18:18 - 5th January 2014
Jungkook wypuścił ze świstem powietrze z płuc, rzucając na kanapę swój płaszcz. Miał dość tego dnia, tej gonitwy do tego stopnia, że nawet nie chciało mu się posprzątać. Pragnął tylko przytulić swojego męża i zasnąć, choć z drugiej strony wiedział, że kiedy się obudzi, to jego małe kochanie będzie musiało lecieć na uczelnię, a on do firmy.
Skoro panikował, gdy Taehyung szedł wyłącznie do przyjaciela, co będzie czuć, kiedy jego partner zewsząd otoczony będzie tymi napalonymi studentami? Zwłaszcza z artystycznych uczelni, oni są najgorsi. Tacy wyzwoleni, dla których seks jest częścią procesu twórczego. A nie ukrywajmy, nie ma nic piękniejszego, niż TaeTae. Biznesmen aż pomasował sobie skronie, myśląc o tym, ile ludu ślinić się będzie na widok jego męża. A Jungkooka tam nie będzie, żeby mieć to wszystko na oku. Nawet opcja z wzięciem wolnego odpadała; miał za dużo obowiązków w pracy, by latać w kominiarce po kampusie jego uczelni albo peruce, udając sprzątaczkę.
Nie to, żeby coś takiego planował, skądże.
Wydał z siebie jakiś dziwaczny, zduszony jęk, kiedy przyszły projektant biżuterii wskoczył mu okrakiem na plecy i zaczął zmysłowo je masować oraz ugniatać spięte mięśnie.
- O tak, o kurwa, jak dobrze - wystękał, kiedy gładkie i zwinne rączki męża wpełzły pod koszulkę i pieściły każdy fragment z niebywałą dokładnością i pasją. Normalnie tak, jakby starszy był po jakimś kursie masażu na Bali. - Tae?
- Hm?
- Poczekaj na chwilę - prędko przerzucił się brzuchem do góry i spojrzał z dołu na siedzącego na jego biodrach chłopaka.
- Coś nie tak?
- Nie, nie. Tylko.. Tylko słyszałem, jak się tam z kimś kłóciłeś. To ten Yoongi, tak? - zapytał niepewnie, a Tae tylko kiwnął głową i uśmiechnął się blado. - O co poszło?
- Po prostu.. Sam już nie wiem. Yoongi ma dziewczynę, a ja byłem dla niej zbyt niemiły. Powiedział mi, że wstydził się mnie jej przedstawić, rozumiesz? Nawet jeśli jestem dziwakiem, nawet jeśli rzeczywiście czasem nie umiem trzymać języka za zębami, to cholera. Przyjaźnimy się tyle lat, mógł na samym początku skreślić naszą znajomość. Obyłoby się bez takich sytuacji. Zawsze, przysięgam, zawsze traktował mnie jak durnowate dziecko. Mam już dość, chociaż tak mocno go kocham - westchnął, opadając bezwiednie na klatkę piersiową męża.
- "Kochać", to możesz tylko swojego męża, czyli mnie. Jasne?
- Zamknij się, nie pomagasz - warknął, a Kook tylko zaśmiał się pod nosem i mocno wtulił w siebie tę drżącą z nerwów kruszynę.
- Dobrze, już dobrze. Ale posłuchaj mnie teraz. Jesteś zły, że nie przedstawił ci swojej dziewczyny, co nie? Ale chociaż ci o niej powiedział.
- No, ale co w związku z ty-
- A no właśnie to, mój drogi, że ty nadal nie uświadomiłeś go o tym, że masz męża. Nie mówiąc już o tym, by mnie z nim poznać. Jak ja mam się czuć? Może ty też się mnie wstydzisz? - uniósł lewą brew i popatrzył wyzywającym wzrokiem na bruneta.
- Obracasz kota ogonem. To co innego - uniósł do góry dłoń i wskazał palcem na obrączkę. - Co ja mu niby powiem? Że nie mamy pojęcia, jak to się stało? Że wzięliśmy ślub, w ogóle się nie znając? Błagam, przecież my nadal nie wiemy, co tej nocy robiliśmy i gdzie byliśmy - westchnął, a Jungkook tylko posłał mu krzywy uśmiech i przytaknął.
Bo kurwa, przecież nie powie mu, że przed chwilą wymacał w kieszeni swojej kurtki jakiś papier z pieczątką.
A nie ubierał tej kurtki od Sylwestra.
____________________
Wesołych świąt wszystkim! ♥♥
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top