11

- Harry co się stało? - pytali na zmianę gdy ja próbowałem dodzwonić się do Liam'a.

- Do cholery jasnej co się dzieje!?- krzyknął Louis stając tuż przede mną. Wkurzył mnie. A kiedy jestem zły jestem niebezpieczny. Teraz po raz pierwszy miałem ochotę uderzyć mojego przyjaciela.

- Ten idiota Todd chce coś zrobić Blair. - powiedziałem nerwowo przeczesując włosy. Ostatni raz byłem tak zestresowany przed castingiem do X-Factor. Chłopaki zareagowali podobnie jak ja. Niall zbladł i zatoczył się na zszokowanego Tommo, a Zayn zacisnął dłonie w pięści. Przez ostatni czas moje Słoneczko i Malik zbliżyli się do siebie. Ale na stopniu przyjaźni. Zayn nie jest typem faceta do stałych związków i jest na tyle mądry, że nie podbiera dziewczyny kumplowi. To ona jest już twoja?

- Niall i Louis, zostajecie, odbieracie nagrodę, a potem jazda do domu. Będę was informował o wszystkim. A Zayn jedzie ze mną. - powiedziałem szybko i udałem się do samochodu nie dając im chwili na reklamacje mojej decyzji.

Pędziłem po ulicach Londynu z pewnością przekraczając dozwoloną prędkość. Światła okolicznych budynków i lamp migały tworząc kolorowe wiązki przez wysoką prędkość. Nerwowo zaciskałem ręce na kierownicy, do tego stopni, że kostki pobielały. Ale nie mogę inaczej reagować gdy ktoś grozi mojemu Aniołkowi.

Nigdy nie bawiłem się w związki. Nie potrzebowałem tego. Ale gdy spotkałem Blair coś w moim mózgu się przestawiło. Nagle, jak za sprawą magicznej różdżki poczułem wielką chęć i obowiązek pomocy i zajęcia się dziewczyną. Ona jest taka krucha, spokojna, delikatna, piękna, utalentowana, a los zgotował jej takie piekło. Z dzisiejszym dniem obiecuję sobie, że nie pozwolę aby stało jej się coś złego.

Zaparkowałem na podjeździe i szybko wybiegłem z czarnego Rovera. Pobiegłem do drzwi i pociągnąłem za klamkę. Otwarte. Pchnąłem je do przodu i wpadłem do środka jak wystrzelony z armaty.

-Blair? Liam? - zacząłem ich wołać. Wbiegłem do salonu i już miałem krzyczeć ich imiona, gdy ujrzałem dwie postacie. Payne siedział na kanapie i oglądał mecz w telewizji, a Blair spała z głową opartą o bok mebla i nogami na udach Liam'a. Podbiegłem do nich i klęknąłem przy twarzy dziewczyny. Przyłożyłem zimną dłoń do jej ciepłego policzka, na co zmarszczyła nosek i wtuliła się w brązową poduszkę.

- Martwiła się o ciebie. - usłyszałem głos Daddy'iego. Zwróciłem wzrok w jego stronę i przyglądnąłem się jego twarzy. - Oglądaliśmy filmy, graliśmy, gotowaliśmy, ale to nie pomagało. Bolała ją głowa więc zażyła tabletkę i zasnęła. - mówił spoglądając na Blair. Zbliżyłem usta do jej czoła i zostawiłem tam czuły pocałunek. Okryłem mocniej kocem i wskazałem chłopakowi kuchnię. Jeden ruch ręki wystarczył, aby Payne spokojnie i delikatnie zdjął nogi dziewczyny z ud i ułożył je wygodnie na sofie.

- Dlaczego nie odbierałeś? - zapytałem z lekkim zdenerwowaniem nalewając do szklanki wody. Chłopak zaczął przeszukiwać kieszenie, a gdy znalazł swojego iPhone'a okazało się, że jest rozładowany.

- Sorry Harry. Myślałem, że ma dużo baterii. Przecież nic się nie stało. - mówił spokojnie, a mnie rozsadzało od wewnątrz.

- Ale mogło się stać! - warknąłem po raz pierwszy na Liam'a. Zawsze to on unosił głos i był na mnie zły. Tym razem zamieniliśmy się rolami.

- Nie krzyczcie tak. Obudzicie Blair. - powiedział spokojnie Malik wchodząc do kuchni i zajmując miejsce obok Liam'a. Na wspomnienie o mojej Księżniczce szybkim krokiem ruszyłem do salonu. Nachyliłem się na sofą. Spała. Dzięki Bogu.

- Harry, ja naprawdę cię przepraszam. - zaczął Payne gdy wróciłem do kuchni.

- Nie Liam. To ja przepraszam. Nie powinienem tak wybuchać. - odpowiedziałem i jednym ruchem wypiłem wodę z dna szklanki. Usiadłem przy wysepce naprzeciwko chłopaków. Łokcie położyłem na blacie, a dłońmi przetarłem twarz. Zdecydowanie potrzebuję snu. - Po prostu martwię się o Blair. Jest dla mnie bardzo ważna. Nie chcę jej stracić. Chyba bym umarł gdyby coś jej się stało. - powiedziałem cicho, a gdy moja wyobraźnia utworzyła obraz Todd'a szarpiącego mojego Aniołka łzy pojawiły się w moim oczach.

- Zakochałeś się. - powiedział cicho Malik, a ja uniosłem głowę do góry.

- Ja nie wiem jak to wszytko wygląda. Nie chcę jej wplątywać w to gówno.

- Już to zrobiłeś. - przerwał mi Zayn.

- Harry - zaczął cicho Liam. - co się stało, że tak nagle przyjechałeś?

- Wygrałem z Todd'em. Powiedział, że przez to że ja odebrałem mu jego cały świat on odbierze mi mój. Rzucił mi zdjęcie Blair. - przetarłem dłońmi oczy i pociągnąłem nosem, po czym kontynuowałem - Bałem się, że coś mogło wam się stać bo nie odbierałeś telefonu.

- Stary. - zaczął nienaturalnym głosem Daddy - Na myśl nie przyszło mi coś takiego. Przepraszam jeszcze raz za ten telefon.

- Daj już spokój. Najważniejsze, że wszystko z nią w porządku. Martwię się o nią.

- To z pewnością zakochanie. - Liam potwierdził słowa Zayn'a, a Mulat tylko przytaknął głową.

- Może. - dodałem i nalałem wody do szklanki, a następnie szybko ją wypiłem.

*****

- Część Louise. Bardzo cię przepraszam, że dzwonię tak wcześnie ale mam do ciebie wielką prośbę. Potrzebuję damskie ubrania dla bardzo drobnej dziewczyny. 18 lat. O, i jakieś kosmetyki. - mówiłem "spacerując" po sypialni.

- Dla tej Blair?

- Tak. Robiliśmy kiedyś zakupy, ale teraz mam pewne plany i potrzebujemy dużego zapasu.

- Dobrze. Postaram się przywieść ci wszytko przed 13.

- Dziękuję Louise. Jesteś wielka. - zakończyłem połączenie. Zegarek na moim nadgarstku wskazywał godzinę 8:15. Odpowiedni czas na śniadanko. Poprawiłem materiał koszulki i udałem się do kuchni. Omlety na słodko z czekoladą i owocami powinny się sprawdzić.


Wszedłem do pokoju, który oświetlała jedynie mała lampka na szafce nocnej. Odłożyłem tacę na stojący po drugiej stronie łóżka stoliczek i usiadłem obok mojego Aniołka. Wczoraj gdy chłopaki wyszli zaniosłem Blair do jej sypialni i położyłem do łóżka. Wyglądała tak słodko, że nie miałem serca jej budzić. Teraz spała przytulona do poduszki i wyglądała równie słodko. Nie chciałem jej budzić, jednak przygotowałem plany na dzisiejszy dzień i musimy się zbierać.

- Blair. - zacząłem szeptać i potarłem dłonią o jej ramię. - Musimy wstać. - mówiłem, jednak moje starania szły na nic. Dopiero gdy odsłoniłem okna, a promienie słońca wpadły do pokoju dziewczyna się obudziła. Gdy mnie ujrzała jej twarz na początku wyrażała niedowierzanie, a następnie szczęście.

- Harry, wróciłeś - mówiła mając oczy pełne łez.

- Obiecałem. - powiedziałem radośnie i przyłożyłem dłoń do jej policzka , a ona wtuliła się w nią. Była taka słodka. - Przygotowałem śniadanie dla ciebie. - powiedziałem entuzjastycznie i postawiłem na jej udach tacę z posiłkiem.

- Dziękuję bardzo. A z jakiej to okazji? - zapytała upijając łyk soku pomarańczowego.

- Chciałbym cię zabrać na kilka dni do mojego przyjaciela, za miasto. Ma duży dom na przedmieściach i piękny ogród. W ogóle okolica jest cudowna. Odpoczniemy, pozwiedzamy. Co ty na to? - zapytałem, w oczach Blair pojawiła się iskierka, a na usta wkradł się szeroki uśmiech. - Czyli się zgadzasz?

- Oczywiście, że tak! - krzyknęła i rzuciła się na moją szyję, uprzednio odkładają na stolik tacę. - Dziękuję. Za wszystko. - mówiła szeptem tuląc się do mnie. I to była ta chwila kiedy zrozumiałem coś ważnego...

*****

Co zrozumiał Harry? Jak poradzą sobie na wyjeździe? 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top