19 - I Miss My Love
Jungkook pov.
Jimin oderwał się ode mnie natychmiast i z przerażeniem w oczach zakrył sobie buzię ręką. Miałem przyszykowaną wymówkę, dlatego puściłem tylko do niego oczko i szepnąłem na ucho, by postarał się wyglądać na osłabionego, na co chłopak szybko przystał, delikatnie opierając się o moje ramię, dla zwiększenia efektu jego ,,wycieczenia".
Otworzyłem powoli drzwi, za którymi naszym oczom ukazała się młoda stewardessa, która patrzyła na nas podejrzliwie, chociaż gdy przyjrzała się mi dokładniej, chyba coś jej zaświtało.
-Ymm, co panowie tam tak długo robią, przebywanie w toalecie podczas lotu nie jest najbezpieczniejszym miejscem, pomijając już fakt, że to jednoosobowe pomieszczenie. – Powiedziała, nadal skanując mnie wzrokiem.
-Widzisz... Jisoo? – Zagadnąłem, czytając szybko jej imię z plakietki, którą miała przypiętą do swojego uniformu.
-Tak, Jisoo, a pan nie jesteś przypadkiem...
-Jungkook, zgadza się.
-O matko, mogę prosić o autograf!? – Prawie pisnęła, przez co jej starsza koleżanka, która stała niedaleko skarciła ją wzrokiem.
-Tak, ale jeśli zapomnimy o tej toalecie. Po prostu mój przyjaciel źle się poczuł, a ja mu pomagałem, więc proszę nie bądź zła, za takie łamanie zasad. – Powiedziałem, wiedząc już, że mam ją w garści, bo patrzyła na mnie, jak na jakiegoś boga. Zerkała też chwilami na Jimina, który perfekcyjnie grał nadal swoją rolę ,,schorowanego przyjaciela".
-Oczywiście, nie ma problemu. – Rozradowana, aż podskakiwała z ekscytacji, gdy podpisywałem jej kartkę, którą mi podała.
-Proszę wracać na miejsce, zaraz przyniosę jakieś gratisy dla ciebie i twojego przyjaciela Jungkook...Ymmm znaczy proszę pana.
Kiwnąłem jej jeszcze głową, przestając zwracać uwagę na cokolwiek oprócz blondyna, którego teraz prowadziłem na nasze miejsca, nie mogąc przy tym zapanować nad swoim uśmieszkiem, który gościł na mojej twarzy.
*
Jimin pov.
Po pożegnaniu się z Jungkookiem, który szepną mi jeszcze kilka słów, które poprosił, abym przemyślał podczas naszej rozłąki, miałam ogromny mętlik w głowie.
Nie powiedział wprost, że się we mnie zakochał, czy coś takiego, ale... No właściwie nie wiem, jak interpretować jego słowa, ale jeśli chodziło mu o to, o czym myślę, to... Chyba... Chyba na pewno je odwzajemniam. Nie chce się oszukiwać sam przed sobą i muszę się z tym pogodzić, że miłość strzeliła we mnie znienacka w dodatku względem osoby, w której właściwie nie powinienem się zakochać, ale jak to mówią - serce nie sługa, dlatego nie zamierzam z tego powodu dramatyzować. Po prostu się stało, a w naszych rękach jest to, co z tym zrobimy i jak będziemy funkcjonować.
Rozmawiałem podczas mojego czterodniowego pobytu w Rzymie z Jungkookiem, dokładnie... Cztery razy. Tak, rozmawialiśmy codziennie, a ja chociaż, jako drużba nie miałem za wiele czasu na cokolwiek, to pod byle pretekstem wychodziłem na te pół godziny i zaszywałem się gdzieś, bo nie tylko nie chciałem aby ktoś słyszał o czym rozmawiam, ale moje cały czas rumieniące się policzki też mi nie pomagały. Jungkook mówił mi, że tęskni, prawił komplementy, ale też właściwie poznawaliśmy się na nowo. Opowiedziałem mu trochę o mojej rodzinie i historię, jak to się stało, że Kowalsky znalazł się u mnie. Chłopak też powiedział mi kilka swoich prywatnych faktów, o których nie ma pojęcia żaden z portali, czy staff. Prawda jest taka, że kiedy mój czas na rozmowę się kończył, bo już słyszałem, jak ktoś mnie woła, to żegnałem się z Jeonggukiem i jego aksamitnym głosem z wielkim smutkiem i naprawdę już po naciśnięciu czerwonej słuchawki, która sygnalizowała zakończenie połączenia zaczynałem tęsknić. Najbardziej brakowało mi jego bliskości, silnych ramion i torsu, w który mógłbym się wtulić, otrzymując sto pocałunków w głowę, a potem jeszcze usta i całą resztę ciała. W nocy zdarzyło mi się raz obudzić całym spoconym, dysząc i natychmiast orientując się, że moje bokserki zaraz rozejdą się w szwach, jak nie zajmę się moim problemem. Gdy wtedy sobie dogadzałem w głowie miałem tylko Jeongguka, którego imię cichutko jęczałem, wyobrażając go sobie pomiędzy moimi nogami. Wraz z tym wszystkim rozlałem się z głośnym sapnięciem i imieniem mojego kochanka na ustach.
*
Nie mogłem się doczekać, kiedy w końcu go zobaczę. Siedziałem w taksówce cały poddenerwowany. Zastanawiam się, co zrobię, kiedy wreszcie go zobaczę. Na pewno rzucie się w jego ramiona z uśmiechem, ale czy dojdzie do czegoś więcej, tego nie wiem...
Wysiadłem pod samym domem, zabierając swoją walizkę i torbę podręczną, by już po chwili wejść do mieszkania i... Prawie dostać zawału.
-Jeongguk!? – Pisnąłem z radości, widząc chłopaka z wielkim, czerwonym bukietem róż w dłoniach.
Rzuciłem wszystko, co miałem w ręce i pobiegłem do czarnowłosego, wskakując na niego i mocno przytulając.
-Jiminnie... Tęskniłem moje słońce... - Wymruczał, łapiąc mnie za uda, bym przypadkiem nie upadł i przytulił mnie mocniej.
-Ja też przystojniaku... - Oderwałem głowę od jego szyi i pocałowałem go czule, przelewając w to całą moją tęsknotę i pragnienie bliskości.
-Tak słodki, jak zapamiętałem. – Zarumieniłem się lekko po skończonym pocałunku. Nie wiem kiedy, ale od jakiegoś czasu komplementy od Jeongguka wprawiały mnie właśnie w taki stan.
-Jeonggukie...
-Hmmm?
-A pamiętasz, co obiecałeś swojemu Jiminniemu?
-Może... Naprowadź mnie na to... Powiedz mi, co mój Jiminnie chce, abym zrobił... - Wymruczał do mojego ucha, przez co przygryzłem wargę, jeszcze bardziej się zawstydzając, czego raczej w takiej sytuacji zwykle nie robiłem.
-...
-Nie wstydź się koteczku. – Zachęcił mnie, przesuwając jedną z dłoni na mój pośladek, przez co moje paznokcie lekko podrapały go po karku.
-Miałeś mnie pocałować...
-Gdzie...? Kochanie...
-Tam... – Szepnąłem prosto w jego usta, ocierając nasze krocza jednocześnie o siebie.
-Aaaa już pamiętam, no to skoro obiecałem... - Czarnowłosy podrzucił mnie sobie wyżej, na co pisnąłem i zaczął się kierować prosto do sypialnie, w której mieliśmy...
No właśnie mieliśmy, ale to, co zobaczyłem po przekroczeniu progu wszystko zepsuło.
-Co się tutaj stało? – Zapytałem z szeroko otwartymi oczami, zaraz po tym, jak zeskoczyłem z Jeongguka, który był tak samo zaszokowany, jak ja.
Cała sypialnia był zniszczona. Łóżko połamane, pościel porozcinana, nawet firanki były pozrywane.
Kochałem swoje przytulne mieszkanko i włożyłem naprawdę dużo serca w wystrój całego, ale moja sypialnia była zwieńczeniem całego domu. Jak ktoś mógł zrobić mi coś takiego?
Chciało mi się płakać. Łzy już zaczęły mi się zbierać w oczach, a wszystko uleciało ze mnie już na dobre, gdy zobaczyłem rozbitą ramkę na zdjęcie, które było teraz porwane na trzy części.
Na tym zdjęciu byłem ja, Kowalsky i...
Jeongguk...
********************
Co tam u was słychać? U mnie jakoś leci ♥
Właściwie chciałabym przekazać wam pewną informację. Coraz częściej zdarzają się sytuację, w których piszecie do mnie wiadomości o tym, że ktoś plagiatuje fragmenty z moich opowiadań. Zazwyczaj osoby perfidnie spisujące z moich prac to początkujące autorki, ale nie tylko niestety. Jeśli ktoś to robi to raczej powinien pomyśleć, że prawdopodobieństwo, że ktoś to zauważy jest niema stu procentowe, ze względu na ilość osób, jakie czytają moje prace. Jest mi naprawdę bardzo przykro z tego powodu, że ktoś zamiast myśleć samodzielnie to spisuje ode mnie, czy kogokolwiek innego i uważa, że to jest w porządku. Od razu mówię - nie jest. Więc apeluje do was moi kochani czytelnicy - jeśli przeczytacie u kogoś fragment łudząco podobny do mojej pracy to proszę informujcie mnie o tym lub po prostu od razu zgłaszajcie takiego nieuczciwego autora.
Ps Zwróćcie też uwagę na zbyt podobną fabułę, a nawet opis osób, które plagiatują, choć same w dodatku zastrzegają w swoich pracach sobie do tego prawa autorskie, co każdy powinien wiedzieć, że jest karalne i nazywane zwykłą kradzieżą lub przywłaszczeniem.
Miłego♥
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top