01:18 - 5th January 2014
- Kookie.. Przepraszam za zniszczenie obrusu i zmarnowanie sałatki.. - wymruczał sennym głosem Taehyung, wciskając głowę w zgłębienie szyi swojego spoconego męża.
W ich głowach nadal huczało, a nogi starszego po prostu zaniemogły, więc leżał wtulony (a raczej przyklejony) w tors czarnowłosego. Nawet gdyby mógł się po takim wysiłku ruszyć, to pewnie by nie próbował. W takiej pozycji było mu zwyczajnie zbyt dobrze. Może to i głupie, ale w jakiś dziwaczny sposób poczuł się połączony z biznesmenem nie tylko pierścionkiem, gdy ten zaczesywał jego wilgotne włosy, cmokał w czółko i głaskał po plecach, co chwilę opatulając go ramionami w talii, by być coraz bliżej i bliżej swojego maleństwa. Choć bliżej być się nie dało.
- Tae.. - młodszy parsknął śmiechem i przewrócił oczami z rozbawieniem. - Myślisz, że mógłbym gniewać się o jakąś wieśniacką szmatę? I tak ten obrus był obrzydliwy, dostałem go od matki. Teraz przynajmniej mam pretekst, żeby się go pozbyć - dodał, biorąc twarz męża w obie dłonie. Gdy tylko ich spojrzenia się spotkały, posłał mu promienny uśmiech i ucałował kąciki jego słodkich, jak krem z białej czekolady, ust.
Pominął fakt, iż ten kawałek materiału kosztował tyle samo, co stu calowy telewizor, bo w sumie jaki był sens wpędzać mniejszego w poczucie winy? To tylko drobne kłamstewko, a takie, według Jungkooka, są zupełnie nieszkodliwe.
- Poza tym, kochanie, jeden buziak od ciebie i zapominam o całym świecie - szepnął, a policzki starszego, które wciąż były lekko zaróżowione po seksie, znów zaszły ognistymi rumieńcami.
"Kochanie".. Dlaczego on cały czas peszył się i rozpuszczał przy takich słowach? Przecież słyszał je na okrągło.
- Aw, Jungkookie - pisnął, obsypując niewinnymi pocałunkami szyję czarnowłosego. Był to dobry sposób na ukrycie swojego zawstydzenia, ale też zwyczajnie miał na to ochotę. Młodszy tak dobrze go pieścił, tak czule i władczo dotykał, więc i on chciał chociaż w niewielkim stopniu jakoś się zrewanżować. - Um, chciałem cię jeszcze o coś zapytać, ale boję się, że się zdenerwujesz. Bo możemy porozmawiać o tym rano, albo-
- Skarbie, mów śmiało - przerwał dwudziestolatek, kolejny raz rozczulając się tym, jak słodki i seksownie dziecinny potrafi być Tae.
- Czy.. Czy ty naprawdę myślisz o adopcji? Ja wiem, że to najpierw trzeba się kochać i w ogóle. I pewnie zajrzałeś do broszury tak z ciekawości, bo znamy się dopiero jakiś tydzień. I ty na dodatek nie lubisz dzieci - wyliczał, a dobry humor momentalnie uleciał z mężczyzny. Z jednej strony było mu głupio, bo widział, ile szczęścia dają brunetowi te małe bąble, ale z drugiej dziecko było ostatnim, czego chciał lub potrzebował. - Ale, hm, jest nadzieja, że kiedyś? Że kiedy już dojrzejesz do tej decyzji i nadal będziesz chciał mieć mnie w swoim życiu, to.. To wtedy zaadoptujemy dzidzię? - zapytał nieśmiało, bowiem zdawał sobie sprawę z tego, jak żałośnie musi brzmieć.
Żałośnie, bo pytał o takie rzeczy kogoś, kto nawet nie darzy go jakimś głębszym uczuciem. Przecież nie znał jeszcze biznesmena na tyle dobrze, by mieć pewność, że nagle nie wyrzuci go na zbity pysk, a ich małżeństwo trwać będzie góra dwa miesiące. Póki co ich relacja ociekała lukrem, ale zawsze coś może się zepsuć, prawda?
- Taeś.. - czarnowłosy przełknął ślinę, a następnie głośno westchnął.
Nie mógł winić tego chłopaka za bycie sobą, za bycie szczerym. Małżeństwo chyba właśnie na tym polega, by niczego się nie wstydzić, nie ukrywać. Docisnął więc wargi do ciepłej skroni mniejszego, który oddychał niespokojnie. Zapewne żałował swoich słów, ale Jungkook, choć wolał nie poruszać takich tematów, musiał okazać troskę i dać do zrozumienia, iż jemu może mówić o wszystkim.
- Na razie nie jestem gotowy na dziecko. Musimy się lepiej poznać, musimy mieć dużo wolnego czasu, a twoje studia i moja praca to wykluczają. Jesteś moją słodką perełką i to tobą muszę się dobrze zajmować. Ale.. Ale kiedyś, to czemu nie? - pogładził dłonią odkryte plecy swojego męża, który aż zamruczał i spiął wszystkie mięśnie na ten gest.
- Kocham.
- Hm? - Jungkook mało nie zakrztusił się własną śliną, jednak opanował emocje i pozwolił starszemu na wyjaśnienie. Czy on właśnie..?
- Króliki z czarnym futerkiem - szepnął, czując jak jego powieki stają się coraz cięższe.
- Och - odetchnął z ulgą, bo nieważne, jak bardzo chciał usłyszeć to jedno słówko "cię", to teraz nie był gotowy na takie wyznania. - Śpij dobrze, księżniczko. Niech ci się przyśnią takie urocze króliczki - uśmiechnął się od ucha do ucha i zarzucił na ich nagie ciała kołdrę.
Ostatni raz potarł nosem o rumiany policzek bruneta, słysząc jak ten zaczyna cichutko chrapać. Nie zdziwiło go to, przecież po takim wysiłku i on zawsze odlatywał.
I kiedy już jedną stopą był w krainie snów, w jego głowie mignęła urwana scena sprzed kilku dni, a oczy omal nie wyszły mu na wierzch.
_______________________
chce ktoś sprzedać YNWA z kartą taetae? z miłą chęcią przygarnę :(((
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top