FRIENDS WITH BENEFITS* - MEANIE

*Ten one shot już jest na moim profilu.
✦✧✧  ✧✧✦

Rozpoczął się weekend. Zszedłem jak zawsze na dół do kuchni by zrobić sobie kawę ponieważ nie mam w zwyczaju jadania śniadań. Czekałem aż mleko się ugotuje gdy usłyszałem znajomy głos

- Cześć Hyung – odezwał się męski głos na co odwróciłem głowę w stronę schodów. Właśnie schodził z nich Mingyu. No tak, spał dziś u Wonmi. Westchnąłem wracając wzrokiem do garnka z mlekiem. Tak jest zawsze gdy tata wyjeżdża w interesach. Mama odeszła kilka lat temu więc nią Wonmi nie ma co się wtedy przejmować. Ale mną już powinna... Zdarza się coraz częściej, że robią to gdy jestem w domu. Zaczyna mnie to irytować. Gdybym tylko miał z kim wtedy wyjść... Słuchawki na uszach pomagają jednak sama świadomość doprowadza mnie do szału. - Tobie też zrobić naleśniki? - spytał podchodząc do szafki nad kuchenką. Przyzwyczaiłem się, że czuł się tu jak u siebie dlatego odszedłem za blat ponieważ stałem przy kuchence. Kiedyś mieszkał obok nas. Do momentu liceum i jego przeprowadzki się przyjaźniliśmy. Później jakoś wolałem swoje towarzystwo, a on zbliżył się do Wonmi.

- Nie dzięki – odpowiedziałem. Mimo że Mingyu ma talent do gotowania i robi najlepsze naleśniki ze wszystkich ludzi jakich znam. Usiadłem przy blacie przyglądając się garnkowi. W pewnym momencie zasłonił mi go chłopak. Przewróciłem oczami.

- I tak pewnie wyjdzie za dużo – westchnął krzątając się by znaleźć wszystkie składniki na ciasto – Mógłbyś chociaż raz zjeść śniadanie

- Nie moja wina, że nie jestem rano głodny. - powiedziałem rozglądając się wokół siebie

- Ale to niezdrowe – skomentował

- Patrz mi na mleko – powiedziałem olewając jego odpowiedź po czym poszedłem z powrotem na górę do mojego pokoju. Zszedłem do kuchni tylko w pidżamie i na boso więc chociaż chciałem pójść po jakieś skarpetki. Zwłaszcza, że chłód kafelek dawał mi się we znaki.

Gdy zszedłem na dół ponownie, zastałem już w kuchni Wonmi siedzącą przy stole i Mingyu stojącego przy patelniach otulonych słodkim zapachem naleśników. Mimo zapachu dalej nie miałem ochoty by jeść cokolwiek. Od razu podszedłem do mojego kubka, w którym już była kawa do połowy zalana wrzątkiem. Nie witając się z siostrą zalałem do końca kawę mlekiem po czym wziąłem kubek do swojego pokoju.

Ułożyłem się wygodnie w łóżku po tym jak otworzyłem książkę na stronie, na której skończyłem ją czytać. Najgorsza w tej ich relacji jest jedna rzecz... Czułem piekielną zazdrość... Od jakiegoś roku nie umiem spojrzeć na Mingyu jak na przyjaciela. Chociaż jak teraz o tym myślę to to już więcej niż rok. Jak nie dwa. Za często go widuję. Gdy jestem w jego towarzystwie czuję jakby czas się zatrzymywał... Widzę go z Wonmi i mnie to boli. I boli mnie fakt, że nie łączy ich nic innego niż seks i przyjaźń. Niby nie powinienem bo on jej nie kocha i ona go też... Ale mam co do tego wątpliwości ponieważ znamy się wszyscy całe życie... Ale za to w jego obecności mam wątpliwości do do mojej orientacji... Czytałem jeden akapit tej książki chyba piąty raz i nic z niego nie zrozumiałem. Tak bardzo nie mogłem się skupić mając w głowie Mingyu... odłożyłem książkę by skończyć pić kawę. Po jakimś czasie wstałem z łózka by się przebrać z pidżamy. Rzuciłem na łóżko dresy ponieważ nie miałem planów by wyjść dziś z domu. Gdy zdjąłem koszulkę sięgając po czarny t-shirt usłyszałem pukanie do drzwi

- Jedziesz z nami do galerii? - otworzył drzwi Mingyu nawet nie czekając na moją odpowiedź. Wstrzymałem oddech spotykając się z jego spojrzeniem. Nie śpieszyłem się z założeniem koszulki by nie wzbudzić podejrzeń, mimo że poczułem jak moje policzki robią cię cieplejsze

- Em... Nie, nie chce mi się - odpowiedziałem gdy już włożyłem koszulkę. Nie chciałem sobie krzyżować planów wychodząc z domu. Gdy wrzuciłem pidżamę pod poduszkę włączyłem swój laptop by chociaż skończyć dziś oglądać serial. Ponieważ już wiedziałem, że na czytaniu się dziś nie skupię.

Był dziś piątek. Wonmi od wczoraj była na wycieczce szkolnej do niedzieli, tym sposobem zostawiając mnie w domu samego. Ja aktualnie stałem przy szafce wymieniając podręczniki. Skończyłem lekcje więc brałem tylko te, z których muszę się przez weekend pouczyć.

Gdy dotłukłem się autobusem do mojego domu nawet nie miałem ochoty robić sobie jedzenia ani przebierać się z mundurka. Zdjąłem tylko marynarkę. Usiadłem w salonie przed telewizorem skacząc po nudnych programach nawet nie orientując się, że zaczęło robić się ciemno. Właśnie wstałem z zamiarem pójścia do kuchni po resztkę przekąsek gdy z rytmu wybił mnie dzwonek do drzwi. Zmieniłem więc kierunek by je odtworzyć. Gdy to zrobiłem zobaczyłem Mingyu.

- Hej - powiedziałem lekko zakłopotany jego obecnością. Nie spodziewałem się go tu. Mimo że jego przyjścia w piątki stały się tu tradycją. Ale Wonmi nie było

- Hej Hyung - odpowiedział wchodząc czym zmusił mnie bym się przesunął co zrobiłem.

- Nie sądziłem, że przyjdziesz - powiedziałem zamykając drzwi.

- Przecież zawsze przychodzę - odpowiedział siadając na sofie

- Ale do Wonmi - odpowiedziałem - i wiesz po co - dodałem również siadając na sofie

- Nie zaprzeczę, że nie mam na to teraz ochoty... - odpowiedział sięgając po pilota - ale tak jakoś z przyzwyczajenia mnie tu nogi poniosły - dodał ja jednak byłem skupiony na ekranie telewizora i zmieniających się co chwila programach. Zapadła cisza między nami i było słychać tylko teleturniej z telewizji. Przypomniało mi się, że chciałem iść do kuchni dlatego wstałem z kanapy tam się skierowałem. Nie wziąłem wszystkich przekąsek bo założyłem, że Mingyu wyje mi większość, a tego nie chciałem.

- O to ty jednak coś jesz - zaśmiał się gdy na stoliku od kawy położyłem pół paczki chrupek, małą paczkę żelek i butelkę coli - i ty potrafisz tak siedzieć bezczynnie przed telewizorem kilka godzin? - spytał przerywając dłuższą ciszę

- Przed telewizorem, laptopem, a nawet wyobraź sobie książką - odpowiedziałem lekko zirytowany

- Wcześniej taki nie byłeś - odpowiedział. Odwróciłem głowę w jego stronę jednak ten patrzył w ekran - dużo wychodziłeś... do nocy potrafiliśmy jeździć kiedyś na rowerach razem z Hansol'em i Seungcheol'em - uśmiechnął się

- Ludzie się zmieniają - stwierdziłem - teraz nie mam z kim wychodzić. Wolę swoje towarzystwo - dodałem na co na mnie spojrzał

- A to błąd... - westchnął - tyle dziewczyn się za tobą ogląda, a ty nawet nie spojrzysz na nie i wychodzi na to, że nigdy żadnej nie miałeś

- Za tobą pewnie z dziesięć razy więcej, a ty też nie miałeś dziewczyny - powiedziałem jeszcze bardziej zirytowany - a i tak wolisz robić z mojej siostry swoją dziwkę - dodałem słysząc jak powoli zaczyna mi się łamać głos. Serce mi przyspieszyło na moje własne słowa. Dziwnie się czułem, że odważyłem się je wypowiedzieć. Usłyszałem tylko wypełniony ironią śmiech Mingyu

- Znalazł się nagle opiekuńczy braciszek

- Przyjaźń powinna być bezinteresowna

- Przyjaźniliśmy się zanim zaczęły nam wszystkim buzować hormony

- Jakoś ja sobie radzę - zaśmiałem się

- No musisz skoro nie masz odwagi zagadać do dziewczyny

- Dziewczyny mnie nie interesują! - wykrzyknąłem zirytowany

- A co chłopaki? - uśmiechnął się patrząc mi w oczy. W momencie cały się spiąłem. Milczałem. Chciałem zaprzeczyć, ale nie umiałem. Oparłem się o sofę podczas gdy przed sobą miałem zdziwioną twarz Mingyu - Czemu mi nie powiedziałeś? - spytał po chwili łagodnie

- A co miałem do ciebie przychodzić po rady? - odpowiedziałem cicho spuszczając głowę

- No-o chociażby - odpowiedział jakby to było oczywiste

- Nawet jeśli by chodziło o ciebie - powiedziałem jednak nie miałem odwagi na niego spojrzeć.

- Jakbyś przychodził to byś wiedział, że wyznaję zasadę Żeby życie miało smaczek raz dziewczyna, raz chłopaczek - powiedział, a ja zacząłem przetwarzać jego słowa. Ze zmarszczonym czołem podniosłem na niego wzrok. Spotkałem się z jego uśmiechem. Czy on właśnie powiedział, że jest bi...

- C-co? - wyszeptałem niedowierzając. Mingyu pochylił twarz niebezpiecznie blisko do mojej

- To, że dalej mam ochotę - mruknął po czym delikatnie musnął moje usta swoimi. Poderwał się z kanapy tylko po to by usiąść mi okrakiem na kolanach. Zaczął gładzić kciukami moje policzki patrząc mi w oczy. Nie trwało to długo gdyż wbił się w moje usta już nie tak delikatnie. Tylko zrobił to pełny pożądania. Na początku czułem się rozdarty... Miałem w głowię jego słowa, że zabawia się płciami. Że to co teraz robimy jest prawdopodobnie dla niego zabawą. Mimo że wie co do niego czuję. Z drugiej strony właśnie spełnia się moje marzenie. Chciałem poczuć smak jego ust i choćby jego bliskość od tak dawna... W momencie gdy sięgnął dłońmi do mojej koszuli i zaczął rozpinać jej guziki, poszło to w niepamięć bo pragnąłem go coraz bardziej. On mnie nie zrani, prawda? Nic nie wróci do normy gdy wróci Wonmi, prawda?

✦✧✧  ✧✧✦✦✧✧  ✧✧✦

Ten one shot już jest na moim profilu. Nawet ma kontynuacje w postaci dwóch bonusowych części. Zapraszam jeśli chcecie znać dalsze losy. Mimo to i tak pewnie napiszę kolejne meanie tutaj ^^

Przypominam też na na moim profilu również jest SOONHOON w postaci, po części chatu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top