17
Baekhyun
Siedziałem w niebie już dobre trzy dni, próbowałem być pilnym i dobrym aniołem, słuchałem wszystkich i zgadzałem się na wszystko. Lecz gdy miałem już wolny czas, zawsze wracałem do jednego miejsca i przyglądałem się jednej osobie. Nie wiem czy to możliwe ale wyglądał strasznie smutno tak jakby gdzieś jego cześć uleciała.
-Baekkie Pan cię wzywa.- Podziękowałem koleżance i udałem się w wyznaczone miejsce.
- Nie cieszysz się, że wróciłeś do nas ? -Spojrzał na mnie z zaciekawieniem, a ja sam nie wiedziałem co odpowiedzieć.
- Cieszę, mam w końcu swoje skrzydła. - Odpowiedziałem cicho patrząc nadal z góry na Chana.
-Ale ?...Tęsknisz za tym chłopakiem, obudził twoje serce.
- Tak, chyba właśnie tak jest. Panie czy jest jakaś szansa abym został człowiekiem ?
-Nie będziesz tęsknił za skrzydłami ? Za tym wszystkim co tu masz ?
-Może na początku bym tęsknił, tak jak było za pierwszym razem ale przy Chanyeolu szybko się o tym zapomina.
- Jest jeden sposób...Ale wiedz, że gdy go wypełnisz nie będziesz mógł tu już nigdy wrócić, a po śmierci twoja dusza nie znajdzie miejsca na wieczny odpoczynek. Zastanów się dobrze Baek czy chcesz tyle ryzykować dla jednego człowieka. - Gdy Pan odszedł westchnąłem głośno.
- Czy chce dla ciebie tyle ryzykować Chan ? - Spojrzałem jeszcze raz na niego i postanowiłem zejść na ziemię aby posłuchać piosenki. Śpiewał akurat moją ulubioną, spojrzał w moją stronę i uśmiechnął się tak jakby wiedział, że tu jestem.
Gdy wróciłem do nieba szybko udałem się do Pana. Uklękłem przed nim i uśmiechnąłem się.
-Widzę, że podjąłeś decyzje.
-Tak Panie, chce być człowiekiem chodź mam zapłacić tak ogromną cenę. - Powiedziałem całkiem szczerze.
-Dobrze...masz tydzień aby pójść z człowiekiem do łóżka, gdy to zrobisz staniesz się człowiekiem i nie będziesz mógł już tu wrócić. - Wsłuchałem się w słowa Pana i na wszystko się zgodziłem.
Następnego poranka obudziłem się w swoim domu na niebie. - Znów jestem człowiekiem! - Krzyknąłem z radością i udałem się do łazienki, skrzydła nie chciały się pokazać.
Szybko ubrałem się w ciuchy i pobiegłem do domu chłopaka, nie interesowało mnie to, że padał na mnie deszcz. Chciałem go jak najszybciej zobaczyć, przytulić i poczuć jego ciepło. Gdy zmoknięty zapukałem do jego drzwi uśmiechnąłem się uroczo.
-Baekkie wróciłeś ? - Zapytał zdziwiony, ja tylko przytuliłem się do niego i nic nie mówiąc złączyłem nasze usta w pocałunku.
-Tak wróciłem i już nigdzie się nie wybieram zostanę przystojnie już na zawsze.- Uśmiechnąłem się słodko i wtuliłem w niego.
- Mogę zostać u ciebie na noc ? - zapytałem patrząc w jego oczy.
-Na noc ? Ale, że będziemy spać razem...znaczy No w jednym domu. - Chciało mi się śmiać z jego słodkiego zachowania.
-Tak Chan w jednym domu może w jednej sypialni. - Nie pozwoliłem mu już drążyć tego tematu ponieważ kolejny raz złączyłem nasze usta.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top