Sex Time
Niejednokrotnie przegrałem moje zmagania z falą hejtu, który szerzyły nic niewarte osoby, a jednak dotykały mnie każdego dnia. Moją deską ratunku okazał się Park Jimin, który mimo wszystko nadal się uśmiechał na mój widok i uspokajał, gdy zanosiłem się płaczem w żadnym calu nieprzypominającym męstwa, jakim ostatnimi czasy się odznaczałem. Pewnej nocy mój przyjaciel zatarł pewne granice, dosłownie pieprząc się ze mną bez opamiętania. Myślę, że głównie dzięki temu byłem w stanie sprzeciwić się całemu światu i nadal posyłać fanom uśmiech. Cudowny człowiek z watą cukrową na głowie był w stanie zmienić moje samopoczucie za pomocą samego dotyku. Uroczy na każdy sposób przed kamerami, dziki oraz wymagający w łóżku. Dwie różne osoby składające się na całość tworzyły osobę idealną dla mnie. Nie raz mówił, że jest pozbawiony uczuć przez pracę, jaką wykonujemy, ale czy to prawda? Nie miałem pojęcia gdzie się podziewał, gdy wychodził z dormu wieczorem, po czym wracał późną nocą i jakby nigdy nic wpychał mi się do łóżka.
Czy czułem się wykorzystany?
Ma to jakiekolwiek znaczenie? Uważam, że nie. W naszym świecie nie ma czasu na miłość. Liczy się nasza kariera, ale nie oznacza to, że Jimin może sypiać z kim tylko zechce. To była nasza niepisana zasada. Mimo wszystko zabawiałem się tylko z Park'iem, nie mając zamiaru robić tego samego z kimkolwiek innym z zespołu. Nadal pamiętam, jak fanka z Tokyo zapytała się mnie swoim kaleczonym koreańskim, czy kocham Taehyung'a. Odpowiedziałem, że kocham cały mój zespół. Widocznie nie była zadowolona z tego, co powiedziałem, ale nic nie mogłem poradzić na to, że kręcił mnie mężczyzna przypominający wyglądem mochi.
Wszystko się zmieniło, gdy wytwórnia w końcu pozwoliła Jimin'owi zmienić kolor włosów na brąz. Wtedy wyglądał o wiele seksowniej, niż dotychczas i on o tym doskonale wiedział.
Dzisiejszego dnia po treningu obiecał mi coś, czego nigdy wcześniej nie robił. Siedziałem w swoim pokoju, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Czas biegł jak szalony, z każdą chwilą przybliżając niespodziankę, nad którą Jimin musiał nieźle się napracować, bo zwykle po prostu do mnie przychodził i zaczynała się zabawa.
W końcu pojawił się w moim pokoju. Miał na sobie czarne, skórzane spodnie, który w dość seksowny sposób opinały jego pośladki i umięśnione nogi. Nie miał koszulki, ale na jego barkach spoczywał biały, włochaty płaszcz, a z karku zwisał łańcuch o miedzianej barwie. Nie miałem pojęcia jak to zrobił, ale jakimś cudem zdobył ubrania, które posłużyły mu bardzo dobrze na MAMA 2014, chociaż spodnie bardziej posłużyły mu na planie "Run", ale to bez znaczenia. Wyglądał w tym nieziemsko.
Chciałem jakoś to skomentować, ale uniósł rękę do góry na wznak, że mam być cicho, dlatego usiadłem na krawędzi łóżka i oparłem się z tyłu rękami, czekając na jakikolwiek ruch z jego strony.
- Dziś jest szczególny dzień - zaczął starszy. - Dokładnie trzy lata, w starym dormie pieprzyliśmy się po raz pierwszy. Od tego czasu wiele się zmieniło. Zwykłe pieprzenie zmieniło się w prawdziwe uprawianie miłości, polegające na wzajemnym zaufaniu. Korzystasz z mojego ciała do woli, a ja się nie skarżę, bo uwielbiam wszelkie twoje pomysły, jednak teraz czas, bym ja wcielił w życie swój plan.
Uprawianie miłości... Ogólna definicja mówi, że do tego potrzebna jest miłość.. Mogło to oznaczać, że Jimin mnie pokochał, ale czy to miało sens? Byliśmy ze sobą dla seksu, dla rozładowania emocji, więc trudno było wepchnąć tam uczucia, chyba że...
Chyba że zatarła się między nami kolejna granica. granica pomiędzy "tylko seksem", a uczuciami, które niedawno zaczęły mieć swoje istnienie gdzieś głęboko w moim brzuchu, choć ja bardziej brałem to za niestrawność.
Nawet nie zauważyłem kiedy Jimin włączył piosenkę.
- The Weeknd, "Earned it" - powiedziałem z uśmiechem, wsłuchując się w pierwsze brzmienia piosenki. Mimo, że nie znałem do końca znaczenia tej piosenki, miała ona jakiś przekaz, który zawarł się w ruchach Jimin'a, które wykonywał w rytm muzyki.
Na samym początku postąpił dwa kroki w moją stronę, przecierając dolną wargę kciukiem, a następnie odwrócił się do mnie tyłem i zsunął z ramion swój płaszcz, ukazując tym samym swój idealny tyłek. Pochylił się do przodu i spojrzał na mnie przez ramię. Już ja wiedziałem, co trzeba zrobić.
Zamachnąłem się prawą ręką, by klepnąć starszego w pośladek.
- Aish - zaskomlał, ale wiedziałem, że nie poczuł bólu. Nie tym razem.
Gdy się wyprostował, położył dłonie na biodrach i zakołysał nimi.
- Hyung, zadziwiasz mnie - przyznałem, kiedy wciąż kręcąc swoim zgrabnym tyłeczkiem, przykucnął, sprawiając, że spodnie jeszcze lepiej uwydatniły to, co uwielbiałem, czyli pośladki.
- Wiem.
Po chwili usiadł na podłodze i odwrócił się do mnie przodem,, przyglądając mi się uważnie, by następnie w podporze tyłem z rozchylonymi nogami pokazać mi coś, co naprawdę kochałem całym sercem. W czasie, gdy prawą ręką podpierał się za sobą, lewą przesunął po swoim torsie, kierując się do krocza, które po chwili chwycił i wypchnął swoje biodra do góry, złączając uda ze sobą. Powtórzył tę czynność jeszcze kilka razy, po czym podniósł się do przykuca i wstał, przygryzając dolną wargę.
Zapomniałem wspomnieć, że makijaż, którym podkreślił swoje oczy, dodawał mu swoistego uroku, który zapierał dech w piersi. Od samego patrzenia czułem się niesamowicie podniecony. I pomyśleć, że Jimin tylko dla mnie tańczył... A może aż..? W każdym razie podobało mi się to, jak diabli.
Mniej więcej przy drugim refrenie piosenki starszy postanowił zająć miejsce na moich kolanach i plecami przylgnąć do mojego torsu, odchylając przy tym głowę w tył przez moje ramię. Jego niegrzeczne rączki powędrowały do wewnętrznej strony uda i powędrowały trochę wyżej, chociaż dalej nie mogły ze względów fizycznych. By dostać się tam, gdzie chciał, musiałby się pochylić, na co mu nie pozwoliłem, przytrzymując go za klatkę piersiową. Chciałem go teraz, w tej chwili, dlatego zacząłem zostawiać mokre pocałunki na jego karku i ramieniu, lecz na więcej mi nie pozwolił. Wyrwał mi się z łatwością, a gdy stanął przede mną, pokręcił głową, cmokając pod nosem.
- Coś ty taki niecierpliwy? - zapytał starszy. - Zwykle to ty każesz mi czekać.
- Dziś jest inaczej, skarbie. Podnieciłem się przez samo patrzenie na Ciebie.
- Czyli dodatkowe treningi pomogły - uśmiechnął się tajemniczo, klękając przede mną. - Powiedz mi co mam zrobić, mój Jungkookie.
- Od kiedy pytasz się o moje zdanie, hm? - uśmiechnąłem się nieznacznie, wplatając palce prawej dłoni we włosy starszego.
- Dziś chcę to usłyszeć, słońce.
- Więc weź go do ust. Tak jak zawsze. Chcę dojść w twoją śliczną buźkę.
- Specjalny dzień, specjalne wymagania - westchnął Jimin, dobierając się do moich spodni.
Z uśmiechem patrzyłem, jak próbuje uporać się z moim rozporkiem, który jak zwykle zacinał się w połowie. Po jakimś czasie odpuścił i po prostu - z moja pomocą - zsunął ubranie do kostek wraz z bokserkami. Piosenka odtworzyła się na nowo, tworząc niepowtarzalny klimat.
- Chyba będę częściej dla Ciebie tańczył - zaśmiał się starszy, śliniąc prawą dłoń, która po chwili spotkała się z główką mojego penisa, przez co syknąłem, czując nagły chłód.
Jimin wiedział co robi. Zawsze wiedział i nie było innej opcji. Nie miałem pojęcia, skąd on to wszystko bierze, ale póki było mi dobrze, nie narzekałem. Kiedy Park zaczął manipulować palcem wokół cewki, wyplątałem palce z jego włosów i położyłem się na plecach. Lubiłem, gdy to robił, a szczególnie wtedy, gdy tę czynność wykonywał językiem. Wtedy czułem się, jak w ekstazie. Oczywiście niegrzeczny język wiedział co ma robić, jednak pieszczota nie trwała zbyt długo, ponieważ Jimin postanowił objąć dłonią mojego członka i wziąć sprawy w swoje usta. Dosłownie. Cała główka penisa znalazła się pomiędzy wargami starszego. Przyjemne ciepło przyczyniło się do jeszcze przyjemniejszych dreszczy. Wykonując proste ruchy ręką na mojej męskości, pochłaniał jedną trzecią penisa, wydając przy tym miłe dla ucha pomruki.
Oddychałem szybciej, niż zwykle, a Jimin dopiero zaczął. Tak oto na mnie działo sprytne mochi. Jego usta mogły zdziałać cuda. Żałuję, że wcześniej się nimi nie zająłem. Najwyżej, jak się powyciera, będę mógł zadowolić się miękkością jego warg w inny sposób.
- Jiminie - jęknąłem. - Jesteś niesamowity...
Gdyby nie to, że teraz wolał bawić się z moim penisem, pewnie powiedziałby coś w stylu "wiem". Uniosłem się na łokciach, by móc go obserwować. Jimin zawsze lubił na mnie patrzeć, podczas gdy najzwyczajniej w świecie robił mi loda. Uśmiechnąłem się, przygryzając dolną wargę. Nie chciałem jęczeć, jak głupia cnotka, którą byłem trzy lata temu. Ten czas przeminął. Teraz potrafiłem się kontrolować, jednak gdy jęknąłem, Jimin wiedział co to oznacza. Wyjął z ust penisa, ale nie przestawał dopieszczać go ręką, jedynie zwiększając prędkość ruchów ręki. Przy nim nie dało się długo wytrzymać. Oznaczało to jedno - nikt tak bardzo nie będzie mnie podniecał, jak ten mężczyzna, czyli moja mama może pożegnać się z wnukami. Jakoś nie robi mi to większej różnicy. Po co komu dzieci.
Po upłynięciu dłuższej chwili z ulgą doszedłem na twarz Jimin'a. Cała skumulowana w dole brzucha rozkosz została uwolniona przy pomocy wytrysku. Widziałem, że dziś poczuję to jeszcze raz. Jimin mi nie odpuści.
Zdyszany usiadłem, by popatrzeć na reakcję Jimin'a. Najpierw oblizał swoje pełne usta z białej mazi, a następnie zabrał się za ściąganie wszystkiego palcami i zlizywanie wszystkiego dokładnie. Teraz miałem chwilę na odpoczynek, żeby później móc przystąpić do kolejnej zabawy. Tylko na to czekałem. Jedyne co zostało z gry wstępnej, to rozciągnięcie starszego. Jednak nie chciałem na to czekać, dlatego zdjąłem z siebie koszulkę i otarłem nią twarz Jimin'a.
Park jak na zawołanie podniósł się z klęczek i usiadł na moich kolanach przodem do mnie.
- Podobało ci się? - zapytał, przeczesując swoje włosy.
- Oczywiście. Jak zwykle byłeś perfekcyjny. Kocham twoje usta na każdej części mojego ciała - uśmiechnąłem się, po czym cmoknąłem starszego w usta.
- A mnie to już nie kochasz? - dopytał.
- Układ był całkiem...
- Inny - wciął się. - Ja wiem, ale nie lepiej kochać się z miłości, niż pieprzyc dla zwykłego seksu?
- Seks z tobą nie jest normalny, hyung - zaprzeczyłem.
- Więc co za różnica?
- Żadna..? - zapytałem półgłosem.
- A jednak wzbogaci nasz seks o dodatkowe doznania, kochanie. Chyba, że nic nie czujesz, to skończymy tak, jak zwykle.
- Ja... Czuję do ciebie naprawdę wiele, ale trudno się o tym rozmawia, kiedy jestem prawie nagi...
- Dla mnie bez znaczenia. Po prostu odpowiedz na pytanie. Kochasz mnie?
Cała ta rozmowa wydawała się dziwna. Nie wiem, czy dobrze zrozumiałem, ale Jimin starał się przekazać mi, że tak naprawdę kocha mnie od dłuższego czasu... Chyba, że to ja jestem jakiś inny i nie potrafię zrozumieć prostych rzeczy.
- Jungkookie - ponaglił.
- Kocham cię - odpowiedziałem, bez większego namysłu. Jeśli te słowa miały urzeczywistnić moje uczucia, to zostały przekazane właściwej osobie.
Jimin w odpowiedzi się uśmiechnął, po czym wpił się w moje usta tak, jak nigdy wcześniej. Ledwo nadążałem za jego pocałunkiem, a co dopiero za ruchami.
- Też cię kocham - odpowiedział, schodząc ze mnie, a później pozbywając się spodni.
- Człowieku, działajże szybciej, bo nie potrafię za tobą nadążyć - poskarżyłem się.
- Taki przerywnik powinien wystarczyć ci na odpoczynek - uśmiechnął się zadziornie, odrzucając swoje spodnie na bok.
- Zrobiłeś to specjalnie? - oburzyłem się.
- Nie - wzruszył ramionami, na powrót siadając na moich kolanach okrakiem. - Teraz trzeba na nowo postawić mojego przyjaciela, z którym znam się dogłębnie - zażartował, ocierając rękę o moją męskość. Syknąłem przez zaciśnięte zęby, gdyż nie spodziewałem się tego działania.
- A rozciąganie? - zapytałem na krótkim wydechu.
- Sam to zrobiłem, a nawet użyłem wazeliny. Myślisz, że kręciłbym przed tobą tyłkiem, bez wcześniejszego przygotowania? - parsknął. - Poza tym ja też mam swoje marzenia, skarbie - uśmiechnął się szeroko, ukazując przy tym rząd białych zębów.
- Marzenia?
Wtedy Jimin uniósł się trochę, cały czas trzymając mojego wzbudzonego już penisa, po czym ostrożnie się na niego nabił, przygryzając dolną wargę. Jak dobrze znów czuć jego ciasne, ciepłe wnętrze. Mimo że kochałem jego usta na swoim członku, ta część zabawy zawsze była najciekawsza.
- Ostatnio oglądałem western z Taehyung'iem i stwierdziłem, że też chcę mieć swojego konika -nawilżył językiem dolną wargę, po czym uniósł się, by po chwili znów powoli opaść, wydając przy tym cudowny jęk.
- Dla ciebie mogę być kim tylko chcesz - uśmiechnąłem się, kładąc dłonie na jego biodrach.
- Więc bądź moim chłopakiem - ucałował mnie i znów ponowił swój ruch, nie dając mi dość do słowa. Gdybym ja miał tyle odwagi, co on, nie musielibyśmy o tym dziś rozmawiać...
Bez zbędnych zgód pocałowałem go, a żeby ułatwić pracę starszemu, położyłem się na plecach. Wtedy podparł się rękami o moją klatkę piersiową i zaczął wypychać biodra do przodu, a po chwili wracał na swoje miejsce. Niezbyt często bawiliśmy się w ten sposób, ale od dziś przyjmiemy kolejną zasadę. Raz na tydzień w pozycji jeźdźca to podstawa. Między pocałunkami z ust Jimin'a uchodziły pojedyncze jęki, które co jakiś czas mieszały się z moimi. Powolny seks pełen uczucia... Tego jeszcze nie było.
Wiedząc, że Jimin ma swoje potrzeby, objąłem prawą dłonią jego członka, żeby nie czuł się zaniedbany i począłem go zadowalać, przez co jęki wydobywały się z Park'a z większą częstotliwością. To była muzyka dla moich uszu. Gdybym miał się rozstać z Jimin'em, chciałbym posiadać nagranie jego cudownych odgłosów. Na szczęście jesteśmy praktycznie nierozłączni i zawsze będziemy, a dziewiątego cudu świata będę mógł skosztować prawie zawsze. Dlaczego dziewiątego? Bo według Jimin'a ja byłem ósmym cudem. Nie chciałem mu się sprzeciwiać, więc tak już zostało.
Po chwili jednak Park moją prawą rękę zabrał ze swojego penisa i przeniósł na pośladek, na co się zdziwiłem. Mimo wszystko drugą dłoń umieściłem na drugiej połówce, napawając się miękkością obu pośladków. Nasze języki tańczyły do tylko sobie znanego rytmu, który wydawał się chaotyczny, ale jednak miał swój układ.
- Dojdę... Bez twojego dotyku - powiedział na dwóch wydechach.
Skinąłem w odpowiedzi głową, ciesząc się z niesamowitych doznań. Jimin nie powrócił do pocałunku, a zamiast tego odchylił głowę do tyłu, wydając z siebie głośniejsze jęki. Przecież cały zespół musi wiedzieć, jak dobrze jest Park Jimin'owi ze mną w łóżku.
Wciąż starałem się zatrzymać dla siebie swoje pomruki, ale czym intensywniejsze stawały się ruchy starszego, tym rozkosz szybciej kumulowała się u dołu brzucha. Gdy zobaczyłem, że Jimin dochodzi bez mojej pomocy na mój brzuch, podnieciłem się do tego stopnia, że spuściłem się we wnętrzu mężczyzny z przeciągłym jękiem. Nie wierzyłem w samego siebie, ale ten mężczyzna doprowadził mnie do szaleństwa w przeciągu naszej półgodzinnej zabawy.
- Park, przyrzekam, że następnym razem nie dożyjesz kolejnego dnia - wysapałem.
- Słońce, będzie bolał cię penis i nie będziemy mogli się kochać - westchnął, ostatecznie uspokajając oddech, choć nie do końca.
Nadal mając mnie w sobie, położył się na mój tors wyraźnie zadowolony.
- Mam nadzieję, że twoje "kocham cię" nie było puste - wyszeptał po chwili.
- Gdybym cię nie kochał, nie odpowiedziałbym na twoje pytanie, hyung - przeczesałem jego mokre od potu włosy. - Ale jedna zasada.
- Jaka? - podniósł się lekko, żeby na mnie spojrzeć.
- Zero fanservice'u z pozostałą częścią zespołu.
- A co z tego będę miał? - zapytał zadziornie.
- Mnie - uśmiechnąłem się.
- Już lubię tę zasadę, ale ona dotyczy się też ciebie, skarbie.
- Oczywiście.
Koniec~
Wczoraj miałam ochotę na spontanicznego smut'a, do którego okładkę trzymałam od dwóch dni. Sama nie wiedziałam, jak się skończy. Chciałam zakończyć pisanie o 1 w nocy, ale grypa mnie chwyciła, a teraz piszę tylko dlatego, że żyję na tabletkach.
Standardowo - mam nadzieję, że się wam podobało, bo nacudowałam tutaj, jak w żadnym innym opowiadaniu xD
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top