Koszmar 4
Obudziłem się w pokoju. Nie moim.
Najgorsze było to, że nie wiedziałem czyj to był pokój.
Leżałem na łóżku. Jednoosobowym. Tyle tylko, że ktoś już na nim spał.
Spała. Dziewczyna.
Przed chwilą. Teraz się już była obudzona. Patrzyła na mnie.
Mroziła mnie wzrokiem. Nie mogłem się ruszyć.
Powiedziała coś do mnie.
Jakimś dziwnym niezrozumiałym językiem...
Czułem, że powinienem się jej posłuchać. Ale nie wiedziałem jak.
Moje oczy zamknęły się.
Po chwili znów otworzyły...
Tym razem leżałem w łóżku... Obok tej dziewczyny...
Czułem na sobie jej wzrok... mrożący krew w żyłach...
I znów zamknąłem oczy....
Tym razem otworzyłem je w swoim łóżku.
Dziś tak króciutko.
Przepraszam Was, że tak mało strasznie... Ale... Tak wyszło.
To koszmar mojego brata, tak w ogóle; )
I od dziś, jako, że ubóstwiam wilki jesteście moimi Wilczkami.
Do kolejnego moje Wilczki! :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top