25
-Blair! – krzyknął Harry i szybko się odwrócił. Gdy tylko zobaczył mnie rozciągniętą na trawie szybko podbiegł. – Co się stało?
-Niezdara ze mnie. – powiedziałam wskazując korzeń tuż za mną. Podniosłam się i przyjrzałam moje stopie. Chyba zwykłe stłuczenie.
-Boli? – spytał unosząc mnie. Wziął mnie na ręce w stylu panny młodej, a ja objęłam ramionami jego kark wtulając się w zagłębienie szyi bruneta.
-Trochę, ale to chyba zwykłe stłuczenie. – uśmiechnęłam się.
-Mam nadzieję, że tak jest. – Harry pocałował mnie w czubek głowy. -Teraz zaniosę cię do naszej sypialni i odpoczniesz.
-Ciekawe po czym mam odpoczywać. – prychnęłam.
-Jeszcze będziesz prosić o odpoczynek kiedy będziemy się kochać do nieprzytomności. – uśmiechnął się szelmowsko i puścił mi oczko.
-Harry. – jęknęłam uderzając go w ramię.
-O tak! Jęcz moje imię! - krzyknął, a moje policzki oblał szkarłatny rumieniec. Schowałam twarz w zagłębienie szyi bruneta i ciężko oddychałam. Harry zaśmiał się pod nosem i szybko wszedł do domku. Nasze pojawienie się zwróciło uwagę wszystkich. Louis i Zayn odrzucili pady od konsoli, Niall odłożył ukochane chrupki, lecz to Liam jedyny do nas podszedł.
-Co się stało Blair? – chłopak dotknął mojego ramienia i przyglądnął mi się.
-Jak to co? Harry znowu wkurzył Blair i ona wreszcie nie wytrzymała. Wsadziła mu nogę w dupę, a dupa Hazzy koścista więc sobie. Dziewczyna nogę obiła. – powiedział jak wyuczoną formułkę Louis, na słowa którego Niall i Zayn zwijali się na dywanie ze śmiechu.
-Bardzo śmiesznie Tommo. – burknął Harry. Chcąc poprawić mu humor pocałowałam go szybko w kącik ust i pogładziłam policzek.
-Twój tyłek wcale nie jest kościsty. Jest świetny. – wyszeptałam mu do ucha, a Styles szybko się rozpromienił.
-Myślę, że to tylko stłuczenie. – orzekł Liam oglądając moją nogę. – Harry, zanieś Blair do was i wróć tutaj. Przygotuję okład. – brunet potwierdził kiwnięciem głowy, po czym Payne odszedł, a my skierowaliśmy się na piętro.
*****
-I jak? Jeszcze boli? – spytał Harry siadając na łóżku.
-Dzięki temu okładowi jest tysiąc razy lepiej. – uśmiechnęłam się muskając palcami dłoń bruneta. Harry zamknął w uścisku moją dłoń i przyłożył do ust. Złożył na jej wierzchu pocałunek i wtulił w nią swój szorstki policzek.
-Musisz się ogolić. – szepnęłam pocierając kciukiem policzek.
-Yhm. – mruknął, po czym schylił się do mojego brzucha. Objął go ramionami i wtulił twarz w moją koszulkę.
-Harry. – szepnęłam wplatając dłoń we włosy bruneta. Pociągnęłam delikatnie za końcówki, co spotkało się z mruczeniem Styles'a. -Harry nie śpij. – zwróciłam się głośniej słysząc ciche pochrapywanie chłopaka.
Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Powiedziałam ciche ,,proszę", a klamka drgnęła. Drzwi ustąpiły, a moim oczom ukazała się zmartwiona twarz Zayn'a. Mulat stał się w ostatnim czasie jedną z bliższych osób. Stał się moim przyjacielem.
-Mogę? – spytał cicho wskazując dyskretnie na Harry'ego.
-Tak, wchodź. – uśmiechnęłam się i zdjęłam delikatnie ciało mojego chłopaka. Brunet od razu wtulił się w poduszkę obok, a jego loki opadły mu na oczy. Zayn podszedł do łóżka i usiadł na jego brzegu. -Usiądź sobie wygodnie. – posłałam mu uśmiech i usiadłam.
-Jak się czujesz? – spytał wyraźnie skrępowany co jakiś czas spoglądając na bruneta.
-Zdecydowane lepiej, dziękuję. -powiedziałam kładąc dłoń na jego ramieniu. -Nie przejmuj się Harry'm. Przecież cię nie wyrzuci stąd, jak się obudzi.
-Chciałem przeprosić ciebie i Harry'ego. Louis czasem zachowuje się jak dziecko i nie wie co mówi. Nie chciałem z was śmiać. Po prostu...- mówił szybko i chaotycznie.
-Spokojnie Zayn. – uśmiechnęłam się. – Nic się nie stało. Przecież Lou często rzuca takie dziwne teksty. Harry z pewnością nie jest na niego zły. – chłopak się rozpromienił.
-Dobrze wiedzieć. Ale budź już Harry'ego. Chłopaki poszli rozpalać ognisko. – wstał i poprawił koszulkę. – Będziemy czekać na was przed domkiem. Ale ubierzcie się ciepło, bo robi się zimno.
-Jasne. -odwzajemniłam jego uśmiech, po czym Zayn wyszedł po cichu z pokoju.
*****
-Louis, chcesz? – zwrócił się Zayn do siedzącego naprzeciwko mnie Tomlinson'a unosząc do góry butelkę alkoholu.
-Dawaj. – powiedział ochoczo chłopak i przejął butelkę.
-Niall, Liam?
-Ja chcę. – odezwał się blondyn, a w jego dłoni wylądował alkohol.
-Ja colę. -zwrócił się do przyjaciela Liam.
-Ja też. – dodał Harry, a ja uniosłam na niego wzrok.
-Jeśli chcesz to możesz się przecież napić. – wyszeptałam wpatrując się w niego.
-Muszę pilnować mojego Aniołka. Poza tym ta banda po kilku piwach jest nie do ogarnięcia. – odpowiedział mi całując mnie w czubek głowy.
-A ty Blair? – spytał Mulat wyciągając butelkę alkoholu.
-Ja sok. – powiedziałam wtulając się w ciepły bok Harry'ego.
-Serio? Tylko sok? – zdziwił się wyraźnie Louis.
-Tak. – odpowiedziałam.
-Ej no Blair. Z nami się nie napijesz? – próbował namówić mnie Niall. Lecz starał się na marne.
-Nie, dziękuję.
-Boisz się, że ci się spodoba i popadniesz w alkoholizm? – zaśmiał się Louis. Trafił mnie prosto w serce. Mój ojciec alkoholik, to jak zabił moją rodzinę. Nie, nie, nie. Wyrwałam się z objęć bruneta i wstałam z krzesła wprawiając chłopaków w osłupienie. Ignorując ich krzyki udałam się w stronę pomostu.
-Jej ojciec jest alkoholikiem idioto! – usłyszałam krzyk Harry'ego. Jego słowa uświadomiły mi jak bardzo mam zniszczoną rodzinę. Jak źle wypadam na tle rodzin chłopaków. Zaczęłam biec w stronę jeziora, a moje policzki pokryły łzy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top