Houston mamy problem

Pov EulBi

Nie wróciłam na noc do domu. Nie mogłam. Rodzice myśleli, że jestem u Jina. Przesiedziałam i przepłakałam całą noc w naszej stodole. Tak bardzo nie chciałam go zranić. Jin to dobry człowiek i każda we wsi chciałaby, aby został jej mężem. On wybrał mnie. Już jako dzieciaki spędzaliśmy każdą możliwą chwile razem. I gdyby nie Sehun pewnie po skończeniu studiów zostałabym panią Kim. Tylko, że ja nie chce żyć na wsi.., a Jin z tego nie zrezygnuje. Każda nasza rozmowa na ten temat kończyła się zdaniem: "po studiach Ci przejdzie".  Nie! Nie przejdzie. Sehun mnie rozumie, wspiera w moich decyzjach. Zakochałam się, tak nagle, nie potrafię z niego zrezygnować. Sehun ma zespół, jest oddany muzyce, którą tworzą. Poznałam go właśnie po jednym z ich koncertów. Dobrze nam się rozmawiało. Od słowa do słowa i zaproponował spotkanie. Poszłam raz, potem drugi, aż spotkania były częste i dłuższe. Zrozumiałam, że już bez niego nie umiem żyć. Był też Jin.. to nie tak, że go nie kocham. Ale to nie takie samo uczucie. Jin całe życie był mi jak brat i przyjaciel w jednym. Nie znałam innego uczucia, tego szaleńczego i zmysłowego, które pali moje serce. Kiedy jestem z Sehunem czuje się inaczej, mogłabym latać po niebie. Nie chciałam ranić Jina, nie zasługuje na to. My po prostu do siebie nie pasujemy.

- Musze stąd jak najszybciej wyjechać. - powiedziałam sama do siebie i pobiegłam do domu.

Wbiegłam prosto na schody nie odzywając się do nikogo. Spakowana zeszłam na dół do kuchni gdzie siedzieli wszyscy. W ręku trzymałam walizkę.

- Co to? Córciu? - zapytała zszokowana mama, ponieważ miałam tu być cały tydzień.

- Wracam do Seulu. - odpowiedziałam.

- Ale jak to? Jin coś Ci zrobił? - ciągnął tata.

- Nie! Dlaczego tak sądzisz? Po prostu muszę jednak już wracać. - powiedziałam to, po czym ucałowałam rodziców. To raczej ja skrzywdziłam Jina tato. Dopowiedziałam w myślach. Odwróciłam się i wyszłam z domu.

- Eul! Pokłóciliście się czy co? - mój brat wyskoczył za mną.

- Hobi daj mi proszę spokój. Musze wracać. - chciałam już iść, ale on złapał mnie za nadgarstek.

- Z buta chcesz iść 10 km na dworzec? Chodź odwiozę Cie. - poszedł do garażu po samochód, a ja stałam powstrzymując się od łez.

Po chwili w ciszy jechaliśmy w stronę dworca. Opierałam głowę o szybę. Wolałam uniknąć wzroku mojego brata. Bałam się, że zapyta o Jina, a ja nie wytrzymam i się rozpłacze.

- Powiesz mi co się stało? - nagle wypalił.

- Hobiasz..- poczułam, że łzy lecą mi po policzkach, a ja już nie potrafię nad tym panować. - ja.. ja go zdradziłam. - rozbeczałam się na dobre, czując jak gwałtownie lecę do przodu.

Hobi zahamował z piskiem opon stając praktycznie w miejscu. Dobrze, że nikt za nami nie jechał.

- Co ty zrobiłaś? - wrzasnął.

- Hobi ja nie chciałam skrzywdzić Jina. Kocham go ale jest mi jak Ty, jak brat, a nie przyszły mąż. Poznałam kogoś i się zakochałam. Tak prawdziwie tak szalenie. Sehun jest inny. Ja czuje, że żyje braciszku. Proszę nie odwracaj się od mnie.

- Kto przepraszam? - krzyczał jeszcze bardziej.

- Sehun, on gra w...

- Wiem kto to jest! Na litość boska, masz się do niego nie zbliżać! - warczał.

- Dlaczego? Znasz go? Ja go kocham. - płakałam i nie rozumiałam złości Hobiego.

- Tak znam tą szuje.. Ty najwidoczniej nie.. Eul błagam Cie zerwij z nim kontakty. On Cie zniszczy, zrani. - kontynuował.

- Co Ty mówisz! On taki nie jest, na pewno nie, mylisz go z kimś innym. On jest uroczy kochany i cudowny. - broniłam ukochanego.

Hobi ruszył samochodem i do samego dworca nie rozmawialiśmy. Nie rozumiałam dlaczego tak źle mówił o Sehunie.

- Za dziesięć minut mam pociąg. Nie musisz z mną czekać. - przerwałam cisze.

Mój kochany brat, który jest dla mnie autorytetem podszedł i przytulił mnie, jak małą dziewczynkę. Wtuliłam się w jego umięśnione ciało.

- Ah Eul. Mam nadzieje ze mnie posłuchasz. Sehun nie jest taki jaki Ci się wydaje. I na pewno nie pomyliłem osób. On potrafi niszczyć ludzi. - powiedział spokojnie Hobi.

- Co on takiego zrobił? Powiedz mi bo nie rozumiem. - odpowiedziałam.

- Kochana.. nie mogę o tym mówić bo.. albo zresztą.. W szkole średniej Jin przez niego prawie popełnił samobójstwo. Sehun znęcał się nad nim tylko dlatego ze ma wadę, mowie o jego palcach, które jak sama twierdziłaś,  są słodkie. Nie umiem sobie wyobrazić co teraz czuje Jin, znowu ten terrorysta zabiera mu to co kocha.

Oderwałam się od brata.

- Co Ty mówisz? To.. to nie może być prawda. Jin nie wie z kim się spotykam. - zdążyłam to powiedzieć gdy nadjechał pociąg. - Musze iść. - wsiadłam do pociągu myśląc nad tym co powiedział Hobi. Przez szybę widziałam, że jeszcze stoi na peronie. Jin to jego przyjaciel, wiem, że i jemu będzie teraz ciężko. Przepraszam braciszku.

Pov Hobi

Pociąg odjechał, a ja stałem jeszcze dobre dwadzieścia minut na peronie myslac w co też moja siostra się wpakowała. Wierzyłem jej, specjalnie Jina by nie skrzywdziła. Właśnie Jin... pewnie nie chce mnie znać. Zebrałem swoje cztery litery i wróciłem mozolnym tempem do domu. Zdziwieni rodzice dzisiejszym zachowaniem najmłodszej, siedzieli dalej w kuchni.

- I co? Co Ci powiedziała? - rozpoczęła zmartwiona do granic możliwości mama.

- Nic mamo. - odpowiedziałem. Skoro Eul im nic nie powiedziała, ja też nie powinienem. - Ma po prostu dużo nauki. - dodałem.

Oddaliłem się do swojego pokoju. Siedziałem na łóżku dobrą godzinę myśląc czy iść do Jina, czy mu się nie pokazywać na oczy. Męczyło mnie to. Balem się, że stracę przyjaciela.  Bez większego zastanowienia, wybrałem numer Sugi.

- Hallo.- usłyszałem głos w słuchawce.

- Hyung, mamy problem. - odpowiedziałem.

***

Pov YoonGi

Po rozmowie z Hobiaszem, postanowiłem zadzwonić do Jina by wywiedzieć się co i jak z nim. Nie odbierał wiec wysmarowałem sms-a ale również nie uzyskałem odpowiedzi zwrotnej. Od Jimina dowiedziałem się, że od wczoraj nie wyszedł ze swojego pokoju. Decyzja mogla być tylko jedna.

- Shin MaRaa! - zawołałem moja dziewczynę.

- Tak kochanie.- odezwała się, jak zwykle z kuchni, w końcu tam jest miejsce kobiet. Nie no żart ke ke ke.

- Pakuj się, jedziemy na wiochę do przychlastów. - odpowiedziałem zanurzając palec w sos, który właśnie robiła.

- Uważaj gorące! - krzyknęła, ale mnie już parzyło.

- auuuuu. - piekło, bardzo piekło.

- Widzisz to przez Twoje łakomstwo. - dogryzała, smarując już mój biedny paluszek jakimś paskudztwem, które nawet łagodziło ból.

- Gotowe. To powiedz jeszcze raz coś Ty wymyślił ciekawego? - nie wiedzieć czemu, zawsze się bała moich pomysłów.

- No bo musimy pojechać na wieś do Hobiasza. Trzeba ratować Jina. - odpowiedziałem.

- Co się mu stało? - zapytała zmartwiona. To w niej uwielbiałem. Zawsze się martwi o innych bardziej niż o siebie.

- Eul zerwała zaręczyny. - powiedziałem.

MaRaa i Eul bardzo się zaprzyjaźniły odkąd się poznały. Ogromnie mnie to cieszyło bo gdy chcieliśmy spędzić z chłopakami męski wieczór, wystarczyło tylko wysłać laski gdziekolwiek, namawiając na wspólny wypad. Dzięki temu mieliśmy spokój od babskiego narzekania. Żyć nie umierać.

- Co?? Jak to? Kiedy? Co za picza, jak mogla? Nic mi nie wspominała. Ale przecież Jin jest cudowny. - jej słowotok nie miał końca. Otworzyłem puszkę pandory. Ale czekaj chwila..

- Jin jest cudowny? Co Ty chcesz przez to powiedzieć? - zapytałem lekko poirytowany.

- No normalnie, jest cudowny, przystojny i taki męski. Sama bym na niego poleciała. Eul przecież była taka zakochana. Ciekawe co jej strzeliło. - nie przestawała mówić.

- Że coś Ty powiedziała? - nie wierzyłem w to co słyszę z ust mojej kobiety. - A ja to co?

Pov Shin MaRaa

Gdy zobaczyłam wkurzoną minę Yoongiego dopiero zorientowałam się co tak naprawdę powiedziałam. Że też ja zawsze muszę z emocji klepać co popadnie.

- Ale co Ty? Zazdrosny jesteś? Yoongi no kochanie. - pogłaskałam go po jego blond czuprynie.

- Wiesz to może jedź sama. Jin teraz jest wolny, ja też Cie nie zatrzymuje. Droga wolna. - usłyszałam z ust ukochanego.

Nie powiem, zabolało, ale mogłam się ugryźć w język. Teraz w domu mam sfochowanego faceta. To gorzej jak niezapowiedziana wizyta teściowej. Bomba zegarowa rozpoczęła odliczanie.

- Suguś, kotku no co Ty gadasz. - podreptałam za nim do salonu. - Przecież mam Ciebie, po co mi Jin? Hmm?

- Sama powiedziałaś, że na niego lecisz. Jest przystojny i męski.  Teraz to już tylko ja Ci stoję na przeszkodzie więc się usunę. - mamrotał jak potłuczony.

- Pogięło? Gdybym Cie nie kochała, to bym z Tobą nie była, przecież wiesz. To, że powiedziałam iż sama bym na niego poleciała, nie znaczy, że lecę. To że jest przystojny, nie oznacza, że jest bardziej przystojny niż Ty.  Mam Ciebie i Ty mi w zupełności wystarczasz. Nie wyobrażam sobie aby ktoś mógł zająć Twoje miejsce. Rozumiesz? Jesteś tak męski, jak stąd do Warszawy. Kocham Cie mój głuptasie. - przytuliłam się mocno do jego pleców.

- Ajsss. - jęknął coś cicho pod nosem odwracając się w moja stronę. - Głupia. - wysyczał chowając twarz w zagłębieniu mojej szyi.

- Może i głupia ale szczęśliwa. - odpowiedziałam.

Yoongi spojrzał się na mnie, po czym złączył nasze usta w namiętnym pocałunku.

***

Pov Narrator

Tymczasem w domu Państwa Kim panowała ciężka atmosfera. Jin nie wychodził z pokoju, nie jadł, nie chciał z nikim rozmawiać. Jimin był kompletnie zagubiony. Po ostatnich wydarzeniach u Tae, potrzebował brata, a tu wyglądało na to, że Jin sam potrzebuje pomocy i nie jest w najlepszej kondycji. Pandora nie odbierała telefonów od Chima. Młody postanowił pojechać do jej domu. Jina widokiem rozbitych braci od razu zorientowała się, że musi tu chodzić o zawody miłosne.

- Jimin czekaj! - krzyknęła.

- Co chcesz? Nie mam czasu. - burknął.

- Zawiozę Cie. Sama chętnie chce porozmawiać z Tae.- odpowiedziała machając mu przed nosem kluczykami. Ona również zrobiła już prawo jazdy.

- Skąd wiesz gdzie chce jechać? Po za tym po co do Tae? Mówiliśmy Ci z Jinem żebyś trzymała się od niego z daleka on nie jest dla Ciebie. - stanowczy głos Chima zabrzmiał.

- Kochaniutki, łazisz od wczoraj struty. Wyglądasz jakby Cie królik wydymał więc no musi chodzić o Pandorę. Co do Tae.. hmm, który z Was odwiedził mnie w Seulu? Żaden braciszek się nie pokazał.. a V zjawia się regularnie. Tak mnie skutecznie pilnujecie. - zadrwiła.-  Spotykamy się, zaakceptujcie to w waszych małych wielkości orzeszka, mózgach. Wiewiórka z epoki lodowcowej miała więcej oleju w głowie niż Wy. Przecież wiecie dobrze, że jeśli mi się zabrania wchodzić drzwiami to jest jeszcze okno. Ciołki! Chodź bo Tae na mnie czeka. - rzekła pozostawiając Młodego w osłupieniu.

- Jina co Ty wyrabiasz. Będziesz cierpieć. - mówiąc to zapinał pas bezpieczeństwa. Najmłodsza w rodzinie dopiero od niedawna ma uprawnienia kierowcy.

- Jeju ale Ty nudny jesteś, nic dziwnego, ze Pandora woli innych. - wyparowała. - Przecież ja z nim nie chodzę, ani nie muszę iść z nim do łóżka. Kumplujemy się. To chyba nie grzech? - dodała.

- Jak to woli innych? O czym Ty mówisz? - jego głos zadrżał.

- Yyy tak mi się powiedziało, bo jesteś nudny, jak flaki z olejem. - nie chciała go bardziej dołować.

Tae przyjeżdża do Seulu dość często. W tajemnicy przed wszystkimi studiuje weterynarie. Ma indywidualny tok zajęć ze względu na farmę. O jego małym sekrecie wie tylko mama i Jina. Kiedy V jest w Seulu zawsze się spotykają. Na jednym z takich wypadów zauważyli Pam w towarzystwie obcych chłopaków. Wyglądało to dość dwuznacznie. Od tego momentu Taeś bacznie się przyglądał temu, co też jego siostra wyprawia w wielkim mieście.

Po kilkunastu minutach dojechali na miejsce. V stał na schodach i zachwycał się południowym słońcem. Już z daleka widział zbliżająca się biedronkę Jiny. Tak właśnie został nazwany czerwony Volkswagen Garbus, który dziewczyna otrzymała od taty za zdanie prawka w pierwszym podejściu. Jakież było jego zdziwienie kiedy z auta wyłonił się również Chim Chim.

- Ooo Jimin co Ty tu robisz? - nie krył zaskoczenia V.

- Przygruchałam gołąbeczka ze sobą, bo usycha z miłości do Pam. - szczerząc się podeszła bliżej Tae, a ten ucałował ją w policzek.

- Ale Pam nie ma. - odpowiedział V.

- Jak to nie ma? A gdzie jest? - dopytywał Jimin.

- No dziś rano wróciła pociągiem do Seulu. Młoda Jung też jechała, widziałem Hobiego na peronie ale on mnie nie. Chciałem go złapać, ale nie miałem czasu czekać na niego. Był jakiś taki zamyślony. - odpowiedział szczegółowo Tae.

- Nie mówiła nic wczoraj.. - Chim posmutniał.

- No cóż wczoraj to raczej za dużo nie rozmawialiście. - V zaczął się śmiać.

- Przestań! - starszy klepnął go w ramię.

- Czyżbyś ich przyłapał? O fujjj. - Jina nie kryła swojego zniesmaczenia gdy V pokiwał twierdząco głową. - A mnie to się ciągle czepiają. Co za patola. - Jina nabijała się z braci.

- Wiesz zawsze możesz zrobić im na złość, ja Ci pomogę. - śmiał się Tae.

- Spróbuj ją tylko dotknąć to Cię ukatrupię. – nadopiekuńczość Chima się włączyła.

- Ty jakoś moją siostrę przeleciałeś i jeszcze żyjesz, patrz cóż za ........

- Ej chłopaki! Spokój! Mamy ważniejszą sprawę na głowie, niż wasze kogucie docinki. Potem możecie sobie skakać do dzioba. Pakujcie się do biedrony.

- Jak to? Myślałem, że pospacerujemy nad jeziorkiem. Masz inne plany? - zdziwił się Tae.

- Wiesz u mnie w domu jakaś miłosna zaraza. Jin ma chyba problem z Eul. Trzeba go ratować. - odpowiedziała Jina idąc w stronę auta.

Chłopacy posłusznie wsiedli do samochodu. Po chwili wszyscy znaleźli się na posesji Hobiasza.

***

W miedzy czasie u Konia zjawili się też Suga i MaRaa. Parka pozwiedzała terytorium w obecności właściciela słuchając tego co też on wie w sprawie siostry i przyjaciela. Gdy wrócili z łąki gdzie pasło się bydło i ptaszki ćwierkały, na podwórku czekała już trojka najmłodszych.

- Jina !

- Ma Raa!

Laski już tonęły w swych objęciach. Mimo, że dziewczyna Sugi była dużo starsza od siostry braci Kim, to świetnie razem się dogadywały. Jina traktowała MaRaa jak starsza siostrę, której nie miała. Była bowiem skazana na męską cześć rodzeństwa.

- Co tam u Was. - pytała ciekawa Jina.

- A jakoś to leci. Lepiej mów jak na studiach? - odpowiedziała MaRaa

- Ah.. studia. Ciężko jest ale daje rade. Tylko zobacz na mych braci.. Te ciołki nie radzą sobie z życiem hihi. - zaśmiała się młoda Kim.

- A właśnie chodźmy do Jina. Trzeba mu teraz pomoc. - zaproponowała przyszła pani Min.

- Zaraz, zaraz, wy we dwie tu zostajecie. - zarządził Suga. - nam baby nie są potrzebne. Idziemy tylko w męskim gronie. - dodał.

- Baby powiadasz kotku? Baby to masz w nosie wredna małpo! - krzyknęła MaRaa

- Kekekekekekeke. - Tae skręcał się ze śmiechu.

- Młody nie bądź taki cwany, uważaj żeby Cię z tyłu nie zgwałcili. - odgryzł się YoonGi.

- Niby kto, za mną stoi tylko Jimin. - parsknął V.

- No też właśnie. Króliki jakoś mu nie przeszkadzają. - odpowiedział starszy, a wszyscy zaczęli się śmiać. No może oprócz Jimina i Tae. Ten pierwszy wydął dolną wargę w podkowę obrażony, a ten drugi patrzył się z krzywą miną na Chima.

- Dobra chłopaki, ruszcie tyłki. A my w takim razie idziemy na babskie ploty. - powiedziała MaRaa chwytając pod ramie Jine i tyle było je widać.

- Czemu nie chciałeś by poszły z nami? Kobiety może by mu bardziej przegadały niż my. - zapytał jak dotąd cicho stojący Hobiasz.

- Mam swoje powody. Po za tym głupi jesteś Koniu? Tylko by przeszkadzały. Załatwimy to po męsku. - YoonGi miał jakiś plan.

- Ale co tak właściwie mu się stało? - Jimin czuł, że oprócz niego wszyscy wiedzą co jest na rzeczy.

- Moja siostra zerwała zaręczyny z Twoim bratem. - posmutniał Seok.

- Ale jak to? Tak nagle? Może się pokłócili i pewnie za chwile się pogodzą? - Chim był lekko zszokowany. To właśnie na swoim bracie i Eul wzorował wymarzona miłość.

- Nie Jimin.. nie pogodzą. Moja siostra poznała innego faceta i twierdzi, że jest zakochana. - Hobi spuścił wzrok.

Młodsza cześć towarzystwa stała już teraz w dużym szoku. Po kilku minutach ciszy odezwał się Tae.

- Wiec co robimy? Jinowi jest teraz pewnie ciężko. Myślicie, że chce nas w ogóle widzieć?

- Nie obchodzi mnie co on chce. Wybacz Hobi ale nie pozwolę przyjacielowi cierpieć z powodu laski. - odpowiedział Suga.

- Yoongi ale ja chyba z Wami nie idę. Mnie to on na pewno nie będzie chciał oglądać. - Hoseok prawie płakał.

- Co Ty gadasz? Jin taki nie jest. To nie Ty go zdradziłeś, tylko Twoja siostra. - Jimin ratował sytuację. - Jesteś jego przyjacielem? Wiec na pewno nie jest zły na Ciebie. Nie możesz odpowiadać za winy siostry. - dodał.

- No wiem ale.. eh.. dobra chodźmy. - odpowiedział Koń.

Plan Sugara polegał na odwiedzeniu pobliskiego sklepiku. Kupili 20 butelek soju oraz oczywiście kubeł pieczonego kurczaka i pojechali do domu Jimina. Chcieli wbić do pokoju Jina bez pukania ale okazało się, że drzwi są zamknięte na klucz.

- Jin otwórz! To ja Suga! - pukał i krzyczał ale za drzwiami panowała głucha cisza.

- Odsuń się chudzielcu. - Taeś wziął rozpęd i z impetem uderzył w drzwi wyrywając zamek.

Chłopaki wparowali do środka i zobaczyli zwiniętego w kulkę, spoconego Jina. Siedział w kącie na podłodze i pustym wzrokiem wpatrywał się w zdjęcie wiszące na przeciwległej ścianie. Jimin podbiegł i ściągnął je szybkim ruchem chowając do szafki. Przedstawiało bowiem ono Jina i Eul szczęśliwych razem na wycieczce w Chinach.

- Jin do diabła co Ty wyprawiasz? Wstawaj! Tak nie można. - Yoongi klęknął przy nim łapiąc w dłonie jego policzki kierując ten pusty wzrok na siebie.

Starszy nie odpowiadał tylko dalej tępo patrzył na chłopaków.

- Brat zabieramy Cię stad. - chciał już złapać Jina na swoje barki ale Hobi wkroczył do akcji.

- To robota dla konia. - pochylił się aby reszta mogła wciągnąć Jina na jego plecy.

- Zostawcie mnie! - krzyczał Jin.

- O jednak możesz mówić. Super ale bez protestów. I tak idziesz z nami. - Suga nie odpuszczał.

Zabrali Go silą do ogrodu Pani Kim. Posadzili na drewnianej ławeczce przy stoliku. Postawili przed nim kurczaka i plastikowy kubek z nalanym do połowy soju.

- Jedz a potem pij. - tryumfalnie zabrzmiał Tae.

- Jak nie będziesz jadł to Ci siłą wepchnę kurczaka do gardła i zaleje soju. - dorzucił Suga.

Hobi raczej się nie odzywał. Ciągle się bał, że nie jest teraz mile widziany przez przyjaciela. Po chwili Jin zabrał się do jedzenia dużego kawałka mięsa. Kurczak do niego przemówił. Był bardzo głodny. Suga miał dobry pomysł. Mogły się dziać same złe rzeczy ale jeszcze nigdy Jin nie odmówił pachnącemu, soczystemu, dobrze wypieczonemu kurczaczkowi.

- Wypije. - przemówił. - ale gdy Hobi napije się z mną.

- Ja? - zapytał lekko zdezorientowany Jung.

- Ty. Opijałeś pierwszy me zaręczyny, wiec i pierwszy opij z mną ich koniec. - kontynuował starszy.

Hobi posłusznie usiadł obok i nalał sobie soju. Po chwili już wszyscy siedzieli przy stoliku i pili w równym tempie. Gdy już byli dobrze podchmieleni, zaczęli się wygłupiać, a Jin odzyskał koloryt na skórze i nawet śmiał się wspólnie z chłopakami.

- Chodźmy się wykąpać. - zaproponował już wstawiony Tae.

- Ty i te Twoje pomysły. - jęczał Jimin.

- A wiecie, ja się skusze. - Jin wstał od stołu. - Tu niedaleko jest bagno, idziemy. - zdecydował.

- A on? - Suga wskazał palcem na prawie umierającego Hobiasza.

- Zostaw go tu, wrócimy po niego. - powiedział Jin.

Uchachany Taeś ruszył jako pierwszy. Chłopcy szybko go dogonili. Wszyscy chwiejnym krokiem szli przed siebie. Nagle Jimin krzyknął.

- Miałeś racje hyung to niedaleko, tu jest bagienko. To co wskakujemy? - wyszczerzył zęby Jimin.

- Taa ale na golasa chłopaki. - Taeś wręcz rżał.

- TAE!! - krzyknęli wszyscy razem.

- No co? Ubrań nie pomoczymy. - odpowiedział V.

- W Sumie racja. - zgodził się YoonGi, po czym ściągnął buty.

- No dobra. - przy wtórował Jin, stojąc już bez butów, ściągał koszulkę.

Reszta poszła w ich ślady i po chwili cała czwórka stała na samych slipkach.

- To co? Idziemy na całość? - odezwał się Suga.

- Jak szaleć to szaleć. - cieszył się Jin. - W ogóle dzięki chłopaki, że zabraliście mnie z pokoju i za ten dzień. Znowu żyje. Choć ciągle boli, to na chwile o tym zapomniałem.

- Nie ma sprawy. - wszyscy odpowiedzieli zgodnie przytulając się do najstarszego.

- Ej dobra chłopaki. Rozumiem, że wypiliśmy ale jesteśmy prawie nago, możecie się odkleić? - na te słowa Jina, odskoczyli od niego stając ponownie w kółku.

- To na trzy majtki w dół panowie! - krzyknął Sugar. - Raz! Dwa! Trzy! - i w tym momencie jak jeden mąż, pozbyli się swej ostatniej garderoby. Slipki wylądowały na trawie.

- Wow Tae! Jaaaa - krzyknął Jin. - Ty dziadek tez nie masz się czego wstydzić. - dodał.

Dziadek to ksywa nadana Yoongiemu, ponieważ jest leniwy i zachowuje się czasami jak taki dziadek. Chłopacy postanowili go tak nazwać, po tym jak pewnego razu przespał w jednym ciągu 32 godziny.

Stali tak z pięć minut zachwycając się i podbudowując męskie ego. Jak to faceci, jeśli mają się czym chwalić to się tym chwalą.

- Dzięki, dzięki chłopaki. - Taeś urósł jeszcze dziesięć centymetrów w górę. - Jimin już nie chowaj tej papryczki chili, komuś się spodoba. - we trojkę parsknęli śmiechem, nabijając się z biednego Chim Chima.

- Bla bla bla, Twoja siostra nie narzeka. Mały ale wariat. - odbił Jimin.

- Lohoho cóż za pocisk. Dobra frajerzy kto ostatni ten trąba. - Suga mówiąc to wskoczył do bagna.

Zaraz za nim w bagnie, znalazła się reszta przyjaciół. Niestety po chwili zaczęli krzyczeć i uciekać, bo jak się okazało akwen wodny pomylili z gnojownikiem. Wskoczyli do bajora w którym był gnój i błoto. O mało co się nie porzygali. A jakie zapachy im towarzyszyły. Gdy udało im się wygrzebać na brzeg, cała czwórka ufaflana była w błocie i zwierzęcym gównie.

- Jimin co to ma być fuuujjjj! - krzyczał Tae.

- O w mordę jak ja śmierdzę. Zaraz się zrzygam. - dodał YoonGi.

- To Jin mówił, że tu jest woda. - bronił się Chim.

- Chłopaki? A gdzie jest Hobi? - zapytał zdziwiony Jin.

- Jak to? Nie wylazł z tego gnoju? - na brudnej czarnej buzi Sugi było widać szok.

- O nie utopił się w tych odchodach zwierzątek? - pytał Taeś.

- Trzeba go ratować! - krzyczał Jimin.

- Kto wejdzie tam drugi raz i zanurkuje? - padło z ust Yoongiego.

- O nie ja tam nie wchodzę! - darł się Jin.

- Zagrajmy w papier nożyce i kamień. - zaproponował Chim

- Dobra! - zgodzili się wszyscy.

- NIEEE dlaczego jaaaaa!!! FUUUJJJJ ale dobra robię to Tylko dla Hobiaszka!!!! - dało się usłyszeć głośny krzyk rozpaczy i ponowny plusk w gnojówkę.

_________________________________________

Witajcie kochani po dłuższym czasie. Przepraszam, że tyle czekaliście ale zmagam się z przeprowadzką. Mam nadzieje, że i ten rozdział będzie się Wam podobał. W ramach rekompensaty jest bardzo długi - prawie 4000 slow. Miłego czytania i do następnego. ❤❤❤

Ah polecam konta:
- InsfireSeokjins - autorka pisze bardzo fajne ff w roli głównej V, Sujin i kluczowej Jin.
- Suuugarrr - polecam gorąco ff o 24k. (Były majtki i winda, co tam się dzieje xD)
- Hoseona - autorka dopiero zaczyna ale ff opiera się na bohaterkach realnych (familia team) no i oczywiście BTS jak i wizycie w Korełce. (Sama jestem jedna z bohaterek)
- Zajebistybanan - gorąco polecam ff tej autorki Koreańczyka (pisze się 2 cześć) jak i inne, nowe opowiadanie akcji gdzie mamy okazje zderzyć się z mrocznym BTS.

P/S jak zwykle przepraszam za błędy, które się jeszcze trafiają. Buziaki moje króliczki 😍😙😍😙😍

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top