24 - I Will Tell Him


Jimin pov.

A już myślałem, że nie zadzwoni.

-Halo? – Powiedziałem niepewnie, ale jednocześnie starając się zahamować podekscytowanie.

-Hej Jiminnie... Dzwonie, by się spytać, jak się czujesz?

-W miarę dobrze, dziękuję...

-...No... To ten...

-...Co?

-...Tęsknie... Za tobą... A... Ty za mną też...? - Na jego słowa, aż wstrzymałem oddech, a serce zabiło szybciej.

-...Tak – Szepnąłem, w sumie samemu nie będąc pewnym, czy szczerość w czymś mi tu pomoże, bo i tak zaraz wybuchnę.

-Chcesz się spotkać? – Zapytał, ale ja wiedziałem o co mu niestety tylko chodzi.

-Jeongguk mieliśmy na razie nie...

-Nie chodzi o seks, jeśli to miałeś na myśli, zresztą dzisiaj powinieneś odpoczywać. Chce po prostu się spotkać... Kupię coś do jedzenia, może picia... To co ty na to?

-...No dobrze. Będę czekać. – Jimin jesteś debilem i jak ty masz się odkochać? Jestem masochistą... Ale właściwie kto powiedział, że ja chce się odkochać? Chyba jakiś idiota zwany Jimin, ale kto by go tam słuchał, bo na pewno nie ja.

Przez ten okres, kiedy załatwiałem sprawy dotyczące Jeongguka, bo jednak praca nadal jest dla mnie bardzo ważna, unikałem go jak ognia. Raz, czy dwa Jeon próbował mnie zaczepić, a nawet raz dałem się przez chwilę mu przytulić, ale poza tym nie zamieniliśmy ani jednego słowa. Bardzo mi go brakowało i to chyba z tego powodu zgodziłem się, by do mnie przyjechał. Policja powiedziała mi przed wyjazdem, że to była jakiś zazdrosny fanka Jeona, która już została odpowiednio ukarana. Wczoraj przez akcje na komisariacie i to wszystko znów nie mogłem porozmawiać z czarnowłosym, co mnie już kompletnie dobiło. Nie byłem w stanie wczoraj nic robić. Umyłem się tylko i jednak pod namową Yoongiego położyłem do swojego łóżka, chłopak zajął kanapę, która w sumie też była wygodna. Yoongi poszedł ode mnie wcześnie rano, by wstąpić do swojego mieszkania się ogarnąć i otworzyć kawiarnię dzisiaj wyjątkowo trochę później.

Tak w ogóle od kiedy pojawiłem się u boku Jeongguka publicznie, to pod moim mieszkaniem, szczególnie późnym wieczorem czasami stały jakieś zakapturzone osoby...

O cholera.

Popędziłem po telefon, od razu wybierając numer Jungkooka.

-Jimin, niedługo będę, coś ci kupić? – Zapytał, a ja prawie zapomniałem, co miałem mu powiedzieć, bo jego aksamitny głos mnie tak rozproszył.

-Nie! Nie możesz tutaj przyjechać. Pod moim mieszkaniem zdaje się, że jacyś reporterzy tylko na ciebie czekają.

-Yhhhh... To może ty przyjedziesz do mnie, a właściwie to pod ciebie podjadę. Nie martw się nie wysiądę z samochodu.

-Może powinniśmy przełożyć nasze spotkanie? – Zapytałem, w sumie już nie chcąc tego robić, ale nie mogłem pozwolić, by rzucili się na niego z tymi aparatami.

-Nie, nie przełożymy. Mam to gdzieś. Mogę nawet przyjść do ciebie na piechotę.

-Nie!... Okay, już się ubieram.

-Będę za pół godziny.

Po tych słowach oby dwoje się rozłączyliśmy, a skoro to ja muszę wyjść z domu... Cholera, przecież ja nie mogę mu się tak pokazać!

Dopadłem do szafy szukając jakiś obcisłych jeansów i czegokolwiek pasującego do nich. Ubrałem się, zrobiłem delikatny makijaż i uczesałem włosy, oczywiście nigdzie się nie ruszam bez kolczyków, dlatego już jakieś cuda wisiały na moich uszach, dodając mi uroku.

Dostałem sms z wiadomością, że Jeongguk już na mnie czeka. Tak w ogóle to on ma prawo jazdy?

Zabrałem jeszcze podręczne rzeczy i narzuciłem kurtkę, wychodząc z domu. Przez okienko upewniłem się, że nikt nie stoi pod drzwiami i pędem wsiadłem do samochodu zaparkowanego tuż przed moim domem.

Jechaliśmy przez dłuższą chwilę w ciszy, po jak najszybszym odjechaniu spod mojej kamienicy, ponieważ zaraz pewnie wyskoczył by ktoś z krzaków strzelając nam milion zdjęć.

-Gdzie jedziemy? – Zapytałem, zerkając na jego przystojny profil.

-Do mnie. Mówiłeś, że jesteś głodny.

-Tak, od wczoraj właściwie nic nie jadłem. – Jeongguk tylko zerknął szybko na mnie wyraźnie niezadowolony, ale nie skomentował tego ani słowem.

*

Weszliśmy do apartamentu Jeona. Chłopak bez słowa od razu złapał mnie za rękę i zaprowadził do swojej sypialni, każąc usiąść wygodnie. Wyszedł z pokoju, by po chwili wrócić ze szklanką soku dla mnie.

Usiadł na łóżku tuż obok i wziął głęboki haust powietrza, odchrząkając jeszcze i patrząc już tylko na mnie.

-Jimin chciałbym ci coś powiedzieć.

-Ja tobie też.

-Chcesz pierwszy?

-...No dobrze.... Więc Jeonggukie chciałbym cię przeprosić za wszystko, włącznie z moją ucieczką dwa lata temu. Nie mam ci tego za złe, że mi nie powiedziałeś, bo dzięki temu mogłem poznać cię, bez patrzenia w przeszłość i tak dalej. Ko... Lubię cię Jeonggukie i chce byś o tym wiedział. Nie interesuje mnie stan twojego konta, czy praca jaką wykonujesz, bo... Zależy mi na prawdziwym Jeongguku, który dał mi się poznać i...

-Kocham cię.

-Co? – Zapytałem, nie do końca będąc świadomym, że Jeongguk właśnie wyznał mi swoje uczucia.

-Kocham cię Jimin... Wiem, że nie tak miała wyglądać nasza relacje, ale nie mogę nic poradzić, że na twój widok moje serce niebezpiecznie przyśpiesza.

-Jeongguk...

-Nie odrzucaj mnie proszę... - Czarnowłosy spuścił głowę, prawie szepcząc to zdanie.

-Co? Nie... Posłuchaj mnie Jeongguk.... – Chłopak uniósł na mnie swoje piękne, czarne oczy, w których zakochiwałem się za każdym razem od nowa.

-Ja... Też cię kocham Jeonggukie. – Powiedziałem zaraz po tym przygryzając usta.

-Jimin... - Jeon przysunął się do mnie i złączył zachłanne nasze usta.

-Kocham... Mocno... Taki śliczny... I tylko... Mój. – Mruczał pomiędzy pocałunkami, które oddawałem najlepiej, jak tylko potrafię, uśmiechając się na jego słowa.

-Jeonggukie tęskniłem...

-Ja też kochanie. – Po tej deklaracji zarzuciłem ręce na szyje Kookiego, a chłopak wciągną mnie na swoje kolana sadzając okrakiem, by być jeszcze bliżej mnie.

Jeongguk objął mnie mocno w pasie wtulając i zaczynając całować po szyi, na co zareagowałem cichutkim jękiem. Odchyliłem głowę do tyłu, by dać mu większe pole do popisu. Uwielbiałem, jak Jungkookie sprawiał mi przyjemność w ten sposób.

-Kookie... Chce się z tobą kochać... - Wysapałem, będąc coraz bardziej rozgrzanym.

-Ja z tobą...

-Misiaki jedzenie gotowe!

Zaskoczeni oderwaliśmy się od siebie, patrząc na starszą kobietę, która radośnie podskakiwała stojąc w drzwiach.

-Pani Woo? – Zapytał równie zaskoczony, co ja Jeongguk.

-Mam nadzieję, że nie przeszkodziłam w niczym mój ulubiony świerszczyku. – Zaświergotała... Świerszczyku? Myślałem, że wybuchnę ze śmiechu, ale Jeon ścisnął mój pośladek, na którym wciąż znajdowała się jego ręka. To wystarczyło, by przypomnieć mi, że w spodniach czai się już niemałe wybrzuszenie.

-Pani Woo... Jedzenie gotowe?

-Ach tak Jeonggukie, jest gotowe. – Powiedziała, nadal nie wychodząc z sypialni i wymownie zerkając w moją stronę.

-Ammm Jimin to jest pani Woo, moja gosposia. Pani Woo to jest Jimin.

-No wiem! To jest ten twój uroczy koteczek, do którego dzwoniłeś, a po rozłączeniu cieszyłeś, jak dziecko. – Zaśmiałem się z miny Kooka w tym momencie i schowałem buzię w jego szyi. Pomimo wszystko sytuacja w jakiej przyłapała nas pani Woo nie była najbardziej komfortowa, bo nadal siedziałem okrakiem na moim chłopaku, który jedną rękę trzymał pod moją bluzą, a drugą na pośladku, do tego już miał rozczochrane włosy, którym sam zafundowałem taki los, kiedy całowaliśmy się namiętnie.

-Ach pamiętam, kiedy jeszcze z mężem wyprawiałam takie cuda, jak wy, ale mój stary grzyb młócił mnie wtedy na sanie, a nie na takim łożu, twojemu narzeczonemu Jungkooki z pewnością jest wygodnie... Tak, to były czasy... No cóż dzieci nie przeszkadzam wam, kochajcie się ile tylko jesteście w stanie, bo później nie staje i...

-Pani Wooooo! – Ta kobieta jest niemożliwa, mam nadzieję, że nie przygotowała buraczanej, bo aktualne to ja nią jestem.

-No już idę słodziaki, tylko chodźcie zjeść, bo wam wystygnie. – Powiedziała, po czym wyszła z sypialni, za pewnie idąc już do domu i zostawiając nas samych w mieszkaniu.

-Kochanie chcesz najpierw zjeść, czy...

-Bierz mnie Kook.

****************

Zbliżamy się do końca moi kochani.♥

Podobało się?

Miłego!♥

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top