Byłam debilką czy tylko udawałam, czyli "Kopalnia i cierpienie" [One-Shot]
Oceniają:
~* - Ja
| - Slade
* - Brother Blood
Wiem, że miało być coś innego, ale chyba muszę znowu zlikwidować zakładkę "Wkrótce", bo prędzej świnie zaczną latać niż zanalizuję "Retconning". W każdym razie, dzisiaj, abyście nie płakali, że kolejny większy update dopiero w grudniu, zanalizuję zjebanie zjebany one-shot. Z założenia miał być on o dziewczynie, która na ileś tam lat trafiła do jakieś tam kopalni, ale wyszło gówniane gówno.
~*Boże, czemu ja kiedyś pisałam takie hipernierealistyczne gafna?*~
|Ty wtedy myślałaś, że to BYŁO realistyczne. ;-;|
~*Jezu ;_;*~
*<Idzie zajebać dawną Ramoninth.> ;=;*
~*|<Idą pomóc.>|*~
Zaczynajmy!
_____________________________________________________
Kopalnia i cierpienie.
*Wymyślałaś zjebane tytuły.*
~*Nie miałam do tego talentu.*~
|Ogólnie do niczego talentu nie miałaś.|
~*Wiem ;_;*~
Jednego razu, na świecie, a dokładniej w Polsce, ~*Idę się powiesić.*~ |Kuffa, znowu Polsza. To się już robi nudne.| żyła dziewczyna o imieniu Andromeda. Miała ona złe życie. ~*AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!! MARY SUUUEEEEEEEEE!!! ;___;*~ Jej rodzice w ogóle nie interesowali się nią. Jej ojciec był alkoholikiem, a matka zażywała narkotyki. Dziewczyna miała dużo, niestety fałszywych, przyjaciół. *<Ziew>* |Sebastian najlepszy. xD| *No co? xD* Jednak, oprócz tego, miała takiego jednego prawdziwego przyjaciela, któremu mogła mówić wszystko, bez obawy, że to się wyda. Nazywał się on ~*Perseusz. Sorki, obecnie na polskim mitologię przerabiamy.*~ Grzegorz. ~*TEN Grzegorz?*~ |Nie, kurwa. ;--;| ~*:-(*~ Życie Andromedy było takie jak zwykle. Niestety, któregoś dnia coś zmieniło się. Na gorsze... |DUN DUN DUUUN!|
Andromeda, w wieku 8 lat, postanowiła pójść pochodzić sobie po pobliskim polu. ~*To jest tak...tak naciągane, że aż nie mam słów.*~ Jako iż została sama w domu, bez przeszkód wyszła i poszła na pole. Pierwsze parę minut przechadzania zajęło jej normalnie. Niestety, po kolejnych paru minutach, poczuła, że spada. ~*Piekło postanowiło zabrać tę debilkę do siebie.*~ Po chwili, gdy już spadła, ujrzała, że jest w jakieś opuszczonej kopalni. |Widzicie? Nawet Szejtan jej nie chce.| Naturalnie, chciała ona wyjść za pomocą drabiny, która była niedaleko. Niestety, gdy dziewczyna chciała na nią wejść, drabina zawaliła się, przy okazji ciągnąc za sobą lawinę ziemi, która zasypała wejście. *Mam nadzieję, że tam zdechnie.* |To byłoby za piękne, aby było możliwe.| ~*A poza tym, kopalnie są głębokie. Jakim cudem ona przeżyła spadek?!*~ |Mary Sue...| ~*Ach, no tak...*~ Od tego czasu, dziewczyna musiała żywić się tym, co znalazła w starych wagonach, w których kiedyś najprawdopodobniej zostawiono jedzenie. *Scenarzyści byli jedynymi ludźmi, którzy ją lubili.* Niestety, gdy i to się skończyło, dziewczyna zaczęła głodować...
Tymczasem, rodzice Andromedy po powrocie do domu, nie przejęli się jej zniknięciem. Wręcz przeciwnie, byli szczęśliwi z tego powodu, że ona zniknęła. *To na choj nie oddali jej do Domu Bachora?* ~*Downus Mentalus*~ „Przyjaciele" Andromedy zaś mieli ją głęboko gdzieś i nie szukali jej. Jedynie Grzegorz ~*Antychryst*~ |BŁAGAM. OGARNIJ. SIĘ! =.=| ~*No co? Znowu mam fazę na tę serię. A tak w ogóle, oznaczać się w komentarzach, kto w ogóle pobrał ją z podanego linku. ;P*~ |Pewnie nikt.| ~*W sumie też tak sądzę. xD*~, zaczął się martwić o Andromedę. Szukał on ją gdzie tylko mógł, bez ustanku... *Debil*
Dziesięć lat później, gdy Grzegorz ~*Antychryst*~ miał już 18 lat, ~*Chociaż faktycznie, to nie mógłby być on, bo musielibyśmy być w jakimś sześćset osiemdziesiątym czwartym roku.*~ nadal nie zapomniał o zniknięciu Andromedy. |Pewnie była mu winna pińć złotych.| Mimo, iż miał już małe nadzieje, na jej znalezienie i tak jej szukał. *DEBIL* Któregoś dnia, gdy już wyprowadził się od swoich rodziców, *Tak szybko?* ~*Skubaniec pewnie hajs podpierdalał z banków.*~ przyszła mu do głowy pewna myśl. Wziął on łopatę i drabinę, po czym ruszył na pobliskie pole, pod którym była opuszczona kopalnia. |Ale ma spowolniony zapłon...| Gdy już się tam znalazł, w odpowiednim miejscu zaczął kopać. Po chwili, gdy już odkopał wejście, postawił drabinę i zaczął schodzić.
W tym samym czasie, Andromeda, która umierała z głodu i pragnienia, *KURWA JA PIERDOLĘ, ONA POWINNA DAWNO ZDECHNĄĆ!* |Mówiłem, że nawet Szejtan jej nie chce, a co dopiero Bóg.| ujrzała światło oraz usłyszała kroki. Oczywiście, resztkami sił podeszła do światła. Po chwili zaś, ujrzała...Grzegorza ~*Antychrysta*~ *Weź ktoś ją w izolatce zamknij...* ~*;_;*~ *:D*. Dziewczyna od razu spytała:
- Grzegorz? Co ty tu robisz?
~*- Ziemniaki zbieram. - odpowiedział kulturalnie Grzegorz.*~
- Po prostu cię szukałem. Minęło już dziesięć lat, odkąd zniknęłaś, ale mimo wszystko i tak cię szukałem. – Odpowiedział Grzegorz ~*Antychryst*~ *Przestaniesz, czy mam ci komputer przez okno wypierdolić?* ~*Mam jeszcze telefon.*~ *KURWA! :<* ~*xD*~.
- Oh, dziękuję ci! – Powiedziała Andromeda, po czym przytuliła Grzegorza ~*Antychrysta*~ |Może dajmy jej podstawiać to nazwisko?| *Tak, tak będzie najlepiej.*.
Gdy emocje już opadły, dziewczyna ponownie zapytała:
- A czy ktoś jeszcze, oprócz ciebie mnie szukał?
- Nie. – Odpowiedział Grzegorz ~*Antychryst*~.
Po tej rozmowie nastała cisza.
~*
*~
|JEZU X"DDD|
Po chwili, Grzegorz ~*Antychryst*~, jako iż widział, że Andromeda sama nie wejdzie po drabinie, *Captain Obvious nigdy nie śpi.* podszedł do niej, po czym podniósł ją i ruszył ku drabinie, po czym zaczął się wspinać. |Jakim cudem, tego nikt nie wie.| ~*Mówiłam! Grzegorz Antychryst! Tylko on umie zrobić to, czego nikt normalny nie zrobi! <3*~ |ECHHH... =.=| Niestety, gdy był blisko wyjścia, ręka, którą trzymał się drabiny ześlizgnęła się z drążka drabiny i chłopak spadł z góry na plecy. Po chwili, gdy już leżał na ziemi, od uderzenia plecy go tak bolały, że syknął z bólu. Mimo tego, podniósł się on i ponownie ruszył ku górze. *Przeteleportować was?* Ku jego nieszczęściu, ponownie ześlizgnął się z tego samego drążka drabiny i chłopak ponownie spadł na plecy. |Niezdara| Tym razem, plecy tak go zabolały, że aż krzyknął on z bólu. Mimo wszystko, wiedział, że musi pomóc Andromedzie *Debil* i mimo bólu wstał z ziemi i ponownie ruszył ku górze. Tym razem udało mu się wyjść. Gdy był już na powierzchni, ruszył do swego domu...
Kiedy był już w mieszkaniu, położył Andromedę na łóżku w jednym z pokoi i poszedł do kuchni zrobić jej coś do jedzenia. Od tego momentu, mimo nasilającego się bólu pleców, Grzegorz opiekował się Andromedą. ~*Debilizm nigdy nie śpi.*~ Dziewczyna, widząc jego stan, mówiła mu, aby się położył i trochę odpoczął, jednak ten robił to, co zwykle. *DEBIIIL!* |Tak, wiemy już, co o nim sądzisz.| *Muszę to podkreślać, takim jest idiotowym idiotą.* |Idiotowym xD| *No co? xD*
Któregoś dnia, gdy Andromeda odzyskała już siły i mogła już chodzić, zapytała:
- Tylko co będzie ze mną? Ja nie chcę wracać do siebie do domu...Przecież wiesz, co się u mnie dzieje...
- Nic nie stoi na przeszkodzie, abyś tu została. – Odpowiedział Grzegorz ~*Antychryst*~.
|- Razem zniszczymy świat, zajebiemy Patryka i Mateusza, i będzie fajnie! - odpowiedział Grzegorz.|
*Kurwa, teraz tobie się faza udziela?*
|No co. xD|
- Naprawdę? – Powiedziała Andromeda z nadzieją w głosie.
- Naprawdę. – Potwierdził Grzegorz.
Teraz ich życie na początku wyglądało normalnie. *Kiedy koniec?* ~*Niedługo*~ Niestety, po paru dniach, gdy Grzegorz chciał raz wstać z łóżka, z powodu bólu pleców, nie mógł tego zrobić. Gdy powiedział o tym Andromedzie, ta rzekła:
- A widzisz? Mogłeś wtedy sobie odpocząć, to byś nie miał tego problemu.
|Ale on jest debilem.|
- W sumie może i masz rację...Ale wtedy sama byś sobie nie poradziła... - Odpowiedział Grzegorz.
Od tego momentu Grzegorz z bólu w ogóle nie mógł wstać. Gdy próbował, kończyło się na tym, że krzyczał z bólu. Andromedzie żal mu się go robiło, jednak nie mogła nic zrobić. Mogła się ona nim tylko opiekować. Robiła to codziennie. Grzegorz wyglądał i czuł się coraz gorzej. *UMRZE? <Patrzy się z nadzieją w oczach.>* ~*Nie.*~ *;"-(*
Jednak, po paru miesiącach, jego stan polepszał się. Po paru tygodniach mógł już normalnie chodzić. ~*Aż mnie plecy zaczęły boleć.*~ Gdy już chodził, powiedział do Andromedy:
- Dziękuję ci za to, co dla mnie robiłaś.
- Oj, nie ma za co. A ja dziękuję ci za to, co dla mnie zrobiłeś. – Odpowiedziała dziewczyna.
- Oj, nie ma za co. – Rzekł Grzegorz.
Od tego momentu ich życie wyglądało normalnie i nie miało już tego typu problemów.
~*Słaba końcówka, jak w każdym moim łone-szocie.*~
____________________________________________________
Uch, nareszcie to zanalizowałam. Szczerze powiedziawszy, z tego one-shota najmniej pamiętałam i po zanalizowaniu go, nie dziwię się. Przynajmniej mam go już z głowy i mogę o nim na zawsze zapomnieć. W każdym razie, teraz mała analiza od nas:
~*W tym łopku denerwowała mnie jego nudność. Naprawdę, nie działo się tutaj nic ciekawego. Wstęp i zakończenie na dobrą sprawę były takie same, jak w moich innych one-shot, a rozwinięcie było po prostu nudne. No niby Gregory szukał (G)Andzi i w ogóle, ale podczas tego nie działo się nic interesującego. Nawet nie było dokładniej opisane, co przez ten czas działo się z osobami, które miały ją w dupie oraz z samą Andromedą, przez co nie można było wczuć się w historię.*~
|Mnie w tej historii wkurzały nierealistyczne sytuacje. Znaczy w to, że w starej kopalni mogły być jakieś pozostawione wagony z jedzeniem i piciem jeszcze jestem w stanie uwierzyć, ale po tym, jak owe się skończyły, JAKIM CUDEM, Andromeda przetrwała dziesięć lat w kopalni? W ogóle, to jak ona przeżyła spadek z tak wysoka? W końcu, jak wszyscy wiemy, kopalnie są głęboko pod ziemią, więc trochę się tam schodzi. I jeszcze jakim cudem Grzegorz wchodził po drabinie niosąc przy tym Andromedę? Po prostu w opowiadaniach powinno być trochę więcej realizmu.|
*W tym opku wkurwiał mnie debilizm bohaterów. Zacznijmy od Andromedy. Nie mogła ona po prostu powiedzieć komuś dorosłemu, co się u niej w rodzinie działo? Oczywiście, że nie mogła, bo inaczej historia byłaby ciekawsza, a o to przecież dawnej Ramoninth nie chodziło. Co do Grzegorza, to też inteligencją on nie grzeszył, bo w końcu rozumiem, że chciał się opiekować Andromedą, ale powinien też nieco dbać o siebie, bo inaczej tą tępą pizdą nikt by nie mógł się opiekować.*
Wspólnie: Ale gdyby napisać to od nowa, to mogłoby być nawet ciekawe!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top