewielu rzeczy da się nauczyć łatwo i bez wysiłku. Co prawda jest to ciężka praca umysłowa, no ale nadal.*~

~To akurat fakt, w sensie to, co napisałaś, bowiem przecież trzeba wysilić mózgownicę, aby się czegoś nauczyć. Niezależnie od metody, NAUKA to WYSIŁEK. Nawet jeżeli uczy się tą chujową metodą leitnera, to WCIĄŻ jest to JEBANY WYSIŁEK.~

\Więc jeżeli leitner się lepiej nie zna od tych nauczycieli, to niech łaskawie ich nie wyśmiewa, bo robi z siebie większego idiotę niż był./

|I on we wstępie do tego gówna twierdził, że nie atakuje nauczycieli. Ten zjebson atakuje nie tylko nauczycieli, ale wszystkich, którzy mu nie pasują.|

~*Ba, ten kurwidół pod koniec książki wyśmiewa nawet trzy fobie, z czego jedną ja mam, więc mój wkurw sięgnął zenitu. Zobaczycie jakie fobie wyśmiewa, ale jedną dość poważną (tej na szczęście nie mam i życzę mym czytelnikom, aby nigdy jej nie zyskali) oraz taką, która naprawdę potrafi utrudnić życie w niektórych momentach i którą ja mam.*~

~To, proszę państwa, jest wyższy poziom najczystszego chamstwa.~

96. ,,[...] Postępowi pedagodzy powiedzieliby teraz, że dryl nie jest taki ważny, a jako najlepszą metodę uczenia się wychwalaliby zrozumienie i przekonanie. Przy tym, często umyślnie, nie dopowiedzieliby, że niewielu rzeczy można się nauczyć tylko poprzez ich zrozumienie i, że to zrozumienie nie wpłynie w znacznym stopniu na poprawę naszej pamięci ani w ogólnym pojęciu, ani dla poszczególnych słów, dat i formułek – do tego tematu wrócimy jednak później."

~*W tym momencie leitner dostałby wpierdol od kolegi mej mamy. Słowny wpierdol, a wypadku tegoż kolegi to większa tortura niż dostać wpierdol zwykły.*~

~Wiadomo, że wszystkiego NIE DA się nauczyć poprzez zrozumienie, czasem trzeba po prostu wkuć na pamięć, ale jednak metoda przez zrozumienie jest dobra, na przykład przy przedmiotach ścisłych.~

|Co do dat, to chyba logiczne, że nie da się ich nauczyć poprzez zrozumienie. Je trzeba wykuć i to akurat wie każdy z funkcjonującym mózgiem.|

\Może ktoś kiedyś wymyśli sposób na nauczenie się dat poprzez zrozumienie i ta książka będzie tego inspiracją?/

~Szczerze wątpię, bowiem to po prostu jest niemożliwe, nawet nie da się sobie tego wyobrazić. A poza tym, spójrzcie na ostatni fragment zdania po myślniku. Właśnie taka jest taktyka pisania tej książki.~

~*Skoro ten spierdoks nie zamierza wyjaśniać teraz danego tematu, to po co go porusza?*~

|Niedojebanie Attack Super Effective jak widać.|

97. „[...] ale o tym później. [...]"

~Mówiłem? Mówiłem.~

~*Serio, wkurza mnie to. Co prawda on faktycznie tłumaczy te rzeczy później, ale po co porusza je w tym momencie, skoro wyjaśnia je...później?*~

|Kolejny typ manipulacji, tylko nie wiem jak się nazywa i jak to nazwać. Polega na tym, że robi się właśnie taki myk, bowiem później ciemna masa i tak zapomni o tym, co zostało tu napisane i nie trzeba tego wyjaśniać. Wystarczy oczarować czytelnika innymi akapitami i nie trzeba wyjaśniać niewygodnych dla aŁtora tematów.|

\Można to nazwać może, ja wiem, dowodem czasowym?/

|W sumie, trochę pasuje.|

~*Ta książka ogólnie zawiera bardzo dużo trików manipulacyjnych, które łatwo wykryć.*~

~A fakt, że działają one na dorosłych ludzi, bowiem to dorośli zachwycają się tą książką, mnie po prostu przeraża.~

~*Na mnie też kiedyś działały. Miałam wtedy około, ja wiem, jedenastu-dwunastu lat, więc to logiczne.*~

|A jako iż dla ciebie wszystkie książki, a właściwie dziewięćdziesiąt dziewięć procent książek jest do przeczytania na raz, dobrze, że nie dokończyłaś jej czytania wtedy.|

~*Właśnie też się cieszę z tego powodu.*~

98. „[...] Wszyscy jednak, przynajmniej w tym względzie, uważamy się za stosunkowo oszczędnych, tylko nieliczni ludzie przyznają bez ogródek, że mają słabą pamięć."

~*To jest tak ułomne, że aż rysik mnie się wyłączył z żałości. Podaj jakieś dowody. Nie wiem, jakieś nazwy badań psychologicznych na ten temat, nazwiska psychologów, którzy przeprowadzali badania to sprawdzające czy nawet nazwy książek lub artykułów, w których ten temat został poruszony. Inaczej po prostu mamy kolejny wise word.*~

~Darowałbym nawet, gdyby on sam przeprowadził takie obserwacje, bowiem to nie jest zabronione, ale nawet o tym nie wspomniał oraz nie napisał, jak ewentualne przebiegały. Przez to, jest to jedynie puste zdanie bez pokrycia.~

|Ta książka właśnie zawiera dużo takich wise word, ale nie tylko. Nie mogę uwierzyć, że poradniki dotyczące nauki pisane w Internecie przez Internautów są bardziej kompetentne niż to pełnometrażowe gówno.|

\Ja nie mogę uwierzyć, jak ktoś mógł wydać taką abominację oraz, że istnieje cała rzesza matołów, którzy ślepo, bez negacji, to łykają./

~*I tak powstają sekty, moi państwo.*~

~Amen~

|Jesteś niewierzący, kurde. xD|

~Jebać to. xD~

99. „Z doświadczeń profesora Ebbinghausa na samym sobie wynika, że nasz mózg przypomina zużytą pończochę, do której odkładamy oszczędności, przy czym posiada ona więcej dziur niż miejsc szczelnych. Już po 20 minutach 42 procent naszego douczonego kapitału znika, ulega zapomnieniu, tylko 58 procent zaoszczędzamy. Już po godzinie oszczędność wynosi nie więcej niż 44 procent, a po upływie jednego dnia pończocha przepuściła przez swoje dziury już 66 procent, a pozostawiła jeszcze tylko 34 procent. Po sześciu dniach pozostaje nam zaledwie 25 procent, trzy czwarte ulegają zapomnieniu, tylko 20 procent zachowujemy podobno na zawsze. [...]

"

~*Nie przejmujcie się tym czarnym gównem na zdjęciu, to pendrive coś mi zepsuł. W każdym razie, tu niby wszystko jest ładne i piękne. Mamy nazwisko naukowca, podane liczby odpowiadające dowodowi w postaci wykresu...Niby idealnie, ale to niestety kolejny typ manipulacji. Nie wiem, jak się fachowo nazywa, ale ja ten trik nazwałam dowodem statystycznym. Dzięki statystyce, czyli przy okazji dzięki nagromadzeniu liczb i wykresów da się przekonać ludzi do tego, że to co mówisz jest prawdą, a szczególnie kiedy podasz jeszcze jakieś nazwisko odpowiedniego naukowca. Ja jak widzę w takich momentach statystykę, to przestaję słuchać i się tym interesować, bo wiem, że ktoś próbuje manipulować.*~

~Jakim to trzeba być miernotą, żeby nie umieć nauczyć ludzi uczenia i zamiast tego starać się nimi manipulować i przekonać do swojej, niedziałającej, metody nauki. A poza tym, jakim to kurwiem trzeba być, żeby porównać mózg, wiecie, najlepszy biologiczny superkomputer na świecie do podartego kawałka pończochy?~

|Niestety, większa część społeczeństwa to debile i dają się złapać na tak oczywiste triki manipulacyjne. A to porównanie to faktycznie, bardzo nietrafione.|

~*Ciekawe, ilu hejterów zyska ta analiza.*~

\Pewnie zero, bowiem sądzę, że nasi czytelnicy są inteligentni./

~*Ja mam ich za takich ludzi, powinni nie dać się złapać na leitnerowskie, kiepskie manipulacje.*~

\Czas pokaże./

100. „Szczególną trwogę budzą straty poniesione w pierwszych godzinach. Czujemy się jak inwestorzy, którzy zakupili akcję i właśnie zauważyli, że podstępnym manewrem spekulacyjnym na giełdzie wystrychnięto ich na dudka. [...]"

~I mamy niepasujące do tematu porównanie. Znaczy dobra, można sobie zapominanie porównać z oszustwem na giełdzie, ale w poradniku dotyczącym uczenia się?~

~*Ta książka jest przesączona autystycznymi metaforami i porównaniami.*~

\I to niestety da się zauważyć praktycznie na każdym kroku./

101. „[...] Zgodnie z tym, czego dowiódł syndyk masy upadłościowej Ebbinghaus, [...]"

~Co kurwa? Co to za niezrozumiałe nikomu określenie Ebbinghausa użył leitner?~

~*Zapewne chciał brzmieć inteligentnie, co często pokazuje w tym pseudo poradniku.*~

~Jednak, co udowadnia, nie wychodzi mu to. No chyba, że w oczach miernot społecznych takich jak on.~

102. „[...] Spróbujemy powtarzać częściej tylko te informacje, które słabiej zapadają w pamięć, pozostałe natomiast – jeśli to możliwe – bardzo rzadko i to tylko w celu przeprowadzenia niezbędnej kontroli."

\No wiesz, leitner, tak robi każdy człowiek ucząc się czegoś./

~*Niby wiem, że to wprowadzenie do jego chujowej metody nauki, ale i tak to zdanie jest zbyt oczywiste.*~

|Dużo w tej książce oczywistości.|

~*Też się zastanawiam, dlaczego ten kurwidół tak robi. Może to jakiś trik manipulacyjny, który ma na celu sprawić, że oczywistość będzie wyglądać mądrze i nowatorsko?*~

~Nie zdziwiłbym się, gdyby tak było.~

103. „[...] kartoteką autodydaktyczną, [...]"

\O patrzcie, bóg sekty przyjechał./

~*I, niestety, zostanie z nami już na zawsze, w sensie do końca tej książki, czasem tylko wychodząc z najbardziej zaufanymi ziomkami z sekty na piwo.*~

~Co do jasnej...? x"""DDDDDDDD~

~*No co? Leitner może stosować autystyczne porównania i metafory, to ja mogę tworzyć autystyczne uosobienia. XDDD*~

|Bez komentarza. xDDD|

~*;"""DDD*~

104. „[...] bo będzie dość intensywnie użytkowany. [...]"

~*<Pokazuje środkowy palec, a nawet dwa, w kierunku podłogi, bo wie, że Zarząd to nie debile i leitner na stówę skończył w Piekielnych Kamieniołomach.>*~

~Jesteś bardzo miła. xDDD~

~*Co nie? :D W każdym razie, jaki ten leitner pewien, że udało mu się wszystkich czytelników zmanipulować.*~

|Widać sądził, że na świecie wszyscy łapią się na jego łatwe do wyłapania manipulacje.|

\Niestety, leitner, ale na świecie są również mądrzy i samodzielnie myślący ludzie. A teraz wracaj do roboty w Kamieniołomie./

~Super xDDD~

\Hehe/

105. „[...] ta skrzynka musi mieć długość około 30 cm i szerokość 11 cm. [...]"

|Bowiem jak będzie szersza lub węższa, to leitner pewnie zajebie Kane'owi Tacticus i cię nim zajebie.|

~*Ale Kane by się wkurwił...Normalnie leitner zostałby zajebany w ułamku sekundy.*~

|To dobrze.|

~*W sumie racja, ale można go zajebać bez wkurwiania Kane'a.*~

|W sumie...|

106. „Tak wykonana konstrukcja stanowi pewnego rodzaju umysłowy przewód trawienny, z pięcioma żołądkami różnej wielkości. [...]"

\No ja pierdolę, to jest tak żałosne, że aż szok./

|Serio, mnie też denerwuje nadmiar takich autystycznych metafor i porównań, aż zaczynam nabierać podejrzeń czy to nie jest jakiś trik manipulacyjny.|

~*Nie zdziwiłoby mnie, gdyby tak było. Ta książka już jest przesiąknięta technikami manipulacyjnymi, a jesteśmy dopiero w drugim z dziewięciu rozdziałów.*~

~Dalej może być już tyyylko gorzej. ._.~

107. „[...] Kiedy sobie to uświadomimy i nie będziemy mogli uwierzyć, jakie to proste i łatwe, nie wolno nam ulec zwątpieniu przywołującemu wszystkie te głupstwa, które nam, być może, wbijali do głowy sfrustrowani belfrzy: że uczenie się to praca, i to ciężka praca; że sukces uczenia się zależy, w przeważającej mierze, od wysiłku, który się w to włożyło; albo to, że podczas uczenia się trzeba intensywnie, wręcz boleśnie myśleć. Takie frazesy są tak samo bezsensowne, jak niektóre mądrości ludowe, choćby takie, że ziemniaki należy obierać na stojąco albo że praca związana jest zawsze z bólem."

\Kurwa, ile mamy tej miernocie społecznej powtarzać, że nie ważne, co zrobi, nauka i tak zawsze będzie w jakimś stopniu wysiłkiem psychicznym?/

|Znaczy tak, można sobie znacząco ułatwić naukę czegokolwiek, ale to nie zmieni faktu, że i tak, i tak, pozostanie ona wysiłkiem psychicznym.|

~A poza tym, co do tego ostatniego zdania, to istnieje jakaś mądrość ludowa odnośnie obierania ziemniaków na stojąco?~

~*Szczerze, nie wiem i średnio mnie to interesuje, ale ze względu na to, co odwali się pod koniec książki, nie zdziwię się, jeżeli okaże się to kłamstwem.*~

\Ta książka mnie wkurwia, a to dopiero drugi z dziewięciu rozdziałów./

~*Musimy to jakoś przetrwać. Zaszliśmy zbyt daleko, aby się poddać.*~

~Jakoś to przetrwamy, trzeba zbawić świat, ale i tak jest to ciężkie.~

|Niestety|

~*W każdym razie, długa przerwa na razie, trzeba pojechać zapłacić za szkołę.*~

~K~

~*Ty leniu.*~

~;"""D~

108. „Już teraz wyraźnie możemy dostrzec, jakie dwie korzyści niesie ze sobą ta metoda. Pierwsza jest taka, że oszczędzamy sobie niepotrzebnych powtórek, druga z kolei to ta, że słówka lub zwroty, których nie udaje się zapamiętać, trzeba kilkakrotnie powtórzyć, aż do momentu, gdy i one zapadną w pamięć."

|Dwie korzyści tej metody: ich absolutny brak.|

\Korzyść tysiąclecia, widzę. W każdym razie, a może na kogoś ta metoda nie działa? I co wtedy, sekto leitnera?/

|Sekciarze nie dopuszczają do siebie myśli, że ich metody mogą na kogoś nie działać.|

\A, no tak. Ciągle zapominam./

109. „Kontynuujemy cały proces tak długo, aż w przegródce 1. z 30 lub 40 słówek z pierwszej lekcji pozostaną tylko trzy. Te trzy wyrazy to prawdopodobnie przypadki ciężkie, złośliwe i niepoddające się zabiegom naprawczym. One nie zasłużyły na przedwczesną emeryturę w przegródce 2 [...]"

~*Kurwa, zjebie, siedzę teraz na zewnątrz kawiarni, wokół w chuj ludzi, a przez ciebie ryję do monitora tabletu jak pojebana. xDDD*~

~Nie mogę z tymi autystycznymi metaforami tej miernoty społecznej. xDDD~

~*Ja też niezbyt umiem w metafory, dlatego ich kurwa nie stosuję. xDDD*~

|Najbardziej bekowe jest to, że leitner pisał tę książkę na poważnie. xDDD|

~*Wiem właśnie. xDDD*~

110. „[...] zauważymy, że nagle zrobiło się w przegródce 2. – dotychczas spokojnym miejscu wypoczynku dla słówek chętnych do współpracy [...]"

~*Idioto, ja ciągle siedzę przed tą kawiarnią i ryję. xDDD Zaraz będą na mnie ludzie patrzeć jak na pojeba. xDDD*~

\Jestem ciekawa, czy te upośledzone metafory to jakiś trik manipulacyjny czy czysty debilizm aŁtora./

~*Tego niestety nigdy się nie dowiemy.*~

~Niektóre historie powinny zostać niedopowiedziane.~

111. „[...] Dlatego przeniesiona karteczka może na dłużej spocząć tam na laurach, [...]"

~Tych zjebanych metafor jest tyle, że i ja zaczynam nabierać podejrzeń, czy to nie jest jakaś autystyczna metoda manipulacyjna.~

~*W sumie, coś może w tym być. Może to ma służyć temu, aby treść wyglądała mądrze.*~

\W sumie, trochę tak to wygląda. No ale nie wyszło mu mądrze, tylko żałośnie./

~To akurat prawda.~

112. „Jeśli natomiast okaże się, że nie pamiętamy już danego słówka, to taka karteczka wraca do przegródki 1, ponownie na tył zbioru, ponieważ najwidoczniej także ona zawiera, w przebraniu potulnego anioła niewinności, jednego spośród złośliwych czartów uczenia się."

~*Dobra, ja wiem, to na stówę jest jakiś trik manipulacyjny. To nienaturalne, aby w poradniku tyle razy powtarzały się metafory.*~

|Leitner wiedział, że jego poradnik to gówno, więc musiał manipulować. Przerażające jest to, że mu się udało.|

~*A może się nie udało? Może ludzie boją się wyrazić negatywną opinię i ktoś musi zacząć lawinę?*~

~Przekonamy się po opublikowaniu analizy.~

113. „[...] Wyczyszczenie całkowite przegródki 2. w przypływie perfekcjonizmu byłoby krokiem niewskazanym, ponieważ zakłóciłoby to ciągłość kontroli."

|O nie! To tragedia! Nie, a tak serio, to co w tym złego? To i tak w końcu by się stało, gdy na przykład uczy się tylko jednego rozdziału słówek na przykład na następny sprawdzian.|

\Leitner chyba myślał, że ktoś tą gównianą metodą będzie uczył się większego zakresu słownictwa./

~*Plecy mnie bolą.*~

|Ta informacja była ciekawsza od wszystkiego, co do tej pory zanalizowaliśmy.|

~*To wiadome nie od dziś.*~

114. „[...] łykowate kawałki jeszcze raz muszą zostać przeżute."

~Zaczynają mnie nudzić te autystyczne metafory. Nadal są żałosne, ale i nudne.~

\Co za dużo, to nie zdrowo, ale leitner najprawdopodobniej o tym nie wiedział./

|Leitner to w ogóle nie umiał w życie.|

~*Pociesza mnie myśl, że ten chuj za życia był w więzieniu. Co prawda dlatego, bo sprzeciwiał się Anschlussowi Austrii, co na Wikipedii przeczytałam, ale jednak.*~

~Nawet życie wiedziało, że leitner to zjeb.~

~*Jak miło. xD*~

~;"""D~

115. „Być może niektórzy zagorzali pedagodzy wzniosą teraz wskazujący palec ku górze i karcąco zauważą, że w dotychczasowym opisie naszej kartoteki całkowicie pominięta została gramatyka."

\Przestań traktować pedagogów jak debili. Oni na stówę skapnęli się, że taką metodą średnio jest uczyć się gramatyki./

|A poza tym, gramatyki można nauczyć się tylko w tradycyjne sposoby, jak na przykład oglądając film w danym języku.|

~*Znaczy zasad gramatyki może da się nauczyć fiszkami, ale gorzej z praktyką.*~

\Nie no, to akurat każdy wie, że praktyki tak się nie nauczysz./

~*To akurat logiczne.*~

116. „Pomimo to należy w tym miejscu przestrzec przed nadmiarem gramatyki. Jej zasady nie są celem same w sobie. Tylko wtedy mają sens, gdy za ich pomocą szybciej i łatwiej znajdzie się dane słowo lub zbuduje poprawne zdanie.

               Droga do opanowania języka obcego poprzez zasady gramatyki zdecydowanie nie jest najlepszym rozwiązaniem. Istnieje spora liczba wykształconych osób, które wyśmienicie posługują się językiem obcym, chociaż nie mają pojęcia o formalnych wymaganiach gramatycznych. Gdy ktoś uczy się słówek i zwrotów, nieświadomie przyswaja sobie także zasady gramatyczne. Jednak, gdy ktoś zna gramatykę, nie oznacza to wcale, że dysponuje on wystarczającą znajomością słówek i sentencji.

              Pomimo to gramatyka okazuje się często niewiarygodnie ważna, zwłaszcza w szkole i na egzaminach. Odgrywa tam rolę surowego posterunku autorytetu – jak gdyby została w tym celu wymyślona, by udowodnić uczniom ich niższość. Szczególnie wyraźnie jest to widoczne wśród młodych ludzi, którzy lata swojego dzieciństwa spędzili w krajach Europy Zachodniej, jak choćby w Niemczech lub Anglii – wracają do swojej ojczyzny i tutaj zaczynają uczęszczać na lekcje języka obcego. Mówią płynnie po niemiecku lub angielsku, uzyskują jednak przeciętne oceny, ponieważ brak im często wiedzy z zakresu gramatyki."

~*Tutaj leitner mówi trochę prawdy i trochę pierdoli głupoty. Tak, to prawda, że zasady gramatyki nie są tak istotne, bowiem ja tam za chuja nie ogarniam, który czas w angielskim odpowiada za co, ale dogadać się umiem. Jednak w szkole uczymy się zasad najprawdopodobniej po to, aby ogólnie zorientować się w gramatyce oraz, żeby mieć z czegoś oceny.*~

~Prawdą jest również, że osoby z krajów anglojęzycznych, którzy przyjechali na przykład do Polski i tu dalej się uczą, mogą mieć problemy z zasadami gramatyki, bowiem dla nich mówienie po angielsku przychodzi naturalnie. Jednak, nie jest tak ze wszystkimi, niektórzy sobie radzą bez problemu z zasadami gramatyki, nawet jeżeli od urodzenia mówią po angielsku. Nie wrzucajmy wszystkich do jednego wora.~

|Jednak, gramatyka jest na egzaminach nie po to, aby pokazać jakimi debilami są uczniowie. Jest ona tam po to, bowiem trzeba sprawdzić, czy gówniarze się czegoś z tej gramatyki nauczyli przez cały etap edukacyjny.|

\Jest ona również bardzo ważna w szkole, bowiem wypada nauczyć się mówić i pisać po angielsku oraz w drugim języku obcym, bowiem dzisiaj znajomość języków innych niż ojczysty jest wręcz wymagana przez życie./

~*Tego drugiego akapitu się nie czepiam, bo akurat to prawda i się z tym zgadzam. Najważniejsze, że nie cały ten kloc tekstu to pierdolenie głupot.*~

~Zawsze to jakiś plus.~

117. „[...] Kartotece jest obojętne, czego się za jej pomocą uczymy, czy jest to elementarz czarownicy, zwroty wyimaginowanego języka obcego [...]"

~*Kurwa, matole, znowu przez ciebie ryję. xDDD Tak, nadal jestem w tej kawiarni. xD*~

~Chwila rozluźnienia przed kolejnym autyzmem, z tego wniosek. xD~

\Serio, te autystyczne zdania z tej książki są chyba kwintesencją debilizmu leitnera./

~*Przynajmniej jest się z czego pośmiać. xDDD*~

\Zawsze coś./

118. „Uczniowi odpada tym samym straszliwe obciążenie w nauce, związane z nudnym powtarzaniem opanowanego wcześniej materiału, które paraliżowało jego ciekawość i zainteresowanie."

~Przestań tak operować słowami, bo to kolejny trik manipulacyjny.~

~*A poza tym, nie taka nauka straszna, jak ją malują. Akurat nauka słownictwa to przyjemna i najłatwiejsza rzecz, a przynajmniej dla mnie.*~

\A poza tym, jeżeli temat, którego trzeba się nauczyć, jest nudny, to raczej ciężko kogokolwiek do niego zachęcić./

|Ogólnie to mam wrażenie, że to zdanie miało służyć jedynie do zmanipulowania członków sekty, odpowiednio operując słowami.|

~*Nie zdziwię się, jeżeli to prawda.*~

119. „Każdy może swoją kartotekę sam wykonać – w tym tkwi jej wyższość nad oprogramowaniem komputerowym."

\Oprogramowanie komputerowe też każdy może sam stworzyć, tylko wystarczy się tego nauczyć./

~*A poza tym, na przykład na takim Quizlet można dodawać własne fiszki, więc można z tego korzystać po swojemu i uczyć się tego, co się potrzebuje.*~

\No ale jak uczysz się inaczej, niż każe leitner, to możesz iść się zabić, bo nie ma dla ciebie przyszłości./

~*Idealne podsumowanie tego wszystkiego, co dotychczas zanalizowaliśmy.*~

120. „Kartoteka jest tania, natomiast komputer oznacza spory wydatek."

~Ten argument jest autystyczny, bowiem w dzisiejszych czasach, w cywilizowanym świecie, każdy ma w domu przynajmniej jeden komputer. Tak, telefon też się liczy.~

|Naszemu znienawidzonemu leitnerowi chyba kończyły się argumenty popierające kartotekę, więc musiał wymyślić coś na szybko i oto co wyszło.|

~*Mógł w takim razie nic nie pisać, no ale nie, lepiej napisać jakieś gówno, byle członkowie sekty mieli co czytać.*~

121. „To wszystko nie uchroni kartoteki przed zarzutami, podobnymi do tych, które wysuwano swego czasu pod adresem komputera: że jest instrumentem służącym do czysto mechanicznego uczenia się; że zbyt mało miejsca jest na zrozumienie oraz że wgląd i zaangażowanie w przerabiany materiał mogą zaistnieć tylko w trakcie żywej lekcji i w kontakcie z żywym człowiekiem – nauczycielem."

~*Kurwa, śmieciu. Przestań porównywać komputer, jedno z cudownych dzieł człowieka, do kawałka kartonu pozginanego w kształt pudła.*~

~A poza tym, końcówka tego akapitu pokazuje wyższość komputera nad kartoteką – lekcje mogą odbywać się przez wideorozmowy, choćby na Skype.~

|Chyba leitnerowi coś nie wyszło.|

~*Życie mu nie wyszło.*~

|To akurat było wiadome od jego urodzenia.|

~*Zarząd od jego urodzenia przeznaczył go do roboty w Piekielnych Kamieniołomach.*~

~Fajnie, kurwa. xDDD~

~*;"""D*~

122. „Za tym wszystkim tkwi awersja do tak zwanego uczenia się na pamięć. Mamy tutaj do czynienia z przesądem, tym razem zaawansowanym (takie również istnieją); z emocjonalną postawą, której korzenie tkwią bardziej w psychice pedagoga niż w jego rozsądnych przemyśleniach – ze swego rodzaju miłością połączoną z nienawiścią. Niektórzy (konserwatywni) nauczyciele zaklinają się, że forma pamięciowej nauki to jedyna skuteczna metoda. Inni nauczyciele, w swoim mniemaniu progresywni, wierzą równie dogmatycznie w naukę poprzez zrozumienie, pojęcie i przejrzystość, jak gdyby musieli tym samym wypełniać przykazanie wszechmocnego boga rozumu, i z tego względu są wrogo nastawieni do uczenia się na pamięć.

           W rzeczywistości ponownie kłócą się te dwa obozy o słowa, pozorny problem. Nie chodzi mianowicie o to, czy uczeń nauczy się danego materiału ze zrozumieniem, czy na pamięć. Pytanie brzmi raczej, czy w ogóle się go nauczy i jak dobrze to uczyni, czy rzeczywiście będzie go potem mógł przywołać w pamięci.

          Ponieważ cóż znaczy: umieć coś na pamięć? Gdy uczeń jest kontrolowany lub gdy kontroluje sam siebie, istnieje wiele możliwości: opanował materiał, zna go jako tako, zna go słabo lub nie zna go wcale. Umieć coś na pamięć oznacza bez wątpienia, że umie się coś całkiem lub przynajmniej dobrze, nic innego. Celem każdego uczenia się jest to, aby uczeń w jego wyniku znał dany materiał całkowicie lub dobrze. Jeśli tak jest, co można poważnego uczeniu się na pamięć zarzucić? Zarzut brzmi: metodę.

          Dryl uczenia się na pamięć jest, zgodnie z tym zarzutem, bezdusznie i barbarzyńsko ciężki, obciąża ucznia ponad miarę, niszczy jego czułą psychikę swoją monotonią i uciążliwością. Nauczyciele reprezentujący ten argument obwołali się adwokatami uczniów, swego rodzaju przedstawicielami ich związków zawodowych, którzy żądają skrócenia czasu pracy, lżejszych warunków i wyższego wynagrodzenia (czytaj: lepszych ocen) za tyle samo lub mniej pracy.

         Jednak mylą się w swojej argumentacji. W rzeczywistości złoszczą się z tego powodu, że spora część materiału, która jest wbijana uczniom do głów, choćby w szkołach średnich, jest bezużyteczna, i pod tym względem mogą mieć rację. Jeśli jednak z tego powodu przeklinają uczenie się na pamięć, chłoszczą nie tego psa. Powinni raczej, jeśli chcą pozostać konserwatywni, uczenie się całkowicie wykreślić z planu zajęć."

~*PEACE THROUGH POWER!!!*~

~Co do chuja. xDDD~

~*No co? Jak widzę taki wielki cytat, to kojarzy mnie się to z Kanem i Brotherhood of NOD. :D*~

~Jesteś niewychowywalna. xDDD W każdym razie, analizujmy po kolei każdy akapit, bo nie chce mnie się tego wszystkiego na raz czytać. W każdym razie, w pierwszym akapicie widać, że leitner znowu najeżdża na nauczycieli. Tak naprawdę obie te metody nauki są dobre, ale nie pasują do każdego typu materiału. Trzeba umieć (hehe) rozsądnie je wykorzystywać.~

|Drugi akapit to czysta oczywistość, czyli znowu mamy przed nami jedną z technik manipulacyjnych często stosowaną w tym pseudo poradniku. Każdy wie, że najistotniejsze jest to, czy w ogóle dana osoba się czegoś nauczy i jak dobrze to zrobi.|

\Trzeci akapit to filozofowanie oraz wstęp do tego, że leitner za boga uważa metodę uczenia się na pamięć. Poza tym, niech się zdecyduje, czy materiał można umieć lub nie albo umieć, umieć trochę, umieć całkiem, umieć całkowicie lub nie umieć w ogóle, bo zaczynam się gubić./

~*Czwarty akapit jest tak autystyczny, że z żałości rysik mnie się wyłączył. Jest tam metafora, kompletnie nie pasująca do poradników i która służy jako jedna z technik manipulacyjnych. Wszyscy wiedzą, że nie istnieje coś takiego jak uczniowski związek zawodowy, bo uczeń to nie zawód. Poza tym, mam wrażenie, że leitner znowu łamie swoje zapewnienie ze wstępu i zaczyna najeżdżać na Bogu ducha winnych nauczycieli. A poza tym, hejtuje też osoby, które nie lubią uczyć się na pamięć, co moim zdaniem jest idiotyczne, bo każdy ma prawo uczyć się tak, jak jest mu wygodniej.*~

~A w ostatnim akapicie leitner uwidacznia swój Naddebilizm Całkowity. Tak, uczenie się na pamięć to jedyny prawdziwy bóg i należy się do niego stosować, bo jak nie, to zrobi nam apokalipsę. Kurwa mać, każdy ma prawo uczyć się tak, jak chce i nie należy nikogo obrażać, bo uczy się inaczej. Wiadomo, że nie wszystkiego da się nauczyć na pamięć, na przykład matematykę trzeba w większej części po prostu zrozumieć.~

~*Tak chyba będziemy analizować kloce tekstu, których będzie sporo podczas tej analizy.*~

\Tak, to chyba najlepszy sposób./

123. „Drugi zarzut przeciwników „pamięciówek" dotyczy tego, że uczenie się na pamięć nie zapewnia ani wglądu, ani głębszego zrozumienia. Tym argumentem sławią zarazem metodę pozwalającą oszczędzić pracy, mającą jakoby zakończyć monotonną udrękę wkuwania na pamięć: zrozumienie i wgląd, które – jak twierdzą – ułatwiają proces uczenia się tak dalece, że „pamięciówka" jest zbędna."

~*A tak na serio, obie metody nauki są dobre i w odpowiednich momentach jedna z nich jest najlepsza. Niektórych rzeczy nie da się nauczyć na pamięć, a niektórych, jak na przykład dat historycznych, zrozumieć. Trzeba umieć przeplatać obie metody nauki i korzystać z nich w odpowiednich momentach.*~

~Jak ja nienawidzę fanatyków jednej lub drugiej metody.~

~*Ja znam jednego fanatyka metody uczenia się poprzez zrozumienie (kolega mamy), ale on mimo swego fanatyzmu akceptuje argumenty drugiej strony.*~

|Widać nie jest całkowitym fanatykiem. Wracając do tematu, denerwuje mnie to, że leitner tak nieudolnie stara się argumentować swoje racje. Nie mógł się choć trochę bardziej postarać?|

\Widać wolał skupić się na swych nieudolnych trikach manipulacyjnych niż na porządnym uargumentowaniu swych poglądów./

~*Doszłam do wniosku, że analizując w analizie końcowej tę książkę trzeba będzie wypowiedzieć się też o stosowanej w niej postawie leitnera.*~

~To akurat fakt. Bez tego analiza nie będzie kompletna.~

124. „[...] żywo i poglądowo przeprowadzona lekcja przez zaangażowanego nauczyciela często dostarcza tylko odrobinę więcej zrozumienia, a czasami nawet mniej, niż mozolne wkuwanie."

~*Gościu serio nie zna profesora Matuszewskiego. Jego lekcje są tak ciekawe, że jak raz przyszłam na sprawdzian w formie rozprawki tylko z tym, co pamiętałam z lekcji, dostałam czwórkę. U tego nauczyciela to ocena jak marzenie.*~

\Widać leitner nigdy nie trafił na nauczyciela, który rzeczywiście przeprowadzałby lekcje z pasją i zaangażowaniem, i teraz pierdoli trzy po trzy./

|W całej tej książce leitner, przez większość czasu, pierdoli trzy po trzy.|

\Niestety. I tyle ludzi dało się na to złapać i wychwalają tę książkę pod niebiosa./

|To jest przerażające.|

~*Ale dobra, kolejna dłuższa przerwa. Zwijam się do McDonald's na obiad, tam dokończymy tę analizę. W sensie analizę drugiego rozdziału.*~

~Nie podejrzewam cię o taki sadyzm, jak kazanie nam zanalizować całą książkę jednego dnia.~

~*Nie jestem okrutna. No ale dobra, przerwa.*~

|K|

~*Kolejny leń.*~

|;"""D|

125. „Czytelnik może to sprawdzić za pomocą prostego testu, pytając kilku maturzystów z kręgu swoich znajomych o to, czym jest logarytm dziesiętny. Poprawna odpowiedź brzmi: logarytm dziesiętny to liczba przedstawiająca potęgę, do której trzeba podnieść 10, aby uzyskać liczbę logarytmowaną. [...]"

~*Nawet ja nie znam definicji logarytmu dziesiętnego, a mimo to logarytmy dziesiętne są jedynymi, które ogarniam. XD*~

~A poza tym, nie zdziwię się, jeżeli ten akapit jest kolejną z technik manipulacyjnych. Może jestem przewrażliwiony, ale akurat w tej książce wszystko może być manipulacją.~

|Nawet sam tytuł tej książki to manipulacja. Nie dowiadujemy się w niej, jak się uczyć, tylko dlaczego metoda leitnera jest jedyną słuszną.|

~A sam leitner powstał z plemnika z napisem „Manipulancki śmieć społeczny i debil.".~

|Bez swoich pięciu groszy Grzegorz by nie przeżył. xD|

~;"""D~

126. „Rzecz niezwykle prosta i logiczna. Przez wiele lat ci maturzyści pilnie wykonywali działania matematyczne za pomocą tabel logarytmicznych. Jednak Czytelnik, który przeprowadzi ten test, może z każdym iść o zakład, że pomimo to więcej niż połowa pytanych nie zna właściwej odpowiedzi."

\Nie zna jej, bo logarytmy nie są potrzebne w życiu, chyba że jesteś masochistą i idziesz na studia matematyczne./

~*A poza tym, co to kurwa są tabele logarytmiczne? Pierwsze słyszę o czymś takim.*~

~Nie mam pojęcia i szczerze mało mnie to obchodzi. W każdym razie, jestem pewien, że nawet leitner w dorosłym życiu nie pamiętał definicji logarytmu dziesiętnego i tylko ją gdzieś sprawdził na potrzeby tej abominacji.~

\Na dziewięćdziesiąt dziewięć procent tak właśnie było./

127. „Ten prosty przykład dowodzi, jak wielu progresywnych nauczycieli zapomina, że zrozumienie i wgląd to także nic innego jak jednostki dydaktyczne, które wprawdzie są szczególnie cennymi informacjami i przez to szczególnie długowiecznymi, jednak nie powoduje to, że nie mogą one ulec zapomnieniu. [...]"

|Się nie zesraj. Rzeczy, których nauczyło się poprzez wkucie ich na pamięć też mogą ulec zapomnieniu.|

\Manipulacja, panowie i panie, to jest najpowszechniejsza rzecz w tej książce./

128. „[...] Rzekoma wyższość człowieka wykonującego profesję nauczyciela nad książką nie dowodzi, koniec końców, niczego innego jak niższości wielu – przerażająco niskiej jakości – podręczników. Z kolei wyższość nauczyciela nad komputerem przejawia się przede wszystkim wtedy, gdy mamy do czynienia ze złym oprogramowaniem."

~*Jesteś tępym, niedorozwiniętym idiotą, leitner. Jak można uważać, że komputer jest nad człowiekiem? Jeżeli tak by było, to komputer stworzyłby człowieka.*~

~Naprawdę, leitner udowodnił swój Naddebilizm Całkowity tym jednym cytatem. Tak, fakt że większość podręczników szkolnych jest tragicznej jakości, ale to nie zmienia faktu, że komputer nie jest ponad człowiekiem. Gdyby tak było, to na serio my bylibyśmy tworem komputerów, a nie na odwrót.~

|Jeżeli na Ziemi byłoby Tyberium, wskrzesiłbym leitnera tylko po to, aby wytaplać go w ciekłej wersji tego kryształu. Potem patrzyłbym jak zdycha w cierpieniach.|

~*To byłby najpiękniejszy widok w życiu każdego człowieka z funkcjonującym mózgiem.*~

129. „Uczenie się na pamięć nie jest takim strasznym diabłem, jak je malują. Różni się od innych typów uczenia się efektem nauki, jakim jest znajomość czegoś na pamięć. Zła może być tylko metoda, która prowadzi do tego celu, jeśli wymaga zbyt wiele czasu, nerwów i wysiłków.

~*Bowiem nie jest, jednak nie zawsze się sprawdza, kurwiu. Ja na serio wiem, że w analizie nie powinno się obrażać autorów danego dzieła, ale leitner sam sobie na to zapracował.*~

~Nie dziwne, należy mu się za to, jak w tej książce traktuje innych. W każdym razie, każda metoda nauki jest dobra, jeżeli działa.~

|Czyli w sumie każda metoda nauki jest dobra, bowiem zawsze trafi się ktoś, na kogo zadziała.|

~*No ale leitner nie potrafi tego dopuścić do świadomości, bowiem jego ograniczony, sekciarski umysł mu w tym przeszkadza. Nawet mi go nie szkoda.*~

~Nikomu normalnemu nie jest szkoda tego zjeba.~

130. „Także efekt zrozumienia czegoś, podobnie jak daty i inne dane liczbowe, musi podlegać uczeniu się i być powtarzany, także w pewnym sensie na pamięć, w przeciwnym razie nie pozostanie w pamięci na stałe."

\Znowu wjeżdżasz ze swymi już oczywistymi trikami manipulacyjnymi?/

|Tak się kończy, kiedy chcesz napisać książkę, a nie wiesz jak podbudować swoje ego. Kończy się to wyzywaniem wszystkiego i wszystkich oraz manipulacjami.|

~*Właśnie dlatego ja, aby podbudować swoje ego wskakuję na hulajnogę elektryczną i zapierdalam ścieżką rowerową na pełnej kurwie. W przyszłości tej analizy dowiecie się dokładniej, czemu. A poza tym, ja wiem, że też wyzywam ludzi oraz ich obrażam, ale robię to w swojej głowie, a nie piszę książkę przeznaczoną do wydania.*~

\Tak robi każdy normalny człowiek, ale leitner do normalnych się nie zalicza./

~*To akurat niezaprzeczalny fakt.*~

131. „[...] Siedzi więc nasz uczeń w swoim przegrzanym pokoju. [...]"

|To niech sobie okno otworzy i nie dramatyzuje.|

\To zdanie jest potrzebne do dalszej, fascynującej historii leitnera, ale i tak hipernierealistyczne. Każdy w takiej sytuacji otworzyłby to zasrane okno./

132. „[...] Boli go głowa, bo wypalił za dużo papierosów – tyle, że aż mu język zdrętwiał. Zaczyna odczuwać także głód przed zbliżającą się kolacją, bo z kuchni roznosi się zapach smażonych steków. [...]"

~*Po pierwsze: Jeżeli jest się głodnym, należy przerwać naukę, iść coś zjeść i dopiero do niej wrócić, bowiem nauka na głodniaka nie przyniesie pozytywnych efektów.*~

~Po drugie: Dlaczego akurat boli go głowa z powodu palenia papierosów? Nie każdy uczeń to palacz, a głowa może nakurwiać z różnych przyczyn. Z powodu zmiany pogody, ze zmęczenia i tak dalej.~

|Leitner jak zwykle lubi wyciągać wnioski z dupy. Mógł po prostu napisać, że danego ucznia boli głowa, ale nie, musiał dopisać jakieś autystyczne hipotezy.|

~Pewnie znowu chciał wyjść na mądrego, ale coś nie pykło.~

~*Jak zwykle zresztą.*~ 

133. „Jednak następnego dnia, na kursie włoskiego, nie przychodzi mu ono jednak do głowy...Co się stało? Otóż, kiedy próbował nauczyć się połączenia pomiędzy słówkiem-bodźcem nóż i słówkiem-reakcją coltello, w chwili przeprowadzania tej czynności obecne były także inne bodźce. Wszystkie one zostały także wyuczone: upał, zdrętwienie języka, głód, bóle głowy, zapach steku, warkot ciężarówki i głosy z telewizora. Wszystkie te przypadkowe, ale skuteczne bodźce nie należą jednak do tematu.

             Tylko jeden bodziec nie był przypadkowy i pozbawiony znaczenia – polski wyraz nóż. Jednak także ten element miał określony kształt, wyraz zapisany charakterem pisma ucznia na określonym prostokątnym kawałku papieru, za pomocą określonego mazaka, przy określonym oświetleniu biurka.

            Następnego dnia na kursie włoskiego żaden z tych bodźców nie jest obecny, nie ma nawet karteczki z napisem nóż: prowadzący kurs ustnie zapytał, jak jest nóż po włosku.

           Tylko jeden bodziec wyzwalający właściwą reakcję – coltello – jest być może obecny, a mianowicie wyobrażenie, które pojawia się w myślach ucznia zawsze wtedy, gdy przychodzi mu do głowy nóż – jest to jednak zbyt kruchy most. Niestety pożądana reakcja się nie pojawia. Każda reakcja jest następstwem jej bodźców – tu było zbyt mało spośród pierwotnie wyuczonych elementów-bodźców."

~Akapit pierwszy: Jak bardzo zdezorientowanym trzeba być, aby podczas nauki wyuczyć się też bodźców nienależących do tematu? Dzięki takiemu podejściu nie dałoby się niczego nauczyć, bowiem bodźce z zewnątrz towarzyszą nam cały czas.~

|Akapit drugi: Ten sam problem. Trzeba być cholernie rozkojarzonym, aby podczas nauki zwracać uwagę i zapamiętywać tak nieistotne detale. Jednak jeżeli komuś się to faktycznie zdarza, to do fiszek polecam Quizleta.|

\Akapit trzeci: To nawet ja już zapamiętałam, że po włosku „nóż" brzmi „coltello". W każdym razie, normalnemu człowiekowi brak takowych bodźców nie powinien przeszkadzać w nauczeniu się danego słowa. Inaczej musi to oznaczać, że ktoś ma coś nie teges z koncentracją./

~*Akapit czwarty: Ta historia jest pozbawiona sensu. Przecież nauczenie się tak prostego słowa nie powinno stanowić problemu nawet w warunkach dodatkowych bodźców zewnętrznych, które jak wiemy, dręczą nas codziennie. Wiadomo, niektóre bodźce potrafią rozpraszać, ale też bez przesady!*~

~Podsumowując, ta historia, w przedstawionym wypadku, za bardzo pokrycia w rzeczywistości nie ma.~

134. „[...] nie można dwa razy siedzieć w takich samych warunkach do uczenia się. [...]"

~*Możesz się nie wypowiadać na tematy, o których nie masz pojęcia? Mam w klasie kolegów, którzy jeżdżą sobie w roku szkolnym do biblioteki się uczyć. Robią to wielokrotnie i na nich to nie wywiera negatywnego wpływu, ba, działa to na nich pozytywnie. Tak samo jest z innymi ludźmi, nie zawsze takie same warunki uczenia się muszą wpływać negatywnie.*~

~Ludzie są różni, niektórym faktycznie może to sprawiać problem, ale jest wiele osób, które nie mają problemów z uczeniem się cały czas w tym samym miejscu.~

|Jednak jeżeli jest się innym niż leitner, to w jego opinii nie ma się przyszłości.|

~*Jednak nasi czytelnicy to na stówę inteligentni ludzie i nie przyjmą manipulacji leitnera bezmyślnie.*~

~Amen~

|Ile mam ci powtarzać, że przecież jesteś niewierzący? xD|

~Hehe :D~

135. „Wygląda to tak, jak gdyby para „nóż – coltello" wykonywała w trakcie tych powtórzeń striptiz, pozbywając się stopniowo zbędnego odzienia do chwili, aż opadnie wreszcie ostatnia zasłona."

~*Czym by tu się zabić...Hmmm...O, ten śmietnik po drugiej stronie ulicy wygląda zachęcająco.*~

~Wyrąbiście. xD W każdym razie, co leitner ćpał pisząc ten fragment? To jest najbardziej zjebana metafora ever. xDDD~

|Nie mam pojęcia, ale mnie ten autyzm też rozpierdala. xDDD|

~*Przedostatni cytat do analizy na dzisiaj i taki kwiatek. xD*~

136. „Kiedy powtarzamy materiał, powinno się to odbywać za każdym razem w innym otoczeniu, w miarę możliwości także przy zmiennym nastroju i o różnych porach dnia. Gdy zmienimy warunki oddziaływania bodźców, uda nam się oddzielić bodźce niepożądane i wzmacniające jedynie efekt zapominania od reakcji, których chcemy się nauczyć."

~*A co, jeżeli trafi się człowiek, który na przykład woli uczyć się wieczorem? Też będziesz kazał mu się uczyć raz rano i raz wieczorem?*~

~Poza tym, może istnieją ludzie, którzy preferują jedne, konkretne warunki nauki. I co wtedy? Zabijesz ich, bo są inni od twoich wymagań co do nauki?~

|I właśnie dlatego nie można nikomu powiedzieć, jak należy się uczyć. W końcu każdy jest inny i ma inne preferencje co do nauki. Można tylko wskazać metody, za pomocą których można się uczyć.|

~Niestety, zrozumienie tego to za wysoki level jak na możliwości leitnera.~

~*W każdym razie, właśnie zanalizowaliśmy rozdział drugi z dziewięciu. Na dzisiaj koniec, a jutro raczej nie będziemy analizować, bowiem idę do kina.*~

~Nie mogę się doczekać końca tej analizy.~

~*Nie tylko ty, Grzegorz. Nie tylko ty.*~

|\I nie tylko wy./|

137. „Każdy z nas idzie do pracy dzień w dzień, rok w rok tą samą drogą. Ale tylko nieliczni potrafiliby wymienić wszystkie sklepy znajdujące się przy niej i podać kolejność, w jakiej po sobie następują, oraz ich nazwy.

               Gdy dziewczyna chce wprawić w zakłopotanie swojego chłopaka, dysponuje w tym celu sposobem, który prawie zawsze się sprawdza: zasłaniając swoje oczy dłonią, pyta go niespodziewanie, jaki mają kolor. [...]"

~*Akapit pierwszy: Może dlatego tak się dzieje, bo nikt nie potrzebuje takiej wiedzy w swoim życiu. Nie trzeba znać wszystkich sklepów i ich kolejności na swojej drodze do pracy.*~

~Akapit drugi: Jaka dziewczyna tak kurwa robi?~

|W szalonym świecie zjebania leitnera to chyba każda.|

~A no tak, zapominam, że jesteśmy w pojebanym świecie największego śmiecia społecznego, jaki chodził po tym świecie.~

138. „[...] same powtórki nie są wystarczające, że do nauki potrzeba czegoś więcej – tego tajemniczego czegoś – paliwa, bez którego nie ruszymy do przodu. Uczeń musi mieć powód do nauki, musi widzieć w niej sens, potrzebuje motywu."

\No...Tak. Tak właśnie jest i to jest normalne./

~*Ten wywód jest wstępem do kolejnych głupich gadek naszego spierdoksa.*~

\Czemu mnie to nie dziwi.../

139. „Niejeden z uczniów, którzy w swoim późniejszym życiu nigdy nie powiedzą słowa po łacinie, uczy się pilnie consecutio temporum. Jego „motywem" jest egzamin, zbliżająca się klasówka, dobra ocena lub świadectwo promujące do następnej klasy. [...]"

|Na cholerę słowo „motyw" jest tu w cudzysłowie? Jeżeli na kogoś działa, to oznacza, że jest dobry.|

\Ponieważ według leitnera, jeżeli nie idzie się jego tokiem myślenia, to nie powinno się istnieć./

|A, no tak. ;=;|

140. „Motywów jest zawsze pod dostatkiem, nawet jeśli polegają one tylko na chęci uniknięcia domowych awantur lub zatargów z nauczycielami, na obawie przed utratą stypendium lub strachu przed perspektywą zawodowego wykonywania prac fizycznych."

~Takie motywy, jeżeli na kogoś działają, to oznacza, że są dobre, padalcu.~

~*Co prawda czasem potrafią przestać działać, ja w minionym roku szkolnym doszłam do tego momentu, ale jednak na co dzień one najlepiej motywują.*~

|No ale wszyscy dobrze wiemy, jakie stanowisko w tej sprawie ma leitner.|

~*Niestety ;=;*~

141. „[...] Gdyby taka motywacja miała zachęcać do nauki, to wszyscy uczniowie powinni uczyć się jednakowo dobrze, z takim samym zapałem i w związku z tym, w pewnym stopniu, także z jednakowym powodzeniem."

~*Tak by się nie stało, ponieważ i tak, i tak, każdy uczy się w innym tempie i z inną jakością.*~

\Niektórzy potrafią zapamiętać więcej, inni mniej i fakt, można to wyćwiczyć, ale mówię tak ogólnie./

|Nie dałoby się również uciec od negatywnych ocen w szkole, gdyż nie zawsze, nawet mimo motywów, chce się zabrać do roboty. Czasem są takie dni, gdy nic się nie chce.|

~*No ale leitner to zjeb i wielokrotnie to uzasadnił, więc co my będziemy dyskutować z miernotą społeczną.*~

142. „[...] Nauczyciel mógłby opowiadać dowcipy, błaznować, stanąć na biurku albo zrobić striptiz, a mimo to znajdą się uczniowie, którzy będą rozkojarzeni lub nie wykażą zainteresowania tematem i – przeważnie – stanowią oni większość."

~*Ja na matmie miałabym to w dupie i dalej zastanawiałabym się, dlaczego Kane jest taki zajebisty. Na religii również miałabym to gdzieś i dalej czytałabym w necie historię Kane'a, nie zwracając uwagi na nauczycielkę.*~

~Pilny uczeń, check. xD~

~*:D*~

\Wracając do tematu, to co ten leitner ma ze striptizem? To już trzeci raz, kiedy pojawia się wspomnienie tego tematu./

|Może chciał być striptizerem, ale że wygląda jak gówno gorsze od Sezorisa to mu nie wyszło?|

~*Miło w chuj. xD*~

|Wiem :D|

143. „[...] efekt, skutek i wpływ reakcji na organizm decydują o tym, czy reakcja zostaje wzmocniona czy też osłabiona.

                Brzmi to dość zawile w specjalistycznym języku psychologicznym. Dlatego też wyraża się nim jedynie ogólne znane fakty: reakcja – przez nią rozumiane jest każde działanie – może mieć dla działającego skutki przyjemne lub nieprzyjemne, bolesne lub radosne. Dla ludzi czy zwierząt efekt jakiegoś zachowania może przedstawiać się jako sukces lub niepowodzenie, zarówno negatywnie, jak i pozytywnie."

\Ile ten pierdolec będzie jeszcze gadał o oczywistych rzeczach?/

~*Do końca książki, niestety. A poza tym, z tym wzmocnieniem i osłabieniem to zależy. Ja tam nadal nienawidzę chodzić do osiedlowego warzywniaka w takim samym stopniu, mimo iż opierdolona tam zostałam z byle powodu raz w dzieciństwie i nigdy więcej się to nie powtórzyło. Mimo to, prawdopodobnie nigdy nie przekonam się do chodzenia w miejsce, w którym pracuje do dziś ta kurwa, która za byle gówno mnie opierdoliła i jednocześnie wystraszyła. Nie zapomnę tego szmacie do końca życia.*~

~Jaki wkurw ci się od pewnego momentu włączył, ale nie dziwne. W każdym razie, te dwa akapity to właściwie oczywista oczywistość i wchodzi to w skład wspomnianego kiedyś tam jednego z wielu trików manipulacyjnych.~

144. „[...] – Związek pomiędzy bodźcem i reakcją polega na wzmocnieniu, jeżeli reakcja wywołuje pozytywny i przyjemny efekt następczy.

- Związek ten ulega osłabieniu, gdy reakcja wywołuje stan nieprzyjemności, czyli negatywny efekt następczy.

Dla ludzi takich jak my powyższe stwierdzenia to banalna i oczywista sprawa. [...]"

|Te rzeczy po myślniku to, znowu, oczywista oczywistość i nawet nie opłaca się tracić czasu na rozmowę o nich.|

~To ostatnie zdanie z kolei pokazuje, jak leitner traktuje ludzi. Według niego tylko członkowie jego sekty mogą zrozumieć takie oczywistości, a inni to bezmózgie lemingi.~

~*Leitner to bezmózgi leming taki sam, jak te stare kurwy, które do mnie za byle gówno przyczepiają się na ulicy tylko dlatego, że jeżdżę rowerem lub hulajnogą elektryczną.*~

|Kurwa, stop, bo zaczniesz tu wszystkie swoje życiowe wkurwy wylewać.|

~*Sorki :D*~

145. „[...] negatywny efekt następczy ma skutek wychowawczy."

~*Ciekawi mnie, kiedy skończą się te oczywistości.*~

~Prawdopodobnie nigdy, bowiem leitner wiedział, że ta książka to gówno i aby zachęcić innych, musiał ludźmi manipulować na różne sposoby.~

~*A, faktycznie. ;=;*~

146. „[...] dzieci, koty i psy uczą się niesłychanie szybko, jak wyżebrać od kogoś słodycze lub jedzenie, jeżeli chociażby jeden jedyny raz im się to udało."

~*Szczególnie robi to Czarek. Drze ryjca dopóki się go nie nakarmi lub nie zamknie mu drzwi od pokoju przed mordą.*~

~Jesteś sadystką. Ja zawsze, jak tylko myśli o otwarciu pyszczka, wsypuję mu trzy saszetki żarcia do misek.~

~*To dlatego tak się roztył...*~

~;"""D~

|Wy i te wasze problemy. xDDD|

~*~;"""D~*~

147. „A zatem czyż mimo wszystko nie okazuje się, że znowu nagroda i kara (tym razem ukryte pod pojęciem efektów następczych), które kształtują zachowanie istot żywych, pozwalają nam szybciej się czegoś nauczyć i utrwalają związek pomiędzy bodźcem i reakcją? Tak, to prawda. Ale wtedy i tylko wtedy, kiedy nagroda albo kara następują możliwie jak najszybciej po reakcji, dosłownie prawie w tym samym momencie, a nie po upływie godzin, dni lub tygodni."

|Temu debilowi chyba nie da się wytłumaczyć, że ludzie są różni.|

~*Na mnie na przykład nadal działa motywacja, że jak zdam maturę, to mama kupi mi hulajnogę elektryczną.*~

~Istnieją również ludzie, którym wizja przyszłej kariery pomaga we wzięciu się do nauki. Fakt, są również ludzie, którzy muszą być nagradzani od razu, ale jak wiemy, ludzie są różni.~

|Na każdego działa coś innego, ale leitner najwyraźniej jeszcze tego nie pojął i nie pojmie, bo zdechł.|

~*I teraz popierdala w Piekielnych Kamieniołomach...A nie, sorki. Zapomniałam, że na taką miernotę jest tylko Ostateczne Rozwiązanie.*~

\Kolejna, która bez swoich pięciu centów by nie przeżyła./

~*Hehe :D*~

148. „[...] Jeżeli reakcja nastąpi później, jej skutek będzie znacznie osłabiony albo też stanie się nieznaczący."

~*Szanowna wycieczko, nadchodzi wkurw. ILE MAMY CI POWTARZAĆ, KURWIU, ŻE LUDZIE SĄ RÓŻNI I NA KAŻDEGO DZIAŁA CO INNEGO?!?!?!*~

~Leitner chyba na serio nie chciał przyjąć tego faktu do świadomości.~

\I przez jego ułomność my musimy się teraz męczyć./

~Niestety...~

149. „Skinner sądził, że każda istota żywa wyższego rzędu zdolna jest także do aktów spontanicznych i dobrowolnych, przy czym nie potrzebuje do tego żadnych zewnętrznych bodźców. [...]"

~Więdnę od tych oczywistości. Każdy to wie i każdy przed Skinnerem to wiedział.~

~*Kończą mnie się komentarze do tych oczywistych fragmentów.*~

|Lubię placki.|

~*Temu też się kończą. XD*~

|;"""D|

150. „[...] ten szczególny bodziec, którym cukierek wpływa na receptory smakowe, w przyszłości skłoni dziecko do częstszego sięgania po cukierki niż po inne rzeczy, które nie smakują tak dobrze. Skinner nazywa takie bodźce wzmacniającymi albo po prostu wzmocnieniami. [...]"

~*Nie tylko cukierki na tym świecie dobrze smakują, kurwidole społeczny.*~

\Ale cukierek to był tylko przykład.../

|Ale Ramoninth nienawidzi leitnera i będzie mu wytykać najmniejsze szczegóły.|

\Czemu mnie to nie dziwi...A poza tym, tak, takie bodźce są wzmacniającymi, ale muszą nastąpić kilka razy aby zadziałały. Znaczy najczęściej, fakt, czasem mogą zadziałać od razu./

~*Przykład: ser brie. Zjesz raz i potem wpierdalasz jedno opakowanie w maksymalnie dwa dni.*~

~Nikt nie jest tak pojebany jak ty.~

|W takim razie, Grzegorz, zostaw to opakowanie z serem brie. xD|

~Zawrzyj mordę, korzystałem z okazji, że mnie nie widzi. -_-~

|;"""D|

~*Ja pierdolę. xDDD*~

~|;"""D|~

151. „[...] bodźce wzmacniające (czy inaczej: wzmocnienia) [...]"

\Dobrze, pamiętamy już, jak się nazywają. Nie musisz powtarzać tego samego co chwila i szpanować wiedzą./

|Leitner jest taką miernotą, że musiał szpanować oczywistą wiedzą, aby się dowartościować.|

\A, faktycznie./

152. „[...] To pojęcie stało się z czasem znane na całym świecie i posłużyło jako nazwa zbiorcza dla formy uczenia się krok po kroku skomplikowanych sekwencji poprzez doświadczenie małych, także przypadkowych, wzmacniających sukcesów; stało się ono również synonimem angielskiego terminu shaping, który oznacza świadome kształtowanie zachowania (ang. Shaping – kształtowanie)."

|Ta ostatnia część akapitów, po średniku, jest pojebana. Słowo "Shaping" znaczy po prostu "Kształtowanie" i nic poza tym. Nie dopisuj do tych swoich paranoi jakichś kłamstw, bowiem jest je bardzo łatwo wykryć.|

~*To kolejna z technik manipulacyjnych, którą znowu trzeba nazwać, bo chyba fachowej nazwy nie ma. Polega właśnie na czymś takim jak dopisywanie do słów w obcym języku jakichś swoich tłumaczeń, mających gówno wspólnego z danym słowem. Lemingi uwierzą, bo języka danego nie znają, a mózg i tak już mają konwertowany, więc nie sprawdzą. Często się z tym spotykać można na przykład w artykułach pseudo naukowych.*~

\Można to nazwać manipulacją tłumaczeniową./

~*W sumie, pasuje. A co do tego fragmentu przed średnikiem, to poproszę o jakiś dowód. Może być nawet nazwa artykułu naukowego na ten temat, bo jak nie, to te wise words nas zaraz pochłoną.*~

\Mogę wiedzieć, za co ludzie lubią tak tę książkę?/

~Tego nawet najwięksi mędrcy Wszechświata nie wiedzą.~

153. „[...] Człowiek natomiast je trzy posiłki dziennie i jest najedzony. [...]"

~*Mimo iż powinno się jeść pięć posiłków dziennie co trzy godziny. Kurwa, zara na obiad muszę iść.*~

~No ale jednak przeciętny człowiek, który nie jest na żadnej diecie, je trzy posiłki dziennie. Wiadomo, nie jest to zdrowe, no ale co zrobisz, nic nie zrobisz.~

~*Możesz przestać przeszkadzać w opierdalaniu zjeba społecznego za najmniejsze detale? -_-*~

~;"""D~

154. „A zatem każdy z nas może – jeśli tylko oczywiście potrafi – oczami swojej wyobraźni samodzielnie wykreować tego typu pozytywne efekty następcze odnoszące się do przyszłości, nawet jeżeli przygnębiająca teraźniejszość uniemożliwia mu jakiekolwiek instrumentalne wzmocnienie."

~*Liczy się wyobrażanie sobie, że w przyszłości na Ziemię przybyło Tyberium i ja zaczęłam zajmować się wykorzystywaniem tego dla dobra ludzkości?*~

~Wypierdalaj xD~

~*No co? :D W każdym razie i te kilka słów po myślniku, które znowu sugerują, że umieją tak zrobić tylko członkowie leitnerowskiej sekty.*~

|Ogólnie ten kurwidół robi z ludzi, którym wyprał tą książką mózg, nadludzi.|

~*Niestety, zauważyłam to i to jest przerażające. ;=;*~

|Spalmy go.|

~*Przecież leitnera spotkało już Ostateczne Rozwiązanie, bo przecież Zarząd to nie idioci...*~

|Fak.|

155. „[...] teoretycznie można założyć, że także człowiek mógłby zostać w ten sposób nakłoniony do nauki. Należałoby w tym celu pozbawić go dużych posiłków i podzielić jego pożywienie na bardzo małe porcje, a z każdą formą zaspokojenia jego pierwotnych popędów uczynić w zasadzie podobnie."

~*A ty wiesz, że to może działać? Przetestowałam to na sobie, co prawda nie w tak radykalny sposób. Po prostu, mając do odrobienia dużo zadań z matematyki ustaliłam sobie, że co trzy zadania zjem kawałek ciasta. Zgadnijcie, kto odrobił matmę szybciej, niż ustawa przewiduje.*~

~Psujesz leitnerowi marzenia.~

~*Ten debil na to zasługuje.*~

|Tak w ogóle, to wspaniała hipoteza do poradnika na temat nauki. Ja wiem, że on do tego nie zachęca, ale i tak. xD|

\A jeżeli na przykład ktoś tak zacznie traktować własne dziecko i to dziecko umrze i to będzie wina tej książki?/

~*Ja spierdalam. xD*~

\Hehe/

156. „[...] Może dlatego gołąb jest symbolem pokoju, ponieważ godzi się na tego typu warunkowanie. [...]"

~*Nawet nie wiedziałam, że gołąb to symbol pokoju.*~

|Ja szczerze też nie. A poza tym, leitner zamiast wyciągać wnioski z dupy, zawsze mógł gdzieś sprawdzić, dlaczego gołąb jest symbolem pokoju.|

~Ale to by wymagało zniszczenia logiki leitnera, czyli pisanie bez korzystania ze źródeł i nie nie bycie normalnym człowiekiem.~

|Ja pierdolę. ;=;|

157. „Stoimy tu jednak przed problemem, że tego typu wzmocnienia ze strony nauczyciela są skuteczne tylko wewnątrz klasy, podczas jego lekcji, i wzmacniane jest tylko zgłaszanie się i czasem okazywanie swojej ważności, a nie samotna i żmudna praca związana z uczeniem się w domu. Ta czynność, dalece pozbawiona wszelkich społecznych pochwał i nagród, musi zostać doceniona w innym momencie, przez jej własny sukces, bezpośrednio po niej następujący."

~*Kurde, leitner, nie rób z uczniów jakichś męczenników, bowiem to nie jest cel tego pseudo poradnika.*~

~A poza tym, nie sądzicie, że jeżeli ktoś musi być chwalony co chwilę podczas nauki to oznacza, że z tym kimś jest wybitnie coś nie tak?~

|Właśnie, to trochę nie teges według mnie. Znaczy wiadomo, fajnie jest poczuć satysfakcję z nauczenia się czegoś, ale również bez przesady. Chwalonym powinno się być co jakiś czas, bowiem chwalenie co chwilę może uodpornić i nie przynosić już efektów.|

\No ale leitner musi swoimi chujowymi i łatwymi do podważenia hipotezami potwierdzać swoje ułomne tezy./

|A to również jest kolejny z trików manipulacyjnych, których w tej książce jest od zajebania.|

\Po prostu brakuje mi słów na tego spierdoksa./

158. „Pragnienie odniesienia sukcesu napędza się samo, tak jak wszystkie pojedyncze rodzaje popędów, i bez niego nie mogą one prawdopodobnie także prawidłowo funkcjonować. Wykorzystując metaforę: wagon naszego pociągu do sukcesu ma od początku swój własny napęd i nie potrzebuje dodatkowej lokomotywy."

~Czy on może przestać używać metafor? To nie powieść, tylko poradnik. Tu powinno się posługiwać normalnymi zdaniami.~

~*A poza tym, jeżeli dojdzie się do skrajnego poziomu, to nawet pragnienie sukcesu gówno daje. Droga pani prof. Kozero, jeżeli to pani czyta to mam dla pani pewną wiadomość: No bardzo kurwa dziękuję za to, że mogłam doświadczyć tak skrajnego wypalenia na własnej skórze. -.-*~

|No ale opisanie co robić, gdy dopadnie cię skrajność to nie ten adres. Tu za takie coś zostanie się wyśmianym.|

~*Niestety to prawda. ;=;*~

159. „[...] Twierdzenie, że nic nie odnosi takiego sukcesu jak sukces, słyszy się dzisiaj od nauczycieli bardzo często. Tyle że mają oni przy tym często na myśli to, co jest sukcesem dla nich – egzaminy, oceny, świadectwa, stopnie akademickie, tytuły, doktoraty, habilitacje."

~A może nie jest to sukcesem tylko dla nich? Może dla kogoś szczytem zajebistości jest posiadać tytuł doktora, ale nie pragnie uczyć potem innych, tylko na przykład pracować w NASA?~

~*Albo może jest osoba, która czuje przez lata satysfakcję, że wyszedł jej jakiś egzamin lub raz dostał dobrą ocenę? Ja do dziś pamiętam moją jedyną piątkę z matmy i ilekroć sobie o tym przypominam, jestem dumna, że wtedy mnie się udało.*~

|No ale leitner najwidoczniej nie umiał przyjąć do swego pustego łba, że ludzie są różni.|

~Amen~

|Nosz... xD|

~;"""D~

160. „Sukcesem, o którym możemy mówić podczas uczenia się jakiegoś wyrazu włoskiego, jest zatem to, że uczeń potrafi go sobie przypomnieć, gdy go powtarza – nic innego, to i tylko to. Nie będzie to zdanie jakiegoś egzaminu ani dyplom tłumacza, nie zaliczymy do tego także jego opóźnionej świadomości, że przyswoił sobie w całości jakiś język."

~*Zawrzyj mordę, pacanie i nie wypowiadaj się na tematy, o których nie wiesz wiele lub nie masz kompletnie pojęcia. Na każdego działa coś innego i na stówę są tu osoby, których napędza wizja pozytywnego zdania egzaminu.*~

\A poza tym, ja jeszcze nigdy nie słyszałam o osobie, która srałaby z radości, że umie przetłumaczyć jakieś słowo na polski./

|To może działa, ale zapewne na niewielką grupę osób.|

~Albo to po prostu my mamy charaktery jakie mamy i na nas to nie wpływa.~

161. „Tylko tym sposobem rodzi się to tajemnicze coś, to tajemnicze paliwo, zaciekawienie przedmiotem, zachwycenie nauką, fascynacja pracą. A to z kolei może zrodzić jeszcze większe rzeczy – talenty, zdolności, a czasem nawet geniusz."

~Jestem pewien, że nie tylko tym sposobem i, że leitner jak zwykle ignoruje inne opcje.~

~*Na sto procent są, leitner po prostu bierze pod uwagę jedynie wygodne mu rozwiązania, a nie też inne.*~

|A poza tym, jak już się zostanie geniuszem można się spodziewać zjechania przez tego idiotę, któremu nic w życiu nie wyszło.|

\Taka jest cena bycia lepszym od bezmózgich lemingów./

~*Niestety*~

162. Pochwała płynąca z kartoteki autodydaktycznej"

~*Jej kompletny brak. Wiem, nie korzystałam nigdy z kartoteki autodydaktycznej, bowiem ze względu na mój charakter ta metoda po prostu chuja zdziała.*~

\Nikt normalny nawet nie pomyślałby o skorzystaniu z tej metody./

~W ogóle zna ktoś osobę, która uczy się w ten sposób?~

~*Ja tam powątpiewam, no ale jeżeli ktoś zna taką osobę, to może się wypowiedzieć w komentarzach.*~

163. „[...] W zeszycie ze słówkami pojedyncze informacje są usystematyzowane sztywno i statystycznie, gdy tymczasem w kartotece są ułożone ruchomo i biorą udział w dynamicznym procesie, jakim jest uczenie się."

~*OOO nie. Nienawidzę tego triku manipulacyjnego i szczerze to przez COŚ TAKIEGO szczerze nienawidzę nowej reklamy T-Mobile puszczanej w kinach. NIENAWIDZĘ takiego porównywania czegoś z czymś, tylko po to, aby wywyższyć gówno.*~

\Prawdą jest, że jest to jeden z najbardziej wkurwiających, ale jednocześnie też jeden z najlepszych trików manipulacyjnych. Działa na bardzo dużą ilość ludu./

~*To niestety prawda. Za wiele nie mogę tu powiedzieć, po prostu tyle, że zeszyt do nauki słówek również ma swoje zalety i jeżeli na kogoś działa, to oznacza, że ta metoda też jest dobra. Jeżeli byłoby inaczej, nikt by z niego nie korzystał.*~

~A takie porównywanie to po prostu jawny pokaz tego, że to, co chcesz rozreklamować, jest chujowe.~

~*To akurat prawda. I wiecie co? Koniec na dzisiaj. Patrzę na kolejny fragment i już jestem zmęczona od tych manipulacji i debilizmu.*~

|Dzięki Bogu, bo zaziewać się można.|

~*Ja bym powiedziała, że dzięki Nadbogowi...*~

|Won xD|

~*;"""""""""""D*~

164. „Jednak tej właśnie świadomości, tego aktu „zajęcia terenu" podczas pracy z zeszytem słówek brakuje w rzeczywistości nawet wtedy, gdy uczeń zapamiętał już całą serię obcojęzycznych wyrazów. Odniósł wprawdzie osobisty sukces, ale całe nieszczęście polega na tym, że go nie dostrzega. W najlepszym razie otarł się o niego, nic szczególnego przy tym nie odczuwając, patrzy na niego, ale go nie widzi, i nie dzieje się nic, absolutnie nic, co mogłoby mu unaocznić, że dotknął w tej chwili istoty i najważniejszej rzeczy, której potrzebuje do nauki – sukcesu. Nie pojawia się żaden sygnał, nie rozbrzmiewa żaden dzwonek, nic nie rusza się z miejsca, oprócz być może ulotnej myśli – a to za mało.

                Niemy i bezduszny zeszyt słówek jest obojętny niczym mrukliwy nauczyciel, który nawet mrugnięciem oczu nie chce podpowiedzieć, jaka jest poprawna odpowiedź. Ten nieszczęsny zeszyt oszukuje ucznia co do jego doświadczenia sukcesu, gdyż sukces, który nic nie zmienia, oczywiście nie może zostać odnotowany. Nie pojawia się żaden wzmacniający bodziec.

              Ujawniają się natomiast tylko te słówka, których uczeń nie zapamiętał. One uruchamiają dzwonek w jego głowie, ale ten niepożądany, ten który odpowiedzialny jest za alarm. Jego dźwięk jest przeraźliwy i nieprzyjemny, i oznajmia, że uczeń znowu popełnił jakiś błąd, znowu się czegoś źle nauczył, znowu czegoś zapomniał.

             Zeszyt słówek udaremnia tym sposobem uczniowi odczucie pozytywnych efektów następczych i zamiast nich aplikuje mu jedynie te negatywne: naganę, złość, frustrację i uczucie porażki.

             Kartoteka przejawia natomiast zachowanie zdecydowanie bardziej przyjazne wobec człowieka. Za każde słowo, które uczeń zapamięta, udziela mu natychmiastowej i odczuwalnej gratyfikacji. Za każdy krok w nauce zakończony powodzeniem oferuje doświadczenie sukcesu, i to jeszcze takie, które sam może zainkasować – karteczkę ze słówkiem, które uczeń sobie poprawnie przypomniał, własnoręcznie przekłada do wyższej i lepszej przegródki, podobnie jak banknot, który wkładamy do portfela. Tym sposobem uczeń może dosłownie i fizycznie objąć w posiadanie kolejną informację. Widzi przy tym, jak małe sukcesy sumują się i tworzą większe, jak przednie przegródki rzędną, a tylne coraz bardziej pęcznieją, jak coraz bardziej rośnie jego majątek.

             Najmniejszy sukces stał się nagle namacalny, można go kolekcjonować. To, że nie pojawia się za każdym razem, to, że wiele z tych karteczek trzeba z powrotem włożyć do przegródki dla głupich z numerem 1, nic nie szkodzi. To jedynie utrzymuje nas w napięciu i nadaje całemu procesowi charakter gry – nawet gra w karty przestaje być ekscytująca, gdy każda pojedyncza karta przebija niczym as."

~*PEACE THROUGH POWER!!!*~

~Z SAMEGO KURWA RANA. XDDDD~

~*;"""D*~

|Nie mogę z wami. xDDD W każdym razie, wracając do analizy, to akapit pierwszy: Nie dla każdego jedynie pomyślenie o tym, że udało się czegoś nauczyć jest czymś, co nie działa. Na sto procent na świecie istnieją ludzie, którym sama świadomość sukcesu w zupełności wystarcza.|

\Akapit drugi: Przestańcie już tak demonizować ten zeszyt słówek. Sama co prawda nie lubię tej metody nauki, ale jednak na wielu ludzi ona działa, co oznacza, że jest tak samo dobra jak inne./

~*Akapit trzeci: Z cyklu matematyka z panią prof. Kozerą, vol. 1. W każdym razie, serio uważam, że jeżeli ktoś podczas nauki co chwilę potrzebuje jakiegoś bodźca wzmacniającego, to jest z nim coś nie tak. Wiadomo, one SĄ potrzebne, ale nie co chwilę, bowiem przez to można się na nie uodpornić i już nigdy nie zaczną działać.*~

~Akapit czwarty: A kartoteka niby robi to inaczej? Jak ktoś ma odpowiedni charakter, to świadomość, że znowu zapomniał jakiegoś słówka i musiało ono trafić do pierwszej przegródki również może go wkurwić i spali świat w rytm „Army of One". To wszystko tak naprawdę zależy od charakteru danej osoby.~

|Akapit piąty: Jak wspomniał Grzegorz, to zależy od charakteru oraz od pamięci. Ktoś może mieć słabą pamięć i przez to większość karteczek będzie co chwilę lądować w pierwszej przegródce i to może powodować wkurw i niechęć do nauki. A nawet jeśli ktoś ma dobrą pamięć, to czasem ze względu na charakter porażki mogą go wkurwiać i spali kartotekę na chwałę Nadboga.|

\Akapit szósty: Jak zostało wspomniane niejednokrotnie, to zależy od charakteru. Komuś może to nie przeszkadzać, ale drugiego zacznie powoli wkurwiać, aż rzuci naukę w cholerę. Nie wrzucajmy wszystkich do jednego wora./

~*Podsumowując, leitner zasługuje na spalenie i nie obchodzi mnie to, że na stówę został od razu po śmierci potraktowany Ostatecznym Rozwiązaniem.*~

~Fajne to podsumowanie. xD~

~*Wiem :D*~

165. „[...] Nie potrafi sobie wyjaśnić, dlaczego zdradził swoje postanowienia i wolał zajmować się głupstwami. W końcu jest gotów nawet przyjąć na siebie zniewagi i dać sobie wmówić, że jest śmierdzącym leniem, wykolejeńcem wyzbytym z wytrwałości, moralności i obyczajowej powagi."

~*Po pierwsze: Kto osobę niewytrwałą nazywa leniem lub wykolejeńcem? To, że ktoś jest niewytrwały, nie świadczy o jego lenistwie, a wykolejeńcem to już tym bardziej nie jest. Może kiedyś był wytrwały, ale zdarzyło się coś, co zniszczyło mu ją? Tak, będę bronić takie osoby, bowiem doskonale rozumiem, co mogło ich doprowadzić do, w tym wypadku, braku wytrwałości.*~

~Po drugie: Postanowień nikt i tak nie dotrzymuje, więc nie ma powodu do dramatyzowania.~

|Po trzecie: leitner to zjeb.|

~*To wiadome nie od dziś.*~

166. „Najlepszym instrumentem, za pomocą którego każdy sam może określić odpowiadający mu optymalny przedział czasu potrzebny na naukę, jest zwykły budzik kuchenny. Obojętne, czego się uczymy – łaciny, matematyki, dat historycznych czy anatomii chrabąszcza: każdy cykl nauki rozpoczynamy od ustawienia budzika najpierw na 15 minut. Potem zabieramy się do nauki bez zwracania uwagi na czas."

~*To się fachowo nazywa metoda pomodoro i ma bardzo dużo zwolenników. Potwierdzam, ona jest dobra, ale niestety nie dla mnie. Przy moim charakterze to po prostu nie działa, gdyż ja i robienie sobie przerw podczas nauki się nie lubimy LUB działa, ale nie tak, jak powinno. Tak. Spójrzcie jeszcze raz na remake opka „366 dni", czyli „Życie na Antarktydzie" na rozdziały od pięćdziesiątego dziewiątego i spójrzcie, do czego może doprowadzić robienie czegoś tą metodą.*~

~Nie przypominaj o tym koszmarze. ;_; W każdym razie, kto normalny w dzisiejszych czasach używa standardowego budzika? Teraz używa się budzika w telefonie lub, w wypadku nauki, aplikacji Forest.~

|Tak w ogóle, to co ten leitner miał z chrabąszczami? Już drugi raz pojawia się wspomnienie o nich.|

~*Szczerze, nie mam pojęcia, ale to nie ostatnie wspomnienie o nich.*~

|;=;|

~*Wiem ;=;*~

167. „[...] Uczeń, który nie wytrzymał tamtych 15 minut, ustawia następnym razem budzi tylko na 10 minut. Jeżeli się okaże, że to także za dużo, to próbujemy z ustawieniem 5-minutowym."

\Chryste Panie, nie sądzicie, że jeżeli ktoś może się na czymś skupić tylko pięć minut, to jest z nim coś nie tak?/

~*Po pierwsze: Zwracamy się do Nadboga, bowiem jako iż i tak chrześcijanami nigdy nie byliśmy, a chcemy w coś wierzyć, to z dwojga złego lepiej już wyznawać Zarząd niż ziemskie, popieprzone religie, które polegają jedynie na mordowaniu i prześladowaniu innowierców. Po drugie: Owszem, że z taką osobą jest coś nie tak. Ja mogę bez problemu uczyć się pięć godzin bez przerwy, no ale ja to ja. Jednak to nie zmienia faktu, że normalny człowiek wytrzymuje przy czymś dłużej niż pięć minut.*~

|Po pierwsze: Tak, tak, jestem za! Po drugie: Nie wiem, jakie problemy z koncentracją trzeba mieć, aby móc się skupić jedynie pięć minut.|

~*Good, przekabaciłam kolejnego. xD W każdym razie, leitner chyba uważa większość ludzi, bowiem nie mówimy o odskokach od natury, za upośledzonych.*~

\O czym w sumie przekonaliśmy się nie raz. Leitner wszystkich, oprócz siebie i swych wyznawców, ma za dekli./

~*I to jest smutne.*~

168. „[...]

- Każdy, kogo godzina nauki przeraża, może powyższym sposobem szybko i dość dokładnie określić czasowe granice tolerancji dla swoich wysiłków związanych z uczeniem się. Musi tylko najpierw podzielić naukę na tak krótkie porcje czasu, aby potrafił wytrzymać je bez zniecierpliwienia.

- Na początek uczący się może sobie zaplanować, jako stałą dawkę, takie porcje i nic ponad to – nie będą go one wtedy napawać strachem. Jeżeli nie będą za duże, to na pewno nie będą oddziaływać hamująco i zabójczo na motywację.

- Gdy uczeń taką porcję „strawi" i rozlegnie się dzwonek budzika kuchennego, może zrobić przerwę lub całkiem odstąpić od kontynuowania nauki w danej sesji. Powinien po przerwie wrócić do nauki tylko pod warunkiem, że ma na to ochotę, ale znowu nie na dłużej, niż pozwala na to jego indywidualna miara czasu przeznaczona na uczenie się.

- Odpowiednią dla siebie dawkę czasu każdy powinien zwiększać powoli i stopniowo. Jeśli jednak wystąpią przy tym symptomy ucieczki i przesytu, natychmiast powinien znowu ją skrócić."

~*Akapit pierwszy: Oczywista oczywistość, właśnie po to powstała metoda pomodoro oraz wiele aplikacji, które ułatwiają wdrożenie jej w życie.*~

~Akapit drugi: Kolejna oczywista oczywistość. Wiadomo, że nie każdy da radę uczyć się godzinę bez przerwy, jednak większość społeczeństwa potrzebuje podzielenia sobie relaksu i nauki na krótsze odstępy czasu.~

|Akapit trzeci: No chyba, że jutro czeka taką personę sprawdzian, to wtedy nie ma zmiłuj. A tak odrzucając to, to mamy kolejną oczywistą oczywistość, o której każdy normalny człowiek wie od dawna.|

\Akapit czwarty: Nie trzeba tego robić, jeżeli się nie czuje takiej potrzeby. Metoda pomodoro akceptuje wszystkie przedziały czasowe, tylko wtedy danych sesji musi być więcej./

169. „Nie ma statystyk mówiących o tym, ilu uczniów i samouków odniosło porażkę z powodu tego, że nie znali swojej właściwej, indywidualnej miary czasu. Większość z nich to prawdopodobnie tak zwani nieudacznicy. [...]"

~*Widzicie? Ten ćwok znowu obraża osoby, które są nieco gorsze od niego i nawet nie zamierza potem, nawet w uciętej tu części akapitu, jakoś uzasadnić, że na przykład to nie są jego słowa.*~

~Jak mnie to wkurza. Poradniki powinny być pisane w sposób neutralny, a nie obrazujący wyższość, w tym wypadku, aŁtora nad innymi ludźmi.~

\To wiedza powszechnie znana, ale jak widać leitner nie zamierzał przyjąć jej do wiadomości./

~*Pewnie był za głupi, aby jego pusty łeb to pojął.*~

\Niewykluczone/

170. „Gdy uczeń podczas nauki korzysta z normalnego podręcznika, skryptu lub osobistych notatek, to w ekstremalnych wypadkach, zanim w ogóle rozpocznie naukę, wykorzysta już, szukając początku i głównego wątku, cały przedział czasu przeznaczony przez niego na naukę.

               Także temu problemowi nasza kartoteka potrafi sprostać. Zmusza nas ona do podzielenia materiału na bardzo małe części, bo w przeciwnym razie nie zmieścimy go na pojedynczych karteczkach. Wtedy nie marnujemy już cennego czasu na uciążliwy rozruch.

               Kto uczy się przy pomocy kartoteki, może przerwać naukę, kiedy i gdzie chce. Może także bez problemów ponownie ją rozpocząć – bez zbędnego wertowania papierów, bez problemów ze znalezieniem miejsca, w którym ją zakończył.

               Kartoteka sama wskazuje dokładnie miejsce, w którym uczeń skończył uprzednio naukę, i przechowuje wszystkie do tej pory przerobione informacje w takiej kolejności, w jakiej mają zostać jeszcze raz powtórzone. Dzięki temu pomaga także dotrzymać indywidualnej miary czasu przeznaczonej na naukę, przez co oszczędza nasz czas i nerwy: niecierpliwy człowiek łatwo się denerwuje, kiedy musi wertować książki i luźne kartki, zanim rozpocznie właściwą fazę uczenia się.

               Kartoteka jest w stanie nam to zapewnić, pod warunkiem że nie mają do niej dostępu inni – rodzice, dzieci, rodzeństwo, współlokatorzy, przyjaciele lub...psy. Książkę można komuś pożyczyć, kartotekę – nigdy, gdyż nie będzie już taka sama. Powinniśmy jej strzec jak własnej intymności. Kto pozostawia ją w widocznym miejscu, naraża się na to, by ten cudowny instrument racjonalizacji uczenia się przeobraził się w źródło złości i rozpaczy. Karteczki usystematyzowane i ułożone w kartotece w wyniku takiego, a nie innego procesu uczenia się stają się w cudzych dłoniach narażone na olbrzymie niebezpieczeństwo pomieszania i przedostania się nieodpowiednich karteczek do niewłaściwych przegródek.

              Na szczęście wraz z upływem czasu znowu same się uporządkują, jeśli uczeń, niezrażony tą katastrofą, podejmie kontynuację nauki przy pomocy kartoteki. Choćby słówka, które nieszczęśliwym zrządzeniem losu trafiły do dobrych, „zaawansowanych" przegródek, muszą przy pierwszej kontroli wrócić ponownie do przegródki 1. Z kolei te, które zostały przez jakiegoś mąciwodę zdegradowane i przełożone do niewłaściwego działu, znowu muszą przejść cały cykl. Przez takie zdarzenie możemy jednak stracić wiele cennego czasu. Na to recepta jest tylko jedna: schować kartotekę i zamknąć gdzieś w ustronnym miejscu na klucz..."

~*PEACE THROUGH POWER!!!*~

~Znów? xDDD~

~*Mówię, jak widzę tak długie akapity, to od razu kojarzy mnie się z wywodami Kane'a. xD W każdym razie, akapit pierwszy: Mam rozwiązanie tego egzystencjalnego problemu. Wystarczy zawczasu zaznaczyć nawet karteczką samoprzylepną, odkąd dokąd ma się zamiar uczyć.*~

~Brak mi słów na twego pierdolca. xD Anyway, akapit drugi: Nie doceniasz naszej mocy ani mocy tego ziomka z neta, który na Pinterest pokazał, jak to zmieścił drobnym pismem sporą notatkę na dość małym skrawku papieru. Poza tym, przygotowanie do nauki nie powinno wchodzić w czas nauki, bo to jest całkowicie bez sensu.~

|Akapit trzeci: W normalnych metodach nauki też da się tego uniknąć, wystarczy zastosować metodę podaną przez Ramoninth.|

\Akapit czwarty: Mimo iż wcale tego nie robi, bowiem w rzeczywistości nie ma w niej zaznaczonego miejsca zakończenia nauki. A co do tego drugiego argumentu, który ma działać na korzyść kartoteki, to jego rozwiązanie zostało już podane./

~*Akapit piąty: Leję, normalnie nie mogę od sposobu, w jaki ten akapit został napisany. xDDD A poza tym, nawet na taki problem mam rozwiązanie: Jeżeli mamy kolegę, który uczy się tych samych słówek co my, stwórzmy mu drugą kopię tego zestawu. Potem naszą włóżmy do odpowiednich pudełek kolejno oznaczonych numerami przegródek, w których się znajdowały i bezproblemowo można pożyczyć kartotekę komu innemu. Wystarczy czasem ruszyć głową, a nie dramatyzować.*~

~Akapit szósty: Nie mogę, to jest tak edgy napisane, że aż robi z tej kartoteki Nadboga, mimo iż wiadomo, kto tak naprawdę jest Nadbogiem. Po prostu leję z tego akapitu. xDDD W każdym razie, można łatwo uniknąć tej pseudo tragedii, stosując się do rozwiązania napisanego przez Ramoninth.~

|Podsumowując: Chujowa ta manipulacja, jak zresztą każda z manipulacji w tym pseudo poradniku.|

171. „Kartoteka może nawet, i jest to jedna z jej większych zalet, pomóc pożytecznie spędzić martwy czas oczekiwania, który człowiek zazwyczaj marnuje bez najmniejszego użytku."

~*JASNY CHUJ, ZBLIŻAMY SIĘ DO BEKOWEGO KLOCA TEKSTU! XDDDDDDDDDD W każdym razie, kto w dzisiejszych czasach marnuje czas nic nie robiąc? Nawet oglądanie filmików na YouTube to jest czynność. Ja tam na EDB w czasie oczekiwania na koniec tego nudnego pierdolenia raz oglądałam cutscenki z „Command and Conquer: Red Alert 2", bo wiecie, YURI i nie uważam tego za marnotrawienie czasu.*~

~To akurat dzieje się u wszystkich, każdy jakoś czymś się zajmuje podczas czasu oczekiwania na coś. Także ta niby zaleta kartoteki tak naprawdę została do niej przypisana na siłę, tylko po to, aby pokazać, jaka to niby jest zajebista.~

~*W każdym razie, przed moim ulubionym klocem tekstu robimy przerwę. Idę rysować leitnera do mego rysunku „Nadbóg vs. Śmieć społeczny". Zardonic jest już narysowany. :D*~

|Nie mam słów na twego pierdolca. XD|

~*;"""D*~ 

172. „Kartoteka byłaby doskonałym środkiem do użytecznego zagospodarowania strat związanych z czasem oczekiwania. Jest ona jednak zbyt nieporęczna. Ten, kto wyciągnąłby ją z teczki w poczekalni u stomatologa, zabierając się do nauki, naraziłby się na przejawy nieodpartej ciekawości ze strony pozostałych oczekujących oraz na podejrzenie o umysłową dziwaczność.

               Jest jednak jak najbardziej wyobrażalne ukrycie małej części kartoteki w kieszonce na piersi i dyskretne posługiwanie się tym narzędziem w obecności innych. Potrzeba w tym celu jedynie portfela lub etui z dwoma lub trzema pustymi przegródkami. Dwóch przegródek potrzebowałby uczeń uczący się włoskich słówek z przegródki numer 1. swojej kartoteki. Przed wizytą u dentysty musiałby zabrać z tej przegródki odpowiednią liczbę karteczek, od 30. do 40. i włożyć do jednej z opróżnionych przegródek w portfelu. Podczas czekania na swoją kolej u stomatologa mógłby zabrać się do nauki w znany nam już sposób.

              Tryb postępowania jest taki sam, jak przy kartotece właściwej: karteczki ze słówkami, które poprawnie zapamiętał, uczeń – pacjent wkłada do drugiej pustej przegródki portfela. Karteczki ze słówkami, których zapomniał, pozostają w pierwszej przegródce – tyle że trzeba je przełożyć na tył stosu.

              Ta czynność początkowo może wśród pozostałych oczekujących pacjentów wywołać zdziwienie i nieufność, ale ponieważ zauważą oni portfel, z którego uczący się co chwilę wyjmuje jakieś karteczki i do którego na powrót je wkłada, pomyślą tylko, że mają do czynienia np. ze skrupulatnym handlowcem, który przelicza swoje dzienne przychody.

             Jeśli uczeń nie zamierza w ten sposób uczyć się słówek z pierwszej przegródki swojej kartoteki, lecz chce skontrolować stopień zapamiętania karteczek z przegródki czwartej, to musi w tym celu opróżnić trzy przegródki w swoim portfelu.

             Pierwsza zostanie początkowo pusta. Będzie ona odpowiadać przegródce numer 1 kartoteki, do której będą wracać zapomniane słówka. Druga przegródka w portfelu zapełniona zostanie karteczkami z przegródki numer 4 kartoteki. Trzecia, a zarazem ostatnia przegródka w portfelu, która w drodze do lekarza będzie jeszcze pusta, odpowiada przegródce numer 5 kartoteki – tej, do której wędrować będą bezbłędnie zapamiętane wyrazy z przegródki numer 4.

            Sposób postępowania w poczekalni będzie dokładnie taki sam, jak gdyby uczeń miał kartotekę przed sobą. Przyswaja sobie, korzystając z portfela, jedną po drugiej karteczki pochodzące z przegródki numer 4 kartoteki. Skutecznie zapamiętane słowa wędrują do przegródki portfela odpowiadającej przegródce numer 5, natomiast słówka, które uległy zapomnieniu, przechodzą do przegródki odpowiadającej numerowi 1 w kartotece.

             To ćwiczenie pomaga spędzić użytecznie czas i nadaje uczącemu się uduchowiony wyraz twarzy, który w przedsionku gabinetu stomatologicznego, miejsca męczeństwa, musi budzić podziw i respekt. Cała akcja może zostać natychmiast przerwana, gdy pomoc lekarska zaprosi ucznia do gabinetu. Uczeń schowa wtedy po prostu portfel do kieszeni i w spokoju przekroczy próg gabinetu, wychodząc na spotkanie przeznaczeniu. Dzięki pożytecznie spędzonemu oczekiwaniu nie musiał też ani przez chwilę myśleć o czekających go boleściach. Gdy wróci do domu, przełoży ponownie karteczki z portfela do kartoteki – do odpowiednich przegródek."

~*~<Zatyka Ramoninth usta.> Tak, wiemy, peace through power, zamknij mordę. xD~ ;"""""D W każdym razie, nie mogłam tego skrócić, wtedy to już nie byłoby takie samo. Anyway, akapit pierwszy: W dzisiejszych czasach każdy miałby to w dupie. Ludzie normalnie w poczekalni laptopy wyciągają, a ja na przykład raz w kinie, kiedy na chwilę wyłączono film, bowiem 3D się zjebało i musieliśmy poczekać, wyjęłam tablet, klawiaturę i nakurwiamy rozdział. Osoby na sali miały na to wyjebane. Dzisiaj nikt nie zdziwi się, gdy zaczniesz grzebać w kawału kartonu w miejscu publicznym.*~

~Akapit drugi: Radziłbym zastosować inne rozwiązanie, ponieważ portfel jest potrzebny do trzymania tam hajsu, dokumentów i kart kredytowych. Ja wiem, nawet zwykłe etui od okularów przedzielone odpowiednio na cztery części może zadziałać.~

|Akapit trzeci: Po co to tłumaczyć, nie wiadomo. Każdy zorientował się jak należy korzystać z tej bardziej autystycznej odmiany autystycznej metody nauki, więc nie ma sensu dopierdalać dodatkowego akapitu.|

\Akapit czwarty: W rzeczywistości każdy miałby wyjebane i zajmowałby się swoim życiem. Naprawdę, dzisiaj nikogo nie interesuje, czym się zajmujesz w miejscu publicznym, jeżeli nie jest to nic szokującego. Można nawet wyjąć laptop na przystanku autobusowym i każdy to oleje./

~*Akapit piąty: Kolejna oczywista oczywistość, każdy mógł się tego łatwo domyślić. Nie ma sensu zapychać tego kloca tekstu oczywistymi akapitami.*~

~Akapit szósty: Kolejna oczywista oczywistość niewymagająca tłumaczenia. A poza tym, jak to piąta przegródka? Czy czasem ta kartoteka oraz jej okrojona wersja nie mają tylko czterech przegródek? Albo mamy do czynienia z niespójnościami, albo ja coś źle zrozumiałem.~

|Akapit siódmy: Ciągle nie rozumiem, po co tłumaczyć takie oczywistości. Przecież zostało w poprzednim rozdziale wytłumaczone, jak działa ta kartoteka i nie ma sensu tego powtarzać. No chyba, że aŁtorowi zależało na dopierdoleniu licznika słów, to gratuluję, cel osiągnięty.|

\Akapit ósmy: Najbardziej bekowy akapit Attack, normalnie leję z tego sposobu opisania wizyty u lekarza. XDDD To wygląda tak, jakby lekarz był jakimś psychopatą, który może cię w tym gabinecie zabić./

~*Też leję z tego ostatniego akapitu. XDDD*~

\Chyba każdy tak ma./

173. „Samochwalstwo z pewnością nie jest złe, gdy stosuje się je w tym celu, by systematycznie wzmocnić własne wysiłki w uczeniu się. To jedyna prawdziwa nagroda, którą my sami możemy sobie dać i nie powinniśmy jej sobie szczędzić. Jeśli chcemy skutecznie się uczyć, to obdarowujmy się sami pochwałami – po każdym małym i zakończonym powodzeniem kroku w przyswajaniu wiedzy."

~*Tak, to prawda, w chwaleniu samego siebie nie ma absolutnie nic złego, ale należy to robić z rozwagą i nie nachalnie, bo inaczej to po prostu jest przechwalanie się.*~

~Zaraz przekonamy się jeszcze bardziej, jakim wkurwiaczem pospolitym jest leitner.~

~*Niestety wiem i nie chcę dochodzić do tego fragmentu. ;=;*~

174. „[...] wszyscy ludzie, którzy odnieśli sukces, czynią tak prawie bez przerwy, choć obłudnie temu zaprzeczają. Tylko dlatego mogli odnieść sukces, że chwalą sami siebie."

|Hmmm, no nie wiem, może zaprzeczają temu, bo są skromni? Skromność to pozytywna cecha.|

\A poza tym, wątpię aby ludzie sukcesu bez przerwy zachwalali wszystko, co robią. Oni też zauważają swoje porażki./

|Jednak, jak wiemy, na tę wiedzę leitner miał za niski level.|

175. „[...] bez kołaczy nie ma pracy; [...]"

~Przestań przekręcać znane innym powiedzonka. To brzmi w rzeczywistości „bez pracy nie ma kołaczy", czy coś takiego.~

|To trik manipulacyjny, dopiero teraz się zorientowałem. Przerobił znane powiedzenie tylko po to, aby pasowało do tego, co chciał przekazać.|

~Niedojebanie Attack Super Effective~

176. „Samochwalstwo jest tylko wtedy obrzydliwe i nierozsądne, gdy stosowane jest po to, by kogoś zwabić, aby sprowokować osoby trzecie do tego, by także zaczęły chwalić własne, niepewne i chwiejne ego samochwały. Kto się głośno przechwala, nie zachwala siebie. Mógłby przecież czynić to w ciszy. On żebrze u innych, aby zaczęli go chwalić. Jest uzależniony od pochwały z ust innych jak narkoman od narkotyków."

~*Po pierwsze: No tak, bowiem tylko sekciarze leitnera mają prawo się chwalić. Nie można namawiać innych do tego, żeby też pochwalili się swymi sukcesami, bowiem władca Brotherhood of Flashcards tego zabrania, bowiem według niego inni to debile.*~

~Po drugie: Co jest złego w chwaleniu się przed kimś? Chyba każdy co jakiś czas lubi pochwalić się swym małym sukcesem ze znajomymi lub rodziną.~

|Po trzecie: To, że ktoś się co jakiś czas chwali innym swymi sukcesami, nie oznacza, że jest uzależniony od pochwał. Wiadomo, nie należy się chwalić co chwilę, bowiem wtedy jest to narcystyczne podejście, ale co jakiś czas jest to w zupełności normalne.|

\No ale jak widać leitner jest, a właściwie był, taką miernotą społeczną, że musi się wyżywać na tych, którym coś w życiu wyszło./

177. „Praca jest – jak powszechnie wiadomo – sama w sobie nieprzyjemna, w przeciwnym razie nie żądalibyśmy za nią zapłaty. [...]"

|Te, serente, a ty to się odpierdol, co? Ludzie chodzą do pracy po to, aby zarobić i móc z czegoś wyżyć. To chyba normalne, że za pracę dostaje się pensję.|

\Poza tym, praca może być przyjemna. Są ludzie, którzy pracują w wymarzonym zawodzie i są z tego powodu szczęśliwi, a pieniądze, poza standardowo odgrywaną rolą, są kolejną zaletą ich i tak już lubianej pracy./

~Wymaganie pieniędzy za pracę jest normalne, bowiem z czegoś trzeba żyć, a praca może być przyjemna. To, że leitnerowi się nie udało, nie znaczy, że każdy na świecie jest przegrywem.~

178. „Samochwalstwo nie ma w sobie niczego podejrzanego. Przeszkadza tylko tym, którzy nie potrafią ścierpieć towarzystwa osób pewnych siebie i dumnych, i którzy najchętniej chcieliby, by cały świat pragnął sławić tylko ich."

~*Możesz zamknąć ryj idioto i nie wypowiadać się na tematy, o których nie wiesz nic lub wiesz niewiele? Jeżeli kogoś to denerwuje, to może osoba przechwalająca się już znacznie przesadza i jej samochwalstwo podchodzi pod narcyzm.*~

~Albo po prostu z jakiegoś powodu nienawidzi tej osoby i cieszą ją jedynie porażki danego osobnika. Wiele osób tak ma.~

|Lub dana osoba przechwalająca się robi to w dziedzinie, która interesuje również personę wkurwioną i denerwuje ją przechwalanie się, ponieważ tej drugiej osobie wyjątkowo, mimo starań, w danej dziedzinie nie idzie.|

\Powodów jest wiele, ale leitner i tak będzie za objawione uważał tylko to, co aktualnie pasuje do jego chorych paranoi./

~*Niestety to prawda.*~

179. „[...] ludzie, którzy warunkują innych ludzi, robią to przeważnie wciąż jeszcze za pomocą nagany i kary."

|Robią tak, ponieważ na większość ludzi motywująco działa właśnie niepowodzenie, a przynajmniej z tego, co mi wiadomo.|

~Wiadomo, nie należy przesadzić, bowiem zbyt duża ilość nagan i kar może zdemotywować daną osobę do działania.~

~*W drugą stronę również należy uważać, ponieważ ciągle kogoś chwaląc ten ktoś może spocząć na laurach i się nie rozwijać dalej.*~

|Po prostu we wszystkim należy zachować umiar.|

180. „[...] „oko za oko, ząb za ząb" wobec miłości wybaczającej bliźniemu, pragnie zemsty wobec humanitarności, instynkt stosowania kar cielesnych wobec teorii pedagogicznych o „antyautorytarnym wychowaniu"."

~*Co do chuja? Nie ogarniam sensu tego fragmentu.*~

~Nie tylko ty masz z tym problem.~

|\I nie tylko wy./|

~*Może ktoś, kto jakimś cudem rozumie, o co tu chodzi, wytłumaczy nam sens tego edgy fragmentu w komentarzach.*~

181. „[...] Złe świadectwo, ze wszystkimi związanymi z nim przykrościami, motywuje do nauki tak samo kiepsko jak dobre. [...]"

~*To już naprawdę zależy od człowieka. Niektórych to motywuje, innych nie.*~

\Jak wspominaliśmy kiedyś tam w przeszłości podczas tej analizy, na różnych ludzi działają różne typy motywacji. Jednych mogą motywować nagrody i kary, które dzieją się od razu po zrobieniu czegoś, a innych te, które staną się w przyszłości./

~*A poza tym, złe świadectwo i związane z nim konsekwencje właśnie cholernie motywują do tego, żeby zdać, no chyba, że doszło się do już takiego poziomu jak ja w minionym roku szkolnym, gdzie kompletnie nic nie działa i istnieje tylko czysta niechęć, stres i nienawiść.*~

~Ogólnie to, co kogoś motywuje, zależy od danego człowieka i od charakteru danej persony. Nie należy wrzucać wszystkich do jednego wora.~

182. „Istnieją jednak kary, które nie są wymierzane z opóźnieniem, lecz błyskawicznie po popełnieniu występku, natychmiastowo, bez następującej pomiędzy tym przerwy. Są to prawdziwe negatywne efekty następcze, w dosłownym tego słowa znaczeniu. Osłabiają sposób zachowania, po którym następują, natychmiast i drastycznie.

                 Zalicza się do tego porażenie prądem elektrycznym przy dotknięciu niezabezpieczonej instalacji elektrycznej, pęcherz po oparzeniu powstały podczas chwycenia gorącego garnka, oraz klaps wymierzony niesfornemu dziecku, złapanemu na gorącym uczynku.

                 Wszelkie próby zniesławienia skuteczności takich negatywnych efektów następczych, czynione przez psychologów humanitarnych i kochających dzieci – jak się okazało po dokładnej analizie tych prób – nie przyniosły skutku. [...]"

~*Akapit pierwszy: Ile mamy powtarzać, że to naprawdę zależy od człowieka oraz od częstości występowania danej kary? Powoli zaczyna mnie nudzić powtarzanie tego samego. Na sto procent istnieją na świecie również ludzie, którzy są cholernie wytrwali i żadne negatywne konsekwencje nie powstrzymają ich przed osiągnięciem zamierzonego celu. To wszystko zależy od człowieka i jego charakteru i to, że na kilka osób coś zadziałało lub nie, nie dowodzi, że inni nie będą mieli na odwrót.*~

~Akapit drugi: Te dwa pierwsze przykłady zestawione z tym trzecim są nietrafione. To, że po porażeniu prądem elektrycznym po dotknięciu nieizolowanych kabli elektrycznych przestaniemy dotykać takie kable oraz po poparzeniu chwytając gorący garnek będziemy uważać, to normalne. Jest to reakcja bezwarunkowa na niebezpieczeństwo i mózg na przyszłość zapamiętuje, że to może się źle skończyć i powstrzymuje organizm przed ponowieniem dotknięcia tych rzeczy bez ówczesnego zabezpieczenia. W przypadku tego trzeciego, to może nie zadziałać. Mimo wymierzenia dziecku klapsa, to może mieć na to wyjebane i nadal robić złe uczynki.~

|Akapit trzeci: To akurat nie powinno dziwić. Co prawda, tak jak wspomniał Grzegorz, kary mogą nie zadziałać, to jednak nadal posiadają dużą skuteczność. A poza tym, w cywilizowanych krajach nikt nikogo nie bije za przewinienia, no chyba, że w rodzinach patologicznych, ale to jest anomalia.|

183. „Ze względu na osobliwą i, na pierwszy rzut oka, paradoksalną cechę tych negatywnych efektów następczych skutek ich działania jest wręcz odwrotny. One niestety nie wpływają pozytywnie na proces uczenia się, właśnie dlatego, że są zbyt skuteczne."

~*Po pierwsze: Na serio zaczyna mnie nudzić powtarzanie tego samego, że to zależy od człowieka i jego charakteru. Jak widać, leitner wolał żyć w swoim wykreowanym świecie niż przyjąć do wiadomości NIEZAPRZECZALNY FAKT.*~

~Po drugie: To ja już nie rozumiem. Skuteczne kary nie działają, nieskuteczne też...To jak mają one wyglądać, przepraszam ja cię panie bardzo? Chwalenie co chwilę jest złe, bowiem dzieje się na przykład tak w szkołach demokratycznych (istnieją takie) i potem wychodzą tacy debile, którzy myślą, że są najlepsi i wszystko im wolno. To ja już nie ogarniam, jak ten pierdolec chce motywować innych do nauki.~

\Dla tego pierdolca chyba jedyną skuteczną metodą motywacji jest nauka jedynie jego metodą./

~*No ja jebe. ;=;*~

184. „[...] Owszem, przepytywany człowiek uczy się wtedy, ale nie tego, co chcemy. Uczy się reakcji ucieczki, która za każdym razem go opanowuje, gdy widzi nauczyciela wykorzystującego przemoc lub choćby budynek szkoły, w której doświadcza kar cielesnych, i przenosi tę niechęć także na materiał, z powodu którego jest bity.

                       Przy tym kara nie musi być wymierzana fizycznie. Wystarczą zniewagi i upokorzenie, drwiny i szyderstwa. Już Pawłow stwierdził, że język ludzki jest drugim systemem sygnałów, a słowo to sygnał sygnałów; słowo może tak samo silnie oddziaływać jak czyn, które ono określa – słowo miłości działa jak pocałunek, obelga – jak kopnięcie w brzuch.

                      Jeśli jakiś wychowawca piętnuje błędy swoich uczniów za pomocą bicia lub obelg, to warunkuje ich nie do nauki, ale do odczuwania nowych emocji, które wkrótce mogą zapanować nad młodym umysłem i zagłuszyć wszystkie pozytywne uczucia. Wzmacniamy wówczas nie zainteresowanie, radość z uczenia się, dumę i wiarę we własne siły, ale strach przed tym, z czym związana jest nauka – lub, gorzej jeszcze, nienawiść, wściekłość i agresję.

                      Ilu nieudaczników życiowych i kryminalistów w ten sposób sztucznie wyhodowano, i to mając przy tym szczytne cele wychowawcze, nie da się nawet w przybliżeniu oszacować."

~*Akapit pierwszy: Tak, to jest fakt, to tak działa, ale mam jedno pytanie. W jakim cywilizowanym kraju w szkole dozwolone jest bicie? Nawet w Rosji, gdzie przemoc domowa nie jest zakazana, przemoc w szkole już jest nielegalna. Na świecie istnieje tylko kilka krajów, gdzie także i w szkole można stosować przemoc.*~

~Akapit drugi: Znowu oczywista oczywistość? Na Nadboga, to się już robi nudne i denerwujące. Chyba każdy wie, że akurat obelgi i ogólne obrażanie na nikogo nie działa pozytywnie, no chyba, że na jakichś masochistów.~

|Akapit trzeci: To również jest oczywista oczywistość, jednak podano tu skrajny przypadek. Jak zostało wspomniane, nauczyciel i tak nie może bić uczniów, nie licząc nielicznych krajów tego świata, jak na przykład Turcja. W każdym razie, to chyba jest wiadome, że tak skrajne sposoby karania raczej na nikogo nie działają motywująco.|

\Akapit czwarty: Następna oczywista oczywistość, nie wiem po co to dopisywać. Ja wiem, że trzeba było jakoś zakończyć rozdział trzeci z dziewięciu, ale można to było rozegrać lepiej./

~*I, jak wspomniała Rivienna, właśnie zanalizowaliśmy długi rozdział trzeci. Następny jest o wiele krótszy do zanalizowania, ale jest tam też blok tekstu, który atakuje również i mnie.*~

~Ta książka ogólnie atakuje chyba wszystkich ludzi.~

~*To akurat, niestety, prawda. No ale dobra, koniec na dzisiaj.*~

|K|

~*Ty leniu.*~

|;"""D|

185. „[...] Po obiedzie dziecko zostaje wysłane do pokoju z poleceniem uczenia się przez jedną godzinę słówek z angielskiego z konkretnej lekcji z podręcznika. Kolejną godzinę ma poświęcić równaniom koła, elipsy, paraboli i hiperboli, a przez trzecią godzinę powinno uczyć się najważniejszych miast Australii i ich położenia. Ojciec, co zostaje chłopcu zakomunikowane, osobiście sprawdzi stan jego wiedzy. Tak oczywiście czyni. [...]"

~*I okazuje się, że gówniak nic nie pamięta, bowiem zamiast się uczyć, otwierał skrzynie w CS.*~

~Zajebista hipoteza, normalne 10/10. xD~

~*Ale w dzisiejszych czasach prawdziwa! :D*~

\Tak w ogóle, to po co leitner jebnął ten akapit?/

~*Ta wymyślona przez niego historyjka, której ten akapit jest częścią, jest wstępem do jego dalszego pierdolenia.*~

\Czyli standard./

|A poza tym, równania koła, elipsy, paraboli i hiperboli? Chodzi o wzory?|

~Zapewne tak, bowiem raczej nic innego nie może przyjść do głowy. leitner chyba nie wiedział, że w szkołach uczy się tylko wzoru na pole i obwód koła.~

~*Jego debilizm sięgał zenitu.*~

~To akurat fakt.~

186. „[...] Częściowe zapominanie całkowicie wyuczonego materiału jest nie tylko ze wszech miar przypadłością możliwą, lecz przede wszystkim zjawiskiem naturalnym i siłą rzeczy występującym – można je określić prawem natury. Wiemy również, że wielkość procentowa zapomnianego materiału jest największa w pierwszych godzinach po nauce.

                Zapominalstwo każdego ucznia nie jest zatem ani symptomem ułomności intelektualnej, ani niczym anormalnym. Jest regułą. Żaden ojciec nie powinien wpadać w panikę, jeśli jego dziecko bezpośrednio po uczeniu się nie potrafi sobie po raz kolejny przypomnieć kilku słówek, wzorów lub nazw geograficznych. Raczej przeciwieństwo tego powinno być powodem zdziwienia."

~*Akapit pierwszy: Tak, w większości przypadków to prawda, ale tak naprawdę krzywa zapominania niczego nie dowodzi. Ilość zapomnianego materiału w określonym przedziale czasu zależy w rzeczywistości od danego człowieka i jego pamięci.*~

~Akapit drugi: Nie tylko ciebie dziwi fakt opierdalania dzieci za to, że zaraz po nauce niczego nie pamiętają, leitner. Gorzej jeżeli gówniak nie pamięta ani następnego dnia, ani po późniejszych powtórkach.~

~*Co do ostatniego zdania: To dlatego mama się tak zdziwiła, gdy w pięć minut nauczyłam się budowy trzech typów komórek i potem, bez powtórek, dalej to pamiętałam aż do sprawdzianu i po nim...*~

\Pożycz mózg./

~*JAK. xDDD*~

\Hehe :D/

187. „Profesor psychologii Ebbinghaus celowo utrudniał sobie zapamiętywanie. Nie uczył się rzeczy mających konkretne znaczenie, lecz sylab pozbawionych sensu, takich jak: „fap", „fer", „mib" i tym podobnych. To chyba tak samo trudne, albo nawet trudniejsze, niż uczenie się znaków pisma chińskiego bez rozumienia ich sensu i związku. [...]"

\Jeżeli nie rozumie się sensu i związku w piśmie chińskim, to za chuja się go nie nauczy, leitner./

|A poza tym, szkoda, że nie da się jakoś sprawdzić, czy Ebbinghaus serio coś takiego robił, gdyż nie jest to nic spektakularnego i w necie na stówę o tym nie ma. Nie przekonamy się czy to kłamstwo, czy prawda.|

~Wiecie, bo po co podawać na końcu książki źródła, z których się korzystało, co nie? W końcu nie można pozwolić, aby ktoś się dowiedział, czy leitner kłamał, czy nie.~

\Niestety, to domena tej książki./

188. „Bezsensowne sylaby, znaki chińskie dla nie-Chińczyków, hiszpański dla nie-Hiszpanów – to, jak mawiają psycholodzy, materiał ubogi w odniesienia. Aby strawić taki materiał, człowiek potrzebuje dziesięć razy więcej czasu niż w przypadku sensownych, a zapomina je dziesięć razy szybciej! [...]"

~Znów, proszę o źródło, z których wzięto te dane. I nie, dowód anegdotyczny to nie dowód.~

\I o nazwiska kilku psychologów, którzy tak mówią, bowiem ten wise words powoli zaczyna się rozszerzać. Denerwują mnie powoli te triki manipulacyjne./

~Nie tylko ciebie, Rivienno, ale i tak będziemy się ich czepiać.~

~*Leitner jest tak zjebany, że trzeba się go czepiać o najmniejsze szczegóły.*~

|Idealne podsumowanie. xD|

~*:D*~

189. „Dlatego nowoczesna pedagogika postuluje, aby uczyć się ze zrozumieniem, co nie oznacza nic innego niż to, że nowy materiał ma nawiązywać w sensowny sposób do starego i już znanego. Tam, gdzie sensu, nawet przy najlepszych chęciach, nie można znaleźć, pomocne okażą się triki technik pamięciowych, jako swego rodzaju sztuczne mosty i podpory. Pierwiastek kwadratowy z 4 równa się 2, ponieważ 2 razy 2 równe jest 4: w tym przypadku pierwiastka z 4 można się nauczyć poprzez zrozumienie jego matematycznego znaczenia."

~*Miło, że chociaż raz nie doświadczamy hejcenia metody uczenia się poprzez zrozumienie, zawsze to jakaś odskocznia od wkurwu. W każdym razie, kto w ten sposób zapamiętuje wynik pierwiastka kwadratowego z czterech? To się po prostu zapamiętuje, aby było łatwiej i szybciej.*~

\Co udowadnia, że każda metoda nauki jest dobra, tylko trzeba umieć zastosować odpowiednią z nich w odpowiednim momencie./

~A poza tym, materiał nie musi nawiązywać do starego. Wiadomo, że jeśli to robi, to jest się łatwiej uczyć, ale bez tego również da się nauczyć danego materiału, tylko trochę to potrwa.~

\No ale bóg sekty twierdzi inaczej./

~A, no tak. ;=;~

190. „[...] jeżeli ktoś chce zapamiętać numer 534 24 76 jako numer telefonu do Urzędu Patentowego w Wiedniu. [...]"

\Na chuj komu ten numer telefonu do szczęścia?/

|Nie mam pojęcia. Podejrzewam, że to tylko przykład do jego dalszych wywodów, ale mógł dać coś bardziej prawdopodobnego.|

~Może chciał przyszpanować tym, że umie robić research.~

\W przypadku leitnera nie zdziwiłoby mnie to./

191. „Niewiele się zmieni, gdy przerobi się tę porcję materiału czterokrotnie lub nawet pięciokrotnie. Z 30 numerów pozostaną mu w pamięci maksymalnie cztery lub pięć, i to tylko dlatego, że są szczególnie łatwe lub zawierają grupy liczb, które mają dla niego ukryte znaczenie. On zaś doświadczy, niczym fizycznego bólu, zjawisk retroaktywnego i proaktywnego hamowania – naprzemiennego wypierania informacji zapamiętywanych, krótko po sobie następujących i podobnych. [...]"

~*Co jest logiczne do wyjaśnienia: Po prostu dana osoba chciała zapamiętać zbyt dużo liczb w krótkim czasie. Co prawda istnieją osoby, które mają bardzo dobrą pamięć do liczb <patrzy znacząco w kierunku pokoju, w którym siedzi moja mama>, ale jednak większość ludzi potrzebuje więcej czasu, aby zapamiętać tyle dziewięciocyfrowych ciągów liczb.*~

|A poza tym, patrzcie, leitner zna mądre słowa jak retroaktywne i proaktywne hamowanie!|

\Zapewne sprawdził je w jakimś słowniku, aby brzmieć mądrze./

|W jego wypadku to jest bardzo prawdopodobne.|

192. „Najlepszą w tym wypadku metodą jest ta, którą nazwaliśmy pasjansem autodydaktycznym, ponieważ zasady jej funkcjonowania są podobne do zasad pasjansa. [...]"

~*No ja pierdolę, a ten znowu wprowadza jakąś ułomną metodę nauki, która działa tylko na członków Brotherhood of Flashcards.*~

~Ogólnie ta część rozdziału służyła za reklamę tej jednej, konkretnej metody nauki.~

\Ta książka ogólnie służy nie po to, aby nauczyć ludzi uczenia się, tylko po to, aby zareklamować swoją chujową metodę nauki./

~*Niestety, to prawda. Jednak ta reklama nie działa ze względu na to, że w tym pseudo poradniku aŁtor obraża wszystko i wszystkich.*~

193. „[...] Pomimo to nauka dokonywana za pomocą pasjansa różni się trochę od nauki z kartoteki. Jest pewnego rodzaju karczowaniem dziewiczej ziemi, stawianiem kroków na całkowicie nieznanym terenie, na którym nie ma punktów orientacji, jest również aktem nawiązywania kontaktu z materiałem całkowicie obcym i nieposiadającym odniesień."

~*Stęskniliście się za autystycznymi metaforami? Jeżeli tak, to oto one.*~

|Ja rozumiem, że leitner chciał brzmieć mądrze i mu nie wyszło, ale z tego co wiem, w poradnikach nie powinny pojawiać się metafory. W nich wszystko powinno być pisane językiem normalnym, zrozumiałym dla każdego.|

~Jednak, jak już się zorientowaliśmy, to nie jest poradnik, a jedynie jedna, wielka i chujowa reklama metody nauki leitnera.~

|A, no fakt. ;=;|

194. „To, co nieznane jest bezsensowne"

~*Czyli według leitnera ludzki mózg jest bezsensowny, bo nie poznaliśmy go jeszcze w stu procentach?*~

~Albo dno Rowu Mariańskiego, bowiem nadal nie wiadomo do końca, co się tam znajduje?~

|To, że się czegoś nie zna, nie oznacza, że to coś nie ma sensu.|

~*Co udowadnia jeszcze bardziej, że leitner to ułomny zjeb.*~

195. „[...] Człowiek, który nie mówi po hiszpańsku, będzie musiał włożyć niewyobrażalny wysiłek w to, aby zapamiętać jakiś wiersz w języku hiszpańskim, gdyż nie uczył się słów, z których składa się ten utwór. [...]"

~*A mu się to zapewne nie uda, bo nie wie, jak się dane słowa, a przynajmniej ich większość, czyta.*~

|A poza tym, kto normalny starałby się zapamiętać jakiś dłuższy tekst w jakimkolwiek języku, którego nie zna? To tylko strata czasu i energii.|

\Taki debil jak leitner./

|A, no tak. ;=;|

196. „[...] Ten, kto dopiero rozpoczął przygodę z językiem włoskim i nie zna ani łaciny, ani angielskiego, będzie musiał długo powtarzać to słowo, zanim je zapamięta. [...]"

~*Kto normalny w dzisiejszych czasach nie zna w ogóle angielskiego?*~

|Pomijając ten debilny fakt, bowiem dzisiaj nawet dwulatki umieją kilka słów po angielsku, to zapamiętanie danego słówka po włosku oraz czas trwania takiego zapamiętywania wcale nie musi być długi. To już zależy od tego, jakie słowo chce się zapamiętać i czy jest ono trudne, czy łatwe.|

~*W tej książce przykładowym słowem było „montone", jeżeli dobrze pamiętam.*~

|A, to akurat to słowo nie jest niczym trudnym do nauczenia się.|

~Jednak, jak wiemy, co twierdzi leitner jest rzeczą świętą dla jego wyznawców.~

~*Ciągle nie mogę pojąć jak ludzie mogą lubić to dzieUo.*~

~Są bezmózgimi lemingami, ot co.~

197. „Sensowne i tym samym łatwiejsze do zapamiętania jest, zgodnie z powyższym, wszystko to, co (całkowicie lub częściowo) zostało już kiedyś przyjęte do wiadomości; a bezsensowne – to, co w chwili uczenia się jest całkowicie nieznane."

\Do średnika to zdanie jest oczywistą oczywistością. Każdy wie, że łatwiej jest coś zapamiętać, jeżeli istnieje możliwość skojarzenia danej informacji z czymś innym./

|Jednak po średniku to zdanie jest czystą głupotą. To, że czegoś się nie zna, nie oznacza, że to coś nie ma sensu. Wiem, co w tym momencie chciał przekazać leitner, ale powinien zastosować inny dobór słów.|

\Jego niedojebanie mu na to nie pozwoliło, jak widać./

198. „Dokładnie z tym mamy do czynienia, gdy za pomocą pasjansa do nauki przyswajamy sobie szczególnie trudne informacje w postaci numerów telefonicznych. Im częściej i szybciej jeden po drugim będziemy je powtarzać, tym bardziej będą one zapadać w pamięć, tym będą nam się stawać bardziej znane. W ten sposób pasjans przemienia bezsensowny materiał w sensowny, trudny do zapamiętania – w łatwy, który następnie może zostać poddany dalszej obróbce w kartotece."

~*Mimo iż nikt normalny nie korzysta z tej chujowej metody nauki leitnera.*~

~A poza tym, po cholerę w dzisiejszych czasach uczyć się na pamięć numerów telefonów? Przecież można je zapisać w telefonie i nie trzeba zaśmiecać sobie nimi pamięci.~

~*Niektórzy tak ćwiczą pamięć.*~

~Zawrzyj mordę i nie psuj. -.-~

~*;"""D W każdym razie, koniec na dzisiaj. Wiem, że ten rozdział jest krótki i moglibyśmy zanalizować go w jeden dzień, ale niżej wjeżdża temat pamięci, który doprowadza mnie do kurwicy, jako iż jestem jedną z osób, która ni chuja nie umie zapamiętywać słowami, a ten spierdoks twierdzi, że tylko osoby zapamiętujące słowami mają dobrą pamięć. A dziś jest ładny dzień, a ja nie chcę zaliczać wkurwu z samego rana.*~

\Dzięki Nadbogowi, bo zdechnąć z nudów można./

~*O, kolejna się przekonwertowała. ;"-)*~

\:D/

~Jesteśmy niedojebani. xD~

|Walić to. xD|

~*Dobra, serio koniec. xD*~

~K~

~*Leń*~

~;"""D~

199. „[...] Z każdego obrazu, każdego słowa, każdego zdania i każdej liczby nie uczymy się i nie zapamiętujemy za jednym razem wszystkiego, lecz jedynie kilka pojedynczych elementów. [...]"

~*A ten znowu nie docenia mojej potęgi. Meh...*~

~Zastanawia mnie, czemu ten patafian wrzucał wszystkich do jednego wora i dyskredytował tych, których mózgi działają inaczej.~

~*Pewnie nic mu w życiu nie wyszło i tak to się skończyło.*~

~W przypadku tej miernoty można się wszystkiego spodziewać.~

200. „[...] pamięć ultrakrótka, krótkotrwała i długotrwała."

~*Wiedzieliście o istnieniu czegoś takiego jak pamięć ultrakrótka? Takie coś faktycznie istnieje i w następnym akapicie zostanie przedstawione jak ona działa, tylko chyba nikt nigdy nie stosował na nią takiego określenia.*~

|Zawsze miło, że chociaż jednej rzeczy możemy się dowiedzieć z tej książki.|

~*Zawsze to jakiś mały jak jądro atomu plus.*~

|Bjutiful porównanie. xD|

~*Ale prawdziwe! :D*~

201. „[...] Ten wizualny i bardzo krótkotrwały rodzaj pamięci to pamięć ultrakrótka: widzenie obrazu, który w rzeczywistości już zniknął."

~I oto nasza oczekiwana definicja. Chyba każdy korzystał kiedyś z tego rodzaju pamięci.~

\Akurat z niego korzysta się najczęściej nieświadomie./

~To też fakt.~

202. „[...] Pamięć krótkotrwała nie koduje raczej obrazów i słów – tylko pojęcia i znaczenia."

~*Tutaj wnioskuję, że to kolejny, niepotrzebny, oczywisty fakt. Nie znam osoby, która w pamięci krótkotrwałej zatrzymywałaby obrazy, nawet moja pamięć krótkotrwała tak nie działa.*~

~No ale ilość trików manipulacyjnych na minutę musi się zgadzać.~

\Przynajmniej potem, oglądając TVP, można nazywać stosowane tam triki manipulacyjne./

~*Zawsze to jakiś plus.*~

203. „[...] gdy chcemy zapamiętać na przykład jakiś krajobraz, może nam się to udać, gdy przetłumaczymy sobie szczegóły obrazu i ich wzajemne relacje z formy wizualnej na słowa opisujące ten obraz. Jeżeli tego nie zrobimy, obraz zniknie, a w głowie pozostanie nam jedynie niewiele szczegółów – tylko tyle, aby móc go później rozpoznać, ale w żadnym razie dość, aby go opisać i, nie daj Boże, narysować.

                To właśnie powyższy fakt sprawia, że policjanci kryminalni popadają tak często w czarną rozpacz, gdy próbują wydusić od naocznych świadków przestępstwa opis sprawców. Człowiek, który jest w stanie wykonać taki opis, wprawia wszystkich w zdumienie i jest z miejsca obdarzany głębokim szacunkiem, a policjanci są skłonni przypisać mu kryminalistyczny talent.

                Ten człowiek prawie na pewno go nie posiada, ma jedynie wyrobiony (świadomie lub podświadomie) nawyk ubierania natychmiast wszystkiego, co zobaczy, w słowa. [...]"

~*Akapit pierwszy: To co powiesz o osobach z pamięcią fotograficzną? A, no tak, ten matoł będzie potem obrażał takie osoby, zapomniałam. W każdym razie, ja wiem, że większość ludzi zapamiętuje słowami, ale nie powinno się tego akapitu pisać tak, jakby to była jedyna dostępna forma zapamiętywania, bowiem tak nie jest.*~

~Akapit drugi: Może dlatego tak się dzieje, że jak na przykład zdarzy się jakiś wypadek, to naoczni świadkowie są jeszcze w szoku i mają, że tak to określę, zablokowaną pamięć. Trzeba wykazać się nie lada siłą woli oraz spokojem, aby zapamiętać, co się stało.~

|Akapit trzeci: Przestań do wszystkiego dopisywać tylko to, co podtrzyma twoją hipotezę. Taka osoba, aby wyjawić policjantom na przykład szczegóły wypadku zaraz po nim, musi zachować wyjątkowy spokój, aby przywołać w pamięci to, co się stało. Normalni ludzie są w takich sytuacjach tak zestresowani, że pamięć im się blokuje.|

204. „[...] To jedna z cech, które odróżniają osoby z dobrą pamięcią od tych ze słabą."

~*Czyli według leitnera mam słabą pamięć, ponieważ mój sposób, że tak to po komputerowemu określę, zapisu informacji w mózgu jest inny od standardowego. Oczywiście od razu mówię, że nie mam słabej pamięci, a wręcz tak dobrą, że często zadziwiam innych, nieskromnie się chwaląc.*~

~Ja tam też nie uważam się za osobę ze złą pamięcią, wszakże wszystkich wkurwia moja pamiętliwość, a nie bawię się w takie idiotyzmy jak przekształcanie obrazu na słowa.~

~*No ale według leitnera, jeżeli jesteś inny, to weź w ogóle idź się zabij.*~

~A, no fakt. ;=;~

205. „Gdy ktoś taki widzi choćby samochód, budynek lub osobę, to nie pozostawi tego faktu jedynie na samym widzeniu, lecz dopowie sobie natychmiast i automatycznie, jeszcze zanim odwróci wzrok: samochód..., citroёn..., niemieckie numery rejestracyjne..., lub: czwarte piętro..., beton..., okna ze stalowym obramowaniem..., lub też: blondynka..., szczupła..., wełniana spódniczka..., urocza..."

\Kto tak kurwa robi? To zbędna strata czasu, a da się coś zapamiętać i bez tego./

~*Zapewne to codzienna praktyka w Brotherhood of Flashcards.*~

\A, no tak. ;=;/

206. „[...] W Stanach Zjednoczonych pewien sędzia, który stracił wzrok i pomimo to chciał zachować swoją posadę, przez lata skutecznie udawał, że potrafi jeszcze widzieć. Czynił to w ten sposób, że zapamiętywał każdy szczegół procesowy i każdy drobiazg zeznań, a jedynie na pokaz zaglądał do akt sprawy. [...]"

|Z tym zachowaniem posady byłoby trochę kłopotu, ponieważ OCZY OSOBY NIEWIDOMEJ SĄ WIDOCZNIE INNE OD OCZU OSOBY WIDOMEJ, bowiem u takiej osoby źrenice się nie zwężają i trzeba byłoby być debilem, aby nie skapnąć się, że coś jest nie tak.|

\Okulary przeciwsłoneczne na dłuższą metę by nie pomogły, bo o ile można przez jakiś czas wmawiać, że jest się po zapaleniu spojówek, o tyle w pewnym momencie ktoś się skapnie, że coś jest nie tak./

~*A poza tym, proszę o nazwisko tego sędziego, bowiem tutaj mamy podręcznikowy przykład wise word.*~

~Ogólnie ta historia jest łatwa do zdementowania, ale bezmózgie lemingi i tak w nią uwierzą.~

207. „Poprzez opisywanie obrazów pamięć rzeczywiście poddawana jest bardzo dobremu treningowi; to zadanie zmusza do mentalnej aktywności, potrzebnej w pierwszej fazie każdej formy uczenia się, o ile zapamiętywany materiał wiąże się ze słowami. Jednak większość nauczycieli, którzy serwują swoim uczniom tak pożyteczny trening, ma całkowicie błędne wyobrażenie o tym, co rzeczywiście się tutaj odgrywa.

                Wielu sądzi, że trenują w ten sposób widzenie ejdetyczne – a zatem umiejętność zakodowania w umyśle za pomocą jednego spojrzenia tego, co widzimy – niczym na karcie pamięci aparatu cyfrowego, skąd można później dany obraz w dowolnym momencie i ze wszystkimi szczegółami odtworzyć.

                Ejdetyk – jak się przyjmuje – widzi potem ten sam obraz z taką samą dokładnością, jak gdyby jeszcze raz fizycznie miał go przed oczyma. W większości przypadków mamy tutaj jednak do czynienia z oszukiwaniem samego siebie. Ludzie, którzy uważają się za ejdetyków i są uznawani za takich przez swoich nauczycieli, prawie nigdy nie odznaczają się tą cechą.

              Jakkolwiek plastyczne i szczegółowe wydają się ich rzekomo fotograficzne obrazy pamięciowe, nie są przecież zgodne z rzeczywistością. Szczegóły się nie zgadzają, a kopie, które wydobywają oni z zakamarków pamięci, są raczej produktami ich barwnej fantazji niż prawdziwymi reprodukcjami.

              Jeśli jednak ci tak zwani ejdetycy pomimo to zapamiętają więcej szczegółów niż inni, to okaże się to spowodowane bez wątpienia tym, że lepiej opanowali oni technikę subwokalnego memorowania – na tyle dobrze, że sami nie są tego świadomi. Normalny ludzki umysł nie działa bowiem jak aparat fotograficzny. To, że istnieją prawdziwi ejdetycy, jest już osobną sprawą. Takie właściwości występują niezwykle rzadko i zwykle są to anomalie, występujące u tak zwanych idiots savantas, czyli ludzi cechujących się wyjątkowymi zdolnościami, np. matematycznymi, którzy w ułamku sekundy potrafią w myślach pomnożyć przez siebie dwie sześciocyfrowe liczby. Abstrahując od ich wybitnych uzdolnień w wąskim zakresie, są to ludzie zazwyczaj o wyjątkowo niskim poziomie inteligencji lub nawet upośledzeni umysłowo."

~*PEACE THROUGH POWER!!!*~

~Jeszcze nawet siódmej nie ma, a ta już odpierdala. XD~

~*Nadarzył się wielki akapit tekstu, nie można tego zaprzepaścić. :D W każdym razie, akapit pierwszy: Przez większość czasu ten akapit to kolejna już, oczywista oczywistość, ale pod koniec widać wywyższanie się nad nauczycielami, mimo iż przypominam, że z tego co można dowiedzieć się w Internecie, leitner nie miał nawet wykształcenia pedagogicznego. Tutaj po prostu uważa, że każdy nauczyciel źle podchodzi do sprawy i wrzuca nauczycieli do jednego wora, mimo iż tak nie jest. Powinien jakoś inaczej sformułować końcówkę akapitu, aby nie wyglądała jak atak na wszystkich nauczycieli na świecie.*~

~Ja z tobą nie wytrzymam, pierdolcu. xD W każdym razie, akapit drugi: Co w tym złego? Taką pamięć można trenować, a jeżeli już się ją posiada, to ją rozwijać. Ja wiem, że pamięć fotograficzna jest rzadkim typem pamięci, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby sobie taką wyrobić. Skoro istnieje, to znaczy, że da się ją mieć, jeżeli się tego bardzo chce i nad tym ćwiczy. A jak się już ją ma, to sprawa jest prosta, wystarczy ją rozwijać.~

|Akapit trzeci: Przynajmniej dowiadujemy się tutaj, jak nazywają się fachowo osoby z pamięcią fotograficzną. A poza tym, tak, obrażaj dalej lepszych od siebie, tępy idioto. To, że tobie się w życiu nie udało oraz, zapewne, miałeś chujową pamięć, nie sprawia, że każdy tak ma. Ejdetycy naprawdę istnieją, a jeżeli dana osoba jest za takowego uważana również przez wielu innych ludzi, to znaczy, że mają oni podstawy, aby tak twierdzić i nie jest to oszukiwanie nikogo.|

\Akapit czwarty: Skąd możesz to wiedzieć? Jeżeli nie znasz danego obrazu i nie masz możliwości zweryfikowania prawdziwości reprodukcji, to nie możesz twierdzić, że dany ejdetyk tak naprawdę jest samozwańczym oszustem. Może po prostu zapamiętał jakiś obraz malarski, który wygląda jak wygląda? Nie wyciągaj pochopnych wniosków, bo stajesz się tylko bardziej żałosny i wkurwiający./

~*Akapit piąty: Nawet nie kryjesz się z próbą obrażenia osób lepszych od ciebie, leitner? Ile mamy powtarzać, że ludzie są różni i niektóre mózgi działają inaczej od ogólnie przyjętych norm? A ta końcówka akapitu to już czyste obrażanie ejdetyków. Ja nie jestem w żadnym stopniu upośledzona umysłowo, a mimo to nie umiem zapamiętywać inaczej jak obrazami. W mojej pamięci, w większości, nie ma słów, są tylko obrazy, co prawda widziane jako nieco zamglone, ale nadal zawierające szczegóły. To taki przykład z własnego doświadczenia. No ale nie. Ten debil całkowity będzie obrażał wszystko, co jest choć trochę inne od niego.*~

208. „[...] Możemy to zauważyć, gdy chcemy naraz zapamiętać dwa lub trzy numery telefonów i przechodzimy z pokoju, w którym znajduje się książka telefoniczna, do pokoju z telefonem. W większości przypadków dwa z nich po drodze „zgubimy" – jak niedoświadczony żongler, który nie potrafi jeszcze utrzymać w powietrzu zbyt wielu piłeczek."

~*Po pierwsze: Kto normalny korzysta bądź korzystał kiedykolwiek z książki telefonicznej? Ja kiedyś takową miałam w domu, nie wiem co się obecnie z nią stało i czy nadal ją mam, ale przeglądałam ją jedynie z ciekawości. Sądzę, że nawet w latach powstania tej książki już z tych telefonicznych się nie korzystało.*~

~Po drugie: Po kurwę sprawdzać kilka numerów telefonów na raz? Przecież z telefonu można zadzwonić na raz tylko do jednej osoby. A jeżeli z jakiegoś powodu potrzebuje się kilku numerów telefonu, to łatwiej zapisać je na jakieś karteczce samoprzylepnej niż ryzykować zapomnieniem ich.~

|Po trzecie: I, oczywiście, na końcu mamy autystyczne porównanie. Bowiem tego tej książce najbardziej brakuje.|

209. „[...] Powtórzenia...Przy tym pojęciu znowu przychodzi nam na myśl profesor psychologii Ebbinghaus i jego krzywa zapominania, a także doświadczenia, jakie już zyskaliśmy przy kartotece i pasjansie."

\Skąd możesz wiedzieć, co czytelnikowi przyjdzie do głowy, gdy wspomnisz o powtórzeniach? Nie możesz wiedzieć, czy dana osoba pomyśli o tym, co tutaj wypisałeś./

|Najwidoczniej ten spierdoks chciał pokazać tym oto długim zdaniem, że jego metoda nauki nadal jest aktualna, tak samo jak jego techniki manipulacyjne.|

\W wypadku tego pseudo poradnika nie zdziwiłoby mnie, gdyby tak było./

210. „[...] Sposób ćwiczenia jest identyczny z tym, jaki nauczyciele i psycholodzy trochę niejasno nazywają koncentracją. Skoncentrowanym może być tylko ten, kto nie myśli o niczym innym niż o informacji, która jest dla niego istotna. Ale co to oznacza? To, że myśli właśnie o tej jednej rzeczy, którą zamierza akurat zapamiętać, i to myśli o niej tak długo, aż ją zapamięta."

~*Jakim to trzeba byłoby być debilem, aby nie wiedzieć, co oznacza słowo „koncentracja"? Przecież każdy normalny człowiek zna definicję tego słowa.*~

~Widać leitner nie miał pomysłu, jak zakończyć rozdział i skończył go tym autystycznym akapitem.~

\Leitner to w ogóle nie miał pomysłu, jak się zabrać za tę książkę, aby wyszło z niej coś ciekawego i przez to my musimy się męczyć./

~Niestety, to prawda.~

~*W każdym razie, koniec na dzisiaj. Zanalizowaliśmy już czwarty rozdział z dziewięciu, jutro bierzemy się za piąty.*~

|Jestem ciekaw, czy skończymy tę analizę w tym roku kalendarzowym.|

~*To akurat się stanie, tylko nie wiem, którego dnia ją skończymy.*~

~Zawsze ważne, że w tym roku kalendarzowym.~

211. „[...] Za każdym razem pojawia się jako niezmienna wielkość stała, gdy w głowie człowieka i zwierzęcia wyższego rzędu dwa wydarzenia lub znaki zostają powiązane w jeden ciąg, czyli w ciąg asocjacji: [...]

~*Kurwa, jeszcze nawet siódmej nie ma, a ja już niewiele rozumiem. I nie, nie jest to wina tego, że nie wkleiłam fragmentu, który jest przed tym zdaniem, to nic by nie dało.*~

~A tak w ogóle, to wow, patrzcie, ten zjeb znowu używa mądrych słów jak ciąg asocjacji. Chuj z tym, że pewnie na szybko sprawdził w słowniku, co to oznacza.~

~*Jestem pewna, że to kolejny trik manipulacyjny.*~

~W tej książce to bardzo prawdopodobne.~

212. „[...] Jest to wreszcie sedno wszelkiego życia, przestrzeń czasowa, którą człowiek odczuwa jako teraźniejszość, niewielka plama światła pomiędzy ciemną przyszłością a blednącą przeszłością. [...]"

|Kurwa, co to za edgy zdanie, kompletnie nie pasujące do poradnika? xD|

~Nie wiem, ale aŁtor musiał ćpać coś mocnego przed pisaniem.~

~*Wiem! Przerobię ten fragment na coś fajnego! Prosz: „[...] Jest to wreszcie sedno wszelkiego życia, przestrzeń czasowa, którą człowiek odczuwa jako teraźniejszość, niewielka plama światła pomiędzy ciemną jak płaszcz Kane'a przyszłością a blednącą jak niedojebanie leitnera i jego naśladowców przeszłością. [...]". :D*~

~Wyjdź i nie wracaj, dopóki nie odnajdziesz mózgu. XDDD~

~*;"""D*~

213. „[...] Ten atom czasu stał się swoistą oczywistością psychologiczną, która zakłada, że tego, czego się nie nauczymy w ciągu pół sekundy, nauczymy się źle, tylko pobieżnie, lub nie nauczymy się w ogóle."

~*Podaj jakieś dowody naukowe, że tak jest, miernoto społeczna, bo znowu ci wise word wyszedł.*~

\A poza tym, to czy te pół sekundy zadziała, czy nie, znowu zależy od człowieka. Przestań wrzucać wszystkich do jednego wora, kurwiu społeczny./

214. "Chciałoby się rzec, że to odkrycie ma niebywałe znaczenie praktyczne. Jednak również ci staroświeccy pedagodzy, którzy wymagają błyskawicznych odpowiedzi, nie do końca je pojęli. To pół sekundy jest dla nich ważne tylko podczas kontroli, a nie podczas nauki. Idą śladem starej tradycji, nie korzystają przy tym z nowych odkryć. Tym samym znowu marnuje się szansę, aby zaoszczędzić przy uczeniu się czas i wysiłki. Warunkowaniu za pomocą tej połówki sekundy podlegają więc psy i koty, szczury i gołębie, a także inne zwierzęta eksperymentalne, z entuzjazmem i pozytywnym skutkiem – ale nigdy nie ludzie."

~Chciałbym się przypierdolić do tego, że gościu chyba znów nie ogarnął, że eksperymenty na ludziach są nielegalne od wieeelu lat, ale nie wiem, czy takie też temu podlegają. No ale skoro na ludziach się ich nie przeprowadza, mimo iż w bardzo dawnych czasach ochoczo testowano wszystko co się da na ludziach, to wnioskuję, że to też podchodzi pod nielegalność.~

~*A poza tym, tak, znowu obrażajmy konserwatywnych psychologów, brawo idioto. Ja wiem, że skrajność nie jest dobra, we wszystkim tak jest, ale do cholery, przestań obrażać ludzi w WYDANEJ KSIĄŻCE tylko dlatego, że mają inne poglądy od twoich.*~

|A poza tym to, że na kogoś to pół sekundy działa, nie znaczy, że na drugą osobę też podziała. To na serio zależy od człowieka, w końcu każdy, nawet pod względem uczenia się, jest inny.|

215. „[...] Nawet najbardziej pilny uczeń może porzucić nadzieje na to, by w ciągu swojego życia zostać omnibusem. [...]"

\Masz jakieś dowody na to, miernoto, że w ciągu całego życia nie da się być omnibusem? I nie, to, że tobie się nie udało, nie jest dowodem./

~*Poza tym, jeżeli ktoś jest wyjątkowo uzdolniony, to może w ciągu całego swego życia zostać omnibusem. Przestań dyskredytować tych, którym chciałeś pomóc, bo przez to stajesz się większym hipokrytą niż byłeś do tej pory, leitner.*~

216. „[...] Jeden mówi, że dzieci – i tym samym dorosłych, którymi się one później staną – trzeba nauczyć przede wszystkim myślenia i wyciągania wniosków, umiejętności pojmowania i zrozumienia, zdolności umysłu do organizowania, porządkowania i oglądu nowej i nieznanej wiedzy. [...]"

|No...Tak, tak się powinno robić. To jedna z umiejętności, których powinno się uczyć, szczególnie dzisiejsze, dzieci.|

~*Ilość trików manipulacyjnych na sekundę oraz dojebanie do licznika słów musi się zgadzać.*~

|Czemu mnie to nie dziwi. -.-|

217. „[...] Po co uczyć się liczenia, a już w ogóle liczenia w pamięci, gdy kalkulatory i komputery są wszechobecne? Po co uczyć się paragrafów, skoro istnieją kodeksy? Takie wkuwanie to tylko niepotrzebne obciążenie dla umysłu. Wystarczy, jeżeli człowiek, także wykształcony, opanuje metody wyszukiwania potrzebnych informacji w książkach, archiwach lub pamięciach elektronicznych mózgów. Bystry umysł jest zdolny do wypełnienia luk i rekonstrukcji brakujących elementów...

                    Pierwszy wniosek jest słuszny, ale przecież jest aktualny nie od dziś. Także przed stu lub trzystu laty umysł myślący i syntetyzujący okazywał się cenniejszy niż wszystkożerny i niczego nietrawiący mól książkowy w ludzkiej postaci. Drugi wniosek jest po prostu zły. Wychodzi z całkowicie błędnego założenia, że można efektywnie myśleć, rozumieć i pojmować także wtedy, gdy niewiele się wie. Ten błąd staje się widoczny, gdy przeanalizujemy go przy sprawie tak prostej jak nauka języka obcego. Czy wystarczy posiadać oględny podręcznik ze wszystkimi zasadami danego języka i bogaty leksykon ze słownictwem, a potem nauczyć się używać tych środków pomocniczych, aby potrafić tłumaczyć obcojęzyczne teksty na język ojczysty i odwrotnie?

                   Zabrałoby to tyle czasu i energii, że popadlibyśmy w rozpacz. Ta metoda ma może wiele zalet, ale jednej na pewno jej brakuje – nie możemy dzięki niej doświadczyć natychmiastowego sukcesu. Przypominałaby ona godne pożałowania wysiłki kierowcy lokalnej taksówki, który chciałby za każdym razem, gdyby miał kogoś zawieźć pod wskazany adres, sięgać po kompas, plan miasta, spis ulic, a może potrzebowałby jeszcze sekstansu, aby móc określić własne położenie za pomocą ułożenia ciał niebieskich.

                  Podobnie roztropnie postąpiłby lekarz, który zrezygnowałby z wyuczenia się symptomów i terapii chorób na pamięć, argumentując to tym, że takie informacje w każdej chwili znajdzie w medycznych podręcznikach. Zanim zgłębiłby te wiadomości, większość z jego pacjentów już by nie żyła."

~*PEACE THROUGH POWER!!!*~

~Zawrzyj mordę, jeszcze nawet ósmej nie ma, a ty już. XDDD~

~*;"""D W każdym razie, akapit pierwszy: Ja wiem, że leitner potem wszystko uzasadnia i odrzuca, ale i tak, on jest taki głupi, czy tylko udaje? Uczymy się liczenia, bowiem to wbrew pozorom jest potrzebne w codziennym życiu. Co prawda takie chujstwa jak równania za Chiny Ludowe nam się nie przydadzą, chyba że idzie się na studia matematyczne, ale podstawowe umiejętności liczenia to wiedza ogólna. A jeżeli musisz się uczyć paragrafów, to znaczy, że wszedłeś do sali z rozszerzonym WOS-em lub do sali, w której wykładane jest prawo. Wiedzę ogólną oraz potrzebną w twojej dziedzinie trzeba mieć.*~

~Jesteś niewychowywalna. xDDD Anyway, akapit drugi: Chciałbym się czepnąć, ale nie mogę, bowiem akurat tutaj leitner mądrze gada, co jest rzadkością w jego wypadku. Jednak, przestań ciągle napierdalać porównaniami, które akurat ci pasują, mimo iż to akurat jest trafione. Po prostu te ciągłe porównania w pewnym momencie zaczynają wkurwiać maksymalnie.~

|Akapit trzeci: Ależ oczywiście, bowiem tylko fakt braku natychmiastowego sukcesu coś dyskredytuje. Znaczy tak, wiem, że akurat taka metoda tłumaczenia tekstów jest debilna i tylko traci się na niej czas, ale wkurwia mnie to jego ciągłe twierdzenie, że wszystkiemu winny jest brak natychmiastowego sukcesu. A to porównanie z taksówkarzem jest tak żałosne, że aż śmieszne.|

\Akapit czwarty: Taki lekarz szybko zostałby zwolniony z roboty, a jego pacjenci, jeżeli mieliby choć trochę mózgu, to tak naprawdę nie umarliby, gdyż dawno zmieniliby lekarza. Ja wiem, że leitner potrzebował jakiś przykład wymyślić, aby udowodnić, że pierwszy akapit to gówno, a nie prawda, ale mógł wymyślić coś sensowniejszego./

218. „[...] Jednak nie może to zastąpić samego uczenia się. W przeciwnym razie samodzielnie myślący matematyk nie musiałby zapamiętywać zasad i wzorów ze swojej dziedziny nauki – nawet gdyby nie posiadał żadnego zbioru wzorów – z tego względu, że sam byłby w stanie wszystko skonstruować i zrekonstruować."

~Zdajesz sobie sprawę, idioto, że w matematyce, jeżeli jest się wyjątkowo wprawnym, można samemu wyprowadzić dany wzór? Co prawda zajmuje to trochę czasu, ale jeżeli jest się wyjątkowo zajebistym, to bardzo szybko się to zrobi. W końcu skoro powstały wzory, to oznacza, że ktoś kiedyś je z czegoś wyprowadził.~

|Leitner był publicystą, co za tym idzie śmieciem społecznym, czego ty od niego oczekujesz?|

~A, no tak. ;=;~

219. „[...] Co prawda, spora ilość, a może nawet większość z tego, co wypełnia dzisiaj programy nauczania w szkołach średnich, jest zbędna – tzn. nie służy żadnemu rozsądnemu i określonemu celowi, a w codziennym życiu na nic się nie przyda, [...]"

\To akurat prawda i każdy z funkcjonującym mózgiem to wie./

~*HiS jest idealnym potwierdzeniem tego fragmentu. W każdym razie, nie wiem po co dawać kolejne oczywistości w tym pseudo poradniku.*~

~Ilość manipulacji na sekundę musi się zgadzać.~

~*;=;*~

~Wiem ;=;~

220. „Rycerze walczący z przeładowaniem materiałowym uczniów wnioskują z tego, w uproszczeniu i niesłusznie, że wszystkie informacje, których się ktoś nauczył, wzajemnie stoją sobie na drodze – a więc twierdzą, że mózg człowieka ma ograniczony potencjał pojmowania i nadmiar wiedzy musi wylać, jak dzieje się to z przepełnioną beczką. [...]"

~*Boże, a ten idiota znowu używa nietrafionych porównań. Jakim to idiotą trzeba być, aby porównać najlepszy biologiczny superkomputer jakim jest mózg, do podziurawionego, większego kawałka drewna?*~

~A poza tym, co do samego fragmentu, to faktycznie, taki pogląd jest idiotyczny. W końcu możemy zapamiętać nieskończenie wiele rzeczy, ale może podaj, nie wiem, jakieś nazwiska znanych ludzi, którzy podtrzymują ten pogląd? Bowiem jakoś bez tego nie chce mnie się wierzyć, że ktoś mógłby tak myśleć.~

|Czego ty oczekujesz? Porządnych dowodów w książce zjeba?|

~:-(~

|Niestety :-(|

221. „[...] O wiele bardziej przypomina działanie dobrze i mocno wbitego haka, na którym uczeń może bezpiecznie powiesić nowy materiał, którego się nauczył."

\Porównanie mózgu do haka również jest nietrafionym porównaniem. W sumie, moim zdaniem, trafione może być tylko porównanie mózgu do komputera lub superkomputera./

~*Leitner i trafione porównania są jak ja i matematyka. Razem nigdy nie będziemy.*~

~Zajebiste porównanie. xDDD~

~*Ale prawdziwe. :D*~

222. „Im większy jest już zahartowany i przyswojony zasób słów w jakimś języku obcym, tym łatwiej przychodzi zapamiętywanie nowych wyrazów w tym samym języku i tym więcej można ich zapamiętać. [...]"

~Kolejna oczywistość...Meh.~

~*Na szczęście w kolejnym fragmencie doświadczymy tego, że leitner kłamie. W sumie, co do fragmentu tego o, to można nauczyć się jeszcze jednego języka z danej grupy językowej i uczenie się tego, który zaczęliśmy jako pierwszy, jest jeszcze łatwiejsze.*~

|Ale, jak wiemy, leitner będzie wspominał tylko o tym, co podpiera jego teorię.|

~*

 Ten komiks cholernie pasuje do leitnera.*~

|Leitnera należy zabić i nie obchodzi mnie, że ten zjeb już dawno gryzie glebę.|

223. „Amerykanin Maximilian D. Berlitz, założyciel słynnej na całym świecie szkoły językowej Berlitz, nauczył się, do chwili śmierci w 1921 roku, łącznie 50 (słownie: pięćdziesięciu) języków. Jego wnuk Charles Berlitz doszedł w chwili pisania tych słów „tylko" do dwudziestu."

~*Proszę o nazwę źródła tej informacji. Bowiem sprawdzałam to w necie i o ile Berlitz faktycznie istniał, tak samo jak jego szkoła językowa, która w sumie egzyści do dzisiaj, to nie mogłam znaleźć żadnych informacji o tym, ile języków faktycznie znał. A jeżeli nawet jakąś ich listę odnalazłam, to nie było ich AŻ TYLE.*~

|Nie dyskredytując Maximiliana Berlitza, nie da się po prostu nauczyć tylu języków nawet najlepszą metodą nauki na świecie. To po prostu niemożliwe, trzeba byłoby się bez ustanku uczyć tych języków całe życie, od urodzenia.|

\Co prawda cuda się zdarzają, ale aby akurat w coś takiego uwierzyć potrzebne jest do tego źródło, którego oczywiście leitner nie podał, bo to uwiarygodniłoby jego dzieUo, a przecież nie o to chodzi./

~*Niestety*~

224. „[...] Czy zbyt dużo pieniędzy może być obciążeniem? Tak mówią tylko ci, którzy z tego powodu mają wyrzuty sumienia. [...]"

~Kto normalny miałby wyrzuty sumienia z powodu posiadania zbyt dużej liczby pieniędzy? Dla hajsu niektórzy zabiliby własną rodzinę i przyjaciół, co prawda to są skrajne przypadki, ale jednak mogą się zdarzyć. Nikt normalny nie miałby wyrzutów sumienia z powodu posiadania mnóstwa hajsu.~

|A poza tym, technicznie rzecz ujmując, jak musisz nieść dużo hajsu, to jednak jest on ciężki.|

~Nie psuj leitnerowi chwili.~

|;"""D|

225. „[...] Ciężar nauki ugniata tylko tego, kto wie za mało lub nie wie nic."

~*Tak, kurwa, dalej obrażajmy tych uczniów, którzy na przykład dopiero zaczynają się czegoś uczyć. Brawo, jesteś taki inteligentny, bo obraziłeś tych, którym chciałeś pomóc, cwelu.*~

~Ta książka jest przepełniona hipokryzją i serio, coraz bardziej zaczynam się zastanawiać, co musieli mieć w głowach ludzie, którzy uznali to gafno za dobre.~

|Pewnie byli tak płytcy jak kałuża krwi, którą wczoraj zostawił Sezoris, jak napierdalałeś nim o ścianę, aby w końcu zdechł.|

~;"""""""""""""""""D~

|Jesteś pojebany. Lubię cię! X"D|

~*Czas zmienić towarzystwo. ._.*~

~|;""""""""""D|~

226. „[...] Zastanówmy się, czy dzieje się to także podczas typowych, codziennych zajęć lekcyjnych:

               Nauczyciel stojący przy tablicy chce nauczyć swoich podopiecznych zwrotu: idę do okna, po angielsku: I go to the window. Czyniąc to w formie ustnej, wymawia tę sentencję najpierw w języku polskim, a zaraz potem po angielsku: idę do okna – I go to the window.

               Między obydwa zdania, polskie i angielskie, większość nauczycieli wplata sztuczną przerwę, patrząc przy tym znacząco na uczniów. Celowo odwlekają w czasie odpowiedź, której udzielają na własne pytanie. Każą reakcji, która ma nastąpić po pojawieniu się bodźca, czekać. Za pomocą stopera można zmierzyć, jak długo trwa zazwyczaj taka sztucznie wpleciona pauza – od półtorej do trzech sekund. Prawie zawsze jest dłuższa niż krytyczna połowa sekundy. Dlatego, zamiast pomagać, przeszkadza. Im dłuższy jest przedział czasowy między tymi dwoma zdaniami, tym słabsze jest powiązanie, połączenie, asocjacja, której uczniowie mają się nauczyć."

~*Akapit pierwszy: To normalne, że nauczyciel tak robi, bowiem na tym polega wytłumaczenie rozwydrzonemu bydłu, czytaj uczniom, jak brzmi tłumaczenie danego, w tym wypadku, zdania. Serio, miernoto, przestań ciągle pisać oczywistości, bo ta technika manipulacyjna staje się powoli nudna jak ty.*~

~Akapit drugi: Możesz do cholery podać jakieś naukowe dowody na to, że to pół sekundy faktycznie działa? Wystarczy nawet nazwa artykułu naukowego na ten temat, a my już sobie go odnajdziemy i przeczytamy. Oczywiście, że tego nie zrobisz, bowiem po co podpierać swoje teorie dowodami naukowymi, jak bezmózgie lemingi i tak nie sprawdzą. A poza tym, ta pauza jest podejrzewam po to, aby dać uczniom czas na zastanowienie się nad poprawną odpowiedzią. No ale nie. Wszystko, co dzieje się wbrew woli pana i władcy sekty, jest złe.~

227. „[...] Zdania widniejące na tablicy są dwoma nieruchomymi przedmiotami, a nie wydarzeniami. Tym samym straciły charakter bodźca i reakcji.

                 W tym kontekście pojawia się prawda fundamentalna dla każdego procesu uczenia się: ludzie (i zwierzęta również) nigdy nie uczą się bez ruchu. Zmiana i zamiana to podstawowy warunek tego, żeby coś – przedmiot, osoba lub działanie – w ogóle zaistniało w naszej świadomości."

|W taki sposób uczą się kinetycy, którzy na świecie są w znacznej mniejszości. Oczywiście, że leitner celowo pomija istnienie wzrokowców, czyli większej części społeczeństwa i słuchowców, gdyż oni akurat nie są wygodni dla jego paplaniny.|

\Kinetyków jest tak mało, że nawet większość poradników odnośnie uczenia się pomija ich egzystencję. Oczywiście leitner wspomina o nich tylko dlatego, że akurat nadarzyła się gadka, którą oni potwierdzają./

~*Chyba nie przewidział, że na świecie są takie osoby jak my, nasi czytelnicy i gościu, który dał mi plusa pod moją negatywną oceną tego pseudo poradnika na lubimyczytac.pl, którzy mają mózg, używają go i nie łapią wszystkiego jak bezmózgie lemingi.*~

|Leitner był bezmózgim lemingiem, co udowodnił nie raz w czasie trwania jego pseudo poradnika.|

~*To akurat fakt.*~

228. „[...] Ruch to coś względnego. Przedmioty zostają wprawione w ruch przez nas – poprzez nasz przyjazd. Jednak gdy dłużej gdzieś przebywamy, zauważamy już tylko to, co się tam zmienia. To, co jeszcze pierwszego dnia wydawało się takie ciekawe – właśnie dlatego, że było inne niż wszystko, co do tej pory widzieliśmy – straciło teraz, wraz ze swoją świeżością, także swoje życie, swoją dynamikę. Nie wywołuje już żadnego bodźca."

~Ruch to coś względnego. Kurwa mać. Nie dość, że idiota, to jeszcze na fizyce w szkole spał.~

~*A poza tym, nie sraj tak, ja zawsze w Ustroniu będę się tak samo zachwycała wszystkim, nie ważne, ile razy tam pojadę. I tak jedną z wieczornych rozrywek w Ustroniu jest zaglądanie przez szyby do opuszczonego Domu Wczasowego „Wiecha" oraz ciśnięcie beki z Domu Wczasowego „Ondraszek", ale chuj. Jakoś trzeba sobie urozmaicać wieczory. XD*~

|Ta historia była ciekawsza od wszystkiego, co do tej pory zanalizowaliśmy.|

~*To wiadome. Wszystko jest ciekawsze od tego pseudo poradnika. W każdym razie, widać że w tym fragmencie leitner tworzy nową fizykę.*~

~Nowy mózg mógłby sobie stworzyć.~

~*Jak miło. xD*~

~;"""D~

229. „[...] Niektórzy ludzie trzymają różne zwierzęta domowe – psy, koty, kanarki, tylko dlatego, że się poruszają i przełamują beznamiętną i bezbodźcową monotonię, która w przeciwnym razie by zapanowała."

~*Jakim to zimnym skurwysynem trzeba być, aby tylko z takiego powodu trzymać w domu zwierzę? Zwierzęta się kupuje, bo się je kocha i chce się kimś opiekować, a nie dlatego, aby coś po mieszkaniu popierdalało. Ja tam Odecię kochałam, kocham i będę kochać, tak samo jak Czarka i nigdy nie wyobrażałam sobie, żeby jakieś zwierzę mogło pojawić się w mym domu z tak błahego powodu.*~

~Zajebałbym, gdybym się dowiedział, że ktoś tylko z takiego powodu zdecydował się na kota.~

~*Tak, kociarzu, wiemy. Spalisz na stosie za nierówne spojrzenie w kierunku niewielkiego fragmentu kota. xD*~

|Nazi kociarz?|

~;"D~

230. „Zdania zapisane na tablicy – idę do okna i I go to the window – mają podobne działanie, mianowicie: żadne. Zamiast pobudzać, są martwe, a tym samym nie przynoszą żadnego skutku psychologicznego. Najlepszy efekt skojarzeniowy i dydaktyczny mogłyby odnieść, gdy jeszcze były w ruchu – kiedy powstawały, ponieważ wtedy nauczyciel kreślił je kolejno na tablicy. Jednak te momenty były zbyt długie. Stoper wykazał, że pomiędzy pojawieniem się dwóch zdań na tablicy powstała przerwa o długości od trzech do pięciu sekund, co znacznie przekracza optymalną miarę czasu na naukę, czyli pół sekundy."

\Kurwa, ty miernoto, podaj wreszcie dowody na to, że faktycznie to pół sekundy działa. Oczywiście chodzi mi o dowody naukowe, a nie anegdotyczne, bowiem dowód anegdotyczny to nie dowód./

~A poza tym, skąd leitner może mieć pewność, że na nikogo nie działa zwykłe napisanie zdania w dwóch językach na tablicy? Może ktoś jest wzrokowcem, których na świecie jest od zajebania i w ten sposób łatwiej zapamięta tłumaczenie tych zdań?~

\Jeżeli pan i władca Brotherhood of Flashcards coś mówi, to tak jest i chuj./

~Czemu mnie to nie dziwi. ;=;~

231. „[...] Powszechne zwyczaje i nawyki związane z uczeniem się języków obcych są niestety często dość zawiłe i nie przybliżają do celu. Są jakby stworzone do tego, by z każdego prostego kroku w nauce uczynić skomplikowaną żonglerkę."

~*Fakt, w szkołach rzeczywiście tak jest i temu nie da się zaprzeczyć. Jednak ty wiesz, że języków obcych można uczyć się we własnym domu? W domu można tłumaczyć teksty piosenek z danego języka na swój ojczysty, czytać książki, oglądać filmy bądź seriale lub grać w gry w danym języku i, najlepiej, z napisami w nich i tak dalej, i tak dalej. Metod jest mnóstwo i w sumie ja sama uznałam, że a chuj. Zainstaluję sobie którąś z gier Valve, na przykład „Half-Life 2" z ruskim dubbingiem i napisami, bowiem da się podczas instalacji wybrać ruską wersję językową i tak się zacznę uczyć. Przyjemne z pożytecznym.*~

~Nie zapominaj, że leitner zawsze będzie używał tej części faktów, która akurat pasuje mu do jego obecnego pierdzielenia.~

~*A, no tak. ;=;*~

232. „[...] Jednak także to zdanie nie zostaje natychmiast przetłumaczone na angielski. Byłoby to zbyt proste. Najpierw uczeń jest zadręczany przez odpowiednio długi czas składnią i gramatyką, potem w jego głowie musi się znaleźć miejsce na całą masę komentarzy i wyjaśnień, dotyczących choćby zasad budowy zdania w języku angielskim lub tego, czy angielskie I rzeczywiście występuje w mianowniku, który tożsamy jest z podmiotem w zdaniu, lub czy wyraz go, w zestawieniu z tym I, rzeczywiście tworzy pierwszą osobę liczby pojedynczej czasu teraźniejszego (w tym przypadku dochodzi jeszcze problem kontekstu – którego czasu teraźniejszego użyć? – przyp. red.), oraz to, czy, i dlaczego, można po angielsku tak po prostu powiedzieć to the window.

               Potem nastąpić mogą jeszcze głębokie przemyślenia na temat reguł wymowy, na przykład takie, że I wymawiane jest jako [ai], a nie tak jak zwykłe i [i] w wyrazie window, że th w wyrazie the, inaczej choćby niż w thank, wymówić trzeba dźwięcznie, i także, że ow w window przypomina [ou], a nie [au], i jakie reguły (lub wyjątki od reguł) to nakazują.

             Jak widać, tradycyjna metoda uczenia się języka za pomocą analizy zdania, reguł gramatyki i wymowy jest kwestią dość pokrętną i zawiłą. To, że w ten sposób w ogóle czegokolwiek można się nauczyć, to kolejny argument mówiący o nieograniczonej wydajności ludzkiego umysłu."

|Okej, kurwa, co. Przynajmniej kloc tekstu już się skończył. Ja wiem, że nauka języków obcych w szkole jest chujowa, ale już jej tak nie demonizujmy! Jeżeli nauczyciel ma przetłumaczyć małym kurwiom zdanie, to to kuźwa zrobi bez zbędnego pierdzielenia. Wyjątkiem jest, gdy zdanie służy jako przykład użycia któregoś z miliona czasów, ale wtedy po prostu nauczyciel rozkłada je pod potrzeby czasu.|

~*Nawet ja, chyba największy przeciwnik sposobów uczenia w Polsce i nie tylko stwierdzam, że leitner przesadza i zbytnio dramatyzuje. Nikt w AŻ TAKI sposób nie komplikuje życia uczniom. To nie matematyka w klasie drugiej podstawówki, gdzie jest to dziwne rozkładanie na części dziesiętne pisząc jakiś wynik, nie wiem jak to się nazywało, ale za dzieciaka to było dla mnie tak trudne jak teraz funkcja liniowa, tylko język obcy, gdzie metody fakt, są chujowe, ale BEZ PRZESADY.*~

~A poza tym, widzicie ten dopisek redakcji w nawiasie? To oznacza, że oni jednak PRZECZYTALI tę książkę, a mimo to, nie zakwestionowali jej zawartości i dopuścili to do wydania w Polsce? Na serio? Tak ciężko jest zauważyć to, co my przez te sto dwadzieścia sześć stron zauważyliśmy?~

\Najwidoczniej większą część Wydawnictwa Cztery Głowy stanowią bezmózgie lemingi./

~Innego wytłumaczenia tej zbrodni przeciwko społeczeństwu polskiemu nie znajduję.~

233. „Powyższa metoda traci jednak swoją optymalną skuteczność, gdy trzeba nauczyć się skomplikowanych i abstrakcyjnych wyrażeń, których znaczenia nie można wywnioskować z przedmiotów codziennego życia lub z gestów partnera konwersacji. Wyobraźmy sobie dla przykładu, ile zachodu i gestów trzeba by było, aby wyjaśnić uczniowi za pomocą tej metody angielski wyraz stockbroker (makler giełdowy). Na pewno nie wystarczy zaprosić szacownego przedstawiciela tej profesji na lekcję. Swoim wyglądem zaprzeczyłby nawet, gdyby chodziło o angielskiego maklera, tej demonstracji definicji, ponieważ w swoim ubraniu roboczym wygląda jak każdy inny staromodny dżentelmen. Nauczyciel nic by także nie wskórał, gdyby pokazał uczniom giełdę, a więc miejsce, gdzie ten dżentelmen wykonuje swoje obowiązki – jest to budynek taki sam jak każdy inny, być może trochę bardziej staroświecki i pompatyczny."

~*Ciekawe, czy ten idiota widział kiedyś giełdę. Giełda nie wygląda z zewnątrz staroświecko, a poza tym, da się ją odróżnić choćby z faktu, że przynajmniej nad tą warszawską, wisi ekran informujący o tym, że jest to giełda. Jak jest w środku, nie wiem, bowiem ja ledwo raz obok budynku giełdy warszawskiej przejeżdżałam. A co do samego maklera giełdowego, to oni również nie ubierają się staroświecko tylko, a przynajmniej z tego, co ostatnio widziałam w telewizji, jak typowi biznesmeni.*~

~Nie zdziwiłoby mnie to, gdyby widział giełdę i maklerów jedynie na zdjęciu przedstawiającym najpierwsiejszą giełdę i maklera. W każdym razie, wiadomo, że żaden nauczyciel nie tłumaczyłby uczniom w ten sposób definicji tego słowa, bo zostałby uznany za niekompetentnego idiotę.~

|Po chuj tu w ogóle ten akapit?|

~*Bowiem leitner w ten autystyczny sposób chciał pokazać, że metoda Berlitza ma swoje minusy.*~

|A. Nie mógł tego napisać w prosty sposób?|

~Jak widać, jego niedojebanie mu na to nie pozwoliło.~

|A, no tak. ;=;|

234. „[...] Przy zastosowaniu metody Berlitza byłaby to praca mozolna, czasochłonna i równałaby się przeobrażeniu człowieka niewykształconego w wykształconego. [...]"

~*Ten fragment, mimo oczywistych oczywistości, dałam tylko ze względu na to, co jest w drugiej części zdania. To źle? Przecież w szkolnictwie chodzi o to, aby ludzie niewykształceni zdobyli wykształcenie minimum podstawowe.*~

|Właśnie też nie rozumiem, dlaczego leitner napisał tą drugą część zdania tak, jakby miał pretensje o to, że ludzie zdobywają wykształcenie. Czyżby chciał, aby na świecie żyli sami debile?|

~*Jeżeli tak, to wchodzimy na wyższy szczyt hipokryzji, bowiem ta książka traktuje o uczeniu się.*~

|Może ktoś bardziej obeznany w temacie wypowie się w komentarzu, o co mogło chodzić leitnerowi.|

235. „W takiej sytuacji o wiele lepszym rozwiązaniem będzie to, że nauczyciel całą procedurę uprości, wypowiadając jedno krótkie zdanie w języku ojczystym: Stockbroker znaczy makler giełdowy."

~*W każdej normalnej szkole tak właśnie przedstawia się tłumaczenie na drugi język danego słowa lub zdania.*~

~We wspaniałym świecie wyobraźni leitnera istnieją tylko jego metoda nauki oraz, czasem, metoda Berlitza, aby nie było tak nudno. Nie żeby coś, metoda Berlitza JEST dobra, skoro na kogokolwiek działa.~

236. „Widzimy, że także metoda Berlitza ma swoje minusy. [...]"

|Miło, że zauważasz naturalne wady innych metod nauczania. Szkoda, że nie potrafisz tak samo ocenić własnej metody nauki, a ewentualne wady zawsze wyjaśniasz tak, aby wyszło, że w rzeczywistości ich niby nie ma, mimo iż nadal są.|

\Najwidoczniej jest tak podjarany faktem, że stworzył pudełko na kawałki kartek, że nie zauważa wad płynących z jego metody nauki./

|Niestety, tacy ludzie są najbardziej wkurwiający.|

237. „[...] Naturalnie można byłoby odbyć ten rajd z przeszkodami we dwójkę, jeśli znaleźlibyśmy indywidualnego nauczyciela pracującego metodą Berlitza, pomagającego nam codziennie przez godzinę, ale wiązałoby się to z dużymi wydatkami."

~Uch...Nie wiem czy wiesz, leitner, ale takie coś nazywa się korepetycjami i wielu uczniów z tego sposobu pomocy sobie w nauce korzysta. Wiadomo, że to kosztuje, no ale nie ma nic za darmo. Jeżeli nie umie się samemu uczyć, należy znajdować każdy sposób na to, aby sobie pomóc.~

|Najwidoczniej mózg leitnera wielkości ziarnka piasku nie przyjął do wiadomości, że wiele osób korzysta z pomocy korepetytora.|

~Na szczęście ten zjeb nie gnoi korepetytorów jako takich.~

|Zawsze to jakiś plus.|

238. „[...] pojęcie ruchu jest względne. [...]"

~*Moja mama kiedyś powiedziała, że objętość to pojęcie względne, ale zrobiła to dla beki. Ten idiota z kolei chyba na serio twierdzi, że pojęcie ruchu jest względne, bo wspomina o tym drugi raz.*~

|Niech pójdzie z tą teorią do fizyków, to się dopiero wkurwią.|

~*Nie dziwne, bowiem nawet dziecko wie, że POJĘCIE RUCHU NIE JEST WZGLĘDNE, DO KURWY NĘDZY!!!*~

239. „[...] Dzięki temu trikowi pokonaliśmy pierwszą trudność, która stała na przeszkodzie naszemu sukcesowi w nauce – mianowicie taki, że prezentowany materiał był nieruchomy i nie dostarczał żadnych bodźców."

\Pytając całkowicie serio: Nie sądzicie, że jeżeli ktoś podczas nauki ciągle potrzebuje jakichś bodźców, to jest z nim coś nie tak? Nie, ale serio mówię: Każdy normalny człowiek może się skupić nawet, gdy nic wokół niego owych nie daje./

~*Faktycznie, mnie zewnętrzne bodźce w dziewięćdziesięciu dziewięciu procentach wkurwiają i tylko utrudniają naukę, a nie w niej pomagają. Znaczy wiadomo, że mogą one pomóc, ale jeżeli ktoś w każdej sekundzie owych potrzebuje, to serio powinien zastanowić się, czy jest z nim wszystko OK.*~

\Jakbyśmy to powiedziały leitnerowi, to pewnie dostałybyśmy od niego wpierdol./

~*Nie zdziwiłabym się, gdyby tak się stało.*~

240. „[...] Można się spotkać z zarzutem, że do tego potrzeba pewnej koncentracji i że osoby nieskoncentrowane mogą na tym etapie ponieść porażkę. Ten zarzut jest równoznaczny z banalnym stwierdzeniem, że niepływający w wodzie nie potrafią pływać. Mogą się jednak tego nauczyć.

                 Koncentracja przez nas zastosowana, jest właśnie, przynajmniej na jej najniższym poziomie, niczym innym jak bezdźwięcznym opisywaniem, omawianiem, powtarzaniem informacji – a więc sama jest także swoistym trikiem, i to nawet stosunkowo prostym. W końcu trzeba się także tego nauczyć, tak jak sztuki pisania, zawiązywania krawata, prowadzenia samochodu czy wbijania gwoździ.

                Przy tym ćwiczeniu, podobnie jak przy każdym innym, ważne jest także to, aby osoba niewprawiona zaczęła je wykonywać w spokoju, bez zakłóceń ze strony czynników zewnętrznych, najlepiej u siebie w domu. Niech pamięta przy tym, żeby rozpocząć od małych kroczków, których poziom trudności z czasem stopniowo będzie zwiększany. Przysłużyć się tu może kartoteka autodydaktyczna. Wciąż jeszcze: kartoteka może dopiero wtedy przynieść większy pożytek, gdy nauka przebiega w stanie „koncentracji"."

~*Akapit pierwszy: Jasne, że mogą się tego nauczyć, bowiem wszystko jest wyuczalne, jednak takim osobom zapewne chodzi ogólnie, o osoby, które nie posiadają jeszcze tej umiejętności. No ale wiadomo, leitner musi wszystkim podtrzymywać swoje chore teorie.*~

~Akapit drugi: Koncentracja to po prostu umiejętność pełnego skupienia się na wykonywanej obecnie czynności, bez rozpraszania się czymkolwiek innym. Przestań dopisywać do jakichś słów swoich chorych definicji, bowiem ta technika manipulacyjna staje się powoli żałosna.~

|Akapit trzeci: To w końcu jak to jest z tymi bodźcami, bo ja już nie ogarniam. Są potrzebne, czy powinno się uczyć bez nich? Zdecyduj się, mośku, to może chociaż raz w życiu będziesz wiarygodny. Poza tym, no ależ oczywiście, bowiem jedynie kartoteka autodydaktyczna może nas zbawić. Zaczyna mnie to wkurwiać, to miał być poradnik odnośnie tego, jak się uczyć, a nie jedna, wielka, ponad trzystustronnicowa reklama jego metody nauki.|

\Ogólnie ten poradnik minął się z celem już na samym początku./

~*To niestety jest brutalna prawda.*~

241. „[...] Uczeń sięga więc do kartoteki po karteczkę, na której – jeżeli pozostaniemy przy naszym przykładzie – z przodu widnieje napis: okno, a z tyłu window. Patrzy na obydwa wyrazy i zaczyna je bezdźwięcznie powtarzać: okno – window – okno – window – okno – window... Prosta sprawa."

~No tak, tak się z natury rzeczy robi, gdy chce się zapamiętać jakieś słowo. Nie wiem, po co to zostało tu wspomniane, oczywiście pomijając fakt, że takie oczywistości to jeden z trików manipulacyjnych.~

\A poza tym, leitner na początku książki pisał, że przecież metodą takiego powtarzania sobie wszystkiego w głowie nic się nie osiągnie. Sorki idioto, ale nie każdy ma pamięć złotej rybki i nie każdy zignoruje twoją hipokryzję./

|Szkoda, że ten zjeb już nie żyje, bo chciałbym go zabić osobiście.|

~Niestety... :-(~

~*Tak, napiszę wam kiedyś FanFiction, w którym razem zabijacie tego zjeba. xD*~

~|:******************************************|~

\Bez komentarza.../

~|;"""""""D|~

242. „Te słowa rozbrzmiewają w głowie niczym echo w wąskim wąwozie skalnym. [...]"

\Stęskniliście się za autystycznymi metaforami? Ja też nie, ale musimy przetrwać kolejną./

~*Ten trik manipulacyjny lubią również ludzie z TVP i powoduje on tam, jak i w sumie tu, tyle cringe, że aż mózg się topi jak ser brie w upalny dzień.*~

~Porównanie 120/10, nie ma co. XDDD~

~*:D*~

243. „[...] Zwiększy tym ćwiczeniem krok po kroku zakres obciążenia pamięci krótkotrwałej i pozna jej aktualne granice. Te granice powinno się przekraczać bardzo ostrożnie – metodą prób i błędów. Gdy dana próba nie odnosi skutku, lepiej się wycofać i zadowolić mniejszymi zwycięstwami – w przeciwnym razie zepsujemy sobie przyjemność z wykonywania tego zadania."

~*Mimo iż, przynajmniej w mojej opinii, to zadanie samo w sobie nie wydaje się przyjemne.*~

~A poza tym, nie mów mi, w jaki sposób mam przekraczać moje granice, cwelu. <Chce dać wpierdol duszy leitnera, ale orientuje się, że tego spierdoksa na stówę spotkało Ostateczne Rozwiązanie.>~

~*Cudnie xD W każdym razie, jako iż nie wiem, co przy tym fragmencie można więcej powiedzieć, koniec analizy na dzisiaj. Nie damy rady w jeden dzień zanalizować ośmiu stron cytatów z rozdziału piątego, więc drugą połowę tego rozdziału zostawmy sobie na jutro.*~

~Dzięki Nadbogowi, bo już zaczynałem się nudzić.~

|Nie tylko ty, Grzegorz. Nie tylko ty.|

~*\I nie tylko wy./*~

244. „[...] Dlatego nie ma sensu próba memorowania tym sposobem całej lekcji z podręcznika. Podejmujemy się wtedy, bez potrzeby, wysiłku przypominającego uczenie się nowej roli przez aktora – większość z nich zawód ten brzydnie właśnie ze względu na trud uczenia się roli.

                Niektórzy czytelnicy uznają powyższy, nieco przydługi wywód na temat subwokalnego memorowania za banalny i zbędny, gdyż sądzą, że każdy z nich zna już ten oczywisty trik. Tymczasem znają go przez przypadek lub szczęśliwym zrządzeniem losu i sądzą, że innym ludziom też jest on znany. Jednak to wcale nie jest takie oczywiste. Bardzo wielu ludzi, być może nawet większość z nas, musi włożyć sporo wysiłku w to, aby być w stanie wielokrotnie i szybko powtórzyć w obcym, dla nich nowym języku takie zdanie jak: I get up and go to the window. Po prostu tego nie potrafią. Dlatego są przez tych innych, „mądrzejszych", uznawani za „głupich" lub „nierozgarniętych". Ale czy jakiś Europejczyk musi być od razu głupi, bo nie potrafi poprawnie zawiązać turbanu? Albo czy głupi jest Beduin, bo nie potrafi zawiązać krawata?"

~*Akapit pierwszy: Jeżeli jakiś aktor tylko z tego powodu rezygnuje z zawodu, to znaczy, że tak naprawdę ten zawód nigdy nie był dla niego i tylko marnował swój czas na takie rzeczy jak szkoły aktorskie. A poza tym, kto normalny stara się zapamiętać całą lekcję z podręcznika? Toż to sensu nie ma.*~

~Akapit drugi: To ostatnie zdanie jest chujowym przykładem, bowiem po co umieć coś, co i tak wiesz, że w życiu ci się nie przyda? A poza tym, to o czym wcześniej napierdalał leitner zna KAŻDY OD DZIECIŃSTWA i nie próbuj robić z czegoś tak prostego wiedzy elitarnej, bowiem taką nie jest. Idioto.~

245. „[...] Jednak człowiek, który mamrotałby półgłosem takie komunikaty w obecności innych, podczas gdy jego rozmówcy przechodziliby do następnego tematu, nie zaszedłby daleko. Głośna nauka w nieprzyjemny sposób zwracałby na siebie uwagę i najprawdopodobniej zostałaby przerwana skierowaniem do domu wariatów."

|Może w czasach leitnera. W dzisiejszych, wszyscy mieliby na to równo wyjebane, naturalnie oprócz starszych babć, które lubią wpierdalać się w cudze życia.|

~*To jest plus dzisiejszych czasów: możesz robić co chcesz i dopóki jest to zgodne z prawem, ludzie, oprócz tych starych kurw, mają na to wyjebane.*~

~A poza tym, jak komuś przeszkadza zwracanie na siebie uwagi, może się nieco oddalić od innych. Wtedy szansa, że tamci będą go mieli w dupie, wzrasta i podejrzewam, że w czasach leitnera też tak było.~

~*No ale wiecie, po co szukać rozwiązania. Lepiej jebnąć bezsensowny akapit w swojej niedorobionej książce.*~

|Czemu mnie to nie dziwi. ;=;|

246. „[...] Kto potrafi znieść przy pracy krzyki i piski dochodzące z jakiegoś musicalu beatowego, ten nie pozwoli się zdekoncentrować także kłopotom, troskom, obawom lub zniecierpliwieniu.

              Większość nauczycieli zaleca swoim uczniom, aby uczyli się w warunkach bezwzględnego spokoju, ponieważ wtedy ich koncentracja jest lepsza. Być może jest to słuszne zalecenie dla pierwszych i najtrudniejszych faz uczenia się. W pozostałych sytuacjach nie zdaje jednak egzaminu."

~*Akapit pierwszy: Skąd leitner wytrzasnął to bezsensowne stwierdzenie? To, że ktoś umie uczyć się przy dźwiękach dochodzących z telewizora, nie oznacza, że umie sobie radzić z problemami życia codziennego. To nie idzie w parze i nie mam pojęcia, skąd ten niedojeb wziął takie wnioski.*~

~Akapit drugi: Nie możesz tego uznawać jako fakt objawiony, bowiem niektórzy ludzie, a właściwie znaczna większość ludzi, woli uczyć się w całkowitej ciszy przez wszystkie fazy nauki. Po prostu nauka w ciszy jest znacznie bardziej efektywna, przynajmniej dla większości społeczeństwa, bowiem nic cię nie rozprasza. A poza tym, bo bez tego bym nie przeżył: daj naukowe dowody na to, że cisza pomaga tylko i wyłącznie w pierwszych fazach nauki, a nie wyciągasz wnioski z dupy.~

247. „Ślady, które pozostawia w naszym mózgu zapamiętywanie i uczenie się, prawdopodobnie bardziej różnią się od rzeczywistości niż wyżłobienia płyty Rolling Stonesów od prawdziwych Rolling Stonesów i ich instrumentów muzycznych."

\Kolejne autystyczne porównanie? Co ma uczenie się do płyt Rolling Stonesów i do nich samych?/

|Ta książka jest przepełniona autystycznymi porównaniami. Widać leitner chciał brzmieć mądrze, ale jako iż był kompletnym idiotą, to musiał dowalać tego typu porównaniami.|

~Ale serio, z tą książką coś jest nie tak. Ona jebie wszystkie zasady pisania poprawnego poradnika. A, no tak, przecież to jedna wielka reklama metody nauki stworzonej przez leitnera, tylko poprowadzona tak, jak biblia jakieś sekty.~

~*Nigdy nie podejrzewałam, że kiedykolwiek zanalizuję kiepską reklamę zamkniętą w formie książki.*~

|Szczerze, chyba nikt z nas tego nie podejrzewał.|

248.

Przedstawione tutaj drudle (w kraju ich pochodzenia – Stanach Zjednoczonych – pisane droodle) ukazują, od góry:

1. nagą tancerkę ukrywającą się w stosie grejpfrutów;

2. nudystę szukającego soczewki kontaktowej;

3. męża widzianego przez żonę podczas śniadania;

4. bakterie odsuwające się od kolegi, który złapał...penicylinę;

5. wielbłąda przed piramidą.

[...]"

~*Kurwa, prawie szlag mnie trafił z wklejaniem tego podpunktu. W każdym razie, przechodząc do rzeczy, emmm...Może po prostu napiszę, co ja widziałam i widzę na tych obrazkach, OK?

1. Stos kamieni lub pomarańczy, ale bardziej mnie to wygląda na kamienie. Chociaż mogłoby to być też ziemniakami, ale może to dlatego, że obecnie jestem głodna.

2. Jakiś pagórek lub fragment skały. Przypomina mi to nieco tę jedną skałę z jednej z cutscenek z „Command and Conquer", z pierwszej części oczywiście.

3. Wygląda to jak wysoka lampa pokojowa, koperta lub lampka wina.

4. Koło narysowane cyrklem, obok którego ktoś pierdzielnął mnóstwo kropek.

5. Tu akurat od początku miałam takie samo skojarzenie jak leitner.

Nie wiem, czego aŁtor tego pseudo poradnika się najebał, że widział to, co widział.*~

~Też nie mam pojęcia, gdzie on tu widział te wszystkie rzeczy, bowiem jego skojarzenie jest normalne tylko przy ostatnim obrazku. Inne ma po prostu niedojebane, żałosne, dziwne i zboczone.~

|Bardziej obstawiałem, że piąty rysunek skojarzy mu się z cyckami przed piramidą, ze względu na to, że pierwsze dwa skojarzenia miał zboczone, a kolejne dwa dziwne, niedojebane i żałosne.|

~*Szczerze, jak pierwszy raz czytałam tę książkę to też tak myślałam. XD*~

\Przynajmniej mamy kolejny dowód, że leitner to zboczeniec. I idiota, a to zUe combo./

~Niestety _-_~

249. „[...] „Pojęcie" możemy dopiero wtedy „pojąć", gdy jesteśmy w stanie uczynić je sługą naszej woli [...]"

\Co kurwa? Co to za autystyczne określenie i dlaczego słowo „Pojęcie" jest w tym fragmencie powyżej walnięte w cudzysłowie?/

~Szczerze, też się zastanawiam. No ale autyzm tego zdania jest w tej książce normalny, dużo w niej autystycznych rzeczy.~

|Bowiem, jak już bardzo dobrze wiemy, leitner chciał brzmieć mądrze, ale coś mu wybitnie nie wyszło.|

~Niestety i to daje się we znaki na każdym kroku. ;=;~

250. „Jeśli jednak – używając dosadnego obrazowego porównania – mówimy o obrazach mentalnych naszej pamięci, to musimy sobie uświadomić, że kreski i linie, z których się te obrazy składają, absolutnie nie są podobne do zewnętrznej rzeczywistości. Kreski, za pomocą których maluje się w umyśle inżyniera jakaś maszyna, są zupełnie inne niż te znajdujące się na desce kreślarskiej. Nie ukazują w sposób bezpośredni zewnętrznego kształtu konstrukcji, lecz jej funkcje, sposób działania i części składowe. Co do rzeczywistego kształtu tej maszyny można tylko pośrednio snuć domysły – na podstawie tych rysunków w ludzkim umyśle. Właśnie dlatego osobie niebędącej inżynierem niezwykle trudno zapamiętać szczegóły technicznego rysunku konstrukcyjnego."

~*A może leitner chciał być pisarzem, ale coś mu nie wyszło i dlatego tutaj używa autystycznych i nie pasujących do tematu książki, w tym wypadku, porównań? A poza tym, te, serente, może dlatego nie inżynierom ciężko jest zapamiętać szczegóły rysunku technicznego, bo dla nich dana maszyna jest zbyt skomplikowana oraz nie rozumieją jej budowy? Nie wynika to z tego, co opisałeś za pomocą porównania.*~

~A poza tym, nawet jeżeli to stwierdzenie przedstawione tutaj w autystyczny sposób jest prawdziwe, to i tak się dojebię: PODAJ NAUKOWE DOWODY, ŻE TAK JEST, MIERNOTO SPOŁECZNA, A NIE WYSNUWASZ WNIOSKI Z CZTERECH LITER!~

~*Nie oczekuj cudów od książki napisanej przez śmiecia społecznego.*~

~A, no tak. ;=;~

251. „[...] Dom to miejsce, które stanowi osłonę przed deszczem i zimnem. Określony człowiek zostaje zapamiętany ze względu na swoje (dobre lub złe) czyny, [...]"

\Co do tego pierwszego zdania, to idąc tą logiką mogę powiedzieć, że Dworzec Centralny jest moim domem, bowiem też stanowi osłonę przed deszczem i zimnem. Ja rozumiem, że może leitner mieszkał w jakieś melinie, bowiem jego debilizm nie pozwolił mu na wzięcie kredytu na lepsze mieszkanie, ale dom nie spełnia tylko tej jednej, prymitywnej funkcji./

~*Z kolei co do tego drugiego zdania, to za pierwszym razem i tak zwraca się uwagę na wygląd człowieka, czy tego chcemy, czy nie. To najpierw po nim zapamiętuje się drugą osobę, a dopiero potem po jej czynach, nie ważne jak bardzo wmawiałoby się sobie, że nie ocenia się po wyglądzie.*~

\Wniosek z powyższego fragmentu jest prosty: leitner to idiota wierzący w ideały, a to kolejne zUe combo./

252. „„Linie", za pomocą których w pamięci zwykłego człowieka kształtuje się drugi człowiek, nie są identyczne z realnym kształtem jego nosa, ust, czoła lub kości policzkowych, lecz z emocjami wywoływanymi przez tę obcą twarz. Punkty, którymi ludzka pamięć kreśli świat zewnętrzny, składają się przede wszystkim z szeregu znaków minusowych i plusowych, przytaknięć i zaprzeczeń – żeby pozostać przy terminologii szkolnej: z dobrych i złych ocen, za całokształt oraz za każdy detal.

             Szczególnie urodziwą lub wyjątkowo szpetną twarz łatwiej można zapamiętać niż jakąkolwiek inną – zasada ta dotyczy wszystkiego, co ładne i brzydkie na tym świecie. Estetyka i sztuka, dla których brakowało dotąd miejsca w szeregu dyscyplin wiedzy, doznają dzięki temu psychologicznemu uzasadnieniu pewnej rekompensaty."

~*Akapit pierwszy: Skąd masz takie informacje? Podaj jakieś faktyczne źródło naukowe na ten temat, bowiem jako iż psychologiem nigdy nie byłeś oraz, co nie raz udowodniłeś, kompletnie się na psychologii nie znasz, nawet minimalnie, ciężko mi tobie uwierzyć, a ty dodatkowo nie chcesz podawać źródeł tych informacji. Poza tym, po cholerę ty tutaj stosujesz, na końcu akapitu, terminologię szkolną? Ona jest niepotrzebna, bowiem i tak każdy rozumie, co chciałeś przekazać.*~

~Akapit drugi: Tak, tylko wiadomo, że dla różnych ludzi może być piękne co innego. Dla ciebie ta wyjątkowo ładna osoba dla innego może być pasztetem, a ktoś wyglądający jak cement z budowy może dla innej osoby być w luj piękny. A poza tym, czemu niby twierdzisz, że estetyce i sztuce brakowało dotąd miejsca w, jak ty to określiłeś, szeregu dyscyplin wiedzy? W sumie nie wiem jak to zanegować, dlatego tak pytam.~

|Niestety, w tej upośledzonej książce, mimo iż na samym końcu są puste chyba z dwie czy trzy strony, nie uświadczymy spisu źródeł, z których ten cwel korzystał. Bowiem ilość manipulacji na sekundę musi się zgadzać.|

~Niestety ;=;~

253. „[...] Małe dzieci często stawiają pytanie dlaczego? – mają na myśli to samo: wnikają w celowość i sens. Dorosłych owa dociekliwość doprowadza często niemalże do rozpaczy. Jednak tylko niemądrzy rodzice tłumią u swoich pociech tę ciekawość (może nie nauczyli się lepszych reakcji), przez co eliminują jeden z podstawowych warunków uczenia się."

~*Tak, bowiem niech rodzic dostaje pierdolca i w końcu spuści srogi wpierdol bachorowi, aby się zamknął i dał rodzicowi chwilę spokoju, zamiast kazać gówniakowi zamknąć ryj i zapytać kogoś innego lub nauczyć go jak ma się dowiadywać informacji z różnych źródeł.*~

~Rodzic ma prawo kazać bachorowi zamknąć mordę, jeżeli już od pół godziny pyta o różne rzeczy, bowiem to jest denerwujące. Jeżeli gówniak jest wyjątkowo dociekliwy, spyta o to kogoś innego, na przykład babcię. A poza tym, zawsze można bachora nauczyć dowiadywania się danych informacji z różnych źródeł i dzięki temu ma się spokój na wieki.~

|No ale leitner nie posiadł jeszcze tej wiedzy tajemnej, dlatego pierdoli trzy po trzy, wkurwiając normalnych, myślących ludzi, takich jak my i nasi czytelnicy.|

~*Oraz ten gościu, który dał mi plusa pod negatywną opinią o tej książce na lubimyczytac.pl, on na stówę też musiał myśleć, skoro umiał przyjąć ją do wiadomości.*~

~Niestety, na świecie jest mnóstwo debili, którzy bezgranicznie ufają tej książce.~

~*Niestety i to jest smutne.*~

254.

"

~*Według leitnera tak rysuje się trójkąt przy użyciu cyrkla. XDDD*~

~x""""DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD~

|Ktoś tu chyba spał na geometrii w, wypadku leitnera, podstawówce. X"""DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD|

~*Kurwa, wiem. X"""DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD*~

255. „[...] Taka osoba musi definicję koła pojąć inną metodą, pozyskać jakieś inne jej znaczenie. Może tego dokonać choćby w ten sposób, że wyobrazi sobie siebie jako punkt centralny, a wokół siebie wymaluje oczyma wyobraźni koło, które utrzymywać będzie w jednakowej odległości wszystkich naprzykrzających się petentów; lub wyobrazi sobie siebie jako operatora armaty, która w promieniu 10 kilometrów zestrzeli każdego czyhającego wroga; albo jako mistrza jeździeckiego z Hiszpańskiej Dworskiej Szkoły Jazdy, wokół którego kłusuje w kółko koń lipicański trzymany na lonży – wtedy każdy odcisk podkowy dumnego ogiera składa się na przybliżony zarys okręgu."

~*Grzegorz, przestań wyobrażać sobie siebie z karabinem kręcącego się w kółko i mordującego klony Patryka, Mateusza i Sezorisa. xDDD*~

~To moje najpiękniejsze wyobrażenie dzisiaj. ;"D W każdym razie, wracając do analizy, kto tak kurwa robi? Definicję koła wkuwa się na pamięć, w tym wypadku masz ją po prostu ZNAĆ a nie ROZUMIEĆ. Znaczy miło, jak przy okazji ją rozumiesz, ale jednak najważniejsze to ją ZNAĆ.~

|Jesteś niewychowywalny, Grzegorz. xDDD Anyway, leitner po prostu chwyta się nawet najbardziej autystycznych metod argumentowania metody nauki, która akurat mu pasuje: w tym wypadku jest to metoda uczenia się na pamięć. Jednak nie broni jej dlatego, bowiem zmądrzał i zrozumiał, że każda metoda nauki ma swoje zalety, ale dlatego, bo akurat pasuje do jego chorych teorii.|

~;"D W każdym razie, leitner ciągle nam udowadnia, jakim to zjebem nienadającym się nawet do Piekielnych Kamieniołomów był.~

~*Niestety ;=;*~

256. „Tego typu triki umysłowe, pytania o sens („po co?") powinny być przez każdego człowieka uporczywie ćwiczone, dzień i noc, w każdej godzinie i minucie jego świadomej egzystencji. [...]"

~*Zajęta jestem, obecnie podświadomie ciągle idealizuję Zardonica.*~

~Zakochałaś się w nim czy co, że idealizujesz go w każdej sekundzie życia? xD~

~*Nie, po prostu jest moim idolem i jestem pewna, że jest Nadideałem.*~

~Czas spierdalać. xDDD W każdym razie, jeżeli ktoś ciągle pytałby o sens, to by pierdolca dostał, bo by się nie mógł skupić na codziennych czynnościach. No chyba, że należy to robić też podświadomie, a aŁtor po prostu tego nie sprecyzował.~

\Nie zdziwię się, jeżeli nie sprecyzował./

~Chyba nikt się nie zdziwi. =_=~

257. „[...] Tylko ten, kto bez przerwy ocenia i szuka wyjaśnienia, może zarazem posiadać dobrą pamięć. [...]"

~I mamy odpowiedź, dlaczego Ramoninth ma taką dobrą pamięć. xD~

~*Dzień dobry! :D*~

|Ja pierdolę. xDDD A poza tym, to zdanie to kolejna oczywistość, bowiem ilość manipulacji na sekundę musi się zgadzać.|

~*Niestety ;=;*~

258. „Dlatego wartościowanie nie musi być poprawne, ono nie musi być nawet rozsądne, logiczne. Może odbywać się na podstawie takich przesłanek jak stereotypy i uprzedzenia, może być subiektywne i niesprawiedliwe, może tworzyć się pod wpływem gniewu i zapału, miłości lub nienawiści, z dobrym lub złym smakiem. Nic na tym nie ucierpi dopóty, dopóki te uczucia nie prowokują do pochopnego działania, stanowią bowiem najlepsze spoiwo, którym można nowe rzeczy umocować w strukturze pamięci długotrwałej."

~*Ja bym takiej porady w książce o uczeniu się nie umieściła. W końcu podobnie działają nauczyciele w szkołach, których to leitner tak bardzo dotychczas hejcił. No ale że ten zjeb jest hipokrytą, to w sumie nie dziwi mnie to.*~

~Poza tym, dlaczego ten patafian zachęca do oceniania nawet na podstawie stereotypów? Czy właśnie tak NIE powinno się robić, bowiem stereotypy potrafią być krzywdzące oraz można się na nich ostro przejechać? A poza tym, ocenianie i ogólnie myślenie o czymkolwiek pod wpływem emocji nie jest OK, ponieważ na tym również można się przejechać i na przykład można pod wpływem tych emocji również zrobić coś, czego będzie się potem żałowało.~

|Ja rozumiem, że należy ćwiczyć pamięć, bowiem ona jest potrzebna przez całe nasze długie życie, ale też bez przesady! Powinno się wartościować wszystko w logiczny sposób, a nie na chybił trafił oraz używając takich rzeczy jak stereotypy.|

\Tym fragmentem leitner jeszcze bardziej udowadnia, jak bardzo niedojebany był. Kto normalny doradziłby innym, aby myśleli stereotypami oraz pod wpływem emocji?/

~*Aż jestem coraz bardziej zaniepokojona, że są ludzie, którzy serio biorą tę książkę bezkrytycznie. Czy oni naprawdę nie dostrzegają tego wszystkiego, co my dotychczas zanalizowaliśmy?*~

~Najgorsze jest to, że wydawcy, którzy wypuścili tę abominację na polski rynek również musieli nie zauważać tych rzeczy, skoro podjęli decyzję o wypuszczeniu tego w naszym kraju.~

|Aż ciężko uwierzyć, że tyle osób daje się łapać na tak proste triki manipulacyjne. Znając życie, jeżeli leitner otwarcie powiedziałby takim ludziom, że są debilami bez przyszłości, to oni również wzięliby to jako fakt autentyczny.|

\I tak się rodzą sekty, mili państwo./

~*Niestety*~

259. „[...] osoba pragnąca nauczyć się tego adresu powinna w pierwszej kolejności myśleć o liczbie 149, a dopiero później o nazwie Daru Pomorza. Ten, kto postępuje w odwrotnej kolejności, przeżywa częstokroć niemiłe rozczarowanie, gdyż ten mniejszy wysiłek w pewnym sensie skradł energię na zapamiętanie trudniejszego elementu. [...]"

~*Ile ten leitner czasu będzie pierdolił o tym samym, tylko na innych przykładach? Nie wszyscy ludzie mają problem z zapamiętaniem liczb, niektórym ich zapamiętanie przychodzi znacznie łatwiej niż pełnej nazwy. Nie wrzucaj wszystkich do jednego wora, bowiem ten akapit został napisany tak, jakby leitner po prostu twierdził, że na świecie każdy uczy się tak samo.*~

~Widać, że leitner ma po prostu ból dupy o to, że na świecie istnieją osoby, które uczą się i zapamiętują inaczej niż on oraz mają inne zdanie na dany temat.~

|Leitner idealnie dogadałby się z księdzem Kostrzewą (nie pamiętam jego imienia, ale to ten ksiądz, który stworzył sławną w całej Polsce prezentację „Odebrać dzieciom niewinność"). Po prostu to byłby zabójczy duet dla normalnego społeczeństwa.|

~*Wyobraźcie sobie taką walkę: Zardonic vs. leitner & ksiądz Kostrzewa. xDDD*~

\#Oglądałabym/

|Chyba każdy by oglądał. xDDD|

~*W każdym razie, koniec piątego rozdziału i właśnie zanalizowaliśmy połowę książki. Bowiem dopiero się skapnęłam, że ta książka w rzeczywistości ma dziesięć, a nie dziewięć rozdziałów.*~

~<Płacze rzewnymi łzami.>~

~*Ale nie martw się, następny rozdział oraz ten, w którym leitner będzie rozwodził się nad inteligencją oraz testami na inteligencję są krótkie, a jeden z nadchodzących rozdziałów jest wybitnie bekowy do analizy, więc szybko je zanalizujemy.*~

\Zawsze trzeba znajdować plusy beznadziejnych sytuacji./

~*Miejmy nadzieję, że chociaż we wrześniu skończymy tę analizę, bowiem w wakacje na stówę się nie uwiniemy.*~

~Oby~

260. „[...] prawnik mówi: morderstwo i używa zarazem skrótu opisującego pewien stan faktyczny, określający zamierzone i bezprawne zabicie jednego człowieka przez drugiego.

                 Jednak aby właściwie pojąć ten skrót, trzeba już znać całą masę innych rzeczy, różnice między życiem a śmiercią, terminy określające prawo i bezprawność postępowania; trzeba ponadto wiedzieć, co należy rozumieć pod wyrazem zamiar – dopiero wtedy można, zgodnie z zasadami sztuki prawa, odróżnić morderstwo od zabójstwa umyślnego czy zabójstwa nieumyślnego. [...]"

~Nie kombinuj, każdy wie, czym jest morderstwo i nie ma co nad tym gdybać. A nawet jakby, to nie trzeba się w nic wgłębiać, wystarczy sprawdzić definicję tego słowa w słowniku.~

~*No ale jak już się nie raz przekonaliśmy, leitner lubi wszystko komplikować i utrudniać ludziom życia.*~

\Albo znowu chciał brzmieć mądrze, ale mu wybitnie nie wyszło./

~Jemu to życie wybitnie nie wyszło.~

~*Jakiś ty szczery. xDDD*~

~:D~

261. „Rudolf Moessbauer, młody fizyk z Monachium, odkrył metodę, dzięki której po raz pierwszy eksperymentalnie udało się udowodnić dylatację czasu zakładaną przez Einsteina. Fizyczne zjawiska, które przy tym zastosował, przeszły do nauki pod nazwą efektu Moessbauera – ale ten skrót zrozumiały jest tylko dla tego, kto potrafi rozeznać się w labiryncie teorii, kalkulacji i eksperymentów, czyli w całej nowoczesnej fizyce."

|Przestań robić z fizyków jakąś elitę, bowiem to elitą nie jest. Jeżeli ktoś nie orientuje się w fizyce, ale ciekawi go efekt Moessbauera, to może o tym przeczytać w Internecie na innych stronach niż Wikipedia, bo tam wszystko jest napisane naukowym językiem i to zrozumieć.|

~Ten niedorozwój społeczny w pewnym momencie będzie uważał, że system binarny mogą zrozumieć tylko osoby z wykształceniem matematycznym, co jest kompletną bzdurą.~

|Brak mi słów na jego pierdolca. ;=;|

262. „Mówi się: kula do pistoletu albo jeszcze krócej: kula, chociaż naboje do pistoletów od dawna już nie mają kształtu kuli, ale wyglądają jak cylindry zwężające się ku końcowi. Pomimo to każdy wie, co wypowiadający to słowo ma na myśli."

~*W jakim świecie żyjesz? Każdy mówi na to nabój, a nie „kula do pistoletu".*~

~Może w czasach tego patafiana tak się mówiło.~

~*Szczerze, wątpię. Od zawsze mówiło się „nabój" jeżeli miało się na myśli amunicję do broni palnej. No może w czasach pierwszych broni palnych istniały jakieś archaiczne określenia na naboje i ja o tym nie wiem, ale wątpię, aby kiedykolwiek nazywano je mianem kul.*~

\Leitner to niedojeb społeczny, nie oczekujcie po nim logiki./

~*A, no tak. ;=;*~

263. „[...] Materiał biochemiczny, na którym zapisane są nasze geny, nazywa się kwasem dezoksyrybonukleinowym. Jednak nawet najbardziej poprawni naukowcy używają w swojej wypowiedzi tego monstrum słownego najwyżej raz. [...]"

~Nie dziwne, bowiem prawilna nazwa DNA jest w pytę długa i można byłoby sobie nią język połamać. Nie wiem, po co pisać taką oczywistość.~

|Bowiem wiesz, Grzegorz. Ilość słabych trików manipulacyjnych na sekundę musi się zgadzać.|

~Czemu mnie to nie dziwi. ;=;~

264. „Człowiek jest często określany jako zoon politikon (gr.), czyli istota społeczna (dosłownie: zwierzę społeczne). Jednak istnieje wiele zwierząt stadnych, żyjąc ze swoimi pobratymcami w uporządkowanych społecznościach. Bardziej trafne byłoby określenie człowieka mianem zwierzęcia skrótowego... [...]"

~*Nie udawaj, idioto, że znałeś język grecki.*~

~Pewnie nie znał, a to sformułowanie znalazł w jakieś encyklopedii czy innym tego typu miejscu.~

|Tak w ogóle, to to określenie przez leitnera człowieka zwierzęciem skrótowym miało być śmieszne? Bo jeżeli tak, to przy tym poziom humoru tej Samoanalizatorni równa się poziomem humoru najinteligentniejszego człowieka we Wszechświecie.|

~*Cudne porównanie. xDDD W każdym razie, w następnym lub jeszcze następnym rozdziale leitner do jakiegoś tam przykładu podaje jakąś anegdotkę, która miała być śmieszna, ale coś wybitnie nie pykło.*~

|Widać albo to my jesteśmy jakimiś ponurakami, albo poczucie humoru leitnera jest do bani.|

~Prawdopodobnie to drugie, bowiem nas w sumie śmieszy praktycznie wszystko. Szczególnie Ramoninth, która śmieje się z takich rzeczy jak na przykład to, że w jednym starym horrorze zjawa zabiła jedną z postaci oknem. xD~

~*TO BYŁO TAKIE BEKOWE. X""""""DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD*~

~Właśnie x"D~

265. „[...] Bez języka nie byłoby możliwe żadne działanie pamięci i samo myślenie."

\Kiedy ten zjeb przestanie wrzucać wszystkich do jednego wora? Są ludzie, którzy mają pamięć fotograficzną, im słowa do zapamiętania czegokolwiek nie są potrzebne. A nie, przepraszam, ten cwel obraża ludzi z pamięcią fotograficzną i uważa, że jedynym możliwym sposobem zapamiętywania są słowa./

~*Co prawda z tym myśleniem to mądrze prawi, ale też nie do końca. Ja kiedyś, przed snem, próbowałam pomyśleć o jednej scenie do mego przyszłego FanFiction tylko przy użyciu obrazów, bez żadnych słów. Udało się i wyszło całkiem ciekawie.*~

|No ale według leitnera i jego sekty, jeżeli jesteś inny, to możesz wypierdalać na drzewo banany prostować.|

~*Aż przypomniała mnie się taka jedna, wkurwiająca dziewczyna z Wattpada. Wy wiecie, o kim ja myślę, a nie zamierzam podawać jej nicku, bo nie mam ochoty na gównoburzę, którą ona na stówę zapoczątkuje. W ogóle mam wrażenie, że jak opublikujemy tę analizę, to ona przyjdzie i będzie mieć wąty o wszystko, co tutaj nawypisywaliśmy.*~

|Wiem, o kim mówisz i masz rację. Ona, jak w sumie i leitner, to taka zepsuj zabawa, której przeszkadza, że inni mogą mieć różne poczucia humoru, różne opinie na dany temat i inne takie, mimo iż pewnie sama nie jest lepsza. Leitner wersja żeńska, proszę państwa.|

~Bloknij ją.~

~*Nie będę dawać jej satysfakcji.*~

\Fajny ten wasz off-top./

~*~|;"""D|~*~

266. „Najbliższa mgławica spiralna, znajdująca się w gwiazdozbiorze Andromedy, jest oddalona od Drogi Mlecznej o dwa miliony lat świetlnych. Ile to kilometrów? Dokładnie 18 920 000 000 000 000 000 km. Tego żaden człowiek nie potrafiłby zapamiętać. [...]"

~*Mam złe wspomnienia ze słowem „Andromeda". ;_;*~

~Nie tylko ty. ;_; A tak w ogóle, skąd leitner wie, że nikt nie potrafiłby zapamiętać takiej liczby? Na świecie istnieją ludzie, którzy mają dobrą pamięć do cyfr, więc zapewne i tak wielką zapamiętają.~

\No ale leitner woli wrzucać wszystkich do jednego wora, zamiast sformułować zdanie tak, aby brzmiało, że leitner jednak zauważa istnienie innych ludzi, z innymi typami pamięci./

~*No ale wtedy to byłoby zbyt logiczne i proste, a jak widzimy, celem życia leitnera jest wkurwianie normalnych ludzi.*~

\Niestety/

267. „W ujęciu dramatycznym oznacza to, że człowiek uczy się skrótów od skrótów od skrótów realnych rzeczy. [...]"

~*To akurat brutalna prawda. Przykład? Esy, które są skrótem od SMS-ów albo dyzydyry, który jest autystycznym skrótem słowa „dezodorant", używanym przynajmniej w mojej dawnej szkole.*~

~Na szczęście takie skróty stosują tylko gimbusy, normalny człowiek mówi SMS-y i dezodorant. Wiadomo, dezodorant nie jest skrótem, no ale dyzydyry brzmi autystycznie.~

~*To akurat zależy, bo na dezodorant dyzydyry mówiły w mej dawnej szkole też takie dwie dziewczyny, które nie były gimbuskami, a nawet je lubiłam.*~

~;_;~

~*Wiem ._.*~

268. „[...] Siedmiocyfrowy numer telefonu można jeszcze od biedy, przechodząc z pokoju do pokoju, zapamiętać. Natomiast ośmio- lub dziewięciocyfrowy ulatnia się z naszej pamięci już na tej krótkiej drodze."

~*W jakim świecie żyjesz? Ja widziałam siedmiocyfrowy numer telefonu ledwo raz, ośmiocyfrowego nie widziałam nigdy. Numery normalnie są dziewięciocyfrowe, a jakieś firmy po prostu ustawiają sobie prosty do zapamiętania. Przykład? Taksówki.*~

|A poza tym, zależy jeszcze jaki dziewięciocyfrowy numer telefonu. Niektóre są wybitnie proste, jak numery telefonu taksówkarzy należących do jakichś firm.|

~*Nie psuj leitnerowi marzeń.*~

|;=;|

269. „W ramach z czasem rozsławionego autoeksperymentu Smith udowodnił, że mentalne przekodowanie informacji w sposób bezpośredni i znaczny mogło zwiększyć pojemność pamięci krótkotrwałej.

               Zrozumienie tego eksperymentu wymaga znajomości binarnego systemu liczbowego. Dlatego, żeby nie zafałszować jego sensu, przedstawimy go w nieco zmienionej formie – po to, aby mogły go zrozumieć także osoby niemające wykształcenia matematycznego."

~*Boże, co za idiota. To co powiesz na to: jestem dupa z matematyki, nienawidzę matematyki, moim marzeniem jest jedynie trzydzieści procent na maturze z matmy aby po prostu ją zdać, ale mimo to rozumiem system binarny. I CO TERAZ, KURWIU? Rozjebałam ci spojrzenie na rzeczywistość, a teraz wracaj do śmietnika, bo tam jest twoje miejsce.*~

~Nie róbmy z systemu binarnego czegoś elitarnego. To, wbrew pozorom, nie jest takie trudne i każdy kto chce, może dzięki Internetowi go się nauczyć.~

~*U mnie w gimbazie raz była lekcja z przeliczania liczb systemu binarnego na normalny. To musiałabym sobie przypomnieć, bo dawno tego nie robiłam, ale ogólnie jest to łatwe do zrozumienia. A tu, wystarczyłoby pokrótce wytłumaczyć system binarny, bo skoro leitner napierdala wielkie, kilkustronicowe akapity na jakieś oczywiste tematy, to mógłby dla osób, które ewentualnie nie znają systemu binarnego, wytłumaczyć go.*~

|No ale nie. Lepiej robić z czegoś w miarę prostego elitarną rzecz, którą tylko osoby z wykształceniem matematycznym mogą zrozumieć.|

~*Jak mnie ten cwel wkurwia...*~

|Chyba każdego z funkcjonującym mózgiem wkurwia.|

270.

"

~*Co on tu odjebał? Chciał ułatwić zrozumienie tego autoeksperymentu, a tymczasem ja tu widzę coś, co wygląda jak kod Morse'a, który przypominam, również nie każdy zna.*~

|Może chciał przyszpanować, że umie korzystać z różnych źródeł informacji, których OCZYWIŚCIE nawet na końcu książki nie podał.|

~*Niedojebanie Attack Super Effective moi państwo.*~

271.

"

|Kurwa, teraz to dojebał do pieca. Co to za hybryda kodu Morse'a z systemem czwórkowym lub czymś podobnym do niego?|

~*On ogólnie w tym podrozdziale odpierdala jakieś dziwne rzeczy. Ja rozumiem, że chciał wyjaśnić sens tego autoeksperymentu, ale mógł po prostu wyjaśnić pokrótce, na czym polega system binarny, a nie odpierdalać jakieś dziwactwa.*~

~. <- Taktyczna kropka obserwacji tematu.~

|Co kurwa. xDDDDDDDDDD|

~Mózg mnie się zaciął, nie wiem co napisać. xD~

~*Ja jebe. xDDD*~

~;"D~

~*Dobra, koniec na dzisiaj. Wiem, że ten rozdział jest krótki do analizy, mam przecież zapisane cytatami nieco ponad dwie i pół strony, ale nie chce mnie się już analizować.*~

|Dzięki Nadbogowi, bo nudą wieje...|

~*O, przekonwertował się. ;"-)*~

~Jezu xDDD~

~*NIE UMNIEJSZAJ ROLI NADBOGA, KURŁA!*~

~;___;~

~*;"""D*~

272. „[...] Potem jednak, dzięki utrwalonemu nowemu kodowi dla wszystkich możliwych kombinacji czwórek, zapamiętanie szesnastu kropek i kresek zestawionych w dowolnej konfiguracji byłoby już dla genialnego Amerykanina dziecinnie proste. [...]"

~*Tu jesteśmy tylko na moment. Dlaczego akurat dla genialnego Amerykanina? Nie, ja się serio pytam, dlaczego w tym miejscu aŁtor wybrał akurat Amerykanów?*~

|Też nie mam zielonego pojęcia, szczególnie, że w którymś z przyszłych rozdziałów będzie Amerykanów obrażał. Nie mógł po prostu napisać, że dla genialnego człowieka będzie to dziecinnie proste?|

~*Może jakiś czytelnik wie, dlaczego akurat tutaj wziął genialnego Amerykanina jako przykład i nam wytłumaczy w komentarzach.*~

273. „[...] Zatem dzięki metodzie Smitha nawet (nieładnie mówiąc) półgłówek może nagle pochwalić się wyczynem pamięciowym w wymiarze 16 jednostek, podczas gdy jakiś geniusz zapamiętywania byłby w stanie zapamiętać, nie stosując tej metody, najwyżej dziewięć lub dziesięć jednostek."

~*Po pierwsze: Czemu tak nagle wstydzisz się nazywania innych półgłówkami? Do tej pory, przez minione pięć rozdziałów, obrażałeś ludzi jak leci, nawet otwarcie obraziłeś osoby z pamięcią fotograficzną. Teraz nagle dopisujesz w nawiasie, że nieładnie mówiąc? Logika, gdzie ona być?*~

~Po drugie: Skąd wiesz, ile są w stanie zapamiętać geniusze zapamiętywania? Znasz jakiegoś lub sam nim byłeś? W to drugie wątpię bardziej niż w to pierwsze. A skoro nie znasz, to *KHEM* PODAJ DOWODY W POSTACI NA PRZYKŁAD NAZW ARTYKUŁÓW NAUKOWYCH NA TEN TEMAT, KURWIU!~

|Ale będziemy się rozpisywać w analizie końcowej, ło panie.|

~*To pewne nie od dziś.*~

274. „Ten eksperyment każe ponadto wątpić, czy powszechne różnicowanie ludzi na geniuszy i półgłówków w ogóle ma jakiś logiczny sens. [...]"

\Em...Ma? Ty jesteś idealnym przykładem, że debile istnieją./

~*A poza tym, niektórzy na przykład ze względu na jakieś wrodzone upośledzenie umysłowe na przykład w ciągu całego swego życia, choćby chcieli, nigdy nie nauczą się zapamiętywać tyle samo ile przeciętny Jan Kowalski.*~

~Co do normalnie normalnych ludzi, to są przypadki debili, którzy na przykład sądzą, że są inteligentni. Co prawda nie znam nikogo takiego, ale wiadomo, że tacy ludzie istnieją.~

\Takie różnicowanie ludzi ma sens, leitner, więc skończ pierdolić, ja cię proszę./

275. „To samo czyni wreszcie także lekarz. Już jako dziecko, jeszcze zanim zaczął studiować medycynę – nauczył się kodu języka potocznego i poznał znaczenie takich słów, jak: ból, szpilka, pęcherz, zaczerwieniony, opuchnięty, skóra, zawartość i tak dalej. [...]"

~*No super, panie mister hakerze i cheaterze, ale znaczenie podanych tu słów, no może oprócz szpilki, w sensie w pojęciu medycznym, ZNA KURWA KAŻDY, NAWET NIE MAJĄCY W PLANACH IŚĆ NA MEDYCYNĘ!!!*~

~Widać, że znowu robi tutaj z kolejnej grupy zawodowej elitę. Tak naprawdę lekarze nie są elitą, a poza tym, te słowa, no może oprócz szpilki w znaczeniu medycznym, zna przeciętny Jan Kowalski.~

~*Jeżeli leitner już chciał zrobić z lekarzy elitę, to mógł się bardziej postarać.*~

|Ogólnie mógł się bardziej postarać pisząc tę książkę.|

~*To akurat fakt niezaprzeczalny.*~

276. „[...] Jeżeli jakiś człowiek nie opanował skrótów potrzebnych do tego, aby zapisać rzeczywistość w swojej pamięci, to nazywa się go zapominalskim albo nawet głupim."

\Jeżeli kogoś uznaje się za zapominalskiego, to oznacza, że są ku temu powody. Po prostu oznacza to, że dana persona często o czymś zapomina i zasługuje na określenie mianem zapominalskiego./

~A z kolei jeżeli uznaje się kogoś za głupiego, to też musi istnieć ku temu powód. Musi to po prostu znaczyć, że dany człowiek jest mało inteligentny.~

~*No ale leitner oczywiście stara się bronić takie osoby, mimo iż sam je obrażał we wcześniejszych rozdziałach. Logiczne.*~

|A dalej nie jest lepiej. ;=;|

~*Niestety ;=;*~

277. „Kto z powagą zabierze się do pracy, temu wkrótce z pomocą przyjdzie efekt Berlitza [...] radujący serce fakt, że dzięki każdemu nowo nauczonemu słowu znacznie łatwiej uczymy się kolejnych dwóch. [...]"

~*Berlitz, obraziłeś się na mnie, czy jak? Dawno twój efekt mnie nie odwiedzał. A tak serio, to serio, zależy to od człowieka. Ja doświadczam radości z nauczonych słów dopiero po sprawdzianie, gdy dostanę dobrą ocenę. Bowiem w rzeczywistości, po nauce, ja nigdy nie jestem pewna, czy na stówę się nauczyłam. Dopiero po sprawdzianie to wiem.*~

|No ale leitner jak widać lubił wrzucać wszystkich do jednego wora. Jak mnie to denerwuje, poradniki nie powinny być tak pisane.|

~*Ogólnie to jest po prostu jedna, wielka i nieudana reklama kartoteki autodydaktycznej.*~

|I to pod podszywką poradnika, a to jest jeszcze gorsze. ;=;|

~*Niestety ;=;*~

278. „Językowa nieporadność jest powszechnie tolerowana, gdy jest umiejętnie tuszowana stereotypowymi wyrażeniami; nie uchodzi za szczególnie prymitywne, gdy jedna osoba, przedstawiająca drugiej swoje zdanie na temat sztuki teatralnej (lub choćby nawet na temat jakiegoś filmu kryminalnego, który obejrzała w telewizji), wyraża je słowami: „Człowieku, to było super!". Zachęta i zapał do przyswajania sobie kolejnych, nowych słów pękają wobec tej tendencji niczym bańka mydlana.

              Z powyższego przykładu wynika, że większość współobywateli, także tych tak zwanych wykształconych, dysponuje bardzo ograniczonym aktywnym zasobem słów. Widać to nie tylko po mizerności przemówień polityków, lecz także po trudnościach, z jakimi niektórzy zawodowi tłumacze walczą przy przekładach obcojęzycznych wystąpień. Doznają porażek nie dlatego, że zbyt słabo znają język angielski, francuski czy włoski. Oni za słabo znają język ojczysty. Zadowalają się tym, że udaje im się przełożyć obce zwroty, mniej więcej ogólnie oddając ich sens, ale nie starają się znaleźć bardziej odpowiednich i wyszukanych słów, które nigdy nie istniały w ich aktywnym zasobie słownictwa.

             To właśnie dokładne tłumaczenie jest doskonałym sposobem wzbogacenia słownictwa języka ojczystego. Dlatego ludzie, którzy zawodowo tłumaczą literaturę obcą, potrafią także tworzyć teksty literackie we własnym języku, a wielu pisarzy właśnie w ten sposób zaczynało karierę. Ich przykład pokazuje praktyczną drogę i sposób, w jaki możemy pomnożyć nasze zasoby leksykalne i jednocześnie wzmocnić pamięć."

~*PEACE THROUGH POWER!!!*~

~Myślałem, że się ogarnęłaś. xDDD~

~*Hehe :D W każdym razie, akapit pierwszy: Dziwisz się? To się nazywa język potoczny, przecież nikt nie będzie swemu znajomemu robił kwiecistej, słownej recenzji czegoś, co chce się komuś polecić <Ostentacyjnie patrzy w kierunku Grzegorza.> ~Dzień dobry! :D~ Nie ma czym się chwalić, pojebie. xDDD ~;""""D~ w każdym razie, wracając do tematu, gdyż to po prostu nie ma sensu. Język potoczny to normalna rzecz, nikt normalny w rozmowach ze znajomymi nie stosuje języka oficjalnego, bo to byłoby sztuczne i męczące. Jestem pewna, że leitner również się tak wypowiadał.*~

~Akapit drugi: Jeżeli dane przemówienie jest tłumaczone na żywo, to chyba logiczne, bowiem trzeba daną wypowiedź przetłumaczyć jak najszybciej. A politycy zawsze mają zjebane przemówienia, pod względem językowym tylko nieco mniej spierdolone niż ten poradnik, a właściwie pseudo poradnik. A co do tego małego zasobu słownictwa to akurat prawda, bowiem w dzisiejszych czasach coraz mniej osób czyta książki, tylko zadowala się filmami. Czasy się zmieniają, trzeba do tego przywyknąć.~

|Akapit trzeci: To akurat jest prawda, ale może podaj przykłady tych, którzy potrafią lepiej tworzyć teksty we własnym języku, bowiem dokładnie tłumaczyli rzeczy z obcych języków? Wiem, że to jest prawda, ale przykłady takich osób i tak powinny być, aby uwiarygodnić tę i tak już niegodną zaufania książkę.|

279. „Załóżmy, że ktoś chce się zaznajomić z poezją któregoś z narodowych poetów ze względu na budzącą podziw różnorodność i melancholię jego poetyckich metafor: [...]"

~*WTF? Ktoś czyta poezję tylko z takiego powodu? Ja na przykład lubię m.in. poezję Juliusza Słowackiego, bowiem jego wiersze są zajebiste, nawet ciekawe oraz przyjemnie się je czyta, mimo iż za wiele jego wierszy jeszcze nie przeczytałam, ale to nic, kiedyś to nadrobię, a nie z takiego pojebanego powodu jak w tym fragmencie.*~

|Może istnieją ludzie, którzy z takiego powodu decydują się na przeczytanie wierszy danego poety, ale szczerze, w dzisiejszych czasach to chyba nie jest powód.|

~Ogólnie dzisiaj, a przynajmniej z tego co ja wiem, więc nie bić, jedyne, co się robi z poezją, to pisze same smutne wiersze o śmierci i o tym, że Szeflera zwiędła i na Wattpada wrzuca. Czemu pisze się same smutne wiersze? Serio, one są najpopularniejsze, a moje pojebane prawie w ogóle nie mają czytelników. ;"-( Nie, ale serio, czemu jest moda tylko na smutne wiersze?~

~*Nie mam zielonego pojęcia. Teraz ogólnie jest moda na te wkurwiające, depresyjne wiersze, a wesołych, śmiesznych, strasznych i tak dalej się nie pisze. A wiersz może być nawet wychwalający budowę peronu Warszawa Powązki, ale nie, lepiej jebnąć coś smutnego.*~

|Napisz wiersz o budowie peronu Warszawa Powązki.|

~*Nie umiem pisać wierszy, próbowałam i wyszło NadGówno Całkowite, ale w sumie można spróbować.*~

|Nie pisałem tej propozycji intencjonalnie. xDDD|

~*;"""D*~

\Fajny off-top./

~*~|;"""D|~*~

280. „Gdy nasz uczeń ma już angielskie, francuskie, czy niemieckie tłumaczenie, to zabiera się do czytania dzieła, najpierw w języku ojczystym, i czyta tak długo, aż natrafi na sentencję zawierającą słowa, które szczególnie przypadną mu do gustu. Wtedy ponownie sięga po kartotekę autodydaktyczną. [...]"

\O patrzcie, bóg sekty wrócił. Dawno go nie było. W każdym razie, OCZYWIŚCIE, trzeba wszystko zapisywać w tej zasranej kartotece autodydaktycznej, bo inne metody nauki nie istnieją. Nie można tych sentencji zapisywać w jakimś zeszycie lub, w dzisiejszych czasach, w Wordzie i potem się ich nauczyć na pamięć i na maturze przyszpanować wiedzą, jak nadarzy się odpowiedni temat wypracowania?/

|A poza tym, jeżeli ma się tłumaczenie w języku, którego już jakiś czas się uczy, to można łatwo znaleźć odpowiednią sentencję w wydaniu w danym języku i ją przetłumaczyć na ojczysty. W końcu jak już się coś czyta w innym języku, to znaczy, że ten język umie się na przyzwoitym poziomie.|

~*No ale jak przekonaliśmy się nie raz, leitner to miernota lubiąca utrudniać ludziom życia.*~

|Niestety, to prawda. ;=;|

281. „[...] Poeta różni się od nas jedynie tym, że dla wyrażenia swoich wyobrażeń i uczuć posiada nieskończenie wiele słów-szablonów niż przeciętny śmiertelnik. [...]"

~*Ja pierdolę, idioto. Nie rób z poetów jakichś nadludzi, bowiem oni są takimi samymi osobami jak my. Jedynie, fakt, znają więcej słów, chociaż to też nie jest reguła oraz posiadają tajną umiejętność pisania nie grafomańskich wierszy.*~

~A poza tym, jak się wybitnie postarać, to można się nauczyć pisać przyzwoite wiersze, bowiem, jak wiemy, wszystko co ludzkie jest wyuczalne.~

|Co ten leitner tak stara się zrobić ze wszystkiego odrębne elity, do których osoby spoza nich nie mają wstępu?|

~*Czemu ten pacan podsuwa mi coraz więcej pomysłów na moją przyszłą serię fantasy? Jedyne, na co leitner w życiu się przydał.*~

~To się źle skończy. ;___;~

~*;"""D*~

282. „[...] Taka osoba powinna traktować każde nowe słowo, które chce objąć w posiadanie, jak drogocenny skarb. Powinna je wziąć w ręce, obmacać i obejrzeć z każdej strony, obwąchać i posmakować tak, aż całkiem je sobie przyswoi, aż stanie się ono dla niej narzędziem zespolonym z ciałem, niczym komórki mózgu, w których odtąd będzie trwać w pogotowiu – jako jeden ze skrótów opisujących rzeczywistość, której nie można pojąć inaczej, jako klucz do lepszego zrozumienia świata."

~*Brakowało wam autystycznych metafor i porównań? Nie? Mi też, ale leitner ma to w dupie i znowu ich użył w niepasującym do tego miejscu.*~

|Ja rozumiem, że to trik manipulacyjny, ale z każdą chwilą staje się on coraz bardziej żałosny.|

~*To niestety brutalna prawda. Ja wiem, że nawet na TVP często stosują ten trik manipulacyjny, ale i tam, i tu przy tych metaforach cringe leje się hektolitrami.*~

~. <- Taktyczna kropka obserwacji tematu.~

|Co do chuja. xDDD|

~Mózg mnie się zaciął, a chciałem jakoś skomentować. xD~

|Bez komentarza. xDDD|

~;"""D~

283. „[...] Bez mentalnych skrótów realności, bez nazw i słów nie ma ani ludzkiego myślenia, ani ludzkiej pamięci. [...]"

~*Powtarzasz się, leitner. Wspominałeś o tym gdzieś tam wcześniej.*~

\Tak samo my wspominaliśmy wcześniej, dlaczego w pewnym stopniu to jest bullshit./

~Jednak to jest kolejna technika manipulacyjna. Powtarzanie jednej rzeczy kilka razy w jakichś odstępach, aby bezmózgie lemingi zapamiętały.~

~*Bowiem po co postarać się napisać prawdziwy i porządny poradnik na temat uczenia się, skoro można obrażać i manipulować wszystkich, którzy się nawiną.*~

\Niestety, to prawda. I teraz my musimy się z tym męczyć./

~*Ktoś musiał, a akurat padło na nas.*~

284. „[...] Właśnie dlatego uczenie się poprzez wgląd jest dużo lepsze (rzekomo) od mechanicznego memorowania, uczenia się na pamięć. [...]"

~*W wielu przypadkach faktycznie, uczenie się poprzez zrozumienie jest lepsze, ale nie zawsze. Czasem lepiej sprawdza się metoda nauki na pamięć.*~

\Obie te metody nauki są dobre, skoro działają na wiele osób, więc nie powinno się dyskredytować żadnej z nich. Akurat w przypadku nauki poprzez zrozumienie oraz nauki na pamięć, to należy w danym momencie wykorzystać najbardziej pasującą z nich./

~*No ale jak wszyscy wiemy, jeżeli jesteś inny od leitnera, to skończysz jako śmieciarz.*~

~Ale wszyscy się rozpiszemy w analizie końcowej.~

~*Nie dziwne, ta książka na to zasługuje, aby zjechać ją do końca. aŁtor w sumie też na to zasługuje.*~

285. „[...] Thorndike twierdzi natomiast, że do efektu wglądu najszybciej dochodzi się wtedy, gdy zna się możliwie jak najwięcej szczegółów związanych z daną sytuacją. W kwestii gramatyki uważa na przykład, że nie jest ona najistotniejsza. Według niego należy raczej uczyć się możliwie największej liczby słów i zwrotów, a zrozumienie dla ogólnych reguł przyjdzie samo z siebie."

~*To akurat jest prawda i powinien to sobie przyswoić do łba obecny minister edukacji narodowej i wprowadzić to do szkół do programu nauczania. Może wtedy poziom znajomości językowej pięćset plusów by wzrósł.*~

|Fakt, istnieje dużo ludzi, którzy formalnych zasad gramatyki ni cholery nie znają, ale mimo to bardzo dobrze posługują się danym językiem obcym.|

~*Ja na przykład za chuja nie ogarniam większości rzeczy związanej z czasami w języku angielskim, ale ustnie i pisemnie potrafię się porozumieć.*~

\Ogólnie metody nauczania języków w szkołach są chujowe. W sumie cały system szkolnictwa, nie tylko w Polsce, jest chujowo chujowy./

~*To niestety prawda. Jak ktoś kiedyś mądrze na Pinterest napisał, szkoła uczy nas do życia w świecie, który nie istnieje.*~

~Amen~

~*Co na to Nadbóg?*~

~Brak mi słów na twego pierdolca. xD~

~*;"""D*~

286. „W ten sposób zawiła i spowita mgłą tajemnicy psychologia postaci nagle sama przybiera nową postać: gdy jej centralny twór słowny zastąpi się klarownym pojęciem, gdy zamiast: postać, powiemy po prostu: skrót. Tyle że z tym zabiegiem traci ona cały swój nimb tajemniczości i ten quasi-metafizyczny posmak, który do niej przylgnął."

|Wooow, patrzcie, leitner umie posługiwać się takim przedrostkiem jak"quasi"! _-_|

~*Pewnie sprawdził w słowniku, co to oznacza, bowiem jest tak głupi, że sam tego nie wiedział. I nie, to kooompleeetnie nie jest tak, że ja poznałam to wyrażenie „quasi" na Command and Conquer Wiki, czytając o Brotherhood of NOD. W ogóóóle. xDDD*~

~Boże xDDD W każdym razie, tak, czepiaj się, że jakiś rodzaj psychologii został nazwany tak, a nie inaczej. Jestem pewien, że skoro psychologia postaci tak się nazywa, to jest ku temu jakiś powód. W końcu bez niego nie zostałaby tak nazwana.~

|Wiadomo, że miło iż wytłumaczył sens nazwy tej psychologii, ale żeby formułować ten akapit tak, aby dało się wyczuć, że drwi z tego, jak ten odłam psychologii został nazwany? Skoro ma taką, a nie inną nazwę, to oznacza, że istniał ku temu powód.|

~*No ale jak wiemy, pasją leitnera podczas pisania tego pseudo poradnika było obrażanie każdego, kto jest inny choć trochę od aŁtora oraz jego sekty, a także najeżdżaniu na wszystko, co nie pasuje aŁtorowi.*~

~Normalnie zaziewać się można, bo ten pseudo poradnik ma cholernie powtarzalny schemat.~

|Niestety|

287. „[...] Informacja, która opatrzona jest tak znamienną etykietką, jak „przydatna", może naturalną siłą rzeczy łatwiej zostać odnaleziona w pamięci niż inne informacje. Jednak gdy ta nalepka oderwie się od grzbietu segregatora, do którego była przyklejona, i w archiwum naszej pamięci spadnie na podłogę, to stanie się bezużyteczna. Wprawdzie archiwariusz znajdzie ją natychmiast, bo będzie się bardzo rzucała w oczy, i w tej chwili uzmysłowi sobie także, że wiedział kiedyś coś przydatnego: ale co to było, tego już nie będzie potrafił sobie przypomnieć."

~*Ta metafora nie pasuje z prostego powodu: W normalnym archiwum, archiwariusz widząc odczepioną nalepkę od razu przyczepiłby ją do segregatora, który jako jedyny wyróżnia się brakiem etykietki. W przypadku przywołania w pamięci informacji, którą ma się, jak to się mówi, na końcu języka, już nie jest tak łatwo. Miałam tak na przykład w drugiej gimnazjum na sprawdzianie z biologii, gdzie wiedziałam jedną rzecz, ale nie mogłam przypomnieć sobie jej nazwy. Przypomniałam ją sobie dopiero wieczorem, przed snem.*~

\A poza tym, samo porównanie znowu jest nietrafione. Co prawda porównanie mózgu do archiwum, a jakieś informacji do etykietki jest już trochę bardziej logiczne, to jednak nadal, moim zdaniem, dość nietrafione. Ogólnie wszystkie porównania w tej książce są nietrafione, więc co się dziwić./

~*W każdym razie, właśnie zanalizowaliśmy szósty rozdział z dziesięciu. Jeszcze tylko cztery i analiza końcowa.*~

~A jednak zanalizowaliśmy ten rozdział jednego dnia.~

~*Wiem, po prostu zjadłam śniadanie i po nim nabrałam ochoty na dalsze zanalizowanie tego rozdziału.*~

|A niektórzy mówią, że śniadanie nie jest najważniejszym posiłkiem dnia.|

~*Jak widać, dzieci, jedzcie śniadania, bo to daje energii na dalszy dzień.*~

\Fajny nam morał podczas tej analizy wyszedł./

~*W sumie, racja. No ale dobra, serio koniec, bo kolejnych czterech rozdziałów jednego dnia nie damy rady zanalizować.*~

|Weź nawet tak nie strasz. ;_;|

~*No właśnie.*~

288. „Słabą stroną kartoteki autodydaktycznej jest to, że można ją oszukać łatwiej niż komputer. [...]"

~*Ty ziomek chyba nigdy nie próbowałeś oszukać Google Maps. Nawet sobie nie wyobrażasz, jak ciężko jest je oszukać, więc w sumie tu masz rację.*~

~A poza tym, wady kartoteki są tylko po to, aby leitner mógł je zdementować.~

~*Niestety to prawda. ;=;*~

|Bowiem wiecie, po co przyznać, że wasz produkt też ma wady. Lepiej przedstawiać go jako idealnie idealny.|

~*Bowiem ten pseudo poradnik to tak na serio chujowa reklama tej metody nauki.*~

|To niestety prawda. ;=;|

289. „Drugą i najistotniejszą wadą kartoteki wydaje się fakt, że każdy musi ją sam wyprodukować i zaprogramować. Czy jest to jednak na pewno jej wada? Właśnie dzięki temu, że sami układamy swój program nauki, uczymy się przyswajania wiedzy lepiej niż za pomocą innych metod. [...]"

~*Leitner chyba serio chce się palić na jednym stosie z tymi wszystkimi matołami, którzy hejcą C&C 4 bez podania argumentów, tylko dlatego, że jeden YouTuber powiedział, że ta gra ssie.*~

~A poza tym, niech ten spierdoks przestanie używać słowa „zaprogramować" w tym kontekście, bo to bekowo brzmi. xD~

\Tak w ogóle, to ile mamy powtarzać, że tak naprawdę każda metoda nauki jest dobra, tylko trzeba znaleźć tę, która działa na daną osobę?/

~*Ten spierdoks chyba tego nigdy nie zrozumie, bowiem miał za mały móżdżek. <Podpala stos.>*~

290. „W kwestii programowania karteczek kartoteki: [...]"

~Dżezis, ty zjebie, co ja ci mówiłem przed chwilą. xDDD~

\Ciągle nie mogę uwierzyć, jak można używać słowa „programowanie" w nieodpowiednim kontekście./

~*Niedojebanie leitnera najwidoczniej drąży nowy poziom spierdolenia. <Ciągnie leitnera do stosu z już palącymi się hejterami C&C 4.> Patrz, debilu, to taki sam poziom zrypania umysłowego jak twój. Tu zginiesz.*~

~TAAAKA MIŁA. xDDD~

~*;"""D*~

291. „[...] Gdy uczeń uczący się francuskiego zapisał na jednej karcie trzy różne wyrazy (zapalniczka – le briquet, popielniczka – le cendrier, cygarnica – le porte-cigare), a potem zapomniałby w trakcie nauki francuskiego odpowiednika dla popielniczki, musiałby później wraz z tym wyrazem powtarzać jeszcze pozostałe: le briquet i le porte-cigare, chociaż miałby je już opanowane."

\W tym momencie leitner prawił morały, aby na jednej karteczce kartoteki pisać tylko jedno słówko. A poza tym, to ja mam rozwiązanie twego problemu, miernoto: jak zapomnisz jednego słówka, to czytasz tylko je, a nie pozostałe i oszczędność papieru oraz twój problem egzystencjalny rozwiązany./

~No ale leitner tego nie zrozumie, on zawsze musi podpierać swoje chore teorie jakimiś ułomnymi argumentami.~

\Czemu mnie to nie dziwi./

292. „[...] pozostałe karteczki powędrowałyby dalej, do „lepszej" przegródki, gdzie mogłyby tymczasowo oddać się zasłużonej drzemce. [...]"

|Brakowało wam autystycznych metafor? Nam też nie, ale leitner nadal musi ciągnąć swoje żałosne triki manipulacyjne.|

~*Kurwa, to się robi takie cringe, że aż brakuje mi słów na jego próby wyjścia na inteligentnego.*~

|A najgorsze jest to, że to nie ostatnia autystyczna metafora w tej książce. ;=;|

~*Niestety ;=;*~

293. „Uczenie się i ćwiczenie koniugacji wzmacniają wyczucie językowe, ponieważ stwarzają dodatkowe ścieżki asocjacji, dzięki którym można przywołać w pamięci choćby takie pojedyncze elementy, jak tu fais lub ils font.

                Właściwe jest jednak, bez względu na większe zużycie papieru, zapisanie każdego pojedynczego wyrażenia na osobnej karteczce i uczenia się go osobno:

[...]"

~*Akapit pierwszy jest oczywistą oczywistością, co jest w tej książce normalnym i celowym zabiegiem czysto manipulacyjnym, aby bezmózgie lemingi się na to łapały jak wyborcy PiS-u na własny hajs, czyt. 500+.*~

~Genialne porównanie. xDDD W każdym razie, akapit drugi ujawnia hipokryzję leitnera. Chodzi o to, że gdzieś wyżej, czego nie przytoczyliśmy, ale to jest w książce, pisał aby koniugacje walić wyjątkowo na jedną karteczkę, a tu co odpierdala.~

|Czy hipokryzja również może być trikiem manipulacyjnym?|

~*Szczerze nie wiem, ale nie zdziwiłoby mnie to.*~

294. „[...] Gdy sytuacja powtarza się po raz trzeci lub czwarty, uczeń powinien zajrzeć do słownika. Znajdzie tam w bezpośrednim sąsiedztwie wyrazu le cendrier takie słowa, jak la cendre (popiół) czy la cendrillon (kopciuszek). Także te słowa powinien zapisać na osobnych karteczkach i umieścić w kartotece."

~*PO KURWĘ? Jeżeli na przykład ktoś się uczy tych słówek na sprawdzian, to PO KURWĘ mu dodatkowe słowa? Nie lepiej wkuć tę jebaną popielniczkę na pamięć?*~

~Może chodziło o to, aby dany osobnik miał dodatkowe skojarzenia i umiał się nauczyć w łatwiejszy sposób odpowiedniego słówka. No ale faktycznie, jeżeli deadline cię goni, to jest to zbytnia strata czasu.~

~*Tak zapewne robią członkowie sekty leitnera.*~

|Nie zapewne, tylko na pewno.|

295. „Inną metodą poradzenia sobie z trudnymi słowami jest konstruowanie krótkich zdań, w których występuje kłopotliwe słówko. W naszej sytuacji takie zdanie brzmiałoby: Papieros leży w popielniczce (La cigarette se trouve dans le cendrier). To zdanie należy także umieścić na osobnej karteczce. Również tym sposobem uciekający więzień – le cendrier – skuty zostanie nowym łańcuchem, w tym przypadku łańcuchem całego zdania."

~*Chyba, że uciekający więzień jest tak sprytny jak Anton Slavik i jego ziomki. W każdym razie, wracając do rzeczywistości, to akurat dobry sposób i jest nawet podawany w niektórych internetowych poradnikach odnośnie nauki.*~

\Więc tak, leitner powiedział coś mądrego. Szkoda tylko, że powiedział coś mądrego w kwestii, w której każdy normalny wie, że jest prawdziwa./

~*Czyli kolejna oczywista oczywistość.*~

\Bowiem ilość trików manipulacyjnych na minutę musi się zgadzać. A tu mamy aż dwa, oczywistą oczywistość i ułomną metaforę./

~*Niestety*~

296. „Uczmy się całych zdań!"

~*Kolejna Nadoczywistość Całkowita? Ile można?*~

|Chyba każdy wie, że powinno się uczyć całych zdań, więc nie wiem, po co tu to jest.|

\Aby ilość manipulacji na sekundę się zgadzała./

|A, no tak. ;=;|

297. „Niejeden z czytelników załamie teraz ręce – dziesięć karteczek, dziesięć informacji na jedno proste zdanie! – i uzna to za marnotrawstwo czasu. Czas jednak marnotrawiony jest tylko poprzez niesystematyczne i powierzchowne uczenie się – ponieważ to, czego się przelotnie uczymy, znowu szybko popada w zapomnienie.

              Jeżeli jednak uczeń podejdzie do sprawy tak starannie, jak my tutaj, to upiecze dwie pieczenie na jednym ogniu:

- nauczy się, bez potrzeby ćwiczenia tego osobnym trybem, poprawnie pisać w języku obcym;

- nauczy się, dzięki wielu karteczkom, zarówno poszczególnych słówek, jak i ich powiązań w krótkie zwroty, a także – całego zdania. Uczy się w ten sposób jednocześnie syntetycznie, jak i kompleksowo, a obydwie metody mają swoje zalety.

[...]"

~*Jak coś to chodzi o to, że miernota społeczna zaczął rozkładać jakieś przykładowe zdanie na czynniki pierwsze i wrzucać je do kartoteki. Nie wkleiłam tu tego, bo wieje nudą. W każdym razie, akapit pierwszy: kto. normalny. tak. KURWA ROBI?! Zdanie pisze się po to, aby zapamiętać dane słówko, a to oznacza, że tłumaczenie pozostałych słówek się zna. Po co dodatkowo i niepotrzebnie utrudniać sobie życie?*~

~Akapit drugi: Poprawnie pisać w języku obcym nie nauczysz się ucząc się tłumaczenia danych słówek. Musisz po prostu dużo ich znać, a potem pisać zdania w danym języku, inaczej chuja zdziałasz. A co do drugiego myślnika, to miło, że zauważasz zalety też innych metod nauki. Co prawda potem nadal udowadniasz, że jesteś nic niewartym debilem, ale zawsze miło czasem wykazać się choć szczątkową inteligencją.~

298. „Jak strawić matematykę?"

~*Nie da się.*~

\To było szybkie./

~*:D W każdym razie, co to za ułomnie ułomne pytanie, wystarczy robić zadania aż do porzygu.*~

~To chyba miało zaciekawić tym pierdoleniem, które jest niżej.~

~*Coś nie pykło.*~

\Leitnerowi życie nie pykło./

~*To akurat fakt niezaprzeczalny.*~

299. „[...] To przede wszystkim trudności językowe są temu winne, że te nauki ścisłe natrafiają na tak powszechne niezrozumienie."

~Y?~

~*Też nie ogarniam, co ten debil tu odjebał. Aby ogarnąć matematykę, poza znajomością teorii trzeba też robić zadania aż do porzygu.*~

|No ale wiecie, leitnerowskiej sekcie trzeba wmówić, że to w stu procentach nauczyciele są winni, a nie ich lenistwo.|

~*Wkurwić się można, a to nie koniec rozdziału. Jakby leitner nie mógł po prostu stworzyć normalnego, nie pasywno-agresywnego poradnika.*~

~Widać wiedział, że jest chujowy, a hajsu brakło, to napisał takie gówno i ot co z tego mamy.~

|Nie zdziwiłbym się, gdyby tak było.|

300. „Ten, kto nie radzi sobie z matematyką, albo nie nauczył się języka, słów i gramatyki tej dziedziny wiedzy, albo nauczył się ich ślepo i na pamięć – tak jak niewidomy przyswoił sobie nazwy kolorów i odcieni, ale nie pojął ich sensu, znaczenia i przydatności. We wszystkich tych dziedzinach wiedzy należy najpierw nauczyć się definicji, a więc znaczenia znaków i symboli, a potem także wzorów, a wreszcie, za pomocą obydwu tych rzeczy, rozwiązywania zadań."

\Niektórych definicji za chuja nie da się zrozumieć i wtedy pozostaje już tylko wkucie ich na pamięć. A poza tym, nie dało się po prostu napisać, że ten kto nie radzi sobie z matematyką, prawdopodobnie nie nauczył się dobrze teorii i aby ogarnąć ten przedmiot z piekła rodem trzeba nauczyć się teorii i przełożyć to na zadania? Trzeba było napierdalać tym autystycznym w większości akapitem?/

|Triki manipulacyjne muszą się zgadzać. Ale nie, to serio wkurwia, że leitner nie mógł chociaż raz w NORMALNY SPOSÓB napisać dany akapit, tylko musiał napierdalać niepasującymi do tematu porównaniami oraz dziwnie rozciągać zdania.|

~Widać wiedział, że jego książka będzie klapą i musiał jakoś przyciągnąć ludzi lub po prostu chciał stworzyć własną sektę. I to, i to mu się udało, kurwa, co jest straszne. ;=;~

~*A sekciarze chyba nadal śpią, bo ani na lubimyczytac.pl, ani na empik.com nie zostałam ojebana za negatywną recenzję. ;"D*~

|Ciekawe, czy zostaniesz ojebana na Wattpadzie. xD|

~*Zobaczymy xD*~

301. „Samo uczenie się jest wspierane, akurat na polach tych dziedzin wiedzy, także przez efekt zrozumienia – o wiele bardziej, niż ma to miejsce gdzie indziej. Kiedy uczeń zaczyna zgłębiać na przykład tajemnice geometrii analitycznej, między innymi poznaje także analityczne równanie okręgu x²+y²=r². Za pomocą tego równania można obliczyć każdy punkt okręgu, którego środek jest w początku układu współrzędnych, jeśli dwie z trzech wielkości (r, x, y) są dane. Jeżeli dla ucznia ten wzór jest nowy, to będzie on tak długo przerabiać go w kartotece, aż go wreszcie zapamięta. [...]"

~*Akurat w przypadku tych dziedzin wiedzy, nauka przez zrozumienie jest czymś...zrozumiałym, ponieważ tak najłatwiej i w sumie najlogiczniej jest się uczyć przedmiotów ścisłych.*~

~A poza tym, widać gołym okiem, że to analityczne równanie okręgu to twierdzenie Pitagorasa, tylko z innymi literami. Każdy debil by to zobaczył, więc nie ma sensu tego wkuwać na pamięć, skoro to jest czymś znanym.~

\Wiesz, zapewne leitner wstawił tu po to, aby pokazać, jaki to niby mądry jest, mimo iż każdy wie, że jest upośledzonym idiotą./

~;=;~

\Wiem/

302.


~*To daję jako ciekawostkę. Zapewne najwięksi wattpadowi matematycy wiedzą, czym to jest, ale wytłumaczę dla niewiedzących. Proszę nie śmiać się z nazwy tego, bowiem z tego co mówiła nauczycielka matematyki z mojego liceum, to nazywa się portkami Pitagorasa i nazywa się tak na serio. Nie pamiętam, o co z tym chodziło, bowiem w mej szkole to pojawiło się raz, na powtórzeniu i nie miało większego znaczenia w rozdziale, no ale jest.*~

~Uszyję takie dla Sezorisa! :D~

~*Wypierdalaj, matole. xDDD*~

~;"""D~

303. „[...] uczy się poprzez zrozumienie, uzyskuje wgląd do tego, co dotychczas pozostawało dla niego niedostępne, dzięki czemu zaoszczędzi teraz czas na całą masę powtórek. Nie powinien jednak zbytnio ufać temu wglądowi, gdyż także on może ulec zapomnieniu. Z tego względu należy, mimo wszystko, wzór równania x² + y² = r² umieścić w kartotece, a samą karteczkę trzeba uzupełnić o adnotację dotyczącą twierdzenia Pitagorasa:

[...]"

~Przepraszam bardzo, po chuj odpierdalać taką szopkę? Przecież na pierwszy rzut oka widać, że analityczne równanie okręgu to twierdzenie Pitagorasa w nieco innym ubraniu. Nie ma sensu wpisywać do kartoteki czegoś, co wie się tak naprawdę od podstawówki.~

|A poza tym, to chyba logiczne, że nawet poprzez metodę zrozumienia można zapomnieć, czego się nauczyło. Nie ważne, jaką metodę stosujesz i tak można zapomnieć wyuczonych rzeczy.|

~No ale bóg sekty każe, nie?~

|;=;|

~Niestety ;=;~

304. „Zadziwiającym trafem często właśnie ci uczniowie, którzy stawiają na wgląd i inteligencję, doznają porażek przy rozwiązywaniu zadań tego typu. Winna jest temu ich lekkomyślna zarozumiałość: ponieważ przykład, na którym pokazano pierwsze rozwiązanie, i samo rozwiązanie zrozumieli często szybciej niż inni, uznają, że poniżej ich godności będzie szczegółowe analizowanie tego sposobu rozwiązania jeszcze raz. Niedługo potem zapomną tej metody, a co raz zostało zapomniane, nie może już zostać, nawet przy najlepszych chęciach i najwyższym poziomie inteligencji, przetransportowane na inne zadania. Dlatego uczniowie, którzy zazwyczaj mogą liczyć na swoją bystrość, powinni także ująć w swoim programie kartoteki możliwie wiele sposobów rozwiązań. [...]"

\Zacznijmy od tego, geniuszu, że inteligentni uczniowie nigdy nie sięgną po twoją chujową metodę nauki./

~A poza tym, tak, hejtuj tych, którzy uczą się poprzez wgląd. Znowu wracamy do początku tego pseudo poradnika? Niczego nie nauczyłeś się w trakcie jego pisania? Ja wiem, że są ludzie, którzy ufają swojej lekkomyślności, ale ten akapit wygląda tak, jakby ten spierdoks chciał obrazić wszystkich uczniów uczących się tą metodą.~

|Ten kurwidół społeczny obraża każdego, kto jest choć odrobinę inny od niego, więc nie dziwne, że ten akapit tak wygląda. Jakby nie mógł napisać, że na przykład często spora grupa uczniów łapie się w sidła swej lekkomyślności. To nie brzmiałoby ofensywnie, no ale NIE. -,-|

~*<Podpala bardziej stos.>*~

~|\<Pomagają>/|~

305.

~*Co tu się właśnie odjaniepawliło? Kto normalny tak tworzy fiszki?*~

~Serio, leitner znowu zaprzecza sam sobie. Przecież wcześniej zajebałby, gdyby ktoś tak fiszki skonstruował, a tymczasem co odkurwia.~

|A poza tym, kto normalny uczy się teorii z matematyki za pomocą FISZEK? To chyba wyższy poziom sekciarstwa.|

\Jestem pewna, że w Brotherhood of Flashcards to codzienność./

~*Nie zdziwiłoby mnie, gdyby tak było.*~

306. "[...] Obydwa czynniki są ważne: wgląd i wyuczenie się, gramatyka i słownictwo, opanowanie praw i wzorów – tak samo jak bogata paleta rozwiązań jednostkowych, które potem mogą zwrotnie ułatwić zrozumienie."

~No co ty nie powiesz. To wie każdy, myślący człowiek, więc nie wiem, po co takie oczywistości dawać w poradniku o nauce. A przynajmniej w czymś, co takowym poradnikiem miało być.~

\Bezmózgie lemingi są już tak zmanipulowane, że uznają to za prawdę objawioną./

~**KHEM* *KHEM* Wyborcy PiS-u, którzy dali przekupić się własnym hajsem. *KHEM* *KHEM**~

~A ta wszędzie będzie walić nawiązaniami. XD~

~*Ale prawdziwe są! :D*~

|Jezu xDDD|

~*;"""D*~

307. „[...] infrastruktury myślenia, [...]"

~Y?~

|Też nie mam pojęcia, o co mogło spierdoksowi chodzić.|

~*Nowomowa jak się patrzy. Orwell byłby dumny.*~

\Serio, nie wiem co tu leitner odjebał. Nawet jeżeli wkleiłoby się tutaj to, co jest w miejscach tych kwadratowych nawiasów, to nie zmieniłoby faktu, że nadal nie da się ogarnąć, co to za ułomna metafora./

~*<Dolewa do ognia Czystej Zajebistości, aby fanbaza C&C oraz leitner lepiej się palili.>*~

~|\<Pomagają>/|~

308. „[...] Wobec niedoskonałości podręczników szkolnych nie pozostaje mu nic innego, jak skorzystać z pomocy akuszerki, ułatwiającej mu zniesienie bólów porodowych, w których rodzić się będzie zrozumienie – z pomocy nauczyciela. [...]"

~*Pierdzielnęłam xDDDDDDDDDDDDDDDDDDD Co to za ułomna metafora, komplitli nie pasująca do tematu pseudo poradnika?*~

~KOMPLITLI. X"""DDD W każdym razie, Dżezis, bardziej jebniętej metafory nie dało się wymyślić? xDDD W każdym razie, serio, co ćpał leitner?~

|Nie wiem, ale serio, obeszłoby się bez tej metafory. Może leitner chciał jeszcze bardziej udowodnić, jakim niekompetentem jest? Jeżeli tak, to brawo, bo mu się udało. xDDD|

\Już się boję, co będzie dalej./

~*Bardziej wkurwiająco, ułomnie, cringe'owo, manipulacyjnie i ogólnie chujowo.*~

~Tylko Nadbóg może nas uratować.~

~*O, nauczył się. ;"-)*~

|Bez komentarza. xDDD|

~*~;"""D~*~

309. „[...] (każde pytanie wynika z niewiedzy, a więc jest w pewnym sensie głupie, w przeciwnym razie nie trzeba by było go zadawać), i to, że tylko ci uczniowie są głupi, którzy zaniechają stawiania pytań, gdy czegoś nie zrozumieją."

~*Brawo, cwelu zajebany. Brawo. Obrażaj tych, którym chciałeś pomóc, tak na stówę wiele osiągniesz. Wiesz, dlaczego większość uczniów zaniecha stawiania pytań, gdy czegoś nie rozumieją? Nie dlatego, że są głupi. To wina szkoły i sposobu, w jaki się tam naucza. Uczniowie po prostu boją się wyśmiana. Mógłbyś wziąć to pod uwagę, spierdolona gnido.*~

~Pamiętacie przedmowę leitnera z początku książki? Jeżeli nie, to w skrócie przypomnę, że chciał on pomóc uczniom, którzy w szkole traktowani są jak debile. A sam co odpierdala w tym momencie.~

\A poza tym, cytując klasyka, nie ma głupich pytań, są tylko głupie odpowiedzi./

|Szczerze, mam nadzieję, że leitner zdychał w cierpieniach.|

~*Tego niestety nigdy się nie dowiemy, ale też mam taką nadzieję.*~

310. „Tematem tej książki [...] okazuje się środkiem (minimalnego oporu) do celu, jakim jest indywidualne zracjonalizowanie własnego sposobu uczenia się. Dobrze byłoby znaleźć nauczyciela, który wykazałby na tyle dobrej woli i chęci, aby w pewnym sensie odgrywać rolę osobistego trenera. [...]"

~*Wiem, że ta pierwsza część pierwszego zdania dziwnie brzmi po ucięciu, ale tam, gdzie jest pierwszy kwadratowy nawias, nie ma nic ciekawego, tylko nieistotne pierdolenie. W każdym razie, tak na serio tematem tej książki jest stworzenie sekty oraz przekabacenie czytelników na sekciarskie myślenie. Już nie kłam, leitner, bowiem każdy zna prawdę.*~

\Co do tego drugiego, to taki ktoś nazywa się korepetytorem i wielu uczniów korzysta z pomocy korepetytorów. Wspominaliśmy o tym kiedyś tam wcześniej, ale najwidoczniej miernota społeczna nie chce słuchać./

~*Niestety, leitner to idiota i chyba przez całe życie tego nie zrozumiał. W każdym razie, koniec na dzisiaj. Nie mam już ochoty dociągać na siłę analizy tego rozdziału do końca.*~

~Tak w ogóle, to dlaczego dzisiaj analizujemy? Zwykle w niedzielę tego nie robiliśmy.~

~*Bowiem to jest za jutro. Jutro jadę zapłacić za szkołę, do kina i do sklepu, i chciałabym choć raz do śniadania zrobić coś innego, niż siadać z tabletem przy biurku i analizować.*~

~K~

\Leń/

~;"""D~

311. „[...] gdy będziemy musieli uczyć się z podręczników, które często opierają się na przypuszczeniach i muszą swoje hipotezy obszernie uzasadniać. [...]"

~Po pierwsze: Ramoninth, ty leniu, wypierdalaj mi z domu na rower. Po drugie: Emmm...Ja wiem, że podręczniki szkolne są chujowo chujowe, ale jeżeli nie ma potrzeby, to nie wyjaśniają czegoś w obszerny sposób. Jeśli da się prosto wytłumaczyć, to tak się dzieje.~

~*Po pierwsze: Czy ty widzisz, co się odpierdala i będzie odpierdalać za oknem? xD Dzisiaj to zły pomysł. Po drugie: Jedyne podręczniki, w których coś jest obszernie wyjaśnione to te do matematyki, ale tam to jest absolutnie zrozumiałe oraz te do polskiego, no ale tam to chyba logiczne, że tak się dzieje.*~

|No ale po co robić research przed napisaniem czegoś, co nie? Jeżeli jeden podręcznik tak ma to oznacza, że wszystkie to mają.|

~*Niestety, to jest logika wielu osób, nie tylko leitnera.*~

|Niestety i to jest smutne.|

312. „Dlatego uczeń musi dla większości tych zjawisk uczyć się odmiennych definicji i powinien wiedzieć, przez kogo i w jakim znaczeniu – oraz w jakim kontekście – są one stosowane. W przeciwnym razie staje się niczym tak zwany fachowiec, który już sam nie wie, o czym mówi."

\Kto ogarnia o co chodzi w tym zjebanym porównaniu z ostatniego zdania niech pierwszy rzuci kamieniem./

~*A co do fragmentu przed ostatnim zdaniem, to jest to kolejna oczywista oczywistość. Cholera, ja rozumiem, triki manipulacyjne, ale nawet to trzeba co jakiś czas urozmaicać, aby czytelnik nie chciał wyjść przez okno.*~

~Najwidoczniej leitner był tak pewny siebie i zdawało mu się, że jego książkę będą czytać same bezmózgie lemingi. Sorki zjebie, coś ci nie pykło.~

\Jemu życie nie pykło./

~To wiadome nie od dziś.~

313. „Pozostańmy przy przykładzie egzaminu, ponieważ w naszym kraju bez egzaminów, świadectw i tytułów nawet najbardziej wartościową i bogatą wiedzę można często sprzedać tylko za połowę wartości, niczym skradzione przedmioty u pasera. [...]"

|W każdym kraju tak jest i dziwi cię to? Trzeba jakoś udowodnić swoją wiedzę, a to jest najlepszy sposób ku temu.|

~Znaczy wiadomo, że wiedzę można też udowadniać na inne sposoby, ale ten dla pracodawcy jest najłatwiejszy i najbardziej wiarygodny.~

|No ale jak widać, leitner musi hejcić wszystko, nie ważne, czy dana rzecz jest logiczna, czy nie.|

~A poza tym, na końcu zdania znowu mamy to zajebane porównanie. Ile mamy powtarzać, że takowe nie pasują do poradników?~

~*Ale to nie poradnik tylko jedna, wielka reklama metody nauki leitnera.*~

~A, no tak. ;=;~

314. „[...] – Kiedy przeprowadzano eksperymentalne badanie pamięci?

    Odpowiedź: W okresie od 1880 do 1910 roku.

- Kto przeprowadzał eksperymentalne badanie pamięci?

     Odpowiedź: Hermann Ebbinghaus w Niemczech, Edward Lee Thorndike w Ameryce i Iwan Pawłow w Rosji.

- Jaka dziedzina psychologii została stworzona przez Ebbinghausa, Thorndike'a i Pawłowa?

     Odpowiedź: Eksperymentalne badanie pamięci.

- Co badali Ebbinghaus, Thorndike i Pawłow?

     Odpowiedź: Procesy uczenia się, zapamiętywania i odtwarzania.

- Kto rozpoczął badanie procesów uczenia się, zapamiętywania i odtwarzania?

      Odpowiedź: Ebbinghaus, Thorndike i Pawłow.

- Czy Ebbinghaus, Thorndike i Pawłow pracowali razem?

     Odpowiedź: Nie, działali niezależnie od siebie.

[...]"

~*Z tymi pytaniami chodzi o to, że w tym momencie leitner chce przedstawić swoją wybitnie idiotyczną metodę nauki do egzaminu na studiach i tutaj daje hipotezę, jakie mogą paść pytania. Co prawda nie jestem na studiach, ale tak chyba nie wyglądają pytania egzaminacyjne.*~

~Może wśród czytelników jest jakiś student lub, co byłoby cudem, profesor i rozwieje nasze wątpliwości. Niemniej, też jestem pewien, że raczej tak nie wyglądają egzaminy na studiach.~

|To mnie wygląda na pytania na przeciętnym sprawdzianie w, obecnie, szkole podstawowej, a nie na egzaminie w szkole wyższej.|

\Co tylko daje nam kolejny dowód, że leitner to niedojeb społeczny./

~*Niestety. W sumie, w dzisiejszych czasach wielu niedojebów społecznych <patrzy ostentacyjnie w kierunku popularnych, polskich YouTuberów> pisze swoje książki, więc nie dziwne, że jakiś pacan bez mózgu z dwudziestego wieku swoją napisał.*~

~Niestety to prawda i to jest smutne. :-(~

315. „[...] W ten sposób moglibyśmy kawałek po kawałku rozłożyć treść całego podręcznika na części i umieścić w kartotece. [...]"

~*Uch...Sama kiedyś zamierzałam do moich notatek przepisać cały podręcznik, ale to było dla beki. A ten debil napisał to zdanie na serio. xD*~

~Jaki idiota tak robi? Przecież nie w całym podręczniku są istotne informacje, po co rozbierać go całego na części? xD~

~*Nawet moja mama czy tam babcia, nie pamiętam już, kiedyś mi powiedziała, że to bez sensu. XD*~

|Nie wiem jakim to trzeba być matołem, aby tak robić. Po pierwsze, to strata czasu, pieniędzy, wysiłku i papieru. Po drugie, za chuja nie da się zapamiętać całego podręcznika, nie wiadomo jak dobrą pamięć się ma. Po trzecie, to jest niepotrzebne. Z tego co wiem, to studenci orientują się, z jakiego zakresu materiału na egzaminie dostaną wpierdol, więc wiedzą, czego dokładniej mają się uczyć. W sumie wiedzą to uczniowie każdego rodzaju szkół.|

~*Właśnie dlatego kocham cisnąć bekę z tego rozdziału. Jest tak żałosny, że aż śmieszny. XD*~

316. „Nie powinien nas jednak całkowicie zadowolić efekt tej pracy, ponieważ naruszyliśmy jedną z zasad metody uczenia się: każda karteczka powinna zawierać jak najmniej pytań i odpowiedzi, żeby nie trzeba było wszystkiego powtarzać, jeżeli zapomnimy jednej odpowiedzi. Chociaż tej reguły nie należy zbyt surowo przestrzegać przy uczeniu się spójnych tekstów, a z takim mają tutaj do czynienia, to jednak dwanaście pytań na jednej karteczce to zdecydowanie za dużo – i to nie tylko dlatego, że brakuje tam miejsca. Do tego dochodzi jeszcze problem, że do karteczki zawierającej dwanaście pytań musielibyśmy dołożyć jeszcze jedną, na której widniałoby pytanie o to, co Ebbinghaus, Thorndike i Pawłow zaczęli przeprowadzać – eksperymentalne badanie pamięci. Gdybyśmy na naszej pierwszej karteczce usunęli jeszcze tę informację i wstawili w to miejsce kolejną lukę, wtedy strona przednia karteczki w ogóle nie zawierałaby żadnego punktu odniesienia. Nie byłoby wiadomo, czego tak właściwie ona dotyczy. [...]"

~*Nie doceniasz mocy ludzi z Pinteresta, leitner.*~

\A poza tym, w tym jednym akapicie ten patafian sam sobie zaprzecza. To chyba wyższy poziom bycia niedojebanym idiotą./

|A poza tym, przepraszam bardzo, ale z tego co wiem, to metody nauki mają elastyczne zasady, które można dostosowywać pod swoje potrzeby. Wiadomo, to jak metoda wygląda musi zostać zachowane, ale można ją stosować na różne sposoby, nawet robiąc sobie na tych fiszkach wielką notatkę małym pismem.|

~*Cholera, muszę na Pinterest znaleźć to zdjęcie, na którym ktoś tak zrobił.*~

~A ja ciągle się zastanawiam, kto normalny rozbiera podręcznik na części i się w ten sposób uczy.~

~*Nikt normalny. Jedynie członkowie sekty leitnera tak robią, ale oni nie są normalni.*~

~Czemu mnie to nie dziwi. ;=;~

317.

"

~Oto kolejny dowód na hipokryzję leitnera. Najpierw mówi, że na jednej karteczce powinno być jak najmniej tekstu, a sam co odpierdala.~

~*Czemu ta hipokryzja leitnera skojarzyła mnie się z filmem „Na bank się uda" i z tym prokuratorem, którego nazwiska obecnie nie pamiętam, z tego filmu? XD*~

~Akurat skojarzenie jak najbardziej poprawne, więc się nie czepnę. xD~

|W każdym razie, z tego co dotychczas zanalizowaliśmy, możemy stwierdzić, że leitner to idiota, hipokryta, udaje inteligentnego mimo iż nie ma mózgu oraz lubi stosować znane każdemu triki manipulacyjne.|

~*I do końca książki nadal taki pozostanie.*~

|;=;|

~*Wiem ;=;*~

318. „Tym sposobem rozłożyliśmy jeden akapit z książki Rohrachera na sześć karteczek kartoteki. Jeżeli tak przetransportujemy wszystkie istotne informacje zawarte w tym podręczniku, a następnie poddamy je procesowi uczenia, to nie będziemy mieli powodów, aby odczuwać jakiekolwiek obawy przed egzaminem."

~*Mimo iż gdzieś tam wcześniej, w niezacytowanych, bo nieistotnych, fragmentach tego rozdziału napierdalał o całkowitym rozłożeniu podręcznika na części. To teraz znormalniał i mówi tylko o istotnych fragmentach?*~

\Jak widać, ten idiota najzwyczajniej w świecie albo nie może się zdecydować, albo używa tego, co jest aktualnie wygodne./

~Albo, znając leitnera i to, i to.~

\Nie zdziwiłabym się, gdyby tak było./

319. „Gdy przeczytamy ten tekst jeszcze raz dokładnie i zwrócimy przy tym szczególną uwagę na podkreślenia, zauważymy, że zaznaczono słowa, których studenci zestresowani egzaminem raczej by nie podkreślili. Taki student podkreśliłby na przykład słowa: procesy i wiedza, a także: treści, akwizycja, sposoby zachowania, psychologia i decydujący czynnik. [...]"

|Skąd wiesz, jakie słowa podkreśliłby zestresowany uczeń? Pytałeś się takowych o to? Widziałeś notatki takich studentów? Dowodów naukowych raczej nie da się tu podać, tak mnie się wydaje, więc trzeba liczyć na ewentualne sprawdzenie tego przez leitnera. A gdzie tam! Napierdala co popadnie, byleby było i żeby wyglądało mądrze.|

~*A poza tym, każdy student i w sumie każdy uczeń jakiejkolwiek innej szkoły jest zestresowany egzaminami. Podczas nauki stres zawsze jest, na przykład o to, czy się niczego nie popierdoli na egzaminie i czy się zda. Co prawda na sto procent na świecie istnieją przypadki osób, które się nie stresują, ale to trafia się bardzo rzadko. Przeciętnie człowiek się takimi rzeczami stresuje.*~

\No ale jak wszyscy wiemy, pan i władca zjebów leitner wie lepiej./

|Wspaniale go określiłaś. XD|

\Ale zgodnie z prawdą!/

320. „W ten sposób odkrywa się przed nami metoda, schemat, który sterował naszym markerem przy podkreślaniu poszczególnych słów: zaznaczaliśmy tylko te słowa, które pojęciowo przedstawiają najściślejszą i najbardziej konkretną część danego stwierdzenia, a nie te, które są bardziej ogólne i mało precyzyjne."

~*Zacznijmy od tego, że kto normalny podkreśla tylko słowa. Przecież każdy wie, że podczas nauki podkreśla się zdania! Czy to tylko ja tak robię?*~

~A poza tym, może komuś w nauce pomagają te ogólne stwierdzenia? Nie możesz tego wiedzieć, w końcu każdy jest inny i uczy się inaczej, więc zamknij mordę z takim zdaniami narzucającymi coś wszystkim, ja cię proszę.~

|Poza tym, przy podkreślaniu nie istnieje coś takiego jak schemat. Każdy podkreśla te zdania lub słowa, które uważa za najbardziej odpowiednie przy nauce, więc schemat raczej nikim nie steruje.|

321. „Drugim krokiem programowania jest przenoszenie zdań zawierających podkreślone informacje na nasze karteczki. To również może w dużej mierze odbyć się w sposób mechaniczny, według następujących reguł: [...]"

~*Te reguły nie są istotne, a poza tym sądzę, że nasi czytelnicy mają mózg i nie będą uczyć się metodą tego patafiana, więc ich nie podaję. W każdym razie, kurwa, leitner, przestań stosować słowo „programować" tam, gdzie ono nie pasuje. xD Zaprogramować to można aplikację na telefon, a nie karteczkę kartoteki.*~

\Nie mam zielonego pojęcia, co leitner chciał tym osiągnąć. Może chciał wyjść na mądrzejszego niż był, ale coś mu nie wyszło. W każdym razie, ten drugi krok to znowu Nadoczywistość./

|Na stówę leitner używaniem słowa „programować" chciał wyjść na mądrzejszego, ale wyszedł na jeszcze bardziej żałosnego niż jest.|

~*I, jak zwykle, coś mu wybitnie nie wyszło jak jego marne życie.*~

322. „[...] Należy zrobić to w taki sposób, aby każda karteczka zawierała jak najmniej niewiadomych, czyli luk oznaczających pytania. Więcej niż pięć niewiadomych na jednej karteczce wpływa hamująco na postępy w nauce."

~Poproszę dowody naukowe, że za dużo niewiadomych wpływa hamująco na postępy w nauce. Tak, będę to ciągle powtarzał, bo wkurwia mnie to, że leitner nie podaje źródeł popierających jego pierdolenie, tylko bierze fakty z dupy.~

|On pewnie pisał to na zasadzie, że skoro on tak ma, to każdy taki jest, a jak trafi się ktoś inny, to należy go shejtować i zwyzywać. Bo wiecie, po co pisać coś wiarygodnego i dawać na końcu źródła potwierdzające daną informację. Lepiej napisać coś na odpierdol i stosując jedynie triki manipulacyjne, bowiem bezmózgie lemingi i tak dadzą się na to złapać.|

\Ogólnie ten pseudo poradnik jest zbyt subiektywny. Z tego co wiem, poradniki powinny opisywać to, w czym mają doradzać, w obiektywny sposób, no i nie powinny zawierać wyzywania i ogólnie ubliżania innych, a w szczególności tych, którym mają pomóc./

~*Aż serio nie mogę pojąć, jakim cudem ludzie mogą bezgranicznie wychwalać to dzieUo.*~

~Nie mają mózgów i są łatwo podatni na manipulację, ot co.~

|Zabijmy wszystkich debili. Dowiemy się, kto zamierza głosować na PiS i będziemy wiedzieli, ilu debili żyje w Polsce.|

~*W sumie, sposób ich wykrycia dobry.*~

~TAAACY MILI. xDDD~

~*No co? :D Tylko debil daje się przekupić własnym hajsem, a co za tym idzie tylko debil głosuje na PiS.*~

~Wiem, ale i tak TAAACY MILI. xDDD~

~*|;"""D|*~

323. „[...] Ten, kto myśli, że dokona tego dzięki pobieżnemu przeczytaniu książki lub choćby czternastodniowej wytężonej nauce, dozna głębokiego rozczarowania."

~*Nie doceniasz mojej mocy, leitner.*~

~A poza tym: DAWAJ DOWODY NAUKOWE NA POPARCIE SWEJ TEORII, CWELU! Wiem, że ciągle się do tego przyczepiam, ale po prostu to mnie denerwuje. Skąd on wziął informację, że nie da się niczego w tak krótkim czasie lub tym sposobem nauczyć? Niektórzy tak potrafią zrobić, dlatego dawaj dowody naukowe, kurwiu.~

|Po co, skoro bezmózgie lemingi i tak uwierzą?|

~Czemu musimy żyć w świecie pełnym upośledzonych debili? ;=;~

~*Trzeba ich wszystkich zajebać.*~

|To pewne.|

324. „Kartoteka autodydaktyczna, przeniesienie treści książki na karteczki kartoteki, przekształcenie jej tekstu na najmniejsze elementy dydaktyczne, uwidacznia to błędne myślenie. W obliczu ogromu pracy z tym związanej uczeń dostrzega to zadanie w całej okazałości. Z drugiej strony staje się ono przejrzyste. Do tej pory adept wiedzy napawał się euforycznym optymizmem. [...]"

~*A to ostatnie zdanie z kolei wygląda jak coś, co mógłby powiedzieć Wielki Elektronik. XD*~

~A poza tym, przestań idealizować swoją metodę nauki, tłumoku. Każdy uczy się tak jak mu wygodniej i w każdej metodzie nauki widać to, ile czasu trzeba poświęcić, aby się czegoś porządnie nauczyć.~

|Każdą inną metodą nauki da się czegoś efektywnie nauczyć i każda metoda jest dobra, skoro trafia się choć jedna osoba, na którą działa. Każda ma swoje wady i zalety, kartoteka nie jest tutaj wyjątkiem.|

\No ale po co zauważać wady i zalety swojej metody oraz przedstawiać ją w logiczny sposób. Lepiej ją idealizować, aby bezmózgie lemingi podatne na manipulację się na to złapały./

|Niestety... Sad but true.|

325. „[...] wskazane jest, już przy zapisywaniu karteczek, robienie adnotacji o źródle, z którego pochodzi informacja, oraz o numerze strony [...]"

~*To akurat jest chyba jedyna dobra rada na całe trzysta trzy strony tego pojebaństwa. I wbrew pozorom nie jest taka oczywista, bowiem niewiele osób tak robi i w sumie ja chyba też powinnam zacząć, ze względu na to, jak wielkie potrafią być moje notatki, z których się uczę.*~

~Ale zgodnie z odwiecznym prawem gówna każda dobra rada musi zostać zbalansowana wkurwieniem i stąd przechodzimy do...~

326. „[...] Nikt przecież nie twierdził, że kartoteka wyeliminuje potrzebę pracy i nauki. Ona jest dopiero środkiem umożliwiającym systematyczną pracę, który jednak gwarantuje stuprocentowy sukces. Ten, kto chciałby przyswoić sobie wiedzę zawartą w podręczniku metodą tradycyjną, czyli czytaniem i ponownym czytaniem, wpatrywaniem się w widnokrąg i mamrotaniem poszczególnych zdań, ślizganie palcem wskazującym po papierze książki – ten nie dokona tego nawet w rok. Kto jednak sądzi, że mu się udało, to po jakimś czasie być może z żalem stwierdzi, że większość materiału zapomniał – wtedy jednak będzie już za późno."

~Jechania po innych metodach nauki. Dla twojej wiadomości, kurwinoksie, jeżeli ktoś czegoś po jakimś czasie zapomniał, to najczęściej oznacza to, że dane informacje potrzebne mu były tylko na egzamin.~

~*Standardowymi metodami nauki też da się wiele nauczyć! Skoro działają one na właściwie każdego człowieka na Ziemi, to oznacza, że są dobre. No ale nie. Hejtujmy tych, którzy uczą się tak, jak im jest wygodniej.*~

|No ale nie. Ten patafian chyba sądzi, że wszyscy uczą się tak samo i, że da się stworzyć jedną, uniwersalną metodę nauki. Niestety, matole, to nie jest możliwe, bowiem każdy uczy się i zapamiętuje inaczej. Nie jesteśmy wszyscy tacy sami, jakbyś o tym nie wiedział.|

\Jednak po co stworzyć coś porządnego, co nie? Ciągle nie mogę uwierzyć, jakim cudem internetowe poradniki odnośnie nauki pisane przez zwykłych internautów są lepsze od tego pełnometrażowego./

~*Bowiem to nie jest poradnik odnośnie nauki, a zakamuflowana reklama kartoteki autospierdolenia.*~

~Fajne określenie. xD~

~*Wiem :D*~

327. „Niektórzy studenci [...] zaczynają naukę dopiero trzy tygodnie przed egzaminem. [...]"

~*Nie niektórzy, a znaczna większość. Chodziłeś na studia, powinieneś wiedzieć.*~

~Co jest normalne, bowiem na każdym etapie nauczania większość osób zaczyna się uczyć nawet do wielkiego egzaminu na ostatnią chwilę.~

|Ogólnie nie zdziwię się, jeżeli to zdanie miało podprogowo hejtować takie osoby.|

~*Po tej książce można się wszystkiego spodziewać.*~

328. „[...] podręcznik to książka, którą napisał profesor po to, aby profesjonalni wkuwacze mogli sporządzić z tego skrypt, z którego potem studenci robią sobie notatki, których niewielkiej części potem się uczą..."

~*To akurat jest odwieczne prawo Wszechświata obowiązujące nie tylko na studiach, ale na każdym etapie nauczania.*~

\Przez te trzy kropki na końcu zdania mam nieodparte wrażenie, że leitner chciał shejtować taką postawę./

~W tej książce wszystko się zdarzyć może. W każdym razie, słowo „wkuwacze" jest idealnym słowem do poradników. -_-~

|Dobrze, że chociaż tutaj nie ma żadnych autystycznych metafor czy innego badziewia.|

~*Zawsze to jakiś plus.*~

329. „[...] Także tej grupie kartoteka autodydaktyczna może przynieść wiele korzyści [...]"

~Zamknij mordę, leitner, nikt z funkcjonującym mózgiem nie będzie korzystał z tej metody nauki.~

|Według leitnera ta jego kartoteka ma same zalety, a jak trafią się jakieś wady, to ten cwel od razu tłumaczy je tak, że przestają one istnieć.|

\Bowiem wiadomo, po co stworzyć porządny poradnik, który faktycznie dałoby się polubić i nie zastanawiałoby się, jakim cudem może mieć pozytywne opinie. Lepiej napisać jedną, wielką reklamę dla bezmózgich lemingów./

~*Osoby z Nowego Wilanowa zapewne kochają tę książkę.*~

~Jesteś najmilszym człowiekiem we Wszechświecie. XD~

~*Nie moja wina, że w Nowym Wilanowie żyje największy odsetek bezmózgich lemingów na metr kwadratowy. ;p*~

330. „[...] 70 stron to zbyt wiele, by móc je przerobić zdanie po zdaniu, informacja po informacji tak, aby zaprogramować je na potrzeby naszej kartoteki."

|Jeszcze raz: Kto tak kurwa robi? Nikt normalny nie przerabia tylu stron słowo po słowie, bowiem to nieekonomiczne oraz niepotrzebne.|

~*Ten kurwinoks chyba napisał to dosłownie, co jeszcze bardziej mnie zastanawia. Przecież nikt normalny się tak nie uczy, bo to nie ma najmniejszego sensu. Po to są zakresy materiałów, aby wiedzieć, co trzeba najlepiej opanować.*~

~Też nie mam pojęcia, jaki w tym sens. Może któryś z naszych czytelników go widzi i nam odpowie w komentarzach.~

~*Nasi czytelnicy mają mózg, jestem pewna, że nie uczą się w ten autystyczny sposób.*~

~A, faktycznie.~

331. „[...] będzie tą metodą kontynuować naukę dzień w dzień, systematycznie, to stopniowo będzie zamieniać swoją wiedzę z czystej niewiedzy, poprzez „blade pojęcie", aż do jako takiego szczątkowego poziomu wiedzy, który być może wystarczy do zdania tego egzaminu [...]"

\Skąd ta pewność, geniuszu? Każdy uczy się inaczej, a co za tym idzie mogą się trafić osoby, które przez te trzy tygodnie w ten sposób nauczą się materiału idealnie, ale mogą się też trafić osoby, które chuja zapamiętają. Ludzie są różni, więc przestań w końcu wszystkich uczniów wrzucać do jednego wora./

|Jak mnie ten pacan i jego wrzucanie wszystkich uczniów do jednego wora wkurwia. ;=;|

~Nie tylko ciebie, Slade. Nie tylko ciebie. A najgorsze jest to, że w następnym fragmencie przechodzimy do...~

332. „Dzięki kartotece autodydaktycznej można taki efekt osiągnąć, ku swojemu zaskoczeniu, po kilku dniach. [...]"

~Gloryfikowania kartoteki autodydaktycznej. Serio, ta metoda nauki również, jak wszystko na tym świecie, ma swoje wady. Rozpiszemy je w analizie końcowej, gdyż tam na to jest najlepsze miejsce, ale wkurza mnie to idealizowanie.~

~*Zastanawiam się, jakim cudem polscy wydawcy zdecydowali się na wydanie tej książki w naszym kraju. Czy oni naprawdę nie widzieli tego wszystkiego, co my tutaj zanalizowaliśmy? Przecież te cytaty są bardzo łatwe do dostrzeżenia, a jak się przekonaliśmy, ludzie z wydawnictwa przeczytali tę książkę.*~

|Nie mam zielonego pojęcia, co mogło nimi kierować. Jeżeli jakimś cudem czyta nas ktoś z Wydawnictwa Cztery Głowy: Co wami kierowało? Naprawdę nie widzieliście tego wszystkiego, co my dotychczas zauważyliśmy?|

\Ja rozumiem, że trzeba zarabiać, ale też bez przesady! Najgorsze jest to, że ktoś kiedyś wypuścił tę książkę również poza granicami naszego kraju. Ja jakbym zobaczyła tę książkę, to odmówiłabym wydania i jebłabym leitnerowi elaborat na temat tego, dlaczego zjebał./

~*Jako iż ten ciul był publicystą, to jestem pewna, że potem w telewizji byłoby, jakie to społeczeństwo jest zepsute i nie chce przyjąć jego geniuszu i hejt na dwieście stron Worda na temat zjebania wydawców.*~

~Po leitnerze to byłaby najprawdopodobniejsza rzecz, która mogłaby się zdarzyć.~

333. „[...] Istnieje jednak szansa przejścia przez egzamin z pozytywnym wynikiem i to też jest już sukcesem."

~*Tak, to jest fakt, ale widzicie kolejną hipokryzję? Przypominam, że leitner w którymś z wcześniejszych rozdziałów napisał, że taki sukces to gówno i, że on nie działa motywująco na naukę. A co odpierdala tutaj.*~

\Ten pseudo poradnik ma w sobie mnóstwo hipokryzji, która aż rzuca się w oczy./

|Co jeszcze bardziej pozwala się zastanawiać nad tym, jak ta książka kiedykolwiek gdziekolwiek mogła zostać dopuszczona do druku.|

~*Niestety, motywów jakie stały za wydawcami i za granicą, i u nas w kraju prawdopodobnie nigdy nie poznamy. W każdym razie, koniec analizy na dzisiaj. Zanalizowaliśmy właśnie sześć rozdziałów z dziesięciu. Na szczęście siódmy jest krótki, więc powinniśmy dać radę zanalizować go w jeden dzień. Oczywiście nie dzisiaj.*~

~Ciekawe, ile zajmie w Wordzie ta analiza.~

~*Wydaje mnie się, że mniej niż pięćset, ale pewności mieć nie mogę.*~

|Zobaczymy jak skończymy analizować.|

~. <- Taktyczna kropka zakończenia.~

~*Czy my naprawdę musimy kończyć twoim debilnym komentarzem? xDDD*~

~Hehe ;"""D~

334. „Do rozwiązania dużych i ważnych zadań potrzebna jest twórcza inteligencja. Także niektórzy naukowcy, zwłaszcza psycholodzy, aktywizują się twórczo, gdy konfrontują się z jakimś problemem. Wydają wtedy na świat pojęcia, które stroją paradnie w połyskujące rzeczowniki, najlepiej pochodzenia łacińskiego lub greckiego. Jednak problem nie zawsze zostaje rozwiązany tym sposobem. Rzeczowniki, które go oplotły, rozpoczynają wkrótce swój własny duchowy żywot. Mogą wtedy zacząć nękać ludzkość bardziej i uporczywiej niż wszystkie szkockie prababki razem wzięte, terroryzować całe kontynenty, unieszczęśliwiać dzieci, a dorosłych grabić z zawodu, nadziei i przyszłości."

~*Łacina i greka to języki naukowe, choćby z faktu, że kiedy nauka się rozwijała, te języki były na topie, a poza tym, wielu filozofów pochodziło z Grecji, a filozofia to podstawa nauki. Łacina z kolei była kiedyś takim językiem jak dziś angielski, ułomie.*~

~A poza tym, co to za edgy akapit i kto go wpuścił do tego pseudo poradnika?~

~*To jest edgy wstęp do tematu inteligencji oraz ilorazu inteligencji a także obrażania Alfreda Bineta, tylko napisany w edgy sposób.*~

~Ja jebe ;=;~

|A poza tym, znowu mamy najeżdżanie na naukowców! Jej!|

~*To jest, niestety, kolejny standard tej książki.*~

335. „Punkty są dodawane, a uzyskany wynik stanowi – jak nazywa się to w języku psychologicznym score, czyli liczbę uzyskanych punktów. [...]"

\O, tego triku manipulacyjnego dawno nie mieliśmy. „Score" to po angielsku wynik, do chuja pana. Tak, jako czasownik można tego używać jako „zdobyć punkty", ale po pierwsze, według Google Tłumacza w tym kontekście tego słowa się serio rzadko używa, a po drugie, to nadal nie oznacza liczby uzyskanych punktów. „Liczba uzyskanych punktów" to po angielsku „Number of points obtained". Gdzie ty tu widzisz słowo „Score"? I nie, słowo „Score" nie jest słowem z języka psychologicznego, to słowo ze słownika języka angielskiego stosowane przez każdego człowieka na Ziemi./

~*Jaki wywód ci wyszedł, ale nie dziwne. Mnie też wkurwia ten trik manipulacyjny, bowiem jego wiarygodność można podważyć przy użyciu Google Tłumacza. No ale bezmózgie lemingi i tak po tych wcześniejszych manipulacjach uwierzą temu patafianowi.*~

~To jest trik manipulacyjny stosowany nie tylko w tej gówno książce. Czasami w niektórych artykułach naukowych czy chociażby w amatorskich poradnikach różnego kalibru, ale w sumie nie tylko poradnikach można się z tym spotkać.~

|Bowiem wiadomo, debil nie sprawdzi, tylko od razu bezgranicznie zaufa.|

336. „Nad takimi testami można by przejść do porządku dziennego, gdyby były one przeprowadzane jedynie dla rozrywki, jak to się czasem zdarza w czasopismach, jedynie dla prywatnej przyjemności osób zainteresowanych. Jednak stosunek do tych testów jest niestety śmiertelnie poważny. Uzyskany wynik ilorazu inteligencji przedostaje się czasem np. do akt szkolnych i osobowych, często traktowany jest jak wyciąg z rejestru osób karanych, z jedną różnicą: poprzednie kary mogą być wymazane, a niekorzystny wynik ilorazu inteligencji może prześladować swoją ofiarę aż do końca życia. Przy tym wszystko właściwie tak niewinnie się zaczynało..."

|Ziomek, w jakim ty świecie żyjesz? W rzeczywistości wynik testu na inteligencję nie jest brany na poważnie, o czym świadczy choćby fakt, że multum takich testów jest w Internecie, a poza tym, w każdym może wyjść inne IQ.|

~*Mi kiedyś robiono w poradni psychologicznej, gdy byłam sprawdzić, czy mam z tego co pamiętam dysgrafię, w sumie nie pamiętam czemu, test na inteligencję i wyszedł mi IQ nieco ponad przeciętną. W testach internetowych wychodzi mi dziewięćdziesiąt sześć, czyli normalny. Jakby brać testy na inteligencję na poważnie, to byłby taki pierdolnik, że szlag by każdego trafił.*~

~Ja się zastanawiam, skąd leitner wyciągnął te wnioski, szczególnie że na przykład IQ nie przedostaje się do akt szkolnych i osobowych. Poproszę naukowe źródło na ten temat i nie, niech nie będą to książki Alfreda Bineta, bowiem jego poglądy na temat inteligencji są w dzisiejszych czasach nieaktualne.~

\No ale leitner chyba wyszedł z założenia, że lepiej dramatyzować, bo bezmózgie lemingi i tak uwierzą./

|Ciągle nie wierzę, jakim cudem wydawcy nie zauważyli tego wszystkiego, co dotychczas zanalizowaliśmy.|

~*Nie tylko ty nie możesz tego pojąć.*~

~\I nie tylko wy./~

337. „[...] Zlecono psychologowi Alfredowi Binetowi skonstruowanie testu, który z naukową precyzją stwierdzałby, czy jakieś dziecko nadaje się do normalnej szkoły, czy też wymaga edukacji w szkole specjalnej.

              W ten sposób zrodził się pierwszy test na inteligencję, a wraz z nim – iloraz inteligencji, w celu, który sam w sobie był szczytny."

~*Tak, to prawda, że Alfred Binet jest twórcą testów na inteligencję, sprawdziłam w Internecie, żeby mieć pewność, że leitner nas nie okłamuje.*~

~Ja też sprawdzałem, ale no nie wiem, może to ja jestem ślepy i nie umiem szukać, ale nigdzie nie znalazłem żadnych informacji, aby stworzył ten test z takich powodów jak podane wyżej.~

|Dla takich osób powinno się podać źródło informacji. No ale nie, po co. Lepiej zostawiać czytelnika niewiedzącego, czy leitner mówi prawdę, czy kłamie, aby mieć potem usprawiedliwienie do hejcenia Bineta.|

~*Najgorsze jest to, że dalej nie jest lepiej, a w jednym momencie leitner nawet kłamie w żywe oczy. Nie wiem, czy w tym rozdziale, ale jestem pewna, że gdzieś to będzie.*~

\Brak słów./

338. „Jednak od tamtej pory ludzkość nie może pozbyć się nieszczęścia, które z tego wyniknęło. Przyczyną owego nieszczęścia jest dość swawolne i absolutnie nieudowodnione założenie, fundamentalny błąd konstrukcyjny. Choć od czasów Monsieur Bineta świat obiegły tysiące rodzajów testów na inteligencję, które z czasem wciąż udoskonalano, to wszystkie mają jedną rzecz wspólną z ich pierwotną konstrukcją: roszczenie na dożywotnią ważność."

~*O, zaczyna się hejcenie Bineta, zapnijcie pasy, bo w następnym akapicie wchodzi wkurw. W każdym razie, te testy nie są tak istotne w życiu codziennym. Widział ktoś kiedyś, aby z powodu wyniku w teście na IQ kogoś wyśmiewano? Nie? Nie dziwne, bowiem to nie jest brane śmiertelnie poważnie.*~

~A poza tym, te testy są udoskonalane do dzisiaj, więc zamknij ryj, ja cię proszę.~

|A poza tym, Binet miał prawo popełniać błędy, w końcu on był TWÓRCĄ testów na inteligencję. Miał jak najbardziej prawo do pomyłek, ale jego błędy były potem korygowane, co jest normalną koleją rzeczy.|

\No ale w następnym akapicie przekonujemy się, że.../

339. „[...] Alfred Binet, dyrektor instytutu psychologicznego na Sorbonie, uważał inteligencję za cechę wrodzoną i niepodlegającą zmianom, za przeznaczenie, z którym człowiek musi żyć, podobnie jak z kolorem swoich oczu, budową kości i wrodzoną pigmentacją cery. [...]"

\Leitner prawdopodobnie hejci go tylko dlatego, bowiem Binet coś w życiu osiągnął, w przeciwieństwie do leitnera./

~A poza tym, Binet jak najbardziej miał prawo do takich, a nie innych poglądów. Testy na inteligencję przed stworzeniem przez niego nie istniały, nie istniały też, z tego co wiem, metody pomiaru IQ, więc miał pełne prawo się mylić w swych poglądach, o czym dzisiaj wiemy.~

~*Wkurza mnie to hejcenie Bineta. Można go krytykować, jasne, ale opierdalać tylko dlatego, że myślał tak, a nie inaczej, mimo iż w latach jego życia miał do tego pełne prawo, to już szczyt chamstwa.*~

|Dzisiaj wiemy, że inteligencję można stale zwiększać, ale kiedyś to mogło nie być takie oczywiste. No ale nie, leitner jak zwykle wie najlepiej, mimo iż był tylko publicystą, czytaj zakałą społeczeństwa.|

~*<Mimo iż nie wie, gdzie jest grób leitnera, zsyła tam dwieście bomb atomowych.>*~

~Super xDDD~

~*;"""D*~

340. „[...] na głupotę nie ma lekarstwa."

~*I właśnie dlatego leitner nigdy nie został wyleczony ze swego niedojebania.*~

~A poza tym, na głupotę jest lekarstwo, a brzmi ono: muzyka Zardonica.~

|Nadfaza się udziela, widzę. XD|

~*~:D~*~

|Bez komentarza. xD|

341. „[...] Jednak już pierwsze założenie było w tamtych czasach w tak jawny i jaskrawy sposób fałszywe, że szacowny pan Binet musiał wziąć to pod uwagę – także ponad sto lat temu dzieci stawały się z roku na rok coraz bardziej inteligentne. Nic nie szkodzi – myślał w duchu Monsieur Binet. Również na to znalazł stosowne wyjaśnienie. Porównał, w absolutnej naiwności, rozwój umysłowy człowieka z fizycznym. Uważał, że tak długo, jak trwa fizyczny rozwój, trwa również rozwój w sferze umysłowej. Żeby jednak jego teoria, jego dogmat o niezmienności wrodzonych cech duchowych, nie poniosła przez to szkód, Binet uwzględnił w swoich kalkulacjach także wiek osoby badanej. W ten sposób obliczany iloraz inteligencji pozostał na stałym poziomie, a naukowy stereotyp uratowano przed niebezpieczeństwem."

~*<Staje murem przed Binetem, mimo iż nie zgadza się z jego poglądami.> Przestań w końcu go hejcić, pacanie. Miał prawo się mylić, bowiem jako pierwszy tworzył testy na inteligencję. Poza tym, nauka cały czas idzie do przodu i to jest tak, jakby powiedzieć, że kiedyś lekarze przeprowadzający transfuzję krwi byli debilami, bo raz pacjent przeżywał, a raz nie, mimo iż wiadomo, że wtedy grupy krwi były nieznane. Dzisiaj są znane, bowiem medycyna idzie cały czas do przodu. Tak samo jest z całą resztą nauki i jasne, można krytykować to, co działo się kiedyś, ale najeżdżać bezpodstawnie na to już nie.*~

~Poza tym, jakoś nie chce mnie się wierzyć, że ktokolwiek kiedykolwiek mógł porównać rozwój umysłowy człowieka z fizycznym. Cholera, chyba muszę przeczytać którąś z książek Bineta, aby przekonać się, czy na serio to zrobił.~

~*Ja swoją drogą już jakiś czas temu nabrałam ochoty na przeczytanie którejś z książek Bineta. Brawo, leitner. Chciałeś hejcić, a twoje hejcenie okazało się lepszą reklamą Bineta niż twój pseudo poradnik reklamą kartoteki autodydaktycznej. XD*~

|Co jest kolejnym dowodem, że leitnerowi życie nie wyszło. xD|

~*No cóż, bywa. XD*~

342. „Naturalnie, Monsieur Binet nie dopuścił się celowo tych wszystkich naukowych bezeceństw. Był jednym z pionierów badania inteligencji. W kwestii odgórnego kierowania dzieci zacofanych umysłowo do szkół specjalnych bez wątpienia wiele zdziałał. Jednak popełnił przy tym, co się zdarza, zasadniczy błąd. Nie jemu należy to zarzucać, lecz jego następcom i naśladowcom, którzy przez dziesiątki lat i kolejne pokolenia bezkrytycznie ten błąd powielali, na nieszczęście dla tysięcy istnień ludzkich."

\Ja pierdolę, matole. Jego następcy na sto procent weryfikowali i naprawiali błędy Bineta, bowiem gdyby tak nie było, ta część psychologii nadal stałaby w miejscu. Wszyscy wiemy, że tak nie jest, więc po prostu przestań hejtować Bineta i jego naśladowców./

|A poza tym, dziecko zacofane umysłowo i tak koniec końców trafiłoby do szkoły specjalnej. Uwierz, kurwiu, dzieci serio zacofane umysłowo nie dadzą sobie rady w normalnej szkole, choćby nie wiem jak bardzo się starały. Po prostu normalny materiał jest dla nich za trudny do przyswojenia i potrzebują jego łatwiejszej wersji.|

~*A poza tym, nie udawaj, że bronisz teraz Bineta, bowiem po pierwsze później i tak go hejtujesz, a po drugie widać, że w tym akapicie i tak podprogowo go hejcisz. Tak w ogóle, co do dzieci zacofanych umysłowo, to wystarczy sprawdzić arkusze maturalne dla dzieci z upośledzeniem umysłowym w stopniu lekkim, aby sprawdzić, że no cóż, dla nas to szczyt banału, ale dla nich to może być takie same jak dla nas nauczenie się standardowego materiału.*~

~Więc takie dzieci koniec końców bardzo szybko trafiłyby do szkół specjalnych, więc co się pieklisz.~

\Bowiem leitner to upośledzony idiota, co niejednokrotnie udowadniał./

~Amen~

343. „[...] Jednak nie przeszkodziło to, żeby ta sama psychologia, z uwagi na fakt, że już raz dokonano przysięgi na niezmienność inteligencji, dochowała wierności owej „ślepocie" aż po dzień dzisiejszy."

~Pizgło cię? Nauka ciągle ewoluuje, ile mamy to do cholery powtarzać? Każdy w dzisiejszych czasach wie, że iloraz inteligencji jest rzeczą zmienną i może rosnąć oraz maleć, a testy na inteligencję nie są brane jak wyrok śmierci.~

\Jestem pewna, że w czasach leitnera też już tak było, a ten debil jak zwykle dramatyzuje./

~*Ogólnie ten rozdział do chyba połowy to jedno, wielkie dramatyzowanie.*~

\Jeszcze gorzej. ;=;/

344. „[...] Królik najbardziej podobny jest do:

a) kota b) wiewiórki c) zająca d) lisa e) jeża

Przeciwieństwem nadziei jest:

a) smutek b) rozpacz c) nędza d) miłość e) nienawiść [...]"

~*Według leitnera są to dwa przykładowe zadania z jakiegoś testu na inteligencję, do którego nawet nie podano źródła. Śmiem wątpić, bowiem pamiętam, szczątkowo ale jednak, jedno pytanie z prawilnego testu na IQ, który robiono mi w poradni psychologicznej. Kazano mi podać definicję jakieś oczywistej rzeczy, niestety nie mogę sobie przypomnieć jakiej, tak dawno to było i do dziś nie wiem, jakim cudem mnie się to udało, bowiem to wbrew pozorom było W CHUJ TRUDNE! Ogólnie cały test był W CHUJ TRUDNY i do dziś nie wiem, jakim cudem wyszło mi IQ nieco ponad przeciętną. Te zadania podane tutaj są zbyt łatwe jak na test na inteligencję, no i, co widać, nie potrzeba tu inteligencji.*~

|A, że nie podano źródła, z którego wzięto rzekomy test na inteligencję z tymi pytaniami, to można spekulować, że leitner kłamie tylko po to, aby bezpodstawnie shejcić testy na IQ.|

~A poza tym, w tym drugim nawet nie ma poprawnej odpowiedzi. Każdy wie, że przeciwieństwem nadziei jest leitner.~

~*BOŻE, CO. xDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD*~

|CHRYSTE x"""DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD|

\Wut./

~;"D~

345. „[...] Udzielenie poprawnej odpowiedzi na pierwsze pytanie zależy wcale nie od jakiejś tajemniczej struktury, lecz od całkiem określonej znajomości rzeczy – mianowicie od tego, czy osoba badana widziała już w swoim życiu kilka razy kota, wiewiórkę, zająca, lisa, jeża i królika lub przynajmniej ich ilustracje. Tylko pod tym warunkiem człowiek testowany jest w stanie powiedzieć, że królik najbardziej podobny jest właśnie do zająca."

~*Kota i wiewiórkę widziałam w rzeczywistości nie raz, jeża widziałam w rzeczywistości, ale martwego, truchło lisa też widziałam, gdzieś w krzakach podczas jednej kolonii, a zająca i królika widziałam tylko w necie.*~

~No to fajnie sobie na tej kolonii pogrywaliście. XD~

~*Każdy się zleciał, aby zobaczyć. :D*~

|Ja pierdolę, brak słów. xD W każdym razie, wracając do fragmentu, właśnie dlatego nie jest to pytanie w teście na inteligencję. Tu nie potrzeba inteligencji, każdy człowiek potrafi to rozwiązać.|

\Serio nie zdziwię się, jeżeli te pytania zostały zmyślone przez aŁtora tylko po to, aby móc bezpodstawnie shejcić testy na inteligencję./

~*Zapewne tak było, no ale to tylko spekulacje.*~

346. „[...] a) stół b) krzesło c) ptak d) szafa e) łóżko

Następne zadanie z tego samego zestawu zawiera słowa:

a) siedzieć b) leżeć c) stać d) iść e) klęczeć

Na pierwszy rzut oka wydaje się, że być może do wybrania odpowiednich odpowiedzi potrzebna będzie ta rzekomo wrodzona i niezmienna cecha umysłu, którą próbują zmierzyć badacze inteligencji. [...]"

~*W tych słowach chodzi o to, aby wybrać niepasujące do zestawu, tak dodam. W każdym razie, to znowu nie mogłoby się pojawić w teście na inteligencję, bowiem do tego owa nie jest potrzebna. Każdy wie, jakie słowa tu nie pasują.*~

\Moim zdaniem to jest tylko naciąganie, aby jakoś podtrzymać hejty leitnera uzasadnione. Przecież na pierwszy rzut oka każdy widzi, że to jest zbyt proste jak na testy na inteligencję./

~. <- Taktyczna kropka obserwacji tematu.~

~*Czy my naprawdę musimy kończyć ten fragment twoim upośledzonym komentarzem? XD*~

~Chciałem coś napisać, ale mózg mnie się zaciął. :D~

~*To było nic nie pisać, mośku. xD*~

~Hehe :D~

347. „[...] las : drzewa = łąka : ?

a) trawy b) siano c) pasza d) zieleń e) pastwisko

ciemny : jasny = mokry : ?

a) deszcz b) dzień c) wilgotny d) wiatr e) suchy [...]"

~*Tu chyba widać, co trzeba zrobić, więc nie muszę dodatkowo tłumaczyć. W każdym razie, to zadanie również nie wymaga użycia inteligencji. Każdy wie, co jest przeciwieństwem podanego słowa.*~

|Serio, jeżeli to na prawdę jest z jakiegoś testu na inteligencję, to po pierwsze chyba z ewentualnej parodii takowych, a po drugie leitner powinien podać źródło, z którego wytrzasnął ten test.|

\Jednak w tym pseudo poradniku nie zostały podane żadne źródła, a jestem w stu procentach przekonana, że leitner z jakichś korzystał, bowiem to jest niemożliwe, aby wszystko to wiedział. No ale po co komu źródła i wiarygodność, co nie?/

~Ciągle nie mogę uwierzyć, jakim cudem pierwsi wydawcy dopuścili tę książkę do wydania. Czy oni na serio nie widzieli tego, co zostało dotychczas zanalizowane?~

~*Też nie mam pojęcia, jakim cudem ta książka została w ogóle dopuszczona do wydania i jakim cudem istnieją tacy debile, którzy bezgranicznie ją wychwalają. Ja rozumiem, że gusta są różne, ale też bez przesady!*~

\Ale się rozpiszemy w analizie końcowej./

~*To pewne.*~

348. „Jedną z nieskończenie wielu właściwości drzew jest to, że między innymi rosą w lesie, który jak powszechnie wiadomo składa się z drzew. [...]"

~*No co ty kurwa nie powiesz...*~

~Każdy to wie, więc nie wiem po kiego gnoja tu takie oczywiste zdanie. A poza tym, drzewa, jak i wszystko inne, mają skończoną ilość właściwości.~

|To zdanie już nawet nie podchodzi pod trik manipulacyjny, to po prostu niepotrzebna, oczywista oczywistość.|

~*Też nie mam zielonego pojęcia, po co tu takie oczywiste zdanie.*~

349. „Stan ciemny ma taką właściwość, że nie może być jednocześnie jasny. Ciemny jest więc przeciwieństwem jasnego. [...]"

~*NO CO TY KURWA NIE POWIESZ.*~

\Kolejna oczywista oczywistość, która nawet nie kwalifikuje się do miana triku manipulacyjnego. Każdy to wie, do cholery./

~Taaa, o wydawcach tego rakogennego gówna też trzeba będzie powiedzieć parę słów w analizie końcowej.~

~*To pewne. Jak można było wydać taką książkę? Wiem, że się powtarzamy, no ale ja nie mogę tego zrozumieć.*~

|Chyba nikt nie może tego pojąć.|

350. „Gdyby te same badane osoby nie dorastały w cywilizacji słów i pojęć, liczb i figur geometrycznych, lecz w puszczy amazońskiej lub wśród aborygenów australijskich, być może potrafiłyby wspaniale odczytywać ślady lub posługiwać się bumerangiem: jednak przy takim teście na inteligencję, pomimo rzekomo wrodzonej inteligencji, poniosłyby żałosną porażkę."

~*Teraz w puszczy amazońskiej takie osoby by spłonęły, hehe. W każdym razie, dziwisz się? Testy na inteligencję są robione pod większość, a nie pod mniejszość, jak wszystko na tym świecie.*~

|Nie da się stworzyć czegoś pod wszystkich ludzi na świecie i nawet dziecko to wie.|

~*No ale widać mózg leitnera wielkości ziarnka piasku nie dotarł do levelu zrozumienia tego faktu.*~

~A poza tym, nie trzeba robić testów na inteligencję. To nie jest obowiązek.~

\No ale jak widać, lepiej jest dramatyzować./

~Amen~

351. „[...] praktyka przeprowadzania testów pozostała niewzruszona do dnia dzisiejszego."

~Mów do słupa, a słup jak dupa. Ile mamy ci powtarzać, ułomie, że testy na inteligencję były od czasów Alfreda Bineta udoskonalane i na sto procent są udoskonalane w dalszym ciągu? Nauka, a co za tym idzie i psychologia, która jest dziedziną nauki, nie stoją w miejscu i ciągle ewoluują.~

~*No ale po co komu weryfikacja swoich teorii, co nie? Pamiętacie ten komiks o faktach, o którym wspominałam wcześniej? Nadal nie znalazłam linka do niego, musiałabym przeszperać całą moją historię wyszukiwania, ale po prostu chcę podkreślić, że cholernie pasuje do leitnera.*~

|Jak mnie ten gówno poradnik wkurza. Nie mogę uwierzyć, że ludzie tego wszystkiego nie zauważyli.|

~*A może zauważyli, tylko bali się wypowiedzieć negatywnie i ktoś musiał być pierwszy?*~

|Szczerze, to też może być prawdopodobna hipoteza.|

352. „Czwartą i ostatnią fazą jest faza weryfikacji – jest ona w pewnym sensie kontrpróbą, która musi stwierdzić, czy znalezione rozwiązanie jest właściwe, czy też jest ono jedynie bezużytecznym urojeniem."

~*Bezużytecznym urojeniem były te wszystkie teorie, które zostały dotychczas zapisane w tej książce. A poza tym, jeżeli rozwiązanie problemu okazało się błędne, to nie oznacza, że jest ono bezużytecznym urojeniem. Zawsze mogło ono czegoś daną osobę nauczyć, a to już jest dowód na to, że było ono do czegokolwiek przydatne.*~

353.

"

~*Kurwa, jestem upośledzona. xD Miałam to zdjęcie przed ryjem, a myślałam, że ono jest jednym z uszkodzonych plików na pendrive. Pół godziny szukałam aplikacji do naprawy plików graficznych, aż w końcu, gdy jakaś darmowa się trafiła i puściłam naprawę rzekomo tego i innych uszkodzonych plików skapnęłam się, że ten plik ciągle miałam przed mordą i był on nieuszkodzony. XDDD*~

~Brawo kurwa. XDDD~

~*:D Ale dzięki temu odnalazłam też pozytywne recenzje tej gówno książki na różnych blogach oraz, że ta książka ma swoją stronę internetową.*~

~OK, czyli to my zbawiamy świat, wyjaśnione.~

~*Super xDDD Jezu Chryste, tak w ogóle to ta książka sprzedała się w nakładzie 130 000 egzemplarzy w Europie! ;___;*~

|Ludzie to debile dający się tak prostym manipulacjom, wyjaśnione. W każdym razie, przechodząc do zdjęcia, bo zaczynamy off-topować: co to za gówno?|

~*Dałam to jako ciekawostkę, to metody rozwiązania takiej zagadki z obciążnikami i wagą z deski, z czego jednym z obciążników jest świeczka. No i trzeba zrobić tak, aby deska się zawaliła. Tu są rozwiązania tego problemu.*~

\Ciekawe, czy eksplodujące zapałki mogą wysadzić grób leitnera.../

|TAAAKA MIŁA. xDDD|

\Wiem/

354. „[...] im częściej i intensywniej osoba badana zajmowała się wagami, ciężarami, palącymi się świeczkami, topiącym się woskiem i wybuchającymi zapałkami, tym łatwiej wpadnie na pomysł, aby przełożyć zdobyte wtedy doświadczenia na zaistniały problem."

~*Co do chuja? Nie ogarniam. Kto normalny w swoim życiu często zajmuje się wymienionymi tutaj rzeczami?*~

~Szczerze, nie mam pojęcia, ale aby to rozwiązać trzeba po prostu się zastanowić. Akurat z tym topiącym się woskiem to w sumie chyba każdy miał kiedykolwiek do czynienia, ale na przykład na wybuchające zapałki to już niewiele osób by wpadło.~

|W sumie za bardzo nie wiem, jak skomentować ten fragment. Jakiś taki dziwny jest.|

~*Dziwny jak głupota leitnera.*~

~Fajne porównanie. xDDD~

~*Ale prawdziwe! :D*~

355. „[...] warunki potrzebne do sprostania zadaniom na inteligencję tkwią przede wszystkim w tym, czego człowiek, który ma je rozwiązać, dotychczas się nauczył. Zatem najlepszy i najbardziej inteligentny w rozwiązywaniu problemów okazuje się ten, kto najwięcej wie i ma największe doświadczenie życiowe."

~No...Tak, to akurat prawda. Nie wiem, po co tutaj to pisać.~

\Pewnie miało to służyć za jakieś podsumowanie jego dotychczasowego pierdolenia i napisał on to w najbardziej oczywisty z możliwych sposobów./

~*W sumie, większość ludzi chyba zgubiła mózg podczas czytania tej książki, więc nawet takie coś uznają za objawienie z niebios. Nie, ale serio, trzeba być idiotą, aby nie zauważać tego jawnego manipulowania i obrażania wszystkiego, które jest w tej książce.*~

~Ja bym tych debili spalił i zaczął tworzyć w laboratoriach prawdziwych ludzi.~

~*Jest ktoś chętny aby go wychować? Dopłacę...*~

~;"""D~

356. „Ci, którym udało się znaleźć rozwiązanie, rzeczywiście mają coś, czego brakuje przegranym. Ale nie ma powodu, by to coś stawiać na piedestale i czcić lub obawiać się tego niczym jakieś osobliwej istoty. To nawyk, taki jak każdy inny, choć w naszych czasach dość nietypowy – nawyk snucia myśli nowych, obcych i właśnie nietypowych, odbiegania od stereotypowych wzorów, utartych opinii i patrzenia na świat w odmienny sposób, niż czynią to inni. Ten nawyk może być wyuczony i poddawany systematycznemu treningowi. Jednak w naszym kraju nikt nie wspiera jego rozwoju."

~*Bowiem nie da się wspierać rozwoju wszystkiego. Jeżeli chodzi o szkoły, to w nich zdobywa się wiedzę ogólną, więc co się dziwisz. Nie, nie bronię szkół i programu nauczania, bo on jest chujowo-chujowy, mówię tylko jak jest. W każdym razie, od kiedy snucie nietypowych myśli jest wyjątkowe w tych czasach? Wiesz, ile ludzi tak robi?*~

\Może w czasach leitnera tak było, nie wiem. W każdym razie, pacanie, nie uważaj osoby, które myślą inaczej za nadludzi, bowiem tak nie jest. Wiele osób tak robi i nikt nie ma z tym żadnego problemu./

|A poza tym, z tego co pamiętam, w którymś z wcześniejszych rozdziałów aŁtor wręcz nakazywał aby myśleć też i stereotypowo, a tutaj temu zaprzecza. Kolejna hipokryzja, czemu mnie to już nie dziwi?|

~A poza tym, nawet jeżeli ktoś umie myśleć nieszablonowo, to jest duża szansa, że i tak przy pytaniach na inteligencję może polec. Wiecie, wtedy mózg się automatycznie crashuje i metody rozwiązania nie przychodzą tak łatwo.~

~*No ale leitnerowi to do głowy już nie przyszło.*~

~Amen~

~*Co na to Nadbóg?*~

~Won xDDD~

~*;"""D*~

357. "

~*To daję tutaj jako ciekawostkę. Kojarzycie tę odwieczną zagadkę, że jest sobie rolnik i musi przewieźć na drugi koniec jeziora czy tam rzeki kozę, wilka i sałatę, ale na łódkę może wziąć tylko jedno z nich za każdym razem, a jak koza i wilk zostaną sami, to wilk zje kozę, ale sałata i koza to też chujnia, bo koza zje sałatę? Jeżeli nie wiecie, jak to rozwiązać, to macie tutaj odpowiedź. A teraz przyznawać się, ile mieliście lat, gdy poznaliście rozwiązanie? XD*~

\Nieekonomiczne w chuj jest to rozwiązanie./

~*Wiem, ale to nie zmienia faktu, że jednak rozwiązanie istnieje i daję je jako ciekawostkę, jakby ktoś go nie znał.*~

~Mam lepsze rozwiązanie. Rolnik może najpierw przywiązać sałatę do grzbietu wilka, po czym oba wziąć na łódkę, popłynąć, zostawić wilka i sałatę, odwiązując oczywiście po przepłynięciu sałatę od wilka i wrócić po kozę.~

|Nie wiem, Grzegorz, czy to rozwiązanie się liczy. XD|

~Ale pomysł jest. :D~

358. "

~*To też daję tutaj na chwilę. Jest to rozwiązanie zagadki, gdzie samobójca powiesił się w magazynie na pustkowiu, a nie było żadnych śladów tego, jak mógł bez niczego się wspiąć pod sufit i zawisnąć. Rozwiązanie jest takie, że na lodzie się wspiął, powiesił, a lód stopniał i woda wyparowała. Wrzucam to zdjęcie tutaj, bo nie wiem czemu, ale mnie śmieszy. xD*~

|No cóż, ciebie w jednym horrorze śmieszyło, jak jeden z bohaterów był zabijany oknem, więc mnie to niespecjalnie dziwi. XD|

~*Cholera, muszę znaleźć tytuł tego horroru, bo ta scena była zajebista. X"D W każdym razie, rozwiązanie trochę durne. Kto normalny zwoziłby lód tylko po to, aby w niekonwencjonalny sposób się zajebać? Ja jakbym chciała się zarąbać, skoczyłabym z okna, a nie kombinowała.*~

~Może chciał odejść i zostawić po sobie zagadkę dla policjantów, jak się zabił.~

~*Nie ważne, ważne, że ten rysunek mnie rozpierdala, nie wiedzieć czemu. XD W każdym razie, koniec analizy na dzisiaj. Właśnie zanalizowaliśmy siódmy rozdział z dziesięciu, jeszcze tylko trzy do końca.*~

\Jakoś to przeżyjemy, ale będzie ciężko./

~*Musimy to przeżyć.*~


359. „Inteligencja to wyjątkowa forma wiedzy, wyuczonej informacji, ćwiczenia i zapału potrzebnego do tego. To szczególny rodzaj nawyku myślowego. Inteligentny człowiek ćwiczy podczas myślenia, czego inni, nieinteligentni, nie czynią. Trenuje przede wszystkim swoją fantazję, intuicję, wyobraźnię i imaginację. Od rana do wieczora ćwiczy się w tworzeniu hipotez i wyobrażeń, których przynajmniej na wstępie nie potrafi udowodnić, a ich spora część okaże się potem nieprawdziwa."

~*Zajęta jestem, ja w myślach idealizuję Zardonica.*~

~Jakim cudem ja z tobą jeszcze wytrzymuję? XD W każdym razie, widzę tutaj tworzenie z ludzi inteligentnych nadludzi i wyśmiewanie tych mniej inteligentnych.~

~*:D Poza tym, chyba każdy robi to, co zostało wspomniane w tym akapicie, a mimo to są ludzie mało inteligentni. Co nie, leitner?*~

|Taaaka miła. xDDD|

~*No co? Prawdę mówię! :D*~

360. „Dlatego inteligencja jest w dużym stopniu zdolnością snucia hipotez, zdolnością wyobrażania sobie rzeczy nierealnych lub jeszcze nieistniejących. Ta umiejętność stawia na miejscu sprawdzonej wiedzy przypuszczenie, podejrzenie, urojenie, fikcję, zagadkę i chęć jej odgadnięcia."

\Tak, to prawda, ale przestań podprogowo hejcić wiedzę potwierdzoną./

~*Akurat leitner hejci wszystko, co mu w danym momencie nie pasuje, czego doświadczyliśmy nie raz w trakcie trwania tej analizy.*~

~Bowiem wiecie, po co napisać porządny, obiektywny poradnik, skoro można stworzyć takie gówno?~

~*Niestety, leitner chyba wyszedł z tego założenia. Właściwie nie chyba, a na pewno.*~

361. „W czym Arabowie są od nas lepsi?"

~*W przeprowadzaniu ataków terrorystycznych, gwałceniu kobiet, denerwowaniu ludzi na Facebooku, wkurwiania swoim językiem, który w mowie jest wybitnie wkurwiający i chyba tyle.*~

|Jesteś bardzo miła w stosunku do Arabów. xDDD W każdym razie, czyżby ten patafian teraz zaczynał idealizować Arabów?|

~*Tak, w tym podrozdziale właśnie to robi.*~

|Nie mam słów. ;=;|

362. „[...] Ku naszemu zaskoczeniu dowodzi także tego, że rozwiązywanie problemów to kwestia uczenia się i ćwiczenia, ponieważ to samo zdanie, także bez samogłosek, zapisane w języku arabskim, każdy piśmienny Arab zrozumiałby natychmiast bez problemów. [...]"

~*Bowiem leitner dał gdzieś tam wyżej zdanie bez samogłosek chyba, aby w ułomny sposób wprowadzić temat. W każdym razie, dlaczego akurat Arab? Każdy człowiek chyba potrafi poprawnie przeczytać zdanie bez samogłosek.*~

~Ogólnie ja też nie rozumiem, dlaczego w tym podrozdziale leitner tak idealizuje Arabów.~

|Nie każdy Arab to terrorysta, ale każdy terrorysta to Arab.|

~*O, teraz ten z mądrościami wyjechał. xD*~

|Hehe :D|

363. „Każdy Arab, o ile nie jest analfabetą, w okamgnieniu poradziłby sobie z tym problemem. Arabowie rozwiązują takie zadania kilkadziesiąt razy dziennie. Muszą przy tym, oczywiście w swoim języku, stawiać te same hipotezy i je weryfikować, aż znajdą tę właściwą. Odbywa się to jednak tak szybko i naturalnie, że nawet tego nie rejestrują. [...]"

|No okej, ale podaj źródło, z którego wynika, że Arabowie to robią. A poza tym, nie wrzucaj wszystkich do jednego wora, wśród Arabów na stówę trafiają się też bezmózdzy debile. To narodowość jak każda inna, poza większym stężeniem terrorystów-Arabów.|

~*Ja wiem, że Arabowie stworzyli matematykę, chuje jedne, ale to nie oznacza, że w każdej sekundzie życia coś analizują. Nikt tak nie robi, bowiem, nawet podświadomie, nie da się co sekundę czegoś analizować.*~

~Właśnie dlatego, do potwierdzenia takich stwierdzeń jak w tym akapicie, potrzebne jest źródło. No ale po co je podawać, skoro bezmózgie lemingi i tak uwierzą?~

\Analiza końcowa będzie dłuuuga./

|To pewne.|

364. „Widzimy umundurowanego mężczyznę, który stoi na skrzyżowaniu i kieruje ruchem. Pewnie policjant... Pewnie? Równie dobrze może to być listonosz, strażnik miejski lub agent ochrony. [...]"

\Co tu się właśnie odjebało? Przecież każdy wie, że ten, kto kieruje ruchem, to policjant./

~*Kurwa, leitner jeszcze bardziej się pogrąża. Wyciąganie hipotez mając przed sobą oczywistą oczywistość to czysty debilizm.*~

~Ja rozumiem, że aŁtor chciał tutaj pokazać, aby wyciągać często różne hipotezy, ale bez przesady, nie z oczywistych rzeczy!~

\Debilizm leitnera już dawno wyjebał ponad limit i drąży dalej./

365. „Przed nami idzie chodnikiem dziewczyna w czarnych spodniach, w długim luźnym swetrze i blond włosami do ramion. Dziewczyna? Kiedy odwraca głowę, okazuje się, że „ona" ma brodę i krzaczaste wąsy – to hipis..."

~*No dobra, tu daruję, bowiem w dzisiejszych czasach często trudno odróżnić z daleka faceta od baby. Czasem ciężko zrobić to nawet z bliska.*~

366. „[...] Mieszczuch, który nocą samotnie wędruje przez las, wszędzie widzi wiedźmy, skrzaty i czyhających zabójców. Szelest liści nasuwa mu myśl o zbliżającej się dzikiej zwierzynie czającej się do skoku: [...]"

~*No teraz debilu to mnie wkurwiłeś. Tak, bowiem to taaakie zabawne wyśmiewać się z nyktohylofobii, bowiem tak nazywa się lęk przed lasami w nocy i ogólnie z jakichkolwiek fobii. Sama mam nyktohylofobię i o ile normalnie ta fobia fakt, nie utrudnia normalnego życia, to często potrafi o sobie dać we znaki. Na przykład na wakacjach w Ustroniu, gdy szłam z mamą trudniejszym szlakiem na Równicę, ten szlak właśnie prowadzi przez dość gęsty las i miałam założone okulary przeciwsłoneczne, w pewnym momencie zaszło na chwilę słońce. Co prawda już wtedy las przez te okulary wyglądał niepokojąco a wyobraźcie sobie, co przeżywałam, gdy z dołu, od strony ulicy, usłyszałam buczenie samochodu. Kurwa, miałam wrażenie, że zaraz taki we mnie wjedzie i od razu zdjęłam te okulary. ;_; Albo co roku, na kolonii na Mazurach, ciągali nas nocą do lasu na podchody i przy okazji nas straszyli. Zwiększanie nyktohylofobii level hard, proszę państwa.*~

\To chyba najwyższy szczyt chamstwa wyśmiewać się z cudzych lęków. Jestem pewna, że gdyby ktoś wyśmiewał się z fobii leitnera przed jego mordą, to debil by się wkurwił, a sam co odpierdala./

~*Dalej nie jest lepiej, w tym lub którymś z przyszłych rozdziałów ten patafian spłyca dwie, dość POWAŻNE fobie.*~

~Dlaczego ludzie tak lubią tę książkę?~

~*Bo są bezmózgimi debilami.*~

~A, no tak. ;=;~

367. „[...] Rzeszowski strażnik siedzi pewnej nocy w swojej wieży i pełni straż przeciwpożarową. Rozgląda się dookoła. Wszędzie spokój, żadnych pożarów. Nagle dostrzega w oddali na wzgórzu wsi Bukowicz jasny blask.

- Blask światła na wzgórzu Bukowicz... – zastanawia się strażnik – Co to może być? Pewnie to Chaimowicz, wraca z knajpy do domu i świeci sobie latarką... – Chaimowicz? Ale jak to możliwe? Przecież jego dzisiaj zabrali do szpitala...

Strażnik zastanawia się dalej.

- Pewnie to ostatni autobus...Autobus? Przecież zabrakło im dzisiaj benzyny na dalszą jazdę...

- A, to pewnie Herschel zapala światło w stajni... Nie wspominał przypadkiem, że maciora ma się mu prosić?

- Herschel? Ale jak to Herschel? Czy Sarah, żona Herschela, nie mówiła mi dzisiaj, że ich maciora wczoraj już się oprosiła, dwanaście prosiąt...?

- Pewnie to księżyc... – zastanawia się dalej strażnik – księżyc nad Bukowiczem... Księżyc? Ale dzisiaj jest przecież nów!

- No to pewnie gwiazda – snuje swoje hipotezy dalej. – Gwiazda nad Bukowiczem...

Wystawia rękę przez okno. Ręka robi się mokra.

- Jeśli wystawiam rękę i ona robi się mokra, to znaczy, że pada deszcz. A skoro pada deszcz, to znaczy, że niebo jest zachmurzone. A jeśli niebo jest zachmurzone, to to nie może być gwiazda...
Strażnik drapie się po głowie i zastanawia się, zastanawia się. – Nie gwiazda... Księżyc też nie... I autobus też nie... Herschel także nie i również nie Chaimowicz...

Nagle zrywa się z miejsca i uruchamia w te pędy syreny alarmowe i pędzi, i krzyczy: „Pali się! W Bukowiczu pożar!".

Dowcip tkwi w tym, że przebieg procesu tworzenia hipotez i ich weryfikowania pokazany jest jakby pod lupą czasu i w pełnej krasie. [...]"

\Powiem tyle: Albo to ja nie mam poczucia humoru, albo ten dowcip jest nieśmieszny./

~*Nawet mnie, osobie śmiejącej się z praktycznie wszystkiego, ten dowcip wydaje się nudny i w dodatku hipernierealistyczny. Gdyby dział się w rzeczywistości, gdyby ten debilny strażnik tak długo się zastanawiał, to Bukowicz dawno spłonąłby, a tego idiotę wywalono by z pracy za niekompetencję oraz brak reakcji. Ja wiem, że żarty są jakie są, ale tu hipernierealizm wylewa się tak, że to aż w oczy kuje.*~

|A poza tym, leitner znowu ujawnia swój debilizm: przecież dowcipów się nie tłumaczy, bowiem przestają być zabawne. Znaczy ten i tak śmieszny nie jest, ale i tak.|

\Chciał być śmieszny, ale, jak zwykle, coś mu nie wyszło. Tak można to podsumować./

368. "[...] Także to powoduje, że śmiejemy się w duchu, czytając powyższą anegdotę, bo każdy z nas potrafi rozpoznać samego siebie w strażniku z Rzeszowa."

|Tak na serio to nie, bowiem ten żart był żałosny i hipernierealistyczny, co było widać na pierwszy rzut oka.|

\No ale bezmózgie lemingi i tak będą się z tego śmiać./

|Aż ciężko uwierzyć, że ludźmi da się tak łatwo manipulować.|

~*Sam fakt, że społeczeństwo polskie daje się przekupywać własnym hajsem świadczy o debilizmie. Co się dziwić, że praktycznie cały świat wychwala tę książkę.*~

|Nie chce dłużej żyć na tym świecie. ;=;|

369. „Już fakt, że przedstawiona figura w ogóle postrzegana jest jako kostka, jest taką hipotezą, i to właściwie dość ryzykowną. W rzeczywistości widzimy przecież tylko dwa kwadraty narysowane na jednej płaszczyźnie, których kąty połączono liniami prostymi. [...]"

~*Chodzi o rysunek sześcianu, który w książce jest gdzieś tam wyżej, jak coś. W każdym razie, to się nazywa iluzja optyczna, niekompetencie. Słyszałeś o czymś takim?*~

\A poza tym, nie musisz mówić, że to jest hipotezą. Wszystko na początku nią jest i to jest całkowicie normalne./

|No ale triki manipulacyjne...|

\Czemu mnie to nie dziwi.../

370. „To, że hipotezy automatycznie dokonywane przez umysł mogą być całkowicie nieprawdziwe, potwierdzają tak zwane złudzenia optyczne. W rzeczywistości nie są one optyczne, oczy są tutaj całkowicie bez winy. [...]"

~*OK, jednak wie co to są iluzje optyczne, wyjaśnione.*~

~W każdym razie, to chyba logiczne, że za fakt błędnego postrzegania czegoś odpowiada mózg, a nie oczy same w sobie. Tego uczą na biologii w podstawówce.~

~*No ale aŁtor wielokrotnie udowodnił, że nie ma zielonego pojęcia o podstawowych rzeczach z różnych dziedzin nauk.*~

~Czemu on nie mógł postarać napisać się czegoś ciekawego i wiarygodnego?~

|Bowiem wtedy nie zyskałby takiego fejmu jak teraz.|

\Na serio, mnie to przeraża. Te rzeczy, które dotychczas zauważyliśmy, są łatwe do wychwycenia, a ludzie zdają się to ignorować./

~*Też tego nie rozumiem. Może ktoś z naszych czytelników wie, dlaczego tak się dzieje.*~

371. „Omyłka co do tego, że przedstawiony na obrazku mężczyzna na końcu korytarza jest wyższy od chłopca na pierwszym planie, nie przytrafiłaby się tak łatwo na przykład Egipcjaninowi w czasach faraona Cheopsa. [...] Poddanym faraona Cheopsa nie zdarzyłby się ten błąd, ponieważ starożytni Egipcjanie nie znali jeszcze perspektywy."

~*Bowiem tam wyżej w książce jest obrazek przedstawiający dwóch mężczyzn i ze względu na perspektywę jeden wydaje się wyższy od drugiego, mimo iż w rzeczywistości tak nie jest. W każdym razie, nie wiem czy osoby nieznające perspektywy widziałyby tych mężczyzn na obrazku jako równych wzrostem.*~

\Przydałoby się, aby leitner podał źródło takich informacji, ale jak zwykle tego nie zrobił./

~Z wiadomych przyczyn, nie zapominajmy.~

372. „[...] Jeżeli zdolność tworzenia hipotez stanowi istotną część naszej inteligencji, to powinna być ona świadomie i systematycznie pielęgnowana i pobudzana."

~Obok mnie siedzi ktoś, kto raczej nie ma z tym problemu.~

~*Dobry wieczór! :D*~

~Tak, o tobie mówię, pierdolcu. xD W każdym razie, mamy tu kolejną oczywistość, która prawdopodobnie została wsadzona jako trik manipulacyjny.~

|Z tego co widzę po kolejnych akapitach, jest to też wstęp do edgy pierdolenia leitnera i wrzucania wszystkich nauczycieli do jednego wora.|

~Help ;_;~

|Właśnie ;_;|

373. „[...] Jednak najcięższe grzechy przeciw umysłowi popełniane są w szkole, od pierwszego do ostatniego dnia, od chwili, kiedy nowy nauczyciel zdobywa swoje uprawnienia."

~*Z tą szkołą to akurat prawda i chyba każdy się ze mną zgodzi.*~

\Jednak, co do nauczycieli, to nie wrzucajmy wszystkich do jednego wora! Są nauczyciele, którzy potrafią uczyć ciekawie i z pasją oraz słuchać zdania uczniów!/

~Przypomnę jeszcze raz, że leitner na początku tej książki napisał, że nie atakuje nauczycieli. A tymczasem co odpierdala.~

~*Hipokryzja się szerzy, niestety. A dalszy kloc tekstu tylko ujawnia...*~

374. „Programy nauczania i spis wykładów to prawdziwa deklaracja wypowiedzenia wojny twórczej wyobraźni. Zaklętym celem nauczania wszystkich przedmiotów, które przez uczniów i belfrów choćby tylko w połowie brane są na poważnie, jest perfekcyjne opanowanie materiału wstępnie przeanalizowanego pod względem zgodności z programem nauczania. Fantazja jest deprecjonowana jako odstępstwo od normy i szaleństwo, suwerenne myślenie traktowane jest jak wywyższanie się. Krytyczne pytania są podejrzane, a przebłyski olśnienia, niemieszczące się w ramach programu nauczania, stanowią niebezpieczeństwo dla stabilności szkolnego poziomu wynikowego. Kto za dużo myśli, jest uważany za szaleńca.

         To, co jakiemuś uczniowi przyjdzie na myśl, a co nie zostało mu wcześniej wpojone na lekcji, jest przyjmowane w najlepszym razie jako niewygodny, ambicjonerski i pyszałkowaty przejaw zapału, ale naturalnie tylko wtedy, jeżeli jest to bez wątpienia i bezspornie poprawne.

         Kiedy ten uczeń się jednak myli i jego myśl okazuje się fałszywa, to jedyne, co może zrobić, to przyjąć pozycję obronną, chowając głowę w ramionach, i szybko szukać bezpiecznego schronienia. Taki uczeń dopuszcza się mianowicie przestępstwa polegającego na tym, że chciał wiedzieć coś, czego mu jeszcze prawowicie nie przekazano. Jest traktowany niczym złodziej kuchenny, który nieudolnie uszczknąć chciał co nieco z garnca mądrości, zamiast grzecznie czekać na swoją porcję.

          Jeżeli los będzie dla niego łaskawy, to najłagodniejszą ceną za to będzie drwina: „Patrzcie no, wymyślił – myślenie zostaw koniom, one mają większą głowę!". Przy tym nasz uczeń wysunął jedynie nieskładną i fałszywą hipotezę, czyli próbował myśleć – a w naturze myśli leży przecież to, że większość z nich jest fałszywa... Zdarza się to każdemu, poczynając od najmłodszego ucznia, dopiero rozpoczynającego przygodę ze szkołą, a kończąc na profesorze uniwersyteckim. Uczeń, student, uczony nie ma zgadywać, ma wiedzieć. Zarozumiała odraza do głupiego zgadywania, bredzenia, która występuje już w pierwszych latach szkolnych, przechodzi później płynnie w pogardę, którą poważny świat uczonych karze nieudowodnione lub niepotwierdzone hipotezy.

           To, że każda myśl, nawet najlepsza i najtrafniejsza, na początku jest tylko przypuszczeniem, próbą odgadnięcia, spekulacją, nie trafia tym pyszałkom do przekonania. Chcą oni za wszelką cenę widzieć wiedzę i naukę jako czystą, wieczną i niepodważalną prawdę – z zacnego powodu: bo nienawidzą pomyłki. Jednak tym samym popadają w pewnego rodzaju schizofrenię: bez pomyłek nie ma hipotez, a bez hipotez nie ma rozwiązań, a na każde właściwe przypada setka fałszywych."

~*Prawdy pomieszanej z dramatyzowaniem. Akapit pierwszy: Tak, to jest prawda, ale tutaj przerysowana i ubrana w negatywne słowa, które mają za zadanie manipulować czytelnikiem. Jest tak, jak wspomniano w tym akapicie, ale nie zawsze. Nie wszyscy nauczyciele, nawet w szkołach publicznych, to demony, kompletnie nie słuchające tego, co ma do przekazania uczeń. U mnie w dawnej szkole publicznej, jak ktoś wpadł na przykład na nieszablonowy pomysł rozwiązania zadania na matematyce, to nie został opierdolony. Raz nawet, z tego co pamiętam, jeden chłopak za napisanie czegoś na sprawdzianie jakąś metodą nieco zahaczającą o liceum (najlepszy chłopak z matmy w klasie, co się dziwić) dostał dobrą ocenę! Przypominam, chodziłam do publicznej podstawówki. Więc nie dramatyzuj mi tu aż tak bardzo, ja cię proszę.*~

~Akapit drugi: No to akurat jest prawda w większości przypadków, CHOCIAŻ znowu nie zawsze. Tak naprawdę trafiają się nauczyciele, którzy na przykład jeżeli uczeń powie coś na dany temat lekcji, który akurat jest omawiany, mimo iż to miało się pojawić na przykład za parę minut, to czasami może zostać opieprzony, że to jeszcze nie było tłumaczone, ale trafiają się też nauczyciele, którzy za to pochwalą. Najczęściej jednak, ten akapit niestety jest prawdą.~

|Akapit trzeci: Już tak nie dramatyzuj, leitner. Tak, to też jest prawda, ale najczęściej nie w tak przerysowanym stopniu. Najczęściej po prostu jest wytknięte uczniowi to, że powiedział głupotę, chociaż jak nauczyciel jest chujem, co często się zdarza, to faktycznie może wyśmiać ucznia. No ale w sumie ten akapit jest prawdą, więc co ja się będę czepiał. Jedyne czego mogę się czepnąć, to tej kolejnej, niepotrzebnej metafory na końcu akapitu.|

\Akapit czwarty: W większej części ten akapit jest jak najbardziej prawdziwy, ale też nie do końca. Prawdziwy ten akapit jest do końcówki ostatniego zdania. Jednak, co do tego niby cytatu w tym fragmencie, to kto tak kurwa gada w prawdziwym świecie? Ja wiem, że nauczyciele, w większości, bowiem nie mówię, że wszyscy, nie pozwalają uczniom myśleć i zgadywać, tylko taki ma wiedzieć wszystko ze stuprocentową pewnością, o czym można się w szkole nie raz przekonać. Jednak nikt w prawdziwym świecie nie wypowiedziałby tak sztucznego zdania. Jednak końcówka ostatniego zdania, oczywiście, musiała rozjebać ten prawdziwy akapit. Jak myślisz, dlaczego tak się dzieje? A no dlatego, że nauka musi mieć wszystko potwierdzone, bowiem gdyby nie na przykład doświadczenia dzięki którym odkryto fale grawitacyjne, nie dałoby się inaczej potwierdzić ich istnienia. To chyba normalne, że bierze się pod uwagę tylko to, co zadziałało./

~*Akapit piąty: Tu leitner znowu jedzie po bandzie. Tak, hejtuj dalej naukowców, ty śmieciu społeczny. Wiem, że nie osiągnąłeś niczego w życiu, ale to nie powód, aby hejtować tych, którym się udało. W nauce bierze się pod uwagę tylko to, co się udało, bowiem to POTWIERDZA istnienie czego tam bądź. Niesprawdzone i fałszywe teorie nie są brane pod uwagę, bowiem nie są one potrzebne, oczywiście po udanym potwierdzeniu istnienia czegokolwiek. Po co patrzeć na coś błędnego, gdy prawda jest jedna i niepodważalna? Dzisiaj na przykład nie stosuje się już do naukowych, nieaktualnych teorii na jakiś tam temat, bowiem zostały one udoskonalone i te najpierwsiejsze nie są potrzebne, bowiem obecnie są FAŁSZYWE. A pomyłki chyba każdy nie lubi. I nie stosuj tu słowa „schizofrenia", bowiem nazwa tej choroby psychicznej tu nie pasuje.*~

375. „Każdy prawdziwy naukowiec czyni to samo codziennie. Tyle że robi to dla siebie, w zaciszu swojego gabinetu, żeby nie wystawiać się na drwiny i kompromitację. Formułuje setki, tysiące przypuszczeń, rutynowo i niemalże nieświadomie. Większość z nich jest fałszywa, kilka jest użytecznych i bardzo rzadko, być może nawet raz w życiu tego naukowca, zdarza się wśród nich myśl królewska. Możliwe, że otrzyma on za nią kiedyś Nagrodę Nobla. Jednak to, co oprócz niej przychodziło mu do głowy, nigdy nie ujrzy światła dziennego, a już na pewno nie blasku jupiterów podczas wręczania nagrody."

~Ten leitner jest idiotą, czy tylko udaje? To chyba logiczne, że fałszywe hipotezy i teorie nie zostaną nagrodzone, bowiem to idiotyzm nagradzać za nieprawdę. Tylko to, co faktycznie zmieniło jakąś dziedzinę nauki zasługuje na Nagrodę Nobla.~

~*A poza tym, kto drwiłby z przypuszczeń danego naukowca? Nie, serio pytam, szczególnie że teraz nauka jest na topie i naukowcy to dla wielu ludzi nadludzie mówiący prawdę objawioną, więc ten. Wiem, o co chodzi leitnerowi, ale i tak nie sądzę, aby...dobra, nie ważne, ja już się zamknę.*~

~~*Nie pozwalam ci myśleć o taktycznych kropkach obserwacji tematu, padalcu. xD*~ ;"""D~

376. „[...] Pocieszające jest to, że wciąż można znaleźć nauczycieli, którzy sami z siebie robią coś dla rozwoju inteligencji swoich uczniów."

\O, więc leitner jednak zauważa, że nie każdy nauczyciel to zło wcielone. Miło z jego strony./

~Jednak nie zdziwiłoby mnie, gdyby napisał to tylko dlatego, że przypomniał sobie iż na początku książki napisał, że nie hejci nauczycieli.~

\Najprawdopodobniej tak było, ale i tak warto nacieszyć się chwilą./

377. „W ramach programu opisanego na początku lat sześćdziesiątych ubiegłego stulecia przez S. T. Rouse'a treningowi myślenia produktywnego poddano dzieci opóźnione umysłowo – z zespołem Downa. Jedną z zastosowanych metod była ta sama burza mózgów, która pomogła amerykańskiej astronautyce w odniesieniu tak spektakularnych sukcesów. W ćwiczeniach burzy mózgów obowiązywały między innymi następujące zasady:

• Jakakolwiek bezpośrednia krytyka propozycji rozwiązań podawanych przez dzieci była surowo wzbroniona.

• Dzieci dopingowano do składania możliwie jak największej liczby propozycji.

• Dzieci zachęcano do nawiązywania propozycji złożonych przez inne dzieci, także do tych bezsensownych.

• Ocena i krytyka pomysłów następowały dopiero na samym końcu.

Od razu zauważamy diametralną różnicę w porównaniu z naszymi tradycyjnymi metodami szkolnymi! Program treningowy przyniósł u dzieci z upośledzeniem umysłowym spowodowanym zespołem Downa wymierne i znaczące postępy, co ponownie dowiodło, że trening wyobraźni jest ćwiczeniem inteligencji."

~*To daję tutaj jako ciekawostkę. W każdym razie, czy widzicie po tych punktach, dlaczego nie nadawałabym się tam do ludzi pilnujących tych pięćset plusów? XD*~

~To widać bardzo dobrze. XD W każdym razie, nie żeby coś, nie kwestionuję, że tym dzieciom to pomogło, ale jest pewne ale. W normalnych warunkach takie coś odpierdala się w szkołach demokratycznych, z tego co w necie czytałem i wywnioskowałem. A po szkołach demokratycznych, czego można się domyślić czytając o nich, wychodzi duża liczba gimbusów myślących, że są najlepsi i wszystko im wolno.~

|Ale w sumie przyznam, że koncepcja takiego programu dla takich dzieci jest całkiem dobra.|

~Tak, to fakt, jednak nie próbujcie tego w nadmiarze. A tu macie link do definicji szkoły demokratycznej, aby nie było, że sobie ją wymyśliłem. Prosz:

https://stressfree.pl/co-to-jest-szkola-demokratyczna-cz-1/

~
\Bowiem my mamy mózg i podajemy źródła do tego, o czym mówimy. Nie to co leitner./

~*Zawsze warto korzystać z mózgu. W każdym razie, koniec analizy na dzisiaj i w sumie była to analiza za jutro, bowiem jutro ni cholery nie zdążę, a nie chcę, aby analiza stała w miejscu.*~

~K~

~*Leń*~

~;"""D~

378. „Szkoła musiałaby, zaczynając już od najniższych poziomów, uczynić rozwiązywanie problemów przedmiotem głównym, najważniejszym przedmiotem ze wszystkich, który byłby wyżej oceniany, a w razie powodzenia także lepiej nagradzany, niż język polski, łacina, matematyka i wiedza o społeczeństwie. W tym celu szkoła musiałaby dawać również oceny, punkty plusowe, pochwały, wyróżnienia – nie tylko, tak jak teraz, za papuzie odklepywanie treści, lecz także za oryginalne myśli, za próby, które okazały się nietrafione, pod warunkiem że były uczciwe, a nawet za pomyłkę, jeżeli nie była ona jednoznacznie absurdalna. [...]"

~No przecież mówiłem, że tak dzieje się w szkołach demokratycznych i, że wbrew pozorom takie coś nie jest dobrym pomysłem do wprowadzenia do szkół. Znaczy wiadomo, że oryginalne myśli powinny być akceptowane, ale też nie bezgranicznie. Jak ktoś jebnął pomyłkę tysiąclecia, to powinien za to dostać wpierdol, a nie pochwałę.~

~*Jesteś taki delikatny. XDDD W każdym razie, wiadomo że rozwiązywanie problemów i ogólnie taka umiejętność jest ważna w życiu, ale nie sądzę, aby w szkole powinna być przedmiotem głównym. Prędzej na równi ze wszystkimi, bowiem pozostałe przedmioty, wiadomo do pewnego momentu, są przydatne. Do pewnego momentu, bowiem na przykład po kurwę mi będą ciągi na medycynie?*~

|No ale leitner chyba tego nie ogarnął lub nie przewidział negatywnych stron jego pomysłu tysiąclecia.|

~*Co do leitnera pasuje, o czym zdążyliśmy się przekonać.*~

379. „Człowiek inteligentny widzi ten sam młotek w sposób o wiele bardziej zróżnicowany, a jeśli poważnie skoncentruje na nim uwagę, to zobaczy tysiące możliwości jego zastosowania i funkcji: choćby jako pocisk, broń, łom (gdyż płaską stroną główki można wyważyć drzwi), jako przedmiot, który może płonąć (gdyż trzonek jest z drewna), jako haczyk, który można umocować w rozgałęzieniu konarów i przymocować do niego linkę do wieszania bielizny, jako pogrzebacz do pieca (trzonek trzeba by było zmoczyć w wodzie), jako łyżkę do butów (jeśli trzonek jest wystarczająco płaski), jako śledź do namiotu (jeśli mamy drugi młotek lub kamień, którym można go wbić w ziemię), jako hebel (jeśli odpowiednio go użyjemy), jako przycisk do listów, jako część dyndającego wahadła, jako sonda, którą można zmierzyć głębokość wody, jako klin (jeśli się go wciśnie w szczelinę), jako balast lub ciężar, który spada na ziemię z przyśpieszeniem grawitacyjnym..."

\Kto normalny w normalnych warunkach tak kontempluje na temat różnorakich zastosowań młotka poza tym standardowym? Sądzę, że jeżeli naprawdę inteligentna osoba potrzebuje w danym momencie młotka, to patrząc na niego po prostu go bierze, a nie rozważa na temat innych jego zastosowań./

~*Nie zdziwię się, jeżeli ten akapit jest jakimś trikiem manipulacyjnym mającym przedstawić, dlaczego czytelnicy tego dzieUa są debilami i co powinni robić, aby być inteligentnymi.*~

\Szczerze, po leitnerze można się wszystkiego spodziewać, więc nie zdziwiłoby mnie to./

380. „Ten sam młotek może w „inteligentnej" głowie wywołać także niezliczoną ilość myśli symbolicznych – jako młot boga gromów Thora, jako hammer of freedom Triniego Lopeza, jako skrzyżowane młoty symbolizujące górnictwo, jako młot i sierp, jako drewniany młotek, którym anglosascy sędziowie nawołują do posłuchu i spokoju, jako element austriackiego godła państwowego i tak dalej. To samo dotyczy nie tylko celu zastosowania jakiegoś fizycznego przedmiotu, lecz także wszystkich pojęć z ich właściwościami, przyczynami, skutkami i relacjami, zależnościami, podobieństwami i różnicami."

|Przepraszam bardzo, ale jaki normalny człowiek, przechodząc obok młotka ma skojarzenia z młotem Thora lub sierpem i młotem?|

~*aŁtor tego pseudo poradnika w dziwny sposób definiuje inteligencję. A w rzeczywistości inteligencja polega po prostu na znajdowaniu rozwiązania problemu w każdej sytuacji. Bo wiecie, jeżeli coś jest głupie, a działa, to nie jest głupie.*~

~Jestem przekonany, że leitner stosuje tutaj trik manipulacyjny, aby przekonać czytelników, jakimi to są debilami.~

|Zważając na to, co dotychczas zanalizowaliśmy, prawdopodobnie tak jest.|

381. „Odmiennie myślący mają trudne życie"

~*Szczególnie w fandomie „Command and Conquer". Według większości tego fandomu, jeżeli lubisz czwartą część C&C, to nie możesz się nazywać prawdziwym fanem serii.*~

~Albo w jakimkolwiek fandomie złożonym w dziewięćdziesięciu procentach z psychofanek. Bowiem wtedy, jeżeli powiesz, że nie lubisz czegokolwiek, wokół czego dany fandom się obraca, to zostaniesz zajebany.~

\Podsumowując, ten podtytuł jest prawdziwy. Jak na tę książkę to cud najprawdziwszy./

382. „Co na sercu, to na języku. Kiedy ten inteligentny człowiek podzieli się swoimi myślami, kiedy otwarcie przedstawi kolegom w pracy lub przyjaciołom swoje liczne idee – te w większości fałszywe i te nieliczne trafione, działać będzie zgodnie ze swoją (zresztą także fałszywą) hipotezą, że tak niesłychanie rzadka aktywność intelektualna powinna być mile widziana przez wszystkich ludzi dobrej woli. A potem nagle spostrzeże ku swojemu zdziwieniu (i może to być bolesne doświadczenie), że znalazł się w roli wrogiego outsidera. Z osobnika cichego stał się nagle niebezpiecznym wariatem, nieznośnym odszczepieńcem, awanturnikiem i dziwakiem."

\Co do chuja? W jakim ty świecie żyjesz? Jasne, nawet w dzisiejszych czasach jest dużo ludzi, którzy tak zareagują na jakąś nową myśl, ale nie można powiedzieć, że wszyscy. To, że ty obracałeś się w otoczeniu zjebanym w stu procentach, nie oznacza, że każdy człowiek na Ziemi taki jest./

~No wiesz, Rivienno, ten pacan musi we wszystkim dramatyzować i wszystko wyolbrzymiać. Widać wiedział, że jego książka okaże się chujowa i musiał jakoś przekonać czytelników i wydawców do siebie, co jak możemy się przekonać po osobach, które dotychczas zrecenzowały ten chłam, mu się udało.~

\Ciągle nie mogę uwierzyć, jakim cudem ktokolwiek zdecydował się wydać ten shit./

~Większość społeczeństwa do debile, a ta książka jest tego dowodem.~

383. „[...] Nieliczne (na początku musi ich być niewiele) dobre pomysły są niedostrzegane i lekceważone, a nieudane koncepcje (w tym stadium doświadczalnym siłą rzeczy jest ich sporo) są wyśmiewane. [...]"

~*Z cyklu: Rodzic patrzący na świadectwo dziecka.*~

~A poza tym, po chuj tutaj te nawiasy? Wyrażenia, które w nich są, bez problemu dałoby się wpisać w zdanie i wyglądałoby to znacznie ładniej.~

|Co do samego akapitu, to znowu mamy tutaj oczywistą oczywistość. Widać leitnerowi ten trik manipulacyjny najbardziej podpasował.|

~*Jednak każdego normalnego człowieka już nudzi.*~

~Jednak prawie wszyscy czytelnicy tej książki to bezmózgie lemingi, więc nawet tego nie zauważą.~

~*A, faktycznie. ;=;*~

384. „[...] W najlepszym razie zostanie on uznany za błazna, w najgorszym – za groźnego intryganta, sabotażystę i buntownika."

~*Serio, w jakim świecie żyjesz?*~

|Jeszcze nie spotkałem się z przypadkiem osoby, która byłaby za odmienną opinię nazwana tymi określeniami.|

~*Chociaż, właśnie sobie przypomniałam, że to zależy. Miałam w podstawówce takiego kolegę, Bartka. M, który raz nazwał mnie outsiderką tylko dlatego, że nie podobał mnie się wybitnie chujowy film, który akurat on lubił. Więc w sumie, skoro tacy upośledzeni idioci jak ten Bartek istnieją, to nie zdziwiłabym się, gdyby ktoś nazwał kogoś mającego inną opinię określeniami z tego zacytowanego zdania.*~

~Czemu musimy żyć w takim chujowym świecie? ._.~

~*Nie mam pojęcia, ale nasze społeczeństwo jest definitywnie zjebane.*~

385. „[...] Będzie się wtedy zachowywać niczym inteligentna kobieta, która udaje przed głupimi mężczyznami osobę ograniczoną i naiwną. [...]"

~*Co on tak w tej książce wywyższa kobiety, sam będąc facetem? Mówię, ja tam popieram to, że obie płcie powinny być we wszystkim na równi traktowane, więc nie lubię, jak ktoś wywyższa jedną lub drugą płeć.*~

|Właśnie mnie też to dziwi. Przecież leitner był facetem, powinien raczej mężczyzn wywyższać zgodnie z prawami logiki.|

~Nie zdziwię się, jeżeli to jakiś trik manipulacyjny, którego nie umiem w stu procentach przejrzeć.~

~*Kurwa, Grzegorz, po tej analizie staniesz się chyba bardziej podejrzliwy niż najpodejrzliwszy człowiek we Wszechświecie.*~

~Co się dziwić, tyle tu trików manipulacyjnych.~

\Jak w TVP./

~*Idealne porównanie, 2837/10 po prostu. xDDD*~

\Ale prawdziwe./

386. „[...] Jednak nie są one wtedy (jeżeli nie mają sensu i celu) niczym innym niż stertą nieprzydatnych urojeń, medytacji na temat nieśmiertelności chrabąszczy."

|Co do chuja? Dlaczego to zdanie zostało zapisane w ten ułomny sposób?|

\A poza tym, ta część zdania z nawiasu EWIDENTNIE mogłaby zostać wpleciona w zdanie bez niego./

~*W ogóle, to leitner miał fazę na chrabąszcze, czy jak? Już chyba trzeci raz je wspomina.*~

~Ogólnie to zdanie jest jakieś pojebane.~

~*Jak sam aŁtor.*~

~Kolejne genialne porównanie na dziś. XD~

~*Ale prawdziwe! :D*~

387. „Dlaczego morderca zostaje skazany na karę więzienia? Odpowiedź może brzmieć, że prawo taką karę nakazuje, ale nie wyczerpuje ona pytania. Ten, kto zagłębia się w temat, odrywa jedną warstwę za drugą i napotyka wciąż nowe pytania, które zawsze dają się sformułować za pomocą zaimka pytajnego „dlaczego?"; wdaje się w spór o karę śmierci, dotyka problemu, czy kara ma oddziaływać naprawczo, czy – tylko odstraszająco, poznaje polemikę pomiędzy koncepcjami prawa wynikającymi z praw natury a pozytywistycznymi i socjologicznymi, dotyka kwestii prawa (lub bezprawia) władzy państwowej i ludzkiej chęci odwetu, a także kwestii sprawiedliwości – i tego, od kogo się jej domagać."

~Kurwa mać, w jakim ty świecie żyjesz, człowieku? Nikt normalny się w to aż tak nie wgłębia. Dostaje oczywistą odpowiedź na oczywiste pytanie i koniec tematu. Nikt, nawet inteligentne osoby, tak nie robi, bowiem to zbędna strata czasu. Odpowiedź na to pytanie jest oczywista i tyle. Znaczy wiem, że pewnie filozofowie się w odpowiedź na oczywiste pytania jeszcze bardziej wgłębiają, ale to co innego.~

~*A poza tym, te dwa słowa z nawiasu EWIDENTNIE powinny być napisane bez niego, bowiem w tym wypadku to chujowo wygląda.*~

|Jestem przekonany, że ten zjeb chciał tymi akapitami udowodnić czytelnikom, że są debilami.|

~*Kurwa, miałam zostawić to porównanie na analizę końcową, ale nie wytrzymam, jak go tu nie napiszę. Kojarzycie Erica Frattiniego? Napisał między innymi książkę „Szpiedzy papieża", która mówi między innymi o Świętym Przymierzu i innych takich cudownych watykańskich sprawach, co do których trzeba się dokopać, aby o tym poczytać. W każdym razie, Eric w przedmowie do swej książki „Szpiedzy papieża", bowiem on napisał też kilka innych książek, jak coś, podziękował nawet osobom i instytucjom, które chciały nie dopuścić do wydania tej książki. To trzeba mieć klasę, co nie? A co leitner odpierdala? Wyzywa wszystkich, nawet swoich krytyków oraz uczniów, którym to chciał pomóc.*~

~Leitner to po prostu idiota, który myśli, że jest najlepszy i nie toleruje krytyki.~

\Odnalazłby się w świecie aŁtorów i aŁtoreczek./

~*Idealne podsumowanie. X"D*~

\Ale prawdziwe./

388. „Dlaczego mnie kochasz? Znowu pytanie: „dlaczego?", tym razem szczególnie wprawiające w zakłopotanie. Co ma być odpowiedzią – komplement, wyliczanka fizycznych i duchowych przymiotów? Wykład na temat ludzkiej motywacji, popędów, potrzeb i aspiracji? A może historia rozwoju tej konkretnej miłości? Albo odpowiedź profesora Higginsa: „Tak bardzo się do ciebie przyzwyczaiłem..." – co równoznaczne byłoby z informacją (nie na miejscu w książce na temat uczenia się), że miłość może być także postrzegana jako proces przywykania i warunkowania, a więc proces uczenia się."

~*Ja nie mogę, po prostu odpowiedz tej osobie, czemu ją kochasz, mówiąc że to dlatego, że powstała z Czystej Zajebistości! Wiem, że to może nie być prawda, bowiem łatwo wyczuć czy ktoś powstał z Czystej Zajebistości, czy nie, no ale zagniesz osobę pytającą.*~

|Cudowna porada. XD W każdym razie, ta część zdania w nawiasie ZNÓW powinna zostać zapisana bez niego i ładniej by to wyglądało.|

\A ta ostatnia część zdania po myślniku idealnie rozpierdala całe romantyczne spojrzenie na miłość./

~*No cóż, już sam fakt, że miłość zachodzi dzięki procesom chemicznym w mózgu rozpierdala cały romantyzm. XD*~

~Romantycy by nas zajebali. xD~

~*Bywa xD*~

389. „Kto pozbywa się tego strachu, tego pytanie „dlaczego?" szybko doprowadza do sedna. Każdy dojdzie do niego inaczej, zgodnie ze swoim charakterem i przeznaczeniem – albo jako ktoś gardzący światem, albo jako filantrop, jako filozof lub cynik, jako misjonarz lub buntownik – zawsze jednak dotrze do celu, jeżeli nauczył się swojej inteligencji przynajmniej odrobinę inaczej niż zawodowi i konwencjonalni filozofowie, cynicy, misjonarze i buntownicy. Dlatego także stale będzie niewygodny i nielubiany. Jednak za to zdobędzie wolność myśli, tak często przywoływaną i po prawdzie nigdy nierozumianą, która w rzeczywistości jest wyuczoną sztuką – umiejętnością rozwijania i posiadania własnych, nowych myśli, właściwą inteligentnemu człowiekowi."

~*Kolejny akapit, który pasowałby jako linia dialogowa dla Kane'a, no nie ma co.*~

\A poza tym, widzę, że w tym akapicie znowu jest obrażanie kogoś, w tym wypadku zwykłych filozofów, cyników, misjonarzy i buntowników. Bez obrażania kogokolwiek chociaż na pięć minut leitner chyba by nie przeżył./

~Tak w ogóle, to leitner, weź przestań kreować inteligentne osoby na nadludzi. Takie osoby to po prostu normalni ludzie, tak jak każdy z nas, oprócz długiej listy podludzi i bydła nie zasługującego nawet na to miano, którą w swojej głowie stworzyła Ramoninth.~

~*No co? Nie każdy zasługuje na miano po prostu człowieka. :D W każdym razie, ten akapit to po prostu manipulacyjne gówno, którym leitner chce wyprać już i tak wyprane mózgi kretynów, którzy bezgranicznie wychwalają tę książkę.*~

~~*A co na to Nadbóg?*~ No do jasnej cholery. xDDD ~*;"""D*~~

390. „[...] Zanimby [...]"

~*Co to kurwa za słowo, przepraszam bardzo i czemu Word nie podkreśla mi go na czerwono?*~

~Jako iż Word tego nie podkreśla, to oznacza, że takie słowo faktycznie istnieje. Ja jednak spotykam się z nim pierwszy raz w życiu.~

|Faktycznie, spróbowałem je wpisać normalne, bez kopiowania i też nie podkreśla. Dzisiaj nauczyliśmy się czegoś nowego!|

~*Takie samo zdziwienie, jak dowiedziałam się, że istnieje słowo „obeszte". Archaizm to jest, no ale istnieje.*~

~Dzisiaj nauczyliśmy się czegoś nowego #2!~

391. „Co by było, [...] Gdybym teraz wstał, poszedł do szefa i powiedział mu swoje zdanie? [...]"

~*Jeżeli pracujesz w firmie, w której pracuje moja mama, to nie stałoby się nic, a nawet istnieje szansa, że twoje zdanie byłoby wysłuchane. Jednak jeżeli pracujesz w innej firmie, to dostałbyś wpierdol tysiąclecia na dziewięćdziesiąt dziewięć procent.*~

~A poza tym, zważając na wypisane cytaty, czemu tutaj jest tak dużo gdybań?~

~*Z tego co pamiętam, to leitner chyba znowu chciał udowodnić czytelnikom, że są idiotami.*~

~No po prostu brak mi słów na jego pierdolca. ;=;~

392. „[...] Co będzie, kiedy się zestarzeję i nie będę mógł już pracować?"

~*Będziesz musiał żyć za niską emeryturę oraz zapierdalać po lekarzach. Ot co, co to za głupie pytanie?*~

~Chciałem coś jeszcze napisać, ale mózg mnie się zaciął.~

~*Nie dziwne.*~

393. „[...] „To mogłoby się źle skończyć? Dobrze, że zdaję sobie z tego sprawę – teraz jednak precz z tą myślą!". [...]"

|Kto w normalnym życiu myśli w ten sposób? To zdanie jest tak sztuczne, że aż nieprawdopodobne.|

~*Jest tak sztuczne, że aż WPS Office, w którym mam zapisane cytaty z tej książki, się zaciął. XD*~

\Nie, ale serio, kto normalny myśli tak sztucznymi zdaniami?/

~*Chyba nikt. Ja rozumiem, że te zdania to przykład czegoś tam, ale leitner powinien napisać je bardziej naturalnie.*~

|Niedojebanie Attack Super Effective jak widać.|

394. „[...] „Czy można by tutaj coś zyskać? – Brawo! Co, jak, kiedy, od kogo?"."

~Kolejne zdanie, którego nikt by nie pomyślał, bowiem brzmi zbyt sztucznie. A poza tym, czemu tutaj, a przynajmniej pod koniec, to zdanie brzmi jak jakieś myślenie socjopaty?~

~*Nie mam pojęcia, ale na początku też mnie się tak skojarzyło. xD W każdym razie, to nie zmienia faktu, że to zdanie jest tak sztuczne, że aż farba zaschła.*~

395. „[...] nawet szczęście można poddać ćwiczeniu i wyuczeniu, [...]"

\Pojebało cię? Jak niby?/

~*Nie wiadomo, bowiem leitner nie wyjaśnił tego ani teraz, ani w pozostałych dwóch rozdziałach.*~

\Aha, czyli najwyraźniej mamy do czynienia z kolejnym zdaniem, które ma służyć jako trik manipulacyjny. Wiecie, można napisać cokolwiek, bezmózgie lemingi i tak się nie zorientują, bo pod koniec książki i tak zapomną, że ten fragment zdania w ogóle się pojawił./

~*Tyle w tej książce trików manipulacyjnych, że normalnie dziennikarze z TVP i TVN powinni się od leitnera uczyć.*~

~Idealne podsumowanie wszystkiego, co dotychczas zanalizowaliśmy. xD~

~*:D*~

396. „[...] Zainteresowania mogą być natury artystycznej, kulturalnej, sportowej, komercyjnej, technicznej – inteligentne i naprawdę interesujące są tylko wtedy, gdy stawiają problemy do rozwiązania, a my próbujemy sobie z nimi poradzić."

~*Ja pierdolę, ja już nie wiem, jak określić pierdolca aŁtora. Każde hobby jest interesujące dla osoby, którą...interesuje. Nie ma lepszych i gorszych hobby, każdy robi to, co lubi i nie można stawiać czegoś nad czymś, bowiem w tym wypadku to nie ma sensu.*~

\A poza tym, tak swoją drogą to każde hobby można określić mianem inteligentnego, bowiem w każdym pojawiają się jakieś problemy do rozwiązania. Kurwa, na serio leitner starał się tutaj wprowadzić elitarność hobby? Kiedyś elitarność w tym temacie miała faktycznie sens, ale dzisiaj oraz w czasach, w których aŁtor żył już tak nie było./

~Dobrze, że przynajmniej nie wypisał przykładowych hobby, które za takowe uważa, bowiem wtedy wkurw byłby większy.~

~*Dobrze, że to już końcówka ósmego rozdziału.*~

\Zawsze to jakiś plus./

~*Tak w ogóle, to ta książka strasznie jebie mózg. Jednak kolejny rozdział jest ostatnim do analizy.*~

~Ja pierdolę, co to za dzieUo. xDDD~

~*Co nie? xDDD*~

397. „[...]

Dlaczego zarabiam tak mało? – Bo mój szef to skąpiec.

[...]

Dlaczego tak bardzo tyję? – Jem za dużo.

[...]

Co by było, gdybym potrafił posługiwać się pięcioma językami? – Zostałbym dyrektorem hotelu, zawsze o tym marzyłem.

[...]"

~*Pytanie pierwsze: Eee...skąd takie wnioski? Może po prostu pracujesz w zawodzie, który nie wymaga ogromnych umiejętności, jak na przykład sprzątaczka? To logiczne, że w takich zawodach mało się zarabia. No ale nie, lepiej oskarżać wszystkich, ale nie siebie.*~

~Pytanie drugie: Tak, akurat to jest fakt, że najczęściej przyczyną otyłości jest nadmierne jedzenie, ale skoro już leitner tak kontempluje na temat najoczywistszych rzeczy, to powinien dojść też do wniosku, że przyczyną tycia mogą być na przykład różne choroby. Tak, wiem co jest najczęstszą przyczyną tycia, no ale skoro leitner tak wszystko dogłębnie analizuje, to chyba powinien wszystkie ewentualne przyczyny wziąć pod uwagę, co nie?~

|Pytanie trzecie: Ale ty wiesz, że dyrektorem hotelu można być nawet znając jedynie angielski? Język angielski jest międzynarodowy, każdy musi go umieć chcąc się porozumieć za granicą. Więc znając tylko go, można bez problemu być tym, kim się chce.|

398. „[...] wynalazkiem może stać się artykuł prasowy, [...] a także nowatorsko napisany list miłosny."

~???~

\Też nie wiem, co leitner ćpał pisząc to. Nie sądzę, aby jakiś tekst mógł zostać uznany za wynalazek. Wynalazkiem jest skonstruowanie czegoś, co dotychczas nie istniało, na przykład w przeszłości był to chociażby telefon, a nie napisanie czegoś./

~Najwidoczniej aŁtor nie znał definicji słowa „wynalazek", z tego wniosek.~

399. „[...] Bez podania dalszych instrukcji istnieje niebezpieczeństwo, że nasz adept inteligencji odda się odtąd bezowocnym refleksjom i – medytując – przeistoczy się w marzyciela oderwanego od rzeczywistości; lub rzuci się w wir umysłowego sportu: dyscypliny rozwiązywania owych nieżyciowych łamigłówek, która pomaga jedynie w odgadywaniu zagadek, a nie rozwijaniu inteligencji."

|A przepraszam bardzo, czy odgadywanie zagadek nie może być pomocne w rozwijaniu inteligencji? Przecież odnajdywanie rozwiązania danej zagadki czasami może przebiegać niekonwencjonalnie, gdy normalne rozwiązania zawodzą. A przecież z tego, co kiedyś tam wcześniej leitner wspominał, to pomaga w rozwijaniu inteligencji.|

\A poza tym, leitner, weź się ogarnij. Przeciętny człowiek nie jest NadDebilem Całkowitym i wie bez wskazówek, jak powinien rozwijać swoją inteligencję./

~*Tak w ogóle, to co, niby marzyciele są gorsi? Nie są gorsi, to też normalni ludzie oraz wśród nich na sto jeden procent trafiają się osoby inteligentne. Cholera, przestań zrównywać z ziemią tych, którzy nie pasują do twych chorych wywodów, leitner.*~

400. „[...] Samo to niezłomne zwątpienie w istniejące już i uznane rozwiązania, w tradycyjne poglądy, w które wierzymy z przyzwyczajenia, w poprawność rzekomo oczywistych twierdzeń, może zapalić twórczą iskrę nowych i płodnych idei."

~*Kolejne zdanie, które z powodzeniem mogłoby zostać wstawione jako linia dialogowa Kane'a i pasowałoby jak ulał.*~

|Co do tych oczywistych twierdzeń, to jeżeli zostały potwierdzone i jak na razie nie zanosi się na to, aby ktoś je podważył, to znaczy, że są prawdziwe. I mówiąc to nie twierdzę, że w przyszłości może się okazać, że jakieś twierdzenie zostało podważone, bowiem na przykład technologia rozwinęła się na tyle, aby umożliwić przeprowadzenie nowych badań. Po prostu będąc zwykłym, szarym człowiekiem nie należy ich bezgranicznie odrzucać.|

\No ale z tradycyjnymi poglądami akurat muszę się zgodzić. Niektóre faktycznie są złe i należy zastanowić się nad ich słusznością. Niektóre z kolei, jak na przykład ta dziwna teoria, że używamy tylko dziesięć procent naszego mózgu, zostały obalone wieki temu, ale nadal mnóstwo ludzi w to wierzy. Po prostu należy mieć własne zdanie i nie bać się go wysłowić, dlatego akurat z tym się zgadzam./

~*Z tymi istniejącymi i uznanymi rozwiązaniami oraz tym, że nie należy w nie ślepo wierzyć też się zgodzę. W końcu są sytuacje, które na przykład mają dwa lub więcej rozwiązań, które koniec końców i tak prowadzą do tego samego wyniku. Fajnym jest je odnaleźć, a nie iść jedynie utartą ścieżką i takie wyszukiwanie dodatkowych rozwiązań rzeczywiście może pomóc w rozwinięciu inteligencji.*~

|Czyli można powiedzieć, że ten akapit jest częściowo prawdziwy i częściowo nieprawdziwy. To też się już w tej książce zdarzało.|

~*A najgorsze jest to, że w następnym rozdziale już przy pierwszym cytacie wjedzie mój wkurw.*~

|Już się boję. ;_;|

401. „Nowy, lepszy kran łazienkowy może, podobnie jak i nowe społeczeństwo, powstać tylko wtedy, gdy pojawi się zwątpienie w jakość starego modelu. [...]"

~Gratuluję, kolejne niepasujące i nietrafione porównanie. No, bo jak można porównać dużą grupę ludzi, wiecie, istot myślących sytuujących się najwyżej w hierarchii rozwoju ze wszystkich gatunków do zepsutego kawałka metalu, z którego leci woda?~

\Po tym zdaniu widać, że leitner chciał zabrzmieć mądrze oraz w jakiś mądry sposób zakończyć przedostatni rozdział tej paranoi, ale jak zwykle coś mu nie wyszło poprzez nietrafione porównanie./

~*Jeżeli ten karakan już chciał porównywać, to mógł się trochę wysilić i wymyślić jakieś bardziej pasujące porównanie.*~

\No ale jak widać, jego niedojebanie sięgało zenitu./

~*To niestety prawda. W każdym razie, koniec analizy na dzisiaj. Zanalizowaliśmy właśnie przedostatni rozdział tego gówna, gdzieś na początku września powinniśmy uwinąć się z całością.*~

~Dzięki Bogu, bo ta książka zaczyna mnie się powoli nudzić.~

~*Mnie też, no ale zależy mi na tym, aby ta analiza była pierwszą, prawdziwą recenzją tego chłamu.*~

~Śmierdzi mi tu trochę recenzją Undertale, którą zrobił PG. Wiesz, wszyscy w Internecie zachwalają tę grę i wystawiają jej maksymalne oceny, a PG, chyba jako jedyny człowiek na Ziemi, ocenił tę grę w wiarygodny sposób. U nas w sumie jest podobnie, chyba nikt nie wystawił stuprocentowo negatywnej opinii tej książce.~

~*Znaczy na jakieś niemieckiej stronie, nie pamiętam już linku, pojawiały się opinie z trzema gwiazdkami i niżej, ale jako iż opinia zawierała się w jednym, krótkim zdaniu, to prawilnym wyrażeniem swego zdania na ten temat nie można nazwać.*~

|Fajny off-top. xDDD|

~~*:D*~~

402. „Zapewne większość czytelników tej książki, jeszcze zanim przeczyta ją do końca, zmajstruje sobie własną kartotekę autodydaktyczną i rozpocznie za jej pomocą naukę – słówek, formułek, dat lub definicji. Inni, pomimo olbrzymich chęci, nie znajdą w sobie dość odwagi, przy czym uznają, że inteligencja i głupota to cechy osobowości wrodzone, odziedziczone i dlatego nieulegające zmianie – uczynią to po to, aby móc wzbudzić w sobie wygodną nieufność wobec własnych możliwości intelektualnych, wyrażaną w stwierdzeniu: „Na to jestem za głupi!".

              W swoim niestrudzonym poszukiwaniu powodów zwalniających ich z wysiłków uczenia się niektórzy odkryją być może kolejny i jeszcze tutaj nieomawiany aspekt, który zdaje się wystarczająco usprawiedliwiać lenistwo, tchórzostwo i rezygnację."

~*Kurwa, ledwo się człowiek obudzi i już takie kwiatki. Idioto, przestań wyśmiewać i uważać za gorszych ludzi, którzy nie zamierzają bezgranicznie ufać twej metodzie nauki. Na świecie jest tyle sposobów na naukę ile gwiazd na niebie, a każda jest dobra, skoro działa chociaż na jedną osobę.*~

~Serio nie mogę uwierzyć, dlaczego ten idiota nie może przyjąć do wiadomości prostego faktu, że na świecie jest multum metod nauki i każdy ma prawo uczyć się z tej, z której mu wygodniej. Jestem pewna, że istnieje mnóstwo osób, na których kartoteka nie działa i to jest naturalne. Ludzie są różni.~

|Ja rozumiem, że może chciał zrobić reklamę swojej metody nauczania, ale nie powinno się reklamować czegoś obrażając cały świat. Inaczej taka reklama przyciągnie tylko niedojebanych idiotów, którzy lubią być wyzywani, czyli w sumie pasuje, bowiem ta książka stała się popularna wśród bezmózgich lemingów. I nie, ja jej fanów nie obrażam, tylko stwierdzam FAKT.|

\Ogólnie leitner, weź się napij wody z lewej strony Wisły. Masz czas do wtorku./

~*Akurat mieszkam z lewej strony Wisły, więc gdyby ten patafian żył z wielką chęcią zebrałabym mu wielką butlę tej wody.*~

~TAAAKIE MIŁE. xDDD~

~*Hehe :D*~

403. „[...] Niektóre bliźnięta przychodzą na świat w wyniku jednoczesnego zapłodnienia dwóch komórek jajowych. [...] Jednak bliźnięta rodzą się także, gdy jedno jajeczko ulega podziałowi po zapłodnieniu. [...]"

~No co ty kurwa nie powiesz. To wie każdy, kto zdał biologię w gimnazjum bądź, w czasach leitnera i obecnie, podstawówce.~

~*Wiem, że to jest wprowadzenie do następnego, wkurwiającego akapitu, ale po jasną cholerę pisać aż taką oczywistość?*~

\Dla tych bezmózgich lemingów, które lubią tę książkę. Wiesz, mają nią już tak wylasowany mózg, że to będzie w ich oczach prawda objawiona. Chodzi po prostu o trik manipulacyjny./

~Wiedz, że twój pseudo poradnik to kwintesencja chujozy, jeżeli aby zachęcić do niego ludzi musisz stosować triki manipulacyjne.~

404. „Zadziwiające jest to, z jaką łatwością uczeni – zazwyczaj niezwykle inteligentni ludzie, w tym niektórzy badacze bliźniąt – wyciągają swoje pochopne wnioski. Jeden z nich brzmi, że inteligencja człowieka zależy od jego materiału dziedzicznego, a nie (albo w nieskończenie mniejszym stopniu) od otoczenia, sposobów rozwijania tej inteligencji, treningu umysłowego. Swoją konkluzję opierają przy tym na danych statystycznych. Niestety do wyjaśnienia pytania, czy inteligencji można się uczyć, statystyka jest najmniej odpowiednim środkiem. Może ona tylko stwierdzić to, co rzeczywiście się dzieje, jednak w żadnym stopniu to, co mogłoby się zdarzyć. Uwidacznia jedynie obecnie panującą normę, regułę, średnią."

~*Echhh...W dzisiejszych czasach każdy normalny naukowiec powiedziałby ci, że inteligencja w małym stopniu zależy od materiału genetycznego, a w większym od pozostałych czynników. Nie traktuj już naukowców jako idiotów, skoro uznałeś w pierwszym zdaniu, że są inteligentni.*~

~A poza tym, nie wszyscy naukowcy zajmują się badaniem bliźniąt. Nauka ma wiele odłamów, jak na przykład fizyka, chemia czy astronomia, a sama biologia też ma wiele dziedzin, że tak to określę, czyli na przykład genetyka, ekologia czy anatomia. Więc nie wrzucaj wszystkich naukowców do jednego wora, bowiem nie każdy zajmuje się tym samym.~

|A w kwestii statystyki to co, dziwisz się, że tak jest? Właśnie na tym ona polega, na pokazywaniu danych, które obecnie najczęściej się sprawdzają. Taka jest rola tej dziedziny, to nie jej wina, a i często jest niezastąpiona. Co prawda czasem można się na niej przejechać, ale wszystko ma wady i zalety.|

\A na śniadanie dla leitnera będzie zdechła ryba i woda z lewej strony Wisły./

~*Jesteś bardzo miła, Rivienno. xDDD*~

\Wiem. Po prostu leitner mnie wkurwia./

~Nie dziwne.~

405. „Głupota jest uleczalna"

\To w końcu jak jest z tą głupotą? Wcześniej napisałeś, że nie jest uleczalna, a teraz, że jest./

~*Może chciał jebnąć plot twist podobny do tego, który jebnęłam w rozdziale ósmym „Nie jestem waszym wrogiem.". Tu jednak, to nie jest plot twist tylko niezdecydowanie.*~

~A poza tym, no mówiłem, że jest uleczalna! Lekarstwem jest muzyka Zardonica!~

\Nadfaza nadal trzyma?/

~*~;"D~*~

406. „Statystyka nie pokaże wyjątków, które w przyszłości będą regułą. Ona mogłaby przed ponad stu laty „udowodnić", że gruźlica jest nieuleczalna, przynajmniej przez sztukę medyczną. Dzisiaj jest uleczalna, ale statystyka w niczym się do tego nie przyczyniła."

|Jeszcze raz: Dziwisz się? Na tym polega statystyka, na pokazywaniu dzisiejszych reguł. Skąd statystyka ma wiedzieć, co będzie działo się w przyszłości? Znaczy jeżeli tworzyłby ją Kane, to byłoby to możliwe, ale Kane, o którym myślę, nie istnieje, więc w naszym świecie statystyka pokazuje jedynie to, co dzisiaj jest regułą. Nie możesz opierdalać tej dziedziny tylko dlatego, że jest jaka jest!|

\To już wyższy poziom chamstwa i zjebania. Obrażanie jakieś dziedziny życia tylko dlatego, że nie pasuje do twojej chorej teorii./

~Wiem, że się powtarzam, ale ciągle nie mogę zrozumieć, jakim cudem na świecie istnieją ludzie, którym podoba się ta książka i dlaczego jeszcze nikt nie wystawił jej realistycznej oceny.~

|To jest tak jak z Undertale. Normalni ludzie nie chcą na siebie sprowadzać dwunastoletnich, upośledzonych hardkorowych fanek tego tworu.|

~*Znaczy o Undertale się nie wypowiem, bowiem nie grałam w tę grę i mnie ona nie interesuje, ale w wypadku tej książki faktycznie tak jest. Znaczy moich dwóch negatywnych opinii z lubimyczytac.pl i empik.com jeszcze nikt nie shejcił, ale fandom tego pseudo poradnika jest tak samo zjebany, jak dziewięćdziesiąt dziewięć procent fandomu Undertale oraz, na przykład, gier od Lunime.*~

~Fajna dyskusja wyszła.~

~*Jak my się rozgadamy, to tak się kończy. xD*~

~~*A co na to Nadbóg? Przecież jego zdanie to świętość!*~ No do jasnej cholery, ty pojebie. xDDD ~*;""""D*~~

407. „[...] Ale jaki wpływ na to miała edukacja szkolna? Czy tę dziewczynkę, w odróżnieniu od jej siostry z odległych lasów, systematycznie uczono, jak rozwiązywać zadane problemy i łamigłówki? Czy w jej high school lub w jej college'u jednym z głównych przedmiotów były tworzenie hipotez, kształtowanie wyobraźni, trening rozbieżnego i kreatywnego myślenia? Na pewno nie. Tego typu przedmioty i umiejętności są rozwijane i wykładane w nielicznych szkołach amerykańskich. [...]"

~*Bowiem przed tym akapitem została podana historia bliźniaczek, które szybko zostały oddzielone i jedna wychowywała się w normalnej cywilizacji, a druga w jakichś tam lasach. Takie skrócenie tego. W każdym razie, podaj nazwy tych amerykańskich szkół, które mają w zanadrzu takie przedmioty szkolne. Bez nazw oraz po tym, co dotychczas zanalizowaliśmy, śmiem twierdzić, że kłamiesz.*~

|Tak w ogóle, to z tego co wiem, nie zostały wcześniej podane żadne źródła, że ta historia z bliźniaczkami jest prawdziwa. Jak się mylę, to mnie poprawcie, bowiem obecnie nie mam przy sobie tej książki.|

\I w ogóle to czemu mam wrażenie, że on obraża licea czy, jak to w Ameryce mają, high school? Może to przez to, że te dwa słowa zostały napisane inaczej niż reszta akapitu, ale mam takie wrażenie./

~*Po leitnerze nie zdziwiłoby mnie, gdyby tak się działo. A poza tym, znowu hejcenie szkół. Jeeej! Nie, ja szkół nie bronię, co mówiłam wam niejednokrotnie podczas tej analizy, ale wkurwia mnie to, że ten pajac bezgranicznie obraża szkoły i nauczycieli. Co prawda czasem mówi prawdę, ale jednak częściej dramatyzuje i wyolbrzymia.*~

|Jak widać chce pokazać, że tylko jego sposób nauki się liczy, a ten, kto uczy się inaczej oraz czegokolwiek nauczył się w szkole, to idiota, który skończy na zmywaku lub zbierając truskawki w Holandii.|

~*Niestety, właśnie tak wygląda jego sposób prowadzenia tej książki.*~

408. „[...] Dzisiejsze wyjątki są jutrzejszą regułą."

~Skąd wiesz? Dzisiejsze wyjątki mogą się stać w przyszłości regułą, fakt, ale nie muszą. Może się zdarzyć, że dane odstępstwa od normy pozostaną nimi do końca Wszechświata i o jeden dzień dłużej.~

~*Zapewne jest to kolejny trik manipulacyjny, który ma zmanipulować i tak już przekabacone bezmózgie lemingi.*~

~Zdechnąć z nudów można od tych kiepskich trików manipulacyjnych.~

~*Jedyny plus jest taki, że po tej książce można z łatwością nazywać triki manipulacyjne stosowane w TVP i TVN. Teraz na przykład, od chyba środy, naginają nieco rzeczywistość oraz używają bardzo negatywnie nacechowanych słów.*~

~Chyba jedyna rzecz, do której ta książka się przydała.~

409. „Bezwarunkowa kapitulacja, z jaką nieudacznik poddaje się podczas uczenia się, wyznając, że „jest na to za głupi", może występować także w nieco łagodniejszej postaci: „do matematyki nie mam głowy", „nie mam talentu językowego" albo – gdy brakuje umiejętności motorycznych – „mam dwie lewe ręce".

               Operując takimi argumentami, każdy może na własną szkodę stronić od jakiegokolwiek wysiłku. Powyższe argumenty to nic innego jak odmiany stereotypów społecznych i niestety często naukowych, głoszących, że talent i uzdolnienia można wyłącznie odziedziczyć, a nie zdobyć własną pracą."

~*Zamknij ryj, idioto i nie wypowiadaj się na tematy, o których nie wiesz nic lub wiesz niewiele. Tak, wiem, że są ludzie, którzy w ten sposób faktycznie argumentują swoje lenistwo, ale nie masz prawa opierdalać za takie podejście wszystkich ludzi się tak zachowujących. Ludzie mogą mieć różne powody aby wątpić w swoje możliwości, jedną z nich jest na przykład szkoła. Takim ludziom trzeba po prostu pomóc w zrozumieniu, że mają do czego tam bądź potencjał, bowiem mogli po prostu go stracić. Ale nie, po co, lepiej patrzeć na takie osoby z góry i wyśmiewać je. Tak, będę bronić takie osoby, bo wiem i przekonałam się na własnej skórze, czym może być spowodowana taka postawa.*~

~Jaki wywód ci tu wyszedł, ale w sumie nie dziwne. Skoro leitner, co pokazał jakiś czas temu, tak lubi wszystko dogłębnie analizować, to powinien wyciągnąć wnioski, że taka postawa nie musi brać się konkretnie z lenistwa. No ale nie, takie osoby są niewygodne dla jego chorych domysłów, dlatego trzeba ich zjechać od góry do dołu i pokazać, że dla nich nie ma przyszłości.~

|A najgorsze jest to, że z tego co patrzyłem dalej, ten rozdział staje się coraz bardziej wkurwiający.|

~*Niestety to prawda, ale jeżeli chcemy jako jedyni wyrazić realistyczną opinię o tej książce, musimy go przetrwać. To już ostatni rozdział tych tortur.*~

~Chociaż tyle.~

410. „Skinner nazywa to zadziwiające zjawisko zachowaniem przesądnym gołębia – przesądnym dlatego, że także ludzkie przesądy funkcjonują w podobny sposób: w chwilach doznania szczęścia lub nieszczęścia łączymy je często z całkowicie przypadkowymi zjawiskami towarzyszącymi, których w rzeczywistości nie ma: „To mi przyniosło szczęście!"."

~*Ze Skinnerem chodzi o to, że był naukowiec z tym nazwiskiem i nauczył gołębia tańczyć proste kroki, że tak to powiem, za pomocą ziarenek czego tam bądź, co jedzą gołębie. Tak w wielkim skrócie, abyście rozumieli, o co chodzi. W każdym razie, ja też szczęście bądź nieszczęście często łączę z przypadkowymi rzeczami i szczerze, czasem to nawet pomaga oraz motywuje. No ale to pewnie ja jestem jakaś jebnięta.*~

|Zapewne nie tylko ty tak masz, no ale oczywiście leitner musi to shejcić. Znaczy nie widzę tutaj jawnego hejtowania takiego podejścia do życia, ale nie zdziwię się, jeżeli zostało ono zakodowane podprogowo.|

~*Po tej książce można się wszystkiego spodziewać.*~

411. „[...] Niektórzy jeszcze jako dorośli boją się nocy, ponieważ kiedyś w dzieciństwie ktoś ich w ciemności przestraszył."

\Em...To nie jest reguła. Znaczy tak, to też może być powodem lęku przed ciemnością, ale tak naprawdę każdy może mieć swój powód dlaczego boi się ciemności, jeżeli oczywiście się jej boi. Tak samo jest z każdym lękiem, ale w sumie każda fobia, nawet ta przed ciemnością, może też być irracjonalna./

~*Ja na przykład przez bardzo długi czas bałam się ciemności, ale nie dlatego, że ktoś mnie w niej wystraszył. Nie pamiętam, czy miałam powód, aby się jej bać, ale jestem pewna, że to, co zostało w tym cytacie napisane, nie miało odzwierciedlenia w moim życiu.*~

~Ogólnie to zdanie brzmi tak, jakby podany przez aŁtora powód był tym jedynym, mimo iż każdy z funkcjonującym mózgiem wie, że tak nie jest.~

\Operowanie słowami. Kolejny trik manipulacyjny, ku zaskoczeniu nikogo./

~*Standard, w tej książce to standard.*~

412. „[...] Kiedy dziecko bawi się przedmiotem o budowie ściśle symetrycznej i geometrycznie ukształtowanej, a w tym momencie podchodzi do niego mama z butelką mleka, zabawa „geometrią" zostaje przypadkowo pozytywnie wzmocniona – dziecko od tej chwili będzie częściej do niej wracać. Jeśli dojdą jeszcze kolejne wzmocnienia tego rodzaju, to w ten sposób może powstać emocjonalne rusztowanie, na którym budować można przyszłe uzdolnienia geometryczne i matematyczne."

~*No ja uwielbiałam bawić się klockami i mam z tym same miłe wspomnienia, ale matematyki nienawidziłam chyba od początku mego życia, więc no sorki, twoja teoria się sypie. W każdym razie, fakt, zabawa tym geometrycznym przedmiotem może przy miłym skojarzeniu zostać wzmocniona też i za pierwszym razem, chyba wam opowiadałam jak jedno negatywne wspomnienie aż do dzisiaj odrzuca mnie od warzywniaka osiedlowego, ale wypadałoby wspomnieć, że są ludzie, którzy potrzebują kilkukrotnego wzmocnienia.*~

|No ale wiesz, po co wspominać o takich rzeczach. Jesteśmy w ostatnim rozdziale tej paranoi, przeciętny leming jest już tak zmanipulowany, że nawet tego nie zauważy. W każdym razie, pozytywne skojarzenia z zabawy czymś geometrycznym nie muszą wytworzyć uwielbienia dla całej matematyki. Najczęściej, jeżeli coś takiego ma nastąpić, to gówniak polubi jedynie geometrię, a to mała część całej matematyki.|

~Wiem, że znowu się powtarzam, ale chyba nie można mnie winić: wypadałoby podać jakieś źródła, z których leitner czerpał te informacje. Nawet jeżeli pisał to sam, to i tak powinien swoją gadkę podeprzeć jakimiś naukowymi chociażby artykułami na ten temat. Wiecie, on teraz zagłębił się w psychologię, więc wypadałoby typowemu Janowi Kowalskiemu udowodnić, że to prawda.~

|Niestety, to nie ten adres.|

~:-(~

413. „Manipulacja nie zawsze jest zła"

~*Czy ciebie do reszty pokurwiło? W sumie, wychowanie można nazwać swego rodzaju manipulacją, ale ona też nie musi być czysto dobra. W końcu jakiś rodzic może wychować bachora na przykład na nazistę lub na kogoś innego, kto dobrem nie grzeszy. Więc powinien ten tytuł zostać sformułowany inaczej, aby nie brzmiał tak, jakby ten karakan chciał pokazać same zalety manipulacji.*~

\Ogólnie, o czym przekonaliśmy się nie raz, leitner jest niezdrowo jebnięty, więc w sumie tak sformułowany tytuł już nie powinien dziwić./

414. „Nauka, która woli eksperymentować na gołębiach niż dzieciach, niestety wciąż jeszcze wie niewiele o szczegółach oddziaływania takich mechanizmów. W przeciwnym razie można by było nimi świadomie sterować, żeby sztucznie wykreować talenty i uzdolnienia.

              Dla niektórych (zresztą często słusznie myślących) ludzi takie wyobrażenie ma w sobie coś przerażającego. Obawiają się oni manipulacji człowiekiem przez człowieka, swobodnego zmieniania osobowości i psychiki przez ciemne moce. Jednak właściwie nie ma się czego bać, przecież także szkoła i wychowanie to pewnego rodzaju manipulacja, tyle że czasem manipuluje się w tym zakresie tak nieumiejętnie, że nic dobrego z tego nie wychodzi."

~*Akapit pierwszy: Po pierwsze, z tego co wiem, od wieeelu lat nie można już eksperymentować na ludziach. W ten oto sposób podejrzewam, że również nie. Po drugie, ja pierdolę, koleś, czy ty właśnie popierasz tutaj wizję antyutopijnego czy tam dystopijnego świata? Ja wiem, że takie coś jak sztuczne kreowanie na przykład talentów nie jest możliwe w naszym świecie, ale na przykład książka „Nowy wspaniały świat", która w sumie jest zajebista i ją polecam, pokazuje jak coś tego typu może się skończyć. Nie no, leitner jest w takim razie jeszcze bardziej jebnięty niż przypuszczaliśmy.*~

~Akapit drugi: Ewidentnie, ten kurwidół społeczny popiera takie coś. Nie mogę uwierzyć, jakim cudem ktokolwiek mógł dopuścić do wydania tej książki i jakim cudem zebrała ona rzesze fanów. A poza tym, wiadomo, że szkoła i wychowanie to też pewnego rodzaju manipulacja, czasem nieudana, co udowadnia, że końcówka tego zdania to prawda, ale z niej można się łatwo wyrwać. Dlatego też porównanie tego do kreowania na przykład talentów kiedy się chce przez drugiego człowieka jest niezbyt trafione. A poza tym, z tych mniejszych kwestii, to ten fragment w nawiasie powinien być wpisany bez niego, bowiem ten nawias w tym fragmencie idiotycznie wygląda.~

415. „[...] tak zwana słaba wola to w rzeczywistości przeważnie nic innego jak strach – otwarty lub zakamuflowany."

~Dowody na to, że słaba wola to strach, poproszę. Może być nawet nazwa artykułu naukowego na ten temat, po prostu jakiś prawilny dowód poproszę. Bowiem zważając na spierdolenie leitnera, kiedy mówi o kwestiach związanych z jakąś dziedziną nauki, to bez dowodów ciężko mu uwierzyć.~

~*Znaczy tak, słaba wola może być spowodowana strachem, ale nie jest to jedyny czynnik. Znaczy obecnie nie mogę sobie przypomnieć, jaki czynnik może jeszcze odpowiadać za słabą wolę, ale jestem przekonana, że lęk nie jest jedynym.*~

\Na sto procent nie jest jedynym, no ale jak już się przekonaliśmy, leitner wspomina tylko o tym, co popiera jego obecną hipotezę./

~Serio, co ćpali pierwsi wydawcy wypuszczając to na rynek?~

~*Nie mam pojęcia, ale to musiało być mocne.*~

416. „Strach przed pracą i uczeniem się nie należy do tej kategorii obaw. Ten strach tylko szkodzi, nie służy niczemu konstruktywnemu, ma wiele wspólnego z nieśmiałością młodego mężczyzny, który nie ma odwagi zaczepić kobiety, i może być podobnie leczony."

~*Teraz to mnie debilu pierdolony, kretynie jebany wkurwiłeś. Co prawda nie mam lęku przed pracą czy uczeniem się, ale takie fobie faktycznie istnieją i nawet są na długiej liście fobii na mojafobia.pl. Lęk przed wiedzą jest nawet na liście dziesięciu najbardziej gnębiących fobii na tej samej stronie! To nie są takie fobie, które nie przeszkadzają zbytnio w życiu jak na przykład arachnofobia czy hylofobia, ale naprawdę utrudniają życie. Dlatego wkurwia mnie to, że ten pierdolony jebany zjeb je tak bagatelizuje.*~

~Po tym akapicie ewidentnie widać, że patrzy na te dwie poważne fobie z góry, wyśmiewa je oraz bagatelizuje. Ja rozumiem, że ten spierdolony cwel mógł nie mieć takiej fobii, bowiem na szczęście są one rzadkie, ale nie powinien tak się o nich wypowiadać.~

|A podejrzewam, że ten pierdolony zjeb by się wkurwił, jeżeli ktoś wyśmiałby jego fobie, jakiekolwiek one były.|

~*Tacy debile są najbardziej wkurwiający. Utopić po lewej stronie Wisły.*~

~Najlepszy wyrok, najwybitniejsi  sędziowie byliby z ciebie dumni. xD~

~*Wiem :D*~

417. „Nie czekajmy jednak, aż nas jakiś psycholog drogą desensybilizacji zmotywuje do pracy – musimy uczynić to sami. Do tego również świetnie nadaje się nasza kartoteka, która nie jest żadną wyniosłą damą, która wszystkim dookoła daje kosza, ale panną o ochoczym i ujmującym usposobieniu.

               Wciąż jeszcze odczuwamy lęk? Wciąż jeszcze czujemy słabą wolę? Dobrze, to nie miejmy może zbyt ambitnych planów. Oczywiście, że nie chcemy się uczyć języka obcego, to byłoby zdecydowanie zbyt mozolne i za trudne. Nikt tego nawet nie wymaga. Zaplanujmy tylko spacer do najbliższego sklepu papierniczego w celu zakupienia stosownego kartonu z tektury.

              Potem zróbmy z tej tektury kartotekę – tylko po to, aby zobaczyć, czy to w ogóle funkcjonuje.

             Potem zapiszmy kilka karteczek z polskimi i angielskimi słówkami (tylko kilka, nie więcej) i sprawdźmy, czy to działa. Kiedy będziemy mieli już karteczki i naszą kartotekę, spróbujmy raz, czy taką metodą można się czegoś nauczyć – tylko z czystej ciekawości..."

~*Pierdol się. Nie będę bezkrytycznie ufała jakieś metodzie nauki stworzonej przez idiotę, który obraża wszystko i wszystkich, którzy nie pasują do jego chorych hipotez.*~

~Ten idiota na serio myślał, że tym wielkim klocem tekstu przekabaci innych na swoją stronę? Jeżeli chciał to zrobić, powinien uczynić to bardziej subtelnie, aby nie było widać, że ten idiota znowu nie rozumie, że jego metoda nauki nie jest tą jedyną.~

|Widać, że leitner nie miał w sobie za grosz subtelności. Jeżeli ktoś, jak my, jest nastawiony negatywnie do danej metody nauki, bo na przykład ma własną, sprawdzoną, dzięki której faktycznie daje radę się czegoś nauczyć, to takie autystyczne próby zmiany jego zdania nie pomogą, a wręcz bardziej zniechęcą cel do kartoteki.|

\A poza tym, jak to zostało przez nas wspomniane wcześniej, nie tylko leitnerowska metoda nauki istnieje na tym świecie. Tak naprawdę każdy sposób jest dobry, ponieważ trafi się choć jedna osoba, która będzie efektywnie się daną metodą uczyć. Kartoteka, jak wszystko inne na tym świecie, ma swoje wady i zalety. Ja wiem, że w reklamie czegokolwiek podaje się tylko zalety reklamowanego czegoś, ale nie powinno się tego robić tak agresywnie, jak robi to ta książka, bowiem agresywna reklama praktycznie w ogóle nie działa./

~*Widać, że leitner miał, jak na tamte czasy, dwóję z minusem za tworzenie reklam i musiał się jakoś wyżyć. No i niestety teraz my musimy się męczyć z tym (nowo)tworem.*~

418. „[...] wiemy także [...] że odległa perspektywa sukcesu, jak na przykład zdany egzamin, dobre świadectwo i zawodowa kariera, zbyt późno przychodzi, aby mogła stanowić skuteczny pozytywny efekt następczy. Wiemy również, że radość z sukcesu, z zaliczenia każdej kolejnej karteczki kartoteki, jest najlepszym rodzajem wzmocnienia – ale niestety działa ono tylko u ludzi, którzy taki sukces już przeżyli i wdrożyli."

~*Ło matko, co to się dzieje, leitner zauważa wady kartoteki i ich nie kwestionuje? Będzie idealny dzień! \O/ W każdym razie, ile można powtarzać, że na różnych ludzi działa co innego? Są osoby, których bardzo odległa wizja sukcesu skutecznie motywuje do działania. Mnie nadal do zdania matury motywuje obietnica dostania hulajnogi elektrycznej. Wiadomo, że są ludzie, którzy muszą zobaczyć swój sukces od razu, aby mieć motywację, ale nie są oni jedyni na tym świecie. Więc przestań kurwidole społeczny wrzucać wszystkich do jednego wora, bowiem to stało się wkurwiające dawno temu.*~

|Poza tym, dla niektórych ludzi nauczenie się kolejnej karteczki z kartoteki może powodować radość, ale na niektórych może kompletnie nie działać, bowiem może być na przykład wkurwiony faktem, że wcześniej nie mógł się nauczyć danego słówka i teraz ciężej przychodzi mu akceptacja małego sukcesu. Ludzie są różni i mają różne charaktery, a właśnie od tego zależy między innymi to, jak bardzo odległy musi być sukces, aby cieszył daną osobę.|

~*No ale jak widać, leitner miał za niski level aby pojąć tę prostą wiedzę.*~

419. „[...] w jaki sposób ktoś może zaaplikować sobie takie nagrody – wzmocnienia bez pomocy z zewnątrz? Jeden z popularnych autorów bestsellerów w Niemczech opracował przed wielu laty, wówczas jeszcze na początku swojej kariery pisarskiej, w równym stopniu kuriozalną, śmieszną, jak i skuteczną metodę motywowania siebie do pracy poprzez samowzmacnianie.

               Gdy miał już koncepcję swojej nowej powieści w głowie i przygotowane notatki na kilku arkuszach papieru, zasiadał za maszyną do pisania. Obok siebie, w widocznym miejscu stawiał dziesięć lampek czerwonego wina, ustawionych niczym żołnierze w jednym szeregu. Potem zabierał się do pisania – i po każdej gotowej stronie rękopisu wynagradzał się jedną lampką wina.

                W rezultacie odnotował na początku olbrzymi przyrost produktywności. W ciągu jednego dnia potrafił w ten sposób napisać od dziesięciu do dwudziestu stron tekstu – każdy profesjonalny pisarz wie, jaka to jest wydajność. Ponieważ był uczciwy i sięgał po kieliszek dopiero wtedy, gdy wykonana praca go zadowalała, napisany tekst był nawet dobry. W ten sposób stał się wzorcowym przykładem skuteczności pozytywnego wzmocnienia, następującego po wymaganej reakcji, i sam Burrhus F. Skinner byłby nim zachwycony.

              Jego twórczość straciła impet dopiero kilka lat później, kiedy to przez alkohol o mało nie stoczył się na dno. Wiele wysiłku kosztowało go później zerwanie z nałogiem. Pomimo smutnego zakończenia jego historia jest pouczająca. Pokazuje mianowicie, jak efektywne może być szybkie samowynagradzanie się, a zarazem także to, że alkohol nie za bardzo się do tego nadaje. Tak samo spożywanie ulubionych potraw po każdym wysiłku dydaktycznym jest równie nieodpowiednim środkiem wzmacniającym, ponieważ prowadzi do chorobliwej otyłości."

~*PEACE THROUGH POWER!!!*~

~A miałem nadzieję, że już się ogarnęłaś. xDDD W każdym razie, akapit pierwszy: Podaj nazwisko tego autora, bowiem bez tej kluczowej wiedzy oraz wiedząc, jak wygląda ta historia, trochę ciężko uwierzyć, że takie coś faktycznie miało miejsce. Poza tym, wzmocnienia bez pomocy z zewnątrz można wprowadzić bardzo łatwo. Na przykład po napisaniu trzech stron robi się sobie przerwę, po napisaniu porządnie jednej lub tych trzech stron zmienia się słuchaną piosenkę i tak dalej. Metod jest naprawdę sporo, trzeba tylko odnaleźć odpowiednią dla siebie.~

|Akapit drugi: Uch, trochę to chujowy sposób wynagradzania samego siebie, bowiem przez to można bardzo łatwo popaść w alkoholizm, jeżeli będzie się to stosować regularnie. Lepiej poszukać sobie jakieś nieinwazyjnej metody, jak na przykład z tą zmianą słuchanej piosenki. A poza tym, znowu mamy tutaj niepasujące i żałosne porównanie, ku zaskoczeniu nikogo.|

\Akapit trzeci: Nawet nieprofesjonalny pisarz wie, jak wielką wydajnością jest napisanie od dziesięciu do dwudziestu stron tekstu. Swoją drogą jestem ciekawa, ile on siedział nad tymi stronami. No, bo skoro chciał mieć stuprocentową pewność, że są dobre, to musiał je zapewne wielokrotnie poprawiać. No ale jako iż leitner nie podał nawet nazwiska tego pisarza, to nie będę nawet wymagała takich drobnych szczegółów./

~*Akapit czwarty: O i właśnie mamy dowód na to, że alkohol się do tego nie nadaje. A poza tym, z tymi potrawami to też zależy. Są osoby, które mogłyby wpierdolić cały magazyn McDonald's i nie przytyją, więc tacy szczęściarze mogą bez problemu nagradzać się ulubionym jedzeniem. Jednak standardowo, wiadomo, że leitner nie poda kilku przykładowych sposobów takiego samowynagradzania się, bo po co. A skoro ten matoł nie zamierza tego robić, to powiem, że może to być na przykład zmiana słuchanej piosenki, o czym wspomniał Grzegorz, picie herbaty lub kawy po napisanej stronie, tylko w tym wypadku mogą być maksymalnie cztery kubki, bowiem w nich zawiera się dzienna dopuszczalna dawka kofeiny, z tego co niedawno dowiedziałam się z kanału Topowej Dychy. No chyba, że pije się kawę bezkofeinową, to wtedy nie było tematu. Oprócz tego może to być też na przykład krótka zabawa ze zwierzakiem domowym i tak dalej, i tak dalej. Nieinwazyjnych metod samowynagradzania się jest tyle ile gwiazd na niebie, wystarczy znaleźć coś, co w wypadku danej osoby działa.*~

~A tak w ogóle, jeszcze co do ostatniego akapitu, to ludzie są różni, więc niektórym samowynagradzanie się od razu po zakończeniu swej pracy nie jest potrzebne. No ale jak widać mówienie do leitnera to jak gadanie do ściany.~

~*Niestety, przekonaliśmy się o tym podczas trwania tej analizy. W każdym razie, koniec na dzisiaj. Zostały nam jeszcze trzy strony cytatów, tak około, w WPS Office do zanalizowania.*~

|Dzięki Bogu, bowiem ta książka to kwintesencja nudy i debilizmu.|

~**Nadbogowi

Ale fakt, z tą książką to akurat prawda.*~

|No ja jebe. xDDD|

~*:D*~

420. „Na pewno znajdzie się teraz ktoś, kto zacznie kręcić nosem i powie, że nie można tego wszystkiego brać na poważnie. Samego siebie wynagradzać, żeby się czegoś nauczyć?! Samego siebie przekupywać, żeby wykonać swoją pracę?! Samego siebie kusić, uwodzić, mamić i oszukiwać tylko po to, aby móc zrealizować własne, nędzne postanowienia?!

            Niektórzy będą twierdzić, że kto potrzebuje takich bodźców, ten powinien od razu dać sobie spokój, że taki człowiek jest na tyle bezsilną i impotentną kreaturą człowieka, że wcale go nie będzie szkoda... Czy naprawdę nie?

            Przez tę pogardę przemawia to samo stare uprzedzenie, płynące z poczucia wyższości wobec tych, co nic nie posiadają – przesąd, że zapał do pracy albo się ma, albo nie i że brak pilności w nauce jest wrodzoną słabością charakteru.

            Ci ludzie nie muszą czytać dalej. Jeżeli dla nich triki i techniki, dzięki którym także leniwi stają się pracowici, są za tanie, jeżeli oni uważają, że to wszystko nie jest potrzebne, to mogą spokojnie wyciągnąć się i zrelaksować w fotelu.

            Rodzi się tylko pytanie, czy oni sami rzeczywiście są tak doskonali w swoim działaniu, i dlaczego, jeżeli się dokładnie przyjrzeć, właściwie tak mało potrafią, albo potrafią coś tylko w jednym fachu, w swojej profesji, w wąskim zakresie – ale to właściwie ich sprawa. Dla nas każdy środek powinien być dobry, nawet ten płatniczy, którym sami sobie zapłacimy."

~*Myjąc włosy doszłam do wniosku, że ten debil nas nie pokona i dzisiaj skończymy naszą wojnę z nim. Na chwałę Nadboga! W każdym razie, akapit pierwszy: Nie krzycz kurwa, bowiem jestem pewna, że to też podchodzi pod triki manipulacyjne. A poza tym, no cóż, może taka osoba po prostu nie potrzebuje samonagradzania siebie? Ludzie są różni, niektórzy tego nie potrzebują do efektywnej nauki i mają prawo nie rozumieć, jak inni mogą tak robić. Ja na przykład nie rozumiem wegetarian, ale, zazwyczaj, ich nie hejtuję.*~

~Akapit drugi: Kto tak kiedykolwiek uważał? Podaj mi chociaż jeden przykład. Nigdy nie spotkałem się z nazywaniem tak osób, które muszą się czymś motywować do dokończenia swej roboty, choćby z faktu, że wiele ludzi się samowynagradza. Nie demonizuj tego, bowiem nie masz do tego po prostu podstaw, tak samo jak i my w sumie. Dlatego my tego nie robimy.~

|Akapit trzeci: Tak, pierdoło, hejtuj dalej tych, którzy mają inne podejście od ciebie oraz uczą się w inny sposób. Każdy ma prawo mówić co chce i twierdzić co chce. Nie stoją za tym, zazwyczaj, żadne uprzedzenia, po prostu osoba, która postępuje inaczej, może czasem nie rozumieć, dla danej istoty, dziwnych poglądów i sposobów działania innych osób, ale to nie świadczy, że ktoś jest gorszy! Mam nadzieję, że jasno się wyraziłem.|

\Akapit czwarty: A oto przed państwem, droga wycieczko, kolejna część hejtowania osób, które działają inaczej. Serio, my już zaczynamy się powtarzać, ale to wkurwia tak samo mocno. To, że ktoś uczy się w inny sposób i nie potrzebuje samowynagradzania nie oznacza, że taka osoba jest gorsza. Może po prostu na takiego człowieka działa co innego i jest to jak najbardziej normalne./

~*Akapit piąty: Weź debilu idź nad lewy brzeg Wisły i napij się tyle wody, ile możesz. Przestań, do jasnej cholery, hejtować tych, którzy uczą się w inne sposoby niż te przedstawione. Nie oznacza to, że te osoby są głupsze i mniej potrafią, nie masz prawa tak twierdzić, bowiem to wierutne kłamstwo. Każda metoda nauki jest dobra, bowiem na kogoś zawsze zadziała. No ale nie, wyśmiewajmy tych, którzy nie biorą bezgranicznie tej książki za świętość.*~

421. „[...] To znajdźmy stare pudełko po papierosach, postawmy je sobie na biurku i za każdym razem, gdy przez kwadrans będziemy się uczyć języka angielskiego, wrzućmy do pudełka 50 groszy."

~*Sorki, ale ja jeszcze nie zarabiam, sposób z hajsem na mnie nie zadziała.*~

\A poza tym, dlaczego akurat pudełko po papierosach? Czy leitner nie mógł po prostu napisać, aby wziąć stare pudełko?/

~*Też nie mam zielonego pojęcia, dlaczego tutaj jako przykład dał pudełko po papierosach, skoro wiadomo, że nie każdy pali. Może któryś z czytelników wie i nam odpowie.*~

422. „Dzięki pudełku papierosów na biurku jesteśmy od tej pory własnym przedsiębiorcą i zakładem pracy wypłacającym pensję – odtąd nasze dydaktyczne przedsiębiorstwo musimy prowadzić metodami kapitalistycznymi. Jeśli zatem, pobudzane zapłatą w systemie akordowym, nasza pilność i wydajność wzrastają szybciej niż dostępne kieszonkowe, to bez skrupułów obetnijmy stawki. Gdy jednak, co zawsze się może zdarzyć, sekcja związków zawodowych w naszej duszy zaczęła się burzyć i grozić strajkiem, to wspomóżmy się, również w duchu kapitalistycznych zasad, zaciągnięciem długów. Uprzedźmy w czasie nasze kieszonkowe i zaciągnijmy pożyczkę – u żony, u przyjaciół, w razie konieczności także w banku. Ale zapłaćmy niewolnikowi, który swoją nauką pracuje na naszą przyszłość.

                Czy zadłużanie się jest niemoralne? Z pewnością tak. Jednak istnieje cała masa przedsiębiorców i handlowców, którzy wpadają w długi, aby móc pokryć swoje inwestycje – a nauka to najlepsza inwestycja. Gdy prowadzi do sukcesu, nie może istnieć żadna inna, bardziej szlachetna motywacja."

~*Akapit pierwszy: Co do jasnej...? Kto normalny robiłby to aż do takiej skrajności? Nie, ale serio, kto normalny na przykład wziąłby KREDYT W JEBANYM BANKU, który potem trzeba spłacać LATAMI, aby motywować się do nauki? To nie ma sensu i nikt o zdrowych zmysłach tak nie robi. Znaczy jak ma się ten kredyt studencki, czy coś takiego, co można wziąć w PKO, to fakt, można część hajsu i na to przeznaczyć, jak starczy, ale bez przesady! Ja rozumiem samonagradzanie się, ale we wszystkim powinien zostać zachowany umiar! A poza tym, w tym akapicie znowu, ku zaskoczeniu nikogo, mamy zbędną metaforę. Serio, owa nie jest tutaj potrzebna i jedyne co robi, to przedłuża akapit.*~

~Akapit drugi: Co do kurwy? Czy leitner właśnie popiera zadłużanie się, mimo iż stwierdza, że, zgodnie z prawdą, jest niemoralne? To jest już wyższy szczyt zjebania, panowie i panie oraz osoby niezdecydowane co do swojej płci. Ja rozumiem, że nauka jest bardzo ważna, ale do jasnej cholery! Nie należy popadać w skrajności, bowiem to może się bardzo źle skończyć!~

423. „[...] Jeśli ktoś uczy się słabo, za mało lub wcale, to w większości przypadków jest to znak tego, że jego system sygnalizacyjny nie funkcjonuje. Taką usterkę można poprzez naukę i trening usunąć. [...]"

|Kolejna nietrafiona metafora pod rząd? Kto się stęsknił? Bowiem na stówę nie ja.|

\Straaasznie dużo w tej książce niepotrzebnych metafor i porównań./

|I nie dziwo, bowiem to jedna z technik manipulacyjnych. Serio, nawet na TVP czasem ją stosują!|

\A jeżeli aŁtor musiał stosować triki manipulacyjne, to znaczy, że sam wiedział, iż jego książka to gówno. Chociaż ze względu na jego debilizm istnieje też szansa, że tak na prawdę nie wiedział, co to są triki manipulacyjne i chciał brzmieć mądrze, ale coś nie wyszło./

|Przy tym zjebie każda hipoteza może okazać się prawdą.|

424. „Tyle że tak słaby i cichy sygnał, jakim jest nieme przesuwanie się wskazówki zegarka na cyferblacie, nie u wszystkich odniesie oczekiwany skutek. [...]"

~*Co to jest cyferblat? Dla takich matołów jak ja, powinny być przypisy na dole strony. Wiem, że mogłabym to łatwo sprawdzić w Google, ale jednak nie zmienia to faktu, że tak jak w większości książek, w przypisach powinny być definicje pojęć, których czytelnik może nie zrozumieć.*~

~Nie ten adres. A poza tym, leitner pewnie tego nie zrobił, bowiem to oznaczałoby, że rozumie iż nie każdy musi wiedzieć to, co on. A jak wiemy, on stara się być zajebisty, ale coś mu nie wychodzi.~

|Z kolei co do tego cytatu, to metoda pomodoro, bowiem o taką metodę chodzi w uciętych fragmentach leitnerowi, mimo iż nie podaje jej nazwy, faktycznie nie na wszystkich działa. Po prostu niektórzy jak siądą do nauki, to odejdą od niej dopiero po skończeniu uczenia się.|

~*Ja na przykład tak mam, że dla mnie przerwy podczas nauki to po prostu zbędna strata czasu. No ale leitner nie bierze wyjątków pod uwagę, a jak bierze, to oznacza, że są mu potrzebne do podparcia jego chorych teorii.*~

~Niestety to brutalna prawda.~

425. „Jeśli na początku nie zawsze nam to wyjdzie, nie będzie to jeszcze oznaką karygodnej słabości woli: także obce słówko nie zapisze się trwale w pamięci już przy pierwszym, drugim lub trzecim powtórzeniu. [...]"

\To zdanie do dwukropka jest prawdą. Jednak co do części po dwukropku, to już zależy od człowieka. Są ludzie, którym wystarcza taka mała liczba powtórzeń oraz istnieją osoby, które potrzebują ich znacznie więcej. Ludzie mają różną pamięć i właśnie dlatego nie da się precyzyjnie określić, ile potrzeba dokładniej powtórzeń, aby coś zapamiętać./

~Wiem, że znów się powtórzę, ale mnie to nie obchodzi: podaj źródło potwierdzające takie informacje. Oczywiście, że ono nie istnieje, bowiem nie da się precyzyjnie stwierdzić, ile powtórzeń potrzebuje przeciętny człowiek do zapamiętania czegoś, bowiem ludzie mają różną pamięć. No ale oczywiście leitner musi jakimiś głupotami podtrzymywać swoje nieprawdziwe teorie.~

\Niestety, to akurat domena tego pierdolca./

426. „Inną postacią słabej woli wrogiej nauce jest wrażliwość na wszelkiego rodzaju czynniki dekoncentrujące. A to dzwoni telefon, a to mama, brat lub żona wtyka głowę w drzwi, żeby uciąć małą pogawędkę, a to uczeń błędnie wodzący wzrokiem dookoła, widzi lampkę nocną stojącą przy łóżku, którą – jak sobie akurat w tej chwili przypomina – już od dawna chciał naprawić. A to ktoś uświadamia sobie akurat teraz, że miał jeszcze napisać pilną wiadomość, lub wpada na pomysł, żeby pójść właśnie dzisiaj do kina na nowy film, wspaniały i obsypany nagrodami. Albo wreszcie przypomina sobie, że dzisiaj nie czytał jeszcze ulubionego czasopisma – a przecież trzeba być poinformowanym...

              Próbuje więc uciec przed takimi utrudnieniami do publicznego parku, gdzie na ławce chce kontynuować naukę. Tam z kolei powab spacerujących pań, dwa walczące ze sobą psy albo rubaszny, bezrobotny znajomy, który właśnie przechodzi, także nie pozwalają mu się skupić."

~*Akapit pierwszy: Brawo, w końcu napisałeś całkowicie zgodny z rzeczywistością akapit. Widzisz, leitner, to nie było takie trudne. To akurat jest prawda odwieczna i naprawdę wiele ludzi ma z tym problem, jednak jest wyjście z tego problemu. Wystarczy wyjebać z pokoju wszystkie rozpraszacze oraz, te elektroniczne, wyciszyć, a rodzinę i znajomych poinformować pod groźbą zrobienia im herbaty z wody z lewej strony Wisły, że zamierza się uczyć. Bardzo często to działa, mi to nie jest potrzebne najczęściej, ale działa.*~

~Akapit drugi: Teraz będziesz podprogowo wyśmiewać ludzi bezrobotnych, ułomny padalcu, tak? A poza tym, walczące ze sobą psy byłyby ciekawsze do obserwacji niż analiza tego pseudo poradnika. W każdym razie, przechodząc do rzeczy, kto normalny uczy się w parku? Serio pytam, jeszcze nigdy nie spotkałem się z osobą, która uczyłaby się w parku. To miejsce jest po prostu nienajlepsze do nauki ze względu na jeszcze większą ilość rozpraszaczy. Jeżeli już nie chce się uczyć w domu, to do biblioteki zawsze można wstąpić czy do innego tego typu miejsca.~

427. „Gdy się tam wybierzemy, będziemy wprawdzie musieli uiścić drobną opłatę wpisową i wziąć książkę z półki, jednak nikt nam nie zabroni zabrania ze sobą naszej kartoteki i wertowania jej zawartości. Książkę można otworzyć i położyć obok, jakby się ją czytało. Dzięki temu żaden bibliotekarz nie nabierze podejrzeń, że w rzeczywistości nie jesteśmy czytelnikiem, lecz w pewnym sensie pasażerem na gapę, który jego instytucję wykorzystuje niezgodnie z jej przeznaczeniem. Dokładniej mówiąc, popełniamy tam właściwie oszustwo, ponieważ nie potrzebujemy znajdujących się tam książek, a jedynie panującej w budynku ciszy. Jest to oszustwo, które nikomu nie wyrządza żadnej szkody."

~*Ja pierdolę, w jakim ty świecie żyjesz? Ja mam w klasie taki kwartecik, który co weekend jeździ do biblioteki się razem uczyć i nigdy nie słyszałam, aby jakiś bibliotekarz miał do nich problem, że się uczą w bibliotece. A poza tym, multum maturzystów tak robi i ja też rozważam uczenie się w bibliotece, a żaden bibliotekarz nie ma z tym problemu. Ba, w bibliotekach nawet z komputerów można korzystać i nikt się nie piekli!*~

|A poza tym, nie słyszałem, aby w jakiejkolwiek bibliotece publicznej trzeba było zapłacić przed wejściem. Biblioteki publiczne na ogół są darmowe, bo w końcu to biblioteki. Podejrzewam, że w czasach leitnera było tak samo.|

428. „Jeszcze tylko jedna rada: kiedy chcemy się uczyć, poszukajmy przyjaciół – takich, którzy sami lubią się uczyć lub już wiele się nauczyli. Ci przyjaciele nie muszą być błyskotliwymi bestiami inteligencji, chodzącymi encyklopediami, studniami wiedzy i mądrości, nawet nie muszą być szczególnie bystrzy, lecz powinni być ludźmi szczerze lubiącymi uczenie się."

~To akurat również jest działająca rada i wiele osób preferuje uczenie się w towarzystwie znajomych. No ale wiadomo, nie każdemu to odpowiada. Na świecie istnieją też ludzie, którzy preferują samotną naukę, a nauka ze znajomymi kończy się na oglądaniu zdjęć kotów w Internecie. Jednak fakt, to też jest metoda, którą można wypróbować, bowiem czasem działa i przynosi efekty.~

~*Temu kwartetowi z mojej klasy właśnie wspólna nauka w bibliotece dawała efekty, więc jak widać, to działa. A poza tym, nie wiem po co został tutaj wstawiony ten fragment zdania od słowa „Ci" do słowa „bystrzy". Nie, serio mówię, nie wiem jaki jest cel tego fragmentu.*~

\Czyżby leitner znowu chciał kogoś podprogowo wyśmiewać? Wiem, że może nadinterpretuję w tym momencie, ale czy można mnie za to winić? W tym momencie chyba każdy z nas ma takie wrażenie./

~*Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, ale ja też mam takie wrażenie. Po leitnerze można się wszystkiego spodziewać.*~

429. „Przejdźmy do ostatniego i najbardziej gorzkiego rodzaju wykręcania się od nauki, który zarazem wyrządza największe zło: „Jestem za stary" lub – zgodnie z przysłowiem: „Czego Jaś się nie nauczył, tego Jan nie będzie umiał". Tę wymówkę usłyszeć można już z ust dwudziestopięcio- i trzydziestolatków, a niektórzy z nich w to nawet wierzą.

               Tak zwana nauka przez pokolenia wzmacniała z karygodną lekkością ludowe zabobony o dorosłym Janie, który nie jest już w stanie niczego się nauczyć. Jednym z pierwszych wspólników tej niegodziwości był Monsieur Binet, którego założenia testowe wstrzymywały rozwój inteligencji człowieka już na poziomie piętnastego roku życia."

~*Akapit pierwszy: Co nie zmienia faktu, że ja chyba do końca życia będę broniła takie osoby. Jak wspominałam gdzieś tam wcześniej, wiadomo, że dużo osób z takim podejściem to po prostu lenie śmierdzące, które należy wywiesić przez okno jak flagę, ale nie wszyscy tacy są. Niektórzy ludzie, nawet podświadomie, mogą mieć powody, dlaczego tak uważają. Najczęściej winę za to ponosi szkoła i metody nauczania, ale to też nie jest regułą. Nie masz prawa hejtować wszystkich ludzi, którzy tak podchodzą do nauki, bo wiele z nich, nawet podświadomie, może mieć powód do takiego myślenia.*~

~Akapit drugi: Przestań do jasnej kurwy obrażać Bineta, nawet podprogowo, bowiem nie masz do tego prawa. Alfred Binet miał pełne prawo popełnić błędy, a wiesz dlaczego? Ponieważ jako pierwszy stworzył testy na inteligencję, a co za tym idzie na poważnie ją badał. Jednak jego pomyłki zostały naprawiane przez przyszłe pokolenia, jak to się dzieje ze wszystkim, ale nie, ty musiałeś się Bogu ducha winnego Bineta uczepić jak rzep psiego ogona. Poza tym, fakt, że istnieje przysłowie o dorosłym Janie, który się niczego nie nauczy, nie oznacza, że ludzie są debilami i uznają je za prawdę. Przysłowie jest, ale chyba każdy w dzisiejszych czasach wie, że nieprawdziwe.~

430. „[...] Wyniki jednoznacznie wskazywały na umysłową regresję wszystkich starszych ludzi: inteligencja, jak mówiły statystyki zebrane przez Jonesa i Conrada, osiąga w wieku trzydziestu lat swój punkt kulminacyjny, po czym raptownie się obniża, przy czym spadek szczególnie mocny jest wtedy, gdy od osób badanych wymaga się szybkich i logicznych odpowiedzi.

               Następstwa takich wyników w Ameryce, w kraju ślepo ufającym nauce, były okrutne i barbarzyńskie. Setki tysięcy czterdziesto- i pięćdziesięciolatków zwolniono z pracy bez względu na doświadczenie i pracowitość, przez co skazano ich na materialne ubóstwo i umysłową degradację."

|Akapit pierwszy: Bowiem leitner przedstawił opis jakichś badań, gdzie owi naukowcy badali grupę ludzi pod względem inteligencji dwa razy w życiu tychże ludzi, tylko za chuja nie pamiętam czemu, a książki przy sobie nie mam, więc nie sprawdzę. W każdym razie, to akurat jest prawda, dlatego po trzydziestym roku życia, jeżeli chce się zachować swoją sprawność intelektualną, powinno się jeszcze bardziej ćwiczyć mózg różnymi sposobami. To jest normalne, bowiem z wiekiem mózg się starzeje i komórki obumierają szybciej, dlatego aby nadal działały, trzeba im pomagać. To normalne.|

\Akapit drugi: O i mamy ten sławetny, zapowiadany akapit, w którym leitner obraża Bogu ducha winnych Amerykanów. Już myślałam, że się nie doczekam. A poza tym: kłamiesz. Wpisałam jedno z nazwisk naukowców przeprowadzających te badania w Google i nie znalazłam ani jednego zdania o tym zdarzeniu. Jeżeli coś takiego faktycznie miałoby miejsce, to media już dawno by to podłapały, a szczególnie w Stanach Zjednoczonych. Więc albo podaj źródło, które potwierdzi twoje paplaniny, ale no cóż, owe nie istnieje, albo przestań pierdolić głupoty, bowiem to można łatwo zweryfikować./

431. „„Biologiczne" różnice? Dla tego rodzaju nieudolnego uzasadnienia nie istnieje żadna logiczna przesłanka. [...]"

~*To, że ty byłeś śmieciem społecznym, który nie zdał z biologii, nie oznacza, że każdy taki jest. Materiał genetyczny, a co za tym idzie biologia, ma wpływ na inteligencję, ALE nieznaczny. Mówię tu o normalnej sytuacji, jak coś. Nie zmienia to jednak faktu, że jakiś wpływ ma, więc ci naukowcy mieli pełne prawo podać taki wniosek.*~

~Jak mnie to wkurwia. Po tej książce mogliśmy się przekonać, że leitner to idiota, który sam niewiele wie i nawet nie raczy podać argumentów popierających jego teorie, ale mimo to pierdoli jak potłuczony. Tacy ludzie są najgorsi.~

~*Niestety, leitner był tego żywym przykładem.*~

432. „Ale Krech używa słów mógłby, wskazywać. Mówi, jakby tańczył w składzie porcelany. Dlatego jest taki ostrożny, aby nie poruszyć tabu papy Bineta, zabobonu o niezmienności inteligencji, aby nie przyznać otwarcie, że inteligencji można się nauczyć. Mimo wszystko przyznaje to jednak (ale szeptem, jakby zasłaniając przy tym usta), gdy wspomina (patrz wyżej) o doświadczeniach życiowych, inspirującym życiu, standardach kształcenia."

|Brawo, obrażaj kolejnego człowieka, który coś, w przeciwieństwie do ciebie, w życiu osiągnął, czyli w tym wypadku Krecha. Może po prostu twierdził tak, bo na przykład wtedy, kiedy on żył, jeszcze nie istniała stuprocentowa pewność co do wyuczalności inteligencji lub z jakiegoś powodu wyszedł mu taki, a nie inny wynik badań? No ale nie, lepiej obrażać wszystkich, którzy nie pasują do twoich chorych teorii.|

~*A poza tym, kurwa mać, znowu mamy obrażanie Alfreda Bineta, bowiem widać leitner nie może się od niego definitywnie odpierdolić. Nie chce mnie się milion razy pod rząd powtarzać tego samego, że Alfred Binet miał, jak każdy, prawo do pomyłek, które skorygowały przyszłe pokolenia, więc powiem tyle: można go krytykować, ale, debilu, przestań go bezpodstawnie obrażać i wyolbrzymiać fakty!*~

~Niestety, leitner najwidoczniej jeszcze nie pojął i z wiadomych powodów już nigdy nie pojmie, że jak chce obrażać innych, to niech robi to w swojej głowie, a nie książce, którą zamierza wydać. Ja serio nie rozumiem, jakim cudem ktokolwiek zgodził się na wydanie tego.~

|Z tego wniosek, że najpierwsiejsi wydawcy nie przeczytali tej książki. Chociaż w sumie, jako iż polscy wydawcy po przeczytaniu jej i tak ją wydali, to debilizm ludzki musi być jeszcze większy niż podejrzewałem.|

~*Aż się odechciewa żyć na tym samym świecie z takimi idiotami.*~

433. „Wszystkie te badania uwidoczniły kolejny fakt, który szczególnie zaniepokoił statystyków: u starszych osób progresywnie wzrasta tak zwana zmienność wydajności. Ta zmienność, nazywana także odchyleniem, jest upiorem słownym, który można łatwo rozszyfrować. W tym kontekście znaczy on mniej więcej to, że wraz z wiekiem pojedyncze przypadki, z których wyciągana jest statystyczna średnia, coraz bardziej różnią się od siebie pod względem swojej wydajności. Mówiąc jeszcze konkretniej: to znaczy, że w późniejszym wieku jest coraz więcej ludzi, u których nie występuje charakterystyczny dla ich grupy wiekowej spadek wydajności – ludzi, którzy uczą się szybciej, niż można by sądzić po ich wieku, i czynią to częstokroć nawet szybciej niż osoby młode.

               Z pewnością stanowią oni mniejszość. Jednak ta grupa jest na tyle duża, że zadaje kłam rzekomemu twierdzeniu o postępującej niezdolności do nauki w wieku dojrzałym. To oznacza jednak także, że „reguła", którą wyprowadzono ze statystyki, istnieje tylko w wyobraźni statystyków – że wyjątki zaczynają przeważać."

~*Akapit pierwszy: Teraz ja nawet domagam się o dowody naukowe na poparcie tego akapitu. Trochę to nieprawdopodobne, bowiem jak wszyscy wiemy, z wiekiem mózg się starzeje i po prostu, ze względu na ilość obumierających komórek nerwowych, jeżeli się mózgu nie trenowało i nie trenuje, uczenie się przychodzi z trudem. To jest po prostu naturalna kolej rzeczy, nie jest to niczym dziwnym ani niespotykanym. Właśnie dlatego podaj źródło tej informacji, bo może to ja nie wiem o jakieś zmianie w biologii. A bez źródła leitnerowi nie da się zaufać, także ten.*~

~Akapit drugi: Kiedy wyjątki faktycznie zaczęłyby przeważać, statystyka zostałaby pod to dostosowana. Widać, że leitner nie wie, na czym polega ta dziedzina nauki. Statystycy nie są debilami, a ty nie masz prawa obrażać jakieś dziedziny nauki tylko dlatego, że działa tak, a nie inaczej. Poza tym, podaj dowody naukowe, że te stwierdzenia z pierwszego akapitu zaczynają przeważać. Cholera, dowody są ważne, do jasnego kurwinoksa!~

434. „Zatem wartość użytkową takich statystycznych interpretacji w odniesieniu do inteligencji i umysłowej wydajności w późniejszym wieku najlepiej porównać z prognozą synoptyka, który przepowiada, że w następnym roku średnia temperatura w Polsce wynosić będzie pomiędzy 10 a 15 stopni Celsjusza, ponieważ zawsze tak u nas było."

|Nie ma to jak kolejne nietrafione porównanie. Statystyki z synoptyką za cholerę się nie da porównać, ponieważ są to dwie odrębne dziedziny nauki, które skupiają się na znacznie rozbieżnych zagadnieniach.|

\A poza tym, jeny, ile można hejtować statystykę? To jest już czysty debilizm, gdyby nie statystyka nie mogłyby powstać roczniki statystyczne, które w niektórych sytuacjach, jak choćby na lekcjach geografii, się przydają. No ale nie, leitner będzie hejtować statystykę tylko dlatego, że akurat nie podpiera jego chorych i niepotwierdzonych źródłami teorii./

~*Ja tego na serio nie rozumiem, czy leitner nie mógł pisać tego pseudo poradnika tak, jak powinno się je pisać, czyli w dziewięćdziesięciu dziewięciu procentach obiektywnie? W końcu w poradnikach należy doradzać, a nie wyzywać wszystkich wokół!*~

\Też tego nie rozumiem. Może któryś z naszych czytelników to wie i odpowie nam na to w komentarzach./

435. „[...] Większość ludzi po opuszczeniu murów szkolnych sądzi, że dosyć się już nauczyli. Nie uczą się niczego więcej lub co najwyżej dokształcają się w jakiejś wąskiej dziedzinie. W najlepszym wypadku ograniczają się do rozwijania kompetencji w swojej specjalności, poza tym jednak ich inteligencja obumiera na całej linii. Ich wiek nie jest temu winien. Winę ponoszą jedynie brak ćwiczenia, wygoda i gnuśność."

~*Tak, to akurat prawda, że za małą inteligencję odpowiada jej nie rozwijanie, w sumie tak samo jest z innymi umiejętnościami, ale to nie powód aby, z tego co wnioskuję po ostatnim zdaniu tego akapitu, wyzywać takich ludzi.*~

~A poza tym, nie da się niczego nie uczyć spoza swojej dziedziny, bowiem każdego dnia, czasem nawet nieświadomie, uczymy się czegoś nowego. A poza tym, nie wiem, ale ja nie znam osoby, która nie uczyłaby się czegoś poza swoją dziedziną życia.~

|Podejrzewam, że leitner też nie znał takich osób, ale musiał wyśmiać takich ludzi, bowiem jak przekonaliśmy się po tym, co dotychczas zanalizowaliśmy, aŁtor nie może nawet przez pięć minut się odpierdolić od czytelników.|

\Jakby ktoś już zapomniał, to przypominam, że w przedmowie aŁtor mówił, że ta książka ma pomóc uczniom. A co odpierdala i odpierdalał przez ten cały czas./

~*Jestem pewna, że czytelnicy tej analizy, po tym wszechobecnym wyzywaniu nawet uczniów, już zapomnieli o celu tej książki, ale nie dziwne. W każdym razie, analiza końcowa tego tałatajstwa będzie dłuuuga.*~

~To akurat jest bardziej niż pewne.~

436. „[...] Wszystko jednak przemawia za tym, że symptomów rozkładu mózgu nic innego lepiej nie powstrzyma niż nieustanna nauka."

~*Kolejna oczywistość nawet pod koniec książki, meh. To akurat jest prawda i o tym wiedzą nawet dzieci z przedszkola.*~

|Nie ma co, leitner nawet pod koniec swego (nowo)tworu nie może się powstrzymać od technik manipulacyjnych. A to jest jeden z głównych czynników pogrążających tę książkę jeszcze bardziej.|

~*Jakby chociaż pod koniec nie mógł się postarać, aby chociaż ostatnie zdania były normalne. No ale nie, manipulacja ponad wszystko. Bezmózgie lemingi i tak są już na tyle zmanipulowane, że nawet nie zauważą tego i uznają to zdanie za prawdę objawioną.*~

~Czemu czuję, że pod tą analizą posypie się soczysty hejt hardkorowych fanów tej książki?~

~*Nie mam pojęcia, ale ja też mam takie wrażenie. No cóż, czas pokaże, jacy ludzie trafią na tę analizę.*~

437. „Tę książkę można by zakończyć mądrością, że na naukę nigdy nie jest za późno. Jednak tę mądrość można także wyrazić inaczej: za późno robi się dopiero wtedy, gdy ktoś przestaje się uczyć."

\Przepraszam ja cię panie bardzo, ale nie przekształcaj odwiecznych powiedzeń tylko po to, aby pasowały do twoich, przez nas zanalizowanych, hipotez. Mogłeś zakończyć po prostu tym zdaniem, że na naukę nigdy nie jest za późno, ale nie, musiałeś dowalić jakieś swoje głupoty./

~*Jak widać chciał brzmieć mądrze, ale coś mu, jak zwykle, nie wyszło. A to jego przekształcenie tego powiedzenia nie ma sensu. To co, jak przestałam się uczyć na dwa miesiące to automatycznie dla mnie na naukę jest za późno? Oczywiście, że nie, bowiem od września zaczynam powtórki do matury, a co za tym idzie, w pewnym sensie naukę do niej.*~

~~*A NADBÓG?*~ Nie mam do ciebie siły. xDDD ~*;"""D*~~

FIN

~DŻEZIS, NARESZCIE!!! Myślałem, że nie dożyję tego dnia!!! ;"""-)~

|Chryste, w końcu ten piękny dzień nastał. I jakimś kurwa cudem zanalizowaliśmy to do końca w ostatni dzień sierpnia. xD|

~*To na stówę zasługa Nadboga.*~

~Kiedy ona się ogarnie? xDD~

~*Nigdy :D W każdym razie, teraz tylko analiza końcowa i możemy wrzucać naszą realistyczną analizę tego gniota do Internetu.*~

\Ciekawe, czy kogoś ta analiza oświeci i czy dzięki niej zrozumie, jakim chłamem jest ta książka./

~*Jeżeli tak się stanie, to uznam, że nasza misja została zakończona sukcesem. W każdym razie, teraz analiza końcowa i możemy puszczać to w eter. Na chw--- ~Zabraniam xDDD~ ;"""D*~

_________________________________________

Na naszego wielbionego Nadboga, ile ta analiza nam zajęła. Nie pamiętam, kiedy zaczęliśmy ją pisać, ale było to gdzieś tak pod koniec lipca, więc mogę powiedzieć, że ponad miesiąc. Zajęło nam to naprawdę dużo czasu, ale sądzę, że było warto. W każdym razie, powinniście już rozumieć, dlaczego ta książka jest niewarta czytania ani kupowania. Bowiem po co wy macie ją czytać, skoro my to zrobiliśmy oraz przeżyliśmy niemałe wkurwienie, zażenowanie, rozbawienie i niedowierzanie odnośnie debilizmu aŁtora? Radzę wam nie zaprzątać sobie tym nerwów i nie wydawać tych ponad dwudziestu złotych na to gówno. W każdym razie, przejdźmy do przyjemniejszej i zapewne niecierpliwie wyczekiwanej przez was części tej analizy, a mianowicie do naszych wywodów końcowych. Jednak, w tym wypadku, aby owe wywody miały sens, będą one połączone:

~*|\~W tej książce denerwowało nas na prawdę wiele rzeczy, ale takie podstawowe, na które wypadałoby zwrócić uwagę, to obrażanie przez aŁtora dosłownie wszystkich, którzy mu nie pasowali, nietrafione metafory i porównania, triki manipulacyjne oraz sposób przedstawienia kartoteki autodydaktycznej. Zacznijmy od tego pierwszego, czyli od obrażania przez aŁtora dosłownie wszystkich, którzy mu nie pasowali. Obrażał on i ludzi, konkretnych oraz całe grupy, ale też i inne metody nauczania, co dawało się we znaki właściwie w każdym rozdziale. Czasem robił to nawet podprogowo, co było jeszcze gorsze. Na dodatek obrażał również uczniów, którym to rzekomo chciał pomóc oraz wszystkie osoby wykonujące zawód nauczyciela, mimo iż w przedmowie zaprzeczał temu. Takie coś kompletnie nie powinno mieć miejsca w ŻADNEJ książce! Rozumiemy, że chyba każdy obraża kogokolwiek w swojej głowie, ale jeżeli zamierza się wydać jakąś książkę, to powinno się tego unikać! To po prostu udowadniało, że leitner był Nadchamem Całkowitym, szczególnie po jego hejtowaniu też i konkretnych osób, jak Alfred Binet. Poza tym, nadal nie rozumiemy, dlaczego aŁtor najeżdżał na wszystkie metody nauki oprócz tej, którą sam stworzył i nazywał je nieefektywnymi. To nie jest prawda, bowiem każdy z funkcjonującym mózgiem wie, że na każdego człowieka działa coś innego. Jeden skutecznie uczy się za pomocą map myśli, a jeszcze inny przy pomocy zwykłych notatek. Nie ma w tym nic złego, ba, to naturalne, że nasze mózgi nie działają tak samo pod tym względem i nie oznacza to, że osoba ucząca się przy pomocy notatek będzie mniej wiedziała od osoby uczącej się z map myśli. Jeżeli dana metoda działa na te osoby, to mogą efektywnie nauczyć się tyle samo informacji. Jednak jego obrażanie nie kończy się nawet tutaj! Ten karakan najeżdżał również na system edukacji, jednak nie w racjonalny sposób, zauważając, że mimo licznych wad, systemy edukacji, jak wszystko inne, mają też te kilka zalet, ale nadinterpretowując i wyolbrzymiając fakty do takiego stopnia, że stało się to denerwujące. Poza tym, wyśmiewał też pomniejsze rzeczy, jak trzy fobie, co nie powinno mieć miejsca, bowiem lęk nie powinien być polem do żartów, a także nabijał się z jego krytyków. Obrażania i wyśmiewania było jeszcze więcej, ale nie ma sensu wypisywać tego wszystkiego, gdyż wtedy nasze wywody miałyby z trzydzieści stron. Po prostu takie rzeczy nie powinny pojawiać się w wydanych książkach, bowiem to po prostu czyste chamstwo i po prostu powoduje, że nadal nie wiemy, jakim cudem ten (nowo)twór może mieć rzeszę fanów. A nawet jeżeli, to poradniki powinny być pisane w dziewięćdziesięciu dziewięciu procentach obiektywnie, więc to kolejny dowód, że takie chamstwo nie powinno mieć miejsca.


Nietrafione metafory i porównania oraz triki manipulacyjne omówimy w jednym akapicie, gdyż nie ma sensu w tym wypadku rozdrabniać się na dwa osobne. W każdym razie, to widoczne było na praktycznie każdym kroku i właściwie to w sumie nie mamy pojęcia, po co zostało to użyte. Poradniki nie powinny służyć do manipulacji innymi, one powinny radzić w sposób jak najbardziej neutralny. No ale na dobrą sprawę ta książka poradnikiem nigdy nie była, a jedynie nieudaną reklamą kartoteki autodydaktycznej oraz jest biblią sekty leitnera, jesteśmy tego pewni. A tymczasem trików manipulacyjnych występowało tutaj dużo, jak na przykład znane i kochane wise words, jedna manipulacja przy użyciu wykresu, używanie bardzo negatywnie nacechowanych słów, branie tylko tej części faktów, które popierały daną teorię, niepodawanie źródeł i wiele więcej. Kurde, to nie TVP w wersji papierowej, manipulacje nie powinny tutaj mieć miejsca! Nietrafione metafory i porównania również są trikiem manipulacyjnym i tu były wręcz nadużywane, czasem powodując po prostu zażenowanie. Nawet na TVP nie stosują tego triku co kilka minut, jeżeli już się chce kogoś przekabacić na swoją stronę za pomocą manipulacji, to powinno się używać różnych trików, a nie ciągle jednego, bowiem człowiek się uodporni. W sumie, co my się na tym rozwodzimy, poradniki NIE POWINNY ich zawierać, gdyż to przeczy idei radzenia. No ale poza tym, to i tak były one nietrafione jak na przykład porównanie mózgu do podziurawionej pończochy czy społeczeństwa do kranu. Takie rzeczy, tak samo jak obrażanie innych, nie powinny mieć miejsca w tej książce, w sumie tak samo jak w żadnej innej.


Ostatnią, większą kwestią do poruszenia jest sposób przedstawienia kartoteki autodydaktycznej, czyli metody, którą leitner faktycznie wymyślił. Poznajemy ją w drugim rozdziale, jednak została zapowiedziana, z tego co pamiętamy, już w przedmowie. Od początku jej pojawienia się, aŁtor idealizował tę metodę, a jak pojawiały się jakieś jej wady, to tak je argumentował, aby zostały zlikwidowane. Poza tym, uważał też, że jeżeli ktoś nie uczy się tą metodą, to chuja się nauczy. To nie zachęca do zapoznania się z tym sposobem, a wręcz od niego odrzuca. Znaczy same fiszki są w porządku i bardzo dużo osób je uwielbia, ale sama kartoteka została tutaj nieodpowiednio przedstawiona. Powinno się ją zaprezentować w realistycznym świetle, czyli podając jej wady i zalety oraz nie obrażając osób, które nie są nią zainteresowane. Znaczy wiadomo, w trakcie trwania analizy zorientowaliśmy się, że ten pseudo poradnik jest w rzeczywistości jedną, wielką, agresywnie nacechowaną reklamą, ale jednak, skoro w założeniu miał to być poradnik, to nowatorska metoda nauki powinna być zaprezentowana tak, żeby zachęciła normalnych ludzi do siebie, a nie odrzuciła.


Nim zakończymy wywody, pragniemy powiedzieć jeszcze parę słów o wydawcach tej książki oraz jej fandomie, że tak to określimy. Nie rozumiemy kompletnie decyzji ani najpierwsiejszych, ani polskich wydawców. Wiemy, że trzeba zarabiać, ale bez przesady! Po przeczytaniu tej książki do końca, najpierwsiejsi wydawcy powinni odmówić wydania i walnąć tak długi elaborat jak ta analiza, wskazujący fragmenty, przez które została taka decyzja podjęta. Nie możemy uwierzyć, że nikt z wydawców nie zauważył tego, co zostało zanalizowane w ponad czterystu punktach, te rzeczy są bardzo dobrze widoczne! Na dodatek, co do polskich wydawców, to udowodnili oni, że przeczytali tę książkę. Jakim cudem podjęli decyzję o wypuszczeniu tego pseudo poradnika w naszym kraju? Serio, taka książka, w której aŁtor non-stop wyzywa wszystkich, którzy mu nie pasują oraz manipuluje czytelnikami nie powinna się dostać do żadnego kraju. Jeżeli któryś z wydawców jakimś cudem to czyta: co wami kierowało? Naprawdę nie dostrzegaliście agresywności, która wylewa się z tej książki?


Przechodząc do fandomu, też lepszy nie jest. Nie możemy uwierzyć, jakim cudem tak wiele ludu mogło polubić książkę, w której jest tyle obrażania wszystkiego i wszystkich, którzy są sprzeczni z myśleniem leitnera oraz gdzie znajdują się proste do wychwycenia triki manipulacyjne. To po prostu świadczy, że bardzo dużo internautów to bezmózgie lemingi, które łapią się na wszystko, co im się pod nos podsuwa. Nie obrażamy tu niczyjego gustu, bowiem to nie świadczy o guście. Nikt o zdrowych zmysłach nie polubiłby książki, w której chyba każdy został choć raz obrażony oraz w której jest się praktycznie na każdym kroku manipulowanym. Chyba nigdy nie zrozumiemy fenomenu tego (nowo)tworu.~/|*~


Wspólnie: Tej książki już nic nie odratuje. Nie jest ona warta ani pieniędzy, ani czasu kogokolwiek.

_________________________________________

~*I wojna z leitnerem oraz jego dzieUem oficjalnie zakończona i można powiedzieć, że wygraliśmy, bowiem mimo zwątpień zanalizowaliśmy to cholerstwo.*~

~Swoją drogą, nieźle się rozpisaliśmy w analizie końcowej.~

~*Nie dziwne, bowiem ta książka wymagała tak obszernego omówienia.*~

|Ja tam się cieszę, że to już koniec. To były męczące dni.|

\Nigdy nie czułam podczas analizy tyle wkurwienia, rozbawienia, żenady i znudzenia na raz. Ba, nie podejrzewałam, że jakakolwiek książka mogłaby te wszystkie emocje wywoływać w tak dużych i częstych dawkach./

~*Też się cieszę, że w końcu mogę oficjalnie zapomnieć o tym szkaradzieństwie i nie musieć go analizować. A, no i cieszę się, że jednak zanalizowaliśmy to chujstwo przed drugim września.*~

~Idę utopić kości leitnera po lewej stronie Wisły.~

|Super, ale jak znajdziesz jego grób? XD|

~Wielkiego Elektronika poproszę o pomoc.~

~*Bez komentarza po prostu. xDDD*~

~Hehe :D~

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top