I don't want them to know the secrets

TAEHYUNG

Dopiero po godzinie starszemu delikatnie poprawił się humor. Stawałem na głowie w tamtym momencie, żeby nie widzieć go znów takim zniszczonym, ponieważ jego ból stawał się jednocześnie moim bólem. Zamówiłem nawet trochę ciepłego jedzenia, aby chociaż kęs mu wcisnąć, bo znowu sprawiał wrażenie, jakby odmówił każdego posiłku od tygodnia. I w tym momencie nie żartuję ani trochę, starszy przypominał coraz bardziej ducha samego siebie, a ja nie miałem zbytnio wielkiego pola do popisu, aby mu w tym pomóc czy doradzić na tyle, żeby ten stan minął. 
Moim jedynym zadaniem było zajęcie mu jakoś głowy i gadanie durnot, żeby chociaż na chwilę się uśmiechnął. Tak też czyniłem.

Do momentu wylotu do Osaki, byłem pełen energii, aczkolwiek kiedy odczuwałem jej spadek, próbowałem jak najszybciej go podnieść i ponownie wejść do gry. W pewnym momencie nie widziałem już swojej persony, zaś osobę jaką musiałem się stać, aby wszyscy byli zadowoleni. Nie powiem, podobało mi się, kiedy atmosfera pomiędzy chłopakami uspokoiła się, zaś każdy większy problem rozwiązywał się od razu. 

Park o dziwo, delikatnie przymilał się do Yoongiego, a ten zbytnio nie protestował. Cały czas zgrywał kamienia jakim miał zamiar zostać w przyszłym życiu, przez co armys śmiały się, że jest osobą bez duszy. Tekst ten był dosyć zabawny, jednak gdy stało się przy jego boku, dało się odczuć ogromny ból, ścisk i wewnętrzną pustkę. Nie chciałem, aby starszy wracał do pierwszego siebie: tego pozbawionego życia, zgarbionego i wiecznie strudzonego mężczyzny. Chciałem wywoływać na jego twarzy uśmiech, aby chociaż raz dziennie mógł odczuć to przyjemne ciepło rozlewające się po ciele.

- Hyung, a co jeśli wlecimy w jakiegoś ptaka? - Spytałem durnie, udając przerażenie. Min jednak miał słuchawki na uszach i próbował zasnąć. Jednakże byłem tego dnia dosyć uparty. Posłałem mu jedynie szatański uśmiech i sprzedałem potężnego kuksańca w bok, aż sam oberwałem ciosem w tył głowy.

- Już już, nie gniewamy się. Zadałem bardzo poważne pytanie!

- Tae...

- Pomyśl tylko. Jeśli lecimy jeszcze na dosyć niskiej wysokości i wlecimy w jakiś klucz ptaktów, to co się stanie jeśli wkręcą się one w ramiona samolotu?! Czy to znaczy, że wszyscy umrzemy, czy po prostu będzie sytuacja pasztetowa?

Starszy udawał zastanowienie przez chwilę, jednak zaraz mi odpowiedział na tyle ponuro, że aż przeszyły mnie ciarki.

- Taka sytuacja będzie, ale tylko z tobą, jeśli nie dasz mi spać.

Groza sama w sobie.

- No ale hyuuung, spałeś już kilka godzin.. A ja się potwornie nudzę! - Udałem obruszenie, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Starszy tylko westchnął, wkładając mi do ucha jedną ze swoich słuchawek. 

- W takim razie także zmruż oczy.

I tak też zrobiłem. Zamknąłem powieki i oparłem głowę o fotel. Wspólne słuchanie muzyki było dosyć kojące, a wybory Mina nigdy mnie nie zawiodły. Jednak gdy tylko usłyszałem pierwsze brzmienie piosenki, delikatnie się uśmiechnąłem. Skończył ją.

I still wonder, wonder beautiful story~ - Zanuciłem pod nosem, czując, iż starszy w końcu podniósł końciki swoich ust.

Słuchaliśmy Scenery (bo na taki tytuł w końcu przystał), w zapętleniu aż do samej Japonii. Byłem pewien, że w końcu udało mi się zmrużyć oczy aż w końcu ktoś poklepał mnie po ramieniu i wybudził z cudownego transu. Przeciągnąłem się tylko po czym spojrzałem na Yoongiego, który zakładał na twarz czarną maseczkę.

Oh, no tak, koncert.

Udaliśmy się od razu do hotelu, w którym przydzielili mnie do pokoju z Jeonggukiem. Nie byłem jakoś bardzo zły, bo potrzebowałem swojego młodszego przyjaciela, a widząc jak chodzi z posępną miną byłem wręcz pewien, że pierwszy posiłek jaki dzisiaj zamówię to będą szaszłyki jagnięce. Nie może ich nigdy odmówić, nawet jeśli czuje się strasznie źle. Nie jest, aż tak rozkapryszony, chyba.

- Jeonggukiee~ Chodź tu maluchu, patrz co kupiłem! - Zaśmiałem się, obejmując młodszego ramieniem na co ten tylko się uśmiechnął i wrócił do grania w grę na telefonie.

- No nie zlewaj, Taehyunga. Pamiętaj, nie gryzie się ręki co ci jeść daje! 

- No juuuż, hyung. Chciałem tylko dokończyć. Dlaczego ty nigdy nie masz wyczucia czasu, aish! - Sztucznie się zdenerwował, zaraz serwując mi potężny cios ze stopy w biodro. No tak, szamotaniny ciąg dalszy. Niemalże natychmiast złapałem go za ramiona i przyczepiłem do łóżka, szczęśliwie wisząc nad nim. Młodszy lekko się zmieszał, więc żeby nie przedłużać zacząłem go po prostu łaskotać przytrzymując pośladkami jego klatkę piersiową. Wiedziałem, że ostatnio ostro trenuje, ale żeby aż na tyle, aby super szybko zrzucić mnie na podłogę? Ała? Nie zabolało to tylko mojego ego, ale też plecy, którymi ostro przydzwoniłem. 
Już chciałem zrobić cudowny odwet, gdy do pokoju wszedł Jimin patrząc na nas jak na bandę idiotów.

- Czy wy chociaż raz, możecie niczego nie rozwalać, hm? - Wskazał palcem na rozbitą wazę tuż za moją głową, która musiała spaść przez siłę uderzenia. Wzruszyłem jednak ramionami i złapałem do za nogę pociągając w dół. Wiedziałem, że nie odpuści okazji i zaraz cała nasza trójka zarobi porządne manto od któregoś z menagerów, aczkolwiek nie przypuszczałem, iż osobą od jakiej zarobię kolejny cios będzie Yoongi. 
Starszy miał jednocześnie idealne jak i koszmarne wyczucie czasu. Niemalże natychmiast zarobiłem lekkiego kopniaka w już potężnie obolałe plecy i naburmuszyłem policzki.

- Mieliście odpoczywać, głąby. 

- I odpoczywamy. - Wtrącił się Jeongguk. - Na swój sposób.

Park zaśmiał się głośno, zakrywając usta dłonią co nie przekupiło najstarszego z nas. Machnął tylko dłonią, po czym zajął miejsce w jedynym fotelu jaki mieliśmy w pomieszczeniu. O dziwo, nie było ono jakichś ogromnych rozmiarów, jednak dało się odczuć potężną różnicę porównując nasz apartament co do klasy w jakiej się znaleźliśmy. 
Machoniowe drzwi, miękki szary dywan rozłożony po środku pomieszczenia, złote wstawki na ramach obrazów czy kółeczkach na jakich trzymały się zasłony, ba, nawet na ramach łóżek! 
To już nie była wysoka klasa, zaś zdecydowanie wyższa. Obawiałem się tylko, iż Bang wydawał na nas zbyt dużo, a potem musieliśmy przyjmować srogie baty za najdrobniejsze zniszczenia. Cóż, byliśmy młodzi.

Następnego dnia musieliśmy całkiem szybko wstać. Jung poratował mnie tylko proteinowym batonikiem, ponieważ zaspałem po raz kolejny w swoim krótkim żywocie i jak zwykle nie skosztowałem cudownego japońskiego śniadania jakie nam zaserwowali. 
Byłem zmęczony całą wieczorną bitwą na poduszki z Jiminem oraz Jeonggukiem, jednak udawałem, że wstałem całkowicie wypoczęty co jednak nie przekupiło naszego tanecznego lidera. 
Chłop był z zupełnie innym świecie, zawsze stawał się potężnie poważny oraz straszny gdy dochodziło do występu. Nawet takiego drobnego przed samym sobą. Człowiek maszyna, tego nie zmieni.

Coś jednak trapiło go niezmiernie i nie mogłem dojrzeć co. Jednak wszystko wypłynęło po koncercie, gdy zmęczeni do granic możliwości dosłownie umieraliśmy na podłodze w pomieszczeniu przygotowawczym. Yoongi zaczepił go jakimś durnym tekstem, a ten tylko oddał mu swój telefon i poszedł do łazienki. Min zmarszczył brwi, zaraz przeklinając głośno.
Poszedł za przyjacielem niemalże od razu, a ja niczym przyczajony tygrys doskoczyłem do drzwi od toalety, chcąc wiedzieć więcej.
Niby nie mieliśmy przed sobą tajemnic, jednakże Jung zawsze starał się być dla nas ostoją i gdy tylko coś leżało mu na sercu czułem ogromny ból oraz chęć zniszczenia świata. Ewentualnie po prostu zbyt dużo naoglądałem się Gwiezdnych Wojen za dzieciaka i taki to miało na mnie efekt w przyszłości. W każdym razie gdy tylko usłyszałem o co tak naprawdę chodzi, czułem jedynie jak moje serce staje się potwornie lodowate. W jednej chwili zrozumiałem też dlaczego Yoongi często się tak zachowywał i odczuwał podobne odczucia.

Nie mógł pokazać, że coś go boli; nie chciał, aby ktokolwiek widział jego smutek, który może później wykorzystać co zrobili z biednym Hoseokiem. Chodziło o groźby śmierci oraz wyśmiewanie się z wyglądu starszego. Nigdy tego nie rozumiałem, jednak patrząc trzeźwo na standardy koreańskie to jedyną osobą z naszej siódemki jaka wklejała się w nie był jedynie Seokjin lub Jeonggukie gdy lekko podrósł. Brutalny świat kpopowych idoli stawał się w tamtych chwilach jednym z najbardziej brutalnych oraz oschłych o jakich można było usłyszeć, zgrosza być w epicentrum ataków idiotów, którzy mieli za nic uczucia drugiego człowieka chcąc po prostu wyrzucić go z zespołu, bo nie spodobała im się jego mimika na jakimś durnym zdjęciu.

W tamtym momencie coś we mnie pękło i zmieniłem się o sto osiemdziesiąt stopni. Jeśli Jung już pękł i powolnie dotykało to każdego z nas, musiałem jakoś to zatamować. Starałem się przejąć wszystko co złe, aby tylko inni nie musieli cierpieć za co otrzymałem też sowitą dawkę hejtu skierowaną od razu po następnym koncercie w Tokio. Nie przejąłem się jednak tym, wiedząc, że nie mają pojęcia o czym mówią.

Dlatego też niedługo po trzecim koncercie z trasy, zamknąłem się w pokoju i nie miałem ochoty na żadne wyjścia czy spotkania z kimkolwiek z zespołu. Porozmawiałem o tym krótko z Namjoonem, który okazał mi ogromne zrozumienie i powiedział, abym nie brał wszystkiego do siebie ponieważ wciąż jesteśmy tylko siódemką zwykłych chłopaków, którzy przez wysokość na jakiej się znaleźli zawsze z którejś strony będą mieli podłamywane skrzydła. 
Jego mądrość dała mi sił, dlatego wziąłem głęboki wdech i odpaliłem telefon, chcąc chociaż na chwilę przybrać twarz wiecznie szczęśliwego Taehyunga. Było z tym trudno, jednak gdy do pomieszczenia wkroczył posępny Jeongguk, poczułem potrzebę aby jakoś go rozweselić. 

Od razu przyciągnąłem go do siebie i zaczynałem opowiadać głupawe historyjki, jakie wyczytałem kilka dni wcześniej w sieci. Było z nim ciężko ostatnimi czasy, jednakże nie winiłem chłopaka o zły nastrój. Każdy z nas przed powrotem miał trudne chwile, które trzeba było jakoś przejść. Jeon jednak wrzynał we mnie spojrzenie jakby chciał mnie nim prześwidrować, co do końca nie było normalne, ponieważ nie zdążyłem ukraść mu żadnej bielizny.

- Coś ci siedzi na sercu, Ggukie? - Spytałem troskliwie, wyciągając z szuflady paczkę papierosów jakie podwędziłem Yoongiemu w studio. Nie oceniajcie mnie, okazały się bardzo dobre. - Proszę, powiedz mi o co chodzi. Od miesiąca nie jesteś sobą.

- Po prostu czuję się przytłoczony, nic niezwykłego. Jeszcze sytuacja z tobą i Yoongi hyungiem, potem Hoseok i ci okropni ludzie.. Czuję, jakbym zbierał baty z każdej strony nawet nie siedząc w centrum. - Westchnął, na co kiwnąłem głową. Rozumiałem go tak bardzo, że miałem ochotę go po prostu przytulić, jednak w ostatniej chwili się powstrzymałem. Mogłem w końcu za zbyt dużą dawkę ponownie przyjąć cios w plecy, a były one już aż nazbyt obolałe.

- Rozumiem cię, Ggukie. Jednak gdy poczujesz, że to już ten moment, iż nie możesz wytrzymać po prostu przyjdź do mnie, dobrze? - Uśmiechnąłem się czule w jego stronę, na co ten tylko wypuścił nerwowo powietrze przez usta i ukazał mi swoje ząbki. Nie miałem tylko pewności czy był to sztuczny uśmiech czy ten prawdziwy. Bowiem młodszy miał ostatnio talent do gry aktorskiej.

- Dobrze, Tae. Khm. - Chrząknął. - Jak wygląda sprawa pomiedzy tobą, a Yoongim? Widzę, że jest jakoś spokojniej. Ba, każdy z nas to odczuwa i nie ma już tej okropnej burzy w powietrzu, a wiesz, że nie lubię burzy.

- Nie jest źle, jakby. Czuję, że coś wisi w powietrzu i nie, nie są to bąki. - Zachichotałem, jednak gdy ten uniósł jedną brew do góry, zaraz się zreflektowałem. - Nie do końca wiem jak to wszystko opisać. Min jest w moim stosunku bardzo czuły, ostatnio dał mi klucze do swojego studia, a wiesz, że nie opuszcza ich na krok. - Zawachałem się, jednak próbowałem dokończyć sentencję jaka tłoczyła mi olej do mózgu. - W dodatku napisaliśmy razem piosenkę, którą sam zaproponował. Nie wiem nic, prócz tego, że zasnęliśmy razem i odczułem, że nasza więź jest zupełnie inna niż ta przyjacielska, Ggukie.

Jeon przez chwilę gryzł się w dolną wargę, jednak po kolejnym westchnięciu i zawachaniu głosu stwierdził, że musi mi coś koniecznie powiedzieć. A ja już wiedziałem, że to będzie bardzo potężne, ponieważ gdy tak robi zaraz wybucha potężne zdanie, którego nie zapomnę przez wiele miesięcy. Tak było i w tamtym momencie.

- Podsłuchałem rozmowę Jimina i Hobiego hyunga. 

- Ty niegrzeczny! 

- Rozmawiali o uczuciach jakie Jimin żywi do kogoś, ale nie sądzę, aby był to Yoongi hyung. Powiedział starszemu tylko tyle, że wie o tobie i Yoongim i nie zamierza stawać ci na drodze, mimo iż sam nie do końca pojmuje swoje odczucia w stosunku do Yoongiego. Potem jednak Hoseok hyung coś napomknął, że Yoongi dziwnie się zachowuje, ponieważ sam nie zna dokładnej osoby do jakiej tak naprawdę coś czuje i wtedy rozkręciła się karuzela. - Nabrał powietrza do płuc. - Jimin chwilę się zawachał, ale powiedział, że czuje, iż chciałby spróbować związku z Yoongim przez to jak się przy nim czuje.

Moje serce podczas słuchania tego wszystkiego biło niewyobrażalnie szybko, a ręce trzęsły się jak osiki. Poczułem dziwną radość, na wspomnienie o wahaniu się Mina, jednak ból przy ostatnich słowach Jimina dał mi w kość.
Postanowiłem w końcu zrobić coś tak potwornego, ale tak kuriozalnie szalonego, że tylko wariat mógłby powiedzieć, iż jestem bardziej powalony od niego.

- Dziękuję, Ggukie. - Powiedziałem, trząsącym się głosem. - Jesteś naprawdę najlepszym przyjacielem, jakiego mógłbym mieć w życiu. Ale teraz musisz mi wybaczyć, idę popełnić głupotę.

- Tego się obawiałem...

Oh, Jeon Jeongguk, ty nawet nie wiesz jak bardzo teraz zwariowane będzie nasze życie. Mam tylko nadzieję, że ten dziwny przypływ odwagi nie skończy się moim grobem.

Ruszyłem czym prędzej na stadion, na którym trenowało nasze rapline. Zebrałem się w sobie dosyć potężnie, aż czułem rozdzierającą mnie energię od środka. Jednakże nie mogłem ukazywać jej tak dużo na samym początku. Musiałem to jakoś rozegrać, czując, że ważą się losy mojego być, a nie być. I jak na początku chciałem ukryć się w cieniu i pozwolić na poważniejszą relację Jiminnie hyunga oraz Yoongiego hyunga, w tamtej chwili odczuwałem jedynie potrzebę, na rozwalenie czegoś. Cały ten czas jaki spędziłem ostatnio ze starszym, jego troska, zmartwienie, czułość, wsparcie jakimi mnie obdarowywał i to jakoby wiedział co siedzi mi na wątrobie sprawiły, iż w tamtym dniu zniszczyłem potężny dom z kart.

Nie wiem jak długo zajęła mi podróż na miejsce, aczkolwiek gdy tylko zaszedłem do pomieszczenia przygotowawczego nie napotkałem nikogo. Nie zamierzałem też od razu wchodzić na scenę i odgrywać postaci z jakiejś durnej poezji; poezję zostawiam Yoongiemu, on jest w niej o wiele lepszy.

Skupiłem się na przebraniu w ulubiony dres, jakim były spodnie z pumy oraz wygodna czarna koszulka. Poprawiłem jedynie wpadającą mi w oczy grzywkę i włączyłem nasz nowy utwór. Wyłączyłem myślenie, skupiając się na ruchach jakie wpajał mi do głowy Hoseok oraz na fakcie, iż zanim cokolwiek zacznę działać muszę zrobić to powoli.
Nie wiem ile czasu tak trenowałem, aczkolwiek gdy moje ciało odczuło potężną dawkę zmęczenia, po prostu położyłem się na podłodze. Byłem wykończony, jednak miałem ochotę na kolejną dawkę tańca, aby tylko wykończyć się fizycznie i zaprzestać myśleć logicznie. Wtedy wszystko mi wychodziło, a co lepsza, nie potrzebowałem ani trochę adrenaliny czy odwagi, aby działać.

- Skąd u ciebie ten pracoholizm, Taehyunnnie? 

Gdybym mógł, podskoczyłbym ze strachu, jednak nie miałem na to siły. Machnąłem tylko ręką do starszego i odbąknąłem coś pod nosem, nie chcąc aby mi przeszkadzał w rozmyśleniach o egzystencji. Tak, po wykończeniu dobierał mi się nastrój na egzystencjonalne rozterki. Czy to przemyślałem? Ani trochę.

Starszy natomiast zajął miejsce obok mnie, podpierając się dłońmi o podłogę. Chyba nie chciał moczyć swojej koszulki w moim pocie. Było to zrozumiałe, zawsze po treningach podłoga w salach była mokra na tyle, że trzeba było jeździć po niej mopem, jednak kiedy w takim pomieszczeniu wysila się siedmiu dorosłych mężczyzn, nic dziwnego, iż tak się dzieje.

- Żebyś się tylko nie przemęczył, Tae. - Powiedział po kilku dłuższych chwilach. - Niedługo gramy, a nie zamierzam ponownie ściągać cię ze sceny. Nie ukrywam, jesteś dosyć ciężki.

Haha, bardzo zabawne.

- Nie moja wina, że nie masz siły w rękach. Jeongguk znosiłby mnie na rękach. - Bąknąłem, samemu podnosząc się do pozycji siedzącej. Objąłem ramionami swoje nogi, po czym uśmiechnałem się w jego stronę.

- Ta, to może powinieneś zaprosić go na randkę, skoro tak świetnie sprawia się w roli księcia z bajki? - Nie mogłem wychwycić czy był to żart czy uszczypliwość, jednak przyjąłem pierwszą wersję.

- Hmm, taki był plan. A jak dobrze wiemy, plany strzelają w łeb, prawda?

Min kiwnął głową jak małe urocze dziecko.

- To co tu robisz, hm? Nie ukrywam, ostatnio rzadko cię widzę w takiej fazie treningowej. - Spytał ciekawsko, jakby chciał wyciągnąć ze mnie wszystkie informacje jakie posiadałem od chwili narodzin. Tym razem tak łatwo mu nie pójdzie, nie dam się złamać.

- Agh, Hoseok hyung ciągle stęka mi nad uchem przed koncertami, że za mało trenuję, a słuchanie tego staje się dziwną mantrą. Po prostu chcę się udoskonalić, żeby tylko nie wysłuchiwać ciągłych narzekań i mrożących spojrzeń z jego strony. - Powiedziałem, zaraz dodając. - Sam wiesz, że Jung hyung kiedy jest w fazie profesjonalisty jest straszny, a też nie chcę, aby armys myślały, że przestałem się dla nich starać. Po prostu miałem zbyt długo zły czas.

- Rozumiem. - Skwitował, kiwając lekko głową w rytm piosenki. 

Siedzieliśmy tak chwilę w ciszy pomiędzy nami, wsłuchując się w rytm piosenki. W końcu gdy chciałem coś powiedzieć, usłyszałem bzyczenie w kieszeni. Wyciągnąłem telefon i mnie zmroziło. To był sms od Jeongguka.
Odchrząknąłem tylko, starając się nie wyglądać w tamtej chwili jak głupek. Przejechałem językiem po dolnej wardze co chyba rozkojarzyło starszego po czym zacząłem.

- Pamiętasz ten dzień kiedy chciałem ci coś powiedzieć, a ty wyszedłeś za Jiminem? 

Starszy skinął głową, zaraz uderzając mnie w kostkę i przypomniał, iż miałem mu już tego nie wypominać.

- Chciałem ci powiedzieć, co tak naprawdę do ciebie czuję, hyung. - Westchnąłem, spotykając się z kompletną ciszą. - Nie jesteś mi obojętny i ja wiem, że to dziwne, że może odczuwałeś to już od jakiegoś czasu, jednak chcę mieć pewność..

- Pewność? - Spytał.

- Pewność, że to tylko moja wyobraźnia płata mi figle, a ty po prostu martwisz się o mnie jak o przyjaciela, a ja nie powinienem myśleć o tobie w taki sposób, bo skończy się to dla mnie śmiertelnym ciosem.

Gdy skończyłem, obróciłem się w stronę starszego, który o dziwo nie odsunął się ode mnie i tak po prostu złapałem go dłonią za podbródek, zaraz złączając nasze usta w delikatnym pocałunku. Musiałem mieć pewność, a gdy ten nie odsunął się ode mnie od razu poczułem, że nie był to głupi ruch.

- To w tobie jestem zakochany, Yoongi hyung.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top