20 - So Close But Not So.


Jimin pov.

Trzymałem w rękach strzępki mojego ulubionego zdjęcia. A po moich policzkach skapywały łzy.

-Jiminnie, chodź tutaj. – Powiedział Jeongguk, kiedy zobaczył, że płaczę.

Ukryłem się w jego ramionach, bo chociaż na co dzień byłem silny i niezależny, tak teraz czułem się całkowicie bezbronny. Łkałem cicho, mocząc przy tym bluzę Jeongguka, który tulił mnie do siebie, co chwilę składając uspakajający pocałunek na mojej głowie.

-Nie płacz słońce, wszystko będzie dobrze. – Powiedział, po dłuższej chwili, gdy się trochę od niego odsunąłem, ale nadal pozostając w bezpiecznych, tak dobrze mi znanych ramionach.

-Nie wiem, kto mógł mi coś takiego zrobić, ale bardzo mnie tym zranił.

-Dowiemy się kto i poniesie za to surową karę, obiecuje mój słodki kotku.

Na to urocze określenie delikatnie się uśmiechnąłem. Jeongguk wiedział, jak mnie podnieść na duchu, za co byłem mu bardzo wdzięczny.

-Jeonggukie nie czuje się tutaj bezpiecznie, poza tym nie za bardzo mam na czym spać, dlatego pojadę do rodziców. Zresztą i tak muszę tam jechać, bo Kowalsky wciąż tam jest.

-Nie ma takiej opcji, za bardzo się o ciebie martwię. Zabierz kilka swoich rzeczy, pojedziemy po Kowalskyego i zamieszkasz z nim u mnie.

-Nie Jeongguk, nie ma takiej potrzeby, naprawdę. Zostanę u rodziców i... - Nie dokończyłem, bo zostało mi to uniemożliwione przez usta Kooka.

-Jimin proszę, dlaczego nie? – Zapytał, głaszcząc mnie po policzku i patrząc na mnie prosząco.

-Bo... Yhhh

-Powiesz mi, czy raczej nie?

-No bo... Postawmy sprawę jasno... Nie wiem, jako kto mam zamieszkać z tobą... Przemyślałem twoje sygnały i te kilka słów, które powiedziałeś mi przy pożegnaniu, ale nie wiem czy dobrze to odbieram... – Niepewnie zerknąłem na Jeongguka, który wydawał się być tym trochę... Rozbawiony?

-Porozmawiamy u mnie wieczorem, co ty na to?

-No... Dobrze, ale...

-Ale?

-Chce buziaka. – Uśmiechnąłem się najbardziej uroczo, jak tylko potrafiłem. Dobrze wiem, że Jungkook nie jest się w stanie oprzeć się moim uroczym gestom, dlatego postanowiłem to wykorzystać, choć za pewnie wcale nie musiałem.

Po otrzymaniu jednak nie buziaka, a romantycznego pocałunku spakowałem kilka najpotrzebniejszych rzeczy. Zabrałem też te Kowalskyego, bez których nie odnalazłby się w nowym otoczeniu, oczywiście to wszystko tymczasowo, bo zamierzam tutaj wrócić, jak najszybciej. Nie mam zamiaru żyć na utrzymaniu Jeongguka.

*

Zaparkowałem pod domem moich rodziców. Był to naprawdę uroczy domek z dużym ogrodem, po brzegi wypełnionym różnokolorowymi kwiatami. Zawsze, jak byłem młodszy przesiadywałem na zadbanej trawie i relaksowałem się w promieniach słońca.

-Poczekasz, czy chcesz iść ze mną, ale ostrzegam moja mama jest bardzo gościnna, więc nie wiem czy tak szybko to pójdzie.

-Jestem gotowy, by poznać twoich rodziców. Nie przejmuj się moja mama jest dokładnie taka sama w tej kwestii. – Pokiwałem uśmiechnięty głową na znak zrozumienia i wysiadłem z samochodu, zaraz go zamykając.

Jeongguk objął mnie ramieniem i razem ruszyliśmy do drzwi. Zadzwoniłem dzwonkiem, tak dla poinformowania moich rodziców, że mają gości. Mimo, że to mój rodzinny dom, to już od dłuższego czasu tutaj nie mieszkam, więc nie chce zakłócać prywatności moich rodziców.

Już na wejściu usłyszałem radosny głos mojej mamy.

-Jiminnie kochanie!

-Cześć mamo, tak ja też tęskniłem. – Przytuliłem szybko moją mamę, odrywając się od niej i odsuwając, by mogła zobaczyć, że nie przyszedłem sam.

-Jiminnie przyprowadziłeś chłopaka, a ja się nie przygotowałam!

-Mamo! – Zawstydziłem się naprawdę bardzo mocno, na słowa mojej mamy, która nazwała Jeongguka moim chłopakiem.

-Oj, no co synku, przecież to już najwyższa pora... A jaki przystojny! - No w tym momencie myślałem, że zapadnę się pod ziemie.

-Mamo... To jest Jeongguk mój...

-Chłopak, no przecież wiem kluseczko. – Ehhh...

-Dzień dobry proszę pani. – Czarnowłosy ukłonił się nisko i wręczył mojej mamie kwiatki... Które chyba przed chwilą zerwał od sąsiada...

-Och dziękuje Jeongguk. Zostaniecie chociaż na kawałek ciasta i nie przyjmuje odmowy moje słodziaki. – Zerknąłem na Jeona, który przez ten cały czas się szczerzył, ale wolałem tego nie komentować, tylko patrzeć, jak ściąga zadowolony buty.

-A gdzie tato?

-Pojechał kupić kilka rzeczy do ogrodu, ale raczej nie zdąży wrócić zanim pojedziecie.

Przyswoiłem tą informację wchodząc do salonu i od razu zostając napadniętym przez mojego kochanego kotka, który mało co nie połamał sobie łap ślizgając się na panelach.

-Kowalsky... Tęskniłeś? – Mówiłem do kota... No, ale co mi tam.

Głaskałem go dłuższą chwilę, ale kiedy Jeongguk usiadł koło mnie na dywanie kot od razu zaczął się do niego przymilać, tak jak przed chwilą do mnie.

-Jiminnie widzisz? Kowalsky przecież nikogo nie lubi, a Jeongguka wręcz chyba pokochał. – Zaświergotała moja mama, niosąca na tacy ciasto i herbatę.

-Usiądziemy w ogrodzie gołąbeczki, dobrze?

-Z miłą chęcią. – Odpowiedział Jeongguk podnosząc się z Kowalskym na rękach i zatrzymał się, by poczekać jeszcze na mnie. Po chwili już siedzieliśmy przy stole na tarasie.

Po dłuższej chwili pogaduszek, żartów i opowieści mama zaproponowała, żebym oprowadził Jeongguka po ogrodzie, na co chłopak chętnie przystał.

Szliśmy powoli, a ja co chwilę pokazywałem mu różne rzeczy, które kojarzyły mi się z dzieciństwem... Ale w pewnym momencie, w miejscu, gdzie moja mama na pewno nas nie zobaczy, ani nie usłyszy Jeon zatrzymał się i przyciągnął mnie do siebie od razu zaczynając całować.

-A za co to było? – Zapytałem odrywając się od niego z przyśpieszonym oddechem.

-Za wszystko.

-...Jeongguk?

-Hmmm?

-Dlaczego nie zaprzeczyłeś, kiedy moja mama powiedziała, że jesteśmy razem?

-...Bo nie chciałem. – Po tych słowach znów mnie pocałował, a ja nie mogłem zrobić nic, jak tylko zarzucić ręce na jego szyję i oddać się w pełni tej przyjemności, dawanej mi przez osobę, przez którą zawsze chciałem być tak pieszczony.

-Chodźmy, bo zaczyna się ściemniać. – Powiedziałem, ale zanim Kook dał mi odejść to splótł nasze dłonie i pociągnął mnie w stronę domu. Nie zamierzała protestować na jego gest, bo wiem, że sam go pragnąłem.

*

Zabraliśmy prawie wszystkie moje rzeczy za jednym razem, oprócz rzeczy Kowalskyego, którego wziąłem na ręce.

Weszliśmy do apartamentu. Byłem naprawdę szczęśliwy, choć muszę przyznać, że nieco się stresowałem, bo mieliśmy z Jeonggukiem szczerze porozmawiać na temat... Nas.

Skierowaliśmy się do salonu i już chciałem coś powiedzieć, gdy czyjś głos mnie uprzedził.

-Proszę, proszę gołąbeczki po dwóch latach znowu razem...


************************

Ahhh wybaczcie mi, że moja aktywność ostatnio spadła, ale nie czuje się najlepiej.♥

Mam nadzieje, że wam się podobało od początku... Do końca xDD

Sama jestem ciekawa, co wydarzy się dalej, dlatego zabieram się natychmiast do tworzenia ♥

Miłego♥


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top