Rozdział 32
Obudziłam się i od razu poczułam ból w głowie. Wstałam do pozycji siadu trzymając się ręką za głowe. Zauważyłam że jestem w swoim pokoju, w moim ciepłym łóżeczku.
Gdy przestało mi się już zbytnio kręcić w głowie, wstałam z łóżka i skierowałam sie powoli w stronę drzwi.
Przy schodach usłyszałam czyjąś rozmowe. Trzymając się barjerek zeszłam powoli ze schodów.
Kiedy byłam już na dole i weszłam do salonu zauważyłam moich rodziców i Wiktorię na kanapie oraz Jiyong'a na fotelu mówili o czymś zawzięcie.
Gdy chłopak mnie zauważył od razu się uśmiechnął, po nim i moi najbliźsi odwrócili się w moją stronę.
- O! Skarbie już wstałaś? - zapytała jak zwykle troskliwa mama.
- Mhm -odparłam nadal podpierając ścianę -Jak ja tu...? -nie zdążyłam dokończyć, bo przerwał mi mój tata.
- Zemdlałaś. Na szczęście w pobliżu był Jiyong i przywiózł cię do domu -spojrzałam na chłopaka, który lekko się uśmiechnął.
- Za bardzo się przemęczasz, a nic ostatnio nie jadasz. Nie powinnaś tak psuć sobie zdrowie -dodała moja mama.
Pokiwałam głową na znak że rozumiem i od razu poczułam nieprzyjemny ból i znów zrobiło mi się słabo. Moje nogi się pode mną ugięły, naszczęście szybko przy mnie znalazł się blondyn, który mnie podtrzymał.
Spojrzałam w jego brązowe tęczówki, które wyrażały taką wielką troskę. Nasze twarze były dość blisko siebie więc zrobiło mi się odrobinke gorąco.
W końcu stanęłam na nogi i pokazałam blondynowi ruchem ręki że nie musi mnie już trzymać.
Jestem mu naprawde wdzięczna. Gdyby nie on to czy ktoś by mnie tam znalazł na sali? I kiedy?
Czekaj. A co on tam robił?
***
Minęło kilka dni. Siedziałam ciągle w domu. Rodzice bali się że moge znowu gdzieś zemdleć.
Więc oglądałam codziennie z Wiktorią dramy.
Ze dwa razy przyjechał Jiyong pod pretekstem że przyjechał do mojego ojca pogadać o planach, lecz zawsze przyjeżdżał gdy rodzice byli w pracy i zawsze pytał się jak się czuje.
Zawsze gdy o to pytał na mojej twarzy pojawiał się uśmiech.
- Chcesz się czegoś napić? -spytałam gdy po raz kolejny mnie odwiedził.
Siedzieliśmy razem w salonie. Rodzice byli w pracy, a Wiktoria wyszła z YuBin. Dobrze że wyszła, nie chce psuć życia innym, nie chce aby cały czas mnie pilnowali, każdy ma swoje życie. A ja w dodatku siedzę w domu, więc nic mi się takiego nie może stać.
Jedna z gosposi przyniosła nam po szklance soku i jakieś czekoladowe ciasto.
- A u ciebie wszystko w porządku? Jak się czujesz? -spytał chłopak. Kątem oka widziałam że chce ze mną złapać kontakt wzrokowy.
Uśmiechnęłam się.
- Dobrze, już nie czuje tego bólu głowy, więc myśle że nic mi już takiego nie dolega... Szkoda że nie mogę nigdzie wyjść... Jest taka piękna pogoda.
I rzeczywiście. Słońca było dzisiaj aż nadmiar. Kocham lato. To moja ulubiona pora roku. Gdy słońce świeci czuje się jak nowonarodzona.
- Cieszę się -ukazał w uśmiech swoje idealnie białe zęby -A wyjściem się nie przejmuj. Jak dojdziesz w pełni do sił to...jeśli bedziesz chciała...to...zabiorę cię wszędzie gdzie zechcesz.
Podniosłam wzrok i spojrzałam w kierunku blondyna. Nasze spojrzenia skrzyżowały się.
W jego ślicznych brązowych oczach dało się wyczytać pęłną powagę, a także i troskę.
Uśmiechnęłam się nieśmiało i szepnęłam ciche.
- Dziękuje.
***
- Ale mamo proszę cię! Cały miesiąc już siedzę w domu, a dobrze się czuje. Dziewczyny chcą mnie zabrać na zakupy! No prosze cię zgódź się -blagałam mame po raz którys z kolei.
Mam już dość tego siedzenia w domu. Jie wychodze nigdzie od miesiąca. Ja rozumiem że rodzice się o mnie troszczą i wogóle, ale już się dobrze czuje i nie mam już zawrotów głowy.
Moja rodzicielka westchnęła, widząc mój opór.
- No dobrze, ale wróćcie niedługo -powiedziała, na co ja ją mocno przytuliłam.
Ubrałam buty i razem z dziewczynami wsiadłysmy do samochodu. Szofer podwiózł nas pod galerie i miał po nas przyjechać jak zadzwonimy. No chyba sobie troche poczeka.
Dziewczyny chcą poprawic mi humor, a dla mnie zakupy to najlepszy wybór.
Po jakiś dwóch godzinach chodzenia, miałyśmy już kilka siatek. Postanowiłyśmy coś zjeść. Wyjechałysmy windą na piętro gdzie są same restauracja, bary, fast foody i takie tam.
Poszłysmy do kfc i zamówiłyśmy sobie po zestawie. Wybrałyśmy stolik, który składał się z kilku mały stoliķów.
Po jakiś dziesięciu minutach dosiadło się do nas czterech chłopaków. Usiedli naprzeciwko nas.
Naprzeciwko mnie siedział chłopak ze ślicznym uśmiechem, brązowymi oczami i tak samo brązowymi włosami. Był do kogoś bardzo podobny...
Spojrzałam na niego raz, a następnie wróciłam do mojego jedzenia. Nie chce go tu prosze.
O jeny! Czy przez tego gnojka będe mieć uraz do wszystkich chłopaków co wyglądają podobnie do niego?!
••••
Heloł wróciłam😃
Szybko minęła ta przerwa😅
Myślałam że zrobie kilka rozdziałów do przodu, ale jednak się nie udało😅
No ale dobra mniejsza z tym...
Jak widzicie powróciłam xD postaram się wrzucać teraz rozdziały przynajmniej raz w tygodniu, ale wiecie nie wiem jak to wyjdzie bo w końcu jest niedlugo koniec roku no i ten no tsza się postarać xD
A tak z innej beczki to...spodziewaliście się takiego obrotu spraw, czy może jednak mysleliście że będzie to coś innego?
Jak wam się podobał powrotny rozdział?
Piszcie śmiało, lubie czytać wasze kochame komentarze😊
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top