No! Please! No! Czyli "Sąsiedzi - 2036, część 2".
Oceniają:
~* - Ja
| - Slade
[] - Vega
Niestety, stało się. Odnalazłam drugą część pierwotnej wersji "Sąsiedzi - 2036" w pliku .xml bloga, na którym to publikowałam, a ostatni rozdział znalazłam na swoim komputerze, co oznacza, że przeznaczenie nas nie minie. W każdym razie, to fanfikoopko zanalizuję w pierwotny sposób, czyli całe rozdziały, bo nie chce mnie się trudzić nad opisywaniem wam fabuły, a poza tym tamten system jakoś tak kojarzy mnie się z tym gafnem.
|<Płacze> Dlaczegooo! ;=;|
~*Właśnie też nie wiem. Mogłam skasować ten plik...Mogłam, a nie zrobiłam tego. <Płacz>*~
[Jezu, już się tego boję. ;_;]
Zaczynajmy! ;_;
________________________________________________________
Prolog
Kilka godzin później, gdy Katerin obudziła się, ujrzała, ~*I błąd interpunkcyjny na samym początku. Zajebiście.*~ że jest u siebie w domu. Nad sobą widziała trochę zniszczony sufit. Gdy zaś podniosła się, zobaczyła Patryka i Mateusza. |Którzy napierdalali zdaniami pojedynczymi jak z karabinu.| Chwilę później, Patryk powiedział:
|- ( ͡° ͜ʖ ͡°)?|
~*Och no, błagam. ;-;*~
|No co? xD Ten FanFiction kojarzy mnie się z leniaczami. XD|
[W sumie nie dziwne. ;=;]
- Nareszcie się obudziłaś...
- W ogóle, to co się stało? - Spytała po chwili dziewczyna.
~*Ona aż tak mocno przypierdzieliła w to, w co tam przypierdzieliła, że nie pamięta?*~
|Chyba nie, ale wiesz, naciągany zwrot akcji już w prologu to podstawa opek.|
~*;=;*~
W tym momencie Patryk opowiedział jej o tym, co się parę godzin wcześniej stało. Kiedy skończył, nastała cisza. Po chwili jednak zajęli się oni swoimi sprawami. [Jakby nic się nie stało.] Katerin ~*A myślałam, że w drugiej części nauczyłam się poprawnie pisać to imię. Myliłam się. ;-;*~ pozwoliła zostać Patrykowi i Mateuszowi w jej domu, gdyż wiedziała, że ich domy zostały zniszczone. Od teraz, musieli sobie radzić...
Tymczasem, w innym miejscu, w statku kosmicznym Grzegorza, ~*<33333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333*~ |Jezu, nie. ;=;| ~*No co? Grzegorz Antychryst to mój najpierwsiejszy idol! <3*~ [Swoją drogą, skąd on się wziął?] ~*Dowiecie się, jak zachce mnie się ruszyć dupę, obejrzeć tę serię jeszcze raz i zacząć pisać jej kontynuację. Ale jak się dowiecie, to prawdopodobnie będziecie się śmiać, ALE JEBAĆ TO. :**~ Andromeda i Dawid nudzili się. Nie mieli już nic do roboty. W pewnym momencie, dziewczyna spytała Grzegorza:
|~*NIE*~ Ej! To moja kwestia! ~*:D*~|
- I co teraz? Świat jest już zniszczony, więc co teraz robimy?
- Hmm...No to teraz...ZNISZCZYMY WSZECHŚWIAT! - Powiedział z szyderczym śmiechem Grzegorz. ~*Jakby tak patrzeć na prawdziwy charakter tej postaci, to by do niego pasowało. Nie zdziwiłabym się, gdyby Slavia kiedykolwiek zrobił jakąkolwiek serię, w której Grzegorz chciałby rozpiździć Wszechświat.*~
- Ale to nie ma sensu! Jak zniszczymy Wszechświat, co jest prawie niemożliwe, to i tak po czasie i my zginiemy! - Powiedział Dawid.
- Może i wy zginiecie. Ja będę ciągle żył. ~*Swoją drogą, kiedyś zastanawiałam się, czy Gregory'ego da się na stałe zabić, zważywszy na dwie serie o nim...*~ No, ale bez zbędnego gadania, twórzcie maszynę do zniszczenia Wszechświata. - Rzekł Grzegorz.
Po tej rozmowie, Dawid i Andromeda zajęli się budową maszyny. [Ot tak, jak gdyby nigdy nic.] W pewnym momencie, Andromeda spytała:
|- ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)!|
~*Ech... -.-*~
- Dawid, on jest człowiekiem?
~*Chyba każdy fan tej serii choć raz zastanawiał się, jak Gregory wygląda bez kaptura.*~
[Zawsze tak jest, jak w jakiekolwiek serii nie widzi się twarzy jakieś postaci.]
~*Na przykład Slade. A gdy się dowiedziałam to po prostu jedno wielkie "<3333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333"*~
|Cholerne fangirl. ;=;|
~*:D*~
- Wiesz...Chyba nie. W końcu potrafi go zabić tylko dezintegrator... - Odpowiedział chłopak.
- To KIM lub CZYM on jest? - Spytała dziewczyna.
~*Kolejne pytanie, zadawane sobie przez fana serii...A nie, większość i tak się zastanawiała, kim jest szef super hiper duper tajnej korporacji z tejże serii...Nie ważne.*~
- Nie wiem właśnie... - Odpowiedział Dawid.
Po tej rozmowie wrócili oni do swojego zajęcia...
[Od tak, jakby nic się nie stało.]
*Oczami Grzegorza* ~*<33333333333333333333333333333333333333*~
Kiedy tak siedzieliśmy na tym [Chyba "w".] ~*Chociaż po nim można się wszystkiego spodziewać.*~ statku kosmicznym, w pewnym momencie Andromeda spytała mnie, co teraz mają robić. W tym momencie przyszło mi na myśl, że można zniszczyć jeszcze Wszechświat! Oczywiście powiedziałem im to. Chwilę później, Dawid powiedział:
- Ale to nie ma sensu! Jak zniszczymy Wszechświat, co jest prawie niemożliwe, to i tak po czasie i my zginiemy!
Ta...Chyba tylko oni. Ja bym ciągle żył. Poza tym oni mnie nie interesują. ~*#Grzegorzowato*~ Mają zrobić to co ja chcę i na dobrą sprawę mogą zdychać. ~*#Grzegorzowatox2*~ No, ale kazałem im zrobić odpowiednią maszynę, po czym wróciłem do kabiny pilota...
*Oczami ~*|[Tępej pizdy.]|*~ Andromedy*
Gdy wraz z Dawidem nudziłam się na tym statku kosmicznym, w pewnym momencie spytałam Grzegorza, co teraz mamy robić. Wtedy on, z szyderczym śmiechem, odpowiedział:
- Hmm...No to teraz...ZNISZCZYMY WSZECHŚWIAT!
W tym momencie Dawid powiedział, że to nie ma sensu, bo i tak jak zniszczymy Wszechświat, to po jakimś czasie i my zginiemy. Wtedy on powiedział:
- Może i wy zginiecie. Ja będę ciągle żył. No, ale bez zbędnego gadania, twórzcie maszynę do zniszczenia Wszechświata.
Po tych słowach ja i Dawid zajęliśmy się budową maszyny. |Jakby nic się kurwa nie stało. -.-| W pewnym momencie, spytałam go:
- Dawid, on jest człowiekiem?
Wtedy on odpowiedział:
- Wiesz...Chyba nie. W końcu potrafi go zabić tylko dezintegrator...
Po tych słowach ja rzekłam:
- To KIM lub CZYM on jest?
Wtedy Dawid odpowiedział:
~*Nie wkurza was to? Jakby nie można było pisać dialogów normalnie...*~
|Licznik słów...|
~*Ach, no tak. Nie dziwię się, że nikt tego gówna nie czytał.*~
- Nie wiem właśnie...
Po tych słowach, wróciliśmy do swojego zajęcia...
[JAKBY KURWA NIC SIĘ KURWA NIE KURWA STAŁO!!!]
*Oczami |Tęfjtoł| ~*O Boże, te błędy. x"D*~ Dawida*
Gdy po zniszczeniu świata nudziliśmy się na tym statku kosmicznym, w pewnym momencie Andromeda spytała Grzegorza:
- I co teraz? Świat jest już zniszczony, więc co teraz robimy?
Wtedy on odpowiedział z szyderczym śmiechem:
- Hmm...No to teraz...ZNISZCZYMY WSZECHŚWIAT!
Po tych słowach, ja uznałem, że przecież to nie ma sensu. ~*Nie wkurza was to x2? Wszystko jest opisywane tak, jak opisywał to narrator trzecioosobowy, bez żadnych odczuć danej postaci.*~ [Bo po co się męczyć, skoro można skopiować wszystko i tylko narratora zmienić.] Powiedziałem więc:
- Może i wy zginiecie. Ja będę ciągle żył. No, ale bez zbędnego gadania, twórzcie maszynę do zniszczenia Wszechświata.
Kiedy wypowiedział te słowa, jako iż nie chcieliśmy mieć problemów, |Zawsze lepiej późno niż wcale to wyjaśnić. -.-| zajęliśmy się budową maszyny. W pewnym momencie budowy, Andromeda spytała tym swoim słodkim [jak cytryna] głosem:
- Dawid, on jest człowiekiem?
Wtedy ja odpowiedziałem:
- Wiesz...Chyba nie. W końcu potrafi go zabić tylko dezintegrator...
Po tych słowach, ona ponownie spytała:
~*Zauważyliście? To jest kropka w kropkę kopiowane z poprzedniej narracji! -_-*~
|Byłaś niedojebana.|
~*Wiem ;_;*~
- To KIM lub CZYM on jest?
Kiedy spytała, ja odpowiedziałem:
- Nie wiem właśnie...
Po tej rozmowie, ponownie wróciliśmy do swojego zajęcia...
~*|[
]|*~
*Oczami [Dziewczyny z źle napisanym imieniem.] Katerin*
Parę godzin po tym, jak fala uderzeniowa odepchnęła mnie na ocalały blok, obudziłam się. Gdy otworzyłam oczy, ujrzałam, [CO TU ODPIERDALA TEN PRZECINEK?!?!] że jestem w swoim domu. Nad sobą widziałam lekko zniszczony sufit. Gdy zaś podniosłam się, zobaczyłam Patryka i Mateusza. W pewnym momencie Patryk powiedział:
- Nareszcie się obudziłaś...
Po chwili zaś ja rzekłam:
- W ogóle to co się stało?
Wtedy Patryk opowiedział mi o wszystkim. Gdy skończył, nastała cisza. Po chwili zaś zajęliśmy się swoimi sprawami. |Napierdalając przy tym zdaniami pojedynczymi.| Jako, iż ja wiedziałam, że ich domy są zniszczone, pozwoliłam im zostać u siebie. Od teraz musieliśmy sobie radzić...
*Oczami Patryka*
Kiedy donieśliśmy już Katerin do jej domu, położyłem ją na łóżku i wraz z Mateuszem zacząłem czekać, aż się obudzi. Parę godzin później, ~*Z tego co wiem, to po zwykłym ogłuszeniu człowiek nie jest nieprzytomny przez parę godzin.*~ |Ale to Łopkolandia...| ~*A, no tak... ;-;*~ ujrzeliśmy, że ona się obudziła się. [Sięsię, motherfucker.] Widziąc ~*Specjalnie sprawdziłam na blogu i tak, to nie błąd kopiowania. To drugie "i" serio tam jest. ;=;*~ [Co tylko udowadnia, że ty tego gawna potem nie sprawdzałaś.] ~*#PotwierdzoneInfo ;=;*~ |Jezu ;=============;| to, powiedziałem:
- Nareszcie się obudziłaś...
Po chwili ona spytała:
- W ogóle to co się stało?
W tym momencie ja opowiedziałem jej o wszystkim. Gdy skończyłem, nastała cisza. Chwilę później, zajęliśmy się swoimi sprawami. [Dziewczyna z źle napisanym imieniem] Katerin, pozwoliła nam zostać u siebie. Od teraz, musieliśmy sobie radzić...
~*|[
]|*~
*Oczami Mateusza*
Gdy donieśliśmy Katerin do jej domu, Patryk położył ją na łóżku. Gdy to zrobił, zaczęliśmy czekać, aż ona się obudzi. Parę godzin później, zobaczyliśmy, że ona się obudziła. ~*Zaczyna mnie denerwować to kopiowanie z poprzedniej perspektywy i zmienianie tylko narratora. Zero odczuć, itd.*~ Widząc to, Patryk powiedział:
- Nareszcie się obudziłaś...
Chwilę później, ona |Po chuj tu jest ta "ona"? Przecież wiemy, o kogo chodzi.| ~*Licznik słów...*~ |'/=/'| ~*TA EMOTKA XD*~ |Cudna, czyż nie? x"D| zapytała:
- W ogóle to co się stało?
W tym momencie Patryk opowiedział jej o wszystkim. Gdy skończył, nastała cisza. Chwilę później, zajęliśmy się swoimi sprawami. Na szczęście Katerin pozwoliła nam zostać u siebie. Od teraz musieliśmy sobie radzić...
~*
*~
________________________________________________________
Rozdział I - Próba przeżycia.
|<Ziew> To ledwo pierwszy rozdział, a mnie się już nudzi.|
~*Nie tylko tobie. ;=;*~
W tym samym czasie, na Ziemi, ci którzy przeżyli, musieli sobie teraz radzić. Wszystko było o wiele trudniejsze. |No ciekawe czemu...| Jedzenia i picia nie można było prawie nigdzie dostać ani znaleźć. Na dodatek, jeśli ktoś zachorował, najczęściej umierał...
~*
*~
Tak samo mieli Patryk, Mateusz i Katerin. Codziennie musieli chodzić i szukać jedzenia główną. Gdy tam się znalazła, zaczęła się rozglądać... ~*Specjalnie dla was sprawdziłam bloga. Tak, w tych zdaniach serio czegoś brakuje.*~
Było tam okropnie. Na ziemi leżały szczątki bloków i różnych budowli. Stały tam również stare, zardzewiałe samochody oraz inne pojazdy. Na gruzach zaś leżały zwłoki różnych ludzi. Nigdzie nie było żadnych roślin czy zwierząt. Przez chmury pyłu, który jeszcze unosił się w powietrzu oświetlało to wszystko słońce. Było tam również przeraźliwie cicho. |Zdania pojedyncze bardzo ciche są...| W miejscu, w którym zwykle słychać było gwar, silniki samochodów oraz śmiechy dzieci, teraz panowała cisza. Słychać było tylko wiatr...
~*
*~
|Te memy są najlepsze. xD|
~*Wiem, dlatego nimi spamuję. xD*~
Po rozejrzeniu się, Katerin ruszyła na poszukiwania. Szły jej one tak jak zwykle. Czyli źle. ~*To zdanie pojedyncze jest ewidentnie wyewidentniowaną ewidentnie przesadą.*~ W pewnym momencie, pośród ciszy dało się słyszeć czyiś przeraźliwy krzyk, a później taki dźwięk, jakby ktoś włączył działo laserowe.
~*
*~
|X""D|
[Ale jakby na to nie patrzeć... xDDD]
Po usłyszeniu tego, dziewczyna postanowiła pójść w miejsce z którego dochodziły te dźwięki. Parę minut później, doszła ona do jakiegoś zaułka, pomiędzy dwoma ocalałymi blokami. Gdy tam była, postanowiła się ukryć. Po zrobieniu tego, ujrzała jakiegoś człowieka,
~*
*~
|KISNĘ X"D|
który wyglądał tak, jakby niedawno został zabity. Po chwili, gdy Katerin uniosła wzrok, ujrzała jakiegoś robota, który najwyraźniej nie zauważył dziewczyny.
"Skąd tu się ten robot wziął? Przecież nikt go nie mógł stworzyć, gdyż na Ziemi zostało mało ludzi. Czyżby to...
~*
*~
[KISNĘ X""""""""""D]
Nie, chyba raczej nie..." - Pomyślała po chwili.
Po pomyśleniu tego, poczekała, aż robot odejdzie, po czym wróciła do szukania tego, po co przyszła. Niestety, nie znalazła niczego.
~*
*~
[Te memy są N.A.J! X"D]
~*Wiem właśnie. x"D*~
Musiała więc wrócić do domu z pustymi rękoma. Gdy zaś weszła do domu, ujrzała Patryka i Mateusza. Po chwili Patryk spytał:
- I co? Znalazłaś coś?
- Jak zwykle nie. - Odpowiedziała dziewczyna.
- Eh...Niedługo tu poumieramy. - Rzekł Mateusz. ~*Schopenhauer by się cieszył.*~
Chwilę później, z zewnątrz dało się słyszeć jakieś metaliczne kroki oraz strzały z działka laserowego.
- A to co znów? - Spytał po chwili Patryk.
~*Gdyby nie te metaliczne kroki to byłby...
*~
|JEZU X"D|
- Czekaj, wyjrzę przez wizjer. - Powiedziała Katerin, po czym podeszła do drzwi.
Gdy zaś wyjrzała, ujrzała tego samego robota, którego widziała na dawnej głównej ulicy. Po chwili, gdy wróciła do mieszkania, powiedziała o tym Patrykowi i Mateuszowi. Gdy to zrobiła, Patryk spytał:
- Ale skąd tu się wziął ten robot?
- Czyżby to JEGO sprawka? - Odpowiedział pytaniem na pytanie Mateusz.
~*Teraz tak na poważne, bez memów z Schopenhauerem: NO A JAK KURWA MYŚLISZ?*~
[Ale on nie myśli...]
~*Ach, no tak. ;-;*~
- Może...No, ale już nic na to nie poradzimy. Na razie pozostaje nam tylko nie wychodzić z domu. - Powiedziała Katerin.
Po tej rozmowie, cała trójka wróciła do swoich zajęć...
*Oczami ~*Dziewczyny z źle napisanym imieniem.*~ Katerin*
Tego dnia, szukanie jedzenia i picia przypadło na mnie. Oczywiście, po wyjściu z mieszkania postanowiłam pójść na dawną ulicę główną. ~*Jej. Właśnie sobie przypomniałam, jakie hipernierealistyczności spotkają nas w trzecim rozdziale.*~ |Nie ;=;| Po znalezieniu się tam, zaczęłam się rozglądać.
Było tam okropnie. Na ziemi leżały szczątki bloków i różnych budowli. Stały tam również stare, zardzewiałe samochody oraz inne pojazdy. Na gruzach zaś leżały zwłoki różnych ludzi. Nigdzie nie było żadnych roślin czy zwierząt. Przez chmury pyłu, który jeszcze unosił się w powietrzu [Co było kuźwa normalne.] oświetlało to wszystko słońce. Było tam również przeraźliwie cicho. W miejscu, w którym zwykle słychać było gwar, silniki samochodów oraz śmiechy dzieci, teraz panowała cisza. Słychać było tylko wiatr...
~*Pewien filozof bardzo by się cieszył.*~
Po rozejrzeniu się, ruszyłam w poszukiwaniu tego, po co przyszłam. Chwilę później, usłyszałam jednak czyiś przeraźliwy krzyk oraz taki dźwięk, jakby ktoś uruchomił działko laserowe.
~*
*~
|[X"DDDDDDDDDDDD]|
Parę minut później wszystko ucichło. Mimo wszystko, postanowiłam pójść w kierunku z którego dochodziły te dźwięki|, bo byłam debilką.|. Gdy tam doszłam, okazało się, że byłam w zaułku pomiędzy dwoma ocalałymi blokami. Postanowiłam się ukryć. Gdy to zrobiłam, na ziemi ujrzałam jakiegoś martwego człowieka. Wyglądał tak, jakby był niedawno zabity. Kiedy uniosłam wzrok, zobaczyłam jakiegoś robota, który najwidoczniej mnie nie zauważył. Po chwili pomyślałam:
"Skąd tu się ten robot wziął? Przecież nikt go nie mógł stworzyć, gdyż na Ziemi zostało mało ludzi. Czyżby to...
~*
*~
[XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD]
Nie, chyba raczej nie..."
Po pomyśleniu tego, poczekałam aż odejdzie i wróciłam do szukania tego, po co przyszłam.
Jak zwykle jednak nic nie znalazłam i musiałam wrócić do domu z pustymi rękoma. Gdy już doszłam do domu, zobaczyłam Patryka i Mateusza. Po chwili Patryk spytał:
- I co? Znalazłaś coś?
Wtedy ja odpowiedziałam:
~*Znowu dialogi tak sztucznie napisane. ;=-=;*~
[TA EMOTKA X"D]
~*Przecudna, czyż nie? xD*~
- Jak zwykle nie.
Wtedy Mateusz powiedział:
- Eh...Niedługo tu poumieramy.
|Wszyscy wiemy, kto by się cieszył.|
Po tych słowach, z zewnątrz usłyszeliśmy jakieś metaliczne kroki oraz strzelanie z działka laserowego. Gdy to usłyszeliśmy, Patryk spytał:
- A to co znów?
Wtedy ja odpowiedziałam:
- Czekaj, wyjrzę przez wizjer.
Po tych słowach, wyszłam z mieszkania i podeszłam do głównych drzwi. Gdy tam byłam, wyjrzałam przez wizjer. Po zrobieniu tego, ujrzałam tego samego robota, którego widziałam na dawnej ulicy głównej. Po zobaczeniu tego, wróciłam do mieszkania i powiedziałam o tym Patrykowi i Mateuszowi. Gdy to zrobiłam, Patryk spytał:
- Ale skąd tu się wziął ten robot?
Po tych słowach, Mateusz odpowiedział pytaniem na pytanie:
- Czyżby to JEGO sprawka?
[A jak myślisz, padalcu?]
|On nie myśli...|
[Ach, no tak.]
Wtedy ja odpowiedziałam:
- Może...No, ale już nic na to nie poradzimy. Na razie pozostaje nam tylko nie wychodzić z domu.
Po tej rozmowie, wróciliśmy do swoich zajęć...
~*Jakby nic się nie stało.*~
*Oczami Patryka*
Tego dnia, szukanie dla naszej trójki jedzenia i picia przypadło na Katerin. ~*[Chuj jebany.]*~ Gdy ona wyszła, wraz z Mateuszem zająłem się codziennymi czynnościami. |( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)| ~*Błagam -.-*~ Jakąś godzinę później, wróciła ona. Kiedy weszła do mieszkania, spytałem ją:
|- ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)? ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)!|
[ECH -.-]
- I co? Znalazłaś coś?
Wtedy ona odpowiedziała, że jak zwykle nic nie znalazła. Wtedy Mateusz powiedział:
- Eh...Niedługo tu poumieramy.
~*
|NIE. Bo sloty na zdjęcia zajmiesz, a jego facjata może się jeszcze przydać.|
:<*~
Chwilę później, po powiedzeniu tego, z zewnątrz dało się słyszeć jakieś metaliczne kroki oraz strzelanie z działka laserowego. Wtedy ja spytałem:
- A to co znów?
Po chwili zaś, Katerin odpowiedziała:
- Czekaj, wyjrzę przez wizjer.
Po czym wyszła i wyjrzała przez główne drzwi. Chwilę później wróciła i powiedziała nam, że na zewnątrz chodzi ten sam robot, którego widziała w jakimś zaułku na dawnej głównej ulicy. Po chwili ja spytałem:
- Ale skąd tu się wziął ten robot?
Wtedy Mateusz odpowiedział pytaniem na pytanie:
- Czyżby to JEGO sprawka?
Po tych słowach Katerin odpowiedziała:
- Może...No, ale już nic na to nie poradzimy. Na razie pozostaje nam tylko nie wychodzić z domu.
Po tej rozmowie, zajęliśmy się swoimi sprawami...
|Jakby nic dziwnego się nie stało.|
*Oczami Mateusza*
Dzisiaj, szukać jedzenia i picia dla naszej trójki miała Katerin. ~*[CHUJE JEBANE!]*~ |...| ~*CICHO!*~ Kiedy więc wyszła z domu, aby się nie nudzić, wraz z Patrykiem zajęliśmy się codziennymi czynnościami. |( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)| ~*[ECH -.-]*~ Jakąś godzinę później, do domu wróciła Katerin. [Bo kto inny.] Kiedy weszła, Patryk spytał ją, czy coś znalazła. Wtedy ona odpowiedziała:
- Jak zwykle nie.
Po tych słowach, ja powiedziałem:
- Eh...Niedługo tu poumieramy.
Chwilę później, z zewnątrz usłyszeliśmy jakieś metaliczne kroki oraz strzelanie z działka laserowego. W tym momencie Patryk spytał:
- A to co znów?
Po chwili Katerin odpowiedziała:
- Czekaj, wyjrzę przez wizjer.
Po czym wyszła z mieszkania i wyjrzała przez główne drzwi.
Chwilę później wróciła do nas, po czym powiedziała, że pod blokiem chodzi ten sam robot którego widziała na dawnej głównej ulicy na jakimś zaułku. W tym momencie Patryk spytał:
- Ale skąd tu się wziął ten robot?
Wtedy ja odpowiedziałem pytaniem na pytanie:
- Czyżby to JEGO sprawka?
Po tych słowach, Katerin rzekła:
- Może...No, ale już nic na to nie poradzimy. Na razie pozostaje nam tylko nie wychodzić z domu.
Po tej rozmowie, zajęliśmy się swoimi sprawami...
~*Ech...Sorki, że tak mało komentowaliśmy, ale te perspektywy poszczególnych bohaterów są bez ładu, składu i emocji, więc chyba rozumiecie.*~
________________________________________________________
Rozdział II - Budowa nowej maszyny i dziwne zachowanie robota.
|DUN DUN DUUUUN!|
Od teraz Patryk, Mateusz oraz Katerin nie mogli wyjść z domu, jeśli chcieli żyć. ~*Pewien filozof nie jest szczęśliwy z ich wyboru.*~ Robot ciągle chodził pod ich domem, więc nie dało się w ogóle wyjść. Można by się więc domyślić, że mimo wszystko, chciał najbardziej właśnie ICH zabić.
|
|
Któregoś dnia, Patryk spytał:
- Czy ten robot kiedyś stąd pójdzie?
- Chyba nie. Póki nas nie zabije. Czyli nigdy. - Odpowiedział Mateusz.
- Ech...No to musimy ciągle siedzieć w domu... - Rzekła Katerin.
|To nic, że w końcu skończy wam się żarcie i umrzycie.|
~*
*~
[JEZU XDDD]
Chwilę później, dało się słyszeć, że robot powiedział:
- No chodźcie tu...Nic wam nie zrobię...Haha...
~*NIKT TAK KUWA NIE GADA!!! ;=;*~
|Żłobek, kurwa. -.-|
Jednak, głos tego robota był podobny do głosu Grzegorza, jedynie teraz był on trochę metaliczny. Gdy trójka to usłyszała, Patryk powiedział:
- To chyba jednak JEGO robot...
- No...On nam raczej nigdy nie da żyć. - Rzekł Mateusz.
~*Zapłon zardzewiałego ruskiego czołgu sprzed Rewolucji Październikowej, kuźwa.*~
Tymczasem, w innym miejscu, Dawid i Andromeda kończyli powoli budowę odpowiedniej maszyny. W pewnym momencie zaś, usłyszeli, dochodzący z kabiny pilota głos Grzegorza, który mówił:
- No chodźcie tu...Nic wam nie zrobię...Haha...
~*NIKT TAK NIE GADA!!!*~
Kiedy zaś to usłyszeli, Andromeda pomyślała, że to o nich chodzi. ~*|[Debilka]|*~ Przestraszyła się. Ze strachu przysunęła się bliżej do Dawida. |Przy okazji napierdalając zdaniami pojedynczymi.| Po chwili poczuła, że chłopak ją objął, a po chwili powiedział:
|~*NIE, KURWA!*~ EJ! ~*:D*~|
- Nie bój się kochanie...To raczej nie o nas chodzi...A nawet jakby, to obronię cię...
- Naprawdę? - Spytała dziewczyna.
- Naprawdę. Przecież nie mogę pozwolić, aby coś ci się stało. - Odpowiedział Dawid.
[Idiota]
Po tej rozmowie, wrócili oni do dalszej budowy maszyny...
~*Jakby nic się nie stało.*~
W tym samym czasie, na Ziemi, Patryk, Mateusz i Katerin postanowili jakoś pozbyć się robota. Nie wiedzieli jednak JAK. Zaczęli więc szukać jakieś broni w domu Katerin. Parę minut później, znaleźli miotacz ognia. |To nic, że wcześniej nie było o nim mowy. Nawet w pierwszej części nie było o tym, żeby Catherine...Em...Katerin, trzymajmy się historii, miała jakąkolwiek broń.| ~*Wymyślanie bzdur na szybko to była moja domena.*~ Katerin wzięła więc go, po czym wysunęła broń przez drzwi i, jako iż robot był znacznie bliżej wejścia, nacelowała na niego po czym włączyła broń. Chwilę później, robot zaczął się palić. Katerin zamknęła więc drzwi, aby ogień nie dostał się do środka, ~*|[Kurwa!]|*~ po czym wraz z Patrykiem i Mateuszem zaczęli patrzeć przez okienko które było obok drzwi, jak robot powoli się spalał. Gdy zaś się już doszczętnie spalił, wiedzieli, że wreszcie będą mogli wychodzić z domu. ~*Smuteg*~
Nie wiedzieli jednak, że następne parę tygodni przyniesie nieoczekiwane zmiany...
~*Fajny spoiler.*~
*Oczami ~*<3333333333333333333333333333333333333333333333*~ |Ech -.-| Grzegorza*
Od kilku dni, za pomocą robota którego umiejscowiłem na Ziemi, chciałem zmusić Patryka i Mateusza oraz Katerin, aby wyszli z mieszkania, a gdyby to zrobili, to chciałem ich zabić, aby mi już więcej nie przeszkadzali.
~*
*~
|Takie true. xD|
~*Kuźwa, pinć miejsc na zdjęcia. Trzeba przystopować z tymi memami.*~
[:<]
Jednak, któregoś dnia, za pomocą tego samego robota, ujrzałem, że w pewnym momencie, najprawdopodobniej Katerin wysunęła przez drzwi miotacz ognia i za jego pomocą spaliła robota. Jeśli myślała, że tego nie widziałem, to się myliła. [Nie mógł jakoś zareagować?] ~*Wtedy opko by się źle skończyło i wszyscy byśmy umrzyli.*~ No, ale będę musiał znaleźć inny sposób aby ich zabić...
*Oczami ~*|[Tępej pizdy.]|*~ Andromedy*
Kiedy wraz z Dawidem powoli kończyłam budować tą ~*TĘ, KURWA! TĘ!!!*~ maszynę, w pewnym momencie usłyszeliśmy z kabiny pilota głos Grzegorza, który mówił:
- No chodźcie tu...Nic wam nie zrobię...Haha...
W tym momencie, pomyślałam, że chodziło o nas[, bo byłam debilką.]. Przestraszyłam się. Ze strachu przysunęłam się bliżej do Dawida. |Przy okazji napierdalając zdaniami pojedynczymi.| Po chwili poczułam, że objął on mnie, a następnie powiedział:
- Nie bój się kochanie...To raczej nie o nas chodzi...A nawet jakby, to obronię cię...
Kiedy to powiedział, ja spytałam:
- Naprawdę?
Wtedy on odpowiedział:
~*- Nie XDDD*~
- Naprawdę. Przecież nie mogę pozwolić, aby coś ci się stało.
|Kretyn|
Po tej rozmowie, wiedziałam już, że jestem bezpieczna. Chwilę później, wróciliśmy do swojej pracy...
~*Jakby nic się nie stało...*~
*Oczami |Tęfjókrlga| ~*JEZU XDDD*~ Dawida*
Gdy wraz z Andromedą kończyłem powoli budować tą ~*TĘ, DO CHOLERY!*~ maszynę, w pewnym momencie, usłyszeliśmy z kabiny pilota głos Grzegorza, który mówił:
- No chodźcie tu...Nic wam nie zrobię...Haha...
Chwilę później zauważyłem, że Andromeda ze strachu przysunęła się do mnie bliżej. Widać było, że pomyślała, że to o nas chodziło. |No co ty kuwa nie powiesz...| Wtedy ja objąłem ją, po czym powiedziałem:
- Nie bój się kochanie...To raczej nie o nas chodzi...A nawet jakby, to obronię cię...
~*Tak mnie korci, aby wam zaspoilerować zakończenie, ale nie będę taka jak kiedyś.*~
Po tych słowach, ona spytała:
- Naprawdę?
Wtedy ja odpowiedziałem:
- Naprawdę. Przecież nie mogę pozwolić, aby coś ci się stało.
Po tej rozmowie, ponownie wróciliśmy do swojej pracy...
*Oczami |Bądtdkksylą| ~*JEZU X"D*~ Patryka*
Od tego momentu, ciągle musieliśmy siedzieć w domu. Ten robot ciągle chodził pod naszym domem. [Kurwa moje pole!] Przez to widać było, że najprawdopodobniej najbardziej zależało mu na zabiciu NAS. |Kolejny z zapłonem zardzewiałego ruskiego czołgu sprzed Rewolucji Październikowej. ;=;| Jednego dnia, spytałem:
- Czy ten robot kiedyś stąd pójdzie?
Wtedy Mateusz odpowiedział:
- Chyba nie. Póki nas nie zabije. Czyli nigdy.
Po chwili zaś [Dziewczyna z źle napisanym imieniem.] Katerin powiedziała:
- Eh...No to musimy ciągle siedzieć w domu...
Po chwili, usłyszeliśmy, jak robot mówił:
- No chodźcie tu...Nic wam nie zrobię...Haha...
Jednak, jego głos brzmiał podobnie, jak głos Grzegorza, jednak był trochę metaliczny. Po usłyszeniu tego, powiedziałem:
- To chyba jednak JEGO robot.
~*Ach, ten zapłon...*~
Po tych słowach, Mateusz rzekł:
- No...On nam raczej nigdy nie da żyć.
W pewnym momencie, jednak postanowiliśmy pozbyć się tego robota spod domu. Zaczęliśmy więc szukać w mieszkaniu Katerin jakieś broni. W pewnym momencie znaleźliśmy miotacz płomieni[, o którym wcześniej nie wspominaliśmy, bo po chuj.]. Wtedy Katerin wzięła go i podeszła do drzwi, po czym wysunęła broń przez wejście i, jako iż robot był bliżej drzwi, nacelowała na niego i włączyła maszynę. Chwilę później, dało się zobaczyć, że ta kupa żelastwa zaczęła płonąć. Wtedy ona zamknęła wejście, aby ogień nie dostał się do środka, po czym we troje zaczęliśmy oglądać przez okienko koło drzwi, jak to żelastwo płonęło...
*Oczami Mateusza*
|Swoją drogą, po co są te perspektywy poszczególnych bohaterów?|
~*Aby wydłużyć rozdział. Bez tego, zajmowałby jedną - dwie strony w Wordzie.*~
[Ja pierdolę. ;=;]
Od teraz musieliśmy przez całe dnie siedzieć w domu, gdyż pod naszym blokiem ciągle chodził ten robot. Przez to można było się domyśleć, że najbardziej zależało mu na zabiciu NAS. [Oni serio mają zjebany zapłon.] Któregoś zaś dnia, Patryk spytał:
- Czy ten robot kiedyś stąd pójdzie?
Wtedy ja odpowiedziałem:
- Chyba nie. Póki nas nie zabije. Czyli nigdy.
Po tych słowach Katerin rzekła:
- Eh...No to musimy ciągle siedzieć w domu...
Chwilę później, usłyszeliśmy jak robot mówił:
- No chodźcie tu...Nic wam nie zrobię...Haha...
Jego głos brzmiał podobnie jak głos Grzegorza, jednak był on trochę metaliczny. Po usłyszeniu tego, Patryk powiedział:
- To chyba jednak JEGO robot.
~*TEN ZAPŁON!*~
Gdy on to powiedział, ja rzekłem:
- No...On nam raczej nigdy nie da żyć.
W pewnym momencie, postanowiliśmy jednak pozbyć się tego robota spod naszego domu. Zaczęliśmy więc szukać jakieś broni w mieszkaniu Katerin. W pewnym momencie znaleźliśmy miotacz ognia. Katerin wzięła go więc i podeszła do drzwi wejściowych, po czym wysunęła przez nie broń i, jako iż robot był bliżej wejścia, nacelowała na niego i włączyła miotacz. Chwilę później, dało się zobaczyć, że kupa żelaza zaczęła płonąć. W tym momencie, zamknęła ona wejście, aby ogień nie dostał się do środka. ~*Sorki, że dopiero teraz to zauważyłam, ale przecież drzwi mogły spłonąć.*~ |Twoje niedojebanie przekraczało wszelkie normy.| ~*Wiem ;_;*~ Po zrobieniu tego, zaczęliśmy oglądać przez okienko które było koło wejścia, jak robot płonął...
*Oczami [Dziewczyny z źle napisanym imieniem.] Katerin*
Od tamtego momentu, ciągle musieliśmy siedzieć w domu, gdyż ten robot pałętał się pod naszym blokiem. Któregoś zaś dnia, Patryk spytał:
- Czy ten robot kiedyś stąd pójdzie?
W tym momencie Mateusz odpowiedział:
- Chyba nie. Póki nas nie zabije. Czyli nigdy.
Po tych słowach ja rzekłam:
- Eh...No to musimy ciągle siedzieć w domu...
Kilka sekund później, usłyszeliśmy, jak robot mówił:
- No chodźcie tu...Nic wam nie zrobię...Haha...
Jednak, głos tego robota brzmiał tak, jak głos Grzegorza, jednak był trochę metaliczny. Po usłyszeniu tego, Patryk powiedział:
- To chyba jednak JEGO robot.
|T.E.N Z.A.P.Ł.O.N!|
Gdy to powiedział, Mateusz rzekł:
- No...On nam raczej nigdy nie da żyć.
Jednak, w pewnym momencie postanowiliśmy pozbyć się tego robota. Zaczęliśmy więc szukać w moim mieszkaniu jakieś broni. W pewnym momencie znaleźliśmy miotacz ognia~*, o którym wcześniej nie wspominałam, bo po co.*~ . Wzięłam więc go, po czym podeszłam do drzwi wyjściowych i wysunęłam przez nie broń i, jako iż robot był blisko wejścia, nacelowałam na niego i uruchomiłam miotacz. Po zrobieniu tego, dało się zobaczyć, że ta kupa złomu zaczęła płonąć. Zamknęłam więc drzwi, aby ogień nie przedostał się do środka, po czym wraz z Patrykiem i Mateuszem zaczęłam oglądać przez okienko które było koło drzwi to, jak ten złom się palił...
________________________________________________________
Rozdział III - Choroba i odbudowa świata.
~*To ten rozdział...Rozdział pełen hipernierealistyczności. ;_;*~
|Boże nie. ;=;|
Przez pierwszy tydzień od rozprawienia się z robotem wszystko było takie, jak zwykle. Patryk, Mateusz i Katerin chodzili na zmianę w poszukiwaniu jedzenia i wody, jednak najczęściej nie udawało im się nic znaleźć.
~*
*~
|Ja pierdolę XDDD|
Jednak, od drugiego tygodnia, dało się zauważyć, że zdrowie Katerin zaczęło ulegać zmianie. Nawet, jeśli było ciepło, dziewczynie cały czas było zimno. ~*Anemia?*~ Bywały dni, kiedy cały czas leżała przykryta kołdrą. Również nie miała apetytu. Przez całe dnie, męczył ją katar i kaszel. ~*Jak mnie dwa tygodnie temu?*~ |W wypadku tego dawna pewnie gorzej.|
Któregoś dnia, zachorowała ona do tego stopnia, że nie miała sił, aby wstać z łóżka. Od teraz, musieli jej pomagać Patryk i Mateusz. [Nie musieli. Mogli ją mieć w dupie.] Z dziewczyną zaś, cały czas było coraz gorzej. Była ona pewna, że umrze.
Po tygodniu, dało się zobaczyć, co choroba zrobiła z Katerin. Była ona wychudzona. ~*No, to teraz może zarabiać jako modelka.*~ Na dodatek wyglądała na umierającą. Nie miała na nic sił. Wiedziała już, że w każdej chwili może umrzeć. Nie chciała tego, jednak prawie niemożliwe było, aby przeżyła. |Ale miała siłę napierdalać zdaniami pojedynczymi.|
Jednak, któregoś dnia, o dziwo zaczęła się lepiej czuć. ~*Ta..."O dziwo"...*~ Zdziwiło ją to, gdyż była pewna, że to już jej koniec. Mimo wszystko, z każdym dniem, czuła się coraz lepiej. Aż któregoś dnia, mogła wreszcie normalnie wstać i wykonywać codzienne czynności. |( ͡° ͜ʖ ͡°)| ~*Błagam... -.-*~ Po wyzdrowieniu zaś, powiedziała do Patryka i Mateusza:
- Dziękuję wam za to, że mi pomagaliście...
- Oj, nie ma za co. - Rzekli Patryk i Mateusz.
Od tego momentu ich życie zaczęło wyglądać tak jak zwykle. Jednak...
|DUN DUN DUUUN!|
Dwa tygodnie po wyzdrowieniu Katerin, ci ludzie którzy przeżyli upadek asteroidy, postanowili na nowo odbudować świat. Zaczęli więc od zaraz. O dziwo, mimo iż świat jest duży, odbudowa go, zajęła im ledwo parę miesięcy.
~*|[
]|*~
Po odbudowaniu naszej planety i ponownym jej zaludnieniu, wszystko wróciło do normy...
~*Meh...*~
*Oczami Patryka*
Od momentu kiedy pozbyliśmy się tego robota, pierwszy tydzień zaczął wyglądać tak jak zwykle. Ja, Mateusz i Katerin, na zmianę chodziliśmy w poszukiwaniu jedzenia i wody, jednak najczęściej nie udawało nam się nic znaleźć.
Od drugiego tygodnia jednak, zaczęliśmy zauważać, że zdrowie Katerin uległo zmianie. Cały czas, nawet jeśli było ciepło, chodziła ona w bluzach i swetrach. Czasem całymi dniami leżała przykryta kołdrą. W dodatku nie miała apetytu. Całe dnie męczył ją katar i kaszel. [Ale zdania pojedyncze nie zamierzały odpuścić.]
Któregoś dnia rozchorowała się ona do tego stopnia, że nie miała sił, aby wstać z łóżka. Od teraz, wraz z Mateuszem musiałem jej pomagać. |Nie musiałeś. Mogłeś mieć ją w dupie.| Jednak, mimo wszystko, po tygodniu dało się zauważyć, co zrobiła z nią choroba. Była ona wychudzona. [Kariera modelki stoi przed nią otworem!] Nadal nie miała sił, aby wstać. W dodatku wyglądała na umierającą. Było pewne, że umrze. Któregoś dnia jednak, zaczęła się ona lepiej czuć. ~*Ewidentnie, to nadal leci w jednym akapicie. Sprawdzałam.*~ Było to dziwne, gdyż byliśmy pewni, że umrze. Mimo wszystko, z każdym dniem robiło się z nią coraz lepiej. Aż któregoś dnia, mogła już wstać z łóżka i zajmować się codziennymi czynnościami. Po wyzdrowieniu, powiedziała do nas:
- Dziękuję wam za to, że mi pomagaliście...
Wtedy my odpowiedzieliśmy:
- Oj, nie ma za co.
Jednak, dwa tygodnie po jej wyzdrowieniu, my oraz inni ludzie którzy przeżyli, postanowiliśmy odbudować nasz świat na nowo. Zaczęliśmy więc od razu. O dziwo, mimo iż świat jest duży, jego odbudowa i zaludnienie zajęło nam zaledwie parę miesięcy. |To jest takie...takie hipernierealistyczne, że aż nie mam słów.| Zaś po odbudowie i zaludnieniu, wszystko zaczęło wyglądać jak dawniej...
*Oczami Mateusza*
Od momentu w którym Katerin spaliła tego robota, przez pierwszy tydzień wszystko zaczęło wyglądać jak dawniej. Patryk, ja i Katerin na zmianę chodziliśmy w poszukiwaniu jedzenia i wody, jednak najczęściej do domu wracaliśmy z pustymi rękoma.
~*Wszyscy wiemy, kto się cieszy.*~
Od drugiego tygodnia, zaczęliśmy jednak zauważać, że zdrowie Katerin uległo zmianie. Całymi dniami, nawet jeśli było ciepło, chodziła w bluzach i w swetrach. Czasem, przez cały dzień leżała przykryta kołdrą. Nie miała również apetytu. Przez całe dnie męczył ją katar i kaszel. [I zdania pojedyncze.]
Któregoś dnia rozchorowała się do tego stopnia, że nie miała siły, aby wstawać z łóżka. Od teraz wraz z Patrykiem musieliśmy jej pomagać. ~*Nie musieliście. Każdy normalny olałby taką debilkę.*~ Jednak, od drugiego tygodnia od jej zachorowania, zaczęliśmy zauważać, co choroba z nią zrobiła. Była ona wychudzona. ~*Będzie najładniejszą modelką w Wszechświecie.*~ Nie miała sił, aby się podnieść. Wyglądała również na umierającą. Wiedzieliśmy, że umrze. Jednak, |"|o dziwo|"|, od któregoś dnia, zaczęła się lepiej czuć. Dziwiło nas to, gdyż byliśmy pewni, że umrze. Mimo wszystko, z każdym dniem zaczęło się robić z nią coraz lepiej. Któregoś dnia, odzyskała nawet siły, aby wstać z łóżka i wykonywać codzienne czynności. Kiedy wyzdrowiała, powiedziała do nas:
- Dziękuję wam za to, że mi pomagaliście...
Na to my odpowiedzieliśmy:
- Oj, nie ma za co.
Jednak, dwa tygodnie po tym, jak wyzdrowiała, my oraz inni ludzie którzy przeżyli, ~*Bo oczywiście musieliśmy poczekać, aż ta pinda wyzdrowieje.*~ postanowiliśmy odbudować świat na nowo. Zaczęliśmy od zaraz. ["]O dziwo["], mimo iż świat jest duży, udało nam się go odbudować oraz zaludnić w przeciągu paru miesięcy. Po odbudowaniu i zaludnieniu wszystko zaczęło wyglądać jak dawniej...
*Oczami [Dziewczyny z źle napisanym imieniem.] Katerin*
Po tym, jak spaliłam tego robota, przez pierwszy tydzień wszystko wyglądało normalnie. Patryk, Mateusz i ja, chodziliśmy na zmianę w poszukiwaniu jedzenia i wody, jednak najczęściej wracaliśmy z niczym.
~*Wszyscy dobrze wiemy, kto jest przeszczęśliwy z tego powodu.*~
Jednak, od drugiego tygodnia, moje zdrowie zaczęło ulegać zmianie. Całymi dniami, nawet jak było ciepło, chodziłam w bluzach i swetrach, bo było mi po prostu zimno. Czasem bywały dni, że cały czas leżałam przykryta kołdrą. Nie miałam apetytu, więc wszystko co zostało przyniesione do jedzenia przez Patryka i Mateusza zostawało dla nich. ~*Ja bym się cieszyła. Więcej żarcia tylko dla mnie!*~ W dodatku przez cały czas męczył mnie katar i kaszel.
Któregoś dnia, rozchorowałam się do tego stopnia, że nie miałam siły, aby wstać z łóżka. Od tego momentu, pomagali mi Patryk i Mateusz[, bo byli debilami.]. Z każdym dniem robiło się ze mną coraz gorzej. Wiedziałam, że umrę. Tydzień później, przez chorobę byłam wychudzona. ~*Pędź, bo ktoś ci zajebie karierę modelki!*~ Na dodatek nie miałam sił, aby się podnieść. Czułam, że umrę. Mimo to, od któregoś dnia, zaczęłam się czuć coraz lepiej. Dziwiło mnie to, gdyż byłam pewna, że to były moje ostatnie dni życia. ~*Niestety, to by było za piękne, aby było możliwe.*~ Jednego razu, odzyskałam nawet siły na wstawanie z łóżka i wykonywanie codziennych czynności. Gdy już wyzdrowiałam, powiedziałam do Patryka i Mateusza:
- Dziękuję wam za to, że mi pomagaliście...
Wtedy oni odpowiedzieli:
- Oj, nie ma za co.
Dwa tygodnie po tym, jak wyzdrowiałam, my oraz inni ludzie którzy przeżyli, postanowiliśmy odbudować nasz świat. |Bo oczywiście musieliśmy zaczekać, aż nasza Mary Sue wyzdrowieje.| Zaczęliśmy więc od zaraz. |"|Co najdziwniejsze|"| w tym wszystkim, mimo iż świat jest duży, udało nam się go odbudować i zaludnić w ciągu zaledwie paru miesięcy. Po odbudowie i zaludnieniu, wszystko zaczęło wyglądać jak dawniej...
~*<Ziew> A i to koniec.*~
|A co z rozdziałem czwartym i wątkiem Dawida i Andromedy?|
~*Jednak rozdział czwarty, który mam na dysku, nie jest do tej wersji tegoż FanFiction, a innego czwartego rozdziału nie mam, co znaczy, że tamten zaginął w odmętach niebytu.*~
|[
]|
________________________________________________________
Nareszcie to zanalizowałam. Nie chciało mnie się za to brać, gdyż ten FanFiction, jak było widać, jest bardzo nudny i hipernierealistyczny. No, ale na szczęście mam to już za sobą i nie muszę się z tym więcej męczyć. Czasami nie warto grzebać w komputerze, bo można odnaleźć coś, co powinno być zapomniane. Jednak teraz, standardowo, mała analiza od nas:
~*W tym opowiadaniu denerwowała mnie wszechobecna nuda. Naprawdę, nie działo się w nim nic ciekawego i całość dłużyła się niemiłosiernie. Wszystko było opisane nudno, bez emocji i na szybko, co było widać. Te wszystkie przygody są OK, ale w obecnych wersjach tego FanFiction, które możecie odnaleźć na moim profilu, a tu to wszystko zostało dane na siłę.*~
|W tym FanFiction wkurzała mnie długość. Ja rozumiem, że długie rozdziały są w porządku, ale muszą być ciekawe, aby to przeszło. Tutaj zaś, perspektywy poszczególnych bohaterów zostały wciśnięte tylko po to, aby przedłużyć rozdziały, bo inaczej miałyby najwięcej dwie strony w Wordzie. Co do samych perspektyw, to widać gołym okiem, że było to kopiowane z poprzedniej narracji i tylko narracja została zmieniona na pierwszoosobową, co nie ma sensu. Nie było żadnych odczuć poszczególnych bohaterów, żadnych emocji, po prostu nic, więc wyszedł zbędny zapychacz.|
[W tej historii irytowały mnie hipernierealistyczne sytuacje. Fakt, nie było ich dużo, ale jednak się pojawiły. No, bo skąd nagle w domu Katerin, której imię na dobrą sprawę zostało źle napisane, pojawił się miotacz płomieni? Przecież ani wcześniej, ani nawet w pierwszej części tego chłamu nie było wspomniane, że ona posiada coś takiego. Albo jakim cudem odbudowa i zaludnienie świata zajęło bohaterom i głównym, i pobocznym tylko parę miesięcy? Przecież to nie są Amerykanie, takie coś rozciągnęłoby się na wiele, wiele, wiele, WIELE lat! Po prostu w opowiadaniach, które dzieją się w prawdziwym świecie, powinny zostać zachowane prawa oraz logika naszego świata.]
Wspólnie: Ale w obecnych wersjach, ten FanFiction jest nawet spoko!
________________________________________________________
Wkrótce:
"WTF, czyli mój ósmy pamiętnik."
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top