Rozdział 17
Rozdział 17
Reo klął pod nosem, jak tylko potrafił i pakował swoje rzeczy. Nie zamierzał spędzić w mieszkaniu rodziców ani chwili dłużej. Mógł się spodziewać, że dojdzie do kłótni, ale to już była zwykła złośliwość z ich strony.
Po powrocie z Blue Lock nie usłyszał żadnych gratulacji po dostaniu się do pierwszego składu, ale tego akurat się spodziewał. Za to temat jego chłopaka został poruszony od razu. Jego ojciec ubolewał nad faktem, że Reo miał tak kiepski gust i wolał zabawić się z podrzędnym alfą, niż znaleźć sobie partnera w odpowiedniej warstwie społecznej.
– To zrozumiałe, że w tym całym Blue Lock szalały ci hormony, ale naprawdę mogłeś się powstrzymać, a nie od razu deklarować wszystkim, że jesteście parą – powiedział tonem, jakby pouczał niesforne dziecko, które zapomniało przed obiadem umyć rąk.
– Bo jesteśmy i nie zamierzam się z nim rozstawać! – odparł stanowczo Reo.
– Jesteś jeszcze młody, Reo – odezwała się jego matka. – Nie rozumiesz, że takie pierwsze zauroczenia mijają, kiedy zauważasz, że najważniejsza jest stabilizacja w życiu. Na uczucia przychodzi czas później.
– Nie mierzcie mnie swoją miarą – syknął. – Seishiro to porządny alfa, który o mnie dba.
– Nie zaprzeczysz jednak, że jego rodzina nie jest bogata. Co on ci może zapewnić? – zapytał go ojciec.
– Nie musi mi niczego zapewniać. Na wszystko sami zapracujemy, jeśli będzie trzeba.
– Jesteś taki naiwny – mruknął jego ojciec. – Tobie naprawdę się wydaje, że będzie z tobą nadal, gdy dowie się, że to nie ty dziedziczysz korporację? Wszyscy wiemy, że alfy z niższych warstw społecznych tylko czekają, żeby uwieść bogate omegi i wżenić się w ich rodziny dla zysku.
– Seishiro o wszystkim wie i jak widzisz, nadal jesteśmy razem. Nie mamy przed sobą tajemnic. Ja mu ufam, a on ufa mnie. Nie zamierzam się z nim rozstawać, więc lepiej się z tym pogódźcie!
– Wrócimy do tej rozmowy, jak już będzie po tym całym zamieszaniu z Blue Lock – powiedział mu ojciec, dając tym samym sygnał, że rozmowa zakończona. – Znajdziemy ci z mamą odpowiedniego alfę i jeszcze będziesz nam za to dziękował.
– Chyba śnisz! – warknął, a potem wyszedł i pierwszy raz w życiu trzasnął drzwiami do gabinetu ojca. A niech wszyscy słyszą. Miał to gdzieś.
Spakował walizkę, torbę podróżną i plecak, a potem nie zważając na nic, po prostu wyszedł. Jego rodzice najwyraźniej uważali, że jego związek to zwykła, licealna miłość, która w końcu przeminie. To się bardzo zdziwią! Nie chciał żadnego bogatego kretyna, który zdradziłby go przy pierwszej okazji. Ciekawe, czy jego ojciec chociaż przez chwilę zastanowił się, w co próbował wmanewrować własne dziecko. Najwyraźniej traktował Reo, jak przedmiot, który mógł przehandlować za jakiś dobry układ. Nie zamierzał brać w tym udziału.
Niedługo potem wszedł do mieszkania Seishiro. Miał własne klucze, więc nie musiał nawet dawać mu znać, że się zjawi. Postawił swój bagaż pod ścianą, zamknął drzwi i odetchnął z ulgą. Zawsze, gdy wracał do tego miejsca, czuł, jakby z ramion zdejmowano mu ogromny ciężar.
– Reo? – Usłyszał głos swojego chłopaka. – Co się stało? Nic nie mówiłeś, że przyjdziesz dzisiaj.
– Pokłóciłem się z rodzicami. Nie chcę na nich patrzeć – wyjaśnił.
Seishiro bez słowa otoczył go ramionami i mocno przytulił. Dopiero w tym momencie młody omega poczuł, jak schodzi z niego adrenalina i rozpłakał się. Dlaczego jego rodzice byli tacy uparci? Czemu nie mogli zrozumieć, że układał sobie życie po swojemu i był szczęśliwy. Tak bardzo ich kłuło w oczy, że pokochał alfę, który nie spełniał ich standardów? Czy nie miało żadnego znaczenia, że znalazł kogoś, kto akceptował go takiego, jakim był? Czemu za każdym razem, gdy płakał, powodem musieli być oni?
– Już dobrze. Jestem przy tobie – mruczał mu do ucha Sei i głaskał po plecach. – Chcesz o tym pogadać?
Reo opowiedział mu o wszystkim. Nie ukrywał niczego. Obiecali sobie kiedyś szczerość i zamierzał dotrzymać słowa.
– Nadal uważam, że twoim rodzicom brak piątek klepki – stwierdził alfa, gdy usłyszał całą historię. – Moi rodzice nie wtrącają się w moje wybory, ale to nie znaczy, że nie chcą, żebym był szczęśliwy.
– Czemu moi rodzice nie mogą być chociaż minimalnie tacy, jak twoi? – zapytał Reo, ocierając łzy z policzków. – Niech sobie robią te swoje biznesy, ale niech nie wtrącają się w moje życie osobiste. Ja tylko chcę spełnić swoje marzenie. Czy tak trudno to zrozumieć?
– Ja to rozumiem.
– Wiem i bardzo mnie to cieszy – przyznał.
Wolny czas spędzili głównie ze sobą. Raz wyszli z kilkoma chłopakami z Blue Lock do kina. Reo nie był pewien, czemu posłuchali Bachiry i poszli na horror. Przekonał się za to, że jego chłopak nie cierpi takich filmów i ma potem problem z zaśnięciem. To było naprawdę dziwne, zważywszy, że zwykle przykładał głowę do poduszki i odpływał.
– Głupi Bachira – mruczał pod nosem, obejmując Reo w pasie.
Dla Reo cała sytuacja była całkiem zabawna, ale nie chciał się naśmiewać za bardzo ze swojego kochanego alfy, który zawsze grzecznie go słuchał. Głaskał go więc po włosach i mruczał cicho, żeby go uspokoić.
– No już, już – mówił. – Żaden dziwny potwór nie wyskoczy nagle z cienia.
– Potwory to idiotyzm.
– Więc czego się boisz?
– Że mi się przyśni, że jakieś paskudztwo cię goni, a ja nie będę mógł ci pomóc.
To było słodkie i młody omega rozczulił się lekko. Sei naprawdę ciągle o nim myślał i na swój sposób opiekował się nim. Nie był zbyt dobry w werbalnym wyrażaniu swoich uczuć. Na początku Reo trochę to denerwowało, ale z czasem przekonał się, że jego alfa ma swój własny sposób na pokazywanie mu, że o niego dba. Zawsze był przy nim, nigdy go nie krytykował, nie patrzył na niego z góry i zagryzłby każdego, kto powiedziałby jedno złe słowo o nim. W Blue Lock kilka razy wdałby się z kimś w bójkę, gdy padł komentarz, że Reo wcale nie wygląda jak omega i może tylko udaje, że nim jest. Autorem niefortunnego tekstu był jeden z Francuzów. Seishiro tak się wtedy wściekł, że Chris i Agi musieli pomóc Reo z trzymaniem go. Inaczej jak nic poturbowałby chłopaka i wysłał do szpitala.
– A nie wierzyłem ci, gdy mówiłeś, że on bywa agresywny – mruknął potem Chigiri.
– Tylko jeśli ktoś powie o mnie coś złego – wyjaśnił. – Na co dzień jest moim słodkim leniwcem, którego muszę czasem siłą zrzucić z łóżka, ale dostaje szału, gdy ktoś chociaż krzywo na mnie spojrzy.
– Przedstawiłeś go już rodzicom?
– Nie i na razie nie zamierzam. Skończyłoby się to katastrofą i ktoś wylądowałby w szpitalu. I to nie byłby Sei – zapewnił.
Kiedy wrócili do Blue Lock na ostatnie przygotowania przed wyjazdem na mistrzostwa, Reo na szczęście odzyskał dobry humor. Jego rodzice mogli się odwalić. Zamierzał spełnić swoje marzenie, a potem wyjechać razem z Seishiro do Anglii, kiedy tylko skończą liceum. Manshine City nadal chciało ich w swoich szeregach i Chris kontaktował się z nimi co jakiś czas, dając im jeszcze wskazówki i podsyłając filmiki instruktażowe od swojej koleżanki Elizy.
– Nadal wyzywa mnie od kretynów – zapewnił. – Cenię sobie jednak jej pomoc, bo pokazała wam, że możecie być jeszcze lepsi. Właściciele klubu będą się wam przyglądać na mistrzostwach i kto wie? Może zaproponują wam potem większe pensje? Spróbuję z nimi pogadać, jeśli będziecie grzecznie zdobywać gole.
– Myślałem, że będziesz kibicował swoim? – zauważył Seishiro. – To nie zdrada?
– Liczę na porządne i ciekawe mecze, a nie łatwe zwycięstwo. To nie daje satysfakcji.
Reo w pełni to rozumiał i z prawdziwą ekscytacją wsiadał z resztą drużyny do samolotu, który miał ich zabrać do Europy. Zgodnie z jego przewidywaniami jego chłopak dość szybko zasnął. Siedzący z nimi w rzędzie Chigiri prychnął tylko.
– Czasem mu zazdroszczę, że nie daje się ponieść gonitwie myśli i spokojnie zasypia – przyznał.
– Jemu też zdarzają się gorsze noce – zapewnił Reo, głaszcząc czule jasne włosy swojego chłopaka.
– Nigdy nie podobał ci się ktoś inny? – zapytał ciekawie Chigiri.
– Cóż... Nie mogę powiedzieć, że tak nie było, ale to były tylko chwilowe zauroczenia na zasadzie, że dostrzegałem, że jakiś alfa jest przystojny. Dobrze wiedziałem, że nigdy nie spojrzą na mnie w ten sposób. Seishiro był pierwszym, który pokazał mi, że nie mam powodów do czucia się gorszym niż inni, ale to nie jest jedyny powód, że chcę z nim być. Ja po prostu czuję, że to jest to. I on też to czuje.
– A skąd wiesz? Powiedział ci to?
– Ciągle mówi, że nie chce nikogo innego – zaśmiał się cicho. – Kiedyś zapytałem go, czy nie wolałby jakiejś niższej, drobniejszej i bardziej uroczej omegi, to powiedział mi, że gdyby musiał się tyle schylać, to zwariowałby.
– Tylko on mógł powiedzieć coś takiego. – Chigiri wywrócił oczami. – Może to dziwnie zabrzmi, ale cieszę się, że jest wam razem dobrze. Mam nadzieję, że mój związek z Kunigamim też się rozwinie.
Reo uśmiechnął się. Chigiri opowiedział mu o randce ze swoim alfą, po której oficjalnie zostali parą. Tak samo zrobił Hiori. Przyznał, że jego randka z Karasu na początku była troszkę niezręczna, bo oboje może i w grupie zachowywali się dość swobodnie, ale bycie sam na sam, było czymś nowym. Hiori nigdy nie był na randce. Jego rodzice mieli w głowach jedynie jego sportową karierę i nawet kiedy zachorował, to bardziej martwili się, żeby nie stracił sił do treningu niż jego zdrowiem.
– Zwierzyłem się mu – powiedział Hiori, kiedy omegi z Blue Lock zrobiły sobie któregoś wieczoru wspólne spotkanie. – Powiedział, że moim rodzicom brak piątek klepki.
– Ciekawe, bo Sei mówi dokładnie to samo o moich, tylko używa dosadniejszego określenia. Najwyraźniej mamy jakiegoś pecha, jeśli chodzi o rodzicieli.
– Wy macie o tyle lepszą sytuację, że Nagi mieszka sam i zawsze możesz u niego pomieszkać – zauważył Chigiri. – Wolę nie wiedzieć, co tam wtedy wyprawiacie.
– Nic nie wyprawiamy – zapewnił. – Co niby mielibyśmy wyprawiać. Nie dzieją się tam żadne dziwne rzeczy. Po prostu mieszkamy wtedy razem.
– Brzmisz, jakbyście byli małżeństwem – zaśmiał się Bachira.
Reo zarumienił się wtedy lekko. Aż tak daleko w przyszłość nie wybiegał. Nie rozmawiali nawet o takich rzeczach, a poza tym nie skończyli jeszcze nawet liceum. Może kiedyś na studiach nawiążą do tego tematu, bo już zapowiedział swojemu leniwcowi, żeby obaj idą w Anglii na studia i nie ma, że boli.
– Znamy język całkiem nieźle, więc nie będzie problemów – powiedział.
– O ile się dostaniemy – zauważył Seishiro.
– Dlaczego mielibyśmy się nie dostać? Obaj mamy świetne oceny i zdajemy wszystkie egzaminy bez problemu. Jesteśmy w czołówce szkolnego rankingu.
– Dla ciebie wszystko – mruknął wtedy, co oznaczało, że przyjął do wiadomości plan Reo i nie zamierzał się z nim kłócić. – Tylko, co niby mielibyśmy studiować?
– Zadzwonię po mistrzostwach do Chrisa i zapytam, jaką uczelnię poleca. Oczywiście będzie musiała być w tym samym mieście, bo nie będziemy przecież marnować czasu na jakieś dalekie dojazdy.
– Całe szczęście.
Reo chichotał, kiedy przypominał sobie to wszystko. Seishiro miał swoje wady, jak każdy zresztą, ale nie były one jakoś bardzo uciążliwe. Pracował nad sobą, bo chciał, żeby Reo był zadowolony, więc i on starał się, żeby ich związek funkcjonował na dobrych zasadach, a nie na kłótniach. Nauczyli się ze sobą komunikować i chociaż nadal zdarzały im się drobne nieporozumienia, to nie wynikały one ze złośliwości, a ze zwykłych przypadków.
Lot do Europy chociaż bardzo długi przebiegł bez problemów. W zasadzie głównie go przespali, więc po wylądowaniu wszyscy byli całkiem wyspani, ale marzyli, żeby rozprostować kości. Oczywiście poza grą w meczach, mieli też mieć trochę czasu dla siebie. Ego zapowiedział im, że planowali kilka krótkich wycieczek dla relaksu.
– Jesteśmy tutaj, żeby wygrać, ale nie możemy pozwolić, żebyście się przeforsowali – powiedział, gdy wsiedli do autokaru, który miał ich zabrać do hotelu, a potem na stadion. – Dlatego razem z Anri i kilkoma znajomymi z branży zaplanowaliśmy dla was to i owo.
– Zaczynam się bać – mruknął Chigiri, który siedział przed nimi.
– Spokojnie. Może będzie fajnie – odezwał się Isagi.
– Jak on mnie czasem drażni – mruknął cicho Seishiro, opierając głowę na ramieniu swojego omegi.
– Jest po prostu nastawiony optymistycznie, skarbie. To nic złego. Mógłbyś czasem wziąć z niego przykład.
– Za dużo zachodu.
– Czasem nie mam do ciebie siły – westchnął Reo i uśmiechnął się lekko.
Jego chłopak miał bardzo specyficzny charakter i zwykle mówił wprost, co myśli, ale nie zawsze dobrze dobierał słowa. Miał z tym spory kłopot i nawet Reo na początku nie zawsze go rozumiał. Musiał się nauczyć, jak rozszyfrować ten dziwny i jednocześnie dość oszczędny sposób wypowiadania się.
Seishiro przyznał mu się kiedyś, że nie był przyzwyczajony do dłuższych rozmów, bo wcześniej nie miał przyjaciół. Przez to, że miał problem z wyrażaniem swoich emocji i myśli, inni szybko dochodzili do wniosku, że nie ma co się zadawać z takich dziwadłem. Jego rodzice oczywiście martwili się, bo nauczyciele zwracali im uwagę na to, że ich syn w ogóle nie nawiązuje żadnych przyjaźni. Był po prostu jak duch, który niby jest, ale nikt go nie zauważa.
– Sei-chan. Chociaż spróbuj – prosiła go mama.
– Już próbowałem. Nie chcę więcej, bo to bez sensu – powiedział jej wtedy. – I tak potem usłyszę, że jestem dziwadłem. Już wolę być sam.
Na szczęście teraz jego rodzice mogli odetchnąć z ulgą. Nie tylko poznał nowe osoby w Blue Lock, ale też został przez większość z nich zaakceptowany takim, jakim był. No i najważniejsze było, że poznał Reo. Wcale nie krył faktu, że dla niego wszyscy inni mogliby nie istnieć.
– To słodkie, ale potrzebujesz czasem pobyć innymi – powiedział mu wtedy. – Przecież dobrze ci się grało z Isagim, Zantetsu albo nawet z Barou.
– Chciałem poznać ich styl gry – poprawił go Sei. – Isagi mnie drażni, Barou fajnie się denerwuje, a Zantetsu... No obaj wiemy, jaki on jest.
– Widzisz? Przynajmniej się nie nudzisz. Nie musisz wszystkich lubić, ale i tak jestem z ciebie dumny. Twoje interakcje z innymi są na zadowalającym poziomie. Przestałeś odganiać się od innych jak od natrętnych much.
– Natrętnymi muchami byli ludzie w naszej szkole. Kręcili się koło ciebie tylko z jednego powodu.
To akurat była szczera prawda. Większość osób zadawała się z Reo, bo myśleli, że to on odziedziczy korporację i próbowali zawczasu nawiązywać odpowiednie kontakty. Nie wyprowadzał ich z błędu, bo gdyby chociaż trochę się wysilili, to z łatwością dowiedzieliby się, że to nie on będzie dziedzicem. Teraz to już nie było dla niego ważne. Właśnie osiągał kolejny ze swoich celów. Był na mistrzostwach świata U20 i zamierzał dać z siebie wszystko na boisku.
Zerkał ciekawie na krajobraz za oknem. Europejska architektura różniła się od japońskiej i bardzo chętnie wybrałby się ze swoim chłopakiem na spacer, żeby przyjrzeć jej się bliżej. To mogłaby być całkiem fajna randka, a ostatnio mieli bardzo mało okazji na romantyczne chwile. Po treningach po prostu padali ze zmęczenia i sił starczało mu dosłownie na tyle, żeby wziąć prysznic i zapakować się do łóżka.
– Może wybierzemy się na spacer, jak będziemy mieć chwilę dla siebie – zaproponował Reo.
– Możemy. Ten zamek wygląda ciekawie – zauważył Sei, wskazując budowlę za oknem.
– No tak. Ty lubisz historię i wszystko, co z nią związane, mój skarbie.
– Możecie przestać sobie słodzić przy innych? – zapytał nagle Barou. – Jesteśmy tu po to, żeby wygrać, a nie chodzić na randki.
– Powiedz po prostu, że im zazdrościsz – odezwał się Bachira.
– Ja tam zamierzam zrobić kilka fajnych zdjęć – powiedział Chigiri. – Moi obserwatorzy lubią, kiedy opowiadam, co u mnie.
Barou wyglądał, jakby za chwilę miało go coś trafić i Reo uśmiechnął się lekko. Osobiście cieszył go, że ich koledzy układali sobie też życie osobiste, bo gdyby mieli tylko grać to, co by im zostawało po zejściu z boiska? Dlatego cieszył się, że poznał Seishiro. Od czasu tamtej sesji zdjęciowej, stali się jedną z najpopularniejszych par sportowych i w zasadzie pierwszą w piłce nożnej. Smaczku dodawał fakt, że grali w jednej drużynie. Zwykle bardzo ostrożnie podchodzono do takich sprawa, obawiając się, że bycie parą może zaszkodzić sportowcom w karierze, ale udowodnili, że na nich działało to motywująco. Wspierali się nawzajem i udowodnili, że zdrowy związek nie koliduje z karierą. Teraz pozostało im tylko postawić kropkę nad i.
---
No to nasi chłopcy zaczynają grę o wszystko.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top