Chcąc zdobyć fejm kiepsko pisząc, czyli "Walka z czasem".

Oceniają:

~* - Ja

| - Slade

* - Brother Blood

<> - Tristitia

"Walka z czasem" miało być moim opowiadaniem takim katastroficznym, z epicką walką na koniec i epickimi przygodami. Coś nie pykło.

~*Boję się*~

|Wiesz...Ja trochę też. Chciałbym nie wiedzieć, co pisałaś parę lat temu.|

*A ja tam się nie boję. ;'D Ale będzie zabawa z oceniania.*

<Może być ciekawie.>

Zaczynamy!

__________________________________

Prolog

Jednego razu, na świecie, ~*A gdzie niby indziej? W czarnej dziurze?*~ żyli Patryk i Mateusz. Byli oni przyjaciółmi. <AAAA!!! ZDANIE POJEDYNCZE!!! Halina, mam zawał!!!>  |-.-| Ich życie wyglądało codziennie tak samo, *~Duszo Grammar Nazi? Duszo Grammar Nazi?! Kurwa, chyba dostała zawału widząc ten przecinek.*~ i nic nie wskazywało zmian. Chodzili oni na studia, wracali do swoich domów, <No kuźwde, znowu?!> *Mnie też już te przecinki przed  "i" wkurwiają. -.-*  i zajmowali się swymi sprawami. Któregoś jednak dnia |Szyk zdania chujowo przestawiony...Gdzie moja snajperka?!|, gdy wracali z uczelni, zadzwoniła do nich tajemnicza osoba...


Któregoś razu, gdy Patryk i Mateusz wracali z uczelni, ~*Fajnie, że SIĘ POWTARZAM!!! Lecę naklepać mojej dawnej sobie. -_-*~ <I ty masz pod tym opowiadaniem jednego czytelnika?>  ~*No...*~ <:O> usłyszeli dźwięk telefonu. Po chwili Mateusz powiedział:

- To Mój. |Czy to ptak? Czy to samolot? Nie, to wielka litera nie tam, gdzie potrzebna!| ~*Kiedyś myślałam, że tak się powinno robić... -_-*~  *Myślał indyk o niedzieli, a w sobotę mu łeb ucięli. xDD* <Seba, co jest nie tak z tym twoim humorem?> *PRZESTAŃ DO MNIE MÓWIĆ SEBA!!!*

Po czym odebrał. <AAAAAAAAAAAAAAA!!! ZDANIE POJEDYNCZE!!! <Umiera>> |*Facepalm*| Oczywiście, jako, ~*CO TU ROBI TEN PRZECINEK?!*~ iż miał w telefonie opcję ustawiania widoczności rozmówcy, <Slade, skombinuj mi taki telefon.> |Nie, bo takie nie istnieją. Chyba, że w opkolandii.|  ~*Co ja ćpałam, pisząc to...*~ użył tej funkcji. Po chwili ujrzeli oni jakąś nieznaną im osobę.

-, Kim jesteś, *To już mnie wkurwia...* ~*Moja dusza Grammar Nazi chyba płacze. ;_;*~ i dlaczego do nas dzwonisz? – Spytał Mateusz.

- Nazywam się Michał Smith, <KURWA!!!> i dzwonię do Was, aby powiedzieć Wam coś ważnego. – Odpowiedział rozmówca.  <Jestem Szatanem i dzwonię z potwierdzeniem rezerwacji miejsc w luksusowym hotelu "Hell Heven".>

- Dobra, gadaj, tylko szybko. – Rzekł Patryk, który również przysłuchiwał się tej rozmowie.

- No, więc tak. Do 13 kwietnia tego roku, czyli 2029, musicie pokonać tzw. Zabójczą Czwórkę. – Odrzekł Michał. |Jaka zajebista nazwa organizacji, sam bym lepszej nie wymyślił. A poza tym, dzwoni do przypadkowych studentów z tak ważną misją ratowania ludzkości? Ramoninth, co ty ćpałaś?| ~*Nie wiem, ale mam ochotę jebnąć facepalm o sufit.*~

- Zabójczą Czwórkę? A co to jest? *Strażnicy hotelu "Hell Heven", którzy mają za zadanie spuścić wpierdol gimbusom.* – Zapytał zdziwiony Mateusz.

- To Wy nic nie wiecie. <Gdzie do chuja pana jest znak zapytania?!> Do Zabójczej Czwórki należą, jak wskazuje nazwa, cztery osoby |You Don't Say...|, czyli Andromeda Lopez, Grzegorz Miller, Dawid Morgan, i Damian Turner *Szczerze? Wkurwiają mnie angielskie nazwiska przy polskich imionach.*  ~*Kiedyś myślałam, że polskie nazwiska są chujowe. Potem poznałam nazwisko "Horodecki".*~. Chcą oni zniszczyć świat |Na chuj?|  ~*Ich don't wiem.*~, za pomocą najlepszych broni. |Patelnia i ziemniak to nie są najlepsze bronie.| Trzeba ich pokonać |YOU DON'T SAY!!!|, żeby nie doszło do zagłady świata. – Odpowiedział Michał.

-, Ale dlaczego My, zwykli studenci? Przecież się do tego nie nadajemy! – Spytał Patryk. |Miło wiedzieć, że ktoś nadaje na tych samych falach, co ja.|

-, Bo tak. Nie dyskutować, tylko wykonać. |XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD Nie no, jebłem. Gościu każe wykonać samobójczą misję DWÓM STUDENTOM i jeszcze taka odpowiedź. Ramoninth, po skończeniu analizy lądujesz w izolatce.|  ~*Ale...To pisała moja dawna ja... ;_;*~ *Nie ważne. xD* Niedługo wyślę Wam <KURWA MAĆ!!!> więcej danych o tej czwórce, abyście wiedzieli dokładniej, z kim macie do czynienia. – Rzekł Michał, po czym się rozłączył.

Gdy połączenie zostało zakończone, Patryk i Mateusz postali jeszcze trochę zdziwieni, 

|

|

po czym Mateusz powiedział:

- Nie wiem jak Ty, ale ja tam mu nie wierzę.

- A ja mówię, że lepiej jest robić, to, co nam kazał. Ostrożność jeszcze nikomu nie zaszkodziła. – Rzekł po chwili Patryk. |Seeerio? Wierzą jakiemuś facetowi, który mógł ZMYŚLAĆ?! -.-|  ~*Gdzie jest mój sznur?*~  <. . . <- Kropki żenady.>

- W sumie może i masz rację... *A ten debil od tak mu wierzy. -.-* - Powiedział Mateusz.

- Tylko najpierw poczekajmy na te dane, abyśmy mogli się przygotować. – Rzekł po chwili Patryk.

Po tej rozmowie, ruszyli oni ku swoim mieszkaniom...


W tym samym czasie, trzy miasta dalej  ~*Czy to miasto to był SZCZECIN?!*~  *Slade, ty weź ją tam zabierz, bo nam żyć nie da.*  |Nje|, Zabójcza Czwórka planowała, jakby zniszczyć świat. W pewnym momencie, w ich bazie dało się słyszeć alarm. <Cyganie atakują!!! Szybko do schronu!!!>

- Dobra, przyznać się, który z Was znów eksperymentował z materiałami wybuchowymi? – Spytała po chwili Andromeda. |Już ją kocham. Chyba znalazłem sobie nową dziewczynę.|  ~*VEEEGO!*~ |MORDA!|

- To nie z powodu wybuchu. To alarm dochodzący z komputera nasłuchującego wszystkiego, co się da. |AEGIS?| – Odpowiedział Grzegorz.

Po tej rozmowie, wszyscy ruszyli ku odpowiedniemu komputerowi. Gdy już uruchomili go, usłyszeli całą rozmowę Patryka i Mateusza z Michałem Smithem *Przypadek? Nie sondzem.*. Gdy wysłuchali wszystkiego do końca, Andromeda powiedziała:

- Ten Michał powoli zaczyna Mi działać na nerwy. |Też tak sądzę, kochanie.|  ~*Jego też do izolatki.*~  <-.->

- No, denerwujący on jest. Ciągle tylko kogoś wynajduje, aby nam pokrzyżować plany. – Rzekł Dawid.

- Eh...Chyba pierwszy raz od paru lat trzeba wrócić do naszej starej bazy na Antarktydzie. – Powiedział Damian.

*


*

- W sumie tak będzie lepiej. Będą mieli utrudnioną drogę. – Odpowiedzieli Dawid, Grzegorz i Andromeda.

Po czym zaczęli oni zbierać potrzebne rzeczy, *Nosz kurwa, znowu?!*  ~*Serio, kiedyś myślałam, że przed "I" stawiamy przecinek. -_-*~ i wsiedli w helikopter lecący na Antarktydę.


Od teraz, zaczęły się ich przygody...

|DUN DUN DUUUUUN!|

_____________________________________________

Rozdział I – Dane

Gdy Patryk był już w swoim mieszkaniu, zaczął rozmyślać nad tym, co powiedział im Michał Smith. |Czyżby przebłysk inteligencji?|

„Hmm. Nie wiem czy mu wierzyć, czy nie. W sumie, ostrożność jeszcze nikogo nie zabiła, więc... *Jednak nie.*" – Pomyślał, jednak jego dalsze rozmyślania przerwał dzwonek do drzwi. <To Szatan!>

Gdy chłopak otworzył już drzwi, ujrzał Mateusza.

- O to Ty? Co znów chcesz? – Spytał Patryk.  ~*Zabić cię!!! - Odpowiedział Mateusz, po czym wyjął nóż i zasztyletował Patryka.*~

- Niedawno przyszedł do Mnie SMS od tego Michała. Przyszedłem tutaj, abyśmy razem go zobaczyli. – Odpowiedział Mateusz.

- Okej, wchodź. – Rzekł Patryk. <Ambitna rozmowa, ni ma chuja.>

Gdy już byli w mieszkaniu, Mateusz uruchomił telefon, ~*Duszo Grammar Nazi! Odłóż tę żyletkę!*~i odtworzył wiadomość. Była ona bardzo długa. <AAAAAAAA!!! ZDANIE POJEDYNCZE!!! MOJE OKO!!!> |...| A było w niej napisane:

Dane dotyczące Zabójczej Czwórki.

Andromeda Lopez – Urodziła się 13 kwietnia 2009 roku. Jej zainteresowaniami jest najnowsza technologia, *No do chuja, znowu?!* oraz budownictwo. Wadami jej jest wredność, to, że czasem jest egoistyczna, psychopatyczność oraz sadyzm. Jej zaletami zaś, jest wiarygodność, zdolność do poświęceń <Fuck logic. Sadystka, psychopatka i egoistka jest zdolna do poświęceń.> i poczucie humoru. Boi się generatorów prądu ~*Warum?*~ i kwasu. Umie kontrolować pogodę, *Oddychaj spokojnie...* oraz powodować różne kataklizmy, jak trzęsienia ziemi. |Chyba się zakochałem... *Mdleje*|


Grzegorz Miller – Urodził się 2 marca 2007 roku. Jego zainteresowaniami są komputery, ~*Nie komentujmy już tych przecinków, bo one były stawiane losowo.*~ oraz projektowanie różnych maszyn. Do jego wad zalicza się to, że czasem jest wredny, kłótliwy, często bywa sarkastyczny, oraz nikczemny. Jego zaletami zaś, jest to, że jest odpowiedzialny, często jest miły |FUCK LOGIC!|, oraz uczciwy. Boi się słupów wysokiego napięcia. Potrafi kontrolować wszystkie cztery żywioły, oraz unosić przedmioty siłą woli. <"Mój senpai!" - Pomyślała Ramoninth The Terminator.> |Ona ma psychokinezę...| <Cicho!>


Dawid Morgan – Urodził się 6 czerwca 2008 roku. Jego zainteresowaniami jest pisarstwo, oraz tworzenie muzyki. Do jego wad wlicza się to, że bywa uparty, nieuważny, złośliwy, oraz to, że czasem bywa roztargniony. Jego zaletami jest punktualność, towarzyskość, oraz uczciwość. Boi się chodzić po piwnicach i strychach  ~*O nie...Mam flashbacki związane z spin-offem do tego gafna... *Mdleje**~. Potrafi czytać w myślach, oraz teleportować się.


Damian Turner – Urodził się 20 lutego 2005 roku. Jego zainteresowaniami jest medycyna, oraz motoryzacja. Jego wadami jest to, że czasem bywa porywczy, wścibski, bezwzględny oraz bywa zazdrosny. Jego zaletami jest wierność, optymizm, oraz dowcipność. Boi się szczurów. Umie stawać się niewidzialnym, oraz lewitować.

Baza Zabójczej Czwórki, w której oni obecnie będą przebywać, znajduje się na Antarktydzie. Jednak, jako iż jest niewidzialna |Red X maczał w tym palce.|, można dostać się do niej za pomocą dwóch kul teleportujących. <Percy Jackson?> Jedna z nich jest w katakumbach w Paryżu, a druga w Kanionie Kolorado  ~*Ave Google.*~. Gdy je znajdziecie, należy powiedzieć, dokąd chcecie się teleportować, a po chwili się tam znajdziecie."

Gdy Patryk i Mateusz przeczytali to, Patryk powiedział:

- Dziwne to oni mają lęki.  |Spierdalaj od mojej nowej dziewczyny!!!|

- Oj, Ty na przykład boisz się dzikich zwierząt. – Rzekł Mateusz.

- W sumie racja. Na dodatek jak oni mogli zrobić niewidzialną bazę? |A to, co powiedziałem o Red X'ie ci nie wyjaśnia?|– Spytał Patryk.

- A ja wiem? Tak w ogóle, to będzie problem z ich pokonaniem. Przecież oni mają nadprzyrodzone zdolności. – Powiedział Mateusz.

- Eee...Jakoś sobie poradzimy. <Be Optimist>– Odrzekł Patryk

Po tej rozmowie zaczęli się oni zbierać, i ruszyli w kierunku helikoptera, który Patryk dostał na 18 urodziny od swoich bogatych wujków ~*Patrzcie! Umiem zmyślać bzdury na szybko!*~, po czym do niego wsiedli, i ruszyli.


Od teraz zaczęły się ich przygody...

|DUN DUN DUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUN!|

_____________________________________________  

Rozdział II – Pierwsze spotkanie.

|O skurwesyn, ale speedrun nam się w tym opku szykuje.|

Gdy Patryk i Mateusz byli już w drodze do Paryża  ~*Jak spotkacie Szpiega z "Team Fortress 2", to załatwcie dla mnie autograf.*~, Mateusz spytał:

- Tak w ogóle, to jak ich potem pokonamy?

- Normalnie. |Oni mają nadprzyrodzone zdolności, DEKLU!| – Odpowiedział Patryk.

- No tak, ale przecież oni mają nadprzyrodzone zdolności. Normalnie nie damy sobie z nimi rady. – Rzekł Mateusz. *Chociaż jeden myśli.*

- A no w sumie racja. Nie wiem, wymyśli się coś. – Odrzekł Patryk. |Snajperka dobra na wszystko.|

Później, po tej rozmowie, przez parę minut wszystko było normalne. Jednak, w pewnej chwili, Patryk i Mateusz usłyszeli otwierające się drzwi od ich helikoptera, <JAKIM CUDEM?!> a po chwili taki dźwięk, jakby cztery osoby przeskakiwały ze swojego na ich helikopter. Oczywiście oboje odwrócili się. Gdy to zrobili, ujrzeli...Zabójczą Czwórkę. |A moja ukochana też z nimi była?|  ~*No, a jak niby? Przecież cztery osoby przeskoczyły.*~ |...|

- No jeszcze Was tu brakowało... - Powiedział Patryk.

- A co? Myśleliście, że nie wiemy tego, że chcecie nas pokonać? – Powiedziała Andromeda.

Po tej rozmowie zaczęła się walka. |Szybko| Na początku mogłoby się wydawać, że wygrają Grzegorz, Andromeda, Dawid i Damian, jednak po parunastu minutach walki, wygrali Patryk i Mateusz. ~*Kurwa ja pierdolę.*~ Pchnęli oni Grzegorza w kierunku otwartych drzwi helikoptera. *DAM DAM DAAAM!*

- To jeszcze nie koniec! – Krzyknął Grzegorz, po czym wraz z Andromedą, Dawidem i Damianem przeskoczył na ich helikopter. <Słaba ta walka.>  |No...Liczyłem na rozlew krwi.| ~*PSYYYCHOL*~

Po tym spotkaniu wszystko było normalne. Jednak, gdy po paru godzinach lotu, Patryk i Mateusz dolecieli do Paryża, ujrzeli coś dziwnego. Całe miasto było puste! |DUN DUN DUUUN!| Nigdzie nie było ludzi, a nawet zwierząt. Wszystko było takie, jakby ludzie opuścili to miejsce. ~*Francja to gówno, a nie kraj, więc nie dziwię się, że ludzie stamtąd spierdolili.*~

- Oj, coś się chyba zaczyna dziać. To nie jest normalne, aby w Paryżu nikogo nie było. – Powiedział Patryk. |Thanks, Captain Obvious!|

- No. Tylko co się tu mogło stać? – Spytał Mateusz.

- Nie wiem. Może Andromeda za pomocą swoich nadprzyrodzonych zdolności spowodowała jakiś kataklizm, przez który ludzie opuścili to miejsce, aby nas odstraszyć. – Rzekł Patryk. |Moja ukochana wszystko potrafi! Kocham ją jeszcze bardziej.|  ~*... Napiszę ci fanfika z tobą i z nią.*~ |:*|

Po tej rozmowie, wylądowali oni ku wejściu do katakumb, po czym weszli. <Szybko> Gdy to zrobili, usłyszeli, że drzwi zatrzaskują się za nimi. Odwrócili się oni. <AAAAAAAA!!! ZNÓÓÓW!!!> Kiedy to uczynili, zobaczyli, że drzwi wejściowe zatrzasnęły się za nimi. *Co ty nie powiesz...*

- Jak widać nie ma odwrotu. Musimy iść przed siebie. – Rzekł w pewnym momencie Patryk.

Po czym ruszyli. W pewnym momencie zaczęły atakować ich mutanty. 

~*

*~

Na szczęście, Mateusz miał broń. ~*A skąd ona się u niego wzięła, nie mam pojęcia.*~


Po parunastu minutach, zobaczyli oni kraty, za którymi stało podwyższenie, na którym leżała pierwsza kula teleportująca. Oczywiście oboje podbiegli do wejścia. <AAAAAAAAAAAAAAA!!!> Niestety, było ono zamknięte. <Mdleje> W pewnym momencie, Mateusz zauważył obok wejścia jakąś kartkę. |Scenarzyści nas kochają.|

- Patrz! Jakaś kartka! Może na niej będzie podpowiedź, jak otworzyć to przejście! – Powiedział, po czym podniósł papier.

A na papierze było napisane:

„Wejście otworzą trzy, złote czaszki. Szukaj ich, a odnajdziesz."

~*Nigdy nie umiałam rymować tak zajebiście jak SlaviaConsesiao. 

*~

|*Pociesza* Nie martw się. Kiedyś się nauczysz.|

Gdy Patryk i Mateusz to przeczytali, Patryk powiedział:

- No dobra, skoro to jedyny klucz do otwarcia tych drzwi, to poszukajmy tych czaszek.

Po tych słowach ruszyli oni na poszukiwania... *Bo co innego mieli do roboty.*


Tymczasem, Zabójcza Czwórka dolatywała już do swojej bazy na Antarktydzie. ~*Wszystko tu dzieje się tak szybko jak na WF-ie dzisiaj.*~ W pewnym momencie lotu, Andromeda |*Wyobraża ją sobie.* *Mdleje*| *Łapie nieprzytomnego Slade'a.* spytała:

- Któryś z Was w ogóle pamięta, gdzie jest ta baza? Przypominam, że jest ona niewidzialna.

- Tak, ja pamiętam jej położenie. – Powiedział Damian.

Po parunastu minutach, byli oni już w swojej bazie <Znowu speedrun.>. Jako, iż nie byli tam od paru lat, zaczęli się rozglądać.


Baza od środka była duża. Pośrodku stał duży zbiornik z lawą, który służył do ogrzewania pomieszczenia. Wokół niego stały różne komputery. Pod dwiema ścianami zaś, stały półki z różnymi rodzajami broni. Pod trzecią ścianą stały różnego rodzaju maszyny. W jednej ze ścian, były drzwi prowadzące do korytarza, w którym było 8  ~*AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!! CYFRA NAPISANA NIE SŁOWNIE!!! AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!*~ pomieszczeń. Cztery z nich, to były pokoje poszczególnych osób z Zabójczej Czwórki. Piąty pokój, to była kuchnia, w szóstym była toaleta, w siódmym magazyn, a w ósmym pokoju znajdowały się sprzęty medyczne Damiana, gdyż on, jako jedyny z całej czwórki znał się na medycynie. Pod drzwiami wyjściowymi z bazy znajdowała się klapa, która prowadziła do podziemi, w których znajdował się generator prądu. Na początku chciano zbudować go pośrodku bazy, a zbiornik z lawą pod ziemią, jednak zmieniono zdanie, ze względu na to, że Andromeda mogłaby bać się wejść do środka. |Biedactwo :-(|


Co do samego generatora prądu, to najgorzej było, gdy trzeba było go naprawić, jako iż jedyną osobą która najlepiej znała się na budownictwie była Andromeda |Ona jest stworzona dla mnie.|, która bała się generatorów prądu. Grzegorz, Dawid i Damian nie mieli serca, aby ją tam wysyłać, więc sami chodzili tam, i starali się naprawić usterkę. Czasem jednak, generator musiała naprawiać Andromeda, gdyż bywało, że zepsucie było na tyle duże, że tylko ona mogła to naprawić.


Kilka minut później, gdy już wszyscy rozejrzeli się, zajęli się tym, czym powinni, czyli planowaniem kolejnego sposobu, na zniszczenie świata...

~*O Jezu, na szczęście rozdziały są krótkie. Ale...Jutro będę miała możliwość odczytania danych z dysku z Toshiba. A tam jest opowiadanie mające ponad siedemdziesiąt rozdziałów.*~

|;-;|

_____________________________________________ 

Rozdział III – Pierwsza, złota czaszka. 

|Ile jest tych rozdziałów?|

~*Siedem*~

<Jak krótko...>

W tym samym czasie, Patryk i Mateusz ciągle szukali czaszek. ~*Bo co innego mieliby robić.*~ W pewnym momencie, gdy tracili już nadzieję, <Wiem, że mamy nie komentować interpunkcji, bo to nie ma sensu, ale CO TU DO CHUJA ROBI TEN PRZECINEK?!> na ich odnalezienie, ujrzeli jakąś dość sporą przepaść, a za nią korytarz, na którego końcu było podwyższenie, na którym stała złota czaszka.

- Jest! Tylko jak my się do niej dostaniemy? – Spytał Patryk. *Przeteleportować was?*

Po tych słowach zaczęli się rozglądać. W pewnym momencie, Mateusz zauważył na drugim końcu przepaści jakiś zaczep na linę. ~*Który pojawił się od tak, z dupy.*~

- Ej, tam na drugim końcu przepaści, jest zaczep na linę! – Rzekł

- A masz jakąś linę, aby się tam dostać? – Spytał Patryk.

W tym momencie Mateusz zaczął szukać w swojej torbie jakieś liny. Po chwili, znalazł to czego szukał. |Znowu wymyślanie bzdur na szybko...|  ~*To była moja domena.*~  Gdy już wyciągnął, nacelował nią w kierunku zaczepu, i rzucił. Lina, o dziwo, idealnie zaplątała się w miejscu, w którym powinna. <Ech... ;-;> Drugi jej koniec, Mateusz zaczepił o jakiś słup, który stał koło nich. *Nosz...* Gdy to uczynił, wraz z Patrykiem, powoli zaczęli przechodzić po linie. Kiedy już byli po drugiej stronie przepaści, ruszyli po czaszkę. Jednak, po przejściu jednego kroku, uruchomiły się pułapki, takie jak ostrza wystające, i chowające się z sufitu i podłogi, czy ogień wydobywający się ze ścian. |Marne są te twoje próby ukrywania tego, że inspirowałaś się serią Slavii.|  ~*.Zatyka Sladeowi usta..*~

- No nie. Tylko tego tu jeszcze brakowało. – Powiedział Patryk.

Po tych słowach, ruszyli oni przed siebie, oczywiście omijając też czyhające na nich pułapki. Gdy doszli już do końca korytarza *#Speedrun*, Mateusz podniósł złotą czaszkę. W tym samym momencie, również wyłączyły się wszystkie pułapki.


Mateusz oczywiście schował czaszkę do swojej torby, aby ta się nie zgubiła, po czym powiedział:

- Jedną czaszkę już mamy. Jeszcze dwie.

- No. Obyśmy je znaleźli. – Rzekł Patryk. <aŁtoreczka nie pozwoli wam na inny happy end.>

Jednak, w tym momencie, sufit zawalił się, zasypując im przejście. ~*To było szybkie.*~

- Świetnie. Po prostu świetnie. I jak my się stąd wydostaniemy? – Spytał lekko poirytowany Patryk.

- Poczekaj. – Powiedział Mateusz, po czym zaczął szukać czegoś w swojej torbie.

Po chwili, wyjął z niej swój dezintegrator, |SKĄD ON SIĘ TU WZIĄŁ?!|  ~* -_- Byłam idiotką.*~ który zabrał ze sobą na wszelki wypadek <A. Fajnie, że NIC O TYM WCZEŚNIEJ NIE BYŁO!!!>, po czym nakierował na zasypane przejście, i wycelował. W tym momencie, gruz został zniszczony, i Patryk wraz z Mateuszem mogli przejść...

|Czej. To już koniec rozdziału?!|

~*Z tego wniosek.*~

 _____________________________________________  

Rozdział IV – Druga i trzecia złota czaszka, walka, oraz generator.

|OMG!!! BĘDZIE MOJA NOWA DZIEWCZYNA?!|

~*Nein*~

|

|

Gdy Patryk i Mateusz ruszyli dalej, Patryk zapytał:

- Tylko gdzie możemy szukać tej kolejnej, złotej czaszki? *W suficie. No co? W końcu to opowiadanie i tak logiczne nie jest.*

- No nie wiem właśnie. Może jest gdzieś ukryta. – Odpowiedział Mateusz.

*

*

Po tej rozmowie ruszyli oni w dalsze poszukiwania.


Kilkanaście minut później, Patryk i Mateusz, zmęczeni poszukiwaniami, oparli się o jakąś ścianę, aby odpocząć. Po chwili, poczuli, że ściana się otwiera. Gdy oboje podnieśli się z podłogi, ujrzeli małą biblioteczkę. ~*W KATAKUMBACH?!*~


Biblioteczka była rzeczywiście mała. Pod ścianami stały szafki z różnymi, starymi książkami. Po środku pomieszczenia, stał stolik, a wokół niego cztery miejsca siedzące. Pod jedną ze ścian, stało również biurko bibliotekarza, a obok niego krzesło. Światło w biblioteczce, tak jak w całych katakumbach wydobywało się z pochodni. |Biblioteka w JEBANYCH KATAKUMBACH!!!|


Po chwili rozejrzenia, Patryk i Mateusz, na jednej z półek, ujrzeli stojącą czaszkę.

- Jest! Tylko jak my ją stamtąd zdejmiemy? – Spytał Mateusz.

Po tych słowach, obaj zaczęli się rozglądać. W pewnym momencie, obok biurka bibliotekarza, ujrzeli drabinę. <Mimo iż w opisie tego miejsca nic o niej nie było.> Naturalnie, Patryk poszedł po nią, przystawił do odpowiedniej półki, i wszedł. Gdy to zrobił, zdjął czaszkę. *Bo co innego miałby zrobić.* W pewnym momencie, po zdjęciu czaszki, drabina przesunęła się w bok, ~*Od tak.*~ i Patryk zleciał na ziemię.

- Nic Ci nie jest? – Spytał Mateusz.

- Nie. – Odpowiedział Patryk, wstając. |Poza tym, że boli mnie dupa.|

<Czemu mam ochotę napisać o nich zbereźną scenę?>

~* ;__________; *~

Gdy już stał, podał czaszkę Mateuszowi, który schował ją do swojej torby. Gdy to zrobił, oboje ruszyli na poszukiwania ostatniej czaszki.


Kiedy wyszli oni z biblioteczki, ujrzeli jakąś dźwignię. *Przedmioty w tej historii pojawiają się od tak.* Podejrzewali, że może ona kryć coś ciekawego <Na przykład dresa dającego wpierdol za dwa pięćdziesiąt.>, więc Mateusz pociągnął <( ͡° ͜ʖ ͡° )> |Masz dziś zbereźny humor, Tri.| ją. Gdy to zrobił, w ścianie otworzyła się jakaś klapa, za którą stała ostatnia złota czaszka.

- To było proste. Zbyt proste. – Rzekł Mateusz wyciągając czaszkę, i chowając ją do torby.

- Tak, to na pewno BYŁOBY zbyt proste. – Dało się słyszeć czyiś głos.

Patryk i Mateusz od razu się odwrócili. Gdy to zrobili, ujrzeli Dawida. |Ja chciałem Andzię!|

- No pięknie. A Ty skąd się tu wziąłeś? – Powiedział z irytacją Patryk.

- A jak myślisz? Przeteleportowałem się tu. – Odpowiedział Dawid. *Wiesz, Dejwidzie, Patryk to debil, więc...*

Po tej rozmowie zaczęła się walka. 

~*

~*

Patrykowi i Mateuszowi nie szło łatwo pokonać Dawida, gdyż on ciągle teleportował się w różne miejsca, tym samym utrudniając walkę. <Czemu kojarzy mnie się to z walką Deadpoola i Deathstroke'a?> Jednak po parunastu minutach, Patryk pchnął Dawida w kierunku ściany, z której właśnie wydobywał się ogień. *Ty skurwielu pierdolony. Jedyną słuszną postać tak potraktować. NA STOS!!!*


Gdy Dawid, trochę poparzony, wstał, powiedział:

- To jeszcze nie koniec! Nie zdobyliście jeszcze tych kul!

Po czym zniknął, a Patryk i Mateusz udali się w kierunku wejścia do pomieszczenia ~*Jak gdyby nigdy nic.*~, w którym znajdowała się pierwsza kula teleportująca.


Tymczasem, na Antarktydzie, Grzegorz, Andromeda |:*| i Damian pracowali nad najnowszą bronią *Kamień też nie jest najnowszą bronią.*, za pomocą, której mogliby w końcu zniszczyć świat. W pewnym momencie, usłyszeli taki dźwięk, jakby ktoś się do nich teleportował. *Imagine mode: ON* Naturalnie odwrócili się oni <Zdziwiłabym się, gdyby wykonali salto.> ~*Wyobraziłam to sobie. xD*~. Gdy to zrobili, ujrzeli Dawida.

- A, to tylko Ty. I jak walka? Zabiłeś ich? – Spytał Grzegorz.

- Nie. – Odpowiedział Dawid.

- Oni są chyba nieśmiertelni. – Powiedziała Andromeda. |Są, są, kochanie. Tylko wy nie wiecie, jak ich zapierdzielić.|

Po tej rozmowie, w całej bazie zabrakło tak nagle prądu. *Generator pomyślał "A jebać to!" i padł.*

- Nie no, znów? – Rzekł z irytacją Damian.

- To już się staje nie do wytrzymania. Pójdę sprawdzić, co się tym razem stało. <Generator faka pokazał.>  – Rzekł Dawid, po czym ruszył w kierunku klapy prowadzącej do generatora prądu.


Po kilku minutach Dawid ponownie wyszedł z podziemi, i powiedział:

- Ja tego nie naprawię. Ta usterka jest zbyt duża. Andromedo, niestety, Ty musisz iść i to naprawić. |NIECZUŁY SKURWIEL!!!|

Andromeda przełknęła ślinę, po czym ruszyła w kierunku klapy prowadzącej do generatora. Gdy już tam zeszła, popatrzyła na generator, i pomyślała:

„Dobra, spokojnie...Generator zabił Ci w przeszłości na Twoich oczach poprzez porażenie prądem ojca, i prawie Ciebie, ale teraz już się nie bój..." *Zawsze lepiej późno niż wcale się o tym dowiedzieć.*

Po czym podeszła wolnym krokiem do generatora, i zaczęła go naprawiać. *A tam prąd ją jebnął! x'D* |MORDA SEBASTIAN!!! Mojej ukochanej nie może się nic stać!!!|


Tymczasem, na górze, Grzegorz, Dawid i Damian, zaczęli się powoli martwić o to, czy Andromedzie, aby na pewno nic się nie stało, gdyż długo już nie wychodziła.

- Myślicie, że jej się nic nie stało? – Spytał Damian.

- Nie, pewnie próbuje się przekonać, że nic jej się nie stanie. – Odpowiedział Dawid.

- Biedna ona jest. – Rzekł Grzegorz.

- No, ...Ale nie dziwię jej się. Po takich przeżyciach. – Powiedział Damian.

Po paru minutach, ujrzeli oni, że w całej bazie ponownie jest prąd. |Bo życie biednej Andzi się nie liczy. ;-;| Po chwili ujrzeli oni wracającą Andromedę. Gdy już do nich podeszła, wrócili do swoich zajęć.


W tym samym czasie, w Paryżu, a dokładniej w katakumbach, ~*Bo gdzie indziej.*~ Patryk i Mateusz dochodzili już do odpowiedniego miejsca. Gdy już chcieli zacząć ustawiać czaszki we wgłębieniach, które były w podłodze, do Mateusza ktoś zadzwonił. <SZEJTAN!> Gdy Mateusz odebrał, usłyszał głos Michała Smitha, który mówił:

- I jak Wam idzie?

~*- Chujowo. A tobie? - Odpowiedział Mateusz.*~

| - Przecież ja siedzę na dupie zamiast zająć się ratowaniem świata, deklu. - Odparł Michał.|

- Nawet dobrze. A tak w ogóle, to wiesz może, jak mamy potem pokonać tą całą czwórkę? – Spytał Mateusz.

- Wiem tylko, jak możecie pokonać Andromedę. |EJ!!!| Wystarczy, że pchniecie ją w kierunku jednej ze ścian, w której ukryty jest jeden z zapasowych generatorów prądu. – Odpowiedział Michał. |Cwel jebany!|

Po tej rozmowie połączenie zakończyło się, a Patryk i Mateusz zajęli się tym, czym powinni...

 _____________________________________________  

Rozdział V – Pierwsza kula teleportująca.

Gdy Patryk i Mateusz ustawili już w odpowiednich wgłębieniach czaszki, odsunęli się. Kiedy to zrobili, ujrzeli, że z oczodołów, które były w czaszkach wydobywają ~*Zmiana czasu...To zawsze świadczy o zajebistości opka...*~ się czerwone |Bo inne kolory się skończyły.| promienie skierowane w stronę drzwi. Po chwili przejście otworzyło się. <ZDANIE POJEDYNCZE ALERT!> Patryk i Mateusz od razu udali się po kulę, po czym Mateusz wziął ją, i schował do swojej torby, aby nie zginęła.

- Dobra, jedna kula już jest. Tylko jak my się teraz wydostaniemy z tych katakumb? – Spytał po chwili Patryk. 

- Chodź, sprawdzimy, czy może wyjście się otworzyło. <No co za very skomplikowany pomysł do wymyślenia...Chyba Mateusz tylko tu myśli.> |I Andromeda!|  – Odpowiedział Mateusz.

Po tej rozmowie ruszyli oni w odpowiednim kierunku...


Po godzinie, doszli oni do wyjścia. ~*STOPER!*~ *Fanka PG bierze się za analizowanie.* Kiedy byli już niedaleko, ujrzeli, że jest otwarte. ~*A chciałam powiedzieć "You Shell Not Pass!" :<*~ Oczywiście od razu do niego (wyjścia) podbiegli. Gdy zaś wyszli na zewnątrz, ujrzeli szalejący huragan, burzę, oraz padający deszcz.

- Oni za wszelką cenę chcą nam w tych poszukiwaniach przeszkodzić. – Powiedział Patryk. ~*A może wiedzą, że Francja to gówno i chcą ją rozpierdolić?*~

- No...Ale teraz lepiej zamiast tak tu stać, udać się do helikoptera, i polecieć po tą drugą kulę teleportującą. – Rzekł Mateusz.

Po tej rozmowie, udał się wraz z Patrykiem do helikoptera < ( ͡° ͜ʖ ͡° )> ~*Tri też trzeba dać do izolatki.*~, po czym ruszyli. Jednak, gdy lecieli, zauważyli coś dziwnego. Huragan, burza, oraz deszcz były we wszystkich miejscach, przez które oni przelatywali. ~*No ciekawe czemu...*~ W pewnym momencie lotu do Kanionu Kolorado* |O...Będzie przypis...| w którym znajdowała się druga, i zarazem ostatnia kula teleportująca, jeden z piorunów trafił w ich helikopter, powodując zepsucie się wszystkich urządzeń kontrolujących lot, co doprowadziło do spadnięcia helikoptera na ziemię. ~*Chyba jedyna realistyczna scena w tym całym chaosie.*~ Gdy już helikopter uderzył w grunt, Patryk i Mateusz od mocnego uderzenia w ziemię, stracili przytomność. ~*A nie, jest jeszcze jedna.*~


Kilkanaście minut później, gdy Patryk i Mateusz obudzili się, zobaczyli, że leżeli na jakimś pustkowiu. Obok nich leżał wrak helikoptera. Gdy oboje to zobaczyli, Patryk powiedział:

- I co teraz? Jak dostaniemy się do Kanionu Kolorado?

- Hmm. Spróbuję naprawić ten helikopter. *Zapewne mu się to uda, bo czemu by nie.* Ty, w tym czasie pójdź poszukać jakiegoś paliwa, bo gdyby udało Mi się naprawić helikopter, to paliwo się przyda. – Odpowiedział Mateusz.

Po tej rozmowie, oboje zajęli się tym, czym powinni. <( ͡° ͜ʖ ͡° )> ~*...*~ |Chyba już wiem, jaki spin-off Tri napisze. ;-;| Mateusz zajął się naprawianiem helikoptera, a Patryk ruszył na poszukiwania paliwa.


Po parunastu minutach drogi, Patryk zobaczył jakąś starą, rozwaloną chatkę.

„Hmm. Może tam będzie to, czego szukam." – Pomyślał, po czym wszedł do chaty.

Gdy już się tam znalazł, zastał okropny widok...


Wszystko bowiem było porozwalane. Okna były zabite deskami, nad którymi wisiały strzępki firanek. Pod jednym oknem stała stara sofa, z której wystawały sprężyny. Obok jednej ze ścian stała szafa, po której chodziły robaki. ~*Mamooo ;_;*~ Obok kolejnej ściany stały półki z książkami, które były pogryzione, najprawdopodobniej przez szczury. Pod sufitem wisiała lampa z poniszczonym ażurem. Na podłodze zaś, leżał dywan, który był cały zakurzony.

|I ty to nazywasz okropnym widokiem? Ktoś tu chyba nigdy nie widział pokoju Inneth po jej wkurwieniu.|

Po chwili rozglądania, Patryk ujrzał butlę z benzyną. <Znowu coś pojawiło się od tak.> Już chciał po nią pójść, jednak w tym momencie usłyszał czyiś głos, który mówił:

- Nie tak prędko! |Andzia?!|

Jednak, zanim Patryk zdążył się odwrócić, aby zobaczyć, kto jest za nim, poczuł, że ktoś mocno uderza go czymś w głowę. ~*I dobrze tak debilowi!*~ Po chwili chłopak upadł ogłuszony na ziemię...


Tymczasem, Dawid |Jednak nie Andzia :"-(|, który właśnie ogłuszył Patryka, wyjął z kieszeni nóż. ~*Kurwa, kolejna historia z nożem.*~ Już chciał nim przebić serce Patryka, jednak w tym momencie poczuł, że ktoś przystawia mu pistolet do głowy. Dawid od razu odwrócił się. <A tylko ktoś spróbuje tknąć mojego nowego chłopaka...> ~**Facepalm**~ Gdy to zrobił, ujrzał Mateusza, który powiedział:

- Zostaw go...

- Bo co? – Spytał Dawid.

W tym momencie rozpoczęła się walka. 

*

*

Na początku wygrywał Dawid, który jak zwykle wszystko utrudniał ciągle się teleportując, jednak w pewnym momencie, Mateusz pchnął Dawida bardzo mocno w kierunku półki z książkami. W pewnym momencie, jedna z książek, spadając z wysokości, bardzo mocno uderzyła Dawida w głowę. <NIEEEEEEEEEEEEEEE!!! :[> Po chwili chłopak osunął się nieprzytomny na ziemię...


Kilkanaście minut później, Patryk obudził się.  ~*Kuźwde*~ Gdy wstał, ujrzał przed sobą Mateusza, który widząc, że Patryk już się obudził, powiedział:

- Nareszcie się obudziłeś... |"Jaka szkoda." - Pomyślał|

- Mateusz? A co Ty tu robisz? – Spytał Patryk. *Szynkę wpierdalam.*

- Gdy już naprawiłem ten helikopter, ~*Wiedziałam, że tak będzie.*~ zacząłem czekać na Twój powrót. Jednak, jako iż długo nie wracałeś, postanowiłem Cię poszukać. W pewnym momencie drogi ujrzałem tą chatę. Gdy zaś do niej wszedłem, zobaczyłem Dawida, który chciał przebić Ci serce nożem. <A jako debil mu przeszkodziłem.> Naturalnie wyciągnąłem swój pistolet, ~*Który pojawił się z dupy.*~ i przystawiłem mu do głowy. Po chwili, gdy on się odwrócił, powiedziałem, aby Cię zostawił. Po chwili oczywiście zaczęła się walka, którą Dawid jak zwykle utrudniał, ciągle się teleportując. W pewnym momencie pchnąłem Dawida bardzo mocno w kierunku tej półki z książkami. Po chwili, jedna z książek, spadając z wysokości, ogłuszyła Dawida. – Opowiedział Mateusz.

W tym momencie Patryk kątem oka ujrzał nieprzytomnego Dawida |Prawdopodobnie gdyby Mati o nim nie wspomniał, to Patryk by go nie zauważył.| leżącego  pod półką z książkami. Po chwili Mateusz powiedział:

- Tak w ogóle, jeśli chcemy lecieć po tą drugą kulę teleportującą, to musimy znaleźć benzynę. <No co ty nie powiesz.>

- To nie będzie takie trudne. Butla z benzyną leży tam. – Rzekł Patryk, po czym wskazał na miejsce obok szafy po której chodziły robaki.

Po tej rozmowie, oboje podeszli do tego miejsca, wzięli butlę, i ruszyli w kierunku powrotnym...


Tymczasem, Dawid obudził się. W głowie mu jeszcze szumiało. ~*Szumu szumu motherfucker.*~ Gdy wstał, ujrzał, że w chacie nikogo nie było.

„Znów...zwiali..." – Pomyślał, po czym wyszedł z chaty.

Gdy to zrobił, ujrzał, że już zachodziło słońce. |Zachodu zachodu motherfucker.| Po chwili stania, teleportował się on do bazy na Antarktydzie...


W tym samym czasie, Grzegorz, Damian i Andromeda kończyli już powoli swoją maszynę. <Ziemniaka?> W pewnym momencie, usłyszeli oni taki dźwięk, jakby ktoś się do nich teleportował. *To pewnie byłem ja, aby najebać im za debilizm.* |Andzi to ty nie tykaj!| <I Dawida też nie!> Gdy odwrócili się, ujrzeli Dawida.

- A, to tylko Ty. I co? Udało Ci się ich zabić? – Spytał Damian. ~*Bo po stanie Dawida trudno wywnioskować odpowiedź.*~

- Nie...Znów udało im się Mnie pokonać... - Odpowiedział Dawid.

- A co znów takiego zrobili? – Spytał Grzegorz. |Ukradli kosę i zajebali wszystko!|

W tym momencie Dawid opowiedział im o wszystkim, co się tam działo. Gdy skończył, powiedział:

- W ogóle od tego uderzenia strasznie Mnie głowa boli. ~*Boli cię głowa? Weź spierdalaj!*~

- Może się połóż, to Ci przejdzie. – Zaproponował Damian.

Dawid zrobił tak, jak mu polecił Damian. Gdy już poszedł do siebie, Andromeda |:**| powiedziała:

- Ten Patryk i Mateusz powoli zaczynają Mnie denerwować. |Mnie też, złotko. Nie jesteś sama.|

- No...Musimy coś zrobić, bo zniweczą nasze plany. – Rzekł Grzegorz.

Po tej rozmowie, zajęli się oni dokańczaniem maszyny... ~*Jeeej!*~

*Pomysł na danie tu tego miejsca czerpałam z podręcznika do przyrody o nazwie „Mój świat 6". Dziękujmy podręcznikowi od przyrody! :D

~*O, ja to gafno pisałam trzy lata temu. ;_;*~

|;-;|

*To widać, jak szybko się twój styl zmienił. :)*

~*Ej, faktycznie.*~

 _____________________________________________  

Rozdział VI – Druga kula teleportująca.

W tej samej chwil, Patryk i Mateusz doszli już do naprawionego helikoptera. ~*Ludzie! Patrzcie! Zdanie bez błędów interpunkcyjnych! :O*~ <OOOOOOOOOOOO.OOOOOOOOOOOOO> Gdy się tam znaleźli, zaczęli wlewać paliwo do baku. Kiedy to zrobili, wsiedli do helikoptera, i ruszyli.


Droga do Kanionu Kolorado poszła o dziwo bez przeszkód. Jednak, gdy już tam dolecieli, ujrzeli, że tak jak w Paryżu, nie było tam żadnych ludzi. 

~*

*~

Nie przejęli się tym zbytnio <Kolejni ignoranci.>, i ruszyli ku odpowiedniemu miejscu. Gdy się tam znaleźli, ujrzeli kulę, która leżała w wodzie znajdującej się w kanionie.

- To było proste. – Powiedział Patryk, po czym chciał wyjąć kulę z wody.

Jednak, w tym momencie woda zaczęła drgać tak, że nie było nic widać. Na dodatek, zerwał się okropnie mocny wiatr, przez który w powietrzu zaczęło unosić się mnóstwo kurzu. <Co za emocje!>

- To na pewno jest spowodowane przez jedną osobę z tej czwórki. – Powiedział Mateusz.

- No. Chcą nas na pewno zdezorientować, abyśmy nie widzieli, gdzie leży kula. – Rzekł Patryk.

~*Captain Obvious ma konkurencję.*~ *I to sporą.*

Jednak, jako iż pamiętał jeszcze położenie kuli, włożył rękę do wody. Po chwili poczuł on okrągły przedmiot. Kiedy zaś wyciągnął go z wody, wiatr oraz drgania wody ustały.

- Dobra. Druga kula jest. Masz tą pierwszą? – Spytał Patryk. ~* - Nie - Odpowiedział Mateusz, po czym wyjął nóż i zabił Patryka.*~

- Tak, mam. – Rzekł Mateusz, po czym wyjął kulę teleportującą znalezioną w katakumbach paryskich.

Po wyciągnięciu, oboje zrobili to, co przeczytali parę dni temu w SMS-ie. Spojrzeli oni na kule, i powiedzieli:

- Chcemy przeteleportować się do bazy Zabójczej Czwórki, która znajduje się na Antarktydzie!

| - Spierdalajcie, dekle! - Usłyszeli głos dochodzący z kuli.|

Po chwili ujrzeli oni przed sobą niebieskie tło. Po ułamku sekundy, znaleźli się w odpowiednim miejscu.


W tym samym czasie, Grzegorz, Andromeda, Damian oraz Dawid, właśnie dokańczali budować swoją maszynę. *Jezu, jacy oni wolni są.* W pewnym momencie usłyszeli taki dźwięk, jakby ktoś się do nich teleportował.

- Dawid, to znowu Ty? – Spytała Andromeda. |Andziunia! :****************************|

- Nie, tym razem to nie ja. – Odpowiedział Dawid. <Dawiduś! :************************>

- A więc KTO?! – Spytała Andromeda. |:*|

Po wypowiedzeniu tych słów, cała czwórka odwróciła się...

~*To dramatyczne zakończenie...*~

|Jeżeli w zakończeniu zabijesz Andromedę, to widzimy się w piekle.|

_____________________________________________  

Rozdział VII – Walka, śmierć, generator i zagłada.

|Mam nadzieję, że nie śmierć Andromedy.|

<I nie zgon Dawida.>

Kiedy to zrobili, ujrzeli...Patryka i Mateusza. ~*Jeszcze tych dekli tu brakowało.*~

- Świetnie. Po prostu świetnie. Jeszcze tylko Was tu brakuje. – Powiedział z irytacją Grzegorz. 

- A co? Myśleliście, że nigdy tu nie trafimy? – Rzekł Patryk. |Jako, iż jesteś tak głupi, że potknąłbyś się o powietrze, to dziwne, że tu trafiłeś.|

Po tej rozmowie, rozpoczęła się walka. Na początku wyglądała ona monotonnie. ~*Jak to opko.*~ Walczyła praktycznie tylko Andromeda |Moja krew!|, gdyż szło jej to dobrze, i nie potrzebowała pomocy. Niestety, w którymś momencie, Patryk pchnął ją w kierunku ściany, w którą wbudowany był zapasowy generator. |SKURWIEL!!!| Pech chciał, że generator był włączony, przez co poraził Andromedę prądem. |*Wyciąga noże i idzie zajebać Ramoninth.* To za moją ukochaną, kurwa!!!| ~**Spierdala**~ Dziewczyna przeraźliwie krzyknęła z bólu. Po chwili osunęła się nieprzytomna na ziemię...


W tym momencie walkę musieli dokończyć Grzegorz, Damian i Dawid. Na początku wydawać by się mogło, że wygrają Patryk i Mateusz. <Błagam nie.> Jednak, po parunastu minutach walki, wygrali Grzegorz, Damian i Dawid. *JEEEEEEEEEEEEEEST!!!* ~*Kurwa, jaki zaciesz. xD*~ W pewnym momencie, Grzegorz oraz Dawid pchnęli Patryka i Mateusza do wielkiego zbiornika z kwasem, <Który, standardowo, wziął się z powietrza.> przez co Patryk i Mateusz zostali zabici na miejscu. |JEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEST!!!|


Po tej walce, Grzegorz, Damian i Dawid podbiegli do porażonej przez generator prądu Andromedy.

- Czy ona żyje? – Zapytał Grzegorz. |A spróbuj tylko ją zabić, Ramoninth...|

W tym momencie Damian podszedł do dziewczyny. Po chwili, gdy już wiedział, że Andromeda żyje, powiedział:

- Na szczęście żyje. |Masz szczęście.|

Grzegorz i Dawid odetchnęli z ulgą. Lubili oni Andromedę, i nie chcieli, aby zginęła. |A ja ją kocham i zajebałbym Ramoninth, gdyby zginęła.| Po chwili Damian wziął nieprzytomną dziewczynę, i zabrał ją do pokoju, w którym miał sprzęty medyczne.


Parę godzin później, Andromeda obudziła się. |:*| Gdy otworzyła oczy, wszystko co było w zasięgu jej wzroku, było dla niej zamazane. *Zamazu zamazu, motherfucker.* Po chwili, dziewczyna zaczęła widzieć zarysy trzech osób. ~*Mnie, Sebastiana i Slade'a.*~ Po minięciu kolejnej chwili, usłyszała głos, który rozpoznawała jako głos Damiana, ~*A, jednak nie.*~ który mówił:

- Na pewno żyje. Poza tym, widzicie? Już się budzi.

- No, na szczęście. – Powiedziała druga osoba, której głos Andromeda rozpoznawała jako głos *Slade'a* Grzegorza.

- Na całe szczęście jest żywa. Cud po prostu. – Powiedziała trzecia osoba, której głos Andromeda rozpoznawała jako głos <Slade'a> Dawida.

Po chwili, dziewczyna spytała słabym głosem:

- Co...Co się stało? 

- Poraził Cię generator prądu. – Odpowiedział Damian.

- Eh...Ile razy mam Ci powtarzać, abyś nie mówił przy niej o generatorach prądu? Przecież wiesz, że ona się tego boi. – Rzekł po chwili z irytacją w głosie Grzegorz. ~*I zajebał tego niedojeba Damiana.*~

- A, no tak. – Powiedział Damian, po czym ponownie zwrócił się do Andromedy:

- Będziesz musiała poleżeć tu przez jakieś parę tygodni. <Ja bym się cieszyła. Żarcie pod nos by mi podstawiali, wszystko robili...Żyć nie umierać!>

Po tej rozmowie pobyli jeszcze trochę z Andromedą, po czym wyszli dokańczać maszynę, *Bo maszyna ważniejsza od przyjaciółki.* a Andromeda jako iż nie mogła robić nic innego jak tylko leżeć, położyła głowę na poduszce i zaczęła myśleć. Po chwili jednak, usłyszała otwierające się drzwi. Do pomieszczenia wszedł |Slade| Grzegorz.

- Damian przysłał Mnie tu, abym Ci powiedział to, o czym on zapomniał. Tylko wiesz...nie wiem jak Ci to powiedzieć...okazało się, że przez to porażenie prądem, będziesz musiała poruszać się na wózku inwalidzkim... |RAMONINTH, ZAJEBIĘ CIĘ KURWA!!!| ~*;_;*~

W tym momencie z oczu Andromedy pierwszy raz popłynęły łzy. Dziewczyna oczywiście starała się to ukryć, aby nie pokazać swego smutku przy Grzegorzu, jednak ten mimo wszystko to zauważył. Żal mu się zrobiło Andromedy. |:-(| Podszedł on do niej, i położył jej rękę na ramieniu, po czym powiedział:

- Nie płacz...Wszystko będzie dobrze... <Zamknij się, idioto.> Poza tym my nie przestaniemy Cię lubić z tego powodu, że nie będziesz mogła chodzić. My Cię nie odrzucimy. Masz w sobie takie cechy charakteru, które my tolerujemy, więc nie martw się.

Dziewczyna popatrzyła na niego ze łzami w oczach, jakby chciała powiedzieć:

- Dziękuję... <Przynajmniej jest kulturalna.>

Grzegorz posiedział przy niej jeszcze trochę, po czym wyszedł.


Parę tygodni później, 13 kwietnia, nadchodził dzień zagłady. |Nareszcie coś się dzieje.| Grzegorzowi, Dawidowi i Damianowi udało się skończyć maszynę, która służyła do nakierowywania asteroid. ~*Miałam jakąś manię na to.*~ Od 24 h <AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!! NIESŁOWNIE NAPISANA LICZBA!!!> była już uruchomiona, i nakierowała już jedną asteroidę na lot kolizyjny z Ziemią. Asteroida była już bardzo blisko uderzenia w Ziemię. Oczywiście, cała trójka chciała, aby i Andromeda |:*| ujrzała to, co udało im się za nią skończyć. Gdy już ją przyprowadzili, stanęli w odpowiednim miejscu, i zaczęli obserwować, jak asteroida uderza w naszą planetę. *Happy End xD* Po chwili, Dawid powiedział do Andromedy:

- Masz szczęście. Akurat to zdarzyło się dziś, czyli w Twoje urodziny.

- No...- Powiedziała dziewczyna.

Jednak, po tym zdarzeniu, Andromeda ciągle siedziała w swoim pokoju, i coś budowała. ~*Maszynę do zniszczenia Wszechświata!*~  W pewnym momencie, Grzegorz, Dawid i Damian, zaczęli się zastanawiać, co ona tam kombinuje. ~*A to, co wam powiedziałam nic wam nie mówi?*~  Niestety, nie mogli zajrzeć, gdyż drzwi do jej pokoju były zamknięte na klucz, a dziurka od klucza była zatkana. |Kurwa, jesteście facetami! Wyważcie te pieprzone drzwi!|


Któregoś dnia, Andromeda o własnych siłach wyszła z pokoju. |Wiedziałem, że jest idealna!| Po chwili zobaczyli ją Grzegorz, Dawid i Damian. Gdy ujrzeli, że dziewczyna chodzi, Damian powiedział:

- Andromedo, JAKIM CUDEM TY CHODZISZ? |Bo jest idealna, ty deklu!|

W tym momencie Andromeda opowiedziała im o tym, jak to ona budowała maszynę, za pomocą której mogłaby znów chodzić. |Moje kochanie. :*| Gdy skończyła, Dawid powiedział:

- Czego to się nie zrobi dla szczęścia...

- No... - Rzekła Andromeda.

Od teraz ich życie wyglądało normalnie...

<W ogóle, to jakim cudem przeżyli, skoro świat został rozjebany?>

~*Tego to chyba najwięksi mędrcy nie wiedzą.*~

KONIEC

|Nareszcie...|

_____________________________________________  

A teraz pora na małą analizę z naszej strony:

~*Kiedyś uwielbiałam to opowiadanie, ale teraz widzę jego błędy. Nielogiczne sytuacje, rzeczy biorące się znikąd oraz debilni protagoniści są tutaj chlebem powszednim. Na dodatek jest mnóstwo błędów interpunkcyjnych, a przecinki były stawiane losowo. Na dodatek te polskie imiona i angielskie nazwiska. Chociaż, po porządnej edycji, to mogłoby być czymś.*~

|Wkurwiały mnie tu nielogiczne sytuacje i debilni bohaterowie. No, bo jakiś obcy gościu dzwoni do protagonistów i mówi im, że mają uratować świat, z czego na dobrą sprawę mógłby zmyślać. A oni od tak, wierzą mu i idą na tą samobójczą misję. Albo na przykład to, że ta jakże jebitna czwórka z zajebistą nazwą chce zniszczyć świat. Na cholerę im to, to nadal nie wiem. Poza Andromedą chyba nic nie było spoko.|

*Mnie wnerwiała tutaj interpunkcja, angielskie nazwiska z polskimi imionami oraz rzeczy biorące się z dupy. Co do interpunkcji, to widać, że przecinki były stawiane losowo, po to, aby były. Co do polskich imion i angielskich nazwisk, to tego nie ogarniam. Chujowo to wygląda, a nie fajnie. A rzeczy biorące się z dupy były najbardziej dobijające. Skąd u licha Mateusz miał dezintegrator? Skąd w jego plecaku pojawiła się lina? Jak oni po niej przeszli nie spadając w dół? Co robiła biblioteka w katakumbach? Na te pytania nigdy nie otrzymamy odpowiedzi.*

<Mnie denerwowała pisownia. Pojedyncze zdania, z których można by było zrobić złożone, były chociażby tego przykładem. Naprawdę, brzydko to wyglądało i te zdania można by połączyć. Interpunkcja również jest na słabym poziomie, co widać po losowo stawianych przecinkach. No i na dodatek te liczebniki pisane cyframi dojebały wszystko.>


Wspólnie: Ale fakt faktem, po porządnej edycji to opowiadanie mogłoby być naprawdę dobre.

_____________________________________________    

Pojawi się wkrótce:

"Byłam dziwnym przedszkolakiem, czyli pierwszy pamiętnik."

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top