15:37 - 4th January 2014
(A/n ostatnio coś długie wychodzą mi te rozdziały, damn
a, calibaby też dzisiaj będzie :) )
++
- O mój Boże, jaki jestem podekscytowany! - pisnął Taehyung, kiedy do ich apartamentu weszła wynajęta wcześniej stylistka, niosąc kilka wieszaków garniturów w różnych kolorach. Były ukryte w foliowych workach, bo od rana znów prószył śnieg.
I mimo to, na nic zdały się usilne błagania biznesmena, by zostać w domu, w ciepełku, a zamiast latać na jakieś bezsensowne akcje charytatywne, wypić wraz z mężem kilka lampek wina oraz przyrządzić wspólnie pyszną kolację. Na dodatek lada dzień on musiał wracać do firmy, a student na uczelnię. Chciał zwyczajnie w lepszy sposób wykorzystać wolny czas.
Nie mógł dać po sobie poznać, że najchętniej pokazałaby tym wszystkim matkom i bachorom środkowy palec, ale w oczach nowego wybranka musiał być idealny. Musiał być perfekcyjnym mężem, godnym ręki TaeTae.
- Ale.. Mały, dlaczego od razu garnitury? Nie możemy po prostu pójść, wrzucić kilka banknotów do puszek, życzyć powodzenia i spędzić resztę wieczoru razem? - podszedł do stojącego z rozłożonymi rękami bruneta, kiedy młoda blondynka bez słowa ściągała z niego miary, tylko czasem rzucając jakieś szybkie polecenia, typu: "Obróć się", "Podnieś wyżej ręce", albo najśmieszniejsze: "Nie napinaj brzucha, to niczego nie zmieni, panie Jeon".
Bezczelna fashionistka.
- Taeś, nawet na naszym ślubie nie mieliśmy garniturów. Chyba. Ale w każdym razie, to nie jest żadna gala, ani spotkanie biznesowe.
- Ale musimy pokazać, że nam naprawdę zależy i traktujemy wydarzenie poważnie.
- Tak, tylko.. Ej, ty, hamuj się. Dlaczego zajrzałaś mu w spodnie? - warknął w stronę dziewczyny, która nagle cała poczerwieniała i odskoczyła prędko od "własności" pracodawcy.
- P-przepraszam, panie Jeon, ja po prostu mierzę obwody, żeby kiedyś móc szyć ubrania także dla pańskiego męża. Prze-przepraszam - dukała speszona, kiwając ze skruchą głową.
- To pierwszy i ostatni raz. On będzie niedługo projektantem, sam sobie będzie szył - posłał jej ostrzegawcze spojrzenie, stukając palcami o framugę drzwi ich garderoby.
- Misiu, ale ja będę projektantem biżuterii - poprawił go, wtrącając nieśmiało. Widział złość w oczach Jungkooka, więc nie był pewien, czy w ogóle powinien się odzywać, stanąć po jego stronie, czy może jednak tej biednej stylistki. No przecież miał na sobie bokserki!
- Ach, czyli jeszcze jej bronisz? Podoba ci się, jak obce kobiety zaglądają tam, gdzie tylko ja mogę? - gestykulował w powietrzu, machając rękami z oburzeniem.
- Ty też jesteś obcy.. - mruknął pod nosem starszy, patrząc na niego z wyrzutem.
- Co?
- Panie Jeon! Ja tylko wykonuję swoją pracę! Muszę przypominać, że w pańskim przypadku robiłam dokładnie to samo, tylko półtorej roku temu? - wyprowadzona z równowagi blondynka zwróciła mu uwagę, rzucając miarką na podłogę.
- Ale wtedy nie miałem męża!
- Ale miał pan Hyunbin! - krzyknęła, tupiąc z nerwów nogą.
Po tych słowach atmosfera w pokoju zrobiła się wyjątkowo niezręczna, a Jungkook jedynie ręką wskazał jej drzwi. Upokorzona kobieta w kilka sekund zabrała wszystkie swoje rzeczy i wyszła z podniesioną głową, prychając dobre kilka razy. Zanim się obejrzeli, już jej nie było.
- Nie mówiłeś mi nigdy o żadnej Hyunbin.
- To moja była dziewczyna. Ty też nie opowiadałeś o swoich związkach, a na pewno takowe były. Myślę, że jeszcze przyjdzie czas na taką rozmowę. A teraz chodź, skarbie, zobaczymy, co ta dziewucha tu przyniosła - podszedł do skołowanego bruneta, podając mu rękę, by ostrożnie zszedł z podwyższenia.
- Byłeś dla niej chamski, wiesz?
- Wiem. Przepraszam, okej? - szepnął, całując go delikatnie w skroń. Wziął do ręki kilka wieszaków, przyglądając się dokładnie garniturom. - Łososiowy będzie w porządku, pasuje ci taki kolor.
- Jungkook - odepchnął od siebie eleganckie ubranie, łapiąc twarz mężczyzny w obie dłonie. - To nie mnie powinieneś przepraszać.
- Zadzwonię do niej potem i przeproszę, dobrze? Nie chcę, żebyś zmienił o mnie zdanie, ani się na mnie złościł.
- W porządku, misiu. Ale.. W sumie to było fajne, kiedy byłeś o mnie taki zazdrosny - uśmiechnął się, spuszczając nieśmiało głowę w dół. Momentalnie jednak poczuł, jak te silne ramiona oplatają jego ciałko i wtulają w siebie niebywale mocno.
- A jak można nie być zazdrosnym o taką pięknotkę? Cholera, jeszcze dzisiaj będziesz wyglądał tak kusząco, że te wszystkie samotne matki się na ciebie rzucą. A kobiet nie wolno bić, szlag by to jasny - pokiwał głową, biorąc głęboki wdech na samą myśl o tych rozmarzonych spojrzeniach bab pokroju Hyunbin, czyli łapiących mężczyzn na dzieciaka.
- Aj, Jungkookie! A co ja mam powiedzieć? Jesteś koreańskim Bradem Pittem, więc-
Mniejszemu nie było dane się wysłowić, bowiem dłonie męża zacisnęły się na jego bioderkach, przyciągając go do siebie, a wilgotne usta przylgnęły namiętnie do tych Tae, kradnąc mu oddech i na chwilę także świadomość.
- ... więc ty jesteś moją Angeliną - wymruczał między rozchylone wargi, czując zatapiające się w jego włosach łapki. To nic, że układał je bodajże pół godziny. Dla takich pieszczot ze swoim kotkiem było warto.
(A/n w 2014 oni jeszcze nie byli po rozwodzie, okej :c)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top