10:25 - 17th May 2014
- Wyglądasz teraz jak taki słodki cukiereczek - westchnął Jungkook, opierając głowę o framugę drzwi do łazienki. - Mój najsłodszy cukiereczek - uściślił, przyglądając się stojącemu przed lustrem mężowi.
- Awstydzasz me - wybełkotał brunet z wypełnioną pastą buzią i zaczerwienionymi policzkami. I choć miał na głowie turban z ręcznika, a także podejrzewał, że młodszy zwyczajnie się z niego naśmiewa, to po prostu nie potrafił się nie rozczulić.
Na dodatek mało nie opluł się pastą, kiedy mąż bez żadnego ostrzeżenia stanął za jego plecami i delikatnie zsunął mu z ramion jedwabny szlafrok. Taehyung aż zacisnął palce na umywalce i odłożył szczoteczkę koło lustra, bo doprawdy obawiał się tego, że za moment się nią zadławi.
(A on wolał dławić się czymś innym.)
- Pięknie pachniesz, skarbie - szepnął, błądząc ustami między karkiem a łopatkami starszego. Dłonie położył po obu stronach jego bioder i niespiesznie sunął nimi coraz wyżej, aż do talii, na której wzmocnił uścisk. - Mam ochotę wziąć cię teraz, na tej pralce, Taehyung. - Jungkook rozwinął turban na głowie męża i trącił przemoczony ręcznik w kąt łazienki. Wplótł palce w wilgotne włosy swojego najcudowniejszego księcia i uśmiechnął się szeroko, widząc jak brunet oblewa się coraz to większym rumieńcem i spogląda na pralkę. Która aktualnie ustawiona była na tryb wirowania. - O czym teraz myślisz, kochanie? O tym, jak mocno pieprzę cię na pralce i nawet nie masz siły, żeby krzyczeć?
- Jungkook... - stęknął, czując jak jego członek zaczyna boleśnie pulsować. Dodatkowo, szepczący mu na ucho mąż wcale nie pomagał, a wręcz wszystko potęgował. Zwłaszcza, że jego głos był tak seksowny, jego język tak zwinny, a dłonie tak męskie i szorstkie, kiedy badały każdy skrawek jego nagiej, karmelowej skóry.
I pewnie skończyłoby się ostrym seksem na pralce, gdyby nagle ktoś nie zadzwonił do drzwi.
Jungkook wziął głęboki wdech i policzył w myślach do dziesięciu, bo naprawdę ostatnim, na co w tej chwili miał ochotę, to goście. Jakby nie mogli poczekać tych jebanych trzydziestu minut.
- Zabiję tego kogoś, przysięgam - warknął, widząc Taehyung momentalnie pochmurnieje i ponownie owija się szlafrokiem.
- Dokończymy później, Jungkookie. I nie tylko na pralce - dodał, po czym puścił mężowi oczko i wyszedł otworzyć drzwi.
A biznesmen naprawdę potrzebował chwili, by ukryć w prawej nogawce całkiem spory wzwód.
- Myśl o Hyunbin, myśl o Hyunbin... To na pewno zaraz oklapnie - mamrotał pod nosem, słysząc w korytarzu znajomy głos.
*
- A więc...
- Więc...
Yoongi odważył się spojrzeć na Jungkooka, ale momentalnie tego pożałował i przeniósł wzrok z powrotem na swój parujący kubek świeżo zaparzonej melisy. Mąż jego przyjaciela miał bowiem istne płomienie w oczach i marszczył brwi tak bardzo, że zielonowłosy przez chwilę zastanawiał się, czy w wieku dwudziestu lat naprawdę można mieć na czole tyle zmarszczek.
Jasne, wiedział od początku, że młodszy nie darzy go raczej sympatią (zresztą to nic dziwnego, skoro razem z Hoseokiem porwali go jakiś czas temu), ale nie sądził, że aż tak. Bo aktualnie wyglądał tak, jakby za sekundę miał wyjąć spod stołu topór i go poćwiartować.
- Więc chciałem się zapytać, kto udzielił wam ślubu, bo wczoraj oświadczyłem się Hoseokowi i... No, zgodził się, co nie - Yoongi wreszcie przerwał ciszę i z nerwów duszkiem wlał w siebie gorącą melisę. Jakby to miało w ogóle podziałać.
Taehyung wytrzeszczył oczy na te słowa i rzucił się przyjacielowi na szyję. Min dziękował w duszy, że zdążył opróżnić kubek, bo inaczej oboje skończyliby z poparzeniami. Nieważne, że język razem z gardłem będzie piec go co najmniej tydzień, nieważne.
- Jak się cieszę, Cukier, o mój, kurwa, Boże! - wykrzyczał Taehyung, całkowicie odbierając starszemu dostęp do tlenu.
- Wszystko super, tylko... Ja i Tae raczej nie pomożemy - wtrącił się dwudziestolatek, zakładając nogę na nogę.
- Słuchaj, wiem, że mnie nie lubisz, ale-
- Tu nie chodzi o to, Min. - Jungkook przewrócił oczami i głośno westchnął. - Bo szczerze mówiąc, my sami nie wiemy, kto i jak udzielił nam tego ślubu - dodał, patrząc jak starszy zagryza dolną wargę i spogląda to na niego, to na zamyślonego Taehyunga.
- Jungkookie, ale przecież jakiś czas temu znalazłeś w kurtce akt małżeństwa - wypalił projektant, na co jego mąż zacisnął szczęki.
- Taeś, skarbie, pozwól na moment - wydusił, po czym pociągnął bruneta za nadgarstek do sąsiedniego pokoju.
- Czemu nie chcesz im pomóc, Guk?!
- To nie tak, że nie chcę, tylko najpierw sam chciałbym się dowiedzieć, jakim cudem udało nam się wziąć ślub - powiedział ściszonym, aczkolwiek pewnym głosem.
- To ja przez cały czas naciskałem, byśmy poszli pod adres podany na akcie i wszystkiego się dowiedzieli, ale nie chciałeś! - krzyknął, lecz Jungkook momentalnie zasłonił mu usta dłonią.
- Pewnych rzeczy lepiej nie wiedzieć, Taehyung. Na pewno chcesz...? Bo ja się na przykład boję poznać prawdę. Nie chcę, by teraz cokolwiek zepsuło nasze małżeństwo.
- Nic go nie zepsuje, Gukkie - spotulniały brunet złapał policzki męża w obie dłonie i pogładził je kciukami. - A my zasługujemy na prawdę, tak samo jak Yoongi i Hoseok zasługują na szczęście.
- Sam nie wiem...
- Przynieś ten akt, Guk. Na razie sami go dokładnie przeanalizujemy w twoim biurze i dopiero wtedy zastanowimy się, co dalej i jak możemy im pomóc, okej?
- Ugh, niech ci będzie - westchnął Jungkook i przewrócił oczami, jednak jeden całus od męża wystarczył, by na jego twarzy znów pojawił się szczery uśmiech.
Weszli do gabinetu, Taehyung oparł się o biurko, podczas gdy biznesmen przekopywał wszystkie półki po kolei. Nagle ich oczy zaświeciły, a serca zabiły kilkukrotnie szybciej, gdy Jungkook drżącą dłonią wyciągnął pognieciony świstek z oficjalną pieczątką archidiecezji.
Dwudziestolatek ostrożnie rozwinął kartę i wypuścił ze świstem powietrze z płuc, kiedy jego oczom ukazał się drobny druczek w jakiejś wypasionej, stylizowanej na kaligrafię łacinie.
- Ja pierdolę, Taehyung - sapnął mężczyzna i głośno przełknął ślinę. I choć sprawa była poważna, to jednak nic nie mógł poradzić na to, że miał ochotę się zaśmiać. - Popatrz tutaj.
Taehyung zmarszczył brwi i spojrzał na miejsce, które mąż wskazał mu palcem.
Jungkook Jeon & Taehyungie Kim
- CO? DLACZEGO, DO JASNEJ KURWY, ZROBILI ZE MNIE KOBIETĘ?!
____________________
ogólnie, to chciałam się pochwalić, że obie ustne zdałam na 100% i nie mam pojęcia, jakim cudem, bo gadałam na tych maturach takie farmazony, że to aż straszne ;-; I W KOŃCU MAM WAKACJE! jhfwkhfudh
nie mniej, loveu i postaram się szybko napisać kolejny parcik ♥
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top