17:01 - 4th January 2014

(A/n  zajrzyjcie do nowego ficzka! "memories" (vkook i vmin), bo wracam z tygodniowego urlopu pełną parą XD)

++

Taehyung wygodnie usiadł na jednym z krzeseł, klepiąc ręką wolne miejsce obok siebie. Jungkook jedynie przewrócił niezauważenie oczami, bowiem nie chciał robić mężowi przykrości. Zwłaszcza po tej drobnej sprzeczce przed galerią.

Siedzieli naprzeciw rozłożonej specjalnie na tę okazję sceny, a wokół roiło się od stoisk z artykułami dla niemowlaków, pieluchami, kaszkami i kolorowymi nosidełkami. To mogło wydawać się śmieszne, zwłaszcza dla biznesmena, bo skoro te wszystkie matki takie biedne, to czemu obkupują się w te markowe rzeczy? Zdecydowanie, tanie to wcale nie było.

- Taehyungie, chodźmy już stąd, proszę - jęknął mniejszemu do uszka, gładzą dłonią jego szczupłe udo. - Tam stoi pani z puszką, wrzucimy dużo pieniążków i się zwiniemy, dobrze?

- Nie. Chcę ich posłuchać. Jak już tu przyjechaliśmy, to nie marudź. Mieliśmy pomóc, nie? - uniósł pytająco brwi, posyłając małżonkowi znaczące spojrzenie.

Młodszy jedynie odchrząknął i uśmiechnął się blado, łapiąc w szczelny uścisk dłoń bruneta. Przeniósł spojrzenie na scenę, z której właśnie schodziła pulchna brunetka z maluchem na rękach, machając widowni. 

Może i jakoś by to wszystko wytrzymał, gdyby nie..

.. gdyby na piedestał nie weszła nagle ona

Hyunbin.

Młody mężczyzna prędko rozłożył broszurę, którą otrzymał na wejściu, i zasłonił nią twarz, udając, że interesują go te wszystkie pierdoły na papierze. 

- Jungkookie! To niekulturalne! Poczytasz sobie w domu, a teraz słuchaj! - pacnął go w ramię, jednak czarnowłosy ani drgnął. Nie chciał znów denerwować swojego słoneczka, ale gdyby kobieta go rozpoznała, wszystko uległoby całkowitemu spierdoleniu. 

Krótko mówiąc - był w ciemnej dupie. 

- Maluszku, ja czytam o.. o adopcji - wypalił, bo choć wiedział, że później tych słów pożałuje, było to jedyną deską ratunku. 

Nie mylił się, rozpromieniony i szczerzący się od ucha do ucha Taehyung, prędko wtulił się w bok mężczyzny, posyłając mu słodkiego całusa w policzek.

- Jesteś najlepszy - mruknął, wplątując palce między te ciemne kosmyki męża. 

Postanowił jednak poczekać do wieczora, by dokładnie wypytać Jungkooka o jego plany i w całkiem fajny sposób mu to wynagrodzić. 

- Dzień dobry wszystkim! Nazywam się Hyunbin i jak pewnie widzicie, spodziewam się dziecka - zaczęła była partnerka dwudziestolatka, głaszcząc swój okrągły brzuszek. - Ale niestety, mój facet okazał się zwykłym patałachem i gdyby nie obecność dzieci, chętnie puściłabym wiązankę o tym, jakim jest bezuczuciowym zwyrodnialcem. Po pierwsze, mało mnie nie pobił, gdy dowiedział się o ciąży. A przecież nie jestem roślinką, żeby się sama zapłodnić! - krzyknęła z pretensją w głosie, a wśród widowni rozeszły się szmery i wszystkie matki kręciły ze współczuciem i zrozumieniem głowami. 

Jungkook miał wrażenie, że zaraz zapadnie się pod ziemię. Nie, wcale nie było mu jej szkoda, ale modlił się w duchu, by przypadkiem nie ujawniła publicznie jego tożsamości. I małżeństwo, i kariera byłyby skończone. 

- Ja pierdzielę - prychnął oburzony Taehyung, wpatrując się w Hyunbin jak w obrazek. To niemożliwe, jak okropnie czuł się, słuchając tak przykrych historii. 

- Zrobił się oschły, traktował mnie jak powietrze, w niczym nie pomagał, a każde napomknięcie o dzidzi wyprowadzało go z równowagi! Czasami bałam się, że po prostu złapie za nóż i pozbędzie się nas raz na zawsze - otarła z policzka łzy, a stojąca za nią kobieta-elf prędziutko przytuliła ją od tyłu, szepcząc najpewniej coś pocieszającego i dodającego otuchy. - Zerwał ze mną. Wywalił mnie na bruk, wmawiając mi, że na pewno dziecko nie jest jego. Że go zdradzałam, puszczałam się na prawo i lewo i chcę zwyczajnie wyłudzić od niego pieniądze. A on miał forsy jak lodu, ale za to serca brak. Jeszcze pożałuje, bo niech nie myśli, że się mnie pozbędzie. Jak tylko urodzi się dzidzia, pociągnę go do odpowiedzialności i będzie płacił takie alimenty, że się zes.. załamie, um, tak, załamie - spuściła głowę, oddając mikrofon innej kobiecie, bo sama czuła, że więcej nie jest w stanie z siebie wydusić. 

Nie minęła minuta, a wszyscy zebrani, łącznie z Tae, zerwali się z krzeseł i nagrodzili jej odwagę długim aplauzem. 

- Jesteś niesamowita!

- Jesteś taka silna!

- Głowa do góry, jeszcze za to beknie! 

Pokrzykiwały samotne matki, a policzki Jungkooka zwyczajnie płonęły ognistą czerwienią. 

- Ten potwór zgnije w piekle! - wrzasnął w końcu nabuzowany Taehyung, a dopiero wtedy Jungkook poczuł, jak zaczynają trząść mu się ręce. 

Czyżby nagle dotarło do niego, w jakie bagno wdepnął? 

- Misiu, jesteś taki wspaniały. Tyle pomagasz, rozmyślasz o adopcji.. Czym na ciebie zasłużyłem? - wpakował się na kolana większego i nie czekając na odpowiedź, wpił się w jego rozchylone ze zdziwienia wargi. - Jesteś najlepszy. Najlepszy na świecie, Kookie. Wierzę, że nasze wsparcie pomoże pogrążyć tych skurwieli. 

- Uhm - wychrypiał. Na nic więcej nie było go stać, bo wiedział aż za dobrze, jak załamie mu się głos. 

- Chcę się z tobą mocno kochać. Wypieścisz mnie, kiedy wrócimy do domu? Byłem dziś dla ciebie za ostry, a przecież jesteś chodzącym złotem. 

- O-oczywiście, moja śliczna księżniczko - wydusił, zaciskając dłonie na wąskiej talii swojego nic nieświadomego męża. 




______________________

ale ma chłop przesrane

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top