2 - Before Meeting
Jimin pov.
Sześć dni. Sześć cholernych dni pracy z tym... Lepiej nie będę zaczynał obrzucać go mało przyjemnymi epitetami, bo nie skończę do wieczora. Nawet weekend był koszmarny, a i tak nic nie robił. Wydzwaniał do mnie nawet w nocy z głupimi pytaniami, albo tak po prostu, by sprawdzić czy śpię. Nawet ten jego aksamitny głos mi nie pomagał. Powiedziałem sobie, że wytrzymam, więc to znaczy, że tak będzie. Dzisiaj podpiszę tę umowę, a wtedy zacznę działać.
Z takim nastawieniem gotowy do wyjścia, jeszcze przed tym nakarmiłem Kowalskyego i stoczyłem z nim standardową bitwę przy drzwiach, udałem się do mojej ukochanej kawiarni.
-Hej, Jimin!
-Cześć Yoongi. – Moje przywitanie nie było jakieś entuzjastyczne, bo ten tydzień nieźle mnie wymęczył.
-Wszystko ok? – Zapytał, stawiając przede mną moje ulubione americano.
-Ciężki tydzień, ale dzisiaj podpisuje umowę i wtedy dam popalić temu bucowi.
-Jesteś pewien, że chcesz się w to pchać?
-Ktoś musi nad nim zapanować, a poza tym mam jedną z najlepszych posad w tej wytwórni, a oni nie przyjmują byle kogo. – Yoongi tylko pokiwał głową na moje słowa.
Po wypiciu kawy wsiadłem do samochodu i z bojowym nastawieniem udałem się do mojego miejsca pracy.
Według grafiku Jeon powinien być teraz w sali tanecznej, więc tam się z nim spotkam. Za pół godziny jestem umówiony na podpisanie umowy z prezesem. Odwiedziłem jeszcze mój gabinet zostawiając tam swoje rzeczy i poszedłem w stronę sali tanecznej.
Wszedłem do środka, zamykając z hukiem drzwi... No to zaczynamy zabawę dupku...
Chłopak zerkną na mnie kątem oka i powrócił do ćwiczeń, zdalnie zwiększając głośność muzyki.
O nie Jeon, dosyć twoich zabaw. Podszedłem do sprzętu i wyłączyłem muzykę.
-Co ty robisz!? Nie widzisz, że ćwiczę?!
-A ty nie widzisz, że przyszedłem?! – Odpyskowałem tym samym tonem.
-Mam to gdzieś i tak jutro już cię tutaj nie będzie.
-Tak się składa, że za dwadzieścia minut mam podpisanie umowy, więc czy tego chcesz, czy nie od dzisiaj będę twoim pełnoetatowym menadżerem personalnym.
-Tak...? ...Jeszcze zobaczymy. – Z tymi słowami podszedł do mnie, pchnął na ścianę pokrytą lustrami i wbił się mocno w moje usta.
Nie wiedziałem, co mam ze sobą zrobić. Zaskoczył mnie. Z jednej strony chciałem sprzedać mu kolanko między nogi, a z drugiej już zawszę czuć te ciepłe i miękkie wargi na swoich. Jeon całował mnie nachalnie dłuższą chwilę i może stalibyśmy tam jeszcze dłużej, gdyby nie to, że jego wielkie łapsko zjechało na mój pośladek, a kroczę docisnęło się do mojego.
Czar prysł, a ja odepchnąłem go z całej siły i sprzedałem mocnego liścia w policzek.
-Co ty wyprawiasz!? Zwariowałeś!? – Trzymając się pewnie za już czerwony policzek, zaczął się bezczelnie śmiać.
-No i co cię tak bawi? – Czułem się naprawdę skołowany tą całą sytuacją, ale z drugiej strony, gdy przyglądałem się coraz dłużej jego twarzy, miałem wrażenie, że skądś go znam. Ale to pewnie z jakiejś gazety.
-Zabieraj swoje rzeczy i wracaj do swojego świata. Nie potrzebuje cię. – Chciałem przyłożyć mu drugi raz, ale skoro chce wojny to będzie ją miał. Jeon nie wie jeszcze z kim zadarł.
Zostawiając tego idiotę samego, wkurzony do granic możliwości, skierowałem się prosto do gabinetu prezesa, w celu podpisania umowy, ówcześnie zabierając ją od siebie. Dam mu popalić, niech nie myśli, że ze mną wygra jakimś głupim pocałunkiem, który swoją drogą cały czas chodził mi po głowie, ale boje się myśleć, co by było, jakbym go odwzajemnił. To nie tak, że mi się nie podobało, bo Jeongguk jest przystojny, wysoki i dobrze zbudowany. Szkoda tylko, że ma tak bardzo zepsuty charakter, a no i za chwilę będę już dla niego pracował, co wyklucza go kompletnie z mojej listy przystojniaków. Skończyłem swoje przemyślenia, wraz z wejściem do biura prezesa.
-Dzień dobry prezesie. - Grzecznie się przywitałem, tak jak na wzorowego pracownika przystało... Tak na wzorowego, który zdążył się ,,zbliżyć" z pewną niepożądaną osobą w niewłaściwy sposób... Brawo Park, ty to jednak potrafisz.
-Witaj Jimin. I jak?
-Podpisałem umowę. – Podałem widocznie zadowolonemu Bangowi plik kartek.
-Bardzo się cieszę, że w końcu ktoś podołał zadaniu. Jesteś moim zbawieniem Jimin! Dzisiaj jest organizowane przyjęcie dla wszystkich pracowników i oczywiście chciałbym cię na nie zaprosić. Będą wszyscy, włącznie ze mną i Jeonem. Oczywiście nie będziesz wtedy w pracy, to wolny wieczór.
-W takim razie widzimy się wieczorem.
- Adres i godzinę każdy dostanie na telefon.
-Do widzenia. – Uśmiechnąłem się na pożegnanie i wyszedłem z biura, idąc do siebie, by jeszcze trochę popracować i zrobić coś do przodu.
Wieczorem ubrałem się bardziej na luzie, chociaż menadżerowie nigdy nie musieli jakoś się stroić do pracy, to ja jednak czasami lubiłem być bardziej elegancki, ale teraz gdy miałem wolne, wybrałem coś bardziej adekwatnego.
Wszystko dobrałem pod kolor i byłem gotowy do wyjścia. Zazwyczaj do takiej kurtki ubieram, jakieś luźne spodnie, ale tym razem postanowiłem zaszaleć i uwydatnić ,,nieco" swoje godne uwagi kształty.
Udało mi się znaleźć jakieś miejsce blisko baru, w którym było organizowane spotkanie. Nie zaszkodzi poznać bliżej swoich nowych współpracowników. Wnętrze okazało się być bardzo przytulne, światła były nieco przygaszone, co tylko dodawało klimatu. Nie zamierzałem dzisiaj pić, bo musiałem przyjechać autem. Zostałem zawołany przez osoby, które poznałem przez ten tydzień. Był tam między innymi główny menadżer całego zespołu, stylistki i kilkanaście osób, których jeszcze nie znałem.
-Hej Jimin! Choć do nas.
-Cześć wszystkim.
-Jimin szacunek, że wytrzymałeś ten tydzień. Słyszałem, co robił Jeon, ale powiem ci jedno. Dla ciebie był wyjątkowo upierdliwy. Zazwyczaj bez większych wysiłków pozbywał się osoby na twoim stanowisku w mniej niż trzy dni. – Oj, gdyby ktoś z was wiedział, co on mi robił przez ten tydzień, to klęczelibyście na kolanach przede mną z podziwu, że to wytrzymałem.
-Mam nadzieję, że jakoś się dogadamy. Wiem, że może być ciężko, ale spróbuje.
Po tym pocałunku, było mi teraz ciężej być dla niego zimnym sukinsynem. Czuję, że gdzieś w środku, coś drgnęło, ale postaram się to stłamsić, jak najszybciej. Tłumaczę to sobie na pewien sposób. Uznajmy, że potrzebuje porządnej dawki spełnienia, a od dłuższego czasu nie mogę nikogo do takiej relacji znaleźć. Był kiedyś taki jeden, ale w krótkim okresie intensywnej znajomości poczułem coś więcej, dlatego uciekłem i więcej niestety się nie spotkaliśmy. Teraz z perspektywy czasu myślę, że to był błąd, ale nie da się już tego odkręcić.
Siedziałem już tak dłuższą chwilę, przysłuchując się jednym uchem rozmowom, jakie odbywały się koło mnie i popijając soczek gruszkowy zacząłem rozglądać się po lokalu. Mój wzrok przyciągnęła osoba, siedząca sama w zaciemnionym kącie. Po dłuższej chwili mój wzrok wyłapał, kto to jest.
-Jeongguk.
************************************
Czy wy też gwałcicie replay Don't Leave Me tak, jak ja? xDD
Ps Gotowi na spotkanie po godzinach Jimina i Jungkooka?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top