Koszmar 2
Jechali drogą. Szeroką, prowadzącą przez pustkowie szosą.
Która szybko zmieniła się w most. Był jak pomost.
Długi i nie kończący się.
Samochody wjeżdżały na niego, lecz nigdy nie zjeżdżały...
Dojechali na most. Niebo zasnuły burzowe chmury.
Zawiał silny wiatr. Zrzucił wyższe pojazdy do wody...
Ludzie jednak nie reagowali...
Ze wschodu nadciągało tornado. Trąba. Czarna i niedająca złudzeń, co do śmierci.
A wiatr stał się jeszcze silniejszy...
Powstała fala.
Fala wyższa od wieżowców.
Wyższa od gór Karakorum.
Wyższa od sekwoi.
Wyższa od wszystkiego, co znamy...
Chcieli się cofnąć... ale się nie dało.
Fala zmyła wszystko do wody... Na brzeg...
Znikąd pojawił się czarny helikopter... Śniąca weszła do środka...
Obudziła się.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top