22 - Prison Cell part 1


Jimin pov.

Nie widziałem się z Jeonggukiem od dwóch tygodni. Rzeczy, które miałem w samochodzie pozwoliły mi na nie wracanie nawet do mojego zdemolowanego mieszkania. Podrzuciłem z ciężkim sercem Kowalskyego znowu do rodziców i nie odpowiadając na żadne ich pytania, jedynie ich zapewniając, że wszystko jest w porządku odjechałem. Udałem się prosto na lotnisko, kupiłem bilet do Rzymu i już po dwóch godzinach żegnałem Seul.

Musiałem odpocząć, wszystko sobie przemyśleć i poukładać... I do tego porozmawiać z przyjacielem, który był zdziwiony moją niezapowiedzianą wizytą, ale mimo to przyjął mnie z otwartymi ramionami.

*

Z rozmyślań wyrwał mnie głos pilota, który właśnie nas poinformował, że lot z Rzymu do Seulu zakończył się szczęśliwie i pasażerowie mogą udać się do wyjścia. Zebrałem szybko swoje rzeczy i razem z innymi opuściłem samolot, kierując się od razu po mój bagaż.

Stałem tam dłuższą chwilę, podróżujący odbierali swoje bagaże jeden po drugim, a ja stałem jak ten kołek i nadal czekałem, chociaż miałem wrażenie, że zostałem tylko i wyłącznie ja z mojego lotu.

W pewnym momencie zobaczyłem swoją walizkę, która była niesiona przez lotniskowych ,,policjantów".

-Przepraszam, pan Park Jimin?

-Tak, to ja.

-Czy to jest pańska walizka?

-Tak, a co z nią? – Trochę zacząłem się denerwować, ale przecież nic nie zrobiłem, więc co złego mogło się wydarzyć.

-Proszę z nami.

-Ale o co chodzi, jestem zmęczony po długim locie i chciałbym pojechać już do domu.

-Obawiam się, że nieszybko będzie mogło to nastąpić. Zaraz się wszystkiego pan dowie.

Przez brak innych możliwości poszedłem za strażnikami do jakiegoś pokoju, w którym były też jakieś inne osoby, ubrane podobnie do strażników, którzy mnie tutaj przyprowadzili.

-Więc tak... Czy przyznaje się pan do próby przemycenia narkotyków?

-Co? Narkotyków!? Jakiej próby?! Przecież ja nic takiego nigdy nie posiadałem. – Teraz to już zacząłem wewnętrzne panikować, przecież mogą mnie za to zamknąć!

-Zawartość pańskiej walizki twierdzi inaczej. – Odparł oschle, zaczynając coś notować.

-Proszę pana, ale ja nie posiadam żadnych substancji tego typu. To nie może być moje, albo ta walizka nie jest moja, nie wiem, ale ja nie mam z tym nic wspólnego.

-Będzie pan niestety musiał udać się z nami na komisariat. – No chyba nie.

-Ale dlaczego, przecież ja nic nie zrobiłem, proszę mi uwierzyć, zresztą, jak to jest możliwe, że w Rzymie ich nie miałem, a w Seulu już mam, a walizka była w luku bagażowym. Proszę wziąć to pod uwagę!

-Tak, jak już mówiłem jedziemy na komisariat.

-A mogę chociaż zadzwonić, w końcu przysługuje mi prawo do wykonania telefonu.

-Tak, oczywiście. – Strażnik podał mi telefon, bo moje rzeczy osobiste już zostały skonfiskowane i przeszukane.

Mogłem w tym momencie zadzwonić tylko do jednej osoby.

Yoongi

-Hej Yoongi, to ja Jimin.

-Cześć, jak leci? – Zagadną zbyt radosnym tonem, ale nie mogłem w tym momencie urządzać sobie pogaduszek.

-Posłuchaj mnie uważnie. Załatw mi najlepszego prawnika i pewnie będą potrzebne jakieś spore pieniądze na kaucję.

-Co, co się stało?!

-Zatrzymali mnie na lotnisku i oskarżają o przemyt narkotyków. Zapewne zabiorą mnie teraz do aresztu w centrum miasta. Proszę pośpiesz się, obiecuje, że oddam ci co do grosza.

-Jeongguk wie?

-...Nie i proszę nie mów mu... Ostatnio nasza relacja trochę się oziębiła.

-Proszę kończyć panie Park.

-Musze kończyć, proszę pośpiesz się. – Wraz z tymi słowami moje połączenie zostało przerwane, a telefon zabrany.

Wstałem ze spuszczoną głową, gdy zobaczyłem, że jeden z tych gości już przyszykował kajdanki, w których już chwilę później wychodziłem z pomieszczenia.

Yoongi pov.

Po szokującym telefonie Jimina od razu zacząłem przeszukiwać sieć w poszukiwaniu najlepszego prawnika w mieście. Znalazłem jedną ofertę, która była oceniana na najlepszą według klientów, dlatego też od razu zadzwoniłem. Miałem szczęście, bo od razu ktoś odebrał, a po wysłuchaniu przez prawdopodobnie sekretarkę, automatycznie zostałem przekierowany do odpowiedniej osoby.

Przynajmniej to mi się udało, bo prawnik obiecał od razu zająć się tą sprawą, zbierając się już do wyjścia, by dostać się na komisariat – miejsce, gdzie będzie przetrzymywany niewinny Jimin.

I wszystko by było po mojej myśli, gdyby nie sekretarka tego prawnika, która po jakiejś godzinie już poinformowana o całej sprawie przekazała mi informacje, które niestety ostudziły nieco mój stan pełen nadziei na lepsze jutro. Dziewczyna przedstawiła mi niezłą sumkę za działania, których dokonał prawnik, a w dodatku dosłownie kolosalną sumę za kaucję. Mimo wszystko kazałem działać im dalej, nawet nie za bardzo zastanawiając się skąd ja wezmę tyle pieniędzy.

Dzwonek przy drzwiach rozbrzmiał, a do środka wszedł... Jeongguk.

-Hej Yoongi, co tam?

-H..Hej...

-Coś się stało? – Zapytał, pewnie widząc moje zmartwienie, ale właśnie wpadłem na genialny pomysł.

-Bo jest taka sprawa... Taki mój przyjaciel ma problem i tak jakby muszę mu pomóc... On kiedyś też mi pomógł, dlatego nie mogę odmówić. Sam rozumiesz.

-Rozumiem, a w jaki sposób musisz mu pomóc.

-To nie jest najważniejsze... Po prostu zastanawiam się, czy mogę wyjątkowo zabrać pieniądze z twojego udziału w kawiarni z tego miesiąca...Ja wiem, że to jest dużo pieniędzy, ale obiecuje zwrócić co do grosza.

-Okay, nie ma problemu, a teraz powiedz co do cholery naprawdę się stało.

-Nie mogę... Obiecałem.

-Coś się stało Jiminowi? – No i jak ja mam go kurwa okłamać!?

-On mnie zabije. – Schowałem twarz w rękach. Nie miałem innego wyjścia.

-Jimin jest w areszcie i potrzebuje kasy, by go wyciągnąć.

-Jedziemy, zamykaj kawiarnie. – No tego się nie spodziewałem. Jeon naprawdę wyglądał jakby jego świat się zachwiał. Zaimponował mi, docenię to w odpowiednim czasie.

Jimin pov.

Siedzę w tej głupiej i zimnej celi już kilka godzin. Nawet nic do jedzenia mi nie dali, a ostatnie co przełknąłem to z samego rana lekki posiłek w samolocie. Powoli zaczynałem mieć dosyć, modląc się w myślach, by ktoś mnie uwolnił... Oprócz tego chciałbym też przeprosić Jeongguka. Dopiero pobyt w tej celi i widmo pozostania w niej na długi czas zmusiło mnie do szybkiej analizy za i przeciw i... Uznałem, że jestem głupi. Nie oznacza to, że od razu na niego polecę, bo nie o to chodzi. Po prostu...

-Widzę, że miło spędzasz czas owieczko. – Odwróciłem się na pięcie, a moim oczom ukazał się... Ja go skądś znam...

-Ja cię gdzieś przypadkiem już nie widziałem?

-Owszem, jestem Sehun, a widzieliśmy się w mieszkaniu tej gwiazdki Jungkooka.

-Przyszedłeś mnie wypuścić? – Zapytałem, mając naprawdę wielką nadzieję, że Yoongi coś ogarnął, przy okazji ignorując celowo wzmiankę o Jeonie.

-Właściwie, to przyszedłem skorzystać z twoich usług.

-Że co, potrzebujesz menadżera? – Zaśmiał się na moje słowa trochę psychopatycznie, dlatego zrobiłem kilka kroków w tył, tak dla bezpieczeństwa.

-Nie... Potrzebuje usługi, jaką dawałeś w nocy Jungkookowi, ekskluzywna dziwko.


*********************

Ciąg dalszy nastąpi...


Podobało się ? 

Miłego♥

 Ps W weekend powinna pojawić się jakaś niespodzianka.♥

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top