23

-Mam się bać? - zapytała z lekkim strachem.

-Nie, nie. - szybko zaprzeczyłem. - Wiesz, że mamy teraz przerwę w zespole. - mówiłem, a ona przytakiwała - Razem z chłopakami chcielibyśmy wrócić do grania. Chcemy latem wyjechać w trasę. I chciałbym abyś pojechała razem z nami. Jako moje Kochanie. Mój Misiaczek. Mój Skarbek. - mówiłem całując za każdym razem jej policzek. Odsunąłem twarz i zauważyłem rumieńce, które oblały policzki Blair. - To jak będzie? - spytałem zatracając się w jej niezwykłych oczach.

-Ja...nie wiem czy mogę. - powiedziała spoglądając na chłopców.

-Oczywiście, że możesz. Dla nas to sama przyjemność. - odezwał się Liam.

-A co na to wasz menadżer, tak?

-Paul nie ma nic przeciwko. Pytałem już. - uśmiechnąłem się i odgarnąłem jej kosmyk włosów z twarzy. Uśmiechnęła się do mnie lekko i potarła dłonią mój policzek. Taka ciepła.

-Skoro tak to chyba nie mam wyjścia, prawda? - spytała spoglądając to na mnie, to na resztę.

-Oj nie masz. - powiedziałem i szybko musnąłem jej usta, na co ona zachichotała.

-Świetnie! Teraz musimy tylko napisać piosenki i w czerwcu wydajemy płytę, a potem trasa. Już nie mogę się doczekać. - mówił wesoło Niall wiercąc się na dywanie.

-Na pewno ci się spodoba. - zaczął Zayn gładząc ramię mojej ukochanej. - Nasze fanki są cudowne, a koncerty niesamowite. Najgorsze są jednak przejazdy. Ale mamy czasem więcej czasu na odpoczynek. - dodał.

-Ale niektóre fanki potrafią być okropne. - westchnął Niall.

-Kochanie. - Zwróciłem się do Blair, na co odwróciła twarz w moją stronę. Na jej policzku nadal widniał siniak. Skurwiel Todd. - Kiedy przedstawię cię moim fankom jestem pewny, że przyjmą cię z radością. Ale niektóre są bardzo niemiłe. Chcą uprzykrzyć życie naszym dziewczynom i naszym rodzinom. Proszę żebyś nie wierzyła we wszystko co by powiedziały, dobrze? Kocham cię i jeśli ktoś twierdzi inaczej jest w wielkim błędzie. - powiedziałem i pocałowałem ją namiętnie. Jej policzki ponownie oblał rumieniec. Skryła twarz w moim zagłębieniu szyi i objęła w pasie. Przycisnąłem ją mocniej i pocałowałem w głowę. Moje Słoneczko.

-Słodko razem wyglądacie. - stwierdził Niall wpychając sobie do ust ciastka.

-Nie mów z pełną buzią. - Louis klepnął go w ramię i skrzywił się. Blair spojrzała na nich i zaśmiała się.

-Usiądź sobie wygodnie - szepnąłem jej do ucha i delikatnie je przygryzłem. Dziewczyna zaśmiała się i oparła bokiem o mój tors. Wtuliłem twarz w jej włosy i zaciągnąłem się zapachem jabłkowego szamponu.

-Ktoś ma jeszcze ochotę na lody? - spytała nagle wskazując na puste pucharki na stoliku.

-JA! - krzyknął Niall i podniósł swoje naczynie do góry.

-Ja też się skuszę. - dodał Liam. Greenie podniosła się mimo moich jęków niezadowolenia. Niall i Blair ostatecznie zabrali pucharki wszystkich i przynieśli kolejną porcję deseru.

-Jak wrócę do Londynu po świętach to zapraszam was do mnie na imprezę urodzinową. - Louis odezwał się nabierając trochę lodów z pucharka Liam'a. Chyba myślał, że Payne nie zauważy. Przeliczył się. Przyjaciel klepną szatyna po palcach i oboje się zaśmiali.

-Kiedy masz urodziny? - zapytała zaciekawiona Blair.

-24 grudnia.

-Jak fajnie! W święta. - ucieszyła się.

-A co z naszymi świętami, hm? - zapytałem dotykając nosem jej szyi.

-Nie wiem Harry. Nie wiedziałam, że chcesz je spędzić ze mną. - powiedziała zaskoczona.

-Oczywiście, że chcę. Z racji ostatnich wydarzeń spędzimy je u nas w domu, a moja mama, Robin i Gemma przyjadą tutaj. - uśmiechnąłem się, a ona szybko pocałowała mnie w policzek. Nie zauważyłem, że jest coraz bardziej śmiała. Nigdy nie pomyślałbym, że będzie robić coś takiego w towarzystwie chłopaków.

-To cudownie. Bardzo lubię twoją rodzinę. A wy chłopcy? Przyjdziecie do nas?

-My jedziemy do swoich rodzin. Ale wracamy tutaj od razu po świętach, w końcu impreza Lou. No i oczywiście sylwester, który spędzimy razem. - odezwał się Zayn.

-Będę tęsknić. - usłyszałem mruczenie Irlandczyka, który tulił się do nóg Blair. Dziewczyna spojrzała na niego wzruszona i wplotła dłoń w jego włosy.

-Ja też będę. Ale przecież jeszcze się nie żegnamy. - zaśmiała się i pocałowała go w głowę, na co zrobiło mi się ciepło. Kto tu jest twoim chłopakiem, ja czy on?

-Zmieniasz chłopaka? - wymruczałem jej do ucha, a ona odepchnęła delikatnie moją twarz. Już ja ci pokażę, mały Potworku.

-Co robimy? Jeszcze młoda godzina. - odezwał się Louis.

-Wybaczcie chłopcy, ale ja wymiękam. - odezwała się dziewczyna i przetarła oczy jak małe dziecko. Jak ktoś powie, że ona nie jest słodka to chyba nie ma oczu.

-To my już pójdziemy. Jutro jest kolejny dzień. Możemy gdzieś pojechać. Co wy na to? - zaproponował Niall.

-Ja jestem za! - odezwał się każdy z nich.

-Co ty na to, hm? - zwróciłem się do tulącej się do mnie dziewczyny.

-Dobry pomysł. Nigdy nigdzie daleko nie byłam.

-Mam pomysł gdzie pojedziemy! - krzyknął nagle Louis. - Jutro przed 9 pojadę po Niall'a i zgarnę was. - zwrócił się do mnie i Blair.

-Ja mam blisko do Liam'a także nawet się przejdę. - powiedział Zayn.

-Czyli wszystko ustalone. - uśmiechnął się Liam i wszyscy wstali. - To co panowie, czas do domu skoro jutro o 9 mamy wyjeżdżać.

*****

-Chłopcy są cudowni. - skomentowała Blair kiedy przytulaliśmy się w łóżku.

-To prawda. Są dla mnie jak bracia. Już awansowałaś na ich siostrę, wiesz? Niall się najbardziej cieszy, bo jako jedyny z nas nie ma siostry. Także przygotuj się, że może cię adoptować. - zaśmiałem się, a ona wraz ze mną.

-Niall jest słodki.

-A ja to co? - zapytałem unosząc jedną brew. Zawisnąłem nad nią opierając się na rękach ułożonych obok jej głowy.

-Ty jesteś moim zazdrośnikiem. - zachichotała i uniosła twarz wyżej. Jej usta musnęły moje, a ja poczułem ciepło rozchodzące się po moim ciele. - Masz takie cudowne tatuaże. - przejechała po moich jaskółkach. Czułem jak jej palce rozpalają mnie od środka. Jej dłonie, takie delikatnie. - Śliczny statek. - dotknęła mojego ramienia. Dłonią pociągnęła moją twarz w dół i ponownie pocałowała moje usta. Tym razem drapieżniej, mocniej, przygryzając moją wargę. Uśmiechnąłem się przez pocałunek i dłonią gładziłem jej głowę oraz włosy. Jej dłoń przejechała od moich włosów, ciągnąc za nie delikatnie aż do sutków. Najpierw zrobiła kilka kółeczek na jednym, a potem na drugim. Poczułem ciepło i twardniejący problem w bokserkach. Jej drobne dłonie zjechały jeszcze niżej. Całowałem jej usta, policzki, kości szczęki, aż doszedłem do miejsca za uchem. Zaczęła głośno mruczeć. A więc znalazłem miejsce dające jej największą przyjemność. 50 punktów dla Harry'ego. Jej drobne dłonie pociągnęły za gumkę moich bokserek. Moja erekcja zaczęła sprawiać mi wielki problem. Jeszcze trochę i to zajdzie za daleko.

-Pora spać kochanie. Jutro musimy wstać przed 7. - pocałowałem ją ostatni raz i położyłem się obok. Wtuliłem się w jej plecy i okryłem nas szczelnie kołdrą.

-Dobranoc Harry. - wyszeptała. Umrę za raz.

-Dobranoc Blair. - pocałowałem jej ramię i mocniej przytuliłem. Po kilku minutach czując jej równy oddech wyszedłem delikatnie z łóżka i ruszyłem do łazienki. Czeka mnie teraz kilka minut, na pozbycie się pewnego problemu. Ughh...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top