16:00 - 6th January 2014
(A/n miałam dobry humor i Was kocham, więc ciąg dalszy poprzedniego parta. Enjoy!)
++
- Dobrze ci?
- Mhm.
- Pełnym zdaniem, księżniczko.
- Nie.. mam.. już siły, Kook - wysapał z trudem mniejszy, unosząc się i opadając na twardą męskość swojego kochanka. - A-ale uhm, dobrze mi, kurewsko m-mi dobrze - jęknął rozkosznie i zmrużył powieki, odchylając lekko głowę do tyłu. Ciemne kosmyki opadały mu na oczy i przyklejały się czoła, a jego policzki wyglądały tak uroczo, kiedy całe pokryte były rumieńcami z wysiłku i niemożliwego wręcz podniecenia.
Biznesmen, choć niechętnie, postanowił mu pomóc i zacisnął palce na jego ruchliwych bioderkach, stymulując ich ruchy. Już i tak długo go ujeżdżał, nie było sensu dalej tak go męczyć. Mimo że ta skacząca po nim perfekcja była prawdziwym spełnieniem marzeń młodszego, ucztą dla oczu, uszu. Taeś tak dobrze go przyjmował, tak ciasno się na nim zaciskał, a on nie był w stanie robić czegokolwiek innego, jak tylko pozwalać tej niebiańskiej rozkoszy na przejmowanie kontroli nad jego ciałem.
Czasem sam wypychał miednicę w górę, uderzając w prostatę jego męża z jeszcze większą siłą, lecz chciał kochać się z nim - owszem, mocno - ale też długo. Dlatego czasem zwalniał, by móc w spokoju oglądać jego zamroczonego chłopca. Był pewien, że dłuższe napalanie się na jego wykrzywioną w ekstazie twarzyczkę i zgrabne, spocone ciałko, skończyłoby się wytryskiem nawet bez kontaktu fizycznego.
Jungkook poczuł, jak brunet po omacku odszukuje jego dłonie. Złapał jego prawą rękę i przysunął ją do swoich nabrzmiałych, soczyście czerwonych warg, by chwilę po tym rozchylić je i wsunąć do buzi kilka jego palców. Choć był niebywale wymęczony, przyspieszył ruchy do maksimum, jęcząc i skomląc coraz głośniej. Dwudziestolatkowi ten widok zwyczajnie odbierał świadomość, jego członek boleśnie pulsował, a on musiał walczyć sam ze sobą i zaciskać szczęki, by nie wydawać przez przypadek jakichś niemęskich odgłosów. To było trudne, ale panowanie nad chęcią wytrysku okazało się niemalże niewykonalne.
Chciał patrzeć na takiego Taehyunga już zawsze. I nikogo więcej.
- Kurwa, Tae - wysapał, niechętnie wyrywając starszemu z łapek i ust swoje ręce. Fakt, to było zajebiste, ale nie mógł dojść tak wcześnie; musiał mocniej wypieścić swoją kruszynę i dać jej jeszcze więcej rozkoszy. - Jesteś taki uroczy, mój śliczny kotku - czarnowłosy oplótł dłońmi szyję męża, podduszając go i czasami także dociskając do siebie. Niższy naprawdę wyglądał jak najpiękniejsza na świecie królewna. Taka uległa, słodka królewna.
Dopiero kiedy Taehyung zaczął się krztusić, przeniósł dłonie w jego rozburzone włoski, ciągnąc go za nie na dół. Drobniejszy opadł na swojego mężczyznę, niemal natychmiast przyklejając się do jego spoconego, gorącego torsu. Nadal nie potrafił złapać poprawnie oddechu, ale nie przejmował się tym, kiedy usta biznesmena wpiły się w te jego, z czasem sunąc niżej, aż do szczęki i pulsującej, wrażliwej szyi. Uwielbiał znaczyć ją krwistymi śladami, kochał wręcz zasysać się na tej gładkiej skórze, gryźć ją, lizać jak najpyszniejszego, owocowego lizaka, w międzyczasie ugniatając zmysłowo te jego jędrne, najlepsze na świecie pośladki.
- J-Jungkook... mocniej, błagam - pisnął, nie czekając długo na reakcję młodszego. Zaczął posuwać go tak szybko, tak głęboko, że nie minęła minuta, a z ust Tae wydobył się głośny krzyk. Wygiął się w łuk, jak najpiękniejsza, najbardziej wdzięczna kotka i zatopił ząbki w nagim ramieniu mężczyzny, kiedy poczuł ciepłe strumienie spermy w swoim wypieszczonym wnętrzu oraz między ich brzuchami.
- Taeś?
- T-tak?
- Kocham się z tobą kochać.
- Ja z tobą też, Kook.
- Więc nawet nie myśl o rozwodzie - powiedział, a przyszły projektant poczuł na swojej skroni jego gorące usta i silne ramiona, wtulające go w siebie jak najdroższego, pluszowe go misia.
_______
miłego dnia słoneczka 💞
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top