13:47 - 10th July 2014
- Ten Mediolan to chyba podoba mi się najbardziej - westchnął Taehyung, poprawiając z trudem okulary przeciwsłoneczne na nosie. W obu dłoniach trzymał po kilka toreb z logo ekskluzywnych marek, ale to i tak nic w porównaniu do Jungkooka, który wyglądał jak jego tragarz.
Nie, żeby narzekał, bo kochał swojego skarba i nie zamierzał mu niczego odmawiać (łącznie z pomocą w noszeniu stu tysięcy reklamówek), ale zwyczajnie wyobrażał to sobie nieco inaczej. Wolał trzymać dłoń swojego męża, a nie wypchane piekielnie drogimi ciuchami torby. Wolał gnić do godziny dwunastej w łóżku razem ze swoim ukochanym, pieszcząc się w pachnącej, miękkiej pościeli, by później wyjść na taras w szlafroku i pić pyszną, włoską kawę lub świeżo wyciskany sok z gorzkich pomarańczy. Nie zaś pobudkę o siódmej i maraton po wszystkich sklepach odzieżowych w mieście.
Wolał iść na lody i zaszyć się w cieniu przy jakiejś fontannie, których (w mniemaniu Jungkooka) Włosi mieli od zajebania, zamiast do luksusowego butiku, gdzie obrzydliwie miłe ekspedientki łaziły za nimi krok w krok i nawijały coś po angielsku. Tak, można nazwać Jungkooka przerośniętym dzieciakiem, ale nie oszukujmy się... Zrozumie to tylko facet, zaciągnięty przez dziewczynę do galerii na weekendowe zakupy.
- Bo Mediolan to europejska stolica mody?
- Nie tylko - odpowiedział projektant, przystając przy wystawie sklepu z biżuterią. Ukradkiem zrobił zdjęcie cudownej kolekcji złotych naszyjników, które następnego roku pragnął odwzorować i nieco podrasować na swoje zaliczenia. - Bo w Palermo dostaliśmy mandaty, a w Rzymie prawie pięć razy przejechał mnie skuter. Jednego dnia!
- Ciesz się, że nie wsadzili nas za to do aresztu, Taehyung.
- Nie wsadzili, bo moja piękna buźka wybłagała drobne kary pieniężne za publiczny negliż, ratując od aresztu przez uprawianie seksu na czyjejś posesji. Ale Jezu... skąd mogliśmy wiedzieć, że ten mały kawałek plaży należał do tych bogaczy z willą przy morzu?
- Może dlatego, że był odgrodzony, a my byliśmy zwyczajnie zbyt nawaleni winem, by się zorientować? - zapytał ironicznie zmęczony mężczyzna, na co Taehyung przewrócił oczami.
- Ale i tak było warto - skwitował, ruszając w dalszą trasę.
- Oczywiście, że tak - wyszeptał mu do ucha Jungkook, gdy tylko go dogonił. I było to silniejsze od niego, ale zwyczajnie nie umiał powstrzymać się przed klepnięciem go w tyłek.
- Guk!
- Długo jeszcze? - westchnął spocony, płacząc wewnętrznie na widok rodzinki z lodami w kształcie rakiet kosmicznych.
- Jeszcze tylko cztery sklepy.
- Nie.
Taehyung przystanął i otworzył szerzej oczy, patrząc na męża pytająco.
- Ponieważ?
- Ponieważ jestem mokry i śmierdzący od potu, burczy mi w brzuchu i mam odciski na dłoniach od tych zakichanych toreb. Mam dość łażenia po sklepach i teraz moja kolej, by zdecydować, co będziemy robić przez resztę dnia - powiedział stanowczo, odkładając wszystkie rzeczy na wybrukowany chodnik.
Taehyung zachichotał, po czym podszedł do niego i odgarnął mu z czoła wilgotne, drażniące kosmyki.
- Nie mogłeś od razu, Guk? Małżeństwo nie polega tylko i wyłącznie na uleganiu sobie nawzajem i dąsaniu się wewnętrznie. Małżeństwo to kompromisy i skoro nie masz na coś ochoty, albo masz inne pomysły od moich, rozkazuję ci od razu mi o tym mówić. - Głos Tae był łagodny, kiedy gładził kciukami policzki ukochanego. - A teraz wybieraj, co dalej.
- Jeon Taehyung, teraz wracamy do hotelu, gdzie weźmiemy wspólną kąpiel i wyczyścimy hotelową kawiarnię z deserów. I żadnych wideo rozmów z Yoongim i Hoseokiem, bo nie chcę kolejny dzień z rzędu mieć mdłości.
- Skoro nie chcesz mieć mdłości, to ogranicz spożycie cukru, Guk, bo serio zaczynam się o ciebie bać - parsknął brunet, wypatrując przy ulicy wolnej taksówki. - I o twój słodki tłuszczyk na brzuchu.
- Że niby co?!
- Troszkę ci się przytyło, Gukkie - zagruchał mniejszy, wydymając przy tym usteczka.
Jungkook, zamiast zaprzeczać i dać się prowokować, wybrał skuteczniejszą taktykę.
- Wiesz, solidny sprzęt trzeba chować pod zadasze-
- Dość! Ugh, to obrzydliwe - jęknął Taehyung, grymasząc się przy tym niesamowicie.
- Czyli jakbym kiedyś naprawdę się spasł, no wiesz, brzuszek piwny i tak dalej, to już byś mnie nie kochał?
Tae miał ochotę przybić piątkę z czołem.
- Guk, ani słowa więcej. A teraz pakuj się do taksówki i jedziemy do hotelu, gdzie zamierzam przetestować, czy twój sprzęt jest naprawdę aż tak "solidny".
Jungkook uśmiechnął się półgębkiem. Tak, zdecydowanie miał najlepszego męża na świecie.
I zdecydowanie ich miesiąc miodowy był jak najbardziej pokręcony.
Nie, żeby narzekał.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top