Nagromadzenie Złych Opisów, czyli "Początki bywają brutalne.".

Oceniają:

~* – Ja

~  Grzegorz Antychryst

Gościnnie:

/\ – Sebastian Horodecki

To opowiadanie miało być pierwszą częścią niedokończonej nigdy serii opowiadań, która nie ma nawet drugiej części. W pierwszej części zaś, miało być o tym, że główna bohaterka, Laura Schwarz, którą możecie kojarzyć z mego sztucznego pamiętnika, dziewczyna z nadwagą, trafia na obóz odchudzający. Rodzice wysłali ją akurat na ten obóz odchudzający, bo wyczytali same pozytywne opinie o nim, co samo w sobie jest podejrzane. Jednak, ten obóz okazał się inny, w negatywnym tego słowa znaczeniu. Miało być ciekawie, ale wyszło opko z nagromadzeniem Złych Opisów, więc będzie ciężko. Analizujemy całymi rozdziałami, gdyż fakt, jest ich dużo, ale aby odczuć prawdziwą chujowiznę tego opka, trzeba przeczytać całe rozdziały, a nie tylko fragmenty. A poza tym, Sebastian by mnie chyba zabił, gdybym nie wrzucała tu całych rozdziałów.

/To opko jest piękne. :D Najlepsza bajka do snu.\

~*Kto ciebie spłodził, do cholery? xD*~

/Ty mnie stworzyłaś. :D\

~*Fak.*~

~Brawo, Ramoninth, spłodziłaś największego sadystę w kraju. X"D~

~*Cicho xD*~

/;"D\

Zaczynajmy!

__________________________________________________

Bohaterowie

Bohaterka g~(~ł~)~ówna:

~*Początek analizy, a Grzegorz jak zwykle. xD*~

~No co? Poziom analiz trzeba podtrzymywać. :D~

Laura Schwarz

~I znowu niemieckie nazwisko przy polskim imieniu. ;-;~

~*To ta OC ze sztucznego pamiętnika.*~

~Jeszcze gorzej. ;=;~

Jest ona realistycznie nastawioną do życia dziewczyną. We wszystkim widzi plusy i minusy. /Tak mają realiści, kurwa.\ Ma zwykłe poczucie humoru. Dzieciństwo miała normalne. ~*Dobrze, że nie tragiczne, jak każda opkowa miernota.*~ Rodzice kochali ją oraz była grzeczna. /Nie kłam.\ W szkole była dobrą uczennicą i najczęściej miała dobre oceny. ~*Przestań kłamać.*~ Miała paru kolegów i kilku przyjaciół. ~Nie zmyślaj, jesteśmy w Opkolandii. Opkowe postacie nie mają kolegów i przyjaciół, to odwieczne prawa Wszechświata.~ W chwili obecnej ma 14/44\ lat. ~*Nie strasz. A poza tym, nie dziwne, że była nastolatką, skoro miała trafić na obóz odchudzający dla nastolatków.*~ Interesuje się literaturą, ~*Nie kłam.*~ sztuką, ~Nie łżyj.~ chemią, /Po prostu przestań kłamać.\ grafiką komputerową, ~*You're nothing but a fucking lie.*~ matematyką ~*Nawet coś dla LeckerSweet się znalazło.*~ i biologią. ~Zatrzymajcie tę lawinę kłamstw.~ Jej z/*w\aletami ~*Znów? xD*~ /No :D\ ~*Won. xD*~ /Nie :D\ jest to, że jest uczciwa, tolerancyjna, sprawiedliwa, punktualna, cierpliwa i spokojna. Niestety, jak każdy ma swoje w/*z\ady. Jest wredna, kłótliwa, ~*Co nie przeszkadza jej w byciu cierpliwą i spokojną.*~ leniwa, nieśmiała, obrażalska i ufna. Z wyglądu jest wysoką dziewczyną z nadwagą. 

~*

W końcu oryginalność! ;"-)*~

/Piękna ta reakcja. xD\

~*Wiem ;"D*~

Ma długie, czarne i pofalowane włosy oraz niebieskie oczy. /No ależ oczywiście. ;=;\ Ma także nos jak haczyk i małe, wąskie usta. ~Co do dzisiaj nikogo nie obchodzi.~ Na sobie zazwyczaj nosi duże, czarne bluzki oraz dżinsy. Buty noszone przez nią najczęściej to Venice. /Dobrze, że nie Vansy lub Converse, bo zajebałbym.\ Ma kompleksy z powodu swojej wagi, ale nic z tym nie robi. ~Jak gimbusy w dzisiejszych czasach.~ Boi się wojny atomowej i robaków. ~*To dokładnie tak jak ja.*~


~*I co? I to tyle bohaterów? Pamiętam, że jest jeszcze jeden.*~

~Ale po chuj go opisywać, c'nie?~

~*Pewnie wtedy nawet nie planowałam, aby się pojawił.*~

/Będę musiał cię zabić.\

~Wspaniała rodzina. xD~

~*/;""D\*~

__________________________________________________  

Fabuła

Laura Schwarz jest osobą z nadwagą. Któregoś razu, w wakacje, rodzice postanawiają wysłać ją na obóz odchudzający, aby zrzuciła parę kilo. /Zamiast napierdalać ją młotkiem, aby sama schudła. No ja jebe, życie sobie utrudniają. -.-\ ~*Nikt normalny nie traktuje tak własnego dziecka, zjebie. XD*~ /Ja bym tak traktował. :D\ ~Jesteś pojebany. xD~ /Wiem :D\ ~*Ważne, że zdajesz sobie z tego sprawę. XD*~ /:D\ W Internecie odnajdują ofertę takowego obozu, który ~kosztuje całą roczną pensję Andrzeja Dudy.~ trwa cały lipiec. ~*O chuj, to w piździec drogo. xD*~ ~Wiem :D~ Czytają o tym obozie wszystkie opinie, na oficjalnej stronie, na FanPage na Facebooku i na innych stronach. Jako iż opinie były tylko pozytywne, uznają, że będzie to idealne miejsce. /Mimo iż fakt, że opinie były tylko pozytywne, było podejrzane.\ Zapisują więc swą córkę i płacą odpowiednią kwotę. W dzień wyjazdu, odwożą córkę na miejsce zbiórki. ~*Co nie jest niczym odkrywczym, więc po chuj o tym wspominać.*~ ~Licznik słów.~ ~*A, fakt. ;=;*~ Jednak, kiedy dziewczyna dojeżdża na miejsce, już po wyglądzie miejsca, w którym mieli nocować, wie że ten obóz będzie inny niż wszystkie tego typu. W negatywnym znaczeniu słowa "inny"... /:D\

__________________________________________________  

Prolog

Witajcie. Nazywam się Laura Schwarz. ~I z niewiadomych powodów masz niemieckie nazwisko i polskie imię.~ Od dzieciństwa miałam nadwagę  ~*Wiem, że to jest po to, aby fabuła mogła lecieć dalej, ale i tak miło, że chociaż trochę oryginalności tu jest.*~ ~CUD *.*~ i kompleksy z tego powodu. Nadwaga fakt faktem duża nie była, jednak była. /Dzięki czemu to opko ma choć trochę oryginalności.\ Lecz, byłam na tyle leniwa, że nie chciało mnie się schudnąć. /Ja bym cię napierdalał kijem abyś sama schudła.\ ~*Zmieniłabym ci charakter, ale kocham cię takiego, jakim cię stworzyłam. xD*~ /Ooo... <333\ ~Jezu, z kim ja muszę mieszkać pod jednym dachem. xD~ ~*/;""D\*~ Trwało tak do momentu, w którym miałam czternaście lat. Wtedy wszystko się zaczęło... /DUN DUN DUUUN!\


Otóż, kiedy doszłam do tego wieku, rodzice postanowili wysłać mnie na obóz odchudzający. Na początku śmieszyło mnie to, bo myślałam, że nic to nie da. ~*Chuj ci w dupę, te obozy coś dają. Wiem co mówię, bo raz sama na takowym byłam. Pięć i pół kilograma schudłam w dwa tygodnie, także ten.*~ Rodzice jednak byli nieugięci. W pewnym momencie, znaleźli oni takowy obóz. Czytali opinie w Internecie, na Facebooku czy oficjalnej stronie obozu. /Co jest normalne, bo tak się robi.\ Wszędzie były one pozytywne, co było dość podejrzane. /Miło, że ktoś nas rozumie.\ Mimo to, postanowili mnie tam wysłać. ~*Debile. Ja bym wysłała dziecko na obóz, który ma zróżnicowane opinie, bo same pozytywne lub negatywne to podejrzane jest.*~ ~Ale opko...~ ~*A, no tak. ;=;*~ Miał on trwać miesiąc, zaczynając od pierwszego lipca. ~*Kolejna podejrzana rzecz. Obozy, nawet te odchudzające, podzielone są najczęściej na cztery-pięć turnusów, aby więcej dzieci mogło pojechać, więc to niemożliwe, aby trwał miesiąc.*~ Wpłacili więc oni odpowiednią sumę pieniędzy. ~Chciałbym wiedzieć, ile kosztował ten obóz. Pewnie tak w granicach tysiąc-dwa tysiące pięćset złotych, bo tyle obozy przeciętnie kosztują.~ W dzień, w który pakowałam walizki, czyli 31 /AAA!!! LICZEBNIK NAPISANY CYFRĄĄĄ!!!\ czerwca, podejrzewałam, że ten obóz nie był dobrym pomysłem. Same pozytywne opinie, /Przecinek, wypierdalaj.\ zwykle nie znaczą nic dobrego. ~Miło, że nas rozumiesz.~ Mimo to, wiedziałam, że musiałam tam jechać. ~*W końcu rodzice pewnie przebulili połowę swojej miesięcznej pensji, więc zajebaliby cię, gdybyś nie pojechała.*~


Następnego dnia, rodzice zawieźli mnie na miejsce zbiórki. ~Fajnie byłoby poznać ulicę, z której mieli wyjechać, no ale jako iż jesteśmy w opku, to nie dziwi mnie, że nie została podana.~ Kiedy tam byliśmy, ujrzałam, że autokar był jakiś bardzo stary. Model w ogóle z XX /I znów.\ wieku. ~*Ja bym już spierdalała, ale to tylko ja. W każdym razie, kolejna hipernierealistyczność. Autokary są sprawdzane przed ich podstawieniem w odpowiednie miejsce, więc starego rzęcha nigdy by tam nie dali.*~ ~Hipernierealistyczności już w prologu. Dalej może być tyyylko gorzej.~ Gdy wyszliśmy, mama poszła oddać kartę kwalifikacyjną organizatorce, a tata zapakował walizkę do autokaru. Musieliśmy trochę poczekać, zanim pozwolili wejść tym, co tam jechali. Osoby, z którymi miałam tam jechać, nie wydawały się miłe. Wydawały się być takimi trochę gimbusami. /A ty to co, idealna, że oceniasz ich mimo iż nawet z nimi nie pogadałaś?\ ~*Daruj jej, w rzeczywistości są osoby, które umieją ocenić jacy będą inni na pierwszy rzut oka. Ja i moja mama tak mamy, chociaż wiadomo, że czasami zdarza się, że się pomylimy.*~ /Psuja\ ~*;"""D*~ Mimo to, po wejściu do środka, ujrzałam, /Przecinek, spierdalaj.\ że w pojeździe wszystko było zniszczone. Zdziwiłam się, że ktoś w ogóle dopuścił taki pojazd do użytku. ~*Mnie też to dziwi, bo nikt normalny nie pozwoliłby na użycie takiego autokaru do przewozu ludzi.*~ Mimo to, po tym, jak usiedliśmy na siedzeniach, poczuliśmy, że pasy automatycznie się zapięły, jednak tak, że uciskały nam podbrzusze. /Zaczyna mnie się podobać to opko. :D\ ~*Kurwa, no nie. No po prostu kurwa no nie. Boże, czy ty to widzisz? x"D*~ ~Widzę, a co?~ ~*/GRZEGORZ! x"""D\*~ ~;"""D~To było już naprawdę podejrzanie. /Literówka już w prologu. Suuuper. -.-\ Innym to najwidoczniej nie przeszkadzało, co mogłoby znaczyć, że są tu już któryś raz. ~Kto normalny pojechałby na taki obóz więcej niż raz?~ ~*Wyjaśnienie będzie pod koniec opka.*~ ~Miło, że chociaż to się wyjaśni.~ ~*To opko jest sprzed...hmmm...Chyba dwóch lat, mimo iż mam napisane w folderze przy dacie modyfikacji, że z zeszłego roku. Jednak w zeszłym roku chyba coś edytowałam, bo data jest taka sama prawie dla każdego rozdziału, a pamiętam, że tego opka nie pisałam w jeden dzień.*~ ~Zawsze coś.~ Mnie jednak zaczynało być słabo od tego ucisku. /:D\ Powiedziałam sobie jednak, że wytrzymam te sześć godzin jazdy. /Skąd ona wiedziała, ile będą jechać?\ ~Moc Mary Sue.~ /A, no tak. ;=;\ Po chwili zaś, pojazd ruszył...


/Kocham to opko. :D\

~*No ja jebe, ty sadysto. xD*~

/;"""D\

__________________________________________________  

Rozdział I Początek ~*podniecania Sebastiana*~ męki.

~Jak najbardziej to byłby prawdziwy tytuł. X"D~

/:D\

~*Morda, ty zjebie. xD*~

/;"""D\

Jechaliśmy sześć godzin bez przerwy. To była okropna jazda. ~Okropna jak te zdania pojedyncze.~ Całą drogę pasy mocno uciskały mi podbrzusze, przez co czułam się słabo. /:D\ Na dodatek po około trzech godzinach było mi ciężko na pęcherzu, /:DD\ gdyż musiałam załatwić potrzebę fizjologiczną. ~Nazywajmy rzeczy po imieniu: Musiałaś się wyszczać.~ ~*Kultura level hard. xD*~ ~;"""D~ Niestety, musiałam wytrzymywać to. Praktycznie nic nie robiłam, tylko siedziałam. Nie mogłam się ruszyć, gdyż byłam unieruchomiona przez pasy. /:DDD\ Ciągle tylko wyglądałam przez okno, bo głowę mogłam odwracać. /:-(\ ~*Ja wiem, że masz dwa typy idealnego opka, czyli opko z zUymi opisami walonymi co kilka akapitów lub opko, w którym wszyscy się naokoło ruchają oraz zUe opisy są nawalone co kilka akapitów, ale to nie ten adres, ty zwyrolu. XD*~ /;"""-(\ ~*<Wzdycha> Chyba się poświęcę i kiedyś napiszę ci jedno z twoich idealnych opek i będę czytała ci je do snu. Co prawda miałam co innego planować w tym zeszycie, co leży na szafce, no ale rodzic musi się poświęcać dla swych dzieci, nawet jeżeli to zwyrole do sześcianu, bo Grzegorz też postanowił pogmerać w tworzeniu Sebastiana. ;=; ~:D~ Japa, spierdolino. xD ~;"""D~*~ /OOOO.... <333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333 <Mocno przytula.>\ ~*Jezu xDDD*~ ~A mogłem zostawić go takim, jaki był. XD~ /;"""D\


Kiedy dojechaliśmy pod ośrodek, ujrzałam, że był to jakiś szpital ~psychiatryczny~. ~*Chciałbyś*~ Wyglądał on na stary szpital psychiatryczny. ~*Fuk.*~ ~:D~ Bałam się. Mimo to, gdy pojazd się zatrzymał, pasy automatycznie odpięły się. /:-(\ ~*Nosz... xDDD*~ /:D\ W tym momencie, poczułam ulgę. W końcu nic mnie nie uciskało. /;"-(\ Po wyjściu na zewnątrz i wzięciu walizek, weszliśmy do środka.

~*Di Ent na dzisiaj, bo już nie chce mnie się analizować.*~

/<Płacze>\

~*Nie martw się, poczytam ci to do snu.*~

/;"-)\

~Ja spierdalam. xD~

~*/;"""D\*~


W środku było całkowicie biało. Recepcja również była pomalowana na ten kolor i krzątały się tam jakieś pielęgniarki w białych kitlach. ~Wygląda jak przyszły dom Sebastiana. xD~ /Spierdalaj, jestem normalny. xD\ ~Chciałbyś xD~ Były tam tylko trzy przejścia. Do izolatki, ~To z kolei będzie pokój Seby. xD~ /<Wyjmuje sierp.>\ ~Przepraszam ;_;~ /;"D\ na stołówkę i schody. Poszliśmy do trzeciego przejścia. Kiedy weszliśmy na samą górę, przydzielono nam pokoje i dano klucze do nich. Ja dostałam pokój jednoosobowy. ~*Przestań kłamać, złamasie jeden. W takich miejscach nie ma pokoi jednoosobowych, bo by się dzieciaki o nie pozabijały. Wiecie, trzeba się integrować i wkurwiać na tych chujów, co siedzą pół godziny w łazience.*~ ~Pokój jednoosobowy to byłby raj dla ciebie.~ ~*Wiadomix. Mogłabym chodzić spać po dwudziestej, bez wkurwiających rozmów koleżanek, mogłabym robić co chcę, nie musiałabym gadać o nieinteresujących mnie tematach z bandą złamasów...Ech...Marzenia...*~ W sumie to dobrze, bo jakoś nie miałam ochoty z nikim mieszkać. Byłam typem introwertyczki. /Ależ kurwa naturlich. ;=;\ Poza tym i tak myślałam tylko o tym, aby pójść do toalety. Mocno bolał mnie brzuch i czułam, że musiałam tam pójść za potrzebą. /:D\ Okazało się też, że przed obiadem mieliśmy dwie godziny wolnego, ~*Zazdro. Normalnie jest najwięcej godzina.*~ gdyż dojechaliśmy za wcześnie. ~*A, no chyba, że tak.*~ /A, bo bym zapomniał. <Przytula Ramoninth najmocniej jak się da.> Dziękujędziękujędziękujędziękujędziękuję! :***\ ~*A tobie co?*~ /Przeczytałem pierwszą część twego planu tego idealnego opka, co masz je dla mnie napisać. Kocham cię. <3\ ~*O. Kurwa. x""D*~ ~Jezu, nie. xD~ /;"""D\


Po wejściu do pokoju, zaczęłam się rozglądać. Ściany były tam białe. ~Dobrze, że nie czarne.~ Znajdowało się tam także jedno, małe, okrągłe /zakratowane\ okienko. ~*Co to, więzienie jest? XD*~ /No :D\ ~*Won xD*~ /Nie :D\ Pod nim, stało dość wąskie łóżko, takie, że dało się na nim najprawdopodobniej leżeć tylko na plecach. Leżało na nim białe prześcieradło oraz kołdra tego samego koloru. Obok stał~o~ brązowy~*e gówno~ stolik nocny. ~*GRZEGORZ, ty złamasie! x""D*~ ~;"D~ Naprzeciwko wejścia znajdowała się duża, drewniana szafa. Niedaleko były drzwi do toalety. Obok nich było wysokie lustro.


Widząc to, postawiłam walizkę i poszłam do toalety za potrzebą. Kiedy weszłam, ujrzałam, że toaleta była bardzo ciasna /~*Wiem, co chcesz dopisać, zboczeńcu. Won. xD*~ ;"D\. Znajdowała się tam tylko biała umywalka oraz lustro nad nią. Naprzeciwko był kibel, a obok niego ciasna /~*WON. x"D*~ ;"""D\ kabina prysznicowa. Mimo to, zamknęłam drzwi i poszłam się załatwić. Kiedy skończyłam, poczułam się lżej. ~Dobrze, że nie ma tu dokładnych opisów tego, jak się załatwiała.~ ~*Weź nie strasz. ;_;*~ Odetchnęłam więc z ulgą. Gdy zaś po paru minutach wyszłam, rozpoczęłam rozpakowywanie walizki i bagażu podręcznego. Skończyłam to w dziesięć minut. /Co jest hipernierealistyczne, bo jako iż jesteś kobietą i wyjechałaś na miesiąc, powinnaś spakować pół domu.\ ~*Potwierdzam xD*~ /No ty to jesteś tego idealnym przykładem. xD\ ~*Wiem x"""D*~ Po zakończeniu, usiadłam na łóżku, wyjęłam książkę i zaczęłam ją czytać. Musiałam odpocząć od męczącej jazdy. /:D\


Po dwóch godzinach, skończyłam ją czytać. Akurat w momencie, w którym musiałam wychodzić. Wzięłam więc klucz, odłożyłam książkę, wstałam i wyszłam. Po zamknięciu drzwi, ustawiłam się na zbiórce. Gdy byli wszyscy oraz przyszedł wychowawca, rzekł:

- Na początek parę spraw organizacyjnych. Tutaj obowiązuje ~*całkowity obowiązek słuchania muzyki Zardonica. Musi być słychać jego boski głos z każdego pokoju dwadzieścia cztery godziny na dobę siedem dni w tygodniu albo będę was zamykał w izolatce, wy zdrajcy ludzkości. A za każde powiedzenie złego słowa o naszym panu i władcy będę was wywieszał jak flagę przez okno.*~ dieta rygorystyczna. ~Piękny ten obóz, odnalazłabyś się tam idealnie. XD~ ~*Wiem :D*~ Jako każdy posiłek dostajecie pół marchewki i wodę. /Ktoś tu chyba nie zna definicji słowa "dieta".\ Oprócz tego, za przewinienia są surowe kary. Należą do nich związywanie was i kneblowanie, a następnie zamykanie na trzy dni w izolatce o głodzie i pragnieniu, /:D\ przykuwanie na cały dzień do łóżka /:DD\ czy związywanie, kneblowanie i zamykanie na dwa dni w szafie, w waszych pokojach. /:DDD\ Jest ich wiele więcej, jednak nie będę wszystkich wymieniał. /:-(\ Całe dnie, oczywiście tylko z przerwą na posiłki, będziemy w ruchu. Bez przerw nawet na picie. /:DDDD\ W nocy zaś, jesteście automatycznie przykuwani do łóżka za pomocą specjalnych pasów oraz kneblowani również za pomocą tychże abyście nie mogli uciekać. /:DDDDD\ Im mocniej będziecie się wić, tym mocniej pasy będą się na was zaciskać. /:DDDDDD\ Za jedzenie słodyczy czy picie napoi gazowanych będą kary, które będą sprawiały wam ból. /:DDDDDDD\ Jeśli będziecie się źle czuli, to mam to gdzieś, więc do mnie nie przychodźcie. /:DDDDDDDD\ ~Kurwa, bo nam się Sebastian podnieci, a to dopiero rozdział pierwszy. XD~ /;"D\ I to chyba tyle. Jak coś mnie się przypomni, to wam powiem.

~*Cudowny obóz, ale już dawno powinien ktoś zgłosić to, co się tu odpierdala, na policję. Chociaż w sumie, na końcu opka zostanie wyjaśnione, dlaczego tak się nie stało, więc w sumie...*~

/Jadę tam jako wychowawca! :D\

~*Zostajesz w domu, sadysto. xD*~

/:-(\

~*Nosz... xD*~

/;"D\

Inni, ewidentnie ucieszyli się, gdy to usłyszeli. ~co.~ ~*Wyjaśni się na końcu opka, do chuja, ile mam powtarzać. ;-;*~ ~A, fakt.~ Mi natomiast zrobiło się słabo. W co rodzice mnie wpakowali. /W sumie, skąd mieli wiedzieć, co się tu będzie odpierdalało. Przecież na sto procent im to nawet do głowy nie przyszło.\ Mimo to, po chwili ruszyliśmy na obiad. Po wejściu na stołówkę, ujrzeliśmy, że tam również było całkowicie biało. ~*Bowiem paleta innych kolorów już dawno się skończyła.*~ Stoły natomiast były przydzielone do pokoi. Ja siedziałam więc sama. ~*Ja bym się cieszyła.*~ Gdy usiadłam, poczułam, że i tu zacisnęły nam się pasy na podbrzuszu. /:D\ I to mocno. /:DD\ Zrobiło mnie się trochę słabo od tego ucisku. Miałam tak, że jak coś mnie mocno uciskało, to robiło mnie się słabo. /:DDD\ Po chwili, podali nam pół marchewki i szklankę wody. ~Dieta tysiąclecia, top modelki byłyby dumne.~ Mimo to, zjadłam to co nam dali i wypiłam wodę. Następnie, potajemnie włączyłam dyktafon. ~*O którym nigdy wcześniej nie wspomniano, więc można stwierdzić, że wziął się z dupy.*~ Kiedyś włożyłam mu baterię atomową, /A skąd ją wzięłaś, nie wiadomo.\ a teraz postanowiłam nagrywać nim cały obóz. Chciałam mieć dowody na to, że to męczarnia. Gdy zaś wszyscy zjedli, pasy przestały nas krępować. /:-(\ Znów poczułam ulgę. Po obiedzie, wyszliśmy na dwór. /Ale akcja zapierdala...\ ~*W sumie faktycznie.*~Tam, do 19:00, /I znowu liczebnik zapisany cyfrą. Czemu mnie to nie dziwi.\ gdyż o tej godzinie była kolacja, bez przerwy uprawialiśmy /seks\ sport. ~*No do chuja, ledwo się człowiek odwróci, a ten zbok już zaczyna działać. xD*~ /No co? :D\ O 19:00 byłam już półprzytomna. Na dodatek bolał mnie brzuch, gdyż nie wypuszczali nas nawet do toalety. /:DDDD\ Po kolacji, jako iż cisza nocna była o 21:00, poszliśmy do pokoi się umyć. Przed pójściem, wychowawca rzekł:

~*– Pamiętajcie o włączeniu muzyki Zardonica na pełną głośność albo rozstrzelam!*~

~Pięknie. Cudowny obóz. xD~

~*;"D*~

- Pamiętajcie! Jutro pobudka o 05:30!

TAK WCZEŚNIE?! Czy go porypało?! To nawet na obozach harcerskich pobudki są później! ~*Właśnie na obozach harcerskich pobudki chyba są o takich dzikich porach. No, ale co ja tam wiem, harcerzem nie byłam, nie jestem i nie będę.*~ Mimo to, po wejściu do pokoju, nie miałam siły się umyć. Umyłam więc zęby /Fuck logic.\ i przebrałam się w piżamę. Gdy położyłam się na łóżku, poczułam, że pasy, o których mówił wychowawca, zacisnęły się na moim ciele, a dokładniej na łydkach, udach, brzuchu i klatce piersiowej. /:D\ Chciałam krzyczeć, jednak poczułam, że coś zaciskało mi usta. /:DD\ Zaczęłam się więc wić. Jednak, im mocniej i szybciej to robiłam, pasy mocniej zaciskały się na moim ciele. /:DDD\ Gdy zaś stękałam już z bólu, zrozumiałam, że się nie uwolnię. /:DDDD\ Zamknęłam więc oczy i po chwili zasnęłam. ~Jakby KURWA NIC się nie stało.~ Wiedziałam, że będę musiała stąd uciec. Tylko nie wiedziałam jak, jak przecież wszędzie nas kontrolowali. ~*Wywołaj rewolucję na chwałę Zardonica.*~ ~Czas cię spalić. xD~ /Still better love story than Twilight. xD\ ~*~;"D~*~ Lecz, postanowiłam, /Przecinek, out.\ że ucieknę i, że pokażę ludziom dowody. Postanowiłam ochronić inne dzieci, przed tym obozem. ~*Ja bym wszystkie drące ryj w autobusie dzieci na ten obóz wysłała.*~ ~Jesteś taka dobra. xD~ ~*Wiem :D*~ Postanowiłam również spalić tą /*tę\ placówkę. ~Perfect plan. xD~ ~*C'nie? :D*~Jednak, musiałam także uchronić innych, gdyż podobno ci sadyści mieli więcej placówek... /:D\


~*Podsumujmy ten rozdział:

– Jest idealny do podniecenia Sebastiana.

/:D\

Japa, koniu. xD

 Jest w chuj niepotrzebnych opisów.

 Mam dość, spierdalam.*~

/Poczytasz mi dzisiaj do snu?\

~*Jak będziesz grzeczny. xD*~

~Spierdalam stąd. xD~

~*/;"""D\*~

__________________________________________________  

Rozdział II Pierwszy dzień.

~Jednak analizujemy dalej?~

~*Tylko ten rozdział. Nudzę się, a muszę jakoś wytrwać do pierwszego dnia świąt.*~

~Wiem, co dostaniesz na święta, ale ci nie powiem. :D~

~*Ty chuju.*~

~;"""D~

Tego dnia, obudziłam się o piątej. Niestety, pasy najprawdopodobniej były ustawione aby przestały uciskać dopiero w momencie pobudki. /:D A poza tym, jak jej to przeszkadzało, co było w sumie normalne, to zawsze mogła spać na podłodze.\ ~*Tak logiczne rozwiązania nigdy nie przychodzą do głów bohaterom opek.*~ /Niestety.\ Chciałam wstać, gdyż było mi ciężko na pęcherzu. /:D\ Czułam, że zaraz załatwię się w spodnie. ~Nikogo to nie interesuje, pragnę podkreślić.~ Mimo to, musiałam wytrzymać te pół godziny. Było trudno, gdyż chciało mnie się do toalety, a oprócz tego pasy mnie mocno uciskały. /:DD\ Gdy nastała piąta trzydzieści, pasy rozluźniły się i schowały. Kiedy to nastąpiło, odetchnęłam z ulgą. /:-(\ ~*Kogo ja stworzyłam. xD*~ /:D\ Od razu wstałam i poszłam do toalety. Po załatwieniu potrzeby fizjologicznej, ~A mówiąc po ludzku, po wyszczaniu się.~ ~*Jesteś taki kulturalny. xD*~ ~Wiem :D~ umyłam zęby i ubrałam się. Po zrobieniu tego, jako iż nie wiedziałam, kiedy jest zbiórka, założyłam buty, schowałam włączony dyktafon do kieszeni, wzięłam klucz i wyszłam, a następnie zamknęłam drzwi. Gdy to wykonałam, udałam się na zbiórkę. Po przyjściu wszystkich oraz wychowawcy, ten powiedział:

- Jak zapewne widzicie, nie ma tu waszej koleżanki, Klary. Jest to spowodowane tym, że wczoraj ~*ściszyła o jeden procent głośności muzykę Zardonica. Ja tam jestem za karą śmierci za takie zbrodnie przeciwko ludzkości, no ale że w tym kraju kara śmierci jest zakazana, to zamknąłem ją w szafie. Będzie tam siedzieć trzy lata.*~ w nocy była głośno. /Byłabyś cudowną opiekunką na koloniach. xD\ ~*Wiem :D*~ Związałem ją i zakneblowałem, a następnie zamknąłem w szafie w jej pokoju. Będzie tam przez dwa dni. /Gdybym był gejem, właśnie miałbym nowego chłopaka.\ ~*Nie no, ty sadysto jeden. xD*~ /Sama mnie takim wykreowałaś. :D\ ~*Kurwa, to wiem. xD*~

Ten nasz wychowawca, to jakiś psychopata! /Bardziej by pasowało, że jest sadystą. Nie możesz wiedzieć, czy przy tym był psychopatą.\ Bałam się sprzeciwić. Nie chciałam skończyć związana i zakneblowana w szafie lub w izolatce albo na cały dzień przykuta do łóżka. /Ja wiem co dalej się stanie, ale nie zaspoileruję. :D\ Mimo to, chwilę później, ruszyliśmy na śniadanie. ~*Bowiem nic a nic się nie wydarzyło.*~ Kiedy usiedliśmy na naszych krzesłach, znowu pasy zacisnęły się na naszym podbrzuszu. ~Nie powinno być  "na naszych podbrzuszach"? Lepiej by wyglądało.~ ~*Opko...*~ ~A, faktycznie. ;=;~ Miałam wrażenie, że dziś uciskały trochę mocniej. /:D\ Po paru minutach, podano nam pół marchewki i wodę. /Jedzenie tysiąclecia, nie ma co.\ Mimo wszystko, zjadłam to co mi dali i napiłam się wody. ~*Raczej nie miałaś wyboru.*~ Gdy zaś wszyscy zjedli i wypili, pasy odpięły się. Po śniadaniu udaliśmy się na dwór. Tam, do godziny 13:00 bez przerwy biegaliśmy. ~Ale to hipernierealistyczne. Nikt normalny nie dałby rady biegać tyle czasu bez przerwy, a szczególnie osoby, które jak się domyślam, nie miały jeszcze wyrobionej kondycji.~ ~*Niby tak, ale może do tej połowy marchewki dodawali im jakieś dragi.*~ ~Mam pomysł na analizę końcową!~ ~*Fak.*~ ~;"D~ Mimo iż byłam prawie nieprzytomna ze zmęczenia, bałam się zatrzymać, gdyż nie chciałam trafić do izolatki lub szafy w moim pokoju. ~Sebastian by się idealnie odnalazł w kadrze opiekunów tego obozu. xD~ ~*Ba, Sebastian byłby organizatorem!*~ ~W sumie fakt, to by do niego pasowało. xD~ /:D\ ~*~Morda, sadysto. XD~*~ /;"""D\ O godzinie 13:00, /I znowu napisane liczbą. Tak jak powyżej w sumie, ale chuj.\ wycieńczeni, wróciliśmy do ośrodka i udaliśmy się na stołówkę na obiad. Kiedy siedzieliśmy, na naszym podbrzuszu na nowo zacisnęły się pasy. /Kocham to opko. :D\ ~*Wiemy xD*~ /Jednak warto podkreślić oczywistość. xD\ Słabo mi było z bólu. Myślałam, że zwymiotuję. /:DDD\ Kilka chwil później, podano nam pół marchewki i wodę. Standardowo zjadłam to co mi dali i wypiłam wodę. ~Ciekawe tylko, czy inni też widzieli te smoki na korytarzu. Dziwne, ciekawe co mi dosypywali do żarcia, ale chuj. Trzeba było złapać wszystkie smoki!~ ~*Piękna ta fabuła. xD*~ ~Mam coraz więcej pomysłów na analizę końcową, a to dopiero drugi rozdział. xD~ ~*Nie. ;_;*~ ~;"""D~ Gdy wszyscy skończyli, pasy przestały nas uciskać. /~*Japa, psycholu. xD*~ ;"D\ Wstaliśmy więc i ruszyliśmy na kolejny wysiłek fizyczny. Tym razem podbiegaliśmy pod bardzo stromą ulicę ~*Ulicę Szkolną w Karpaczu? To jest tortura tysiąclecia aby w ogóle tam wejść. 0/10, nie polecam.*~ ~Magda Gessler~ ~*JEZU, CO. xDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD*~ /WAT. x""""DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD\ ~Wiem x"D~ w szybkim tempie. W połowie biegu, poczułam, że zaczął mnie mocno boleć brzuch. /:D\ Coś uciskało mnie w żołądku, wątrobie i jelitach. ~Pomijając podniecanie Sebastiana, który jest zdiagnozowanym sadystą, nikogo nie obchodzą dokładne opisy tego, jak czuła się Laura.~ ~*Teraz wiem. Kiedyś chyba nie wiedziałam.*~ Słabo mi było. Mimo to, nie zatrzymywałam się. Bałam się sprzeciwić. O 19:00 wróciliśmy do ośrodka na kolację. /Jakby nic się nie wydarzyło.\ Kiedy usiedliśmy na krzesłach w stołówce, znowu pasy mocno się zacisnęły na naszych podbrzuszach. Zemdliło mnie. ~Rzygnij. Może będzie coś ciekawego w tym opku, tylko nie opisuj dokładnie rzygania, bo spalę.~ Nie dość, że już którąś godzinę mocno bolał mnie brzuch, to jeszcze teraz pasy mnie uciskały. Parę chwil później, przyniesiono nam pół marchewki i wodę. Mimo to, zjadłam i wypiłam co mi dali. ~W końcu miałam do złapania jeszcze sto dziewięćdziesiąt osiem smoków.~ ~*Ja cię chyba spalę, zjebie. xD*~ ~Mam piorkinezę, lol.~ ~*No do chuja. ;-;*~ ~;"D~ Gdy wszyscy zjedli, pasy znowu nas puściły. Poszliśmy więc na nasze piętro i udaliśmy się do pokoi. ~Boże, ta akcja jest nudna jak wiadomości.~ ~*Właśnie wiem. Nic ciekawego się tu nie dzieje, ale w sumie w rozdziale trzecim będzie nieco lepiej.*~ ~Chociaż tyle.~ Kiedy się tam znajdowaliśmy, stękając, /( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)\ ~*Tak, Sebuś, szykuję ci idealne opko. Możesz przestać spamować tu leniaczami? XD*~ /Wiem i za to cię kocham. :* Nie, nie mogę. xD\ ~*Grzegorz, weź go wychowaj.*~ ~Co ja, jego ojciec jestem?~ ~*Gmerałeś mu w charakterze, gdy zostawiłam jego opis włączony, więc TAK, MATOLE. xD*~ ~Fak~ ~*;"""D*~ /Tata! :D\ ~No kurwa. xD~ /;"""D\ usiadłam pod ścianą. Okropnie mocno bolał/a\ mnie /dupa. Normalnie nie mogłam się ruszyć, Jezu Chryste, co oni mi robili.\ brzuch. ~*Pozostawmy to bez komentarza. xD*~ /:D\ Wzięłam więc moje tabletki na różne bóle /~*Japa xD*~ ;"""D\, po czym wzięłam jedną, popiłam wodą, zamknęłam oczy i zaczęłam powoli ~srać~ oddychać. ~*GRZEGORZ! xD*~ ~No co? ;"D~ Po około dwudziestu minutach, ból stał się trzy razy mniejszy. Otworzyłam więc oczy i wstałam. /Bo nic się nie wydarzyło.\ Następnie, wzięłam piżamę i poszłam do łazienki. Tam, najpierw załatwiłam potrzebę fizjologiczną, a następnie rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Byłam cała spocona i było mi gorąco. Kiedy się umyłam, wyszłam z kabiny prysznicowej, wytarłam się i ubrałam w piżamę. ~Co ty, maszyna jesteś, że tak mało tu uczuć?~ ~*Szczerze to nie wiem dlaczego w większości opisywałam jej czynności.*~ ~Pewnie byłaś niedojebana.~ ~*W sumie...*~ Po zrobieniu tego, umyłam zęby. Gdy skończyłam, wzięłam ubrania, wyszłam z łazienki i włożyłam je do torby na brudne rzeczy. Jako iż byłam bardzo śpiąca, położyłam się na łóżku. /Ty idiotko, połóż się na podłogę. Wtedy pasy nie będą cię uciskać i nie będziesz narzekać.\ ~*Znając życie, ich wychowawca by się skapnął i wywiesił ją przez okno jak flagę.*~ /Cudna kara. xD\ ~*Wiem :D*~ W tym momencie, pasy zacisnęły się na tych samych miejscach, co wczoraj. Nie wiłam się jednak, gdyż nie chciałam aby mnie mocniej ściskało. /:-(\ Parę chwil później, zamknęłam oczy. Następnie moja głowa bezwładnie opadła w bok, ~*To chyba nie mogło być możliwe, skoro pasy zaciskały się też na twoich ustach, ale co ja tam wiem. W końcu to Opkolandia.*~ a ja sama us~~*NIE. xD*~ Fak ~*;"D*~~nęłam...    


~*Koniec analizy na dzisiaj, to opko zaczyna mnie trochę nudzić.*~

~Nie dziwne, bo mnie też.~

/No patrzcie, a ja je kocham. :D\

~*~MORDA, PSYCHOLU! x"D~*~

/;"""D\

__________________________________________________  

Rozdział III Drugi dzień i pierwsza kara.

~( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)~

~*Początek analizy na dziś, a temu już odpierdala. xD*~

~No co? Za dużo Wattpada. XD~

~*Ja jebe. xD*~

/Z kim?\

~*SEBASTIAN! x"D*~

/;"""D\

Tego dnia obudziłam się równo o piątej trzydzieści. Po otworzeniu oczu, ujrzałam, że pasy już nie zaciskały się na moim ciele. /:-(\ Jednak, gdy obudziłam, ~Brakuje tu słowa "się".~ w pewnym momencie poczułam mocny ból brzucha. ~No i się kurwa zaczynają te okropne opisy. ;-;~ ~*Po co ja je tak nagminnie waliłam?*~ ~Niestety nie wiem. ;=;~ ~*Fak. ;=;*~ Czułam, że uciskało mnie w /dupie\ żołądku. ~Ogarnij się, niedorozwoju. xD~ /;"""D\ Oprócz tego, trochę mnie mdliło. ~A tylko spróbujesz wyrzygać jelita i dokładnie to opisać, to zajebię.~ ~*Na szczęście to się nie stanie.*~ ~Dzięki Bogu.~ Także poczułam, że spodnie od piżamy były dwa razy ciaśniejsze. ~*No ja jebe, nikogo to nie obchodzi. ;-;*~ /Mnie obchodzi! :D\ ~*Ty to jesteś ewenementem biologicznym, więc morda w kubeł. xD*~ /;"D\ Kiedy spojrzałam w dół, ujrzałam, że mój brzuch ~srał~ był większy i szerszy niż zwykle, ~*Chwila...GRZEGORZ! x"""D Ogarnij się!*~ ~Nie :D~ co znaczyło, że miałam wzdęcia. ~*Ja tam nie wiem, czy one dokładnie tak wyglądają, nie znam się.*~ Było mi duszno. /Uduś się.\ ~*Jesteś taki dobry. xD*~ /Wiem :D\ Słabo się czułam. Czasem tak miałam (raz na ~dwadzieścia~ cztery lata) ~*Jakim cudem to by było możliwe, skoro ma czternaście lat? xD*~ ~Magia Opkolandii odpowiedzią na wszystkie nasze egzystencjalne problemy.~ lecz po półtorej dnia mi przechodziło. Także kręciło mnie się w głowie, gdy próbowałam wstać. /Najebałaś się i tyle.\ ~*Szybko wysunięta ta diagnoza. Byłbyś idealnym lekarzem. XD*~ ~Największy odsetek nieprzeżytych operacji. xD~ /:D\ ~*Nie ma się z czego cieszyć, matole. xD*~ /;"""D\ Czułam, że nie dałabym rady dziś normalnie funkcjonować. Wiedziałam, że to mogło skończyć się izolatką, jednak w takich sytuacjach musiałam leżeć, /Ja bym cię wywiesił przez okno jak flagę.\ ~*Pięknie. Bjutiful. xD*~ ~Ten zapis. x"D~ ~*Wiem xD*~ bo mogłyby mnie się zdarzać zasłabnięcia. /:D\ Położyłam więc się na boku, podkurczyłam nogi, położyłam rękę na /dupie\ brzuchu ~Spal się. xD~ ~*Jesteś bardzo dobrym rodzicem. X"D*~ ~Wiem. Alicja mnie kocha. :D~ ~*Bo macie te same geny, zjebie. xD*~ ~;"D~ i delikatnie przycisnęłam go do siebie, gdyż to trochę pomagało. Następnie zaczęłam czekać na dalszy rozwój wydarzeń... /DUN DUN DUUUN!\


Po około pięciu minutach, usłyszałam ~*zza okna strzały. Da fak? Zardonic zaczął rewolucję od takiego zadupia? No, ale w końcu to bóg, więc najlepiej wiedział. Postanowiłam, że może się do niego dołączę. Zawsze chciałam brać udział w rewolucji, której przewodniczyłby mój pan i władca. Jeszcze wyjrzałam za okno, aby upewnić się, czy to czasem jakieś matoły nie próbowały udawać boga Wszechświata. Kiedy się nieco podciągnęłam i wyjrzałam za okno, ujrzałam że tam naprawdę był Zardonic! Jezu Chryste, cud! Sam pan i władca czasoprzestrzeni się tu znalazł! JEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!! Od razu poderwałam się z łóżka i zaczęłam ubierać. Zamierzałam do niego dołączyć.*~ ~Ta historia była ciekawsza od oryginalnego opka. xD~ ~*Wiem :D*~ gwałtowne otwieranie drzwi do mojego pokoju. Kilka chwil później, zorientowałam się, że był to /Pedobear\ ~*Nie no, ty niedorozwoju społeczny. xD Masz zakaz oglądania YouTube do osiemnastki. xD*~ /Wczoraj miałem. :D\ ~*NO KURWA!*~ /;""""""""""D\ nasz wychowawca, gdyż usłyszałam jego głos, który mówił:

/– Spierdalaj z mojej ziemi!\

~Czy on się kiedyś ogarnie? xD~

~*Chyba nie.*~

~Fak~

/:D\

– A ty co?! Ubieraj się! Zaraz zbiórka!

- Nie mogę...Brzuch mnie ~*mi~ boli ~*sra~...Mdli mnie... ~*Zaraz...Kurwa mać, znowu? xD*~ ~Why not? :D~ Duszno mi...Mam wzdęcia...Kręci mnie się w głowie, gdy próbuję wstać...Źle się czuję... /Nadkropkozę mam...\ Chyba zwymiotuję... - Odparłam słabym g/rzejnikiem\łosem. 

~

~

~*BOŻE, CO. x"""""""""DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD*~

/Wiem x"D\

Wiedziałam, że to potrwa jeden i pół dnia, /Ach, ten licznik słów.\ gdyż zawsze tak było, jednak słabo się czułam. Mogło mnie zemdlić np. w czasie biegu i mogłabym zwymiotować lub zemdleć, /:D\ gdyż czasem i tak się zdarzało.


W tym momencie, chwycił mnie za włosy, /Zaczyna się! <3\ ~*Nie xD*~ /;"D\ przygniótł do ściany, przyciskając rękę do mojego brzucha i powodując ból nie do wytrzymania, /:D\ po czym wyjął liny, związał mnie całą, tak, że widać było mi tylko głowę, /:DD\ zakneblował moje usta, /:DDD\ i zaczął wlec. /:DDDD\ Dowlókł mnie do izolatki, /:DDDDD\ a następnie przykuł także pasami do łóżka, /:DDDDDD\ które tam było, zaciskając je na moich łydkach i klatce piersiowej najmocniej jak się dało. /:DDDDDDD\ ~*Kurwa, bo zaraz nam się Sebastian podnieci. xD*~ /;"""D\ Kiedy to zrobił, rzekł:

/– Chętnie bym cię zabił, ale nie chce mnie się iść na dożywocie do więzienia po raz setny w tym życiu, więc masz szczęście.\

~*To jest najlepszy opiekun kolonijny na świecie. xD*~

/Wiem. Ja bym taki był.\

~*Nie dziwię się. Dlatego cię rok temu nie przyjęli do Miko-Tur, bo kiedy sprawdzali czy się nadajesz, wyszło, że jesteś psycholem. xD*~

/Byłoby fajnie, jakby mnie przyjęli. >:D\

~*Jak dla kogo. xD*~

- To nie jest powód. Poleżysz tu o głodzie i pragnieniu trzy dni, to może zrozumiesz.

/Zostań moim ojcem. :D\

~Ja ci nie wystarczam? xD~

/Cicho xD\

Po czym wyszedł. On był jakimś sadystą. /Nie pierdol...\ Fakt, był młody i przystojny, ~Ależ kurwa oczywiście, jeszcze love story z tego wyniknie.~ ~*W tym opku nie ma love story.*~ ~:O~ jednak zachowywał się jak psychopata. Ja też miałam swoje dolegliwości zdrowotne i także miałam prawo do odpoczynku. ~*Nie miałaś. Zakazuję ci, a że to ja stworzyłam to opko, to musisz się mnie słuchać, złamasie.*~ A teraz, nie dość, że źle się czułam, to jeszcze leżałam związana, zakneblowana i przykuta do łóżka w izolatce. /Popatrzyłbym :D\ ~*WON x"D*~ /Nie :D\ Bałam się go także z tego powodu, ~*NIE CHCĘ CZYTAĆ DALEJ! ;____;*~ ~Ja w sumie też nie. Tam wychodzi, że byłaś niedojebana mentalnie. ;_;~ że z twarzy  ~*JEZU, ZARAZ! ;-;*~ trochę przypominał  ~*DOSŁOWNIE ZA MOMENT! ;=;*~ mi Wielkiego Elektronika z filmu „Podróże Pana Kleksa" i „Pan Kleks w Kosmosie". ~*Tak. Akurat na te dwa filmy miałam fazę, gdy pisałam to opko. Kurwa mać. ;=;*~ ~Muszę cię spalić.~ /Still better love story than Twilight. xD\ ~*~;"D~*~ A ta postać to był  ~*mój były idol do sześcianu. <3*~ strasznie despotyczny imperator. ~*W sumie tak też było.*~ A może ten nasz wychowawca to był Wielki Elektronik? /Cudowna ta hipoteza, mów dalej.\ Nieee...Raczej nie. ~*A założymy się? Nie no, żart, szczerze to opko nie miało być FanFiction.*~ Przecież to postać fikcyjna. Mniejsza. ~Zajebiste zakończenie tematu, nie ma co.~ Gdy zaś wyszedł, ja po prostu leżałam patrząc się w śnieżnobiały sufit. No, bo co mogłam robić? ~Srać. To też czynność.~ ~*Kto cię wychował? xD*~ ~Moja mama. :D~ ~*Coś jej nie wyszło. xD*~ ~Spierdalaj~ ~*;"D*~ Oprócz tego, było mi bardzo słabo. Jedyny plus leżenia przykutym do łóżka w izolatce, to było to, że mogłam przeleżeć mój problem zdrowotny odpowiednią ilość czasu. /No, ale byłaś związana i przykuta do łóżka, co zapewne zbyt wygodne nie jest. Ja tam nie wiem, ale moje ofiary często na to narzekają, więc raczej tak jest.\ ~Jesteś taki miły. xD~ /Wiem :D\ Leżałam tak do 21:00. /I znów liczebnik napisany cyfrą. Meh.\ Po tym czasie, poczułam się s~*x~enna. ~*Znów? xD*~ ~No :D~ I po chwili moja głowa opadła bezwładnie w bok, a powieki zamknęły się. Parę sekund później – zasnęłam twardym snem...   

__________________________________________________  

Rozdział IV Trzeci dzień.

~Ile rozdziałów nam jeszcze zostało, tak w ogóle?~

~*Siedemnaście*~

/Jakoś musimy to przeżyć, ale będzie ciężko.\

Tego dnia, obudziłam się około godziny 9:00. /I znów.\ Przynajmniej w tej izolatce mogłam budzić się o której tylko chciałam. ~Zawsze to jakiś plus. Co prawda w twojej sytuacji niewielki, ale jednak.~ Gdy się obudziłam, nadal czułam się źle, tak jak wczoraj. Chociaż w sumie to już trochę mniej. ~*Dzięki Bogu, to może ominiemy te chujogenne opisy.*~ Po paru minutach od obudzenia, zaczęło uciskać mnie w pęcherzu oraz w jelitach. ~*A jednak nie. ;=;*~ Świetnie. Jeszcze musiałam iść za potrzebą do toalety. Jednak, /Przecinek, spierdzielaj.\ wiedziałam, że nie mogłam wstać. ~No to sorki, ale pozostało ci robić pod siebie i to dosłownie. Tylko tego dokładnie nie opisuj, bo spalę.~ Byłam związana, zakneblowana i przykuta do łóżka. Leżałam więc tak i patrzyłam się w sufit. /Bowiem nie miałaś zbyt wiele wyboru co do zajęć.\


W połowie dnia jednak, poczułam się dobrze. ~Dzięki Bogu.~ Fakt, nadal ściskało mnie w pęcherzu i jelitach, /Jezu, załatw się, bo ci dupa wybuchnie.\ ~*Szczerze, to chciałabym to zobaczyć. xD*~ /Nie dziwne, bo ja też. xD\ ~Co ja się z wami mam. xD~ ~*/:D\*~ ale nie bolał mnie już brzuch tak jak wczoraj, nie mdliło mnie, nie było mi duszno i nie miałam wzdęć. /:-(\ Chciałam już aby ktoś mnie uwolnił. Wiedziałam jednak, że nastąpi to dopiero jutro. /:D\

„Ale mnie ściska w pęcherzu i jelitach... ~Wiemy, daruj sobie toaletowe opisy.~ Muszę do toalety...Chyba zaraz załatwię się w majtki... ~Raczej nie wytrzymasz jednej doby bez kibla, więc koniec końców to się stanie.~ *YYYCH*" ~*Co ona, rodzi?*~ ~Wiesz, że mam pomysł na remake opka?~ ~*NIENIENIENIE! x"D*~ ~Tak :D~ – Pomyślałam

Mimo to, musiałam wytrzymać. Leżałam więc przykuta do łóżka i rozmyślałam na różne tematy. /Zgaduję, że do łatwych to nie należało.\ Myślałam tak do około godziny 22:10. /I znowu te liczebniki napisane cyframi...Meh.\ Po tym czasie poczułam się s~*x~enna. ~*Nosz... xD*~ ~;"D~ Odwróciłam więc głowę w bok. Chwilę później, moje powieki bezwładnie opadły w dół, a ja usnęłam...


~*Przerwa, bo to opko zaczyna mnie wkurwiać.*~

~Nie tylko ciebie. Tak w ogóle, to do którego rozdziału dzisiaj analizujemy?~

~*Postaramy się do dziesiątego.*~

/Jakoś to przeżyjemy, choć będzie ciężko.\

~*Spoko, co dwa rozdziały będziemy robić przerwy.*~

/Zawsze coś.\

__________________________________________________  

Rozdział V – Dzień czwarty i uwolnienie.

Tego dnia, obudziłam się około 7:00. /No do chujca spalonego, znowu liczebniki napisane cyfrą. ;=;\ ~*Masz piękne określenia. xD*~ /Wiem :D\ Po otworzeniu oczu, czułam, że naprawdę potrzebowałam skorzystać z toalety. ~Przestań kłamać, nikt nie uwierzy, że nie załatwiłaś się w majtki co najmniej trzy razy.~ Szczególnie, że musiałam załatwić również grubszą sprawę. ~Nazywajmy rzeczy po imieniu. Musiałaś się wysrać.~ ~*Kultura level: Grzegorz Antychryst.*~ ~:D~Tak cisnęło mnie w pęcherzu i jelitach, że myślałam, że zaraz załatwię się w majtki. /Zgodnie z prawami logiki już dawno powinnaś to zrobić.\ Na dodatek byłam bardzo głodna i odwodniona. /ᕕ(■ ͟ل͜■)ᕗ\ ~*Boże, co. xD*~ /Znalazłem fajną emotkę i akurat pasuje. :D\ ~*Grzegorz, weź go wychowaj. Bądź dobrym ojcem. xD*~ ~Sorki, ale wychowanie takiego niedorozwoja jest ponad moje umiejętności. xD~ ~*Fak.*~ /;"""D\ Wiedziałam, że tego dnia nasz wychowawca miał mnie wypuścić, jednak nie powiedział, o której. /Nie wypuści cię, przekupiłem go.\ ~Czemu on musi z nami analizować to opko? xD~ ~*Bo przyczepił się do mojej nogi i powiedział, że puści dopiero, kiedy się zgodzę. Musiałam się zgodzić, bo bym nie mogła wyjść do sklepu. xD*~ ~On jest niemożliwy. xD~ /;"""""D\ ~Japa tam. xD~ /:D\ Musiałam więc leżeć przykuta do łóżka. /:D\


Cały dzień rozmyślałam sobie na różne tematy oraz patrzyłam się w śnieżnobiały sufit. ~Mimo iż chciało ci się szczać i srać, co nie jest przyjemnym uczuciem, to potrafiłaś skupić się na czym innym. Diagnoza: Mary Sue.~ Było tak do godziny 21:00. /Kurwa...Zaraz się wkurwię.\ Po tym czasie, usłyszałam otwierające się drzwi do izolatki, a kilka chwil później ujrzałam nad sobą naszego wychowawcę, który ~wylennyfaceował mnie.~ ~*Cudowny ten twój obóz, ale gdzie policja z wyrokiem sądowym przy okazji? XD*~ ~Nie ma. :D To mój świat, w nim nie ma policji, a tym bardziej sądów. Jest tylko władza ustawodawcza i wykonawcza. :D~ ~*Raj Sebastiana.*~ /;"D\ odpiął pasy, którymi przykuta byłam do łóżka, /:-(\ a następnie odwiązał liny, którymi byłam związana /:-((\ i wyjął knebel z moich ust. /;"-(\ Gdy zaś stałam, ten rzekł:

~ A teraz waruj.~

~*Że wat. xDDDDDDDDDDDDDDD*~

~No co? Nudzę się! :D~

- Mam nadzieję, że to nauczyło cię, że nie ma dobrego powodu aby nie ćwiczyć.

/Em...Są dobre powody aby nie ćwiczyć. Nie wiem, na przykład jak ktoś jest na coś chory, podczas operacji, rodzi, jest sparaliżowany, nie ma nóg i tak dalej. Jest wiele powodów aby nie ćwiczyć, więc zamknij ryj ja cię proszę.\

~*Ten ich opiekun chyba ma fisia na punkcie ćwiczeń. Ogólnie to opko jest pojebane.*~

~Sebastian cię opętał, gdy je pisałaś.~

~*Seba wtedy nawet nie był planowany. xD*~

/:-(\

~*Wolę nie wiedzieć, co by było, gdybyś wtedy istniał.*~

/Byłoby fajnie. :D\

~*Zależy dla kogo. xD*~

Ja nie odpowiedziałam nic, gdyż to było zdanie twierdzące. Po chwili wyszłam z pomieszczenia i udałam się do mego pokoju. Kiedy tam byłam, pierwsze co zrobiłam, to poszłam do toalety. /Co ona ma z tym kiblem? Znaczy teraz wiem, że mogło jej się chcieć do kibla, ale ona chyba cały czas odwiedza to miejsce jako pierwsze.\ ~*Może się tam urodziła.*~ /Cudowne miejsce na narodziny. xD\ ~*Ludzie czasem rodzą się w różnych dziwnych miejscach. ;p*~ Siedziałam tam chyba z pół godziny. ~To chyba trochę przydługo.~ Kiedy zaś załatwiłam potrzeby fizjologiczne, rozebrałam się /( ͡° ͜ʖ ͡°)\ ~*Czy ty możesz się ogarnąć? xD*~ /Nie :D\ i weszłam pod prysznic. Musiałam bowiem umyć dziś włosy. Po około dziesięciu minutach, ~*Daruję, bo ja jeszcze dwa lata temu myłam włosy pół godziny, więc wszystko jest możliwe.*~ ~Bo ty jesteś przewrażliwiona na ich punkcie.~ ~*To tak samo jak ty na punkcie swoich zębów.*~ ~Japa mi tam. xD~ ~*;"D*~ wyszłam, wytarłam się i na nowo ubrałam w piżamę, a następnie wyszłam z łazienki i położyłam się na łóżku. Kilka minut potem, na moim ciele, w tych samych miejscach zacisnęły się pasy. /:D\ Czułam, że naprawdę były one z każdym dniem mocniej zaciskane. /:DD\ Parę sekund później, odwróciłam głowę w bok, zamknęłam oczy, a następnie – ~Myślnik, spieprzaj.~ usnęłam...


~*Boże, te rozdziały są takie nudne. Niewiele się w nich dzieje i w większości są to Złe Opisy oraz opisy poszczególnych czynności.*~

~Wypowiem się na ten temat w analizie końcowej.~

~*Fak.*~

~;"D~

__________________________________________________  

Rozdział VI Dzień piąty.

Tego dnia, obudziłam się o godzinie 5:00. /<Wściekle wzdycha.>\ Po obudzeniu się, musiałam leżeć jeszcze pół godziny aby pasy łaskawie przestały mnie uciskać. Kiedy zaś nastała 5:30 /<Bierze sierp i pistolet.>\ i pasy puściły, wstałam, wzięłam ubrania i poszłam do toalety. /Mówiłem? Nawet nie przejrzy mediów społecznościowych jako pierwsze jak normalna nastolatka, tylko od razu idzie do klopa.\ ~Wy nawet nie wiecie ile ja mam pomysłów na remake.~ ~*Zważywszy na to, że ostatnio często miewasz zboczony humor, boję się tych pomysłów. ;_;*~ ~;"D~ Tam najpierw załatwiłam potrzebę fizjologiczną. /Czyli standard.\ Później umyłam zęby, a gdy skończyłam – ~Myślnik, wypierdalaj.~ ubrałam się. Kiedy zaś wyszłam z łazienki, założyłam buty, wzięłam klucz i wyszłam. Następnie zamknęłam drzwi i udałam się na zbiórkę. ~<Szturcha Ramoninth.> E! Nie zasypiaj!~ ~*Co? A, sorki, po prostu mnie się nudzi.*~ ~Nie dziwne.~ Kiedy zebrali się wszyscy oraz wychowawca, ruszyliśmy na stołówkę. Tam, gdy usiedliśmy na krzesłach, ponownie zacisnęły się na naszym podbrzuszu pasy. /Ciekawe dlaczego na stołówce też. Przecież z owego miejsca raczej nie dało się uciec, bo zaraz zostałoby się zauważonym.\ ~*Widać chciałam dodać więcej sadyzmu, czy coś.*~ /:*\ ~*Fak*~ /;"D\ Wydawało mnie się, że zostały o wiele mocniej zaciśnięte. /:D\ Było mi słabo od tego ucisku, jednak musiałam wytrzymać. /:DD\ Parę chwil później, przyniesiono nam pół marchewki i wodę. Jako iż od trzech dni nic nie jadłam ani nie piłam, zjadłam to co mi dali i wypiłam wodę. ~I dobrze, bo jutro już byłabyś martwa, gdybyś tej wody nie wypiła.~ Kiedy wszyscy skończyli, pasy odpięły się. /:-(\ Poczułam ulgę. Kilka chwil później, wyszliśmy ze stołówki i z ośrodka. Następnie zaś, zaczęliśmy biegać. ~*Nienawidzę biegać.*~


Biegaliśmy tak do godziny 13:00. /<Otwiera portal do świata opka.>\ Bez przerwy. ~A to zdanie pojedyncze jest wyewidencjonowaną przesadą.~ Po tym czasie, wróciliśmy do ośrodka na obiad. ~*Najkrótszy opis biegu na świecie. Kurde, to jest narracja pierwszoosobowa, tu powinno być więcej opisów przeżyć głównej bohaterki, a nie tylko Złe Opisy.*~ ~Czego ty od opka wymagasz?~ ~*A, no tak. ;=;*~ Kiedy weszliśmy na stołówkę, usiedliśmy na swoich siedzeniach. Po tym, tak samo mocno zacisnęły się na naszych podbrzuszach pasy. /;"D\ Parę minut potem, przynieśli nam pół marchewki i wodę. /Serio, dieta stulecia, nie ma co.\ Znów zjadłam ją i wypiłam wodę. Gdy wszyscy skończyli, pasy puściły /:-(\ i na nowo wyszliśmy ze stołówki i ośrodka biegać. ~To był najnudniejszy akapit na świecie.~ ~*Nudniejsza była tylko narracja pierwszoosobowa w """""odświeżonej""""" wersji "Sąsiedzi - 2036".*~ ~Nie przypominaj. ;_;~ ~*Fakt, brutalne wspomnienia. ;_;*~


Biegaliśmy tak do godziny 19:00. /<Zabija czas i matematykę.>\ ~*JAK. xD*~ /Magia :D\ Bez przerwy. ~I znowu zbytnio przesadzone zdanie pojedyncze. Standard.~ O tej godzinie, wycieńczeni, powróciliśmy do ośrodka na ~lennyfaceowanie~ kolację. ~*Boję się twojego świata, Grzegorz. xD*~ ~Uwierz, masz powody. >:D~ /Cieszę się, że mój tata mnie rozumie. :D\ ~*Nie no, czas spierdalać. xD*~ ~/;"D\~ Gdy weszliśmy na stołówkę i usiedliśmy na naszych siedzeniach, tak samo mocno na~s wylennyfaceowano~ naszych ciałach zacisnęły się pasy. ~*Czy ciebie Slade opętał, zboku? xD*~ ~Nie. Ja tak czasem mam. :D~ ~*. <- Kropka spierdalania.*~ ~;""""D~ Kilka chwil potem, przyniesiono nam pół marchewki i wodę. Zjadłam więc to i wypiłam wodę. Znów – /Myślnik, GTFO.\ gdy wszyscy skończyli, pasy puściły i udaliśmy się na nasze piętro. Tam rozeszliśmy się do pokoi. ~*Ziewam nudą wylewającą się z tego opka.*~ ~Nie tylko ty, Ramoninth. Nie tylko ty.~ /I nie tylko wy. Ale ja tam kocham to opko z wiadomych powodów. :D\ ~*Wiemy, sadysto do sześcianu. xD*~ Po wejściu, od razu poszłam do łazienki, /No ja jebe, znowu klop? Nawet się więcej wody nie napiła, skoro taka była zmęczona?\ ~*Jak widać, klop jest sensem życia nie tylko Czarka.*~ ~Cudowne podsumowanie. XD~ ~*Ale prawdziwe. :D*~ ówcześnie biorąc piżamę. Tam załatwiłam potrzebę fizjologiczną, umyłam się i przebrałam. Kiedy to zrobiłam, wyszłam z łazienki, /Dlaczego tu jest tak mało opisów jej uczuć, skoro to narracja pierwszoosobowa?\ ~*Bo to wymagałoby więcej czasu i pomysłów, a przecież nie o to chodzi w opkach, co nie?*~ /A, no fakt. ;=;\ włożyłam ubrania do torby na brudną odzież i położyłam się na łóżku. Po zrobieniu tego, na moim ciele trochę mocniej niż wczoraj zacisnęły się pasy. /:D\ Parę minut potem, moja głowa opadła w bok, a ja sama – ~Myślnik, wypieprzaj w podskokach.~ zasnęłam...    


~*Zanalizowaliśmy już dwa rozdziały, więc należy nam się przerwa.*~

~Dzięki Bogu, bo już się zaczynam nudzić przy tym opku.~

~*Nie tylko ty, Grzegorz. Nie tylko ty.*~

__________________________________________________  

Rozdział VII Dzień ~sześćset sześćdziesiąty~ szósty.

~*No ależ naturalnie, a ten od razu. xD*~

~No co? Tradycję trzeba podtrzymywać. :D~

Tego dnia obudziłam się o piątej dwadzieścia. /O, wreszcie liczebniki są napisane słownie. Cud! *.*\ Po obudzeniu się, musiałam poleżeć jeszcze dziesięć minut, gdyż dopiero o piątej trzydzieści uciskające nas pasy puszczały. ~Wiemy, zapamiętaliśmy. Możesz przestać karmić ten licznik słów?~ ~*Ale to opko...*~ ~Faktycznie ;=;~ Po tym czasie, kiedy byłam wolna, wstałam z łóżka, wzięłam ubrania i poszłam do łazienki /Ja chyba ci zablokuję tę łazienkę i pozwolę do niej wchodzić dopiero wtedy, gdy przed tym zrobisz coś innego.\ ~*Sebastian taki dobry i miły. xD*~ /No co? Wkurwia mnie to, że ona ciągle tylko o tym kiblu i kiblu myśli.\ ~Może zamiast mózgu ma sedes.~ ~*Piękna jest anatomia w tym twoim świecie. XD*~ ~Wiem :D~ się odlać, ~*Widać dostała już poradnik kultury według Grzegorza Antychrysta.*~ ~:D~ ~*Siedź cicho. Faceci w bazie Slade'a są najbardziej jebnięci. XD*~ ~/:D\~ umyć zęby i ubrać się. Kiedy to zrobiłam, wyszłam z łazienki, schowałam piżamę do szafy i założyłam buty. /Może tak więcej opisów emocji, co? Maszyną jesteś, że tego nie opisujesz?\ ~*To by wymagało więcej czasu i pomysłów, a to opko jest.*~ /Pieprzyć to i tak je kocham. <3\ ~*To nic, że tylko z jednego powodu. XD*~ /Ale zawsze! :D\ Po tym, wzięłam klucz, wyszłam z pokoju, zamknęłam drzwi i udałam się na zbiórkę. ~Bowiem nie miałaś innego wyboru, jeżeli nie chciałaś dostać wpierdolu tysiąclecia.~ Kiedy zebrali się już wszyscy oraz wychowawca, zeszliśmy do ~*piwnicy omówić wraz z panem i władcą Wszechświata plan ataku na siedzibę PiS-u.*~ stołówki. ~Biegłbym do tej piwnicy ile sił w nogach. XD~ ~*Nie dziwne, bo ja też. XD*~ /A ja tam nawet lubię PiS.\ ~*Nie tak cię z Grzegorzem wychowaliśmy.*~ ~No ja tam trochę w tych poglądach politycznych Sebastiana...~ ~*ZDRAJCA!*~ ~;""""D~ Tam, usiedliśmy standardowo na naszych siedzeniach. /Zdziwiłbym się, gdybyście zaczęli tańczyć Macarenę.\ ~*To byłoby piękne. A na pewno piękniejsze niż to opko.*~ ~Wiadomix~ Po zrobieniu tego, ponownie mocno zacisnęły się na naszych podbrzuszach pasy. /:D\ Serio, miałam wrażenie, że z każdym dniem mocniej. /:DD\ Parę chwil potem, przyniesiono nam pół marchewki i wodę. Mimo wszystko, zjadłam ją i wypiłam wodę. ~*Bowiem wyboru to ty za bardzo nie miałaś.*~ Kiedy wszyscy skończyli, pasy odpięły się i wyszliśmy ze stołówki i z ośrodka na całe przedpołudnie biegu... ~*Ja bym dawno zdechła ze zmęczenia.*~ ~Nie dziwne, bo nawet ja bym padł, a ja wytrzymały człowiek jestem.~


Biegaliśmy tak bez przerwy do godziny 13:00. /I czar prysł. :-(\ Po tym czasie wróciliśmy do ośrodka, zmęczeni, /Zdziwiłbym się, gdybyście się w ogóle nie zmęczyli.\ na obiad. Kiedy weszliśmy do stołówki, jak zwykle usiedliśmy na naszych krzesłach, ~*Bo co innego moglibyście na stołówce robić.*~ po czym standardowo zacisnęły się na nas pasy. /:D\ Parę chwil potem, przyniesiono nam pół marchewki i wodę. Znów – ~Myślnik, co ci mówiliśmy? Spierdalaj.~ zjadłam to co mi dali i wypiłam wodę. /Bo nie miałaś wyboru.\ Gdy wszyscy skończyli, pasy odpięły się i na nowo wstaliśmy, a następnie wyszliśmy z ośrodka na popołudniowy bieg. /Serio, dziwię się, że jeszcze ktoś nie zmarł lub nie zasłabł z wycieńczenia w tym miejscu.\ ~*Jeżeli byliby faszerowani jakimiś dragami, to może dałoby się to usprawiedliwić, ale w tym opku nie było o tym nic wspomniane, więc można powiedzieć, że mamy hipernierealistyczność.*~


Biegaliśmy tak bez wytchnienia do godziny 19:00. /I znów.\ Po tym czasie, wróciliśmy do ośrodka na kolację. ~<Skanduje> Chce-my o-pis u-czuć!~ ~*Za dużo wymagasz.*~ ~Wiem, niestety. :-(~ Po wejściu do stołówki, usiedliśmy na naszych krzesłach. Kiedy znowu ucisnęły nas pasy, w pewnym momencie przyniesiono nam tą samą cholerną /UUU!!! PIERWSZE PRZEKLEŃSTWOOO!\ ~*Wydarzenie tysiąclecia, nie ma co. xD*~ /:D\ połówkę marchewki i szklankę wody. Znowu zjadłam ją i wypiłam picie. ~Nie dziwne.~ Kiedy wszyscy skończyli, pasy odpięły się i udaliśmy się na nasze piętro, po czym rozeszliśmy do pokoi. ~Zanudzając przy okazji czytelników.~


Kiedy byłam w pokoju, wzięłam moją piżamę i poszłam do łazienki się załatwić, umyć i przebrać. /Ciągnik stop na moment. Czy ona poza tymi trzema szklankami wody dziennie nic nie piła? Rozumiem, że mogła nie mieć już wody butelkowanej, ale zawsze mogła pić wodę z kranu. Da się pić wodę bez szklanki czy kubka, bo wiele osób to umie, więc problemu by nie było. Trzy, zapewne niewielkie, szklanki wody dziennie to bardzo mało jak na potrzeby ludzkiego organizmu.\ ~*Zaraz przekonasz się, że Laura to Mary Sue.*~ /Już się boję.\ Po znalezieniu się tam, rozebrałam się aby było szybciej i poszłam się odlać. /( ͡° ͜ʖ ͡°)\ ~*Gdyby nie fakt, że cię kocham, to bym cię zajebała. xD*~ /Ooo... <3\ ~*<3*~ ~To love story mnie się nie podoba. Ramoninth i jej OC to złe combo. xD~ ~*/>:D\*~ Kiedy załatwiałam potrzebę, w pewnym momencie spojrzałam na mój brzuch. Po zrobieniu tego, ujrzałam, że był on trzy razy chudszy niż przed obozem. W sumie tyle samo razy chudsze były moje uda i łydki. ~A, że nie wiemy ile Laura ważyła przed obozem, to nie możemy wiedzieć ani nawet sobie wyobrazić, ile obecnie ważyła.~

„Dzięki ci Boże, że ja po niczym nie mam efektu jo-jo." – Pomyślałam

~*Jebana Mary Sue. -.-*~

~Spalić~

~*Ogólnie Opkolandię powinno się spalić.*~

~To wiadome.~

Gdy załatwiłam potrzebę, weszłam pod prysznic i umyłam się, łącznie z włosami. /Ogólnie miło, że mimo zmęczenia i to zapewne niewyobrażalnego, codziennie dbała o higienę.\ Po zrobieniu tego, wytarłam się, ubrałam w piżamę i umyłam zęby. Kiedy skończyłam, wzięłam ubranie, wyszłam, włożyłam je do torby na brudne ubrania ~Powiedziałbym, że może sama by je sobie prała, ale w sumie zapewne była tak zmęczona, że jedyne o czym myślała, to sen.~ i położyłam się na łóżku. Po chwili poczułam, że ponownie na moim ciele zacisnęły się pasy. /Nie możesz po prostu spać na podłodze? Wtedy nie będziesz musiała się męczyć co noc.\ ~*Tak logiczne rozwiązania bohaterom opek nie przychodzą do głów.*~ /Niestety :-(\ Nawet tu miałam wrażenie, że mocniej mnie uciskały. /Zastosuj się do mojej rady i po problemie. A nie, sorki, przecież ty jesteś bohaterką opek, a takim logiczne rozwiązania do głów nie przychodzą.\ Jednak, parę sekund później, zamknęłam oczy, a następnie – ~*Myślnik, bo zajebię. Won mi stąd.*~ usnęłam... ~Jakby nic się nie wydarzyło...~

__________________________________________________  

Rozdział VIII Dzień siódmy.

Tego dnia obudziłam się równo o godzinie piątej trzydzieści. /O, tutaj też liczebniki pisane są słownie, a nie liczbami. Cud! *.*\ Kiedy otworzyłam oczy, czułam, że pasy mnie już nie uciskały. ~Nie dziwne, bo już była piąta trzydzieści.~ Od razu wstałam więc, wzięłam z szafy czyste ubranie i poszłam do łazienki się odlać, ~*Ogólnie to fajnie, że w końcu zaczęła używać ludzkich sformułowań, a nie wziętych z podręcznika do biologii.*~ ~Zawsze to jakiś sukces, zważywszy na to, że jesteśmy w rozdziale ósmym z dwudziestu jeden.~ gdyż strasznie mnie cisnęło, /Wiemy, w jakich sytuacjach człowiek chodzi się załatwić, nie musisz zadowalać tego licznika słów. I tak, wiem że to jest opko, a ja za wiele wymagam, ale i tak będę się czepiał.\ ubrać się i umyć. Kiedy zaś to wszystko zrobiłam i wyszłam z łazienki, odłożyłam piżamę do szafy, ~Kto normalny wkłada piżamę do szafy, a nie pod poduszkę?~ ~*Sezoris*~ ~Mówimy o normalnych osobach, a nie o zjebach.~ ~*A, fakt.*~ założyłam buty, wzięłam klucz, wyszłam z pokoju, zamknęłam go i poszłam na zbiórkę. Kiedy zaś zebrali się wszyscy łącznie z wychowawcą, ruszyliśmy na śniadanie. ~Zaraz mnie cholera trafi. Może by więcej opisów uczuć oraz tego, co działo się dookoła, a nie tylko wykonywanych czynności? Może jakieś dialogi by dodać? Może Laura znalazła by jakiegoś normalnego znajomego na tym obozie? Dżezis, znowu będę musiał się rozpisywać w analizie końcowej.~ ~*Muszę spalić dawną siebie. ;=;*~ ~Mam to w planach od dawna, tylko najpierw trzeba wynaleźć maszynę czasu.~ Po znalezieniu się na stołówce, usiedliśmy na swoich krzesłach. I znowu zacisnęły się na naszych podbrzuszach pasy. /Czy wspominałem, że kocham to opko?\ ~*Niejednokrotnie xD*~ /To dobrze. xD\ Znowu mocniej niż dzień wcześniej. Naprawdę było mi słabo od tego ucisku. ~Wiemy, nie musisz się powtarzać w nieskończoność.~ Jednak, chwilę później, przyniesiono nam pół marchewki i szklankę wody. Mimo niechęci do tego samego, zjadłam warzywo i wypiłam wodę. /Coś czuję, że ktoś tu w przyszłości znienawidzi marchewki.\ ~*To byłoby w sumie logiczne, skoro ciągle karmili ich tym samym.*~ Kiedy zaś wszyscy skończyli, pasy puściły, po czym wszyscy wyszliśmy ze stołówki i z budynku.


Łał. Dziś w końcu była odmiana. Zamiast biegać, bez przerwy nawet na picie graliśmy w piłkę nożną. ~Dzięki Bogu, chociaż raz nie bieganie. CUD! *.*~ ~*Perfect week is coming! \O/*~ /Magia! *.*\ Ważne, że nie znowu to pierdolone /Kultura level hard\ bieganie z punktu A ~zerbejdżan~ do B~ałtyk~. ~*Co. xDDD*~ ~Ubarwiam jakoś opko, aby nie zdechnąć z nudów. xD~ Graliśmy tak bez wytchnienia do godziny 13:00. /I znów atmosfera padła. ;"-(\ Po tym czasie, wróciliśmy do ośrodka. Było blisko, gdyż boisko znajdowało się parę kroków od budynku. /Przynajmniej nie musieliście długo iść. Zawsze coś.\ Po wejściu, udaliśmy się na stołówkę. Tam, jak zwykle usiedliśmy na naszych siedzeniach. Kiedy to zrobiliśmy, na naszych podbrzuszach znowu zacisnęły się pasy, ~To też już wiemy, bowiem od ośmiu rozdziałów jest to powtarzane jak mantra. Jakby nie można było sobie tego darować, a dodać jakieś wątki, które ubarwiłyby historię. Nie wiem, może wśród grupy obozowej Laura poznałaby jakiegoś nowego znajomego i teraz dowiedziała się, o co chodzi z tą kolonią? Może zaprzyjaźniłaby się z kimś i to dodałoby dialogów? Ba, może w ramach propagowania realizmu byłaby ona z jeszcze jedną osobą w pokoju i może rozmawialiby razem? Może dodano by tu więcej opisów uczuć oraz tego, co działo się wokół, a nie tylko opisów codziennych czynności oraz Złych Opisów? A moż- ~*<Zatyka Grzegorzowi usta.> Jezu Chryste, cichaj mi tu, to jeszcze nie analiza końcowa, a ty zaraz dowalisz dwie strony Worda. xD*~ Sorki ;"""D~ a parę chwil potem przyniesiono nam pół marchewki i wodę. Zjadłam więc i wypiłam to co mi dali. Gdy wszyscy skończyli, pasy odpięły się, po czym wstaliśmy i wyszliśmy ze stołówki oraz ośrodka.


A tam kolejna odmiana. Graliśmy bez przerwy w koszykówkę. /Zawsze lepsze to niż ciągłe popierdalanie po okolicy.\ Może dlatego, że była dziś niedziela. ~*Co ma do tego niedziela?*~ ~Zwykle na koloniach sobota i niedziela pod względem zajęć wygląda nieco inaczej, powinnaś to wiedzieć, skoro byłaś tyle razy na obozach.~ ~*W sumie racja. Obóz odchudzający w Karpaczu jest tego idealnym przykładem.*~ Nasza gra bez wytchnienia trwała do godziny 19:00. /Jezu Chryste, znowu liczebniki napisane cyfrą. -.-\ ~*Spoko Sebastian, też mnie to wkurwia, więc nie jesteś sam.*~ O tej godzinie wróciliśmy do ośrodka i poszliśmy na stołówkę, na kolację. Po znalezieniu się tam, usiedliśmy na naszych krzesłach. ~Chyba wszyscy rozpiszemy się w analizie końcowej.~ ~*A co za tym idzie, to opko jest jednym z ewenementów.*~ ~Ciekawe, kiedy skończymy analizę.~ ~*Jeżeli jutro zanalizujemy kolejne dziesięć rozdziałów, to skończymy ją pojutrze, czyli ewentualnie to ta analiza zakończyłaby nam rok dwa tysiące osiemnasty w Samoanalizatorni.*~ /Ciekawe czy nam się uda.\ ~*I tak jakoś jutro niespecjalnie chce mnie się kończyć cały rozdział drugi FanFiction "Nie jestem waszym wrogiem.", więc jest szansa.*~ Po zrobieniu tego, od razu zacisnęły się na naszych podbrzuszach pasy, a następnie przyniesiono nam pół marchewki i wodę. ~Przepraszam Ramoninth, że zabieram ci opka do naprawienia, ale mogę i tym się zająć? Bo mam zajepomysł.~ ~*Spoko, bierz śmiało. Ja i tak nigdy nie napiszę wszystkich planowanych opowiadań i remakeów w tym życiu, a najbardziej zależy mi na kilku innych, które mam planowane obecnie, więc nie ma problemu.*~ /;_;\ ~Dzień dobry! :D~ Znów zjadłam i wypiłam to, co mi dali. Kiedy zaś wszyscy skończyli, pasy odpięły się, po czym udaliśmy się na nasze piętro.


Gdy zaś byłam w moim pokoju, wzięłam piżamę i poszłam do łazienki się odlać, /Fakt, miłe jest to, że Laura wreszcie używa określeń bardziej ludzkich, a nie wziętych z podręczników do biologii.\ przebrać i umyć zęby. Kiedy to wszystko zrobiłam, odłożyłam ubranie i położyłam się na łóżku. Po zrobieniu tego, na moim ciele zacisnęły się pasy. ~Nie nastąpiłoby to, gdybyś użyła mózgu i spała na podłodze.~ Znowu mocniej niż dzień wcześniej. /Swoją drogą, ciekawe czemu. Może dlatego, że z każdym dniem ochota na spierdolenie z tego miejsca wzrastała.\ ~*Być może. Szczerze to nawet nie pamiętam, czy wymyśliłam powód.*~ /Wolę łudzić się, że wymyśliłaś.\ ~*Uwierz, ja też. ;_;*~ Mimo wszystko, przechyliłam głowę w bok, ~Pamiętacie jak w pierwszym rozdziale było, że pasy zaciskały się również na ich ustach? A skoro tak się działo, to obrócenie głowy powinno być niemożliwe.~ ~*Opkolandia. I wszystko jasne.*~ zamknęłam oczy i parę minut później – /Kurwa, znowu pasażer na gapę w postaci zbędnego myślnika. ;-;\ usnęłam... ~*Bowiem nic się nie wydarzyło.*~


~*Zanalizowaliśmy dwa rozdziały, więc przerwa i lecimy z dwoma ostatnimi na dzisiaj.*~

~To dobrze, bo to opko jest coraz nudniejsze.~

~*Niestety*~

__________________________________________________  

Rozdział IX Dzień ósmy.

Tego dnia, obudziłam się o piątej trzydzieści jeden. ~Sekund dwie zapewne.~ Po otworzeniu oczu, jako iż od minuty nie uciskały mnie już pasy, wstałam, wzięłam ubrania i poszłam do łazienki /Mam ci tę łazienkę wysadzić?\ ~*Jesteś taki dobry w stosunku do niej. xD*~ /Wiem. :D Po prostu wkurwia mnie to, że ona zawsze za pierwszym razem idzie się wyszczać. Nie zawsze po wstaniu od razu chce się pójść do klopa.\ ~*Może jej nerki w nocy przez błony komórkowe produkują nadmiar wody, która rozlewa się po całym organizmie zatapiając wszystko i musi się wysikiwać przez co najmniej dwa dni?*~ /Co ty dzisiaj jadłaś? xD\ ~*Grzegorz kaczkę zrobił.*~ ~;"""D~ /I wszystko jasne. xD\ ~;""""""""""D~ się załatwić, /-.-\ umyć zęby i ubrać. Kiedy to zrobiłam, ~rozebrałam się i zatańczyłam macarenę nago na korytarzu.~ wyszłam z łazienki, ~*Przepiękny ten twój świat, Grzegorz. xD*~ ~Co nie? :D~ schowałam piżamę do szafy, założyłam buty, wzięłam klucz, wyszłam z pokoju, zamknęłam drzwi i poszłam na/s wkurwiać. A nie, sorki, ona robi to od dawna.\ zbiórkę. Kiedy zebrali się wszyscy, łącznie z wychowawcą, /Który swoją drogą nie ma imienia.\ ~*Ty, faktycznie. Ale w sumie i tak mu go nie wymyśliłam.*~ /Cudnie ._.\ udaliśmy się na stołówkę. Po znalezieniu się tam, usiedliśmy na naszych siedzeniach. Kiedy to zrobiliśmy, znowu zacisnęły się na nas pasy. ~*Wiemy, że to ma miejsce codziennie po trzy razy, nie licząc łóżka, nie musisz się powtarzać.*~ Serio, miałam wrażenie, że znów zrobiły to mocniej. Chwilę później, przyniesiono nam pół marchewki i wodę. ~Tak w ogóle, to dlaczego oni ich aż tak głodzą? Dieta polega na jedzeniu mniej, ale nie aż tak.~ ~*Nie wiem, nawet nie wymyśliłam powodu.*~ ~<Przeładowuje dezintegrator.>~ ~*<Ostrzy miecz.>*~ /<Szykuje sierp.>\ ~<Idą zajebać dawną Ramoninth.>~ Mimo wszystko, zjadłam to co mi dali /Bowiem to było twoje jedyne jedzenie tutaj.\ oraz wypiłam wodę. Kiedy skończyliśmy, pasy ponownie odpięły się, po czym wyszliśmy ze stołówki i z ośrodka. Następnie, bez przerwy, zaczęliśmy biegać z punktu A~rmenia~ do B~razylia~. ~*Znów? xD*~ ~Why not? :D~


Biegaliśmy tak bez ustanku do godziny 13:00. /Jezu, znowu te liczebniki zapisane cyfrą. ;-;\ Po tym czasie, zmęczeni, wróciliśmy do ośrodka na obiad. Po wejściu do stołówki, usiedliśmy na naszych krzesłach. ~Boże, to opko jest nudniejsze niż je zapamiętałem.~ ~*Właśnie mam tak samo. ;=;*~ Kiedy to zrobiliśmy, znowu zacisnęły się na nas pasy. Następnie, przyniesiono nam pół marchewki i wodę. Mimo wszystko, zjadłam i wypiłam to, co mi dali. /Bowiem to była twoja jedyna możliwość zjedzenia czegokolwiek w tym miejscu.\ Kiedy wszyscy skończyli, pasy odpięły się, po czym wyszliśmy ze stołówki i z ośrodka znowu bez przerwy biegać... ~Ej, a co z wspomnianą w prologu organizatorką? Ona w ogóle wiedziała o tym, co działo się podczas organizowanego przez nią obozu? Chyba tak, zważając na autokar, który został podstawiony, ale i tak.~ ~*Podczas pisania kompletnie o niej zapomniałam, więc się nie dowiemy.*~ ~;=;~ ~*Wiem ;=;*~


Biegaliśmy tak bez ustanku do godziny 19:00. /I znów.\ Po tym czasie, wróciliśmy do ośrodka na kolację. Po wejściu do stołówki, usiedliśmy na naszych krzesłach. /Na Odyna, jak tu jest mało opisów uczuć. I tak kocham to opko z wiadomych powodów, ale chyba coraz mniej. Nie wiedziałem szczerze mówiąc, że dalsze rozdziały są nudne, bo zawsze zasypiałem zanim Ramoninth do nich doczytywała.  A tu ani mych kochanych opisów, ani opisów uczuć, ani nic. Nuda nudą nudę pogania.\ ~*Także mnie to wkurwia, ale co zrobisz. Trzeba czekać, aż Grzegorz napisze remake.*~ ~To sobie sporo poczekacie.~ ~*Wiemy, ale pewnie będzie warto.*~ ~Oczywiście :D~ ~*Jakiż ty skromny. xD*~ ~Wiem :D~ Kiedy to zrobiliśmy, na nowo zacisnęły się na nas pasy. Następnie, przyniesiono nam pół marchewki i wodę. Mimo wszystko, znów zjadłam i wypiłam to, co mi dali. ~Bowiem za bardzo wyboru nie miałaś.~ Kiedy wszyscy skończyli, pasy odpięły się, po czym ruszyliśmy na nasze piętro.


Gdy tam byliśmy, poszłam do pokoju. Po znalezieniu się tam, wzięłam piżamę, po czym udałam się do łazienki odlać się, /No do cholery, ja ci tę łazienkę serio wysadzę, bo mnie to wkurwia. Walić fakt, że po całym dniu mogło jej się chcieć, ale zawsze wszystko zaczyna od przebywania w kiblu. ;=;\ ~*Trzeba to po prostu przetrwać. Też mnie to nudzi.*~ /Wiem, ale będzie ciężko.\ umyć i przebrać. Zajęło mi to wszystko godzinę. ~*Długo dość. No, ale skoro włosy dwadzieścia minut myje, to nie dziwne.*~ Kiedy zaś byłam już w piżamie, wyszłam z łazienki, schowałam ubranie do szafy i położyłam się na łóżku. Po zrobieniu tego, na moim ciele, o wiele mocniej zacisnęły się pasy. Mimo, iż stękałam z bólu, / ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)\ ~*No ależ oczywiście, bez leniaczy byś nie przeżył. xD*~ /:D\ zamknęłam oczy i kilka chwil później – ~Myślnik, out.~ zasnęłam... 

__________________________________________________    

Rozdział X Dzień dziewiąty.

Tego dnia, obudziłam się o godzinie piątej. Równo. Przez to, musiałam jeszcze leżeć pół godziny i czekać, aż pasy przestaną mnie uciskać. /Proszę, zacznij się wiercić. :D\ ~*Nie no, ty sadysto, nie mam do ciebie sił. xD*~ /;"D\ Po pół godziny, gdy byłam już wolna, wstałam, ~Przecinek, oddawaj nam kropkę!~ Następnie zaś, wzięłam swoje ubrania i poszłam do łazienki się odlać, /<Wściekle wzdycha.>\ ubrać i umyć zęby. Paręnaście minut potem, kiedy skończyłam, wyszłam z łazienki, schowałam piżamę do szafy, założyłam buty, wzięłam klucz, wyszłam, zamknęłam drzwi i udałam się na zbiórkę. ~Wkurwiając nas przy tym zbędnymi opisami wykonanych czynności.~ Kiedy wszyscy, łącznie z wychowawcą przyszli, wychowawca nasz, /Przecinek, won.\ rzekł:

- Jak zapewne widzicie, nie ma tu Diany. Za ~*wyłączenie muzyki Zardonica na dwie sekundy spaliłem ją na stosie. Jak ktoś zadzwoni na policję, to rozstrzelam na chwałę mego pana.*~ ~Piękna ta wypowiedź. xD~ ~*Wiem :D*~ złe sprawowanie, została ona zamknięta na trzy dni w izolatce. /:D\

Po tych słowach, ruszyliśmy na stołówkę. ~*Jakby nic się nie wydarzyło.*~ Ten nasz wychowawca to kompletny idiota. ~*A nie, jednak są opisane przemyślenia Laury. Zwracam honor.*~ Jak w przyszłości zostanę imperatorem (moje marzenie od dzieciństwa), ~*Też marzę o władzy nad światem. :**~ ~A ja o jego zniszczeniu.~ ~*Ty chuju.*~ ~;"""D~ to go zabiję. Jeśli wcześniej przed ucieczką nie spalę tego ośrodka. ~Fajne plany, ale w sumie pasują.~ Mniejsza. /Fajny sposób na zmianę tematu, ni ma chuja we wsi.\ Chwilę później, gdy doszliśmy na stołówkę, standardowo usiedliśmy na naszych krzesłach. I znów zacisnęły się na nas, o wiele mocniej niż wczoraj, pasy. /:D\ Nie wiem, co oni chcieli tym osiągnąć. Przecież ze stołówki nikt by nie spierdolił. /Też tak uważam, ale akurat ja cieszę się, że to robili. :D\ ~*Wiemy, psycholu. xD*~ /:DD\ To byłoby posunięcie samobójcze. /DO IT!\  ~Czas spierdalać. xD~ /;"D\ Parę minut potem, przyniesiono nam pół marchewki i wodę. Mimo wszystko, zjadłam i wypiłam to, co mi dali. ~Nie dziwne, bo to jedyne, co mogłaś tu zjeść. A wodę zawsze mogłaś pić z kranu, no ale jako iż jesteś Mary Sue, to nic ci się nie stanie.~ Gdy wszyscy skończyliśmy, pasy odpięły się, po czym wstaliśmy i wyszliśmy ze stołówki i z ośrodka.


Po wyjściu, ~wszyscy lennyfaceowali jedną osobę, która przypadała na dany dzień. Dzisiaj wyszła moja kolej, ale zajebiście! Tak dawno mnie nie lennyfaceowano, ale byłam podjarana!~ ~*Ten twój świat jest jebnięty, Grzegorz. xD*~ ~Pasuje do mnie. :D~ ~*To pewne. xD*~ biegaliśmy bez przerwy do godziny 13:00. /No kurwa, znowu. ;=;\ Po tym czasie, zmęczeni, wróciliśmy do ośrodka i na stołówkę. ~Bo niby gdzie indziej.~ Będąc tam, usiedliśmy na naszych krzesłach. Kiedy to zrobiliśmy, na naszych ciałach ponownie zacisnęły się pasy. /Nie wiem jak to mogłoby być możliwe, ale fajnie by było, jakby zaciskały się na waszej skórze, pod ubraniami. Bolałoby was bardziej i ja byłbym szczęśliwszy. :D\ ~Sadysta. Lubię cię. :D~ ~*Nie xD*~ ~/;"""D\~ Parę minut potem zaś, przyniesiono nam pół marchewki i wodę. ~<Ziew>~ Mimo wszystko, ponownie zjadłam i wypiłam to, co mi przynieśli, ~*I znowu przecinek zamiast kropki.*~ Gdy skończyliśmy wszyscy, pasy odpięły się, po czym wstaliśmy i wyszliśmy znowu na zewnątrz...


I znów. Biegaliśmy bez ustanku, tym razem do godziny 19:00. /Nosz...\ O tej godzinie, zmęczeni, wróciliśmy do ośrodka. Po znalezieniu się tam, ruszyliśmy na stołówkę. ~<Zieew>~ Gdy już tam byliśmy, usiedliśmy na naszych krzesłach. Kiedy to zrobiliśmy, znów zacisnęły się na nas pasy. /Jezu, znowu tylko opisy czynności. A było tak fajnie. ;=;\ ~*Wszystko co fajne szybko się kończy.*~ /Niestety ;=;\ I parę minut potem, przyniesiono nam pół marchewki i wodę. Nudne to już było, ~Wiemy coś o tym. Nam też się nudzi.~ ale zjadłam i wypiłam to, co mi przynieśli. Gdy wszyscy skończyli, pasy odpięły się, a my wstaliśmy i ruszyliśmy na nasze piętro.


Po znalezieniu się tam, ujrzałam, że wszyscy ustawiali się na zbiórkę. /O, to coś nowego. Miło, miło.\ ~*Zawsze coś, a nie ciągle to samo.*~ Więc i ja to zrobiłam. ~*Bowiem inaczej zapewne dostałabyś wpierdol tysiąclecia.*~ Kiedy staliśmy, wychowawca rzekł:

- Przed pójściem do pokoi, musze ~O, pierwsza literówka.~ was o czymś poinformować. Otóż, ~*wybudowałem na dziedzińcu pomnik Zardonica. Od jutra, dwadzieścia razy dziennie, będziemy się do niego modlili.*~ ~Ej, ale FanFiction, w którym Zardonic wyrósł do rangi boga i wszyscy oddają mu cześć, a ci, którzy go nie wyznają zostają rozstrzeliwani byłby spoko! xD~ ~*O nie. xD*~ ~;""""D~ jutro idziemy na całodniową wycieczkę, na szczyt Góry Grozy. /Fajna nazwa.\ ~*Wiem*~ Wychodzimy zaraz po śniadaniu, więc weźcie plecaki już na stołówkę.

Po tych słowach rozeszliśmy się. Góra Grozy? Fajna nazwa. Tylko ciekawe, czemu tak się nazywała. ~Bowiem na tej górze ktoś groźnie sra.~ ~*Czy ty możesz znormalnieć? Masz ponad tysiąc lat, w końcu by wypadało. XD*~ ~Nie :D Jestem sobą.~ ~*...*~ ~;""D~ Jednak, gdy byłam już w pokoju, wzięłam piżamę i poszłam do łazienki załatwić się /<Wściekle wzdycha.>\ i umyć. Po około godzinie, gdy byłam już w piżamie, wyszłam z łazienki i wrzuciłam ubrania do torby na brudne rzeczy. Następnie zaczęłam pakować plecak. Włożyłam do niego kurtkę przeciwdeszczową, telefon i trzy butelki z wodą. /Jednak miałaś butelki z wodą? To dlaczego jej nie piłaś? Trzy zapewne niewielkie szklanki wody dziennie to za mało.\ ~*To Mary Sue i tak przeżyje.*~ /A, faktycznie. ;=;\ Przygotowałam sobie również czapkę z daszkiem i okulary przeciws~ralnicze~łoneczne. ~*GRZEGORZ! x"""DDDD*~ ~No co? :D~ Następnie, położyłam to wszystko koło łóżka i położyłam się. Po zrobieniu tego, zacisnęły się na mnie pasy. /Nie stałoby się to, gdybyś stosowała się do mojej rady. No, ale że jesteś głupia, to cierp.\ Mocniej niż wczoraj. Po chwili zaś, zamknęłam oczy, a następnie usnęłam... ~Jakby NIC A NIC się nie wydarzyło.~


~*Dobra, zanalizowaliśmy do dziesiątego rozdziału. Koniec analizy na dzisiaj.*~

~Dzięki Bogu, bo to opko zaczyna mnie nudzić.~

~*Nie tylko ciebie, Grzegorz. Nie tylko ciebie.*~

/I nie tylko was.\

__________________________________________________  

Rozdział XI Dzień dziesiąty.

~*Analizujemy do końca, bo nie opłaca się zostawiać ostatniego rozdziału na jutro. Co trzy rozdziały przerwa.*~

~Jakoś to przeżyjemy, ale będzie ciężko.~

~*Tak w ogóle, to gdzie jest Sebastian?*~

~Śpi jak zabity. Próbuję go dobudzić od czterech godzin, ale nie da się.~

~*Cztery godziny temu była czwarta, matole. xD*~

~I co z tego? ;"D~

Tego dnia, ~O, a ten rozdział wyjątkowo nie jest pisany kursywą. Czemu?~ ~*Szczerze to nie mam pojęcia, szczególnie że kolejne znowu są pisane kursywą.*~ obudziłam się o piątej trzydzieści. ~Jak miło, liczebnik zapisany słownie. Zawsze to coś.~ Kiedy to zrobiłam poczułam, że pasy już mnie nie uciskały, ~Sebastian byłby nieszczęśliwy.~ dzięki czemu mogłam wstać. Gdy to zrobiłam, wzięłam ubrania i poszłam do łazienki załatwić potrzebę fizjologiczną, ~Po pierwsze: Jak chociaż raz zaraz po wstaniu nie zrobisz czegoś innego, to i ja wysadzę ci tę łazienkę i będziesz miała problem. Po drugie: Znowu używasz określeń wziętych z podręcznika do biologii?~ ~*Co wy macie z tym wysadzaniem łazienek? xD*~ ~Mnie też zaczyna wkurwiać, że ona od razu po wstaniu idzie do łazienki się wyszczać. Ja po wstaniu pierwsze co robię, to odsłaniam okno, aby nie było tak ciemno, sprawdzam Wattpada i e-mail, ubieram się i dopiero idę do klopa się wyszczać, a ta codziennie zaczyna dzień od szczania. Nudne to się robi.~ ~*W sumie racja. Ja po wstaniu najpierw leżę kilka minut, potem smyrgam Czarka, przeglądam powiadomienia z całej nocy, biorę witaminę D, jem śniadanie i dopiero idę do klopa. No, chyba że wyjątkowo bardzo mnie się chce, to najpierw idę do klopa, ale to ma miejsce rzadko, a nie codziennie.*~ ~Chociaż można by to wyjaśnić na przykład jakąś chorobą nerek, ale że według opisu bohaterów Laura nie jest na nic chora, to będę się tego czepiał dopóki ten leń zapyziały nie wstanie.~ ~*Ja też wstałam stosunkowo niedawno, więc morda. xD*~ ~Cicho xD~ umyć zęby i ubrać się. Kiedy zaś to zrobiłam, wyszłam z łazienki, wzięłam plecak, klucz do pokoju i wyszłam. Następnie zamknęłam drzwi na klucz i udałam się na zbiórkę. ~Boże, to opko jest tak nudne. I wcale nie ma tu takiego nagromadzenia Złych Opisów jak przewidywaliśmy.~ ~*Też się zdziwiłam. Zapamiętałam to opko jako przepełnione takimi opisami. Jak czytam to Sebastianowi to zasypia gdzieś przy piątym rozdziale, więc nie miałam okazji przekonać się, jak to opko na serio wygląda. No, ale nie zmienię tytułu, aby czytelnicy też się zdziwili.*~ ~Mam fajny pomysł na remake tego.~ ~*Po tym, co nawypisywałeś w OneNote, zaczynam się bać. xD*~ ~;"D~ Po jakimś czasie, gdy zebrali się wszyscy, ruszyliśmy na stołówkę. Tam wszyscy usiedliśmy na miejscach. Kiedy to zrobiliśmy, ponownie zacisnęły się na nas pasy. ~Wiemy, bo jest to przypominane co rozdział.~ Parę chwil potem, przyniesiono nam pół marchewki i wodę. No tak, bo po takim „posiłku" będziemy mieli siłę aby wejść na szczyt góry. ~*Właśnie to jest dziwne, przecież powinni im dać nieco więcej jedzenia, skoro mieli iść na wycieczkę po górach. Szczególnie, że z tego co pamiętam, Góra Grozy miała być w pytę wysoka.*~ ~W moim opowiadaniu to będzie uzasadnione. :D~ ~*Ja naprawdę boję się twego remake po tym, co wyczytałam w OneNote. xDDD*~ ~;"""D~ Jeśli tam zasłabnę, to będzie ich wina.


Kiedy zaś wszyscy zjedli, pasy puściły nas, a my wstaliśmy i ruszyliśmy w kierunku wyjścia. ~Od tak, jakby nic się nie stało. Za mało było tych opisów uczuć, no. ;=;~ Gdy wyszliśmy, udaliśmy się w kierunku Góry. ~*Czemu to jest wielką literą? A, no tak, chodzi o tę konkretną górę, która ma w nazwie słowo "Góra".*~ Wiedziałam, że ta podróż przez mękę zajmie nam cały dzień. Jednak nie podejrzewałam, jak on ~O, druga literówka w tym opku.~ przebiegnie. Szliśmy cały czas, bez przerw nawet na napicie się. ~*Kto normalny podczas takiej podróży nie pozwoliłby komukolwiek choć raz się napić? Ja rozumiem, jak wygląda ten obóz, ale z tego co wiem, tam nie chodziło im o to, aby te dzieciaki poumierały, a tu zachowują się tak, jakby im na tym zależało.*~ ~W moim remake...~ ~*Tak, wiem, w twoim remake to jest jak Kraina Grzybów i główna bohaterka raz tam wjedzie wraz z grupą innych dziewczyn, bo masz w planach zrobić tylko żeński obóz i będzie tam przetrzymywana wraz z wcześniejszymi grupami, nawet sprzed dziesięciu lat, przez najbliższe pięć lat, ale to, że ty masz niezdrowo najebane we łbie nie oznacza, że oryginalne opko też takie jest. xD*~ ~No co? Pomysł fajny! :D~ ~*Ale kurwa pojebany jak cholera. xDDD*~ ~;""D~ To akurat było chore, bo wiadomo, że odwodnienie i to jeszcze w tak upalne dni jest niebezpieczne. ~Umrzyj. A nie, sorki, to pierwsza część nigdy niedokończonej serii, a ty miałaś być główną bohaterką w każdej części. Fak.~ ~*:D*~ ~Japa, koniu. xD~ Rozumiem, że oni chcieli nas odchudzić, ale z tego co czytałam w Internecie i nie tylko, odchudzanie nie na tym polegało. ~*Bowiem nie na tym polegało, mimo iż Sebastian twierdzi co innego, ale on jest zdiagnozowanym sadystą.*~ 


Około godziny czternastej ~O, czyżbyś nauczyła się pisać liczebniki słownie?~ ~*Chyba tak.*~ ~CUD! \O/~ doszliśmy na sam szczyt góry. Jednak po wejściu, nie mieliśmy nawet możliwości odpoczęcia, gdyż od razu ruszyliśmy w dół. ~*Jaki w tym sens? Zapewne na szczycie tej góry dało się zaobserwować ładne widoczki, więc powinni być tam przynajmniej parę minut, aby chociaż zdjęcia pocykać. No, ale ten obóz jest pojebany, więc i nie dziwo.*~ Nie wiem jak inni, ale mnie już się słabo robiło. Nawet nie można było się napić, a przecież picie jest ważne. ~Dziwi mnie, że jeszcze żaden z was nie padł z odwodnienia. No, ale jako iż to opko, to tutaj wszystko jest możliwe.~ ~*Ja bym dawno była wkurwiona na cały świat. Tak, raz na długą wycieczkę rowerową zapomniałam i wody, i karty kredytowej. Długo szukałam miejsca z działającym bankomatem (Rossmann, pod którym był bankomat, uratował mi życie), aby kodem BLIK wypłacić hajs, gdyż tak, mój telefon jest upośledzony i nie działają w nim płatności zbliżeniowe, ale przez ten czas bardzo chciało mnie się pić, bo wycieczka była bardzo długa i przez to byłam na wszystko wkurwiona.*~ ~Można by to dodać do opowiadania, ale wtedy byłoby ciekawsze i nie byłoby to opko.~ Mimo wszystko, ruszyliśmy. ~*Bo nie mieliście wyboru.*~ Szliśmy tyle samo, czyli osiem godzin. W ośrodku byliśmy o dwudziestej pierwszej, przez co nie mogliśmy zjeść kolacji. ~*Ja bym była wkurwiona do sześcianu, bo nie dość, że chciałoby mnie się pić, to jeszcze głodna bym była.*~ Udaliśmy się do pokoi. Kiedy zaś weszłam do mojego i odłożyłam plecak, zrobiło mnie się bardzo słabo. Poczułam zawroty głowy. ~Skąd ty na tym obozie wzięłaś alkohol?~ ~*O Boże, a ten od razu. xD*~ ~No co? :D~ Od razu oparłam się o ścianę, gdyż czułam, że zemdleję. Chwilę potem, oczy zaszły mi mgłą oraz poczułam, że zaczęło skręcać mnie w ~dupie~ żołądku. ~*Jak to byłoby możliwe, niedorajdo? xD*~ ~Magia :D~ I parę sekund potem, opadłam nieprzytomna na podłogę... ~*Zawsze warto choć raz dać coś oryginalnego.*~

__________________________________________________  

Rozdział XII Dzień jedenasty.

I w sumie to była jedyna noc, w czasie której nie spałam przykuta do łóżka. /Inne noce też wyglądałyby w ten sposób, gdybyś stosowała się do mej jednej, powielanej niejednokrotnie rady.\ ~O, Sebastian, ty leniu zapyziały, już żeś wstał?~ /Kuźwa, raz człowiek dłużej pośpi, a ten od razu. xD\ ~;"D~ Kiedy zaś obudziłam się ujrzałam, ~*Przecinek, won mie o jedno słowo do tyłu.*~ że zaczęło świtać. Od razu podniosłam się z podłogi, /Wątpię, aby od razu idealnie się czuła. Może jakiś opis tego jak się czuła po przebudzeniu? Bowiem z tego, co przeczytałem w poprzednim rozdziale, zemdlała, także ten.\ ~To opko, czego wymagasz?~ /Więcej mych kochanych opisów.\ ~;=;~ /;"""D\ po czym najpierw napiłam się dużo wody, /O, jednak umiałaś to robić. Brawo.\ a następnie udałam do łazienki. /Dobra, daruję, bo tutaj przed pójściem do łazienki zrobiła też coś innego.\ Gdy tam byłam, przygotowałam się do dnia, a następnie wyszłam i sprawdziłam, która była godzina. Okazało się, że była piąta trzydzieści pięć. Od razu wzięłam klucz, wyszłam, zamknęłam drzwi i udałam się na zbiórkę. ~Bo co miałaś innego do roboty.~ Parę minut potem, kiedy zebrali się wszyscy, łącznie z opiekunem (chociaż tak go nazwać nie można było), ~*Niby tak, ale jakoś trzeba było się do niego zwracać. Może tak w końcu poznalibyśmy jego imię?*~ ~Miło by było, ale podejrzewam, że w opku to się nie wydarzy.~ ~*Correct ;=;*~ ~Jezu ;===;~ udaliśmy się na stołówkę.


Kiedy tam byliśmy, usiedliśmy na swoich miejscach. Po zrobieniu tego, ponownie zacisnęły się na nas pasy. Serio, miałam wrażenie, że z każdym dniem zaciskały się coraz mocniej. /No cóż, tu musiałaś to przecierpieć, bo nie miałaś wyboru, ale w pokoju mogłabyś spać na podłodze. Wiem, że to nie należy do wygodnych rzeczy, ale zawsze lepsze to niż bycie co noc przykuwanym do łóżka pasami, co nie?\ ~*Tak logiczne rozwiązania nigdy nie przychodzą do głów bohaterom opek.*~ /Niestety :-(\ Chwilę potem, przyniesiono nam szklankę wody i połowę marchewki. Kiedy wrócę do domu, chyba nie będę mogła patrzeć na marchewki. ~Co byłoby logiczne, bo w końcu miały prawo ci się przejeść.~ Mimo wszystko, zjadłam to, co mi dali oraz wypiłam wodę. Gdy wszyscy skończyli, pasy odpięły się, po czym wyszliśmy ze stołówki i z budynku, a następnie zaczęliśmy przez cały czas, bez przerwy, graliśmy /Tu powinno być słowo "grać".\ ~Jej! Źle napisane słowo! =_=~ w koszykówkę. Było tak do godziny trzynastej. /Miło, że wreszcie nauczyłaś się pisać liczebniki słownie.\ ~*Zawsze to jakiś sukces.*~


Bowiem, o tej godzinie, wróciliśmy do ośrodka na obiad. /No nie pierdol.\ Kiedy byliśmy na stołówce i usiedliśmy na swoich miejscach, ponownie zostaliśmy przykuci do krzeseł. ~Ogólnie w tym opku mogłaby być narracja trzecioosobowa. Wtedy może dostalibyśmy więcej wydarzeń, na przykład z perspektywy Laury, jej rodziców, którzy byli w domu kilka miast dalej oraz z perspektywy opiekunów i może organizatorki obozu. No, ale nie. Lepiej spierdolić taki zajebisty pomysł na opowiadanie.~ ~*Jestem ciekawa, w którym roku to pisałam. Raczej stosunkowo niedawno, bo pamiętam jeszcze, jak ta historia była w trakcie pisania, ale nie pamiętam, który to był rok. Chyba dwa tysiące piętnasty lub szesnasty.*~ ~Niektóre historie powinny zostać niedopowiedziane. Lepiej nie wiedzieć, ile miałaś wtedy lat.~ ~*Na sto procent więcej niż trzynaście.*~ ~Zawsze coś.~ Parę minut potem, przyniesiono nam szklankę wody i pół marchewki. Miałam już ochotę tym rzygać. /To rzygnij, tylko tego dokładnie nie opisuj. Może w tym opku będzie wtedy coś ciekawego.\ Jednak, jako iż było to moje jedyne jedzenie tutaj, zjadłam ową marchewkę i napiłam się wody. Kiedy wszyscy skończyli, pasy odpięły się, ~I znowu przecinek zamiast kropki. Meh.~ Gdy to nastąpiło, wyszliśmy ze stołówki i z ośrodka, ~Znowu? No ja jebe. =_=~ /Z kim?\ ~SEBASTIAN! xDDD~ /;"""D\


Po znalezieniu się na zewnątrz, zaczęliśmy cały czas, bez przerwy, aż do godziny dziewiętnastej biegać z punku A~ntarktyda~ do punktu B~iałoruś~. ~*Znowu? xD*~ ~Opko trzeba ubarwiać. :D~ Kurwa. Mógł ten debil chociaż pozwolić nam się zatrzymać, abyśmy się napili. /Z tego wniosek, że to nie było w jego planie dnia.\ Ja rozumiem, że oni chcieli nas odchudzić, ale odchudzanie nie na tym polegało. /W moim świecie polegałoby właśnie na tym. :D\ ~Bo jesteś sadystą do sześcianu. W rzeczywistości odchudzanie nie na tym polega. xD~ /:D\


Mimo wszystko, o godzinie dziewiętnastej, wycieńczeni, wróciliśmy do ośrodka i udaliśmy się na stołówkę. /Ile to opko ma jeszcze rozdziałów?\ ~*Nie licząc tego rozdziału, to dziewięć.*~ /Dobra, jakoś to przeżyjemy, chociaż będzie ciężko.\ Tam, gdy usiedliśmy na naszych miejscach, ponownie pasy przycisnęły nas do krzesła. Jakiś czas potem, przyniesiono nam pół marchewki i szklankę wody. Kiedy zaś wszyscy zjedli i wypili, pasy odpięły się, po czym udaliśmy się na górę i rozeszliśmy się do naszych pokoi. ~Spać mnie się chce od tych nudów. To jest tak nudne jak pierwotne opko "366 dni".~ ~*Widać miałam talent do pisania nudnych opek, w których niewiele się dzieje.*~ ~Niestety~


Kiedy zaś weszłam do swojego, wzięłam piżamę i udałam się do toalety. /<Wściekle wzdycha.>\ Gdy tam byłam, załatwiłam potrzebę fizjologiczną ~Fajnie by było, gdybyś pisała ludzkim językiem, a nie sformułowaniami wziętymi z podręcznika do biologii, bo to się po prostu robi sztuczne.~ oraz umyłam zęby, całe ciało oraz włosy. /Serio, miło że mimo niewyobrażalnego zmęczenia dawała radę myć się codziennie.\ ~Ogólnie można by zrobić z niej taką czyściochę, że myłaby się dwa razy dziennie, rano i wieczorem, po godzinę na przykład. Wiadomo, wtedy musiałaby spać na podłodze, aby pasy jej nie utrudniały oraz musiałaby wstawać co najmniej o czwartej, aby się wyrobić, ale to czyniłoby ją choć trochę ciekawą.~ ~*Za wiele od opka wymagasz.*~ ~Wiem, niestety, ale pomarzyć zawsze można.~ Zaś kiedy byłam już gotowa, postanowiłam sprawdzić, co stanie się, gdy położy się na łóżku na brzuchu. /W sumie, to może być ciekawe.\ Gdy tak się położyłam, poczułam, że pasy zacisnęły mnie się na plecach, przy okazji uciskając również i ręce, pośladkach, /( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)\ ~*No ależ naturalnie. xD*~ /;""D\ udach i łydkach. Czyli to także nic nie dawało. Pasy również się na mnie zaciskały. W ogóle miałam wrażenie, że dziś zacisnęły się o wiele mocniej, gdyż w uciskanych miejscach powodowały ból. /( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)\ ~*Jesteś niedojebany. xD*~ /Wiem i dobrze mi z tym. :D\ ~Ważne, że zdajesz sobie z tego sprawę. xD~ /;"D\ Jednak, chwilę potem, usnęłam... ~Jakby KOMPLETNIE NIC się nie wydarzyło.~

__________________________________________________   

Rozdział XIII Dzień dwunasty.

Tego dnia obudziłam się o godzinie piątej. Musiałam leżeć przykuta pasami do łóżka jeszcze pół godziny. Niby nic, ale czułam, że miałam mokro w majtkach. /Czyli teraz wchodzimy w te opisy? Akurat takich nie lubię. ;=;\ ~Nie tylko ty, Sebastian. Nie tylko ty. ;=;~ Albo się w nocy zlałam, albo dostałam okresu. W sumie czasami w nocy zdarzało mnie się, że pęcherz mi puścił i lałam w majtki, ~Czy ty miałaś jakoś chory pęcherz, że najchętniej przesiadywałabyś całe dnie na kiblu?~ ~*Nigdzie nie było o tym napisane, więc się nie dowiemy.*~ ~;=;~ ale bardziej podejrzewałam, że to był okres, bo na dodatek bolał mnie brzuch. /Ja bym teraz dostawił tu waszego opiekuna i napisał o jakichś torturach. :D\ ~*Sadyzm level ekspert, proszę państwa. xD*~ /;"D\ Gdy zaś pół godziny później pasy puściły, wzięłam z szafy czyste majtki, poszłam do łazienki i zdjęłam spodnie oraz owe majtki. I jedno i drugie było brudne od krwi. /Umrz- A nie, to tylko okres. :-(\ Widząc to, od razu wzięłam tampon, usiadłam na podłodze, rozkraczyłam nogi i włożyłam go sobie. ~Proszę państwa, oto jedyne opko we Wszechświecie, w którym jest dokładnie napisane, że bohaterka włożyła sobie tampon. Czas spierdalać na Alaskę. ;=;~ ~*Byłam niedojebana. ;=;*~ ~Wiemy~ ~*EJ!*~ ~;"""D~ Jak zwykle, bolało, szczególnie, że rzadko używałam tamponów. Kiedy to zrobiłam, założyłam czyste majtki, włożyłam brudne spodnie oraz majtki do już drugiej torby na brudne rzeczy i poszłam do pokoju po ubrania. /Kurwa mać, cały akapit poświęcony temu, co główna bohaterka robiła po wstaniu z łóżka. Jedyne, co przewyższa tę patologię, to aŁtoreczki i ich rozdziały pierwsze poświęcone w całości porannej rutynie. ;=;\ ~*Ale w żadnym opku nie ma opisu wkładania tamponów. ;=;*~ /Patologia level ekspert, moi mili. ;=;\


Kiedy jakieś parę minut potem byłam już przygotowana do dnia, wzięłam klucz, założyłam buty, wyszłam, zamknęłam drzwi i udałam się na zbiórkę. Jakiś czas później, gdy zebrali się już wszyscy łącznie z tym sadystą (od dzisiaj tak będę go nazywać), /W sumie, pasuje do niego.\ ~Powiedział sadysta. xD~ /;"D\ udaliśmy się na stołówkę. Kiedy tam byliśmy i ponownie usiedliśmy na swoich miejscach, znowu zostaliśmy przykuci pasami. /Wiemy, powtarzasz to co rozdział.\ Albo mnie się zdawało, albo z każdym dniem rzeczywiście coraz mocniej uciskały. ~Kiedy przerwa?~ ~*Jak skończymy ten rozdział.*~ ~<Płacze>~ Chwilę potem, ponownie przyniesiono nam pół marchewki i szklankę wody. Mogliby nam dać trochę więcej jedzenia, bo to nie jest dobra dieta. ~*Każdy normalny to wie, ale w kadrze zarządzającej tym obozem są klony Sebastiana.*~ /Dzień dobry! :D\ ~*Morda xD*~ /;""D\ Trzeba jeść w umiarze, to fakt, ale nie takim. Mnie już skręcało z głodu. Czułam, że w końcu zasłabnę, tak jak po tej pseudo wycieczce na Górę Grozy. /Zrób to. Jestem ciekawy, gdzie byś się obudziła, gdybyś na przykład zemdlała w czasie biegu.\ ~*To by było zbyt piękne, aby stało się w opku.*~ /;"-(\ ~*<Przytula>*~ /<Odwzajemnia> ;""-(\ Mimo wszystko, jako iż to jest ~*O, siemka zmiano czasu.*~ moje jedyne jedzenie tutaj, zjadłam i wypiłam to, co mi przynieśli. Gdy wszyscy już zjedli i wypili, pasy puściły nas, po czym wyszliśmy i ze stołówki, i z ośrodka.


Bez przerwy, do godziny trzynastej, ćwiczyliśmy na boisku od piłki nożnej. Po prostu mieliśmy różne ćwiczenia, jednak bez przerwy nawet na to aby się napić. ~*To powiem, że ten wasz opiekun musiał mieć dużą wyobraźnię, że przez tyle godzin, bez przerwy, wymyślał wam jakieś ćwiczenia. Nawet mnie by się skończyły pomysły.*~ ~Szkoda, że ten sadysta nie został opisany w opisie bohaterów.~ ~*Fajnie by było, ale no nie ten adres, c'nie.*~ Brzuch bolał mnie niemiłosiernie. Również z powodu okresu, ale też dlatego, że skręcało mnie z głodu i pragnienia. ~*Mnie jak się chce pić, to nie boli mnie brzuch.*~ ~Jak każdego normalnego człowieka.~ Czułam, że w każdej chwili mogę  ~*Widzę, zmiano czasu, że postanowiłaś zostać na dłużej.*~ stracić przytomność. /Mówię, zrób to. Jestem ciekaw, gdzie byś się obudziła.\ ~Chyba każdy jest ciekaw.~ Mimo wszystko, nie przestawałam ćwiczyć. Bałam się konsekwencji, na przykład przykucia do łóżka na cały dzień. ~*Bowiem wtedy rozdział byłby krótszy do analizy i wszyscy bylibyśmy szczęśliwi, a przecież nie o to chodzi.*~ Wiecie, pasy zaciskały się też na brzuchu i to z każdym dniem mocniej, a mnie dziś okropnie owy ~Nie wiem czemu Google Chrome podkreśla słowo "owy" na czerwono, skoro takie słowo istnieje.~ ~*Przeglądarki nie mają wszystkich słów w słownikach, jak widać.*~ brzuch bolał. O godzinie trzynastej, wszyscy zmęczeni wróciliśmy do ośrodka na obiad. /Jakby nic się nie stało.\


Gdy byliśmy na stołówce i usiedliśmy na miejscach, ponownie zostaliśmy przykuci pasami. ~Hej! Podobno na tym obozie też torturują i karzą innych za jakieś przewinienia, a jak na razie stało się to tylko trzy razy. Właśnie dlatego narracja trzecioosobowa byłaby lepsza, bo może dostalibyśmy jakieś opisy karania innych oraz może jakichś tortur. Mam więcej pomysłów na remake po tym, co piszę.~ ~*To może się źle skończyć. xD*~ ~Sebastian mi pomoże. ;""D~ ~*Stop x"D*~ ~/;"""D\~ Jakiś czas później, ponownie podano nam pół marchewki i szklankę wody. Mimo niechęci, zjadłam i wypiłam to, co mi podali. /Bowiem to było twoje jedyne jedzenie tutaj.\ Kiedy wszyscy skończyli, pasy puściły i wyszliśmy ze stołówki  ~*Przeczytałam "z lodówki". xD*~ ~Głodnemu chleb na myśli. xD~ ~*Japa xD*~ oraz ośrodka.


Teraz, do godziny dziewiętnastej, bez przerwy biegaliśmy z punktu A~laska~, do punktu B~arcelona~. ~*Co ty masz z dopisywaniem czegoś do tych liter? xD*~ ~No co? Nudzę się. :D A poza tym, jakby nie można było napisać dokładniej, skąd dokąd oni biegali. To może przy okazji dałoby nam obraz tego, gdzie ten obóz był. Jak na razie wiemy tylko tyle, że gdzieś w górach, ale w górach jest dużo miejscowości.~ ~*Znając życie w Karpaczu, bo to jedyne polskie góry, w których byłam przed napisaniem tego opka. Dzisiaj mógłby to być też Ustroń, ale wtedy o Ustroniu nawet nie wiedziałam.*~ ~Ale i tak, warto byłoby to podkreślić, aby czytelnik wiedział.~ ~*Niedojebanie...*~ ~A, fakt. ;=;~ Nie mieliśmy nawet przerw aby się napić. W połowie czasu, przez który biegaliśmy, poczułam że zaczęło mnie się ciężej oddychać. /To pewnie ze zmęczenia. Tak myślę.\ Nie miałam astmy ani żadnych innych chorób układu oddechowego, ~A szkoda, bo wtedy to opko mogłoby być ciekawsze.~ więc dla mnie to było dziwne. Po prostu prawie nie mogłam oddychać. /A nie, to jednak nie ze zmęczenia.\ Jednak nie przestawałam biegać, mimo duszności. Bałam się konsekwencji. ~Normalnie mogłabyś się zatrzymać i po prostu powiedzieć, że się dusisz, ale tutaj to faktycznie, dla tego gościa zapewne nie było wytłumaczeniem, znając jego charakter.~


O godzinie dziewiętnastej, ponownie wróciliśmy do ośrodka na kolację. Gdy byliśmy na stołówce i usiedliśmy na naszych miejscach, ponownie pasy przycisnęły nas do krzesła. /A co z faktem, że się dusiłaś? Nawet nie zakończyłaś jakoś tego wątku, tylko od razu przeskoczyłaś dalej.\ ~*O.P.K.O - Okropne Pierdolenie Kogoś Okrutnego*~ /Cudowne rozwinięcie. xD\ ~*Wiem x"D*~ Chwilę potem, przyniesiono nam pół marchewki i szklankę wody. Oczywiście zjadłam to, co nam podano. ~Bowiem nie miałaś wyboru.~ Kiedy wszyscy skończyli, wyszliśmy i ruszyliśmy do pokoi.


Będąc w nim, wzięłam czystą piżamę i udałam się do toalety. /Znowu? ;=; A co z faktem, że podczas biegu zaczęłaś się dusić? Tak po prostu ten fakt po tobie spłynął? Ogólnie można by to jakoś wykorzystać, na przykład dając to jeszcze kilka razy, bo na przykład dopiero teraz jakaś jej wewnętrzna choroba postanowiła się ujawniać, bo jej się nudziło. Oczywiście Laura nie wiedziałaby, co się z nią dzieje, bo i skąd miałaby to wiedzieć, skoro do tej pory nic jej się nie działo. Ale oczywiście to nie zostanie wykorzystane, bowiem jesteśmy w opku.\ ~*Kolejny ze słowotokiem? Grzegorz, zaraziłeś nam Sebastiana! x"D*~ ~:D~ Tam załatwiłam potrzebę fizjologiczną, umyłam całe ciało oraz włosy ~Drugi dzień pod rząd? Ona w ogóle codziennie myła włosy? Jej! Niedomówienia! =_=~ i żeby, ~Nie ma to jak już trzecia literówka w opku. ;=;~ wymieniłam tampon na podpaskę  /Dobrze, że tym razem obeszło się bez dokładnych opisów.\ ~*Dzięki Bogu.*~ i ubrałam się w piżamę. Nawet po niej widać było, że miałam już płaski brzuch i szczupłe uda. Jednak to nie była dobra dieta. Szczególnie, że nie było w niej błonnika, ~Skoro wcześniej na szczanie używałaś wyrażenia "potrzeba fizjologiczna", to tutaj powinnaś użyć słowa "celuloza", aby było bardziej profesjonalnie.~ ~*Wtedy nie wiedziałam, że błonnik to celuloza. Szczerze, dowiedziałam się dopiero w tym roku. XD*~ ~Brawo xD~ gdyż już dawno nie musiałam załatwić grubszej sprawy. ~Mówiąc po ludzku, już od dawna nie musiałaś się wysrać.~ ~*#Kultura xD*~ ~;"D~ Już podczas kąpieli zaczęłam planować ucieczkę. ~Długo ci to zajęło. Ja spierdoliłbym po tygodniu.~ ~*Jak każdy, normalny człowiek.*~ Niedługo mój plan powinnam wprowadzić w życie. Mimo wszystko, gdy wyszłam z łazienki, ~*Jakby nic się nie stało.*~ nadal ciężko oddychałam. Od razu położyłam się naprzeciwko ściany, uniosłam nogi i oparłam je o nią, lekko położyłam dłonie na klatce piersiowej i starałam się uregulować /sranie\ oddech. ~*Kolejny? xD*~ /No co? :D Poziom analiz trzeba podtrzymywać.\ ~Moja krew. :D~ ~*No ja jebe. xD*~ ~/;"""D\~


Po jakichś dziesięciu minutach, udało mnie się to. Gdy to nastąpiło, wstałam i położyłam się na łóżku. Gdy już leżałam, pasy ponownie się na mnie zacisnęły. To chyba miało zapobiec naszej ewentualnej ucieczce w trakcie nocy.

~*~/

\~*~

Mimo wszystko, po jakichś paru minutach, usnęłam... /Jakby KOMPLETNIE NIC A NIC się nie stało.\


~*A teraz, upragniona przerwa i lecimy z kolejnymi trzema rozdziałami.*~

~Dzięki Bogu, bo już zaczynałem zdychać z nudów.~

~*Nie tylko ty, Grzegorz. Nie tylko ty.*~

/I nie tylko wy.\

__________________________________________________  

Rozdział XIV Dzień trzynasty.

Tego dnia obudziłam się o godzinie piątej dwadzieścia. /Miło, że wreszcie nauczyłaś się pisać liczebniki słownie.\ ~*Ja też się cieszę.*~ Musiałam więc leżeć jeszcze dziesięć minut i czekać, aż pasy przestaną mnie uciskać. To było ciężkie dziesięć minut, gdyż chciało mnie się lać ~O, więc umiesz używać normalnego słownictwa, a nie takiego sztucznego. Miło.~ oraz bolał mnie brzuch. Dość mocno. YYYYYCH... /Co ona, rodzi?\ ~Dziewczynka czy chłopiec?~ ~*GRZEGORZ! xDDD*~ ~;"""D~ Jakbyśmy dziś biegali, to wieczorem chyba zemdlałabym z bólu. /:D\ Jednak, po dziesięciu minutach, pasy puściły. Od razu odetchnęłam z ulgą, wstałam, wzięłam czyste ubranie i poszłam do łazienki. /<Szykuje sierp i pistolet.>\ Tam odlałam się, zmieniłam podpaskę na tampon, ~Dobrze, że darowano sobie dokładne opisy.~ ~*Weź, nie przypominaj. ;=;*~ ubrałam się i wykonałam poranną toaletę. /Bo co innego mogłaś robić.\ Następnie wyszłam, założyłam buty, wyszłam na korytarz, zamknęłam drzwi na klucz i udałam się na zbiórkę. Kiedy zaś wszyscy, łącznie z tym sadystą, już byli, ruszyliśmy na stołówkę...


Będąc tam, usiedliśmy na swoich miejscach. Kiedy to zrobiliśmy, ponownie na naszych podbrzuszach zacisnęły się pasy. ~Rozumiemy, nie musisz tego powtarzać co rozdział.~ ~*Licznik słów...*~ ~A, no fakt. ;=;~ Naprawdę, miałam wrażenie, że z każdym dniem mocniej. /Niech wam się na szyjach zacisną.\ ~*Marzenia...*~ Mimo wszystko, po chwili, ponownie przyniesiono nam pół marchewki i wodę. Chcąc nie chcąc, zjadłam i wypiłam to, gdyż było to moje jedyne pożywienie tutaj. ~*A ciekawe, co by się stało, gdyby ona tego nie zjadła i nie wypiła, poza faktem, że by jej się chciało pić, bo najeść się połową marchewki nie da. No, ale to by wymagało czasu i pomysłów, a w opkach o to nie chodzi.*~ Lecz, gdy skończyłam i oczekiwałam na innych, dyskretnie spojrzałam na posiłek *khem* *khem* /To tak okropnie wygląda. Można by to słowo, które jest potem, napisać po prostu w cudzysłowie.\ ~*Opkolandia rządzi się innymi prawami.*~ /Właśnie kurwa widzę. ;=;\ opiekuna *khem* *khem*. No kurwa! On sobie jadł kanapki z TUŃCZYKIEM, ~*Aż zgłodniałam. GRZEGORZ! Zrób mi kanapkę z tuńczykiem!*~ ~Nie mamy tuńczyka, do chuja. Zapomniałaś? xD~ ~*To idź do sklepu i kup.*~ ~Jest drugi dzień świąt, wszystkie sklepy są zamknięte.~ ~*Kurwa no! Hmmm...Wiem. Won do Żabki, ona jest czynna zawsze i wszędzie. xD*~ ~Szczerze, sądzę że Żabka też jest zamknięta. XD~ ~*To by oznaczało koniec świata. XD*~ ~;"-)~ ~*O nie. xD*~ ~;"""D~ a my tymczasem mieliśmy jeść takie gówno?! ~Nie sraj, pokrako, was trzymają na diecie. Ale fakt, że za mało wam dawali.~ To było niesprawiedliwe. /Życie takie jest.\ Mimo wszystko, ~*Jakby nic się nie stało.*~ gdy wszyscy skończyli, pasy puściły, a my udaliśmy się na dwór.


Tam, na boisku od piłki nożnej, /A nie do piłki nożnej? Chuj wie.\ bez przerwy, do godziny trzynastej, mieliśmy różne ćwiczenia, które tylko pogłębiały mój ból brzucha. /:D\ Sto brzuszków, dwieście pompek, czterysta przysiadów, etc. ~*Po pierwsze: Ten skrót jest idealny do opowiadań. Po drugie: Ja bym dawno zdechła, jak każdy normalny. No, ale że Laura to Mary Sue, to nie dziwne, że się trzymała.*~ Po ich zakończeniu, brzuch bolał mnie dwa razy mocniej. /:DD\


A o godzinie trzynastej, zmęczeni, udaliśmy się do ośrodka na obiad. Gdy byliśmy na stołówce, usiedliśmy na naszych miejscach. W tym momencie, pasy zacisnęły się na naszych podbrzuszach, a my, po chwili, dostaliśmy pół marchewki i wodę. A „opiekun" /O, więc jednak umiesz stosować cudzysłów. Jak miło.\ dostał rybę. ~Pewnie z frytkami, aby was bardziej dobić.~ Mimo wszystko, zjadłam i wypiłam to, co dostałam. ~*Bowiem za bardzo wyboru nie miałaś.*~ Gdy zaś wszyscy skończyli, pasy puściły i wyszliśmy ze stołówki, i z ośrodka. ~<Ziew>~


Do godziny dziewiętnastej, bez przerwy, graliśmy w piłkę nożną. ~A wasz opiekun pewnie się opalał lub ruchał z jakąś opiekunką innej grupy w krzakach.~ ~*Fajne zajęcia. xD*~ ~No co? :D~ Ja niby stałam na bramce, ~*Nienawidzę stać na bramce. Nie umiem kompletnie jej bronić i jak obronię piłkę, to można wyjmować Crunchips i robić imprezę.*~ ~Ja w ogóle nie lubię piłki nożnej.~ ~*/OOO.OOO\*~ ~Ech... -.-~ ~*/;"""D\*~ jednak prawie co chwilę dostawałam piłką w brzuch lub w głowę. /Najważniejsze, że udawało ci się bronić strzały.\ Nawet nie raczyli przepraszać. Niekulturalne bachory. ~Powiedziała dziwka i niekulturalna szmata.~ ~*Skąd wiesz, że jest dziwką?*~ ~W Opkolandii wszystko jest możliwe.~ ~*Ale bez przesady. '='*~ ~Piękna ta emotka. xD~ ~*Wiem :D*~ Po zakończeniu, brzuch bolał mnie już cztery razy mocniej. /:DDD\ Oprócz tego, bolała mnie też głowa.


A o godzinie dziewiętnastej, udaliśmy się do ośrodka na kolację. ~Nie pitol.~ Gdy znaleźliśmy się na stołówce, ponownie usiedliśmy na swoich miejscach. Kiedy to zrobiliśmy, pasy ponownie zacisnęły się na nas, /Wiemy, powtarzasz to co rozdział, partolona pierdoło.\ ~*#KulturaLevelHard xD*~ /:D\ a po chwili dostaliśmy pół marchewki i wodę. A „opiekun" tortille... ~Po co tu te trzy kropki, nie wiadomo.~ Mimo wszystko, zjadłam co mi dali. Kiedy wszyscy skończyli, pasy puściły, a my udaliśmy się do swoich pokoi... ~I znowu niepotrzebne trzy kropki.~


Gdy byłam w pokoju, oparłam się o ścianę, położyłam dłoń na brzuchu i zaczęłam cicho jęczeć i stękać /( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)\ ~*Ja z wami kiedyś nie wytrzymam. xD*~ ~I tak nas kochasz. :D~ ~*To wiem, ale to nie zmienia faktu, że jesteście jebnięci. xD*~ ~/:D\~ z bólu. Lecz, po chwili, zrobiło mnie się ciemno przed oczami. Chyba zemdlałam, gdyż nic więcej nie pamiętam... /To dobrze, choć trochę oryginalniej.\

__________________________________________________  

Rozdział XV Dzień czternasty.

Tego dnia obudziłam się o godzinie piątej trzydzieści. ~Coś za długo byłaś nieprzytomna, jak na standardy.~ Kiedy otworzyłam oczy, ujrzałam że leżałam pod tą samą ścianą, pod którą wczoraj wieczorem straciłam przytomność. Oprócz tego, dzisiaj nie bolała mnie już ani głowa, ani brzuch. /Szkoda\ ~*Sadysta³³²*³*²˟²*~ /Piękna ta liczba w potędze. xD\ ~*Wiem :D*~ Mimo wszystko, od razu wstałam, ~Od tak, bez żadnych opisów uczuć ani nic.~ wzięłam czyste ubranie i poszłam do łazienki. /<Otwiera portal do świata opka.>\ Tam załatwiłam swoje potrzeby fizjologiczne, zmieniłam tampon, ~*Na szczęście nie zostało to dokładnie opisane.*~ ~Nie strasz. ;_;~ ~*Wiem ;=;*~ przebrałam się w czyste ubranie i wykonałam poranną toaletę. Następnie, wyszłam z łazienki, wrzuciłam zdjęte ubranie do siatki z brudnymi rzeczami, wyszłam z pokoju, zamknęłam drzwi na klucz i udałam się na zbiórkę. Kiedy wszyscy, łącznie z tym psychopatą, /Nie wiadomo, czy jest psychopatą. Na razie wiadome jest tyle, że jest sadystą, a to nie to samo.\ przyszli, udaliśmy się na stołówkę.


Gdy tam byliśmy, usiedliśmy na swoich miejscach. Po zrobieniu tego, ponownie pasy przycisnęły nas do krzesła. /Bo co innego mogłoby się w tym momencie stać.\ Chwilę później, ponownie dostaliśmy pół marchewki i wodę. A ten pieprzony sadysta płatki czekoladowe. ~*No, bo w końcu musiał mieć siłę, aby się nad wami znęcać.*~ /Kocham to usprawiedliwienie. xD\ ~*:D*~ Mimo wszystko, zjadłam i wypiłam to, co mi przynieśli. ~Bowiem za bardzo nie miałaś wyboru.~ Kiedy zaś wszyscy skończyli, pasy puściły, po czym wstaliśmy i udaliśmy się na dwór.


Tam, bez przerwy, do godziny trzynastej, biegaliśmy z punktu A~rabia Saudyjska~ do punktu B~udapeszt~. ~*Pozostawmy to bez komentarza. xD*~ ~:D~ Nawet nie mieliśmy przerw aby odpocząć. /Wiemy, powtarzasz to co rozdział.\ W czasie biegu, zaczęłam wstępnie planować ucieczkę z tego miejsca tortur. ~Czy ty czasem nie zaczęłaś wstępnie planować jej kilka dni temu podczas kąpieli? Jej! Niespójności! ==__==~ W ogóle to zastanawiałam się, dlaczego wszyscy inni uczestnicy nie buntowali się przeciwko takiemu traktowaniu. /Ej, fakt. To jest dość dziwne.\ ~*Wyjaśni się w ostatnim rozdziale, więc spoko.*~ /Zawsze coś.\ Może za tymi srebrnymi drzwiami, przed którymi zawsze stawałam na zbiórkę ~*i o których nigdy wcześniej nie wspomniałam, bo po co,*~ było coś, dzięki czemu ten skurwiel wyprał im mózgi? ~*Nie powiem, bo musiałabym spoilerować, ale wyjaśni się to w ostatnim rozdziale.*~


Nie wiedziałam, ale musiałam się o tym przekonać. /DUN DUN DUUUN!\

~*W tym momencie rozdział mógłby się skończyć, aby podtrzymać atmosferę, ale kurwa nie, to gówno ciągnie się dalej. =_=*~


Mimo wszystko, o godzinie trzynastej, zmęczeni, wróciliśmy do ośrodka na obiad. Kiedy znaleźliśmy się w środku, udaliśmy się na stołówkę. 

~*Jako iż ten rozdział jest nudny, wstawię tu moją ulubioną przeróbkę Świnki Peppy, aby czytelnicy mogli się trochę rozerwać. Prosz:

https://youtu.be/I9KQRU6YKBo

*~

~Genialny przerywnik. xD~

~*No co? Niech czytelnicy trochę się rozerwą! xD*~

Będąc tam, usiedliśmy na swoich miejscach. Gdy to zrobiliśmy, pasy ponownie ścisnęły nasze podbrzusza. /Dlaczego w tym opku są opisywane w całości dni głównej bohaterki na tym obozie? To jest po prostu nudne.\ ~*Szczerze, to nie mam pojęcia.*~ /(╯Ƹ̵̡.Ʒ)╯︵ ┻━┻\ ~*Tak. xD*~ /;"D\ Czułam, że ściskały mi wnętrzności. /:D\ I po paru chwilach, podano nam pół marchewki i wodę. Rzygałam już tymi marchewkami. Po ucieczce stąd będą to moje znienawidzone warzywa. ~Nie dziwne, każdemu już by się przejadły.~ A zgadnijcie, co dostał ten sukinsyn? Paluszki rybne. ~*Mniam*~ Kiedy zaś po jakimś czasie wszyscy skończyli, /Jakby nic się nie wydarzyło.\ pasy puściły, a my wyszliśmy ze stołówki i z ośrodka...


Po wyjściu, bez przerwy, do godziny dziewiętnastej, graliśmy w koszykówkę. Nawet nie mieliśmy przerw aby się napić. ~Czyli jak co dzień, standard.~ W czasie gry, kontynuowałam moje planowanie ucieczki. No musiałam się stąd jakoś wyrwać, bo całego miesiąca bym tutaj nie przeżyła. /Jestem ciekawy, co by się stało, gdybyś jednak ten miesiąc przeżyła. No, ale to by wymagało czasu i pomysłów, a nie o to chodzi w opkach.\


Zaś o godzinie dziewiętnastej, wróciliśmy do ośrodka na kolację. Kiedy byliśmy na stołówce, usiedliśmy na swoich miejscach. Po zrobieniu tego, ponownie, na naszych podbrzuszach zacisnęły się pasy. ~*Dziwię się, że udało mnie się te nudy dociągnąć do końca.*~ ~Musiałaś się naprawdę nudzić.~ ~*Chyba tak było.*~ /I teraz my musimy się z tym gównem użerać. ;=;\ ~*Niestety ;=;*~ Chwilę później, przyniesiono nam pół marchewki i wodę. A ten skurwysyn dostał trzy kanapki z tuńczykiem. ~*Kuźwa, zgłodniałam. Podczas kolejnej przerwy chyba coś zjem.*~ Mimo wszystko, kiedy wszyscy skończyli, pasy ponownie puściły, a my udaliśmy się do naszych pokoi.


Gdy byłam w pokoju, wzięłam piżamę i udałam się do łazienki. /<Wchodzi do świata opka.>\ Tam umyłam zęby, wykąpałam się łącznie z myciem włosów, ~*Z tego co słyszałam, mycie włosów codziennie jest niezdrowe, partoło.*~ ~To Mary Sue, jej włosy pewnie nadal są w idealnym stanie.~ ~*A, no tak. ;=;*~ wymieniłam tampon na podpaskę /Na szczęście bez dokładnych opisów.\ i przebrałam się. Po zrobieniu tego, wyszłam z łazienki, włożyłam ubrania do siatki na brudne rzeczy i stanęłam przed lustrem. Matko boska. ~*To drugie słowo też powinno być wielką literą, do chujca.*~


Ależ ja zmizerniałam. ~Co jest cudem, bo w końcu jesteś Mary Sue, więc nadal powinnaś idealnie wyglądać.~ Widać było, że moje czarne, niegdyś pofalowane włosy, teraz były proste i słabe. ~Chuj, nie zgadłem. O.O~ ~*Będzie idealny dzień! \O/*~ /CUD! *.*\ W mych niebieskich oczach widać było ból i cierpienie. /:D\ Bluzka od piżamy, która niegdyś była nieco opięta, teraz zwisała jak worek ~ziemniaków~. ~*Musiałeś to dopisać? xD*~ ~Tak :D Też jestem głodny.~ ~*Nie dziwne. Zanalizujemy jeszcze ten rozdział do końca i następny, i przerwa.*~ ~Jakoś przeżyjemy, choć będzie ciężko.~Tak samo było ze spodniami. Kiedy nieco uniosłam bluzkę, ujrzałam że mój brzuch był chudy. Nawet nie szczupły. CHUDY! /OK, rozumiemy, nie capslockuj tutaj.\


Co ten obóz ze mną zrobił...Ja rozumiem, że oni mieli za zadanie nas odchudzić, ale raczej nie chodziło o doprowadzenie uczestników do AŻ TAKIEGO stanu! ~A skąd wiesz? Nie jesteś w zarządzie tego obozu, więc nie wiesz, jakie były ich plany. My też nie wiemy, bo to opko ma narrację pierwszoosobową.~ ~*Niektóre historie powinny zostać niedopowiedziane.*~ ~W sumie racja.~ Mimo wszystko, po chwili, odeszłam od lustra i położyłam się na łóżku. Gdy to zrobiłam, ponownie zacisnęły się na mnie pasy. /Dżezis, po prostu zacznij spać na podłodze. -_-\ ~*Marzenia...*~Parę sekund potem, zamknęłam oczy i, po kilku minutach, us~r~nęłam... ~*A myślałam, że się już ogarnąłeś. xD*~ ~Hehe :D~

__________________________________________________    

Rozdział XVI Dzień piętnasty.

~Kurde, tytuły tych rozdziałów są tak powtarzalne, że nawet nie ma czego dodatkowo komentować.~

~*Niestety. Tylko dalej nie wiem, po co opisywałam każdy dzień, skoro w większości nie działo się nic ciekawego.*~

~Może...A nie, w sumie nie ważne, nawet nie wiem, co chciałem napisać, takie to opko nudne.~

/A jeżeli Grzegorz zapomina podczas pisania, co chciał przekazać, to wiedz, że jest źle.\

Tego dnia obudziłam się o godzinie piątej dwadzieścia pięć. /Sekund osiem zapewne.\ Przez to, przez pięć minut musiałam leżeć przykuta do łóżka. Było to ciężkie, gdyż uciskało mnie w żołądku oraz było mi duszno. /Zalążki moich ulubionych opisów! :D\ ~*Po analizie lądujesz w izolatce. xD*~ /;_;\ ~*;"""D*~ Mimo wszystko, przez te pięć minut, zaczęłam obmyślać plan ucieczki. ~Chyba kontynuowałaś to robić, bo obmyślać owy plan zaczęłaś już dawno.~ Nie wytrzymałabym tu do trzydziestego pierwszego dnia miesiąca. /Ja tam jestem ciekawy, jak wyglądał ostatni dzień tego obozu, ale wiem, że nie dane nam będzie się tego dowiedzieć, bo wymyślenie tego wymagałoby czasu i pomysłów, a nie o to w opkach chodzi.\ Mimo to, ~*Dawaj więcej opisów uczuć i przemyśleń, w końcu o to chodzi w narracji pierwszoosobowej.*~ ~Marzenia...~ ~*Wiem...*~ o godzinie piątej trzydzieści, pasy puściły. Od razu odetchnęłam z ulgą, wstałam i wzięłam ubrania. Następnie, udałam się do łazienki, /<Wchodzi do świata opka.>\ załatwiłam potrzeby fizjologiczne, zmieniłam tampon, ubrałam się, umyłam zęby i wyszłam. ~Jezu, na serio nie obchodzi nas to, co robiłaś co rano. Jesteśmy tu dla hipernierealistycznej akcji, a nie po to, aby czytać o porannej rutynie głównej bohaterki.~ ~*Czemu ja kiedyś tworzyłam takie nudne opka?*~ ~Trzeba by się zapytać dawnej ciebie, ale wehikuł czasu jeszcze nie istnieje.~ ~*A poza tym, dla dawnej mnie to było dzieło sztuki.*~ ~Fak.~ ~*Niestety ;=;*~ Następnie, odłożyłam piżamę, założyłam buty, wzięłam klucz i wyszłam na zbiórkę, zamykając drzwi. Kiedy wszyscy już byli, ruszyliśmy na stołówkę.


Kiedy się tam znaleźliśmy i usiedliśmy na naszych miejscach, ponownie pasy przycisnęły mnie /Chyba was, bo pozostałych członków obozu też to spotykało.\ do krzesła. Dzisiaj, gdy bolał mnie żołądek, czułam że na serio z każdym dniem pasy mocniej zaciskały się. ~KURWA, ROZUMIEMY! Powtarzasz to samo co rozdział! Dawaj coś ciekawego, do chuja pierdolonego!~ ~*A jak Grzegorz się wkurwia na opko, to wiedz, że jest tragicznie.*~ ~Po prostu to opko mnie wkurwia powtarzaniem ciągle tego samego tylko po to, aby rozdział był dłuższy.~ ~*Nie tylko ciebie, Grzegorz. Nie tylko ciebie.*~ /I nie tylko was.\ Jednak, parę chwil potem, przyniesiono nam pół marchewki i wodę. Od razu, chcąc nie chcąc, zjadłam to, co nam dano, gdyż był to mój jedyny posiłek tutaj. ~Każdy normalny już dawno rzygałby tymi marchewkami.~ Kiedy skończyłam, dyskretnie spojrzałam na talerz tego psychola. Okazało się, że dzisiaj jadł płatki czekoladowe. Kurwa, to zaczynało mnie denerwować. ~*Wiadomo, że nigdy nie dostalibyście tego samego co on, bo jesteście na obozie odchudzającym jako uczestnicy, ale i tak powinni wam dawać nieco więcej. Szczególnie na śniadanie, które jest najważniejszym posiłkiem dnia.*~ Lecz, chwilę potem, wszyscy skończyli, dzięki czemu te cholerne pasy puściły. Gdy to nastąpiło, wyszliśmy ze stołówki i z ośrodka.


Od teraz, do trzynastej, bez żadnych przerw, graliśmy w siatkówkę. Niby to nie był jakoś męczący sport, gdyż przez większość czasu się stało, ale jednak był dzisiaj okropny upał, a JAK NA ZŁOŚĆ, pole do siatkówki znajdowało się w samym słońcu. /Nie zdziwiłoby mnie to, gdyby okazało się, że owe pole zostało zbudowane specjalnie w takim miejscu.\ Było mi gorąco ~Zapewne nie tylko tobie, egoistko zajebana.~ ~*#Kultura*~ ~Po prostu Laura zaczyna mnie wkurwiać.~ ~*/Nie tylko ciebie.\*~ i jeszcze bolał mnie żołądek. Myślałam, że tam zemdleję, jednak nie wiedziałam, co działo się, gdy ktoś by zemdlał, więc starałam się aby do tego nie doszło. /Bowiem jeżeli by do tego doszło, trzeba byłoby wymyślać dodatkowy scenariusz, a nie o to w opkach chodzi.\


Mimo to, o godzinie trzynastej, wróciliśmy do ośrodka na obiad. Gdy ponownie znaleźliśmy się na stołówce i usiedliśmy na naszych miejscach, pasy na nowo zacisnęły się na naszych podbrzuszach. ~*<Szturcha Grzegorza> E! Nie śpij! Niedługo przerwa!*~ ~Co? A, sorki, nudzę się po prostu.~ ~*Nie tylko ty.*~ /I nie tylko wy.\ Zaś po paru chwilach, przyniesiono nam /wodę po ogórkach i spleśniałe parówki\ pół marchewki i wodę. ~*Jestem pewna, że Laura serio wolałaby już twoje danie, Sebastian, od połowy marchewki.*~ /Wiadomix\ Od razu zjadłam i wypiłam to, co dostałam, a następnie dyskretnie spojrzałam na talerz tego kretyna. No kuźde. Teraz on jadł sobie spaghetti. Nie dość, że był skończonym psychopatą, to jeszcze miał jedzenie lepsze od nas. ~*Nie dziwne, w końcu jesteście na obozie odchudzającym. Ogólnie apropos obozów i kolonii, to to już tak jest. Wyjeżdżasz, a potem chcesz w przyszłości wrócić jako opiekun, aby poczuć pełnię władzy nad bachorami. :D*~ ~No tak masz tylko ty, więc morda w kubeł. xD~ ~*:D*~ Gdy już zostanę imperatorem, zabiję go. /:D\ Lecz, kiedy wszyscy skończyli jeść, ~Jakby nic się nie wydarzyło.~ pasy ponownie puściły, a my wyszliśmy ze stołówki i z ośrodka.


Od teraz, do godziny dziewiętnastej, bez przerwy, wykonywaliśmy jakieś ćwiczenia, przez które mocniej uciskało mnie w żołądku. /:D\ Na dodatek, w połowie ćwiczeń, zaczęło mnie ściskać w pęcherzu. /:DD\ Ledwo powstrzymywałam chęć odlania się. ~Posikaj się, będzie oryginalnie. Tylko nie opisuj tego dokładnie. A nie, chwila, przecież masz tampon. Dobra, nie było tematu, nici z tego.~ No i przez to mocniej bolał mnie brzuch. /:DDD\ Chciałabym w końcu móc odpocząć, ale ten kretyn nie dawał nam takiej możliwości. /:DDDD\


O godzinie dziewiętnastej, wróciliśmy do ośrodka na kolację. Po znalezieniu się na stołówce i znalezieniu się na naszych krzesłach, na nowo zacisnęły się na nas pasy. /<Ziew>\ Parę chwil potem, przyniesiono nam, standardowo, pół marchewki i wodę. ~Nie musisz tego dokładnie opisywać, wiemy co dostawaliście do jedzenia.~ ~*Licznik słów...*~ ~;===;~ Od razu zjadłam i wypiłam to, a następnie dyskretnie spojrzałam na talerz naszego *Ekhm* *Ekhm* /I znowu, lepiej wyglądałby cudzysłów przy kolejnym słowie.\ opiekuna *Ekhm* *Ekhm*. Jadł sobie mega tłuste kanapki z tuńczykiem. /:D\ Oby wzięły go w nocy wzdęcia lub chociaż bolał go brzuch. Tego mu życzyłam. ~Miła jesteś. xD Ale w sumie nie dziwne, na twoim miejscu prawdopodobnie też bym mu tego życzył.~ ~*Jak każdy normalny.*~ Jednak, kiedy wszyscy skończyli jeść, /Bo nic się nie wydarzyło. Ja też rozpiszę się w analizie końcowej.\ ~*GRZEGORZ! Zaraziłeś kolejną osobę! xD*~ ~Hehe ;"D~ pasy puściły i wyszliśmy ze stołówki, po czym udaliśmy się na nasze piętro.


Będąc tam, zobaczyłam że wszyscy ustawiali się na zbiórkę. ~Ła! Oryginalność! O.O~ ~*Cud! \O/*~ /Magia! ***.***\ Zrobiłam to samo. Kiedy wszyscy staliśmy, ten psychopata stanął na środku i powiedział:

- Słuchajcie. Jutro idziemy na ~*koncert Zardonica. Tylko zachowywać mnie się jak przystało na prawdziwego wyzna...eee...to znaczy fana naszego boga, bo wywieszę przez okno jak flagę!*~ ~Odnalazłabyś się na tym obozie jak nikt inny. XD~ ~*No co? Marzy mnie się, aby pójść na koncert Zardonica, ale on w Polsce był wtedy, gdy nawet nie wiedziałam, że istnieje. A jak przyjedzie, to pewnie do Atlas Areny, jak każdy zajebisty wykonawca. Bo chujowi lub ci, których nie słucham, akurat muszą zjeżdżać się na Stadion Narodowy, ale ci, których wielbię to tylko do Atlas Areny. -.-*~ ~Wolę nie wiedzieć, co by się działo po koncercie Zardonica, gdybyś tam poszła. XD~ ~*Popędziłabym po autograf z prędkością Flasha. I może po wspólne selfie, jakby się zgodził. XD*~ ~Jezu xD~ ~*No co? Wielbię Zardonica! :D*~ cały dzień na basen. /Oryginalność! (╭☞ȍ人ȍ)╭☞\ ~*Boże, ta emotka. xD*~ /;"""D\ Wychodzimy zaraz po śniadaniu, więc przygotujcie się. /( ͡° ͜ʖ ͡°)\ ~*SEBASTIAN! xDDD*~ /;"D\


Normalnie ucieszyłabym się, gdyż lubiłam pływać, ale w tym wypadku podejrzewałam, że znaczyłoby to kolejne męczarnie. /:D\ Lecz, po tym krótkim komunikacie, rozeszliśmy się do naszych pokoi. ~Jakby nic się nie wydarzyło.~


Gdy znalazłam się w moim, wzięłam piżamę i poszłam do łazienki. /<Wchodzi do pokoju Laury.>\ Będąc tam, umyłam zęby, załatwiłam potrzebę fizjologiczną, umyłam siebie oraz włosy, ~*Mnie by nie chciało się codziennie myć włosów, ale co kto lubi.*~ zmieniłam tampon na podpaskę i przebrałam się. Następnie, po wyjściu z łazienki i odłożeniu ubrania, spakowałam plecak na jutro. ~Jak nakazują prawa logiki.~ Wrzuciłam tam wodę, /Kuźwa, skoro masz wodę, to dlaczego nie pijesz więcej niż wam dają? -.-\ ~*Opko...*~ /A, fakt. ;=;\ kostium kąpielowy, ręcznik, klapki, czepek, okularki, tampony na zmianę oraz mydło. ~*Kto normalny bierze mydło na basen? Ja wchodzę pod prysznic tylko na dwie sekundy, aby nikt się nie dojebał i popierdalam pływać!*~ ~Najgorsze są nagie osoby myjące się pod prysznicami. ;_;~ ~*Kurwa, to jest okrutne. Kąpie się w domu, a nie na basenie przy ludziach. ;-;*~ ~A najczęściej są to staruszkowie. ;_;~ ~*Wiem, to jest jeszcze gorsze. ;_;*~ Kiedy skończyłam, wyłączyłam światło i opadłam na łóżko z cichym jęknięciem. /~*NIE. xD*~ :-( ~*No ja jebe. xD*~ ;"""D\ Parę sekund potem, pasy zacisnęły się. Mimo bólu, jaki mi zadawały, parę minut potem, usnęłam...


~*A teraz, długo wyczekiwana, dłuższa przerwa. Zdycham od tego opka, a zostało jeszcze pięć rozdziałów.*~

~Będzie ciężko, ale trzeba to po prostu przeżyć, choćby dla naszych fanów.~

~*Wiadomix*~

__________________________________________________ 

Rozdział XVII Dzień szesnasty.

~Ło chuj, ta przerwa faktycznie długa była.~

~*Sorki, oglądałam z mamą film dokumentalny o III Rzeszy.*~

~Cudowny film na drugi dzień świąt. XD~

~*C'nie? :D*~

Tego dnia, obudziłam się o godzinie czwartej. /;"D\ ~*Cudna reakcja. xD*~ /Wiem x"D\ No ekstra, musiałam czekać jeszcze półtorej godziny, żeby pasy łaskawie mnie puściły. /;"""D\ ~*Spal się, matole. xDDD*~ /;"""D\ Przez ten czas, zaczęłam się zastanawiać, po co w nocy przykuwali nas do łóżek. ~Abyście nie zwiali, pacanko.~ ~*Słowotwórstwo? xD*~ ~Why not? :D~ Z tego, co widziałam, to wszyscy uczestnicy obozu mieli nieźle wyp~a~r~ow~ane mózgi, /W sumie, zgadzało by się, bo w ogóle się nie udzielali. Nawet nie powiedzieli naszej bohaterce, aby spierdalała czy coś.\ że raczej nie przyszłaby im do głowy ucieczka. /Skąd wiesz? Może oni udają, aby ten pacan się od nich odczepił? Nie gadałaś z żadnym z nich, więc nie możesz wiedzieć.\ ~*Ale to Mary Sue...*~ /;=;\ Oprócz tego, dopracowywałam mój plan ucieczki stąd. Za cztery dni powinien być w stu procentach gotowy. /:-(\ ~*Wiem, ty byś ją tu trzymał trzydzieści lat, ale ja wtedy nie byłam aż tak pierdolnięta. xD*~ /:-(((\ ~*Nie no, ty matole. xD*~ ~Fajny ten twój jeden z miliona synów, Ramoninth. xD~ ~*Wiem x"""D*~ /Jestem fajny i skromny zarazem. :D\ ~No w chuj. xD~ /;"D\ Mimo to, gdy o godzinie piątej trzydzieści rano ~Dobrze, że nie w południe. No, ale mogłyby się te pasy pozacinać we wszystkich pokojach i ich opiekun miałby problem, bo nikt nie mógłby wstać. xD~ ~*W sumie, oryginalne by to było, co nie pasuje do opek.*~ ~Niestety :-(~ pasy puściły, wstałam, wzięłam ubrania i poszłam do toalety. /<Zastrzela kibel.>\ ~*HOW? x"""D*~ /Magia Opkolandii. xDDD\ Będąc tam, załatwiłam swoje potrzeby fizjologiczne, zmieniłam podpaskę na tampon, ubrałam się i umyłam zęby, a także uczesałam się. Po skończeniu, wyszłam do pokoju, schowałam piżamę na miejsce, założyłam buty, wzięłam plecak i wyszłam z pokoju, zamykając drzwi na klucz. Kiedy to zrobiłam, udałam się na zbiórkę. Zaś kiedy wszyscy się zebrali, ruszyliśmy na stołówkę.


Po dotarciu na stołówkę, zajęliśmy swoje miejsca. Po zrobieniu tego, ponownie pasy przykuły nas do krzeseł. Nie, nie wydawało mnie się. Z każdym dniem robiły to coraz mocniej, powodując większy ból. ~Może dlatego, że chudliście, więc musiały być mocniej zaciskane, aby was trzymały.~ Lecz, chwilę potem, ujrzałam że przyniesiono nam, uwaga, bo to zwali was z nóg, pół marchewki i wodę. /Oryginalność w chuj, nie ma co.\ Coś czułam, że po tym obozie będę miała obrzydzoną marchewkę przez kolejne dziesięć tysiącleci. ~*Nie dziwne, każdemu by w końcu zbrzydła.*~ Jednak, chcąc nie chcąc, zjadłam i wypiłam to, co mi dano, gdyż był to mój jedyny posiłek tutaj. /Ciągle zastanawiam się, co by się stało, gdyby tego nie zjadła.\ ~*Wymyślenie tego wymagałoby czasu i pomysłów, a nie o to chodzi w opku.*~ Gdy skończyłam i oczekiwałam na wszystkich, dyskretnie zerknęłam na talerz naszego, ekhm, „opiekuna". ~Kombajn stop na moment. Czy na tym obozie nie było kilku grup? Zwykle nawet na obozach odchudzających są co najmniej dwie grupy.~ ~*H.I.P.E.R.N.I.E.R.E.A.L.I.Z.M - Handel Innymi Pierdołami Ewidentnie Rozjebane Nie Istotnymi Elementami Rozpierdolonej Ewentualnie Akcji Lub Innymi Znanymi Metodami.*~ ~Piękne jest rozwinięcie tego "skrótu". x"DDD~ ~*Wiem x"""""DDDDDD*~ Dzisiaj na śniadanie jadł jajecznicę. /:D\Taki dowód, że na tym świecie nie ma ~*Witaj ponownie, zmiano czasu.*~ sprawiedliwości, heh. /No co ty nie powiesz.\ Lecz, parę minut później, kiedy wszyscy skończyli jeść, pasy puściły, a my wyszliśmy ze stołówki oraz ośrodka.


Udaliśmy się na ten nieszczęsny basen, ale, oczywiście, pieszo. /A czego się spodziewałaś.\ Nie no, wszystko ładnie i pięknie, ale było chyba z /zero Kelvinów\ ~*Nie wnikam w to, jak przeżyli. xD*~ /Opkolandia odpowiedzią na wszystkie nasze egzystencjalne problemy. xD\ trzydzieści stopni Celsjusza oraz

basen ~*Tak, ta upośledzona spacja serio jest w Wordzie.*~ ~;=;~ ~*Wiem ;=;*~ był oddalony CZTERDZIEŚCI KILOMETRÓW od ośrodka! ~*A, to w takim wypadku na normalnym obozie odchudzającym taką odległość pokonalibyście autokarem. Wiem coś o tym.*~ Ja naprawdę rozumiałam idee obozów odchudzających oraz to, że mieliśmy podczas nich zrzucić zbędne kilogramy, /A także przestawić się na zdrowy styl życia, jak coś.\ ale raczej nie na tym one polegały. ~*Bowiem nie na tym one polegały i nie na tym polegają.*~ W czasie drogi czułam, że zemdleję. /To mdlej. Będzie ciekawie.\ Było naprawdę bardzo gorąco i jeszcze w ogóle się nie zatrzymywaliśmy. Szliśmy tam chyba z, ja wiem, trzy godziny? ~Za mało. Według Internetu zajęłoby wam to, bez przerwy, około siedmiu godzin. Czyli jeżeli wyszliście, dajmy na to o szóstej, to na basen powinniście dojść około trzynastej.~ ~*Wiesz, bo po co research? Lepiej napisać opko na odpierdol.*~ ~Niestety~ Być może. Dotarliśmy tam około dziewiątej trzydzieści. ~*Za szybko.*~ Po dotarciu było mi bardzo słabo z gorąca i zmęczenia. /:D\ Na moje szczęście, po wejściu do budynku, gdyż basen był pod dachem, była klimatyzacja. /To akurat normalne w budynkach użyteczności publicznej, więc się nie przyczepię.\To było naprawdę miłe, nie powiem. Jednak, dostaliśmy karty do szafek i poszliśmy się przebrać.


Najgorsze było to, że podczas tego obozu tak schudłam, że kostium kąpielowy, w który kiedyś ledwo się mieściłam, teraz ledwo się na mnie trzymał. ~Wiem, że to zapewne by głupio wyglądało, ale z braku laku mogłaś go spróbować przytrzymać paskiem do spodni. Tak mi nagle do głowy przyszło.~ Na szczęście nie spadał tak często, /OCZYWIŚCIE ;=;\ więc może jakoś wytrzymałabym ten dzień. Mimo wszystko, gdy wyszliśmy na basen i wszyscy się zebrali, weszliśmy na basen sportowy. Od teraz, do godziny siedemnastej, mieliśmy BEZ PRZERWY, pływać /Czyli osiem godzin. Jeżeli to działoby się w normalnym świecie, pływaliby do dwudziestej pierwszej.\ dowolnym stylem. ~*Chociaż tyle. Jakby kazali im pływać delfinkiem, to zaczęłabym współczuć.*~ ~Ja też. Wolę pływać kraulem.~ ~*Ja nienawidzę. Mam z tym stylem złe wspomnienia z chyba drugiej lub trzeciej klasy podstawówki.*~ ~Wiem~ /Cholera, Grzegorz, czy ty o niej wiesz WSZYSTKO? ;_;\ ~:D~ /;___;\ ~;"""D~ Jednak nie wolno nam się było ani na chwilę zatrzymać. Przynajmniej mogłam pływać czym chciałam, czytaj stylem klasycznym (żabka). ~Jakaś ty profesjonalna pod względem nazewnictwa. Woah.~ Jednak, nie mogliśmy nawet wyjść do toalety, czy się napić. /:D\ Męczyłam się okropnie, ale jakoś dawałam radę, gdyż nie chciałam być zamknięta w szafie czy izolatce, /;"-(\ ~*Tak, napiszę ci kiedyś opko będące slasherem + porno w jednym. Dla własnego syna trzeba się czasem poświęcić i sprawić sobie tortury, aby był szczęśliwy. ;=;*~ /Oooo... <333333 <Przytula najmocniej jak się da.>\ ~Współczuję, Ramoninth. xD~ /;"D\ bo to przyjemne nie było.


O godzinie siedemnastej, mogliśmy wyjść z wody. Jeeej...Od razu, wykończeni, ruszyliśmy do szatni się ubrać. Jezusie japoński, ~Fajne określenie. XD~ ~*Wiem, podpatrzyłam gdzieś w necie. XD*~ dzisiejszy dzień obrzydził mi basen na kolejne dwa lata. /:D\ Mimo to, po przebraniu się, wyszłam z szatni i ustawiłam się tam, gdzie stało parę osób z mojej grupy. Zawsze zastanawiało mnie to, dlaczego nikt nigdy ze sobą nie rozmawiał. ~Nas też to zastanawia, ale niestety nie otrzymamy odpowiedzi na to odwieczne pytanie.~ To było dziwne, jakby te wszystkie osoby były jakimiś robotami czy innym cholerstwem. W sumie ja też dawno się nie odzywałam ~*Zauważyliśmy to po braku dialogów. Jednak można by jakoś wytłumaczyć, dlaczego oni ze sobą nie rozmawiali, no ale to opko, więc czego ja wymagam.*~ i cieszyłam się, że byłam człowiekiem, bo inaczej chyba już dawno szczęka by mi zardzewiała. No, ale kiedy wszyscy się zebrali, ruszyliśmy w kierunku wyjścia, a następnie ośrodka.


I znów, trzygodzinna droga w trzydziestostopniowym upale. ~W rzeczywistości, powinna trwać około siedmiu godzin.~ Przez pierwszą godzinę było nawet OK, gdyż poprzez pływanie w basenie nieco się schłodziłam, ale dwie ostatnie godziny to była istna katorga. Znowu, w ogóle się nie zatrzymywaliśmy. /:D\ Do ośrodka doszliśmy o godzinie dwudziestej. /W prawdziwym świecie dotarlibyście tam o czwartej nad ranem.\ ~*Co byłoby ciekawe, ale OCZYWIŚCIE, w opku nie ma co liczyć na ciekawość. Wolałabym już hipernierealistyczną akcję, niż te nudy. ;=;*~ /Też uważam, że to byłoby znacznie ciekawsze.\ Po znalezieniu się pod drzwiami, czułam że dzisiejszej nocy znowu bym zemdlała. ~I dobrze. Zawsze to choć trochę oryginalności.~ Wiem, że często mdlałam, ale czy można mnie było za to winić? ~*Tak. Nie no, jaja sobie robię, wiadomo że to nie twoja wina.*~ Kompletnie nie miałam sił, gdyż dostawaliśmy tak mało jedzenia, że to nawet nie była połowa dziennego zapotrzebowania kalorycznego dla nastolatków i to jeszcze uprawiających taką ilość sportu codziennie. /Nie pierdol, pewnie was dragami faszerowali, ale ty nie raczyłaś o tym wspomnieć.\ ~Szybko wyciągnięte wnioski, nie ma co. xD~ /Innego wytłumaczenia nie znajduję. xD\


Najgorsze było to, że jako iż do ośrodka dotarliśmy o dwudziestej, nie zjedliśmy kolacji. Super, jeszcze tego mi brakowało. A woda w pokoju zaczynała mnie się kończyć. ~*Kran odpowiedzią na wszystkie nasze egzystencjalne problemy.*~ Wiem, że była jeszcze woda z kranu, ale miała ona jakiś dziwny, zielonkawy kolor. /Szkoda, że nie wspomniałaś o tym znacznie wcześniej. Można więc z całą pewnością stwierdzić, że zostało to wciśnięte na siłę.\ Wolałam nie ryzykować życiem, pijąc ją. Lecz, po wejściu do ośrodka, ~*Nie ma to jak szybka zmiana tematu.*~ udaliśmy się na nasze piętro i ustawiliśmy na zbiórkę. ~*Ważne, że chociaż trochę oryginalności.*~ Już się bałam, co tym razem zapowie ten psychol. /Twoją śmierć.\ ~*Cudnie xD*~ /Wiem :D\ Chwilę potem, powiedział:

- Chciałem wam tylko przekazać, że jutro, zaraz po śniadaniu, idziemy ~spalić sejm.~ na cały ~*Rozrywka dla całej rodziny. xD*~ ~Wiem :D~ dzień na siłownię. /I dobrze, to przynajmniej w tych rozdziałach będzie działo się co innego.\

Po tych słowach, zrobiło mnie się słabo. /:D\ Nie jakbym się dobrze czuła od samego początku, ale na tym obozie tego typu słowa były definicją całodziennych tortur. /:DD\ Lecz, chwilę potem, rozeszliśmy się do naszych pokoi. ~*Jakby NIC A NIC się nie wydarzyło.*~


Kiedy znalazłam się w swoim, ciężko oddychając, oparłam się o ścianę. /Dobrze, że nie poszłaś od razu do kibla.\ Było mi tak słabo z głodu i zmęczenia, że czułam, iż zaraz zemdlałabym. ~*Mdlej, to rozdział się skończy.*~ ~Nie ma to jak być miłym wobec swej dawnej OC. xD~ ~*Po prostu Laura zaczyna mnie wkurwiać.*~ ~Mnie w sumie też.~ /I nie tylko was.\ Szczególnie, że ledwo stałam na nogach oraz cały świat lekko wirował mi przed oczami. /Nie pijcie alkoholu, dzieci.\ ~*Kurwa, kolejny. xD*~ /:D\ I, parę minut potem, moje oczy zaszły mrokiem. Po kilku sekundach, bezwładnie osunęłam się na podłogę. Nie pamiętam nic więcej z tamtego wieczoru... /:D\ ~Cudowna reakcja na zakończenie rozdziału. xD~ /Wiem x"D\

__________________________________________________  

Rozdział XVIII Dzień siedemnasty.

Obudziłam się około godziny piątej rano. Kiedy otworzyłam oczy, ujrzałam że leżałam na podłodze pod ścianą. No tak, czyli musiałam zemdleć. /No nie pierdol, matołko.\ Zdarzało mnie się to coraz częściej, ale czy można było mnie winić? ~Właściwie to nie, bo przecież mogła mdleć z głodu i ze zmęczenia, bo tutaj to faktycznie było usprawiedliwieniem.~ W końcu byliśmy tu prawie, że ~*Czy przed tym "że" powinien być przecinek?*~ ~¯\_(ツ)_/¯~ głodzeni, prawie w ogóle nie mieliśmy możliwości picia wody oraz jeszcze byliśmy wykańczani. /:D\ Mimo wszystko, dzisiaj czułam się lepiej, niż wczoraj wieczorem. ~Chociaż tyle.~ Jednak, jako iż nie byłam przykuta do łóżka, wzięłam czyste ubranie, udałam się do łazienki /No do...\ i będąc tam, wykonałam poranną toaletę, czyli załatwiłam potrzeby fizjologiczne, zmieniłam tampon, ubrałam się, umyłam zęby i uczesałam. ~Wiemy jak wygląda twoja toaletowa rutyna, nie musisz się powtarzać co rozdział. Wiem, że chodzi o licznik słów, ale i tak będę się do tego dopierdalał.~ Po zrobieniu tego, wyszłam z pokoju, wrzuciłam brudne ubranie do siatki z brudnymi rzeczami, /Powiedziałbym, żebyś je sobie uprała, no ale na tym obozie mogła nie mieć czasu ani siły.\ założyłam buty, odczekałam do odpowiedniej godziny, w czasie tego dopracowując plan ucieczki z tego piekła, ~To ty nie widziałaś pomysłu na mój remake. :D~ ~*Ja widziałam i serdecznie pragnę, aby wyjebali ci komputer. xD*~ ~;"""D~ a kiedy odpowiednia godzina nastała, wyszłam na zbiórkę.


Gdy zaś wszyscy, łącznie z tym psychopatą, /Ile mamy powtarzać, że nie wiadomo, czy on był psychopatą? -.-\ zjawili się, udaliśmy się na stołówkę. Będąc tam, usiedliśmy na swoich miejscach, a kiedy to uczyniliśmy, pasy ponownie przykuły nas do krzesła. ~*Wiemy, powtarzasz to co rozdział, prawie zawsze po kilka razy.*~ Parę chwil potem, przyniesiono nam pół marchewki i wodę. /Czyli standard.\ Tak, tyle na peeewno ~Przynajmniej w tym opku wiedziałaś, że litery można przeciągać tylko trzy razy.~ ~*Zawsze to jakiś sukces.*~ wystarczyłoby nam na cały dzień. Gratuluję pomyślunku. Nie żeby coś, rozumiałam że jeżeli chciało się schudnąć, trzeba było mniej jeść, no ale błagam! /Może chcieli zrobić z was zawodowe modelki i zawodowych modeli?\ ~*To już raczej wyglądali idealnie.*~ ~Czemu wy mi podsuwacie pomysły do remake?~ ~*/;___;\*~ ~;"""D~ To jest po prostu szczyt wszystkiego! Mimo to, zjadłam i wypiłam to, co mi podano, /Jakaś ty grzeczna.\ gdyż był to mój jedyny posiłek tutaj. W oczekiwaniu na moment, w którym wszyscy zjedliby, dyskretnie spojrzałam na talerz *ekhm* *ekhm* /I znowu, tu powinny być cudzysłowy. Lepiej by to po prostu wyglądało.\ naszego opiekuna *ekhm* *ekhm*. Dzisiaj dostał dość sporo tłustego jedzenia. A niech się źle poczuje, to miałby za swoje i za to, jaki był. ~Widzę, Ramoninth, że pod względem charakteru Laura jest twoją wierną kopią. xD~ ~*Hehe :D*~ Mimo wszystko, kiedy wszyscy skończyli jeść, pasy puściły, a my wyszliśmy ze stołówki i z ośrodka.


Następnie, ruszyliśmy na tą nieszczęsną siłownię. A wiecie, o ile była ona oddalona od naszego ośrodka? O PIĘĆDZIESIĄT KILOMETRÓW! /Zgodnie z prawami logiki, powinniście pojechać tam autokarem, bo byście się pieszo w cały dzień nie wyrobili, nawet idąc bez przerwy.\ ~Opkolandii to nie dotyczy.~ /Ach, fakt. ;=;\ I, oczywiście, musieliśmy tam iść piechotą, kiedy było parno oraz temperatura wynosiła trzydzieści osiem stopni. ~*Jezu Chryste! W Polsce?! Toż to niemożliwe!*~ ~Magia Opkolandii jak widać. A poza tym, czy w taką temperaturę bez potrzeby nie powinno się wychodzić z domu?~ ~*Szczerze nie wiem, bo w Polsce nigdy tyle nie było, ale podejrzewam, że tak.*~ W czasie drogi czułam, że mogłam zemdleć. /Jezu, to po prostu zemdlej. Chciałbym się dowiedzieć, co by się stało, gdybyś ty lub ktoś inny zemdlał w czasie drogi.\ ~*Każdy by chciał się dowiedzieć.*~ Dotarliśmy tam po około pięciu godzinach, czyli o jedenastej trzydzieści. /W rzeczywistości powinniście tam dojść po dziewięciu godzinach, tak około, czyli około piętnastej.\ Gdy weszliśmy na siłownię, na szczęście, była tam klimatyzacja. ~*Co jest normalne.*~ Mieliśmy wybrać sobie sprzęt, na którym, bez ustanku, mieliśmy ćwiczyć. /:D\ Ja wybrałam jeden z rowerków, gdyż z niego najłatwiej się korzystało. ~To akurat fakt.~ Przez pierwszą godzinę było OK, ale po minięciu owej, czułam się coraz gorzej. /:DD\ Najgorsze było to, że W OGÓLE nie mogliśmy odpocząć. /:DDD A tak w ogóle, ktoś dawno powinien się zorientować, że coś jest nie tak.\ ~Opko...~ /;=;\


Około godziny siedemnastej, skończyliśmy. ~Czyli sześć godzin później. W rzeczywistości powinniście skończyć o dwudziestej pierwszej.~ Jeeej. Po zakończeniu, wyszliśmy na ten cholerny upał i, ponownie pieszo, ruszyliśmy w kierunku ośrodka. /Czemu nikt nie zadzwonił na policję w kwestii tego obozu? Jeżeli inni mieli wyprane mózgi, to Laura powinna to potajemnie zrobić, bo ona zdawała się jedyną normalną osobą tutaj.\ ~*Policja zostanie wezwana, ale w ostatnim rozdziale.*~ /Zawsze coś.\ Ja, ledwo trzymałam się na nogach oraz czułam, że nie wytrzymałabym. Naprawdę nie rozumiałam, jaki cel przyświecał organizatorom tego obozu tortur. /Ktoś wpadł na genialny sposób zgarnięcia hajsu. Proste.\ Jeżeli chcieli oni wykończyć młodzież, to gratuluję, bo ten cel im wychodził. ~Może organizatorka z jakichś powodów nienawidziła młodzieży i chciała ich wszystkich wykończyć. No, ale oczywiście, nie zostanie to wyjaśnione w opku.~ ~*Correct ;=;*~ ~;===;~


Jednak, po kolejnych pięciu godzinach, czyli o dwudziestej drugiej, /A w naszej rzeczywistości byłaby teraz szósta rano.\ dotarliśmy do ośrodka. Nawet nie mogliśmy zjeść kolacji, gdyż stołówka już od dawna była nieczynna. /:D\ Ruszyliśmy więc na nasze piętro. ~Bo co innego mieliście robić.~ Będąc tam, rozeszliśmy się do swych pokoi.


Kiedy ja dotarłam do mego pokoju, ciężko oddychając, oparłam się o ścianę. /Dobrze, że nie poszłaś do kibla, bo bym się wkurwił.\Czułam, że tej nocy znowu zemdlałabym. ~Czepnąłbym się, ale w tym momencie nie ma czego.~ I, parę minut potem, oczy zaszły mi mgłą, a mój oddech stał się o wiele płytszy. /:D\ Kilka chwil później, me oczy zaszły mrokiem, a ostatnie co usłyszałam, to moje opadanie na podłogę. /:DD\ Nic więcej z tamtej nocy nie pamiętam... /:DDD\

__________________________________________________  

Rozdział XIX Dzień osiemnasty.

~*Ten rozdział jest fajny, bo jest oryginalny.*~

~Zawsze lepsze to niż kolejne powielanie tego samego.~

Obudziłam się około godziny czwartej trzydzieści nad ranem. /Wcześnie. Nawet ja nie budzę się o tej godzinie, chyba że muszę.\ ~Ja też nie, bo budzę się około pierwszej-drugiej w nocy.~ ~*Boś dziwny.*~ ~;"D~ Kiedy otworzyłam oczy, ujrzałam że leżałam pod ścianą. /Co ty nie powiesz...\ Czyli poprzedniej nocy znowu musiałam zemdleć. ~*Sama o tym wspomniałaś na końcu poprzedniego rozdziału, więc nie rozumiem czemu to zdanie jest przypuszczeniem.*~ Akurat w wypadku tego miejsca nie dziwiło mnie to. Mimo wszystko, kiedy otworzyłam oczy, wstałam, wzięłam z szafy czyste ubranie i poszłam do łazienki. /No do cholery. -_-\ Będąc tam, wykonałam poranną toaletę, czyli załatwiłam potrzeby fizjologiczne, wyrzuciłam tampon, gdyż z tego co widziałam, skończył mnie się okres, /I dobrze.\ ubrałam się w czyste ubrania, umyłam zęby i uczesałam się. ~*Nie musisz o tym ciągle wspominać, wiemy jak wyglądała twoja poranna rutyna. Tak, wiem że chodziło o nabijanie cyferek w liczniku słów, ale też zaczyna mnie to wkurwiać, więc się czepnę.*~ Gdy to zrobiłam, wyszłam z łazienki, włożyłam brudne ubrania do siatki z brudnymi rzeczami, założyłam buty i zaczęłam czekać, aż nadejdzie godzina, o której miałam iść na zbiórkę. W czasie oczekiwania, obmyśliłam ostatnie szczegóły mojego planu ucieczki z tego piekła. Postanowiłam, że ucieknę za dwa dni. /Dzięki Bogu, bo to oznacza zbliżający się koniec tego opka.\


Gdy zaś nadeszła odpowiednia godzina, wzięłam klucze, wyszłam, zamknęłam drzwi na klucz i udałam się na zbiórkę. Jednak, gdy wszyscy się zebrali oraz przyszedł ten sadysta, zauważyłam że wyglądał tak, jakby się źle czuł. ~Fajnie wiedzieć, że nie jest idealnie zdrowy.~ I rzeczywiście, po chwili powiedział:

- Słuchajcie. Dzisiaj zostaniecie cały dzień w swych ~kiblach i będziecie srać jak szaleni. Mam gdzieś, że nie macie czym.~ ~*Jebłabym, gdyby ktoś mi coś takiego powiedział. xDDD*~ ~Nie dziwne, bo ja też. x"D~ pokojach, gdyż ja źle się czuję /:D\ i nie mam siły prowadzić z wami zajęć. Tylko nigdzie nie wychodźcie ze swoich pokoi, bo źle się to dla was skończy. ~*A poza tym, na obozach odchudzających jest po dwóch opiekunów na jedną grupę, a przynajmniej na tym obozie, na którym ja byłam. On też powinien mieć zastępcę.*~ ~Nie jęcz, ważne że rozdział jest oryginalny.~ ~*No wiem, wiem że to fajne, tylko fakt zauważam.*~

Po tych słowach, rozeszliśmy się do pokoi. Niby to było dobre, że chociaż raz nie zapowiadało się na wykańczanie nas, ale...mieliśmy nie wychodzić z pokoi, a co za tym idzie, nie mogliśmy nic zjeść ani niczego się napić. ~Mogłaś napić się tej zielonej wody z kranu. Jestem ciekaw, co by ci zrobiła.~ ~*Wymyślenie tego wymagałoby czasu i pomysłów, a przecież nie o to chodzi w opkach.*~ ~Niestety :-(~ Nie no, super. Nie dość, że dawali nam mało jedzenia, to jeszcze dzisiaj mieliśmy głodować. /:D\


Jednak, kiedy doszłam do pokoju, postanowiłam umyć włosy, gdyż w końcu wypadałoby. ~Ty niedokurwie społeczny, myjesz włosy codziennie. ;=;~ ~*Może jest uzależniona od kąpieli i mycia włosów? Ej, to byłby fajny pomysł na bohatera uzależnionego od kąpieli!*~ ~Mam pomysł do remake!~ ~*A mogłam po prostu siedzieć cicho. ;=;*~ ~;"""D~ Od razu wzięłam piżamę, poszłam do łazienki, wzięłam szampon, żel pod prysznic i gąbkę, a następnie zaczęłam się myć. Po około pół godzinie, gdy skończyłam, wytarłam się i ubrałam w piżamę, po czym wzięłam moje ubrania, wyszłam, złożyłam je i schowałam do szafy. /To było tak interesujące jak oglądanie jak farba się łuszczy.\ ~Oglądanie łuszczącej się farby byłoby ciekawsze od tego opka.~ /W sumie racja.\ Następnie, podeszłam do lustra i przejrzałam się w nim.


Jezusie japoński, ~I znów moje ukochane określenie. XD~ ~*Moje też. x"D*~ jakże ja zmizerniałam. Moje czarne włosy wydawały się być słabe oraz zniszczone. /Dobrze, że nie były w idealnym stanie, bo to byłoby w tym momencie hipernierealistyczne.\ Zaś moja cera stała się o wiele bledsza niż w dniu, w którym tu przybyłam. Również piżama ledwo się na mnie trzymała, taka byłam chuda. ~Byłabyś idealną modelką XXI wieku.~


Mój obecny wygląd jeszcze bardziej utwierdzał mnie w przekonaniu, że powinnam zniszczyć to miejsce i ostrzec innych przed tymi torturami. ~Jaka ty praworządna dobra. Ja bym wysłał tu wszystkie bachory drące japę w autobusie wraz z ich matkami.~ ~*Ale w rzeczywistości Grzegorz jest dobry i miły, uwierzcie! xD*~ ~;"D~ Jednak, dzisiaj jeszcze nie mogłam uciec. Od razu, aby się nie nudzić, wzięłam mój szkicownik oraz ołówek, telefon i słuchawki, usiadłam na łóżku, podłączyłam słuchawki do telefonu, włożyłam je do uszu, włączyłam muzykę, i zaczęłam rysować. /Nie ma to jak niepotrzebne opisy wszystkich czynności. Wiem, że chodziło o licznik słów, ale i tak będę się tego czepiał.\ Rysowałam tak do około godziny trzynastej. ~*Że ci się chciało. No, ale nie wiadomo w sumie ile rysunków rysowała. Może po prostu rysowała jeden bardzo wymagający.*~ ~Lepiej nie wiedzieć, ile narysowała, bo pewnie byłaby to hipernierealistyczna liczba.~ ~*W sumie...~ Po tym czasie, złożyłam szkicownik, odłożyłam go na miejsce, wzięłam książkę i zaczęłam ją czytać.


Jako, iż była dość sporych rozmiarów, skończyłam ją czytać około godziny dwudziestej. /Chciałbym się dowiedzieć, jaki miała tytuł, ale w opkach nie ma miejsca na takie smaczki.\ ~*Niestety*~ Gdy to nastąpiło, odłożyłam książkę i położyłam się do łóżka. /Broń Boże abyś spała na podłodze, to wtedy pasy by ci nie przeszkadzały.\ Chwilę potem, pasy ponownie przykuły mnie do niego. Pocieszałam się myślą, że jeszcze tylko ta noc i już nie będę musiała się tak męczyć. Mimo wszystko, parę minut potem, us~r~nęłam... ~*Czy tobie się nudzi? xD*~ ~I to jak cholera. :D~ ~*W sumie, nie dziwne.*~


~*Zanalizowaliśmy kolejne trzy rozdziały, więc teraz czas na długą, zasłużoną przerwę. Po niej zanalizujemy ostatnie dwa rozdziały, zrobimy przerwę i napiszemy analizę końcową. Także to opko oficjalnie zakończy nam rok w Samoanalizatorni.*~

~Dzięki Bogu, wreszcie przerwa. To opko zaczyna mnie nudzić.~

~*Nie dziwne, bo niewiele się w nim dzieje.*~

__________________________________________________  

Rozdział XX Dzień dziewiętnasty.

Dzisiaj obudziłam się równo o godzinie piątej trzydzieści. Kiedy otworzyłam oczy, czułam że nie byłam już przykuta pasami do łóżka. /:-(\ Czując to, od razu wstałam, wzięłam czyste ubranie i udałam się do łazienki. /No do cholery. Zrób choć raz coś innego przed pójściem do toalety. Nie wiem, napij się wody czy coś, a nie ciągle taki sam początek dnia nam serwujesz. =_=\ ~*Dobrze, że następny rozdział jest ostatnim.*~ /Zawsze coś.\ Będąc tam, wykonałam poranną toaletę czyli załatwiłam potrzeby fizjologiczne, umyłam zęby, ubrałam się i wyszłam. ~Wiemy, jak wygląda twoja poranna toaletowa rutyna, uwierz.~ Będąc w pokoju, odłożyłam piżamę na miejsce, a następnie założyłam buty, wzięłam klucz, wyszłam z pokoju, zamknęłam drzwi i udałam się na zbiórkę. Gdy już wszyscy przybyli, ruszyliśmy na stołówkę. /Bowiem co innego moglibyście zrobić.\


Będąc tam, usiedliśmy na swoich miejscach. Po zrobieniu tego, ponownie, pasy przycisnęły nas do krzesła. ~Mój remake wygra wszystkie konkursy literackie.~ ~*W psychiatryku to a i owszem.*~ ~Japa xD~ ~*Taka prawda. ;"D*~ Parę sekund potem, podano nam pół marchewki i wodę. Chcąc nie chcąc, zjadłam to, gdyż był to mój jedyny posiłek tutaj. /Ten fakt też jest nam znany.\ Na szczęście, już jutro zamierzałam uciec. ~I dobrze, to może ostatni rozdział będzie ciekawszy.~ Miałam plan, jak wydostać się z tego piekła. /Ale oczywiście nie zdradzisz go nam.\ ~*Gdyby to zrobiła, musiałaby zaspoilerować cały ostatni rozdział.*~ /W sumie fakt.\ Mimo to, kiedy skończyłam jeść, musiałam zaczekać, aż wszyscy by skończyli. W czasie oczekiwania, dopracowywałam ostatnie szczegóły mojego planu ucieczki. ~Ki- ~*<Zatyka Grzegorzowi usta.> Cicho, bo zaspoilerujesz, a na to warto zaczekać. ;=;*~ A, fakt.~ Jednak, jakieś parę minut potem, wszyscy skończyli jeść. W tym momencie, pasy puściły, a my wyszliśmy ze stołówki i z ośrodka.


Od teraz, do godziny trzynastej, bez przerwy, graliśmy w koszykówkę. Najgorsze było to, że dzisiaj było chyba z trzydzieści stopni na słońcu, /Ogólnie lato w tym opku jest wyjątkowo upalne jak na Polskę.\ a boisko do koszykówki znajdowało się w pełnym słońcu. ~Naprawdę nie zdziwiłby mnie fakt, gdyby okazało się, że oni specjalnie tak wybudowali te boiska.~ ~*W sumie to bardzo prawdopodobne, ale opko powoli się kończy, a wyjaśnień na horyzoncie nie widać.*~ Po jakieś godzinie, czułam się bardzo zmęczona. Mimo wszystko, nie zamierzałam przerywać gry, gdyż chciałam uniknąć przykrych konsekwencji. ~Dawno nikt nie był karany, tak swoją drogą. Ciężko mi uwierzyć w to, że nikomu nie powinęła się noga.~ ~*Widać nawet mnie nie chciało się już pisać tego opka.*~ ~To po chuj pisałaś je na siłę? Na przykład w twym FanFiction "Z kim się zadajesz, takim się stajesz." zaraz wbije trzeci rok od zaczęcia, a nadal go nie skończyłaś.~ ~*Szczerze, nie wiem. Wtedy, gdy powstawało to opko, nie pisałam już ich na siłę, więc nie wiem.*~ /Może to i dobrze?\ ~*Podejrzewam, że tak. ;=;*~ Poza tym, to był mój ostatni dzień tutaj, więc wolałam przeżyć go, że tak powiem, normalnie.


Równo o godzinie trzynastej, wróciliśmy do ośrodka na obiad. Po znalezieniu się na stołówce, ponownie, usiedliśmy na naszych miejscach. /Bo co można robić na stołówce.\ Po zajęciu miejsc, pasy ponownie przycisnęły nas do krzesła, a jakiś czas później podano nam pół marchewki i wodę. ~Mogliby zmieniać im warzywa i nawet dawać ich połowę, jeżeli już tak chcieli. To trochę głupie, że uparli się na tę marchewkę.~ ~*Ogólnie to, jako iż jesteśmy na obozie odchudzającym, powinni dawać im nieco więcej jedzenia.*~ ~To wiadome, ale jeżeli chcieli już ich karmić tylko połową jakiegoś warzywa, to powinni je zmieniać.~ ~*To wiadome.*~ Naprawdę, chyba marchewka stałaby się moim znienawidzonym warzywem na kolejne dziesięć lat. /Nie dziwne.\ Jednak, gdy ja oraz wszyscy inni skończyliśmy obiad, pasy puściły, a my, znowu, wyszliśmy ze stołówki i budynku.


Od tego momentu, do godziny dziewiętnastej, bez przerwy, graliśmy w piłkę nożną. Znaczy mnie to nie powinno przeszkadzać, gdyż i tak stałam na bramce, /Zawsze to jakiś odpoczynek, szczególnie jeżeli przez większość czasu dwie drużyny były na drugim końcu boiska. Znaczy nie wiem, czy tak było, ale nie zdziwiłoby mnie to.\ ~*W mej dawnej szkole tak było, dlatego zawsze stawałam na obronie, bo obrońcy i bramkarze w drużynach, w których byłam, zawsze mieli najmniej roboty. XD*~ /Nie ma to jak umieć się ustawić. xD\ ~*:D*~ ale nie dość, że był bardzo duży upał, to jeszcze, co chwilę, ktoś trafiał mnie piłką albo w brzuch, albo w głowę, albo w inną część ciała. /Ważne, że bramki broniłaś.\ ~*Te priorytety. xD*~ /No co? Mam w dupie główną bohaterkę. :D\ ~*Nie dziwię się. xD*~ Szczególnie, że raz dostałam piłką w głowę tak mocno, że aż mnie na chwilę zamroczyło. ~Ale ktoś miał kopa.~ Nie wiedziałam, kto to był, ale ten ktoś był naprawdę silny. Oprócz tego, pod koniec gry, ktoś trafił mnie w brzuch z taką siłą, że aż mnie zemdliło. /:D\ Nie była to przyjemna gra, naprawdę. ~Ogólnie ten obóz to tortura, z tego co tu opisujesz.~


O godzinie dziewiętnastej, wróciliśmy do ośrodka i poszliśmy na stołówkę. Będąc tam, zasiedliśmy na naszych miejscach. /Bowiem co innego moglibyście zrobić.\ Kiedy to zrobiliśmy, na nowo, pasy przycisnęły nas do krzesła, ~Wiemy, powtarzasz to co rozdział, przez co opko staje się nudniejsze.~ a jakiś czas później, przyniesiono nam pół marchewki i wodę. Od razu zjadłam to, co dostałam i wypiłam wodę. ~*Bowiem to było normalne, bo to był twój jedyny posiłek tutaj.*~Tak bardzo chciałam, aby jutrzejszy dzień wreszcie nadszedł. Jednak, gdy wszyscy zjedli oraz wypili, /Nie ma to jak szybka zmiana tematu.\ pasy puściły, a my wróciliśmy na swoje piętro i ruszyliśmy do naszych pokoi.


Gdy byłam w swoim, umyłam zęby i spakowałam walizkę, aby jutro nie tracić na to czasu. ~Inteligentnie~ Zostawiłam tylko dużą ilość białych kartek papieru, które potrzebne były do mego planu. /?\ ~*Dowiesz się w następnym rozdziale. One będą potrzebne.*~ /No już jestem ciekaw, do czego.\ Następnie, aby pasy w niczym nie przeszkodziły, usiadłam pod ścianą i zamknęłam oczy. ~Inteligentnie #2~ Parę minut potem, usnęłam... /Amen\

__________________________________________________  

Rozdział XXI Dzień dwudziesty i ucieczka.

~*I to, proszę państwa, jest najciekawszy rozdział w tym całym opku.*~

~Jezu, ile to się trzeba było naczekać. To jak w tej grze .EXE zwącej się "Rainbow.exe", w której trzeba przebrnąć przez dużo nudnego i powtarzalnego gówna aby dojść do ciekawego zakończenia.~

~*To jest właśnie najgorsze, męczyć się tylko po to, aby na krótko stało się coś ciekawego.*~

/Ważne, że w końcu dzieje się coś ciekawego.\

~*Niby tak, ale ile trzeba się było naczekać.*~

Tego dnia obudziłam się o godzinie trzeciej nad ranem. ~*Kiedyś też od tak obudziłam się o trzeciej nad ranem, więc daruję.*~ Akurat były jeszcze dwie godziny do pobudki, /A dokładniej dwie i pół godziny.\ więc mogłam spokojnie uciec. Jednak, na początku, wstałam i poszłam do łazienki. /No kurwa tak. Bowiem łazienka to najważniejsze pomieszczenie na świecie. ;=;\ Będąc tam, wykonałam poranną toaletę, no bo jak uciekać, to z klasą. ~Najebana, ale dama.~ ~*Z cyklu: Grzegorz zabłądził na Pinterest.*~ ~;"D~ Czyli, załatwiłam potrzeby fizjologiczne, umyłam zęby, ubrałam się i uczesałam. /Wiemy, nie musisz ciągle powtarzać tej jebanej, porannej rutyny. Dawaj akcję, partaczony deklu!\ Następnie, dopakowałam ostatnie rzeczy i ułożyłam stertę papierów przed drzwiami. Jednak, przed ucieczką, postanowiłam jeszcze poznać tajemnicę tego obozu i sprawdzić, co było za srebrnymi drzwiami, przed którymi stawałam na każdorazowej zbiórce. ~W końcu zawsze warto odkryć prawdę, nawet jeżeli miałoby to oznaczać twoją śmierć.~


Od razu, jak najciszej mogłam, wyszłam z pokoju na korytarz. Na wszelki wypadek, zostawiłam otwarte drzwi, gdyby ktoś mnie przyłapał, żebym mogła łatwiej uciec. ~Inteligentnie #3, zważywszy na to, że wszyscy jeszcze spali.~ Szłam tak cicho, jak tylko mogłam, aby nie obudzić, nie daj Boże, tego psychola. /Chciałbym, aby to nastąpiło. :D\ ~*SADYSTA xD*~ /Dzięki za komplement. :D\ ~*No kurwa mać. xD*~ /;"D\ Gdy po paru minutach doszłam do celu mych poszukiwań, najciszej jak mogłam, spróbowałam otworzyć drzwi. Były one otwarte, co wydawało mnie się podejrzane. ~*Bowiem takie było.*~ Mimo wszystko, ~Jakby nic się nie stało.~ przekroczyłam próg.


Kiedy tam weszłam, ujrzałam puste pomieszczenie. U sufitu zawieszona była świecąca żarówka bez klosza. ~I znowu przecinek zamiast kropki. No do chuja. -.-~ Na przeciwległej ścianie, u góry, dostrzegłam okienko z kratami. /Twój dom, Lauro. :D\ ~I właśnie dlatego pomożesz mi przy remake. :D~ ~*To nie jest dobre combo. xD*~ ~/;"D\~ Pośrodku pomieszczenia, zobaczyłam jakieś metalowe krzesło z takimi metalowymi cosiami, /To słowo jest idealne do opisu czegokolwiek.\ którymi można było kogoś przykuć za nogi i ręce. Nad krzesłem zwisało metalowe coś, co wyglądało jak wielka lampa, którą można było komuś założyć na głowę. ~To Gwałtonator 3000, tylko zamiast dupy penetrował mózg.~ ~*Czy ty coś dziś piłeś? xD*~ ~Wódkę ze Slade'em. :D~ ~*I wszystko jasne. xD*~ ~;"""D~


Co to było? Czy właśnie TO~RUŃ~ ~*Nadal? xD*~ ~Why not? :D~ służyło do prania mózgu uczestnikom obozu? ~*Da*~ Lecz, chwilę potem, usłyszałam za sobą głos tego skurwysyna, który mówił:

- Widzę, że już odkryłaś naszą tajemnicę. ~*To urządzenie, które tu widzisz, służy do wtłaczania uczestnikom obozu do głów tekstów utworów Zardonica. W końcu każdy musi myśleć jak nasz bóg.*~

~To byłoby najlepsze urządzenie na świecie. Jestem pewien, że gdyby istniało, Zardonic kurwnąłby ze śmiechu. xD~

~*Zbuduję je! :D*~

~O nie. xD~

~*;"""D*~

Słysząc to, gwałtownie się odwróciłam. Rzeczywiście, stał on za mną. Chwilę potem, rzekł:

~ Lubię ziemniaki.~

~*Najlepsze, co ktokolwiek mógłby w takim momencie wypowiedzieć. xD*~

~Wiem :D~

- No, to teraz czas na ciebie. Każdy, kto poznał to miejsce, nigdy nie wyszedł z niego w takim stanie, w jakim się tu dostał. /( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)\ ~*NIE, ty zboczeńcu! xDDD*~ /;"D\

- Nie! Nie pozwolę sobie wyprać mózgu! - Krzyknęłam ~Na chuj tu wielka litera, nie wiadomo.~

Kiedy to powiedziałam, przycisnął mnie on za klatkę piersiową i szyję, nieco mnie przy tym podduszając, /:D\ do ściany. Następnie, puścił moją klatkę piersiową, po czym zgiął palce. Gdy to zrobił, ujrzałam wokół jego rąk jakiś niebieski...ogień? ~Jeeej! Zdolności nadprzyrodzone, które pojawiły się z dupy! To bardzo dobrze świadczy o jakości opka. -_-~ Tak to wyglądało. Był skierowany na mnie. ~Lepiej by brzmiało "w moim kierunku".~

Ale jakim cudem? Przecież byliśmy tylko zwykłymi ludźmi. Nikt z nas nie posiadał nadprzyrodzonych zdolności! /To Opkolandia, tu wszystko jest możliwe.\ Mimo wszystko, po chwili, odparł:

- Zawsze sprawiałaś problemy. ~*Przepraszam cię panie bardzo, ale kiedy niby? Ledwo raz musiałeś ją ukarać, a tak nie robiła nic, co mogłoby sprawiać problemy.*~ ~Jak widać, wnioski wyciągnięte z dupy.~ ~*Najwidoczniej. ;=;*~ Jako jedyna byłaś w pełni świadoma tego, co tu naprawdę się dzieje. /A skąd ty to wiesz? Nie dała po sobie tego poznać w trakcie akcji opowiadania.\ ~*Opkolandia odpowiedzią na wszystkie nasze problemy.*~ /;===;\ ~*Wiem ;===;*~ Chyba nie myślisz, że pozwolę ci o tym komukolwiek powiedzieć?

Po czym mocniej przycisnął moją szyję do ściany, bardziej mnie podduszając. /:DD\ Następnie dodał:

~*– You're the reason every god damn revolution always fails!
You're nothing but a lie!
A thin, tasteless lie with no will to become
Why do you think I do this? You think this is a fucking game?
With every word, every beat, every noise
Every second I am shaping the future!
I am the future and you're nothing but faithless cowards!
I am on a mission to change the course of history
So either join me or get the fuck out of my way!
This world is mine!*~

~Cudowna rzecz, którą mógłby w tym momencie wypowiedzieć. xD~

~*Ja bym tak powiedziała dla beki. :D*~

~Jakoś w twoim wypadku niespecjalnie mnie to dziwi. xD~

~*;"D*~  

- Rozważam czy wyprać ci mózg, zabić cię czy po prostu związać i torturować. /Ja bym to wszystko połączył.\ ~*Ty to łączysz prawie codziennie. xD*~ /No co? Zabijam swoich wrogów. :D\ ~*A potem się dziwi, że go sąsiedzi z posesji naprzeciwko zasypują pytaniami, co te śmieci tak dziwnie zapakowane i dlaczego ciągnie je do lasu. xD*~ /Czepiają się jakbym zrobił coś złego. -_-\ ~*Efekt wychowania przez Grzegorza. xD*~ ~;"""D~ ~*Siedź cicho. xD*~ ~;"D~ Hmm...Trzecia opcja brzmi bardziej kusząco. /:D\

~*– This is the last time, you're wasted
This is the last time, you're wasted
This is the last time, you're wasted
Dead, gone, out, underground and forsaken
No turning back, motherfuckers! 
 odpowiedziałam*~

~I oni teraz będą tak napierdalać wersami tej nuty, tak? xD~

~*No :D*~

~Ja pierdolę. xD~

/Z kim?\

~*~SEBASTIAN! xDDD~*~

/;"D\

- Nie... - Powiedziałam słabym głosem, a następnie, z całej siły, kopnęłam go w krocze. /Ty szmato, a chciałem zobaczyć, jak cię torturuje. :-(\ ~*Ja już nic nie mówię. xD*~ /:D\

Kiedy to zrobiłam, jęknął z bólu, odruchowo puścił mnie i zgiął się w pół z bólu. Ja zaś, korzystając z okazji, uciekłam w kierunku mojego pokoju. Gdy się tam znalazłam, aby nie mógł się tu dostać, wyjęłam zapałkę i podpaliłam papiery znajdujące się wokół drzwi. ~W sumie inteligentne, zważywszy na to, że i tak zaraz spierdala.~ Następnie, założyłam na plecy walizkę, ~JAK?~ ~*Magia Opkolandii.*~ otworzyłam okno i stanęłam na parapecie, wpatrując się w kierunku drzwi. /Ja bym od razu wyskoczył, ale to tylko ja.\ ~*I każdy inny normalny człowiek.*~ Chwilę potem, ten psychol zjawił się w drzwiach.

~* Face me! Nothing you can do can break me
Face me! Nothing you can do can break me
Face me! Nothing you can do can break me
Punk ass bitch, you will never shake me!
Face me! Nothing you can do can break me
Face me! Nothing you can do can break me
Face me! Nothing you can do can break me
Punk ass bitch, you will never shake me! 
 zawołałam na odchodne.*~

~Z cyklu: Typowa fangirl.~

~*:D*~

- Zobaczymy się w piekle, skurwysynu!

/Jaki edgy tekst...<Ziew>\

I wyskoczyłam. Następnie zaczęłam biec. ~A ja jestem ciekaw, na jakiej wysokości była.~ ~*To nieistotne i tak by przeżyła, bo jest Mary Sue.*~ ~Fakt ;=;~ Biegłam długo oraz czasem oglądałam się za siebie. Kiedy prawie odbiegałam od ośrodka, zaczął on całkowicie płonąć. Słychać stamtąd było tylko krzyki ludzi. />:D\ Musiałam dobiec do domu aby uratować miliony dzieci przed tymi katuszami... ~<Przewraca oczami.> Przestań udawać taką dobrą, bo zacznę spoilerować nieistniejącą, drugą część.~ ~*Ogólnie ona zachowuje się jak Slade w "Arrow" przed przemianą w mordercę. Też by wszystkich ratowała i tak dalej, ale w przyszłości zacznie mordować wszystkich z zamkniętymi oczami. Mogę spoilerować drugą część, bo ona nie istnieje.*~


Bieg zajął mi jakiś tydzień. ~<Odpala Google Maps> Powiedzmy, że mieszka w Warszawie, a obóz był w Karpaczu. Dobra, to możliwe, bo bez ustanku idzie się tam nieco ponad trzy dni. Z przerwami i to biegnąc może faktycznie w tyle dotarła.~ Wiadomo, odpoczywałam w czasie drogi, żeby kompletnie się nie wykończyć i nie umrzeć. /:-(\ ~*Główna bohaterka całej serii miałaby umrzeć w pierwszej części?*~ /A, no fakt. :-(\ Gdy dobiegłam do domu, gwałtownie otworzyłam drzwi. ~*Jak to było możliwe, zważywszy że na pewno były zamknięte na klucz, których ona raczej przy sobie nie miała, nie wiem.*~ ~Pseudo akcja zawsze na propsie.~ W tym momencie, moi rodzice, którzy byli na przedpokoju /Oczywiście\ i o czymś rozmawiali, odwrócili się. Gdy mnie zobaczyli, matka spytała zdziwiona:

~* Get the fuck out!
Hahahaha!*~

~To jest najlepsze, co mógłby powiedzieć rodzic do swego dziecka. xD~

~*Ja bym tak dla beki powiedziała. xDDD*~

/Dobra matka, część pierwsza. xD\

~*:D*~

- Laura? Co ty tu robisz? Nie powinnaś być na obozie?

~* You call yourself a god?
There is no god but me!
You call yourself a god?
There is no god but me!
You call yourself a god?
There is no god but me!
You call yourself a god?
You're nothing but a fucking lie!  
– zdissowałam ją.*~

~Z kim ja muszę mieszkać pod jednym dachem. xD~

~*Dzień dobry! :D*~

- Ten obóz...<Głęboki oddech> /Lepiej byłoby to wtrącić do wypowiedzi za pomocą myślników. Ładniej by to wyglądało.\ Nie był dobrym pomysłem...<Głęboki oddech> /Co mówiłem przed chwilą?\ Posłuchajcie...

Po czym wyjęłam dyktafon i włączyłam go. Przez dwie godziny odtwarzał cały obozowy koszmar pod postacią dźwięków. ~*A wy sobie ten czas tak staliście. Każdego normalnego zaczęłyby nogi napierdalać.*~ Gdy skończył się ten pokaz, /Mimo iż nic nie było pokazywane, a odtwarzane.\ dodałam:

~* This is the last time, you're wasted
This is the last time, you're wasted
This is the last time, you're wasted
Dead, gone, out, underground and forsaken
This is the last time, you're wasted
This is the last time, you're wasted
So get the fuck out, son, you're outgunned
And next time, make no mistake, I'm an army of one!
Bow to the one true king!*~

~I ty będziesz w ich wypowiedzi wplatać tak wers po wersie, aż skończymy całą nutę "Army Of One"?~

~*No :D*~

~No ja z tobą nie wytrzymam. xD~

~*:D*~

- Posiłki to było pół marchewki i woda. Co noc przykuwano nas pasami do łóżka. /:D\ Na stołówce do krzesła w sumie też. /:DD\ I w autokarze również. /:DDD\ Za nieposłuszeństwo albo kończyło się związanym i zakneblowanym w izolatce, /:DDDD\ przykutym do łóżka pasami na trzy dni, /:DDDDD\ związanym i zakneblowanym w szafie w twoim pokoju na dwa dni, /:DDDDDD\ przykutym do łóżka w twoim pokoju na jeden dzień /:DDDDDDD\ lub zadawano ci ból. /:DDDDDDDD\ Mnie spotkały po jednym razie tylko izolatka, szafa i łóżko. ~Kombajn stop. Kiedy niby, jak spotkała cię tylko izolatka? Nie naciągaj faktów.~ ~*Kopiowałam to z jakiegoś już zapisanego urywka i nie zedytowałam tego.*~ ~;=;~ ~*Wiem ;===;*~ Nie dawano nam odpocząć. /Przecinek, oddawaj nam kropkę!\ Znęcano się nad nami. /:D\ Ale inni mieli wylasowane mózgi przez te obozy... /:DD\

~* Born from flame and forged by hellfire
Step aside, our time has begun
Make no mistake, I am the revolution
Marching forward, army of one
Born from flame and forged by hellfire
Step aside, our time has begun
Make no mistake, I am the revolution
Marching forward, army of one 
 krzyknął mój ojciec.*~

~Dzięki Bogu, że dialogi mają się ku końcowi. xD~

~*Szkoda...*~

~Won. xD~

~*;"D*~

- Trzeba to zgłosić na policję! – Krzyknął ojciec.

~* You call yourself a god?
There is no god but me!
You call yourself a god?
You're nothing but a fucking lie!
Face me! Nothing you can do can break me
Face me! Nothing you can do can break me
Face me! Nothing you can do can break me
Punk ass bitch, you will never shake me!
Face me! Nothing you can do can break me
Face me! Nothing you can do can break me
Face me! Nothing you can do can break me
Punk ass bitch, you will never shake me!

You're nothing but a fucking lie!
Step aside, our time has begun 
 odparłam na chwałę mego pana.*~

~Dzięki Bogu, to już koniec dialogów. xD~

~*:D*~  

- Wiem...Sam ośrodek spaliłam... /Nie ma to jak przyznać się rodzicom, że coś się spaliło. XD\ ~*Córka roku. xDDD*~ Ale oni mają jeszcze wiele placówek i główną siedzibę. /:D\ – Odparłam

Nie czekaliśmy długo. Od razu tego samego dnia, udaliśmy się na komisariat i zgłosiliśmy sprawę. ~A ci rodzice od tak jej uwierzyli. No, ale w sumie mieli nagranie z dyktafonu oraz widzieli, jak wyglądała ich córka, więc nie dziwne.~ Uwierzyli nam, gdyż okazaliśmy dowody w postaci nagrania z dyktafonu. Od teraz, przez jakiś rok, ~*Długo*~ toczyły się rozprawy sądowe przeciwko firmie organizującej te obozy. /A nazwy nie podano. Szkoda, bo to byłby fajny smaczek, no ale trzeba by to było wymyślić, a nie o to w opkach chodzi.\ Na szczęście, wygraliśmy my, ~*Bo jakbyście nie wygrali to opko byłoby oryginalniejsze. No sorki, ale jeżeli w dzisiejszym świecie ofiara gwałtu może przegrać rozprawę tylko dlatego, że jako bieliznę miała koronkowe stringi, a ta dziwka, którą obsadzili w roli obrońcy gwałciciela uznała, że to jest idealny powód, aby usprawiedliwić gwałt, to wszystkie rozprawy można przegrać.*~ ~Taaa, słyszałem o tej sprawie. Nie wiem, jaką to dziwką trzeba być, aby coś takiego uznać za usprawiedliwienie gwałtu.~ ~*Ja bym tę szmatę posadziła na krzesło elektryczne, ale to tylko ja.*~ /Nie tylko ty. Każdy normalny tę kurwę by posadził na krzesło elektryczne po wcześniejszych torturach.\ ~*Dobra, lecim dalej, bo off-top się robi.*~ ~Faktycznie~ dzięki czemu to piekło zostało zamknięte, dzięki czemu przez parę lat miałam spokój... /DUN DUN DUUUN!\

CDN

~;_;~

~*Spoko, kolejne części przecież nie istnieją.*~

~W sumie racja. Dzięki Bogu, że to już koniec tego opkowego piekła.~

/Późniejsze rozdziały, oprócz tych, które znałem, były w chuj nudne, ale opko i tak kocham. :D\

~*Psychol. xD No, ale dobra. Teraz długa przerwa i po przerwie piszemy analizy końcowe i analiza ląduje opublikowana na Wattpadzie.*~

~Dzięki Bogu, że wreszcie przerwa, bo zaczynałem się nudzić.~

/Nie dziwne.\

__________________________________________________

Uch, w końcu skończyliśmy analizować to opko. Szczerze, zapamiętałam je inaczej. Myślałam, że jest tu więcej Złych Opisów, a nie, że jest ich tak mało. Nie zmieniłam jednak tytułu, abyście sami mogli się tym zdziwić. W każdym razie, to opowiadanie było po prostu nudne, co chyba potwierdzi każdy, kto dotrwał do tego momentu. Po prostu cieszę się, że mamy już je za sobą, bo to oznacza, że już dłużej nie będziemy musieli użerać się z tym cholerstwem. W każdym razie, bez zbędnego przedłużania, przejdźmy już do przyjemniejszej części, czyli do naszych wywodów końcowych:

~*W tym opku wkurzali mnie przede wszystkim bohaterowie oraz hipernierealistyczności. Zacznijmy od bohaterów, gdyż o nich mam najwięcej do powiedzenia. Było ich tak naprawdę czterech i o nich wszystkich mam co do powiedzenia. Zacznijmy od Laury, gdyż ona była główną bohaterką. Po pierwsze, powinno się jej zmienić nazwisko na jakieś polskie, skoro była Polką. Tak, w Polsce też mamy wiele ładnie brzmiących nazwisk, jak na przykład Horodecki, Frydrychowicz, Dąbrowski, Ostrowski i tak dalej, więc dlaczego by nie wybrać któregoś z polskich? To by brzmiało bardziej realistycznie i nie wyglądałoby tak głupio. Przechodząc do samej postaci, Laura była po prostu nudna. Tak naprawdę ujawniło się u niej tylko to, że była jebnięta, no bo kto normalny byłby w stanie spalić budynek z obecnymi w nim ludźmi, a także, że zależało jej na tym, aby nikt więcej nie trafił na ten obóz, co nie było dziwne. I co? I to tyle z jej charakteru, mimo iż w opisie bohaterów były wymienione jej cechy, hobby i zainteresowania. Znaczy niby widzieliśmy, że lubiła też czytać i rysować, wiadomo że za wiele razy nie mogło się to pojawiać zważywszy na fabułę i tylko tyle. Wspomniała również dwa razy, że w przyszłości chciała być imperatorem, ale to tylko tyle. Nic innego na to nie wskazywało. No, bo jeżeli chciała zostać władcą świata, gdyż w drugiej części miała rządzić całą planetą, to powinno się to jakoś ujawniać już w jej dzieciństwie. No nie wiem, może powinna być okrutna, co w sumie raz się ujawniło w tym spaleniu budynku z ludźmi w środku, egoistyczna, niesprawiedliwa i tak dalej, i powinno się to jakoś ujawniać, aby było widać, że faktycznie coś z nią jest nie tak. Poza tym, z tego co pamiętam, czytelnik miał ją polubić, ale to nie jest możliwe, gdyż właściwie nie ujawniają się jej cechy charakteru oraz nie było w historii opisu jej uczuć i emocji, więc nie dało się po prostu jej lepiej poznać. Aby możliwe było polubienie jej, należałoby ją przebudować od A do Z.


Drugą postacią do zjechania jest bezimienny opiekun grupy kolonijnej. Nie ma co, biedak nawet nie dostał imienia ani opisu w sekcji z opisem bohaterów. O nim wiemy tylko tyle, że jest sadystą do sześcianu oraz posiada Azur-Pyrokinesis, która ujawniła się jeden jedyny raz w ostatnim rozdziale opka. I to właściwie tyle. Nawet nie wypowiadał się tak często, przez co nie dało się go w żaden sposób lepiej poznać. Z tego co pamiętam, czytelnik miał go znienawidzić, ale mimo iż jest sadystą, nie da się, bo nie zna się go tak dobrze. Poza tym, można by coś zrobić z tą jego odmianą pirokinezy, aby nie wydawało się, że została wciśnięta na siłę. Mógłby jej na przykład używać podczas torturowania poszczególnych członków kolonii za jakieś ich przewinienia, w tym Laurę, dzięki czemu jego moc mogłaby ujawniać się kilkukrotnie. W ogóle to on wcale nie musiałby zginąć w pożarze na końcu historii. Z budynku da się uciec, więc mógłby się wydostać, akurat kiedy Laura nie mogłaby już tego zobaczyć. Po prostu był on taki nijaki. Niby był, ale tak naprawdę był tylko zapychaczem, bo za wiele interesujących rzeczy to on nie zrobił. Nawet nieznany jest jego wygląd, a jedyne co wiemy, to fakt, że był podobny do Wielkiego Elektronika. To w sumie też można by jakoś wykorzystać, zważywszy na to, że to opowiadanie nigdy nie miało być FanFiction. Nie wiem tylko jak, ale zawsze można coś wymyślić, co nie? Po prostu, aby czytelnik mógł go znienawidzić, wymagane jest przerobienie go od A do Z.


Ostatnimi dwoma bohaterami do przejechania kombajnem są rodzice Laury. Oni to w ogóle pojawili się tylko na koniec ostatniego rozdziału oraz zostali wspomniani w prologu. Nie dziwi mnie to co prawda ze względu na fabułę, ale mogliby się wypowiadać częściej. Na przykład Laura co jakiś czas mogłaby do nich dzwonić i opowiadać im o tym, co się działo. Oni mogliby jej nie wierzyć do momentu odsłuchania nagrania, co byłoby logiczne. Oprócz tego, mogliby też pojawić się więcej razy w prologu, na przykład rozmawiając ze swoją córką, choćby na temat obozu, na który zamierzali ją wysłać. Wypadałoby też wymyślić im imiona, aby byli jak prawdziwi ludzie. Ja wiem, że oni mieli być postaciami epizodycznymi, ale nawet tacy zasługują na imiona oraz jakieś porządne stworzenie. Nie ma co za wiele o nich powiedzieć, gdyż po prostu pojawiali się tak rzadko. Ich również powinno się przebudować od A do Z, aby byli normalnymi ludźmi. Oczywiście tutaj nie trzeba byłoby robić tego bardzo dokładnie, bo w końcu to tylko bohaterowie epizodyczni, ale też trzeba byłoby w nich tchnąć trochę życia.


Jak wspominałam nie raz i jeszcze nie raz w tej Samoanalizatorni o tym powiem, bohaterowie to jeden z najważniejszych elementów fabuły. Bez nich, historia nie mogłaby iść do przodu i żadne opowiadanie by nie powstało. A, że to opowiadanie działo się w naszym świecie, to postacie powinny być tworzone tak, jak wszyscy ludzie są stworzeni. Powinni mieć swój wygląd, charakter, zainteresowania, hobby, nawyki i tak dalej, aby czytelnik mógł się z nimi utożsamić i, w zależności od zamiaru autora, polubić bądź znienawidzić. Po prostu postacie w opowiadaniach to też ludzie i też zasługują na to, aby być stworzonymi jak normalni ludzie.


Drugą, już nieco krótszą rzeczą do zrównania z ziemią były hipernierealistyczności, które pojawiały się w opku. No, bo na przykład jakim cudem głównej bohaterce wystarczało jedynie picie zapewne niewielkich, trzech szklanek wody dziennie? Przecież to nawet nie jest pięćset mililitrów, a człowiek dziennie powinien pić od półtora do dwóch litrów wody. Poza tym, było wspomniane, że posiadała wodę w pokoju, więc mogła spokojnie ją pić. Poza tym, wiem że w kranie niby była dziwnie zielonkawa woda, ale skoro Laura spokojnie się w niej myła i jej skórze oraz ogólnie ciału nic się nie działo, to przełyk oraz narządy wewnętrzne nie powinny ucierpieć, co nie? Chociaż nie wiadomo, bo w końcu na przykład jakby się wypiło szampon, który dla skóry groźny nie jest, to by się miało przejebane, więc nigdy nic nie wiadomo. Po drugie, jakim cudem ona i jej towarzysze w ogóle nie padli od kilkugodzinnego biegu czy gry w cokolwiek bez żadnych przerw nawet na napicie się? Przecież to jest niemożliwe, w końcu każdy z nich powinien zemdleć. No, chyba że ich faszerowali jakimiś dragami, ale nie zostało to wspomniane, więc wnioskuję, że tak nie było. Oprócz tego, jakim cudem Laura, leżąc w łóżku, mogła obracać głowę? Z tego, co było wspomniane na końcu rozdziału pierwszego, pasy zaciskały również ich usta, więc to powinno być niemożliwe. Tak w ogóle, to jakim cudem Laura wytrzymała trzy dni w izolatce bez załatwienia się pod siebie? To jest niemożliwe, choćby bardzo się chciało, bo w końcu i tak by nie wytrzymała i załatwiła się pod siebie. To było po prostu hipernierealistyczne.


To były wszystkie hipernierealistyczne sytuacje, które zapamiętałam. Powinno się tego w opowiadaniach unikać, bo po prostu czytelnikowi powstaje w głowie coraz więcej pytań bez odpowiedzi i, co za tym idzie, szansa na rzucenie przez niego opowiadania w cholerę wzrasta, a przecież nie o to chodzi autorom, co nie? Jako, iż historia dzieje się w naszej rzeczywistości, powinno się stosować do zasad panujących w naszym Wszechświecie, bo inaczej po prostu opowiadanie jest mało wiarygodne, a to skutecznie zniechęca do dalszego czytania.*~

~W tej historii irytowało mnie to, co Ramoninth oraz fabuła i sposób wykorzystania narracji pierwszoosobowej. Zacznijmy może od fabuły, gdyż o niej, jak zwykle, mam najwięcej do napisania. Ogólnie mogłaby ona być fajna i oryginalna, ale nie w takiej formie, w jakiej została nam przedstawiona w zanalizowanym opku. Mam dwa pomysły na fabułę dla tego opowiadania, dlatego przedstawię je oba. Zacznę od lżejszej wersji, a potem przejdę do mego pomysłu na remake, gdyż tak będzie lepiej. Zaczynając, w pierwszym pomyśle na fabułę, mógłby się on zacząć tak jak obecna historia. Główna bohaterka, Laura, mogłaby mieć nadwagę i, mimo iż miałaby z tego powodu kompleksy, nic by z tym faktem nie robiła. Aby było lepiej, mogłaby przy okazji być leniwa oraz uzależniona od komputera i może słodyczy, aby bardziej pokazać, że mimo kompleksów nie chciało jej się nic robić w kwestii schudnięcia. No i któregoś razu, jej rodzice postanowiliby wysłać ją na obóz odchudzający, aby to zmotywowało ją do zrzucenia wagi. Mogliby szukać takowego w Internecie i w końcu mogliby znaleźć jakiś w Karpaczu, nie dyskredytując oczywiście tego obozu, który faktycznie się tam odbywa. Mógłby to być całkowicie wymyślony obóz odchudzający. Przeczytaliby oni wszystkie opinie na temat tego obozu, jakie znaleźliby w Internecie i, jako iż byłyby same pozytywne, postanowiliby wysłać tam swoją córkę, mimo iż same pozytywne opinie na jakikolwiek temat są tak samo podejrzane jak same negatywne. Zapłaciliby odpowiednią sumę, Laura próbowałaby ich przekonać, że powinni znaleźć inny obóz, bo same pozytywne opinie są podejrzane, ale ci by jej nie słuchali, no i koniec końców dziewczyna musiałaby tam pojechać, choćby z faktu, że takie wyjazdy do tanich nie należą.


W końcu nadszedłby dzień wyjazdu i Laura wraz z rodzicami udałaby się na miejsce zbiórki dla wyjeżdżających. Na miejscu zauważyłaby, że autokar jest podejrzanie stary. Zwróciłaby na to uwagę rodzicom, ale ci mieliby to w dupie, bo w końcu hej! Co może się stać, co nie? No i po wejściu do środka, wszystko byłoby zniszczone, ale gdy dziewczyna usiadłaby na miejscu, tak jak i inni, zostałaby przykuta do siedzenia pasami. To wzbudziłoby jej niepokój, ale byłoby już za późno i nie mogłaby się wycofać. W autokarze mogłaby również poznać jakąś osobę, na przykład jej nowego kolegę, dajmy mu roboczo na imię Damian, z którym porozmawiałaby w czasie długiej jazdy. Przy okazji, jako iż dowiedziałaby się, że jej nowy znajomy, który był wysyłany przez rodziców na ten obóz już kilka razy, wiedział co nieco o tym obozie i wstępnie opowiedziałby o nim Laurze. No, ale po dojeździe do ośrodka, który z zewnątrz i z wewnątrz wzbudziłby w dziewczynie kolejne podejrzenia, zostaliby oni przydzieleni do różnych pokoi. Tym, co zdziwiłoby Laurę, byłby na przykład fakt, że dziewczyny byłyby przydzielane do pokojów także z chłopakami, dzięki czemu Laura mogłaby być w pokoju z Damianem, co byłoby podejrzane, bo wiadomo, że w takich miejscach dziewczyny są w pokojach z dziewczynami, a chłopaki z chłopakami. 


No, ale od następnego dnia, a może nawet i od dnia przyjazdu, Laura przekonałaby się, że to co mówił jej Damian, było prawdą. Mogliby oni być głodzeni poprzez dawanie im małej i to bardzo małej ilości jedzenia i wody oraz mogliby być poddawani całodziennym ćwiczeniom bez przerw, przez które byliby wykończeni. Aby jakoś uzasadnić to, jakim cudem nie mdleli ze zmęczenia, można by dać to, że byli faszerowani dragami ukrytymi w pokarmie. To też mogłoby na przykład na dłuższą metę powodować u nich różne halucynacje i tak dalej. Mogliby również być torturowani, tak od tak oraz jako kara za różne przewinienia, a także przykuwani pasami w nocy do łóżek, a na stołówce do krzeseł. Dziewczyna dyktafonem przez cały swój pobyt w owym miejscu mogłaby nagrywać wszystko, co się działo, aby mieć jakieś dowody na to, że to nie było normalne miejsce oraz, raz na jakiś czas, mogłaby rozmawiać przez telefon na ten temat z rodzicami, ale ci by jej nie wierzyli, co byłoby w sumie normalne. W pewnym momencie, Laura i jej nowy przyjaciel mogliby zacząć planować ucieczkę z tego miejsca, gdyż doszliby do wniosku, że nie dadzą rady wytrzymać całego miesiąca w tym przeklętym miejscu i, w końcu, mogliby zacząć ją realizować. Mogliby również odkryć, dlaczego inni członkowie zachowywaliby się jak roboty oraz w ogóle nie buntowaliby się i w związku z tym odkryciem, mogliby skonfrontować się z opiekunem ich grupy, który w związku z tym, że odkryli tajemnicę obozu, nie chciałby dopuścić do tego, aby wydostali się stąd i powiedzieli o tym innym.


Jednak, Laura i Damian mogliby koniec końców uciec z ośrodka, przy okazji z sensownych powodów spalając go. Jednak, opiekun ich grupy mógłby przeżyć, również wydostając się z budynku, tylko na przykład wtedy, gdy główni bohaterowie byliby już daleko. Wracając do Laury i Damiana, mogliby oni wrócić z Karpacza do Warszawy, w której by mieszkali, niekoniecznie pieszo. Mogliby powrócić pociągami, gdyż do Karpacza można dojechać z Warszawy Centralnej dwoma pociągami EIC, co zaoszczędziłoby im czas, bo w nieco ponad sześć godzin już byliby w mieście swego zamieszkania. No, ale po tych kilku godzinach, kiedy byliby już w domach, Laura mogłaby puścić rodzicom nagranie z dyktafonu, dzięki czemu ci mogliby uwierzyć, że ich córka niczego nie zmyślała i obóz był jaki był. Od razu zgłosiliby to na policję i odbyłaby się rozprawa sądowa, na której świadkami mogliby być Laura, Damian, rodzice Laury oraz ewentualnie jeszcze jacyś inni, byli członkowie tych obozów, których mózgi nie zostały wyprane. Dzięki temu, firma mogłaby zostać zamknięta, a osoby odpowiedzialne za ten proceder skończyłby w więzieniu i wszyscy mogliby być szczęśliwi.


Drugi pomysł na fabułę jest nieco bardziej brutalny. Mógłby zacząć się co prawda tak, jak poprzedni, z jednym małym wyjątkiem. Rodzice Laury dowiedzieliby się też na przykład od różnych rodzin, których dzieci zostały wysłane na ten obóz, że owe dzieci już nigdy z niego nie wróciły, ale rodzice Laury nie wierzyliby w to i mimo wszystko wysłaliby tam swoją córkę. Sama Laura też mogłaby poznać w autokarze jakiegoś kolegę lub koleżankę, ale wiadomo, nie wiedzącego co dzieje się na obozie, bo również byłby nowy. Kiedy już byliby w ośrodku, przydzieleni do pokojów, Laura mogłaby zacząć coś podejrzewać po zmaltretowanym wyglądzie osób, które wyjrzałyby z pokoi aby poznać swych nowych towarzyszy niewoli. Od teraz, mogliby oni być tam przetrzymywani nawet wiele lat i Laura dowiedziałaby się, że na tym "obozie" są też osoby, które przyjechały tu nawet dziesięć lat temu. Mogliby oni wszyscy być torturowani na wszystkie możliwe sposoby, oczywiście nie na takie, które mogłyby od razu ich zabić, bo nie o to chodziło organizatorom oraz na wszystkie możliwe sposoby wyśmiewani przez organizatorów, poniżani i upokarzani. W czasie takich pór roku jak wiosna, jesień i zima, gdy wakacji nie było, w owym miejscu mogłyby być zalążki *ekhm* *ekhm* normalnego życia *ekhm* *ekhm*. Chodzi mi o to, że na przykład osoby w wieku szkolnym mogłyby chodzić do specjalnie stworzonej szkoły, aby nikt z zewnątrz się nie skapnął, że coś jest nie tak i nie wbił z buta z policją i wojskiem przy okazji. W wakacje i w sumie w inne pory roku też, wszystkie osoby, które tam były, mogłyby być wykorzystywane na przykład do różnych ciężkich robót. Kurwa, tworzy mnie się tu jakiś zalążek nowoczesnego obozu koncentracyjnego, ale jebać to. Pomiędzy członkami tego "obozu" mogłyby się tworzyć różne relacje, na przykład przyjaźń czy miłość, bo w końcu lata lecą, więc relacje powinny się zacząć naturalnie tworzyć.


No, ale w końcu ktoś postanowiłby przerwać ten okrutny ciąg i potajemnie zadzwoniłby na policję. Czy musiałoby się tu też pojawić wojsko? Hmmm...Jeżeli by się okazało, że do budynku ciężko się dostać lub zarządcy są wyjątkowo niebezpieczni, to czemu nie. No, ale koniec końców członkowie zostaliby uratowani i, ze względu na ich stan, przewiezieni do szpitali, a zarządcy wsadzeni na komisariat, za kratki w oczekiwaniu na proces. Sama Laura, mogłaby zacząć już wcześniej nienawidzić, świadomie, zarządców i wykonawców tego piekła, a podświadomie swoich rodziców. Dlaczego rodziców? A no dlatego, że nie słuchali się wyraźnych znaków sugerujących, że ten obóz to jakieś piekło jest i wysłali ją na, dajmy na to, pięć lat tortur. Jednak, gdyby zobaczyła ich po pięciu latach, nie okazałaby im nienawiści, bo w końcu miłym trzeba być, nawet dla osób, które pośrednio skazały cię na piekło. Zabije się ich później. No, ale kiedy byli członkowie tego "obozu" zostaliby wypisani ze szpitali, odbyłyby się procesy sądowe przeciwko firmie, która to piekło organizowała. Koniec końców, właściciele zostaliby skazani na dożywocie, ofiarom byłyby wypłacone wysokie odszkodowania, mimo iż wiadomo, że hajs traumy nie wyleczy, ale przynajmniej na psychiatrę byłoby stać. Jednak to nie musiałby być koniec. Mogłaby być druga część, w której Laura i ewentualnie ktoś jeszcze chciałaby i tak zemścić się na organizatorach, wykonawcach i swych rodzicach, sprowadzając ich dwa metry pod ziemię, bo dożywocie dla firmy organizującej ten shiet by jej nie wystarczało. Wiecie, opętana rządzą zemsty.


I takie coś byłoby bardzo ciekawe, a nie to, co zaserwowało nam to opko! Fabuła, poza faktem, że jest ciekawie wymyślona, powinna również zostać interesująco poprowadzona. Po prostu jest ona najważniejszym ogniwem zapalnym każdej historii, bo bez niej po prostu nie ma pomysłu. Powinna więc być ciekawie poprowadzona, aby czytelnik zechciał pozostać przy opowiadaniu na dłużej, a także chciał przeczytać ewentualne kontynuacje. Jeżeli fabuła jest poprowadzona nudno, to po prostu nikt nawet nie dobrnie do drugiego rozdziału.


Drugą, nieco krótszą kwestią do poruszenia, jest sposób poprowadzenia narracji. Ogólnie do tego opowiadania można by dać narrację trzecioosobową, aby móc poprowadzić więcej wątków, co uatrakcyjniłoby fabułę, ale narracja pierwszoosobowa też nie jest złym pomysłem. Jednak błagam, to jak została wykorzystana tutaj, woła o pomstę do nieba! W narracji pierwszoosobowej w głównej mierze chodzi o opisywanie przeżyć głównego bohatera. Akcja również się liczy, ale nieco mniej. A w tej historii, najwięcej było dokładnych opisów poszczególnych czynności. Nawet załapaliśmy się na pierwszy w historii Wattpada opis wkładania tamponu. A nie do tego ta narracja ma służyć. Powinno się tutaj opisywać w większości przeżycia i przemyślenia głównej postaci, gdyż po prostu to jest idea tejże narracji. Akcja również powinna być opisywana, ale nie tak szczegółowo i w większości powinno się skupić na głównej postaci. Po prostu, jeżeli już wybierze się jedną z trzech narracji, powinno się stosować do jej zasad, aby nie wyszło na to, że nie wie się nic o narracji, w której pisze się historię.~

/W tym opowiadaniu denerwowało mnie to, co Ramoninth i Grzegorza oraz wszechobecna nuda i rzeczy pojawiające się z dupy. Zacznijmy może od wszechobecnej nudy. Po prostu, od pewnego momentu, nie działo się nic interesującego. Jedyne co dostawaliśmy, do dokładne opisy tego, co działo się za dnia i to w większości i tak były tylko opisy czynności, a opisy uczuć i przemyśleń głównej bohaterki leżały i kwiczały. Przecież w opowiadaniach nie trzeba pisać opisów każdego dnia, a powinno się opowiadać o ciekawszych wydarzeniach, które miały miejsce w fabule. Można by też stworzyć kilka dodatkowych wątków, na przykład Laura mogła się z kimś zakolegować, jak wspomniał Grzegorz, bo na przykład trafiłaby się jeszcze jedna osoba, która nie miałaby wypranego mózgu. Poza tym, można by też stworzyć wątek tego bezimiennego opiekuna grupy kolonijnej, który mógłby odzywać się więcej razy, co na przykład pozwalałoby Laurze po trochu poznawać tajemnice miejsca, w którym się znalazła. Można by też coś zrobić z wspomnianą w prologu organizatorką, na przykład mogłaby się pojawić jeszcze kilka razy i to na przykład z rozmów jej i bezimiennego opiekuna grupy Laura mogłaby poznawać prawdę o tym obozie. Dziewczyna mogłaby też dokonać więcej niż jednego przewinienia, dzięki czemu można by więcej razy opisać, jak opiekun grupy się nad nią znęcał i ją karał. Można by na przykład dać wątek, że Laura widziała lub tylko słyszała, jak ich wychowawca znęcał się nad jakimś innym członkiem obozu za różne przewinienia. Po prostu można by jakoś uatrakcyjnić akcję, a nie w nudny sposób szczegółowo opisywać po kolei codzienne czynności. Opowiadanie to nie dziennik, więc na serio nie trzeba szczegółowo opisywać każdego dnia. Należy stworzyć kilka wątków, no chyba, że pisze się nowelę i ciekawie je rozbudowywać. W końcu jeżeli historia jest nudna jak flaki z olejem, to czytelnik raczej nie pozostanie przy tym na dłużej, a przecież żadnemu, nawet amatorskiemu, autorowi o to nie chodzi. Historię powinno się ciekawie rozbudowywać, aby była zdatna do czytania i dla czytelnika, i w późniejszym czasie dla autora.


Drugą, krótką kwestią do poruszenia, są rzeczy pojawiające się z dupy. Było ich kilka, a mianowicie zielonkawa woda w kranie, pirokineza u opiekuna grupy kolonijnej, dyktafon u Laury, mimo iż nie było wspomniane, aby go ze sobą zabrała i w sumie zapałki też u Laury. Nie pamiętam, czy było coś więcej, więc po prostu pozostańmy przy tym, co zapamiętałem. Nigdzie wcześniej w fabule nie było napisane, aby pojawiły się te rzeczy, a fakt, że zostały wspomniane raz, no może oprócz tego dyktafonu, który później faktycznie okazał się istotny dla fabuły, nie pomaga. W życiu nic nie bierze się od tak, pojawienie się wszystkiego musiało mieć jakąś swoją przyczynę, więc dotyczy to też opowiadań, szczególnie tych dziejących się w naszym świecie. Powinno się o nich wspomnieć wcześniej i jeszcze chociaż raz czy dwa użyć w historii, aby nie wychodziło, że zostały wciśnięte od tak na siłę, bo akurat były potrzebne. To po prostu podchodzi też pod brak realizmu, co powoduje, że opowiadanie jest mało wiarygodne i ciężej się je czyta, co odstrasza czytelników. Powinno się tego unikać, jeżeli chce się, aby książka zyskała choć trochę fanów.\


Wspólnie: Ale po zaplanowaniu tego opowiadania i napisaniu go od nowa, mogłoby być ciekawe!

__________________________________________________  

Wkrótce: "Serdecznie pragnę zgonu, czyli zawartość mej czerwonej teczki."

~O nie. To co jest w tej teczce to prawdziwe i niczym nie skażone zło. ;_;~

~*Wiem o tym i chyba będę musiała przed kolejną analizą walnąć co najmniej trzy ostrzeżenia +18.*~

/Wolę nie wiedzieć w takim razie, co w tej teczce jest. ;_;\

~No tobie Sebastian akurat w większości zawartość by się spodobała. xD A tak w ogóle, apropos zanalizowanego opka, co do tego mego planowanego remake mam dziwną ochotę, aby w roli jednego z wybawicieli, którzy uwolnią członków tego obozu tortur, obsadzić Zardonica. xD~

~*O chuj, chyba kogoś zaraziłam swoim fangirlingiem.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

*~

~Jezu x"D Zapewne tego nie zrobię, bo chciałbym, aby remake był opowiadaniem autorskim, ale mam taką ochotę. xD~

/Zawsze możesz potem zrobić kopię tego opowiadania i w kopii nie do opublikowania wsadzić Zardonica, a w kopii do opublikowania jakiegoś swego OC.\

~W sumie, to jest dobry plan. Chyba skorzystam.~

~*Że ci się chce.*~

~Mam ci przypomnieć o twym przyszłym one-shot "Pokochaj mnie"? Sama planujesz dwie wersje, jedna ma być idealnym opkiem dla Sebastiana, a druga ma być do opublikowania.~

~*Idź spać.*~

~Jest jeszcze wcześnie, dopiero dziewiętnasta pięćdziesiąt pięć. xD~

~*Fak.*~

~;"D~

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top