Like adversaries

Yoongi po kilku długich godzinach opuścił pokój Taehyunga odczuwając ogromną ulgę. Czuł, jakby największy kamień spadł mu z serca i mimo iż nie zatwierdzili swojego związku, to jednak dawało się odczuć od nich jeszcze większą więź. Min poprawił wpadającą mu w oczy grzywkę, po czym udał się do salonu w którym harcował już Jeongguk wraz z Seokjinem, próbując pobić jeden z rekordów w Karaoke Party. Nie zatrzymał się, aby ich nakrzyczeć, tylko uśmiechnął się i udał w stronę kuchni, by zrobić sobie mrożoną kawę. 

— Suga hyung! — Zawołał Jeon, machając dłonią, aby zachęcić go do zabawy. Wiedział, iż ten mu odmówi i zmierzy go swoim typowym spojrzeniem, lecz w tamtym momencie było inaczej. Yoongi wcisnął przycisk na elektrycznym czajniku, po czym podszedł do dwójki wokalistów i złapał za jeden z mikrofonów. 

— Błagam, niech to nie będą tylko wysokie partie bo naprawdę zacznę krzyczeć. — Żachnął się, co sprawiło, iż Seokjin wbił w niego tępe spojrzenie.

— Gdzie jest Suga hyung?! Co z nim zrobiłeś?! Odpowiadaj! — Jeongguk złapał starszego za ramiona i wstrząsnął nim niczym puszką coca coli. 

— Aish, dzieciaku, mam z wami zagrać czy masz zamiar naprawdę mnie zdenerwować?

— Yoongi, wszystko w porządku? — Dopytał Jin, jednak widząc uśmiech na twarzy młodszego w końcu machnął ręką i wybrał jedną z ulubionych piosenek danej dwójki. Było nią Hold On od Chord Overstreet. Jeongguk przez dziwne zachowanie swojego hyunga dołączył do wygłupiającej się dwójki dopiero w refrenie, zaczynając przyzwyczajać się do iście nienormalnie dobrego humoru rapera.

Cała trójka bawiła się niesamowicie dobrze. Yoongi w końcu był na tyle radosny i przygotowany do socializacji, iż nikt nie był w stanie powstrzymać go od dosłownego krzyczenia podczas wysokich not. Jeongguk nie był mu dłuższy, natomiast Seokjinowi minęło wczucie w smutną piosenkę w momencie pierwszego okrzyku młodszej od niego dwójki. 
Gdyby tak było zawsze, ich trójka mogłaby nagrać naprawdę dobrze dopracowaną piosenkę.

— Woah, woah, co tu się dzieje. — Do salonu wszedł Jimin wraz z rozpromienionym Hoseokiem uwieszonym na jego ramieniu. Obaj byli zdziwieni, lecz nie na tyle, aby zaraz się nie przyłączyć do strefy wygłupów. Hoseok oraz Jeongguk skalali po kanapie, Seokjin próbował pozbierać się z ziemii będąc wykończonym, zaś Jimin i Yoongi wykrzykiwali ostatnie wersety piosenki, bawiąc się praktycznie tak dobrze jak na weselu. I choć Park musiał porozmawiać szczerze ze starszym, w tamtej chwili po pomocy Junga, mógł na powrót cieszyć się dobrą i spokojną atmosferą w zespole.  

W końcu wszystko funkcjonowało tak jak należy. Zespół nie był poróżniony, a żadna z sytuacji pomiędzy którąś z osób nie osiadała na humorze całej grupy. Spokój lubił jednak się burzyć i niszczyć wszystko po kolei, aby ponownie omamić całą siódemkę i przyćmić skrywane lęki, obawy oraz eskalujące emocje. W końcu po kilkunastu minutach do dormu wrócił Kim Namjoon, a Hoseok wraz z Jiminem skupili się na ogrywaniu nowej wersji Mario Kart w salonie. Seokjin wrócił do męczenia się przy lustrze, zaś Yoongi spędzał czas w ciszy w swoim pokoju próbując poskładać pomysły do nowego mixtapeu. I mimo, iż osiadł na laurach przez dobry miesiąc tak dane sytuacje dały mu potężnego kopniaka względem tworzenia muzyki. Taehyung natomiast skupił się na drażnieniu Jeongguka, który po odczuciu, iż wszystko nabrało kolorowych barw w końcu wyszedł ze swojej strefy komfortu i zaczął naparzać się ze starszym na poduszki.

— Oi, możesz podejść na chwilkę? — Taehyung słysząc głos lidera automatycznie spojrzał w jego stronę przez co oberwał solidnie od Jungkooka. Kim skwasił się zaraz powrotnie przyduszając go miękką poduszką, natomiast po chwili udał się za poważnym Namjoonem. 

Wokalista nie miał pojęcia dlaczego też starszy ciągnie go za rękaw bluzy, jednak gdy podeszli do salonu w którym już czekał na nich Yoongi poczuł dziwną gulę w gardle. Kim pokazał mu ręką, aby zajął miejsce co też uczynił. Min spojrzał się na niego troskliwie, ułożywszy dłoń na jego udzie. Domyślał się o czym Namjoon będzie chciał rozmawiać, jednakże widząc reakcję młodszego zaczynał obawiać się czy rzeczywiście będzie to temat który spędzał mu sen z powiek od kilku długich tygodni. 

— Okej, jak rozumiem wszystko już ułożyliście pomiędzy sobą? — Spytał Kim, zajmując miejsce na fotelu. Spojrzał na skonsternowaną dwójkę, po czym kontynuował. — Wiecie, to nie tak, że mam jakiś problem z wami oddzielnie czy jako para. Nie interesują mnie wasze prywatne sprawy, jednak nie ukrywam ale zrobiliście taką aferę w zespole, że..

— Pytasz co chcemy zrobić kiedy wszyscy się dowiedzą? — Przerwał mu Yoongi, na co Kim kiwnął głową.

— H-hyung.. 

— Spokojnie, Tae. Nie zamierzam cię przecież ugryźć. — Uśmiechnął się Namjoon w jego stronę co trochę uspokoiło buzujące w młodszym emocje. — Wiecie, ja, Hoseok czy Jungkook nie mamy najwyraźniej nic przeciwko temu. Nie wiem jak wygląda kwestia Jimina czy Seokjin hyunga, ale eh. Jakby to powiedzieć..

— O Jimina nie musisz się martwić. — Wtrącił Min, czując jak bruzda kłamstwa parzy go po gardle.

— Zostaje Seokjin. — Dodał Taehyung.

— Został też managment, Bang, armys.. Wiecie, to nie tak, że chcę was rozdzielać i od razu pozbyć się tego co zrobiliście. Miłość to piękna rzecz i cieszę się, że moi bracia w końcu jej doświadczyli. Sam się po prostu obawiam. — Namjoon naprawdę starał się panować nad sytuacją, mimo iż czuł jak mocno napięta może się stać. Korea nie była tolerancyjna, armys miały swoje ukochany shipy, management mogliby przełknąć, zaś Bang by ich zaakceptował. Jedynym problemem był Seokjin, którego zdania do tej pory nie poznali oraz sami fani, którzy mogliby rzeczywiście zniszczyć im życie. 

— A co jeśli byśmy się ukrywali? — Spytał Kim. — Jakby.. poczekajmy z ogłaszaniem tego całemu światu. To bardzo nierozsądne, a sam Bang.. On nie będzie miał nic przeciwko. 

Yoongi przeniósł swoją dłoń na tę Taehyunga, aby spleść ich parce razem co nie uległo uwadze lidera. Kim miał rzeczywiście ogromny kamień milowy do przepłynięcia i cała afera jaka niszczyła zespół od środka powolnie wygryzała też i jego. Bał się, ogromnie obawiał się rozpadu zespołu, ale też faktu, iż fanki mogą znaleźć któregoś dnia Taehyunga i Yoongiego w jakiejś przytulnej kawiarence. Wiedział, ufał wręcz Minowi w takich kwestiach jednakże zdawał sobie także sprawę, iż w miłości robi się głupie rzeczy.

— Chcecie się na razie ukrywać, tak?

— Tak. — Odpowiedzieli równocześnie.

— W takim razie, pomożemy wam się schować. Jeśli rozumiecie co do was mówię. — Powiedział w końcu, dając im wolną rękę. Nie zamierzał stawać na drodze miłości samemu w niej będąc. Chciał, aby wszystko to skończyło się dobrze i postanowił przełożyć własne szale, aby tylko Yoongi oraz Taehyung byli szczęśliwi. To w końcu praca lidera - trzymanie wszystkiego w garści. 

— Mówisz więc, że w razie jakiś spicy sytuacji mam łapać Yoongiego za tyłek? — Namjoon wręcz podskoczył, zauważając czającego się za rogiem uśmiechniętego Hoseoka. 

— Słucham?! — Obruszył się Min.

— No wiecie, fanservice. Tym żyją nasze armys. Trochę jak pijawki, nie wiem czy to nie obsesja, ale łatwo będzie nam na scenie ukryć takie rzeczy innymi powiązaniami z członkami. I tak Yoongi, zostajesz pod moją pieczą, nie żebyś miał tutaj coś do gadania oczywiście. 

— Pytanie tylko co z Taehy-

— Błagam cię, Nam. — Westchnął Hoseok, kręcąc przy tym głową. — Taehyung ma Jungkooka do takich zabaw. Chociaż nie wiem jak to teraz będzie funkcjonować pomiędzy nimi, chociaż jak tak patrzę to wszystko jest w końcu w porządku. Najwyżej przekonam do tego Jiminniego.

— Myślisz, że się zgodzi? — Wtrącił Tae, na co Min spiął się. W końcu wciąż z nim nie porozmawiał, a ponoć dalej byli w związku. — Nie będzie miał nic przeciwko?

— To też twój przyjaciel, Tae. Jakbyś go nie znał.

— Wiem, ale-

— Jimin i Yoongi to przeszłość, spokojnie to z nim wyjaśniłem dziś rano. — Jung wypiął dumnie pierś, zaś Namjoonowi w końcu spadł kolejny kamień w barków. Oh, jak on uwielbiał swojego charyzmatycznego przyjaciela. Był drugim liderem zaraz po nim, był tego w stu procentach pewien.

— W takim razie nie pozostaje mi nic innego jak dać wam pozwolenie. — Westchnął Kim.

— Pozwolenie? — Do pomieszczenia wkroczył zmarszczony Seokjin z ramionami skrzyżowanymi na torsie. — Coś znowu zrobili?

— Ah, Seokjinnie~ Yoongi i nasz TaeTae się kochają.

I w tamtym momencie Hoseok pożałował, iż szybciej mówi niż myśli. Wystarczyło tylko zobaczyć jednocześnie zdziwioną jak i zmieszaną reakcję najstarszego w zespole, aby wiedzieć co sądzi o całej sytuacji. Zniesmaczenie oraz obrzydzenie dało się wyczuć na kilometr.

— Kurwa. — Szepnął Yoongi, czując jak Taehyung zaciska palce na jego dłoni.

— Seokjin..

— Hm? — Wydukał najstarszy, wciąż będąc zbyt niestrawionym na takowe rozmowy.

— Masz coś przeciwko? — Spytał Namjoon, patrząc się w jego stronę wręcz błagalnie.

— Oczywiście, że mam.

Hoseok już wiedział, że za burzą nie skrywa się słońce. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top