23:02 - 15th July 2014

Jungkook czuł, że jeszcze chwila i zacznie krzyczeć. Jęki opuszczały jego napuchnięte usta od dobrych kilkunastu minut, a całe ciało drżało, gdy napierał na zaparowaną szybę w hotelowej łazience. Taehyung ssał go tak dobrze, że mężczyzna żałował, iż kiedykolwiek w niego zwątpił. Miał w głębokim poważaniu podświetloną Wieżę Eiffla za oknem, jak również potłuczoną butelkę drogiego szampana na podłodze. Jedyne co się teraz liczyło, to napalony Tae z głową między jego nogami. Smukłymi dłońmi rozszerzał umięśnione uda siedzącego na parapecie męża i gdyby nie to, że miał w ustach jego penisa, sam zacząłby jęczeć. Jungkook wzdychał i skomlał nienaturalnie wysokim głosem, tak głośno, że chyba słyszał go cały hotel i turyści spacerujący deptakiem tuż za oknem.

- Kurwa, Taehyung. - Jungkook brzmiał wręcz żałośnie, jego głos był słaby, kiedy załzawione oczy nie potrafiły oderwać się od tak cholernie dominującego bruneta. - Dotknij się. W-wiem, że t-tego chcesz... - wydusił, kiedy starszy zaczął ocierać się swoją erekcją o jego nogę.

Szlag by to, student wiedział, że zachowuje się jak jakieś zwierzę, ale to nie jego wina, że Jungkook był tak seksowny, gdy pozwalał mu przejąć kontrolę. Podniecała go ta myśl, podniecało go to nieobecne spojrzenie i fakt, że klęczał przed młodszym jak przed swoim królem. Sięgnął więc do swoich bokserek i wsunął pod nie dłoń, prędko zaciskając długie palce na pulsującym członku. Boże, był tak żałośnie mokry, choć jedyne co robił, to pieścił ustami swojego mężczyznę. Naprzemiennie brał go aż po same gardło i składał różane pocałunki na jego główce, by później przejechać językiem po całej jego długości, nie zapominając o jądrach. Jungkook przy tym tak hałasował, że student chciał po prostu to nagrać, by później pokazać mu, jak pięknie brzmi, gdy puszcza wszystkie blokujące go hamulce.

- Taehyung. Tae-Taehyung, Tae. Skarbie, kurwa, Taehyung - sapał w kółko jego imię, które w uszach bruneta brzmiało teraz tak cudownie, że aż jego ruchy stały się agresywniejsze. Poruszał głową z góry na dół, dławiąc się i pojękując, kiedy spuszczał się we własnej dłoni. I nie, nie miał zamiaru tego sprzątać, bo oboje lubili tego typu bałagan. Dlatego też przeniósł wilgotną od nasienia dłoń na talię męża i wbił paznokcie w jego bok, czując jak młodszy wplątuje palce w jego włosy.

Głośny jęk, towarzyszący orgazmowi Jungkooka, sprawił, że Taehyung miał ochotę zwyczajnie popłakać się z bezsilności. Łykał jego spermę tak, jakby była czymś najpyszniejszym na świecie, a następnie wylizał go calusieńkiego, nie pozwalając, by zmarnowała się chociaż kropelka. Naprawdę, brunet nie wiedział, jakie demony właśnie go opętały, bo mógłby przysiąc, że już dawno nie był tak podniecony. A przecież, to nie on był tym, którego pieszczono.

- I jak, kochanie? Podobało się? - zapytał cichutkim głosem, patrząc z dołu lśniącymi oczętami na swojego męża.

- Ja pierdolę, skarbie, mam ciarki na całym ciele i nie czuję własnych dłoni - wydyszał, opierając głowę o szybę.

Taehyung uśmiechnął się rozkosznie i docisnął nabrzmiałe wargi do drżącego uda biznesmena.

- Tęskniłem za tym tak bardzo.

*

Owinięci szlafrokami siedzieli na tarasie, przyglądając się romantycznej panoramie Paryża nocą. Jungkook trzymał w ramionach przysypiającego męża, co kilka chwil przeczesując mu włosy czy muskając go w kark. Gdyby nie byli małżeństwem, oświadczyłby mu się tu i teraz. I chyba popełniłby samobójstwo, jeśli starszy by odmówił.

- Taehyung?

- No?

- Jęczałem dziś jak jakaś dziwka, prawda?

Student zdusił w sobie śmiech i obrócił głowę, patrząc na męża pełnym politowania wzrokiem.

- Trochę tak.

- Przepraszam.

- Niby za co? - Tahyung zmarszczył brwi i złapał w dłonie jego policzki. - Bo tylko mi wolno jęczeć? Boże, Guk, nawet nie masz pojęcia, jaki byłeś wtedy seksowny.

Jungkook uśmiechnął się delikatnie i spuścił wzrok.

- Serio? Kręci cię, gdy jestem przy tobie taki uległy?

- Kręci - odpowiedział bez zawahania brunet i cmoknął męża w sam środek czoła.

- A ja tyle razy się powstrzymywałem i walczyłem ze sobą, bo nie chciałem wyjść, no wiesz, na mało męskiego...

- Według mnie, to wcale nie odejmuje ci męskości. Nie ruchasz żadnej panienki, tylko mnie. Przy mnie niczego nie musisz się wstydzić, Guk - mruknął, zarzucając ramiona na szyję mężczyzny.

Młodszy, będąc aktualnie cały w skowronkach, sięgnął do stolika po dwie lampki wina. Podał jedną ukochanemu i wzniósł toast.

- Za nas, czyli najlepsze, najbardziej urocze, seksowne i pokręcone małżeństwo świata - ogłosił z uśmiechem, patrząc jak na policzkach Tae pojawiają się soczyste rumieńce. - I może tobie najbardziej podobał się Mediolan, ale wiesz, skarbie... Paryż skradł mi serce. Prawie tak szybko, jak zrobiłeś to ty.

- A może... może kiedyś się tu przeprowadzimy?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top