24

Obudziło mnie delikatnie mizianie palcami po ramieniu. Uchyliłam powieki i ujrzałam Harry'ego. Leżał na boku, oparty na łokciu, a drugą ręką dotykał mojego ciała.

-Dzień dobry księżniczko. - wyszeptał z chrypką w głosie i uśmiechnął się ukazując słodkie dołeczki. Wyciągnęłam dłoń i włożyłam palce w jeden z nich.

-Dzień dobry książę. - również się uśmiechnęłam. - Która godzina?

-6:50.

-Musimy wstać i przygotować się. - zaczęłam się podnosić jednak szybko wylądowałam na torsie chłopaka.

-Jeszcze mamy czas. Lepiej się poprzytulajmy. - zamruczał w moje włosy.

-Będziemy się przytulać w samochodzie okey? - spytałam pocierając jego tors.

-Niech będzie. - odpowiedział i pocałował moje ramię. - A więc zapraszam na prysznic. - podniósł się ochoczo i wyciągnął do mnie dłonie.

-Panie Styles, nie zapędza się pan? - Uniosłam jedną brew, co wywołało u niego śmiech.

-Oczywiście, że nie panno Greenie.

-Idź do łazienki, a ja zrobię nam śniadanie. - uśmiechnęłam się i przed wyjściem z sypialni obdarowałam Styles'a buziakiem w policzek. Oczywiście, dla niego to mało. Udałam się do kuchni i postanowiłam przygotować tosty. Kiedy wszystko było gotowe ułożyłam na stole naczynia i postawiłam dwie szklanki oraz sok. Po 10 minutach dołączył do mnie Harry. Ubrany był w czarne spodnie i szarą bluzę. Na stopach miał czarne skarpetki, a włosy jak zwykle zaczesane do tyłu. Usiadł przy stole i zabrał się za jedzenie. Po szybkim, przynajmniej w moim przypadku śniadaniu pobiegłam się przygotować. Wzięłam prysznic i wykonałam podstawowe poranne czynności. Zrobiłam delikatny makijaż i rozczesałam włosy. Ubrałam czystą bieliznę, czarne getry, tego samego koloru top i granatową bluzę z kapturem, a do tego czarne skarpetki. Spakowałam torebkę i zbiegłam na parter. Harry siedział w najlepsze oglądając telewizję.

-Harry, co ty wyprawiasz? Przecież nie mamy nic spakowane.

-Kochanie, a co ty chcesz pakować, hm? Portfel i telefon mamy przy sobie, a jedzenie i picie można zawsze kupić. Spokojnie. - mówił zbliżając się do mnie. - Chłopaki za raz będą, ubieraj buty. - uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło.

****

Kilka minut po 9 siedzieliśmy już w samochodzie Louis'a. Niall siedział obok kierowcy i wesoło opowiadał swój sen o gadającej pizzy. Siedziałam wtulona w bok Harry'ego i mimowolnie przymykałam oczy. Byłam śpiąca. Musiałam zasnąć, bo gdy otworzyłam ponownie oczy obok mnie znajdowały się różne torby, które z pewnością nie były tutaj gdy wsiadaliśmy do pojazdu.

-Jak się spało? - usłyszałam zachrypnięty głos nad uchem, a po chwili miękkie wargi musnęły jego płatek. Harry...

-Dobrze, dziękuję. A gdzie jesteśmy? I co to za torby? - zamrugałam i przetarłam dłonią oko.

- Jeszcze jakieś 10 minut i jesteśmy na miejscu. Trochę ci się przysnęło Kochanie. -zaśmiał się i przytulił. Pokazałam mu język, na co jego śmiech się wzmocnił. Wtuliłam twarz w jego ramię.

-Gdzie Zayn i Liam? - spytałam rozglądając się po samochodzie. Niall spał, a Louis rozmawiał przez zestaw słuchawkowy.

-Jadą za nami. Spokojnie. Wszystko jest dobrze. - musnął szybko moje usta i ułożył głowę na moim ramieniu przymykając oczy. Ułożyłam dłoń na jego głowie i wplotłam palce w gęste loki. Pociągnęłam za końcówki, a Harry mruczał. Bardzo przyjemnie.

****

-Jak tu pięknie. - westchnęłam oglądając otoczenie. Duże jezioro z drewnianym podestem, otoczone małym laskiem. A obok mały dom zbudowany z bali z jasnego drewna. Raj na ziemi.

-Wiedziałem, że się spodoba. - zaśmiał się Louis przechodząc obok z torbami.

-Co to za torby?

-A to Harry ci nie powiedział? - Uniósł brew.

-Nieee. - przeciągnęłam delikatnie.

-Chyb chciał ci zrobić niespodziankę. Zostajemy tutaj na noc. A to są wasze rzeczy. - uniósł wyżej dwie torby, a mnie zamurowało. Jak to na noc?

-Aha, okey. - mruknęłam i udałam się w poszukiwania Harry'ego. Znalazłam go przy samochodzie rozmawiał z mamą. Skąd to wiedziałam? ,,Kocham cię mamo".

-Dlaczego nie powiedziałeś mi, że tu zostajemy? - zaczęłam kiedy skończył rozmawiać.

-Chciałem żebyś miała niespodziankę Miśku. - odpowiedział podchodząc bliżej. Ułożył dłonie na moich ramionach, a następnie przejechał nimi po rękach i zacisnął dłonie na moich małych. - Spakowałem do torby różne ubrania, żebyś mogła sobie wybrać. Nie gniewasz się? - Spytał z miną zbitego psiaka. Nawet nie zauważyłam rano, że brakuje mi ubrań.

-Nie. Jestem wkurwiona. - Uśmiechnęłam się i wspinając na palce musnęłam jego usta.

-Takie słownictwo. Kochanie. - Harry przyciągnął mnie do siebie i pogłębił pocałunek. Trwałby zdecydowanie dłużej, gdyby nie wyraźnie zniecierpliwiony głos zza nas się nie odezwał.

-Idziemy się rozpakować zakochańce, a potem ognisko. - uśmiechnął się Niall i odszedł cały w skowronkach. Ruszyłam w stronę domku, zostawiając Harry'ego samego. Szybko podbiegł do mnie i musnął mój policzek, po czym ruszył biegiem do drzwi budynku. Chcąc być tam przed nim zaczęłam biec. Szkoda, że nie zauważyłam mocno wystającego korzenia drzewa.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top