Rozdział 2
No to rozdzialik numer dwa. Bo mogę i chcę.
Rozdział 2
– Uważasz, że to dziwne? – zapytał Reo, gdy po raz kolejny on i Nagi zostali sami na szkolnym boisku, żeby młody alfa załapał w końcu zasady gry.
– Niby co?
– Że omega zajmuje się takim sportem jak piłka nożna – wyjaśnił.
– To płeć ma tutaj jakieś znaczenie? Nie znam się na tym zupełnie.
– Ty żyjesz w jakiejś jaskini, czy co? – mruknął Reo, patrząc na niego. – Jak można nie wiedzieć takich rzeczy? Chociaż może dzięki temu masz łatwiejsze życie, bo nie patrzysz na innych stereotypowo.
– To upierdliwe. – Nagi nadął policzki w geście lekkiego zirytowania. – Życie jest prostsze, gdy nie ma się czym przejmować.
– Co to za pokręcona filozofia? Ty naprawdę nie masz żadnego celu w życiu? A co twoi rodzice o tym myślą?
– Nie wtrącają się do mojego stylu życia. Zawsze tak było. Jak zadzwonią, to mogę zapytać, jeśli chcesz.
Reo popatrzył na niego zaskoczony. Nagi mieszkał sam? Nie mógł w to uwierzyć. Chociaż, jeśli był z daleka, a chciał tutaj chodzić do szkoły, to sytuacja nabierała innego wyrazu. To nie była żadna nowość, że licealiści mieszkali w internatach albo wynajętych mieszkaniach niedaleko szkoły. Dziwiło go tylko, że rodzice jego nowego kolegi, mają tak dziwne podejście do wychowania swojego dziecka. Z drugiej jednak strony byłby w jakimś sensie hipokrytą, gdyby powiedział to na głos. Jego rodzice z kolei zaplanowali mu życie, a ponieważ zaczął się w końcu buntować, był u nich na cenzurowanym. Uważali jego zainteresowanie sportem typowym dla alf i bet za idiotyzm i zabawę. Nie chcieli zrozumieć, że jemu to po prostu sprawia przyjemność i świetnie się przy tym bawi.
– Ok. Czyli mieszkasz sam. Nie czujesz się trochę samotny? – zapytał tylko.
– Choki dotrzymuje mi towarzystwa.
– Choki?
– To mój kaktus.
Młody omega musiał mieć bardzo głupią minę, bo Nagi przekrzywił głowę w bok, patrząc na niego pytająco. Kaktus jako zwierzątko domowe? Jak dziwny był ten chłopak, skoro wymyślał takie rzeczy? Chyba bardziej niż się na początku wydawało. Nie zmieniało to jednak faktu, że był prawdziwym geniuszem piłkarskim i Reo nie zamierzał wypuścić go z rąk. Jeśli ich drużyna miała się dostać na rozgrywki międzyszkolne, a potem ogólnokrajowe i zabłysnąć, to coś się w niej musiało zmienić. Tą zmianą miał być ich duet.
– No ciekawie – mruknął tylko. – A teraz wstawaj. Czas na trening indywidualny.
– Muszę? – zajęczał.
– Musisz!
Przez kolejną godzinę Reo uczył go dalej zasad gry i podstawowych umiejętności gry. Na początku szło to opornie, ale wystarczyła odpowiednia zachęta i Nagi potrafił się zaangażować w grę. Nudził się, gdy coś wydawało mu się zbyt proste. Właśnie dlatego Reo pokazywał mu różne wymagające zwody, podania i odbiory.
– Nadal uważam, że jesteś dziwny – powiedział Nagi, gdy w końcu mógł usiąść na bagażniku roweru, którym Reo po treningu odwoził go do domu. – Masz limuzynę do dyspozycji. Z prywatnym kierowcą, a jeździsz rowerem.
– To dobre na wzmocnienie nóg. Powinieneś spróbować.
– Po co, skoro mam od tego ciebie?
Szczerość tego chłopaka była czasem po prostu tak zniewalająca, jak jego lenistwo. Już sam nie wiedział, co było większe, ale o ile z lenistwem można było jeszcze jakoś powalczyć, tak ze szczerością było gorzej. Nagi albo milczał, albo mówił, co myśli. Reo zastanawiał się, na ile chłopak zdawał sobie sprawę, co z tego mogło wyniknąć. Równie dobrze mógł powiedzieć coś, czego potem żałowałby, ale biorąc pod uwagę, że żył właściwie jak pustelnik bez znajomych, to miał zapewne gdzieś, czy kogoś obrazi.
– Nie mogę przecież wszystkiego za ciebie robić – powiedział Reo.
– Dlaczego?
– Nagi! To tak nie działa!
Niemniej jednak w jakiś sposób polubił tego chłopaka. Nagi był jego kompletnym przeciwieństwem, ale w końcu też zaakceptował ciągłą obecność Reo i zmuszanie go do treningów.
Dla wszystkich w szkole było właściwe sensacją roku, że ktoś taki jak Mikage Reo, zadaje się z takim leniwcem jak Nagi Seishiro. Sam Reo nie komentował niczego i na każde pytanie z tym związane odpowiadał, że grają razem w piłkę. Uczniowie dość szybko nauczyli się, że nie dostaną żadnych sensacyjnych odpowiedzi na swoje pytania i nie będą mieli o czym plotkować. Osobiście Reo nie cierpiał większości ludzi w szkole. To był ten sam typ, co jego rodzice. Mówili tylko o pochodzeniu, koneksjach, pieniądzach i tego typu rzeczach. Omegi często rozmawiały o możliwości związania się z jakimś bogatym, atrakcyjnym alfą.
Mimo że Reo wywodził się z tego samego środowiska, to sam nie chciał czegoś takiego. Nie chciał być nawet jakoś szczególnie obiektem zainteresowania alf. Marzył, żeby spotkać po prostu tę jedną osobę, która zaakceptuje go takim, jakim był, ale nie był głupi. Wiedział, że przy takim kanonie urody, jaki był na świecie, jako omega stał na samym dole. Przynajmniej znalazł sobie przyjaciela i dzięki temu był mniej samotny.
Oczywiście jego ojciec nie mógł go zostawić w spokoju i próbował mu udowodnić, że jego potencjalna sportowa kariera to mrzonki i jako omega powinien o nich zapomnieć. Właśnie dlatego załatwił ich drużynie sparing z dużo silniejszą drużyną, twierdząc, że skoro Reo tak wierzy w swoje umiejętności, to na pewno da sobie radę.
Młody omega klął cicho pod nosem, ale przyjął wyzwanie. Nie zamierzał stchórzyć. Nie brał też pod uwagę podporządkowania się ojcu, dla którego zawsze był tej gorszej kategorii. Nie rozumiał tego. Skoro jego rodzice mieli problem z tym, że był recesywny i wyglądał, jak wyglądał, to czemu nie mogli po prostu dać mu spokoju? Najwyraźniej samo nazwisko Mikage miało jakąś wartość i był dla nich tylko kimś, kogo należało kontrolować.
– Musisz mi pomóc, Nagi – powiedział do przyjaciela i popatrzył na niego.
– Jasne – odparł po chwili.
Ich przeciwnicy byli więcej niż zdziwieni, gdy przegrali mecz. Teoretycznie drużyna z liceum Hakuho nie miała żadnych osiągnięć piłkarskich, ale po tym zwycięstwie zaczęli iść jak burza w eliminacjach do turnieju krajowego. Lokalne gazety zaczęły rozpisywać się na temat ich dwójki, nazywając ich niepokonanym duetem. Reo był szczęśliwy, że jego ojciec odczepił się od niego na jakiś czas. Poza tym jego przyjaźń z Nagim kwitła i wyglądało na to, że na razie więcej do szczęścia mu nie trzeba.
A potem nagle przypomniał sobie, że jednak był omegą.
Któregoś dnia uprzedził drużynę, że może się spóźnić na trening, bo musiał być na zebraniu samorządu uczniowskiego. Idąc w stronę szatni, odetchnął z ulgą, że to spóźnienie nie wyniesie więcej niż piętnaście minut. Większość piłkarzy pewnie i tak jeszcze była w szatni albo wyjmowała piłki i sprzęt do ćwiczeń. Zatrzymał się przed drzwiami do szatni, żeby złapać oddech i wtedy usłyszał fragment rozmowy. Nie zamierzał podsłuchiwać, ale uchylone drzwi nie pomagały w tym.
– Gdybym nie wiedział, że Mikage jest omegą, to nigdy bym się tego nie domyślił – powiedział jakiś chłopak.
Reo przymknął oczy i westchnął. Czyli znowu jego druga płeć była na tapecie. Naprawdę nie mógł zrozumieć, czemu wszyscy tak lubili o tym plotkować. Czy naprawdę był aż takim dziwakiem, żeby brać go na tapetę, gdy kończyły się inne tematy? To nie była jego wina, że taki był. Dlaczego nikt nie mógł tego zrozumieć?
– Nic dziwnego, że żaden alfa nie chce się z nim umówić – odezwał się ktoś inny. – Część omeg myślała, że jest przynajmniej betą. Widziałem rozczarowanie u niektórych, gdy okazywało się, że nici z ich marzeń.
– Zamknijcie się.
W pierwszej chwili Reo myślał, że się przesłyszał. Nagi nigdy nie używał takiego tonu głosu. Zawsze był spokojny, wręcz usypiający i właściwie bez emocji, a tutaj nagle ostre warknięcie.
– Przecież my tylko mówimy prawdę – powiedział ktoś, ale zanim zdążył dodać coś jeszcze, do uszu Reo dotarł odgłos uderzenia ciała o metal.
Ostrożnie zerknął przez szparę w drzwiach i omal nie krzyknął. Nagi trzymał kolegę z drużyny za przód bluzy treningowej i trzymał go przyciśniętego do szafek dobre kilkanaście centymetrów nad ziemią. Do tego wyglądał, jakby był gotów kogoś zabić. Jego aura była wręcz przytłaczająca i wtedy Reo zrozumiał. Nagi nie by zwykłym alfą. Był dominujący. Przez swoje spokojne zachowanie, nigdy nie dał do zrozumienia, że było inaczej.
– Obraź go jeszcze raz w mojej obecności, a porządnie cię uszkodzę – warczał.
Reo poczuł nagle, że jego serce zaczęło bić nienaturalnie szybko, a z żołądkiem działo się coś dziwnego. Czy tak właśnie czuła się omega, gdy jej alfa stawał w jej obronie? Przecież Nagi nie był jego alfą. Nie miał nawet pojęcia, co tak naprawdę myśli o Reo. Postawił się jednak innym, każąc im się zamknąć.
Mógłby to analizować dłużej, ale uznał, że jako kapitan drużyny powinien interweniować. Wszedł więc do szatni.
– Ej! Co wy wyprawiacie?! – zapytał. – Nagi! Puść go! No naprawdę! Zostawić was samych, a już testosteron bierze górę. O co poszło?
– O nic – powiedział ktoś. – Małe nieporozumienie.
– Nagi. Puść go – powtórzył do przyjaciela, który zaczął się uspokajać i puścił chłopaka, który szybko skorzystał z okazji i uciekł. Reszta drużyny szybko poszła w jego ślady. – Uspokoiłeś się? – zapytał, gdy zostali sami.
– Przyłożę mu na treningu – mruknął pod nosem, ale wyglądał już na spokojnie.
– Nie będziesz nikogo bił! Co w ciebie wstąpiło? Zwykle nawet ci się nie chce ręki podnieść.
Nagi milczał uparcie. Reo znał prawdę i jego serce nadal biło jak szalone. Świadomość, że jakiś alfa zachował się dla niego w taki sposób, była dla niego czymś nowym i cudownym. W życiu nie przypuszczałby, że wydarzy się coś takiego. Oczywiście wolałby, żeby obyło się bez takiej agresji, ale kim on był, żeby rozumieć, co działo się w umyśle wkurzonego alfy. Zwłaszcza takiego, którego nie dało się ogarnąć, nawet gdy ten był spokojny. Nagi Seishiro był jedyny w swoim rodzaju. Nie zmieniało to jednak faktu, że od tego dnia Reo zaczął patrzeć na niego nieco inaczej.
Znali się zaledwie dwa miesiące, więc co tak naprawdę mógł o nim wiedzieć? W zasadzie tylko to, co już zaobserwował, ale jednocześnie po szkole zaczęły krążyć dziwne plotki. Od razu domyślił się, że któryś chłopak z drużyny puścił w obieg informację, że Nagi jest dominującym alfą.
– Niemożliwe – powiedział chłopak z najstarszej klasy, który nie ukrywał, że sam taki jest. – W ogóle tego po nim nie widać.
– Tanaka przysięga, że to prawda. Na własne oczy widział, jak ten leniwiec się wściekł i wysunął kły.
Kły! Wcześniej Reo nie zwrócił na to uwagi, bo Nagi nigdy się nie uśmiechał i nie pokazywał zębów, ale jeśli w chwilach złości pokazywały mu się te charakterystyczne kły, to naprawdę był to dowód, że jest dominujący.
– Czyli to w taki sposób podporządkował sobie kogoś takiego jak Mikage. Jego feromony muszą być naprawdę mocne.
– Wszyscy wiedzą, że Mikage jest recesywny, więc na niego mogą podziałać nawet te słabe feromony. Aż mam ochotę sprawdzić, czy to prawda.
Reo poczuł, że robi mu się niedobrze. Znał tych chłopaków. Część z nich należała do samorządu. I ktoś taki reprezentował uczniów? Dobrze, że nie wiedzieli, że słyszał ich rozmowę. Jeszcze mogłoby im wpaść do głowy coś dziwnego. Po cichu ulotnił się stamtąd i szybko wszedł po schodach na dach. Wiedział, że Nagi lubi tam przesiadywać w samotności i grać na telefonie w gry. Nie pomylił się i sam był zaskoczony, że z ulgą powitał jego towarzystwo.
– Coś się stało? – zapytał nagle, gdy Reo nie odzywał się dłuższą chwilę. – Jesteś zdenerwowany. Czuję to.
– Przepraszam. To nic takiego – zapewnił.
– Hmmmmm... – Nagi patrzył na niego tak intensywnie, że Reo w końcu się złamał.
– Plotkują o tobie w szkole – powiedział z westchnieniem.
– No i? To nie pierwszy raz. Przejmowanie się tym jest upierdliwe – stwierdził, chcąc wrócić do gry.
– Jak ty to robisz? – zapytał Reo.
– Co niby?
– Że tak się niczym nie przejmujesz. Ja tak nie potrafię.
Nagi popatrzył na niego nieco zaskoczony. Jego wzrok był tak przeszywający, że Reo prawie się zaczerwienił.
– Nigdy nie powiedziałem, że niczym się nie przejmuję. Przejmuję się tylko naprawdę ważnymi sprawami. Reszta jest upierdliwa.
No tak. Mógł się spodziewać takiej odpowiedzi i chyba nigdy nie zrozumie logiki tego chłopaka. Ciężko było wyczuć, co dla niego jest nieupierdliwe, skoro zachowywał się, jakby wszystko takie było.
Reo westchnął i popatrzył na niego.
– Plotkują, że jesteś dominującym alfą – powiedział. Nie wiedział, jak Nagi na to zareaguje. W gruncie rzeczy nie wiedział, że Reo słyszał tamtą wymianę zdań w szatni i młody omega nie zamierzał się do tego przyznawać.
Szare oczy podniosły się znad komórki i spojrzały na niego.
– I co z tego? – zapytał. – Naprawdę nie ogarniam, czemu wszyscy tak strasznie przejmują się takimi rzeczami. Jestem, jaki jestem. Nie prosiłem się o to, żeby być ani alfą, ani tym bardziej dominującym.
– Ludzie się tym przejmują, bo społeczeństwo jest, jakie jest – odparł kwaśno Reo. – Moi rodzice są tacy sami. Od kiedy na badaniach wyszło, że jestem recesywną omegą, jestem dla nich bez większej wartości. Wiesz, co ciągle słyszę od tamtego czasu? Że dobrze, że jesteśmy bogaci, bo dla wyglądu, to by mnie żaden alfa nie zechciał. Takie właśnie jest społeczeństwo. Zapatrzone w te pieprzone stereotypy, a jak ktoś się chociaż trochę od nich różni, to już jest gorszy.
Nagle Reo zdał sobie sprawę, że jeszcze nigdy nikomu nie powiedział, że coś takiego go gryzło. Najwyraźniej przez kilka lat zebrało się w nim tyle żalu względem wszystkich wokół, że w końcu nie wytrzymał i gdy zaczął mówić, już nie mógł przestać.
– Ojciec nawet powiedział, że zarządzanie korporacją przekaże mojemu kuzynowi, który jest alfą, a ze mnie zrobi jakiegoś dyrektora. Już mu wierzę – parsknął. – Jestem pewien, że wyśle mnie na jakieś studia, które jemu będą pasować, a gdy je skończę, nagle oświadczy, że znalazł mi kandydata na męża. Oczywiście będzie to ktoś z jego środowiska i wystarczająco łasy na pieniądze, żeby zignorować fakt, że jestem recesywny. Utknę w nieszczęśliwym małżeństwie, a mój małżonek nawet nie będzie się ukrywał z romansami, bo ja i tak nie będę mógł nic z tym zrobić.
Kiedy skończył mówić, odetchnął kilka razy głębiej i dopiero wtedy zdał sobie sprawę z tego, że Nagi patrzy na niego. Zwykle twarz jasnowłosego alfy była pozbawiona głębszych emocji, ale tym razem było inaczej. Szare oczy patrzyły na niego w szoku.
– Twoi rodzice są do bani – powiedział w końcu, rozładowując tym napiętą atmosferę, a Reo nie wiedział, czy się rozpłakać, czy zacząć śmiać.
To był właśnie Nagi. Mówił wprost, co myślał. Jednym zdaniem potrafił podsumować wszystko. Reo wyrzucił z siebie cały monolog o niesprawiedliwości, jaką było segregowanie ludzi pod kątem płci, a on podsumował to stwierdzeniem, że jego rodzice byli do bani. I nie pomylił się. Był pewien, że jego rodzice uważali, że robią dobrze, ale tak naprawdę swoimi wypowiedziami i sposobem traktowania go, robili mu krzywdę. Reo czasem nie mógł na nich patrzeć, bo widział tylko zawód w ich oczach. Było mu naprawdę ciężko, więc najpierw rzucił się w wir nauki, a potem zaczął grać piłkę. Chciał coś osiągnąć, przełamać te durne stereotypy i odciąć się od rodziny, dla której status był wszystkim. Chciał po prostu żyć.
Popatrzył na przyjaciela. Zaczął się śmiać i płakać jednocześnie, nie przejmując się tym, że Nagi patrzył na niego jak na wariata. Młody alfa był skarbem, który znalazł i którego nie chciał stracić, i Reo zdał sobie sprawę, że się zakochał.
---
I drugi rozdzialik za nami. Faza trwa i widzę, że niektórym się podoba.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top