15:57 - 5th January 2014
Taehyung ukrył twarz w dłoniach, widząc jak Yoongi w szale zaczyna kopać wszystkie pary butów, tak estetycznie poukładanych w korytarzu. Nie miał pojęcia, jak mógł palnąć coś tak okropnego na głos i wcale nie dziwił się swojemu przyjacielowi, dlaczego teraz tak się wściekał.
Dobrze, może i wydawało mu się, że Hoseoki ma penisa, ale cholera.. Powinien był ugryźć się w język, a nie drzeć na cały blok, że laska owego lokatora wcale laską nie jest. Ale już pal licho opinię sąsiadów, bo sęk w tym, że studentowi zrobiło się zwyczajnie źle i przykro na myśl o tym, jak bardzo dotknięta i upokorzona musiała poczuć się kobieta.
- Czy ciebie do reszty pojebało, ty bezmózgi fallusie?! - warknął miętowowłosy, jakby szykując się do ataku. Nie raz już okładali się z młodszym pięściami, więc czemu teraz miał się hamować?
- Cukier, ja przepraszam.. Nie chciałem, żeby się obraził.. obraziła.. obraziło.. - podrapał się po czole, kontemplując nad odpowiednią formą, bo jakby nie było, to już miał w tej swojej głowie niezły mętlik, lecz jak widać słowa te nabuzowały Mina jeszcze gorzej.
- Wynoś się stąd. Po prostu stąd wyjdź. Właśnie dlatego nie chciałem cię z nią poznawać, bo wiem, jakim jesteś porywczym i aroganckim debilem, wpatrzonym tylko w czubek własnego nosa - powiedział z wyrzutem, żywo przy tym gestykulując, a skulony w kącie Tae mógł spokojnie dostrzec te czerwone jak pomidory policzki swojego hyunga. Doprawdy, na tak bladej cerze nietrudno było dostrzec choćby najmniejszy paproszek, a co dopiero takie dwie, meksykańskie bułki.
- Wiem, Yoongi, przepraszam. Nie zmienię się, ale myślałem, że po tylu latach zdążyłeś to zaakceptować. Nie miałem pojęcia, że aż tak się mnie wstydzisz..
- No i teraz sam widzisz, że miałem powody! - odparł, mało nie rzucając jakimś obcasem swojej dziewczyny w Kima. A raczej już Jeona, jednak skąd mężczyzna mógł o tym wiedzieć? O ślubie, tym wszystkim, co wydarzyło się w ciągu ostatnich kilku dni? - Bo tak, może i Hoseoki jest bardziej męska od ciebie, ale to wcale nie znaczy, że ma pytona pod kiecką!
- Ale ja widziałem!
- Ale może to po prostu podpaska się jakoś podwinęła, hm? - starszy uniósł brwi i popatrzył pytająco na bruneta. - Zresztą wiem, w jaką dziurę wkładam i nie mam zamiaru dyskutować o tym z kimś, kto nawet nie wie, jak wygląda cipka. Żegnam! - krzyknął oschle i złapał wyższego za bety, wypychając go z mieszkania.
Taehyungowi chyba rzeczywiście zrobiło się głupio, co nie zmienia faktu, że i tak było mu przykro. Słowa Mina go zabolały, ale postanowił odpuścić. Prawdę mówiąc, Jungkook w niecały tydzień dał mu więcej miłości i ciepła, niż jego przyjaciel przez kilka lat.
Och, jak on teraz chciał przytulić swojego męża i przeprosić go za wszystko. Udawać zainteresowanego i układać z nim te głupie puzzle. Przynajmniej biznesmen głaskał go od czasu do czasu, szeptał mu do ucha słodkie słówka, a jeszcze do tego karmił go drogimi czekoladkami.
Spuścił smutno głowę, gdy drzwi przed nim się zatrzasnęły i skierował kroki na dół, anemicznie zstępując ze schodka na schodek. Tak bardzo chciał zobaczyć swojego..
- Jungkookie? - brunet aż pisnął, widząc siedzącego piętro niżej na schodach dwudziestolatka, który mało nie dostał zawału, bo ups.. Jego tajna misja chyba właśnie się posypała. Czyżby śmierć była już blisko?
- Taeś..
- C-co ty tu robisz? Śledziłeś mnie? - wydął dolną wargę i przysiadł się tuż obok. W zależności od odpowiedzi, gotowy był albo go spoliczkować albo wyściskać.
- Um, tak, bo nie wziąłeś ze sobą żadnych pieniążków i.. no - odchrząknął, linczując się w myślach za tak badziewną wymówkę, ale chyba lepsze to, niż przyznanie się do swojej niczym nieuzasadnionej zazdrości.
- Bo ja płacę telefonem - mruknął mniejszy, a Jungkook zagryzł z nerwów wargę. Popatrzył na swojego męża błagalnym wzrokiem, lecz ten tylko zaniósł się czarującym śmiechem i momentalnie wskoczył czarnowłosemu na kolana, obsypując jego twarz słodkimi i tęsknymi pocałunkami. - Nie obchodzi mnie to, dlaczego za mną przyjechałeś. Przepraszam cię, misiu. Tak mocno cię przepraszam i bardzo chcę już, żebyś zabrał mnie do naszego domu - wymruczał, robiąc minę niewinnego kociątka, a kto wtedy może się oprzeć?
Młodszy poczuł, jak robi mu się gorąco, a na policzki wypływają dorodne rumieńce. "Naszego domu", "misiu"...
- To ja cię przepraszam. Mogłem się domyślić, że nie każdy ma fioła na punkcie puzzli, jak ja. Dlatego wyjmę szachy! - uśmiechnął się szeroko, wstając ze swoim, oplatającym go w pasie, słoneczkiem z zimnych schodów.
- CO.
- Żartuję, boże, aniołku - przewrócił oczami i cmoknął Tae w czoło, ledwo powstrzymując się przed wybuchem śmiechu. W końcu mina jego męża była bezcenna, gdy to usłyszał.
- To dobrze, Jungkookie, bo wolę warcaby - puścił większemu oczko i oparł głowę o jego ramię, szczęśliwy jak nigdy przedtem, że ma kogoś takiego tylko dla siebie.
_____________________________
rakometr tego fika już zaczyna kipieć XDD
#KiwiUmilaPoniedziałki
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top